W Niemczech zabija nowy szczep E. coli,Powstaje Białostocki Park

Transkrypt

W Niemczech zabija nowy szczep E. coli,Powstaje Białostocki Park
W Niemczech zabija nowy szczep
E. coli
Chińskie konsorcjum BGI (Beijing Genomic Institute) donosi dziś o
odcyfrowaniu DNA bakterii E. coli — sprawczyni niemieckiej epidemii.
Najważniejszy wniosek ze wstępnej analizy genomu tego konkretnego
zabójczego szczepu EHEC został streszczony krótko: jest to serotyp nowy,
nieizolowany dotąd w czasie żadnej z epidemii wywołanej przez pałeczkę
okrężnicy.
Wykazuje on 93% podobieństwa do szczepu oznaczonego symbolem EAEC 55989,
który wywoływał ciężkie biegunki w Afryce centralnej, różni się jednak od niego
obecnością sekwencji odpowiedzialnych za wysoką częstość występowania
śmiertelnego powikłania (zespołu hemolityczno-uremicznego). Naukowcy
wstępnie sugerują, że za obecność „nowych” sekwencji odpowiadać może tzw.
horyzontalny transfer genów. Nie ma jeszcze danych, których konkretnie
sekwencji transfer ten dotyczy i z jakiego innego gatunku bakterii miałyby one
pochodzić. Dodatkowo szczep zawiera geny oporności na różne antybiotyki (z
grupy makrolidów, aminoglikozydów i pochodne beta-laktamowe), co powoduje
niewrażliwość na podejmowane próby terapii.
Na zsekwencjonowanie DNA bakterii o długości 5Mb, współpracujący z
Uniwersytetem w Hamburgu, Chińczycy potrzebowali trzech dni. BGI zasłynęła
uprzednio równie szybkim opracowaniem pełnego genomu wirusa SARS.
Źródło.
Margit
Escherichia Coli
Powstaje
Białostocki
Naukowo-Technologiczny
Park
Rozpoczęto budowę Białostockiego Parku Naukowo-Technologicznego.
Nowa inwestycja, obejmująca dwa budynki, będzie kosztować prawie 53
miliony złotych.
Na terenie Białostockiego Parku Naukowo-Technologicznego powstaną budynki
Inkubatora Technologicznego i Administracji oraz Centrum Technologicznego.
Centrum Technologiczne ma mieć powierzchnię ponad 7 tysięcy metrów
kwadratowych. Będzie się ono składać między innymi z biur, laboratoriów oraz
serwerowni komputerowej. Inkubator natomiast będzie zajmował około 6 tysięcy
metrów kwadratowych, rozmieszczonych na sześciu kondygnacjach, z biurami,
salą audytoryjną oraz salami konferencyjnymi i wystawienniczymi. Oba obiekty
mają być gotowe jesienią 2012 roku.
Oprócz budynków z których będą korzystać białostockie uczelnie, dla inwestorow
przeznaczono 23 hektary terenów w obrębie Parku. Preferowanymi branżami
mają być: biotechnologia i farmakologia, technologie materiałowe,
nanotechnologie, elektronika i elektrotechnika oraz informatyka.
Białostocki Park Technologiczny wraz z przylegającą do niego strefą ekonomiczną
oraz powstającym nieopodal nowoczesnym kampusem Uniwersytetu w
Białymstoku, mają tworzyć tak zwaną dzielnicę wiedzy i przemysłu.
Park, który zacznie formalnie funkcjonować już w lipcu bieżącego roku, będzie
służył wspieraniu lokalnego potencjału naukowego i biznesowego. Ma wspomagać
także innowacyjne, rozpoczynające dopiero działalność, przedsiębiorstwa. Jego
budowa jest dofinansowana z Funduszy Europejskich (Program Rozwoju Polski
Wschodniej).
