Nie taki supresor straszny, czyli o wspólnym pochodzeniu komórek

Transkrypt

Nie taki supresor straszny, czyli o wspólnym pochodzeniu komórek
Nie taki supresor straszny, czyli o
wspólnym pochodzeniu komórek
macierzystych i nowotworowych
Amerykańscy naukowcy wykazali, że za powstawanie komórek
nowotworowych i macierzystych odpowiedzialne są mutacje zachodzące w
tych samych genach. Uzyskane wyniki torują drogę do bezpieczniejszego i
bardziej praktycznego podejścia w leczeniu chorób takich jak stwardnienie
rozsiane i nowotwory.
Zespół badaczy z Keck School of Medicine Uniwersytetu Południowej Kalifornii
pomyślnie przeprowadził przemianę komórek skóry w neurony mózgowe. Udało
się to właśnie dzięki zahamowaniu ekspresji p53. Do tej pory powszechnie
uważano, że zmiany zachodzące w tym regionie chromosomu prowadzą do
powstawania nowotworów. W rzeczywistości czynią one komórkę bardziej
plastyczną i podatną na zmiany, dzięki czemu może ona służyć również dobrym
celom. Przewodniczący badaniom dr Jiang F. Zhong porównuje ją do człowieka,
który stracił pracę. Stoi on przed wyborem: zostać kryminalistą, czy znaleźć inne
zajęcie i dzięki temu mieć pozytywny wkład w rozwój społeczeństwa. Co popycha
go w jedną lub drugą stronę? Tego nie wiemy, ponieważ otaczające go środowisko
jest bardzo skomplikowanym czynnikiem.
Komórki macierzyste mogą ulegać nieograniczonym podziałom i procesom
różnicowania się. W ludzkich embrionach tworzą one trzy odrębne grupy zwane
listkami zarodkowymi. Jak dotąd nie poznano jeszcze sposobu, ani powodów, dla
którego dokonują się te podziały. Wiadomo jednak, że to właśnie z tych warstw, w
uporządkowany sposób formują się poszczególne tkanki i organy. Przykładowo
endoderma prowadzi do powstawania żołądka, okrężnicy i płuc, mezoderma
natomiast tworzy tkanki krwi, kości i serca. Zespół dr Zhonga badał komórki
skóry, które podobnie jak mózg i neurony wykształcają się z ektodermy.
Przy zahamowaniu ekspresji genu p53, komórki skóry zmieniły swoje właściwości
i przypominały te znajdujące się w ludzkich embrionach. Jednakże były one zdolne
jedynie do przekształcenia się w komórki pochodzące z tego samego listka
zarodkowego, to znaczy pozostawały na linii ektodermy. Z tego powodu łatwiej je
było kontrolować niż indukowane pluripotencjalne komórki macierzyste, mogące
dokonywać dowolnych przemian.
Naukowcy spodziewają się uzyskać podobne rezultaty również dzięki
manipulacjom nad innymi supresorami i onkogenami, oraz innymi typami
komórek. Przyszłe badania powinny pomóc w zdecydowaniu, które geny pozwolą
osiągnąć pożądane rezultaty. W przyszłości może to mieć ogromne znaczenie dla
terapii wykorzystujących komórki macierzyste.
Literatura:
Shengwen Calvin Li, Yangsun Jin, William G. Loudon, Yahui Song, Zhiwei Ma,
Leslie P. Weiner, Jiang F. Zhong. Increase developmental plasticity of human
keratinocytes with gene suppression, „Proceedings of the National Academy of
Sciences” (2011).
Zespół badaczy z Keck School of Medicine Uniwersytetu Południowej
Kalifornii pomyślnie przeprowadził przemianę komórek skóry w neurony
mózgowe
Stare białko, nowe dodatki
Po co tracić czas na generowanie nowych tworów w komórkach, skoro
można wykorzystać te już istniejące? Z takiego założenia wyszli naukowcy
z Yale University i postanowili zmodyfikować białka komórkowe bakterii E.
coli tak, by naśladowały one naturalne stany komórki lub poszczególne
stadia chorobowe. Badacze zaczęli od programowania fosforylacji białek.
Zespół z Yale, pracujący pod przewodnictwem Dietera Sölla, stworzył nową
metodę wpływania na zachowanie komórki, dzięki której można wywoływać
dowolne jej zachowania. Głównym założeniem modyfikacji jest fosforylacja.
