Show publication content!

Transkrypt

Show publication content!
H W P t-
9 0 //G? 1
WIERiK
J fu liu n u JfEitfleowcsleiego C. T . JW JP*
|
Rok ośmnasty dzisiaj upływa,
Od tój pamiętnej dla wszystkich chwili,
Jak strasznych Moskwy kajdan ogniwa,
Belwederczycy męstwem rozbili.
Święta rocznico Świętych zamiarów,
Co Polskę zbawić na celu miały,
Co blady postrach w' stolicę Carów,
Nadzieję w serca wolne rzucały,
Pozdrawiam Ciebie w odwiecznym grodzie,
Gdzie tyle wieków patrzy na dziatki,
Pozdrawiam w całym Polskim narodzie,1
Pozdrawiam naw et— w śniegach Kamczatki!
Dotąd mi tylko w cichości ducha,
Nad krajem wolno było łzę ronić,
Jeszcze z obawą, czy szpieg nie słucha,
Czy kajdanami nie będę dzwonić.
A dzisiaj przecież i pojrzę śmielćj,
Mogę się głośno zwąc Polski synem,
I widzieć b ra ci— którzy cierpieli,
Z świetnym na czole męki wawrzynem.
v Lat siedmnaście na obcej ziemi,
Wyście Ojczyznę z grobu wskrzeszali,
I obcą wolność, piersiami swemi,
Dla szczęścia Polskich ziem zasłaniali.
W yście o bracia— z śmierci żartuj<yv_~.^
Pieczętowali krwią swoje d z i e ł a , ! f •£. ,
W ybawią Polskę— lecz jedność ducha,
blask oświaty złączony z enotą.
T ak! przyszłe szczęście w waszćj jest dłoni,
Za prawość, mądrość nie grożą męki,
Bo czyż być prawym ktokolwiek wzbroni,
Lub zniszczą światło arm at paszCięki?
W ięc cześć W am grona tutaj zebrane!
Na waszych barkach śpi Polska ca ła ,
W am narodowe losy oddane,
Stróże praw L u d u ! cześć W am i chwała!
W ytrwajcie szczytnie;; mimo przeszkody |
Lud nasz do równi wiedźcie z innemi.
Szerzcie pojęcia braterstwa ■
— zgody —
Miłości bliźnich— Ojczystćj ziemi.
W potęgę Ludu nie traćcie wiary,
Że Ona niczćm — podłe oszczerstwo:
Ona nam jedna wzniesie sztandary
Z napisem: Wolność, Równość, Braterstwo!
Gdyż jak szewc bosych braci obuje,
Krawiec ustroi w białe .sukmany,
Kowal nam groty do lanc ukuje
Spytamy wszyscy „gdzie są tyrany?“ ,
Bo jeźli stanie zarówno w boju
2 szlachtą i chłopem, młódź rzemieślnicza,
To za rok walki — sto lat pokoju
Użyje P olska —* wolna — dziewicza!
I widząc u nas jak bez korony.
Szczęście i spokój błogo zakwita,
Z zazdrością krzyknie świąt zadziwiony,
„Niemasz jak POLSKA RZECZPOSPOLITA!*
I
Isfiis!S
B
Ittii1
M P
V
~'J%f - XX, f-1 ,
/ \Ł<Y*;rr.a
(Cena
ffó sz y 6.)
WIERiZ
ita- po4te0 *eum pii$fussueiu/
t
2(&a,iL-
Łj?onioci| w Outu. 2 C) jCiólopciOa. i8 4 ’8 t-.
PRZEZ
J f u l i a n a m i t h o w s k i e g n C. V . JV. P.
Rok ośmnasty dzisiaj upływa,
Od tój pamiętnćj dla wszystkich chwili,
Jak strasznych Moskwy kajdan ogniwa,
Bejwederczycy męstwem rozbili.
Święta rocznico Świętych zamiarów,
Co Polskę zbawić na celu miały,
Co blady postrach w stolicę Garów,
Nadzieję w serca wolne rzucały,
Pozdrawiam Ciebie w odwiecznym grodzie,
Gdzie tyle wieków patrzy na dziatki,
Pozdrawiam w całym Polskim narodzie,4
Pozdrawiam nawet — w śniegach Kamczatki!
