Tytułem wstępu: Poniższy tekst jest

Transkrypt

Tytułem wstępu: Poniższy tekst jest
Tytułem wstępu:
Poniższy tekst jest stenogramem z warsztatów w Zielonej Górze i jako taki nie podlegał
obróbce stylistycznej lub innej. Tak jest chyba prawdziwie i bardziej można się wczuć w głos
serca jaki czułem słysząc te słowa bezpośrednio tam w sali. Dla porządku, jeśli w tekście
pojawia się „T” to oznacza Tadeusza, jeśli „W” to oznacza Wiesława a jeśli „G” to oznacza
głos z sali
G - Witamy wszystkich na warsztatach sponsorowania , pierwszych w Zielonej Górze
(25,11,2012). Zaprosiliśmy tu spikerów, którzy podzielą się z nami swoim doświadczeniem z
zakresu sponsorowania. Są to Polacy mieszkający na stałe w Anglii i stamtąd właśnie te swoje
doświadczenia chcą nam przekazać. Polacy w Anglii chodzą na Grupy anglojęzyczne i
polskojęzyczne i teraz mogą się z nami podzielić swoim doświadczeniem.
(uczestnicy odmawiają wspólnie Modlitwę O Pogodę Ducha)
T - Dzień dobry. Mam na imię Tadeusz i jestem alkoholikiem. Niewątpliwie jestem
alkoholikiem. Myślę, że będziecie mieli okazje się przekonać ale nie przyjechałem tu żeby
udowadniać komukolwiek, że jestem alkoholikiem. Moje życie dowiodło tego na wieloraki
sposób. Tomek przedstawił nas jako ludzi z Londynu, ale ja tak naprawdę jestem chłopakiem
z Biłgoraja, z małej miejscowości w Zamojskim. Tam się urodziłem, tam wzrastałem, tam
zacząłem pić i stamtąd zacząłem uciekać. Byłem człowiekiem, któremu nigdy nie pasowało,
gdzie jest , kim jest, z kim jest i ten alkoholizm objawiał się nie tylko w piciu alkoholu, który
jak wiecie, ten następny kieliszek to już będzie to, to u mnie zawsze tak było. Nowo poznany
przyjaciel to będzie to, nowo poznana dziewczyna to będzie to, lepszy samochód to będzie to,
może nowa żona to będzie to albo nowa praca to będzie to, nowe miasto to będzie to, nowe
państwo to będzie to. I okazało się że to wszystko była iluzja … Ale tak wylądowałem w
Londynie. Tam dosięgłem swojego dna i tam też zacząłem trzeźwieć. O tym też będę mówił
w trakcie dzielenia się swoim doświadczeniem ze sponsorowania. Jako podopieczny, bo mam
swojego sponsora i jako sponsor bo także sponsoruję. Ale na początku chciałem bardzo
podziękować za zaproszenie. I powiem, że ten rok był taki dziwny, choć ja wiem, że w AA nie
ma przypadków. Jeżeli chodzi o moje związki z Zieloną Górą to ja mówiłem, że to jest
jedyne miasto wojewódzkie, z takich większych w Polsce w którym ja nigdy nie byłem i nie
miałem żadnych związków. Dwa lata temu pojechałem do Biłgoraja na wakacje i w Biłgoraju
na mityngu spotkałem kolegę, który jak się potem dowiedziałem jest z Zielonej Góry i
wyjechał tam i się ożenił, tak się stało, że dzisiaj jest moim podopiecznym. Ale w tym roku,
na wakacjach będąc wchodzę na mityng w Biłgoraju i patrzę siedzi gość o nieco dziwnej
fryzurze, wygląda mi na człowieka nie z Zamojszczyzny. To był M z którym poszedłem na
kawę po mityngu i okazało się że jest z Zielonej Góry i tak zaczęliśmy rozmawiać. Jakiś czas
potem pojechałem na warsztaty sponsorowania do Tomaszowa Mazowieckiego i tam
spotkałem Tomka nomen omen znów z Zielonej Góry i spotkałem jeszcze w Sielpi Grzesia z
Zielonej Góry i efektem tego jest to , że jestem tutaj i chciałem wam bardzo podziękować za
zaproszenie.
Chciałem coś powiedzieć o formie i jak poprowadzimy te warsztaty i o paru takich rzeczach
żeby może rozwiać pewne wątpliwości i pytania. Zresztą ostatnie spotkanie będzie
poświęcone pytaniom. Dzieląc się swoim własnym doświadczeniem, chciałem od razu
powiedzieć, że nie oznacza to, że to, co tutaj mówię to jest jakaś wykładnia aowskiego
angielskiego czy brytyjskiego, czy jakiejkolwiek Grupy – sposobu na sponsorowanie. Nie
oznacza to, że jest to jedyny sposób na sponsorowanie. Nie oznacza to, że to najlepszy sposób
na sponsorowanie. Oznacza to, że jest to sposób, który mi pomógł. To jest moje własne
doświadczenie. I tym doświadczeniem chciałem się podzielić. Jest to też doświadczenie wielu
przyjaciół, których znam ale podkreślam, że mówię tu w swoim własnym imieniu jako
Tadeusz alkoholik i możecie się z tym zgodzić i nie zgodzić i tak naprawdę jeśli się w czymś
nie zgodzicie to ja też będę bardzo zadowolony bo ja nie przyjechałem tutaj mówić do Was a
raczej rozmawiać z Wami. Ja się chciałem czegoś nauczyć. Cały czas się uczę. Jedną z
głównych zasad, które mój sponsor mi wbił na naszym pierwszym spotkaniu to „pamiętaj, że
drugi człowiek może mieć rację”. Trudno mi się było do tego przyznać choć okazuje się, że
nader często inni ludzie mają rację. I gdy otworzyłem się na to, że inni ludzie mają rację,
szczególnie przyjaciele ze wspólnoty AA, okazało się , że to mi przynosi korzyść, że cały czas
mogę się uczyć. Jeśli więc będziecie mieli inne zdanie, inne doświadczenie czy opinię nawet
– warsztaty dają taka możliwość – to ja jestem bardzo ciekaw i bardzo Was proszę, nawet na
kartkach papieru jeśli ktoś nie chce osobiście, czy w tej ostatniej części, żeby te pytania
zadawać. Format tego spotkania, tak zastanawiałem się jak to zrobić, chciałem też prosić Was
o wyrozumiałość, bo to są pierwsze warsztaty, które prowadzę i nie mam żadnego
doświadczenia. I zastanawiałem się w jaki sposób to zrobić, i jedyne co mi przyszło do głowy,
to ostatnie parę akapitów Wielkiej Księgi, które tak często czytamy na mityngach i to jest
„Wizja Dla Ciebie”. To jest wizja tego jak przeżyć szczęśliwe życie, jak alkoholik może
wychodzić z tego dna, z piekła, z poczucia beznadziei, porażki i może spotkać innych
alkoholików na drodze szczęśliwego przeznaczenia i pojednać się z Bogiem. To jest ten
werset, który mówi że „oddaj się Bogu jakkolwiek Go pojmujesz”. I to będzie ten pierwszy
blok i to będą Kroki 1-3. Drugie spotkanie będzie odpowiadało zdaniu – „porządkuj swoją
przeszłość”. To jest to, czego ja bardzo nie lubiłem, od czego uciekałem całe życie nawet jak
przestawałem pić i budowałem sobie nowy początek w nowym związku albo w nowym
miejscu albo w nowej pracy, to mówiłem sobie, od dzisiaj to już wszystko będzie pięknie bo
ja jestem zdolnym, uczciwym człowiekiem. Ale w ogóle nie chciałem zaglądać do swojej
przeszłości. I moje doświadczenie mówi, że tak się nie da trzeźwieć. Że wcześniej czy później
te demony, które spychałem pod dywan tym nie załatwianiem sprawy w sposób zewnętrzny
poprzez ludzi albo wewnętrzny poprzez mój stan psychiczny dopadną mnie - no i dopadały
mnie i piłem po prostu. I to będzie drugie spotkanie. Trzecie spotkanie będzie pod hasłem –
„dziel się tym co odkrywasz, dołącz do nas” i to są Kroki 10-12. I tyle o tych warsztatach.
Spotkania będą trwały godzinę piętnaście lub trzydzieści bo w kinie można wytrzymać 90
minut, sam palę, ale z drugiej strony też jest taka duchowa zasada jak mówią w Anglii w AA,
że umysł nie jest w stanie przyjąć więcej niż za przeproszeniem „siedzenie” na krześle i w
końcu wiercenie się. Jak zaczynamy się wiercić to przestajemy słuchać. Za chwilę powiem
coś o sobie. Taką krótką historię ale teraz chciałem poprosić Wiesia, żeby się przedstawił.
W- Mam na imię Wiesław i jestem alkoholikiem. Powiem krócej niż mój przedmówca
Tadeusz w związku z tym, że nie mam takiego doświadczenia. Też pochodzę z Włocławka.
Mieszkałem we Włocławku. Tak naprawdę to są moje pierwsze warsztaty. Przyjechałem tutaj
żeby podzielić się z Wami moim doświadczeniem na drodze trzeźwienia, na drodze programu
AA. Cieszę się, że tu jestem. Los tak, los – Pan Bóg tak pokazał, że kiedyś jeździłem po
Polsce i siałem strach, lęk i niepokój bo broiłem bardzo a teraz mogę nieść posłanie.
Dziękuję.
T- Tak, że jak powiedziałem jestem alkoholikiem. Kiedyś próbowałem filozofować dlaczego
nim jestem. Zadawałem sobie różne pytania. Czy dlatego jestem alkoholikiem, że piłem. Czy
to jest tak, że piłem i stałem się alkoholikiem. Dzisiaj znalazłem odpowiedź i tego się
trzymam co jest napisane w Wielkiej Księdze. Jestem alkoholikiem dlatego, że chciałem
przestać pic i nie potrafiłem. Jest takie zdanie, które rozpoczyna rozdział „My - niewierzący”.
„Jeżeli uczciwie chcesz przestać pić a nie potrafisz lub gdy nie jesteś w stanie kontrolować
ilości wypijanego alkoholu prawdopodobnie jesteś alkoholikiem”. To jest dokładnie moje
doświadczenie. Ja oczywiście jak wracałem po zapiciach często do wspólnoty bo lata mojej
trzeźwości się rozbiegają i to bardzo poważnie. Mój pierwszy mityng był 21 lat temu. Jeżeli
chodzi o moje trzeźwienie to za dwa miesiące będę obchodził swoją trzecią rocznicę
abstynencji. Tyle lat byłem we wspólnocie. Kiedyś żartowałem z moim przyjacielem, że jeżeli
ktoś chciałby kiedyś zorganizować warsztaty, jak nie trzeźwieć i czego nie robić – to myślę ,
że jestem dużo lepszym kandydatem na spikera niż w innych tematach. Takie było moje
doświadczenie po prostu. Wiele osób mówiło mi - nie potrafisz przestać pić bo jesteś
nieuczciwy. Ja na poczuciu winy kupowałem to. Myślałem –tak, jestem nieuczciwy. Dzisiaj,
gdy patrzę na swoje życie, jestem przekonany, że były momenty, jestem pewien, że ja
uczciwie przysięgałem, uczciwie modliłem się. Gdyby w momentach takich przysiąg i
modlitw, kiedyś na przykład w czasie pielgrzymki do Częstochowy tu z Warszawy - w
intencji swojej trzeźwości pielgrzymowałem – ktoś by mnie podłączył do takiego detektora
kłamstwa, to detektor by nie drgnął nawet, że ja kłamię. Ja naprawdę uczciwie chciałem
przestać pić. Ja nie miałem siły. Myślałem , że moim problemem był brak wiary albo brak
religii. Wielka Księga mówi, że moim głównym problemem był brak siły. Powód dla którego
mówię o sobie, że jestem alkoholikiem to jest to, że właściwie ilekroć sięgałem po alkohol nie
wiedziałem co się wydarzy. Nie miałem kontroli. Bardzo często nie wydarzało się nic a
bardzo często – nie będę tego kończył. Każdy z nas zna swoją historię i nie chcę właściwie
mówić o piciu. Sponsor mi mówił, że jeżeli kiedykolwiek masz jakąś spikerkę, czy
jakąkolwiek wypowiedź to proszę cię żebyś nie mówił dłużej o piciu niż przez jedną
dwudziestą czwartą twojej wypowiedzi bo powiedział, że tylko połowa pierwszego Kroku jest
o alkoholu. Powiedziałem to tylko dla takiej identyfikacji, że jestem jednym z Was i
właściwie chciałbym tak zapytać z ciekawości – czy są ludzie na tej sali, którzy naprawdę
szczerze w pewnym momencie swojego życia powiedzieli, że już nigdy nie tkną tego
alkoholu i jakiś czas potem pili. (las rąk). Jesteśmy w domu po prostu. To kocham w tej
wspólnocie bo tak naprawdę to wszyscy jesteśmy tacy sami i ta choroba jest taka sama.
Powiem Wam tak, w związku z tym moim piciem i tymi ucieczkami moje życie stawało się
coraz gorsze – czego ja nie widziałem. Czułem się jak turysta , jak to mówi mój przyjaciel
Waldek, w swoim własnym życiu. Żyłem obok ,czasami jak widz w kinie. Na koniec tego
wszystkiego wylądowałem na ulicy, w Londynie, po wielu latach pobytu w Anglii. Byłem
aresztowany i jest taki przepis, że możesz wykonać jeden telefon do kogoś jeżeli jesteś
aresztowany. Nie miałem do kogo zadzwonić. To był pierwszy moment. Potem piłem jeszcze
ale to był pierwszy moment, w którym coś się we mnie obudziło. Zdałem sobie sprawę, że ja
mając o sobie takie zdanie człowieka, który ma przyjaciół, który tak chciał dobrze w życiu
zawsze i chciał pomóc innym ludziom - ja nie miałem do kogo zadzwonić. Dlatego, że wiele
osób by nie odbierało telefonów ode mnie a druga połowa to była ta, że ja nie byłem już w
stanie z powodu pychy, strachu, usłyszeć że ktoś powie - nie chcę ci pomóc.
I trafiłem na mityng AA bo nie miałem gdzie pójść po prostu. Wróciłem z powrotem do AA
ale bałem się wrócić na polskie mityngi bo tam miałem ludzi których … po prostu
narozrabiałem tam. Ludzi, którym byłem winien pieniądze, których się wstydziłem. Kiedyś
chodziłem na angielskie mityngi od czasu do czasu żeby poprawić sobie samopoczucie i
pochwalić się na polskim mityngu, że trzeźwieję. I trafiłem na angielski mityng. Trafiłem tam
nie po to żeby trzeźwieć. Trafiłem żeby dostać papierosa, herbatę. Żeby może wyłudzić jakieś
pieniądze, żeby może gdzieś dostać jakiś kąt do spania bo zimno było w tym marcu (z
lotniska mnie wygonili i nie wiedziałem co zrobić). Po mityngu paliliśmy papierosy z grupą
przyjaciół i opowiedziałem im swoją historię. Ale powiedziałem prawdziwie. Jeden z nich
powiedział mi – wiesz co stary albo weźmiesz się za program, znajdziesz sponsora, znajdziesz
Boga, uporządkujesz swoje życie albo zdechniesz. Ja w tym momencie pomyślałem sobie –
gdzie jest twoja aowska miłość – gdzie słowa – dobrze, że jesteś. Ale na ten moment to było
coś co ja potrzebowałem usłyszeć. Ja już nie potrzebowałem głaskania po plecach, że dobrze,
że jesteś, przychodź, przychodź, coś się wydarzy samo, bo ja całe życie myślałem, że samo
się coś wydarzy. Całe życie myślałem, że tylko chodząc na mityngi nagle nabędę jakiś
umiejętności dziwnych z powietrza i zacznę trzeźwieć. Tragedia ta moja abstynencja. To był
taki błąd, no nie błąd, takie moje życie było, że ja pomyliłem trzeźwienie z abstynencją.
Mogę opowiedzieć o takim przypadku gdy kiedyś nie piłem 2 lata, miałem żonę w Polsce,
( która jest moją żoną dziwnym trafem do tej pory i właściwie chyba będziemy ratować to
małżeństwo) i byłem w związku z inna kobietą. Tą żonę oszukiwałem, że jestem sam, tą
kobietę oszukiwałem, że się rozwiodę z żoną i pamiętam poszedłem na mityng, pojechałem
samochodem jakimś Jeepem „zimny łokieć” bo się lubiłem chwalić, jechałem i miałem
przekonanie, że ja trzeźwieję. Jak sobie o tym pomyślę to ja nie jestem w stanie sobie
przypomnieć co w tej głowie, jak ja mogłem to wszystko poukładać, że ja żyłem z taką
świadomością i że ja mogłem z tym lekko żyć. Do czasu oczywiście. Potem zacząłem pić bo
na takiej abstynencji długo nie można jechać ale to mi pokazało, że to chyba nie alkohol. Że
oczywiście mam tę alergię na alkohol, jestem alkoholikiem, że jeżeli zacznę to nie mogę
przestać pić. Gdy ja przestawałem pić miałem wokół siebie ludzi i przyjaciół, którzy
przestawali pić, brali się za porządkowanie swojego życia i właściwie ich problemy się
kończyły. Jak ja przestawałem pić to moje problemy się dopiero zaczynały. Ja nie umiałem
żyć na trzeźwo. Rozmawiałem z kimś i on mówi – popatrz 2 lata nie piłeś, wiedziałeś o tym,
że jesteś alkoholikiem, miałeś doświadczenie z profesjonalną pomocą, chodziłeś na mityngi
AA i pewnego dnia sięgnąłeś po kieliszek. Czy byłeś pijany w tym momencie? Zadał mi
pytanie – czy to naprawdę alkohol jest problemem w Twoim życiu a może Twoja głowa?
Właściwie musiałem powiedzieć, że moja głowa i tak się zaczęło moje trzeźwienie.
Poprosiłem o pomoc człowieka trzy czy cztery dni później. Oczywiście w swojej dumie i
arogancji też pochodziłem po paru mityngach bo chciałem żeby moim sponsorem była
najtrzeźwiejsza osoba w Londynie. Więc szukałem takich co mają 30, 40 lat abstynencji.
Chodziłem na takie mityngi dla weteranów i myślałem sobie, że tam znajdę takiego człowieka
no bo jak taka szyszka mnie przysponsoruje to ja już będę uratowany. No i kiedyś byłem na
jakimś mityngu i usłyszałem człowieka, który miał gdzieś koło 17-tu lat abstynencji i coś
mnie tam tknęło w Jego wypowiedzi. Podszedłem do niego i poprosiłem go o pomoc. On
mówi – z chęcią ale nie mogę, mam zbyt wielu podopiecznych ale mogę ci kogoś
zasugerować i zapoznał mnie z młodym człowiekiem, który miał 22 lata. Ja powiedziałem
sobie – to nie dla mnie Boże. Sugestia trzeźwego człowieka, który uznał, że dla mojego ego
prawdopodobnie to będzie najlepsza sytuacja jeżeli ja trafię do tego młodego człowieka ze
stosunkowo krótkim okresem abstynencji. Na dzisiaj mój sponsor nie pije, cieszy się życiem i
dobrym zdrowiem. Tak więc naprawdę było mi bardzo ciężko. Dwa dni z tym chodziłem bo
jakby w środku wiedziałem , że nie mam wyjścia ale mówiłem przez zęby - co on mi może
powiedzieć, przecież on jest w wieku mojej córki. Rozmawiałem z przyjaciółką na polskim
mityngu i ona mi mówi – on przecież nie ma żadnego doświadczenia życiowego , no jak. Ale
chwilę potem pomyślałem sobie – Boże jak ja się cieszę, że on nie ma żadnego doświadczenia
życiowego. Potrzebuję człowieka obok mnie, który będzie życiowo mądry i który będzie
chciał ustawić moje życie. Ja potrzebuję człowieka, który był w takiej sytuacji jak ja, który
podjął pracę na programie 12 Kroków, przeszedł przez to piekło i może być moim
przewodnikiem i może mnie poprowadzić przez to wszystko. Gwoździem do trumny był dla
mnie jeden z angielskich mityngów na który poszedłem. Na którym nic nie słyszałem bo cały
czas myślałem o czymś. Tam miał weteran jakiś spikerkę. W AA w Anglii się mówi „jeżeli
nie chcecie trzeźwieć to trzymajcie się z dala od weteranów bo oni jakieś duchowe ju jitsu
mają i jakieś zdanie jedno powiedzą które trzeźwia ci wykręci po prostu” . I ten człowiek
powiedział – „jeżeli jesteś nowy albo jeżeli jesteś na początku drogi lub jeżeli wróciłeś po
zapiciu błagam cię, zrób dokładnie na odwrót niż to, co głowa ci mówi”. To był jakiś moment
w którym we mnie coś pękło. Ja musze zacząć słuchać innych ludzi. Poszedłem do mojego
sponsora i zaczęliśmy prace na programie. Chciałem też powiedzieć dlaczego Wielka Księga
bo wiele osób się pyta. Po pierwsze dlatego , że jest to książka która, no dzięki której tak
naprawdę powstała wspólnota AA. To słynne zdanie na początku „ Jest to historia 100 osób,
które wyzdrowiały z beznadziejnego stanu umysłu i ciała”. Oczywiście już w tym zdaniu
odnajduję (trochę interesuję się historią AA) że Bill to był jeden z naszych, bo tylko około 40
osób brało udział przy napisaniu tej książki ale stówa to lepiej brzmi. Jak ja pełniłem służbę
mandatariusza i jeździłem na intergrupę, na moją Grupę przychodziło 25,26 osób ale zawsze
mówiłem około trzydziestu bo to lepiej wygląda trochę. Jest tam takie zdanie też „jeżeli jesteś
alkoholikiem to możesz zadać sobie pytanie – co ja mam zrobić”. Właśnie o tym jest ta
ksiązka. Zebraliśmy doświadczenia i opisaliśmy to, co myśmy zrobili będąc w analogicznej
sytuacji. Na pytanie dlaczego ta książka jest, ja zawsze odpowiadam- zapytajcie się autorów
tej książki. Ja nie chcę swoich opinii wyrażać. I w rozdziale „My - niewierzący” jest jedna
taka bardzo ważna rzecz, która mówi, że „jedynym celem napisania tej książki jest pomóc
alkoholikowi by znalazł Siłę Wyższą od niego samego. Siłę, która rozwiąże jego problem”. I
temu fragmentowi się przyjrzymy dlatego, że tu jest opisany program zdrowienia. Krok po
Kroku. Jeżeli będzie pytanie o „12/12” to jest to fantastyczna książka również warta
przeczytania ale tak naprawdę jak się wczytacie to jest raczej opis różnych doświadczeń a nie
sugestia co zrobić. W Wielkiej Księdze jest dokładnie, jasno powiedziane co zrobić. Jeżeli
uznajesz, że jesteś bezsilny, jeśli jesteś na etapie trzeciego Kroku to się pomódl. Jak
skończyłeś się modlić to weź się za remanent własnego domu. Jak zrobiłeś remanent swojego
domu to znajdź osobę, której opowiesz historię swojego życia. Jeżeli powiedziałeś historię
swojego życia to zadaj sobie pytanie o wady charakteru i zadaj sobie pytanie czy jesteś
gotowy aby Bóg je usunął. Jeśli odpowiesz na to pytanie – tak, to klękaj na kolana i jest
modlitwa siódmego Kroku. Wstaniesz z kolan to pójdź do ludzi, którym zrobiłeś krzywdy i
napraw swoją przeszłość. Co masz dalej robić – pracuj z innymi. No i rozdział „Praca z
innymi” jest doskonałym podręcznikiem sponsoringu czyli co robić i czego nie robić niosąc
posłanie dwunastego Kroku innym alkoholikom. Pada też często pytanie – czy można
wytrzeźwieć bez sponsora? Ja myślę, że można bo znam ludzi którzy to kiedyś robili, tylko
po co dzisiaj. Po to AA powstało. Jack Alexander pisał, że książka zaczęła być drukowana,
ludzie zaczęli tę książkę kupować, siadali pojedynczo czy w dwóch lub trzech i zaczęli
uczciwie robić to, co jest w tej książce napisane. Jest wielu w AA takich znanych ludzi np.
Chuc C autor książki „Nowa para okularów”, który zmarł gdy miał 50 lat trzeźwości a
sponsorował kilkuset osobom a sponsora nie miał skąd brać. Doświadczenie wspólnoty w
Anglii czy w Stanach pokazuje, że prawie 70 – 80 % ludzi realizuje program dlatego, że to
jest istota i jądro wspólnoty AA i o tym też jest napisane w Wielkiej Księdze we wstępie –
„zdrowienie zaczyna się wtedy kiedy jeden alkoholik rozmawia z drugim dzieląc się
doświadczeniem, siłą i nadzieją”. Mi było bardzo łatwo przychodzić na mityngi przez lata i
mówić, że jestem bezsilny, że potrzebuję pomocy ale najtrudniej mi było siąść z tym młodym
człowiekiem i powiedzieć mu – proszę Cię o pomoc, bo jestem bezsilny wobec życia. To nie
jest już kwestia pić czy nie pić. Ja nie umiem żyć, nie umiem być człowiekiem, nie umiem
być mężem, nie umiem być ojcem, nie umiem być pracownikiem. Każda dziedzina mojego
życia to jest bankructwo. Mam swoje pewne zasady moralne za które bym się dał pokroić
(religijne), nie jestem w stanie ich przestrzegać. I mam twarzą w twarz siąść i się przyznać do
tej bezsilności. Dlatego Wielka Księga.