Fosforylacja jest fundamentalnym zjawiskiem komórkowym, następuje już po
wytworzeniu białka. Dzięki dodaniu do materiału genetycznego E. coli
fosfoseryny, po raz pierwszy możliwe było stworzenie ufosforylowanego białka,
bezpośrednio w oparciu o DNA. Modyfikując poszczególne fragmenty kwasów
nukleinowych udało się stworzyć ludzkie białka z ich naturalnymi miejscami
fosforylacji, programując tym samym komórkę, na przykład jako nowotworową.
Naukowcy pod przewodnictwem Sölla, pracują nad tworzeniem ufosforylowanych
białek, znanych z powiązań z nowotworami, cukrzycą typu drugiego i
nadciśnieniem. Programowe wywoływanie konkretnych stanów komórkowych,
daje zupełnie nowe możliwości badania procesów komórkowych, takich jak
podziały czy różnicowanie. Pokazują nowe drogi diagnozowania chorych i
poszukiwania skuteczniejszych leków. Twórcy nowej metody przekonują, że
nadaje się ona do modyfikowania dowolnych białek, nie tylko tych, którymi
zajmują się oni sami.
Jak widać nie wszyscy muszą zaczynać od zera. Czasem lepiej jest poprawić to,
czym od dawna dysponujemy.
Zespół badaczy z Keck School of Medicine Uniwersytetu Południowej
Kalifornii pomyślnie przeprowadził przemianę komórek skóry w neurony
mózgowe
Marta Danch
Źródło: Phys Org.
Test na białaczkę
Odkryto nowy defekt genetyczny predysponujący ludzi do zachorowań na
mielodysplazję szpiku kostnego oraz ostrą białaczkę. Mutację tę
zlokalizowano w genie GATA2, który jest odpowiedzialny, między innymi,
za kodowanie czynników transkrypcyjnych i kontrolę procesu
przekształcania się prymitywnych komórek krwiotwórczych w białe
krwinki. Wyniki uzyskano dzięki międzynarodowej współpracy naukowców
i opublikowano 4 września w Nature Genetics.
Zespół mielodysplastyczny jest to grupa rzadkich zaburzeń szpiku kostnego
uniemożliwiająca różnicowanie się i prawidłowe dojrzewanie komórek krwi. Stan
ten prowadzi do opornej na leczenie niedokrwistości i wymaga przeprowadzania
częstych transfuzji. Ponadto u około jednej trzeciej pacjentów rozwija się w ciężką
białaczkę szpikową, czyli nowotwór układu krwiotwórczego. Niektóre rodziny
zdają się mieć szczególne, wrodzone predyspozycje do tego typu chorób.
Spostrzeżenie to skłoniło naukowców do poszukiwania genetycznej przyczyny
schorzenia. Jak do tej pory zidentyfikowano już niektóre zmiany powiązane ze
złośliwymi nowotworami, takimi jak, na przykład, rak piersi. Wciąż jednak bardzo
niewiele wiadomo o mutacjach warunkujących powstawanie nowotworów krwi. Po
raz pierwszy zmiana taka została odkryta u mieszkańca stanu Waszyngton (USA),
wyleczonego z białaczki dzięki udanemu przeszczepowi szpiku kostnego. Podobne
choroby krwi występowały wśród jego krewnych z dużą częstotliwością, w
związku z czym całą rodzinę poddano szczegółowym analizom, a wyniki
porównano z uzyskanymi w badaniach na Australijczykach z Adelajdy, którzy
wykazywali podobne dziedziczne zaburzenia.
Po trwających osiemnaście lat poszukiwaniach odkryto wreszcie wspólną dla nich
mutację genu GATA2, warunkującą utratę funkcji niezbędnych do produkcji
zdrowych białych krwinek. Zmianę tą zidentyfikowano następnie u ponad
dwudziestu innych rodzin oraz pojedynczych osób cierpiących na bardziej
powszechne i niedziedziczone białaczki.
Jest zatem prawdopodobne, że wszystkie nowotwory szpiku rozwijają się w
podobny sposób, a dziedziczny błąd jest bardziej powszechny niż się z początku
spodziewano. W niektórych rodzinach z mutacją GATA2 nadrzędną chorobą jest
białaczka, u innych obserwuje się natomiast niebezpieczne infekcje bakteryjne,
wirusowe i grzybowe pojawiające się w wyniku braku białych krwinek mogących
walczyć z zarazkami.
W USA prowadzone są już badania kliniczne, które pomogą opracować nowe
środki terapeutyczne do walki z białaczką oraz wskazać konkretne zalecenia dla
osób z mutacją GATA2.
