Załącznik 2 - I Kongres Zdrowia Pracodawców RP

Transkrypt

Załącznik 2 - I Kongres Zdrowia Pracodawców RP
Inwestycja w zdrowie a rozwój
społeczno-gospodarczy
II Posiedzenie ekspertów zaproszonych do panelu Inwestycja w zdrowie a rozwój gospodarczy podczas
I Kongresu Zdrowia Pracodawców RP 29 września w Warszawie
Warszawa, 31 sierpnia 2016
Wstęp
Zdrowie jest nie tylko wartością samą w sobie ale także istotnym warunkiem rozwoju gospodarczego.
Zdrowe społeczeństwo oznacza większą produktywność, dłuższą aktywność zawodową, a co za tym idzie
szybszy wzrost gospodarczy oraz większe przychody budżetowe. Oczywiście wydatki na zdrowie
pozostaną istotnym kosztem dla społeczeństwa (za pośrednictwem finansów publicznych), ale – przy
właściwym wykorzystywaniu – powinny być traktowanie jako wydatki pomagające kreować wzrost
gospodarczy. Inwestowanie w zdrowie nie tylko zwiększa bowiem wydajność ale także pomaga
zmniejszyć przyszłe koszty związane z leczeniem chorób, którym można zapobiec. W obliczu starzejącej
się ludności, wydłużenie aktywności zawodowej i zwiększenie efektywności systemu ochrony zdrowia są
warunkami niezbędnymi dla utrzymania stabilności finansów publicznych oraz zdrowej, konkurencyjnej i
szybko rosnącej gospodarki.
Sektor ochrony zdrowia w Unii Europejskiej to średnio 8 procent zatrudnionych oraz ok. 10 procent
Produktu Krajowego Brutto. Jest to więc ważny element życia gospodarczego, którego znaczenie będzie
rosło wraz ze zmianami demograficznymi zachodzącymi w Europie. W Polsce starzejąca się ludność
będzie wymagała nie tylko większych nakładów na opiekę nad osobami przewlekle chorymi ale także
inwestycji w utrzymanie populacji w jak najlepszym zdrowiu tak, aby nieuchronne przedłużenie
aktywności zawodowej stanowiło jak najmniejszy problem.
Chorobowość i zachorowalność odbijają się na rynku pracy, pogarszając sytuację pracowników i
pracodawców. Szacuje się, że wywołany chorobami absenteizm sięga w Unii Europejskiej od 3 do 6
procent czasu pracy, co przekłada się na 2,5 procent PKB. Część chorych pracowników nie wraca na rynek
pracy przechodząc na wcześniejsze emerytury, rentę lub umierając przedwcześnie.
Ludność Polski szybko się starzeje. Pomimo niedawnego podniesienia wieku emerytalnego, liczba osób w
wieku produkcyjnym za 25 lat spadnie o 2,5 mln. Duża część pracowników musi ograniczyć lub całkowicie
zaprzestać aktywności zawodowej z powodu pogarszającego się zdrowia na wiele lat przed 67 rokiem
życia - wyznaczającym obecnie moment przejścia na emeryturę. Bez inwestycji w dłuższe życie
pracowników w lepszym zdrowiu, wzrost Produktu Krajowego Brutto w Polsce może znacząco zwolnić lub
nawet całkowicie wyhamować. W starzejącej się Europie mobilność, wydajność i zdolność do pracy może
wpływać na konkurencyjność gospodarek poszczególnych krajów. Według szacunków OECD wydłużenie
oczekiwanej długości życia populacji o jeden rok może przełożyć się na wzrost Produktu Krajowego
Brutto o 4 procent.
Zdrowie przez wiele lat było w Polsce traktowane jako koszt, a nie jako inwestycja. W efekcie poza
nielicznymi obszarami, przez lata było niedoinwestowane. Z zapowiedzi Pani Premier Beaty Szydło oraz
Ministra Zdrowia Konstantego Radziwiłła wynika, że w ciągu najbliższych dziesięciu lat sytuacja ma się
zmienić, dzięki stopniowemu dochodzeniu nakładów publicznych na ochronę zdrowia do 6 procent PKB –
co zbliżyłoby Polskę do średniej dla krajów OECD.