Tak więc będziemy się posiłkować Wielką Księgą. Ja parę takich rzeczy powiem. Program
akcji i działania. Bardzo często powtarzamy, że jest to program działania. I pamiętam z tej
pierwszej rozmowy z moim sponsorem rzecz bardzo ważną, którą dzisiaj powtarzam swoim
podopiecznym, której nie rozumiałem tak naprawdę ale ją przyjąłem. Otóż mój sponsor
powiedział mi – nieważne co wiesz, nieważne co myślisz, nieważne nawet co czujesz –
interesuje mnie tylko to, co robisz. Życia w fantazji, życia w dobrych chęciach, życia w
dobrych motywach mam dość. Interesuje mnie tylko to, co robisz. To jest program działania i
akcji. Jeśli uważnie przeczytacie Wielka Księgę to wielokrotnie występuje tam zwrot –
duchowy program działania. I dzisiaj wiem , że to jest prawda. Wiem, że z tego dobrego
działania, z tego pozytywnego działania przychodzi dobre myślenie, przychodzi dobre
samopoczucie. Ja zawsze na odwrót chciałem – wezmę się za program jak sobie uporządkuję
własne życie albo jak znajdę pracę i trochę pieniędzy będę miał to wtedy sobie znajdę
sponsora.
Narysowałem tu model choroby i chciałem się zapytać czy są osoby na tej Sali, które są w
pierwszym roku swojej abstynencji (ktoś się zgłosił – oklaski) Jak czytamy dr Silkworta (bo
gdy zbliżałem się do Kroku pierwszego mój sponsor powiedział musisz dowiedzieć się co jest
twoim problemem) Pierwszy Krok ma właściwie dwie nogi, to znaczy zobaczyć co to jest
problem i przyznać się do porażki. I przyznać się , że nie potrafię go rozwiązać. Tak jak ja nie
jestem mechanikiem i gdy coś się stanie w samochodzie przyznaję, że coś się stało ale nie
umiem tego rozwiązać. A problemem jest nasza choroba i dr Silkwort napisał, że każdy
alkoholik właściwie pije bo lubi efekty działania alkoholu ale bez alkoholu jest niespokojny,
rozgniewany i rozgoryczony i lekarstwem na to jest… znacie to uczucie ulgi. W związku z
tym że jesteśmy chorzy uruchamia to fizyczną alergię, organizm zaczyna się domagać więcej
alkoholu. (Ta wiedza (z rozdziału „Opinia lekarza”) jest ważna też dla ludzi, którzy nie mają
kontaktów z przychodniami, bo chcę też powiedzieć, że w Anglii przyjaciele, którzy nowi
przychodzą do wspólnoty nie mają żadnej możliwości skorzystania z profesjonalnej pomocy
gdzie ktoś by im wytłumaczył z medycznego punktu widzenia jak ta choroba wygląda.
Dlatego jest to bardzo ważne żeby to zrozumieć w sposób prosty.
To uruchamia psychiczną obsesję i robi się takie małe koło zamknięte bez wyjścia i robi się z
tego szpital psychiatryczny, więzienie albo śmierć. Alkoholik, który się nie weźmie za
zdrowienie, za leczenie to są dla niego skutki. Mamy fizyczny aspekt choroby, psychiczny
aspekt choroby ale rozwiązanie jest duchowe. Rozwiązaniem jest duchowy program 12
Kroków. I to jest sponsor, Siła Wyższa, służba – bardzo ważna we wspólnocie, sugestie o
których powiem i program 12 Kroków. Więc to jest po to żeby sobaczyć co jest moim
problemem i żeby sobie zadać pytanie - czy jestem w stanie ten problem rozwiązać. Odrębną
rzeczą i to chciałem powiedzieć na początku, są warunki trzeźwienia. Mój sponsor
powiedział, że warunki trzeźwienia (to też jest z Wielkiej Księgi – mogę przeczytać z dodatku
„Przeżycie duchowe” „Z całym naciskiem pragniemy powiedzieć, że alkoholik zdolny do
uczciwego stawienia czoła swoim problemom, w świetle naszych doświadczeń może
ozdrowieć o ile nie zamknie swojego umysłu na wszystkie pojęcia duchowe. Może być
pokonany tylko przez postawę nietolerancji i wojowniczej negacji. Stwierdzamy, że nikt nie
musi mieć trudności z duchowością programu. Gotowość , uczciwość i otwartość są
koniecznymi warunkami zdrowienia” Jest jeszcze taki fragment w Wielkiej Księdze, w
rozdziale „Praca z innymi” – który mówi „wbij do głowy każdemu alkoholikowi, że
niezbędnymi warunkami zdrowienia jest zaufanie Bogu i uporządkowanie swojego życia”. Tu
zaczęły się moje koncepcje walić, bo ja przecież nic nie muszę itd. a tutaj okazuje się, że
jeżeli chcę zdrowieć to muszę spełnić pewne warunki. Oczywiście mój sponsor wytłumaczył
mi co to znaczy o tych warunkach. Jeżeli chodzi o uczciwość powiedział mi tak – po pierwsze
– rozmawialiśmy trochę o moim życiu jak ja zawsze gdy kończyłem jakieś picie, jakiś etap
swojego życia zły i chciałem być dobry to ja od pierwszego dnia chciałem być nagle uczciwy
wobec całego świata, wobec wszystkich nagle uczciwy i tak naprawdę brałem na swoje barki
ciężar, którego nie byłem w stanie udźwignąć. Mój sponsor powiedział mi – słuchaj
zacznijmy od takiej prostej rzeczy. Umówmy się, że od dzisiaj będziesz uczciwy wobec mnie
czyli wobec jednej osoby. Bądź uczciwy absolutnie, stuprocentowo wobec jednej osoby na
ziemi. Jeżeli ja ci coś zasugeruję i ty tego nie zrobisz to jest ok. Jeżeli mi powiesz, że zrobiłeś
to nie będzie ok. I to jest uczciwość. Jeśli chodzi o otwarty umysł. Mój sponsor poprosił mnie
żebym przyjął takie założenie, że być może, niekoniecznie ale być może niektóre rzeczy w
moim życiu nie wyglądają wcale tak jak mi się wydaje, że wyglądają. Czyli krótko mówiąc,
że istniej inna wersja wydarzeń. A ja czasami dałbym się pokroić , że jest tak a tak. On mówi
– przyjmij takie założenie – na pewno masz rację i właściwe spojrzenie na wiele rzeczy ale
być może niektóre rzeczy są nie takie jak je widzisz. No i gotowość to oczywiście to
sakramentalne pytanie które zadał – czy jesteś gotowy – tak jestem gotowy zrobić wszystko.
Mój sponsor mówił – zobaczymy w praniu jak to będzie z tą gotowością. Ja dzisiaj wiem, że
gotowość to nie jest taka łatwa rzecz. To jest zdolność do zrobienia rzeczy , których się nie
chce robić. Sponsor mówi – trzeba się modlić a ja nie mam ochoty. Sponsor mówi żeby pisać
a ja nie mam ochoty. Sponsor mówi żeby znaleźć sobie dwa, trzy mityngi no i służbę. Myć
szklanki, zbierać pety jak palą a ja nie mam ochoty tego robić, ale jestem gotowy zrobić
wszystko żeby wytrzeźwieć. Jest takie sformułowanie w Wielkiej Księdze.
Chciałem powiedzieć też o takiej bardzo ważnej rzeczy, która była i którą dzisiaj mówię gdy
rozmawiam ze swoimi podopiecznymi. Ja zawsze myślałem, że moim problemem było to
czego nie wiem. Mój sponsor wytłumaczył mi , że moim problemem nie jest to czego nie
wiem. Moim problemem jest to co wiem i czego się trzymam jak pijany płotu z uporem
maniaka. W momencie gdy zaczęliśmy o tym rozmawiać zrozumiałem to, co pisze w
rozdziale piątym na początku, który czytany jest na początku każdego mityngu „niektórzy z
nas przez jakiś czas usiłowali trzymać się starych sposobów myślenia. Musieliśmy pozbyć się
ich całkowicie”. Jest taki moment, że musimy swoje stare przekonania przez okno wyrzucić,
zmienić. Gdy dr Jung rozmawia z … jest taki fragment w którym mówi, że stare idee muszą
być zastąpione nowymi. Chodzi o zmianę po prostu. Puszczenie się tego co wiem. To co
wiem nie pozwalałoby mi zaakceptować tego, że istnieje inna wersja rzeczywistości. To co
wiem nie pozwalałoby mi zaakceptować tego, że nie ja zawsze mam rację, że to inni czasami
mają rację. To co wiem nie pozwalało mi zaakceptować tego, że to ja krzywdziłem bo to
przecież według mojej opinii to ja zawsze byłem krzywdzony. Puścić to co wiem.
Jak mówiłem o tym piątym rozdziale to chciałem opowiedzieć o takim moim doświadczeniu.
Rok temu byłem w Opolu i przed mityngiem my siedzimy, patrzymy idzie jakiś człowiek,
witają się z nim wszyscy. Ja się pytam kto to bo nie znałem wszystkich. A to X był, naście
terapii i wiesz …. I ten człowiek zabrał głos na mityngu i mówi, że się bardzo cieszy, że był
na terapii, że teraz wrócił, posprzątał swój dom, że z tego domu się zrobiła melina po raz
kolejny i tak uporządkował to wszystko. I tak opowiada z taką radością, że pojadł wreszcie,
że ma co jeść i w pewnym momencie powiedział coś takiego – ale ja i tak będę pił za dwa lub
trzy miesiące. I ja w tym momencie zobaczyłem drugiego człowieka. Że on szczerze o tym
mógł powiedzieć, że on nie wierzy w to , że cokolwiek się może zmienić. I zdałem sobie
sprawę, że ja w nim widziałem siebie. Przypomniałem sobie jak jeden z moich przyjaciół,
weteranów w AA kiedyś zapytał mnie ( i ja też tak podszedłem do X i zacząłem z nim
rozmawiać), zapytał mnie czy znam największą tajemnicę wspólnoty anonimowych
alkoholików? To ja oczywiście nadstawiłem uszy i myślę weteran mi mówi z 40-to letnim
stażem to ja już teraz będę wiedział i mówię – nie znam ale z chęcią poznam. A on mówi dobrze zaraz ci powiem – tylko mówi – wiesz w jaki sposób wspólnota w swej mądrości
trzyma to w tajemnicy – ja mówię – nie wiem – ano w taki, że jest to czytane na każdym
mityngu AA. Tajemnica brzmi „ a oto Kroki, które stawiamy i które są proponowanym przez
nas programem zdrowienia”. Wiecie, ja prawie przez 20 lat siedziałem na mityngach i
słuchałem – a oto Kroki, które stawiamy i które są proponowanym programem zdrowienia – a
w mojej głowie było – muszę zarobić więcej pieniędzy – a oto są Kroki, które stawiamy – a w
mojej głowie było – musze kupić nowy samochód – a oto Kroki, które stawiamy – muszę
mieć nową kobietę. Dałbym się pokroić w tamtych czasach, że ja znałem dokładnie Wielką
Księgę i nie wiedziałem o czym on mówi. A tam jest ten wers, który mówi – oto są Kroki,
które stawiamy – nie Kroki o których się uczymy, nie Kroki, które czujemy. Powiedział – do
czynu, do dzieła, do pracy, do roboty. Kroki są po to, żeby je postawić. Przez wiele, wiele lat
ja tego nie słyszałem.
No i jeszcze o sponsoringu powiem na koniec. Teraz w „Warcie” wydrukowano ten Clarensa
przewodnik i tam jest takie zdanie wytłuszczone – jeżeli chcesz być sponsorem to bądź
dobrym sponsorem – ja ze sponsorem mojego sponsora rozmawiałem kiedyś i on mi
powiedział, że najlepszy sposób na bycie dobrym sponsorem jest bycie dobrym
podopiecznym. Że właściwie jest to jedyny duchowy sposób. Wytłumaczył mi to w bardzo
życiowy sposób czyli jaki jest najlepszy sposób na stawanie się dobrym ojcem – poprzez
bycie dobrym synem.
Na jednym z pierwszych spotkań z moim sponsorem dostałem takie sugestie. Myśmy je
wydrukowali i dajemy nowo przybyłym i wszystkim z którymi współpracujemy na programie
i to był moment w którym powiedziałem , że jestem gotowy, więc dostałem te sugestie i teraz
je Wam przeczytam.
Sugestia pierwsza – na kolana – codziennie rano na kolanach rozmawiaj lub módl się
swoimi słowami do Siły Wyższej jakkolwiek Ją rozumiesz. Poproś Ją o trzeźwy dzień, abyś
mógł pomóc innym alkoholikom a także abyś był pożytecznym dla twojej rodziny, znajomych,
społeczeństwa. Wieczorem podziękuj Sile Wyższej za to, że utrzymała cię w trzeźwości przez
24 godziny
I on powiedział tak – gotowość to jest to (ja mam problemy z wiarą). On mówi – ciekawe jest
to, że to działa jak wierzysz ale jak nie wierzysz – to też działa – zacznij to po prostu robić. To
był sprawdzian na moją gotowość. Czy ja jestem w stanie porzucić swoje uprzedzenia, że Bóg
i ja to są dwie odrębne istoty, które nie mają ze sobą nic wspólnego. I zacząłem robić te
sugestie - i to jest jedyna sugestia bo nie jestem doskonały, którą robię codziennie do dzisiaj
dzięki Bogu. Od tego dnia w którym o tym rozmawiałem ze swoim sponsorem nigdy nie
wyszedłem z domu bez poproszenia Boga o trzeźwy dzień. Co się stało w tym czasie? No ja
przestałem opierać swoją trzeźwość na swoich własnych wysiłkach i swojej własnej sile woli.
Próbowałem siły woli przez wiele lat i nie byłem w stanie przestać. Mój Bóg – nie wstydzę
się mojej Siły Wyższej nazywać Bogiem. Nie jestem człowiekiem głęboko religijnym ale to
jest Bóg i On mnie trzyma w trzeźwości.
Sugestia druga – medytacja – codziennie rano czytaj kartę „Tylko na dzisiaj” (karta z np. 24
Godzin). Wieczorem spisz listę wdzięczności, w której umieść wszystko to, za co jesteś
wdzięczny swojej Sile Wyższej i podziękuj.
Tu się zaczął program działania. Ja się pytam – za co ja mam być wdzięczny. Ja naprawdę
byłem wtedy w sytuacji mówiąc delikatnie nie najlepszej. A on mi mówi słuchaj no – piłeś
dzisiaj? – nie – żyłeś dzisiaj?- no- głodny jesteś dzisiaj? – nie. Napisz. Masz gdzie spać?
Mam- Czystą masz pościel czy brudną?- no czystą. Napisz. Masz przyjaciół? – no zaczynam
mieć-. Napisz. Ja tę listę piszę rano. Niektórzy piszą wieczorem i czytają rano. Zobaczyłem
jak ona dużo robi, bo po prostu ja mam taka tendencję, że lubię myśleć o tym czego nie mamy
i w tym samym nie ma nic złego – nie mamy czegoś więc chcemy to mieć. Natomiast
myślenie moje w obsesyjny sposób wprowadzało mnie we frustrację od razu. Natomiast
pomyślenie przez chwilę o tym co mamy jako o darze – bo trzeźwość jest darem –
wprowadza myślę jakiś duchowy element do tego dnia. No i piszę tę listę. Czasami jest
krótka, czasami dłuższa, to jest taki mój barometr duchowego życia. Czasami to jest 30
pozycji czasami tylko, że żyję – dziękuję i koniec. Ale to jest też codzienność i wdzięczność.
Nie polegam nic na sobie. Ja już przestałem polegać na sobie.
Sugestia trzecia – sponsor – codziennie dzwoń do swojego sponsora i rób co ustalicie. Jeżeli
coś jest dla ciebie niejasne lub masz jakiś problem jest to okazja aby to przedyskutować i się
tym podzielić. Sponsor nie jest twoja Siłą Wyższą, lecz przekazuje on duchowy program
zdrowienia, a my sami rozwijamy relacje ze swoją Siłą Wyższą.
Jeżeli już jest ten etap sponsorski to my teraz dzwonimy do siebie. Podopieczny dzwoni do
sponsora codziennie przez pierwszy okres powiedzmy do trzech miesięcy.
Sugestia czwarta – czytanie – codziennie czytaj przynajmniej jedną stronę Wielkiej Księgi,
jeśli możesz to kilka. To pomoże ci w zdrowieniu a także pomoże zrozumieć prawdziwy
problem i pokaże szansę wspaniałego życia, jaką ten program oferuje. Codziennie czytaj
odpowiednią stronę z książki „Codzienne refleksje AA”
Oprócz tego jak pracujemy to należy czytać 2 kartki Wielkiej Księgi codziennie. Ja miałem
takie zrywy. Boże muszę przeczytać Wielką Księgę - i weekend – i potem już zapominałem.
Jeżeli się czyta 2 kartki Wielkiej Księgi codziennie, regularnie to w ciągu roku 4 razy się
przeczyta całą książkę. 10 lat – 40 razy - to masz duchowe Ju Jitsu zapewnione. Zapewniam
Cię
Sugestia piąta – służba – (I to jest bardzo ważna sugestia. Nie wyobrażam sobie tak jak mój
sponsor, żebym sponsorował kogoś kto nie pełni służby. To jest warunek sine qua non)
zamierzamy służyć wspólnocie AA każdego dnia. Zobowiąż się do chodzenia na dwa
spotkania w tygodniu,(przez pierwszy rok ja musiałem chodzić codziennie- tak mi
zadysponował sponsor po poznaniu mojego życiorysu) będą to Twoje „domowe grupy”.
Przyłącz się do nich, przychodź wcześniej i bądź pomocny. (to jest bardzo ważne, bo ja kiedyś
przychodziłem jako ostatni, już herbatka była zrobiona, kawa zrobiona, krzesełko ustawione,
„wejście smoka” było i mityng się kończył to śśśśśśś - do pracy są inni, ja jestem duchowa
persona, ja nie będę nic robił. Mój sponsor powiedział – pamiętaj masz przychodzić pierwszy
i wychodzić ostatni) Podejmuj się służby na tych spotkaniach.(pamiętam, moja grupą
domową była grupa w niedzielę o 10-tej rano i tam ku mojej uldze, wszystkie służby były
zajęte. Więc mój sponsor powiedział – wstaniesz na mityngu kolejnym i poprosisz bo tak
nakazał ci sponsor i prosisz o służbę. Wstałem i … parzyłem herbatę przez rok na tym
mityngu razem z drugą osobą. To było naprawdę piękne doświadczenie. To było bardzo
ważne dla mojej trzeźwości) Na innych mityngach staraj się być pomocny, zapytaj o to, jeśli
to konieczne i zawsze bądź uważny, czy jest tam nowicjusz, któremu mógłbyś pomóc.
To się wiąże z kolejną sugestią
Sugestia szósta – telefon – codziennie dzwoń do kilku nowicjuszy (to jest do kogoś, kto jest
bardziej nowy w zdrowieniu niż ty).
Na każdym mityngu należy brać telefony od ludzi „młodszych stażem”. Pamiętam taki
mityng, który właściwie zaważył, powiedzmy zmienił trochę moją optykę. Pamiętam, ja nie
piłem tydzień może dwa – nie wiem. Przyszedł gość który się jeszcze telepał – on nie pił 3
dni – i rozmawiam z takim Anglikiem – Denisem – i on mówi – wziąłeś od niego telefon – ja
mówię nie, po co ja mam brać – on mówi – ten człowiek nie pije 3 dni a ty nie pijesz
powiedzmy tydzień. Jak ja do niego podejdę i powiem, że nie piję 25 lat to on się stuknie w
czoło. On tu przyszedł bo chce przestać pić. Ty nie pijesz tydzień, przestałeś się już telepać,
wyglądasz trochę lepiej od niego. Jeżeli ty do niego podejdziesz to być może on się ciebie
zapyta co ty robisz że przez tydzień nie pijesz. To jest w zakresie objęcia pamięcią. I wtedy
możesz powiedzieć, że chodzisz na mityngi. A propos tego rozmawiałem kiedyś z jednym z
przyjaciół – była to bardzo fajna rozmowa – i rozmawialiśmy o tej sugestii i on mówi że (bo
tak był nauczony) oczywiście daje numer telefonu nowoprzybyłym z tekstem – zadzwoń do
mnie jak ci się zachce pić. Siedział sobie na mityngu zadowolony, może ktoś zadzwoni. Ja
osobiście jak chciałem pić to szedłem pić a nie dzwoniłem po numerach telefonów, które
dostawałem. Rozmawialiśmy chwilę i teraz rozmawiałem z nim będąc w Polsce i mówił mi
że zaczął dzwonić i doświadczył czegoś takiego, że ktoś przyszedł na mityng i powiedział to
głośno na mityngu, że przyszedł dlatego, że ktoś zadzwonił. Alkoholik jak kończy swoje picie
nie jest zbyt pociągającą osobą. Często jest samotny, zapuszczony, użalający się nad sobą,
wylewający swój żal i pretensje. On właśnie był w takim stanie i mówił, że po raz pierwszy
ktoś do niego zadzwonił nie po to żeby się napić ale żeby się umówić na mityng.
Przerażony lub zaniepokojony? – zmów modlitwę o pogodę ducha
Zdenerwowany lub zły na kogoś? – Pomódl się za nią lub niego. Na przykład „Boże proszę
błogosław X, obdarz go/ją zdrowiem, dobrobytem i szczęściem” albo „Boże daj mi tolerancję,
współczucie i cierpliwość abym z radością przyjmował chorego kolegę”, albo „Boże daj X
wszystko to, czego pragnę dla siebie samego”.
Ta ostatnia to świetna modlitwa, mówię Wam. Największemu wrogowi, komuś kto nam
nadepnął mocno na odcisk pożyczyć tego co sami pragniemy.
Jeżeli coś nie jest jasne – pytaj sponsora
Stwierdzamy, że te sugestie działają dla nas, dlaczego więc nie przekazać ich innym.
Jednakże, jeżeli nie spodobają się Tobie to podrzyj tę ulotkę i idź dalej swoją drogą.
TAK CZY OWAK BĘDZIESZ W NASZYCH MODLITWACH
(dla wyjaśnienia – powyżej napisane teksty wytłuszczone lub pochyłe wydrukowane są na
malej kartce – takiej do kieszeni po złożeniu)
Wiecie to są tylko sugestie i Wielka Księga zawiera tylko sugestie – sponsorowi tak
powiedziałem bo on tak zaczął w troszkę radykalny sposób mnie, czegoś tam wymagać ode
mnie i on powiedział – tak, to prawda ta książka, i to jest ta nowina dla ciebie, ta książka
masz rację zawiera tylko sugestie a druga nowina dla ciebie jest taka, że to są jedyne sugestie
jakie zawiera ta książka i które zawiera ten program. Jedyne. Kroki do postawienia.
Jakby od tego się zaczęło. Powiem wam, że w moim doświadczeniu się nagle dzieje coś
dziwnego, czego nie potrafię wytłumaczyć, o czym nie potrafię mówić. Klękam na kolana
rano, czy wtedy gdy klękałem, szczególnie. Gdy codziennie napisałem listę wdzięczności,
gdy zadzwoniłem do drugiej osoby na zewnątrz się nic nie zmieniło. Nie miałem pracy dalej i
wiecie jak to jest jak się kończy picie. Ale w środku się zaczyna budzić światełko, coś innego
i ja po tylu latach doświadczeń muszę wam powiedzieć , że myślę, że w pierwszym tygodniu
bałem się o tym mówić żeby nie być posądzonym o pychę ale miałem przekonanie, że jeżeli
się będę tego trzymał, że w moim życiu nastąpi jakaś zmiana jakiej do tej pory nie było.
Rozmawiałem o tym ze swoim sponsorem i on powiedział – no wiesz dlaczego ta zmiana
była? Bo zacząłeś robić coś innego niż do tej pory. Dopiero mi zaświtało to co wiele lat
słyszałem na mityngach AA o odtwarzaniu tych samych zachowań tych samych rzeczy w celu
… i oczywiście teoretycznie ja wiedziałem, no tak musisz się zachowywać inaczej niż
dotychczas. Ale ja po raz pierwszy zacząłem robić coś innego. To jest rezultat. To jest coś co
mi nikt nie odbierze. To nie jest kwestia nawet interpretacji książki to jest kwestia żywego
doświadczenia.
No i tak. Spotykając się ze sponsorem, czytamy Wielką Księgę od dechy do dechy. Zasada
jest taka – sponsor czyta na głos. On mówi – chcesz sobie poczytać – zacznij sponsorować z
młodszym kolegą. Ja sobie lecę wzrokiem, zaznaczam pewne fragmenty, czasami się
zatrzymamy. Jeżeli chodzi o pisanie programu – mówię o sposobie w jakim ja pracowałem –
piszemy tylko Krok czwarty i ósmy. Jak powiedziałem na początku, nie oznacza to, że złe są
inne sposoby. Jak spojrzymy na Kroki to listę 2 razy się robi w Kroku czwartym i ósmym.
