Nr 117

Transkrypt

Nr 117
1
PARAFIA ŚW. STANISŁAWA BPA W SUBKOWACH
NR 5 (117) MAJ 2010
6
B
c
z
e
r
w
c
a
E
A
T
Y
2
0
1
0
W
a
r
s
z
a
w
a
F
I
K
A
C
ZŁO DOBREM ZWYCIĘŻAŁ
J
Ks. Jerzy Popiełuszko
A
2
ODPUST PARAFIALNY W SUBKOWACH
FESTYN MAJOWY
34. ROCZNICA ŚWIĘCEŃ KAPŁAŃSKICH KSIĘDZA PROBOSZCZA
WYBORY W AKCJI KATOLICKIEJ
3
Współpracowała z zespołami Refleks, Respekt, Skaldowie, ABC, Czerwone Gitary.
Pierwszy siwy włos na twej skroni.. ,Małe
tęsknoty, Jesteś lekiem na całe zło – to tylko niektóre z hitów gwiazdy jubileuszowego
koncertu Fundacji Uśmiech Dziecka – Krystyny Prońko.
Kiedy pani w sobie odkryła talent? Skąd
wzięła się pasja?
Ja w sobie niczego nie odkryłam. Po prostu
lubiłam śpiewać i nagle okazało się, że to jest
moja dróżka, moje życie. I tak się stało.
Studiowała pani na wydziale jazzu i
muzyki rozrywkowej. Jednak chyba nie do
końca realizuje pani jazzową formę.
To prawda. Nie poszłam w jazz. To znaczy
oczywiście śpiewam repertuar jazzowy, ale
publiczność tego rodzaju muzyki jest raczej
znikoma, więc na koncertach tego nie śpiewam. Nie ma większego zapotrzebowania na
ten typ muzyki.
Czy ma pani swoje ulubione piosenki, z
którymi wiąże pani jakieś sentymentalne
wspomnienia, czy zabawne anegdoty?
Nie mam. Staram się nie mieć, bo tu nie o
to chodzi, żebym ja miała ulubione piosenki,
tylko żeby miała je publiczność.
Jest pani znana za granicą, w
Europie, Stanach Zjednoczonych,
oczywiście w Polsce… Pani muzyki
słuchają całe pokolenia odkrywając
ją wciąż na nowo. Na czym polega ten
fenomen?
Nie wiem, nie mam pojęcia. Życzyłabym
sobie, żeby to trwało jak najdłużej, życzyłabym tego wszystkim artystom. Może zawdzięczam to repertuarowi, który śpiewam,
może rodzice mieli płyty i teraz dzieci szukają tych nagrań na nowych nośnikach. Trudno
powiedzieć, niemniej jednak to bardzo miła
sytuacja..
W jaki sposób pani tworzy: to jest
żmudna rzemieślnicza praca czy raczej romantyczny impuls i natchnienie chwili?
Napisałam bardzo niewiele piosenek. Natomiast odtwórczo jest to rzeczywiście bardzo rzemieślnicza praca, jedni wkładają w to
zadanie mnóstwo pracy, pasji i serca, innym
przychodzi to o wiele trudniej – w moim
przypadku dzieje się to bez problemów. Rzemiosło artystyczne to ciężki kawałek chleba.
Wszystko zależy od dnia, godziny, nastawienia humoru – to jest bardzo kapryśny zawód.
Jest pani jurorką programu „Śpiewaj i
walcz” jak ocenia pani program, czy rzeczywiście jest szansa dla młodych ludzi?
Jak przebiega praca jury oceniającego?
Może zdradzi nam pani jakąś drobną tajemnicę telewizyjnego show?
Już w założeniu jest to, że program jest
pewną szansą dla zawodników, tą szansą ma
być występ w Opolu, program zaś jest jakby
publicznym castingiem do tego zadania, reality show. Jak oni to wykorzystają – trudno
przewidzieć. Myślę, ze dla występujących
to jest bardzo trudna i stresująca sytuacja, ja
bym się na to z pewnością nie odważyła Ileś
tam lat wstecz, a nawet teraz nie wiem, czy
bym się zdecydowała. W tym programie efekt
końcowy nie jest oczywiście wynikiem pracy
jury, a publiczności – to ona tak naprawdę będzie wybierać kierując się - bądź nie - naszymi podpowiedziami i ocenami.
Pani ulubiona książka, film?
Nie mam zbyt dużo czasu na takie rzeczy.
Od lat jak tylko mogę wracam, do „Casablanki”. Uwielbiam ten film. Jeśli chodzi o książkę
,nie mam takiej, do której bym wracała. Jeśli
chodzi o autorów to, bardzo lubię Lema.
Co jest wyjątkowego w twórczości
Lema?
Odrywa od rzeczywistości.
Jak spędza pani wolny czas?
Chodzę na spacery z psem, w ogrodzie sobie pracuję.
Słowo - rada do młodych ludzi, artystów?
Być krytycznym wobec siebie, starać się
zauważać błędy, które się robi.
działać sam i tak zostało do dzisiaj.
Fascynacja sztuką trwa od dzieciństwa,
dlaczego więc wybrał Pan zupełnie niepokrewny kierunek studiów?
To jest tak, że w Polsce nie da się zdobyć
wykształcenia po linii moich zainteresowań,
nie ma tu żadnej wyższe szkoły pantomimy,
wszyscy, którzy się uczą tej sztuki – robią to
przy zespołach teatralnych. Formalnie nie ma
takich szkół kierunkowych, nie widziałem
sensu pójścia do szkoły teatralnej, gdzie uczą
się aktorzy słowa, dlatego, że jest to dla mojej
dziedziny szare obce, a z kolei to, czego mogłem się nauczyć tam jeśli chodzi o gest i ruch
– to mówiąc mało skromnie, już jako maturzysta wykraczałem poza ten poziom. Zresztą prowadziłem swojego czasu warsztaty dla
aktorów PWST na zaproszenie J. Stuhra,
Wileńskiej Szkole Teatralnej. Więc nie było
sensu zajmowania się w tym momencie szkołą teatralną. Więc prywatne zainteresowania
skierowałem w stronę teologii. Poszedłem na
KUL – tam oczywiście założyłem scenę pantomimy.
Zdaje się, że nie ma Pan wzorców, z których Pan korzysta tworząc swoje scenki?
To prawda, nie mam wielkiego idola, z którego twórczości korzystam,
ściągam gagi czy pomysły. Podążam
swoją własna drogą. Bardzo wielu
mimów na świecie jest kojarzonych z
wizerunkiem, który stworzył Marcell
Marcou, popularyzator pantomimy, założyciel pierwszych szkół mimów, klasyk pantomimy, czyli pobielona twarz, brwi malowane kontrastowo powyżej naturalnej linii
itp. Mnie to osobiście zbyt się nie podoba.
Ja chcę, by pantomima wyglądała bardzo
naturalnie, żeby ruch się wydawał właściwie zwykły, codzienny – to oczywiście zawsze będzie złudzeniem, bo w trakcie tego
ruchu jest cała skomplikowana technika
mima, wszystko, co sprawia, że widzowie
wiedzą o czym się opowiada, choć nie używa się słów, widzą ludzi, przedmioty dookoła, choć ich nie ma. Ja się bardzo staram,
żeby ta technika była ukryta. Ona musi być,
jest konieczna, ale nie musi zwracać uwagi
sama na siebie. To jest mój styl, który sobie
wypracowałem przez te osiemnaście lat na
scenie. To jest mój atut, oczywicie jeszcze
repertuar – to jest mój własny repertuar.
Skąd Pan czerpie pomysły kolejnych
scenariuszy? Jak to sie dzieje?
Dobre pytanie. Powiem, że jest to najtrudniejsza część pracy. Mamy jednego mima,
mamy niezwykle ubogie środki wyrazu. Gdyby tak popatrzeć na spektakl, to jest człowiek
ubrany na czarno, jest białe światło, jest jeszcze ruch tegoż człowieka i dźwięk. Przy tak
ubogich środkach wyrazu stworzyć godzinny
program, to naprawdę trudna i ciężka praca,
zwłaszcza, jeśli już kilka premier się odbyło,
kilka tytułów było zrobionych i pojawia się
wyzwanie czegoś nowego.
dok. na str. 4
Wywiady
z gośćmi fundacji
Człowiek , który posiadł trudną sztukę
opowiadania bez użycia słów, gwiazda tegorocznego koncertu Fundacji Uśmiech
Dziecka, najbardziej znany polski mim –
Ireneusz Krosny – w wywiadzie dla Emaus
okazał się być całkiem rozmowny…
Może zacznijmy od początku… jak to
się stało, że wybrał Pan taki akurat rodzaj
teatru?
To się narodziło bardzo śmiesznie. A było
to tak: jak byłem około dwunastoletnim podrostkiem, obejrzałem sobie film kryminalny i
tam, ku zaskoczeniu wszystkich, był fragment
pantomimy. Komisarz prowadzący śledztwo
przechodził przez widownię teatru w trakcie
trwania spektaklu, była więc taka migawka
na scenę, gdzie rozgrywała się pantomima. To
był moment zapalny w moim życiu – pomyślałem: też tak chcę! To był pierwszy impuls
w stronę pantomimy. Dwa lata później mój
brat się wybierał do szkoły na przedstawienie, zabrałem się z nim, poszedłem ze szkołą średnią będąc w podstawówce (śmiech).
Zobaczyłem to, co chciałem zobaczyć: świat
złudzeń, nieistniejących rzeczy, które przecież
niemal widzę, a których nie ma. Po spektaklu
okazało się, że to jest teatr młodzieżowy,
który właśnie chce zrobić nabór… no i dałem się nabrać, że tak powiem (śmiech).
Byłem najmłodszym aktorem tej grupy. Od
tego momentu nieprzerwanie zajmowałem się
pantomimą. Od 1992 roku postanowiłem
4
Wywiady...
dok. ze str. 3
Jak wyglądają przygotowania do wystąpień?
Musze ćwiczyć. To jest jak sport, jeżeli nie
utrzymuję sprawności ogólnej, to nie ma szans,
żeby potem dobrze wypaść na scenie. Dwa razy
w tygodniu mam taki trening sportowy: rozciąganie, siła, szybkość. Jeśli chodzi o samą sztukę
pantomimy, to zajmuję się ćwiczeniem kolejnych elementów scenki. Natomiast nie ćwiczę
codziennie samej techniki pantomimy, dlatego
że to jest coś, czego cały czas używam, więc robię to. Część techniki staje się przecież tak zwanym nawykiem ruchowym. To coś jak jazda na
rowerze – raz się nauczysz i umiesz jeździć.
Co mógłby Pan powiedzieć tym, którzy
chcieliby – być może zafascynowani Pana
dzisiejszym występem – pójść Pana drogą.
Nie radzę (śmiech)! Nie jest to łatwa sztuka. Jest pewien wiek, do którego wypada ją
uprawiać – ja jeszcze gram, więc nie jest źle!
(śmiech). Z pewnością jest to niemal sportowa
dyscyplina – trzeba pilnować sprawności ciała.
Trzeba przede wszystkim sprawdzić się. Najlepiej zrobić sobie taki test – wystąpić dla obcej
sobie publiczności. Reakcja ludzi, którzy nas
nie znają, na nasz artystyczny wyraz, będzie
prawdziwa i da nam pojęcie, czy to, co robimy,
jest dobre i właściwe.
Jak spędza Pan wolny czas? Jest między
tymi treningami i występami jakaś chwila
wytchnienia?
Muzykuję sobie. Sam sobie robię muzykę do
przedstawień. Mam w domu rożne instrumenty
klawiszowe – dawno temu udało mi się nawet
skończyć szkolę muzyczną, jakieś pojęcie mam.
Wolna chwila to dla mnie zwykle wypoczynek
przy dźwiękach muzyki – siadam sobie i gram.
Ulubiony film? Książka?
Jest ich bardzo dużo. Sporo oglądam. Powiem
może, że moim ulubionym aktorem jest Robert
de Niro – utalentowany bardzo; jeśli chodzi o
stronę żeńską zdecydowanie Meryl Streep. Książek czytam sporo, ale nie jest to zwykła beletrystyka. Są to książki zagadnieniowe, zawierające
konkretną wiedzę, na przykład książki historyczne, tu szczególnie Norman Davisa.
Jak ocenia Pan swój dzisiejszy występ, naszą publiczność.
Z duma powiem: plan został zrealizowany!
(śmiech) Muszę złapać kontakt z publicznością,
by przeprowadzić swoje przedstawienie, jest to
zabawa dość interaktywna. Myślę, że w Subkowach mi się udało. Reakcje widzów okazały
się zgodne z zamierzonymi( śmiech). Świetnie
się bawiłem i myślę, że widzowie również. To
zresztą jest mój napęd do działania. Serdecznie
wszystkim, którzy bawili się dziś ze mną, chciałem w tym miejscu podziękować.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Falgowska
Z ¿ycia parafii...
™ 27 kwietnia na prośbę władz samorządowych gminy Subkowy została odprawiona w naszym kościele Msza św. w intencji śp. Macieja Płażyńskiego, który
zginął w katastrofie smoleńskiej.
™ W dniach 30 IV - 1 V br. ks. wikariusz Ariel Januszewski brał udział w
delegacji kapłanów dekanatu tczewskiego do Częstochowy w ramach Roku Kapłańskiego.
™ W niedzielę, 2 maja, Mszą św. w kościele subkowskim rozpoczęły się uroczystości ku czci św. Floriana, patrona strażaków. Zgromadziła się nasza brać
strażacka, władze straży z powiatu i województwa, władze naszej gminy. Podczas
Mszy św. została poświęcona figura św. Floriana dla siedziby straży w Subkowach.
™ 3 maja sumę odpustową w Brzuścach celebrował ks. dziekan prałat Stanisław Cieniewicz.
™ 6 maja, w Pierwszy Czwartek miesiąca, kapłani dekanatu tczewskiego
spotkali się na comiesięcznnym skupieniu i adoracji tym razem w kościele filialnym w Brzuścach. Dziękujemy za gościnę w świetlicy.
™ 8 maja odpust św. Stanisława B i M w Subkowach. Przewodniczył J.E.
Ks. Biskup Diecezjalny Jan Bernard Szlaga. Dziękuję za obecność sporej części
wiernych. Szkoda, że gratisowym autobusem z pięciu wsi zdołało przyjechać
tylko 18 parafian. Ks. Biskup poświęcił odrestaurowaną ambonę /czytaj osobny
teskt/.
™ 13 maja odbyło się spotkanie członków Akcji Katolickiej i wybory nowych
władz /czytaj osobny tekst/ i nabożeństwo fatimskie.
™ 14 maja przeżywaliśmy z dziećmi klas drugich ich pierwszą spowiedź w
życiu.
™ W niedzielę, 16 maja, odbyła się uroczystość Pierwszej Komunii św. /zob.
osobny tekst i zdjęcia/.
™ 18 maja był Dzień Papieski w 90. urodziny Jana Pawła II. Na Mszy św. o
godz. 19 00 śpiewał chór nauczycielski.
™ 20 maja dzieci komunijne brały udział w wycieczce autokarowej do Piaseczna i Pelplina, zakończonej w Brzuścach, a 21 maja delegacja dzieci komunijnych z ks. proboszczem i p. C. Stempą, prezes Caritas, przekazały dużo
bombonier i czekolad pensjonariuszom DPS w Narkowach i DPS w Rudnie.
Słodycze były darem dzieci i sprawiły obojgu stronom radość. W niedzielę, 23
maja zakończył się „ Biały Tydzień” .
™ W sobotę podczas ślubu i wieczornej Mszy św. śpiewała w naszym kościele wielka artystka scen operowych Europy, na stałe mieszkająca we Francji
pani Barbara Siejka. Pani Barbara otrzymała chrzest w naszym kościele, tu ma
rodzinę. Może we wrześniu będzie wielki koncert w naszym kościele z udziałem
artystki.
W niedzielę na Mszy o g. 11 30 śpiewało i grało małżeństwo Żołądkowskich.
Dziękujemy.
™ 24 maja obaj księża brali udział w odpuście w parafii Matki Kościoła w
Tczewie.
™ 25 maja odbyło się w plebanii kolejne spotkanie Rodziny Kolpinga.
5
Kościół a państwo w PRL
1944-1989
Z Rzymu...
Rok 1973
W czasie plenum partii w listopadzie 1972r. przyjęto „Tezy programowe w sprawie zadań partii, państwa i narodu w dziale wychowania młodzieży”. Zmierzały one do możliwie maksymalnego obciążenia dzieci i młodzieży obowiązkami szkolnymi, by zminimalizować wychowawczy
wpływ rodziców. „Tezy” wywołały zaniepokojenie w społeczeństwie i protest Episkopatu. W
dniu 12 kwietnia 1973 roku sejm PRL uchwałę „ O zadaniach narodu i partii w wychowaniu
młodzieży i o jej udziale w budowaniu socjalistycznej Polski”. Episkopat odniósł się krytycznie
do działań władz i prezentował zasady katolickie w zakresie nauczania i wychowania dzieci i młodzieży, ale nie wzięto ich pod uwagę. 13 października 1973r. wydał uchwałę o reformie oświaty
oznaczającą wprowadzenie dziesięcioletniej szkoły na wzór radziecki. Przez cały 1983 rok toczyła się publiczna dyskusja na temat reformy oświaty i wychowania. Biskupi polscy zgromadzeni
na Jasnej Górze na 136. Konferencji Plenarnej ogłosili swe „słowo pasterskie w sprawie reformy
wychowania dzieci i młodzieży” w dniu 5 maja 1973r. W słowie tym odnieśli się do dokumentów
wydanych przez władzę w sprawie oświaty i wychowania. Podkreślili biskupi, że oba dokumenty
uwydatniają decydujące znaczenie rodziny w wychowaniu młodego pokolenia Polaków. Zarazem jednak zapowiadają wprowadzenie popołudniowych zajęć szkolnych oraz organizowanie
szkół zbiorczych. Jedno i drugie zamierzenie nie da się pogodzić z podkreślonym przez ustawę
sejmową podstawowym zadaniem rodziny, jakim jest wychowanie dziecka. W przypadku wprowadzenia zajęć popołudniowych dziecko zostaje zabrane rodzinie na niemal cały dzień, a w przypadku szkół zbiorczych zmniejsza się znacznie czas przebywania dziecka w rodzinie. Pociąga
to za sobą szereg szkodliwych następstw wychowawczych. Całodzienne zajęcia dzieci w szkole
uniemożliwiają w praktyce także działalność katechetyczną Kościoła w poszczególnych parafiach.
16 czerwca 1973r. Episkopat Polski ogłosił list pasterski,w którym nawiązał do nowego projektu wychowania: „Ewentualna realizacja owego programu byłaby pogwałceniem podstawowych
praw osoby ludzkiej do wolności sumienia i religii, którą w Polsce gwarantuje Konstytucja PRL
i paryska deklaracja o wychowaniu”. Na 138. Konferencji Plenarnej w Warszawie 14 września
1973r. Episkopat przedstawił „Deklarację w sprawie wychowania katolickiej młodzieży w Polsce”, którą skierował do sejmu i podał do publicznej wiadomości. W deklaracji tej biskupi stwierdzili, że „państwo musi szanować prawa rodziny do wychowania dzieci w moralnych i religijnych
tradycjach Narodu oraz prawa Kościoła do głoszenia Ewangelii Chrystusowej, przeznaczonej dla
wszystkich, którzy wierzą”. Biskupi przypomnieli obiektywne wartości wychowania chrześcijańskiego, które związało się z dziejami naszej Ojczyzny i wywołało swój wpływ na wszystkie
dziedziny życia. Dzieło wychowania zawsze i wszędzie opiera się na doświadczeniach ludzi i
społeczeństw, nie zaś na niszczeniu tych doświadczeń. Biskupi apelowali do władzy, aby ta nie
monopolizowała prawa do wychowania młodego pokolenia, gdyż ta funkcja należy do rodziny, a
szkoła ma ją w tym wspierać. Na deklarację Episkopatu odpowiedział 3 listopada 1973r. Przewodniczący Komisji Oświaty i Wychowania Sejmu PRL zapewniając w swym piśmie, że głosy dyskusyjne, także biskupów polskich zostały przestudiowane i wiele z nich uwzględniono. Jednym z
niewielu pozytywnych elementów w polityce wyznaniowej było rozporządzenie Rady Ministrów
z 17 lipca 1973r. W sprawie umorzenia niektórych należności osób prawnych Kościoła rzymskokatolickiego i innych Kościołów na rzecz państwa. Z chwilą wejścia w życie tego zarządzenia zaprzestano przejmować na własność państwa nieruchomości kościelne w drodze egzekucji za tak
zwane zaległości podatkowe. Zakończyło się wieloletnie nękanie i straty materialne Kościoła katolickiego. W maju 1973r. Bp B. Dąbrowski przebywał w Watykanie i odbył tam szereg rozmów
m.in. z arcybiskupem A. Casarolim i kardynałem Wrightem. Dotyczyły one sprawy wychowania
socjalistycznego w Polsce, budownictwa sakralnego z jego trudnościami, ciągle zwalczanej katechizacji oraz planowanej wizyty ministra spraw zagranicznych PRL S. Olszowskiego w Rzymie
i Watykanie. Abp Casaroli był znakomicie zorientowany w sprawach Kościoła w Polsce, znał
publikacje Episkopatu. Uznawał, że są one redagowane z wielką roztropnością i mądrością. Taki
obraz Kościoła w Polsce przedstawił papieżowi Pawłowi VI. W dniach 10-19 listopada 1973r.