Escherichia Coli
Gruźlica w parze z cukrzycą
Diabetycy są narażeni na pięciokrotnie większe ryzyko zachorowania na
gruźlicę niż osoby niechorujące na cukrzycę. Podstawy do takiego wniosku
dają wyniki badań przeprowadzonych niedawno przez zespół naukowców z
University of Texas Health Science Center w Houston.
W badaniu wzięło udział 61 pacjentów z południa Teksasu oraz 172 pacjentów z
północno-wschodniego Meksyku.
Uzyskane rezultaty wskazują na to, że 25% przypadków wystąpienia gruźlicy
wykazywało związek z cukrzycą, a około 6% przypadków z HIV.
Znaczenie wpływu cukrzycy na rozwój gruźlicy było zróżnicowane, zarówno pod
względem regionalnym, jak i zależnie od badanej grupy etnicznej. Najbardziej
zauważalna korelacja wystąpiła u Latynosów oraz dwóch głównych populacji o
zwiększonym ryzyku wystąpienia obu chorób: Afroamerykanów i Indian [1].
Ujawniony związek przyczynowo-skutkowy sugeruje, że u pacjentów z gruźlicą
powinno zostać przeprowadzone badanie w kierunku cukrzycy i vice versa.
Społeczeństwa wielu krajów mogłyby z pewnością skorzystać na zintegrowaniu
programów profilaktyki i kontroli zachorowalności na tuberkulozę i przewlekłą
hiperglikemię.
Gruźlica jest chorobą zakaźną, wywoływaną przez Mycobacterium tuberculosis
complex. Szacuje się, że jedna osoba prątkująca może w ciągu roku zarazić drogą
kropelkową kilkanaście innych osób. Szczególne zagrożenie epidemiologiczne
stanowi gruźlica wielolekooporna (ang. multi-drug-resistant tuberculosis, MDRTB). Jej szczepy bakteryjne są oporne na najpowszechniej stosowane leki
przeciwgruźlicze — rifampicynę i izoniazyd — co sprawia, że leczenie chorych na
MDR-TB jest wyjątkowo trudne.
Escherichia Coli
Wśród przyczyn zagrożenia gruźlicą wymienia się czynniki globalne: migrację
polityczną i ekonomiczną z krajów ubogich, szerzenie się pandemii HIV, rozwój
turystyki masowej oraz czynniki regionalne, w tym między innymi lekceważenie
zagrożenia gruźlicą w krajach o niskich wskaźnikach zapadalności na tę chorobę i
umieralności z nią związanej, a także niekorzystne zmiany infrastruktury
organizacyjnej, która służy walce z gruźlicą.
Gruźlica co roku zbiera obfite żniwo, zabijając miliony osób na świecie. W 2009
roku zdiagnozowano ponad 9 milionów nowych zachorowań, a niemalże 2 miliony
chorych zmarło z powodu tuberkulozy. Word Health Organization przypuszcza, że
tak ogromny wzrost zachorowalności na gruźlicę może mieć związek z wciąż
zwiększającą się liczbą cukrzyków, która w tej chwili wynosi 285 milionów.
Według WHO do roku 2030 liczba ta może wzrosnąć do 438 milionów.
***
Zainteresowanym skalą problemu gruźlicy na świecie polecamy najnowszy Raport
WHO, obejmujący epidemiologię, prewencję, stosowane leczenie i jego rezultaty,
organizowane programy profilaktyczne oraz różne inne statystyki dotyczące tej
choroby.
Witamina D wpływa na ruchliwość
plemników
Prawidłowe stężenie witaminy D jest ważne dla zachowania optymalnych
funkcji rozrodczych nie tylko u zwierząt, ale także u ludzi. Opublikowane
w najnowszym numerze „Human Reproduction” wyniki duńskich badaczy z
Uniwersytetu Kopenhaskiego dowiodły, że istnieje pozytywna korelacja
między stężeniem witaminy D w surowicy a ruchliwością plemników u
człowieka.
