Prasówka do pobrania

Transkrypt

Prasówka do pobrania
PRZEGLĄD PRASY
21 października 2015, środa
godz. 10:00
Treść „Przeglądów mediów” jest wyłącznie przekazem informacji i opinii prezentowanych w mediach.
Źródła: DGP – Dziennik Gazeta Prawna, DT – Dziennik Trybuna, F – Fakt, GPC – Gazeta Polska Codziennie, GW – Gazeta Wyborcza, ND – Nasz
Dziennik, PB – Puls Biznesu, Pl – Polska The Times, Rz – Rzeczpospolita, SE – Super Express
NA JEDYNKACH GAZET
RZECZPOSPOLITA
Fiskus walczy w wiedzą. Przedsiębiorcy inwestujący w rozwój nie mogą zaliczyć wydatków do podatkowych kosztów.
Energetyka chce kopalń. Przed niedzielnymi wyborami parlamentarnymi spółki energetyczne w pośpiechu kupują
nierentowne kopalnie.
GAZETA WYBORCZA
Konkurs Chopinowski: wygrał Seong-Jin Cho!
Jednorazowe dodatki dla emerytów i rencistów: 100-350 zł na rękę. Tuż przed wyborami rząd przyjął projekt ustawy, który będzie musiał jeszcze przyjąć nowy parlament.
Ośmioro bez deklaracji. Żaden z liderów komitetów startujących w wyborach nie zdradził, z kim chce wejść w koalicję.
DZIENNIK GAZETA PRAWNA
Emerytura, czyli 30 proc. pensji. Pokolenie trzydziestolatków: biedni dziś, jeszcze biedniejsi na starość.
Niezmotywowana armia rezerwistów. Żołnierzom z Narodowych Sił Rezerwowych nie podoba się, że dostają tylko 2
tys. zł nagrody po roku służby.
PULS BIZNESU
Rowery na wojennej ścieżce. Wynik przetargu na łódzkie rowery miejskie, w którym Nextbike walczy z BikeU, przesądzi o podziale polskiego rynku. Krew jeszcze się nie leje, ale prokurator już ma zajęcie.
GAZETA POLSKA CODZIENNIE
Konflikt Kopacz-Schetyna. Wojna w PO przed wyborami. W PO trwa walka na całego – liderzy wzajemnie się atakują, a komentatorzy nie mają wątpliwości, że toczy się rozgrywka o partyjne przywództwo.
NASZ DZIENNIK
Szydło bez błędu. Beata Szydło w glorii zwycięzcy. Premier Ewa Kopacz nie umiała wykorzystać ostatniej deski ra tunku.
O wszystko musieliśmy walczyć. Rząd nie wykorzystuje możliwości wspierania rolnictwa, jakie daje mu unijne prawo – mówi senator Jerzy Chróścikowski (PiS).
DZIENNIK TRYBUNA
Kto wygrał debatę Kopacz-Szydło…? Nowacka!
SUPER EXPRESS
Zadyma przed debatą liderów. Pobili się o Szydło. Ochrona nie chciała wpuścić do TVP działaczy PiS.
FAKT
Dlaczego PiS ukrywa projekt konstytucji?
***
Telewizyjna debata z udziałem liderów ośmiu partii
Ta debata nie przyniosła zysków ani PO, ani PiS. Korzystnie zaprezentowali się za to reprezentanci mniej szych ugrupowań. Premier E. Kopacz ostrzegała przed PiS i upadkiem demokracji pod rządami tej partii. Z kolei B.
Szydło krytykowała rządy PO i znów zapowiadała „dobrą zmianę”. B. Nowacka stwierdziła, że jedna trzecia posłów
PO przejdzie do PiS. Lewicowiec A. Zandberg z Partii Razem ostrzegał przed Zjednoczoną Lewicą, w której główną
rolę odgrywają dawni działacze SLD, a P. Kukiz – przed „partiokracją”. R. Petru stwierdził, że jest gotowy „zarówno
na wariant koalicyjny, jak i opozycyjny”. (…) Żaden z liderów nie zdradził, z kim jego partia chce wejść w koalicję
po wyborach. B. Szydło apelowała do wyborców, by dali PiS „możliwość samodzielnego rządzenia”, bo „Polska potrzebuje silnych rządów”. (…) Uczestnicy debaty częściej odpowiadali na zadawane pytania, a nie grzęźli w ogólnikach. (…) Zaskakujące w tej debacie było to, że to nie przedstawicielki największych sił politycznych – PO i PiS – wypadły najkorzystniej. Premier kilkakrotnie nie zmieściła się w czasie, próbowała wracać do tematów z poprzed-
nich pytań. B. Szydło powtarzała mechanicznie sformułowania, które do tej pory wypowiadała na wiecach i w poprzedniej debacie. Bardzo dobrze radził sobie J. Piechociński, nieźle wypadł R. Petru, a bardzo kompetentnym i
sprawnym politykiem okazał się A. Zandberg. (Ośmioro bez deklaracji, GW s.1,3; PiS silniejsze po debacie, GPC s.3; Szydło bez błędu, ND s.1,5; Kto wygrał debatę Kopacz-Szydło…? Nowacka! DT s.1,3) Warszawska jedynka Partii Razem A. Zandberg został
ochrzczony przez wielu internautów zwycięzcą telewizyjnej debaty liderów. Chwalili go również komentatorzy ze
wszystkich stron sceny politycznej. Najmocniejsze słowa z wystąpień Zandberga podczas debaty to te o uchodźcach.
(…) (Adrian Zandberg zwycięzcą debaty? Internet oszalał na punkcie polityka Partii Razem, wyborcza.pl)
Wtorkowa debata gospodarcza była znacznie bardziej merytoryczna niż poniedziałkowy pojedynek E. Kopacz i
B. Szydło. Padło wiele propozycji zmian, kilka godnych uwagi, kilka niebezpiecznych dla finansów publicznych. (Gospodarcza feeria pomysłów podatkowych i emerytalnych, GW s.3)
Opinie i komentarze:
Poniedziałkowa debata premier E. Kopacz i B. Szydło nie była dyskusją, która mogła polskiemu społeczeństwu
pokazać wizję rozwoju kraju, wskazać zagrożenia, być zderzeniem filozofii rządzenia czy przynajmniej sprawdzianem
dla liderów. Dlaczego? Bo jej organizatorzy abdykowali, zrzekli się roli mediów jako siły, która od czasu do czasu
mówi władzy: „sprawdzam” lub choćby „pani po raz kolejny nie odpowiada na pytanie albo go po prostu nie rozumie”.