Kroki pierwsze to jest właściwie rozmowa i trafienie do świadomości takiej, czy jesteś
naprawdę bezsilny, czy zobaczyłeś swoją rzeczywistość, czy zobaczyłeś, że masz problem z
którym sobie sam nie poradzisz. Jeżeli tak to piłka jest bardzo krótka – przechodzimy do
drugiego Kroku. Jeśli sobie sam nie możesz poradzić to czy wierzysz albo czy przynajmniej
skłonny jesteś uwierzyć, że istnieje siła w tym wszechświecie, która ci może pomóc. Ja
zapytałem swojego sponsora – a co będzie jak ktoś powie , że nie. On odpowiedział – no
zobaczysz jak będziesz sponsorem. Podzielił się swoim doświadczeniem, że miał kiedyś
takiego podopiecznego, który powiedział, że on nie wierzy i nie jest skłonny uwierzyć. Było
mi bardzo przykro ale w ciągu sekundy wiedziałem co mam zrobić. Podziękowałem mu za
czas i powiedziałem – ja nie jestem w stanie tobie pomóc. Nie jestem Panem Bogiem.
Sponsor nie jest Panem Bogiem, który rozwiązuje problemy drugiego człowieka. Jeżeli ty nie
jesteś w stanie wykazać gotowości do tego żeby uwierzyć, a tę gotowość pokazujesz jakby
przez robienie sugestii to ja ci nie mogę pomóc. I Wielka Księga o tym mówi też jasno w
rozdziale „Praca z innymi”. Nie marnuj czasu, bo raz , że możesz zepsuć okazję na
przyszłość, a dwa, że w tym czasie możesz pomóc komuś, kto tej pomocy bardzo potrzebuje.
Taki moment, który jest bardzo ważny w tym Kroku drugim to było to, co jest przeszkodą
największą. Tu Wielka Księga bardzo jasno mówi „prosimy Was, porzućcie swoje
uprzedzenia także w stosunku do innych religii”. Każdy z nas znał jakiegoś księdza, jakąś
dewotkę. Porzućcie uprzedzenia, przepraszam, odłóżcie je na bok. Mój sponsor powiedział,
nie rezygnuj z nich, odłóż je na bok. Jak popracujemy na programie wrócisz do nich,
spojrzysz na nie w świetle wykonanej pracy. Być może niektóre zostawisz i będziesz miał
rację. Powiem wam, że u mnie żadne nie zostało. Znów, nie masz ochoty na coś bo masz
uprzedzenia , ale mam gotowość i odkładam je na bok bo tak mówi mi człowiek, który chce
mi pomóc i który przez to przeszedł. Jak będę chciał to wrócę. I to jest istota drugiego Kroku.
Tu proszę swoich podopiecznych żeby wypisali tylko krótko swoje uprzedzenia jeżeli mają i
wtedy po czasie mogą się temu przyjrzeć. Niektóre w momencie napisania na papierze
przestają być uprzedzeniami, bo jak widzisz co napisałeś to po prostu się łapiesz za głowę.
Chciałem powiedzieć o takim uprzedzeniu, które jest najbardziej groźne. We mnie było i jak
widzę jest w wielu ludziach. Że ja nie zasługuję na Bożą pomoc. Że jestem takim złym
człowiekiem. Przeświadczenie, że ja najpierw muszę z tym coś zrobić, muszę stać się
lepszym żebym mógł się zbliżyć do Boga. Widzę jak to uprzedzenie często trzyma wiele osób
z dala od łaski Bożej od programu 12 Kroków. Miałem też takie uprzedzenie. Bardzo trudno
się przez to przebić. Mój sponsor to był wiecie (towarzysko ja go tak nazywałem) jak ulica
jednokierunkowa. On mi po prostu pytania zadawał i oczekiwał odpowiedzi tak albo nie. I
czytał te pytania z Wielkiej Księgi tak naprawdę – albo Bóg jest albo Go nie ma, albo jest
wszystkim albo jest niczym. To jest twoja deklaracja i decyzja i chęć pójścia w jednym
kierunku. To nie znaczy, że jak ty powiesz, że Bóg jest dla ciebie wszystkim to ty wyjdziesz i
będziesz człowiekiem świętym ale to moment decyzji, że ty w tym kierunku chcesz iść. Nie
pozwalał mi na żadne dyskusje teologiczne a ja bardzo pragnąłem dyskusji teologicznych. A
on mówił, odłóż je na bok, może masz rację, wrócimy do nich może później. Krótkie pytania.
I na podstawie tych trzech pierwszych Kroków, zaraz dojdę do trzeciego, dochodzi do
sytuacji, że nie ma czegoś takiego jak kłopot z Krokiem czwartym. Jeśli mam kłopot z
Krokiem czwartym to znaczy, że z trzecim Krokiem mam problem. To znaczy, że nie
wykonałem pracy w Kroku trzecim. Każdy Krok następny stawiany, jest zupełnie naturalną
konsekwencją poprzedniego Kroku. Jeśli przyznaję się do bezsilności wobec alkoholu i
uznaję, że mam problem i uznaję, że go nie jestem w stanie sam rozwiązać to naturalną
konsekwencją jest, że muszę znaleźć Siłę Większą ode mnie samego. Jeżeli w Kroku drugim
jestem gotowy uwierzyć, że siła większa ode mnie samego może przywrócić mi zdrowie to co
jest naturalną konsekwencją? Poproszenie tej Siły, żeby mi pomogła a nie pisanie znów tony
papierów po prostu, tak jak kiedyś ja robiłem. Jeżeli wierzysz to klękaj na kolana i jest
modlitwa trzeciego Kroku. Jest gotowiec - jeśli wierzysz, że Ona ci może pomóc. Sponsor
zapytał mnie gdzie chcę to zrobić (mój sponsor jakby jest poza religią, jest człowiekiem tak
ogólnie chrześcijańskim) – kiedy usłyszał, że dla mnie w kościele byłoby to ważne to
poszliśmy. Ta modlitwa jest bardzo ważna i tu zaczyna się decyzja o działaniu.
Jeszcze zrobię taki rzut z lotu ptaka. Mój sponsor mi powiedział – Krok pierwszy to jest
problem ok.? Zobaczyliśmy go. Krok drugi to jest wskazanie na rozwiązanie – ja nie mogę,
jest Siła Większa i to jest rozwiązanie. Krok trzeci to jest decyzja o podjęciu działania. Kroki
cztery do jedenaście to jest działanie w celu wywołania przebudzenia. Krok dwunasty to jest
pomaganie innym.
Pamiętam moje doświadczenie z podejścia do Kroku trzeciego, jak zmawiałem modlitwę
Kroku trzeciego, ja myślałem, że drugiego dnia się obudzę w pięknym, nowym świecie. Że
problemy odejdą, że wygram w totolotka no wiecie co jest w głowie. Dzisiaj wiem dzięki
sponsorowi i pracy że jest to tylko decyzja. Zawsze opowiadam taką bajkę o czterech żabach,
które siedzą na brzegu – którą oczywiście usłyszałem w AA . Siedzą cztery żaby na brzegu i
dwie z nich podjęły decyzję, że wskoczą do wody. Ile żab siedzi na brzegu? Cztery. No tak
teraz każdy się domyśla, że był jakiś podstęp ale wiele osób odpowiadało mi, że dwie. Dzisiaj
wiem jasno, że podjęcie decyzji nie jest wskoczeniem do wody. Akcja, działanie jest
momentem w którym słyszysz plusk. Bierzesz długopis i zaczynasz pisać remanent bo Wielka
Księga mówi, że nasza decyzja w tej mierze, decyzja Kroku trzeciego nie miałaby trwałych
skutków jeżeli nie towarzyszył by jej natychmiastowy wysiłek. Często jest to kontrowersją,
wiem, że tutaj, w Polsce. Ja osobiście się przyglądałem w Anglii. Ta długość pracy na
programie. Ja już w ogóle „co rok to krok” to ja nie chcę o tym mówić, ale Wielka Księga jest
takim wezwaniem naprawdę do działania szybkiego. No stary po prostu znajdź Boga, jak już
znajdziesz to weź spróbuj przyjrzeć się tej swojej przeszłości, napraw krzywdy czy staraj się
naprawić krzywdy i pomagaj innym alkoholikom bo po to tylko wytrzeźwiałeś tak naprawdę
w AA. Nie po to by chodzić jak paw i co rok się cieszyć, że masz więcej trzeźwości. Powiem
o aspekcie pomagania innym w kontekście trzeciego Kroku. Jeżeli przeczytamy modlitwę
trzeciego Kroku w rozdziale „Jak to działa” – „Boże ofiaruję siebie Tobie byś mnie
uformował i uczynił ze mną to co będzie zgodne z Twoją wolą. Uwolnij mnie ode mnie
samego żebym lepiej mógł spełniać Twoją wolę. Oddal ode mnie trudności, aby zwycięstwo
nad nimi mogło być świadectwem dla tych, którym pospieszę z pomocą…” Tu chciałbym się
zatrzymać. Modliliśmy się aby zwycięstwo nad trudnościami było świadectwem . Wspólnota
AA to jest to przyciąganie, że widzimy nagle człowieka, który był w kłopotach, problemach,
trudnościach i na skutek pracy na programie te trudności i problemy zostały usunięte. Prosimy
Go o pomoc. Dlaczego? Dlatego, że zwycięstwo nad nimi jest dla nas świadectwem. Ja się
modliłem – Boże usuń moje trudności bym chodził dumny jak paw. To jest takie
przygotowanie małe do tego, że nie trzeźwiejemy dla siebie. Specjalnie nie zacząłem od tego
bo ja wiem, że to jest trudne mentalnie – dla mnie było. Gdy usłyszałem kiedyś, że musisz
zacząć trzeźwieć dla siebie – nie dla żony, nie dla dziecka, itd. itd. A mój sponsor powiedział
– nie trzeźwiejesz dla siebie. Ja myślę – co on gada. A on dalej – jeżeli trzeźwiejesz we
wspólnocie AA w oparciu o program AA to po to, by pomagać innym alkoholikom. Twoje
życie, cel twojego życia zaczyna być zgodny z celem wspólnoty AA. Staramy się trzeźwieć
by nieść posłanie AA. I ten Krok trzeci, ta modlitwa jest pierwszym takim momentem w
którym zobaczyłem, że tak, że tu chodzi o drugiego człowieka. Nie tylko o mnie, bo zawsze
byłem ja, ja, ja, ja ,ja byłem biedny, ja byłem biedny, ja byłem biedny. A potem co było? A
potem ja rozwiązywałem swoje problemy, ja, ja, ja, znów bez Boga i potem znów robiłem dla
kogo? Dla siebie, dla siebie, dla siebie. I tu optyka się zmieniła. Nie mogłem na początku
zupełnie tego przeskoczyć. Reasumując powiem tak, że to zdrowie (nie chcę tutaj wchodzić w
zawiłości używania tego słowa) ale powiem wam, że angielskie słowo „sanity” można po
polsku przetłumaczyć jako zdrowy rozsądek. I Anglicy o tym mówią, że to zdrowie w Kroku
drugim to jest zdolność zobaczenia prawdy. To, czego nie umiałem. Zanim ja zobaczyłem
prawdę o sobie, to , że jestem alkoholikiem, to , że nie jestem odpowiedzialny, to, że ja mam
problemy w relacjach z ludźmi, to , że nie umiem nad emocjami panować – zapewniam was ,
że wszyscy naokoło widzieli to w nas ale my nie byliśmy w stanie tego zobaczyć. To jest
istota alkoholizmu. Dr Silkwort pisał w „Opinii lekarza” – kompletnie oderwani od
rzeczywistości. Nieumiejętność odróżnienia prawdy od fałszu od kłamstwa. Tak pisał nie
alkoholik ale alkoholicy uznali, że to jest tak fantastycznie napisany rozdział o alkoholizmie
przez profesjonalistę, że umieścili go w Wielkiej Księdze. Miałem taką sugestię od sponsora,
żebym przez pierwszy miesiąc co najmniej codziennie czytał rozdział „Opinia lekarza” .
Chciałem też powiedzieć trochę o tym, co jest naszym głównym problemem. Wrócimy do
fragmentu z Wielkiej Księgi , do rozdziału „My niewierzący” do rozdziału poświęconemu
Krokowi drugiemu (str 38 – piąta linijka). „Głównym naszym problemem okazał się
kompletny brak siły duchowej. Koniecznością dla nas stało się znalezienie takiej siły za
pomocą której moglibyśmy żyć. Musiała to być siła potężniejsza niż nasza własna. To stało
się dla nas jasne ale gdzie i jak znaleźć taką siłę. Właśnie o tym jest ta książka”
Ja, kiedyś zapytany o to, co jest moim problemem życiowym jak przyszedłem do wspólnoty
to wiecie co powiedziałem – nikt mnie nie rozumie, nie mam pieniędzy, mam od cholery
długów, jestem sam. Użalałem się nad sobą. Nie brałem pod uwagę tego, że ja mam jeden
problem tak naprawdę – brak siły żeby żyć. Nie brak wiary, brak religii ale brak siły. Ja nie
mogłem za bardzo tego zrozumieć – brak wiary i brak siły. I kiedyś usłyszałem spikerkę
jednego Amerykanina który był z Las Vegas. I on opowiadał taka historię. Mówił, że jeżeli
byście odwiedzili mnie w Las Vegas, w upalne lato gdy temperatura sięga 50 stopni i
wziąłbym was na pustynię do Lak ??? – to jest takie jezioro, jeden z największych
rezerwuarów wody w zachodnich stanach. Wysiedlibyście z mojego samochodu,
wykąpalibyście się, pływali, odczulibyście i wiedzielibyście, że to jezioro istnieje. Potem
wziąłbym was z powrotem do mojego samochodu. Wywiózł bym was 10 mil i wysadził.
Zostawiłbym wam mapę z dwunastoma krokami czy punktami jak musicie do tego jeziora
trafić. Zapewniam was, że jeżeli wyrzucilibyście tę mapę to nie trafilibyście do niego i
umarlibyście, wierząc i wiedząc, że to jezioro istnieje. Jak kierowało mną moje ego, nie
pozwoliłem nigdy przyjąć wskazówek jak coś zrobić. Ja musiałem wszystko robić sam. Tak
doszedłem do tego jak rozróżnić wiarę i siłę. Można wierzyć głęboko ale nie mieć siły. Wiem
że alkoholicy umierają każdego dnia modląc się do Boga o pomoc i wierząc w Niego, że On
istnieje. Tym razem więc zobaczyłem co jest moim problemem. Poddałem się. Myślałem
sobie wtedy, że ja mam prowadzenie od Boga no więc już jestem duchowy, modlę się itd. Mój
sponsor powiedział – bardzo fajnie. Ty potrzebujesz prowadzenia i opieki niewidzialnego
Boga , który używa widzialnego przewodnika w osobie twojego sponsora. Nie bardzo mi się
to podobało powiem wam i często dalej mi się nie podoba ale to działa w moim życiu po
prostu.
To na tyle jeśli chodzi o część pierwszą. Jeśli macie jakieś pytania czy spostrzeżenia, to
proszę podzielcie się z nimi.
G- a propos wiary mam taki problem i nie wiem jak się zachować. Bywa u nas na mityngach
alkoholik który jest ateistą, który mówi, że nie wierzy w Boga – to jest jego sprawa - nie
wyobraża sobie jak można powierzyć swoje sprawy komuś tam u góry, jak można być tak
zabobonnym a jednocześnie twierdzi , że wyzdrowiał i robi taki zamęt i znajduje
„wyznawców”, że tak powiem. Czy mieliście takie doświadczenie we wspólnocie londyńskiej
i jak zareagować w takiej sytuacji, co robić?
T- Wiesz ja nie wiem co z tym zrobić. Byłem na mityngu i słyszałem wypowiedź tego
człowieka. Nie mam pojęcia. Wiem, że czasami na mityngach w Anglii byłem świadkiem, że
wypowiedź kogoś, kto miał quazi autorytet, że tak powiem, była zupełnie oderwana i to nie
był program AA ale … każdy ma prawo to mówić. Ale wiecie co się wtedy dzieje. Nikt nie
dyskutuje, nie przerywa ale to jest moment w którym weterani, ludzie, którzy znają
duchowość programu biorą mityng w swoje ręce. Więc po tej jednej wypowiedzi to jest jak
karabin maszynowy, dziesięć wypowiedzi które sprowadzają mityng na ten tor zgodny z tym
co mówi program AA. Ludzie zaczynają się dzielić swoim doświadczeniem w temacie
mityngu. Jeden , drugi, trzeci , czwarty i ten głos gdzieś ginie ale to też trzeba takich ludzi
przygotowanych na mityngu.
Przerwa
Część druga
T- To poprzednie spotkanie było poświęcone temu działowi, który zatytułowaliśmy
„Pogodzenie się z Bogiem” znalezienie swojej Siły Wyższej.
Kroki cztery - siedem to są kroki do znalezienia siebie, do spotkania siebie, do spotkania się
ze swoją własną przeszłością i potem kroki osiem i dziewięć to kroki do spotkania się z
drugim człowiekiem. W moim przypadku taka właśnie kolejność zadziałała. Ja nigdy nie
byłem w stanie spojrzeć na swoją własną przeszłość dlatego, że próbowałem to zrobić sam.
Kiedy uwierzyłem w Siłę Większą ode mnie i nawiązałem z tą Siłą kontakt przez codzienne
praktykowanie modlitwy, to ja miałem już swoją ochronę i łatwiej mi było w kroku czwartym
spojrzeć na swoją przeszłość. Powiem wam, że bardzo ważna okazała się sugestia mojego
sponsora , że nie jest ważne jak się czujesz – ważne co robisz w życiu. Kiedy klękam na
kolana i proszę o trzeźwy dzień, czasem czuję się parszywie. Mimo wszystko to robię.
Jest jeszcze jedna sugestia, którą otrzymaliśmy. Ja nie powiedziałem o niej specjalnie, żeby
rozpocząć to spotkanie od niej. Otóż na chyba drugim spotkaniu ze swoim sponsorem
dowiedziałem się- o czym zdawało mi się że wiem- że moim głównym problemem jest uraza
która nie pozwala mi funkcjonować i żyć normalnie. Uraza niekoniecznie jakaś wielka. Na
tym etapie mój sponsor mówił o takiej urazie z codziennego życia, że ktoś mi zajedzie drogę i
ja zamiast cieszyć się życiem to cały dzień mam zepsuty dlatego, że klnę, bo ktoś nie umie
jeździć samochodem. Ktoś kto w ogóle nie wie o moim istnieniu i sobie pojechał dalej, do
domu zajechał a ja go noszę w sobie, cierpi na tym moja żona, moi pracownicy, moi
pracodawcy, opieprzę jeszcze panią w sklepie, która przyjdzie do domu zła i swojemu
mężowi nie ugotuje obiadu, on będzie wściekły itd.
Ja mówię o takim łańcuchu specjalnie ale to jest to, że takie krzywdy i te nasze zachowania to
jest jak taki kamień rzucony w wodę i my robimy jakąś jedną czynność ale ten kamień
zatacza kręgi i takie cierpienie dotyka często osób których istnienia nie podejrzewamy nieraz.
Ale dokładnie tak samo dzieje się z naszym trzeźwieniem. Gdy zaczynamy trzeźwieć to mój
sponsor mówi, że też jest to taki kamyczek rzucony w wodę a kręgi jakie z tego idą - jesteś
uśmiechnięty, potrafisz powiedzieć dzień dobry gdy wejdziesz do sklepu. Gdy będziesz dobry
dla drugiego człowieka on to dobro zaniesie innemu i poprzez takie zwykłe proste działania
stajemy się częścią czegoś dobrego i to mnie fascynuje w tej sytuacji bo ja kocham tę
wspólnotę z paru powodów ale jedną z nich jest to, że ja po raz pierwszy w życiu jestem
częścią czegoś co jest dobre. Zawsze byłem częścią czegoś co jest złe.
Za chwilę Wiesiu będzie mówił o kroku czwartym. Technicznie obrachunek moralny
codzienny nie różni się niczym od obrachunku z życia który robimy w kroku czwartym. Tu
różnicą jest tylko czas. Krok czwarty dotyczy przeszłości, krok dziesiąty teraźniejszości.
I na chwilę zajmijmy się Krokiem dziesiątym (w związku z tymi zwykłymi urazami). Robimy
taką tabelkę.
Osoba
Sytuacja
Czego to dotyka
we mnie
Moje wady
charakteru
1.Ambicja
2.Poczucie własnej
wartości
3.Osobista relacja
4.Emocjonalna relacja
5.Seksualna relacja
6.Poczucie
bezpieczeństwa
finansowego
Duma
Arogancja
Egoizm
Egocentryzm
Samosprawiedliwość
(robienie za Pana Boga)
Obsesyjne myślenie o
sobie
Użalanie się
Nieuczciwość
Nietolerancja
Niecierpliwość
Zazdrość
Zawiść
Chciwość
Lubieżność
Obżarstwo
Plotka
Zemsta
Lenistwo
Jaka jest prawda
I co mogę z tym
zrobić
Ona ma 5 kolumn. W pierwszej wpisujemy osobę do której mamy urazę. W związku z tym, że
jest to warsztat, ja bym prosił byśmy zrobili sobie taki mały warsztat zajmie to może 5 , 10
minut. Każdy z nas znajdzie jakąś urazę z tego tygodnia, małą. W drugiej kolumnie
wpisujemy sytuację. W trzeciej „czego to dotyka we mnie”. Mój sponsor wytłumaczył mi to
w ten sposób i ja tak tłumaczę swoim podopiecznym, że jeżeli chcemy się za coś wziąć to
musimy znaleźć rzeczywistość tego problemu. Zobaczyć realność nie tego, że ktoś mnie
zdenerwował, że jestem zły, tylko , że to musi być coś realnego – jaka część we mnie została
dotknięta, co we mnie zostało dotknięte. I takich że tak powiem obszarów życia które nie są
żadnymi wadami charakteru, które reagują na urazę, że tak powiem na kontakt z drugim
człowiekiem ale w kontekście jakiejś urazy to jest sześć. Pierwszy to jest ambicja. Każdy z
nas ma prawo do ambicji. Gdy ktoś zrobi coś nie tak to nasza ambicja jest urażona. Drugi to
jest poczucie własnej wartości. Trzeci obszar to jest osobista relacja. Jesteśmy ludźmi, żyjemy
w społeczeństwie i często występują osobiste relacje. Kolejny to jest emocjonalna relacja.
Piąty to jest seksualna relacja. Szósty, poczucie bezpieczeństwa finansowego. Dotyczy często
jakiejś kłótni z szefem w pracy. Zabiera spokój, mimo że dotyczyła jakiejś drobnostki, boimy
się często, że może stracimy pracę. Jak mamy urazę i chcemy coś z nią zrobić, to warto
wiedzieć gdzie, w jakiej dziedzinie mamy coś poprawić. Kolejna kolumna to są wady
charakteru moje. Bo ja zawsze, wady charakteru człowieka, który mi nadepnął na odcisk
mogę wyrecytować bardzo szybko. Może byśmy te wady wypisali. Po pierwsze duma – mój
sponsor mówi – zawsze pierwsza „człowiek umiera a duma dopiero 15 minut po nim” .
Druga to jest arogancja – idą właściwie w parze. Potem mamy egoizm i egocentryzm- już
Wielka Księga mówi, że jest to źródło wielu naszych problemów – nadmierna koncentracja na
sobie. Potem mamy taka wadę charakteru jak samo sprawiedliwość. Ja nie wiem za bardzo
jak to przetłumaczyć bo to jest w Anglii „…” ale to jest krótko mówiąc robienie za Pana Boga
„ja wiem lepiej jak ty się powinieneś zachowywać”. Jeszcze z tych egoistycznych są dwie –
obsesyjne myślenie o sobie (jak ktoś nam nadepnie na mały odcisk to już obsesyjnie myślimy
w tej sytuacji o sobie) i użalanie się nad sobą (bardzo poważna wada charakteru) tak myślę
dzięki temu, że jestem tam na zachodzie bo nigdy w Polsce nie spotkałem się osobiście z
poglądem, że użalanie się nad sobą jest taką poważną wadą charakteru. Potem mamy
nieuczciwość, potem nietolerancję i niecierpliwość. Kolejne to zazdrość i zawiść. Mamy też
chciwość i lubieżność. Ta druga szczególnie jest jedną z tych, których nie lubimy się pozbyć.
Potem mamy obżarstwo, plotkę , zemstę i lenistwo. Teraz wam powiem przykład ze swojego
życia. Mój sponsor dał mi na drugim spotkaniu kartkę (z wypisaną tabelką której mówiłem) i
ja tę kartkę – bo nie miałem jeszcze zeszytu – nosiłem gdzieś tam w plecaku. Pierwszy
tydzień byłem bez pracy, zacząłem chodzić na mityngi, wróciłem na ten polski mityng
(dostałem pozwolenie od sponsora bym raz w tygodniu chodził na polski mityng) to on
wyznaczał na które mityngi mam chodzić i ja się temu poddałem. W każdym bądź razie jeden
z kolegów zaoferował mi pracę, bo ja nie miałem pieniędzy w ogóle, przyjaciele z AA
wykupili mi pokoik w hotelu, w takim gdzie naprawdę i alkohol był pity , ten hotel był w
Pubie. Ja pierwsze 3 miesiące w Pubie mieszkałem, na górze. Taka była moja historia. I
skończyły ni się te pięć dni w hotelu. Nie miałem pieniędzy na hotel, nie miałem pracy,
jadłem ciastka na mityngach, czasami mnie ktoś wziął na kolację i jeden z przyjaciół polskich
mówi - to przyjdź do mnie do pracy, ja ci dam troszkę pracy. Właściwie on mnie nie
potrzebował jako pracownika, chciał mi pomóc. Ja za nim skrzynki nosiłem - był elektrykiem.
