Nr 117
Transkrypt
Nr 117
1 PARAFIA ŚW. STANISŁAWA BPA W SUBKOWACH NR 5 (117) MAJ 2010 6 B c z e r w c a E A T Y 2 0 1 0 W a r s z a w a F I K A C ZŁO DOBREM ZWYCIĘŻAŁ J Ks. Jerzy Popiełuszko A 2 ODPUST PARAFIALNY W SUBKOWACH FESTYN MAJOWY 34. ROCZNICA ŚWIĘCEŃ KAPŁAŃSKICH KSIĘDZA PROBOSZCZA WYBORY W AKCJI KATOLICKIEJ 3 Współpracowała z zespołami Refleks, Respekt, Skaldowie, ABC, Czerwone Gitary. Pierwszy siwy włos na twej skroni.. ,Małe tęsknoty, Jesteś lekiem na całe zło – to tylko niektóre z hitów gwiazdy jubileuszowego koncertu Fundacji Uśmiech Dziecka – Krystyny Prońko. Kiedy pani w sobie odkryła talent? Skąd wzięła się pasja? Ja w sobie niczego nie odkryłam. Po prostu lubiłam śpiewać i nagle okazało się, że to jest moja dróżka, moje życie. I tak się stało. Studiowała pani na wydziale jazzu i muzyki rozrywkowej. Jednak chyba nie do końca realizuje pani jazzową formę. To prawda. Nie poszłam w jazz. To znaczy oczywiście śpiewam repertuar jazzowy, ale publiczność tego rodzaju muzyki jest raczej znikoma, więc na koncertach tego nie śpiewam. Nie ma większego zapotrzebowania na ten typ muzyki. Czy ma pani swoje ulubione piosenki, z którymi wiąże pani jakieś sentymentalne wspomnienia, czy zabawne anegdoty? Nie mam. Staram się nie mieć, bo tu nie o to chodzi, żebym ja miała ulubione piosenki, tylko żeby miała je publiczność. Jest pani znana za granicą, w Europie, Stanach Zjednoczonych, oczywiście w Polsce… Pani muzyki słuchają całe pokolenia odkrywając ją wciąż na nowo. Na czym polega ten fenomen? Nie wiem, nie mam pojęcia. Życzyłabym sobie, żeby to trwało jak najdłużej, życzyłabym tego wszystkim artystom. Może zawdzięczam to repertuarowi, który śpiewam, może rodzice mieli płyty i teraz dzieci szukają tych nagrań na nowych nośnikach. Trudno powiedzieć, niemniej jednak to bardzo miła sytuacja.. W jaki sposób pani tworzy: to jest żmudna rzemieślnicza praca czy raczej romantyczny impuls i natchnienie chwili? Napisałam bardzo niewiele piosenek. Natomiast odtwórczo jest to rzeczywiście bardzo rzemieślnicza praca, jedni wkładają w to zadanie mnóstwo pracy, pasji i serca, innym przychodzi to o wiele trudniej – w moim przypadku dzieje się to bez problemów. Rzemiosło artystyczne to ciężki kawałek chleba. Wszystko zależy od dnia, godziny, nastawienia humoru – to jest bardzo kapryśny zawód. Jest pani jurorką programu „Śpiewaj i walcz” jak ocenia pani program, czy rzeczywiście jest szansa dla młodych ludzi? Jak przebiega praca jury oceniającego? Może zdradzi nam pani jakąś drobną tajemnicę telewizyjnego show? Już w założeniu jest to, że program jest pewną szansą dla zawodników, tą szansą ma być występ w Opolu, program zaś jest jakby publicznym castingiem do tego zadania, reality show. Jak oni to wykorzystają – trudno przewidzieć. Myślę, ze dla występujących to jest bardzo trudna i stresująca sytuacja, ja bym się na to z pewnością nie odważyła Ileś tam lat wstecz, a nawet teraz nie wiem, czy bym się zdecydowała. W tym programie efekt końcowy nie jest oczywiście wynikiem pracy jury, a publiczności – to ona tak naprawdę będzie wybierać kierując się - bądź nie - naszymi podpowiedziami i ocenami. Pani ulubiona książka, film? Nie mam zbyt dużo czasu na takie rzeczy. Od lat jak tylko mogę wracam, do „Casablanki”. Uwielbiam ten film. Jeśli chodzi o książkę ,nie mam takiej, do której bym wracała. Jeśli chodzi o autorów to, bardzo lubię Lema. Co jest wyjątkowego w twórczości Lema? Odrywa od rzeczywistości. Jak spędza pani wolny czas? Chodzę na spacery z psem, w ogrodzie sobie pracuję. Słowo - rada do młodych ludzi, artystów? Być krytycznym wobec siebie, starać się zauważać błędy, które się robi. działać sam i tak zostało do dzisiaj. Fascynacja sztuką trwa od dzieciństwa, dlaczego więc wybrał Pan zupełnie niepokrewny kierunek studiów? To jest tak, że w Polsce nie da się zdobyć wykształcenia po linii moich zainteresowań, nie ma tu żadnej wyższe szkoły pantomimy, wszyscy, którzy się uczą tej sztuki – robią to przy zespołach teatralnych. Formalnie nie ma takich szkół kierunkowych, nie widziałem sensu pójścia do szkoły teatralnej, gdzie uczą się aktorzy słowa, dlatego, że jest to dla mojej dziedziny szare obce, a z kolei to, czego mogłem się nauczyć tam jeśli chodzi o gest i ruch – to mówiąc mało skromnie, już jako maturzysta wykraczałem poza ten poziom. Zresztą prowadziłem swojego czasu warsztaty dla aktorów PWST na zaproszenie J. Stuhra, Wileńskiej Szkole Teatralnej. Więc nie było sensu zajmowania się w tym momencie szkołą teatralną. Więc prywatne zainteresowania skierowałem w stronę teologii. Poszedłem na KUL – tam oczywiście założyłem scenę pantomimy. Zdaje się, że nie ma Pan wzorców, z których Pan korzysta tworząc swoje scenki? To prawda, nie mam wielkiego idola, z którego twórczości korzystam, ściągam gagi czy pomysły. Podążam swoją własna drogą. Bardzo wielu mimów na świecie jest kojarzonych z wizerunkiem, który stworzył Marcell Marcou, popularyzator pantomimy, założyciel pierwszych szkół mimów, klasyk pantomimy, czyli pobielona twarz, brwi malowane kontrastowo powyżej naturalnej linii itp. Mnie to osobiście zbyt się nie podoba. Ja chcę, by pantomima wyglądała bardzo naturalnie, żeby ruch się wydawał właściwie zwykły, codzienny – to oczywiście zawsze będzie złudzeniem, bo w trakcie tego ruchu jest cała skomplikowana technika mima, wszystko, co sprawia, że widzowie wiedzą o czym się opowiada, choć nie używa się słów, widzą ludzi, przedmioty dookoła, choć ich nie ma. Ja się bardzo staram, żeby ta technika była ukryta. Ona musi być, jest konieczna, ale nie musi zwracać uwagi sama na siebie. To jest mój styl, który sobie wypracowałem przez te osiemnaście lat na scenie. To jest mój atut, oczywicie jeszcze repertuar – to jest mój własny repertuar. Skąd Pan czerpie pomysły kolejnych scenariuszy? Jak to sie dzieje? Dobre pytanie. Powiem, że jest to najtrudniejsza część pracy. Mamy jednego mima, mamy niezwykle ubogie środki wyrazu. Gdyby tak popatrzeć na spektakl, to jest człowiek ubrany na czarno, jest białe światło, jest jeszcze ruch tegoż człowieka i dźwięk. Przy tak ubogich środkach wyrazu stworzyć godzinny program, to naprawdę trudna i ciężka praca, zwłaszcza, jeśli