Bogini znała wszystkie cechy ambitnego boga i dlatego, używając
Transkrypt
Bogini znała wszystkie cechy ambitnego boga i dlatego, używając
Bogini znała wszystkie cechy ambitnego boga i dlatego, używając swego czaru zawładnęła sercem Nergala osiągając to, czego niegdyś, przekraczając siedem bram podziemnego świata osiągnąć nie zdołała. Nikt bowiem nie wie, czy otwarła przed nim swe kolana, czy tylko uznała jego wysoką rangę. Czy jej oczy błyszczały dla niego, czy może okazując mu obojętność wzbudziła w nim żądzę władzy i zaspokojenia wszystkich jego pragnień? Może jej usta tylko udawały a słowa nie mówiły prawdy. Ważnym jednak dla Nergala było to, że wkrótce jemu, jednemu z wielu synów boga Ea zaczęto w domenie Inanny budować świątynie i kaplice a lud zaczął go czcić, jako potężnego boga. A gdy przyszła wieść od Anu, króla wszystkich bogów, nie mogła być ona gorsza dla oczekującego jej Marduka. - Idź i przepłosz Marduka z jego siedziby, a nie będziesz żałował – bogini miłości rzuciła Nergalowi na pożegnanie, osładzając je długim namiętnym pocałunkiem. On zaś wiedział, że zarówno w miłosnym uniesieniu, jak i w bezlitosnej walce o władzę jest równie żarliwa. Wzmocniony jej gorącą obietnicą odważnie zaniósł smutną nowinę do serca Babilonu i dumnie przekroczył wielką bramę Esagili, świątyni nieba i ziemi, wysokiego przybytku swego starszego brata. Marduk przyjął go na tronie w swej najważniejszej komnacie zwanej Szuana pełnej powagi i pamiątek z miejsc wygnania. Jej blask trochę onieśmielał boga podziemi. Tu wszystko przepełniała boska poświata i nawet sklepienie świeciło niczym rozgwieżdżone niebo. Marduk zawsze dbał o swój majestat a to czym się otaczał, pełne było dyskretnego piękna i dostojeństwa. Był wyniosły i nieufny, więc także i teraz nie rozwarł swych ramion dla nieoczekiwanego gościa. Nie zbyt bowiem lubił Nergala, który zawsze szczerze zazdrościł mu pozycji pierworodnego i jedynego następcy. Gdy setki innych bogów i półbogów wymawiało jego imię z przynależną jego majestatowi czcią, tylko on jeden zaciskał zęby i ją umniejszał. Zawsze uchodził za krwiożerczego i zazdrosnego, którego prymitywne żądze popychały do niezbyt chwalebnych czynów. Nigdy jednak nie było jasne czym się kierował a jego niezrównoważony charakter wzbudzał raczej strach i niechęć. Teraz też obaj mieli przypasane swe boskie bronie, a ich oczy ciskały bardziej błyskawice niźli ukazywały miłość braterską. Zmierzyli się wzrokiem, którym Marduk próbował podkreślić swą pozycję a Nergal otoczyć niewidzialną tarczą, pod którą pragnął ukryć swe prawdziwe zamiary. I choć ręka Nergala wspierała się na rękojeści zakrzywionego miecza, to wzrok Marduka skupił się na bezwłosej głowie i ciężkim złotym kolczyku, jaki zwisał mu z ucha. - Zawsze lubił ozdoby. Nadal pragnie przyciągać uwagę otoczenia – pomyślał patrząc z niechęcią w sercu na swego gościa i jego łysą głowę. - Witaj bracie! Witaj, Dostojny Wężu pełen mądrości. Zaprawdę uczyniłeś dla Babilonu wiele wspaniałych rzeczy. Twoja siedziba przyniosła ci sławę błyszczącą, jak gwiazda na niebie. Twój święty okręg chytrze i przemyślnie oświetliłeś jasnym światłem, pogrążając siedziby innych bogów w ciemnościach - niespodziewany gość zaczął od pochlebstw, by zaraz zdjąć z siebie główny ciężar swego posłannictwa: - Jeśli jednak czekasz na decyzje rady to powiem ci wprost - nie nadszedł jeszcze twój czas. - To słowa samego Anu. Jemu nie możesz się przeciwstawić – Nergal szybko wyrzucił je z siebie i celowo zaznaczył swego mocodawcę. Chciał bowiem uchodzić w jego oczach jako rozjemca a nie posłaniec złych wieści. - To musi być jakaś pomyłka, gdy przebywałem na planecie milionów lat obiecano mi, że mój czas nadejdzie. – zaprzeczył gospodarz wstając ze swego tronu, by stanąć naprzeciw brata i zajrzeć mu w oczy. - Nie, nie ma żadnej pomyłki, wszak Anu jest nieomylny. Sam odebrałem wiadomość z Nibruki – odparł gość. - Jestem pewien, że już nadszedł. Przewędrowałem wiele krain, od miejsc gdzie słońce wschodzi, aż tam gdzie zachodzi. Odpokutowałem za śmierć naszego brata i czas wygnania minął. Na mojej królewskiej koronie światło królestwa już rozbłysło. Przecież świecące stado niebiańskich zwierząt, nieustannie wędrujące po nocnym horyzoncie dało już pierwszeństwo gwieździe barana. – rzekł Marduk zaciskając pięści i odwrócił wzrok w kierunku boskich instrumentów służących do odkrywania tajemnic najodleglejszych zakątków nieba. - Spójrz na te przyrządy, czyż nie widać już w nich barana. Czy jego czas nie minął?- kiwnął na niego zachęcając go do spojrzenia w plan niebios, jednak Nergal nie chciał patrzeć, wypominając jego przeszłe uczynki: - Nie, nie minął, a twój upór znów ściągnie kłopoty na naszą rodzinę. Mało nie zginąłeś, gdy zamknęli cię w Ekur. Pogrzebali cię żywcem, abyś sczezł, lecz ty żyjesz. Zniszczyli platformy i wieżę, którą próbowałeś wznieść wraz z ludźmi. Pomieszali im nawet języki, aby już nigdy więcej nie mogli zjednoczyć swych wysiłków we wspólnym celu. Potem znów cię wygnali, a ty przetrwałeś i powróciłeś. Okaż jeszcze trochę cierpliwości. Jeśli przeznaczone ci panowanie nad całą ziemią to twoje dni nadejdą. Ale zniecierpliwiony Marduk dość już miał wygnania i oczekiwania na swoje dni w kolejce do władzy: - Widzę wszak wyraźnie jak czterogłowy baran dominuje w czterech narożnikach nieba a byk dogorywa przekłuty włócznią. Jak więc mógł nie nadejść? Czas ziemski i czas gwiezdny nie mogą kłamać. Pora, już aby starsi bogowie ujrzeli całą potęgę mego słowa, aby wreszcie obdarzyli mnie berłem, tronem i błyszczącą, królewską szatą. To mój wyrok powinien być ostateczny a mój rozkaz winien być jak rozkaz Anu.