zobacz przedmowę spis treści a także fragment "kodu ewangelii"

Transkrypt

zobacz przedmowę spis treści a także fragment "kodu ewangelii"
OD REDAKCJI
S
etki tysięcy ludzi w Polsce przeczytało Kod Leonarda da
Vinci – powieść sensacyjną napisaną przez Dana Browna. Jej
akcja kryminalna doprawdy zapiera dech w piersiach. Ale
prawdę mówiąc, nie ten akurat aspekt książki Brown uczynił ją
sławną na cały świat. Stało się tak za przyczyną innego, pobocznego wątku tej powieści. Na marginesie wartkiej akcji pojawiają
się myśli na temat historii chrześcijaństwa. Czytelnika informuje
się, jakoby aż do IV wieku Jezusa Chrystusa nie uznawano za
Boga; że francuska dynastia Merowingów to potomkowie ni
mniej, ni więcej tylko... Jezusa i Marii Magdaleny; że pierwsi
chrześcijanie czcili boską kobiecość, co stłumione zostało dopiero przez ucisk hierarchii kościelnej na przestrzeni wieków.
Oczywiście, przeciętny polski czytelnik podejrzewa, że ta
pseudohistoria chrześcijaństwa to nic innego jak ekscentryczne
wymysły. Pozostają jednak pytania: czy to możliwe, aby wszystko, co o chrześcijaństwie wyczytać można w Kodzie Leonarda da
Vinci, było zmyślone? A może jednak coś w tym jest? Może
jednak przynajmniej niektóre wątki, niektóre dane są zgodne
z rzeczywistością? W końcu któż z nas tak naprawdę dogłębnie
się na tym wszystkim zna?
Książka amerykańskiego biblisty Bena Witheringtona III Kod
Ewangelii niesie tu nieocenioną pomoc. Owszem, na pewno
wskutek wielu zawartych w niej wnikliwych uwag i cennych
obserwacji. Ale podkreślmy najpierw najbardziej nieoczekiwany
aspekt pożytku płynącego z dzieła Witheringtona: chociaż jest
on profesorem Nowego Testamentu na wyższej uczelni amery-
10
KOD EWANGELII
kańskiej, chociaż należy do grona czołowych biblistów protestanckich Stanów Zjednoczonych, chociaż wykładał w licznych
instytutach naukowych i akademiach – jednak to wszystko nie
uchroniło go przed bezkrytycznym przyjęciem niektórych przynajmniej tez Kodu Leonarda da Vinci. Tak, to prawda: z większością tych tez się nie zgadza. Również prawdą jest, że z zapałem podkreśla intelektualną miałkość pseudohistorycznych fantazji o starożytnym chrześcijaństwie wygłaszanych przez postacie powieści D. Browna. Ale nawet tak wybitny specjalista
naukowej biblistyki jak Witherington dał wiarę temu, że istniały
„średniowieczne przypuszczenia o małżeństwie Marii Magdaleny i Jezusa (i ich domniemanego potomstwa)”. Że osoby
głoszące dziś, jakoby „Maria Magdalena była żoną Jezusa i że to
ona została świętym Graalem, w tym sensie, że nosiła dzieci
Jezusa i przekazała dalej świętą krew” – „polegają na średniowiecznych podaniach i sztuce”.
W rzeczywistości nie ma żadnych takich średniowiecznych
przypuszczeń. Wymysły o ich istnieniu mają zaledwie nieco
ponad dwadzieścia lat. Zostały opublikowane w książce Święty
Graal, święta krew (Holy Blood, Holy Grail), której autorami są
M. Baigent, R. Leigh i H. Lincoln. W tym sensie Ben Witherington jest jedną z ofiar fałszerstw Kodu Leonarda, bowiem walcząc
z większością z nich, sam uległ niektórym. Polski czytelnik nie
może zapomnieć, że ma do czynienia z lekturą książki kogoś, kto
sam po części jest ofiarą Kodu Leonarda da Vinci, pewnie do dziś
nie zdając sobie z tego sprawy.
Dlaczego warto o tym wspomnieć? Ponieważ pokazuje to
destruktywną siłę historycznych fałszerstw, nawet jeśli to fałszowanie ubrane jest w szatę fascynującej powieści kryminalnej.
Ci, którzy pod wpływem takiej lektury nabrali wątpliwości co
do niektórych chrześcijańskich prawd, nie są, jak widać, w najgorszym towarzystwie.
