(Co dalej z jeŁdziectwem 2)

Transkrypt

(Co dalej z jeŁdziectwem 2)
Do Związków jeździeckich, Klubów jeździeckich, i wszystkich
tych którym zależy na rozwoju jeździectwa.
Jak to będzie dalej?
Jesteśmy obecnie w ciekawym momencie. Rozpoczyna się kolejny sezon otwarty, który
charakteryzuje się zwiększoną aktywnością jeźdźców i w tym roku ma się odbyć walny zjazd
sprawozdawczo- wyborczy (i mam nadzieję statutowy) PZJ. Jest wiele uwag i zastrzeżeń do
działań obecnych władz PZJ. Niestety nie wiele się zmienia bo same słowa krytyki nic nie
zmienią a zarząd nie zauważa potrzeby zmian. Poprzednie zarządy też chyba niewiele
zmieniały w sferze popularyzacji i dostępności do współzawodnictwa sportowego na
początkowym poziomie wręcz przeciwnie, umacniały swoją pozycję w środowisku jako
jedynych, którzy mają prawo do ustanawiania wszelkich regulacji związanych z jeździectwem
i do których wszyscy muszą się stosować. Nie muszą (wyjaśnię to w dalszej części), PZJ nie
ma monopolu na wszystko co jest związane z jeździectwem. Zmienić to i jeszcze kilka
innych rzeczy można tylko wtedy jak zarząd zrozumie, że PZJ jest związkiem stowarzyszeń,
że posiada członków którzy dobrowolnie się w nim zrzeszyli i nie są w żaden strukturalny
sposób od niego uzależnieni. Aby na tym szczeblu cokolwiek zmienić trzeba wybrać otwarty
na rzeczywistość i potrzebne zmiany zarząd. Tego dokonać mogą tylko delegaci ale tylko
wtedy jak będą naprawdę wybrani w sposób niezależny i będą reprezentować stanowisko
środowiska, które samodzielnie je wybrały.
W związku z zamieszaniem z Mistrzostwami Polski zastanawiam się jak działania PZJ-tu
(zarządu) się mają do §10 pkt 1. 1 statutu PZJ , który mówi, że celem związku jest
„organizacja współzawodnictwa sportowego, popularyzacja i rozwój jeździectwa oraz para
jeździectwa ”. Kluczowe tutaj (ale i w paru innych regulacjach) staje się interpretacja słów
„organizacja” i „współzawodnictwo”. Organizatorem jest ten kto fizycznie bierze udział w
organizacji danego przedsięwzięcia. Czy za organizatora można uznać kogoś kto ogranicza
się tylko do przyznania prawa organizacji? Taki przypadek mamy z MP. PZJ (zarząd), który
ustawowo (art. 13. 1.1 ustawy o sporcie) ma wyłączne prawo do organizowania i prowadzenia
współzawodnictwa sportowego o tytuł Mistrza Polski, skoncentrował się na tym aby znaleźć
kogoś, kto w zasadzie za nich zorganizuje te zawody. A nie tak to powinno wyglądać. Zarząd
powinien wyjść z inicjatywą i znalezieniem współorganizatora, który zapewni odpowiednią
bazę i logistykę, i czynnie (za pośrednictwem swoich pracowników – przedstawicieli)
uczestniczyć w bezpośredniej organizacji. Nie zrozumiały jest dla mnie fakt, że zarząd dziwi
się, iż ośrodek w którym miałoby odbyć się to wydarzenie, oczekuje aby główny organizator
(PZJ) partycypował w kosztach tego wydarzenia. Cała odpowiedzialność za organizację i
przebieg MP ponosi zarząd i nic tego nie zmieni. Jeżeli sobie z tym nie poradzi to tylko sobie
wystawi odpowiednią laurkę. Generalnie z tego co czytamy na stronie PZJ to właściwie
dwóch sztandarowych projektów jakimi są JGPWP i PLJ organizatorem też nie będzie PZJ.
Zarząd szuka zewnętrznego koordynatora, który otrzyma pełne prawa organizatora
(opracowanie regulaminu, prowadzenie rankingów, biura) czyli zawody te odbędą się pod
patronatem PZJ ale organizatorem jest kto inny. Czym innym jest organizowanie a czym
innym wydanie zgody (reglamentacja) na organizację zawodów.