już kilka premier się odbyło, kilka tytułów było zrobionych i pojawia się wyzwanie czegoś nowego. dok. na str. 4 Wywiady z gośćmi fundacji Człowiek , który posiadł trudną sztukę opowiadania bez użycia słów, gwiazda tegorocznego koncertu Fundacji Uśmiech Dziecka, najbardziej znany polski mim – Ireneusz Krosny – w wywiadzie dla Emaus okazał się być całkiem rozmowny… Może zacznijmy od początku… jak to się stało, że wybrał Pan taki akurat rodzaj teatru? To się narodziło bardzo śmiesznie. A było to tak: jak byłem około dwunastoletnim podrostkiem, obejrzałem sobie film kryminalny i tam, ku zaskoczeniu wszystkich, był fragment pantomimy. Komisarz prowadzący śledztwo przechodził przez widownię teatru w trakcie trwania spektaklu, była więc taka migawka na scenę, gdzie rozgrywała się pantomima. To był moment zapalny w moim życiu – pomyślałem: też tak chcę! To był pierwszy impuls w stronę pantomimy. Dwa lata później mój brat się wybierał do szkoły na przedstawienie, zabrałem się z nim, poszedłem ze szkołą średnią będąc w podstawówce (śmiech). Zobaczyłem to, co chciałem zobaczyć: świat złudzeń, nieistniejących rzeczy, które przecież niemal widzę, a których nie ma. Po spektaklu okazało się, że to jest teatr młodzieżowy, który właśnie chce zrobić nabór… no i dałem się nabrać, że tak powiem (śmiech). Byłem najmłodszym aktorem tej grupy. Od tego momentu nieprzerwanie zajmowałem się pantomimą. Od 1992 roku postanowiłem 4 Wywiady... dok. ze str. 3 Jak wyglądają przygotowania do wystąpień? Musze ćwiczyć. To jest jak sport, jeżeli nie utrzymuję sprawności ogólnej, to nie ma szans, żeby potem dobrze wypaść na scenie. Dwa razy w tygodniu mam taki trening sportowy: rozciąganie, siła, szybkość. Jeśli chodzi o samą sztukę pantomimy, to zajmuję się ćwiczeniem kolejnych elementów scenki. Natomiast nie ćwiczę codziennie samej techniki pantomimy, dlatego że to jest coś, czego cały czas używam, więc robię to. Część techniki staje się przecież tak zwanym nawykiem ruchowym. To coś jak jazda na rowerze – raz się nauczysz i umiesz jeździć. Co mógłby Pan powiedzieć tym, którzy chcieliby – być może zafascynowani Pana dzisiejszym występem – pójść Pana drogą. Nie radzę (śmiech)! Nie jest to łatwa sztuka. Jest pewien wiek, do którego wypada ją uprawiać – ja jeszcze gram, więc nie jest źle! (śmiech). Z pewnością jest to niemal sportowa dyscyplina – trzeba pilnować sprawności ciała. Trzeba przede wszystkim sprawdzić się. Najlepiej zrobić sobie taki test – wystąpić dla obcej sobie publiczności. Reakcja ludzi, którzy nas nie znają, na nasz artystyczny wyraz, będzie prawdziwa i da nam pojęcie, czy to, co robimy, jest dobre i właściwe. Jak spędza Pan wolny czas? Jest między tymi treningami i występami jakaś chwila wytchnienia? Muzykuję sobie. Sam sobie robię muzykę do przedstawień. Mam w domu rożne instrumenty klawiszowe – dawno temu udało mi się nawet skończyć szkolę muzyczną, jakieś pojęcie mam. Wolna chwila to dla mnie zwykle wypoczynek przy dźwiękach muzyki – siadam sobie i gram. Ulubiony film? Książka? Jest ich bardzo dużo. Sporo oglądam. Powiem może, że moim ulubionym aktorem jest Robert de Niro – utalentowany bardzo; jeśli chodzi o stronę żeńską zdecydowanie Meryl Streep. Książek czytam sporo, ale nie jest to zwykła beletrystyka. Są to książki zagadnieniowe, zawierające konkretną wiedzę, na przykład książki historyczne, tu szczególnie Norman Davisa. Jak ocenia Pan swój dzisiejszy występ, naszą publiczność. Z duma powiem: plan został zrealizowany! (śmiech) Muszę złapać kontakt z publicznością, by przeprowadzić swoje przedstawienie, jest to zabawa dość interaktywna. Myślę, że w Subkowach mi się udało. Reakcje widzów okazały się zgodne z zamierzonymi( śmiech). Świetnie się bawiłem i myślę, że widzowie również. To zresztą jest mój napęd do działania. Serdecznie wszystkim, którzy bawili się dziś ze mną, chciałem w tym miejscu podziękować. Dziękuję za rozmowę. Rozmawiała Anna Falgowska Z ¿ycia parafii... 27 kwietnia na prośbę władz samorządowych gminy Subkowy została odprawiona w naszym kościele Msza św. w intencji śp. Macieja Płażyńskiego, który zginął w katastrofie smoleńskiej. W dniach 30 IV - 1 V br. ks. wikariusz Ariel Januszewski brał udział w delegacji kapłanów dekanatu tczewskiego do Częstochowy w ramach Roku Kapłańskiego. W niedzielę, 2 maja, Mszą św. w kościele subkowskim rozpoczęły się uroczystości ku czci św. Floriana, patrona strażaków. Zgromadziła się nasza brać strażacka, władze straży z powiatu i województwa, władze naszej gminy. Podczas Mszy św. została poświęcona figura św. Floriana dla siedziby straży w Subkowach. 3 maja sumę odpustową w Brzuścach celebrował ks. dziekan prałat Stanisław Cieniewicz. 6 maja, w Pierwszy Czwartek miesiąca, kapłani dekanatu tczewskiego spotkali się na comiesięcznnym skupieniu i adoracji tym razem w kościele filialnym w Brzuścach. Dziękujemy za gościnę w świetlicy. 8 maja odpust św. Stanisława B i M w Subkowach. Przewodniczył J.E. Ks. Biskup Diecezjalny Jan Bernard Szlaga. Dziękuję za obecność sporej części wiernych. Szkoda, że gratisowym autobusem z pięciu wsi zdołało przyjechać tylko 18 parafian. Ks. Biskup poświęcił odrestaurowaną ambonę /czytaj osobny teskt/. 13 maja odbyło się spotkanie członków Akcji Katolickiej i wybory nowych władz /czytaj osobny tekst/ i nabożeństwo fatimskie. 14 maja przeżywaliśmy z dziećmi klas drugich ich pierwszą spowiedź w życiu. W niedzielę, 16 maja, odbyła się uroczystość Pierwszej Komunii św. /zob. osobny tekst i zdjęcia/. 18 maja był Dzień Papieski w 90. urodziny Jana Pawła II. Na Mszy św. o godz. 19 00 śpiewał chór nauczycielski. 20 maja dzieci komunijne brały udział w wycieczce autokarowej do Piaseczna i Pelplina, zakończonej w Brzuścach, a 21 maja delegacja dzieci komunijnych z ks. proboszczem i p. C. Stempą, prezes Caritas, przekazały dużo bombonier i czekolad pensjonariuszom DPS w Narkowach i DPS w Rudnie. Słodycze były darem dzieci i sprawiły obojgu stronom radość. W niedzielę, 23 maja zakończył się „ Biały Tydzień” . W sobotę podczas ślubu i wieczornej Mszy św. śpiewała w naszym kościele wielka artystka scen operowych Europy, na stałe mieszkająca we Francji pani Barbara Siejka. Pani Barbara otrzymała chrzest w naszym kościele, tu ma rodzinę. Może we wrześniu będzie wielki koncert w naszym kościele z udziałem artystki. W niedzielę na Mszy o g. 11 30 śpiewało i grało małżeństwo Żołądkowskich. Dziękujemy. 