Abp Casaroli przebywał w Polsce,gdzie przeprowadził rozmowy z przedstawicielami MSZ przed
wizytą ministra spraw zagranicznych PRL w Watykanie. 12 listopada1973r. Papież Paweł VI
przyjął na audiencji w Watykanie ministra Stefana Olszowskiego. Minister podkreślił „dobrą wolę
rządu PRL w sprawie normalizacji stosunków między państwem a Kościołem”. Papież „okazał
troskliwość o społeczność katolicką w Polsce. Poruszył sprawy, które aktualnie leżą na sercu Kościołowi w Polsce, wyrażając nadzieję,że sprawy te powinny znaleźć zadowalające rozwiązanie.
Papież uprzedził ministra Olszowskiego, że Stolica Apostolska nie będzie nic postanawiała o Polsce bez Episkopatu Polski i prymasa Wyszyńskiego. Władze komunistyczne przywiązywały coraz
większa wagę do kontaktów z Watykanem, chcąc przez to uzyskać m.in. potrzebne im świadectwo
międzynarodowej wiarygodności.
L. Kapturska
Prawdziwym nieprzyjacielem, którego należy się obawiać i z którym trzeba walczyć,
jest grzech, zło duchowe, które
niekiedy, niestety, zaraża także członków Kościoła. Żyjemy
w świecie, ale nie jesteśmy ze
świata (por. J 17, 14).
My, chrześcijanie, nie boimy się świata, nawet jeśli musimy uważać na jego pokusy.
Musimy natomiast lękać się
grzechu i dlatego być głęboko
zakorzenieni w Bogu, solidarni w dobru, miłości, służbie.
To właśnie Kościół – jego kapłani wraz z wiernymi czynili
i czynią nadal, z gorącym zaangażowaniem dla duchowego
i materialnego dobra osób we
wszystkich stronach świata. To
właśnie szczególnie staracie się
zwykle czynić wy w parafiach,
stowarzyszeniach i ruchach:
służyć Bogu i człowiekowi w
imię Chrystusa. Kroczymy nadal wspólnie z ufnością tą drogą oraz podejmujemy nadal
próby, jakie Pan dopuszcza,
pobudzajmy się do większego
radykalizmu i spójności z wiarą. Pięknie jest widzieć dziś tę
rzeszę na Placu św. Piotra, podobnie jak wzruszył mnie w Fatimie widok wielkich tłumów,
które w szkole Maryi modliły
się o nawrócenie serc!
Po modlitwie „Regina
Coeli”do uczestników manifestacji solidarności z Papieżem
6
ZŁO DOBREM ZWYCIĘŻAŁ
Ks. Jerzy Popiełuszko
Ks. Jerzy Popiełuszko urodził się w roku
1947 we wsi Okopy pod Białymstokiem.
Ochrzczony w kościele w Suchowoli.
Był trzecim dzieckiem w rodzinie. Do kościoła miał cztery kilometry. Wychował się
w bardzo pobożnej i patriotycznej rodzinie.
Ukończył seminarium duchowne w Warszawie, przerwane pobytem w wojsku. Lata w
wojsku, jakby karne dla kleryków, były dla
Alka /później zmienił imię na Jerzy/ bardzo
ciężką próbą. Mimo szykan modlił się, przestrzegał postów, nosił zakazany różaniec,
znosił cierpliwie szykany dowódców, umacniał innych. „Spokojnie, panowie, spokojnie, przetrzymamy to” - mawiał do kolegów.
Z Alkiem służył w wojsku kleryk Antoni
Dunajski, obecny proboszcz Parafii Św. Józefa w Tczewie.
Wojsko bardzo odchorował. Do szpitala
trafił w stanie krytycznym. I potem przez
wiele lat miał ciągle kłopoty ze zdrowiem.
Po wyjściu ze szpitala w roku 1972 przyjął święcenia kapłańskie z rąk Prymasa Tysiąclecia Ks. Kard. Stefana Wyszyńskiego.
Na obrazku prymicyjnym napisał: „ Posyła
mnie Bóg, abym głosił Ewangelię i leczył
rany zbolałych serc”. Wikariuszem był w
kilku parafiach. Potem został kapelanem
średniego personelu medycznego. Na pierwszą Mszę św. dla pielęgniarek przyszła jedna
osoba. Był zrozpaczony.
Został rezydentem w parafii Św. Stanisława Kostki w Warszawie na Żoliborzu. Był
ciągle chory. Rozpoczęły się strajki. Strajkujący hutnicy z Huty Warszawa szukali
księdza, który by im odprawił Mszę św. na
terenie zakładu. Przyszli do parafii św. Stanisława. Zgłosił się Ks. Jerzy. Zajął się hutnikami w sposób niezwykły. Organizował
wykłady, zapraszał rodzinami do siebie na
herbatę, wyjeżdżał z nimi na pielgrzymki autokarowe. W stanie wojennym organizował
pomoc dla aresztowanych i internowanych,
odwiedzał ich w miejscach odosobienia, towarzyszył im podczas procesów sądowych
/zawsze siadał w pierwszym rzędzie na sali
sądowej/.
Już miesiąc po wprowadzeniu stanu wojennego odprawił pierwszą Mszę św. w
intencji Ojczyzny. Msze celebrowane wieczorami trwały ok. dwóch godzin. Ksiądz
Jerzy bardzo starannie przygotowywał homilie. Prosił o przynoszenie krzyży, które
podczas Mszy podnoszono do góry. Msze
kończyły się pieśnią Boże coś Polskę ... Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie... Już
po pierwszych Mszach był na celowniku
służb komunistycznych. Podsłuchy, śledze-
nie, uporczywe wezwania na przesłuchania,
anonimy, pogróżki.
Komuniści zapisali: „ w wygłaszanych
kazaniach nadużywał wolności sumienia i
wyznania”. Ksiądz Jerzy mówił : „Jak można nadużywać wolności sumienia ? Wolność
sumienia można ograniczać, ale nigdy nie
można jej nadużyć - to jest niemożliwe !” I
dalej podrzucano ulotki do mieszkania Księdza, wrzucono bombę, która wybuchła, dwa
razy pomalowano na biało jego samochód,
dwa razy upozorowano włamania, ciągła inwigilacja, rewizja, jedną noc spędził w więzieniu. Jerzy Urban /ps. Jan Rem/ ówczesny
rzecznik prasowy rządu napisał:
„ W kościele księdza Popiełuszki urządzane są seanse nienawiści. Ks. Popiełuszko
jest organizatorem sesji politycznej wścieklizny”. Pociechą dla Ks. Jerzego były słowa otuchy i zainteresowania Ojca św. Jana
Pawła II oraz prezenty: różaniec i egzemplarz encykliki poświęconej pracy ludzkiej;
ostatni upominek - krzyż - dotarł po śmierci
Księdza.
13 października 1984 dokonano pierwszej - nieudanej - próby zabójstwa Ks. Jerzego, gdy wracał samochodem z Gdańska.
Zamachowcy rzucili kamieniem w szybę
samochodu.
Wtedy kolejny raz odrzucił propozycję
wyjazdu na studia do Rzymu.
19 października, gdy wracał z Bydgoszczy do Warszawy, został Ks. Jerzy porwany
i zamordowany, a ciało wrzucono do Wisły
przy moście we Włocławku. Był czterokrotnie bity do nieprzytomności /orzeczenie
biegłego sędziego/. Został pochowany przy
kościele św. Stanisława Kostki. W pogrzebie
mogło brać udział nawet milion osób.
Gen. W. Jaruzelski jeszcze dziś uważa, że
Ks. Jerzy głosił kazania polityczne.
Bezpośredni sprawcy morderstwa zostali
skazani na kary więzienia. Już dawno wszyscy są na wolności. Dwóch zmieniło nazwiska. Prawdziwych zabójców Ks. Jerzego i
kilkunastu innych księży - ofiar bezpieki - do
dziś nie znamy.
W Okopach mieszka ze synem Stanisławem Matka Ks. Jerzego, Marianna. Ma lat
90.
Przed laty była gościem w Parafii NMPanny Matki Kościoła w Tczewie, u księdza
dziekana.
Od chwili porwania ks. Popiełuszki do
obecnych dni przy kościele Św. Stanisława
Kostki modliło się ponad 18 milionów osób
z 134 krajów świata. Rejestracji pielgrzymów dokonuje Kościelna Służba Informa-
cyjna, która liczy 700 osób i pełni tutaj straż
całodobową.
Sługa Boży ks. Jerzy doczekał się już
70 pomników, 135 tablic, 18 krzyży, 5 izb
pamięci; jest patronem 21 szkół. Jego imię
noszą ulice, place i ronda w 80 miastach polskich i zagranicą. Napisano o nim 141 książek w Polsce, a zagranicą 52. Przy kościele
żoliborskim istnieje ogromne archiwum, z
którego czerpie wielu ludzi i instytucji.
Głowy wielu państw odwiedziły grób Ks.
Jerzego m.in.: prezydent USA George Bush,
książę Luksemburga, premier Węgier, prezydenci Bułgarii, Łotwy, Rumunii, kanclerz
Austrii. Hierarchowie kościelni: prymasi i
kardynałowie z Polski, Anglii, Austrii, Białorusi, Brazylii, Czech, Chile, Filipin, Meksyku, Niemiec, Rwandy, USA. Był też kardynał J.Ratzinger, obecny Papież.
Wpisu do księgi pamiątkowej dokonał
również Neil Amstrong, pierwszy człowiek,
który wylądował na Księżycu: „ Nie to jest
najistotniejsze, że człowiek stanął na Księżycu, lecz to, że Jezus chodził po Ziemi”.
Wielkim pielgrzymem do grobu Księdza
- Męczennika był Jan Paweł II. Do matki
Księdza powiedział: „Matko, dałaś nam
wielkiego syna”.
UROCZYSTOŚCI BEATYFIKACYJNE
ks. Jerzego Popiełuszki odbędą się w Warszawie 6 czerwca na placu Piłsudskiego.
Przewodniczyć będzie abp Angelo Amato,
prefekt watykańskiej kongregacji ds. beatyfikacji i kanonizacji.
Proces beatyfikacyjny rozpoczęto w 1996
roku. Przesłuchano 41 świadków na szczeblu diecezjalnym i udowodniono, że Ks. Jerzy
zginął za wiarę. Ojciec Św. Benedykt XVI
19 grudnia 2009 roku podpisał dekret o jego
męczeństwie. Relikwie Ks. Jerzego mają
być złożone w Świątyni Opatrzności Bożej
w Warszawie, w kościele w Bydgoszczy,
w którym odprawiał ostatnie nabożeństwo
przed śmiercią, oraz w powstającym sanktuarium ks. Popiełuszki we Włocławku.
„ Wolność jest dana człowiekowi jako wymiar jego wielkości. Prawdziwa wolność jest
pierwszą cechą człowieczeństwa. Ona została ofiarowana przez Boga nie tylko nam, ale
i naszym braciom, stąd obowiązek upominania się o nią tam, gdzie jest ona niesłusznie
ograniczana. Ale wolność to nie tylko dar
Boga, to również i zadanie dla nas na całe
życie”
. /z homilii ks. Jerzego Popiełuszki/
oprac. FK /z mat. z NA 5/2010/
7
MSZA ŚWIĘTA W PYTANIACH
Co to jest tzw. bielizna kielichowa?
W godnym sprawowaniu Eucharystii pomocne są kawałki materiału lub sukna, zwane
bielizną kielichową – tzw. korporał, puryfikaterz, palka i welon.
Korporał (łac. corpus - ciało) – to mały lniany obrus, rozkładany na początku liturgii Eucharystycznej. Ponieważ Kościół wierzy, że w każdej cząstce postaci chleba i w
każdej kropli postaci wina ukryty jest Chrystus, niezwykle dba o to, by ten Dar Darów
nawet przez nieuwagę nie został sprofanowany. Dlatego patena i kielich kładzione są na
korporale.
Palka (łac. pallare – zakrywać) to lniany czworobok, najczęściej usztywniony tekturą
– służy do przykrywania kielicha przed i po konsekracji, tak aby to, co się w nim znajduje, nie zostało w jakiś sposób zanieczyszczone (np. przez owady).
Puryfikaterz (łac. puero – czyścić) – to rodzaj lnianej chusteczki służącej do wycierania kielicha po komunii świętej
Welon kielichowy (łac. velum – zasłona) – osłona kielicha, ma różne kolory, stosownie do koloru ornatu. Niektórzy widzą w nim wyraz szacunku dla kielicha, z którego
spożywana jest Krew Chrystusa. Inni uważają, że welon wskazuje na wymiar tajemnicy,
jaki przenika Eucharystię, tajemnicy niezgłębionej, niepojętej.
Wszystkie elementy bielizny kielichowej są najczęściej kładzione na kielichu i rozkładane wraz z rozpoczęciem liturgii eucharystycznej. Ze względu na bezpośrednią styczność bielizny ołtarzowej i Najświętszego Sakramentu musi być zachowana jej doskonała
czystość.
Oprac: ks. Ariel Januszewski
Abp Józef Kowalczyk
nowym Prymasem Polski
Dnia 8 maja – w uroczystość św.
Stanisława Biskupa i Męczennika
– głównego patrona Polski – nowym
arcybiskupem gnieźnieńskim i prymasem Polski został ogłoszony dotychczasowy nuncjusz apostolski w
Polsce abp Józef Kowalczyk.
Nowy Prymas Polski urodził się 28
sierpnia 1938 r. w Jodłownikach Mokrych (diecezja tarnowska). Ukończył Wyższe Seminarium Duchowne
Hosianum w Olsztynie. 14 stycznia
1962 r. został wyświęcony na kapłana. Przez dwa lata był wikariuszem w
parafii Świętej Trójcy w Kwidzynie.
W 1964 r. rozpoczął studia w zakresie prawa kanonicznego w katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Po
roku został skierowany do Rzymu,
aby kontynuować studia na papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim,
gdzie w 1968 r. uzyskał doktorat.
Odbył studia specjalistyczne w zakresie prawa kanonicznego w Studium
Rotalnym oraz w zakresie archiwistyki, uzyskując dyplom archiwisty
w Tajnym Archiwum Watykańskim.
Pracował m.in. w najwyższym Trybunale Apostolskim Roty Rzymskiej,
w Kongregacji ds. Dyscypliny Sakramentów. Z polecenia Jana Pawła II
zorganizował Sekcję Polską Sekretariatu Stanu i objął jej kierownictwo.
Był redaktorem naczelnym polskojęzycznego wydania czternastu tomów
nauczania Papieża Polaka. 26 sierpnia 1989 r. Jan Paweł II mianował go
nuncjuszem apostolskim w Polsce,
wynosząc jednocześnie do rangi arcybiskupa tytularnego Heraklei. 20
października 1989 r. został konsekrowany na biskupa, a 26 listopada 1989
r. zainaugurował misję apostolską w
Polsce. Abp Józef Kowalczyk jest
doktorem honoris causa Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego,
katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II oraz Uniwersytetu
Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Do najważniejszych wydarzeń
przypadających na czas sprawowania
przez abp. Józefa Kowalczyka funkcji
nuncjusza apostolskiego zaliczamy
reformę administracyjną Kościoła w
Polsce, przywrócenie ordynariatu polowego Wojska Polskiego, a przede
wszystkim przywrócenie stosunków
dyplomatycznych Polski ze Stolicą
Apostolską.
8
¯ywoty Œwiêtych
List do redakcji
Droga redakcjo!
30 maja – Św. Ferdynanda III, Króla (1198 – 1252)
Św. Ferdynand był synem króla Leonu, a jego matka pochodziła z Kastylii i była
siostrą Św. Blanki. Po śmierci króla Kastylii, Henryka I, królową została matka Św. Ferdynanda, Berengaria. Zrzekła się jednak tronu na rzecz syna, który zasiadł na nim mając
19 lat. W dwa lata po koronacji św. Ferdynand ożenił się z Beatrycze Szwabską (1219r.),
z którą miał 10 dzieci. W 1230r. zmarł jego ojciec. Dzięki poparciu Kościoła i matki został
także królem Leonu. Odtąd te dwa państwa – Kastylia i Leon – zjednoczyły się w jedno
królestwo. Po śmierci pierwszej żony poślubił Marię Ponthieu (1235r.), z którą miał 4
dzieci.
Całe 30 lat panowania poświęcił Św. Ferdynand walce z Arabami, którzy okupowali
część Hiszpanii. Stąd nadano mu później przydomek „Zdobywca Andaluzji”. Na wszystkich zdobytych terenach stawiał kościoły i fundował klasztory. Obdarzony był zdolnością
rządzenia, wyznaczył 12 mężów zaufania, którzy mieli mu pomagać w podejmowaniu decyzji państwowych. W Sewilli założył stolicę państwa, wniósł wielki wkład w dziedzinie
prawodawstwa hiszpańskiego, zapisał się chlubnie na polu nauki i sztuk pięknych, był hojny
w zapisach na uniwersytety: w Salamance, Walencji i Valladolid. Był wzorem chrześcijańskiego męża stanu i rycerza: odważny, mądry, czysty w obyczajach, a dla pokonanych
wspaniałomyślny.
Piękne i przykładne było jego życie. Śmierć nastąpiła w obecności arystokratów hiszpańskich, po przyjęciu św. Wiatyku i udzieleniu swemu synowi – następcy błogosławieństwa. Przy odmawianiu Te Deum oddał Bogu ducha dnia 30 maja 1252 roku. Zmarł
na wodną puchlinę mając 54 lata.
Papież Klemens XI kanonizował Ferdynanda w roku 1671. Wśród cudów jakie wymieniano, był fakt, że ciało świętego było nienaruszone. Spoczywa w grobowcu w katedrze
sewilskiej, w osobnej kaplicy królewskiej. Na sarkofagu z kryształu i złota jest położona
korona i insygnia królewskie. Co roku wyrusza procesja, na czele której jest niesiony
miecz św. Ferdynanda. Po procesji otwiera się sarkofag i na nowo owija zabalsamowane ciało na pamiątkę, że umierający król nakazał usunąć wszystkie insygnia władzy i w
bieliźnie śmiertelnej popiołem posypał sobie głowę. Dnia 30 maja, od wielu lat, przy
sarkofagu pełnią honorową wartę: władze miasta, biskup ze swoją kapitułą i kawalerzy
zakonu rycerskiego.
Opracowanie I. Kołodziejska
In vitro szkodzi matce,
jej dziecku i sprzyja inwalidztwu
Przeciwko dofinansowywaniu przez
państwo techniki in vitro, jako metody
leczenia niepłodności, jest wiceprzewodniczący Rosyjskiej Akademii Nauk
Medycznych Aleksander Baranow. Pełni on jednocześnie funkcję głównego
pediatry Federacji Rosyjskiej. Zgodnie
z jego słowami, stosowanie tej metody jest szkodliwe tak dla „dzieci z probówki” jak i dla samej matki.
„Obecnie pojawiło się dużo «dzieci z
probówki». Lekarze położnicy wymogli
na władzach dotacje na zabiegi in vitro,
argumentując, że pomogą one rozwiązać
problem kryzysu demograficznego. Nic
podobnego” – stwierdził główny pediatra rosyjski. Powołując się na statystyki
światowe podkreślił, że przy stosowaniu
metody in vitro wzrasta ryzyko urodzin
dzieci z wadami. W Rosji, 75% „dzieci
z probówki” rodzi się inwalidami.
„Występując w Dumie Państwowej
apelowałem, że jeśli wydajemy pieniądze na in vitro, to od razu powinniśmy
szykować pieniądze na opiekę nad inwalidami urodzonymi dzięki tej metodzie”
– powiedział Aleksander Baranow.
Według jego słów nie dość, że państwo zainwestowało pieniądze na stosowanie tej metody, to jest ona praktykowana w sposób niekontrolowany, przez
wielu lekarzy w gabinetach prywatnych
„Światowa Organizacja Zdrowia nie
rekomenduje stosowania metody in vitro. Oczywiście zabronić nikomu tego
nie możemy, ale popierając jej praktykowanie finansowo, państwo popełnia błąd. Jeżeli wiemy, jakie są skutki
uboczne stosowania tej metody, powinniśmy o nich informować. Metoda ta
szkodzi również zdrowiu matki” – dodał Aleksander Baranow.
Odkładałem dość długo napisanie do
Was listu, zmobilizowała mnie w końcu 90. rocznica urodzin Jana Pawła II.