Według badaczy stymulacja plemników witaminą D może zwiększać szybkość
poruszania się plemników, dzięki czemu przemieszczają się one szybciej i
efektywniej.
„Nasza publikacja jest tylko wstępem do szerszych badań i jeszcze na tym etapie
nie powinna wpływać na zmianę metod leczenia zaburzeń płodności u mężczyzn”
— wyjaśnia Martin Blomberg Jensen ze Szpitala Uniwersyteckiego w Kopenhadze.
Autorzy pracy konkludują, że należy zintensyfikować badania nad wpływem
witaminy D na ruchliwość plemników oraz zaprojektować profesjonalnie
przeprowadzone doświadczenia kliniczne nad stosowaniem tej witaminy do
leczenia zaburzeń płodności u mężczyzn.
Warto dodać, że nie opracowano dotąd żadnej uznanej metody farmakologicznego
wpływu na poprawę jakości nasienia, mimo, że w licznych pracach wykazano
pozytywny wpływ niektórych związków farmakologicznych, przeciwutleniaczy,
cynku czy różnych witamin na stan ludzkiej spermy.
Escherichia Coli
Od mysiego ogona do wątroby?
Doniesienie o przełomowym odkryciu w dziedzinie transdyferencjacji
opublikowano w najnowszym numerze „Nature”.
Naukowcom udało się przekształcić fibroblasty pochodzące z mysiego ogona w
komórki podobne do hepatocytów (ang. hepatocyte-like cells, iHep). Aby to
osiągnąć dokonali transdukcji genów Gata4, Hnf1alfa, Foxa3 oraz inaktywowali
gen supresorowy p19. Komórki nie są identyczne z komórkami wątroby, lecz
posiadają wystarczające podobieństwo do hepatocytów, aby uratować od śmierci
myszy z zaburzeniami funkcji wątroby.
Badanie daje nadzieję na wytyczenie nowej drogi uzyskiwania dojrzałych komórek
wątroby, które mogłyby być ratunkiem dla pacjentów z zaburzeniami funkcji tego
organu.
ALG
Escherichia Coli
Nadzieja dla chorych na WZW typu
C
Wątroba jest strategicznym miejscem w naszym organizmie. Pełni ona
kilka istotnych funkcji: detoksykacyjną, metaboliczną, filtracyjną oraz
magazynującą. W związku z pełnioną rolą narażona jest na zatrucia,
szkodliwe działanie alkoholu, infekcje pasożytnicze i wirusowe. W
przypadku działania wirusów HBV i HCV za uszkodzenie wątroby
odpowiada przede wszystkim interakcja układu immunologicznego
gospodarza z antygenami wirusa i antygenowo zmienioną błoną
komórkową hepatocytów, a w mniejszym stopniu bezpośrednie
oddziaływanie wirusa na hepatocyty.
Oszacowano, że HBV i HCV stanowią przyczynę 57% marskości wątroby oraz
78% pierwotnego raka wątroby w światowej populacji.
Wielu chorych pozostaje niezdiagnozowanych z powodu niskiej świadomości
społecznej. Z tego też powodu w przypadku HCV często rozwija się przewlekła
forma zakażenia. Transmisja wirusa następuje przy kontakcie z zakażoną krwią.
HBV jest w stanie przetrwać w „zasuszonej” krwi (przykładowo na
niezdezynfekowanym blacie stołu) nawet kilka tygodni, podczas gdy
HCVzachowuje taką zdolność zaledwie przez 16 godzin. Należy jednak uważać
na magazynowane próbki krwi w których HCV może przeżyć nawet do 4 dni.
W przeszłości doskonałą drogą transmisji wirusów była transfuzja krwi. Obecnie,
dzięki większej dbałości bezpieczeństwo pacjenta, odsetek przeztransfuzyjnych
zakażeń jest minimalny. Wciąż istnieje jednak ryzyko zakażenia związane z
wykonywaniem tatuażu i zabiegów kosmetycznych.