29 czerwca 2016 roku w siedzibie Pracodawców RP odbyło się I posiedzenie ekspertów zaproszonych do
panelu Inwestycja w zdrowie a rozwój gospodarczy podczas I Kongresu Zdrowia Pracodawców RP, który
odbędzie się 29 września w Warszawie. Uczestnicy dyskusji zastanawiali się jak pogodzić dyscyplinę
budżetową z koniecznością większych inwestycji w zdrowie, skąd wziąć pieniądze i na co je efektywnie
wydać.
Zapis tej dyskusji znajduje się w oddzielnym załączniku.
31 sierpnia eksperci w nieco innym składzie spotkali się ponownie , aby podsumować pierwszą
dyskusję i zastanowić się nad obszarami do poprawy, kluczowymi postulatami i propozycjami
rozwiązań jak również możliwymi zmianami prawnymi, które mogłyby te rozwiązania ułatwić.
Uczestnicy dyskusji:
Prof. Andrzej Fal – Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego
Dr Małgorzata Gałązka – Sobotka – Instytut Zarządzania w Ochronie Zdrowia, Uczelnia Łazarskiego
Prof. Leszek Czupryniak – Szpital ...
Prof. Witold Orłowski – Rektor Uczelni Vistula
Wojciech Wiśniewski – Fundacja Alivia
Zbigniew Derdziuk - mBank, były prezes ZUS
Grzegorz Byszewski – Pracodawcy RP
Karol Poznański – moderator - Platforma Farmaceutyczna Pracodawców RP, MSD Polska
Stan obecny – obszary problemowe
1. Brak wiarygodnych danych
Pierwszy punkt pogodził wszystkich uczestników dyskusji. Brak wiarygodnych danych uniemożliwia
prawidłową diagnozę problemów, z którymi boryka się systm ochrony zdrowia w Polsce. Bez tego zaś
trudno jest zaproponować realne i mierzalne reformy.
Wojciech Wiśniewski – Nie znamy faktycznej sprawności naszego systemu. Jeżeli z punktu widzenia
płatnika agregujemy tak niewiele danych i ich nie wykorzystujemy aby wprowadzać zmiany i
identyfikować miejsca w których zmiany są najpilniejsze to ryzykujemy pdoejmowanie niewłaściwych
decyzji. Jednym z postulatów powinno być udzielenie odpowiedzi co my w zasadzie may w systemie.
Wiemy, że są niedobory ale nie widzimy wszystkich wyzwań. Obietnica większych wydatków na zdrowie
oczywiście cieszy ale prawda jest taka, że ja jako pacjent nie wiem co dostanę za 6% bo nie wiem co
dostaję za 4,8%. Ja bym sobie życzył, aby przed przedstawieniem propozycji zmian, ktoś powiedział jakie
potrzeby chce zaadresować.
Część ekspertów zwracała jednak uwagę, że sporo danych jest gromadzonych w różnych systemach.
Problelem jest brak integracji i zasobów do ich wykorzystania.
Zbigniew Derdziuk – Mamy naprawdę dużo danych – odnoszę się do ZUS. Także NFZ ma dużo danych
tylko ich nie publikuje bo taki ma dogmat. Istnieje dużo systemów branżowych tylko nikt ich nie
zintegrował. Ale nawet jeżli zbudujemy zintegrowany system to jeszcze ktoś musi chcieć z nich korzystać.
Także system to tylko narzędzie – samo z siebie niczego nie zmieni.
Sposobem na wykorzystanie danych i krokiem w kierunku porządkowania system miały być mapy
potrzeb zdrowotnych.
Małgorzata Gałązka – Sobotka – Problemem map potrzeb zdrowotnych jest to, że zostały one
zbudowane w oparciu o bardzo słabej jakości dane. One zawierają wiele błędów, które ściągneły na nie
sporą dawkę krytyki i niską ocenę wiarygodności. Ja będę ich jednak broniła. W wielu dojrzałych
systemach te mapy na początku nie wychodziły. To jest proces i problemem tu jest brak dostępu do
danych i integracja tych danych w systemie. Dopóki nie wdrożymy całkowicie zintegrowanych systemów
informatycznych, o żadnej zmianie jakościowej i ilościowej w ochronie zdrowia w Polsce nie będziemy
mogli mówić. Tak samo kiedy mówimy o skoordynowanej opiece zdrowotnej. Dla mnie osobiście
koordynacja to jest po prostu dzielenie się informacją w dobrze zintegrowanym systemie
informatycznym. Konsekwencją są odpowiednie modele finansowe. Mapy są po to aby cele jakościowe
opisywać celami ilościowymi.