Coś niedobrego, moim zdaniem, dzieje
się wokół beatyfikacji wielkiego papieża, jednocześnie naszego rodaka. W
którymś z programów informacyjnych
TVP wystąpił przed kamerami ksiądz
Zbigniew Oder, zbierający dokumentację świadczącą o świętości Jana Pawła
II. Przyznam, że ze zdziwieniem słuchałem jego wypowiedzi. Być może nie
zacytuję jego słów dosłownie, brzmiały one mniej więcej tak: „my, wierni,
nigdy nie wątpiliśmy w jego świętość,
musimy jednak poczekać na stanowisko
Kościoła”. Takie same słowa niedługo
potem padły z ust naszego proboszcza, na zakończenie drogi krzyżowej w
Wielki Piątek. Wtedy utwierdziłem się
w przekonaniu, że jednak nie przesłyszałem się, jak podejrzewałem wcześniej. Czego te wypowiedziane przez
księży słowa dowodzą? Chyba tego, że
my, szarzy, przeciętni wyznawcy nauk
Jezusa Chrystusa na świecie, stanowiący 99,99% wszystkich jego uczniów,
jesteśmy poza Kościołem, a Kościół to
tylko hierarchowie z tym najwyższym
Benedyktem XVI na czele. Mój niepokój, katolika „ spod chóru”, nie będącego zapewne równorzędnym partnerem w dyskusji dla wykształconego
teologa, bierze się również i z tego, co
czytam w prasie. O przywróceniu do
łask, i na łono Kościoła, ekskomunikowanych przez Jana Pawła II lefebrystów, o rycie trydenckim i wielu jeszcze innych sprawach, których nie będę
jednak wymieniał, bo to nie jest istotą
moich wątpliwości. Pokazuje jedynie,
że obecnie Watykan jest w cichym, ale
stałym odwrocie od postanowień Soboru Watykańskiego II. Dlatego nie bardzo wierzę w to, że za życia obecnego
papieża nasz rodak, wielki orędownik i
jednocześnie twórca soborowych przemian, zostanie uznany za świętego.
Zniesmaczony prowadzoną przez Watykan grą na zwłokę, w sprawie beatyfikacji Jana Pawła II, oczekuję bardziej
szczerej, a mniej filozoficznej odpowiedzi, rozwiewającej moje rozterki,
za którą będę Wam bardzo wdzięczny.
Wasz stały czytelnik
9
Kościół w obiektywie
z 16 maja na placu św. Piotra w Watykanie ponad 200 tys. Włochów z przedstawicielami władz Rzymu modliło się
w intencji Papieża, manifestując w ten
sposób poparcie dla Benedykta XVI.
z Ojciec Święty odbył pielgrzymkę
do Fatimy. Pielgrzymka była wyjątkowo
owocna. W Fatimie na spotkanie z Ojcem
św. przyszło aż pół miliona pielgrzymów.
W homilii w Porto, w ostatnim dniu pielgrzymowania, Papież powiedział: „ ..bez
Boga człowiek nie wie, dokąd zmierza i
nie potrafi zrozumieć tego, kim jest”.
z Dziennikarze pytali matkę Sługi Bożego Ks.Jerzego Popiełuszki, czy
modli się do swojego syna. Odpowiedziała: Modlę się do Boga, ale za wstawiennictwem syna.
z Kościół francuski ogłosi rok 2011
Rokiem Rodziny. Ponad 50 proc. francuskich dzieci rodzi się poza małżeństwem,
co drugie małżeństwo się rozpada.
z W USA powstał nowy dokumentalny film o Janie Pawle II pt. „9 dni, które
zmieniły świat”. Film opowiada o pierwszej pielgrzymce Papieża do ojczyzny w
roku 1979. Po 31 maja film będzie rozpowszechniany w Polsce / na płytach DVD/
z W Polsce maleje liczba praktykujących co niedzielę, ale wzrasta ilość
osób przyjmujących Komunię św. Regularnie - co niedzielę - do kościoła
uczęszcza w Polsce 41, 5 proc. wiernych. Ażeby nie tracić wiernych Kościół polski musi „zmienić styl duszpasterstwa. Jednak nie w kierunku
Kościołów protestanckich, które ulegają światowym modom, ograniczają
wymagania wobec wiernych. Kluczowa jest postawa duszpasterzy. Kapłan
powinien być wiarygodnym świadkiem
głoszonych prawd. Przeżywamy Rok
Kapłański, więc oczekujemy od kapłanów świętości” - prof. Krzysztof Koseła z Uniwersytetu Warszawskiego.
z „ Gdzie jest Duch Święty? Pozostaje najmniej znaną Osobą Bożą. A jest
najbliżej nas. Kiedy się modlimy, kiedy
słuchamy sumienia, to ON jest naszym
dyskretnym przewodnikiem. Strzeż Kościoła, byśmy go nie rozwalili głupotą i
grzesznością” - ks.T. Jaklewicz.
z Całun Turyński; czyli płótno, w które było zawinięte Ciało Chrystusa, był
udostępniony dla zwiedzających w Turynie. Całun obejrzało ponad 2 mln. osób.
Dobywają się z różnych stron, ale najbardziej z tak zwanego salonu, głosy, że nie wolno wykorzystywać tragedii dla
celów politycznych. Nie wolno „grać trumnami” i „manipulować bólem”. Krótko mówiąc – należy wybrać Bronisława
Komorowskiego. Tak przecież miało być. Karty były rozdane, opinia społeczna urobiona, urzędujący prezydent dostatecznie ośmieszony. Sondaże pokazywały dokładnie to, co
pokazać miały, a poseł Palikot robił dokładnie to, co miał
robić. A tragedia zmieniła wszystko. To niedopuszczalne, bo
nie wolno niczego zmieniać! Zwłaszcza teraz, gdy PO umie
zmienić tylko Palikota. „Janusz Palikot, którego państwo
znacie, zginął z Lechem Kaczyńskim
10 kwietnia” – powiedział sam o sobie
pan poseł, absolutnie nie wykorzystując tragedii do celów politycznych.
Poinformował jednocześnie, że teraz jest „nowy Palikot”. I faktycznie
– ma nową fryzurę i okulary w grubych oprawach. To trochę
mało, bo mógł mieć jeszcze brodę i wąsy, inne rysy twarzy,
inną posturę, mógł mówić innym głosem, mieć inne nazwisko
– i w ogóle być kimś innym. Ale nie, bo bez tego pana polityki najwyraźniej robić się nie da. Dlatego zapewne marszałek
Komorowski zdecydował się dać kolejną szansę Palikotowi. „Ludzie mają szansę, mają naturalną skłonność do tego,
aby się zmieniać w dobrą stronę i należy im w tym pomóc”
– wyjaśnił. Jakie to typowe. Jak sięgam pamięcią (a trochę
już sięgam), hasło „każdy się może zmienić” nieodmiennie
służy tłumaczeniu konszachtów z kimś o szczególnie kłopotliwym dorobku życiowym. Oczywiście, że człowiek może
się zmienić. Ale oznaką prawdziwej zmiany jest odwołanie
Kronika
parafialna
Sakrament Chrztu
otrzymali
Wiktoria Szczeblewska z W. Słońcy
Adam Andraszewicz z Tczewa
Konrad Głuszkiewicz z Czarlina
Mateusz Tomaszak z Brzuść
Sakrament Małżeństwa
zawarli
Robert Witkowski
i Alicja Gotowiec z M. Garca
Maciej Choszcz
i Sandra Mikulska z Subków
Mariusz Wańczyk z Rajków
i Emilia Nierzwicka z Subków
Odeszli do wieczności
= Jan Zakrzewski lat 68 z Czarlina
= Antoni Gil lat 71 z Gniszewa
= Ewa Mokwa lat 67 z Subków
= Jan Rudzki lat 90 z Wielgłów
= Jan Ziobroń lat 81 z Czarlina
Wieczny odpoczynek racz im dać Panie...
wcześniejszych kłamstw i oszczerstw, szczere przeprosiny,
spowiedź i zadośćuczynienie, a nie nowy krawat i wytrenowany uśmiech.
„Nawrócenie” za sprawą zmiany wizerunku pewnie by
kiedyś chwyciło. Ale teraz będzie trudno, bo po smoleńskiej tragedii ludzie uświadomili sobie wyjątkowo silnie,
jak bardzo byli oszukiwani wizerunkiem właśnie. Do publicznej świadomości dotarło wreszcie, że prawda leży nie
„pośrodku”, tylko pod grubą warstwą medialnego makijażu.
Kto wie, czy nie to jest najcenniejszym owocem „narodowych rekolekcji”: zwiększona odporność na kłamstwo. Bo
demokracja nie byłaby taka zła, gdyby
bardziej opierała się o prawdę niż o
chwilowy efekt i „podprogowy przekaz”.
Oczywiście nie stanie się tak, że
kandydaci nagle przestaną pokazywać
się na niebieskim tle (a pokazują się tak od chwili, gdy odkryto, że mózg odbiera niebieski jako kolor sukcesu) i wszyscy
nagle objawią się nam przejrzyści jak na sądzie ostatecznym.
Dotarcie do prawdy to raczej nasze zadanie. A dociera się
do niej nie z prądem rozdmuchanej kampanii, lecz właśnie
pod prąd. Wybierać trzeba nie tak, jak sugerują podrasowane
wizerunki, lecz pomimo nich. Bo kiedy jak kiedy, ale tym
razem – po tym, jak doświadczyliśmy kruchości rzeczy doczesnych – łatwiej nam będzie zauważyć, że naprawdę liczy
się nie kolor niebieski, lecz królestwo niebieskie.
KŁOPOTLIWE
PYTANIA
Tekst: Franciszek Kucharczak
G.N. 20/2010, za pozwoleniem autora
10
PIERWSZA
KOMUNIA ŚWIĘTA
16 maj 2010
To jest zawsze piękny i ważny
dzień w rocznym życiu parafii. 58
dzieci, młodych, bo dziewięcioletnich chrześcijan, otrzymało od Pana
Boga przez posługę Kościoła dwa
sakramenty : sakrament Pokuty i
sakrament Eucharystii. Uroczystość
rozpoczęła się od procesji z placu
przed plebanią. Pieśń „ Kto się w
opiekę” grana na saksofonach przez
Kazimierza i Beatę Gdulów prowadziła dzieci aż do kościelnych ławek.
godz. 16 00 zakończone przekazaniem
dzieciom pamiątkowych obrazków i
wspólne zdjęcie na słynnych schodach przykościelnych dopełniło radości tego wielkiego dnia. W tym
spotkaniu uczestniczyli szczególnie
chrzestni. Filmowaniu i fotografowaniu prawie nie było końca.
W „Białym Tygodniu” zapraszaliśmy do kościoła z dziećmi dziadka,
babcię, mamę, tatę, by przedłużyć
radość z 16 maja i utrwalać tę wielką tajemnicę naszej Wiary jaką jest
Z kolei w kościele trio rodzinne: Eucharystia, a w obecności ukochatata Piotr Kubacka i synowie Szy- nych przez dzieci osób.
mon i Karol wprowadzili nas muzycznie i wokalnie w Liturgię pieśJeden dzień tego „Tygodnia”
nią „Być bliżej Ciebie chcę”.
przeżywaliśmy na wycieczce do
Dzieci komunijne brały obficie Piaseczna i Pelplina.
udział w Liturgii: czytały lekcje,
śpiewały psalm, odmawiały piękne
Bardzo dziękuję paniom Katechetwezwania w modlitwie powszech- kom, Izabeli Kołodziejskiej, Grażynej, niosły dary w procesji, a na nie Kieruzel i Katarzynie Kulwińkońcu Mszy św. dziękowały Panu skiej za wielką pracę katechetyczną
Bogu /Kasia Kasprzak/, księżom, i formacyjną przeprowadzoną z tymi
rodzicom, chrzestnym, katechet- dziećmi.
kom, wychowawczyniom, a Kostek
Mackiewicz wypowiedział w imieGratuluję Rodzicom, to Wasz
niu wszystkich koleżanek i kolegów wielki dzień, i proszę o dalszą trodrugoklasistów modlitwę dzięk- skę w wychowywaniu religijnym
czynną.
swoich dzieci. Nie ma lepszego. Nic
większego ponad Jezusa nie wymyZawsze najbardziej wzruszają- śli pani /pisał kiedyś w Liście do
cym momentem tej uroczystości jest matki Fiodor Dostojewski/. Pierwjej kulminacja: przyjęcie Jezusa sza Komunia niczego nie kończy,
Eucharystycznego, czyli Komunia raczej jest kolejnym przystankiem
święta. Dzieci czyniły to bardzo w rozwoju religijnym rodziny.
pobożnie. Rodzicom dziękujemy za
dary: trzy piękne stuły, dwie komże
Metą ma być niebo. Szczęść
i dwie alby dla naszej parafii.
Boże.
Popołudniowe
nabożeństwo
o
Ksiądz Proboszcz
Rozmaitości
...
~ Pierwszy pomnik prezydenta Lecha
Kaczyńskiego stanął w Skórczu, wkrótce
także śp. prezydent zostanie Honorowym
Obywatelem Skórcza.
~ W czasie II wojny światowej zginęło
na polskich ziemiach 1,3 mln żołnierzy radzieckich. Dla Polaków 9 maja to nie był
koniecznie dzień wolności.
~ W obozie Stutthoff zginęło 65 tys. ludzi z 29 krajów, w tym nasi dwaj proboszczowie: Sługa Boży ks. Konstanty Kreft i
ks Alfons Schulz. Minęła 65. rocznica wyzwolenia obozu.
~ Dwa tygodnie po katastrofie lotniczej
pod Smoleńskiem trzy czwarte Polaków żądało powołania międzynarodowej komisji
w sprawie zbadania przyczyn.
~ W Polsce trwa wielka powódź. Są
ogromne straty /do 22 maja określono je na
10 miliardów zł/. W niektórych rejonach
takiej powodzi nie było jeszcze nigdy. 23
maja ogłoszono alarm powodziowy dla rejonu tczewskiego.
~ Aż 22 polityków zgłosiło chęć bycia
prezydentem Polski. Poglądy mają różne.
Np. Grzegorz Napieralski, kandydat z SLD
jest za zrównaniem związków homoseksualnych z małżeństwem, jest za aborcją
i in vitro, chętnie usunie krzyże ze szkół i
urzędów oraz oceny z religii ze świadectw
szkolnych. No proszę ! Pan Grzegorz był
ministrantem.
~ 11 proc. kobiet w Polsce ma wyższe
wykształcenie, mężczyzn 10 proc. * 13 maja,
w rocznicę zamachu na Jana Pawła II przy papieskim kamieniu na Błoniach krakowskich,
stanął drewniany krzyż. W nocy został ścięty
i wyrzucony za ogrodzenie. Sprawcami tego
czynu byli inspektorzy Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu.
~ W Lęborku powstała najdłuższa cegła
świata, a najdłuższa fajka świata ma 10 m
długości i pochodzi z Kaszub.
~ Na świecie jest 1 milion bocianów, a
najwięcej w Polsce, bo aż 250 tys. Bociany
mają swoje święto 31 maja. Pewnie w Polsce czują się najlepiej.
~ W roku 2009 aż 741 razy w Polsce
atakowano policjantów.
~ W ostatnich latach z małych miasteczek polskich wyjechało na Zachód aż 700
tys. młodych ludzi.
~ Z powodu aktywności wulkanu na Islandii w ciągu ostatniego tygodnia kwietnia
odwołano aż 100 tys. lotów.
~ W ciągu sześciu lat od wejścia do Unii
Europejskiej Polska otrzymała 20 miliardów euro. 86 proc. Polaków jest za miejscem Polski w Unii, 9. proc. przeciw, 5
proc. nie ma zdania.
~ Jesteśmy największym eksporterem
pieczarek w Europie.
11
ROK KAPŁAŃSKI
Kapłan – artysta pokorny
Każdy z nas jest obrazem ikoną Boga. Nosimy w sobie obraz Boga. Jesteśmy
z Jego rodu – jak mówi Pismo. Obraz i podobieństwo. Zwykle wypowiadamy te
słowa razem, jako synonimy oznaczające w gruncie rzeczy to samo.
Tymczasem dla Ojców Wschodu czym innym jest obraz, a czym innym podobieństwo. Wyraźnie widać to na przykładzie ikony. Jest ona – a przynajmniej powinna
być – obrazem Boga, choć nie zawsze można z niej odczytać autentyczne podobieństwo do Boskiej rzeczywistości. Zniszczenie albo brud sprawiają, że ikona owo
podobieństwo traci. Przeszkadzają one widzieć, kto jest bohaterem ikony, kogo ona
przedstawia. My, dzieci Boga, jesteśmy niekiedy tak niepodobni do swojego Ojca!
Czasem nic nie przypomina, że jesteśmy chrześcijanami. Ludzie patrząc, nie mogą
odczytać Bożego obrazu w nas. Patrzą na nas i nie widzą podobieństwa do Boga.
Jak bardzo zniszczonymi obrazami jesteśmy? Dlaczego jesteśmy tacy nieczytelni?
Co nas tak zniszczyło? Mogą to być zarówno drobne życiowe niekonsekwencje,
jak i zdrady dramatycznie rzutujące na całe życie, a niekiedy także na wieczność.
Powierzchowne rysy na ikonie oraz zniszczenia bardzo głębokie.
Zaniedbani w wierze, leniwi w miłowaniu, porywczy w gniewie, zachłanni na
sukces, żyjący przyjemnością – tracimy wyrazistość obrazu. Często tak dalece, że
tylko ramy sygnalizują, że mamy do czynienia z obrazem. Czy ktoś jest w stanie
ten obraz odnowić? „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał,
aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16). Jest
taka pracownia i jest Mistrz, który odnawia obrazy. Klęka przy obrazie, dotyka
miłością i szuka dobrymi oczyma tego, co w nas jeszcze dobrego zostało. Krwią
swoją obmywa z brudu Bożą ikonę, ponieważ jest ona dla Niego niezwykle cenna.
Mistrz zna cenę swej ikony. On też tę cenę zapłacił. Płaci ją dalej. Kościół zawsze
był tą pracownią konserwacji – tutaj grzesznik może stać się świętym. Łotr może
usłyszeć słowa kanonizacji.
Sługami, pracownikami tego procesu przemiany są kapłani. Każdy kapłan, jak
jego Mistrz, może powiedzieć o sobie – „potrzebują mnie ci, którzy się źle mają”
(por. Mt 9, 12).
Jak pełnić tę posługę? Współczesny człowiek jest bardzo wrażliwy na próby
naprawiania jego życia. Często reaguje na nie alergicznie. Potrzeba więc ogromnej
delikatności do zmywania warstw brudu z powierzchni ikony. Co więcej, potrzeba
takich oczu, które pod warstwą brudu dostrzegą inny obraz – obraz Boga. Dobrymi
konserwatorami mogą być tylko artyści. Jedynie bowiem artyzm gwarantuje, że
przy naprawie obraz nie ulegnie zniszczeniu.
Pisanie ikony wymaga ponadto pokory. Nie można jej napisać szybko, byle jak.
Potrzebna jest tutaj umiejętność czekania – jakby wyczucia materiału, surowca.
Pisanie ikony wymaga także pokory w przyjęciu kanonu – pewnych wzorców, które
przekazuje Tradycja. My ich nie wymyślamy. One są już gotowe od wieków. Musimy jedynie je przyjąć. Artysta w ikonie jest jakby schowany za dziełem. Nie stanowi ono jego pomnika. Nie on jest tutaj najważniejszy. Także oryginalność nie jest
tu celem. Jest nim Chrystus. Artysta, malując go, nic nie wymyśla, ale przekazuje
to, co dała mu Tradycja, i co on sam odkrył podczas postu i modlitwy. Poddanie
się Tradycji nie oznacza jednak konieczności wyrzeczenia się przez artystę własnej
indywidualności. Posiadamy jeden kanon ikony Chrystusa, ale ikon jest tyle, ilu
jest twórców, ilu jest kopistów. Każda ikona jest bowiem trochę inna, gdyż każdy
człowiek jest inny. Niemniej jednak namalowanie niepowtarzalnej ikony nie stanowi celu pracy artysty. Chodzi o to, aby Chrystusa napisać w sobie. Aby inni mogli
niewidzialnego Boga we mnie odczytać. Takie pisanie ikony wiele kosztuje. Nie
jest rzeczą łatwą. Niewidzialnego widzialnym ukazać. Stać się obrazem Obrazu.
Pisanie ikony to długi proces. Drzewo musi urosnąć, trzeba je ściąć, wysuszyć,
przygotować deskę, która musi kilka lat leżakować.
Kapłanowi trzeba zatem ascezy, powściągania swojego „ja”. Jest on przede
wszystkim sługą kanonu. Takie podejście gwarantuje sukces ikonopisarza. Naprawiając obraz Boga w braciach i siostrach, sam będzie się do Niego coraz bardziej
upodabniał.