Zamiast tego pozwolili politykom mówić to, co chcą. We wtorkowej debacie ośmiorga liderów było nieco lepiej. Nie
zmienia to jednak ogólnego wrażenia. To, niestety, świadectwo erozji demokracji. W zdrowej demokracji to media
tworzą przestrzeń debaty. Dzięki temu polityczny spór ma charakter realny, a nie zamienia się wyłącznie w szermierkę na wielokroć wykorzystywane już PR-owskie chwyty lub w męczącą celebrę. (…) U nas to politycy ustalają
warunki debaty i mają coraz większy wpływ na jej przebieg. Ba, usiłują nawet wpływać na dobór dziennikarzy. (…)
Po raz kolejny najważniejsze stacje telewizyjne sprowadziły swoich dziennikarzy do roli celebrytów. Takich, którzy
mają powtarzać niczym papugi pytania bez żadnego wpływu na tok dyskusji. Widać to było tym bardziej, że politycy
część pytań po prostu ignorowali. (…) Spotkanie „klubu mówiących nie na temat”, którego B. Szydło powinna być
prezesem, oglądało 8 mln widzów. Zapewne z rozrzewnieniem wspominali debaty Kaczyński – Tusk, Kwaśniewski –
Wałęsa czy Kaczyński – Kwaśniewski czy nawet Komorowski – Duda (choć tu rola dziennikarzy już była ograniczona). W tamtych rozmowach rzeczywiście o coś chodziło. (P. Wroński, Media abdykowały, GW s.2)
Telewizyjna debata między szefową PO E. Kopacz a wiceprezes PiS B. Szydło mogła wpłynąć na wynik wyborów. Ale starcie obu pań rozczarowało. Zabrakło wymiany ciosów, mocnych ripost i zaskakujących zwrotów. Po pojedynku Szydło pojechała się zrelaksować, a Kopacz prowadziła nadal kampanię. (Szydło pojechała na kręgle… a Kopacz do
działaczy, SE s.3)
Podczas poniedziałkowego telewizyjnego programu (trudno nazwać to debatą) E. Kopacz i B. Szydło wymieniały
zręczne, acz niemrawe ciosy. Polityczki nie usiłowały nawet wzajemnie postawić się w trudnej sytuacji. Co ciekawe,
niemal wyparował najbardziej gorący temat ostatnich tygodni, czyli kryzys migracyjny. Jedynie przypomniane
zostały ogólne zarysy stanowisk PO i PiS w tej sprawie. (J. Kuisz, Pierwotniaki. Co zrobić z językiem, Rz s.A9)
Ta konstytucja jest przerażająca – tak premier E. Kopacz stara się przerazić Polaków projektem konstytucji,
który PiS przyjęło w 2010 r. Projekt zniknął ze strony internetowej, co premier wypominała B. Szydło w debacie. Czy
PiS chce ukryć to, czym Kopacz straszy? (Dlaczego PiS ukrywa projekt konstytucji? F s.1,2)
Wszyscy obiecują niższe podatki, poprawę sytuacji w służbie zdrowia, wyższe zarobki. Czyli za rządów każdej
z tych partii Polska stanie się mocarstwem! Tylko nikt z nich tak naprawdę nie wskazuje, skąd wziąć na to pieniądze.
W polskiej polityce niewiele się zmieni, nie znikną awantury. Tak przynajmniej wynika z wczorajszej debaty
ośmiu partii, które walczą w wyborach parlamentarnych. Wg politologa R. Chwedoruka, nikt w debacie nie zachwycił.
(SE s.2)
Publicyści komentują debatę ośmiu liderów komitetów wyborczych. W. Świetlik: Dwie godziny w raju. J. Żakowski: Ludzie PRL odchodzą. S. Sierakowski: Żal mi Pawła Kukiza. A. Stankiewicz: Debatę przegrali Nowacka i Petru. P. Semka: Szydło i Kopacz bez strat. (SE s.4-5)
Ważniejsze tematy:
Na jutro górnicy planują protest w Warszawie. Twierdzą, że rząd ich oszukał. Zarzucają PO, że nie wywiązała
się ze styczniowych porozumień. (…) Górnicza „S” głośno deklaruje poparcie dla PiS. Działacze „S” mówią, że zrobią wszystko, by PO nie wygrała ponownie wyborów. Od początku października na Śląsku odbywają się protesty
górników przed kopalniami. Związkowcy przyjadą też do Warszawy w najbliższy czwartek. Jak zapowiadają: „ziemia zapłonie”. (…) PO nie ma w górnictwie dobrego PR-u. Na dodatek została z tym problemem sama – w tej
sprawie głosu nie zabiera PSL odpowiedzialny za resort gospodarki przez ostatnie osiem lat. (…) Górnicy przypominają PO, że do końca września miała powstać Nowa Kompania Węglowa, a przekazane do Spółki Restrukturyzacji Ko palń zakłady Brzeszcze i Makoszowy miały znaleźć inwestora (to się akurat udało w ostatnich dniach). Z NKW sprawa nie jest już taka prosta. Spółka jeszcze nie powstała i nie wiadomo, czy i kiedy powstanie. (…) Nie wiadomo,
czy planu finansowania NKW nie zakwestionuje KE. Może uznać, że jest to niedozwolona pomoc publiczna. W takiej
atmosferze łatwo manipulować zdezorientowanymi górnikami, dla których najważniejszą kwestią jest to, czy
będą mieli pracę. (…) (Ziemia zapłonie przeciwko Platformie Obywatelskiej? GW s.19)
Przed niedzielnymi wyborami spółki energetyczne w pośpiechu kupują nierentowne kopalnie. W tym tygodniu
PGE ma podpisać list intencyjny w sprawie zakupu kopalni Makoszowy – wynika z informacji „Rz”. Wcześniej wstępną umowę na przejęcie zakładu Brzeszcze podpisał Tauron. Jeśli obie transakcje dojdą do skutku, w Polsce nie zostanie zlikwidowana żadna z nierentownych kopalń. – To fatalna informacja dla rynku, który boryka się z ogromną
nadpodażą tego surowca – alarmują eksperci. (…) Tauron, kupując Brzeszcze za symboliczną złotówkę, będzie prawdopodobnie musiał zwrócić 80 mln zł rządowej pomocy publicznej dla kopalni, a także dokonać tam inwestycji rzędu
300 mln zł. (…) Zakup Brzeszcz analizował też czeski koncern EPH, który pięć lat temu kupił od Kompanii Węglowej
przeznaczoną do likwidacji kopalnię Silesia. Prezes Silesii M. Herman ujawnił, że EPH oszacowało wartość Brzeszcz
na minus 500 mln do nawet minus 700 mln zł. (…) Także w przypadku kopalni Makoszowy wartość transakcji może
się zamknąć w symbolicznej złotówce. Jeśli dojdzie do sprzedaży, to PGE prawdopodobnie będzie musiała zwrócić
udzieloną kopalni pomoc (53 mln zł). (…) Brzeszcze i Makoszowy to niejedyne nierentowne kopalnie Kompanii Węglowej, które znalazły nowego właściciela wśród firm kontrolowanych przez Skarb Państwa. Zakłady Bobrek i Piekary
trafiły do Węglokoksu, który jak dotąd jedynie handlował węglem. Istnieje więc duża szansa, że w SRK pozostaną tyl ko zakłady, które już dawno zakończyły wydobycie. (…) Te działania powodują, że polski rynek jeszcze długo nie będzie mógł uporać się z nadpodażą węgla. Jak szacują eksperci, na zwałach w górniczych spółkach i w energetyce leży
łącznie 12-16 mln ton tego paliwa. (…) Rozczarowania nie kryje K. Sędzikowski, prezes Kompanii Węglowej. – Źle
się dzieje, że inwestujemy w najgorsze kopalnie, które były przeznaczone do likwidacji. Z czasem i tak będziemy
musieli zmniejszać wydobycie i co będziemy wtedy zamykać: dobre zakłady? – alarmował Sędzikowski podczas dyskusji o górnictwie w ramach Kongresu Nowego Przemysłu. (Energetyka chce kopalń, Rz s.A1,B2-3) Jeszcze w tym roku do
SRK mogą trafić kolejne aktywa od górniczych firm – wynika z informacji „Rz”. Taki scenariusz rozważają zarówno KW, jak i KHW. W każdym przypadku będą to jednak części zakładów nieprowadzące wydobycia. Przeniesienie
tych aktywów do SKR umożliwi transfer pracowników zatrudnionych w węglowych spółkach, którzy będą mogli skorzystać z odpraw finansowanych przez państwo. Przyjęta na początku roku ustawa przewiduje, że na likwidację kopalń i na finansowanie pakietu socjalnego dla odchodzących z pracy górników z budżetu państwa może popłynąć nawet
3 mld zł w latach 2015-18. (Nawet 3 mld zł na odprawy, Rz s.B3)
Zapowiadało się na głęboką reformę górnictwa węgla kamiennego, a wyszło jak zwykle. Jeszcze na początku roku,
kiedy rząd E. Kopacz ogłosił długo oczekiwaną restrukturyzację KW, na Śląsku powiało rewolucyjnym wiatrem. (…)
Stało się jednak inaczej. Śląsk zaprotestował, a rząd w przedwyborczej malignie obiecał załatwić sprawę inaczej.