Książka Kod Ewangelii ma swoje dobrze napisane i przekonujące fragmenty. To te, które przedstawiają nam historię
redakcji pism Nowego Testamentu, porównują je z pismami
OD REDAKCJI
11
gnostyków, dokumentują, że dzieła gnostyczne – które chciano
by przedstawić jako konkurencyjne dla listów św. Pawła czy dla
znanych nam czterech Ewangelii biblijnych – są w rzeczywistości
znacznie późniejsze. Niektóre z nich późniejsze nawet o całe
wieki. Wciągną też czytelnika pasjonujące rozważania o istnieniu od czasów Apostołów jasnego rozróżnienia tego, co
prawowierne, i tego, co nieprawowierne; poczujemy się żywo
zainteresowani debatą z teologicznym liberalizmem, który
chciałby wszelką religijną prawdę rozmyć w mglistej uczuciowości religijnej pozbawionej jakichkolwiek ram i form.
Książka Bena Witheringtona ma też swoje słabsze miejsca.
Autor nie może się zdecydować, czy starożytne sobory rozważały sprawę kanonu Nowego Testamentu („sobory, począwszy od soboru nicejskiego w 325 roku n.e., omawiały owe
kwestie”), czy też nie („Orzeczenia soboru nie miały nic wspólnego z kanonem, lecz z boskością Chrystusa”). Albo zupełnie
niesłusznie wkłada w usta starożytnych chrześcijan obce im idee
i problemy XVI-wiecznej reformacji: „pytania tego okresu podnosiły zagadnienie, co było normatywne dla wiary i praktyki
chrześcijańskiej: Tradycja św. (to znaczy Biblia) czy decyzje
soborowe”. Kiedy opuszcza teren swojej specjalności, Pisma
Świętego, a wchodzi na przykład na grunt historii Kościoła,
zdarzają mu się też inne pomyłki. Pisze o monastycyzmie w II
wieku, chociaż faktycznie zorganizowany ruch monastyczny
zaczął się ponad 100 lat później, lub błędnie przypisuje Orygenesowi naukę o stworzeniu Syna Bożego przez Ojca. Nie potrafi
właściwie dostrzec istoty niektórych teologicznych debat starożytności: oto na przykład odrzucanie przez gnostyków pism
Starego Testamentu (co było spowodowane odrzuceniem nauki
o dobru stworzenia materii) przypisuje niekiedy... antysemityzmowi. Kiedy referuje zalecane już w najwcześniejszych pismach
Nowego Testamentu i przeżywane przez wszystkie następne
wieki wezwanie do bezżeństwa, to kojarzy mu się to z wyrzeczeniem się kobiecej tożsamości lub z trudnościami w kochaniu dzieci. Przykłady można by mnożyć.
12
KOD EWANGELII
W sumie jednak warto zagłębić się w lekturę Kodu Ewangelii. Wiele dowiemy się z niej o historycznych fałszerstwach
Kodu Leonarda da Vinci. Znajdziemy się w samym centrum
debaty współczesnych chrześcijan, zwłaszcza amerykańskich, na
ten temat. Zauważymy też, jak nawet specjalistom nie zawsze
udaje się wyjść obronną ręką ze zmagań z takim fałszowaniem
historii, jakie serwuje Kod Leonarda da Vinci Dana Browna.
Tym bardziej poczujemy się zobowiązani do poszukiwania w tej
kwestii prawdy i – być może – docenimy bogactwo płynące
z naszego zakorzenienia w katolickiej Tradycji.
ks. prof. Andrzej Siemieniewski
PRZEDMOWA
K
ultura zachodnia jest kulturą nawiedzaną przez Jezusa,
a jednak w dużej mierze pozostaje biblijną ignorantką. W takiej
kulturze niemal wszystko może uchodzić za wiedzę o Jezusie
i o wczesnym chrześcijaństwie. Zeszłego roku prowadziłem
audycję radiową i pewna kobieta zadzwoniła do mnie z samochodu. Utknęła w korku na autostradzie do Santa Monica
i słuchała tej audycji. Powiedziała: „Siedzę tutaj w korku,
trzymając moje magiczne kryształy, czuję się naprawdę blisko
Jezusa i zastanawiam się, jaki jest związek pomiędzy tymi
kryształami a Jezusem?”. Moja natychmiastowa i instynktowna
odpowiedź brzmiała: „Żaden, chyba tylko taki, że On stworzył
te kryształy”.
Dzisiaj ludzie, którzy obiecują wyjawić tajemnice na temat
Jezusa – tajemnice długo skrywane przez Kościół i inne instytucje religijne, tajemnice, które mają być skandaliczne, albo przynajmniej podważać tradycyjne poglądy o Jezusie i o wczesnym
chrześcijaństwie – natychmiast znajdują odbiorców. Wystarczy
dorzucić teorię spiskową i przyjąć postawę wymierzoną w ustalony porządek, a publika dostanie bzika. W kulturze, gdzie to
jest najlepsze, co jest najnowsze, a stare jest podejrzane, nie
dziwi fakt, że Kod Leonarda da Vinci przez ponad czterdzieści
tygodni znajdował się w czołówce listy bestsellerów „New York
Timesa”. Nawet tak poważna książka religijna jak Beyond Belief
Elaine Pagels, która przedstawia naukową podbudową pewnych
problemów poruszanych w tej powieści, przebiła się do pierwszej setki.
