Szanowna Redakcjo „Gościa Niedzielnego” Z dużym

Transkrypt

Szanowna Redakcjo „Gościa Niedzielnego” Z dużym
dr Henryk Jaroszewicz
Uniwersytet Wrocławski
Tôwarzistwo Piastowaniô Ślónskij Môwy DANGA
[email protected]
Wrocław, 06.06.2012 r.
Szanowna Redakcjo „Gościa Niedzielnego”
Z dużym zainteresowaniem przeczytałem zamieszczony w ostatnim numerze Waszego
tygodnika wywiad z Marszałkinią Senatu, Marią Pańczyk-Pozdziej, w którym poruszono
temat powstania języka śląskiego. Jako że urodziłem się, wychowałem i mieszkałem na
Górnym Śląsku przez kilkadziesiąt lat, a od dłuższego czasu zajmuję się w swoich pracach
naukowych problemem tworzenia i kodyfikacji języków słowiańskich, wyjątkowo
zaciekawiły mnie poglądy wygłaszane przez Marię Pańczyk-Pozdziej. Niniejszym pozwolę
więc sobie na zwięzły, polemiczny komentarz do kilku tez sformułowanych przez bohaterkę
wywiadu.
M. Pańczyk-Pozdziej wyraziła opinię, że „pewnych rzeczy po śląsku powiedzieć się
nie da”. Rozumiem, że Pani Marszałek miała na myśli to, iż w mowie Ślązaków brakuje wielu
słów na określenie pewnych abstrakcyjnych lub specjalistycznych pojęć. Z tym
spostrzeżeniem trudno się nie zgodzić, trzeba jednak dodać dwie istotne uwagi. Po pierwsze,
ograniczenia leksykalne dotyczące mowy Ślązaków nie mają charakteru stałego. Nic nie stoi
na przeszkodzie, aby w dalszym rozwoju śląszczyzny doszło do wykształcenia się
potrzebnych zwrotów i słów. Przecież śląszczyzna od wieków ubogaca się o nowe słowa i
wyrażenia, wystarczy przejrzeć dawne i obecne słowniki oraz atlasy gwarowe. Nie widzę też
powodów, dla których wspomniane leksykalne ubogacanie śląszczyzny miałoby zostać
przerwane na obecnym etapie rozwoju mowy Ślązaków. Po drugie, trzeba przypomnieć, że
każdy język – zwłaszcza w początkowym etapie swojego rozwoju – również cechuje się
wspomnianymi wyżej ograniczeniami w leksyce. Świadectwem tego są m.in. zapożyczenia
które odnaleźć można w każdym języku – tak polskim, jak też angielskim czy niemieckim.
Obecne np. w języku polskim germanizmy typu ratusz, rynek, klej, dach, meble, komin,
handel, szpital, śruba itd. świadczą jasno, że w pewnym momencie swojego rozwoju także
język polski był zbyt ubogi, aby pewną treść wyrazić. Konieczne stało się wówczas włączenie
w jego obręb wyrazów przynależnych do innego języka. Stawiam więc pytanie - dlaczego
mowa Ślązaków nie mogłaby w podobny sposób, właśnie poprzez zapożyczenia, uzupełnić
część braków w swoim słownictwie? Moim zdaniem byłoby to możliwe i pozostawałoby w
zgodzie z naturalnym tokiem rozwojowym każdego języka.
W tym miejscu chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jedną kwestię, która – jak się
wydaje – umknęła uwadze M. Pańczyk-Pozdziej. Śląszczyznę trzeba kodyfikować właśnie po
to, aby jak najwięcej „rzeczy po śląsku powiedzieć się dało”! To jasne, że bez sumiennej,
przemyślanej i planowej pracy kodyfikatorów, bez wydawania słowników oraz gramatyk
możliwości wyrażania istniejące w języku śląskim będą niezadowalające. Można przy tym
zauważyć, że konieczność prowadzenia tychże działań dotyczy nie tylko powstającego języka
śląskiego, ale też innych już skodyfikowanych języków, w tym polskiego. O ileż uboższa
byłaby polszczyzna, gdyby nie trud całych zastępów badaczy i leksykografów, którzy przez
dziesiątki lat wydawali – i wciąż wydają – słowniki, poradniki językowe, gramatyki języka
polskiego itd.
