Nie "lider narodu", a wróg narodu

Transkrypt

Nie "lider narodu", a wróg narodu
Fundacja Otwarty Dialog
Al. J. Ch. Szucha 11a/21
00-580 Warszawa
T: +48 22 307 11 22
Nie "lider narodu", a wróg narodu
Zanim zaczniemy tłumaczyć, gdzie, jak i dlaczego zbiegają się polityczne interesy zwolenników
demokracji i kazachskich nacjonalistów, to wartoprzyjrzeć się bliżej, co sobą reprezentuje
człowiek, który rzekomo wszystkich nas "łączy".
Mam na myśli Nursultana Abishevicha Nazarbayeva urodzonego 6 lipca 1940 roku, pierwszego
prezydenta Republiki Kazachstanu, "lidera narodu", "przywódcę" Partii NarodowoDemokratycznej "Nur Otan", przewodniczącego Zgromadzenia Narodowego Kazachstanu,
kawalera wielu orderów krajowych i zagranicznych, i jeśli można tak powiedzieć, pomnika
samego w sobie.
***
Pamiętam go jeszcze jako młodego sekretarza KC Komunistycznej Partii Kazachstanu i
przewodniczącego Rady Ministrów Kazachskiej SRR. Na tle Dinmukhameda Akhmedovicha
Kunayeva, który już wtedy przekształcił się w "kremlowskiego starca", i będąc członkiem Biura
Politycznego KC KPSS i trzykrotnym Bohaterem Pracy Socjalistycznej, otoczył się lizusami, zrobił
ze swojego brata przewodniczącego Republikańskiej Akademii Nauk, - postać
czterdziestoletniego Nursultana Abishevicha prezentowała się bardzo interesująco.
W kręgu mojego ojca mówiono też o wadach i złych postępkach Nazarbayeva. O tym, że wozi on
do Moskwy "prezenty" dla funkcjonariuszy KC KPZR . O ciemnych sprawkach, które działy się za
jego rządów w obwodowym związku konsumentów w Karagandzie. O związku przyszłego elbasy
ze sprawą Karavayeva. O jego nadmiernej służalczości wobec Kunayeva. Mimo to, na tle innych
ówczesnych kazachskich "wodzów" wyróżniał się jednak pozytywnie.
Dzisiaj już mało kto pamięta, że Nazarbayev był kandydatem Dinmukhameda Akhmedovicha, o
którym w kraju wspomina się niezbyt często, zwykle tylko w związku z rzadkimi pamiętnymi
datami, a przecież w rzeczywiście był on wielkim uczonym i organizatorem, działaczem
politycznym i państwowym. Za czasów jego przywództwa w Kazachstanie wybudowano sto razy
więcej wszelkiego rodzaju obiektów socjalnych i mieszkań, więcej nowych zakładów pracy i
przedsiębiorstw, niż w latach "panowania" elbasy.
Dinmukhamed Akhmedovich i i jego żona Zukhra Sharipovna nie mieli własnych dzieci, tylko
siostrzeńców i bratanków. Możliwe, że ten obiektywny fakt odegrał jakąś rolę w wyniesieniu
Nursultana Abishevicha, który z racji wieku bardziej pasował Kunayevowi jako syn, ale zapewne
nie mniejszą niż jego niewątpliwe zalety osobiste. W każdym razie, nominacja sekretarza
komitetu obwodowego od razu na stanowisko sekretarza KC Partii Komunistycznej, czyli od razu
o cały stopień w tabeli rang, stała się wówczas niemałą sensacją w Alma-Acie.