Dotąd mi tylko w cichości ducha,
Nad krajem wolno było łzę ronić,
Jeszcze z obawą, czy szpieg nie słucha,
Czy kajdanami nie będę dzwonić.
A dzisiaj przecież i pojrzę śmielćj,
Mogę się głośno zwać Polski synem,
I widzieć braci — którzy cierpieli,
Z świetnym na czole męki wawrzynem.
Lat siedmnaście na obcćj ziemi,
Wyście Ojczyznę z grobu wskrzeszali, I obcą wolność, piersiami swemi,
Dla szczęścia Polskich ziem zasłaniali.
W yście o bracia— z śmierci ż a rtu j^ c^ ^
Pieczętowali krwią swoje dzieła,
. /
i ! ~r$.f-■
■I » ' y i
0 - I 4^'/
S l I i l B i 1 1-;
i i i .• f i ® ! M U ’
Na rusztowania deski wstępując,
Wołali: „Polska nie zaginęła."
Nie zaginęła i nie zaginie,
Bo jeszcze uczniów Chrystusa liczy,
I jeszcze nieraz choć krew popłynie,
Toć w końcu wielkość swą odziedziczy.
Uczniów Chrystusa!— to nie bluznierstwem
Bo jak zwać Tego, co własne ciało,.
Szarpiąc zębami w oczy z szyderstwem*
Pluje swym katom, mówiąc: „To mało!"
A nie brak takich, co się zaparli
Wszystkiego, co zwą życia potrzebą:
Tak, żeby święci w Niebie wymarli,
Polska jest zdolną zapełnić Niebo !
I krew ta Święta szeroką strugą,
Użyźnia ziemię *— plon niesie złoty,
Z ajć j to sprawą ujrzym niedługo,
Królestwo Boże — Królestwo Cnoty.
Ale królestwo nie z tego świata,
Nie z koron, bereł, cacek, łachmanów,
Bez hord żołdaetwa — szubienic — kata,
Bez zgrai książąt'— ministrów — panów.
Ono tćj ziemskiój nie zna nicości,
Wyższy, świetniejszy blask je okrywa:
W imie W olności—• w imie Równości—
W imie Braterstw a Narody v żywa.
Podaje wszystkim Ludom dłoń bratnią,
W oła do walki z każdym tyranem,
Ta będzie straszną %■ ale ostatnią,
Bo będzie walką Boga z Szatanem.
W strząśnie się ziemia— słońce się skryje,
Umarły naród będzie wskrzeszony,
Brat wyrodnego brata zabije,
Z łbów pomazanych spadną korony.
A gdy je zedrzeć za wiele trudu,
Precz z koronami i łby odrazu,
Nie chciały woli skłonie się Ludu,
To się ukłonią teraz żelazu.
Bo ten co gardził wzorami Zbawcy,
Szatana raczćj szukając śladu,
Niechaj jak zbrodiień w rękach oprawcy,
Dla straszliwego kona przykładu.
I gdy niewolno prawu różnicy,
Pomiędzy rodem — majątkiem stawić,
To i król może z pod szubienicy,
Królewską nogą świat błogosławić.
My jednak wcale nie chceni zniszczenia ,
Brzydzim się. rzezią — Polski szukamy!
A przecież dla tej Polski zbawienia,
Rodzonych braci w ofiarę damy.
Lekarzom winę krwi: któż śmiś zwalić,
Gdy w brzydkich topią swe noże wrzodach
Naród jak ciało trzeba ocalić,
Złe niszcząc w samych jego zarodach.
O chcićj odsunąć ten kielich Boże,
Kielich goryczy z krwią pomieszany,
Lecz kiedy przezeń tylko być może
Ojczyzna wolną: śmierć wam tyrany !
I dzisiaj toast podnoszę święty,
Niech żyje Polska! ludy powstaną!
«
Niech ród tyranów zginie przeklęty,
Niech ujrzy ziemię świat obiecaną!
A gdy nam obcą przeznaczeń księga,
Czekajmy woli Wszechwładcy Ios<^’:
Jednak niech ogół swe siły sprzęga,
Bo Bóg da tylko hasło ż Niebiosów,
Bóg acz potężny nie ześle szyków,
Współczucie obcych— senne marzenia,
Nam tylko pęta rwać niewolników,
Bo w nas zagadka leży Zbawienia.
Bracia! niech każdy pilnie posłucha:
Nie wrzaski — ani bogaczów złoto