Ks. Krzysztof Pawlina
Etyka mediów
a …sprawa polska
Człowiek współczesny, który chce w jakikolwiek sposób funkcjonować w społeczeństwie,
skazany jest na odbiór tego, co serwują mu media. Musi więc być świadomy, że są one nie tylko
środkiem przekazu informacji, edukacji czy też
formą dostarczenia szerszemu gronu odbiorców
choćby namiastki kultury i rozrywki, ale bywają
także narzędziem propagandy, która interpretuje
fakty, a nawet sama je tworzy, w taki sposób, by
były atrakcyjne i służyły określonym interesom
(mijając się częstokroć z obiektywną prawdą).
Nie sposób też nie zauważyć tego, jak radykalnie
mass media ingerują dzisiaj w życie rodzin przez
to, że narzucają styl życia, zachowania i postaw,
często świadomie dążąc przy tym do ukierunkowanej powszechnej mobilizacji, której byliśmy
świadkami chociażby podczas wydarzeń związanych ze śmiercią Jana Pawła II czy pana prezydenta Jarosława Kaczyńskiego, ale dzieje się
tak znacznie częściej, również w kwestiach moralnych, gdzie media wtłaczają w nasz światopogląd przekonanie, że także tutaj jest miejsce na
demokrację i opinię publiczną.
Istnieje zatem pilna potrzeba właściwego
wychowania całego społeczeństwa, szczególnie
młodzieży, do umiejętnego i dojrzałego korzystania ze środków przekazu, tak, aby nikt nie był
biernym i bezkrytycznym odbiorcą otrzymywanych treści i informacji. Należy także ostrzegać
przed niebezpieczeństwami - zarówno dla wiary i
moralności, jak i dla ogólnego ludzkiego rozwoju
- jakie mogą zagrażać ze strony niektórych czasopism, książek, filmów i programów radiowych
czy telewizyjnych. Papież mówiąc o normach
etycznych dotyczących dziennikarstwa stwierdza, że ważne jest to, kim jest dziennikarz, ale
także to, kim się staje pełniąc swoje powinności
zawodowe. Dziennikarstwo to powołanie, a więc
służba człowiekowi, misja, która wymaga poczucia odpowiedzialności wobec ludzi.
Media są współczesnym „aeropagiem” dzisiejszego świata, w którym Kościół, szczególne
poprzez apostolat katolików świeckich, powinien
być ze wszech miar obecny. Radio, telewizja i
Internet nie tylko poszerzają zakres słuchania
Słowa Bożego, ale są też cennym narzędziem
wymiany myśli pomiędzy Kościołem a światem.
Są miejscem, gdzie nie może zabraknąć promocji tego, co dla Kościoła jest przedmiotem szczególnej Jego troski, a więc: szacunku dla rodziny,
ludzi cierpiących i starych, szerzenia zdrowych
wartości moralnych, prawdy, solidarności, sprawiedliwości i pokoju. W tym kontekście łatwo
można dostrzec, jak doniosłą jest sprawą, aby
Kościół w Polsce posiadał i posługiwał się własnymi środkami społecznego przekazu o zasięgu
globalnym, takim, jakim cieszy się chociażby
Radio Maryja czy telewizja Trwam. Tym bardziej, że nie wszystkie mass media są „otwarte”
dla ludzi w sutannach i ich poglądów.
Ks. S. Adrich
12
W niedzielę 13 czerwca odbędzie się w Subkowach
XI BIEG PAPIESKI
organizowany przez
Parafialny Oddział Akcji Katolickiej
Zapraszamy na plac przed plebanią o g. 1500
Będzie muzyka, biegi na różnych dystansach,
loteria fantowa, kawa,ciasto,
występy różne i ciekawe,
zapisy na biegi przyjmują
katechetki w szkołach i biuro parafialne...
Odpust w Subkowach
UROCZYSTOŚCIOM ODPUSTOWYM ku czci Św. Stanisława B i M przewodniczył J.E. Ks. Biskup Diecezjalny Jan Bernard Szlaga
W sobotę, 8 maja, o g. 12.oo Ksiądz
Biskup Jan Bernard Szlaga celebrował
sumę odpustową i wygłosił homilię
przy dość licznym udziale wiernych.
Jesteśmy wdzięczni, że naszej wspólnocie przez całe wieki patronuje święty
biskup krakowski z XI wieku Stanisław
ze Szczepanowa. Jego postawa wobec
bezprawia króla, męstwo ewangeliczne
i obrona wartości ważnych i podstawowych także dzisiaj oraz męczeńska
śmierć, pokazują, że każdy czas wymaga wielkich ludzi, którzy bronią i wskazują drogę.
Uroczystość zgromadziła 23 kapłanów dekanatu tczewskiego. Gościem odpustu był także Ksiądz infułat
Stanisław Grunt z Pelplina, dyrektor
ekonomiczny diecezji pelpliński. Na
zakończenie uroczystości Ksiądz
Biskup dokonał poświęcenia odrestaurowanej XVIII - wiecznej ambony, a ks. proboszcz przypomniał,
że czeka nas jeszcze jedna wielka
uroczystość: sprowadzenie z Krakowa /z Wawelu/ i intronizacja w
naszym kościele relikwii Świętego
Stanisława, której również dokona
Ksiądz Biskup Diecezjalny. Przedstawiciele parafii dziękując Księdzu
Biskupowi za obecność w naszej parafii, złożyli mu także życzenia na
70. urodziny, które nasz Pasterz obchodzi 24 maja.
INTENCJA RÓŻAŃCOWA
na czerwiec 2010
„ Aby wszystkie instytucje krajowe i
międzynarodowe zobowiązały się do zapewnienia szacunku życiu ludzkiemu, od
poczęcia aż do naturalnej śmierci”.
ZAPRASZAMY NA MAJOWE
I PIELGRZYMKĘ DO KAPLICZKI
BŁ. SIOSTRY MARTY WIECKIEJ
- w niedzielę 30 maja
zbiórka o g. 1600 przy kościele filialnym w Brzuścach
i pielgrzymka /1,5 km/ za
wieś do posesji p. Haftków,
gdzie stoi kapliczka
13
Życzenia
dla Jego Ekscelencji
J. E. Ksiądz Biskup Diecezjalny Prof. Dr hab.
Jan Bernard Szlaga, nasz Pasterz, w poniedziałek
24 maja, obchodził 70. urodziny i 18. rocznicę ingresu
do katedry pelplińskiej jako pierwszy Biskup Pelpliński
Księże Biskupie przyjmij od całej parafii subkowskiej gorące życzenia i dar modlitwy: niech dalej
Chrystus Najwyższy Pasterz prowadzi Ekscelencję wielkimi drogami apostolskimi, niech wspiera w
zdrowiu i daje dużo radości i optymizmu ze spotkań ze swoim duchowieństwem i diecezjanami
Szczęść Boże
Duszpasterze i wierni parafii
św. Stanisława BiM w Subkowach
Poczet Papieży
KLEMENS III (1187 – 1191)
Ogłosił trzecią krucjatę, zachęcał do
modlitwy w jej intencji, lecz nie dożył
jej zakończenia. Po 60 latach niepokojów ustały walki między rzymskimi
rodami arystokratycznymi a senatem,
mógł więc papież rezydować i rządzić
w Rzymie. Z senatem rzymskim zawarł
porozumienie, w wyniku którego miał
prawo do bicia własnej monety. Klemens III wprowadził do liturgii podniesienie hostii i kielicha podczas Przemienienia.
GRZEGORZ VIII (1187)
Nim został papieżem powierzano mu
ważne misje poselskie. Na papieża wybrany w Ferrarze. Jego pontyfikat trwał
zaledwie dwa miesiące. Tuż przed jego
wstąpieniem na tron papieski padła Jerozolima, więc gdy został papieżem,
zabiegał o kolejną krucjatę. Słał w tej
sprawie legata także do Polski. Nawet
jako papież nosił habit zakonny. Rezydował i umarł w Pizie.
wał w Rzymie z powodu trwających
tam niepokojów. Urban III zaliczał się
do przeciwników Fryderyka I Barbarossy i czynił wszystko, aby wyprzeć
Hohenstaufów z Italii. Wbrew ich woli,
papież konsekrował na stolicę biskupią
Trydentu swojego kandydata, skutkiem
czego doszło do zerwania stosunków
papieża z cesarzem. Syn cesarza Henryk, najechał i podbił państwo kościelne. Biskupi niemieccy opowiedzieli się
w tym sporze po stronie cesarza. Władze Mediolanu, także popierające cesarza, kazały papieżowi opuścić miasto.
Papież zmuszony był zabiegać o pokój.
Obrał sobie za siedzibę Ferrarę, gdzie
wkrótce zmarł.
LUCJUSZ III (1181 – 1185)
Był cysterskim mnichem. Po wyborze na papieża nie mógł być koronowany w Bazylice św. Piotra z powodu rozruchów, więc osiadł na stałe
w Velletri, a później w Weronie i nigdy już nie wrócił do Rzymu. Papież
szukał porozumienia z cesarzem niemieckim Barbarossą. Na spotkaniu,
URBAN III (1185 – 1187)
które odbyło się w Weronie w 1184
roku, postanowiono, że odbędzie
Jako papież pozostał nadal arcybi- się nowa wyprawa krzyżowa. W tym
skupem Mediolanu. Nigdy nie urzędo- czasie syn cesarza Henryk VI, za-
ręczył się z córką króla Normanów.
Mimo, iż papież chciał zachować pokój z Fryderykiem I Barbarossą, nie
obeszło się bez konfliktów na tle terytorialnym i w sprawach obsady biskupstw. Papież odmówił koronacji
jego syna Henryka VI na cesarza. W
1184 wydał bullę, która dała formalny początek inkwizycji. Lucjusz III
zmarł w Weronie podczas przygotowań do wyprawy krzyżowej, tam też
został pochowany.
ALEKSANDER III (1159 – 1181)
Panował 23 lata, w tym 20 lat poza
Rzymem. Jego pontyfikat cechowała
walka z cesarzem Barbarossą, który jako przeciwników prawowitego
papieża wystawiał kolejno czterech
antypapieży. Aleksander III przewodniczył obradom Soboru Laterańskiego III w 1179 roku, podczas którego
ustalono, że o wyborze papieża w
przyszłości zdecyduje zgoda co najmniej dwóch trzecich członków Kolegium Kardynalskiego. Sobór ten
potępił również nauki waldensów,
albigensów i katarów. W czasie pontyfikatu tego papieża odbyła się kanonizacja angielskiego męczennika
arcybiskupa Canterbury, Tomasza Becketa (1173), który w roku 1170 został zamordowany w katedrze na rozkaz króla angielskiego.
M
ijający miesiąc przyniósł nam wydarzenia na stałe wpisane w krajobraz
Polski, takie jak Nabożeństwa majowe, odprawiane wieczorami w kościołach, przy
kapliczkach i przydrożnych figurach. Nasza
parafia na przełomie kwietnia i maja stała się
bogatsza o jeszcze jedno radosne wydarzenie.
W tym roku po raz 14 Fundacja „Uśmiech dziecka” zorganizowała koncert, z którego dochód,
jak co roku, przeznaczony był na stypendia dla
uzdolnionych uczniów Gimnazjum Zjednoczonej Europy.
Dzięki staraniom prezesa Szczepana Rajskiego i władz zarządu fundacji mogliśmy
oklaskiwać w Subkowach gwiazdy estrady.
Znakomitą piosenkarkę Krystynę Prońko, muzyków Adama Wendta, Przemysława Raminiaka, mima- Ireneusza Krosnego, niewątpliwie zasługujących na miano gwiazd, znanych
w świecie dzięki talentowi i osiągnięciom w
swoich dziedzinach. Tym większe uznanie dla
władz fundacji, którym udało się sprowadzić
ich do Subków. Wzorem lat ubiegłych Subkowy stają się raz w roku stolicą kulturalną regionu. Nie wiemy, które z miast Kociewia może
w swych kronikach pochwalić się tak bogatym
dorobkiem prezentacji polskiej sztuki z zakresu wszystkich jej gatunków.
Formuła tegorocznego koncertu pozostała
bez zmian, w pierwszej części zaprezentowali
się ci, dla których jest on organizowany- uczniowie gimnazjum. Chciałoby się wymienić
wszystkich występujących, potrafimy jednak
przywołać z nazwiska jedynie niektórych, nie
wymienimy więc nikogo. Młodzież przygotował do występów pan Zdzisław Świtalla. Brawa
należą się wszystkim. Za talent, za trud włożony
w przygotowanie, za odwagę wyjścia na scenę. Ci, którzy mieli możliwość występu przed
licznym gremium wiedzą, czym jest trema, a o
tremę nie było trudno, wśród gości dostrzegliśmy Proboszcza Parafii Subkowy ks. Feliksa
Kameckiego, posłów na sejm RP, Jana Kulasa,
Kazimierza Smolińskiego, władze powiatu Starostę Witolda Sosnowskiego, Przewodniczącego Rady Waldemara Pawluska, Wojta Gminy
Subkowy Mirosława Murzydło, Wójta Gminy
Morzeszczyn Piotra Lanieckiego, mieszkańców
Subków i wielu przyjezdnych gości fundacji.
Repertuar występującej młodzieży był zróżnicowany. Oprócz utworów mniej znanych
można było wysłuchać kilku „standardów”
polskich i światowych. Jesteśmy zwolennikami rejowskiego „A niechaj narodowie wżdy
postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój
język mają „ - język i autorów. Mnogość i
różnorodność form pozostawionych przez naszych rodaków, z których wypływają wartości
nieprzemijające, jest ogromna. Być może to
zadanie dla nas, mamy wszczepiać te wartości
w zjednoczoną Europę. Europę, która próbuje
odcinać się od tradycji i lansować nowy porządek wprowadzający chaos.
My wszyscy, którym leży na sercu przyszłość Europy, powtarzajmy za Janem Pawłem
II: „Pamięć o przeszłości oznacza zaangażowa-
14
Koncert f
nie w przyszłość“. Zwolennikom laickiej Europy przypominamy - przywołana na wstępie
Tradycja nabożeństw majowych, w Europie
nie jest niczym nowym. Już średniowieczni
monarchowie zachęcali, by w majowe wieczory gromadzić się na wspólnej modlitwie przed
figurami Bożej Rodzicielki. Nabożeństwo majowe bardzo szybko stało się popularne w całej chrześcijańskiej Europie. Starajmy się, aby
Zjednoczona Europa była zjednoczoną nie
tylko z nazwy, aby nie była Europą frustratów
i odmieńców. Krokiem ku temu niewątpliwie
jest troska o nasze dzieci, abyśmy my, dorośli
dali przykład, że przetrwać może tylko to, co
pełne Boga.
Tego życzyliśmy sobie podczas drugiej
części spotkania przy kawie w gmachu Gimnazjum Zjednoczonej Europy.
Wdzięczni uczestnicy koncertu
Iwona Szulc-Wojciechowska,
Krzysztof Wojciechowski
Podziękowanie
Ci z Was drodzy czytelnicy, którzy mają
okazję czytać Emaus od lat, wiedzą, że raz
w roku właśnie w tym miejscu, składam podziękowania wszystkim, którzy przygotowali
kolejny, już czternasty, „Koncert z gwiazdą”.
Moja rola jest trudna, bowiem mam świadomość tego, że każda z osób włożyła, na
powierzonym jej odcinku, coś niezwykłego.
Wyjątkowość swej duszy, osobowości, to
niepowtarzalne ja. Bez tego swoistego indywidualnego wkładu, impreza nie byłaby tym
czym była. Nie warto byłoby o niej wspominać. Zatem należy się każdej z tych osób również niebanalne podziękowanie. Czy jednak
stać mnie na nie? Nie jestem do końca tego
pewien, ale spróbuję. Czy mam zresztą inne
wyjście? Trudność mojego położenia bierze
się w tym roku jeszcze i z tego, że przyszło
mi na tej samej stronie sąsiadować z legendarną osobowością Pani Iwony Szulc-Wojciechowskiej, która swoje wiersze publikowała
również w legendarnej już „Subkowiance”.
Sądzę, że Pani Iwona łączenie jej, tak młodej
jeszcze osoby z legendą, wybaczy mi, ale
niektórzy przechodzą w ten obszar jeszcze za
życia, a jeszcze inni nawet za młodu. Moja sytuacja przypomina mi piłkarza amatora, który
ma zagrać w tej samej drużynie z Leo Messim. Trema wielka, a efekt przez to może być
mizerny. Grać jednak trzeba, sytuacja może
się prędko nie powtórzyć. Pewien mędrzec
powiedział kiedyś, że „niepokój wiedzie ku
15
fundacji
sławie, zadowolenie ku klęsce”. Czy zatem
fundacji, której przewodzę, grozi klęska i niepowodzenie? Sądzę, że nie, pomimo tego, że
nie tylko jestem zadowolony z tego, co wspólnie dokonaliśmy, ale uważam, iż w tych uwarunkowaniach, w jakich działamy, nic więcej
zrobić nie można było i nikt inny lepiej by imprezy nie przygotował i przeprowadził. Cóż
zatem z mądrą maksymą? Czyżby straciła
tkwiącą w niej siłę? Pewnie nie. Nie wszystko bowiem, co sprawdza się w stosunku do
indywidualnego losu, ma także odniesienie
do działań zbiorowych. Tak przynajmniej ja
to sobie tłumaczę, czy Wy, czytelnicy, sądzicie podobnie i kto ewentualnie ma w tym
postrzeganiu obecnych i przyszłych losów
fundacji rację, czas kiedyś pokaże. W tym
miejscu najwyższa już pora wymienić tych
niezwykłych, wspaniałych ludzi, bez których,
jak to napisał wielce nam życzliwy ks. Feliks
Kamecki, w jednym z numerów „Emaus”,
takie imprezy „nie powinny się zdarzyć…a
zdarzyły się!”. Dziękuję wójtowi Mirosłwowi Murzydło i dyrektorowi szkoły Waldemarowi Pawluskowi za plejadę znakomitych
osobistości na widowni, w tym i posłów, za
rozprowadzanie zaproszeń i przygotowanie
„spotkania przy kawie” w holu szkoły, oraz
za życzliwość i wsparcie ( w tym finansowe
ze strony Starostwa) na każdym etapie, Jackowi Lisewskiemu za prowadzenie koncertu, Zdzisławowi Świtalli za przygotowanie do
występu i występ naszej młodzieży, dyrektor
Domu Kultury Dorocie Nawój za udostępnienie sali i mnóstwo innych drobnych i większych spraw, nieodzownych jednak do przeprowadzenia koncertu, Grzegorzowi Radtke
za przygotowanie nagłośnienia i wielką siłę
woli w pokonaniu stresu z tym związanego,
paniom: Izabeli Kołodziejskiej i Barbarze Jabłońskiej za scenografię. Paniom seniorkom:
Halinie Sielskiej, Annie Tucholskiej, Teresie
Tucholskiej, Barbarze Gurbowicz, Krystynie
Sielskiej, Weronice Gostomskiej za obsługę
szatni, Markowi Cejnerowi- komendantowi
Posterunku Policji w Subkowach za nadzór
nad bezpieczeństwem imprezy, panu Krzysztofowi Januszowi za rozprowadzenie zaproszeń, Leszkowi Sarkowiczowi za nagrywanie
koncertu, Kazimierzowi Gduli za współpracę
ze Zdzisławem i Grzegorzem, pani Marii Tomasik za koordynację przygotowań do wytwornej kolacji i wszystkim, którzy pomagali
jej i dołożyli starań, by jej echa słychać było
jeszcze dotąd: Teresie Citkowskiej, Barbarze
Kowalczyk, Marii Justka, Ludwice Makow-
skiej, Marlenie Lipskiej, Reginie Boguń,
Aleksandrze Kuszyńskiej, Ewie Kolos, Marii, Zofii i Władysławowi Krygierom, Marii
Chrzanowskiej, Jarosławowi Citkowskiemu,
Małgorzacie Wicek, Helenie Hennig, Renacie Kuźnia, Mircie Słiwa, Natali Ossowskiej,
Józkowi Gądkowi i Damianowi Ostrowskiemu za zdjęcia do kroniki i „Emaus”. Na koniec, jakby na deser, pozostawiłem podziękowania fundatorom fundacji: ks. Feliksowi
Kameckiemu, Zdzisławowi Makowskiemu,
Jerzemu Cisewskiemu, Stanisławowi Klein,
Ryszardowi Sarnowskiemu, Jerzemu Murzydło, Romanowi Piotrowskiemu. Ich mądre
rady i pełne poświęcenia zaangażowanie w
pozyskiwaniu sponsorów sprawiły, że kolejny już raz wypracowane zyski pozwolą
przyznać naszej zdolnej młodzieży stypendia naukowe. Na ukłon aż do ziemi zasłużyli
sponsorzy strategiczni, bez nich nie byłoby
ani stypendiów, ani tak wielkich artystów w
Subkowach. W tym roku listę darczyńców
otwiera Starostwo Powiatowe w Tczewie, potem tuż za nim podążał Bank Spółdzielczy w
Tczewie, a potem już w jednej linii do mety
czternastego koncertu dobiegli: Spółdzielnia
Inwalidów w Tczewie, „Energoqua” panów
K. Kulińca i R. Janduły, Apteka Czyżykowo
należąca do przemiłych pań E. Leszczyńskiej
i M. Koreckiej. Niech za ich wielkie serca
los obdarzy czarodziejską mocą, zamienia
wszystko czego się dotkną w złoto, co ponoć
jest nie tylko możliwe ale i sprawdzone, przez
greckich herosów. Opowiadanie, a ten tekst za
takowe uważam, powinna kończyć puenta,
najlepiej by jeszcze była błyskotliwa, ja na
zakończenie powiem jednak jedynie to, że od
lat należę do Dream Teamu, jestem ogromnie
dumny z tego i zaszczycony tym, a więc życzę by wielu jeszcze do niego trafiło, bo to my
tworzymy historię.