Kopalnie fedrujące wielomilionowe straty miały trafić do „inwestorów”. Zaczęły się wielomiesięczne naciski
Skarbu Państwa na zarządy spółek energetycznych. (…) Niecały tydzień przed wyborami rząd dotrzymał słowa
danego prawie 100 tys. górników (czy może raczej liderom ich związków). Nie zlikwiduje żadnej kopalni. (…)
Miejsca pracy zostały na Śląsku ocalone. Pytanie, na jak długo? Bo ostatecznie i tak będzie trzeba dostosować
wydobycie do zapotrzebowania. (…) Może więc rząd, którego zagraniczna prasa już nazywa zakładnikiem węglowego lobby, powinien powiedzieć prawdę górnikom? Nie wszystkie kopalnie muszą przetrwać, bo zapotrzebowanie
na węgiel będzie maleć – pisze A. Wieczerzak-Krusińska. (Zwycięstwo lobby nad rozsądkiem, Rz s.B2)
Na wniosek skarbu państwa walne zgromadzenie akcjonariuszy PGNiG odwołało z rady nadzorczej A. Woś. Jej
miejsce zajął G. Nakonieczny. Pojawiły się pogłoski, że do zmian może dojść też w zarządzie spółki. Ma to mieć związek z angażowaniem się spółki w ratowanie górnictwa. (Ruszyła karuzela stanowisk w PGNiG, GPC s.8)
Polska może stracić od 12 do 20 mld zł pieniędzy unijnych z budżetu na lata 2007-13. To główny wniosek z raportu BCC na temat wykorzystania funduszy europejskich przyznanych Polsce w ramach unijnej polityki spójności. –
Wykorzystanie w pełni pozostałych środków z UE z budżetu na lata 2007-13 staje się bardzo mało prawdopodobne –
ocenia J. Kwieciński, ekspert BCC ds. rozwoju regionalnego i funduszy UE. – Do końca roku pozostał już niecały
kwartał, a według danych MIR z 20 września do jego końca mamy jeszcze do wydania 29 mld zł dotacji, czyli ok. 10
proc. z całej kwoty 282 mld zł (68 mld euro) przyznanych Polsce z polityki spójności na lata 2007-13. Oznacza to, że
w bieżącym kwartale jest do wydania tyle pieniędzy, ile jeszcze nigdy w jednym kwartale w dotychczasowej historii nie
wydaliśmy. (…) Musielibyśmy wydawać prawie 10 mld zł miesięcznie, podczas gdy w całym ub. roku wydawaliśmy
średnio miesięcznie 3,8 mld zł i w sumie wydaliśmy 45,5 mld zł – tłumaczy Kwieciński. Jego zdaniem, nasz kraj może
nie wykorzystać od 12 do nawet 20 mld zł (4 do 6 proc. całego budżetu). (…) Tradycyjnie najbardziej niepokojące dane
dotyczą inwestycji kolejowych (…). Tu straty szacowane są na od 2 do 5 mld zł. (…) Bolączką pozostają duże projekty
informatyczne. (…) MIR zapewnia, że fundusze na kolej i ochronę środowiska są bezpieczne. Resort w obu obszarach prowadzi stały monitoring projektów i twierdzi, że nie istnieje ryzyko utraty środków. – Polska wykorzysta fundu sze unijne na lata 2007-13. Na obecnym etapie wdrażania nie ma ryzyka ich utraty. Rząd co roku przyjmuje plan
wydatkowania środków unijnych. Założyliśmy, że do końca br. zawnioskujemy do KE o płatności w wysokości 329,9
mld zł. Na koniec września zrealizowaliśmy ten cel w 95,4 proc. – mówi P. Popa, rzecznik MIR. (…) Jednak jak nie-
oficjalnie mówi jeden z urzędników KE, wykorzystanie przez Polskę dotacji na projekty kolejowe rzeczywiście wisi
na włosku. – Szanse oceniam pół na pół – ocenia urzędnik z Brukseli. (Widmo utraty euro coraz bliższe, Rz s.B7, DGP s.A14)
Rząd chce przyjąć przepisy, na mocy których Polacy nie będą już mogli bezkarnie przyłączać się do terrorystów. W czwartek w Rydze Polska podpisze protokół dodatkowy do konwencji Rady Europy o zapobieganiu terroryzmowi. Po podpisaniu dokumentu ABW zaangażuje się w budowę sieci punktów kontaktowych. Posłuży ona do
wymiany informacji o osobach podejrzewanych o podróżowanie w celach terrorystycznych. Jednak najważniejszym efektem podpisania protokołu będą zmiany w prawie. W Polsce karalne jest już przystąpienie do organizacji terrorystycznej lub uczestnictwo w jej działaniach. Nielegalne jest też prowadzenie szkoleń dotyczących stosowania terroru.
Podpisując dokument, Polska zobowiąże się, że zakaże też udziału w takich szkoleniach. Jednak przede wszystkim
wprowadzona ma zostać karalność czynu polegającego na podróżowaniu za granicę w celach terrorystycznych. (…) Europejczyków walczących w organizacjach islamistycznych w Syrii i Iraku jest już ok. 4 tys. Najwięcej pochodzi z Fran cji, Wielkiej Brytanii i Niemiec. Problem też coraz częściej dotyczy Polski. Na temat Polaków, którzy zdecydowali
się walczyć u boku Państwa Islamskiego, szefowie służb specjalnych w ostatnich miesiącach regularnie informowali
sejmową speckomisję. – Rozmawialiśmy o grupie kilkunastu osób. Więcej nie mogę powiedzieć, bo posiedzenia były
objęte klauzulą niejawności – mówi szef Komisji ds. Służb Specjalnych S. Wziątek (SLD). Rzecznik ABW M. Karczyński nie potwierdza tej liczby. Zaznacza tylko, że „agencja stale monitoruje sytuację obywateli RP udających się na
Bliski Wschód, by wziąć udział w walkach”. – Osób związanych z Polską, które walczą w szeregach organizacji
terrorystycznych, może być nawet 200 – szacuje dr W. Szewko, specjalista od spraw bliskowschodnich. (…) (Zakaz
walki u boku ISIS, Rz s.A3)
Przedwyborczy wysyp dróg. W końcówce kampanii wyborczej GDDKiA podpisała więcej kontraktów drogowych
niż przez poprzednie półtora roku. (…) Wg szacunków „GW”, od czerwca, gdy zaczęła się ostateczna faza kampanii
wyborczej, GDDKiA podpisała umowy na budowę ok. 400 km nowych dróg ekspresowych, 40 km autostrady A1 z Katowic do Częstochowy i trzech obwodnic miast. W sumie kontrakty są warte blisko 13,9 mld zł. (…) We wrześniu
rząd zmienił program drogowy i zapowiedział, że do 2025 r. ma powstać 3,9 tys. km dróg szybkiego ruchu, a będzie to
kosztować 107 mld zł. Ten program „nie zostanie zrealizowany z powodu braku dostatecznych środków finansowych” – oceniło wczoraj stowarzyszenie Polski Kongres Drogowy. A B. Dzieciuchowicz, prezes Ogólnopolskiej Izby
Gospodarczej Drogownictwa, wskazywała „Wyborczej”, że mankamentami rządowego programu są ogólnikowość i
brak planu finansowego Krajowego Funduszu Drogowego. (…) (GW s.18)
Tuż przed wyborami rząd przyjął projekt ustawy, który będzie musiał już przyjąć nowy parlament. Jednorazowe
dodatki (od 350 do 100 zł netto) dostaną emeryci i renciści z ZUS i KRUS oraz ze służb mundurowych . Rząd szacuje, że w przyszłym roku budżet wyda na dodatki 1,4 mld zł (pieniądze te są tam zarezerwowane). (…) Jak podkreśla