14
KOD EWANGELII
Chociaż wielu tradycyjnych chrześcijan mogłoby odczuwać
pokusę, by wydrwić takie książki i potraktować je jako zwykłą
fikcję lub opinie kilku uczonych o skrajnych poglądach, to byłby
to poważny błąd. Stoimy twarzą w twarz wobec poważnej
rewolucji dotyczącej pewnych od dawna utrzymywanych prawd
na temat Jezusa, wczesnego chrześcijaństwa i Biblii.
To nie przypadek, że w latach dziewięćdziesiątych wciąż na
nowo raczono nas rewelacjami pochodzącymi od tak zwanego
Jesus Seminar 1. Ta grupa uczonych rozczłonkowała nauki Jezusa i następnie podzieliła je na autentyczne i nieautentyczne. To
nie przypadek, że mamy tak dobrze znane osobistości, jak
biskup Spong albo Marus Borg, które głoszą nowe chrześcijaństwo na nowy wiek. Są oni Janami Chrzcicielami obwieszczającymi przyjście nowego synkretyzmu religii New Age – po części
pogaństwa, po części gnostycyzmu i po części chrześcijaństwa.
To nie przypadek, że w jednym z głównych wyznań wyświęcono
teraz biskupa homoseksualistę i że małżeństwa homoseksualne
są już legalizowane w różnych miejscach. To nie przypadek, że
w obszarze tzw. Bible Belt 2 potępiono sędziego za wystawienie
w miejscu publicznym pomnika Dekalogu – dziesięciu przykazań, które należały do fundamentu wszystkich zachodnich kodeksów prawnych, nie wyłączając amerykańskiego. Nasza kultura
doświadcza gruntownych przemian, a stare judeochrześcijańskie
patrzenie na różne sprawy bywa podważane u samych podstaw.
Powieści takie jak Kod Leonarda da Vinci szerzą ten nowy
synkretyzm wśród mas. Wkrótce ma się pojawić film w reżyserii
Rona Howarda oparty na tej książce, z obsadą światowej klasy,
podczas gdy szeroka publiczność generalnie lekceważy wspaniały film Gospel of John (Opowieść o Zbawicielu), a wokół Pasji
Mela Gibsona narosły kontrowersje i sprzeciwy. Kiedy to piszę,
1
Skrajne liberalny krąg badaczy Nowego Testamentu, którzy odrzucają
podstawowe nauczania chrześcijańskiej wiary (przypis redakcji).
2
Południe Stanów Zjednoczonych, gdzie dominują Kościoły protestanckie
o nastawieniu fundamentalistycznym, znane z przywiązania do tradycji biblijnej
(przypis redakcji).
PRZEDMOWA
15
dostaję zaproszenia z jednego kościoła za drugim, by wyjaśnić
ludziom i rozszyfrowywać powieść Dana Browna. Wygląda na
to, że żyjemy w epoce, kiedy urzeczywistnia się nowotestamentowe proroctwo: „Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej
nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań – ponieważ
ich uszy świerzbią – będą sobie mnożyli nauczycieli. Będą się
odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym
opowiadaniom” (2 Tm 4,3-4). Wydaje się, że to właśnie w naszych czasach ludzie faktycznie wierzą w rzeczy, które są „poza
wszelką wiarą”. Książka ta ma być w zamierzeniu pobudką dla
tych, którzy dotąd nie dostrzegają znaków czasu.
By uniknąć obciążania tekstu odnośnikami, podałem źródła
i dodatkowe informacje w przypisach na końcu książki. W poszukiwaniu dalszych wyjaśnień, jak z nich korzystać, należy
zajrzeć na stronę 221.
SPIS TREŚCI
Od redakcji 9
Przedmowa 13
Część I: Veni, vidi, da Vinci 17
1. Nowatorski pomysł? 19
2. Żadnego wesela i pogrzeb 35
3. Opowiedz mi tę prastarą historię 47
4. Jego historia, historia i historia kanonu 65
Część II: Maria Magdalena i neognostycyzm 81
5. Co nieco o Marii 83
6. Ci, którzy wiedzą 97
7. Niewierny Tomasz 115
Część III: Czy kanon zabrzmiał fałszywie? 133
8. Zasięgając opinii znawców kanonu 135
9. Czytając Borga ponownie po raz pierwszy 157
10. A gdyby Bóg był jednym z nas? 179
Postscriptum: Obumieranie prawdy w XXI wieku 205
Słowniczek 213
Uwagi 221
Wybrana bibliografia 243