^ Bezdomny zgierzar niti czeka na pomoc brytyjskiego rządu k
Transkrypt
^ Bezdomny zgierzar niti czeka na pomoc brytyjskiego rządu k
TYTUŁ POLSKA Dziennik Łódziti DATA 16-01-2009 NAKŁAD CZYTELNICTWO RODZAJ PISMA 61 589 Dziennik regionalny 215 562 Tato, masz gdzie wrócić ^ Bezdomny zgierzar niti czeka na pomoc brytyjskiego rządu k- Rodzina nie wie działa, że mężczyzna nie ma gdzie mieszlcać Ąg;iil«<Ezka Jasińska Pani Jadwiga ze Zgierza przeżyła szok, kiedy dowiedziała się, że jej mąż od kUku miesięcy mieszka w kartono wych pudełkach na londyńskiej ulicy. - Przecież dzwonił do domu i zapew niał, że mu się dobrze wiedzie. To nie możliwe, że nie ma za co żyć - opomadała kobieta. 54-letniegopanaWojciechanalondyńskiej ulicy znaleźli dziennikarze brytyjskiego „The Timesa". W rozmo wie z nimi zgierzanin powiedział, że stracił pracę, mieszkanie i nie ma środ przeziiaczjł óotys. funtów na pomoc ków do życia. besdomiiyiii Polakom, Pieniądze tra Mężczyzna bał się przyznać do ży fiły do organizacji charytatywnej, ciowej porażki, dlatego nie powie- Tłiame^Reach, kcórcj zadaniem bę d7-iał rodzinie o swojej cięż dzie odszukanie takich kiej sytuacji. Za każdym ra o5Ób jak 54-letni zem, kiedy dzwonił do żony zgierzflrin, nakarmienie i córek, zapewniał, że ich, ubranie, kupienie biwszystko jest u niego w po Ifiu na powrót do Polski rządku. Osób z wa^awódz- oraz pomoc w urządzeniu żyda w kraju. Program - Tata ma przecież dokąd twa łódzkiego obejmuje także terapię wrócić. Nie musi się tułać koczuje odwykową oraz kursy po londyńskich ulicach na angielskich - wzdycha na wieść o lo ulicach bez pracy szkolenia zawodowego. sach ojca Joanna, starsza i środków Pomoc bezdomnym Po córka pana Wojciecha. dożycia lakom zapewnia także Kon Niestety, pan Woj sulat EP w Londynie. Dy ciech nie jest wyjątkiem. Na angiel plomaci pomagają w poszukiwaniu skich ulicach bez pracy i pieniędzy prac>', i^^robienLu dokumentów, koczuje aż 2 tysiące Polaków, z czego akiedy zajdzie taka potrzeba-kupują blisko 400 osób pochodzizwoj.łódz także bilet na powrót do Polski. kiego. Sprawą zainteresował się bry tyjski resort ds. społeczności lokal WTęcej o bezdomnych Polakach nych i samorządów. Rząd w Londynie w Angj ii przeczytasz na Str. 3 400 Chciał do raju, trafił do piekła • Blisko 400 osób z Łódzkiego koczuje w Anglii • Brytyjczycy odeślą bezdomnych Polaków do kraju i ^ ^ e s z k a Jasińska, KayaBurg^ess „The Times" TomiE^byćwyjazd tylko na dwa lata. Pan Wojciech ze Zgierza zdecydował się na rozłąkę z ro dziną tylko dlatego, że miał na dzieję na dobry zarobek w An glii. Funty miały zapewiuć jego żonie icórkom lepsze życie. Za miast tego, 54-letni mężczyzna od półtora roku pozostaje bez pracy i dachu nad głową. Sypia w kartonach, ostatnio ciężko za chorował. Tak wstydzi się tego, że mu się nie powiodło, że oszukuje rodzinę. Zapewnia, że wszystko mu się układa. Według polskiego konsulatu w Londynie, na Wyspach w rów nie tragicznej sytuacji jak pan Wojciech, jest dwa tysiące Pola ków, w tym około 400 z regionu łódzkiego. Być może ich los się odwróci - brytyjski rząd posta nowił przeznaczyć 60 tys. fun tów na pomoc bezdomnym Po lakom, a dokładnie na odesłanie ich do kraju. Nie wszyscy nasi ro dacy chcą z niej skorzystać. Pan Wojciech jest jednym z nielicz nych, którzy jak najszybciej chcą wrócić do Polski. 54-letni zgierzanin przyjechał na Wyspy w sierpniu 2007 roku. Miał nadzieję na lepsze życie. Na początku zatrudnił się w An glii jako budowlaniec. Niestety, stracił pracę, a innej nie udało mu się znaleźć. Nie zna języka, nie miał znajomych, którzy mo gliby mu pomóc stanąć na nogi. Kiedymężczyźnie skończyły się pieniądze, musiał opuścić wy najmowany pokój. Trafił na ulicę. Od roku żywi się tym, co znajdzie w śmietnłkad)<i co do stanie odludzi. Sypia wkaitonowychpudłach,kiedyjest zimniej - szuka pustostanów, w których mógłby przenocować. W jed nym z nich odnaleźli go dzien nikarze „Timesa". Pan Wojciech przyzna w wy wiadzie, że wstydzi się powie dzieć żonie i córkom o tym, że nie powiodło mu się w Anglii. Kiedy raz w miesiącu dzwoni do domu, zapewnia, że wszystko jest u niego w porządku. Jest zmęczony i schorowany. Ze wszystkich sU chce wrócić do ro dziny, ale nie ma na to pieniędzy. Postanowiliśmy odszukać ro dzinę pana Wojciecha. Żona i córki mężczyzny mieszkają w starym