M. Pańczyk-Pozdziej udzielając wywiadu podkreśliła, że obszar Śląska cechuje spora
językowa różnorodność, czasem tak duża, że osoby mówiące poszczególnymi śląskimi
gwarami, mogą mieć problemy ze wzajemnym porozumieniem. Tym samym, powołanie do
życia jednego ogólnośląskiego, standardowego języka – jej zdaniem – skończyć się musi
stworzeniem jakiegoś sztucznego tworu, swoistego rodzaju „śląskiego esperanto”, będącego
w rzeczywistości mieszaniną śląskich gwar. Uwadze M. Pańczyk-Pozdziej umyka jednak
jeden dość prozaiczny fakt. Różnice istniejące pomiędzy poszczególnymi polskimi gwarami
oraz dialektami są jeszcze większe, a mimo to ogólnopolski język standardowy udało się
powołać do życia! Co ważne, jest to język akceptowany przez swoich użytkowników,
świetnie się rozwijający, którego sensu istnienia nikt dzisiaj nie kwestionuje. Nikt też nie
nazywa polszczyzny „polskim esperanto”. Skoro pomimo tej gwarowo-dialektalnej
różnorodności udało się stworzyć standardową formę języka polskiego, dlaczego miałoby się
to nie udać na – o wiele mniejszym od Polski – obszarze Śląska? Jestem przekonany, że jeśli
my, Ślązacy, wykażemy się cierpliwością i rozwagą, otwartością na głos lokalnej wspólnoty
jak i argumenty naukowców, to standard języka śląskiego może powstać stosunkowo szybko i
zostać zaakceptowany przez szerokie masy Ślązaków. Uważam, że pomocne w tych
działaniach mogą być doświadczenia Kaszubów, czy też nieco odleglejszych nam
geograficznie Macedończyków i Chorwatów, którzy pomimo istnienia zróżnicowanego
gwarowo i dialektalnie podłoża zdołali – i to całkiem niedawno – z powodzeniem
ukształtować standardową formę swojego języka. Jasne jest, że norma języka śląskiego
zapisana i skodyfikowany w słownikach będzie się różniła od języka używanego w śląskim
domu, czy na śląskiej ulicy. Ale nie należy się obawiać rozdźwięku pomiędzy wzorcową
formą języka zapisaną w gramatykach, a formą języka, która będzie występowała w
potocznej, codziennej komunikacji. Te różnice są czymś naturalnym i dotyczą każdego języka
– w tym polskiego. Przecież jasne jest, że przeciętny mieszkaniec Podlasia, Kujaw, Podhala
czy Wielkopolski w codziennym życiu nie posługuje się wiernie tą odmianą polszczyzny,
która rozbrzmiewa z odbiorników radiowych, której znajomość wymagana jest w urzędach,
która jest nauczana w szkołach na lekcjach polskiego. Odnosząc się do obszaru Śląska warto
zaakcentować, że z chwila powstania śląskiego standardu, rozdźwięk ten ulegnie
radykalnemu zmniejszeniu – wielu Ślązakom z pewnością bliższa będzie standardowa forma
języka śląskiego, aniżeli standardowa forma ogólnopolskiej polszczyzny.
M. Pańczyk-Pozdziej wielokrotnie podkreślała, że konieczne jest zachowanie śląskiej
różnorodności językowej oraz pielęgnowanie wszystkich śląskich gwar. Postulatowi temu
należy przyklasnąć i jedynie wyrazić ubolewanie, że dla ochrony śląskiej mowy tak mało się
dzisiaj na Śląsku robi. Najwyższe zdumienie budzi jednak to, że zdaniem M. Pańczyk-
Pozdziej najpoważniejszym zagrożeniem dla śląskich gwar, i tym samej mowy Ślązaków,
byłoby powstanie skodyfikowanej, standardowej odmiany języka śląskiego! Naprawdę trudno
zrozumieć, jak mogło uwadze M. Pańczyk-Pozdziej ujść to, że na obszarze Śląska (jak i
zresztą całej Polski) bogactwo gwar i dialektów uszczuplane jest z roku na rok przez zupełnie
inny czynnik – mowa o standardowej polszczyźnie, która stanowi uprzywilejowaną i
wspieraną przez państwowe władze odmianę języka polskiego. Standardowy język polski
posiada przecież wyłączność na użycie we wszystkich śląskich wyższych uczelniach, w
śląskich urzędach, w śląskich szkołach (wyjątkiem są tu gminy zamieszkiwane przez
mniejszość niemiecką). Jego dominacja nie podlega dyskusji także w mediach
elektronicznych funkcjonujących na Śląsku, w śląskich teatrach, śląskich kinach i innych
lokalnych placówkach kulturalnych. Standardowa polszczyzna to język dominujący w
dostępnej na Śląsku prasie, w odbieranej na Śląsku telewizji, w słuchanych na Śląsku
rozgłośniach radiowych, to ostatecznie język używany w śląskich świątyniach. Co ważne,
standardowa polszczyzna wdziera się stopniowo nawet do tych sfer życia Ślązaków, które od
wieków zarezerwowane były dla wyłącznie dla „śląskiej godki” – mowa o codziennej,
potocznej komunikacji pomiędzy członkami rodziny. Jasne jest więc, że to nie plany
kodyfikacji stanowią zagrożenie dla śląskiego żywiołu językowego, ale ekspansywny,
uprzywilejowany w swoim użyciu polski standard językowy, który stopniowo wypiera z
użycia inne, słabsze odmianki językowe – w tym śląskie gwary.