Ciąg dalszy historii jest powszechnie znany. Po tym jak Gorbachev zajął stanowisko sekretarza
generalnego KC KPZR i został przewodniczącym Prezydium Rady Najwyższej ZSRR, zaczął
pozbywać się ludzi Brezhneva. Nazarbayev mając świadomość, że Kunayev z bezpiecznej
"ochrony" stał się politycznym balastem, zdradził go i nieoczekiwanie dla wszystkich, stał się
jednym z jego najbardziej zagorzałych krytyków. Bardzo ostro i w sposób nie pozbawiony
stronniczości, wylewał pomyje ze stron centralnych gazet na wszechmocnego w swoim czasie
Dinmukhameda Akhmedovicha.
O tym wszystkim wiem nie tylko ze słyszenia. Mój teść, Albert Vladimirovich Petrushov, pracował
wtedy w w Kazachstanie jako szef republikańskiego oddziału korespondencyjnego najważniejszej
gazety w kraju jakim była "Pravda". I właśnie za jego pośrednictwem były przygotowywane i
wysyłane do Moskwy te wszystkie publikacje. Oprócz tego, on sam często pisał artykuły, które
choć obiektywne, to były bardzo negatywne w stosunku do ówczesnego kierownictwa
Kazachstanu. Później Kunayevowi udało się doprowadzić do tego, że Petrushova odwołali z
Kazachstanu do Moskwy, ale sprawa była już załatwiona.
W efekcie, kiedy w 1986 roku powstała kwestia odwołania Dinmukhameda Akhmedovicha ze
stanowiska pierwszego sekretarza KC Partii Komunistycznej Kazachstanu, w budynku obecnego
Akimatu w Almaty, gdzie wtedy znajdował się siedziba aparatu KC, rozpoczęła się "zimna wojna"
pomiędzy pretendentami do zwalniającego się fotela. Kunayev nie mógł popierać Nazarbayeva,
który go zdradził, i widocznie dlatego na pytanie kompetentnych towarzyszy z Moskwy,
odpowiedział, że nie widzi następcy wśród kazachskich działaczy państwowych.
***
To właśnie "przywiezienie" do Kazachstanu "Warega", jakim był Gennadiy Kolbin stało się
powodem dla grudniowych wydarzeń w 1986 roku. Służyłem wtedy w Armii Radzieckiej jako
zastępca dowódcy kompanii wojskowo-budowlanej do spraw politycznych na kosmodromie
Bajkonur. Jednak kiedy przyjechałem do Almaty na urlop, to nasłuchałem się wielu różnych
rzeczy. W tym również, na temat związku Nazarbayeva z tymi tragicznymi wydarzeniami na
Nowym Placu.
Ponieważ poza tymi rozmowami, nie mam bezpośrednich dowodów, to nie mogę twierdzić, że to
przyszły elbasy zorganizował "nacjonalistyczne zamieszki", które po 1991 roku przekształciły się
w "powstanie kazachskiego narodu przeciwko totalitaryzmowi". Są jednak poszlaki. Przede
wszystkim, własne słowa elbasy, który bezpośrednio po grudniowych wydarzeniach stał się
jednym z prześladowców dekabrystów.
To później nagle "przekształcił się" w przywódcę grudniowego powstania, który na czele kolumny
protestujących Kazachów jakoby przemaszerował wokół budynku Komitetu Centralnego. A
jeszcze później, kiedy został złapany za słowo, w ogóle zamilkł, co zupełnie do niego nie pasuje.
Do tego, znam ludzi, którzy korzystając z zamieszania po rozpadzie ZSRR, mogli wydostać z
archiwów Prokuratury Generalnej ZSRR i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych ZSRR wielotomowe
akta dotyczące grudniowych wydarzeń i przywieźć je do Kazachstanu. Gdzie są teraz
przechowywane te dokumenty, co spośród nich przepadło, a co zdołało przetrwać – tego nie
wiadomo. Ale fakt pozostaje faktem, że ci, którzy to zrobili, potem otrzymali wysokie
ministerialne stanowiska w aparacie państwowym młodej republiki. Czyli Nazarbayev umiał
docenić i wynagrodzić ich zasługi wobec niego.