„Rz”, ponieważ dodatki zatwierdzać będzie już nowy Sejm, nie ma więc pewności, czy nie zmieni się pomysł na wspar cie dla najbiedniejszych. (Dodatki dla 6,5 mln emerytów, Rz s.C5; Nawet 350 zł dla emerytów, GW s.1,19)
Pokolenie 30-latków: biedni dziś, jeszcze biedniejsi na starość. Symulacje emerytalne, jakie na prośbę „DGP”
przeprowadził ZUS, wskazują na poważny problem. Na rynek weszło pokolenie młodych ludzi, których zabezpieczenie emerytalne będzie bardzo niskie. To 30-latkowie, którzy swoją karierę rozpoczynali, pracując na umowach cywilnoprawnych. Ten inicjacyjny etap na rynku pracy stał się dla nich obciążeniem, którego nie będą w stanie się pozbyć. Niezależnie od tego, ile będą zarabiać i jak długo pracować. A to dlatego, że przez pierwsze pięć czy nawet
więcej lat kariery zawodowej jako pracujący na elastycznych formach zatrudnienia nie płacili wcale lub płacili tylko
symboliczne składki. Dla 30-latka, który zaczął pracę zaraz po studiach, ale dopiero w wieku 30 lat załapał się na etat (i
potem przez resztę kariery zarabiał przeciętne wynagrodzenie), stopa zastąpienia – czyli relacja ostatniej pensji do
pierwszej emerytury – wyniesie niepełne 35 proc. A to i tak pod warunkiem, że popracuje do 67. roku życia. Bo jeśli
pójdzie na emeryturę dwa lata wcześniej, świadczenie będzie stanowiło już tylko 30 proc. pensji. (…) Symulacje ZUS
pokazują jeszcze jedno: niezależnie od formy zatrudnienia i uzyskiwanej pensji przejście na emeryturę dla pokolenia
dzisiejszych 25-30-latków będzie szokiem – ich poziom życia gwałtownie się obniży. (Emerytura, czyli 30 proc. pensji, DGP
s.A1,4)
ZUS zmienia warunki wartego 600 mln zł przetargu na swój system informatyczny. Nie będzie zapisów, które
zdaniem Urzędu Zamówień Publicznych preferowały firmę Asseco. (…) Przez kilkanaście lat z kieszeni podatników
poszło na ten system ponad 3 mld zł. (GW s.19)
Z. Solorz i P4 uważają, że błędy popełnione przy aukcji LTE ktoś musi naprawić. UKE szuka sposobu, aby pieniądze wpłynęły. (…) W zakończonej aukcji częstotliwości dla mobilnego internetu nadal nie wszystko jest pewne.
UKE nie ma na przykład gwarancji, że wszyscy zwycięzcy się zgłoszą, odbiorą i opłacą rezerwacje częstotliwości.
Stawka jest wysoka, bo licytacja zakończyła się sumą 9,23 mld zł, która zasilić może teraz budżet państwa. O ile Oran ge Polska, P4 (Play) oraz T-Mobile Polska zapowiedziały już, że pasmo odbiorą, to milczą w tej kwestii Polkomtel,
operator sieci Plus, należący do grupy Cyfrowy Polsat, oraz NetNet także kojarzony z Polsatem. Minister A. Halicki uważa, że i te firmy odbiorą pasmo i za nie zapłacą. (…) W kuluarach krakowskiej konferencji zorganizowanej przez
Polską Izbę Komunikacji Elektronicznej PIKE nieoficjalnie jednym głosem mówiło się, że wyniki aukcji na pewno
zostaną zaskarżone (udziałowcy Playa notyfikowali spór w międzynarodowym arbitrażu), choć operatorzy poodbierają przyznane im częstotliwości. (…) (Czy zwycięzcy aukcji LTE odbiorą przyznane pasma, Rz s.B6)
Połowa z działających w Polsce spółek z kapitałem zagranicznym (spoza branży finansowej) zadeklarowała, że
nie wypracowywała u nas żadnych zysków za 2013 r. i nie zapłaciła w związku z tym CIT . Efektywna stawka CIT
dla firm z kapitałem zagranicznym była w 2013 r. o 1,2 pkt proc. niższa niż dla reszty podatników – wynika z raportu
Fundacji Kaleckiego „Kapitał zagraniczny: Czy jesteśmy gospodarką poddostawcy?”. (…) Opracowanie przytacza wiele faktów mówiących, że zagraniczne spółki w Polsce korzystają z bardzo hojnego wsparcia naszego państwa,
mimo że płacą mniejsze podatki od firm polskich. Korzystają one często z różnych metod tzw. optymalizacji podatkowej, a także umiejętnie wykorzystują możliwości dawane im przez specjalne strefy ekonomiczne. (…) W latach
1998-2012 zwolnienia [podatkowe w strefach] wyniosły łącznie 12 mld zł. W przeliczeniu na jedno miejsce pracy
utworzone w SSE w latach 2010-12 sięgały aż 139 tys. zł. Mimo to rząd w 2013 r. przedłużył funkcjonowanie stref aż
do 2026 r. (…) „Obecna struktura inwestycji zagranicznych konserwuje model rozwojowy oparty na niskich kosztach
pracy, co może skutkować utrzymaniem peryferyjnej roli Polski w światowej gospodarce” – mówi raport Fundacji
Kaleckiego. (…) Według danych powiązanej z Eurostatem agencji AMECO udział płac w PKB Polski wynosił w
2014 r. 46 proc., a nasz kraj zajmował w tym zestawieniu drugą pozycję od końca. Spośród krajów UE gorsza pod tym
względem była tylko Litwa. (…) Udział płac w PKB Polski jest o 10 pkt proc. mniejszy niż średnia dla całej UE i spa da. Jeszcze w 1999 r. wynosił on 58 proc. PKB. Badania OECD za lata 2001-12 dotyczące krajów tej organizacji plasują Polskę pod względem udziału płac w PKB na końcu tabeli obok Meksyku. W tym okresie wydajność pracy w
Polsce rosła średnio o 3,3 proc. rocznie, co było świetnym wynikiem na tle UE, ale płace rosły tylko o 0,9 proc. rocznie.
(Polska folwarkiem obcych korporacji, Rz s.B3)
PiS przekonuje, że 1,4 bln zł, które ma zostać wtłoczone w gospodarkę, to nie jest obietnica bez pokrycia . 500
mld zł ma pochodzić z unijnych środków spójności, do tego 350 mld z programu NBP, który miałby działać podobnie
do skupu aktywów prowadzonego przez EBC. – Propozycje gospodarcze PiS doprowadzą do zmniejszenia, a nie
zwiększenia deficytu budżetowego – przekonywał we wtorek poseł PiS H. Kowalczyk. PiS szacuje bowiem, że realizacja jego programu będzie oznaczać 34,5 mld zł wydatków oraz 40 mld zł dodatkowych dochodów . Kowalczyk
na konferencji prasowej mówił, że dokładnie oszacowane wydatki związane z: obniżeniem wieku emerytalnego, dodatkiem rodzinnym w wysokości 500 zł na dziecko, podwyższeniem kwoty wolnej od podatku do 8 tys. zł i darmowymi
lekami dla seniorów, to koszt łącznie 34,5 mld zł. Natomiast – kontynuował – dochody, które będą pochodzić z: „usunięcia patologii związanej z podatkiem VAT”, wprowadzenia elektronicznego monitoringu CIT, podatku obrotowego
od sklepów wielkopowierzchniowych, podatku bankowego oraz wzrostu dochodów z akcyzy, to łącznie ok. 40 mld zł.
