Siwickiego. Jakby w jednej chwili z dawnego

Transkrypt

Siwickiego. Jakby w jednej chwili z dawnego
„Do Rzeczy”: co łączy prezydenta z WSI
Wypowiedzi prezydenta krytykujące Prokuraturę Apelacyjną w Warszawie uznać można za publiczną próbę nacisku na
sąd, który już wkrótce będzie rozpatrywał zaskarżenie oficerów i agentów WSI kwestionujących decyzję prokuratury.
Nacisk jest jednak silniejszy, bo Twój Ruch domaga się powołania sejmowej komisji, która ma się zająć procesem
likwidacji WSI. W najnowszym wydaniu tygodnika „Do Rzeczy” – co łączy prezydenta z rozwiązanymi przez Antoniego
Macierewicza WSI?
Ponadto w nowym „Do Rzeczy”: czy mrozy pogrążą wicepremier Bieńkowską, dlaczego domaganie się neutralności
światopoglądowej w Polsce jest sprzeczne z konstytucją i dlaczego polską racją stanu jest zadbać o Polaków w Wielkiej
Brytanii i ich związek z ojczyzną.
Jeszcze nigdy prezydent Komorowski tak zdecydowanie nie naciskał na żadną instytucję państwową jak obecnie na
prokuraturę. Powodem jest umorzenie śledztwa w sprawie likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych przez Antoniego
Macierewicza. Bronisław Komorowski uważa, że taka decyzja prokuratury „musi budzić niepokój”. Konsekwentnie nazywa
rozwiązanie WSI „łamaniem praw człowieka w Polsce” i deklaruje, że „poczuwa się w pełni do kontaktów z WSI”. Proces
fraternizacji Komorowskiego ze społecznością postkomunistycznych służb wojskowych rozpoczął się już wiosną 1990 r.,
kiedy to niedawny jeszcze figurant sprawy operacyjnego rozpracowania o kryptonimie Bronek, sceptycznie nastawiony
do „magdalenkowej zdrady” i bojkotujący głosowanie z 4 czerwca 1989 r., został formalnie podwładnym gen. Floriana
Siwickiego. Jakby w jednej chwili z dawnego antykomunizmu nie pozostało praktycznie nic, jeśli nie liczyć
okolicznościowego licytowania się na bohaterstwo z politycznymi przeciwnikami – pisze Sławomir Cenckiewicz,
przypominając meandry politycznej kariery prezydenta sprzed blisko ćwierćwiecza. I podkreśla, że likwidacja WSI stała
się jednym z realnych sukcesów prezydentury Lecha Kaczyńskiego i obozu patriotycznego. Od tego czasu trwa wojna
psychologiczna, by proces ten skompromitować w oczach społeczeństwa. Niestety, głównym patronem tej wojny jest
prezydent Komorowski – pisze Cenckiewicz.
A Cezary Gmyz rozmawia z Piotrem Woyciechowskim – ekspertem zajmującym się działalnością służb specjalnych, byłym
wiceprzewodniczącym komisji likwidacyjnej WSI i byłym członkiem komisji weryfikacyjnej ds. WSI oraz Maciejem LewMirskim – prawnikiem, współtwórcą Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Woyciechowski podkreśla, że już wcześniej
prawomocnie umorzono postępowanie dotyczące członków komisji likwidacyjnej. Ostatnie umorzenie dotyczy jedynie
działalności Antoniego Macierewicza jako przewodniczącego komisji weryfikacyjnej ds. WSI. Jednak to umorzenie ma też
znaczenie dla wszystkich członków komisji. Pokazuje bowiem, że działano zgodnie z prawem. Lew-Mirski dodaje, że
działalność komisji weryfikacyjnej w związku z zawiadomieniami rozgoryczonych żołnierzy i tajnych współpracowników
WSI była prześwietlana przez wszystkie szczeble prokuratury w całym kraju i nigdy żaden z członków komisji nie miał
przedstawionych zarzutów. Wykonywaliśmy zapisy ustawy zgodnie z jej brzmieniem, a więc w zgodzie z prawem
podkreślają rozmówcy Cezarego Gmyza. O wycinaniu raka, jakim były WSI – w nowym „Do Rzeczy”.
Tygodnik pisze też o wicepremier Bieńkowskiej, która do ubiegłego poniedziałku miała taryfę ulgową w większości
mediów. Mogła mówić więcej niż inni i to ją zgubiło, gdy poszła tłumaczyć się z przestojów pociągów w okolicach
Ostrowa Wielkopolskiego. Wicepremier będzie broniona niczym tęcza na placu Zbawiciela, ale już pokazała, że nie nadaje
się na następcę Tuska – pisze Piotr Gursztyn. I przypomina, że Bieńkowska w rządzie znalazła się przypadkowo.