Ludzie obarczeni rodzinnym ryzykiem wystąpienia białaczki już niedługo będą
mogli zbadać się za pomocą testu wykrywającego błąd genetyczny. Pomoże to
właściwie rozpoznać pierwsze symptomy choroby oraz pozwoli lekarzom podjąć
trafne decyzje co do stosowanej terapii.
Literatura:
Materiały
udostępnione
http://www.washington.edu
przez
University
of
Washington;
.
Zespół badaczy z Keck School of Medicine Uniwersytetu Południowej
Kalifornii pomyślnie przeprowadził przemianę komórek skóry w neurony
mózgowe
Nowy cel w walce z rakiem
prostaty
Naukowcy ze Szwecji pracują nad nową metodą leczenia raka prostaty —
jednego z najczęściej spotykanych nowotworów wśród mężczyzn. Jej celem
będą rakowe komórki macierzyste, które dotąd pozostawały oporne na
konwencjonalne metody terapeutyczne.
Jedna z teorii wyjaśniających proces nowotworzenia przyjmuje istnienie tzw.
rakowych komórek macierzystych (ang. Cancer stem cells, CSCs), zdolnych do
przekształcania się we wszystkie typy komórek nowotworowych. Te swoiste
prekursory guza są odpowiedzialne za nawroty choroby oraz powstawanie
przerzutów i jak dotychczas pozostają oporne na leczenie hormonalne oraz na
radio- i chemioterapię. W przypadku raka prostaty stanowią one zaledwie 0,1%
komórek nowotworowych, jednak ich niewyeliminowanie oznacza dla pacjenta
późniejsze problemy zdrowotne.
Badając biologię guzów raka prostaty, grupa naukowców ze Szwecji odkryła, że
jego komórki macierzyste posiadają aktywne białko STAT3 (ang. Signal
Transducer and Activator of Transcription 3), czyli czynnik transkrypcyjny
występujący również w wielu innych typach nowotworów. Uważa się, że jego
ekspresja związana jest ze złośliwością guza oraz zdolnością do metastazy.
STAT3 prowadzi do niekontrolowanego wzrostu komórek rakowych poprzez
zwiększenie aktywności genów kodujących antyapoptotyczne białka, regulatory
cyklu komórkowego i stymulatory angiogenezy. Jego funkcje można jednak
zablokować za pomocą naturalnego związku wytwarzanego przez grzyba Galiella
rufa, który uniemożliwia wiązanie się STAT3 do DNA.
Naukowcy mają nadzieję wykorzystać tę wiedzę do opracowania nowej terapii
celowanej, zapobiegającej wzrostowi i rozprzestrzenianiu się raka prostaty.
Literatura:
Hellsten Rebecka, Johansson Martin, Dahlman Anna, Sterner Olov, Bjartell
Anders, Galiellalactone Inhibits Stem Cell-Like ALDH-Positive Prostate Cancer
Cells, „PLoS ONE”, Vol. 6 (2011).
Zespół badaczy z Keck School of Medicine Uniwersytetu Południowej
Kalifornii pomyślnie przeprowadził przemianę komórek skóry w neurony
mózgowe
Z mlekiem i cukrem czy bez?
Kofeina jest najczęściej spożywanym na świecie alkaloidem, a także
jednym z najszerzej badanych związków, jaki dała nam natura. Badacze
odkładają na bok radykalne oskarżenia pod adresem „małej czarnej” jako
jednej z głównych przyczyn chorób układu sercowo-naczyniowego oraz
nowotworów, stopniowo kierując się w stronę niezmierzonych korzyści
jakie oferuje kofeina. Czy wobec tego ma znaczenie to, w jakiej formie
oraz z jakimi dodatkami ją spożywamy?
Niejednoznaczność wielu badań doświadczalnych, klinicznych i
epidemiologicznych próbujących wykazać wpływ kofeiny na nasze zdrowie,
związana jest z osobniczymi różnicami w jej metabolizmie, uzależnionymi między
innymi od polimorfizmu enzymu CYP1A2. Coraz częściej natomiast zwraca się
uwagę na ochronne działanie kofeiny w stosunku do niektórych nowotworów,
głównie raka jelita grubego. Dowiedziono w szczególności, że kofeina i inne
metyloksantyny niwelują mutagenne działanie heterocyklicznych amin
aromatycznych zawartych z mięsie. Opublikowany wcześniej artykuł opisuje także
rolę kawy w ochronie przed chorobą Alzheimera, co potwierdzają kolejne
doniesienia o wpływie kofeiny na zwiększoną produkcję płynu mózgowordzeniowego i większy przepływ mózgowy krwi. Kawa to jednak nie tylko kofeina,
w jej skład wchodzą także: węglowodany (30–40%), tłuszcze (10–17%), związki
białkowe i wolne aminokwasy (8%) oraz związki polifenolowe (8%), to jest kwasy:
chlorogenowy, chinolowy i kawowy, wykazujące właściwości antyoksydacyjne.