Przepraszam czytelników, za ten zbyt długi wstęp, ale był mi on potrzebny, aby uzasadnić swoje
twierdzenie, że jedną z głównych przyczyn tak głębokiego politycznego, socjalno-ekonomicznego,
moralnego i etycznego kryzysu, w którym dzisiaj znalazł się Kazachstan i jego naród, stanowi
fakt, iż "lider narodu" ten sam elbasy jest po prostu niekompetentny i nie potrafi wytrzymać
konkurencji. A żeby utrzymać się na powierzchni zawsze robił, robi i będzie robił wszystko to, co
robią autokraci — czyli niszczyć, usuwać, mordować, wszystkich, którzy w taki czy inny sposób
stanowią dla niego zagrożenie.
Nie ma sensu przypominać przebiegu wydarzeń. Wystarczy tylko wymieć kilka nazwisk: pierwszego i jedynego wiceprezydenta Kazachstanu Erika Asanbayeva, który zakończył swoje
życie praktycznie na wygnaniu, pełniąc urząd konsula generalnego w Niemczech, nawet nie jako
ambasador RK, byłego premiera Akezhana Kazhegeldina, liderów ruchu "Demokraryczny Ruch
Kazachstanu" Mukhtara Ablyazova i Galymzhana Zhakiyanova , tragicznie zmarłych Zamanbeka
Nurkadilova i Altybeka Sersenbayeva, uciekiniera Rakhata Aliyeva. Ci wszyscy ludzie, z różnymi
kolejami losu, różnym image'em łączyła jedna wspólna cecha – byli bądź wydawali się
Nazarbayevowi niebezpieczni.
***
Rzecz w tym, że Nazarbayev nie należy do współczesnych polityków. Bardziej przypomina relikt z
przeszłości. Swoją polityczna karierę rozpoczął jako działacz państwowy w czasach "drogiego i
kochanego" Leonida Ilicha Brezhnieva. Co więcej, z dzisiejszego punktu widzenia, mogę
powiedzieć, że realizował marzenie aparatczyków tamtych czasów – uczynienia swoich przywilejów nieskończonymi i bezgranicznymi
Starając się zachować obiektywizm powiem, że do 1989 roku przyszły elbasy w pełni potrafił
dotrzymać kroku konkurencji, co więcej, był najlepszym wśród około czterech może pięciu
kandydatów, pretendujących do tego, żeby stanąć na czele Kazachstanu po Kunayevie.
Po tym jak Nazarbayev został pierwszym sekretarzem KC Partii Komunistycznej Kazachstanu, a
w ostatnim roku istnienia ZSRR również członkiem Biura Politycznego KC KPZR, trzymał się
szlaku, którym podążał Mikhail Sergeyevich Gorbachev. Ten z kolei stawiając go na tle
buntujących się partii komunistycznych w krajach nadbałtyckich, Borisa Nikolayevicha Yelcyna,
demokratów, nacjonalistów i innych niezadowolonych z niego samego oraz jego polityki
pierestrojki, uważał Nursultana Abishevicha za swojego wiernego zwolennika i nawet proponował
mu objęcie stanowiska przewodniczącego Rady Ministrów ZSRR.
Jednak Nazarbayev, któremu nie można odmówić politycznego instynktu i umiejętności sprawnej
oceny sytuacji, w odpowiednim czasie zdradził Gorbiego, nie popierając, ani jego, ani Yelcyna. I
dostał za to swój kawałek "tortu" - z prezydenta sojuszniczej republiki stał się szefem
suwerennego i niezależnego państwa.
Pierwsze siedem lat było dla niego najtrudniejsze i najbardziej krytyczne. I ja, jako aktywny
uczestnik tamtych wydarzeń potwierdzam, że Nursultan Abishevich zrobił wtedy wiele dobrego,
chociaż często gęsto łamiąc prawo i stając ponad nim. Jednak należy stwierdzić, że poważne,
chociaż i nie ukończone reformy polityczne, ekonomiczne i społeczne, sukcesy w budowie
nowego państwa, utrwalenie sztywnych granic państwowych i zdobycie międzynarodowego
uznania – to wszystko nie jest wyłączną zasługą Nazarbayeva. On rzeczywiście był pierwszy, ale
wśród jemu równych.