2. Brak wyznaczonych celów opisanych kryteriami jakościowymi i ilościowymi
Brak przemyślanej strategii zdrowotnej oraz wyznaczenia jasno określonych celów to kolejna bolączka
wymieniona przez uczestników dyskusji.
Małgorzata Gałązka – Sobotka – Zmiana instytucjonalna powinna być raczej na końcu drogi, bo struktura
powinna zależeć od tego jakie cele zdrowotne sobie określimy. Tymczasem w przedstawionym w lipcu
przez MZ programie nie ma na razie głębszej analizy tego co tak naprawdę nie działa. Co uznajemy za
największą bolączkę. Proponowana zmiana nie została opisana żadnym wskaźnikiem. Jedyny wskaźnik,
który tam się znajduje to wzrost nakładów na ochronę zdrowia do 6% w ciągu dziesięciu lat. Czyli jest to
założenie, że same pieniądze załatwią sprawę. Tymczasem nawet gdybyśmy te dodatkowe 26 miliardów
złotych dostali z dnia na dzień to i tak musimy określić na co chcemy je wydać. Musimy przeanalizować
potrzeby i z tych potrzeb wybrać priorytety. Kiedyś za taki priorytet uznaliśmy kardiologię i udało nam się
to dobrze poukładać. Teraz jest czas na inny priorytet bo przecież wszystkiego na raz objąć uwagą się nie
da. Ale gdybyśmy na przykład co trzy lata obierali sobie jeden cel główny i próbowali go doprowadzić do
takiego stanu jak dzisiaj kardiologia, to myslę że dynamika zmiany w systemie byłby zdecydowanie
większa.
Leszek Czupryniak – Potrzeby są kluczem. Trzeba się zastanowić jakie są potrzeby pacjentów i to wcale
nie musi być geriatria czy diabetologia. Cazasem się ironizuje, że na ochronę zdrowia można wydać każde
pieniądze i nie da się zaspokoić wszystkich potrzeb. Tak do końca nie jest. Np. czy będziemy ucinać stopy
chorym na cukrzycę czy nie – zależy od zmiany wyceny procedur. Jeżeli byłoby tak, że za uratownie
owrzodzonej stopy szpital dostaje premię, to amputacje spadłyby o 90 procent. To są takie szczegóły,
które znajdziemy w każdej dziedzinie. Np. w onkologii wiadomo – nie ma patomorfologów. I wracając do
potrzeb: są obszary skandalicznie zaniedbane, ale są też obszary całkiem nieźle zaopatrzone i oczywiście
zmiana tego wywołuje gwałtowne reakcje – widzimy to teraz na przykładzie kardiologii. Zmiana wycen
procedur jest przedstawiania jako droga do zapaści polskiej kardiologii. Ale wszyscy lekarze doskonale
wiedzą, że są procedury znakomicie wyceniane jak na przykład koronarografia.
Jak ważna jest identyfikacja potrzeb można pokazać na przykładzie dializoterapii. Kiedy w 1999 roku
wprowadzano reformę zdrowia, zorientowano się, że jest to potwornie zaniedbana dziedzina. W tamtych
czasach umieszczenie pacjenta na dializie graniczyło z cudem. Zmieniono finansowanie i w ciągu roku to
się gwałtownie zmieniło. Od tej pory nie ma najmniejszego problemu z leczeniem nerkozastępczym
dowolnych chorych. Wycena dializ została zresztą zmniejszona kilka lat temu, a problemu nadal nie ma.
Hałasu wtedy nie było bo nefrolodzy nie mają takiego przełożenia na media jak kardiolodzy.
3. Zła alokacja środków
Słabość danych, brak sensownej analizy i priorytetów prowadzi wprost do głownej bolączki polskiego
systemu zdrowia: marnotrawienia i tak skąpych środków na ochronę zdrowia.
Małgorzata Gałązka – Sobotka – Z jednej strony mamy gospodarkę niedoboru ale z drugiej mamy
przykłady marnotrwienia pieniędzy w systemie. Nieadekwatna polityka inwestycyjna, budowana bez
rozpoznawania potrzeb doprowadziła w wielu obszarach do nadrozpoznawalności, nadmiernej
konsumpcji niektórych świadczeń i niewykorzystania dostępnych zasobów. Np. na jakieś leczenie nie
możemy znaleźć w systemie 10 milionów złotych ale jednocześnie wydajemy 20 milionów na sprzęt który
jest wykorzystywany w niewielkim stopniu.