Obecne działania zarządu prowadzą do wyprowadzenia pewnych kluczowych zadań do firm
zewnętrznych. Pewnie wiele osób zaraz powie, że w obecnych czasach outsourcing to rzecz
normalna, może tak ( nie zawsze korzystna) ale w podmiotach gospodarczych a nie w
stowarzyszeniach. Nad usługami wykonywanymi przez firmy zewnętrzne nie mamy pełnej
kontroli i nadzoru. Jak się od nich uzależnimy (tak jak z ATRTEMOREM, który już trochę
kosztował ale bez praw autorskich nie można nim samodzielnie administrować) to wcześniej
czy później jak dojdzie do pewnych konfliktów zarząd nie wymusi na podwykonawcy
konkretnych działań, Bez jego aprobaty, będzie można tylko z niego zrezygnować ale co
wtedy z ciągłością zadań. Takim bardzo dla mnie niebezpiecznym działaniem jest
wyprowadzenie księgowości do firmy zewnętrznej umocowując jednocześnie jej właściciela
na pozycji głównego księgowego z szerokimi uprawnieniami. Wraz z przekazaniem
księgowości PZJ zakupuje nowe oprogramowanie księgowe, poprzednio chyba jakieś było bo
przecież księgowa na jakimś systemie pracowała. Dla kogo zostało zakupione, przecież nie
dla PZJ bo księgowość oddaliśmy w outsourcing. Wyszło na to, że oprogramowaliśmy firmą
obcą aby jej było łatwiej pracować. Po to się wynajmuje firmę zewnętrzną aby nas
obsługiwała a narzędzia to ich sprawa i koszt. Ciekaw jestem czy taki właściciel będzie
bardziej dbał o interes związku czy własnej firmy. Podobne zastrzeżenia mam do kolejnego
pociągnięcia zarządu, którym bardzo się szczyci. Mam na myśli sklep internetowy i system
opłat internetowych. To kolejne narzędzie (za związkowe pieniądze) które ułatwia pracę
firmie obcej a nie potencjalnym klientom. Jakie to dla nas ułatwienie, jeżeli przeciętny
zawodnik raz w roku kupuje licencję, może kupuje kilka licencji dla koni, klub płaci raz
składkę. Każdy z nas wykonuje dosłownie kilka operacji w roku więc tych kilka przelewów
nie stanowi dużego utrudnienia, ale dla firmy która to rozlicza to duże ułatwienie, tylko
dlaczego na nasz koszt. Ja rozumiem, że wiele firm przekazuje do biur rachunkowych
rozliczenie dokumentacji i naliczanie wszystkich opłat, podatków czy prowadzenie spraw
pracowniczych ale nie daje się im prawa decydowania i nie kupuje się im narzędzi do pracy.
W reakcji na zarzuty co do pewnych działań związku zarząd przyjął metodę tworzenia
różnych struktur typu komisji doradczych. Jest to wg mnie tylko działanie maskujące bo
ogólnie wiadomo, że ciała doradcze nie mają głosu stanowiącego i ich opinie można brać pod
uwagę albo nie. Pełna dowolność rządzących. Ostatni twór związku. Na zarzuty, że związek
niewiele a właściwie nic nie robi w sprawie popularyzacji jeździectwa (wręcz go
hermetyzuje) została utworzona komisja jeździectwa powszechnego. Według regulaminu tej
komisji (stworzonego przez zarząd PZJ) „jeździectwo powszechne jest rozumiane jako
wszelkie podejmowane działania związane i kojarzone z końmi, w tym sport masowy, jazdy
rekreacyjne, turystyczne i rehabilitacyjne.” W ten oto właśnie sposób PZJ chce wejść w
strefę która w żaden sposób jej nie podlega. Już widzę jak powstaną jakieś przepisy, które
będą nam mówiły jak mamy jeździć rekreacyjnie, turystycznie czy rehabilitacyjnie. Czy
polski związek narciarski reguluje jak mamy na stoku zjeżdżać na nartach? To wszystko
zaczyna być chore.
Dużą wagę zarząd przykłada to szkolenia kadr trenerskich i instruktorskich. Jest to bardzo
ważne i potrzebne abyśmy mieli dobrych i kompetentnych szkoleniowców, którzy ciągle
podnoszą swoją wiedzę i umiejętności, ale przy tej okazji nie można na każdym kroku
wmawiać wszystkim, że uzyskanie uprawnień szkoleniowca PZJ jest niezbędne do
wykonywania pracy trenera czy instruktora. Obecnie już nie, nie oceniam czy to dobrze czy
nie ale tak stanowi aktualne prawo. Owszem niech PZJ organizuje szkolenia na wysokim
poziomie (są one potrzebne) i wydaje certyfikaty uczestnikom, ale nie wciskajmy, wszystkim
że tylko on to może robić i że PZJ jest od weryfikowania umiejętności. Przecież szkolenia z
wysokiej klasy specjalistami mogą organizować również inne podmioty i kończyć je
certyfikatami. Czy to oznacza, że ich szkolenie jest gorsze? Nie , jest inne, a potencjalni
klienci ocenią który certyfikat będzie miał dla nich większą wartość. Otrzymałem z
ministerstwa sportu opinię w której jest napisane „Odnosząc się do pytania o regulacje
dotyczące weryfikacji wiedzy, doświadczenia i umiejętności osób o których mowa w art. 41
ust. 3 pkt 3 ustawy o sporcie, to należy stwierdzić, że nie ma takich przepisów. Weryfikację
wskazanych w art. 41 ust. 3 pkt 3 wymagań dokonuje pracodawca (w tym wypadku klub
sportowy lub związek sportowy). Pracodawcy (kluby i związki sportowe) mogą dokonywać
oceny przydatności na podstawie zarówno kwalifikacji nieformalnych jak i formalnych(w tym
ukończenia szkoleń). To na klubie (związku sportowym) ciąży obowiązek (a raczej
uprawnienie) do określenia pożądanych wymogów kwalifikacyjnych jakim musi sprostać
przyszły pracownik (trener lub instruktor sportu).”