Prezes Fundacji Szczepan Rajski
Opis zdjęc z ostatniej strony tego numeru
fot nr 4 i 5 publiczności tym razem było
odrobinę mniej, ale atrakcji chyba tyle samo
co zawsze
fot. 7 Członkowie zarządu fundacji Zdzisław Makowski i Jerzu Cisewski w zgodzie z
długoletnią tradycją rozpoczęli kolejny koncert fundacji
fot. 8 Uśmiech rzadko gościł na ustach
pani Krystyny Prońko, ale nasz fotoreporter
wykazał się niebywałym refleksem i uchwycił
to co trwało tak któtko
fot. 9 Pan Jacek Lisewski prowadzący
koncert jak zwykle z niebywałym kunsztem
w towarzystwie dyrekcji Zespołu Szkół w
Subkowach
fot. 10 Zdjęcie z gwiazdą wieczoru Ireneuszem Krosnym należało do standardu tego
wieczoru, ale tylko pani Anna Mogilska wraz
z córką trafiła na łamy naszego pisma (wiadomo, żona wydawcy Emaus )
N
ajbardziej popularne życzenia,
jakie ludzie składają sobie przy
rozmaitych okazjach, to życzenia
szczęścia. Życzymy ,,szczęścia na nowej
drodze życia”, ,,szczęścia z okazji imienin”,
,,szczęśliwego Nowego Roku” itd. Cóż
więc oznacza szczęście? Co to za stan?
W historii ludzkości wiele znamienitych osób próbowało go zdefiniować, innym wydawało się, że już go osiągnęli,
ale musieli zmienić zdanie. Znajdowali się
też tacy, którzy chcieli przechytrzyć los i
kupić szczęście, tak by w życiu doświadczać tylko dobrych chwil. A jednocześnie
bywają osoby, które idąc przez życie nieustannie narzekają i nie dostrzegają dobra,
które wokół nich się znajduje.
A czym dla ciebie jest szczęście? Czy wystarczy posiadać duży dom, pieniądze, dobrą
pracę? A może to brak trosk i jednocześnie
możliwość zastąpienia wszystkich pragnień?
Reklama i środki masowego przekazu wręcz
obsesyjnie ukazują model szczęścia bazującego na sukcesie, pięknie i przyjemnościach.
W ten sposób łatwo wprowadza się młodych ludzi w błąd. W pojęciu prawdziwego
szczęścia nie chodzi przecież o chwilową
,,przyjemność”, popisywanie się modnymi
rzeczami czy drogimi przedmiotami .
Przykładem poszukiwania definicji
szczęścia w swoim życiu jest dla nas św.
Augustyn. Hulaszczy tryb życia, kariera
retora i polityka nie przyniosły mu zadowolenia i w końcu doszedł do wniosku,
że ludzkie serce poszukujące szczęścia
nie zazna spokoju dopóki nie spocznie w
16
Słowo katechety
O SZCZĘŚCIU
Bogu. W swoich ,,Wyznaniach” napisał po
latach o żalu spowodowanym tak późnym
odnalezieniem Boga, którego poszukiwał
na bezdrożach swego życia, a który w
gruncie rzeczy był bardzo blisko.
Chrześcijanie szukając odpowiedzi na
pytanie o szczęściu, wskazują na Górę
Błogosławieństw w 5 rozdziale Ewangelii
Mateusza. Czytamy tam, że błogosławieni
są ubodzy w duchu, smutni, cisi, spragnieni sprawiedliwości, miłosierni, czystego
serca, wprowadzający pokój. Te wszystkie
określenia można by pomyśleć, że przecież
w ogóle nie pasują do szczęścia w naszym
ludzkim pojęciu, a jednak paradoksalnie to
właśnie one stanowią istotę. Słowo błogosławiony z języka greckiego i łacińskiego
znaczy właśnie szczęśliwy. Należy jednak
pamiętać, że Błogosławieństwa zostały
ogłoszone przez Chrystusa na górze, co
znaczy, że aby je zdobyć należy podjąć
trud wspinaczki. Prawdziwe szczęście,
o którym mówi Pan Jezus nie jest łatwe
do zdobycia, gdyż wymaga trudu i ofiary. Świadczy to jednak o wiarygodności
szczęścia, które proponuje współczesnemu człowiekowi chrześcijaństwo. Nawet
bowiem z obserwacji życia codziennego
wiemy, że wszystko, co piękne, prawdziwe i dobre powstaje w ,,bólach rodzenia”.
Starajmy się zatem tak pokierować swoim życiem, aby nasze niespokojne serce
poszukujące szczęścia nie skłoniło się ku
marnościom tego świata, lecz by doznało
ukojenia w Bogu. Niech naszym Jedynym
Dobrem będzie sam Bóg, a drogowskazem do zdobycia Prawdziwego Szczęścia
- Osiem Błogosławieństw:
,, Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na
własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni
miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój,
albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem
do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie]
wam urągają i prześladują was, i gdy z
mego powodu mówią kłamliwie wszystko
złe na was.” (Mt 5,3-11)
Barbara Ziemann
Wojewódzko – Metropolitalny Konkurs Biblijny
im. Sługi Bożego kard. Augusta Hlonda
Organizatorem Konkursu Biblijnego był Diecezjalny Instytut Akcji Katolickiej w Archidiecezji Gdańskiej. Konkursowi patronowali
m.in.: Jego Ekscelencja ks. abp Sławoj Leszek Głódź, Metropolita
Gdański; Jego Ekscelencja ks. bp Jan Bernard Szlaga, Biskup Pelpliński; Dr Zdzisław Szudrowicz, Pomorski Kurator Oświaty. Celem akcji było ukazanie Pisma Świętego jako źródła wiary i zachęta
do jego indywidualnej lektury, wspomaganie uczniów w praktycznym wykorzystaniu zdobytej wiedzy oraz promowanie osiągnięć
uczniów i katechetów. Odbył się na wszystkich etapach nauczania.
Cieszy fakt, że po raz pierwszy w tym roku konkurs odbywał się
w randze konkursu kuratoryjnego.
Przebiegał w kilku stopniach:
I – etap wstępny – wyłonienie osób do etapu szkolnego
II – etap szkolny – eliminacje przeprowadzane na terenie szkoły przez Szkolną Komisję Konkursową powołaną przez dyrektora
szkoły. Pytania do tego etapu przygotowane zostały przez Wojewódzką Komisję Konkursową i przesłane do szkół. Obowiązywała
znajomość Ewangelii św. Łukasza z przypisami.
Do konkursu Biblijnego przystąpila także uczniowie Zespołu
Szkółw Subkowach. W pierwszym etapie uczestniczyło uczniowie
z klas 4-6 Szkoły Podstawowej i z Gimnazjum.
Po sprawdzeniu prac przez Komisję do następnego etapu rejonowego zakwalifikowały się dwie najlepsze osoby:
Dominika Cherek i Krzysztof Piotrowski – w szkole podstawowej
Emilia Przeperska i Jarek Krajnik– w gimnazjum
III – etap rejonowy – odbył się 10 kwietnia 2010r. w Pelplinie.
Obowiązywała znajomość tekstu Ewangelii św. Łukasza z przypisami wraz ze słownikiem zamieszonym na końcu Pisma Świętego.
Po tym etapie na kolejny stopień wojewódzki zakwalifikowała
się Dominika Cherek z klasy Vb.
IV – etap wojewódzki – metropolitalny odbył się 22 maja 2010r.
w Rumi. Obowiązywała znajomość Ewangelii św. Łukasza z przypisami wraz ze słownikiem oraz fragment książki Etienne Charpentier, „Czytając Nowy Testament”.
Na tym szczeblu brało udział 103 uczniów ze szkół podstawowych i 140 z pozostałych szczebli edukacyjnych z terenu kilku
diecezji. Nie znamy dokładnych wyników uzyskanych przez Dominikę, ale radosną nowiną jest ta, że nasza uczennica doszła tak
wysoko i pokazała, że warto czytać Pismo Święte. Dominiko – gratulujemy! Niezależnie od uzyskanego miejsca jesteś zwyciężczynią w naszej Parafii i szkole!
I.Kołodziejska
17
KRÓLEWSKI POCHÓWEK… W KRÓLEWSKIM MIEŚCIE
N
iedzielny ranek powitał nas w Krakowie słonecznie i
pogodnie. Jeszcze resztki mgły snuły się na krzewach,
a ostro czerwona przed chwilą kula wznosiła coraz wyżej, rzucając coraz jaśniejsze i cieplejsze promienie.
Ulice około godziny ósmej wydawały się jeszcze całkiem
spokojne. I tak było w rzeczywistości, bowiem przygotowane
parkingi świeciły na razie pustkami. Poranny spacer w kierunku
centrum miasta okazał się bardzo przyjemny. Za chwilę miały
ruszyć bezpłatne środki transportu…. i warto było skorzystać
z tego czasowego dobrodziejstwa. Dopiero po dziesiątej ruch
wzmógł na sile – głównie mniejsze i większe grupki pieszych
z narodowymi flagami przemieszczały się ku krakowskiemu
rynkowi. Karty wstępu upoważniające do wejścia na jego teren
określały konieczność wyboru właściwej „bramki”. Tu napotkaliśmy na przeszkodę w postaci policji, dokładnie sprawdzającej zawartości toreb. Nie mieliśmy jednak z tym problemów, bo
sporo wcześniej w internecie pojawiły się informacje, co można
ze sobą wnieść w sektor, usytuowany najbliżej kościoła Mariackiego.
„Gorąca” atmosfera szczególnego wydarzenia i jego miejsca
przypominała te z czasu pielgrzymek Ojca Św. Jana Pawła II
do Ojczyzny. Przyjazne rozmowy w oczekiwaniu na przyjazd
z lotniska aut z trumnami pary prezydenckiej; obserwacja trasy
przemieszczania się orszaku na telebimach; rozglądanie się w
poszukiwaniu ziomków… I w końcu entuzjastyczne „Jeszcze
Polska nie zginęła…”, kiedy Grodzką do Mariackiego zbliżały
się auta.
Około południa „gorąca” stała się już nie tylko atmosfera…
Długo oczekiwane przed kilkoma dniami słońce paliło niemiłosiernie, szczególnie, że w ubiorach pielgrzymów dominowała czerń. Obok nas – grupy w strojach regionalnych i mundurach: marynarze, stoczniowcy, górnicy, hutnicy… Kiedy we
wnętrzu kościoła trwały modlitwy, rynek wypełniał się ciągle
przybywającymi falami ludzi - głównie delegacjami i pocztami
sztandarowymi, w tym spora liczba z Pomorza: Malborka, Starogardu Gdańskiego i samego Gdańska - przeważała na nich
„Solidarność”. Solidarność przeważała też w zachowaniach
pielgrzymów, którzy wspomagali się w trudzie przezwyciężania
chwilowych słabości. Często pojawiały się służby ratownicze i
harcerze roznoszący wodę. Tymczasem na telebimach pojawiły się dziwne obrazy z TVN i beznadziejne wypowiedzi kontrowersyjnych polityków. Ludzie zaczęli krzyczeć, że nie chcą
tych relacji… w końcu zaczęli śpiewać „Barkę” i „Serdeczna
Matko…”. Z kościelnej wieży popłynął dźwięk trąbki. W końcu rozległ się głos kapłana… wspólna modlitwa pozwoliła
szczęśliwie dotrwać do rozpoczęcia Mszy św., podczas której
służby ratownicze raz po razie przemieszczały się wśród tłumu,
by wspomagać słabnących. Panował jednak spokój i skupienie
i jakaś niesamowita, trudna do określenia więź żałobnej wspólnoty , która zebrała się, by oddać hołd nie tylko prezydenckiej
parze… ale wspaniałym ludziom, z których jeszcze przed kilkoma dniami szydzono w mediach i wytykano wierność najwyższym wartościom…
Pożegnalne, oficjalne przemówienia po nabożeństwie nie
wzbudziły specjalnie entuzjazmu zebranych… Dopiero na
wspólne „Boże, coś Polskę….” powędrowały w górę narodowe
flagi i sztandary.
Maria i Lech Kaczyńscy ruszyli w ostatnią drogę… na trumny spadał deszcz kwiatów. Teraz wszyscy cisnęli się do ogrodzenia, by być jak najbliżej ulicy… by wzrokiem odprowadzić
poruszający się wolno kondukt. W tym czasie chóralne okrzyki: „Lech Kaczyński” , „Nasz Prezydent”, „Jesteśmy z Wami”,
„Solidarność”… i nagle ktoś zawtórował „Jeszcze Polska nie
zginęła…” I gruchnęło z pełnych piersi tłumu: „..póki my żyjemy…” Do oczu cisnęły się łzy - żałoby, wzruszenia, jedności;
ludzie płakali trzymając wysoko krzyże i flagi… i las kłaniających się sztandarów. Po pieśni, pośród innych przedarł się
wyraźnie kobiecy głos: ”Jarek, jesteśmy z Tobą” … chyba
usłyszał, bo na chwilę zwrócił smutny wzrok ku temu zawołaniu… To zostało zauważone i dało się usłyszeć, tym razem
mocne i chóralne: „Jarek, Jarek…”
Kiedy kondukt przemieszczał się ku królewskiemu wzgórzu,
spora część ludzi szybko opuszczała rynek. Inni pozostali, by
na telebimach obserwować do końca uroczystości pochówku
na Wawelu. Wspólnie modlili się… i było to takie naturalne i
zwyczajne, jakbyśmy żegnali najbliższych członków rodziny.
Około osiemnastej pełne tramwaje i autobusy miejskie rozwoziły przyjezdnych ku parkingom usytuowanym na krańcach
miasta. Ruch wyjazdowy przebiegał sprawnie. Kolejna noc w
autokarze… Dopiero teraz odczuło się ogromne zmęczenie… a
jednak nikt się nie skarżył.
Spora część Krakowian przyjęła na tę noc krewnych, bliskich
i znajomych pod swój dach. Do późnych godzin trwały wspomnienia tych niecodziennych, historycznych wydarzeń … Teraz
mogliśmy ponownie przeżyć te ważne chwile – tym razem z
trochę innej perspektywy, oglądając relację zarejestrowaną z
TVP. I wtedy poczuliśmy się twórcami kawałka porządnej historii Naszej Ojczyzny – tej historii, za którą się nie będą musiały wstydzić nasze wnuki.
Alicja Słyszewska
Dzień Fatimski Parafialnego
Oddziału Akcji Katolickiej
13 maja jest dniem wspomnienia szczególnych wydarzeń związanych z życiem i
nauką Ojca Św. Jana Pawła II.
Jak zwykle w naszej parafii, nabożeństwo z tej okazji przygotował Parafialny Oddział Akcji
Katolickiej. Tym razem jednak
stał się dniem ważnym dla tej
wspólnoty również z innej przyczyny. Nadszedł czas wyborów
władz POAK na kolejną kadencję.
Z pośród trzech zgłoszonych
kandydatur wybrano prezesa i
dwóch v-ce prezesów. Zostali
nimi: Prezes: Mariola Goleniowska (po raz kolejny); v-ce
Prezesi: Alicja Zalewska oraz
Jerzy Cisewski. Sekretarzem
POAK wybrano Marię Raczkowską a skarbnikiem- Alicję
Słyszewską.
Pod zwierzchnictwem nowych władz dyskutowano o
realizacji najbliższych przedsięwzięć. Główny temat obrad
stanowiła organizacja kolejnego
Biegu Papieskiego, który zaplanowano na 13 czerwca br. oraz
udział w spotkaniach formacyjnych Diecezjalnego Instytutu
Akcji Katolickiej. W szerokim
kontekście omówiony został
również wyjazd do Krakowa,
związany ze sprowadzeniem relikwii Św. Stanisława.
Po spotkaniu wszyscy udali się do świątyni, by razem ze
wspólnotą parafialną dziękować Matce Boskiej Fatimskiej
za opiekę i orędownictwo oraz
wypraszać potrzebne łaski, w
tym też rychłą beatyfikację Ojca
Świętego Jana Pawła II.
Mariola Goleniowska
18
ANIA RADZI
jak radzić sobie z małym łobuziakiem
Już małe dzieci szybko uczą się manipulowania rodzicami i potrafią zmuszać ich do uległości tupiąc nogami, gryząc i krzycząc.
Żeby uniknąć takiej sytuacji, postępuj konsekwentnie z dzieckiem
w każdym wieku, dużo rozmawiaj z nim i pokazuj mu, kto tu jest
rodzicem – w końcu to ty wychowujesz swoje dziecko, a nie ono
ciebie!
W wychowaniu dzieci niezwykle istotna jest konsekwencja.
Musisz wytyczyć pewne granice, których przekroczenie będzie
wiązało się dla dziecka z przykrymi konsekwencjami. Maluchy
często sprawdzają, jak daleko mogą się posunąć i na ile mogą sobie pozwolić.
Musisz jasno określić, co jest zakazane i stanowczo przestrzegać tych zakazów. Jeśli ulegniesz, dziecko szybko wyczuje, że
można cię zmiękczyć. Gdy natomiast maluch przekona się, że jego
nerwy i krzyki nic nie dają, szybko przestanie w ten sposób wymuszać na tobie swoje zachcianki.
Warto zastanowić się nad racjonalnym systemem nagród i kar.
Absolutnie zakazane są kary cielesne i agresja słowna! Nie mów
dziecku: „Jesteś zły, brzydki, nieznośny, inne dzieci są grzeczne,
a ty potrafisz tylko rozrabiać!” Obniży to poczucie jego wartości.
Zamiast takich drastycznych słów lepiej pokaż dziecku, że jego
postępowanie sprawiło ci przykrość. Z góry ustalcie, co może
spotkać dziecko, gdy będzie rozrabiało. W rozmowie z nim zwróć
uwagę na potrzebę wywiązywania się z umów i dotrzymywania
słowa.
Nie zapominaj o nagrodach – chwal dziecko za jego osiągnięcia
i staraj się zauważać jego sukcesy, nawet te najmniejsze. Poczuje
się wtedy docenione i nabierze pewności siebie.
Ważne jest, abyś potrafiła zachować spokój i opanowanie – nie
krzycz, nie awanturuj się, ale jednocześnie okaż dziecku swoje
niezadowolenie i rozczarowanie. Kontroluj się, bo dziecko będzie
cię naśladowało – jeśli zaczniesz krzyczeć, to i ono nauczy się
krzykiem wyrażać emocje. Gdy natomiast pozostaniesz spokojna pomimo zdenerwowania, dziecko zrozumie, że to odpowiedni
wzorzec do naśladowania i samo też będzie tak postępować.
Ton twojego głosu powinien być opanowany, a jednocześnie
kategoryczny i stanowczy. Zwracaj się do dziecka jak do dorosłej
osoby i patrz mu w oczy, ponieważ kontakt wzrokowy wzmocni
twój przekaz. Staraj się nie dopuścić do wybuchu złości u smyka
– gdy zauważysz, że emocje biorą nad nim górę, spróbuj go uspokoić i przypomnij mu o waszych ustaleniach.
Pamiętaj jednak, że dziecko pragnie odrobiny niezależności.
Nie zakazuj mu wszystkiego – zostaw mu odpowiednią ilość swobody. W ten sposób maluch poczuje, że darzysz go szacunkiem.
Przecież nie chcesz robić z niego niewolnika!
Ania Bartoszewska
Nasza powódź
„Nigdy nie widziałem czegoś takiego, a mieszkam tu od ponad pięćdziesięciu lat” stwierdził starszy człowiek. Powodzi, jakiej nawiedziła krakowski Bieżanów w niedzielę
16 maja i w kolejne dni, nie pamiętają nawet najstarsi mieszkańcy.