Dzisiaj ludzkość dysponuje już skuteczną bronią prewencyjną przeciwko HBV jaką
jest szczepienie ochronne. Szczepienia przeciw HCV nie istnieją. Efektywna
kontrola i prewencja WZW jest często złożona. Może ona obejmować programy
szczepień ochronnych, badania krwi, używanie jednorazowego sprzętu
medycznego, programy edukacyjne i wiele innych. Globalny nacisk na te ostatnie
jest jednak niewielki. W projekcie WHO z 2009 roku tylko 41% okręgów w 54
państwach przeprowadziło kampanie uświadamiające w ww. zakresie w ciągu
ostatnich pięciu lat.[1]
W Polsce zapadalność na WZW typu C wykazywała trend wzrostowy: od
wartości 2,58 na 100 000 ludności w 1997 roku do 7,85 w 2005 roku. W 2007
roku odnotowano nieznaczny spadek zachorowalności (7,22).
Dane te mogą ulec zmianie ze względu na przewlekły charakter choroby.
Zapadalność roczna może kumulować się latami prowadząc do wysokiej
chorobowości (1% ogólnej populacji). W 2007 roku najwyższy współczynnik
zapadalności odnotowano w grupie wiekowej 50-54 lata (11,63). W podziale na
województwa zdecydowanie najwieksza liczba zachorowań wystapiła w
województwie świętokrzyskim (13,62). [2]
Szacunkowe dane epidemiologiczne Państwowej Inspekcji Sanitarnej (PIS) z 2009
roku pozwalają sądzić, że liczba osób zakażonych HCV w Polsce sięga 730
tysięcy.[3]
Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom i potrzebom współczesnych społeczeństw
Food and Drug Administration (FDA) zaakceptowało nowy lek, Victrelis
(boceprevir), adresowany do chorych na WZW typu C.
Escherichia Coli
Lek jest skierowany do pacjentów z zachowaną przynajmniej częściowo funkcją
wątroby, którzy nie otrzymali wcześniejszego leczenia lub też okazało się ono
nieskuteczne. Można stosować go razem z peginterferonem alfa i ribavirinem.
Bezpieczeństwo i skuteczność nowego terapeutyku zostały potwierdzone w trzech
fazach badań klinicznych, przeprowadzonych z udziałem 1500 dorosłych
pacjentów.
Działanie nowego leku różni się zasadniczo od dotychczas stosowanych środków
farmakologicznych (wzmagały odpowiedź układu immunologicznego chorego) i
opiera się na hamowaniu proteazy, która wspomaga namnażanie się wirusa[4].
Wirusowe zapalenie wątroby typu C stanowi poważny i narastający problem
epidemiologiczny. Wczesne wykrycie zakażenia HCV zwiększa szanse na
skuteczne leczenie przeciwwirusowe. Rozpoznanie zakażenia w ciągu roku od
chwili zakażenia daje 90-100% szanse wyleczenia. Szansa wyleczenia w
przypadku stanu przewlekłego nie przekracza 40%. Tak obiecujące wyniki
skłaniają do dążenia w kierunku zwiększenia dostępności konsultacji
specjalistycznych oraz podkreślenia wagi roli diagnostyki laboratoryjnej zakażeń
wirusami hepatotropowymi.
Sparaliżowany człowiek odzyskuje
kontrolę nad nogami
Nastąpił przełom w rehabilitacji osób z uszkodzonym rdzeniem kręgowym.
Pionierska stymulacja rdzenia kręgowego i przekwalifikowanie sieci
neuronów odpowiedzialnych za motorykę dają szansę na powrót do
sprawności sparaliżowanym ludziom na całym świecie.
Escherichia Coli
Rob Summers został sparaliżowany od klatki piersiowej w dół na skutek
przerwania rdzenia kręgowego w wyniku obrażeń odniesionych w wypadku
samochodowym. Dzięki pionierskiej metodzie leczenia opracowanej przez zespół
Susan Harkema z Uniwersytetu Louisville w stanie Kentucky, pacjent może już
przyjmować pozycję stojącą i pozostawać w niej przez kilka minut; jest w stanie
także samodzielnie zginać nogi, a nawet wykonać kilka kroków.