Obecny zarząd lubi tworzyć różne nowe regulacje ale nie wywiązuje się z wszystkich swoich
decyzji. W dniu 25.07.2015 roku uchwałą U/733/13/E/2015 „Zarząd Polskiego Związku
Jeździeckiego postanawia o wprowadzeniu następującej zmiany w Regulaminie Rejestracji i
Licencjonowania Polskiego Związku Jeździeckiego: zwrot „Licencje mają charakter
terminowy i są ważne 1 rok kalendarzowy (01.01 – 31.12)”, zastępuje się zapisem „Licencje
mają charakter terminowy i są ważne przez okres 12 miesięcy od daty ich wystawienia”.
Uchwała zacznie obowiązywać po dostosowaniu systemu informatycznego PZJ. Uchwała
przyjęta 3 głosami za.” Jak to się ma do rzeczywistości? W aktualnym regulaminie czytamy
"Licencje mają charakter terminowy i są ważne 1 rok kalendarzowy (01.01.– 31.12.)”. To
świadczy o tym jaki zarząd ma stosunek do własnych decyzji. Zadałem to pytanie p.
Prezesowi (w styczniu czyli po sześciu miesiącach od uchwały) i otrzymałem taką odpowiedź
„sprawa jest trochę bardziej skomplikowana z uwagi na toczący się spór z dostawcą
oprogramowania. I niestety nie jest tak, że można go zmienić "od ręki", czego oczywiście
niezmiernie żałuję, ale nie ja podpisywałem tak żałosną i niekorzystną dla związku umowę.
Co nie zmienia faktu, że zarząd w dalszym ciągu zamierza zmienić licencje na
dwunastomiesięczne, choć w środowisku poglądy na ten temat są mocno podzielone. ” O
problemie oprogramowania pisałem wyżej ale to nie oprogramowanie ma decydować o
ewentualnych zmianach. Trochę kuriozalnie brzmi tekst że zarząd zamierza w dalszym ciągu
zmienić licencje, skoro ta zmiana zgodnie z uchwałą obowiązuje od lipca tylko w regulaminie
jej nie zaktualizowano. Drugim przykładem na niekonsekwencję zarządu jest fakt wydania
komunikatu w którym jest mowa o możliwości uzyskania licencji wstępnej bez brązowej
odznaki. Na mój zarzut, że ta zmiana nie jest ujęta w przepisach, otrzymałem odpowiedź 13
stycznia że „ma Pan rację, jest to legislacyjna niedoróbka z naszej strony. Dziękuję za
zwrócenie na to uwagi.” I co z tego skoro do dnia dzisiejszego formalnie ta zmian w
warunkach uzyskiwania uprawnień nie jest naniesiona. Na szczęście w tym przypadku ta
zmiana weszła w życie chociaż tak naprawdę nie ma nadal na to uregulowań.
Aktualnie obowiązują niektóre regulacje (np. regulamin licencjonowania, czy warunki
uzyskiwania uprawnień sportowych), które nie zawsze są spójne i jednoznaczne i to prowadzi
do wielu nieporozumień interpretacyjnych. Taki stan przepisów, regulaminów, nie dość, że
nie sprzyja popularyzacji to wręcz ją ogranicza.
