Legenda o Emeryku i świętym jeleniu - swietokrzyskie.org.pl

Transkrypt

Legenda o Emeryku i świętym jeleniu - swietokrzyskie.org.pl
Legenda o Emeryku i świętym jeleniu
Wpisany przez Krzysztof Żołądek
wtorek, 05 sierpnia 2008 00:00 - Poprawiony wtorek, 15 maja 2012 20:32
W czasach, gdy panował Bolesław Chrobry historia ta się zaczyna. Do
dworu myśliwskiego w Kielcach zaproszony został przez władcę królewicz
węgierski Emeryk. Jak kazał zwyczaj, przed wyjazdem, otrzymał od swego
ojca - króla Węgier Stefana - błogosławieństwo na daleką drogę. Wraz z
błogosławieństwem od króla otrzymał oprawione w złoto relikwie Krzyża
Świętego, aby w drodze strzegły go od złego. Podróż była długa i Emeryk
zmęczony wielce dotarł w gościnę do Chrobrego. Po chwili wytchnienia, na
cześć dostojnego gościa wyprawiono polowanie. Bory łysogórskie słynęły
bowiem wówczas z niezliczonej ilości grubego zwierza.
Zebrała się zatem spora ciżba naganiaczy i wojów z ogarami, aby panom zwierzynę wystawiać.
Rozległy się dźwięki rogów, ujadanie psów i krzyki nagonki. Emeryk wraz ze świtą przyboczną
ruszył w knieję, jednak polować umyślał w wyższych partiach gór. Ruszył więc z kopyta na
najwyższy okoliczny szczyt, aż towarzysze jego, tempa utrzymać nie mogąc, w tyle zostali.
Królewicz nie zważając, iż sam się ostał w nieznajomym lesie szybko rwał przed siebie
zwierzyny wypatrując. Kluczył tak po wąskich ścieżkach wydeptanych przez zwierzynę. W dali
cichły już powoli głosy rogów. Z lekka przerywane ujadanie ogarów ucichło zupełnie. Polowanie
dobiegało końca. Emeryk nie zważając na to nadal wypatrywał trofeum.
Nagle z gęstwinie dojrzał jelenia. Majestatycznych rozmiarów był to okaz, a poroże jego już to
Emerykowi wielce się spodobało. Spiął więc konia i ruszył. Jeleń spłoszony zerwał się do
ucieczki. Długo kluczył po leśnej gęstwinie, aż poroże zaplątało się w gałęziach i nijak uwolnić
się nie mógł. Emeryk widząc to wolno podjechał w pobliże jelenia i nie mógł od niego wzroku
oderwać. Podziwiał go długą chwilę. W pewnym momencie sięgnął po łuk, nałożył strzałę i
unosił już do strzału, gdy jeleń niespodziewanie odwrócił głowę w stronę łowczego. W jego
wieńcu ujrzał Emeryk świetlisty krzyż. Blask, aż oślepił władcę węgierskiego, aż musiał łuk
opuścić i oczy zasłonić. Wtem jeleń zniknął niczym rozwiany podmuchem poranny opar.
Teraz dopiero Emeryk rozejrzał się i spostrzegł, iż sam się ostał goniąc byka po lesie. Zaczęło
1/2
Legenda o Emeryku i świętym jeleniu
Wpisany przez Krzysztof Żołądek
wtorek, 05 sierpnia 2008 00:00 - Poprawiony wtorek, 15 maja 2012 20:32
się zmierzchać. Królewicz nie wiedział, w którą stronę się udać na spotkanie towarzyszy
polowania. Zadął więc w róg raz, drugi i trzeci, ale odpowiedziało mu tylko echo, po którym
zapadała głucha cisza. Wokół robiło się coraz ciemniej. Głodny i strudzony, bez żadnej
zdobyczy usiadł Emeryk pod drzewem, aby odpocząć nieco. Nagle rozwidniło się i blask
niesamowity spowił polanę przed księciem. W świetle tym ukazał się anioł, zaś strudzony
Emeryk widząc wysłannika niebios przeżegnał się szybko. Anioł uspokoił go jednak i kazał
jechać za sobą.
- Pokażę ci drogę, którą dotrzesz do ludzi. Udzielą ci oni pomocy, napoją i nakarmią. Dadzą
wytchnąć po trudach, ale w zamian będziesz im musiał zostawić to co masz przy sobie
najcenniejszego. Nie miał wyjścia Emeryk - przystał na propozycję anioła, nie wiedząc jednak
gdzie trafi, ni co takiego będzie musiał dać w zamian. Ruszył w drogę.
Ciemno już wokół się zrobiło, gdy dotarli do znajdującego się na szczycie góry drewnianego
klasztoru. Gdy ukazał się im budynek anioł zniknął tak szyko jak się zjawił. Wędrowcem zajęli
się klasztorni mnisi. Napojony i nakarmiony królewicz pamiętał co aniołowi obiecał i w zamian
za gościnę i pomoc zostawił u mnichów złoty relikwiarz darowany mu przez ojca przed podróżą.
Po kilku dniach zawitał ponownie do klasztoru w towarzystwie biskupa krakowskiego Lamberta,
któremu ofiarował to co miał najcenniejszego przy spotkaniu z aniołem. Biskup złożył relikwie w
drewnianej kaplicy u mnichów. Ruszyły też pielgrzymki okolicznych mieszkańców, by zobaczyć
cenny podarunek.
Bolesław Chrobry zaś, aby podarunek Emeryka godnie przechowywać postawił na górze kości
ół wraz z klasztorem, do którego sprowadził z Monte Cassino dwunastu benedyktynów
. Ofiarował im też kilka pobliskich wiosek. Od relikwii całe wzgórze z klasztorem zaczęli
mieszkańcy nazywać
Świętym Krzyżem
, zaś o
koliczne góry nazwano Świętokrzyskimi
. Do dziś też pielgrzymi wędrują na szczyt do klasztoru, gdzie po dziś dzień relikwie są
przechowywane.
{fcomment}
2/2

Podobne dokumenty