budynku w centrum Zgierza. W domy się nie prze lewa, choćkobiety uczciwie pra cują od rana do wieczora. Powie dzieliśmy paniom o spotkaniu dziermikarzy „Timesa" zpanem Wojciechem. - Mój mąż jest bezdomny? Bez środków do życia? To nie możliwe, to jakaś pomyłka... Zgierzanin od 1,5 roku tuła się po Londynie. Nie ma za co wrócić do Polski Z JUOdlMWtt I M W k z I n s t y t u t u Spraw Publicznych rozmawia Joanna l-eszczyńska •Mieszkaniec Zgierza wyemi grował do Anglii, by zarobić. Rodzina myślała, że mu się dobrze wiedzie, tymczasem on jako bezdomny znalazł się na ulicy. Często zdarzają się takie sytuacje w Anglii? Takie ekstremalne przypadki są marginalnym zjawiskiem. Na j ^ i ę j podstawie Pani tak sądzi? Z badań przeprowadzanych przez Anglików, a dotyczących tego, jaki procent Polaków w stosunku do Anglików icudzoziemców korzysta zpomocy społecznej. Wynika z nich, że bardzo niewielu Polaków korzysta z pomocy społecznej -poniżej procenta. Jaka jest prawda o emigracji? Żona i córka pana Wojciecha wierzą, że już witrótce się z nim spotkają dzięki ponH)cy Anglików -pani Jadwiga, żonamężczyzny z końcem. Nie jesteśmy w stanie była zszokowana tym co usły wysłać mu pieniędzy na powrót. szała. - Mąż dzwoni do nas raz Siedząca obok niej córka Jo w miesiącu. Pamiętał o moich anna z trudem opanow^a wzru imieninach, złożył nam życze szenie. nia na święta. Miałam nadzieję, -Nie chcę, aby mój tata wałę że udało nam się już wyjść sał siępo Londynie. Tutaj zawsze na prostą. Mąż obiecał, że przy jest dla niego miejsce - powie śle nam pieniądze, ale potem po działa przyciszonym głosem. wiedział, że zapomniał numeru - Zastanawiam się tylko, dla konta i będziemy musieli dłużej czego nie przyznał się nam, że naniepoczekać- opowiadako- nie ma pracy ani mieszkania. bieta drżącym głosem. -Wiem, Mogłam się jednak domyślić, że że byt w szpitalu. Mówił coś o za coś jest nie tak. Prosiłam, żeby paleniu płuc. Miał zacłirypnięty podał mi adres zamieszkania głos. Ledwo wiążemy koniec w Londynie, ale nigdy tego nie zrobił. Zawsze tłumaczył, że nie umie mówić po angielsku i dla tego nie wie dokładnie jak brzmi adres. Tyle razy prosiłam: tatuś, wyjdź przeddomiprzeliteruj co jest napisane na tabliczce na ulicy. Zawsze w tym momen cie ucinał rozmowę. WedługAmbasadyRPwLondynie, w Wielkiej Brytanii prze bywa ok. 800 tysięcy Polaków, z czego aż 2 tysiące bezdomnych. - Zdajemy sobie sprawę z problemu. Skontaktowaliśmy się z siedmioma organizacjami charytatywnymi w Londynie i oszacowaliśmy liczbę bezdom nych rodaków na 700 osób w sa mym Londynie -informuje Ro bert Szaniawski z Konsulatu RP w Londynie. - Staramy się na bieżąco pomagać potrzebują cym. Na State współpracujemy z organizacjami charytatywnymi i ośrodkami dla bezdomnych. Udzielamy wsparcia finanso wego, pomagamy w wyrobieniu dokumentów i poszukiwaniu pracy. Ci, którzy tego potrzebują, trafią na terapię odwykową oraz na kursy szkolenia zawodowego. Na pomoc bezdomnym Pola kom brytyjski resort ds. społecz ności lokalnych i samorządów przeznaczył kwotę 60 tys. fun tów. Pieniądze otrzymała orga nizacja charytatywna Thames Reacłi, której zadaniem będzie odszukanie takich osób jak pan Wojciech ze Zgierza, nakarmie nie ich, ubranie, kupienie biletu na powrót do Polski oraz pomoc w urządzeniu życia w kraju. - Rocznie z Anglii ma być od syłanych 500 imigrantów, z czego około 200 w ramach ini cjatywy Thames Reach. łatwiej i taniej jest odesłać bezdomnych Polaków do domu niż opiekować się nimi i zapewnić pomoc so cjalną - powiedział nam Mikę Nicholas, rzecznik prasowy Thames Reach. Pewne jest, że angielska ge henna pana Wojciecha wkrótce się skończy. Kilka lat temu pokazywano emigracj ę jako raj, a teraz pokazuje się tylko tę drugą, gorszą stronę. A medal ma zawsze dwie strony. Większość migrujących Polaków, po trudnych początkach, dobrze sobie radzi. A jeśli im się nie udaje, to wracają do Polski. Część osób wstydzi się, że im się nie powiodło i nie wraca. Bo w Polsce pokutuje mit, że jak wrócić, to z walizką pełną pieniędzy Czy Polacy umieją sobie radzić na emigracji, kiedy znajdą się bez środków dożycia? Najgorzej jest wtedy, kiedy nie znają języka i żyją tylko wkręgu znajomych z Polski. Imbardziej ta grupa jest zamknięta, tym jest trudniej. Własna grupa często nie zna rozwiązania problemu i człowiek ląduje na ulicy.