Ostatnia decyzja zarządu obowiązująca od dnia 10.03.2016 dotycząca weryfikacji badań i
ubezpieczenia NNW na zawodach jest trochę dziwna. Sugeruje ona , że będzie taka
informacja (ważność) w bazie internetowej PZJ co by się wiązało z tym, że w momencie
wykupywania licencji trzeba mieć te dokumenty. I to jest błędne założenie, bo jeżeli nawet
muszę posiadać ubezpieczenie czy badania, to są one potrzebne na okres trwania zawodów. Z
badaniami nie byłoby może tak łatwo ale wykupywanie terminowego ubezpieczenia NNW
(dobrowolnego) na czas trwania wydarzenia to sprawa powszechna. Inną sprawą i znacznie
ważniejszą jest fakt, że zarząd konsekwentnie utrzymuje, że te badania są konieczne dla
wszystkich i na każdych zawodach. Jest to błędna interpretacja obowiązującego prawa, która
jest przez zarząd w nas utrwalana. Co do tej kwestii to więcej będzie w dalszej części.
Nie wszystko co się dzieje w jeździectwie podlega PZJ. Odnoszę wrażenie, że co najmniej
od kilku poprzednich zarządów, PZJ jako stowarzyszenie zapomniał dlaczego i dla kogo
istnieje. Polskie związki sportowe mają pewne ustawowe uprawnienie ale istnieją tylko tak
długo dokąd będą miały swoich członków, którzy zrzeszyli się w nim dobrowolnie i w każdej
chwili mogą odejść. PZJ jest związkiem stowarzyszeń. Od tego, że PZJ uważa, że ma
zwierzchność nad OZJ-tami (co nie jest prawdą) bierze się wiele zła. Zaczyna się od błędnego
zapisu w § 13 pkt 1 statutu który mówi, że „członkami zwyczajnymi związku są …….związki
jeździeckie…”. Związki te nie są ale mogą być członkami. Jest to duża różnica bo zapis „są”
sugeruje zależność tych związków tak jakby były terenową jednostką organizacyjną PZJ a tak
nie jest (wg. prawa o stowarzyszeniach). W zasadzie władze związku o tym wiedzą co wynika
z zapisu w komunikacie komisji statutowej (Komisja wyjaśnia , że wojewódzkie związki
jeździeckie są osobnymi podmiotami i samodzielnie ustalają sposób wyłaniania delegatów na
swój zajazd , swoich władz i jednego delegata na walny zjazd PZJ ). Nie zmienia to faktu, że
w innych zapisach podzieliła swoich członków zwyczajnych na lepszych (OZJ-ty) i gorszych
(kluby). Wyraża się to w zapisie wyżej wspomnianego komunikatu w pkt 3 (Za
przeprowadzenie wyborów pozostałych delegatów na zjazd PZJ zgodnie ze statutem i przyjętą
przez zjazd PZJ ordynacją wyborczą odpowiada zarząd PZJ . Zarząd może powierzyć tę
czynność wojewódzkim związkom ale powinien delegować osobę czuwającą nad
poprawnością wyborów i sposobem sporządzenia protokołu z wyborów) Pytam jakim prawem
PZJ usiłuje narzucić swoim członkom jak mają wybierać swoich delegatów i jeszcze pod
nadzorem? Jeżeli tak przewiduje przyjęta ordynacja wyborcza to znaczy, że ordynacja jest
błędna. Czy poprawność przeprowadzonych wyborów oznacza, że mają być wybrani
właściwi delegaci? Najważniejsze jest teraz to aby OZJ-ty i kluby (członkowie zwyczajni
PZJ) nie pozwoliły na ingerencję zewnętrzną i wybrały swoich delegatów, którzy będą w
stanie przeprowadzić zmiany zgodnie z tym co chcą członkowie związku a nie aktualne
władze. Zgodnie ze statutem PZJ związki sportowe otrzymują po jednym mandacie dla
swoich delegatów samodzielnie wybranych a kluby, podzielone na grupy terytorialne,
otrzymują proporcjonalną ilość mandatów i teraz bardzo ważne jest to aby kluby całkowicie
samodzielnie bez żadnej ingerencji zewnętrznej (również własnych OZJ-tów) wybrały
spośród siebie swoich delegatów a ich listę, opatrzoną pieczęciami i podpisami prezesów,
przekazały do PZJ. Może wtedy uda się przeprowadzić stosowne zmiany aby całym
związkiem nie rządziło dwóch czy trzech panów bo wg mnie tak małe ciało nie jest
reprezentatywne dla większości.
Ponieważ , tak jak na wstępie napisałem samą krytyką nic się nie zmieni, przedstawię kilka
propozycji zmian, które moim zdaniem powinny poprawić funkcjonowanie związku i
zwiększyć popularyzację i rozwój jeździectwa. Funkcjonowanie związku należy poprawiać
od samej góry, czyli od zarządu, biura i wszystkich innych statutowych struktur PZJ, i te
propozycje przedstawię jako pierwsze, natomiast popularyzacja i rozwój to przede wszystkim
praca dla okręgowych związków i klubów, i w tym temacie przedstawię moje propozycje w
drugiej kolejności.
