Potrzebuję Cię Boże. Potrzebuję Cię o świcie, gdy jeszcze nie chcę

Transkrypt

Potrzebuję Cię Boże. Potrzebuję Cię o świcie, gdy jeszcze nie chcę
Potrzebuję Cię Boże.
Potrzebuję Cię o świcie,
gdy jeszcze nie chcę się obudzić
i zaciskam powieki, by nie wpuścić do oczu
blasku napierającego poranka.
Potrzebuję Cię, Boże
gdy wciskam nogi w pantofle
i przebiegając przez ulicę
nerwowo szepczę „Ojcze Nasz”
Nie mam czasu na więcej.
Potrzebuję Cię w pracy,
by wyłowić jedną sensowną myśl
z miliona przebiegających przez umysł,
jak zwarcie elektryczne.
Potrzebuję Cię Boże
gdy schyłek dnia mnie pogania
i parzę sobie usta podgrzaną w pośpiechu zupą
a potem zsuwam z talerzy resztki późnego obiadu.
Potrzebuję Cię także,
gdy patrzę w mrugające szklane okienko
zamiast uśmiechać się do najbliższych
i pytać jak minął dzień.
I potrzebuję Cię, Boże
gdy kładę głowę na poduszkę
i znów zaciskam powieki usiłując zasnąć.
Powtarzam w myślach „Ojcze nasz”
Już nie mam siły na więcej.
Potrzebuję Cię teraz i na później.
Na wczoraj, na dziś i na jutro.
Potrzebuję Cię Boże,
Zawsze.
Autor: Renata Staroń

Podobne dokumenty