(…) (Plan PiS: 350 mld zł z NBP na kredyty dla firm, GW s.18)
We wtorek Trybunał Konstytucyjny zajął się przepisami (dotyczącymi kwoty wolnej od podatku), które nakładają podatek dochodowy na osoby zarabiające poniżej minimum egzystencji. Ogłoszenie wyroku odroczył do 28 października. (…) Wniosek o zbadanie zgodności z konstytucją wysokości kwoty wolnej od PIT złożył poprzedni RPO,
prof. I. Lipowicz. W jej opinii, kłóci się z konstytucją założenie, że po przekroczeniu kwoty wolnej osoba zobowiązana
do zapłaty PIT jest w stanie zaspokoić swoje elementarne potrzeby życiowe i jest jednocześnie zdolna do płacenia po datków. Narusza to zasady sprawiedliwości społecznej. (…) – Nie ma przepisów, które określałyby, jak wysoka ma być
kwota wolna od podatku – przekonywali przedstawiciele rządu, Sejmu i Prokuratora Generalnego. (…) (Kwota wolna od
PIT – wyrok Trybunału po wyborach, Rz s.C4; GW s.20, DGP s.B2, PB s.4)
Żołnierzom z Narodowych Sił Rezerwowych nie podoba się, że dostają tylko 2 tys. zł nagrody po roku służby .
Za uczestnictwo w ćwiczeniach i gotowość do walki chcieliby co miesiąc otrzymywać od 500 do 1000 zł netto. Tak zadeklarowało aż 64 proc. rezerwistów przepytanych przez wojsko. Mundurowi pochodzący z dużych miast mają jeszcze
większe apetyty – proponują ponad 1,5 tys. zł. Ich żądania jednak nijak się mają do zdobytego przez nich doświadczenia i umiejętności. Sami przyznają, że szkolenia, w których uczestniczą, są na niskim poziomie. Z drugiej strony
jednak pracodawcy nieprzychylnie patrzą na dodatkową aktywność pracowników należących do NSR. Z badania wyni ka, że 30 proc. ankietowanych przez udział w ćwiczeniach ma problemy w pracy. Dwa lata temu ten odsetek wynosił 19 proc. (DGP s.A1,B9)
Według NFZ dopłaty do leków spadły o 10 proc. Chorzy twierdzą, że jest drożej, bo kupują dużo leków na 100
proc. (…) Wg danych NFZ, jeszcze na początku 2012 r. chory średnio finansował z własnej kieszeni 34,5 proc. ceny
leku, a w 2014 r. – już tylko 24,55 proc. Wiceminister zdrowia S. Neumann podkreśla, że spadek dopłat to efekt ustawy refundacyjnej. (…) Inaczej odbierają to pacjenci. – Nowe zasady wypisywania recept, które prawie cztery lata temu
wprowadziła ustawa refundacyjna, doprowadziły do tego, że lekarze wypisują recepty ze 100-proc. odpłatnością na
leki, które są refundowane. Tego segmentu statystyki resortu zdrowia już w ogóle nie uwzględniają – mówi E. Borek,
prezes Fundacji My Pacjenci. Uwzględniając więc udział leków refundowanych i pełnopłatnych w terapii, może się
okazać, że średnio pokrywamy ponad 70 proc. ceny leku. – To jeden z najwyższych współczynników w Europie –
zauważa G. Kucharewicz, prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej. Lekarze zaś przepisują mniej leków refundowanych,
bo dla nich zasady dopasowanie poziomu odpłatności za lek do danej choroby jest skomplikowane. (…) Ustawa refundacyjna wprowadziła wiele mechanizmów, które blokują jakikolwiek dostęp do skutecznych terapii. Przykładem jest
chociażby chemioterapia niestandardowa. (…) (Drogo w aptekach, Rz s.C5)
Pierwszy raz od 8 lat nie przybyło nastolatków z nadwagą. Zdrowiej się odżywiają, częściej ruszają i rozsądniej
korzystają z komputera i TV. Ale mają niską samoocenę – wynika z raportu Instytutu Matki i Dziecka. (…) Ponad 4,5
tys. uczniów z polskich szkół w wieku 11-15 lat wzięło udział w międzynarodowych badaniach zachowań zdrowotnych
młodzieży szkolnej 2013/14 (Health Behaviour in School-aged Children, HBSC). Są prowadzone we współpracy ze
Światową Organizacją Zdrowia co cztery lata w 43 krajach. W Polsce badania prowadzi i analizuje Instytut Matki i
Dziecka w Warszawie. To właśnie z tych badań w poprzednich latach wynikało, że polskie dzieci tyją najszybciej w
Europie. W 2010 r. wśród 11-latków nadwagę miało 18 proc., a otyłych było 3 proc. (…) Okazuje się jednak, że odsetek młodzieży z nadwagą zaczyna spadać. Dla porównania – w 2010 r. 17 proc. badanych 11-15-latków miało nadwagę,
teraz – 14,8 proc. (GW s.5)
Wyższe wykształcenie, które miało gwarantować awans społeczny, okazało się systemowym oszustwem. Tak
wynika z doświadczeń ekspertów edukacyjnych. Badania oświatowe Instytutu Badań Edukacyjnych finansowane z
ostatniej perspektywy unijnej (…) udowadniają, że Polska nie jest krajem, który potrafi promować talenty. To, jak
daleko zajdą dzieci, w mniejszym stopniu zależy od ich inteligencji i zdolności. W większym – od tego, jak wykształceni
są rodzice i ile mają pieniędzy. Różnica, którą widać już we wczesnej podstawówce, nie znika aż do studiów. To dzieci gorzej wykształconych rodziców zasilają niepubliczne i najsłabsze uczelnie. (DGP s.A2)
Co dziesiąty gimbus niesprawny technicznie. Firmy podpisujące kontrakty na dowożenie dzieci do szkół muszą
uważać. Inspektorzy transportu drogowego podczas wrześniowych kontroli zatrzymali prawie 140 dowodów rejestracyjnych. W blisko 11 proc. pojazdów wykryto wady techniczne, które zagrażały bezpieczeństwu. Aż 50 tzw. gimbusów było w tak fatalnym stanie technicznym, że inspektorzy zakazali dalszej jazdy tymi pojazdami. (Rz s.C3)
Sądy rzadko kierują pedofilów na przymusowe leczenie po odbyciu kary. W pierwszym półroczu takie decyzje
wydały tylko w 15 przypadkach. (…) Co roku za seksualne wykorzystywanie dzieci skazywanych jest ok. 600 osób,
w ubiegłym – 596. Wraz z tymi, którzy dopuścili się innych przestępstw seksualnych, liczba skazanych w zeszłym roku
przekroczyła 800. Część to pedofile, którzy nawet po odsiadce mogą być groźni. Od połowy 2010 r. obowiązują
przepisy pozwalające kierować ich na przymusowe leczenie już po odbyciu kary. Mogą być umieszczani w zakładach
zamkniętych lub kierowani na leczenie ambulatoryjne. Z danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że sądy rzadko
sięgają po to rozwiązanie. W 2013 r. orzekły o umieszczeniu 28 skazanych na przymusowym leczeniu (18 w zakładach
zamkniętych). W ub. roku takie decyzje zapadły wobec 25 sprawców (z tego 13 skierowano na leczenie zamknięte).
Ten rok zapowiada się podobnie: do czerwca zapadły wyroki wobec 15 skazanych, z czego 8 ma trafić na terapię zamkniętą. (…) Specjalistyczną terapię pedofilów prowadzą trzy szpitale w kraju: w Choroszczy, Starogardzie Gdańskim
i w Kłodzku. Mogą przyjąć w sumie 50 pacjentów. Jednak ich możliwości nie są wykorzystywane. (…) Również w
poradniach, do których są kierowani przestępcy seksualni, nie ma tłoku. Zwłaszcza że nie wszyscy tam się zgłaszają.