Obecna struktura PZJ moim zdaniem nie jest właściwa dla obecnych czasów. Przede
wszystkim uważam, że zarząd składający się z 3 do 5 członków (wg. statutu) jest zbyt mały
bo w zasadzie wszelkie wiążące decyzje mogą podejmować 2-3 osoby. O takim zarządzie
trudno mówić, że reprezentuje całe środowisko. Zarząd powinien składać się z 9 a może
nawet 11 osób, bo to da większą gwarancję demokratyczności podejmowanych decyzji. Cały
zarząd na co dzień nie kieruje pracą związku tylko ma ustanawiać wiążące uchwały. Jego
spotkania odbywają się raz może dwa razy w miesiącu (co jest do zrealizowania) a ponadto
jak wykazuje obecna praktyka część uchwał można podejmować drogą elektroniczną więc nie
można mówić, że czym większa ilość członków zarządu tym trudniej podjąć decyzję. Nie,
decyzję zawsze się podejmuje większością głosów więc ta jest zawsze do uzyskania ale w
momencie konstruowania decyzji jest zawsze więcej spojrzeń na zagadnienie. To jest część
decyzyjna a teraz wykonawcza. Żeby dobrze pracować trzeba tej pracy poświęcić dużo czasu
i tu zgadzam się z poglądem p. Szewczyka, że minęły już czasy gdzie tak poważnymi
strukturami mogą prawidłowo kierować działacze społeczni. Dlatego uważam, że prezes i
wiceprezes powinni być pracownikami etatowymi ponieważ na co dzień mają reprezentować i
nadzorować pracę związku i powinni się na tym skupić a nie nad szukaniem innych
zarobkowych zajęć, a związek traktować jak hobby. Przy takim rozwiązaniu należy się
zastanowić czy sekretarz związku (jako stanowisko) jest potrzebny, bo w zasadzie jest on
(powinien być) pracownikiem zarządzającym biurem związku w sytuacji społecznego
prezesa. Moim zdaniem nie. Dalej strukturę oparł bym na najwyżej trzech dyrektorach
(zarządzający, ds. dyscyplin olimpijskich, ds. dyscyplin nie olimpijskich) i w tych trzech
gałęziach niezbędna (relatywnie jak najmniejsza) ilość pracowników etatowych. Przy takiej
strukturze wiadomo kto za co odpowiada i wiadomo kogo za co rozliczać. Oczywiście do
pomocy dyrektorom można (a właściwie należy) tworzyć, tak jak obecnie, ciała doradcze w
rodzaju komisji zawodników, sędziów i innych specjalności. Aby uniknąć jakichkolwiek
podejrzeń o konflikt interesów czy dbanie o własne interesy, wprowadziłbym dla członków
zarządu i pracowników biura zakaz pełnienia funkcji oficjalnych (odpłatnych) na zawodach
organizowanych przez PZJ, należących do współzawodnictwa prowadzonego przez PZJ,
organizowanych pod patronatem PZJ.
Związek musi posiadać statutowy organ kontroli wewnętrznej. Czy będzie to jak obecnie,
rada związku, czy zgodnie z propozycją komisji statutowej, komisja rewizyjna jest to sprawa
otwarta. Ważne aby taki organ był aktywny i dostępny dla wszystkich, a nie tak jak obecnie,
jak prosiłem o kontakt (email) do rady to uzyskałem informację od pracownika biura, że nie
ma takowego, a wszystkie pisma kierowane do rady należy przesyłać do biura, a ono je
przekaże. Jest to dziwne utrudnienie kontaktu, bo jak została powołana komisja jeździectwa
powszechnego to adres samodzielny uzyskała natychmiast ,ale rada do tej pory go nie ma.
Te zmiany strukturalne są możliwe, ale tylko wtedy jak zostaną wprowadzone stosowne
zmiany w statucie. Ponieważ jest to tylko w gestii delegatów walnego zjazdu stąd tak istotne
jest aby, tak jak napisałem wcześniej, całkowicie samodzielnie ich wybrać. Co do możliwości
wprowadzenia zmian w statucie istotne jest procedowanie. Ważne jest aby nie dopuścić do
takiego regulaminu, który ograniczy głosowanie tylko do przyjęcia bądź nie jedynej
propozycji przedstawionej przez komisję statutową. Istotne jest, jeżeli projekt komisji nie
będzie zawierał oczekiwanych zmian, aby była możliwość zgłaszania poprawek przez
delegatów, które po przegłosowaniu w zależności od wyniku będą wprowadzone bądź nie.
Tylko w ten sposób statut będzie demokratycznie uchwalony przez większość.