Proporcje te ulegają jednak zmianie, gdy pijemy kawę z mlekiem lub cukrem,
dlatego naukowcy postanowili przyjrzeć się bliżej tym dwóm popularnym
dodatkom.
Naukowcy z Nestlé Research Center w Szwajcarii badali biodostępność kwasu
chlorogenowego w osoczu po spożyciu kawy rozpuszczalnej z dodatkiem pełnego
mleka lub cukru i beznabiałowego zabielacza. Wykazali oni, że dodatek mleka nie
wpływa na ogólną dostępność polifenoli w osoczu, zaś obecność cukru i zabielacza
obniżała ich maksymalne stężenie i wydłużała czas jego osiągnięcia. Z kolei
badacze z Walter Murray Collegiate Institute w Kanadzie analizowali wpływ
dodatkowej śmietanki i cukru na ilość obecnego w kawie szkodliwego związku
cytotoksycznego — metyloglioksalu (aldehydu pirowinowego). W badaniu in vitro
dodatek śmietanki do kawy palonej znacząco obniżył poziom metyloglioksalu, a
dodatek cukru nie przyczynił się do zmian zawartości tego związku. Ze względu
na właściwości antybakteryjne kofeiny, obserwowano także wpływ dodatku mleka
i cukru na ryzyko rozwoju próchnicy. Analiza historii tysiąca pacjentów Instytutu
Nauk Dentystycznych w Indiach wykazała, że kawa chroni przed próchnicą
jedynie wtedy, gdy spożywana jest bez żadnych dodatków.
Znaczenie codziennego picia kawy dla ryzyka rozwoju chorób nowotworowych
wciąż pozostaje niejasne ze względu na zbyt małą ilość danych. Do tej pory
analizę wpływu mleka i cukru dodawanych do kawy i herbaty zasugerowano
między innymi w ocenie ryzyka rozwoju raka trzonu macicy.
Monika Kossakowska
Literatura:
Bandera Elisa V. et. al., Coffee and tea consumption and endometrial cancer risk
in a population-based study in New Jersey, „Cancer Causes and Control”, Vol. 21
(2010), s. 1467-1473.
Dworzański Wojciech et. al., Kawa i kofeina — wrogowie
czy sprzymierzeńcy kardiologa?, „Kardiolog Polski”, t. 69, nr 2 (2011), s. 173-176.
Namboodiripad Anila PC, Kori Sumathi, Can coffee prevent caries?, „Journal of
Conservative Dentistry”, Vol. 12 (2009), s. 17-21.
Renouf Mathieu et. al., Nondairy creamer, but not milk, delays the appearance of
coffee phenolic acid equivalents in human plasma, „The Journal of Nutrition”
(2010).
Wang J., Chang T. Methylglyoxal content in drinking coffee as a cytotoxic factor,
„Journal of Food Science”, Vol. 75 (2010).
Wostyn Peter et. al., Increased Cerebrospinal Fluid Production as a Possible
Mechanism Underlying Caffeine’s Protective Effect against Alzheimer’s Disease,
„International Journal of Alzheimer’s Disease” (2011).
Woziwodzka Anna, Gwizdek-Wiśniewska Anna, Piosik Jacek, Caffeine,
pentoxifylline and theophylline form stacking complexes with IQ-type heterocyclic
aromatic amines, „Bioorganic Chemistry”, Vol. 39 (2011), s. 10-17.
Zespół badaczy z Keck School of Medicine Uniwersytetu Południowej
Kalifornii pomyślnie przeprowadził przemianę komórek skóry w neurony
mózgowe
Pieprzne lekarstwo na raka
Naukowcy z Broad Institute oraz Massachusetts General Hospital
odnaleźli nowy związek chemiczny, który selektywnie zabija komórki
nowotworowe. Doniesienie o tym odkryciu opublikowano w najnowszym
numerze czasopisma Nature.
Piperlongumina (PL) jest związkiem roślinnym, pochodzącym z owoców pieprzu
długiego (Piper longum), który spotkać można w południowych Indiach i
południowo-wschodniej części Azji. Substancja ta wydaje się zabijać nowotwory
poprzez zagłuszanie mechanizmów przeciwdziałających występowaniu stresu
oksydacyjnego, wywołanego obecnością reaktywnych form tlenu (ROS).