Miał wody po pas
Lało od soboty. Strugi zimnego deszczu
ściekały z nieba, dachów, kurtek przedostając się do butów. Rzeczka za naszym oknem przybrała o ponad półtora metra. Wody
przybywało z minuty na minutę. Około godziny 14 sąsiad z naprzeciwka miał wody
po pas w ogrodzie. Wspomniana rzeczka
wylała się na osiedlowe ulice topiąc je i
dostając się do domów. Wtedy też elektrownia wyłączyła prąd.
czternastej, jednak niewiele przez ten czas
zdziałali. Mogli jedynie zablokować drogi
dla ruchu i pilnować, by nikt przypadkiem
nie spłynął z rzeką. Internautka kasiale1,
mieszkanka osiedla napisała: „Policji, straży i straży miejskiej nie dziękuję - bo nie
pomagali - na moją prośbę o pomoc w noszeniu piasku - powiedzieli, żebym nosiła
sama w czynie społecznym, a oni stali i pali
papierosy na mostku.” Z drugiej strony jednak widziałam jak funkcjonariusze straży
ładowali piasek, a potem przewozili worki
na inne ulice, by łatwiej można było porozTego jeszcze nie było
Zatroskani ludzie przyglądali się temu kładać. Odjechali dopiero około pierwszej
wszystkiemu z okien, wzywali strażaków w nocy.
lub próbowali zaradzić katastrofie. „Mam
Odcięci
ponad dwadzieścia lat i nigdy nie widziałem tu tyle wody” - mówił jeden z mieszPoniedziałek, wtorek. Dni te nie
kańców. „Mój samochód stoi w garażu, przyniosły poprawy sytuacji. Nieliczwidziałem wodę na siedzeniach” - dołącza ni, ubrani w wodery, kalosze usiłowali
się drugi. Mężczyźni, mimo deszczu licznie przedostać się w inne rejony osiedla. W
wylegli na ulice, chętni do pomocy, ładowa- różnych miejscach stała Straż Miejska
nia i noszenia worków z piaskiem. Jednak- pilnując, by żaden samochód nie przeże nie było czego układać, bo worki i piasek jeżdżał ulicami stojącymi w wodzie.
dojechały około godziny osiemnastej.
Domy obłożono workami na pół metra
wysokości. A gdy woda zaczęła opaDziałania służb
dać naszym oczom ukazał się krajobraz
Strażacy jeździli po Bieżanowie już od księżycowy.
Gdzie indziej gorzej
W innych częściach miasta było znacznie gorzej. Jak czytaliśmy w medialnych
doniesieniach zamknięto trzy mosty, krakowskie bulwary zniknęły w Wiśle, ulica
Nowohucka stała w wodzie. Wielu ludzi
ewakuowano. W Bochni mieszkańcy siedzieli na dachach. Patrząc więc z tej perspektywy, widzimy, że nasza „powódź
jakiej jeszcze na Bieżanowie nie było” to
tylko małe lokalne podtopienie, po którym nie ma już nawet wody w piwnicy.
Rzeczka wróciła do normalnej wysokości. Jednakże w Krakowie i w Polsce jest
ciągle wielu poszkodowanych. Takich,
którym woda zabrała dorobek życia. Teraz trzeba im pomóc.
Anna Piechowska
UWAGA DZIECI
30 maja 2010 r. o godz. 1400
na łączce parafialnej
odbędzie się festyn dla dzieci,
który był już kilkakrotnie
odwoływany.
Wiek uczestników 5 do 10 lat.
Będa nagrody.
Zappraszamy
19
OBWIESZCZENIE
Wójta Gminy Subkowy
z dnia 11 maja 2010 r.
w sprawie obwodów gáosowania w wyborach Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej
zarządzonych na dzieĔ 20 czerwca 2010 r.
Na podstawie art. 24 ust. 1 ustawy z dnia 27 wrzeĞnia 1990 r. o wyborze
Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej (Dz. U. z 2000 r. Nr 47, poz. 544 z póĨn. zm.)
podaje siĊ do publicznej wiadomoĞci informacjĊ o numerach i granicach obwodów
gáosowania oraz o siedzibach obwodowych komisji wyborczych, w których odbĊdzie siĊ
gáosowanie w wyborach Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej
Numer
obwodu
1
Granice obwodu
Narkowy, Subkowy
Siedziba Obwodowej Komisji
Wyborczej
Gimnazjum im. Zjednoczonej Europy
w Subkowach,
ul. Wybickiego 19b
LOKAL DOSTOSOWANY
DO POTRZEB OSÓB
NIEPEàNOSPRAWNYCH
2
GorzĊdziej, Maáa SáoĔca, Maáy Garc,
Rybaki, Wielka SáoĔca
Zespóá Ksztaácenia Podstawowego i
Przedszkolnego w Maáej SáoĔcy,
ul. Dáuga 1
LOKAL DOSTOSOWANY
DO POTRZEB OSÓB
NIEPEàNOSPRAWNYCH
3
BrzuĞce, Bukowiec, Radostowo,
StarzĊcin, Waümierz, Wielgáowy
Szkoáa Filialna w BrzuĞcach,
ul. Milenijna 12
W dniu gáosowania lokale obwodowych komisji wyborczych otwarte bĊdą w godzinach od
6.00 do 20.00.
Wójt
/-/ Mirosáaw Murzydáo
20
Na pielgrzymkowym szlaku - Monte Casino
J
est to jedno z najświętszych miejsc
chrześcijaństwa. W 529 roku św. Benedykt założył opactwo, które stało się
wzorem dla klasztorów zachodniej Europy.
Z Monte Cassino, zakonnicy wyruszali do
różnych zakątków aby szerzyć wiarę. Jednocześnie we wspaniałej bibliotece przechowywano i kopiowano dzieła stworzone
od czasów starożytności, zabezpieczając
dziedzictwo wczesnej cywilizacji.
W dobie renesansu opactwo stało się
popularnym celem pielgrzymek. Benedyktyni zgodnie ze swoim zwyczajem, obmywali podróżnym nogi i usługiwali im przy
stole. W jednym tylko roku na początku
XVII wieku, przybyło 80 tysięcy pielgrzymów. Pokolenia Włochów włożyły wiele
trudu w upiększenie budynków. W XVIII
wieku, dzięki kilku największym włoskim
artystom, klasztor stał się barokowym arcydziełem i ośrodkiem sztuk pięknych. W
1868 roku opactwo uznano za dobro narodowe Włoch, a biblioteka pozostała jedną z
najważniejszych na świecie.
Klasztor był potężnym, rozległym kompleksem budynków, położonych obok pięciu
dziedzińców. Mury miały u podstawy sześć
metrów grubości. Z dołu ogromna budowla
z rzędami okien wyglądała jak forteca. W
celu ochrony swej nowej wspólnoty, św. Benedykt zbudował opactwo na szczycie wysokiej na ponad 500 metrów litej skały, na
krańcu górskiej grani, która wznosi się niemal pionowo nad położoną niżej doliną.
W XX wieku klasztor wraz z masywem
Cassino spełnił zupełnie inną funkcję, niezgodną z pierwotnym przeznaczeniem. Stal
się kluczowym stanowiskiem niemieckich
linii obronnych. Był to przykład imponującej inżynierii wojskowej, z jaką zetknęli się
alianci i musieli ją pokonać, aby otworzyć
drogę na Rzym. W znacznej części masyw
Cassino górował nad rzekami o stromych
brzegach, w szczególności nad Garigliano i Rapido. Dla rozszerzenia pola rażenia
Niemcy usunęli budynki i drzewa. W innych
miejscach powiększono występujące w tej
okolicy naturalne jaskinie, a pozycje obronne wzmocniono dźwigarami kolejowymi i
betonem. Wykopane ziemianki połączono
podziemnymi przejściami. Umocnienia nie
były jedną linią, a raczej wieloma, skąd
przewidywano przeprowadzenie kontrataku w przypadku utraty frontowego obszaru.
Od listopada 1943 roku
Adolf Hitler osobiście interesował się
linią Gustawa, rozkazując, by rozbudowano ją do „potęgi fortecy”. Aż do maja
1944 roku, Niemcy skutecznie bronili swej
górskiej twierdzy, trzykrotnie odpierając
zmasowane ataki żołnierzy alianckich, aż
do przybycia II Korpusu Polskiego pod dowództwem gen. Władysława Andersa.
Rozpoczęła się bitwa, która ze względu na bohaterstwo biorących w niej udział
uczestników przeszła do historii. Generał
Władysław Anders, tak jak wspomniał,
mógł znać jej obraz tylko z meldunków
oraz rozmów telefonicznych, ale pozostawił po sobie graficzny zapis. Oto on: „ Na
tę jednak nieuchwytną całość ogólną składa
się mnogość przeżyć oddziałów, pododdziałów, ba - nawet ludzi, już po prostu nie
jednostek woskowych, lecz ludzkich. Jest
to rój drobnych epopei. Niektóre z nich,
nagle ucięte śmiercią na miejscu, wybiegu
naprzód lub w przypadnięciu do ziemi w
wybuchu, zabrała z sobą tajemnica grobu.
Niektóre, wstrząsające wrażeniami już nie z
godziny na godzinę, ale z minuty na minutę, stały się strzępami wspomnień tej bitwy
w tysiącach serc żołnierskich. I z nich wyłania się dopiero epopeja całości. Ten pochód
na wzgórze 593, na Gardziel i na Widmo, to
jedno pasmo woli, męstwa, wysiłku i ofiary,
którym razem dano miano bohaterstwa”
W nocy z 11/12 V 1944 rok, z podstaw
wyjściowych do ataku na Widmo ruszyły
trzy bataliony 5 Kresowej Dywizji Piechoty, natomiast na wzgórza 593,569 i Massa Albaneta, dwa bataliony 3 Karpackiej
Dywizji Piechoty. Kilka tysięcy żołnierzy
uzbrojonych w nowoczesne środki rażenia
zetknęły się z elitarnymi jednostkami wroga. Likwidacja załóg schronów nie była
łatwa, gdyż brakowało ładunków wybuchowych. Zwalczano je ostrzeliwując widoczne otwory strzelnicze. Pomimo zaciętej
obrony udało się zdobyć wzgórza 593 i 569
oraz część Widma. Niemcy skoncentrowali
ogień swojej artylerii i moździerzy na zajętych przez Polaków terenach. Później przeprowadzili w ciągu nocy i następnego dnia
kilka przeciwuderzeń. Wobec narastających
z każdą chwilą strat, żołnierze II Korpusu
wycofali się z zajętego obszaru.
Po kilkudniowej przerwie 16 batalion,
zaatakował wieczorem 16 maja Widmo.
Rozpoczęło się żmudne zdobywanie niemieckich bunkrów. Kapitan Adam Łempicki zapisał: „Kiedy już nie mogli strzelać z
km rzucali granaty i bronili się ogniem pistoletów maszynowych. Zaszedł wypadek,
gdzie Niemiec, który wystrzelił wszystkie
naboje ze Schmaisera, wyskoczył zza bunkru i rzucił w naszych żołnierzy pistoletem
maszynowym. Na miejscu został zabity.
Żaden z broniących nie oddał się do niewoli. Większość poległa, na miejscu, część
zbiegła.” Jak wspominają uczestnicy wydarzeń, schron za schronem trzeba było
zdobywać narażając swe życie. Najpierw
należało podczołgać się i rzuci materiały
wybuchowe, a następnie grupa uderzeniowa skutecznie ostrzeliwała bunkier. Po
opanowaniu znacznej części Widma, około
godziny czwartej w nocy Niemcy rzucili
kontratak, który został odparty. Ponownie
posłużymy się cytatem, tym razem mjr
Andrzeja Stańczyka: „twarda postawa żołnierzy zmusiła nieprzyjaciela do wycofania
się”. Przez cały dzień 17 maja,16 batalion
toczył ciężkie walki na Widmie całkowicie
je opanowując.
Jednocześnie inne pododdziały 5 kresowej Dywizji Piechoty, po przełamaniu
niemieckiej obrony na wspomnianym
wcześniej wzgórzu ruszyły w kierunku San
Angelo. Tutaj także „Niemcy trzymali się
nad podziw bardzo dobrze, każdego kto
podczołgał się pod schron razili celnym
strzałem strzelca wyborowego lub serią z
pistoletu maszynowego, będących w załomach skał obrzucali granatami wychodząc
niejednokrotnie śmiało ze schronów”. Jest
to świadectwo dane przez mjr Mieczysława
Baczkowskiego. Niemcy przypuścili kilka
kontrataków. W trakcie jednego z nich, kpt.
Leśkiewicz zaintonował „Jeszcze Polska
nie zginęła”, melodię podchwycili również
jego podkomendni. Z pieśnią na ustach żołnierze przez cały czas walczyli. W ciągu
dnia 17 V do osamotnionego na wzgórzu
San Angelo 17 batalionu, dołączyły jeszcze
16 i 18 batalion oraz komandosi. Bój trwał
przez kolejne dwa dni i zakończył się sukcesem polskich żołnierzy.
W tym samym czasie walczyła także 3
Karpacka Dywizja Piechoty. Na wzgórze
593 dotarł 4 batalion. Lawina ognia ogarnęła cały stok. Strzelano ze wszystkich stron.
Celowniczy Mieczysław Gul obsługiwał
lekki karabin maszynowy. W pewnym momencie został trafiony pociskiem z granatnika w głowę. Kronikarz 1 kompanii kpr.
pchor. Feliks Redlarski zanotował: „Znieruchomiał. Pozostał na stanowisku z bronią,
jako symbol wytrwania”. Po zniszczeniu
kolejnych bunkrów, natarcie stopniowo
przesuwało się do przodu. Przykładem bohaterstwa świecił ppor. Emil Sowa. Obrzucił Niemców granatami, ale został ranny.
Nie opuścił jednak stanowiska bojowego.
Ofiarność żołnierzy nie znała granic i w tym
momencie można odwołać się do kolejnego
cytatu: „ wyróżniała się w walce cała kompania, jej wysiłek był ogromny, świadczą o
nim ofiary... może kiedyś historia przyrówna to do najsławniejszych szarż kawalerii.”
Po całym dniu walk, 17 V zdobyto prawie
w całości wzgórze 593 oprócz samego
wierzchołka z 3 bunkrami. Rano 18 V zajęto szczyt oraz sąsiednie wzniesienie 569
i klasztor. Na jego murach zatknięto polską
flagę,a później także brytyjską. W tym samym czasie zdobyto Massę Albanetę.
Marek Kordowski
21
OBCY JĘZYK POLSKI
kowska Jasnorzewska (bez
dywizu). Ale cóż, przepisy ortograficzne takiej sytuacji nie
przewidziały …
Pani Prezydentowa Maria Kaczyńska na co dzień
używała wyłącznie nazwiska
odmężowskiego, a zatem na
płycie wystarczyło napisać
Maria Kaczyńska. Pierwotnie
tak właśnie miało być: Lech
Kaczyński, Maria Kaczyńska.
Jeżeli zadecydowano inaczej,
należało postąpić tak - użyć
sformułowania Maria Helena
z Mackiewiczów Kaczyńska
albo Maria Helena Kaczyńska
z domu (z d.) Mackiewicz.
Byłoby i poprawnie, i zgodnie z etykietą językową obowiązującą od lat. Tymczasem
pojawił się na sarkofagu prezydenckiej pary błędny zapis
bez dywizu. Ciekawe, że kiedy przygotowywano tabliczkę
z napisem (kartusz) na trumnę
Pierwszej Damy, między nazwiskami Mackiewicz i Kaczyńska znalazł się dywiz, a
pełny napis brzmiał: Maria
Helena Mackiewicz-Kaczyńska / Małżonka Prezydenta
Rzeczypospolitej
Polskiej.
Wystarczyło to powielić na
płycie sarkofagu… na szczęście błąd został zauważony,
zdaje się po tygodniu – między nazwiskami Mackiewicz i
Kaczyńska pojawił się dywiz.
Anna Falgowska
Maria Skłodowska – Curie, Maria Pawlikowska – Jasno- dziła się tego krótkiego i porzewska, Maria Mackiewicz – Kaczyńska…czyli o poprawnej chopnie zawartego związku
pisowni nazwisk dwuczłonowych.
małżeńskiego z człowiekiem,
o którym jej ukochany ojciec
Reguła ortograficzna odno- skę i osiadła w Anglii, gdzie mówił, że „on stanowczo i
sząca się do pisowni nazwisk zmarła w 1945 r. (cierpiała na głupi, i cham”. Ponieważ ślub
żeńskich dwuczłonowych wy- nieuleczalną chorobę).
został unieważniony (w maju
Gdyby zatem być precy- 1919 r.), uznała, jakby nigdy
raźnie i bezsprzecznie każe
wstawiać między obydwa zyjnym przy podawaniu per- tego małżeństwa w ogóle nie
człony tzw. dywiz (łącznik), sonaliów poetki, należałoby było, pragnęła jak najszybwtedy, kiedy w odniesieniu w różnych okresach życia za- ciej zapomnieć o tym roczdo kobiet – jest to połączenie pisywać jej imię i nazwisko nym epizodzie wojennym,
nazwiska panieńskiego i od- tak: Maria Kossak-Bzowska, spędzonym z mężem ułanem
Maria Kossak-Pawlikowska i prostakiem, gdzieś tam damężowskiego.
Regułę zapisu z dywizem i Maria Kossak-Jasnorzew- leko w prowincjonalnych
potwierdza nie byle kto, bo ska. Dlaczego autorka „Po- garnizonach, na oficerskich
autorytet w dziedzinie chemii. całunków” postanowiła, że kwaterach przy koszarach auSłynna noblistka Maria Skło- rezygnuje z rodowego członu striackiej kawalerii. Poczuła
dowska choć zrezygnowała z Kossak, a na wsze czasy upa- się znowu osobą całkowicie
członu panieńskiego, dziś jed- miętnia drugiego i trzeciego wolną i stając po raz drugi na
nak piszemy Maria Skłodow- męża? A pan Bzowski gdzie? ślubnym kobiercu, 1 czerwca
ska-Curie lub z nieuzasadnio- Nie wiadomo…
1919 r. przyjęła tylko nazwiNajprawdopodobniej cho- sko męża. Tym bardziej, że
nym przestawieniem członów
dziło tu o względy uczucio- wkrótce, w tym samym 1919
Maria Curie-Skłodowska.
Pierw- r. (prawdopodobnie również
Każda reguła w naszym we, sentymentalne.
języku poświadczona jest sze małżeństwo Marii z por. w czerwcu) pojawiła się…
licznymi wyjątkami i osobli- Bzowskim trwało właściwie nowa pani Bzowska: Władywościami zapisu. Takim jest zaledwie rok; mieszkali naj- sław Bzowski poślubił Helenę
choćby przypadek polskiej pierw w Mödling pod Wied- Jordanównę. Dlatego zapewne
poetki Marii Pawlikowskiej niem (mąż był tu wykładow- Lilka nie chciała być Bzowcą w Technicznej Akademii ską-Pawlikowską, chciała być
– Jasnorzewskiej.
Otóż w jej dwuczłonowe Wojskowej), a następnie w tylko Janową Pawlikowską.
nazwisko z rozpędu wstawia Weisskirchen (Hranice) na
W takiej sytuacji jak najsię dywiz, a właściwie… nie Morawach (tu uczył w Szkole bardziej uzasadniona wydaje
powinno go tam być. Należa- Kadetów Kawalerii i tu stacjo- się pisownia Maria Pawliłoby pisać Maria Pawlikowska nował jego 1. Pułk Ułanów).
Jasnorzewska (bez łącznika). We wrześniu 1916 r. Maria
Powszechnie
wiadomo, opuściła męża i powróciła
P i e c z
i
g o t u j
że „staroświecka młoda pani do Krakowa. - Małżeństwo
z Krakowa”, jak pisał o niej to było zdecydowanie niedoJulian Tuwim, nazywała się z brane:… - pisze K. Olszańdomu Kossak (jej ojcem był ski - ciasna, mieszczańska
Wojciech Kossak, dziadkiem mentalność nie odpowiadała
– Juliusz Kossak, a siostrą artystycznemu usposobieniu
pisarka Magdalena Samo- Lilki. Po trwających blisko
Podam dziś przepis na mało spotykaną potrawę, którą przyrzązwaniec). Niestety, nie za- dwa i pół roku staraniach, dzała moja mama. Nazywa się „Kućmok”. To bardzo smaczne i
liczała się do dam stałych w głównie Wojciecha (ojca Ma- proste danie, nie może się nie udać. Składniki: 1 kg chudych żebeuczuciach, aż trzy razy stawa- rii), małżeństwo Marii i Wła- rek, około 1,5 kg ziemniaków, 2 jajka, 2 cebule, 2 łyżki mąki, sól,
ła na ślubnym kobiercu. Jej dysława Bzowskich zostało pieprz, tłuszcz do smażenia, mielona ostra papryka. Przygotowapierwszym mężem był oficer unieważnione przez władze nie: Żeberka umyć, osuszyć, przyprawić pieprzem, papryką i solą
austriacki Władysław Bzow- kościelne. – Powód rozpadu? (do smaku). Cebulę pokroić w cienkie plasterki. Żeberka z cebulą
ski, z którym rozwiodła się, – zastanawia się biografka dusimy do miękkości. Ziemniaki ścieramy na tarce o małych oczby poślubić Jana Pawlikow- poetki, Daniela Scott – Za- kach, dodajemy jajka, mąkę, łyżeczkę soli, trochę papryki i 2 płaskiego, syna jednego z pierw- skakujący i raczej wymyślony skie łyżeczki pieprzu. Dokładnie wszystko mieszamy. Uduszone
szych polskich taterników. przez sprawnych adwokatów żeberka z cebulą układamy na średniej blaszce wyłożonej papiePóźniej wyszła po raz trzeci wynajętych dla Lilki przez rem. Zalewamy masą ziemniaczaną. Wkładamy do piekarnika o
za mąż, tym razem za oficera Kossaków, niż prawdziwy: temperaturze 180 stopni. „Kućmok” pieczemy około 1,5 godziny.
lotnictwa Jerzego Stefana Jas- „oziębłość płciowa” młodej, Wspomnę jeszcze, że z żeberek można usunąć kości, ale to już na
norzewskiego, z którym we 23-letniej żony.
bardziej wybrednych domowników. Życzę smacznego.