Nie wiem, które propozycje zmian wysyłane do komisji statutowej (miedzy innymi przeze
mnie) zostaną uwzględnione w projekcie statutu komisji ponieważ nie ma żadnego
komunikatu chociaż obiecana była publikacja projektu do końca stycznia. W związku z tym,
pod adresem www.rejestr.armanka.pl/pdf/projektstatut2016.pdf publikuję moje propozycje w
odniesieniu do jedynego, z końca zeszłego roku, projektu zmian statutu autorstwa komisji
statutowej.
Opierając się na informacji jaką przekazał w dniu 7.03.2016 na swoim blogu p. Szewczyk
należy przypuszczać z wielkim prawdopodobieństwem, że zapowiadany i oczekiwany zjazd
statutowy się nie odbędzie bo zarząd z własnej inicjatywy go nie zwoła. Z jednej strony mnie
to nie dziwi bo jakiekolwiek zmiany mogłyby być niekorzystne dla obecnego zarządu więc po
co sobie utrudniać ewentualne dalsze przejęcie kontroli nad jeździectwem, ale z drugiej strony
nie można do tego dopuścić. Aktualny statut mówi, że taki zjazd zarząd musi zwołać na
wniosek 1/3 delegatów, lub 1/3 członków zwyczajnych związku. Czy delegaci się dogadają w
tej kwestii to nie wiem bo istnieje prawdopodobieństwo, że nie są całkowicie demokratycznie
wybrani ale kluby i ozj-ty myślę że mogą. Otrzymałem pod koniec roku z biura PZJ listę
klubów członków PZJ i jest ich 247. Do tego 16 związków. Potrzeba aby ok. 90 klubów się
porozumiało. Nie jest to łatwe, ale nie niemożliwe. Jest jeszcze inna opcja. Na wniosek rady
związku też można zwołać zjazd. Jeżeli nie uda się zwołać zjazdu statutowego to pozostaje
druga droga. Porozumieć się ponad podziałami, wybrać samodzielnie odpowiednich
delegatów, którzy wybiorą nowy zarząd otwarty na zmiany, i pod nowym zarządem
przeprowadzić zmiany statutu.
Teraz przejdę do moich propozycji zmian, które powinny wpłynąć na rozwój i popularyzację
jeździectwa. Tutaj wiodącą rolę powinny pełnić okręgowe związki jeździeckie i dlatego tak
ważne jest aby OZJ-ty uwierzyły, że są samodzielne, że nie są terenowymi oddziałami PZJ.
Nie muszą na wszystko mieć zgody PZJ. Mogą samodzielnie lub we wzajemnym
porozumieniu prowadzić współzawodnictwo sportowe, własne rankingi, wprowadzać różne
rozwiązania które spowodują popularyzację i rozwój jeździectwa na szczeblu regionalnym.
Zacytuję fragment opinii jaką otrzymałem z ministerstwa sportu. „Współzawodnictwo
sportowe może być organizowane i prowadzone także przez inne, niż polskie związki
sportowe, podmioty, niezależnie od tego czy w danym zakresie funkcjonuje polski związek
sportowy, oraz bez konieczności uzyskania od takiego związku jakiejkolwiek zgody”. I drugi
cytat „Należy zauważyć, że w obecnym stanie prawnym uprawianie sportu poza systemem
współzawodnictwa sportowego organizowanego przez polskie związki sportowe jest wolne i
nie podlega reglamentacji prawnej”. Oznacza to, że zawody regionalne mogą być
organizowane wg regionalnych zasad organizacyjnych. Oczywiście bardzo wskazane jest aby
były one jednakowe, co byłoby konieczne do prowadzenia rankingów międzyregionalnych.
Co do samych przepisów dyscyplin uważam, że należy stosować jednolite które ustala PZJ,
bo pozwoli to zainteresowanej grupie zawodników łagodnie przejść do wyższego sportu
organizowanego przez PZJ i ewentualnie międzynarodowego, bo ten już jest w gestii tylko
PZJ. Pamiętajmy jednak, że znakomita większość jeźdźców ograniczy się do poziomu
zawodów regionalnych i takie współzawodnictwo im w zupełności wystarczy, ale dzięki temu
współzawodnictwu będzie można wyłuskać talenty. Ważne jest aby zasady uczestnictwa były
proste jednoznaczne i dostępne dla szerokiej rzeszy jeźdźców. Nie ma lepszego stymulatora
dla chęci rozwijania własnych umiejętności niż sprawdzenie się w jakiejkolwiek rywalizacji.