Nagromadzone wolne rodniki i nadtlenki działają toksycznie na składniki
komórkowe i mogą prowadzić do występowania apoptozy lub nekrozy. Ich
produkcji zapobiegają specjalne enzymy oksydoredukcyjne, których zawartość
obniżana jest dzięki piperlonguminie.
Komórki nowotworowe są w wysokim stopniu zależne od biologii reaktywnych
form tlenu. Ich intensywne podziały i różnicowanie się, zależne od poziomu
metabolizmu, prowadzą do zwiększonego zapotrzebowania na enzymy
oksydoredukcyjne. PL obniża ich produkcję do pewnego poziomu, który okazuje
się być wystarczający dla funkcjonowania reszty organizmu. Związek ten działa
zatem na coś, co nie jest niezbędne dla normalnych komórek i w ten sposób
oszczędza je podczas terapii. Jest to cecha bardzo istotna przy zwalczaniu
nowotworów.
Odkrycie właściwości piperlonguminy było całkowicie przypadkowe. Naukowcy
nie szukali inhibitorów ROS, lecz byli zainteresowani znalezieniem związków
oddziałujących na gen p53, którego mutacje obserwuje się u ponad połowy
nowotworów. Ku ich zaskoczeniu okazało się, że PL indukuje śmierć komórek
nowotworowych w sposób całkowicie niezależny od aktywności genu
supresorowego guza. Wszystko wskazuje na to, że substancja ta selektywnie
hamuje enzymy biorące udział w regulowaniu stresu oksydacyjnego komórek
nowotworowych. Wynikiem tego działania jest zwiększenie poziomu ROS powyżej
wartości progowej i śmierć komórek rakowych.
Naukowcy przetestowali piperlonguminę w warunkach laboratoryjnych na
hodowlach komórkowych oraz na myszach. Posłużono się przy tym próbkami
pochodzącymi z czerniaka, guzów pęcherza moczowego, piersi i płuc. Za każdym
razem PL hamowało rozwój choroby i nie wykazywało przy tym toksycznego
działania na leczony organizm. Skutecznie zapobiegało również powstawaniu
przerzutów. Daje to nadzieję na opracowanie nowego i bezpiecznego leku do
walki z nowotworami.
Zanim jednak prace wejdą w fazę badań klinicznych, potrzebne będzie wykonanie
szeregu testów, które skupiać się będą na analizie różnych typów nowotworów
oraz zawartej w nich informacji genetycznej. Należy zrozumieć, czy istnieją typy
raka szczególnie wrażliwe na nowoodkryty związek. Istotne jest także poznanie
różnic pomiędzy mechanizmami chroniącymi komórki zdrowe i nowotworowe
przed działaniem ROS. Wiedza ta jest niezbędna dla zapewnienia bezpieczeństwa
pacjentów.
Zespół badaczy z Keck School of Medicine Uniwersytetu Południowej
Kalifornii pomyślnie przeprowadził przemianę komórek skóry w neurony
mózgowe
Literatura:
Raj L., Selective killing of cancer cells by a small molecule targeting the stress
response to ROS, „Nature” 475 (2011).
Science Daily.
Małe jest piękne i… zdrowsze
„Jedz, bo nie urośniesz” — straszyli nas w dzieciństwie rodzice. Wysoki
wzrost kojarzy się powszechnie z atrakcyjnością i siłą fizyczną. Niestety,
okazuje się, że wyżsi ludzie są bardziej narażeni na rozwój choroby
nowotworowej.
Wynik badań opublikowanych 20 lipca w The Lancet Oncology nie pozostawiają
złudzeń: korelacja między wzrostem a wystąpieniem wielu różnych nowotworów
pojawia się u kobiet ze wszystkich grup społecznych. Badacze na podstawie
dziewięcioletniej analizy przypadków ponad miliona kobiet z Wysp Brytyjskich
cierpiących na 17 różnych nowotworów, od raka piersi po białaczkę, zauważyli, że
ryzyko zachorowania wzrasta o 16% z każdymi dodatkowymi dziesiecioma
centymetrami wzrostu! Wyniki były spójne z wcześniejszymi spostrzeżeniami na
ten temat, wynikającymi z analiz populacji mężczyzn i kobiet w Europie, Azji,
Australii i Ameryce Północnej. Średnia wzrostu Europejczyka zwiększała się o
centymetr na dekadę od początku XX wieku, co mogło pociągnąć za sobą wzrost
zachorowania na choroby nowotworowe o 10-15%. Nie wiadomo, dlaczego wyżsi
ludzie są bardziej podatni na nowotwory. Być może wynika to z faktu, że hormony
stymulujące wzrost dziecka pobudzają do rozwoju także komórki nowotworowe.