Za dwa dni zapłacił mi 80 funtów. Więc za to mogłem sobie zapłacić hotel na parę dni,
wykupić telefon, kupić sobie papierosy, kupić bilet na autobus tygodniowy i kupić coś do
jedzenia. I w piątek pamiętam on mi płaci te 80 funtów i mówi, wiesz co Tadek przyjdź
jeszcze w przyszłym tygodniu - mam pokój do pomalowania – wcale nie był ten pokój taki
brudny – naprawdę facet chciał mi pomóc – zapłacę ci jeszcze 300 funtów , zrobisz mi parę
drobnych rzeczy. Ja w tym momencie mówię - słuchaj to ty daj mi zaliczkę, a on mi mówi nie dam ci, bo ja ci nie wierzę. Wyszedłem od niego trzaskając drzwiami. Idę tą ulicą i
zaczyna się - sam se pomaluj ten pokój, mam cię gdzieś. Wściekłość mnie ogarnia,
wściekłość po prostu i naprawdę idę i jestem wściekły, nabuzowany, nie wiem co z tym
zrobić. Po prostu dotknął mnie do żywego. Jak on w ogóle śmiał tak mi powiedzieć.
Przypomniałem sobie, że tę kartkę mam przy sobie z tym narzędziem 10 kroku i przyszedł
czas działania. No kurczę, jak mi tak powiedział to ja spróbuje to zrobić. Wszedłem do
kawiarni, zamówiłem sobie kawę, wyciągnąłem tę tabelę, zacząłem robić tabelę, napisałem
osobę - Zbyszek, opisałem sytuację o której wam powiedziałem. No i zaczęło się,
zastanawiałem się czego to we mnie dotyka. Dotknęło to mojej ambicji - na pewno - i
poczucia własnej wartości, że ktoś mi powiedział, że mi nie wierzy, poruszyło to moją
osobistą relację z nim, poruszyło to moje emocje, oczywiście to dotyczyło pieniędzy więc też
bezpieczeństwa finansowego … są jakieś realne rzeczy w życiu, jakaś rzeczywistość która
została we mnie dotknięta. Ale to jeszcze nie było najgorsze. Wady charakteru. Duma,
arogancja – jak on mi mógł to zrobić, jak on mi mógł to powiedzieć, samosprawiedliwość –
on nie powinien mi tak powiedzieć. Użalanie się nad sobą - musiałem się użalać jaki jestem
biedny, myślę sobie w pierwszym momencie, że to jest wszystko ale włosy zaczęły mi się
jeżyć na głowie gdy zobaczyłem, że to była też nieuczciwość - ja chciałem pieniądze za
niewykonaną pracę, brak tolerancji - czyli brak akceptacji dla jego zachowania. Byłem u
niego w domu, gdzie było ciepło, gdzie było czysto - zazdrość uaktywniła się w tej sytuacji,
chciwość, w tym sensie plotka, bo ja już chciałem cały świat powiadomić o tym jaki Zbyszek
jest zły, prawie że zemstę zacząłem planować. Jak napisałem te wszystkie wady charakteru,
doszedłem do tej kolumny – jaka jest prawda i co mogę z nią zrobić. Czasami moi
podopieczni mnie pytają - po co ja mam tu pisać jaka jest prawda, przecież ja napisałem
prawdę gdy opisałem sytuację? To ja mówię , że jak spojrzę przez pryzmat tego, czego to
dotyka we mnie, jakie moje wady charakteru biorą w tym udział, to ta prawda tutaj wygląda
zupełnie inaczej. Jest taka, że to był człowiek, który mi chciał pomóc i zdrowi normalni
ludzie jeżeli ktoś im pomaga, to odczuwają wdzięczność a ja co odczuwałem???? Więc
powiem wam, to jest alkoholizm i ja to napisałem. Wiedziałem od mojego sponsora, że muszę
się za Zbyszka pomodlić, więc poszedłem do ubikacji w tym barze, klęknąłem i to jest
wszystko. I zadzwoniłem do mojego sponsora opowiadając o tej sytuacji. On powiedział –
musisz do niego zadzwonić i go przeprosić. Zadzwoniłem i przeprosiłem Zbyszka. Zbyszek
nawet nie wiedział o czym mówię. Wziąłem tę kartkę, wypiłem kawę i wyszedłem z tego baru
jako wolny człowiek.
A teraz proszę 5 minut albo 3. Jakbyście znaleźli jakąś drobną urazę z zeszłego tygodnia. Kto
by chciał wziąć udział w takim małym warsztatowym spotkaniu, chciałby się podzielić.
(Osoba – Y Sytuacja- wczoraj była taka sytuacja ……. Kilkuminutowy fragment trudny do
osłuchania – dyktafon był za daleko)
T - Chciałem powiedzieć, że to jest fantastyczne narzędzie nawet jeżeli nie macie sponsora i
jeśli ktoś nie pracuje ze sponsorem. Dobrze jest tę piątą kolumnę robić ze sponsorem, bo to
jest stara zasada ludzka – z boku widać lepiej – ten sponsor to nie dlatego, że on jest Panem
Bogiem , że on zna odpowiedzi na wszystkie pytania, ale często coś wie dlatego, że ta
duchowość programu też w nim funkcjonuje.
Odnośnie tej samosprawiedliwości chciałem też powiedzieć, że to jest jeden z takich
warunków przy kroku trzecim, przed modlitwą bezpośrednio. Jak naszym zdaniem należy
podejść do tego zagadnienia? Przede wszystkim musimy skończyć udawać
wszechwiedzącego. To jest kwestia z Wielkiej Księgi. To jest wybór. Czy dalej chcę udawać
wszystkowiedzącego.
Może teraz Wiesiu
W - Mam na imię Wiesław i jestem alkoholikiem. Cieszę się, że mogę tutaj z wami być.
Cieszę się że mogę się podzielić swoim doświadczeniem. Ja bardzo późno zacząłem tak
intensywnie pić ponieważ długo siedziałem w więzieniu, zakładzie poprawczym.. Całe życie
chciałem być złym człowiekiem i broiłem strasznie , strasznie. Zacząłem od tego, że
okradłem swoich rodziców, dlatego poszedłem do poprawczaka. Moja historia z alkoholem to
była już w klasie piątej kiedy ukradłem jakiś spirytus rodzicom, żeby zaimponować kolegom.
Wyniosłem go z domu … później przeprowadziłem się na gorszą dzielnicę, bo chciałem być
bardzo zły, chciałem dorównać do wszystkich, którzy byli źli. I cały czas chciałem być zły,
zły, zły. W wieku 15 lat poszedłem do zakładu poprawczego na dwa lata do 1979 roku. Potem
siedziałem w więzieniu. W 1982 r wyszedłem, byłem 2 lata na wolności, zawarłem związek
małżeński z pierwszą żoną, to po prostu jakieś nieporozumienie było, w moim przypadku bo
ja tak naprawdę dopiero 2 lata temu dorosłem do małżeństwa i do normalnego
funkcjonowania. Z tego związku mamy syna 28 letniego. Ja po tych 2 latach w 1984 r
poszedłem do więzienia na bardzo długo. Wyszedłem w 1989 i tym synem opiekowała się
żona i moja mama ponieważ żona później popadła w alkoholizm. Ja nie akceptowałem tego
dziecka dlatego, że moja żona, tak jakby to był warunek, że my będziemy razem, że ona nie
akceptuje żebym miał jakieś inne dzieci z innego związku. Oczywiście były sugestie od żony
że to nie jest mój syn. Ja chciałem to słyszeć. Chciałem to słyszeć - bo innego wyjścia na
dzień dzisiejszy nie ma, ale zrobiłem badania krwi – wtedy takie były – okazało się że w 99
% to jest mój syn. Dostałem wtedy sugestię, że moja żona przekupiła tych lekarzy ale to było
niemożliwe, bo ona nie miała środków na to. Ale ja nadal chciałem to słyszeć i trwało to aż do
dwóch lat wstecz, do momentu jak zobaczyłem – ktoś mi zasugerował żebym zobaczył jego
zdjęcie w Internecie. Wyglądał tak, że prawdopodobnie jest moim synem, okazało się. No i
później …W każdym bądź razie jak wyszedłem w 89 roku zawarłem związek małżeński,
zacząłem prowadzić nielegalne interesy i wtedy nie miałem potrzeby pić jeszcze, absolutnie. I
dopiero jak wyszedłem z więzienia w podartych butach i pożyczonej kurtce a po roku czasu
już miałem nowy samochód, mieszkanie i torbę pieniędzy z nielegalnych interesów, przemytu
papierosów, pamiętam tu w Zielonej Górze między innymi i takich tam innych rzeczach,
momentalnie okazało się, że to moje życie było takim chaosem. To był chaos. Pomimo, że
miałem pieniądze to był chaos, lęk i niepokój. Ja cały czas się bałem, że zabraknie mi tych
pieniędzy, potem okazało się, że zabrakło bo służby celne i tak dalej i tak dalej. Stopniowo
pozabierali mi wszystko i wtedy zacząłem pić. Momentami przeszedłem z jednej skrajności w
drugą skrajność. Zdrady małżeńskie. Ja moją żonę zdradzałem milion razy i nie wiedziałem
dlaczego moją żonę zdradzałem. Na dzień dzisiejszy już wiem. Bo chciałem żeby kobiety
udowodniły mi, że jestem męski. Później byłem gangsterem, bo też chciałem być odważny a
w rzeczywistości byłem słaby. Bałem się a chciałem udowodnić, że jestem ważny, odważny i
robiłem różne straszne rzeczy. W kobietach szukałem męskości ponieważ nie przeszedłem tej
inicjacji. Nie dał mi tego tato, nie wprowadził mnie w tą męskość ponieważ nie mógł, bo sam
tego nie dostał bo jego ojciec umarł. I takie to moje życie było cały czas. Narkotyki, gang,
strzelaniny, różne takie straszne rzeczy o których nawet nie będę mówił bo tutaj nie o to
chodzi. Chodzi o to, że robiłem straszne rzeczy, przesiedziałem kupę lat w więzieniu do
momentu aż dwa lata wstecz, bo dwa lata minęły we wrześniu jak już nie piję i nie biorę
narkotyków, że już miałem taką depresję, że już nie wiedziałem co mam robić i pojechałem
do Anglii, uciekłem do Anglii. Mnie się wydawało, że jak ucieknę do Anglii to właśnie tam
się wszystko zmieni. A tak naprawdę okazało się, że uciekłem sam przed sobą. Wcześniej,
gdy już nie piłem alkoholu bo sobie wziąłem ten zastrzyk, więc uciekłem w kokainę i brałem
ją i miałem depresję i nie wiedziałem co zrobić. Umyć samochód to było dla mnie
problemem. Ja nie wiedziałem jak to zrobić. Jak to wykonać. Wpadłem na pomysł, że ja
musze jechać do Ciechocinka. Że ja tam muszę się zrelaksować. A w sanatorium mi
powiedzieli, że jestem zdrowy jak koń, że nic tu po mnie, że muszę jechać na jakąś terapię.
Pojechałem więc na terapię do Białegostoku. Tę terapię przerwałem. Okazało się, na tej
terapii usłyszałem coś takiego, że muszę chodzić przez 90 dni na 90 mityngów. I ja się tego
uczepiłem. Pamiętam, przyszedłem na mityng polsko angielski. Tam był Tadeusz i usłyszałem
właśnie o programie, o sponsorze, sponsoringu. W związku z tym, że byłem oszołomem - ja
robiłem takie rzeczy, że nawet nie warto o tym mówić, ja chciałem od razu ten program. To
tak samo jak kiedyś usłyszałem o kokainie, że są takie efekty, to ja chciałem od razu kokainy i
jak usłyszałem o tym programie to ja wszedłem w to ślepo i podchodzę do prowadzącego i
mówię – gdzie tu jest sponsor? –kto tu jest sponsorem? Dobra chłopie poczekaj, zdążysz i tak
dalej - od razu to moją dumę poruszyło tak że ciśnienia dostałem ale uparcie przy tym byłem.
Już podczas drugiego mityngu bodajże poprosiłem Tadeusza o tego sponsora, żeby mi
wskazał. Tadeusz wskazał mi kolegę, który jest na dzień dzisiejszy moim sponsorem i okazało
się, że ten mój sponsor jest rudy a ja nienawidziłem rudych. Pan Bóg sobie ze mnie zakpił. Ja
ich po prostu nienawidziłem , miałem obsesję, że rudy to wredny, że … koniec i ja mu o tym
powiedziałem między innymi bo warunkiem wytrzeźwienia była i jest bezwzględna
uczciwość na każdej płaszczyźnie. Sponsor dał mi sugestie (o których była mowa na początku
spotkania) i pamiętam, że wykonywałem te sugestie ale jeszcze było brak mojej pokory
ponieważ ja przeanalizowałem szybko ten program, krok dziewiąty – zadośćuczynić
wszystkim a więc szybko się skontaktowałem z synem. Mam jeszcze córkę, która ma 18 lat.
Mam czworo dzieci. Córka jest moim dzieckiem z okresu małżeństwa ale z romansu, który
miałem z jedną kobietą i z tym dzieckiem raz utrzymywałem kontakt raz nie, w zależności od
tego jakie tam z żoną miałem relacje a jak utrzymywałem to po cichu przed żoną, bo
kochałem swoją żonę i nie chciałem z nią stracić kontaktu. I ja mówię, to ja już zaczynam od
9-tego Kroku. Telefon do syna, telefon do córki i tam itd. a Tadeusz mówi podczas któregoś z
mityngów – Wiesiek poczekaj, po kolei to wszystko, po kolei się ułoży. A ja sobie
pomyślałem - co on mi mówi jak ja chcę wszystkich przepraszać. No i wyszło tak jak wyszło.
Na dzień dzisiejszy żona nie chce ze mną być ponieważ nie przygotowałem rodziny do tego,
do tych zmian wszystkich i powinienem robić krok po kroku tak jak tutaj kolega mówił. I
konsekwencje są takie, że żona nie chce ze mną być i mogę mieć pretensje sam do siebie.
Naprawdę moje życie się zmieniło. Ja w tym roku byłem na pielgrzymce jednej. Byłem w
Lurt, byłem w Jerozolimie i pierwszy raz na drodze krzyżowej, pierwszy raz odmawiałem
różaniec a byłem łobuzem, strzelałem do ludzi i w ogóle takie różne rzeczy robiłem, że to na
dzień dzisiejszy jak ja patrzę z perspektywy czasu na to moje życie, to po prostu było, to po
prostu nie mieściło się w mojej głowie, że tak to się wszystko zmieni. Pamiętam początek
pracy ze sponsorem. To było dla mnie bardzo ciężkie, bo musiała się u mnie załączyć pokora.
On kazał dzwonić codziennie rano o tej samej godzinie i mówi - Wiesiek ty sobie ustaw
zegarek żebyś Broń Boże się nie spóźnił. Jak się nieraz spóźniłem, bo było to raczej
niemożliwe żeby te minuty trzy czy dwie, nieraz się tak zdarzyło pomimo tego, że wstawałem
rano, modliłem się , klękałem, ustawiałem sobie zegarek – no to od razu miałem jakąś
reprymendę od sponsora np. że - Wiesiek a u ciebie na tej dzielnicy to inaczej chodzą zegarki
itd. itd. i przywoływał mnie do porządku. Tak naprawdę podszedłem do tego programu , jak
oszołom w to wszedłem bo chciałem koniecznie zmienić swoje życie. Nie chciałem tego
stanu mieć, tego chaosu, lęku i niepokoju. Tak że Krok czwarty nie był dla mnie takim dużym
problemem. Napisałem wszystko jak na spowiedzi a miałem tych grzechów dużo. W związku
z tym wymyśliłem sobie to, że podzielę ten Krok piąty na część sponsora i część księdza. Bo
tak mówi Wielka Księga że możemy to powiedzieć drugiemu człowiekowi, możemy pojechać
do Afryki, spotkać człowieka i wyznać swoje wszystkie grzechy. Podzieliłem to na część
sponsora i część księdza a później …. i tak powiedziałem sponsorowi o wielu rzeczach a
robiłem rzeczy straszne. Ten Krok piąty to jest niesamowite uczucie, co ja po tym poczułem.
To jest niesamowita ulga. Wszystko wyrzuciłem z siebie i wiem na pewno, mam świadomość
tego, że uczciwość, bezwzględna uczciwość. Nie mogłem nic schować. Nic absolutnie. Bo to
by powodowało, że w następstwie tego wszystkiego bym wrócił do tego co robiłem a ja
bardzo tego nie chciałem. Jeszcze powiem o takiej jednej rzeczy która mi się nasunęła bo
zapomnę. Gdy zacząłem realizować Krok dziewiąty, oddawać długi, bo przedtem jak
okradałem ludzi, zabierałem im majątki to ja mówiłem, że ja prowadzę biznesy, interesy a ja
ich naprawdę okradałem. I gdy zacząłem realizować Krok dziewiąty w biznesie który
prowadzę jedna firma pomyliła się o 2 czy 3 tysiące funtów. Ja mam do wypisania im fakturę
według ich faktury w której się pomylili i przychodzi mi trzy tysiące myśli np. ok. Pan Bóg ci
na pewno dał za twoją ciężką pracę, albo wezmę a później pomyślę co z tym zrobić i tak trzy
tysiące myśli, i oczywiście napisałem ją nieuczciwie pomimo tego, że już oddawałem długi
ludziom, ale tak sobie to zinterpretowałem i wypisałem tę fakturę nieuczciwie. Podjeżdżam
do biura a ten gość z Office mówi do mnie – wjedź jeszcze raz na wagę – już widzę, że
wiedzą o pomyłce. Słuchajcie - dostałem takie ciśnienie, że to jest coś niesamowitego i
pojechałem do domu i położyłem się spać i było to takie doświadczenie, że już nigdy więcej
nie chcę takich sytuacji bo powoduje to kompletne rozwalenie. Na dzień dzisiejszy to co daje
mi Krok dziewiąty to jest po prostu niesamowite. Ja oddaję ludziom pieniądze. Spotykam się
z nimi. Przepraszam, proszę ich o wybaczenie i to jest fantastyczne. Pierwszy raz zapłaciłem
podatek chyba 3 tygodnie temu. Ja nigdy nie płaciłem podatków. Ja płaciłem za prąd, za gaz,
za takie rzeczy, które by mi odcięli prawda, ale żadnych podatków, mandatów, grzywien,
kolegiów jakiś nigdy nie płaciłem bo po prostu ja uważałem że dlaczego ja mam płacić jak
inni kradną i tu się załączała u mnie samosprawiedliwość. To co ja robiłem, to się w
normalnej głowie nie mieści. Chciałem powiedzieć o tym podatku. Jak zapłaciłem ten
podatek to ja się tak cieszyłem jak dziecko. I muszę powiedzieć, że to nie był podatek –
kłamię, płaciłem w tamtym roku podatki małe, takie po 2 , 3 tysiące funtów takie niewielkie a
ten był bardzo duży. Ja się cieszyłem jak dziecko, że ja oddałem te pieniądze a to
spowodowało, że nie mam tego lęku, że jakieś będę miał konsekwencje tego wszystkiego itd.
Realizuję Krok dziewiąty a z kolei np. założyłem sobie klimatyzację w domu i stwierdziłem,
że kiedyś pożyczyłem temu gościowi pieniądze i on mi oddawał je w ratach a chciałem żeby
oddał mi raz. Nie był uczciwy, więc już miałem argument żeby mi założył klimatyzację za
darmo, żeby go okraść, żeby mu nie oddać. Dzisiaj oddaję. Albo kolega z przeciwnego gangu.
Strzelaliśmy do siebie i on mi zapłacił odszkodowanie i później jak wyszedłem z więzienia ja
dzwonię do niego żeby mi pożyczył na samochód. On mi pożyczył i ja mu tych pieniędzy nie
oddałem - też go okradłem. Jak ja się na dzień dzisiejszy z nim spotkałem, w tym roku w
wigilię i mówię - proszę żebyś mi wybaczył i że chcę oddać ci pieniądze - to on nie wierzył.
On myślał, że ja jestem nawalony albo coś, że ja takie rzeczy do niego mówię. Na dzień
dzisiejszy jesteśmy dobrymi przyjaciółmi i rozmawiamy ze sobą i jest fantastycznie. Mogę
opowiedzieć też o takiej rzeczy , relacji do Pana Boga … jak ja żyję uczciwie to też dostaję.
Bo tak jest. Proszę sobie wyobrazić że w 2010 r ukradli mi samochód w Londynie i w tym
roku przyjeżdżam do Polski i jeszcze mówię do teścia – choć podjedziemy na cmentarz do
wujków i do rodziców – patrzę a tam mój samochód stoi, 1700 km od Londynu. On mógł być
w Chinach, Afryce on mógł być rozebrany na części a ja go znajduje w dzień wigilii w moim
mieście rodzinnym. Taki dostałem prezent od Pana Boga bo inaczej tego nie można
zinterpretować. On się nie mógł tam znaleźć. On mógł być 2 km od Włocławka, on mógł być
w ogóle wszędzie a on się znalazł po około 2 latach we Włocławku. Czym ja się mogę jeszcze
z wami podzielić. Niewątpliwie Bóg mnie dotknął, bo to co ja robiłem w swoim życiu, to co
robię teraz, to inaczej tego nie mogę zrozumieć i dzięki Bogu i dzięki sponsorowi i temu
programowi , bez tego to ja bym się nie zmienił. Ja w 1999r (bo to też pominąłem) pierwszy
raz poszedłem do AA, bo tu już chcieli mnie zastrzelić, konkurencja tam, młode gangi itd. i ja
już nie wiedziałem gdzie uciec, uciekłem wtedy do AA ale tylko chodziłem , piłem i ćpałem i
nic nie robiłem i usłyszałem tam, jeden z moich przyjaciół mówił, że on dziękuje, że jest
alkoholikiem. Pomyślałem, co on gada, a na dzień dzisiejszy dziękuję ja, że jestem
alkoholikiem, bo gdyby nie mój alkoholizm, to ja bym nie przerobił tego programu
duchowego i nie nastąpiłyby takie zmiany w moim życiu. Ja bym się nie zmienił. To jest
niemożliwe, ja bym całe życie siał zło, ja bym całe życie robił zło i bym był złym
człowiekiem i jakbym był staruszkiem, mam już 50 lat, jak będę miał tak 70 czy 80 to dzieci
będą mi przynosiły mleko i chleb do domu a gdybym nie zrobił tego programu to bym był
takim znerwicowanym dziadem starym, że dzieciaki by mi rzucały kamieniami w okno bo
temu dziadowi to trzeba powybijać szyby. Ja wiem, że tak by było. A na dzień dzisiejszy
jestem szczęśliwy że żyję. Tak się stało dzięki temu mojemu rudemu sponsorowi, dzięki
wspólnocie, dzięki Panu Bogu. No i chciałem powiedzieć, że bezwzględna uczciwość,
gdybym nie był uczciwy, gdybym coś w Kroku czwartym schował, gdybym na dzień
dzisiejszy nie płacił mandatów to po prostu wiem, że zaprzepaściłbym tą swoją szansę. A ja
nie chcę tak żyć. Dziękuję.
T - Zazdroszczę Ci, bo ta część kiedy jeden alkoholik mówi o swoim doświadczeniu jest
dużo przyjemniejsza niż ta warsztatowa.
Jesteśmy na etapie Kroku czwartego, więc tabelka jest dokładnie taka sama jak ta z Kroku
dziesiątego (patrz wyżej) . Robimy ją w takich 5 obszarach życiowych.
(Uwaga – te obszary, które Tadeusz zaraz wymieni dotyczą pierwszej kolumny – osoba)
Osobiste historie czyli relacje z innymi ludźmi, druga seksualne, trzecia to jest strach i lęk
czyli wszystkie sytuacje których się boimy albo baliśmy się w przeszłości. Kolejna to jest ja i
Bóg czyli moje relacje z Panem Bogiem również żale i pretensje jak nie wygrywamy w
totolotka na przykład i piąta – instytucje – mandaty ,podatki, kolegia
To była bardzo ciężka praca. Muszę też powiedzieć, że gdy wstałem z kolan w tym kościele,
w Kroku trzecim, potem poszliśmy do ławek w tym samym kościele, dostałem od mojego
sponsora tabelkę, którą zrobił mi ładnie on sam. Była taka sama jak do Kroku dziesiątego i
powiedział – widzimy się za 3 tygodnie , masz 3 tygodnie na napisanie czwartego Kroku. I
powiedział mi wprost, jeżeli nie napiszę w ciągu 3 tygodni będzie mnie prosił o to, bym
poszukał nowego sponsora. On powiedział, że on to zrobił w ciągu 3 tygodni i powiedział, że
to zawsze jest 3 tygodnie. Że czwarty Krok się pisze rok i 3 tygodnie, 2 lata i 3 tygodnie, 2
miesiące i 3 tygodnie pół roku i 3 tygodnie a tak naprawdę to się pisze w 3 tygodnie. Powiem
wam, że ja widzę głęboki sens w tym, dlatego że po pierwsze Wielka Księga mówi żeby
natychmiast przystąpić do osobistego obrachunku w swoim życiu. Po drugie to są bardzo
nieprzyjemne sprawy i przeciągając pisanie tego fundujemy sami sobie rok czasu czy 2 lata
złego samopoczucia. Ja byłem człowiekiem, który krzywdził ludzi, gdy zrobiłem czwarty
Krok to zobaczyłem samego siebie takim jakim jestem. Zobaczyłem, że mam wady
charakteru. To było odkrycie pierwsze. Do tej pory myślałem że nie. Wszyscy mówili, że
mają wady charakteru - a nie ja. Co się stało już w czasie pisania tego czwartego Kroku a co
się uwidoczniło w piątym - ja przestałem obwiniać innych ludzi za to, że ja nie mogę żyć.