Witold Orłowski – Gdybyśmy na cały ten proces popatrzyli od strony ekonomicznej, to płatnik nie
zajmuje się finansowaniem ale raczej ograniczaniem wydatków w taki sposób aby to jak najmniej
szkodziło pacjentom. Mapa potrzeb zdrowotnych jest więc potrzebna żeby stwierdzić gdzie można
zaoszczędzić, a gdzie wydać. Żeby limitować wydatki w sensowny sposób to po pierwsze trzeba mieć
wiedzę. Jeśli nie ma danych to nie ma sposobu znośnego alokowania środków. Jeśli nie mam danych
gdzie mogę wydać więcej a gdzie mniej, to wszystkie cięcia są wykonywane na ślepo albo pod presją
środowisk medycznych i otoczenia. Trzeba określić jakie wydatki są niezbędne i jakie zmiany są potrzebne
żeby racjonalnie wydawać pieniądze. Oczywiście powinniśmy wydawać na zdrowie więcej pieniędzy ale
wprowadźmy do systemu zmiany, które umożliwią sensowne ich wydawanie. Jeśli cały system nie działa
jak powinien, wtedy zawsze ktoś zyskuje kosztem innych – straty po jednej stronie są zyskami kogoś
innego.
Małgorzata Gałązka – Sobotka – Tu przykładem mogą być programy onkologiczny i kardiologiczny na
które poszły ogromne pieniądze tylko nie wiązało się to z żadnymi wskaźnikami pomiaru rezultatu.
Pieniądze popłynęły a okazało się, że śmiertelność jest wciąż bardzo wysoka.
4. Brak źródeł finansowania
Jakkolwiek byśmy nie owskaźnikowali systemu i nie potrafili zmusić go do większej efektywności, po
latach chronicznego niedoinwestowania ochrona zdrowia w Polsce wymaga większego finansowania. Po
pierwszej prezentacji Narodowej Strategii Zdrowia eksperci wskazali na dwie bolączki: brak wskazania
źródła dodatkowych pieniędzy oraz niewystarczający wzrost wydatków publicznych na zdrowie do 6%
PKB w perspektywie 10 lat.
Andrzej Fal – na razie dyskutujemy o wzroście wydatków na zdrowie do 6 procent PKB, zaś w żadnym
dokumencie nie mówi się o wzroście potrzeb. Przy obecnym tempie starzenia się populacji potrzeby
będą rosły około 0,15% PKB rocznie. W okresie 10 lat okaże się, że nawet gdyby udało się podnieść
wydatki do 6% PKB to podtrzymamy obecny poziom opieki zdrowotnej nie zyskując nic dodatkowo. Baza
zostanie na poziomie dzisiejszym. Jeżeli takie tempo wzrostu wydatków utrzymamy będzie to tylko i
wyłącznie konserwacja bieżącego układu. W ostatnim dziesięcioleciu w większości krajów PKB rosło
wolniej niż przyrost nakładów na ochronę zdrowia. Zatem we wszystkich krajach Unii Europejskiej rośnie
obecnie procent wydatków na ochronę zdrowia w stosunku do PKB.
Leszek Czupryniak – na razie stoimy w obliczu wielkiej niewiadomej. Zmiana na system budżetowy
dobrze wygląda na papierze, ale myslę że większość lekarzy ma spore wątpliwości. Na miejscu pacjentów
też miałbym wątpliwości. Ten system nie zachęca na przykład do szybszego wypisywania pacjentów ze
szpitala. Grozi też powrotem korupcji, o czym się nie mówi. Obecnie, w stosunku do tego co miało
miejsce kilkanaście lat temu, korupcja znacząco się zmniejszyła. W gospodarce niedoborów nie można
jednak jej całkowicie zwalczyć. Zgadzam się, że ten projekt przypomina trochę wyrównywanie inflacji.
Dodatkowo przy zmianie systemu finansowania na budżetowy, pieniądze na zdrowie mogą się rozpłynąć.