Martyna Franczuk
Źródło:
http://www.thelancet.com/journals/lanonc/article/PIIS1470-2045%2811%2970154
-1/abstract
http://news.sciencemag.org/sciencenow/2011/07/scienceshot-tall-people-more-like
ly.html?ref=hp
Zespół badaczy z Keck School of Medicine Uniwersytetu Południowej
Kalifornii pomyślnie przeprowadził przemianę komórek skóry w neurony
mózgowe
Oswajamy biotechnologię (IV) —
terapia genowa
Terapia genowa. Co? Jak? Dlaczego?
Definicja terapii genowej mówi nam, że jest to leczenie polegające na
wprowadzeniu obcych kwasów nukleinowych (DNA bądź RNA) do komórek
ciała w celu uzyskania określonego efektu. Efektem tym jest zazwyczaj
modyfikacja własciwości komórek, na przykład zmuszenie ich do produkcji
pożądanego białka. Najistotniejsze wydaje się być to, że do organizmu
biorcy wprowadzany jest jedynie taki odcinek kwasu nukleinowego, który
koduje krótką, bezintornową informację o aminokwasach.
U większości organizmów żywych informacja genetyczna zawarta jest w DNA.
Każda komórka ciała dzięki obecności tego kwasu nukleinowego posiada
informację, czyli gotowy przepis na produkcję np. określonych białek. Czasem
jednak przepis bywa zły. Dzieje się tak w przypadku chorób genetycznych takich
jak SCID/ADA: pod tym enigmatycznym skrótem kryje się nazwa groźnej choroby:
ciężki złożony niedobór odporności w wyniku niedoboru deaminazy adenozynowej.
Zdrowe osoby z prawidłowym „przepisem” produkują enzym (deaminazę
adenylową), dzięki któremu nie dochodzi do gromadzenia trifosforanu
deoksyadenozyny, który jest toksyczny dla limfocytów. Osoby chore posiadają
zmutowaną wersję genu kodującego ten enzym, posiadają „zły przepis”, a taki nie
może dać w efekcie skutecznego enzymu. Idealnym rozwiązaniem byłoby
wprowadzenie nowego przepisu, najlepiej w taki sposób, aby można było powielić
i żeby każda komórka otrzymała właściwą kopię. Dzięki temu organizm
samodzielnie mógłby produkować właściwy enzym, a leczenie byłoby zbędne. Jak
tego dokonać?
Na to pytanie naukowcy szukają odpowiedzi już od 30 lat. Najprostszą metodą
wydaje się być po prostu wyizolowanie określonego fragmentu DNA, a następnie
wprowadzenie go do tkanek biorcy. Metoda taka nazywa się in vivo. Polega na
wprowadzeniu nagiego plazmidu niosącego prawidłową kopię genu (właściwy
przepis). Jednak odcinek taki nie może być zbyt długi. W przypadku odkrycia
przez nasz ustrój obcego DNA aktywowane są mechanizmy obronne, między
innymi nukleazy, które natychmiast niszczą wprowadzone DNA. Dlatego
naukowcy wciąż poszukują nowych rozwiązań w tej dziedzinie badań. Co ciekawe
sprzymierzeńcami okazali się nasi odwieczni wrogowie, a mianowicie wirusy;
ściśle rzecz ujmując adenowirusy i retrowirusy. Posiadają one naturalną zdolność
do wbudowywania swojej informacji genetycznej do DNA biorcy. Mało tego!
Potrafią przełamywać bariery ochronne i powielać właściwą informację. Metoda
ta polega na wyizolowaniu wirusowego DNA (bądź RNA w przypadku
retrotranspozonów), następnie na wycięciu enzymami restrykcyjnymi informacji
dla nas zbędnych, a nawet szkodliwych, bo powodujących zjadliwość wirusów.
Zamiast tego wprowadza się terapeutyczne kopie genów i tak przygotowany
„przepis” wprowadzony zostaje do leczonego organizmu. Obecnie podejmuje się
również próby współpracy z naszym innym wrogiem, bakteriami. również one
mają zdolność „transportowania” terapeutycznej informacji genetycznej a są
bezpieczniejsze ze względu na prostsze metody hodowli, oraz większą kontrolę
przed niepożądanym rozprzestrzenieniem się.