24 maja obaj księża brali udział w odpuście w parafii Matki Kościoła w Tczewie. 25 maja odbyło się w plebanii kolejne spotkanie Rodziny Kolpinga. 5 Kościół a państwo w PRL 1944-1989 Z Rzymu... Rok 1973 W czasie plenum partii w listopadzie 1972r. przyjęto „Tezy programowe w sprawie zadań partii, państwa i narodu w dziale wychowania młodzieży”. Zmierzały one do możliwie maksymalnego obciążenia dzieci i młodzieży obowiązkami szkolnymi, by zminimalizować wychowawczy wpływ rodziców. „Tezy” wywołały zaniepokojenie w społeczeństwie i protest Episkopatu. W dniu 12 kwietnia 1973 roku sejm PRL uchwałę „ O zadaniach narodu i partii w wychowaniu młodzieży i o jej udziale w budowaniu socjalistycznej Polski”. Episkopat odniósł się krytycznie do działań władz i prezentował zasady katolickie w zakresie nauczania i wychowania dzieci i młodzieży, ale nie wzięto ich pod uwagę. 13 października 1973r. wydał uchwałę o reformie oświaty oznaczającą wprowadzenie dziesięcioletniej szkoły na wzór radziecki. Przez cały 1983 rok toczyła się publiczna dyskusja na temat reformy oświaty i wychowania. Biskupi polscy zgromadzeni na Jasnej Górze na 136. Konferencji Plenarnej ogłosili swe „słowo pasterskie w sprawie reformy wychowania dzieci i młodzieży” w dniu 5 maja 1973r. W słowie tym odnieśli się do dokumentów wydanych przez władzę w sprawie oświaty i wychowania. Podkreślili biskupi, że oba dokumenty uwydatniają decydujące znaczenie rodziny w wychowaniu młodego pokolenia Polaków. Zarazem jednak zapowiadają wprowadzenie popołudniowych zajęć szkolnych oraz organizowanie szkół zbiorczych. Jedno i drugie zamierzenie nie da się pogodzić z podkreślonym przez ustawę sejmową podstawowym zadaniem rodziny, jakim jest wychowanie dziecka. W przypadku wprowadzenia zajęć popołudniowych dziecko zostaje zabrane rodzinie na niemal cały dzień, a w przypadku szkół zbiorczych zmniejsza się znacznie czas przebywania dziecka w rodzinie. Pociąga to za sobą szereg szkodliwych następstw wychowawczych. Całodzienne zajęcia dzieci w szkole uniemożliwiają w praktyce także działalność katechetyczną Kościoła w poszczególnych parafiach. 16 czerwca 1973r. Episkopat Polski ogłosił list pasterski,w którym nawiązał do nowego projektu wychowania: „Ewentualna realizacja owego programu byłaby pogwałceniem podstawowych praw osoby ludzkiej do wolności sumienia i religii, którą w Polsce gwarantuje Konstytucja PRL i paryska deklaracja o wychowaniu”. Na 138. Konferencji Plenarnej w Warszawie 14 września 1973r. Episkopat przedstawił „Deklarację w sprawie wychowania katolickiej młodzieży w Polsce”, którą skierował do sejmu i podał do publicznej wiadomości. W deklaracji tej biskupi stwierdzili, że „państwo musi szanować prawa rodziny do wychowania dzieci w moralnych i religijnych tradycjach Narodu oraz prawa Kościoła do głoszenia Ewangelii Chrystusowej, przeznaczonej dla wszystkich, którzy wierzą”. Biskupi przypomnieli obiektywne wartości wychowania chrześcijańskiego, które związało się z dziejami naszej Ojczyzny i wywołało swój wpływ na wszystkie dziedziny życia. Dzieło wychowania zawsze i wszędzie opiera się na doświadczeniach ludzi i społeczeństw, nie zaś na niszczeniu tych doświadczeń. Biskupi apelowali do władzy, aby ta nie monopolizowała prawa do wychowania młodego pokolenia, gdyż ta funkcja należy do rodziny, a szkoła ma ją w tym wspierać. Na deklarację Episkopatu odpowiedział 3 listopada 1973r. Przewodniczący Komisji Oświaty i Wychowania Sejmu PRL zapewniając w swym piśmie, że głosy dyskusyjne, także biskupów polskich zostały przestudiowane i wiele z nich uwzględniono. Jednym z niewielu pozytywnych elementów w polityce wyznaniowej było rozporządzenie Rady Ministrów z 17 lipca 1973r. W sprawie umorzenia niektórych należności osób prawnych Kościoła rzymskokatolickiego i innych Kościołów na rzecz państwa. Z chwilą wejścia w życie tego zarządzenia zaprzestano przejmować na własność państwa nieruchomości kościelne w drodze egzekucji za tak zwane zaległości podatkowe. Zakończyło się wieloletnie nękanie i straty materialne Kościoła katolickiego. W maju 1973r. Bp B. Dąbrowski przebywał w Watykanie i odbył tam szereg rozmów m.in. z arcybiskupem A. Casarolim i kardynałem Wrightem. Dotyczyły one sprawy wychowania socjalistycznego w Polsce, budownictwa sakralnego z jego trudnościami, ciągle zwalczanej katechizacji oraz planowanej wizyty ministra spraw zagranicznych PRL S. Olszowskiego w Rzymie i Watykanie. Abp Casaroli był znakomicie zorientowany w sprawach Kościoła w Polsce, znał publikacje Episkopatu. Uznawał, że są one redagowane z wielką roztropnością i mądrością. Taki obraz Kościoła w Polsce przedstawił papieżowi Pawłowi VI. W dniach 10-19 listopada 1973r. Abp Casaroli przebywał w Polsce,gdzie przeprowadził rozmowy z przedstawicielami MSZ przed wizytą ministra spraw zagranicznych PRL w Watykanie. 12 listopada1973r. Papież Paweł VI przyjął na audiencji w Watykanie ministra Stefana Olszowskiego. Minister podkreślił „dobrą wolę rządu PRL w sprawie normalizacji stosunków między państwem a Kościołem”. Papież „okazał troskliwość o społeczność katolicką w Polsce. Poruszył sprawy, które aktualnie leżą na sercu Kościołowi w Polsce, wyrażając nadzieję,że sprawy te powinny znaleźć zadowalające rozwiązanie. Papież uprzedził ministra Olszowskiego, że Stolica Apostolska nie będzie nic postanawiała o Polsce bez Episkopatu Polski i prymasa Wyszyńskiego. Władze komunistyczne przywiązywały coraz większa wagę do kontaktów z Watykanem, chcąc przez to uzyskać m.in. potrzebne im świadectwo międzynarodowej wiarygodności. L. Kapturska Prawdziwym nieprzyjacielem, którego należy się obawiać i z którym trzeba walczyć, jest grzech, zło duchowe, które niekiedy, niestety, zaraża także członków Kościoła. Żyjemy w świecie, ale nie jesteśmy ze świata (por. J 17, 14). My, chrześcijanie, nie boimy się świata, nawet jeśli musimy uważać na jego pokusy. Musimy natomiast lękać się grzechu i dlatego być głęboko zakorzenieni