Nikt mi pistoletu do głowy nie przykładał i mówił pij, nikt mi pistoletu do głowy nie
przykładał i mówił kradnij, nikt mi pistoletu nie przykładał i mówił kłam i nie mówił zdradzaj
żonę. To były moje wybory, ograniczone w pewnym sensie ale nie w sensie
usprawiedliwienia. Ale wiecie co się stało …. Kroku piątego, w związku z tym, że miałem
pomoc Siły Wyższej , że gdy pisałem, na kolanach prosiłem Boga żeby mi pomógł, nie
towarzyszyło temu po raz pierwszy w życiu poczucie winy. Zobaczyłem prawdę o sobie taką
jaki byłem. To bardzo, bardzo dobre doświadczenie. Chcę powiedzieć o tej sytuacji strach i
lęk, gdy nie wiedziałem, i to jest już taki numer, który krąży w angielskim AA, i mówię do
mojego sponsora, że właściwie nie wiem co tam napisać, ja właściwie się nie boję, nie. A on
mi powiedział – naprawdę ? – i on do mnie tak – czy boisz się wielkich, czarnych ujadających
rotwailerów bez smyczy i bez kagańca. Ja mówię - no boję się , każdy się boi. Nie
rozmawiamy o każdym, rozmawiamy o tobie. Czy boisz się – tam zadał jakieś pytanie –
jadowite węże więc ja na to, że każdy się boi. Czy boisz się tego, że umrzesz, że nie
wytrzeźwiejesz, że nie będziesz w stanie kochać. Zadał mi jeszcze z 20 takich pytań i mówi –
do jasnej cholery czy jest coś czego się nie boisz. Okazało się, że ja się składam ze strachów.
Lęki, które podświadomie towarzyszyły temu wszystkiemu, że po prostu w tym wszystkim co
robiłem był lęk. Potrzebowałem sponsora, potrzebowałem drugiego człowieka wobec którego
nie bałem się być uczciwy. Dałem mu prawo na taką ingerencję w moje własne życie. To był
układ między nami. I doszliśmy do piątego Kroku. Wyznałem mu … To trwało około 7
godzin. Ten rozdział w Wielkiej Księdze odnośnie czwartego Kroku kończy się tym „ jeżeli
przyjrzałeś się własnej przeszłości, przelałeś to na papier, zrobiłeś dobry początek, to jest tak
jakbyś przełknął i przetrawił morze prawdy. Muszę powiedzieć, że w moim doświadczeniu to
słowo przetrawił jest bardzo mocne. Gdy rozmawiałem ze sponsorem o tym piątym Kroku,
mi się fizycznie chciało wymiotować , źle się czułem ale z każdą godziną z każdą sytuacją
czułem się coraz lepiej. Koniec tajemnic. Znacie to powiedzenie w AA „głęboka (nie słychać)
jak moje tajemnice”. Dziś jest człowiek na tym świecie jeden, który wie o mnie wszystko. Ale
zanim wyszedłem, muszę powiedzieć taką rzecz, że czego doświadczam w każdym piątym
Kroku, to daje mi taką pewność, że wszyscy jesteśmy tacy sami. To jest coś co mnie łączy z
wieloma przyjaciółmi w AA. Wiecie, ja tak rozmawiałem czasami z kolegami, którzy
sponsorują, bez oczywiście szczegółów. Kiedyś rozmawialiśmy i mówimy że czekamy na
jakiś ekscytujący piąty Krok, na jakąś nową historię. Nie ma. Takie same. Wszyscy jesteśmy
tacy sami. Oznacza to, że ta choroba jest taka sama. I oznacza to, że rozwiązanie tej choroby
jak powiedział mój sponsor jest dokładnie takie same. Jak mówi Wielka Księga – czujemy się
jak rozbitkowie okrętu, ciesząc się, że przeżyliśmy. Pytam dlaczego się tak czujemy. Dlatego,
że znaleźliśmy wspólne rozwiązanie problemu. Ja całe życie będąc w AA szukałem swojego
własnego rozwiązania. Dlatego, że nie chciałem pójść tą drogą, którą poszli nasi założyciele i
wielu przyjaciół przede mną. Bo chciałem być we wspólnocie oryginalny – moje problemy są
innego rodzaju i ja muszę znaleźć swoją drogę. Choroba jest jednak jedna, program 12
Kroków jest jeden i rozwiązanie jest jedno…… Gdy doszedłem do ósmego Kroku i ten
moment nad którym kiedyś pracowałem, którego się bałem, bo to ja krzywdziłem ludzi choć
wcześniej myślałem, że to ja byłem skrzywdzony …………
Jeśli chodzi o techniczną stronę pracy na programie to Krok szósty to było takie dość szybkie,
bo najpierw mój sponsor pyta - czy jesteś gotowy aby Bóg usunął z ciebie wszystkie wady?
Jak ja zrobiłem czwarty Krok i porozmawiałem ze sponsorem o piątym to nie było lepszego
momentu w moim życiu żebym ja powiedział, że tak, że jestem gotowy. Potem Krok siódmy.
Trwał 10 minut. Praca potem nad tym to jest całe życie ale pamiętaj, że to Bóg usuwa i tym
się trochę różnimy od różnych systemów terapeutycznych – gdzie ty pracujesz, ty usuwasz - a
tu ty dajesz szansę, ty współdziałasz ale to Bóg usuwa twoje wady charakteru, kiedy On uzna
za stosowne, w kolejności jaką On wybierze. Teraz chciałem powiedzieć o modlitwie
siódmego Kroku, żebyśmy ją przeczytali może, dlatego że jest ona bardzo spójna z modlitwą
Kroku trzeciego i prowadzi nas dalej w stronę pomagania innym ludziom. To jest str 65 „Boże
Stwórco mój oddaję Ci w posiadanie to wszystko co jest we mnie dobre i złe bo (już wiem co
jest we mnie dobre i złe) Modlę się i błagam, abyś raczył usunąć ze mnie wszystkie braki
mego charakteru, które przeszkadzają mi być użytecznym dla Ciebie i mych współbraci” Ale
znów patrzcie – usuń wszystkie wady charakteru, które przeszkadzają mi być użytecznym dla
drugiego człowieka. Ja gdybym robił listę moich wad charakteru, to usuń te wady, które
przeszkadzają mi w życiu. Mi. Ona nie jest dla mnie – usuń te wady, które przeszkadzają mi
być użytecznym dla drugiego alkoholika, który wciąż jeszcze cierpi . I po tej modlitwie
siódmego Kroku, mój sponsor dał mi tabelkę Kroku ósmego i powiedział masz 2 tygodnie na
napisanie Kroku ósmego, jak nie, to szukaj innego sponsora – stara śpiewka-.
Osoba i rodzaj doznanej
krzywdy
Rodzaje krzywd:
Fizyczna
Psychiczna
Emocjonalna
Duchowa
Finansowa
Seksualna
Opis sytuacji
Wejście „w buty” osoby
skrzywdzonej
Tę tabelę się pisze w ten sposób. Pierwsza kolumna to osoba i rodzaj doznanej krzywdy. Te
osoby już są. To też nie zajmuje dużo czasu , bo te osoby skrzywdzone są na liście czwartego
Kroku, nie ma innej możliwości, żeby ktoś się znalazł na liście ósmego Kroku , którego nie
ująłem w czwartym bo inaczej znaczy, że nieuczciwie ten czwarty zrobiłem. I tutaj mamy
więc osobę i rodzaj doznanej krzywdy. Te rodzaje krzywdy doznanej są takie: fizyczna ,
psychiczna, emocjonalna, duchowa, finansowa i seksualna. Druga kolumna to jest opis
sytuacji, bardzo krótki właściwie, tak jak jest w Kroku czwartym, tak żebyśmy wiedzieli o co
chodzi i trzecia kolumna – wejście w „buty” osoby pokrzywdzonej. I to była tabelka, dla mnie
to był najtrudniejszy Krok muszę powiedzieć a zaraz opowiem dlaczego – „wejście w buty”
osoby skrzywdzonej czyli postawienie się w sytuacji tej osoby i napisanie tego jak ja bym się
czuł gdyby ktoś mi zrobił to, co ja zrobiłem tej drugiej osobie. To zbliżyło mnie do drugiego
człowieka . Ja w tym Kroku zorientowałem się, że inni ludzie żyją, że czują , że mają swoje
emocje, że mają swoje uczucia, że mają swoje oczekiwania, które ja niszczyłem, ja
przechodziłem jak tornado przez życie innych ludzi. Osoby, które mnie kochały w moim
życiu nie były w stanie dać mi za dużo, bo były zdradzane, okłamywane , ja nie chciałem tego
co sam im dawałem. Wszyscy pracodawcy, którzy mnie zatrudniali w moim życiu, którzy mi
zaufali, żałowali później tego gorąco. Pamiętam jak chodziłem na mityngi AA i często
słyszymy i ja sam opowiadałem , że ktoś wyrzucił mnie z pracy, jaki to drań a fakt był taki że
wyrzucił mnie z pracy bo na to zasłużyłem. Jak pisałem ósmy Krok, jak postawiłem się w
sytuacji tego mojego szefa to sam bym się zwolnił i to pół roku wcześniej zanim on mnie
zwolnił. Taka była prawda. Byłem niesolidnym pracownikiem, nieuczciwym, obijałem się,
chciałem kosztem innych pracować – no nie mówię , że zawsze. Ten ósmy Krok był dla mnie
takim spotkaniem z drugim człowiekiem ale najcięższe było dla mnie napisanie krzywd do
mojej żony i córki. Ja robiłem wszystko żeby moje małżeństwo się rozsypało. Moja żona na
mnie czekała jak się okazało. ….
Gdy pisałem ten Krok postawiłem się w Jej sytuacji. W sytuacji młodej dziewczyny, która
zakochała się w przystojnym mężczyźnie, która liczyła na to, że on będzie odpowiedzialnym
mężem, odpowiedzialnym ojcem, jakąś podporą finansową dla rodziny, będzie dbał i
troszczył się o nią, z którym będzie spędzała wolny czas, z którym będzie spędzała pasje a
okazało się, że w ogóle nie troszczył się. Żyła w strachu, lęku, obawie czy wrócę, jak wrócę
czy starczy pieniędzy. Słuchajcie, jakby mi ktoś coś takiego zrobił to ja bym teraz chyba
siedział z wyrokiem dożywocia. Nie zdawałem sobie z tego sprawy. Albo sytuacja mojej
córki. Była w maturalnej klasie jak byłem w Anglii i przyjechałem do Polski. Powiedziała –
wróć na rok przynajmniej, bo tak wyjechałeś, pobędziemy trochę rodziną bo ja pojadę potem
na studia i już nie wrócę. Pamiętam ten spacer. To był park w Puławach. Ja wiedziałem, że ja
nie wrócę i nie potrafiłem Jej tego powiedzieć, nie potrafiłem też powiedzie że wrócę. Potem
ona nie chciała ze mną rozmawiać. Miałem żal. To ona była winna. Matka ja nastawiła. ….
Musiałem to wszystko zobaczyć. Sam nie byłbym w stanie zrobić tego bez pomocy sponsora.
Krok dziewiąty. Wiesiu już o tym wspominał. Otwierały się drzwi, które wydawały się
zamknięte . Wchodziłem naprawdę do niektórych domów i oddawałem pieniądze i
przypominałem ludziom sytuacje o których oni nie pamiętali, a one mnie niszczyły przez 20
lat. Były miejsca, do których bałem się pójść. 20 lat temu coś nawywijałem, to nie były
wielkie rzeczy ale w mojej głowie one urosły do olbrzymich rozmiarów. Nie ma dzisiaj
miejsca na świecie i ulicy na którą bałbym się pójść. Finansowe straty - mój sponsor
powiedział – jeżeli liczysz pieniądze, które musisz oddać komuś i nie jesteś pewien ile, to
dołóż 20%, nigdy się nie pomylisz na swoją niekorzyść, nigdy. 20 %. Waldek opowiadał
kiedyś jak powiedział sponsorowi, że jeździł bez biletu w Londynie, na gapę w metrze.
Sponsor mu powiedział - przez miesiąc masz kupować tygodniowe sieciówki najdroższe,
schować do szuflady i kupować na bieżąco bilety jak będzie jeździł komunikacją. Ale wiem
dzisiaj, że takie zadośćuczynienia, które ja czuję w kieszeni własnej, że są one szczere …. I
jakimś dziwnym trafem te pieniądze się zwracają. Za chwilę jakaś świetna praca albo świetny
kontrakt się trafił. Technicznie co do Kroku dziewiątego to pokażę wam taką tabelę.
Osoby którym chcę zadość
uczynić, jestem do tego
gotowy i wiem gdzie One są
Osoby którym chcę zadość
uczynić, jestem do tego
gotowy ale nie wiem gdzie
One są
Osoby którym nie chcę
zadośćuczynić, nie jestem do
tego gotowy choć wiem gdzie
One są
Osoby którym nie chcę
zadośćuczynić, nie jestem do
tego gotowy i nie wiem gdzie
One są
Ja ją dzielę na takie cztery kolumny. W pierwszej są osoby, którym chcę zadośćuczynić,
jestem gotowy i wiem jak je znaleźć. W drugiej są osoby, którym chcę zadośćuczynić ale nie
wiem gdzie przebywają. W trzeciej są osoby, którym nie chcę zadośćuczynić, nie jestem
gotowy ale wiem gdzie są, jak je znaleźć. A w czwartej są osoby, którym nie chcę, nie jestem
gotów i nie wiem gdzie przebywają. Są takie osoby, którym nie chcę nie jestem gotów i to jest
prawda i trzeba pozwolić Bogu działać i tutaj dopiero „daj czas czasowi” można zastosować.
Jak ja na początku powiedziałem, jak sponsor mi mówił, masz 2 tygodnie, masz 3 tygodnie
żeby coś zrobić a ja na to - że „daj czas czasowi” to on mi powiedział – stary ty masz
wszystko tylko czasu nie masz, bo ta choroba chce cię zabić, popatrz na swoje życie. Taka
była prawda. I wiecie co się dzieje magicznego, gdy zaczynamy zadość uczynienia tak jak ja
zaczynałem, to zniknęły wszystkie osoby, którym byłem gotowy zadośćuczynić i wiedziałem
jak je znaleźć, i ta druga lista stała się pierwszą i nagle na ulicy spotkałem osobę o której nie
wiedziałem gdzie mieszka i miałem okazję jej zadość uczynić, powoli przechodziła mi
niechęć do tych, którym nie chciałem zadość uczynić. Co do osób, których nie mogę znaleźć.
No, mój sponsor jest bardzo radykalny i np. powiedział mi ,że jeżeli pieniądze wchodzą w grę
i nie jesteś w stanie odnaleźć osoby, której te pieniądze ukradłeś , proszę je daj na instytucję
charytatywną albo zleć miesięczny przelew dożywotnio – ważne że zrobisz coś dobrego.
Dość rygorystyczne podejście powiem wam ale ta wolność … Ja się czuję wolnym
człowiekiem. Nie jestem doskonały. Ta praca ze sponsorem nie zrobiła ze mnie ideału
żadnego. Zdarzają mi się różne rzeczy, ale dzisiaj potrafię powiedzieć, że to jest moja wina,
nie muszę zwalać tego na innych, na politykę, na świat, na pis czy po. Dzięki narzędziom tego
Kroku jestem w stanie zobaczyć prawdę i rzeczywistość. Pamiętam jak taki trening mój
sponsor zastosował, on był bardzo brutalny, jeszcze powiem, jak pisałem ósmy Krok to
dzwoniłem do niego codziennie i on miał jedno pytanie tylko do mnie – czy mnie boli jak
piszę - i jak odpowiadałem, że nie to mówił jak cię zaboli to zadzwoń i odkładał słuchawkę.
Mówił - ty masz to poczuć po prostu. Gdy zaczęliśmy pracę nad Krokiem dziesiątym to
poprosił mnie o zrobienie takich czterech kwadracików codziennie rano przy swojej liście
wdzięczności. Oznaczały egoizm, uraza, strach i nieuczciwość. Po prostu codziennie
rozmawiałem ze swoim sponsorem i on mówił, że, pytał mnie po prostu ,on mnie pytał. On
nie dawał mi możliwości powiedzieć jak ci minął dzień. Bo jak on by mnie zapytał jak mi
minął dzień to ja bym mu jakąś piękną historię zafundował jak mi minął dzień. Bym był w
stanie zracjonalizować i usprawiedliwić każde swoje zachowanie. On się pytał krótko – czy
złapałeś urazę dzisiaj, obgadywaliśmy krótko i kazał mi napisać Krok dziesiąty, czy się
czegoś bałem, odpowiedź tak albo nie, czy byłem nieuczciwy. Żądał odpowiedzi tak albo nie
w ogóle jakieś inne odpowiedzi go nie zadowalały. Pamiętam kiedyś na początku
praktykowania tego Kroku dzwoniłem do niego a on pyta - bałeś się ? nie ,byłeś nieuczciwy ?
nie, miałeś jakąś urazę ? nie, byłeś egoistyczny ? ja mówię nie. A on mówi do mnie –
dzwoniłeś dzisiaj do innego cierpiącego alkoholika ? Czy w swojej modlitwie tak jak mówi
Wizja dla ciebie – pytałeś się Boga co możesz zrobić dla innego alkoholika czy prosiłeś tylko
o zdrowie?
O tym może opowiem przy okazji Kroku jedenastego. Program działania , to były często
bardzo krótkie rozmowy ze sponsorem, to były konkretne zadania do wykonania często w
określonym czasie i ja na tym bardzo skorzystałem i muszę powiedzieć, że dzisiaj jestem
szczęśliwym człowiekiem, który żyje tak jak potrafi najlepiej i to tylko dlatego że poprosiłem
mojego sponsora o sponsorowanie. Chciałem powiedzieć o takiej rzeczy, która jest ważna. Ja
często racjonalizowałem swoje zachowania dobrymi motywami. Ja już nie mówię dobrymi
chęciami. Otóż usłyszałem - sprawdzaj swoje motywy. Ja dzisiaj wiem, że ja nie mogę
sprawdzać. Ja jako alkoholik, ja Tadeusz jestem w stanie zmotywować i zracjonalizować
każde swoje działanie. Sponsor mi powiedział, że ja muszę działać według zasad a jedną z
zasad jest uczciwość. Nie mogłem tego zrozumieć. Byłem kiedyś na mityngu spikerskim i
taki Amerykanin opowiadał historię o człowieku który trzeźwiał we wspólnocie, miał
sponsora, program, miał swoich podopiecznych. Mówił, że był na mityngu AA. I potem po
mityngu wyszedł, poszedł do domu, była sobota wieczór, chciał ten czas spędzić z rodziną.
Nagle dzwoni telefon. Dzwoni jego szef z pracy a właściwie nie szef bezpośredni ale szef
firmy od której zależy dobrobyt jego firmy. Dzwoni do niego i mówi mu tak – słuchaj, mój
syn uległ wypadkowi, czy mógłbyś dzisiaj przyjść i z nami się pomodlić (wiedział o tym
człowieku, że jest religijny). On się zerwał z tej sofy i zdał sobie sprawę, że jakby w tej chwili
chciał popatrzeć na swoje motywy to by nie poszedł. Bo by się zgubił, bo by nie wiedział czy
poszedłby naprawdę dlatego, że chce się pomodlić za tego chłopaka, czy przypadkiem nie
poszedłby dlatego, żeby nie odmówić temu człowiekowi, bo lepszy kontrakt od niego
dostanie potem. Ja nie mogę działać w oparciu o motywy. Program 12 Kroków ma zasady. Ja
kiedyś z dobrych motywów kredyt wziąłem na mieszkanie, żeby poprawić życie swojej
rodziny. Naprawdę miałem świetne motywy, ale byłem nieuczciwy bo wiedziałem, że go nie
spłacę. Po prostu tutaj też jest sprowadzenie na ziemię dla mnie. To nie jest łatwe w życiu
codziennym ale z pomocą Siły Wyższej, sponsora, przyjaciół, wspólnoty, służb w AA to
wszystko da się zrobić.
Ok. Na tym skończę drugą część, mamy jeszcze czas, tak więc proszę o jakieś pytania do tej
części.
G- Tadeuszu, w momencie jak przerabialiśmy tą jedną sytuację , wspominałeś, że tę piątą
kolumnę samemu się nie robi tylko ze sponsorem bo sponsor z boku widzi to lepiej – chodzi o
kolumnę jaka jest prawda i co mogę z tym zrobić – dotyczyło to Kroku dziesiątego, ale czy w
Kroku czwartym też w ten sposób jest to robione ?
T- Chciałem powiedzieć, że jeżeli dostanie się taką tabelkę jak ja dostałem dotyczącą Kroku
dziesiątego czyli pozbywania się tych uraz, która jest dokładnie taka sama jak odnośnie
Kroku czwartego. To ten czas do Kroku czwartego, który mam, jeżeli ja praktykuję tę tabelę a
nie ma możliwości żebym bez programu nie łapał uraz, naprawdę. Jeżeli praktykuję i piszę,
wchodzę też w praktykę i ten Krok czwarty jest mi już łatwiej pisać. Generalnie już po
pewnym czasie ja widzę coraz bardziej. Ja mówiłem, że na początku, czasami jest to trudno
zauważyć. Często są to też schematy myślenia, które się powtarzają i które wyłapuję, ale
jeżeli ja trenowałem (ja zacząłem Krok czwarty pisać w piątym tygodniu swojej trzeźwości,
w szóstym tygodniu po zaprzestaniu picia). Pięć tygodni codziennie pisałem ten krok
dziesiąty. Codziennie. Więc jak technicznie do kroku czwartego podszedłem to już nie było to
dla mnie coś takiego nowego, już się jakby lepiej czułem w tym. I w połowie gdzieś tego
Kroku 2 razy się spotkałem ze swoim sponsorem, żeby mu pokazać i on patrzył wtedy czy
dobrze, mniej więcej jak to wygląda. Tak więc w czwartym kroku masz praktykę jeżeli
praktykujesz. Działa jeśli działasz.
G- a propos kroku ósmego powiedziałeś o sytuacji „wejścia w buty” – czy to jest
przeżywanie wewnętrzne czy jest to opis na kartce ?
T- to jest opis.
G- Moje pytanie dotyczy Kroku ósmego, proszę żebyś podał przykład krzywdy duchowej
T- Powiem tak, ja miałem to samo pytanie do swojego sponsora i takie pytanie dostaję też od
swoich podopiecznych – w pewnym sensie każda z krzywd ma duchowe podłoże. Są takie
krzywdy, które no np. miałem tę listę ósmego Kroku na której się znalazło sporo osób do
których potem nie poszedłem robić zadośćuczynienia dlatego, że to była wskazówka mojego
sponsora. Na przykład mówię tu o byłych dziewczynach czy kobietach – i mój sponsor mi
powiedział, że najlepszym sposobem im zadośćuczynienia jest nie pokazywanie się w ich
życiu nigdy więcej. Być może mają szczęśliwe domy, szczęśliwe rodziny i z czym ty chcesz
tam iść. I na końcu tych krzywd, które gdzieś tam wypisywałem, one miały związek z
seksualnością, z emocjami, to były krzywdy psychiczne ale to były takie bardzo subtelne
rzeczy. Pamiętam jak kiedyś obiecywałem kobiecie małżeństwo i … to nie była krzywda,
którą dałoby się zmieścić tylko w kategorii jakiejś psychicznej czy emocjonalnej. Rzeczy
drobne, niewidzialne, bo bardzo łatwo przyznać mi się do jakiś wielkich rzeczy ale robiłem w
życiu takie drobne rzeczy, które często zmieniały kurs życia drugiego człowieka i w
momencie gdy ich wpisałem i wchodziłem w buty tych osób to często dochodziłem do takich
przeżyć … trudno jest dziś o tym mówić musze powiedzieć bo to jest taka bardzo trudna
działka, ale ja pamiętam, ze swojego ósmego Kroku ten opisany przykład, że ja wiedziałem że
tutaj duchową krzywdę wyrządziłem tej dziewczynie, bo to była osoba, która bardzo
poważnie była zaangażowana, która stanęła w rodzinie, powiedziała, że ja jestem. Wiecie w
mojej rzeczywistości są krzywdy dużo większe czasami niż to odejście. Budzi się coś takiego
i ja myślę, mam takie doświadczenie, tak mi obiecał mój sponsor i tak mi obiecuje Wielka
Księga, że w pewnym momencie zaczyna się budzić we mnie coś, czego kiedyś po prostu nie
miałem. I zaczynam czasami widzieć i czuć rzeczy, których nigdy nie czułem…
G- Tadku tam są takie kategorie, te 5 obszarów, czy moglibyśmy je przerobić na jakiś
przykładach choćby teoretycznie ?
T- No możemy. Jak ja rozmawiałem o instytucjach albo o strachu – mój sponsor mówił czego
się boisz – urzędu podatkowego – zgadnijcie dlaczego się boimy urzędu podatkowego – bo
jesteśmy nieuczciwi , kiedyś byłem świadkiem takiej rozmowy anglika ze swoim
podopiecznym i ten podopieczny mówił, że się boi, że umrze (odpalając trzeciego papierosa
w ciągu kilku minut) na raka płuc.