(…) (Pedofil nieleczony po odsiadce, Rz s.A3)
Jest już śląska karta seniora. 600 seniorów uczestniczyło wczoraj w akcji „DługoWIECZNI” zorganizowanej w
Chorzowie i Katowicach przez „GW” i Śląski Urząd Marszałkowski. (…) Marszałek W. Saługa ogłosił wprowadzenie
w woj. śląskim karty seniora, która na wzór karty dużej rodziny uprawnia osoby po sześćdziesiątce do ulg i zniżek przy zakupie biletów do kina, muzeum czy na basen. (GW s.5)
Wczoraj w Ministerstwie Gospodarki odbyła się gala wręczenia nagród: Orła Eksportu, Dobrej Firmy, Innowacyjnej Firmy i Marki Polskiej Gospodarki. – Te nagrody to promocja świetnych brandów, jakimi są Polacy i polska
gospodarka – mówił wicepremier J. Piechociński, który przewodniczył kapitule przyznającej nagrody. Gali towarzyszyła debata ekspertów i praktyków biznesu poświęcona współpracy firm w ekspansji zagranicznej. Uczestnicy podkreślali, że w takich działaniach potrzebne jest wsparcie państwa. (Rz s.A1,B4-5; Lista 2000, dodatek Rz)
Przedsiębiorcy inwestujący w rozwój nie mogą zaliczyć wydatków do podatkowych kosztów. Angielski nie
przyda się w działalności. Dowiedział się o tym od skarbówki notariusz, który chciał uzyskać uprawnienia tłumacza
przysięgłego. Fiskus uznał, że to wydatek osobisty i nie można go zaliczyć do podatkowych kosztów. Podobnie jest z
doktoratem z prawa autorskiego, który chce zrobić radca prawny. Kancelarię można prowadzić bez tytułu doktora –
przeczytał w interpretacji. – To bzdurne uzasadnienie – mówi doradca podatkowy T. Piekielnik. – Oczywiste jest, że
własna wiedza to główny kapitał każdej firmy. Przedsiębiorcy muszą w nią inwestować, bo bez tego trudno prowadzić i rozwijać biznes. (…) – Generalnie przy ocenie wydatków na edukację przedsiębiorcy panuje duża uznaniowość –
zauważa Piekielnik. – Urzędnicy według własnego widzimisię przesądzają, czy można je zaliczyć do kosztów czy
też nie. (Fiskus walczy z wiedzą, Rz s.A1,C4) Politycy głośno deklarują – także w kończącej się kampanii – że chcą budować
Polskę innowacyjną. Ale gdy przychodzi co do czego, podległy im aparat tę politykę torpeduje. Obawiam się, że bez re-
wolucyjnej wręcz zmiany mentalności urzędniczej nie da się stworzyć gospodarki zarabiającej na owocach pracy umysłu
– pisze K. Kowalczyk. (Co by tu jeszcze spieprzyć, panowie? Rz s.A2)
Ustawa krajobrazowa trafiła do TK. Przepisy, które pozwalają gminom narzucać ograniczenia w reklamach, naruszają konstytucję – uważa BCC. (Rz s.C1, DGP s.B1)
W tym roku powinien paść rekord sprzedaży nowych mieszkań. Firmy budujące osiedla właśnie pobiły swój rekord: o ponad 20 proc. kwartalnie wzrosła liczba mieszkań, jakie wprowadziły do oferty. – Po trzech kwartałach
tego roku łączna liczba sprzedanych mieszkań wynosi ponad 37 tys. i wystarczy sprzedaż 6 tys. lokali w IV kwartale,
by deweloperzy pobili dotychczasowy rekordowy wynik z 2014 r. – podkreśla K. Kirejczyk, prezes firmy Reas. (Rz
s.B1, GW Dom s.5)
Opinie, komentarze, publicystyka:
W zeszłym tygodniu Kongres Kobiet we współpracy z Akcją Demokracja i Stowarzyszeniem Poprawy Spraw Alimentacyjnych „Dla Naszych Dzieci” wystąpiły z apelem, aby premier Ewa Kopacz na ostatnim posiedzeniu rządu
podwyższyła do poziomu płacy minimalnej kryterium dochodowe uprawniające do korzystania ze środków Funduszu
Alimentacyjnego. Zaangażowanie środowisk kobiecych w tę sprawę ma jednak szerszy kontekst – nie chodzi tu
wyłącznie o budowanie równych szans dla wszystkich dzieci. Celem jest także sprowokowanie dyskusji o grzechach
polskiej polityki społecznej. Pomysł z apelem do pani premier był dobry, wszak w podobny sposób w 2007 r., w ostat nim dniu urzędowania koalicji PiS-Samoobrona-LPR, Sejm przegłosował ustawę przywracającą zlikwidowany w 2004
r. w ramach tzw. planu Hausnera Fundusz Alimentacyjny. (D. Kozłowska, Temat nieobecny w kampanii, GW s.9)
Ta kampania kończy się dla Platformy tak, jak się zaczęła – wewnętrznymi konfliktami. Wszak układaniu partyjnych list towarzyszyła prawdziwa wojna. E. Kopacz nie była w stanie usunąć polityków zamieszanych w afery, więc
tylko przesunęła ich na niższe miejsca. (…) Duże szanse na wejście do parlamentu partia R. Petru ma właśnie dzięki socjalistycznej polityce Kopacz. Tusk, gdy wypuszczał się na łowy na terytoria lewicowo-socjalne, skrupulatnie pilnował, by nie wyrosła mu liberalna konkurencja. Kopacz o liberalnych wyborcach zapomniała, a jeśli już sobie
przypominała, to oferowała im in vitro. W efekcie przed wyborami Kopacz toczyła wojnę na dwa fronty – z jednej
strony z J. Kaczyńskim i PiS, a z drugiej z R. Petru i Nowoczesną. W obu tych starciach Platforma zawodziła. Kopacz trudno było znaleźć korzystną dla PO oś sporu z PiS – nie działało straszenie Kaczyńskim i Macierewiczem, radykalizmem religijnym, bankructwem państwa i wyprowadzeniem Polski z UE w razie jego rządów. Metodą na powstrzymanie odpływu elektoratu do Petru miało być ogłoszenie planów reformy podatkowo-składkowej, tyle że
była ona tak niezrozumiała, że sama Kopacz miała problem, by ją wyborcom wytłumaczyć. (A. Stankiewicz, Zmierzch Platformy władzy, Rz s.A6)
Jest wielce prawdopodobne, że jeśli PO nie utrzyma się u władzy, to rozpadnie się wkrótce po wyborach. Stała
się bowiem przez ostatnie lata typową partią władzy, pozbawioną ideowego kośćca i jakiegokolwiek wspólnego programu. Oraz charyzmatycznego lidera. Cokolwiek złego powiedzieć o PiS, to trzeba przyznać, że zdołało ono przetrwać
osiem lat w opozycji i się nie rozpaść. Stało się to pomimo prób rozbicia partii i tworzenia alternatyw dla niej. (…)
Jedno, co wiemy, to to, że na pewno w PO rozpęta się wojna i że nie ma w partii nikogo, kto miałby w niej taką pozycję, jaką w PiS miał Kaczyński. To zaś oznacza jedno – przegrani odejdą i będą zakładać nowe ugrupowania. W tym
znaczeniu warto napisać o końcu Platformy jako formacji, którą znaliśmy do tej pory – równorzędnego, a przez większą
część czasu dominującego rywala PiS. Klub i partia będą się rozpadać zaraz po tym, jak PO przejdzie na trwałe do
opozycji. (M. Migalski, Koniec mitu wielkiej Platformy, Rz s.A8)
W PO trwa walka na całego – liderzy wzajemnie się atakują, a komentatorzy nie mają wątpliwości, że toczy się
rozgrywka o partyjne przywództwo. Dzień po debacie wyborczej, którą nawet sprzyjająca E. Kopacz „GW” uznała
za remisową – krytycznie do jej występu odniósł się G. Schetyna (…). – To kolejna odsłona walki o przywództwo w
partii – mówi J. Świderski, politolog z Uniwersytetu Gdańskiego. (Wojna w PO przed wyborami, GPC s.1,3)
Kiedy D. Tusk był premierem, czterokrotnie zapraszał mnie na spotkania, bo uznał, że warto mnie posłuchać w
jakichś kwestiach, w których musiał podjąć decyzję. Podczas jednego z tych spotkań powiedział mi: ciebie w Platformie raczej nie lubią, ale budzisz respekt. Jak bijesz, to celnie i wiadomo za co. A od szaleństw, które wygłaszał Ka czyński, publicznie się dystansowałem. Nawet nie tyle, że występowałem w obronie PO, ile wypowiadałem się krytycznie wobec PiS. W związku z tym nie mam poczucia, że przeszedłem na stronę wroga. Z PiS od dawna nic mnie nie
łączy. Jeżeli ktoś może w Polsce wprowadzić jakieś zmiany, to tylko Platforma. PiS to histeryczna bezradność –
mówi L. Dorn. (PiS to histeryczna bezradność, Rz s.A10)
J. Piechociński forsuje pomysł koalicji PO-PiS-PSL. Taki układ ma szanse powstać? – Trudno zrozumieć taką propozycję w obecnych realiach. Choć wydaje się, że możliwe koalicje bardziej będą zależały od wyniku partii na trzecim, czwartym czy nawet piątym miejscu niż na miejscu pierwszym czy drugim. Ostatnio sondaże pokazują, że suma
głosów na PiS i PO się zmniejsza, a więc o przyszłych koalicjach z PiS zadecydują wyniki Ruchu Kukiza czy Korwina, a dla PO ważne będą wyniki Nowoczesnej Petru i Lewicy z B. Nowacką… Jeden z ostatnich sondaży dla Onetu
pokazywał, że żaden z powyższych bloków nie miał większości bez PSL. To zatem głosy na PSL mogą być rozstrzygające – mówi W. Pawlak. (Rząd będzie zależny od PSL, Rz s.A7)
Ktokolwiek będzie rządził po niedzielnych wyborach, przyjdzie mu sprawować władzę w ciekawych czasach.