w Bogu, solidarni w dobru, miłości, służbie. To właśnie Kościół – jego kapłani wraz z wiernymi czynili i czynią nadal, z gorącym zaangażowaniem dla duchowego i materialnego dobra osób we wszystkich stronach świata. To właśnie szczególnie staracie się zwykle czynić wy w parafiach, stowarzyszeniach i ruchach: służyć Bogu i człowiekowi w imię Chrystusa. Kroczymy nadal wspólnie z ufnością tą drogą oraz podejmujemy nadal próby, jakie Pan dopuszcza, pobudzajmy się do większego radykalizmu i spójności z wiarą. Pięknie jest widzieć dziś tę rzeszę na Placu św. Piotra, podobnie jak wzruszył mnie w Fatimie widok wielkich tłumów, które w szkole Maryi modliły się o nawrócenie serc! Po modlitwie „Regina Coeli”do uczestników manifestacji solidarności z Papieżem 6 ZŁO DOBREM ZWYCIĘŻAŁ Ks. Jerzy Popiełuszko Ks. Jerzy Popiełuszko urodził się w roku 1947 we wsi Okopy pod Białymstokiem. Ochrzczony w kościele w Suchowoli. Był trzecim dzieckiem w rodzinie. Do kościoła miał cztery kilometry. Wychował się w bardzo pobożnej i patriotycznej rodzinie. Ukończył seminarium duchowne w Warszawie, przerwane pobytem w wojsku. Lata w wojsku, jakby karne dla kleryków, były dla Alka /później zmienił imię na Jerzy/ bardzo ciężką próbą. Mimo szykan modlił się, przestrzegał postów, nosił zakazany różaniec, znosił cierpliwie szykany dowódców, umacniał innych. „Spokojnie, panowie, spokojnie, przetrzymamy to” - mawiał do kolegów. Z Alkiem służył w wojsku kleryk Antoni Dunajski, obecny proboszcz Parafii Św. Józefa w Tczewie. Wojsko bardzo odchorował. Do szpitala trafił w stanie krytycznym. I potem przez wiele lat miał ciągle kłopoty ze zdrowiem. Po wyjściu ze szpitala w roku 1972 przyjął święcenia kapłańskie z rąk Prymasa Tysiąclecia Ks. Kard. Stefana Wyszyńskiego. Na obrazku prymicyjnym napisał: „ Posyła mnie Bóg, abym głosił Ewangelię i leczył rany zbolałych serc”. Wikariuszem był w kilku parafiach. Potem został kapelanem średniego personelu medycznego. Na pierwszą Mszę św. dla pielęgniarek przyszła jedna osoba. Był zrozpaczony. Został rezydentem w parafii Św. Stanisława Kostki w Warszawie na Żoliborzu. Był ciągle chory. Rozpoczęły się strajki. Strajkujący hutnicy z Huty Warszawa szukali księdza, który by im odprawił Mszę św. na terenie zakładu. Przyszli do parafii św. Stanisława. Zgłosił się Ks. Jerzy. Zajął się hutnikami w sposób niezwykły. Organizował wykłady, zapraszał rodzinami do siebie na herbatę, wyjeżdżał z nimi na pielgrzymki autokarowe. W stanie wojennym organizował pomoc dla aresztowanych i internowanych, odwiedzał ich w miejscach odosobienia, towarzyszył im podczas procesów sądowych /zawsze siadał w pierwszym rzędzie na sali sądowej/. Już miesiąc po wprowadzeniu stanu wojennego odprawił pierwszą Mszę św. w intencji Ojczyzny. Msze celebrowane wieczorami trwały ok. dwóch godzin. Ksiądz Jerzy bardzo starannie przygotowywał homilie. Prosił o przynoszenie krzyży, które podczas Mszy podnoszono do góry. Msze kończyły się pieśnią Boże coś Polskę ... Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie... Już po pierwszych Mszach był na celowniku służb komunistycznych. Podsłuchy, śledze- nie, uporczywe wezwania na przesłuchania, anonimy, pogróżki. Komuniści zapisali: „ w wygłaszanych kazaniach nadużywał wolności sumienia i wyznania”. Ksiądz Jerzy mówił : „Jak można nadużywać wolności sumienia ? Wolność sumienia można ograniczać, ale nigdy nie można jej nadużyć - to jest niemożliwe !” I dalej podrzucano ulotki do mieszkania Księdza, wrzucono bombę, która wybuchła, dwa razy pomalowano na biało jego samochód, dwa razy upozorowano włamania, ciągła inwigilacja, rewizja, jedną noc spędził w więzieniu. Jerzy Urban /ps. Jan Rem/ ówczesny rzecznik prasowy rządu napisał: „ W kościele księdza Popiełuszki urządzane są seanse nienawiści. Ks. Popiełuszko jest organizatorem sesji politycznej wścieklizny”. Pociechą dla Ks. Jerzego były słowa otuchy i zainteresowania Ojca św. Jana Pawła II oraz prezenty: różaniec i egzemplarz encykliki poświęconej pracy ludzkiej; ostatni upominek - krzyż - dotarł po śmierci Księdza. 13 października 1984 dokonano pierwszej - nieudanej - próby zabójstwa Ks. Jerzego, gdy wracał samochodem z Gdańska. Zamachowcy rzucili kamieniem w szybę samochodu. Wtedy kolejny raz odrzucił propozycję wyjazdu na studia do Rzymu. 19 października, gdy wracał z Bydgoszczy do Warszawy, został Ks. Jerzy porwany i zamordowany, a ciało wrzucono do Wisły przy moście we Włocławku. Był czterokrotnie bity do nieprzytomności /orzeczenie biegłego sędziego/. Został pochowany przy kościele św. Stanisława Kostki. W pogrzebie mogło brać udział nawet milion osób. Gen. W. Jaruzelski jeszcze dziś uważa, że Ks. Jerzy głosił kazania polityczne. Bezpośredni sprawcy morderstwa zostali skazani na kary więzienia. Już dawno wszyscy są na wolności. Dwóch zmieniło nazwiska. Prawdziwych zabójców Ks. Jerzego i kilkunastu innych księży - ofiar bezpieki - do dziś nie znamy. W Okopach mieszka ze synem Stanisławem Matka Ks. Jerzego, Marianna. Ma lat 90. Przed laty była gościem w Parafii NMPanny Matki Kościoła w Tczewie, u księdza dziekana. Od chwili porwania ks. Popiełuszki do obecnych dni przy kościele Św. Stanisława Kostki modliło się ponad 18 milionów osób z 134 krajów świata. Rejestracji pielgrzymów dokonuje Kościelna Służba Informa- cyjna, która liczy 700 osób i pełni tutaj straż całodobową. Sługa Boży ks. Jerzy doczekał się już 70 pomników, 135 tablic, 18 krzyży, 5 izb pamięci; jest patronem 21 szkół. Jego imię noszą ulice, place i ronda w 80 miastach polskich i zagranicą. Napisano o nim 141 książek w Polsce, a zagranicą 52. Przy kościele żoliborskim istnieje ogromne archiwum, z którego czerpie wielu ludzi i instytucji. Głowy wielu państw odwiedziły grób Ks. Jerzego m.in.: prezydent USA George Bush, książę Luksemburga, premier Węgier, prezydenci Bułgarii, Łotwy, Rumunii, kanclerz Austrii. Hierarchowie kościelni: prymasi i kardynałowie z Polski, Anglii, Austrii, Białorusi, Brazylii, Czech, Chile, Filipin, Meksyku, Niemiec, Rwandy, USA. Był też kardynał J.Ratzinger, obecny Papież. Wpisu do księgi pamiątkowej dokonał również Neil Amstrong, pierwszy człowiek, który wylądował na Księżycu: „ Nie to