Zbigniew Derdziuk – Zgadzam się z poglądem, że planowany przyrost wydatków na zdrowie pozwoli tylko
na zaspokojenie rosnących potrzeb. Bo my nie mówimy tylko o starzeniu się społeczeństwa ale także o
zmianach demograficznych wśród lekarzy. Oraz o emigracji związanej z niechęcią do czekania na poprawę
sytuacji w ochronie zdrowia w Polsce.
Deficyt lekarzy i pielęgniarek może więc przełożyć się na dodatkowe koszty dla systemu i pacjentów.
Kluczowe postulaty
1. Określenie niezbędnych wydatków, zbadanie potrzeb zdrowotnych oraz mierzenie mierzenie
efektów zdrowotnych. Praca na konkretnych celach opisanych ilościowo i jakościowo. Każda
konkretna propozycja powinna nam pokazać jaki cel zamierzamy osiągnąć za 5-10 lat. Nie
możemy opierać się na ogólnikach
Wojciech Wiśniewski - Musimy stworzyć system informatyczny który pozwoli nam pozyskiwać niezbędne
dane.
Po drugie mamy nadzieję, że te informacje, które będą agregowane poprzez rejestry medyczne, będą nie
tylko zawierać wskaźniki jakościowe ale także satysfakcję pacjenta.
Po trzecie nie można podejmować racjonalnych decyzji dotyczących terapii jeśli nie widzimy
rzeczywistych danych dotyczących ich wpływu na stan zdrowia pacjentów.
Mieliśmy niedawno przyjemność rozmawiać z MZ o wdrożeniu kompleksowej opieki w jednym z
najczęściej występujących nowotworów. Spotkaliśmy się z życzliwym przyjęciem i elastycznością NFZ oraz
świadomością, że za kompleksową opieką powinna iść jakaś nagroda dla świadczeniodawcy. Gdyby to
wszystko udało się wdrożyć moglibyśmy rozliczać opiekę nad pacjentami a nie procedury.
2. Urealnienie wycen procedur medycznych
Andrzej Fal – My bierzemy dane od płatnika. One są przez szpital raportowane w sposób pragmatyczny.
Na przykład: przyjmuję do szpitala pacjenta z zaostrzeniem POChP, który ma jednoczesnie zaostrzenie
niewydolności krążenia. Po jakimś czasie wypisuję go do domu, tylko za zaostrzenie POChP mam 46
punktów, a za zaostrzenie niewydolności krążenia mam 72 punkty. Pytanie z którym wskazaniem go
wypiszę jest w tej sytuacji retoryczne. Problem z danymi dodatkowo pogłębia fakt, że nikt nigdy nie
zbadał rynku potrzeb medycznych od strony pacjenta – tak długo jak długo nie będziemy mieli tych
danych to nasze mapy potrzeb zdrowotnych będą fałszywe od początku.
Wojciech Wiśniewski – Jest duży kłopot z gromadzeniem danych. Agencja Oceny Technologii
Medycznych i Taryfikacji pozyskując dane do nowej taryfikacji opiera się na dobrowolności współpracy
ośrodków. Ta współpraca się nie układa, więc teraz w projekcie ustawy pojawił się obowiązek
przekazywania tych danych. Powinniśmy edukować zarządzających szpitali że dzielenie się informacjami i
transparentność na koniec ogranicza groźbę pomyłek ze strony osób odpowiedzialnych za wycenę
procedur.
Leszek Czupryniak – My oczywiście krytykujemy ten system ale on ma pewne zalety. Działa od kilkunastu
lat i ludzie nauczyli sie w nim funkcjonować. Minusem jest oczywiście jakość danych bo jeśli pacjent z
rakiem żołądka ma jednocześnie niedokrwistość to oczywiście zostanie wypisany z niedokrwistością,
która jest wyceniona dwa razy wyżej. Może więc się zdarzyć, że niektórych chorób będzie więcej a inne
choroby „znikną”. Mimo wszystko ten system jest obecnie dość przejrzysty. Każda procedura ma jakiś kod
i wycenę. POZ jest finansowany kapitacyjnie AOS i szpitale za procedurę. Są jeszcze programy lekowe i
jakieś programy ministerialne. To wszystko jest więc dość przejrzyste. Patologią jest możliwość
żonglowania wycenami, ale gdyby procedury były wycenione realnie ten problem praktycznie by zniknął.
