Elabek Davletbaev

Transkrypt

Elabek Davletbaev
Strzciłem pracę, dzięki policji
Przebywam w Polsce jako uchodźca. Przez rok dostawałem pomóc integracyjną, więc
mogłem nie pracować. Starałem się przez ten czas oponować językiem polskim. Ale po
skonczeniu tej pomocy musiałem znaleźć pracę, żeby mieć jakiś dochód. Zgłosiłem się do klubu
pracy na Pradze i poprosiłem o pomóc w znalezieniu pracy. Nie musiałem długo czekać. Po
kilku dniach
doradca pracy skierowała mnie do ochronnej agencji „Impel”. W Impel przyjąl
mnie Starszy Specjalista ds. Rekrutacji, młody przyjemny facet. Porazmowialiśmy, potem
poprosił mnie poczekać. Za jakąś godzinę zostałem skierowany do dzielnicy Ursus na rozmowię
rekrutacyjną. Kiedy dotarłem, spotkanie było już otwarte. Było nas pięciu albo sześciu –
wszyscy młodzi miężczyzni. Obcokrajowcem byłem tylko ja. Menedżer rozmawiał ze mną
odzielnie. Powiedział, że skontaktuje się ze mną. I rzeczywiście do mnie zadzwonili, ale nie on.
Zadzwonił do mnie menedżer innej agencji ochronnej, czyli Red Point. Zalecił przyjechać w
wyznaczony dzień do biura agencji. Przyjechałem, zobaczyłem tam też jednego chłopca z
Ursusu. Był to bardzo miły chłopak, z którym od razu się zaprzyjaźniliśmy. Zapytał mnie czy
pracowałem wcześniej w ochronie. Dowiedziawszy się, że nie pracowałem, powiedział, że mi
powiodło się z pracą, bo trudno od razu znaleźć takiej dobrej pracy w ochronie.
Pierwszego dnia miałem krótkie szkolenie. Pilnowaliśmy osiedle w Ursusie. System pracy
był 24/48. Byłem bardzo zadowolony znależeniem takiej pracy, ponieważ prawie calkowicie
odpowiedziała moim potrzebam. Pensja była niewielka, ale mogłem dysponować czasem, czego
zawsze ceniłem. W dodatek, nawet w pracy czasami mogłem czytać książkę. Byłem wdzięczny
Bogu za tę pracę. Rozumiałem, że na lepszą pracę w mojej sytuacji nie mogłem liczyć. Niestety,
pracowałem niedługo. Dlaczego?Zwolnili, bo nie stawiłem się na pracę. Z jakiego powodu?
Zostałem zatrzymany przez policję Co zrobiłem? Nic.
Był miesiąc Ramadanu. Jako muzułmanin musiałem pościć. Pewnego weczoru sierpnia zostały
znależone zwłoki mojego rodaka. Pojechałem na miejsce zdarzenia. Wezwałem policję.
Zostałem zatrzymany jako świadek. Przyweźli na komendę policji. Trzymali mnie do trzeciej
nad ranem. Prosiłem, żeby wypuszcili mnie, bo nastepnego dnia mam dyżur i za
nestawiennistwo mogę stracić pracę. Ale nikt nie chciał mnie słuchać. Około trzeciej mnie
zwolnili, o dwunastej miałem wezwanie, jako świadek. W domiar złego pozostałem głodny,
ponieważ mógłem jeść tylko od zmierzchu do świtu, a właśnie w tym czasie znajdowałem się za
kratami.
O ósmiej rano zadzwoniłem do szefa i uprzedziłem, że nie mogę stawić się , bo mam
wezwanie do policji i bardzo źle się czuję. Szef podziękował mi, że uprzedziłem go.
Nastepny dyżur miałem za dwa dni. Kiedy przyjechałem, kolega z pracy powiedział, że już,
chyba, zwolnili mnie. Skontaktowałem się z szefem. Powiedział, że to prawda. Zapytałem z
jakiego powodu zostałem zwolniony. Odpowiedział za niestawiennistwo. Chciałem wytłumaczyć, że mam udowodnienie, ale powiedział, że to nie interesuje go i wywączył telefon.
Tak, dzięki policjantom, straciłem pracę, ale ci policjanci potem żałowali o tym zdarzeniu, bo
długo i szczególne w sądzie i prokuraturze musieli tłumaczyć, że nie byłem zatrzymany, a z
własnej woli siedziałem za kratami do trzeciej nad raniem.
Elabek Davletbaev