Pobierz PDF - Racjonalista TV
Transkrypt
Pobierz PDF - Racjonalista TV
W sobotę, zwaną przez niektórych „Wielką Sobotą”, miałem przyjemność zostać zaproszony do dyskusji w Radiowej Trójce. Tu możecie owej dyskusji posłuchać. Dyskusję, w ramach cyklu „Raport o stanie świata” prowadził Dariusz Rosiak. Wzięli w niej udział o. Paweł Krupa (dominikanin), prof. Wojciech Michera (kulturoznawca) i ja, jako prezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Zazwyczaj nie śledzę swoich śladów w mediach, bo mam swoje własne na głowie, ale ta dyskusja była naprawdę ciekawa i to pod wieloma względami. W debatach radiowych bywa do tego trudniej, niż w telewizyjnych, zwłaszcza, gdy goście są porozrzucani po Polsce i po prostu nie widzi się reakcji swoich rozmówców. Tym razem ja mówiłem z Wrocławia, pozostali uczestnicy z miasta na wschodzie Polski zwanego Warszawą (taki żarcik, bardzo lubię gród Warsa i Sawy ). Co było dla mnie najbardziej znaczące w tejże dyskusji? Otóż chyba fakt, że jeszcze bardziej egzotyczne od poglądów dominikanina, o. Pawła Krupy wydały mi się przekonania prof. kulturoznawstwa Wojciecha Michery. Moim zdaniem był on rasowym, stuprocentowym postmodernistą, stale powtarzającym tezę, że nie istnieje żadna wspólna dla mieszkańców planety Ziemia rzeczywistość, kulturowych”. ale są tylko „prawdy narracji Oto taka moja parafraza pana profesora: „Cuda? Proszę bardzo, jak najbardziej tak… A że cuda hinduistyczne są sprzeczne z narracją cudów chrześcijańskich i oczywiście ze światopoglądem naukowym… Ach, to takie niemodne dopatrywanie się jednej rzeczywistości…” Oczywiście profesor starał się to sprowadzić jakoś na płaszczyznę indywidualnych emocji, jakoś – mimo wszystko – zracjonalizować, ale nie było to dla mnie zbyt przekonywujące. Niezaprzeczalnie rzeczywistość jest jedna. Nie ma tak, że dla jednego słońce jest rydwanem i jest nim naprawdę, a dla drugiego gigantyczną kulą gazów z reakcjami nuklearnymi w części centralnej. Słońce nie jest rydwanem, choćby setki maksymalnie barwnych kultur było całkowicie przekonanych, że bez wystawienia miski z wodą dla koni przed dom nie nastanie następny dzień. To, że rzeczywistość jest jedna rozumiał natomiast dominikanin, z którym rozmawialiśmy. Oczywiście nie zgadzam się w tym, że to jego rzeczywistość jest tą właściwą, ale szukanie jakiejś jednej rzeczywistości uważam mimo wszystko za krok w dobrą stronę w stosunku do postmodernizmu, czy też radykalnego relatywizmu kulturowego. Ojciec Paweł Krupa oczywiście za nic w świecie nie odrzuciłby w naszej dyskusji (moim zdaniem błędnego) przekonania o prawdziwości części chrześcijańskich cudów, ale na przykład wobec cudu w Sokółce wyraził pewien sceptycyzm. Chodziło o mięsień sercowy znaleziony rzekomo w Hostii. Tę sytuację przywołałem zresztą jako przykład tego, iż nawet niektóre osoby parające się nauką próbują uwiarygodnić cudy z uwagi na swoje osobiste przekonania religijne. Tak było z owym „boskim mięśniem sercowym”, którego autentyczność potwierdzali jacyś okoliczni medycy. Ja ze swej strony zwróciłem przede wszystkim uwagę na to, że w każdej religii dzieją się cuda, a przecież każda z religii toleruje tylko własne cudowności. Cuda to też problem edukacyjny – jeśli człowiek wierzy zbyt mocno, że z pomocą modlitwy uzdrowi swoje dziecko, oddala je od rzeczywistego źródła pomocy, jakim jest nauka, a ściślej medycyna. W cudach problemem jest to, że gdyby założyć, iż mają miejsce (na co nie ma żadnych dowodów i dziwi na przykład, że nikomu nie odrosła cudownie noga), to pojawia się pytanie, dlaczego Bóg pomaga jakiejś bardzo rozmodlonej pani, a nie pomógł milionom ludzi zamęczonym i zgładzonym w obozach koncentracyjnych, czy choćby teraz w trakcie egzekucji dokonywanych przez muzułmańskich zbrodniarzy z ISIS? Jednakże, po dyskusji stwierdziłem, że akademicki postmodernizm bywa jeszcze bardziej zajadłym przeciwnikiem racjonalizmu, niż niektóre religie. Ojciec Krupa starał się mimo wszystko racjonalnie uzasadnić przypadkowość cudów, sugerując, iż chodzi w nich przede wszystkim o znaki od boga, nie zaś o sprawiedliwe stosowanie „pomocy w trybie nadzwyczajnym”. Oczywiście, gdyby audycja trwała dłużej, chętnie spytałbym dominikanina o to, czemu Jezus w takim razie nie pokarze się w telewizji, zamiast bazować na przeinaczonych opowieściach sprzed tysięcy lat, czy też na pojedynczych „uzdrowieniach” (na które nie ma tak naprawdę dowodów) mających charakter całkowicie przypadkowy. O ile jednak, rozmawiając z przedstawicielem katolicyzmu, natykam się na blokujące krytyczne myślenie dogmaty co jakiś czas, o tyle postmodernizm jest dla mnie chaotycznym monolitem specyficznego dogmatu. Krytyczne myślenie w każdej chwili może być przez postmodernizm zawieszone, bo przecież „każda narracja ma swoją prawdę”…