jest najistotniejsze, że człowiek stanął na Księżycu, lecz to, że Jezus chodził po Ziemi”. Wielkim pielgrzymem do grobu Księdza - Męczennika był Jan Paweł II. Do matki Księdza powiedział: „Matko, dałaś nam wielkiego syna”. UROCZYSTOŚCI BEATYFIKACYJNE ks. Jerzego Popiełuszki odbędą się w Warszawie 6 czerwca na placu Piłsudskiego. Przewodniczyć będzie abp Angelo Amato, prefekt watykańskiej kongregacji ds. beatyfikacji i kanonizacji. Proces beatyfikacyjny rozpoczęto w 1996 roku. Przesłuchano 41 świadków na szczeblu diecezjalnym i udowodniono, że Ks. Jerzy zginął za wiarę. Ojciec Św. Benedykt XVI 19 grudnia 2009 roku podpisał dekret o jego męczeństwie. Relikwie Ks. Jerzego mają być złożone w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie, w kościele w Bydgoszczy, w którym odprawiał ostatnie nabożeństwo przed śmiercią, oraz w powstającym sanktuarium ks. Popiełuszki we Włocławku. „ Wolność jest dana człowiekowi jako wymiar jego wielkości. Prawdziwa wolność jest pierwszą cechą człowieczeństwa. Ona została ofiarowana przez Boga nie tylko nam, ale i naszym braciom, stąd obowiązek upominania się o nią tam, gdzie jest ona niesłusznie ograniczana. Ale wolność to nie tylko dar Boga, to również i zadanie dla nas na całe życie” . /z homilii ks. Jerzego Popiełuszki/ oprac. FK /z mat. z NA 5/2010/ 7 MSZA ŚWIĘTA W PYTANIACH Co to jest tzw. bielizna kielichowa? W godnym sprawowaniu Eucharystii pomocne są kawałki materiału lub sukna, zwane bielizną kielichową – tzw. korporał, puryfikaterz, palka i welon. Korporał (łac. corpus - ciało) – to mały lniany obrus, rozkładany na początku liturgii Eucharystycznej. Ponieważ Kościół wierzy, że w każdej cząstce postaci chleba i w każdej kropli postaci wina ukryty jest Chrystus, niezwykle dba o to, by ten Dar Darów nawet przez nieuwagę nie został sprofanowany. Dlatego patena i kielich kładzione są na korporale. Palka (łac. pallare – zakrywać) to lniany czworobok, najczęściej usztywniony tekturą – służy do przykrywania kielicha przed i po konsekracji, tak aby to, co się w nim znajduje, nie zostało w jakiś sposób zanieczyszczone (np. przez owady). Puryfikaterz (łac. puero – czyścić) – to rodzaj lnianej chusteczki służącej do wycierania kielicha po komunii świętej Welon kielichowy (łac. velum – zasłona) – osłona kielicha, ma różne kolory, stosownie do koloru ornatu. Niektórzy widzą w nim wyraz szacunku dla kielicha, z którego spożywana jest Krew Chrystusa. Inni uważają, że welon wskazuje na wymiar tajemnicy, jaki przenika Eucharystię, tajemnicy niezgłębionej, niepojętej. Wszystkie elementy bielizny kielichowej są najczęściej kładzione na kielichu i rozkładane wraz z rozpoczęciem liturgii eucharystycznej. Ze względu na bezpośrednią styczność bielizny ołtarzowej i Najświętszego Sakramentu musi być zachowana jej doskonała czystość. Oprac: ks. Ariel Januszewski Abp Józef Kowalczyk nowym Prymasem Polski Dnia 8 maja – w uroczystość św. Stanisława Biskupa i Męczennika – głównego patrona Polski – nowym arcybiskupem gnieźnieńskim i prymasem Polski został ogłoszony dotychczasowy nuncjusz apostolski w Polsce abp Józef Kowalczyk. Nowy Prymas Polski urodził się 28 sierpnia 1938 r. w Jodłownikach Mokrych (diecezja tarnowska). Ukończył Wyższe Seminarium Duchowne Hosianum w Olsztynie. 14 stycznia 1962 r. został wyświęcony na kapłana. Przez dwa lata był wikariuszem w parafii Świętej Trójcy w Kwidzynie. W 1964 r. rozpoczął studia w zakresie prawa kanonicznego w katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Po roku został skierowany do Rzymu, aby kontynuować studia na papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim, gdzie w 1968 r. uzyskał doktorat. Odbył studia specjalistyczne w zakresie prawa kanonicznego w Studium Rotalnym oraz w zakresie archiwistyki, uzyskując dyplom archiwisty w Tajnym Archiwum Watykańskim. Pracował m.in. w najwyższym Trybunale Apostolskim Roty Rzymskiej, w Kongregacji ds. Dyscypliny Sakramentów. Z polecenia Jana Pawła II zorganizował Sekcję Polską Sekretariatu Stanu i objął jej kierownictwo. Był redaktorem naczelnym polskojęzycznego wydania czternastu tomów nauczania Papieża Polaka. 26 sierpnia 1989 r. Jan Paweł II mianował go nuncjuszem apostolskim w Polsce, wynosząc jednocześnie do rangi arcybiskupa tytularnego Heraklei. 20 października 1989 r. został konsekrowany na biskupa, a 26 listopada 1989 r. zainaugurował misję apostolską w Polsce. Abp Józef Kowalczyk jest doktorem honoris causa Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II oraz Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Do najważniejszych wydarzeń przypadających na czas sprawowania przez abp. Józefa Kowalczyka funkcji nuncjusza apostolskiego zaliczamy reformę administracyjną Kościoła w Polsce, przywrócenie ordynariatu polowego Wojska Polskiego, a przede wszystkim przywrócenie stosunków dyplomatycznych Polski ze Stolicą Apostolską. 8 ¯ywoty Œwiêtych List do redakcji Droga redakcjo! 30 maja – Św. Ferdynanda III, Króla (1198 – 1252) Św. Ferdynand był synem króla Leonu, a jego matka pochodziła z Kastylii i była siostrą Św. Blanki. Po śmierci króla Kastylii, Henryka I, królową została matka Św. Ferdynanda, Berengaria. Zrzekła się jednak tronu na rzecz syna, który zasiadł na nim mając 19 lat. W dwa lata po koronacji św. Ferdynand ożenił się z Beatrycze Szwabską (1219r.), z którą miał 10 dzieci. W 1230r. zmarł jego ojciec. Dzięki poparciu Kościoła i matki został także królem Leonu. Odtąd te dwa państwa – Kastylia i Leon – zjednoczyły się w jedno królestwo. Po śmierci pierwszej żony poślubił Marię Ponthieu (1235r.), z którą miał 4 dzieci. Całe 30 lat panowania poświęcił Św. Ferdynand walce z Arabami, którzy okupowali część Hiszpanii. Stąd nadano mu później przydomek „Zdobywca Andaluzji”. Na wszystkich zdobytych terenach stawiał kościoły i fundował klasztory. Obdarzony był zdolnością rządzenia, wyznaczył 12 mężów zaufania, którzy mieli mu pomagać w podejmowaniu decyzji państwowych. W Sewilli założył stolicę państwa, wniósł wielki wkład w dziedzinie prawodawstwa hiszpańskiego, zapisał się chlubnie na polu nauki i sztuk pięknych, był hojny w zapisach na uniwersytety: w Salamance, Walencji i Valladolid. Był wzorem