Jeśli chodzi o osobiste, to był przykład Twój, który omawialiśmy. Jeśli chodzi o seksualne ,
dobrze, to może ja opowiem przykład ze swojego życia. Kiedyś miałem ochotę, że tak
powiem spędzić miło czas z koleżanką, kolację ze śniadaniem. I zadzwoniłem do niej
zapraszając ją do kina. Ona nie miała czasu. Ona nie miała czasu pójść do kina. Nawet nie
rozmawialiśmy o czymś innym. Ja byłem strasznie wściekły, miałem urazę, jak ona mogła mi
odmówić. W kontekście tej krzywdy każdy z nas wie jak wyglądało jego życie seksualne. Mój
sponsor mówił tak, zauważyłeś, że wszyscy alkoholicy przyznają się bardzo łatwo, że są
egoistami, że egoizm jest źródłem naszych problemów, a w łóżku altruiści sami. Powiedział
mi - przyjrzyj się swojemu życiu seksualnemu, kto jest beneficjentem głównym twojego życia
seksualnego, kto ? Żona powinna być głównym beneficjentem (rozmawiamy o Kroku
czwartym – przeszłości) ale nawet do małżeńskiego łoża zajrzyj dzisiaj – czy jest ? Często tak
naprawdę nie jest.
Obszar ja i Bóg – to są często sytuacje na które nie mamy wpływu ale na które odpowiadamy
emocją z pretensją do Pana Boga, czasami śmierć kogoś w rodzinie, nie wysłuchane prośby,
żal o to, że nie mam trzeźwości, różne historie. Mam do Pana Boga jakieś pretensje dlatego,
że nie jestem w stanie zaakceptować siebie.
Instytucje to tak jak mówiłem…
Jeśli chodzi o wpisywanie osoby to bardzo często to byłem ja ale nie w sensie poczucia
krzywdy tylko w sensie pretensji i urazy do samego siebie za to co zrobiłem. To co mnie
zżerało przez całe życie. I to często było poczucie winy za to co zrobiłem ale ja też miałem
poczucie winy za rzeczy, których nie zrobiłem
G- Poczucie winy. Na przykład przychodzę zadowolony do domu z mityngu, żona jest nie w
sosie, nie ma nastroju i ja staję w drzwiach i mówię – kurczę, co zrobiłem że jesteś zła- a
moja żona przeważnie nie odpowiada nic. Wchodzę do kuchni i mówię – kurde, co ja takiego
zrobiłem. Wracam do pokoju i mówię – cholera powiedz mi bo mnie jasny szlag trafi- a ona
mówi – pies zamiast zrobić na dworze to nabrudził w domu – i mówi - pomyśl czasem, że nie
jesteś pępkiem świata
G- Mówiłeś o bluźnierstwach przeciwko Bogu ale często są też bluźnierstwa przeciwko
drugiemu człowiekowi. Że ten czy ta jest taka a taka
T- No wiesz. Tu mamy kategorie „osobiste”. Jeżeli czujesz i wrażliwość sumienia twojego
nakazuje ci wpisanie tego co robiłeś wobec drugiego człowieka, to ty to robisz. Sponsor mi
powiedział, że nikt nie jest w stanie powiedzieć mi co ja mam wpisać. Wszystko zależy od
mojej wrażliwości. Ja powiem wam tak: z mojego doświadczenia, że były rzeczy, których ja
nie wpisałem pisząc pierwszy raz ze sponsorem bo nie miałem takiej świadomości. Pracując z
podopiecznymi budzi się to często. Bo mogę widzieć rzeczy z innego kąta widzenia i
zaczynam widzieć pewne rzeczy. I Anglicy mówią tak i to my praktykujemy „chcesz zrobić
program jeszcze raz – zacznij sponsorować”. Jeżeli nie zaczniesz sponsorować w pierwszym
roku swojej trzeźwości to jest mała szansa, że w ogóle zaczniesz sponsorować. Wiesz Krok co
rok to dr Bobo nie mógłby chyba wytrzeźwieć w ogóle, wiesz , ale takie są powiedzenia. To
nie jest prawo jakieś.
G- Nieraz sponsorujemy nieświadomie, w Grupie, na mityngu
T- Wiesz , niesienie pomocy i bycie wsparciem i opiekunem dla kogoś moim zdaniem jest
bardzo ważne ale chyba nie jest sponsorowaniem. Ja dzisiaj rozpatrując sponsorowanie
powiem tak. Jeżeli pomiędzy sponsorem a podopiecznym jest Program 12 Kroków i jeżeli
rezultatem pracy na programie jest pojednanie z Bogiem, wzięcie odpowiedzialności za swoją
przeszłość, pojednanie się z drugim człowiekiem i pomaganie innym, to znaczy że to działa.
G- To co powiedziałeś – że ważne jest by być sponsorowanym i jednocześnie mieć
sponsorowanego. Często myślałem, że program mam tak już obcykany, że już niczym ten
podopieczny mnie nie zaskoczy. I nagle dostaję pytanie na które nie potrafię znaleźć
odpowiedzi ani w Wielkiej Księdze ani w moim doświadczeniu i muszę popytać innych,
bardziej doświadczonych, więc wychodzi na to, że mieć osobę sponsorowaną, to możliwość
ciągłego przerabiania programu, na co pewno bym się nigdy nie zdobył z lenistwa, gdybym
właśnie nie był zmuszany do tej pracy.
T- Jak już tego tematu dotykamy. Są takie mity (ja oczywiście wyrażam swoją opinię i jeśli
ktoś się nie zgadza to z chęcią porozmawiam), takie mity, że sponsor to musi być przyjaciel,
że musimy się czuć, że musimy nadawać na własnych falach. Ja się pytam, jeżeli ktoś przestał
dopiero pić i prosi o pomoc kogoś kto jest po programie, to na jakich wspólnych falach mogą
oni nadawać. Poza tym to wynika chyba też z tej specyfiki jaka w Polsce jest i to też nie
mówię to w kategoriach winy kogokolwiek. Często takie pary są - sponsor i podopieczny i ta
para sobie trwa i oni naprawdę fajnie sobie trzeźwieją i ten podopieczny ma tam jednego
podopiecznego i ten łańcuszek tam jest sobie i wszyscy się mają dobrze. I tam oczywiście
więzy przyjaźni się rodzą. Słuchajcie ja nie wiem czy mój sponsor za mną przepada. Ja mam
jednego podopiecznego, którego nie lubię. To nie ma żadnego znaczenia. Są wśród anglików
ludzie, którzy na setki, naprawdę, znam parę osób, czterdzieści, pięćdziesiąt lat może
sponsorują to paru set osobom sponsorowali. To nie jest możliwe, żeby z wszystkimi się
przyjaźnili, no ile możesz mieć przyjaciół w życiu. Natomiast i tak więzi z każdym z
podopiecznych są większe niż z każdym innym człowiekiem ze świata, bo jest coś, co nas
łączy. Ja jestem w przyjaźni może z dwoma moimi podopiecznymi.
G- nie można być nadmiernie tolerancyjnym. Nie można też być chamskim ale trzeba być
stanowczym (w relacji z podopiecznym)
G- Ja też właśnie pracowałam z taką osobą i byłam taka bardziej żelazna właśnie i
dostawałam takie odpowiedzi, że jestem za ostra, że nie mogę tak, bo to pójdzie pić ta osoba.
No i kurczę byłam na rozdrożu. Bo ze mną się też nikt nie głaskał. Tak, tak, tak jak chcesz to
przyjmij jak nie to nie, dziękuję i może dlatego dzisiaj nie piję. I też chciałam tę metodę ale
był moment , że miałam zawahanie , że chyba idę w złą drogę bo jestem za ostra. I ta odpadła,
ta odpadła, ta mówi - ja się ciebie boję i zaczęło mi to dawać do myślenia czy nie zluzować
ale dziękuję za to co tu powiedziałeś. Ja się cieszę, że tu dziś jestem, że mam obraz jak mogę
dalej współpracować.
W- Ja wiem z doświadczenia, że osoby, które uciekają to nie chcą przerabiać programu, nie
są gotowe. Tak jak w życiu. Konsekwencja, konsekwencja działania
T- Ja też chciałem powiedzieć, że takim magicznym papierkiem lakmusowym są te sugestie.
Wszyscy moi podopieczni, którzy robili sugestie - i wiecie co jest fajnego, ja w ogóle nie
muszę się pytać czy oni to robią, ja po prostu to wiem, po prostu wiesz to. Wszyscy, którzy
nie mieli problemu z taką rzeczą jak np. dzwonienie o 9.37 i inne, nie mieli problemu ze
spotkaniem się z sobą, z Bogiem. Wielu z nich sponsoruje dzisiaj. Jak problem zaczyna się w
głowie – to co zrobić. Możemy kochać, być tolerancyjni, akceptować , czekać, czekać ,
czekać …..
Część trzecia
W – Mam na imię Wiesław i jestem alkoholikiem. Chciałbym jeszcze dodać do tego co
powiedziałem na temat Kroku dziesiątego i jedenastego. Do codziennego obrachunku
moralnego. Tak, jak mam możliwość na bieżąco z synem. Mogę z nim to rozpisywać na
bieżąco i wówczas widzę wszystkie swoje wady, które poruszają się we mnie, co ja robię źle.
Mogę je zauważać. A odnośnie medytacji. Mam medytację, która mówi, że tylko dzisiaj.
„Właśnie dzisiaj, chcę spróbować spędzić ten dzień dobrze i nie od razu załatwić problemy
całego mojego życia. Spróbuję go przeżyć tak, jak nie miałbym jeszcze odwagi żyć przez
resztę mojego życia. Właśnie dzisiaj, chcę być szczęśliwy. Zakładam, że prawdą jest, że
zazwyczaj ludzie są na tyle szczęśliwi na ile postanowią na dzisiaj być. Właśnie dzisiaj, chcę
dostosować się do tego co jest a nie próbować dostosowywać wszystkiego do moich
własnych życzeń. Chcę sprostać mojemu losowi, jakikolwiek on będzie. Właśnie dzisiaj, chcę
ćwiczyć mój umysł, poznawać rzeczy godne poznania. Chcę nauczyć się czegoś użytecznego.
Chcę czytać coś wymagającego wysiłku, pomyślenia i skupienia. Właśnie dzisiaj, chcę
ćwiczyć swoją wolę na trzy sposoby: zrobię coś dobrego, nie wypomnę tego i nie pochwalę
się tym. Dokonam co najmniej dwóch rzeczy na które nie mam ochoty. Nie okażę nikomu, że
uczucia moje zostały zranione. Właśnie dzisiaj, chcę mieć … postępowania, spróbuję się
uchronić od pochopności. Właśnie dzisiaj znajdę spokojną chwilę dla siebie i spróbuję się
odprężyć. Spojrzę wtedy na moje życie z perspektywy czasu. Właśnie dzisiaj, chcę pozbyć się
obaw, cieszyć się tym co piękne. Ufam, że dając z siebie dużo, dużo przez to zyskuję. Właśnie
dzisiaj, chcę być zgodny z otoczeniem, chcę dobrze wyglądać, być odpowiednio ubrany,
mówić spokojnym tonem, być uprzejmy, nie krytykować niczego, nie wyszukiwać dziury w
całym. Nie zmieniać nikogo z wyjątkiem siebie.
Chciałbym też powiedzieć, że staram się żyć dniem dzisiejszym. Nie wracam do przeszłości,
do tego, co było, bo te dwa dni, dzień wczorajszy i dzień jutrzejszy mogą mnie zabić. Na
przykładzie mojego rodzinnego życia, tego, że żona nie wybaczyła mi, nie chce ze mną
rozmawiać na temat zadośćuczynienia. Nie myślę o tym w ogóle. Oddaję to Bogu i bardzo
często się modlę, oddaję to Bogu bo co ja mogę?. Ja już co mogłem to zrobiłem. To co
nabroiłem, tego nie jestem w stanie odwrócić. Gdybym myślał o tym, to te rzeczy by mnie
zabiły. Chciałbym jeszcze dodać, że w Wielkiej Księdze pisze, że jest rozwiązanie, że tym
rozwiązaniem jest program. Bardzo często na mityngach mówię o takim obrazowym
przykładzie. Gdybym był chory na świerzb i gdybym przyszedł do Grupy, która jest chora na
świerzb i bym powiedział – co ja mam zrobić żeby nie mieć tego świerzbu? A oni – no myj
się. Przyszedłbym na następny mityng i powiedział – słuchajcie, no dalej mnie swędzi – ale
myjesz się? – no nie. No to nie. I tak samo jest z programem. Jak nie zacznę, nie wejdę w ten
program to mi nic nie pomoże. Chciałbym powiedzieć jeszcze, że w moim trzeźwieniu bardzo
dużo pomogły mi służby. Od najprostszych służb – parzenie kawy, byłem skarbnikiem,
prowadziłem mityngi ale też i sponsoring. Jak Tadeusz mówi, że sponsoring to jest
przerobienie jeszcze raz programu. Zauważenie, że wszyscy mamy ten sam problem, co
powoduje, że ja się nie dołuję, że jestem najgorszy. Chciałbym też powiedzieć,(odnośnie
medytacji), że wiem na dzień dzisiejszy, że moje życie to jest taka jednokierunkowa ulica. Ja
już nigdy nie będę miał 40-tu lat, nie będę miał 25-ciu i już nie wrócę do tych sytuacji co były
bo są one bezpowrotne. Istotna też jest w moim życiu pomoc drugiemu alkoholikowi. Ale to
nie ma być taka pomoc , która zapewni spokój mojemu egu – dać funta bezdomnemu, który
leży na ulicy, tylko taka rzeczywista pomoc, żeby wyjść do drugiego człowieka,
porozmawiać. Żeby to się nie opierało tylko na kupieniu kanapki czy daniu mu funta. Jest
przecież wielu ludzi, którzy cierpią, którzy nie wiedzą jak tę pomoc uzyskać. Oni nie mają
pojęcia. Na przykład w Anglii jest ta bariera językowa, nie mają się gdzie zwrócić i ja mogę
im w ten sposób pomóc. Tyle ode mnie. Dziękuję.
T – Jak pisałem czwarty Krok, mój sponsor powiedział mi – wiesz jak będziesz pisał czwarty
Krok to przyjdzie taki moment, w którym odczujesz taką ulgę. Mimo, że jeszcze ci coś tam
zostanie do napisania, to będziesz czuł, że już coś zrobiłeś, że coś z ciebie zeszło, że jest taki
moment ulgi. I oczywiście tak się stało ale chciałem też powiedzieć, że ja odczuwam taką
ulgę już teraz tutaj. Właściwie wszystko co chcieliśmy tu dzisiaj powiedzieć, zostało
powiedziane jakby. Moglibyśmy rozmawiać pewnie jeszcze długo. Chciałem się podzielić
jeszcze chwilę doświadczeniami na temat dwunastego Kroku żeby jakby zamknąć to i
dopełnić. Natomiast bardzo się cieszę, że mogliśmy tutaj być, że mogliśmy podzielić się tym
doświadczeniem, czyli tym, co zmieniło moje życie. Moje życie się zmieniło po prostu
dlatego, że spotkałem na swojej drodze ludzi, którzy powiedzieli mi , że jest program.
Zrobiłem coś co mi zostało zasugerowane. Staram się żyć według zasad AA co nie jest łatwe
tak naprawdę i wymaga szczegółowego omówienia. Dwunasty Krok – przebudzenie duchowe
w rezultacie tych Kroków. Ja nie wiem jak mówić o przebudzeniu duchowym – naprawdę.
Chodziłem na angielskie mityngi i tam weterani mieli spikerki i mówili po prostu, że jeżeli je
macie, to wiecie o czym mówię. Jeżeli nie macie to nie ma słów, którymi to można opisać.
Tego nie można opowiedzieć. W różny sposób różni ludzie próbowali. Może jedna taka
rzecz , która mi utkwiła, którą usłyszałem nie tak dawno i ją opowiem. To jest historia
opowiedziana przez Chucka C w książce „Nowa para okularów” – niedawno wyszła. On 50
lat był trzeźwy. I on mówił, że pewnego dnia na koniec swojego picia siedział w swoim
własnym domu, w swoim własnym fotelu, w swoich własnych kapciach, po kuchni krzątała
się jego żona i czuł się najbardziej nieszczęśliwym człowiekiem na ziemi. I tak się czuł.
Spotkał się ze wspólnotą AA, dotknął programu i … za parę lat siedział w tym samym domu,
w tym samym fotelu, w tych samych kapciach i był najszczęśliwszym człowiekiem. I on
powiedział, że to jest właśnie przebudzenie duchowe. Nowa para okularów po prostu. I to
mnie trafiło jakoś. Zawsze jestem wzruszony jak o tym mówię bo to jest mój sposób. Nagle
zaczynasz widzieć rzeczy, których nie widziałeś do tej pory. Zaczynasz mieć wrażliwość
jakiej nie miałeś do tej pory. Zaczyna się coś zmieniać po prostu. I to jest ta zmiana. W moim
przekonaniu ja próbowałem wszystkiego. Moje doświadczenie własne mówi mi, że ja
przyszedłem do programu, do Siły Wyższej , do Boga nie dlatego, że któregoś dnia obudziłem
się i pomyślałem sobie, że chcę Boga w sowim życiu. Po prostu próbowałem wszystkiego
innego w życiu. Niektóre rzeczy były dobre. Próbowałem religii, pasji, próbowałem służb we
wspólnocie – nie działało. I program 12 Kroków okazał się ostatnią deską ratunku dla mnie.
Gdy rozpocząłem pracę na programie 12 Kroków zobaczyłem, że to Bóg jest tą moją ostatnią
deską ratunku. Dostrzegłem taką kruchość i bezsilność swoją, z którą nie jestem w stanie
sobie poradzić. Bez pomocy Boga i bez Jego łaski ta zmiana we mnie Tadku alkoholiku nie
byłaby możliwa. Miałem swoją działkę do wykonania i muszę ją pielęgnować by zachować
trzeźwość ale sama zmiana to jest to, o czym mówiłem gdy nie byłem w stanie sam tego
zrobić. Potrzebowałem czyjejś ingerencji. Tak, że przebudzenie duchowe dla mnie to dzieje
się też tu w tej sali. To co robimy jest tak bardzo duchowe. Duchowość to również jest to, że
jeżeli rozmawiam z drugim człowiekiem szczerze i uczciwie. Jeżeli widzę siebie, inne rzeczy,
innych ludzi i świat takimi jakimi są. Jeżeli mam dozę akceptacji i tolerancji. Kiedyś
myślałem, że duchowość to jest jak latający dywan czy jak to koleżanka powiedziała – życie
w pozycji kwiatu lotosu.
Akceptacja
Wiara
Poddanie się
Odwaga
Rzetelność – integralność (myślę, mówię i robię to samo)
Nadzieja
Pokora
Gotowość
Przebaczenie
Uczciwość
Otwarcie umysłu
Miłość i dawanie
To są duchowe zasady 12 Kroków o których mówiłem , które otrzymałem od mojego
sponsora. Praktykowanie tych zasad nie jest łatwe w codziennym życiu, ale ja wiem, że
dzisiaj muszę się tego trzymać. Jeżeli ja zacznę żyć w oparciu o swoje dobre chęci, o swoje
dobre motywy to ja skończę nie najlepiej. Ja jestem w stanie zracjonalizować wszystko.
Kroki mówią o akceptacji. Gdy moje życie jest pełne akceptacji, tolerancji dla drugiego
człowieka, wiary …Ja nie jestem duchowym gigantem, ale prosty gest. Codziennie rano, gdy
klękam na kolana i proszę Boga o trzeźwy dzień to jest jakiś wyraz okazywania wiary.
Poddanie się – Krok trzeci, zamiast walczyć – oddaję. Odwaga, że jestem w stanie odważnie
spojrzeć na swoją przeszłość i wziąć za nią odpowiedzialność. Rzetelność, integralność –
czwarty, piąty Krok – czasami mi się zdarza, czasami, że robię , myślę i mówię to samo a
kiedyś?. Kiedyś w moim życiu myślałem co innego, robiłem co innego i mówiłem co innego.
Ta zmiana, to wzbudziło we mnie nadzieję, że niezależnie jaki jestem, niezależnie co zrobię,
jeżeli się przydarzy coś niewłaściwego, to ja dzisiaj mam nadzieję i mogę dalej iść. Następna
jest pokora. Powiem szczerze, że ja nie wiem co to jest pokora. Jakoś się okazuje, że czasami
w pewnych sytuacjach, kiedy ją potrzebuję to zdarza mi się czasami ją okazać. Gotowość np.
w Kroku ósmym pójście i spotkanie się z przeszłością własną, z wzięciem odpowiedzialności
za nią. Przebaczenie – w Kroku dziewiątym przebaczenie sobie i tym , którzy mnie
skrzywdzili. Nie szukanie rewanżu. Pamiętam, mój sponsor powiedział – jeżeli wspomnisz
komukolwiek w czasie rozmowy zadośćuczynienia jakąkolwiek krzywdę, która cię spotkała z
jego strony, cała duchowa moc tej czynności znika. Po prostu. Uczciwość codzienna.
Naprawdę, kolejny niełatwy kawałek chleba. Naprawdę niełatwy dla mnie. To jest drastyczny
program. Być uczciwym. Nie potrafiłem, nie wiedziałem co to jest. I to jest też mój
alkoholizm. Jak ja nie potrafiłem powiedzieć to, że od dzisiaj nie piję, nie potrafiłem
powiedzieć, że od dzisiaj będę uczciwy. Właściwie powiedzieć potrafiłem ale żyć tak nie
potrafiłem. Otwartość umysłu – modlitwa i medytacja czyli przyjęcie tych rzeczy, które
gdzieś płyną z tej modlitwy. Mówi się we wspólnocie, że modlitwa to jest wtedy, jak ja się
modlę a medytacja gdy Bóg mówi do mnie. Może czasami coś jestem w stanie usłyszeć.
Budzi się ten szósty zmysł też – mówią o tym też obietnice – „nie wiedzieliśmy jak się
zachować a nagle wiemy”. Miłość i dawanie. Chciałem powiedzieć o tym, o
odpowiedzialności, o sponsoringu. Rozmawialiśmy wczoraj o tym z Tomkiem, że to jest taka
duża odpowiedzialność wzięcie odpowiedzialności za drugiego człowieka. Nie mogę wziąć
odpowiedzialności za drugiego człowieka. Moją jedyną odpowiedzialnością jako sponsora
jest przekazanie programu tak, jak mi został przekazany a jedyną odpowiedzialnością jest
kochać tego człowieka. Kochać bliźniego swego jak siebie samego w tym sensie, że zobaczyć
tego cierpiącego alkoholika, zobaczyć siebie w nim i pokochać. Dać mu to co mogę dać.
Więcej nie mogę mu dać niż mogę.
Staram się żyć tymi zasadami i różnie mi to wychodzi – będę szczery. Mam lepsze życie niż
miałem. Nieść posłanie. Jestem przekonany, że jedyny powód dla którego tutaj jestem dzisiaj,
powiem więcej, jestem przekonany, że jedyny powód dla którego jesteśmy tutaj wszyscy to
jest po to, żebyśmy mogli pomagać innym cierpiącym alkoholikom. Nie mogę w swoim życiu
znaleźć nic, co by miało wyjaśnić tę decyzję Boga czy Siły Wyższej, że ja dzisiaj jestem
trzeźwy. Ja kiedyś użalałem się nad sobą i swoim piciem i myślałem dlaczego mnie to
spotkało? Dlaczego alkoholizm mnie spotkał? Dlaczego ja pokrzywdziłem tych ludzi? Ale
głównie użalałem się nad sobą. I mój sponsor mi powiedział tak – w trakcie pracy nad
dwunastym Krokiem – dlaczego dzisiaj jesteś trzeźwy? Czy sobie zasłużyłeś na to? Wiecie
jak popatrzyłem na swoje życie to zrozumiałem czym jest bezinteresowna miłość. Dziś wiem,
że jestem częścią wspólnoty AA. Wierzę też, że to przebudzenie duchowe to jest to, co mieli
Bill i Bob i wielu, wielu ludzi. Że budzi się w człowieku coś takiego, że zaczyna mieć świra
na punkcie pomagania innym alkoholikom. Nie może bez tego żyć. Nie może tego zatrzymać.
I powiem, że czasami dzieje się to kosztem własnego życia, kosztem własnej rodziny. Ale
tego się nie da zatrzymać. Jakaś siła i moc, która płynie z zewnątrz. Wielka Księga mówi, że
nic nie umacnia tak naszej trzeźwości jak intensywna praca z drugim alkoholikiem. Możemy
pomóc mu tak, jak nam pomagano - poprzez własne doświadczenie. Najcenniejsze też w tym
wszystkim, w pogodzeniu się ze sobą. W takim procesie pogodzenia się ze sobą i ze swoim
światem to było to, że zdałem sobie sprawę z tego, co też jest napisane w Wielkiej Księdze –
„że w rękach Boga moja przyszłość jest moim największym skarbem”. Dlaczego? Dzisiaj
wiem. Bo tylko dzięki temu mogę pomóc drugiemu człowiekowi. Jak spotkam kogoś na
mityngu albo w rozmowie ktoś mi powie – zrobiłem to, zrobiłem to, nie mam nadziei, nie ma
dla mnie wyjścia – to ja mogę powiedzieć – stary, ja tam byłem. Wtedy to nabiera jakiegoś
zupełnie innego wymiaru, którego ja nie potrafię zrozumieć ale jestem naprawdę wdzięczny
wam wszystkim. Chciałem podziękować organizatorom tych warsztatów, za to, że mogliśmy
tutaj być. Jeżeli macie jakieś pytania … Jeszcze Wiesław.