Inną metodą wprowadzenia materiału do komórek biorcy jest metoda ex vivo.
Polega ona na pobraniu od leczonej osoby materiału genetycznego, następnie
zmodyfikowaniu go w taki sposób aby zawierał prawidłowe kopie genów i
ponownemu wprowadzeniu go do leczonej osoby. W taki właśnie sposób postępuję
się w przypadku leczenia choroby immunologicznej SCID/ADA. Pierwszym
udanym leczeniem był przypadek czteroletniej Ashanthi DeSilva od której pobrano
limfocyty zawierające nieprawidłowe geny enzymu desaminazy adenylowej.
Następnie wprowadzono do nich, za pomocą wektorów retrowirusowych, zdrowe
kopie i tak zmodyfikowane wprowadzono spowrotem do organizmu dziewczynki.
Po pięciu latach infuzji zmienionym limfocytami lekarze zaobserwowali znaczny
wzrost desaminazy adenylowej czyniąc Ashanthi pierwszym udokumentowanym
przypadkiem leczonym terapią genową, która odniosła sukces terapeutyczny.
Dzięki terapii genowej możemy również nadać komórkom zupełnie nowe cechy.
Dzieję się tak w przypadku terapii proangiogennej polegającej na formowaniu
nowych naczyń krwionośnych. Do leczonego organizmu wprowadza się cDNA
zawierające proangiogenne czynniki indukujące, które wspomagają powstawanie
naczyń krwionośnych np. w chorobach niedokrwiennych kończyn lub serca. Dzięki
terapii możemy również, na przykład podając siRNA lub antysensowne
RNA, wyciszać lub eliminować ekspresję genów u pacjentów onkologicznych lub
tych z chorobami infekcyjnymi.
Wykorzystanie terapii genowej
Leczenie genetyczne może być zatem traktowane jako przyszłość medycyny.
Przyszłość niestety nadal odległa, gdyż terapia genowa wciąż wiąże się z
ogromnym ryzykiem niepowodzenia. Na świecie obecnie przeprowadzanych jest
blisko 1000 prób klinicznych terapii genowej takich chorób jak mukowiscydoza,
dystrofie mięśniowe, choroba Parkinsona, Alzheimera, hemofilia, AIDS oraz
nowotworowy. Tysiące pacjentów z nadzieją czekają na wyniki terapii genowej,
ponieważ jak dotąd nie opracowano w 100% bezpiecznej i skutecznej procedury
leczenia, opartej na opisanych wyżej metodach.
Źródło: Science Daily.
Zespół badaczy z Keck School of Medicine Uniwersytetu Południowej
Kalifornii pomyślnie przeprowadził przemianę komórek skóry w neurony
mózgowe
Dagmara Holm
Już jutro Terapia genowa a leczenie chorób neurodegeneracyjnych Pauliny
Kłos
Molekularny klej może stać się
przełomem w leczeniu raka
Naukowcy z Uniwersytetu w Toronto dokonali genialnego odkrycia, które
już wkrótce może zrewolucjonizować leczenie nowotworów. „Molekularny
klej”, bo tak nazywa się przedmiot ich badań, przyczepia się do białek
charakterystycznych dla promocji kancerogenezy, przyciąga je do błony
komórkowej, hamując wzrost komórek nowotworowych i sprawiając, że są
one bardziej podatne na chemioterapię.
Profesor Patrick Gunning z Wydziału Chemii i Fizyki Uniwersytetu w Toronto,
twierdzi, że jest to nie tylko obiecująca, ale przede wszystkim niezwykle
innowacyjna metoda leczenia raka. Jej działanie opiera się bowiem na hamowaniu
mobilności konkretnych białek w komórce.
Jak wygląda molekularny klej? Kształtem przypomina nieco hantel. Z jednej strony
znajduje się region przypominający kotwicę, który przykleja się do błony
komórkowej, natomiast z drugiej strony umieszczona jest cząsteczka, wiążaca się
specyficznie do białek, których ekspresja i produkcja odpowiedzialna jest za
rozwój raka.
Nowa terapia wydaje się nie nieść ze sobą żadnych poważnych skutków
ubocznych. Naukowcy wykazali, że cząsteczka rozpoznająca dane białko jest
strukturą dość wybredną i nie ma możliwości niespecyficznego jej wiązania z
innym białkiem. Zatem nie powinna ona wywoływać takich działań niepożądanych
jakie przypadają w udziale tradycyjnym lekom przeciwnowotworowym.