Ten postęp to efekt dwóch lat ciężkiej pracy zespołu, który rozpoczął pracę nad
nowatorską metodą leczenia pacjentów z urazem rdzenia
kręgowego. Zaproponowana przez naukowców z Uniwersytetu Louisville
pionierska metoda leczenia polega na stymulacji rdzenia kręgowego, która
obejmuje przekwalifikowanie sieci neuronowych, odpowiadających za motorykę
mięśni niezbędnych do stania czy chodzenia.
Nowatorski stymulator, który został skonstruowany przy użyciu skomplikowanej
elektroniki i biomateriałów, został wszczepiony pacjentowi na plecach. Stymulator
oddziałuje na dolną część rdzenia kręgowego i naśladuje sygnały zwykle wysyłane
przez mózg do zainicjowania ruchu. U chorych z przerwanym rdzeniem kręgowym
tego typu naturalne przewodzenie sygnałów nie jest możliwe, dlatego też
możliwość zastosowania tego typu stymulacji rodzi wielkie nadzieje dla
sparaliżowanych osób z urazem rdzenia kręgowego.
Stymulator korzysta też z informacji pochodzących z czujników umieszczonych na
nogach, które przekazują informacje sensoryczne z dolnych kończyn, kontrolując
w ten sposób impulsy przekazywane przez sieci neuronowe pacjenta do mięśni i
stawów. Badacze twierdzą, że wspomaganie proponowanego przez nich leczenia
środkami farmakologicznymi może zwiększyć efektywność nowej metody.
Pacjent na którym testuje się prototyp, pomimo poważnego uszkodzenia rdzenia
kręgowego, zachował śladową zdolność czucia. Nie wiadomo jeszcze, czy
nowatorska technika będzie efektywna u osób, u których doszło do przerwania
rdzenia kręgowego i które straciły zdolność czucia.
Harkema i jej zespół pracują obecnie nad w pełni przenośnym systemem, który
mógłby w przyszłości być wdrożony do produkcji.
Film przedstawiający testy prototypu można obejrzeć tutaj.
Źródło: „Lancet”, „New Scientist”.
Biodrukarka 3D — technologia
przyszłości w teraźniejszości
W filmie „Piąty element” z fragmentu DNA znajdującego się w rękawicy
odtwarzana jest, warstwa po warstwie, piękna kobieta. Ta futurystyczna
scena już niedługo może się powtórzyć w rzeczywistości dzięki
doskonałemu połączeniu dorobku techniki z naukami biomedycznymi w
postaci biodrukarki 3D.
Pierwszą biodrukarkę stworzyła firma Invetech, od dziesięcioleci zajmująca się
produkcją sprzętu biomedycznego, na zlecenie firmy Organovo, pioniera w
dziedzinie technologii biodruku. Organovo koncentruje się na metodzie używanej
od prawie dwóch dekad przez jubilerów czy mechaników, w tym przypadku
wykorzystując drukarkę 3D do druku ludzkich tkanek na żądanie, zarówno do
badań laboratoryjnych jak i do celów medycznych. Biodrukarka może stać się
spełnieniem snów o prostej i szybkiej medycynie regeneracyjnej, w której tempo
otrzymania narządu warunkuje jedynie szybkość namnażania się komórek
własnych chorego, nie zmuszając pacjentów potrzebujących na przykład serca do
snucia marzeń o cudzej śmierci.