Tak więc, w miarę tego jak krzepło nowe państwo, przyszły elbasy umacniał swoją władzę. W tym
samym czasie z aparatu państwowego zaczęli odchodzić, bądź byli usuwani czy też po prostu
przepadali w nieznanych okolicznościach, samodzielni, twórczy i patriotycznie nastawieni ludzie z
kierownictwa najwyższego szczebla. Poczynając od lat 1997—1998 stało się jasne, że teraz są
potrzebni zupełnie inni ludzie.
Dziwnie było patrzeć i obserwować, jak zmienia się nastawienie wśród urzędników, którzy w
swojej masie zaczynali rozumieć, że można wykorzystać swoje służbowe stanowisko do
osobistych celów, i co najgorsze, przykład takiego postępowania dawali im sami przywódcy. W
tym Akezhan Kazhegeldin, Sarybay Kalmurzayev i wielu innych.
Ja osobiście odszedłem ze służby państwowej w 1998 roku po tym, jak mój towarzysz opowiedział
mi, jak podczas jednej z zagranicznych wizyt przyszłego "lidera narodu" we Francji, otoczenie
Nazarbayeva, nie krępując się przywiozło ze sobą do Paryża walizeczki z dolarami i otwarcie
rozmawiano w swoim gronie o tym, co można za nie kupić.
Mniej więcej w tym samym okresie, na lata 1997—1998 przypada koniec ery, kiedy Nazarbayev
musiał się obawiać, że mogą się pojawić polityczni konkurenci i będzie musiał bronić swojej
pozycji w stosunkowo uczciwej walce. Polityczne wyzwanie ze strony Akezhana Magzhanovicha stało się powodem dla kształtowania sztywnej hierarchii władzy, która na naszych oczach
krzepła, kostniała i stawała się coraz mniej efektywna, coraz bardziej podejrzana i pogrążona w
marazmie, dopóki nie przekształciła się w to, co obserwujemy dzisiaj.
***
Innymi słowy, "lider narodu" stworzył system polityczny, w którym nikt nie może z nim
konkurować o władzę, nie dlatego, żeby uczynić z naszego kraju krainę dostatku i dobrobytu,
tylko dlatego że nie był gotów do uczciwej walki politycznej, do konkurowania. I właśnie dlatego,
prywatyzując państwo i władzę, wykorzystał, wykorzystuje i będzie wykorzystywać swoich
oponentów w charakterze kija, skierowanego przeciwko swoim prawdziwym lub
wyimaginowanym wrogom.
Równocześnie obawa elbasy przed utratą władzy jest na tyle silna, że nawet nie jest on w stanie
powstrzymać się przed strzelaniem do swoich politycznych oponentów - jestem przekonany, że
ma na swoim sumieniu śmierć Nurkadilova i Sarsenbayeva.
Poza tym, ten strach czasami przybiera postać głupiej komedii — pamiętacie, jak Nazarbayev
mianował wicepremierem jednego z kandydatów na stanowisko prezydenta RK w zamian za
rezygnację z uczestnictwa w wyborach? Chociaż ten nie przedstawiał dla niego szczególnego
zagrożenia. I zwolnił go, kiedy wybory tylko się już odbyły.
Z powyższego wynikają dwa proste wnioski. Po pierwsze, Nursultan Nazarbayev w oczach wielu
dzisiejszych Kazachstańczyków wygląda jak polityk, który nie ma sobie równych w kraju, nie
dlatego, że jest wielkim działaczem państwowym, a dlatego, że usunął wszystkich swoich
konkurentów, z którymi mógłby stanąć do równej walki. Postąpił tak, ponieważ nie czuł się
zdolny, aby przeciwstawić się konkurencji, i bał się z kimkolwiek stanąć do uczciwej walki.