Obecnie mamy szereg zasad formalnych i nieformalnych które utrudniają dostęp do
współzawodnictwa. Skąd się wzięły zawody towarzyskie? Stąd, że uzyskanie licencji
regionalnej dla zawodnika stanowiło sporą barierę (narzuconą przez PZJ) a organizatorzy
zawodów i OZJ-ty chciały bardziej popularyzować tzw. „mały sport”. Założenie bardzo dobre
i należy iść dalej w tym kierunku ale upraszczając te zasady. Na chwilę obecną, w zasadzie
bezpodstawnie, PZJ uzurpuje sobie prawo do licencji regionalnych. Myślę, że PZJ nawet
zdaje sobie z tego sprawę, że nie do końca to do nich należy, ale utrzymuje tą świadomość w
środowisku dla własnego prestiżu. Z jednej strony w pewnych regulacjach pisze, że
upoważnia WZJ-ty do wydawania w jego imieniu licencji regionalnych, a z drugiej strony w
regulaminie licencjonowania nie ma żadnej wzmianki o nich. Nawet opłaty każdy region
ustala samodzielnie i te pieniądze są w budżecie OZJ-tów. Więc jak to jest, licencję
regionalną wydaje OZJ, uprawnia ona do startów szczebla regionalnego, zawody są
zatwierdzane w kalendarzu OZJ, mogą być zaliczane do współzawodnictwa OZJ, to co do
tego ma PZJ? Nic. W związku z tym OZJ-ty samodzielnie lub we wzajemnym porozumieniu
(co byłoby korzystniejsze) mogą ustalać własne warunki uzyskania licencji regionalnej. Czy
uprawniałyby do startów tylko w regionie wydania czy i w innych to zależy od uzgodnień
międzyzwiązkowych. Możliwość uzyskania licencji wstępnej powinna być łatwa tak aby
wszyscy, którzy chcieliby uczestniczyć we współzawodnictwie mogli ją otrzymać.
Oczywiście jej cena powinna być też przystępna. Budżet związków paradoksalnie może się
wtedy zwiększyć bo większa ilość zawodników może chcieć się zarejestrować. W przypadku
licencji wstępnej bardziej poszedłbym w procedurę możliwości zawieszenia licencji dla
(zapewne nielicznych) jeźdźców o marnym wyszkoleniu, którzy pojawili by się na zawodach,
niż ograniczanie dostępu do pierwszych startów. To jest do uregulowania (mam pewne
pomysły) ale nie będę teraz o tym pisał. Kolejne stopnie licencji powinny być uzależnione od
uzyskiwanych wyników. Jeżeli uzyskanie wstępnej licencji będzie relatywnie proste, to
zniknie problem rozgraniczania zawodów na regionalne i towarzyskie. Wszystkie wpisane do
kalendarza okręgowego będą zawodami regionalnymi i można będzie prowadzić na bieżąco
ranking wszystkich startujących. Oczywiście dla jeźdźców niezainteresowanych licencjami i
współzawodnictwem regionalnym, kluby mogą organizować zawody wewnętrzne. Bieżące
prowadzenie rankingu, dostępnego dla wszystkich licencjonowanych zawodników, powinna
spowodować wśród nich chęć do podnoszenia swoich i konia umiejętności a przy okazji
będzie pomagało selekcjonerom w analizie umiejętności i wyłuskaniu młodych zdolnych
zawodników. Obecnie przy uzyskiwaniu licencji pojawia się temat badań lekarskich i
ubezpieczenia NNW. Zarząd PZJ zasłania się, że wymaga tego ustawa o sporcie art. 37 ust.1.