Escherichia Coli
Drukarka wyposażona jest w dwie głowice. Zadaniem pierwszej jest umieszczanie
docelowych komórek, a druga wprowadza materiały wspomagające jak hydrożel,
kolagen czy czynniki wzrostu, konstruując linia po linii i warstwa po warstwie
trójwymiarowe struktury. Do druku służy specjalnie zmodyfikowany hydrożel
o
o
alginianowy, który w temperaturach poniżej 20 C jest płynem, a powyżej 32 C
ciałem stałym. Jest on wystarczająco sztywny by utrzymać zaprogramowany
kształt i jednocześnie zachowuje właściwości pozwalające na swobodną
manipulację. Precyzja sprzętu sięga mikrometrów dzięki zastosowaniu laserowego
systemu kalibracji sterowanego komputerowo. Oprogramowanie utrzymuje także
na optymalnym poziomie parametry „farby biologicznej” takie jak temperatura,
lepkość oraz opór elektryczny.
Wspomniana wyżej kompania poinformowała niedawno o udostępnieniu danych
dotyczących pierwszej biodrukarki tworzącej naczynia krwionośne. Dane zostały
zaprezentowane 10 grudnia 2010 roku na konferencji Tissue Engineering and
Regenerative Medicine International Society (TERMIS) w Orlando na Florydzie.
Naczynia krwionośne drukuje się z elementów natywnych tętnic: pierwotnych
śródbłonkowych komórek mięśni gładkich i fibroblastów otrzymanych od ludzi. Są
one pierwszymi na świecie tętnicami wykonanymi wyłącznie z komórek
indywidualnej osoby. Wielu naukowców uważa, że na razie przy projektowaniu
organów wystarczy wytworzyć jedynie główne naczynia i pozostawić czas i
miejsce tkance by sama zbudowała resztę niezbędnych połączeń. To
niewiarygodna siła technologii, którą uosabia biodrukarka NovoGen MMX,
zaprojektowana specjalnie do budowy zaawansowanych, trójwymiarowych,
półstałych struktur komórkowych przy jednoczesnym zachowaniu wysokiej
zdolności do przeżycia komórek w trakcie procesu drukowania. Platforma,
wyposażona w nowy sprzęt i oprogramowanie rozwiązuje wiele problemów,
umożliwiając tym samym komercyjne wykorzystanie biodrukarki. Żywotność i
elastyczność komórek, którą umożliwia platforma, gwarantuje szybki postęp w
kreacji tkanek na żądanie. Zwłaszcza że plan zakłada, że za 5 lat chirurdzy będą
mogli drukować tętnice bezpośrednio podczas operacji na otwartym sercu.
Nie jest to jednak jedyny sposób wykorzystania opisywanej technologii. Zespół
profesora Jake’a Barraleta z McGill University w Montrealu postanowił skupić się
na odbudowywaniu kości. Przede wszystkim cały proces jest niewiarygodnie
szybki — trwa około 10 minut. Do procesu potrzebny jest specjalny proszek,
będący podstawą konstruowanej kości oraz kwasowy żel utwardzający. Stworzony
produkt może od razu trafić do pacjenta, gdzie ulega zrośnięciu z jego tkanką.
Technika ta może zrewolucjonizować chirurgię rekonstrukcyjną, i to już niedługo,
gdyż w przypadku chrząstek, które są prostymi, niezbyt unaczynionymi
strukturami, udało się osiągnąć już pewien sukces, a mianowicie zrekonstruowano
uszkodzoną łękotkę.
Inny pomysł na wykorzystanie biodruku 3D miał profesor James Yoo z Instytutu
Medycyny Regeneracyjnej na Uniwersytecie Wake Forest w Karolinie Północnej.
Yoo wraz z zespołem opracowuje system, który pozwoli na drukowanie
bezpośrednio na skórę ran oparzeniowych. Zdobył on nie lada inwestora —
Departament Obrony USA. System ma być skierowany do żołnierzy wałczących w
Afganistanie, gdzie około 30% urazów dotyczy skóry. Rana ma być skanowana, a
następnie przekształcana w trójwymiarowy obraz, na podstawie którego system
wyliczy jak wiele warstw komórek musi zostać nałożone na ranę, by przywrócić
pierwotny stan. Póki co za pomocą systemu udało się uzyskać plastry ze skóry
świni o powierzchni 10 cm2, a eksperymenty ma myszach wykazały całkowite
zasklepienie rany już po dwóch tygodniach. Dzięki użyciu komórek o
właściwościach totipotencjalnych udało się odbudować takie struktury jak mieszki
włosowe czy gruczoły łojowe.