Ministrem rozwoju regionalnego miał zostać Jan Olbrycht, były marszałek województwa śląskiego, potem
Platforma Mediowa Point Group SA
Blue Office, 02-222 Warszawa, Al. Jerozolimskie 179
tel. (+48 22) 347 50 00, fax (+48 22) 347 50 01, www.point-group.pl
NIP: 521-00-88-831, REGON: 010768408, KRS: 0000051017, Kapitał zakładowy: 103 897 325 zł
eurodeputowany PO. Nie chciał się jednak rozstać z Parlamentem Europejskim, więc przysłał swoją bliską
współpracownicę, dyrektor Wydziału Rozwoju Regionalnego śląskiego urzędu marszałkowskiego. Premier początkowo był
wobec niej bardzo nieufny. Była jednak sprawnym ministrem rozwoju regionalnego. Przyznają to politycy, którzy odeszli
z rządu i nie mają dziś szczególnego interesu w wychwalaniu współpracowników Tuska – np. Jarosław Gowin czy Marek
Sawicki. Jednak osoby sceptycznie nastawione twierdzą, że jej poprzedniczka w rządzie PiS, Grażyna Gęsicka, była
bardziej od niej kompetentna, a przynajmniej bardziej kulturalna. Ona sama twierdzi, że nie jest politykiem, lecz
urzędnikiem. Na początku dzięki tym deklaracjom zyskała sympatię. Jednak o tym, że nie jest politykiem, mówi także
teraz, gdy jest wicepremierem. I to już budzi mieszane reakcje. Czy wypowiedzi o klimacie i kolejach będą początkiem
końca jej politycznej kariery?
W „Do Rzeczy” również Tomasz Terlikowski o tym, że neutralność światopoglądowa w Polsce to fikcja. I to nie dlatego,
że złowrodzy katolicy nie dopuszczają do realizacji zasad polskiego prawa, ale dlatego, że jej w systemie prawnym
Rzeczypospolitej Polskiej zwyczajnie nie ma. Polska konstytucja, jakkolwiek by to zdziwiło zwolenników przyspieszonej
laicyzacji, a także jej przeciwników z lat 90., opiera się bowiem na jasno sprecyzowanych fundamentach, o których
można powiedzieć wszystko, ale nie to, że są one „neutralne światopoglądowo”. A jeśli liberalni totalitaryści chcą mieć o
to do kogoś pretensje, to powinni zgłosić się do nieżyjącego już Tadeusza Mazowieckiego, a także posłów (również
lewicy), którzy Konstytucję RP ustanowili – pisze Terlikowski. I przypomina, że już w preambule mamy bowiem nie tylko
wymienionego Boga, będącego źródłem „uniwersalnych wartości”, ale także wskazanie na tysiącletni dorobek oraz
„najlepsze tradycje I i II Rzeczypospolitej”, z których wszystko, co cenne, ma być przekazane „przyszłym pokoleniom”. I
wreszcie „kulturę zakorzenioną w chrześcijańskim dziedzictwie narodu”. A na koniec, jakby tego było mało, mowa jest o
odpowiedzialności przed Bogiem – dodaje Terlikowski.
„Do Rzeczy” wraca również do zamieszania, wywołanego nieroztropnymi oskarżeniami Davida Camerona wymierzonymi
w Polaków, które zwróciło baczniejszą uwagę polskiej opinii publicznej na fakt obecności w Anglii rzeszy rodaków. Na
Wyspach Brytyjskich mieszka obecnie około 600–700 tys. Polaków. Lwia część z nich to świeża imigracja przybyła tam po
2004 r. Są to ludzie młodzi, zakładający rodziny i posiadający dzieci. Wielu z nich jest dobrze wykształconych i ma
rozbudowane potrzeby kulturalne. Zaniedbywanie tej grupy przez Polskę jest marnowaniem okazji, która więcej się nie
powtórzy. Za kilka lat będzie za późno. Ludzie ci „wsiąkną” w kraj swego osiedlenia, zaangażują się w innego rodzaju
aktywność niż ta związana z polskością i przyciągnięcie ich do niej będzie znacznie trudniejsze. Tymczasem mogą się oni
stać istotnym atutem promocji Polski w świecie. Czy Polacy w Wielkiej Brytanii mogą być ambasadorami Polski i polskiej
kultury? I co zrobić, aby tak się stało – o tym w nowym „Do Rzeczy”.
Nowy numer tygodnika „Do Rzeczy” – w sprzedaży od poniedziałku, 27 stycznia 2014. E-wydanie jest dostępne już od
niedzieli wieczorem u dystrybutorów prasy elektronicznej.
Tygodnik „Do Rzeczy” to tytuł kierowany przez Pawła Lisickiego. Jest pismem konserwatywno-liberalnym. Ukazuje
się od stycznia 2013 r. Wydawcą tygodnika jest spółka Orle Pióro. Na łamach tygodnika publikują m.in. Piotr Semka,
Rafał A. Ziemkiewicz, Cezary Gmyz, Waldemar Łysiak, Bronisław Wildstein.
Platforma Mediowa Point Group SA
Blue Office, 02-222 Warszawa, Al. Jerozolimskie 179
tel. (+48 22) 347 50 00, fax (+48 22) 347 50 01, www.point-group.pl
NIP: 521-00-88-831, REGON: 010768408, KRS: 0000051017, Kapitał zakładowy: 103 897 325 zł