Wydaje się, że Maria wstywrześniu 1939 r. opuściła PolHalina Sielska
Z
HALINKĄ
22
§ Porady Prawne
PROWADZENIE CUDZYCH SPRAW BEZ ZLECENIA
Co do zasady, prawo powinno przewidzieć
i uregulować każdą sytuację, która może wystąpić w naszym życiu. Nie chodzi tu o mnożenie przepisów i przewidywanie wszystkiego, ale o możliwość oceny, czy dana sytuacja
jest zgodna z prawem, czy też niezgodna. W
systemie prawa zasada: „ co nie jest zakazane
to jest dozwolone” spełnia podstawową rolę.
W myśl tej zasady, gdy przy konkretnym stanie faktycznym nie znajdujemy przepisu, który reguluje go, to uznajemy, że ustawodawca
dopuszcza takie zachowanie i nie uznał za
stosowne uregulować w sposób szczegółowy tego zachowania.
Podstawami prawa cywilnego są : równość stron i swoboda umów. Czyli ujmując
to w języku potocznym, strony stosunków
cywilnoprawnych samodzielnie podejmują
decyzję o zawarciu umowy, złożenia innego oświadczenia woli i mogą dany stosunek swobodnie regulować. W unormowaniu
prawa cywilnego większość przepisów są
to przepisy dyspozytywne, które w trakcie
konstruowania umowy można modyfikować
i dopiero w sytuacji, gdy strony umowy nie
uregulują danego zakresu, „wchodzą” odpowiednie przepisy prawa cywilnego. Jednakże
swoboda umów ma swoje granice. Tą granicą
są zawsze przepisy bezwzględnie obowiązujące ius cogens. W zakresie regulowanym
przez przepisy, bezwzględnie obowiązujące
strony nie mogą dowolnie modyfikować stosunku prawnego.
W tym miejscu wracamy do naszego tematu, prowadzenia cudzych spraw bez zlecenia
i zadajemy pytanie, co w sytuacji, gdy jedna
osoba działa w imieniu drugiej bez podstawy
prawnej (jej działanie nie ma umocowania w
umowie, przepisach prawa, czy innej czynności prawnej).
Wyobraźmy sobie taką sytuację – do przedsiębiorcy prowadzącego hurtownię owoców
przyjeżdża w odwiedziny kolega. Przedsiębiorca ulega wypadkowi – leży nieprzytomny w szpitalu. W hurtowni nie ma nikogo,
kto byłby upoważniony do jej prowadzenia .
Jednocześnie jest pewne, że jeżeli nie będzie
prowadzona działalność ( sprzedaż owoców)
straty przedsiębiorcy będą ogromne.
W tej sytuacji kolega „przejmuje” prowadzenie hurtowni i zaczyna wyprzedawać towar. Ta jego działalność ma oparcie w art.752
kc, który stanowi, że kto bez zlecenia prowadzi cudzą sprawę, powinien działać z korzyścią osoby, której sprawę prowadzi, i zgodnie z
jej prawdopodobną wolą, a przy prowadzeniu
sprawy obowiązany jest zachowywać należytą staranność.
Kolega prowadzący hurtownię powinien
być w stałym kontakcie ze szpitalem i w
każdej chwili powinien być przygotowany na
przekazanie spraw przedsiębiorcy albo oczekiwać jego zleceń, albo prowadzić sprawę
nadal, dopóki nie będzie on mógł sam się nią
zająć.
W momencie gdy przedsiębiorca będzie
już mógł samodzielnie lub za pośrednictwem
innej osoby prowadzić hurtownię, kolega z
czynności swych powinien złożyć rachunek
oraz wydać wszystko, co przy prowadzeniu
sprawy uzyskał dla przedsiębiorcy. Jeżeli działał zgodnie ze swoimi obowiązkami,
może żądać zwrotu uzasadnionych wydatków
i nakładów wraz z ustawowymi odsetkami
oraz zwolnienia od zobowiązań, które zaciągnął przy prowadzeniu sprawy art. 753 kc.
Natomiast w sytuacji gdy przedsiębiorca
zakazuje koledze prowadzenia spraw hur-
towni, a kolega prowadzi hurtownię wbrew
wiadomej mu woli przedsiębiorcy, nie może
kolega żądać zwrotu poniesionych wydatków
i odpowiedzialny jest za ewentualną szkodę,
chyba że wola przedsiębiorcy sprzeciwia się
ustawie lub zasadom współżycia społecznego. Na przykład przedsiębiorca jest w błędzie
lub ma ograniczoną możliwość podjęcia swobodnej decyzji.
Jest to jedna z możliwych, przykładowa
sytuacja. W praktyce może być jeszcze bardziej złożona lub bardzo prosta. W tym miejscu należy podkreślić, że prawo regulując
prowadzenie cudzych spraw bez zlecenia, jak
gdyby „rozwija” moralny nakaz pomagania
innym osobom.
Podstawa prawna kodeks cywilny art. 752
in.
Roman Małecki prawnik
23
N
Kronika czarlińska (cz. II)
owy budynek w Czarlinie powstał
w 1862 roku i „stoi do dnia dzisiejszego, uległszy międzyczasie
rozbudowie”. Autorem cytatu jest
Edmund Raduński i wzmianka dotyczy roku
1938. Jeżeli czytelnik dokona dokładnej analizy tekstu to zapewne zauważy pewną lukę
w przestrzeni czasowej, obejmującą lata
1860-1861. Czy wówczas funkcjonowała
szkoła,czy została zamknięta? Jest to kolejna
niewiadoma, trudna do ustalenia, ale należy
podążyć dalej tropami śladów historii i odsłonić jej tajemnice.
W następnych latach działalności obwód
szkoły w Czarlinie, nieustannie zmniejszał się
ponieważ odłączano poszczególne miejscowości. Tak też w 1875 roku Gniszewo i Śliwiny,
a jeszcze wcześniej Wielgłowy, przydzielono
do katolickiej szkoły w Brzuścach. W konsekwencji pozostały tylko dwie osady - Czarlin i
Narkowy. Pod wspomnianą datą, zanotowano
w spisie 80 uczniów, w tym 13 dzieci narodowości niemieckiej. Do lat dziewięćdziesiątych
XIX wieku, skład liczbowy reprezentantów
odrębnej nacji utrzymywał się na podobnym,
ustabilizowanym poziomie. Później jednak
zmieniał się na korzyść Niemców i osiągnął
wartość około 30%.
Kary cielesne w formie chłosty były jedną
z metod wychowawczych, jakie stosowano
w XIX wieku wobec uczniów. Herman Kreft
uznał za słuszne i konieczne wykonywanie kar
i to na stronach kroniki. No cóż, czasy zmieniły się i obecnie „narzędzia tortur”dziatwy
szkolnej, możemy oglądać tylko i wyłącznie w
muzeach np. we Wdzydzach Kiszewskich. Nauczyciel mógł stosować karę chłosty dowolnie
przeważnie kijem. Od roku 1882 rózgą z brzózek lecz nie w sposób, jak to czynił ojciec lub
matka, lecz na rękę po lekcjach. Pięć lat później zaostrzono przepisy i można było bić kijem o grubości do 5mm każdego chłopca, który ukończył 9 rok życia. Na koniec nie istniały
żadne ograniczenia i „nauczyciel mógł karać,
kiedy uważał to za stosowne, mógł wymierzyć
chłostę czym chciał i gdzie chciał, byleby nie
kaleczył”
Jakie były pierwsze spostrzeżenia czarlińskiego nauczyciela, gdy rozpoczął prace w
1861 roku? Utyskiwał i żałował, że nie może
porozumieć się z miejscową ludnością w języku niemieckim. Niewielu umiało czytać czy
też pisać po polsku. Jak sam zaznaczył - „Na
Sponsor numeru:
ogół lud był umysłowo zaniedbany, szczególnie polski. Szkoły ewangelickie, o ile uczęszczały do nich dzieci znające język niemiecki,
wykazywały wyższy poziom nauki, chociaż i
tu postępy i wyniki na ogół zależały od woli i
sumienności nauczyciela”. Z wielkim entuzjazmem przystąpił do działania, przede wszystkim germanizując ponieważ”przylgnął więcej
do niemczyzny”, jak sam to przyznał. To było
jego posłannictwo, które realizował w ciągu 31
lat aktywności pedagogicznej.
U schyłku swej kariery zawodowej, pod koniec roku 1890, Herman Kreft zastanawiał się
nad wynikami swej pracy wychowawczej, a
wyniki oceniał postępami niemczyzny. Dzieła swego nie dokonał i germanizacja dwóch
polskich osad nie powiodła się, nad czym
bardzo ubolewał. Chciał dokonać cudów, jak
to stało się w jego rodzinnym Chinowie. Pomimo wielkiego zaangażowania, efekty były
mizerne. W zapisie kronikarskim z 1893 roku
odnotowano, że dzieci czyniły na ogół mierne
postępy. Z kolei uczniowie drugiego oddziału
czytały używając elementarza i nie umiały pisać dyktand.
Mając 61 lat, w roku 1892 Herman Kreft
przeszedł w stan spoczynku ”zniszczywszy
zdrowie i przytępiwszy umysł”, jak sam napisał. Był pracowity i oszczędny z natury, a w
pracy pedagogicznej bardzo konsekwentny i
wytrwały. Mógł zatem w spokoju i beztrosko
spełnić ostatnie dni swego życia w Tczewie.
Dysponując wolnym czasem poświęcił się
pasji pisarskiej i opublikował w 1910 roku, w
kociewskim kalendarzu powiatowym, kronikę
swego rodzinnego Chinowa. Zmarł 20 I 1915
roku. Odszedł człowiek, który był kronikarzem
epoki swego czasu. Pisał o tym, co widział i dostrzegł. Wnikliwa analiza wydarzeń, choć nie
zawsze obiektywna, wskazuje na różne aspekty życia codziennego mieszkańców Czarlina.
Osiągnięcia Hermana Krefta w tej mierze są
godne uwagi.
Wobec uchwał i zarządzeń eliminujących
język polski z ostatniego bastionu, jakim była
nauka religii w szkołach, do walki w obronie
mowy ojczystej stanęły dzieci. Pod datą 2
XI 1906 roku znajduje się notka, zawierająca
szczegóły na ten temat. Starsze dzieci pozdrowiły po polsku wchodzącego do klasy nauczyciela religii. Zostały wymienione nazwiska najaktywniejszych uczniów, którzy wzięli udział
w „sztrajku” szkolnym, a mianowicie Fran-
ciszek i Marcin Rybiccy oraz Jan Stopieński.
Wobec buntujących się zapowiedziano chłosty,
a ojcom zapłacenie kar grzywny. Obawa przed
konsekwencjami skłoniła dzieci do rezygnacji z akcji protestacyjnej już następnego dnia.
Jak zanotowano wówczas w kronice „sztrajk
ucichł i więcej się nie powtórzył”.
Po przejęciu majątku czarlińskiego, Samuel
Heine założył intratną hodowlę owiec rasy merynos, kontynuowaną przez jego następców w
II połowie XIX wieku. W związku z importem
tańszej wełny australijskiej, dotychczasowa
rasa owiec już nie przynosiła tak dużych dochodów. Podjęto decyzję o wymianie i sprowadzono w 1874 roku z Francji rasę rambouillet.
Duża efektywność produkcji oraz wysoka
cena poszczególnych okazów hodowli narkowskiej, ugruntowała jej powszechną sławę
i rozgłos. Barany na ubój sprzedawano przeciętnie po 16 talarów. W 1880 roku, niektóre
sztuki osiągnęły wagę 106 kilogramów. Roczny dochód z ich sprzedaży wynosił niejednokrotnie 1000 talarów. W 1884 roku bogaty farmer amerykański nabył 4 barany i 8 owiec za
kwotę 12 tysięcy marek. Za najlepszego barana zapłacił 4 tysiące marek i była to najwyższa
cena transakcji handlowej, jaką kiedykolwiek
uzyskano ze sprzedaży pojedynczej sztuki
tego gatunku zwierząt. Z transportem owiec
do Ameryki Południowej udał się owczarz
Jaskólski. Zdobycie pierwszej nagrody na wystawie wiedeńskiej przez hodowlę narkowską,
to wymierny efekt działalności uhonorowany
wyróżnieniem.
Do wszelkich prac polowych wykorzystywano woły pociągowe sprowadzone z Bawarii, gdyż tutejsza rasa bydła nie dawała dobrego
materiału. Dla poprawy rasy kupowano bydło
rasy holsztyńskiej. Aby uzyskać wysokie plony buraków cukrowych, należało wcześniej
dokonać głębokiej orki gruntów. Toteż do pługów zaprzęgano albo 4 konie, albo 4 woły.
Bardzo opłacalna okazała się uprawa buraków cukrowych, którą rozpoczęto w roku
1870. Przetwarzano je początkowo w cukrowni lisewskiej, a od 1879 roku w tczewskiej. Z
tekstu kroniki dowiadujemy się, że ostatnia z
wymienionych instytucji w latach 1882 i 1883
odrzucała 50% dewidendy, a w 1884 roku
30%. Autor podał dokładną cenę cukru i wynosiła ona 1,20 mk za kilogram. Później obniżono ją do 70 fenigów.
Marek Kordowski
Gerard i Marek Kalkowscy - Stolarstwo - Subkowy
Ferma kurcząt i kaczek - Teresa i Tadeusz Januszewscy - Gniszewo
Redakcja: Ks. Feliks Kamecki i Szczepan Rajski.Współpraca: A. Bartoszewska, S. Cichocka, M. Goleniowska, L. Kapturska, I. Kołodziejska, K. Kulwińska.
Ks. S. Olszewski, Ks, S. Adrich, Ks, Ariel Januszewski, B. Ziemann, A. Falgowska. Skład komputerowy:Wiesław Niemaszyk. Foto: J. Gądek.
Adres: 83-120 Subkowy, ul. Kościelna 8, tel. 536-85-19
Druk: Drukarnia MPC Gdańsk ul. Starowiejska 65/67. Tel. 343-20-31. Nakład 600 egz.
24
Sztuka sakralna
TRÓJCA ŚWIĘTA – OBLICZE BOGA
Dogmat o Trójcy Świętej sformułowany
został już w IV wieku i od samego początku
stał się przedmiotem gwałtownych sporów
teologicznych, które doprowadzały nawet do
herezji. Niezmiernie trudno było zobrazować
dogmat o Bogu Trójjedynym w sztuce, podobnie jak i zrozumieć jego istotę. Wyobrażenia
ludowe niejednokrotnie działalność
Osób Trójcy Świętej rozdzielały w
czasie. Zgodnie z tymi przekazami
początki świata, to okres panowania
Boga Ojca, teraźniejszością rządzi
Pan Jezus, a czasy Ducha Świętego
to bliżej nieokreślona przyszłość.
W sztuce europejskiej istnieje
kilka schematów ikonograficznych,
według których artyści przedstawiali Trójcę Świętą. Najczęściej jest to
tzw. Tron łaski. Bóg Ojciec siedzący
na tronie trzyma przed sobą Chrystusa Ukrzyżowanego, a poniżej
unosi się Duch Święty w postaci
gołębicy. Przedstawienie to szczególnie popularne było w okresie
kontrreformacji.
Według tego schematu, Tomaso
di ser Giovanni Guidi di More, zwany Masaccio namalował fresk na
ścianie florenckiego kościoła Santa
Maria Novella. Dzieło to znane jest
po nazwą „Trójca Święta z Maryją i
św. Janem”. W centrum obrazu znajduje się Trójca Święta: stojący na
podwyższeniu Bóg Ojciec podtrzymuje krzyż Syna. Nad Jezusem unosi się słabo widoczna gołębica symbolizująca Ducha Świętego. Po obu
stronach krzyża stoją Matka Boża i
św. Jan. Fresk powstał na zamówienie bogatej rodziny florenckiej, która chciała w ten sposób udekorować
rodzinną kaplicę grobową. Fundatorów można dostrzec u dołu obrazu,
klęczących i adorujących Trójcę
Świętą. To wielkie dzieło, obecnie
mocno już zniszczone, zapoczątkowało przełom w malarstwie i stało się wzorem
dla innych artystów. Masaccio, jako pierwszy
wprowadził do swojej twórczości nowy sposób
malowania perspektywy, co pozwoliło artyście
uzyskać niezwykłe w jego czasach wrażenie
głębi w obrazie. Trójca Święta umieszczona
została w arkadzie otwierającej jakby głęboka
niszę przykrytą sklepieniem.
W średniowieczu Trójcę Świętą przedstawiano często zasiadającą na królewskich
tronach,tak aby ukazać jej majestat, chwałę i
triumf. Malarstwo renesansowe, które dużą
wagę przywiązywało do uczuć, zwróciło uwa-
gę na relacje pomiędzy Ojcem i Synem. Tak
dzieje się w przypadku dzieła El Greca. W
jego „Trójcy Świętej” Bóg Ojciec z miłością i
czułością obejmuje Syna. Twarz Ojca wyraża
bezgraniczny smutek, a Jego ramiona czule
podtrzymują martwe ciało Syna. El Greco namalował Chrystusa obdartego z szat i bezwład-
nie spoczywającego w objęciach Ojca. Jezus
ma wykręcone ręce, tak, jakby jeszcze przed
chwilą były one przybite do krzyża. Artysta
wyraźnie zaznaczył też rany na rękach, nogach
i boku Syna Bożego. Wszystko to wskazuje, że
obraz przedstawia chwilę, która nastąpiła tuż
po zgonie Zbawiciela. Jezus odniósł właśnie
wielkie zwycięstwo, jakim była Jego zbawcza
śmierć na krzyżu. Nad głowami Ojca i Syna
widnieje biały gołąb, symbolizujący Ducha
Świętego. Osobom Trójcy Świętej towarzyszą
płaczące anioły. Inspiracją dla El Greca była
tzw. Pieta – popularne przedstawienie rozpa-
czającej Matki Bożej, trzymającej na kolanach
martwego Jezusa. Cierpienie Ojca na obrazie
El Greca jest równie wielkie. Obraz powstał
na zamówienie dostojnika z Toledo Diego de
Castilla i został umieszczony w kościele Santo
Domingo el Antiguo w tym mieście.
Ślad bólu na twarzy Ojca, który doświadczył śmierci dziecka, wyraźnie widać także w innym przedstawieniu
Trójcy Świętej. Jego autorem jest
Pieter Coecke van Aelst. Bóg Ojciec z obrazu patrzy nam prosto w
oczy, przekazując przede wszystkim wielką siłę i spokój. Swymi
potężnymi ramionami podtrzymuje
zdjęte z krzyża ciało Syna, równie
eksponowane na obrazie jak sylwetka Ojca. Przebite gwoźdźmi stopy
Jezusa, podobnie jak i stopy Ojca,
spoczywają na kuli ziemskiej, będącej symbolem stworzonego świata.
Umieszczone symetrycznie po obu
stronach obrazu anioły przytrzymują przedmioty przypominające
mękę Chrystusa: u góry krzyż i kolumnę, przy której Go biczowano,
poniżej tabliczkę z napisem „INRI”,
która była przybita do krzyża i koronę cierniową. Anioły głoszą więc
chwałę Boga, który w osobie Syna
oddał życie za ludzi. Otoczonego
światłem gołębia – symbol Ducha
Świętego, widzimy ponad głowami
Ojca i Syna. Trójca Święta znajduje się w niebiańskiej przestrzeni,
skąpana w złotym, nadnaturalnym
świetle, które zdaje się promieniować właśnie od trzeciej Osoby
Boskiej. Poniżej artysta domalował
niewielki fragment ziemskiego krajobrazu.