W – Chciałbym jeszcze dodać, że na mojej drodze trzeźwienia pamiętam takie momenty z
życia, że jak zacząłem żyć uczciwie, zacząłem być fair wobec siebie to ja czułem, że jestem
zakochany. Wszyscy ludzie byli wspaniali. Wydawało mi się, że wszystko jest ok. Tak
naprawdę świat był taki sam jak był tylko ja go inaczej widziałem. Pamiętam, że
nienawidziłem Niemców, że po prostu miałem urazę straszną do Niemców i okazało się, że
kiedyś w Niemczech jechałem samochodem przez autostradę i miałem przeciążony
samochód. Zatrzymała mnie Niemka. Dostałem mandat koło 35 Euro i ona mi się wydawała
fantastyczną kobietą. Pomimo tego, że dostałem od niej mandat wydawała mi się fantastyczną
kobietą. To ten program ze mnie zrobił. Pomimo przeciwności losu, pomimo, że żona nie chce
ze mną być ale jak powiedziałem to są konsekwencje mojego postępowania i bardzo często
jak nie wiem co robić to oddaję to Bogu i modlę się i mówię – Twoja wola Panie a nie moja.
Ja całe życie szukałem sensu życia. Pamiętam w 1991 r jak zacząłem prowadzić to swoje
dziwne życie i miałem torbę pieniędzy, mieszkanie własnościowe i wiele dóbr materialnych,
pamiętam jak dziś, jak wyszedłem koło trzepaka, stałem i zastanawiałem się co dalej. Nie
miałem sensu życia. No co? Mam pieniądze, mam piękna żonę, mam piękne dziecko,
wszystko mam ale co dalej? Nie wiedziałem. I teraz, mogę powiedzieć to z pełną
świadomością, że teraz wiem jak żyć. Ja tak chcę żyć. Pomimo tych przeciwności losu jakie
mam. Chodzi o ten spokój. Dla mnie to jest ta duchowość. Żebym był uczciwy, żebym żył w
zgodzie z własnym sumieniem i pomagał innym, bo to mi daje siłę. Nauczyłem się, że
absolutnie na nic nie narzekam. Czy jest deszcz to jest dobrze. Jak jest słońce to jest dobrze. Z
tego wszystkiego mogę czerpać jakąś siłę. Jakbym użalał się nad sobą i narzekał na wszystko
to po prostu moje życie by było takie nijakie. Przedtem byłem pozornie szczęśliwym
człowiekiem a miałem w głowie tylko chaos, lęk i niepokój i to prowadziło do tego, że
uciekałem do alkoholu a później uciekałem do kokainy. I błędne koło i wkoło to samo.
Dziękuję.
G – pytanie moje dotyczy Wielkiej Księgi. Czy czytacie tak jak leci czy dobieracie
fragmenty? I druga rzecz – jakie jest wasze praktyczne doświadczenie, jak długo czytacie , no
żeby ten sponsorowany odbierał to
T – Powiem tak. Dzisiaj, no już parę osób przeprowadziłem przez program i zbieram to
doświadczenie jako sponsor. Im dłużej sponsoruję, to tym bardziej zaczynam rozumieć dr
Boba i jego pokoik na górze. Czasami jak osoba jest gotowa, to po prostu w ciągu pierwszego
spotkania przechodzimy od pierwszego do trzeciego Kroku. Z człowiekiem, który nie miał
nigdy do czynienia z żadną formą pomocy a jest gotowy to właściwie po tygodniu może
zacząć pisać czwarty Krok. Mój sponsor mi powiedział – pamiętaj, że jeżeli ktoś jest gotowy,
to jeżeli ty masz swojego sponsora i masz doświadczenie – nic nie możesz zepsuć. Jeżeli
chodzi Wielką Księgę to czytamy całą, od dechy do dechy. Generalnie robimy to tak.
Pierwszy Krok to są pierwsze 4 rozdziały. Staramy się to zrobić na jednym posiedzeniu,
czasami na dwóch. Czyli „Opinia lekarza” „Opowieść Bila”, „Jest sposób” i „Więcej na temat
alkoholizmu”. Krok drugi to jest rozdział „My niewierzący”. Często jak mamy czas, to jest to
tak duchowo mocny Krok, że właściwie łączymy to z Krokiem trzecim czyli czytamy do
modlitwy trzeciego Kroku (w rozdziale „Jak to działa”). Takie sesje trwają od godziny do
półtorej – ja najdłuższą sesję miałem dwie i pół godziny dlatego, że ktoś wyjeżdżał po prostu
i była chęć. Potem mamy Krok czwarty czyli czytamy od modlitwy Trzeciego Kroku do
końca rozdziału „Jak to działa”. Potem mamy od piątego do jedenastego i czytamy „Do
czynu” „Praca z innymi” itd. aż do „Koszmar dr Boba”. Potem Tradycje – dłuższą wersję. Jest
to rzecz nad którą teraz bardzo staramy się pracować. Szczególnie nad dłuższą wersją , która
naprawdę jest we wspólnocie nieznana – często. Naprawdę to była pierwsza wersja. Krótka
powstała dopiero jak nikt nie chciał ich czytać. Powiem wam taką historię. Jak czytałem
angielski poradnik służb, to jest tam informacja o tym, że Bill został zaproszony w połowie
lat czterdziestych do któregoś z miast. Z żoną i tam wikt i opierunek, że tak powiem, żeby
przyjechał, opowiedział o wspólnocie, jak powstawała Wielka Księga. I zaproszenie jest
aktualne pod warunkiem, że nie będzie nic o Tradycjach mówił. Nie chcieli nic o Tradycjach
słyszeć. Potem on zaczął pracować nad tą książką – krótka wersja Tradycji.
Ale pracujemy też nad Tradycjami. Następnie ja sugeruję swoim podopiecznym drugą
książkę, to jest „AA wkraczają w dojrzałość”. Trzecią książką to jest „12 Kroków i 12
Tradycji”. I silną sugestią jest, by w ciągu roku jeżeli ktoś jest trzeźwy, powinien
skompletować całą literaturę AA w biblioteczce. Bo to naprawdę jest pożyteczne i dla tego
człowieka i dla wspólnoty AA, że tak powiem. I tak to staramy się robić. Po dziewiątym
Kroku rozluźnia się trochę kontakt, bo po dziewiątym Kroku podopieczny zaczyna już
sponsorować. Ale jak powiedziałem, czytamy czasami jak życie nakazuje.
W – Chciałbym jeszcze dodać, że jak ja pracowałem ze sponsorem to na bieżąco pisałem w
książce. Ważne szczegóły są flamastrem wytłuszczone po to, bym mógł przekazać dalej
program. Też chciałem powiedzieć , że miałem takie sugestie sponsora, pamiętam, że już się
zacząłem obijać a sponsor pyta – Wiesiek czy ty masz jakąś służbę? – no nie – no to proszę
żebyś się zajął jakimiś służbami i to powoduje, że ja siłą rzeczy muszę przebywać na
mityngach. Albo – Wiesiek czytałeś „AA wkraczają w dojrzałość” ? – no nie – no to
powinieneś kupić. I to tak działa. Sponsor przekazuje to mnie, ja mojemu podopiecznemu i
tak działa i tak działa i taka jest reakcja łańcuchowa.
G – od kiedy można sponsorować ? Bo jedni mówią, że po czwartym Kroku, inni po ósmym
T – Nie ma chyba reguły. Moje doświadczenie jest takie. Zacząłem sponsorować po piątym
Kroku i to nawet nie była sugestia mojego sponsora, tylko nagle zaczęli pojawiać się ludzie,
którzy potrzebowali. Ja natomiast mam taki układ ze swoimi podopiecznymi, że jeżeli zrobią
przynajmniej dwa lub trzy zadośćuczynienia z Kroku dziewiątego to mogą zacząć.
G – Jeśli chodzi o samą formę przebiegu mityngu. Jest to różnie, ale w Polsce w ogromnej
większości to są smutki i radości, radości i smutki, niestety na drugiej części też. Pomimo, że
na początku są czytane Kroki i Tradycje. Mało jest czytana literatura. Proszę, żebyś może
naświetlił jak wygląda mityng w Anglii. Opisać go, jak przebiega. Jakbyś mógł pokazać
swoją Wielką Księgę. Jak ona wygląda po jakimś okresie pracy.
T – właściwie nie wiem od czego zacząć. Powiem tak, że chciałbym dożyć czasów, żeby
mityngi spikerskie w Polsce przestały być czymś wyjątkowym. To jest wciąż, że jakiś spiker
przyjeżdża, coś mówi. 90 % mityngów angielskojęzycznych to są mityngi spikerskie i w
stanach myślę, że jest podobnie. Odkąd zaczęły mityngi polskojęzyczne tak masowo
powstawać, to jest w ciągu ostatnich 2 lat, chcę powiedzieć, że w Londynie na 19 Grup w tej
chwili, 10 to są mityngi spikerskie – każdy. Formuła tych mityngów, jeżeli chodzi o
scenariusze tych mityngów, to my wzięliśmy scenariusze od anglików. Ja byłem na wielu
Grupach angielskich. Nie wiem, może na stu może na stu pięć dziesięciu. Trudno znaleźć dwa
mityngi o takim samym scenariuszu. Zależy to od wielu rzeczy. Długość mityngu na
przykład. W tej chwili większość mityngów z tych co powstały (w Londynie to jest chyba
połowa) to są godzinne mityngi. Spiker ma 15 minut. To nie jest ktoś z zewnątrz tylko z
wewnątrz Grupy. Lub gdy mityng ma półtorej godziny to spikerka jest dłuższa – ma pół
godziny. Ale właściwie nie chciałbym o technicznej stronie mówić. Chcę powiedzieć o tej
istocie mityngu spikerskiego. Otóż taką zasadą – jak rozmawiałem z anglikami – to jest
pytanie – po co my się zbieramy? Aby nieść posłanie alkoholikowi, który wciąż jeszcze
cierpi. W myśl tej zasady, że to nowicjusz, człowiek, który jest nowy, jest najważniejszą
osobą, to odpowiedzialnością mojej Grupy macierzystej tak będę mówił – to jest to, żeby on
na pierwszym spotkaniu jakim jest i na każdym spotkaniu AA usłyszał historię alkoholika,
który czasami w 15-tu minutach powie gdzie był, co się stało w jego życiu. Przedtem często
fundowaliśmy nowemu a to np. porozmawiajmy dzisiaj o pokorze. Fajny temat, nie. I
możemy przez 20 minut mówić fantastyczne rzeczy. Trochę doświadczeń, trochę opinii. I
wychodzi ten człowiek z mityngu AA i tak naprawdę nie wie, że jest program AA. Że ten
program działa w życiu człowieka. Więc ta spikerka polega na tym tak naprawdę. Nie po to
żeby jakiś super weteran przyjechał i tu się dzielił na mityngu, tylko żeby się podzielić
doświadczeniem, dlatego, że wiemy wszyscy co nas łączy – identyfikacja i wspólne
doświadczenie. Taki człowiek nowy przychodzi na mityng i słyszy, pierwszą wypowiedź na
mityngu AA a moje doświadczenie było takie i pewnie każdego, że jak ktoś przyszedł to ten
prowadzący czy ten spiker to się wydawał jak Pan Bóg prawie. I co słyszy w tej pierwszej
wypowiedzi? To, że byłem bezsilny wobec alkoholu, że życie było … było bez Boga, Że gdy
przyszedłem do wspólnoty AA, znalazłem sponsora, zacząłem żyć na programie i że moje
życie dzisiaj jest lepsze. To jest jakby główny powód. I to zaczęło fantastycznie działać. W
momencie gdy myśmy zaczęli to praktykować, przyjęliśmy taką zasadę na tej pierwszej z
Grup, które założyliśmy, spikerskiej, założyliśmy, że warunkiem dla spikera będzie
doświadczenie piątego Kroku. Co się wydarzyło po 2 latach. Powstało dziewięć kolejnych
Grup spikerskich w Londynie i liczebność ludzi we wspólnocie (mówię o polskojęzycznych
w Londynie) wzrosła ze 150 do 500. Taka jest prawda. Co się stało? Przecież ludzie zawsze
przychodzili. Stało się to, że zaczęli zostawać. Na pierwszym mityngu usłyszeli o
rozwiązaniu. To proste. U nas nie ma czasu na smutki i radości. Po takiej wypowiedzi jest
dzielenie się z sali, wypowiedź 4 minuty. Nie chodzi o to żeby ograniczyć czas komukolwiek
lecz o to, żeby dać szansę aby jak najwięcej osób mogło się wypowiedzieć, bo nic nie jest
cenniejsze od zbiorowego doświadczenia. To jest mądrość wspólnoty. Byłem kiedyś na
mityngu angielskim – tam oni pracowali na 12/12 – był piąty Krok i prowadząca policzyła
ludzi i mówi – po półtorej minuty na wypowiedź mamy. Wiecie ja pomyślałem – to już
przesadziła. Nie byłem nigdy na mityngu na którym bym usłyszał tyle doświadczeń tak
bogatych na temat piątego Kroku. Każdy powiedział co dla niego było najważniejsze,
powiedział to ze swojego punktu widzenia, ludzie się nie powtarzali i wychodząc z tego
mityngu pomyślałem sobie, że żadna osoba nie byłaby w stanie zawrzeć w swojej
wypowiedzi tego, co ja usłyszałem od tylu osób. My czegoś takiego nie robimy ale te 4
minuty starczają. I okazało się , że to działa. Na koniec mityngu prowadzący mówi – proszę
teraz o wyciszenie się troszkę i teraz jest czas dla nieśmiałych – są dwie, trzy minuty ciszy – i
ktoś kto jest nieśmiały , ja patrzę – podnosi rękę. Dlatego, że czuje, że to jest czas dla niego,
specjalny. Te mityngi spikerskie. Powiem o takim doświadczeniu z Opola. Rozmawiałem z
chłopakami i mówię – zróbcie taki mityng. Byłem na intergrupie na której była dyskusja o
tym, ja jako gość siedziałem, nie odzywałem się. I były takie opory, no że jak to, skąd
weźmiemy spikerów, Opole to takie małe miasto, nie da się itd. Mityng ruszył. On ma
formułę taką dla nowicjuszy, Kroki 1 – 3. To był taki umierający mityng a dzisiaj ta Grupa
kwitnie, każdy jest spikerski, godzinny, spiker ma 15 minut. Myślę, że to jest czynnik tego
wzrostu liczebnego, że ludzie przychodzą i zostają dlatego, że słyszą, że jest rozwiązanie
G – Czy te spikerskie to są otwarte, czy jednak zamknięte – tylko dla alkoholików ?
T – Większość mityngów w Londynie (to nie jest małe miasteczko) to są to otwarte mityngi.
Czasami rodziny przychodzą. To nie jest małe miasteczko żeby się ludzie bali o
anonimowość. Natomiast ideę mityngu otwartego też przyjęliśmy od anglików. Otóż mityng
otwarty to jest mityng, na który może przyjść każdy, ale głos zabierają tylko alkoholicy
G – A teksty czytacie ?
T – Tu już zależy od scenariusza. Na pewno wszędzie Preambuła jest czytana. Potem np.
czytany jest fragment z „Jak to działa” ale fragment ten nie jest wyrwany z kontekstu tylko
czytany jest od początku rozdziału, przez Kroki i ten kawałek po Krokach dotyczący trzech
ważnych wniosków, bo to stanowi logiczną całość. Są też takie mityngi , na których spiker
wybiera fragment z Wielkiej Księgi. Nie chcemy też za dużo czytać. Więc najpierw jest
Preambuła a potem fragment, który wybierze spiker albo fragment z Wielkiej Księgi
dotyczący jakiegoś Kroku, jeśli to jest mityng który na Krokach działa. Na koniec mityngu
czytamy albo Wizję dla ciebie albo… Na niektórych mityngach są czytane Tradycje, na
niektórych nie. Desiderata w tej chwili chyba na jednym. Też muszę powiedzieć, że na tych
mityngach nie czytamy zasad. Po pierwsze dlatego, że zobaczyliśmy , że nie ma tego na
żadnym angielskim mityngu. Nie spotkaliśmy się, żeby były czytane zasady. Jeżeli siedzą
trzeźwi lub trzeźwiejący ludzie, to nikt nikomu nie będzie przerywał. Nie jakieś gimnastyki
żeby nie powiedzieć słowa my , wy, oni bo to wiecie czasami do czego to doprowadza. Życie
w strachu, że jakiś policjant siedzi obok, że tak powiem i że powie– ja jestem rzecznikiem
tej Grupy i nie możesz używać my bo mówimy o sobie. I był strach, jakaś obawa, czy to nie
będzie jakiś chaos, czy to nie będzie anarchia. Okazało się, że nie.
G- czy na mityngach AA przyjmujecie też narkomanów, hazardzistów itp.
T – Wiesz, to zależy od Grupy. Był taki moment, myślę, że wszyscy to przeżyliśmy, że nam
się wydawało, że mamy lekarstwo dla wszystkich. U nas na mityngi otwarte może przyjść
każdy. W związku z tym, że większość mityngów jest otwartych, dużą część stanowią ci,
którzy mają inne uzależnienia. Natomiast warunkiem dzielenia się i zabierania głosu jest
bycie alkoholikiem. Jeśli ktoś jest alkoholikiem i ma problem z hazardem czy z narkotykami
to oczywiście ma prawo zabrać głos. Powiem coś co uważam za absurd. Otóż na mityngach
AA alkoholik może mówić o wszystkim, o przypalonych kotletach, o meczu piłki nożnej i to
jest w porządku a alkoholik, który miał doświadczenie z narkotykami ale jest alkoholikiem
gdy zacznie mówić o narkotykach to się niektórzy burzą. Coś tu chyba jest nie tak. Ale tak jak
mówię. W Anglii mityng AA jest dla AA i naszym celem podstawowym jest nieść posłanie i
pomagać innym alkoholikom, którzy wciąż jeszcze cierpią
G – tak a propos my, wy oni. Jakiś czas też byłem za granicą i miałem kontakt z tamtymi
Grupami i powiem, że jest ogromny nacisk położony na – my. A w Polsce silny nacisk
położony jest na – ja. Czy macie podobne odczucia, czy to jest moje tendencyjne spojrzenie?
T – Ja nie umiem tak do końca odpowiedzieć. Oczywiście, że jest ten nacisk na – my. Bo my
to ja i sponsor. My to ja i Grupa. Ja i wspólnota to my. Ja i moja rodzina to my. Ja już
wyrzuciłem ze swojej głowy pilnowanie się w tej sprawie.
G – bo ja chciałem to rozwinąć, bo ci z nas, którzy chodzą na mityngi, czytają te zasady. I w
tych zasadach jest, że nie używamy my, wy, oni. Ja rozumiem, że to jest w innym kontekście
tylko, że w naszej wspólnocie jest używane 2000 słów i używamy je tak jak je używamy. I to
ja. Nie my, jako Grupa, nie my jako intergrupa, nie my jako region, nie my jako wspólnota
tylko ja. Bo ja tu jestem najważniejszy
T - Chciałem też powiedzieć, że te zasady w Polsce to jest kalka z grup terapeutycznych. Bo
taki jest kawałek naszej historii. Były grupy terapeutyczne bardzo fajne przy poradniach i w
wielu wypadkach takie grupy terapeutyczne w ciągu tygodnia potrafiły przekształcić się w
Grupy AA bo ktoś przywiózł Preambułę i inne teksty ale generalnie zawartość tej Grupy nie
zmieniła się. To nie było tak, że nowy alkoholik przyjechał z Wielką Księgą, który znał
program tak jak powstawało to na zachodzie. I taka kalka i to zostało na te lata.
W – Powiem też, że u nas w Anglii ten program działa. I nie ma tego typu historii, jakiś
utarczek my, wy, oni. U nas program działa i może dlatego tak jest, ze nie walczymy ze sobą.
G - W tym my to coś innego. Przecież tam chodzi o to, że nie mówimy my, wy, się – nie , że
my jako wspólnota – tylko mówimy – ale my piliśmy. Nie my piliśmy – ja piłem. Ale się
gardziło. Nie gardziło tylko ja gardziłem. Ale się żony biło. Nie biło się tylko ja biłem. Bo to
dotyczy tego, co mówimy na mityngu. Mamy się dzielić swoim doświadczeniem i dzieląc się
swoim doświadczeniem nie używamy słów my, wy, się. I o to chodzi. Natomiast , ja
zauważyłem taką jedną rzecz – byłem obserwatorem zajadłych kłótni o detale i tym
dyskutującym, im dalsza była ta istota, duchowa strona programu, tym zajadlejszy był spór
czy Siła Większa się pisze przez dużą literę czy przez małą, czy słowo służebny jest poprawne
w języku polskim, czy poprawne jest wspólnota AA w Polsce czy Polskie AA. I te spory, a na
mityngu pytać czy nie pytać (np. czy jest ktoś po raz pierwszy, czy są wśród nas inni
alkoholicy). A jaki jest podtekst? Usłyszałem – skąd ty wiesz kto tu siedzi ? Ja na to – mnie
nie obchodzi kto tu siedzi. Mnie nie obchodzi kto siedzi na mityngu, ważne żeby mówił o
problemie alkoholowym, dzielił się doświadczeniem , siłą i nadzieją. Ale jak trochę
poskrobiesz, to okazuje się , że te niuanse ważne są dla tych z nas, dla których duchowa
strona programu jest na dalszym miejscu. Bo jak ktoś czuje tego ducha, nawet nie zna tego
programu ale czuje go tak intuicyjnie, to dla niego te rzeczy nie są ważne.
(fragment trudny do osłuchania – kilka minut)
G – Jeśli chodzi o kontakt ze sponsorowanym, powiedzmy po przejściu dwunastego Kroku,
to jak on jest kontynuowany ? Czy tylko raz np. na pół roku bo sponsorowany ma jakiś
problem i zadzwoni, czy jest to jednak stały kontakt. Dlaczego o tym mówię? Bo spotkałem
się z takimi określeniami od ludzi, których szanuję i oni mówią np. mam sponsorowanego ale
nie mogę mieć pięciu bo ja właściwie powinienem być do jego dyspozycji i to już traktuje tak
jakby na wieki. I tak jak tu dzisiaj słyszę ten miał 100 ten 50 ten 30-tu to myślę sobie, ile to
czasu mu zajmuje. Rozumiem intuicyjnie, że w Anglii, jak ktoś pracuje na programie, to po
dwunastym Kroku ten kontakt jest rzadszy ale wolałbym potwierdzenia.
W – Generalnie rzecz biorąc do dwunastego Kroku ten kontakt jest dość intensywny ale
później jest rzadszy. Bardziej intensywny jest do piątego Kroku, że sponsorowany np. musi
codziennie dzwonić
G – Sponsorowanie to taka duchowa więź między sponsorem a sponsorowanym ale, co
należy do obowiązków sponsora bo niektórzy myślą, że on jest takim co poklepie po plecach.
W – Może powiem tak. Sponsor nic nie musi. To ja muszę zadzwonić do sponsora, a więc
moim obowiązkiem jest skontaktować się ze sponsorem. Taki przykład: dzwonię do sponsora
i mówię – słuchaj, wiesz co, wczoraj – on na to – daj spokój chłopie, to było wczoraj. Albo
mówię – źle się czuję – a on mówi – robiłeś sugestie ?. To ja już teraz wiem, że zanim
zadzwonię do sponsora, to muszę zrobić wszystkie te sugestie. A jak zrobię te wszystkie
sugestie, to okazuje się, że ja już nie mam po co dzwonić. Chcę też powiedzieć a propos tych
krwawiących diakonów. Gdy ja jadę do Polski, do swojego miasta na mityng i jestem
proszony o prowadzenie mityngu, to ja , że tak powiem brzydko, narzucam swój scenariusz.
Tak więc pytam się sumienia Grupy czy nikomu nie będzie przeszkadzać, że wypowiedzi
będą trwały 3-4 minuty, a w związku z tym, żebyśmy mogli nieść posłanie i gdy nowy będzie,
żeby nie słyszał o problemach, i żeby nikt się nie czuł urażony, jeżeli komuś pokażę żółtą
kartkę, gdy jego czas wypowiedzi dobiegł końca. I też mówię, że ja osobiście nie przychodzę
na mityng żeby rozmawiać o tym, że żona mi dzisiaj przesoliła zupę, ponieważ jak
przychodzi nowoprzybyły, to on nie chce słyszeć o problemach, bo po co mu problemy. Jak
on przyjdzie na mityng i będzie słyszał, że ten ma niedobrą żonę, ten ma niedobrego szefa to
myśli – po co mi to słyszeć jak się nawalę i nie mam problemu. On przychodzi po to na
mityng, żeby usłyszeć jak było i jak jest
G – W naszym mieście jest tak, że spośród wszystkich Grup, cztery mają mityngi otwarte raz
w miesiącu a pozostałe w ogóle nie mają. Z tego co mówicie, w Anglii jest bardzo dużo tych
mityngów otwartych, więc proszę powiedzcie, jak tam wygląda anonimowość. Bo w zasadzie
jesteście tak otwarci i mnie się wydaje, że wtedy takiej intymności nie ma. U nas większość
nie chce tych mityngów otwieranych. Jesteśmy pozamykani, przepracowujemy jakoś ten
program i jeśli otwieramy to prowadzimy ten mityng w sposób wyjątkowy, tak żeby gości
ugościć.