chrześcijańskiego męża stanu i rycerza: odważny, mądry, czysty w obyczajach, a dla pokonanych wspaniałomyślny. Piękne i przykładne było jego życie. Śmierć nastąpiła w obecności arystokratów hiszpańskich, po przyjęciu św. Wiatyku i udzieleniu swemu synowi – następcy błogosławieństwa. Przy odmawianiu Te Deum oddał Bogu ducha dnia 30 maja 1252 roku. Zmarł na wodną puchlinę mając 54 lata. Papież Klemens XI kanonizował Ferdynanda w roku 1671. Wśród cudów jakie wymieniano, był fakt, że ciało świętego było nienaruszone. Spoczywa w grobowcu w katedrze sewilskiej, w osobnej kaplicy królewskiej. Na sarkofagu z kryształu i złota jest położona korona i insygnia królewskie. Co roku wyrusza procesja, na czele której jest niesiony miecz św. Ferdynanda. Po procesji otwiera się sarkofag i na nowo owija zabalsamowane ciało na pamiątkę, że umierający król nakazał usunąć wszystkie insygnia władzy i w bieliźnie śmiertelnej popiołem posypał sobie głowę. Dnia 30 maja, od wielu lat, przy sarkofagu pełnią honorową wartę: władze miasta, biskup ze swoją kapitułą i kawalerzy zakonu rycerskiego. Opracowanie I. Kołodziejska In vitro szkodzi matce, jej dziecku i sprzyja inwalidztwu Przeciwko dofinansowywaniu przez państwo techniki in vitro, jako metody leczenia niepłodności, jest wiceprzewodniczący Rosyjskiej Akademii Nauk Medycznych Aleksander Baranow. Pełni on jednocześnie funkcję głównego pediatry Federacji Rosyjskiej. Zgodnie z jego słowami, stosowanie tej metody jest szkodliwe tak dla „dzieci z probówki” jak i dla samej matki. „Obecnie pojawiło się dużo «dzieci z probówki». Lekarze położnicy wymogli na władzach dotacje na zabiegi in vitro, argumentując, że pomogą one rozwiązać problem kryzysu demograficznego. Nic podobnego” – stwierdził główny pediatra rosyjski. Powołując się na statystyki światowe podkreślił, że przy stosowaniu metody in vitro wzrasta ryzyko urodzin dzieci z wadami. W Rosji, 75% „dzieci z probówki” rodzi się inwalidami. „Występując w Dumie Państwowej apelowałem, że jeśli wydajemy pieniądze na in vitro, to od razu powinniśmy szykować pieniądze na opiekę nad inwalidami urodzonymi dzięki tej metodzie” – powiedział Aleksander Baranow. Według jego słów nie dość, że państwo zainwestowało pieniądze na stosowanie tej metody, to jest ona praktykowana w sposób niekontrolowany, przez wielu lekarzy w gabinetach prywatnych „Światowa Organizacja Zdrowia nie rekomenduje stosowania metody in vitro. Oczywiście zabronić nikomu tego nie możemy, ale popierając jej praktykowanie finansowo, państwo popełnia błąd. Jeżeli wiemy, jakie są skutki uboczne stosowania tej metody, powinniśmy o nich informować. Metoda ta szkodzi również zdrowiu matki” – dodał Aleksander Baranow. Odkładałem dość długo napisanie do Was listu, zmobilizowała mnie w końcu 90. rocznica urodzin Jana Pawła II. Coś niedobrego, moim zdaniem, dzieje się wokół beatyfikacji wielkiego papieża, jednocześnie naszego rodaka. W którymś z programów informacyjnych TVP wystąpił przed kamerami ksiądz Zbigniew Oder, zbierający dokumentację świadczącą o świętości Jana Pawła II. Przyznam, że ze zdziwieniem słuchałem jego wypowiedzi. Być może nie zacytuję jego słów dosłownie, brzmiały one mniej więcej tak: „my, wierni, nigdy nie wątpiliśmy w jego świętość, musimy jednak poczekać na stanowisko Kościoła”. Takie same słowa niedługo potem padły z ust naszego proboszcza, na zakończenie drogi krzyżowej w Wielki Piątek. Wtedy utwierdziłem się w przekonaniu, że jednak nie przesłyszałem się, jak podejrzewałem wcześniej. Czego te wypowiedziane przez księży słowa dowodzą? Chyba tego, że my, szarzy, przeciętni wyznawcy nauk Jezusa Chrystusa na świecie, stanowiący 99,99% wszystkich jego uczniów, jesteśmy poza Kościołem, a Kościół to tylko hierarchowie z tym najwyższym Benedyktem XVI na czele. Mój niepokój, katolika „ spod chóru”, nie będącego zapewne równorzędnym partnerem w dyskusji dla wykształconego teologa, bierze się również i z tego, co czytam w prasie. O przywróceniu do łask, i na łono Kościoła, ekskomunikowanych przez Jana Pawła II lefebrystów, o rycie trydenckim i wielu jeszcze innych sprawach, których nie będę jednak wymieniał, bo to nie jest istotą moich wątpliwości. Pokazuje jedynie, że obecnie Watykan jest w cichym, ale stałym odwrocie od postanowień Soboru Watykańskiego II. Dlatego nie bardzo wierzę w to, że za życia obecnego papieża nasz rodak, wielki orędownik i jednocześnie twórca soborowych przemian, zostanie uznany za świętego. Zniesmaczony prowadzoną przez Watykan grą na zwłokę, w sprawie beatyfikacji Jana Pawła II, oczekuję bardziej szczerej, a mniej filozoficznej odpowiedzi, rozwiewającej moje rozterki, za którą będę Wam bardzo wdzięczny. Wasz stały czytelnik 9 Kościół w obiektywie z 16 maja na placu św. Piotra w Watykanie ponad 200 tys. Włochów z przedstawicielami władz Rzymu modliło się w intencji Papieża, manifestując w ten sposób poparcie dla Benedykta XVI. z Ojciec Święty odbył pielgrzymkę do Fatimy. Pielgrzymka była wyjątkowo owocna. W Fatimie na spotkanie z Ojcem św. przyszło aż pół miliona pielgrzymów. W homilii w Porto, w ostatnim dniu pielgrzymowania, Papież powiedział: „ ..bez Boga człowiek nie wie, dokąd zmierza i nie potrafi zrozumieć tego, kim jest”. z Dziennikarze pytali matkę Sługi Bożego Ks.Jerzego Popiełuszki, czy modli się do swojego syna. Odpowiedziała: Modlę się do Boga, ale za wstawiennictwem syna. z Kościół francuski ogłosi rok 2011 Rokiem Rodziny. Ponad 50 proc. francuskich dzieci rodzi się poza małżeństwem, co drugie małżeństwo się rozpada. z W USA powstał nowy dokumentalny film o Janie Pawle II pt. „9 dni, które zmieniły świat”. Film opowiada o pierwszej pielgrzymce Papieża do ojczyzny w roku 1979. Po 31 maja film będzie rozpowszechniany w Polsce / na płytach DVD/ z W Polsce maleje liczba praktykujących co niedzielę, ale wzrasta ilość osób przyjmujących Komunię św. Regularnie - co niedzielę - do kościoła uczęszcza w Polsce 41, 5 proc. wiernych. Ażeby nie tracić wiernych Kościół polski musi „zmienić styl duszpasterstwa. Jednak nie w kierunku Kościołów protestanckich, które ulegają światowym modom, ograniczają wymagania wobec wiernych. Kluczowa jest postawa duszpasterzy. Kapłan