Inny, równie popularny schemat
ukazywania Trójcy Świętej to kompozycja pozioma trzech postaci:
Boga Ojca, Syna Bożego i Ducha
Świętego. Do tego typu przedstawień zaliczyć można scenę koronacji Matki
Bożej. W tej kwestii biografia ustępuje miejsca
teologii. Nie chodzi bowiem o to, by zilustrować moment życia Najświętszej Panny, lecz
by ukazać za pomocą symbolu kult maryjny i
Świętą Trójcę. W górnej części tego wizerunku znajduje się przedstawienie trzech Osób
Boskich. Bóg Ojciec i Syn Boży wkładają
wspólnie koronę na głowę Maryi, której postać
widnieje nieco niżej. Koronacja odbywa się w
obecności gołębicy, uosabiającej Ducha Świętego.
(oprac. K. Kulwińska)
25
Wójt Gminy Subkowy po rozstrzygnięciu ogłoszonego w miesiącu kwietniu
konkursu na realizację zadań publicznych
na podstawie ustawy o działalności pożytku publicznego i wolontariacie przyznał
dotacje podmiotom, które złożyły poprawne
oferty. W tym roku, podobnie jak w poprzednim z takiej możliwości wsparcia skorzysta
Rzymskokatolicka Parafia Św. Wojciecha w
Gorzędzieju, Stowarzyszenie Rodzina Kolpinga przy Parafii Św. Stanisława Biskupa i
Męczennika w Subkowach, oraz Stowarzyszenie Krzewienia Kultury Fizycznej Orzeł
Subkowy. Wymienione podmioty będą realizowały część zadań własnych gminy polegających w głównej mierze na szeroko pojętym
wychowaniu dzieci i młodzieży poprzez organizowanie zajęć w czasie wolnym. Dzięki tej
formie, która polega na połączeniu środków
publicznych i dużemu zaangażowaniu wolontariuszy, możliwe jest stworzenie dodatkowej
oferty dla rozwijania własnych zainteresowań
i zagospodarowania czasu wolnego.
Tradycją w naszej gminie stały się już
wizyty przedstawicieli niemieckiej delegacji z zaprzyjaźnionej gminy Steimbke w
powiecie Ninburg w pobliżu Hanoweru.
Tym razem w dniach od 1 do 6 maja z odwiedzinami przybyła do nas pięcioosobowa
grupa strażaków na czele z wójtem Hansem
Jurgenem Hoffmanem. Tegoroczny program
wizyty obejmował między innymi udział
w gminnych uroczystościach z okazji Dnia
Strażaka, zwiedzanie Gdyni, Gdańska i Helu,
integracyjne spotkanie z Kociewskim Forum
Kobiet. Tradycją stało się również, że zabezpieczenia atrakcji w podczas jednego dnia wizyty podjęła się współpracująca z nami gmina
Morzeszczyn. W wyniku spotkania włodarzy
trzech gmin ustalono, że również w tym roku
do Niemiec uda się 21-osobowa grupa dzieci
i opiekunów z gmin Subkowy i Morzeszczyn
w celu udziału w międzynarodowym obozie
sportowo – pożarniczym, który zostanie zorganizowany w miejscowości Langendamm w
dniach od 25 czerwca do 4 lipca.
W dniu 5 maja Wójt Gminy Subkowy
Mirosław Murzydło podpisał umowę na realizację długo oczekiwanej inwestycji polegającej na remoncie drogi gminnej łączącej Subkowy z Brzuścami. Na wykonanie zadania
gmina otrzymała dofinansowanie w ramach
Narodowego Programu Przebudowy Dróg
Lokalnych. Zgodnie z umową partnerstwa
dofinansowania udzieliło również Starostwo
Powiatowe w Tczewie. Realizacja inwestycji przewidziana jest w terminie od początku
czerwca do końca września, może jednak
nastąpić w terminie znacznie krótszym, w zależności od możliwości wykonawcy, którym
jest znana na naszym terenie firma WAKOZ
z Luzina.
W dniu 10 maja w Domu Kultury odbyło
się II spotkanie organizacyjne dotyczące zrealizowania w naszej gminie w październiku
Wieści gminne
tego roku projektu pod nazwą - Sympozjum
kulinarne „O jeściu na Kociewiu” w ramach
IV Kongresu Kociewskiego. Realizatorem
projektu jest Stowarzyszenie Kociewskie Forum Kobiet.
Projekt pt.: Sympozjum kulinarne „O jeściu
na Kociewiu” rozpoczyna się od 15.05.2010
r. i trwać będzie do 15.11.2010 r. Dofinansowany jest przez Zarząd Powiatu Tczewskiego
w ramach konkursu ofert na realizację zadania publicznego „Rozwój kultury w powiecie
tczewskim”.
Patronat honorowy nad Sympozjum obejmie Starosta Tczewski i Wójt Gminy Subkowy.
Do udziału w projekcie zaproszeni zostaną uczestnicy IV Kongresu Kociewskiego,
mieszkańcy powiatu tczewskiego, mieszkańcy gminy Subkowy, a także młodzież gimnazjalna i Koła Gospodyń Wiejskich z terenu
Kociewia.
W dniu 14 maja w Pelplinie odbył się IV
Integracyjny Dzień Sportu, w którym uczestniczyły reprezentacje radnych i pracowników
administracji samorządowej z gmin Stężyca,
Przodkowo, Żukowo, Gniew, Pelplin, Morzeszczyn i Subkowy. Głównym celem imprezy jest integracja środowisk kaszubskich
z kociewskimi poprzez rywalizację sportową.
Wśród konkurencji sportowych dominuje piłka siatkowa, natomiast rozgrywane są dodatkowo tenis stołowy, szachy, Baśka, przeciąganie liny oraz konkurencje sprawnościowe
dla przewodniczących rady gminy, sekretarzy gmin oraz wójtów i burmistrzów. W tegorocznej imprezie najlepszą gminą okazało
się Przodkowo, natomiast nasza gmina zajęła
piąte miejsce.
W dniu 12 maja rozstrzygnięty został
przetarg na realizację kolejnego w tym roku
zadania inwestycyjnego polegającego na
budowie kompleksu boisk sportowych w ramach rządowego programu „ Moje Boisko
Orlik 2012”. W ramach inwestycji przewidziana jest budowa oświetlonego i ogrodzonego kompleksu sportowego składającego
się z boiska do piłki nożnej o sztucznej nawierzchni, wielofunkcyjnego boiska do piłki
ręcznej, siatkowej, koszykowej i tenisa ziemnego, bieżni lekkoatletycznej, a także murowanego budynku administracyjnoszatniowego oraz dróg dojazdowych i chodników.
Oddanie obiektu do użytku przewidziane jest
na dzień 10 października tego roku.
Niecodzienny gość Leontijs Romanovskis odwiedził naszą gminę w dniu 14 maja.
Mieszkaniec Łotwy, siedemdziesięcioletni
podróżnik, którego niecodziennym hobby jest
zwiedzanie świata na rowerze bez własnych
środków finansowych, wykorzystując do tego
celu ludzką dobroć i propagując przy tym
zdrowy styl życia. Pan Leontijs w wieku
18 lat zachorował na cukrzycę, którą wyleczył przy użyciu niekonwencjonalnych
metod leczenia. Po przejściu na emeryturę
zaczął podróżować pokonując dziennie średnio około 100 km, wykorzystując każdą możliwą okazję do propagowania swoich metod
na zdrowy sposób bycia. W ten sposób przejechał większość krajów Europy i nie tylko.
W dniu 10 maja w Urzędzie Gminy w
Subkowach odbyło się posiedzenie Komisji
Ochrony Środowiska i Rolnictwa Rady Gminy Subkowy. Tematem obrad komisji było
omówienie oraz analiza planów zagospodarowania przestrzennego w poszczególnych
sołectwach naszej gminy. Ponadto komisja
zajęła się oceną gospodarowania środkami
Gminnego Funduszu Ochrony Środowiska i
Gospodarki Wodnej, a także zapoznała się ze
stanem urządzeń melioracyjnych, planowanymi remontami i inwestycjami oraz działalnością Gminnej Spółki Wodnej.
Dnia 8 maja Gmina Subkowy po raz kolejny przyłączyła się do ogólnopolskiej akcji
„Polska Biega”. Organizatorem lokalnym był
Urząd Gminy w Subkowach, a koordynatorem akcji Dom Kultury w Subkowach. W
sprawne przeprowadzenie zawodów włączyli
się nauczyciele wychowania fizycznego ze
szkół naszej gminy. Celem tej akcji jest zachęcenie Polaków do aktywnego spędzania
wolnego czasu i promowanie biegów jako
sposobu na zdrowy tryb życia.
Biegi rozpoczęły się o godz. 16:00 na
ul. Spacerowej przy lesie. Trasa przebiegała
przez drogę leśną, natomiast metą było boisko
sportowe w Wielgłowach.
W tym roku w akcji brało udział 33 zawodników. Najliczniejszą grupę stanowiły
dzieci w kategorii Szkoła Podstawowa klasy I
– III (17 osób). Uczestnicy biegu, którzy jako
pierwsi dobiegli do mety, otrzymali nagrody. Byli to: w kategorii Szkoła Podstawowa
klasy I – III: I miejsce Kalkowski Paweł, w
kategorii Szkoła Podstawowa klasy IV – VI
(chłopcy): I miejsce Kalinowski Michał, w
kategorii Szkoła Podstawowa klasy IV – VI
(dziewczęta): I miejsce Lisewska Agata, w
kategirii Dorośli mieszkańcy Gminy Subkowy: I miejsce Czerwiński Marcin.
Ponadto nagrodę otrzymał najmłodszy
zawodnik biegu Miłosz Czerwiński (5 lat) i
najstarszy pan Aleksander Woźniak.
Na zakończenie zawodów wszyscy uczestnicy spotkali się na boisku sportowym w
Wielgłowach na wspólnym grillowaniu. W
organizację biegu włączył się również GOPS
w Subkowach. Organizatorzy serdecznie
dziękują wszystkim, którzy z wielkim zaangażowaniem włączyli się w przebieg akcji,
szczególnie głównemu sędziemu panu Marcinowi Czerwińskiemu i panu Leszkowi Sarkowiczowi za uwiecznienie spotkania w kadrze
swojego obiektywu. Na kolejną edycję zapraszamy za rok.
dok. na str. 26
26
K o n k u r s „Zgadnij” nr 103
a) przy trzech
b) przy czterech
c) przy pięciu
4) Jaki kolor ornatu obowiązuje kapłana w okresie
W tym numerze Quiz liturgiczny. POWODZENIA!!!
zwykłym roku liturgicznego?
a) biały
1) Którą litanię Kościół odmawia szczególnie w czerwcu na speb) zielony
cjalnym nabożeństwie?
c) czerwony
a) Litanię do Imienia Pana Jezusa
b) Litanię ku czci Najświętszego Serca Pana Jezusa
Rozwiązania przesyłajcie do 12 czerwca 2010 r.
c) Litanię do Wszystkich Świętych
2) Co jest najbardziej znanym i tradycyjnym elementem obchoNagrodę za rozwiązanie konkursu nr 103 otrzymują bradów uroczystości Bożego Ciała?
cia Łukasz i Karol Dembowscy z Gręblina.
a) święcenie wody chrzcielnej
b) procesja z Najświętszym Sakramentem
GRATULUJEMY!!!
c) Msza św. i litania
3) Przy ilu ołtarzach zatrzymuje się procesja Bożego Ciała?
Nagrodę można odebrać 6 czerwca 2010 r.
dok. ze str. 25
Spotkanie ku czci pamięci Naszego Rodaka, Jana Pawła II odbyło się w
Domu Kultury w dniu 29 kwietnia 2010
roku. Zostało przygotowane przez instruktorów kulturalno – wychowawczych, natomiast
wystąpiła grupa dzieci i młodzieży uczęszczająca na zajęcia teatralne prowadzone w Domu
Kultury. Spotkanie rozpoczęło się o godzinie
1700. W czasie spotkania przybliżono wszystkim zgromadzonym życiorys Jana Pawła II.
Zaprezentowano także krótkie filmiki z życia
Papieża oraz łączące się z jego pontyfikatem
utwory i fragmenty przemówień. Wszystkiemu towarzyszyła prezentacja multimedialna,
na której zostały zawarte zdjęcia z czasów
zarówno młodości Karola Wojtyły, jak i jego
kapłaństwa, a także z czasu pontyfikatu. Ukazane zostały również trasy pielgrzymek, jakie
odbył do Polski. Natomiast dzieci i młodzież
zaprezentowały życie Jana Pawła II nie tylko
w formie narratorskich wystąpień, ale także
wyrecytowały kilka wierszy związanych z tematem spotkania. Zatem na scenie wystąpiły:
Dominika Cherek, Klaudia Maciąg, Wiktoria
Chronowska, Julia Lis, Paulina Brandt, Daria,
Klaudia Guz, Natalia Zander, Klaudia Czachorowska, którym serdecznie dziękujemy za
udaną współpracę. Dziękujemy także członkom Klubu Seniora Radość, którzy liczną
grupą przybyli na występ.
Długi weekend to czas, kiedy wielu może
sobie pozwolić na dłuższe lenistwo. Jest to zatem czas rozpoczęcia sezonu grillowania. Natomiast w Gminie Subkowy, tradycyjnie od
kilku lat na boisku sportowym w Subkowach,
odbywa się festyn rekreacyjno – kulturalny.
Tegoroczna majówka upłynęła pod hasłem
muzyki country. Głównym gościem sobotniego spotkania był zespół ALABAMA BAND,
przybyły do nas z Warszawy. Zaprezentował
on niemal dwugodzinny program, dzięki któremu przybliżył mieszkańcom prezentowany
przez nich rodzaj muzyki country. W przerwie
w występie instruktorzy Domu Kultury zorganizowali dla najmłodszych krótką zabawę
z chustą animacyjną, która zdobywa w naszej
gminie coraz większą popularność, przyspa-
Wieści gminne
rzając wszystkim uczestnikom mnóstwo dobrej zabawy i radości.
Po występie zespołu country przyszedł
czas na zabawy i konkurencje z nagrodami,
skierowane do dzieci i młodzieży, przybyłych
na boisko sportowe. Po nich rozpoczęła się
zabawa taneczna dla mieszkańców.
Podczas całego festynu na boisku znalazły
się takie atrakcje jak zamki dmuchane i zjeżdżalnie, stoiska z zabawkami i watą cukrową, mała gastronomia oraz ogródek piwny.
Ponadto każdy mógł się poczęstować nieodpłatnie tradycyjną strażacką grochówką oraz
chlebem ze smalcem przygotowanym według
receptury pań z Klubu Seniora.
Chłodny wieczór i noc sprawiły, iż na festyn przybyło niewiele osób, i zakończył się
koło północy. Jednak przebiegał on bez zakłóceń i problemów zarówno ze strony organizacyjnej jak i ze strony przybyłych mieszkańców, co cieszy organizatorów i daje siłę
do kolejnych działań. Dlatego też dziękujemy
wszystkim przybyłym za udział i wspólną zabawę, jednocześnie zapraszamy do udziału w
kolejnych imprezach, o których informacje są
dostępne zawsze na stronie internetowej Gminy Subkowy.
Dnia 2 maja w sali Zespołu Szkół w
Subkowach miał miejsce XXVI Turniej
Majowy w Tenisie Stołowym. Organizatorem spotkania był Dom Kultury realizując
zadanie w ramach pożytku publicznego zleconego przez Gminę Subkowy; Kociewskie
Stowarzyszenie Przyjaciół Sportu w Swarożynie oraz Drużyna Tenisa Stołowego
„Emo – Swarożyn”. Do sportowej realizacji
stanęło 45 zawodników reprezentujących
różne regiony z całego kraju i zagranicy.
Najlepsi zawodnicy otrzymali puchary oraz
nagrody rzeczowe.
Zwycięzcą tegorocznego Turnieju w Finale A był Andrzej Truszczyński (zawodnik,
który na co dzień gra w lidze niemieckiej),
który otrzymał puchar Starosty Powiatu
Tczewskiego. Drugie miejsce w Finale
A przypadło mieszkańcowi Gminy Subkowy Tomaszowi Choszcz – otrzymał
puchar Przewodniczącego Rady Powiatu
Tczewskiego, a III miejsce zdobył Wojciech Cierlica otrzymując puchar Prezesa
Kociewskiego Stowarzyszenia Przyjaciół
Sportu Swarożyn. Finał B wygrał Januszewski Sławomir, otrzymał puchar Wójta
Gminy Subkowy. Puchar Dyrektora Domu
Kultury w Subkowach w finale C zdobył Rybak Tomasz. Finał D i puchar Wójta Gminy
Tczew wygrał Tomczyk Mariusz. Zwycięzca finału E to Komorowski Krzysztof (dostał puchar Prezesa Banku Spółdzielczego
w Tczewie). Kolejny puchar to Puchar Wiceprezesa KSPS Swarożyn zdobyty w finale
F przez Kopczyńskiego Grzegorza. Status
zwycięzcy w finale G otrzymał Dobrzelecki Bogusław otrzymując puchar Drużyny
„EMO” Swarożyn. Pan Rekowski Zygmunt
w finale H pokonał rywali i zdobył puchar
Przewodniczącego Rady Gminy Subkowy.
Finał J należał do pana Sobocińskiego Ryszarda, który wygrał puchar Komendanta
OSP Gorzędziej. Również w rozgrywkach
turniejowych brała udział pani Kita Paulina,
która także otrzymała puchar i wyróżnienie
dla najmłodszego uczestnika. Z kolei pan
Nowak Edward otrzymał wyróżnienie i nagrodę rzeczową dla najstarszego uczestnika. Oprócz nagród rzeczowych i pucharów
każdy uczestnik turnieju otrzymał drobny
upominek w postaci płyty DVD z filmem
bułgarskim, czeskim lub polskim. Fundatorem płyt DVD była gazeta „Dziennik Bałtycki”. Dodatkowo upominek otrzymała również osoba, która zajęła ostatnie miejsce w
rozgrywkach turniejowych. Była to deska
z przewrotnym napisem, który brzmiał następująco „ostatnia deska ratunku”. Przygotowaniem poczęstunku dla wszystkich zawodników zajęła się pani Maria Georgijew
serwując gościom kuchnię bułgarską. Organizatorzy dziękują wszystkim sponsorom
oraz osobom zaangażowanym w przebieg i
organizację turnieju. Kolejne rozgrywki już
za rok. Zapraszamy.
27
I KOMUNIA ŚWIĘTA 2010
1 SZKOŁA PODSTAWOWA Subkowy
klasa II A zdjęcie nr 1
1. Block Adam, 2. Gąsiorowski Dominik,
3. Jabłonka Kinga, 4.Krawczyk Julia,
5. Maciąg Robert, 6. Mokwa Paweł,
7. Nawój Paweł, 8. Piotrowska Wioleta,
9. Polańska Roksana, 10.Rupa Bartosz,
11.Sarach Michał, 12.Stalmaski Mateusz,
13.Wojcicki Mateusz, 14.Wolska Anna,
15.Wolski Sebastian, 16.Zdyb Kacper
SZKOŁA PODSTAWOWA Mała Słońca
klasa II - zdjęcie nr 2
1.Kolberg Wiktoria, 2.Kondysiak Nikola,
3.Laszkiewicz Daria, 4.Musiał Brygida,
5.Strambowski Kacper, 6.Witkowski Adrian
Gniszewo /Szkoła w Swarożynie/
1.Cichoń Alicja, 2.Cichoń Kinga
2
SZKOŁA PODSTAWOWA Subkowy
klasa II B - zdjęcie nr 3
1. Baran Maciej, 2.Cheda Kamila,
3.Herstowska Andżelika, 4.Kamrowska Kamila,
5.Kubacka Karol, 6.Landowski Michał,
7.Laszkiewicz Natalia, 8.Mackiewicz Konstanty, 9.Makowska Magdalena,
10.Makowska Natalia, 11.Małolepszy Dawid,
12.Noga Michalina, 13.Predel Zuzanna,
14.Przybyłowska Patrycja, 15.Sarkowicz
Paweł, 16.Szałański Tomasz, 17.Walkowiak
Natalia, 18.Walkusz Karol, 19.Zielińska Kinga
SZKOŁA PODSTAWOWA Brzuśce
klasa II - zdjęcie nr 4
1.Dzienisz Dominik, 2.Faliński Kacper,
3.Fordon Dominik, 4.Kasprzak Katarzyna,
5.Kriger Tomasz, 6.Kwaśniewski Bartosz,
7.Lisewska Julia, 8.Małodziński Franciszek,
9.Mokwa Przemysław, 10.Podlewska Zofia, 11.Puchała Jakub, 12.Rogaczewski Łukasz, 13.Rudzka Sandra, 14.Sójka Marcelina,
15.Zakrzewska Weronika
3
4
28
2
Wykonawcy XIV Koncertu
Fundacji „Uśmiech Dziecka” w Subkowach
1
Krystyna Prońko, młodzież ze szkoły w Subkowach
przygotowana przez Zdzisława Świtallę, Ireneusz Krosny
3
4
5
6
7
foto 6 - Krystyna Prońko wśród głównych sponsorów koncertu Fundacji
8
9
10

Podobne dokumenty