Prawdopodobnie będzie musiał stawić czoła trzeciej odsłonie globalnego kryzysu finansowego. Twarde lądowanie
grozi Chinom, które są drugą największą gospodarką na świecie, importującą niewiele mniej niż Stany Zjednoczone. Przed widmem kryzysu finansowego stoi wiele dużych gospodarek wschodzących, takich jak Brazylia, Indonezja
czy Rosja. Najważniejsza rada dla przyszłego rządu brzmi więc: od pierwszego dnia przygotowywać kraj na trzecią
odsłonę globalnego kryzysu. Owa gotowość wymaga zrównoważonej gospodarki, stabilnego sektora bankowego i
dobrego postrzegania przez inwestorów. (…) Rady dotyczące usuwania wewnętrznych barier wzrostu polskiej gospodarki da się podsumować jedną: nowy rząd powinien dbać o interes ogółu, a nie ulegać grupom nacisku – choćby
najpotężniejszym. Tylko wtedy będzie kontynuowany polski cud gospodarczy trwający już 25 lat – pisze A. Rzońca,
ekonomista, członek RPP wybrany przez Senat z rekomendacji PO. (Dziesięć rad dla przyszłego rządu, Rz s.A4)
Od obalenia komunizmu mieliśmy już dwie kobiety na czele rządu. A po 25 października premierem może zostać trzecia – B. Szydło. W żadnym innym dużym kraju Unii kobiety nie osiągnęły w polityce tak wiele. Hiszpania
nigdy nie miała kobiety-premiera, podobnie jak Włochy. Ale nawet we Francji, ojczyźnie praw człowieka, Francuzka
tylko raz kierowała rządem, i to bardzo krótko: Edith Cresson między majem 1991 r. i kwietniem 1992 r. Nigdy też kobieta nie była prezydentem, a to on w systemie V Republiki ma najwięcej władzy. We współczesnej Europie wyjątkową pozycję osiągnęły dwie kobiety: M. Thatcher i A. Merkel. Tyle że każda z nich jest w swoim kraju wyjątkiem:
szanse, aby w Niemczech rządem kierowała znowu kobieta, są niewielkie, a w Wielkiej Brytanii jeszcze mniejsze. (J.
Bielecki, Polska daje przykład Unii, Rz s.A9)
„W sporze między PO i PiS zawiera się istota polskiej polityki” – mówi w Brukseli D. Tusk. Bez wątpienia ma
rację – uważa J. Rokita. Kiedy w maju – ni z tego, ni z owego – urosła wokół P. Kukiza partia protestu, przez moment
mogło się zdawać, że gdzieś w oddali widać oznaki schyłku dwupartyjności polskiej polityki. Ale to było tylko złudzenie. (Kwestia równowagi, GW s.9)
Od 2010 r. PiS chlubił się swoim „przełomowym” projektem konstytucji RP. Lansował go na konferencjach i
wiecach. (…) Prezes Kaczyński od wielu lat powtarza, że chce władzy absolutnej, bo jedynie tak zdoła ulepić Polskę
na swoją narodowo-katolicką modłę. Jego dwór zaś odgrywa rolę trefnisia do mamienia gawiedzi: – A wcale że nie,
my tylko tak sobie żartujemy. Może tak, może nie? A kuku! Ten podział ról służy oszustwu. Kaczyński nie gryzie się
w język, gdy w swoim „Raporcie o stanie Rzeczypospolitej” z 2011 r. zapowiada, że chce utworzenia nieformalnej grupy ludzi jako „centralnego ośrodka dyspozycji politycznej (…) wolnego od patologii polityki transakcyjnej” (czytaj:
bez konieczności uzgadniania czegokolwiek z kimkolwiek) do „realizacji wskazanych celów narodowych”. (M. Stasiński,
Błąd 404, czyli gdzie jest konstytucja, GW s.2)
Projekt konstytucji z 2010 r. odzwierciedla przecież znaną od lat wizję państwa PiS. Ma być ono silne siłą władzy wykonawczej, która dominuje nad innymi. Stąd nie dziwi, że w konstytucji autorstwa PiS nie ma zasady równoważenia się władz. PiS zawsze stawiał na „bezwzględną walkę z przestępczością”, nie dziwi więc, że „bezwzględne
zwalczanie lekceważenia prawa i nadużywania władzy” ma być najważniejszym zadaniem władz publicznych. (E. Siedlecka, Dlaczego PiS wstydzi się swojej konstytucji, GW s.4)
Sondaże wciąż dają nadzieję PiS na samodzielną władzę. Zabrać ją może przekroczenie progu przez mniejsze komitety. Także te, które również odwołują się do wyborców rozczarowanych i konserwatywnych. Jednocześnie to właśnie wejście do Sejmu Kukiz’15 i KORWiN daje PiS szansę na zablokowanie koalicji „wszyscy przeciw PiS-owi”.