Częściowo tak ale nie zawsze i nie wszystkich. Zacytuję tu fragment opinii departamentu
prawnego ministerstwa sportu, którą posiadam. „Samo uczestniczenie w zawodach
klubowych, regionalnych lub ogólnopolskich, nawet jeśli odbywają się zgodnie z zasadami
określonymi przez dany polski związek sportowy, nie powoduje jeszcze powstania obowiązku
o którym mowa w art. 37 ust 1 ustawy o sporcie. Obowiązek taki powstanie tylko w
przypadku, gdy ww. zawody będą elementem współzawodnictwa sportowego organizowanego
przez polski związek sportowy”. Wynika z tego, że w zawodach regionalnych
organizowanych przez OZJ-ty tego obowiązku nie ma. W ten sposób odpada kolejne
ograniczenie (utrudnienie) dla potencjalnych zawodników. Pomija fakt, że same badania nic
nie załatwiały a ubezpieczenie NNW jest ubezpieczeniem indywidualnym zawodnika i w
żaden sposób nie chroni organizatora od odpowiedzialności za ewentualne zawinione
wypadki. Kolejną sprawą wymagającą uregulowania, która w chwili obecnej też jest pewnym
ograniczeniem, jest zróżnicowana cena licencji dla zawodników zrzeszonych w klubach i
tzw. bpk. Na jakiej podstawie ten sam produkt (licencję) jednym sprzedajemy drożej a innym
taniej? Co na to by powiedział UOKiK? Dlaczego związki pewnym rodzajem finansowej
presji wywierają nacisk na zrzeszanie zawodników w klubach? Kluby są niezależnymi
podmiotami i zrzeszanie się w nich jest dobrowolne. To zawodnikom, jeżeli uznają za
stosowne, powinno zależeć na reprezentowaniu dobrego klubu ( i fizycznie trenowaniu w
nim) a klubom powinno zależeć na przyciągnięciu dobrych zawodników bo to podniesie ich
pozycję w środowisku. Niech związek pozostawi to zainteresowanym stronom bez własnej
ingerencji. Przecież nie jest tajemnicą, że na szczeblu regionalnym jest wiele przypadków
przynależności zawodnika do klubu tylko z powodu ceny licencji a wcale się emocjonalnie z
nim nie wiążą. Często nawet nie trenują w klubie, tylko w jakiejś stajni pensjonatowej i jeżeli
dany klub nie organizuje zawodów to koń nawet nie widział klubu dla którego jeździ. Kluby
są bardzo potrzebne i ich rola w rozwoju jeździectwa jest bardzo ważna ale zostawmy
dobrowolność przynależności. Oczywiście z tym związane jest inne uregulowanie czyli
zmiana barw klubowych i na to też trzeba spojrzeć inaczej. OZJ jeżeli otrzyma informację,
uzgodnioną i potwierdzoną przez strony, powinien w swoich rejestrach dokonać zmian
(ewentualnie tylko po kosztach organizacyjnych) a jeżeli będzie istniał spór stron
(uzasadniony) to do wyjaśnienia można np. zawiesić zawodnika do czasu uregulowania spraw
klubowych.
Jeżeli uprościmy możliwość uprawiania sportu na szczeblu regionalnym, to jest bardzo duże
prawdopodobieństwo, że zwiększy się ilość aktywnych zawodników, co spowoduje
zapotrzebowanie na większą ilość organizowanych zawodów (to pomoże się rozwijać
ośrodkom), za większą ilością zawodników powinno pojawić się więcej kibiców (choćby
rodziny i znajomi), jeżeli nagłośnimy w swoim rejonie istnienie takich wydarzeń to może
ściągniemy postronnych widzów. Jeżeli takie wydarzenia staną się zauważalne i z czasem
ważne w regionie to może i o sponsorów będzie łatwiej. Jest to w pewnym stopniu maszynka,
która powinna się sama nakręcać ale trzeba z nią wyjść na zewnątrz.
Wydawałoby się, że właśnie były oczekiwania od PZJ, że będzie taką klamrą, która będzie
łącznikiem dla poczynań swoich członków (związków) ale rzeczywistość jest inna. Dla PZJ
jeździectwo regionalne to zbyt niski szczebel i poza wmawianiem nam, że musimy stosować
się do jego postanowień (zresztą wygórowanych) nic więcej nie wnosi. Zresztą jakie
rozwiązania mógłby zaproponować skoro ma problemy z funkcjonowaniem własnego
systemu informatycznego. Dlatego też będąc zwolennikiem, że poza krytyką należy
przedstawiać własne propozycje rozwiązań pod adresem www.rejestr.armanka.pl prezentuję
projekt systemu, który na szczeblu regionalnym lub międzyregionalnym mógłby spełnić
funkcję rejestracji, licencji, czy bieżących rankingów.
Do zweryfikowania jest znacznie więcej elementów i zapisów niż te które poruszyłam ale od
czegoś trzeba zacząć. Jak nie zmodyfikujemy tych podstawowych elementów o których
wspomniałem to dalsze nie będą miały sensu.
Jeżeli ten tekst przyczyni się do tego, że środowisko jeździeckie, które jest obecnie trochę
podzielone, dla dobra rozwoju jeździectwa zewrze szeregi i doprowadzi do pozytywnych
zmian to będę zadowolony bo w zasadzie o to mi chodzi. Bez szerokiej aktywności
większości osób, pasjonatów tego sportu nic się nie zmieni i dalej dwóch czy trzech panów
będzie uważało, że ma bezwzględną władzę nad wszystkim co jest związane z końmi. Sam
fakt, że ja, p. Szewczyk czy jeszcze parę innych osób będzie się wypowiadać nic nie zmieni.
Gdyby jednak ten tekst przeszedł bez echa to też będę zadowolony bo przynajmniej będę
miał świadomość, że próbowałem coś zmienić podając jakieś rozwiązania nie ograniczając się
tylko do wszechobecnej krytyki.
Janusz Raczko