Gdybym był ministrem zdrowia to tak na szybko oddelegowałbym z NFZ po dwie osoby na szpital – czyli
jakieś 1500 osób i to one byłyby odpowiedzialne za sprawdzanie grupowania historii chorób.
3. Wprowadzenie zintegrowanego systemu informatycznego i rejestrów medycznych; publikacja
danych NFZ
Leszek Czupryniak - W tej chwili o przychodach placówek medycznych (poza POZ) i szpitali decyduje
praca lekarzy (co zrobimy oraz jak zgrupujemy chorych). Natomiast w tym systemie który jest szykowany
od 2018 roku szpital dostanie konkretną ilośc pieniędzy i nie będzie to miało związku z tempem i jakością
leczenia. Dopiero wtedy chory zacznie odbijać się od izby przyjęć. Dlatego obecny system ma przewagę
nad budżetowym bo on jednak racjonalizuje wydatki i stara się szukać eefektywności. Zgadzam się, że
system informatyczny jest tu podstawą. Trzeba to zrobić tak, żeby nie było uciążliwe natomiast jeśli ktoś
chce brać pieniądze z NFZ to musi sprawozdawać. Ten system nie powstał bo wtedy trudno byłoby
ręcznie przesunąć pieniądze w systemie.
4. Utrzymanie i poprawianie dotychczasowego systemu zamiast wprowadzania systemu
budżetowego
Leszek Czupryniak – problemy w ochronie zdrowia są dwa. Jeden to jest niedostępność usług i
specjalistów ze względu na kolejki. Drugi to ceny leków. Obu tym problemom możnaby zaradzić w
obecnym systemie poprawiając funkcjonowanie NFZ. Natomiast przejście na system budżetowy tego nie
gwarantuje. Obawiam się jednak, że przy obecnym poziomie determinacji politycznej nie możemy liczyć
na odejście od pomysłu powrotu do systemu budżetowego.
Andrzej Fal – System ma dwie strony. W przypadku strony wydatkowej należałoby wzmóc kontrolę, żeby
nie było marnotrawstwa. Druga strona to przychód i dystrybucja środków z tego przychodu. European
Health Consumer Index pokazuje zwycięstwo modelu Bismarcka (ubezpieczenie) nad modelem
Beveridge’a (podatek). Dlatego nie powinniśmy iśc w stronę budżetową, bo już mamy to doświadczenie
za sobą. U mnie w szpitalu na oddziale internistycznym średnia hospitalizacja wynosi 3,8 dnia. Tylko
dlatego, że się staramy. Jeśli finansowanie szpitala nie bedzie powiązane z efektywnością, hospitalizacja
szybko wydłuży się do 8-10 dni. I to wygeneruje potężny deficyt po stronie zasobów w ochronie zdrowia.
Dlatego powrót do nieznaczonego strumienia pieniędzy wtopionego w budżet państwa to ich więcej nie
zobaczymy.
5. Uwzględnienie kosztów pośrednich
Małgorzata Gałązka – Sobotka – W ogóle nie stawiamy kryteriów jakościowych. Nie bierzemy pod uwagę
utraconej produktywności, kosztów pośrednich o których mówimy od lat. Nie można ocenia terapii tylko
przez pryzmat tego ile to kosztuje, ale trzeba zobaczyć o ile zmniejszy liczbę hospitalizacji,
niepotrzebnych procedur, długotrwałych absencji itp. Mamy takie dane dotyczące SM –w ostatnich
latach dużo się tu zmieniło pod względem dostępności terapii. Porównanie analizy kosztów społecznych
na podstawie danych ZUS między rokiem 2013 i 2016 już pokazuje spadek absenteizmu. Czyli to nie jest
perspektywa 20 lat – a zaledwie trzech. Czas reakcji jest kluczowy w przypadku młodych ludzi gdzie
wczesne rozpoczęcie terapii może znacząco wydłużyć okres aktywności zawodowej.
