„Nasza szkoła dla naszych dzieci”
Transkrypt
„Nasza szkoła dla naszych dzieci”
„Nasza szkoła dla naszych dzieci” BIERKOWICE, ŻELAZNO. Rada Gminy Kłodzko podjęła uchwały o zamierzonej likwidacji szkół, jednej w Bierkowicach, drugiej w Żelaźnie. Co prawda taki dokument zaledwie otwiera społeczną dyskusję na ten temat, a na określenie siatki szkół, jaka ma obowiązywać od września br., czas jest do maja, ale już przed jego uchwaleniem na sesji 28 stycznia zrobiło się gorąco... Transparenty z napisami: „Nie oddamy naszej szkoły w Bierkowicach” czy „Nasza szkoła dla naszych dzieci” mówiły same za siebie, a za nimi stali rodzice, nauczyciele i inne osoby, które za wszelką cenę chcą, aby Szkoła Podstawowa w Żelaźnie i SP w Bierkowicach funkcjonowały również od września br. Zaangażowani rodzice – Zostaliśmy poinformowani o zamierze likwidacji przez naszą panią radną. Oficjalnego pisma z gminy nie otrzymaliśmy – mówi Sylwia Biernat, matka dziecka uczęszczającego do SP w Żelaźnie. Tutaj uczy się 45 dzieci i jest 15-osobowy oddział przedszkolny, prowadzony przez Stowarzyszenie Inicjatywa Edukacyjna „Nasze Żelazno”. To niewiele, ale rodzicie i inne osoby związane z placówką oświatową postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. – Powiedziano nam, że wszystko zależy od rodziców, więc chcieliśmy zaimponować „gminie”, zaczęliśmy zbierać środki na remont toalet... – informuje S. Biernat. – Założyliśmy stowarzyszenie, prowadzimy przedszkole, jako rodzice robimy szereg akcji, żeby szkołę wspomóc – mówi Magdalena Kruk-Lendzion, matka i zarazem sekretarka w szkole. – Mamy nowe ksero, plac zabaw... Może to śmieszne, ale zbieramy makulaturę i w ten sposób pozyskujemy pieniądze na szkołę – zwraca uwagę rodzic Dorota Polak. – Przekonywałam, że szkoda by było zgasić w zarodku to, co wokół szkoły dziś się dzieje. Jest to coś, co jest ewenementem – dodaje nauczycielka Halina Kwiecień. Odbieracie szkołę – odbieracie wszystko Szkoły Podstawowej w Bierkowicach na sesji Rady Gminy Kłodzko (28 stycznia) broniła Wioletta Szymik. - Gdy nam zabierzecie tę szkołę, to w tym miejscu już jej nigdy nie będzie. Dajecie przedszkole, co do końca nie jest pewne, że się utrzyma. Jeśli nie są to przyczyny finansowe, to proszę ją utrzymać w tym samym miejscu. Odbieracie szkołę – odbieracie wszystko. To jest jedyne miejsce, gdzie jest ośrodek kultury. Tu się obchodzi Dzień Babci i Dziadka, Dzień Matki, są jasełka. Gdzie będziemy się spotykać?! Stawiają na rozwój Zdaniem wójta Stanisława Longawy, w obecnej sytuacji „gminę” stać na mniej w sferze rozwoju oświaty, co – jego zdaniem – odczuwają m.in. nauczyciele ze szkół będących przedmiotem zainteresowania. – I nie mówicie, że tego nie odczuwacie. Jestem w stanie utrzymać ten stan przez 2-3 lata, demografia jest na takim poziomie, że damy radę. Co tracimy? Czas. Zatrzymujemy się w rozwoju – mówił podczas sesji. Gospodarz gminy jest przekonany do słuszności tworzenia w Bierkowicach przedszkola z całym zapleczem w miejsce szkoły, z drugiej strony do komasowania środków i wydania ich na rozwój placówek oświatowych tak, aby korzystali z nich wszyscy uczniowie. – Koncentracja środków umożliwi wzbogacenie w naszych szkołach oferty edukacyjnej; przede wszystkim jest potrzeba specjalistycznych pracowni komputerowych, przyrodniczo-matematycznych, językowych – mówi S. Longawa. Taki argument przemawia do radnej Katarzyny Czuby-Kowal z Kamieńca, aczkolwiek sprawa nie jest dla niej łatwa, bo dotyczy przecież mieszkańców, którzy na nią głosowali. – Trudna jest to dla mnie sprawa, że to ja muszę likwidować tę szkołę – mówiąc to z nerwów się rozpłakała. – Wiem, że na sali są osoby, które oddały na mnie głos, wierzą we mnie, ale nie są to wszystkie osoby... Czy tylko kierować się sercem, czy rozumem i sercem? Trzeba to połączyć i myśleć o nowoczesności. Ale nie wszyscy radni zgodzili się z podejściem wójta i podzielili taki pogląd koleżanki radnej w tej sprawie. „A niech szkoła sobie będzie” – Komu ma służyć ta koncepcja? Przede wszystkim panu wójtowi i urzędnikom. Łatwiej jest zarządzać oświatą, gdy jest 5 szkół, a nie 10. Kiedy nie ma potrzeby likwidowania szkoły ze względów ekonomicznych, to niech ona sobie tam będzie – uważa Wanda Piotrowska z Klubu radnych „Gmina dla Wszystkich”. Radny Jan Winnicki przypomniał sobie i zebranym czasy, jak sam chodził do szkoły w Bierkowicach, ba – jak jego rodzice ją budowali poprzez wykup cegiełek. Żeby ożywić wspomnienia przyniósł zdjęcia ze szkolnej ławy i świadectwa. Przypomniał, jak to komuna potrafiła w każdej wsi utrzymać szkołę i ilu inżynierów z nich wyszło... – Uważam, że jeszcze przedszkole by się to zmieściło... To jest zamiar likwidacji, ale na mnie to słowo działa jak płachta na byka. A jak przedszkole nie wypali? Dlatego ja za tym nie zagłosuję – podsumował. Na początku drogi Jak mówi wójt S. Longawa – dyskusja na ten temat jest przed władzami gminy. Prowadzone będą konsultacje, na których każdy rodzic otrzyma informację o podjęciu tej uchwały, o zamiarach lokalnego samorządu w zakresie edukacji ich dzieci. Będzie więc czas na zebranie wszystkich opinii, powiadomienia – zgodnie z procedurą – związków zawodowych i kuratorium. – Zaletą Żelazna jest na pewno zaangażowanie rodziców.Zaczęli od ogniska przedszkolnego, teraz odbija się to pozytywnie na szkole. Na pewno będziemy rozmawiać o tym, czy są w stanie udźwignąć ciężar prowadzenia szkoły niepublicznej – zwraca uwagę gospodarz gminy. Uchwały o zamiarze likwidacji szkół nie są tożsame z samą likwidacją. One dopiero otwierają proces, który może się zakończyć tym, że pierwszego września uczniowie z Żelazna uczyć się będą w Ołdrzychowicach lub Krosnowicach, dzieci z Bierkowic rozpoczną lekcje w Wojborzu, a młodzi mieszkańcy z takich wsi, jak Ruszowice, Roszyce czy Kamieniec będą odkrywać nowo wybudowaną szkołę w Szalejowie Górnym. Ale może też wszystko pozostać bez zmian. (mm)