Jak pokazują powyższe przykłady, w biotechnologii nie należy za wszelką cenę
szukać nowatorskich, skomplikowanych rozwiązań. Czasem warto rozejrzeć się
dookoła i zaadoptować znaną i używaną od lat metodę do nowych celów.
Selvita zdobywcą tytułu „Master of
Innovation”
Krakowska firma biotechnologiczna Selvita zdobyła tytuł najbardziej
innowacyjnej firmy biotechnologicznej w centralnej i środkowej Europie.
Wyniki trzyetapowego konkursu zostały ogłoszone w czasie targów
BioForum — największych targów biotechnologicznych dla tego regionu,
które odbyły się w dniach 11-12 maja w Łodzi.
W jury konkursu zasiadali eksperci z międzynarodowych firm z sektora
LifeScience: Oliver Murphy, Deloitte (Warszawa); Michal Kostka, JIC, South
Moravian Innovation Centre (Czechy); Heinrich Cuypers, BioCon Valley (Niemcy);
Kate Gunning, BioVisability (USA); Roland Kozlowski – Lectus Therapeutics
(Wielka Brytania).
Nagrodę — statuetkę „Master of Innovation” — wręczyli marszałek województwa
łódzkiego Witold Stępień oraz prezes firmy Bio-Tech Consulting prof. Tadeusz
Pietrucha.
Finalistami konkursu zostali: Adamed, Celther, Mabion oraz Read-Gene.
Zwycięzcom serdecznie gratulujemy!
Escherichia Coli
Niedobory nukleotydów przyczyną
niestabilności chromosomalnej
Niestabilność chromosomalna (ang. chromosomal instability, CIN) jest
cechą charakterystyczną komórki nowotworowej. Naukowcy odkryli już
wiele mechanizmów jej powstawania — skracanie telomerów, defekty
mechanizmów naprawy DNA, stres oksydacyjny czy błędy w segregacji
chromosomów w trakcie podziału komórki. Zauważono również, że w
zaawansowanych stadiach raka, niestabilność chromosomalna
obserwowana jest w wielu miejscach w genomie, natomiast w
początkowych stadiach nowotworzenia głównie w miejscach łamliwych
chromosomów, które są szczególnie wrażliwe na błędy w procesie
replikacji.
Dlatego zasugerowano, że przyczyną niestabilności chromosomalnej już we
wczesnych etapach rozwoju raka może być stres replikacyjny wywołany poprzez
uaktywnienie onkogenów. W artykule opublikowanym w jednym z ostatnich
numerów „Cell”, na podstawie analizy utraty heterozygotyczności (ang. loss of
heterozygosity, LOH), do której prowadzi niestabilność chromosomalna,
udowodniono, że teoria ta jest prawdziwa. W komórkach eksprymujących
wirusowy onkogen HPV, po 100 dniach hodowli LOH występował głównie w
miejscach łamliwych, a po 250 dniach, utratę heterozygotyczności obserwowano
również w miejscach mniej wrażliwych na błędy replikacyjne. Autorzy pokusili się
o znalezienie przyczyn tego zjawiska. Odkryli, że aktywacja onkogenów prowadzi
do niestandardowej aktywacji regulatorów cyklu komórkowego (np. Rb-E2F) i
wzmożonej proliferacji komórek. W tym samym czasie nie są jednak aktywowane
ścieżki biosyntezy nukleotydów. Prowadzi to do ich niedoborów w trakcie procesu
kopiowania DNA, powoduje stres replikacyjny, a w konsekwencji niestabilność
chromosomalną.
ALG
Escherichia Coli