T- Dla mnie mityng nie jest miejscem gdzie ja intymności szukam, mówiąc prawdę, są do
tego miejsca przyjemniejsze. Ale to tak żartem. Ale najpierw odnośnie tych krwawiących
diakonów. Kiedyś rozmawiałem z przyjaciółmi w Polsce, którzy mówili, że koniecznie trzeba
„zmienić” weteranów. Jestem na programie, mam sponsora i ja im muszę pokazać, że oni be
są. To jest droga do nikąd. To jest droga , która prowadzi do konfliktów, droga, która
prowadzi do niepotrzebnych podziałów, droga, która jest zupełnie niepotrzebna. Kluczem
wspólnoty, przyszłością wspólnoty są ci, którzy jeszcze piją. I dlatego chcę powiedzieć, że my
stwierdziliśmy, że musimy być uważni dla tych, którzy przychodzą. I co się stało? To się
stało, że ….. Ja dzisiaj o weteranach z szacunkiem mówię. Dzięki nim jest ta wspólnota. Oni
bez sponsora byli, po prostu gdzieś …. Ja ich podziwiam. Ja bym tak nie przeżył. Dla mnie to
jest duże osiągnięcie. Ja się bardzo cieszę, gdy na mityngu mogę obok nich siedzieć. Ale co
się stało? Otóż stało się, że ci ludzie przecież też są trzeźwi. Oni, ja znam wielu przyjaciół,
którzy nie mieli sponsora, nie możemy tworzyć jakiegoś zakonu, że bez sponsora to już …
Otóż ci ludzie siedząc na mityngach zaczęli obserwować nowoprzybyłych. Zaczęli
obserwować ludzi, którzy zrobili w rok to, co im zajęło 20 lat. Albo nagle zobaczyli, że mają
problemy, których nie mogą rozwiązać i po takim czasie poprosili o sponsorowanie. To
wymaga wielkiej uczciwości, odwagi i pokory. Ja sponsoruję taką osobę, nie pijąc trzy lata,
która 18 lat nie pije i dwóch innych 11-to letnich. To jest ciężko. Oni mówią, kurczę, my też
chcemy to mieć. Mamy pewne sprawy nie porozwiązywane i patrzymy na tych młodych
ludzi, którzy po prostu przyszli, z marszu, i bach, bach, bach i coś się zmieniło na lepsze.
Przecież to nie znaczy, że oni mają solidniejszą trzeźwość. Przecież przez wiele lat trzeźwości
i bycia we wspólnocie ludzie zbudowali fajne podstawy i solidne życie. Ale wiecie, jest coś
takiego, że jeżeli jest ta duchowość w człowieku po programie, jest ten błysk w oku jak
Anglicy mówią. Nie trzeba walczyć. Ta walka prowadzi do nikąd. Do niepotrzebnych
podziałów.
Natomiast powiedziałeś o anonimowości. Byłem na mityngach angielskich gdzie alkoholicy
się przedstawiają z imienia i nazwiska. Gdy zapytałem o to – powiedzieli – że anonimowość
wobec prasy , radia i filmu. Ja się nie przedstawiam tak, ale powiem szczerze tak: Jest mityng
otwarty i zamknięty. Poza tym, że ja wiem z nazwy, że to jest otwarty, czy zamknięty, dla
mnie osobiście w moim doświadczeniu one się niczym nie różnią. Niczym.
W – Chciałbym dopowiedzieć, że tak naprawdę, będąc po programie to ja już nie mam się
czego bać. Ja się niczego nie boję. To jest jedna rzecz. Druga rzecz, że mamy do wyboru – są
mityngi otwarte i zamknięte. A trzecia rzecz jest taka, że ja osobiście dzielę się swoim
świadectwem wszędzie i co się okazuje? Jadę z taksówkarzem w Kołobrzegu i opowiadam
mu, że byłem złodziejem, gangsterem, alkoholikiem, narkomanem a on mówi – panie, ja też
piję, ja też mam problem. Bo ja byłem w …. Ja tam lałem tych ludzi, też się chcę zmienić ,
nie. W pociągu okazuje się , że jedzie ze mną terapeutka, która dzieli się ze mną
doświadczeniem i się wymieniamy doświadczeniami. Ja nie mówię po to, żeby tym się
chwalić, tylko daję świadectwo, że się można zmienić. Bo co ja mam do ukrycia. Przecież to
co miałem do ukrycia to już ukryłem i mi się wydawało, że ukryłem. Ja potem wyznałem to
księdzu i sponsorowi i ja dzisiaj nie mam nic do ukrycia. Dzisiaj już nie kradnę, nie biję ludzi
to czego ja mam się wstydzić. Ja się wstydziłem jak pierwszy raz poszedłem na mityng w
1999r we Włocławku, to miałem ciśnienie takie i wchodzę a oni mówią – ty tutaj???
Ciśnienie. To jeszcze nic. Przychodzi za parę minut następny i mówi do mnie – ty tutaj ???
Następne uderzenie. Dzisiaj się nie wstydzę
G – tylko ja to mówiłem w kontekście, żeby chronić świeżo przybyłych. Oni chcą być
chronieni, chcą widzieć na stole tę kartkę o anonimowości i u nas to działa. Ja sobie nie
wyobrażam żeby u nas było tak jak u was. I ta anonimowość jest potrzebna i ja o takiej
intymności mówiłem
T – Są Grupy w różnych formatach i każdy znajdzie miejsce dla siebie. Dzisiaj uważam, że te
całe różnice to jest bogactwo wspólnoty AA w której każdy może znaleźć miejsce dla siebie.
Powiem też, że jak znaleźliśmy to miejsce w PIK-u dla siebie, Anglicy powiedzieli nam – tu
macie koperty, znaczki żeby wysyłać te malutkie książeczki do tych , którzy dzwonią o
pomoc. Byłem na warsztatach angielskich i tam proszą alkoholika, który dzwoni o pomoc o
podanie adresu, imienia i nazwiska i wtedy wysyłają mu materiały. Gdy zgłaszamy Grupę do
GSO to oni przysyłają nam taki różowy formularz i proszą o wpisanie z imienia i nazwiska i
adresu prowadzącego, skarbnika i mandatariusza. Nikt z tego nie robi jakiejś sprawy.
G- W Polsce jak zostajesz delegatem do służby krajowej to już od tego momentu podajesz
dane dla informacji wewnętrznej a gdy zostajesz wybrany do rady fundacji to musisz podać
dane do oficjalnego KRS-u
T – Muszę powiedzieć, że (w Anglii) mimo to , że jest mityng otwarty, to na 95 % mityngów
na których byłem to i tak na tych mityngach byli tylko anonimowi alkoholicy. Nie pytamy
nikogo o to, czy jest alkoholikiem. Rozmawiałem kiedyś o tym z amerykanami ( i tu też nie
chcę dyskusji wywoływać) i mówiąc im, znając język nieźle, oni nie wiedzieli, o czym ja
mówię. Ja nie potrafiłem im tego wytłumaczyć o czym ja mówię. Mówili – ok., no,
zrozumiałem na poziomie języka co do mnie mówisz ale nie rozumiem co do mnie mówisz.
Nie byli w stanie tego zrozumieć. Powiem więcej. Nawet na mityngach, które są zamknięte,
( to jest to co Wiesiu chyba powiedział, że się niczego nie boi) jeżeli ktoś zechce wejść i siąść,
to odpowiedzialność jest zawsze tej osoby, która przychodzi. Czy ona robi coś źle czy nie.
Ok. Jest to zamknięty mityng anonimowych alkoholików – jest czytane. Treść tego mityngu
dotyczy ludzi z problemem. Ale to jest odpowiedzialność tego człowieka, czy on jest uczciwy,
czy nie. Jeżeli ktoś zechce (a nie jest alkoholikiem) być na mityngu zamkniętym nie ma
mechanizmu, który by go z tego mityngu wyprosił. To on jako gość złamał zasady
obowiązujące w tym domu. Tak oni podchodzą do tego.
G - …………………….. (słabo czytelny fragment – około 4 minut)
G – Mam takie pytanie. Czy nowicjuszowi na mityngu objaśnia się nasze symbole? Świeca
itp.
T – Nie. Wiesz, na połowie mityngów nie ma świec. Na niektórych są, na niektórych nie ma.
Wiesz, jeżeli się zapyta – to tak. Raczej staramy mu się powiedzieć, że jest rozwiązanie, że
jest program, że jest Wielka Księga
W – Chcę jeszcze dodać, że rola sponsora jest taka, że on ma mnie po prostu przeprowadzić
przez program a zdarzają się sytuacje, że podopieczny dzwoni i nie mogę odebrać i on potem
mówi – dzwoniłem do ciebie, nie oddzwoniłeś. A to nie ja mam do niego oddzwonić, to on
musi pamiętać, że musi choćby 30 razy do mnie zadzwonić, bo to jest jego obowiązkiem
G – A czy robicie jakieś zabawy, święta , indyka pieczecie czy co tam ? (śmiech)
T – Ja powiem tak. Jest jedna Grupa, która zabawy organizuje. Są jakieś dwie czy trzy Grupy,
które jakieś świąteczne mityngi robią.
W – organizujemy też jakieś indywidualne grille, na które zapraszamy się nawzajem. Bardzo
też nas zbliżają te sugestie, które dostajemy od sponsora. To wykonywanie telefonów do
nowoprzybyłych. To jest taka reakcja łańcuchowa. My dzwonimy do nowoprzybyłych,
później nowoprzybyli dzwonią do nowoprzybyłych i my tak naprawdę dążymy do tego, żeby
nikt nie zostawał ze sobą, bo nie ma nic gorszego jak zostanie w domu z własnym
problemem. Żeby ta myśl nie krążyła jak ta kula w bilardzie. I w koło i godzinę i aż się zrobi
dziura i nic z tego nie ma
G – Chciałem się zapytać, czy znasz inne formy sponsorowania, innych swoich przyjaciół z
AA. Czy wszyscy pracują na Wielkiej Księdze, czy na jakiś innych materiałach ?
T – Wiesz ja powiem, że znam. Ale nie chcę zabierać głosu. Tak jak powiedziałem na
początku. Każdy sposób jest dobry. W AA pracuje się ze sponsorem. Jest Bóg, jest program
którego celem jest pomaganie drugiemu alkoholikowi
G – Mówiłem tak dlatego, że znam kogoś w Anglii, też alkoholika, który też pracuje na
programie aowskim i oni mają przy Krokach jakieś wykresy i karty – inaczej niż u nas jest
dlatego chciałem się zapytać o jakieś inne formy
T – Niektórzy pracują , wiesz, jest taka Grupa (obca nazwa) i inne i oni mają jakieś swoje
materiały i z nich korzystają. To, co ja mówiłem, to może się wydawać dla niektórych , że to
hardkor jakiś. Wierzcie mi , że to jest soft. Są w angielskim AA takie mityngi dla mnie zbyt
hardcorowe . Jeszcze bardziej drastyczna forma, że tak powiem. Tak jak powiedziałem –
widziałem mityngi , które tak się różniły między sobą formą, miejscem – że gdybym ja był
szefem tej wspólnoty to nie byłoby możliwe, żeby to w jednej wspólnocie było. Wróciłem
niedawno z Izraela i byłem na mityngu AA w Jerozolimie. Na mityngu angielskim, który
odbywał się w barze, kawa była serwowana zza baru na którym nawet Wyborowa stała. Jedna
osoba spikerkę miała. Było dwóch nowych, było parę osób w pierwszych tygodniach i chyba
nikt na ten bar nie zwrócił uwagi. Chyba tylko ja. (śmiech). Różnorodność to jest naprawdę
bogactwo
G – Jak rozumiem, z tego co usłyszałem tu dzisiaj, ale proszę o uściślenie. Komunikacja
między sponsorem a sponsorowanym opiera się na sugestiach. Tylko te sugestie nie są do
przemyśleń tylko do realizacji ?
T – Tak
W – Chciałbym tylko dodać, że podopieczny ma wybór. Albo z marszu zaczyna robić
sugestie albo może sobie szukać innego sponsora (śmiech)
G – Tu nie ma się co śmiać. Tu chodzi o ważne rzeczy. Tu chodzi o ludzkie życie. W naszym
mieście jest tak, że chowamy się za zwrotem – to są tylko sugestie – nie muszę tego robić. Ja
rozumiem z tego, co mi chłopaki dzisiaj powiedzieli, że jeżeli mi sponsor daje jakąś sugestię
– ładne słowo, tylko słowo – to nie po to, bym usiadł w domu i myślał nad tym jak ja mam to
swoje życie prowadzić tylko ja mam to zrobić. Po prostu. I już. I nie zastanawiać się , że
sugerując to on miał na myśli. Nie co miał na myśli. Kazał mi np. iść na 5 mityngów w
tygodniu i ja mam to zrobić i koniec. I już.
T – My mamy takie hasło na mityngach – trzy razy – myśl, myśl, myśl ale do góry nogami.
Jak ja rozmawiałem ze swoim sponsorem i mówiłem – wiesz ja myślę – on mówił – błagam
cię, proszę cię, już namyślałeś się w swoim życiu. Nie interesuje mnie co myślisz. Po prostu
zacznij robić. Odnośnie jeszcze tych sugestii. Jeżeli spojrzy się do słownika angielskiego to
sugestia to znaczy taki subtelny rozkaz. Sugestia mniej więcej wygląda tak, jak gdy pan
generał podchodzi do pana majora klepie go po ramionach i mówi – panie majorze mam do
pana prośbę. Albo taki przykład – płyniemy łódką i ona zaczyna tonąć i kapitan mówi –
sugeruję żebyście założyli kapoki. Zróbcie co chcecie, macie wolność
G – Myśmy długo rozmawiali z powiernikami angielskimi bo oni przyjeżdżają do nas na
konferencję krajową, zresztą oni się powoływali też na Wielką Księgę. I tak , program 12
Kroków jest sugestią. Przerabianie programu nie jest warunkiem przynależności do AA.
Jedynym warunkiem jest pragnienie zaprzestania picia. I w tym sensie program 12 Kroków
jest sugestią. AA mówi – chcesz to trzeźwiej i korzystaj z naszego programu a jeżeli nie
chcesz to nie. My cię też nie wyrzucimy z tego powodu. Ale jak już zaczniesz realizować
program to już nie ma wybiorę sobie, tak jak niektórzy mówią – pierwszy, drugi i trzeci nie,
potem czwarty, może piąty a może … Czyli wówczas już nie ma, że wybieram sobie co chcę.
Jeśli powiesz –tak, decyduje się na program 12 Kroków - to już nie ma, że może. Wówczas
już musisz to, musisz to, musisz realizować go tak jak został napisany. Dlaczego Bill miał
takie kłopoty i każda wspólnota ma te kłopoty z Tradycjami i Koncepcjami. No bo wszyscy
mówią - w AA nic nie musisz, w sensie, że AA daje pełną wolność mi. Ale wszystkim daje
pełną wolność. Ale mówi też tak – naucz się z tej wolności korzystać. Jeżeli ja mam pełną
wolność i wszyscy tu na tej sali mają pełną wolność i mogą z niej korzystać, to ja sam muszę
dla siebie wprowadzić pewne ograniczenia. Nie wspólnota AA tylko ja. To ja muszę być na
tyle dojrzały, tak zrozumieć ten program, żeby być wrażliwym na potrzeby innych. To ja
muszę się samo kontrolować i samo ograniczać. I jeszcze Tradycje. Co znaczy, że w AA nic
nie muszę. Przecież Tradycje to jest nic innego jak zakazy. Czego w AA nie powinno się
robić. Przecież całe Tradycje to jest nie rób tego, nie rób tego, nie rób tamtego. Dlaczego na
początku mnie tak wkurzały Tradycje? Bo one mówiły – swój egocentryzm ogranicz. Ty nie
jesteś pępkiem świata w tej wspólnocie. Mnie wszyscy mówili, że ja nic nie muszę a tu nagle
– nie dyskutuj o rzeczach z poza wspólnoty, nie rób tego, nie rób tamtego. A co mówią zasady
Koncepcji? Dąż do jednomyślności, nie prowadź polemik, nie pyskuj, nie kłóć się z innymi.
Np. w Koncepcji XI – jeżeli nie potrafisz układać dobrych relacji z innymi ludźmi, jeżeli chęć
dokopania drugiemu jest w tobie silniejsza, to daj sobie spokój ze służbami na razie. Niby
więc w AA nic nie muszę ale jak się wczytam…. Dlatego też należy dobrze rozumieć ten
program. Wracam do mojej pierwszej myśli. Program 12 Kroków jest sugestią. Chcesz to
korzystaj , nie chcesz to nie. Ale jak już korzystasz to na full service.
T – Chciałbym dodać ( już chyba będziemy kończyć) , że jest takie słowo jak indoktrynacja.
Bardzo nie lubimy tego słowa, prawda? Komuniści nas indoktrynowali. Otóż cytuję „AA
wkraczają w dojrzałość” str 28 „Pionierzy Clevelandzcy udowodnili trzy następujące rzeczy:
wartość osobistego sponsorowania, wielką wartość księgi AA w indoktrynacji nowicjuszy …”
co oznacza bezkrytyczne wbijanie do łba każdemu alkoholikowi, o czym mówi Wielka
Księga, że niezbędne warunki zdrowienia to zaufanie Bogu i uporządkowanie własnego życia.
Czas na te doświadczenia i rozumienia przychodzi później. Na początku naprawdę
indoktrynacja. I tak jak Bill napisał – to jest udowodnione
G – Jak nowicjusz, który przychodzi pierwszy raz na spotkanie u was, dowiaduje się o
czymś takim jak sponsor czy sponsoring?
W – U nas jest tak, że pod koniec mityngu prowadzący ogłasza, że osoby które są gotowe
sponsorować proszone są o podniesienie ręki. Tak więc taki nowicjusz wie, że wszystkie
osoby, które podniosły rękę, może podejść do każdej z tych osób i może poprosić o
sponsoring
G – Chodzi mi bardziej o sytuację jak się dowiaduje nowicjusz co to jest sponsor i do czego
jest mu potrzebny?
T – Pierwsze informacje ma ze spikerki na mityngu. Najczęściej spikerami są ludzie, którzy
mają doświadczenie ze sponsorowania. I tu się zaczyna rozmowa. Jest to pytanie po mityngu.
Jeżeli jest zainteresowany tym, to dopyta się. Różnie różne Grupy to robią. Są Grupy , które
mają koordynatora do sponsoringu. I nowicjusz słyszy, że jeżeli jest zainteresowany
sponsoringiem to może sobie kupić książeczkę o sponsoringu albo porozmawiać z tym
koordynatorem. Chciałem się podzielić takim krótkim doświadczeniem z mojej Grupy
macierzystej, bo to było jedno z najpiękniejszych moich doświadczeń. Otóż zastanawialiśmy
się w jaki sposób przedstawiać nowym sponsora, jak więc nowy może sobie wybrać sponsora.
I były trzy opcje. Pierwsza to była lista. Tak gdzieś było, ona funkcjonowała, tak naprawdę to
są martwe literki nie wiadomo czy wszystkie aktualne. Ale taka propozycja była. Druga to
propozycja by był taki koordynator tymczasowy do tymczasowego sponsorowania i trzecia
żeby podnosić ręce ( to co wspominał Wiesiu). No i wiadomo. Parę osób na mityngu,
czterdzieści osiem opinii. Gadamy sobie i gadamy, gadamy. I w pewnym momencie jedna z
przyjaciółek mówi tak – słuchajcie a chodźcie zapytamy nowych jak by chcieli wybierać
sponsora. Powiedzieli, że chcieliby zobaczyć i dyskusja się skończyła. Poszliśmy za głosem
tych, o których rozmawialiśmy i wydawało nam się , że wiemy lepiej, co oni potrzebują. To
było fantastyczne doświadczenie
W – Jeżeli przychodzi nowicjusz i chce wytrzeźwieć, to tak jak w moim przypadku –
podczas mityngu miałem pranie głowy – sponsor, mityng, sponsor, mityng, program – to ja
powiedziałem, że chcę sponsora i chcę robić program. Ja podczas tego mityngu dowiedziałem
się tyle, że w sumie nie wiedziałem tak naprawdę o co chodzi. Wiedziałem, że jak wejdę w to,
to będę się fantastycznie czuł
G – Służby na Grupie. Proszę powiedzcie coś o służbach.
T – Będę mówił o tych nowych Grupach polskojęzycznych i o mojej Grupie macierzystej.
Zauważyliśmy, że na angielskich mityngach nie ma służby rzecznika jako takiego. Jeżeli
Grupa ma wiele mityngów to jest to ta osoba która to koordynuje. Natomiast jest silna
pozycja prowadzącego i de facto on jest rzecznikiem Grupy. Służba prowadzącego na
mityngach trwa rok lub pół roku. I do niego należy między innymi dobór spikerów. W ten
sposób ogarnia jakąś strategię pracy dla Grupy. I to funkcjonuje bardzo dobrze. Jest
mandatariusz, jest kolporter, jest wprowadzający - pełniący bardzo ważną służbę na
mityngach. Właściwie na prawie każdym mityngu, przed drzwiami, jeszcze pięć , dziesięć
minut po rozpoczęciu mityngu stoi człowiek i wita się w ten sposób – dobry wieczór, witam
na mityngu anonimowych alkoholików, zapraszam na herbatę. Najczęściej jest to służba dla
nowoprzybyłych. Oczywiście szklanki, mycie, czasami popielniczka. Czasami tworzymy
służby, albo do jednej służby są wyznaczane po trzy , cztery osoby. Dlaczego? Dlatego, że jest
to warunek przy pracy na programie. Nie ma pracy na programie ze sponsorem jeżeli ktoś nie
pełni służby.
W – Dodam jeszcze, że to działa tak np. sponsor mi mówi – Wiesiu sugeruję ci, że ta a ta
służba będzie dla ciebie dobra – oczywiście podnoszę rękę. Nie ma takiej możliwości, żeby
brakowało osób do obsady służb
G – Nie ma rozumiem tak, że no nie, ja jeszcze się nie nadaję itp.
W – Nie. Sugeruję ci żebyś wziął
T – Czasami ktoś się pyta – kiedy najlepiej nowicjusza wziąć do służb? – jak najszybciej,
zanim zacznie myśleć. Bo jak zacznie myśleć to wymyśli 100.000 powodów dla których nie
może
W – Ale tak naprawdę, to jeśli ktoś zaczyna przerabiać program , to nie ma wyjścia. On musi
te służby przejąć bo dostał delikatną sugestię od sponsora i to jemu zamyka drogę ucieczki i
już.
G – Mówiłeś, że też niektórzy weterani, którzy już sporo lat przeżyli stają się teraz
podopiecznymi twoimi lub innych. Jakie są pułapki, bo człowiek taki ma już różne swoje
doświadczenia. Jak to wygląda to sponsorowanie? Czy tak jak z nowicjuszem czy inaczej?
T – Moje doświadczenie jest takie. No może poza ilością chodzenia na mityngi. Nowicjusz
musi chodzić codziennie, pięć razy to jest minimum. Z weteranem nie. Reszta jest dokładnie
taka sama. Wiesz, odkładasz na kołek to co wiesz. To zaprocentuje w czasie pracy. Twoje
doświadczenie bardzo ci pomoże też w pracy na programie. Choć pewne rzeczy ci mogą
przeszkadzać. Więc na kołek. Na chwilę. A reszta zostaje taka sama.
W – Powiem, że byłem na zjeździe AA z Europy w Carlsbergu i słyszałem wypowiedzi
dwóch aowców z Niemiec. Jeden opowiadał, że kilkanaście lat nie pił, nie był na programie i
był tak zdesperowany, że chciał się rzucić w szybę ale trafił w ścianę w hotelu, w kotarę. A
drugi też chciał się powiesić czy coś innego ale był tak zdesperowany, że „na kolanach” prosił
o sponsora. Samo niepicie i nie robienie nic ze sobą, prowadzi po prostu do chaosu w życiu.
To jest nieporozumienie, to jest męczarnia. Wiem to sam po sobie. Tak naprawdę zanim
zrobiłem program, to piłem i wracałem i zaszywałem się i cuda robiłem. Ale dla osób, które
tylko nie piją i nic ze sobą nie robią to jest koszmar.
T – To kończymy. I bardzo przepraszamy, ja przepraszam, że jeśli kogoś uraziłem swoją
opinią to nie było to moim zamiarem. Chciałbym bardzo podziękować za to spotkanie.
W – Myślę, że na pewno uraziłeś ale wszyscy ci wybaczą.
T – Ale jeszcze muszę coś powiedzieć. Główny powód dla którego narzędzie dziesiątego
Kroku jest dawane na początku nowicjuszowi to, to, że sponsor chroni sam siebie. Wtedy
głównie na tej liście jest sponsor. My tak mówimy, że jeżeli nie łapiesz uraz do swojego
sponsora, to go zmień. Jeżeli naprawdę pracujesz ze sponsorem, to sponsor wyłapie każde
twoje kłamstwo, każdą twoją próbę kombinacji i jest dlatego na liście uraz. Tak ,że jeżeli
złapaliście urazę do mnie, to proszę bardzo skorzystajcie z narzędzia dziesiątego Kroku i
spokojnie idźcie spać.
W – Chcę jeszcze dodać, że nie jest rolą sponsora sprawdzanie podopiecznego. To widać na
pierwszy rzut oka czy on robi sugestie czy nie. A jak nie robi, to on sobie wybiera drogę i
wiadomo czym się ona kończy. Miałem ostatnio przypadek, że podopieczny mi mówi –
wybacz ale ja muszę zmienić sponsora bo jesteś dla mnie za mało konsekwentny. Dwa razy
zapił i ma teraz nowego sponsora i trzy razy zapił. A więc on chce pić
T – Dziękujemy
W – Dziękujemy
G – To my Wam dziękujemy
Pożegnanie. Chwytamy się za ręce i razem mówimy „ Boże użycz mi ……”