powinien być wiarygodnym świadkiem głoszonych prawd. Przeżywamy Rok Kapłański, więc oczekujemy od kapłanów świętości” - prof. Krzysztof Koseła z Uniwersytetu Warszawskiego. z „ Gdzie jest Duch Święty? Pozostaje najmniej znaną Osobą Bożą. A jest najbliżej nas. Kiedy się modlimy, kiedy słuchamy sumienia, to ON jest naszym dyskretnym przewodnikiem. Strzeż Kościoła, byśmy go nie rozwalili głupotą i grzesznością” - ks.T. Jaklewicz. z Całun Turyński; czyli płótno, w które było zawinięte Ciało Chrystusa, był udostępniony dla zwiedzających w Turynie. Całun obejrzało ponad 2 mln. osób. Dobywają się z różnych stron, ale najbardziej z tak zwanego salonu, głosy, że nie wolno wykorzystywać tragedii dla celów politycznych. Nie wolno „grać trumnami” i „manipulować bólem”. Krótko mówiąc – należy wybrać Bronisława Komorowskiego. Tak przecież miało być. Karty były rozdane, opinia społeczna urobiona, urzędujący prezydent dostatecznie ośmieszony. Sondaże pokazywały dokładnie to, co pokazać miały, a poseł Palikot robił dokładnie to, co miał robić. A tragedia zmieniła wszystko. To niedopuszczalne, bo nie wolno niczego zmieniać! Zwłaszcza teraz, gdy PO umie zmienić tylko Palikota. „Janusz Palikot, którego państwo znacie, zginął z Lechem Kaczyńskim 10 kwietnia” – powiedział sam o sobie pan poseł, absolutnie nie wykorzystując tragedii do celów politycznych. Poinformował jednocześnie, że teraz jest „nowy Palikot”. I faktycznie – ma nową fryzurę i okulary w grubych oprawach. To trochę mało, bo mógł mieć jeszcze brodę i wąsy, inne rysy twarzy, inną posturę, mógł mówić innym głosem, mieć inne nazwisko – i w ogóle być kimś innym. Ale nie, bo bez tego pana polityki najwyraźniej robić się nie da. Dlatego zapewne marszałek Komorowski zdecydował się dać kolejną szansę Palikotowi. „Ludzie mają szansę, mają naturalną skłonność do tego, aby się zmieniać w dobrą stronę i należy im w tym pomóc” – wyjaśnił. Jakie to typowe. Jak sięgam pamięcią (a trochę już sięgam), hasło „każdy się może zmienić” nieodmiennie służy tłumaczeniu konszachtów z kimś o szczególnie kłopotliwym dorobku życiowym. Oczywiście, że człowiek może się zmienić. Ale oznaką prawdziwej zmiany jest odwołanie Kronika parafialna Sakrament Chrztu otrzymali Wiktoria Szczeblewska z W. Słońcy Adam Andraszewicz z Tczewa Konrad Głuszkiewicz z Czarlina Mateusz Tomaszak z Brzuść Sakrament Małżeństwa zawarli Robert Witkowski i Alicja Gotowiec z M. Garca Maciej Choszcz i Sandra Mikulska z Subków Mariusz Wańczyk z Rajków i Emilia Nierzwicka z Subków Odeszli do wieczności = Jan Zakrzewski lat 68 z Czarlina = Antoni Gil lat 71 z Gniszewa = Ewa Mokwa lat 67 z Subków = Jan Rudzki lat 90 z Wielgłów = Jan Ziobroń lat 81 z Czarlina Wieczny odpoczynek racz im dać Panie... wcześniejszych kłamstw i oszczerstw, szczere przeprosiny, spowiedź i zadośćuczynienie, a nie nowy krawat i wytrenowany uśmiech. „Nawrócenie” za sprawą zmiany wizerunku pewnie by kiedyś chwyciło. Ale teraz będzie trudno, bo po smoleńskiej tragedii ludzie uświadomili sobie wyjątkowo silnie, jak bardzo byli oszukiwani wizerunkiem właśnie. Do publicznej świadomości dotarło wreszcie, że prawda leży nie „pośrodku”, tylko pod grubą warstwą medialnego makijażu. Kto wie, czy nie to jest najcenniejszym owocem „narodowych rekolekcji”: zwiększona odporność na kłamstwo. Bo demokracja nie byłaby taka zła, gdyby bardziej opierała się o prawdę niż o chwilowy efekt i „podprogowy przekaz”. Oczywiście nie stanie się tak, że kandydaci nagle przestaną pokazywać się na niebieskim tle (a pokazują się tak od chwili, gdy odkryto, że mózg odbiera niebieski jako kolor sukcesu) i wszyscy nagle objawią się nam przejrzyści jak na sądzie ostatecznym. Dotarcie do prawdy to raczej nasze zadanie. A dociera się do niej nie z prądem rozdmuchanej kampanii, lecz właśnie pod prąd. Wybierać trzeba nie tak, jak sugerują podrasowane wizerunki, lecz pomimo nich. Bo kiedy jak kiedy, ale tym razem – po tym, jak doświadczyliśmy kruchości rzeczy doczesnych – łatwiej nam będzie zauważyć, że naprawdę liczy się nie kolor niebieski, lecz królestwo niebieskie. KŁOPOTLIWE PYTANIA Tekst: Franciszek Kucharczak G.N. 20/2010, za pozwoleniem autora 10 PIERWSZA KOMUNIA ŚWIĘTA 16 maj 2010 To jest zawsze piękny i ważny dzień w rocznym życiu parafii. 58 dzieci, młodych, bo dziewięcioletnich chrześcijan, otrzymało od Pana Boga przez posługę Kościoła dwa sakramenty : sakrament Pokuty i sakrament Eucharystii. Uroczystość rozpoczęła się od procesji z placu przed plebanią. Pieśń „ Kto się w opiekę” grana na saksofonach przez Kazimierza i Beatę Gdulów prowadziła dzieci aż do kościelnych ławek. godz. 16 00 zakończone przekazaniem dzieciom pamiątkowych obrazków i wspólne zdjęcie na słynnych schodach przykościelnych dopełniło radości tego wielkiego dnia. W tym spotkaniu uczestniczyli szczególnie chrzestni. Filmowaniu i fotografowaniu prawie nie było końca. W „Białym Tygodniu” zapraszaliśmy do kościoła z dziećmi dziadka, babcię, mamę, tatę, by przedłużyć radość z 16 maja i utrwalać tę wielką tajemnicę naszej Wiary jaką jest Z kolei w kościele trio rodzinne: Eucharystia, a w obecności ukochatata Piotr Kubacka i synowie Szy- nych przez dzieci osób. mon i Karol wprowadzili nas muzycznie i wokalnie w Liturgię pieśJeden dzień tego „Tygodnia” nią „Być bliżej Ciebie chcę”. przeżywaliśmy na wycieczce do Dzieci komunijne brały obficie Piaseczna i Pelplina. udział w Liturgii: czytały lekcje, śpiewały psalm, odmawiały piękne Bardzo dziękuję paniom Katechetwezwania w modlitwie powszech- kom, Izabeli Kołodziejskiej, Grażynej, niosły dary w procesji, a na nie Kieruzel i Katarzynie Kulwińkońcu Mszy św. dziękowały Panu skiej za wielką pracę katechetyczną Bogu /Kasia Kasprzak/, księżom, i formacyjną przeprowadzoną z tymi rodzicom, chrzestnym, katechet- dziećmi. kom, wychowawczyniom, a Kostek Mackiewicz wypowiedział w imieGratuluję Rodzicom, to Wasz niu wszystkich koleżanek i kolegów wielki dzień, i proszę o dalszą trodrugoklasistów modlitwę dzięk- skę w wychowywaniu religijnym czynną. swoich dzieci. Nie ma lepszego. Nic większego ponad Jezusa nie wymyZawsze najbardziej wzruszają- śli pani /pisał kiedyś w Liście do cym momentem tej uroczystości