Mocne wystąpienie Kaczyńskiego w Sejmie na temat uchodźców miało odciąć im tlen, ale w wielu sondażach oba
ugrupowania znajdują się wciąż nad progiem wyborczym. Mimo że polaryzacja, jaką narzucił wtedy prezes, była dla
małych dużym zagrożeniem, to właśnie gdy temat uchodźców był najgorętszy, obu antysystemowym komitetom
udało się odbić. (P. Majewski, Prawica sama albo w koalicji, Rz s.A6)
Wzywanie przez Kaczyńskiego wzorem Orbána, by mobilizować tłumy do wyjścia na ulice, może być bardzo
niebezpieczne, jeśli okaże się, że PiS w wyborach nie dostał 40 proc. – mówi prof. R. Markowski. (Węgry nad Wisłą, GW
s.6-7)
J. Sellin zdążył już zapowiedzieć zwolnienie T. Lisa z TVP oraz wymianę szefów wszystkich mediów publicznych. (Sellin w pierwszej lidze PiS, GW s.8-9)
Szydło i rzeczy święte – co mówi kandydatka PiS na premiera o wierze, Kościele i tradycji. (GW s.8-9)
Przyjąłbym do swojej partii Balcerowicza – rozmowa z J. Korwin–Mikkem. (SE s.4-5)
ZL i PSL zadowolone z kampanii. Partia Razem też. (…) Ludowcom przez długi czas nie udawało się przebić
medialnie. Jak słyszymy, było w tym też trochę winy lidera, który nie chciał ściągać na powiatowe spotkania ogólnopolskich mediów. – To miało pokazać, że PSL dba o obywateli cały czas, a nie tylko w kampanii – przyznaje nam osoba znająca kulisy. Sytuacja zmieniła się dopiero w ostatnim tygodniu. Po samorządowej konwencji J. Piechociński
ruszył ciężarówką w Polskę i nie unikał już mediów, co szybko przełożyło się na większe zainteresowanie. Ludowcy są
przekonani, że swoje cele osiągnęli. – W sondażach stabilnie utrzymujemy się nad progiem, a te badania zawsze nas
niedoszacowują – słyszymy od jednego ze sztabowców. (M. Pieńkowski, Ludowcy i lewica pewni swego, Rz s.A7)
Obiecując wyborcom profity, politycy w kampanii często odwołują się do poprawy efektywności działania
państwa. Problem w tym, że aby osiągnąć głoszone cele, często tak ambitne, że aż mało realne, trzeba wpierw zainwestować zarówno pieniądze, jak i czas. Czy politycy są na to gotowi? (H. Salik, Ile kosztuje efektywne państwo, Rz s.A8)
Pozostanie nam po tych wyborach większy podział Polaków. To nie jest dobra wiadomość dla państwa. Zaczęło się po rozsypaniu się PO-PiS-u. Na początku wydawało się, że – tak jak przy wcześniejszych sporach po odzyskaniu
wolności w 1989 r. – da się to zszyć, a przynajmniej się zabliźni. Gdyby czas biegł normalnie, pewnie by się tak stało.
Ale czas zatrzymała katastrofa smoleńska. Jedna Polska nie umiała – mimo najszczerszych chęci – dotrzeć do drugiej. Zaczęło się od odmówienia innym prawa do żałoby, by dojść do wykluczania przeciwników i totalnej negacji państwa: nieswojego, w ruinie, na kolanach. Nie poradziliśmy sobie z tym – jedna część nie chciała, więc się okopała,
druga nie dała sobie z tym rady. (W. Mazowiecki, Dwie Polski jeszcze bardziej, GW s.6)
Za kilka dni idziemy głosować. To nie jest obowiązek, ale przywilej i trzeba korzystać z przywileju, który wywalczyli nasi ojcowie. Wiem, że nie każdy ma na kogo głosować. Wiem, że wielu z nas – i mnie – żadna partia nie
podoba się w pełni. Nastał marny czas w polityce, co jest tym bardziej niebezpieczne, że nastał też groźny czas w ca łym świecie. Tak trudnej sytuacji po 1989 r. jeszcze na Zachodzie i w świecie całym nie było. Tym bardziej trzeba
pójść na wybory. Jakimi kryteriami się kierować? Proponuję tylko jedno: odrzucić tych, którzy nas straszą. (M.
Król, Proszę mnie nie straszyć, DGP s.A4)
Mamy decydować, jaka będzie Polska. Nie tylko na najbliższe lata, bo to wybory wyjątkowo ważne; niektórzy
powiadają, że przełomowe. Aż tak podstawowe decyzje należy podejmować z rozwagą, w spokoju, z jak najpełniejszą wiedzą o tym, kogo i dlaczego wybieramy. Tak powinni postępować świadomi swoich praw i dobrze poinformowani obywatele, tak powinna funkcjonować demokracja i w takim kierunku się rozwijać. A jak jest? Wściekłość połajanek i wzajemnych ataków przed telewizyjnymi kamerami. Nie jest ważne, kto powie mądrzej, ważne jest, kto głośniej, ostrzej, a na koniec przekrzyczy konkurentów, nie dopuści ich do głosu. Hejterska nienawiść w internecie,
gdzie nareszcie jestem anonimowy, mogę więc bezkarnie – na oczach publiki – wydalić nagromadzoną złość. Obiecanki bez umiaru i żenady. Gruszki wyrosną na każdej wierzbie, bo tak chcemy ja i moja partia. A wstyd? Cóż za staroświeckie uczucie… (J. Surdykowski, Jak degeneruje się demokracja, Rz s.A2)
Nie liczę na wielkie zmiany po wyborach, ale pewne nadzieje mam. Liczę na odrobinę powietrza w parlamencie,
na większą różnorodność, czyli nowe ugrupowania. (M. Środa, Nadzieje wyborcze, GW s.2)
PO wykorzystuje działania sądu wobec M. Kamińskiego i mnie, by przykryć swoje afery – mówi M. Wąsik.
(Sądowa amunicja wyborcza Platformy, GPC s.4)
Szefowa służby [cywilnej], która oficjalnie mówi, że trzynastka nie motywuje do pracy, chce zreformować system
wynagradzania urzędników. Czy pan też dostrzega taką potrzebę? – Ja również uważam, że reformy są potrzebne, jednak problem trzynastki nie jest najważniejszy. Wywołanie go to moim zdaniem przykrywanie rzeczywistych problemów. [Mówię] między innymi o przywilejach mianowanych urzędników. Wyobraźmy sobie ministerstwo, w którym
1/4 to mianowani urzędnicy, czyli z czwórki zatrudnionych trzech jest pracownikami, a jeden urzędnikiem. Wszyscy
wykonują podobną pracę i mają płacę zasadniczą 4 tys. zł miesięcznie, natomiast urzędnik, który był mianowany jakiś czas temu, otrzymuje dodatkowo 2 tys. zł dodatku. Co to oznacza? Otóż, że w tym resorcie średnia pensja wynosi
4,5 tys. a więc 500 zł więcej niż w innych urzędach. (…) Niszczy to – moim zdaniem – wartościowanie pracy. W
systemie cały czas są podwyżki, które są przechwytywane przez urzędników. Przepaść płacowa między urzędami a
pozostałymi pracownikami korpusu rośnie – mówi prof. J. Czaputowicz, były dyrektor KSAP. (Trzynastka nie jest jedynym problemem urzędów, DGP s.B6)
Motorem wzrostu polskiego PKB będzie w najbliższych latach krajowy popyt, konsumpcyjny i inwestycyjny –
przekonuje P. Soroczyński, główny ekonomista Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych. (Gospodarkę stać na więcej, Rz s.B9)
Spowolnienie gospodarcze w Chinach nie powinno mocno uderzyć w Polskę – uważa główny ekonomista Banku
Pekao, M. Mrowiec. (Płace będą dalej rosły, Rz s.B9)
Ciągle niewiele wiemy o kształcie przyszłej umowy między Stanami Zjednoczonymi a UE (TTIP) , ale coraz
więcej środowisk uznaje, że jej ewentualnych przeciwników usprawiedliwiać może tylko ich ignorancja. Takie głosy
ostatnio usłyszeć można było podczas sopockiego Europejskiego Forum Nowych Idei. Likwidowanie barier wzajemnej
wymiany handlowej obu kontynentom przyniesie bowiem, zdaniem organizatorów forum, olbrzymie korzyści. Zwięk szy obroty, a – co za tym idzie – także zyski firm po obu stronach oceanu. Przyczyni się do szybszego wzrostu obu go spodarek, unijnej i amerykańskiej. (Globalizacja pozbawia rządy władzy i rujnuje…, DGP s.A11)

Podobne dokumenty