Trzeba w tym miejscu szczególnie zaakcentować, że wbrew temu co pisze M.
Pańczyk-Pozdziej, to właśnie powstanie standardowego języka śląskiego może skutecznie
przeciwdziałać dalszej marginalizacji mowy śląskiej, a w konsekwencji – może też chronić
śląską różnorodność gwarową. Jasne jest bowiem, że powołanie do życia regionalnego języka
śląskiego pozwoli na instytucjonalną (a więc i prawną) ochronę śląskiej mowy, w tym
wszystkich jej odmian i gwar. Nie ulega też wątpliwości, że skodyfikowanie języka śląskiego
pozwoli na pełny i nieskrępowany rozwój całości śląskiego żywiołu językowego. Norma
językowa zawsze bowiem stanowi pozytywny czynnik, który usprawnia komunikację,
porządkuje językową rzeczywistość i pozwala oddzielić w języku to co potrzebne i właściwe,
od tego co niewłaściwe i zbyteczne. Pozwalając sobie na mało wyszukane porównanie,
można by rzec, że językowa norma to sumienny ogrodnik, który dba o to, aby w językowym
ogrodzie panował ład, aby wszystkie rośliny – niezależnie od swojej wielkości – miały dostęp
do światła i wody, aby nie przeszkadzały sobie we wzroście, nie dziczały i nie usychały.
Trzeba też dodać, że wykształcenie się językowego standardu to zwieńczenie i ukoronowanie
jednego z najważniejszych etapów w rozwoju każdego języka. Odmawianie mowie Ślązaków
możliwości standaryzacji jest więc dla mnie zupełnie niezrozumiałą próbą powstrzymania
naturalnego toku rozwojowego śląszczyzny. Gdybym miał znowu posłużyć się obrazowym
porównaniem, to przyrównałbym takie działanie do zamykania młodego ptaka w klatce, po to,
żeby nigdy nie rozwinął skrzydeł i nigdy nie nauczył się latać.
Jestem więc głęboko przekonany, że najlepszy sposobem na zachowanie językowego
bogactwa Śląska dla przyszłych pokoleń będzie właśnie kodyfikacja mowy Ślązaków. Dzięki
temu uda się zachować jeden ze składników kulturowego bogactwa Śląska – a pośrednio –
także całego kraju. Za sprawą kodyfikacji także ci, którzy z różnych powodów zatracili
znajomość tej mowy, będą mogli znowu ją sobie przypomnieć. Na marginesie chciałbym
jeszcze zauważyć, że gdyby kodyfikacja języka nie miała pozytywnych skutków i była
zbyteczna, język polski do dzisiaj stanowiłby chaotyczny, nieustandaryzowany zbiór
dialektów i gwar. Oczywiste jest więc dla mnie, że każdy kto w świadomy sposób kocha
śląską mowę, jej różnorodność i bogactwo, i komu zależy na jej rozwoju nie może być
przeciwnikiem kodyfikacji śląszczyzny.
Ze względu na formalne ramy niniejszej polemiki nie sposób odnieść się do
wszystkich poglądów wyrażonych przez M. Pańczyk-Pozdziej, a spora ich część również
budzi poważne zastrzeżenia. Na końcu tej polemiki chciałbym zwrócić uwagę tylko na dwie
kwestie. Po pierwsze, wbrew temu co twierdzi bohaterka wywiadu, idea standaryzacji języka
śląskiego posiada coraz szersze wsparcie w polskich kręgach naukowych, a działający na tym
polu prof. Bogusław Wyderka wcale nie jest osamotniony w swoich poglądach. Działania na
rzecz kodyfikacji języka śląskiego podejmują, lub też przychylnie do nich się odnoszą liczni
językoznawcy z różnych polskich ośrodków uniwersyteckich – Katowic, Opola, Krakowa,
Poznania, Wrocławia itd. Można tu wymienić takie nazwiska jak: prof. Władysław Lubaś,
prof. Jolanta Tambor, dr Tomasz Wicherkiewicz, dr Artur Czesak, czy też w końcu moją
skromną osobę. Po drugie, chciałbym dobitnie podkreślić, że idea kodyfikacji języka
śląskiego ma charakter działań obronnych, defensywnych. Jej celem jest jedynie ocalenie
zagrożonego w swoim istnieniu językowego żywiołu Ślązaków, nie zaś narzucenie
komukolwiek obowiązku posługiwania się skodyfikowanym językiem śląskim. Standardowy,
regionalny język śląski nikogo z niczego nie ograbi, nikomu niczego nie zabierze, a
wszystkich nas może ubogacić.
Łączę wyrazy szacunku
dr Henryk Jaroszewicz