Po drugie, zarówno Nazarbayev, jak i jego polityczni spadkobiercy, nieważne kto to będzie, zawsze będą dążyli do zachowania autorytarnego systemu politycznego. Tego samego, którego
podstawą jest "wywalczone" przez nich prawo do tworzenia wszelkiego rodzaju bezprawia,
niezależnie od formy i sfery, przy zachowaniu całkowitej bezkarności wobec prawa i narodu, jako
formalnego źródła władzy w kraju. Dlatego, że, jak tylko zostaną pozbawieni tego prawa, utracą
zdolność do przeciwstawiania się konkurencji i stracą najwyższą władzę.
W praktyce to oznacza, że nacjonaliści, jako nurt polityczny będą tolerowani tylko pod warunkiem,
że zachowają swoją słabość organizacyjną, wątpliwość ideową i polityczną impotencję. Jeśli tylko
zaczną reprezentować jakąkolwiek siłę, nieważne czy realną czy pozorną, zostaną poddani tym
samym prześladowaniom co "Alga", radykalni islamiści i te nieislamskie struktury religijne, które
nie poddają się kontroli państwa, i którymi nie można kierować.
Nawiasem mówiąc możliwe, że to jest jeden z powodów, dla którego tak zwane narody
kazachskie mniej lub bardziej świadomie koncentrują się na sprawach języka narodowego i jego
użycia (to leży w interesie władz) i dlaczego nie pozwalają im utworzyć swoich politycznych partii.
Tych, którzy się ze mną nie zgadzają i chcieliby polemizować w tej kwestii, odsyłam do historii
Związku Radzieckiego.
Wódz Rewolucji Październikowej i przywódca bolszewików Vladimir Ilich Ulyanov- Lenin, jako
polityk i działacz państwowy stał o wiele wyżej od swoich towarzyszy. I przy wszystkich
politycznych sporach i różnicach zdań jakie pomiędzy nimi występowały, przy całej jego twardości
i okrucieństwie jakie wykazał w stosunku do wrogów, tych wątpiących i nie zdecydowanych, nie
posuwał się do stosowania represji politycznych przeciwko swoim.
Natomiast jego następca, Iosif Vissarionovich Stalin żeby zdobyć, a następnie zachować władzę,
jednolitą pod względem politycznym i państwowym, stosował masowe czystki i represje. W
efekcie nawet jego najbliżsi współpracownicy nie ośmielali się podnosić głowy wyżej jego kolan, a
jego przyszły następca Nikita Sergeyevich Khrushchov był w tamtych kremlowskich kręgach
uważany prawie za błazna i dlatego nie wywoływał większych podejrzeń wśród innych
pretendentów do władzy, co mu bardzo pomogło w przyszłości.
W efekcie każdy kolejny kremlowski władca był słabszy od swojego poprzednika jako polityk i i
działacz państwowy, dlatego na czele państwa i partii stanął (jak wtedy żartowano "nie
odzyskując przytomności") Konstantin Ustinovich Chernenko, którego poziom odpowiadał co
najwyżej zastępcy wydziału ogólnego KC KPZR.
Próba uzdrowienia systemu i przeprowadzenia jego reformy podjęta przez Mikhaila Sergeyevicha
Gorbacheva i jego zwolenników, doprowadziła do rozpadu wielkiego kraju nie tylko z powodu
błędów popełnionych przez ideologów i organizatorów pierestrojki, ale także z powodu
zaniedbania całej sytuacji i braku możliwości jej naprawienia.
***
Tym moim oponentom, którzy zaczną obalać moje tezy, radzę szeroko otworzyć oczy i rozejrzeć
się wokół siebie. Dlatego, że proces likwidacji politycznej konkurencji na samej górze nie mógł
pozostać bez echa i nie dotknąć pozostałej części kraju. Proces tej likwidacji nie tylko dotknął
kraj, lecz całkowicie do sparaliżował, siejąc spustoszenie w organizmie państwa niczym rak.