Wynalazek naukowców z Uniwersytetu w Toronto jest gotowy do przejścia w fazę
przedkliniczną i pozostaje nam tylko mieć nadzieję, że w przyszłości będzie
przyczyni się on do zahamowania niekontrolowanego wzrostu komórek
nowotworowych i da szasnę na wyzdrowienie ludziom chorym na raka na całym
świecie.
Paulina Kłos
Literatura:
1. AndhraNews.
2. Avadisian Miriam et. al., Artificially Induced Protein–Membrane Anchorage
with Cholesterol-Based Recognition Agents as a New Therapeutic Concept,
„Angewandte Chemie”, Vol. 123 (2011), s. 6372-6377.
3. PhysOrg.
Zespół badaczy z Keck School of Medicine Uniwersytetu Południowej
Kalifornii pomyślnie przeprowadził przemianę komórek skóry w neurony
mózgowe
Genetyczna wojna z glejakiem
Genetycznie modyfikacje szpiku kostnego pomagają chronić pacjentów
przed szkodliwymi efektami chemioterapii. Wyniki najnowszych badań
dają nadzieję chorym cierpiącym na guzy mózgu.
Jedną z metod leczenia nowotworów jest chemioterapia. Polega ona na
zastosowaniu leków cytostatycznych, czyli takich, które działają toksycznie na
szybko dzielące się komórki. Ten rodzaj kuracji jest szkodliwy również dla innych,
zdrowych tkanek, między innymi dla szpiku kostnego. Właściwość ta często
uniemożliwia stosowanie skutecznych dawek odpowiedniego leku.
Jak donoszą naukowcy z Centrum Badań nad Rakiem Freda Hutchinsona (USA),
rozwiązaniem tego problemu mogą być genetyczne modyfikacje potencjalnie
wrażliwych komórek. Wprowadzone zmiany uczyniłyby je odpornymi na
chemioterapię i tym samym obniżyły wrażliwość pacjenta na szkodliwe działanie
leków. Nową metodę przetestowano już w warunkach klinicznych, a wyniki badań
przedstawiono na corocznym spotkaniu Amerykańskiego Towarzystwa Terapii
Genowej w Seattle.
Pobrane komórki macierzyste zmodyfikowano za pomocą wektora
retrowirusowego i ponownie wprowadzono do organizmu chorego, znajdującego
się w stanie terminalnym. Wstępne wyniki są bardzo zachęcające. Po upływie
dwóch lat od eksperymentu, pacjent nie tylko żyje, ale również nie obserwuje się u
niego żadnych objawów wskazujących na postępowania choroby.
Odkrycie to jest szczególnie istotne dla osób cierpiących na glejaki, czyli
najbardziej złośliwe nowotwory centralnego układu nerwowego. Obecnie, średnia
przeżywalność chorych z glejakami pacjentów wynosi zaledwie 8 do 15 miesięcy.
Ich rokowania są wyjątkowo złe z uwagi na małą skuteczność dostępnych leków.
Ten typ nowotworu cechuje się dużą zawartością białka MGMT zaangażowanego
w bezpośrednią naprawę DNA. Cząsteczka ta usuwa szkodliwe grupy alkilowe i
przez to niweluje skutki uszkodzeń, powodowanych przez dużą grupę
chemioterapeutyków.
Skuteczność terapii można w tych wypadkach zwiększyć poprzez inaktywację
niekorzystnych mechanizmów naprawczych. W tym celu stosuje się dodatkowy lek
— benzyloguaninę, która blokuje ekspresję MGMT i dzięki temu zwiększa
wrażliwość komórek guza na środki alkilujące. Jednakże metoda ta zmniejsza
poziom MGMT również w zdrowych komórkach, na przykład krwi oraz szpiku
kostnego, czyniąc je tym samym o wiele wrażliwszymi na chemioterapię.
Wprowadzenie genów odporności może pomóc uchronić zdrowe komórki przed
szkodliwymi skutkami złożonej chemioterapii, stanowiącej niekiedy jedyną
nadzieję dla pacjentów z guzami mózgu.
Żródło:
Materiały udostępnione na stronie Centrum Badań nad Rakiem Freda
Hutchinsona (Fred Hutchinson Cancer Research Center)
.
Zespół badaczy z Keck School of Medicine Uniwersytetu Południowej
Kalifornii pomyślnie przeprowadził przemianę komórek skóry w neurony
mózgowe

Podobne dokumenty