6. Inwestycje w profilaktykę, edukcję oraz lepsze wykorzystanie potencjału medycyny pracy
Andrzej Fal - Mamy trzy problemy powiązane z wiekiem pacjentów. Pediatria, geriatria i opieka nad
osobami aktywnymi zawodowo. Zarówno w przypadku pediatrii jak i geriatrii wiemy co robić ale czasme
brakuje nam pieniędzy. Geriatria niestety będzie zawsze wydatkiem dla systemu. Natomiast inwestycja w
profilaktykę i edukację zdrowotną populacji aktywnej zawodowo to zarówno wydatek jak i źródło
dochodu, bo te osoby utrzymują system. One fundują i pediatrię i geriatrię. Główne zmiany systemowe,
które mogą nie tylko poprawić stronę wydatkową ale także zwiększyć stronę dochodową powinny być
więc skierowane na tych, którzy teraz pracują. Tuy mamy na przykład medycynę pracy, której rząd nie
chce zauważyć i nie chce dać pracodawcom większych zachęt do tego, żeby rozwijali medycynę pracy.
Ruch jest nawet nie po stronie Ministerstwa Zdrowia a po stronie Ministerstwa Finansów. 40 procent
zysku z pracującego, a nie będącego na zwolnieniu pracownika ma budżet, 40 procent pracodawca, a 20
procent sam pracownik. I w ten sam sposób powinny być podzielone koszty rozwoju medycyny pracy.
7. Szersze wykorzystanie zaangażowania wszystkich interesariuszy systemu ochrony zdrowia –
pracodawców, organizacji pacjenckich, organizacji pozarządowych. Prowadzenie systemu
opieki zdrowotnej dotyczącej każdego obywatela przy zaangażowaniu jedynie dwóch czy
trzech podstawowych grup interesariuszy jest błędem.
Witold Orłowski – System ubezpieczniowy ma pewną wbudowaną w niego wadę polegającą na tym, że
składki płacą zdrowi zaś korzystają z nich chorzy. Propozycja fundamentalnej reformy systemu ochrony
zdrowia powinna być stworzona przez zespół tak bezstronny jak tylko się da. Lekarze zawsze bedą dążyć
do dzielenia pieniędzy z korzyścią dla swoich specjalizacji. Trzeba przełamać problem konfliktu interesów
i stworzyć system maksymalnie automatyczny. To z kolei można zrobić opierając się jak najmocniej na
wszelkich dostępnych danych.
Andrzej Fal – Trzeba zrobić coś takiego jak we Francji czy w Holandii gdzie decydenci polityczni nie mają
wpływu ani an instytucje finansujące, ani na instytucje wyceniające świadczenia medyczne. Patrząc na
zadowolenie tamtych społeczeństw z ochorny zdrowia to chyba dobre rozwiązanie.
Leszek Czupryniak – W Polsce niestety nie funkcjonuje pojęcie racji stanu w ochronie zdrowia. Ono
funkcjonuje na przykład w przypadku armii. Nikt nie kwestionuje, że trzeba wydać na wojsko 2% PKB i nie
ma narodowych dyskusji czy potrzebujemy więcej czołgów czy samolotów. Te decyzje podejmuje
minister z generałami. W polskiej medycynie mamy interesy dzielnicowe. Mamy trzy dziedziny w których
spektakularnie się poprawia – medycyna ratunkowa, kardiologia i onkologia. W chorobach przewlekłych
o tak spektakularne efekty trudno.
Wojciech Wiśniewski – Takiej paniki wśród posłów i senatorów jak po ogłoszeniu pomysłu wdrożenia
sieci szpitali nie widziałem już dawno. Dochodzi do tego, że posłowie pytają Ministra Zdrowia no
posiedzeniu plenarnym o to czy rozstrzygnięcie na poziomie map potrzeb zdrowotnych zabezpiecza
interesy ich lokalnego szpitala powiatowego.
Proponowane rozwiązania i ich uzasadnienie
Eksperci byli zgodni, że system budżetowy niesie ze sobą sporo zagrożeń. Część z nich znamy z historii,
część z obserwacji krajów, w których taki system funkcjonuje. Uczestnicy dyskusji skłaniali się raczej do
utrzymania znaczonych pieniędzy na zdrowie, rozszerzenia modelu ubezpieczeniowego i naprawienia
Narodowego Funduszu Zdrowia.
Według nich reformę należy zacząć od poprawienia jakości danych oraz zintegrowania systemów, dzięki
czemu będzie można precyzyjnie określić cele zdrowotne oraz efektywną alokację środków na ich
realizację.
Niezależnie od tego z wiązku z zachodzącymi porocesami demograficznymi wydatki na zdrowie powinny
rosnąć szybciej zwłaszcza tam, gdzie może to przyczynić się do wydłużenia aktywności zawodowej i
zwiększenia produktywności.