Nazarbayev usunął wszystkich, którzy stanowili dla niego niebezpieczeństwo. Jego otoczenie
zrobiło to samo wokół siebie, i ta czystka w okresie ostatnich piętnastu lat rozprzestrzeniła się na
tyle szeroko, że stała się głównym zagrożeniem dla kraju i jego przyszłości.
Staliśmy się niekompetentni do szpiku kości, a odosobnione przypadki, kiedy gdzieś lub ktoś
potrafi się wykazać kompetencjami, choćby na poziomie regionalnym, zwracają uwagę i zasługują
na podkreślenie.
Spójrzcie na naszych polityków i partie polityczne, rząd i urzędników, uczonych i lekarzy,
nauczycieli i budowniczych — i porównajcie ich chociażby z sąsiadami Euroazjatyckiej Wspólnoty
Gospodarczej. Popatrzcie na nasze towary i producentów. Na nasze media i prorządową
propagandową maszynę — wszędzie pełno niekompetencji. Jedyne w czym jesteśmy
kompetentni, to popisywanie się za wszelką cenę, branie łapówek i rozkradanie państwowego
budżetu. W tym nie mamy sobie równych.
Właśnie na to - na nasz brak kompetencji do szpiku kości – chciałbym przede wszystkim zwrócić
uwagę kazachskich nacjonalistów. To jest o wiele ważniejsze i bardziej zasadnicze niż
przetrwanie i rozwój języka kazachskiego. Dlatego, że język może przetrwać tylko dzięki ludziom,
którzy się nim posługują czyli samym Kazachom, a oni sami przetrwają tylko pod warunkiem, że
zdołają zachować Kazachstan jako państwo. Państwo zaś zdoła przetrwać tylko pod warunkiem,
że będziemy kompetentni jako kraj.
W charakterze dowodu na prawdziwość mojej tezy mogę przytoczyć fakt, jak za czasów systemu
socjalistycznego nawet ograniczona polityczna kompetencja wśród ograniczonego kręgu osób
przynosi pozytywny wynik. Mam na myśli Chiny. Jedyne co odróżnia KPCh od byłej KPZR w sensie
politycznym, to praktyka, przede wszystkim, w zakresie stałego odświeżania władzy, która jest
niemożliwa bez politycznych kompetencji we własnych szeregach. Tego właśnie brakuje dzisiaj
Kazachstanowi, i właśnie w dziedzinie polityki znajduje się ten punkt, w oparciu o który można
zmieniać życie na lepsze.
Innymi słowy, demokratów i nacjonalistów łączy nie sam Nurslutan Nazarbayev jako taki, lecz to,
że w ramach stworzonego przez niego systemu politycznego, wszyscy jesteśmy skazani na to,
żeby pełnić rolę drugoplanowych uczestników politycznej walki, którym pozwala się łaskawie
zajmować trzeciorzędnymi problemami, ale gdy tylko złamiemy niewidoczne zasady gry ustalone
przez Akordę, wtedy natychmiast zaczynają nas poddawać represjom i ograniczeniom.
Co więcej, i Nazarbayev, i jego obecne otoczenie, a także przyszli następcy, są zainteresowani,
żeby Kazachowie w całej swojej masie byli pogrążeni w stanie nędzy, nacjonaliści zajmowali się
tylko sprawami języka, pełniąc rolę straszaka wobec ludności nie kazachskiego pochodzenia, i
tym samym stali na przeszkodzie do zjednoczenia całego społeczeństwa obywatelskiego we
wspólnej sprawie, jaką jest stawienie oporu autorytaryzmowi.
Autor : Muratbek KETEBAYEV
Źródło: respublika-kaz.info
facebook.com/OpenDialogFoundation | [email protected] | www.odfoundation.eu