jest matki Fiodor Dostojewski/. Pierwjej kulminacja: przyjęcie Jezusa sza Komunia niczego nie kończy, Eucharystycznego, czyli Komunia raczej jest kolejnym przystankiem święta. Dzieci czyniły to bardzo w rozwoju religijnym rodziny. pobożnie. Rodzicom dziękujemy za dary: trzy piękne stuły, dwie komże Metą ma być niebo. Szczęść i dwie alby dla naszej parafii. Boże. Popołudniowe nabożeństwo o Ksiądz Proboszcz Rozmaitości ... ~ Pierwszy pomnik prezydenta Lecha Kaczyńskiego stanął w Skórczu, wkrótce także śp. prezydent zostanie Honorowym Obywatelem Skórcza. ~ W czasie II wojny światowej zginęło na polskich ziemiach 1,3 mln żołnierzy radzieckich. Dla Polaków 9 maja to nie był koniecznie dzień wolności. ~ W obozie Stutthoff zginęło 65 tys. ludzi z 29 krajów, w tym nasi dwaj proboszczowie: Sługa Boży ks. Konstanty Kreft i ks Alfons Schulz. Minęła 65. rocznica wyzwolenia obozu. ~ Dwa tygodnie po katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem trzy czwarte Polaków żądało powołania międzynarodowej komisji w sprawie zbadania przyczyn. ~ W Polsce trwa wielka powódź. Są ogromne straty /do 22 maja określono je na 10 miliardów zł/. W niektórych rejonach takiej powodzi nie było jeszcze nigdy. 23 maja ogłoszono alarm powodziowy dla rejonu tczewskiego. ~ Aż 22 polityków zgłosiło chęć bycia prezydentem Polski. Poglądy mają różne. Np. Grzegorz Napieralski, kandydat z SLD jest za zrównaniem związków homoseksualnych z małżeństwem, jest za aborcją i in vitro, chętnie usunie krzyże ze szkół i urzędów oraz oceny z religii ze świadectw szkolnych. No proszę ! Pan Grzegorz był ministrantem. ~ 11 proc. kobiet w Polsce ma wyższe wykształcenie, mężczyzn 10 proc. * 13 maja, w rocznicę zamachu na Jana Pawła II przy papieskim kamieniu na Błoniach krakowskich, stanął drewniany krzyż. W nocy został ścięty i wyrzucony za ogrodzenie. Sprawcami tego czynu byli inspektorzy Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu. ~ W Lęborku powstała najdłuższa cegła świata, a najdłuższa fajka świata ma 10 m długości i pochodzi z Kaszub. ~ Na świecie jest 1 milion bocianów, a najwięcej w Polsce, bo aż 250 tys. Bociany mają swoje święto 31 maja. Pewnie w Polsce czują się najlepiej. ~ W roku 2009 aż 741 razy w Polsce atakowano policjantów. ~ W ostatnich latach z małych miasteczek polskich wyjechało na Zachód aż 700 tys. młodych ludzi. ~ Z powodu aktywności wulkanu na Islandii w ciągu ostatniego tygodnia kwietnia odwołano aż 100 tys. lotów. ~ W ciągu sześciu lat od wejścia do Unii Europejskiej Polska otrzymała 20 miliardów euro. 86 proc. Polaków jest za miejscem Polski w Unii, 9. proc. przeciw, 5 proc. nie ma zdania. ~ Jesteśmy największym eksporterem pieczarek w Europie. 11 ROK KAPŁAŃSKI Kapłan – artysta pokorny Każdy z nas jest obrazem ikoną Boga. Nosimy w sobie obraz Boga. Jesteśmy z Jego rodu – jak mówi Pismo. Obraz i podobieństwo. Zwykle wypowiadamy te słowa razem, jako synonimy oznaczające w gruncie rzeczy to samo. Tymczasem dla Ojców Wschodu czym innym jest obraz, a czym innym podobieństwo. Wyraźnie widać to na przykładzie ikony. Jest ona – a przynajmniej powinna być – obrazem Boga, choć nie zawsze można z niej odczytać autentyczne podobieństwo do Boskiej rzeczywistości. Zniszczenie albo brud sprawiają, że ikona owo podobieństwo traci. Przeszkadzają one widzieć, kto jest bohaterem ikony, kogo ona przedstawia. My, dzieci Boga, jesteśmy niekiedy tak niepodobni do swojego Ojca! Czasem nic nie przypomina, że jesteśmy chrześcijanami. Ludzie patrząc, nie mogą odczytać Bożego obrazu w nas. Patrzą na nas i nie widzą podobieństwa do Boga. Jak bardzo zniszczonymi obrazami jesteśmy? Dlaczego jesteśmy tacy nieczytelni? Co nas tak zniszczyło? Mogą to być zarówno drobne życiowe niekonsekwencje, jak i zdrady dramatycznie rzutujące na całe życie, a niekiedy także na wieczność. Powierzchowne rysy na ikonie oraz zniszczenia bardzo głębokie. Zaniedbani w wierze, leniwi w miłowaniu, porywczy w gniewie, zachłanni na sukces, żyjący przyjemnością – tracimy wyrazistość obrazu. Często tak dalece, że tylko ramy sygnalizują, że mamy do czynienia z obrazem. Czy ktoś jest w stanie ten obraz odnowić? „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16). Jest taka pracownia i jest Mistrz, który odnawia obrazy. Klęka przy obrazie, dotyka miłością i szuka dobrymi oczyma tego, co w nas jeszcze dobrego zostało. Krwią swoją obmywa z brudu Bożą ikonę, ponieważ jest ona dla Niego niezwykle cenna. Mistrz zna cenę swej ikony. On też tę cenę zapłacił. Płaci ją dalej. Kościół zawsze był tą pracownią konserwacji – tutaj grzesznik może stać się świętym. Łotr może usłyszeć słowa kanonizacji. Sługami, pracownikami tego procesu przemiany są kapłani. Każdy kapłan, jak jego Mistrz, może powiedzieć o sobie – „potrzebują mnie ci, którzy się źle mają” (por. Mt 9, 12). Jak pełnić tę posługę? Współczesny człowiek jest bardzo wrażliwy na próby naprawiania jego życia. Często reaguje na nie alergicznie. Potrzeba więc ogromnej delikatności do zmywania warstw brudu z powierzchni ikony. Co więcej, potrzeba takich oczu, które pod warstwą brudu dostrzegą inny obraz – obraz Boga. Dobrymi konserwatorami mogą być tylko artyści. Jedynie bowiem artyzm gwarantuje, że przy naprawie obraz nie ulegnie zniszczeniu. Pisanie ikony wymaga ponadto pokory. Nie można jej napisać szybko, byle jak. Potrzebna jest tutaj umiejętność czekania – jakby wyczucia materiału, surowca. Pisanie ikony wymaga także pokory w przyjęciu kanonu – pewnych wzorców, które przekazuje Tradycja. My ich nie wymyślamy. One są już gotowe od wieków. Musimy jedynie je przyjąć. Artysta w ikonie jest jakby schowany za dziełem. Nie stanowi ono jego pomnika. Nie on jest tutaj najważniejszy. Także oryginalność nie jest tu celem. Jest nim Chrystus. Artysta, malując go, nic nie wymyśla, ale przekazuje to, co dała mu Tradycja, i co on sam odkrył podczas postu i modlitwy. Poddanie się Tradycji nie oznacza jednak konieczności wyrzeczenia się przez artystę własnej indywidualności. Posiadamy jeden kanon ikony Chrystusa, ale ikon jest tyle, ilu jest twórców, ilu jest kopistów. Każda ikona jest bowiem trochę inna, gdyż każdy człowiek jest inny. Niemniej jednak namalowanie niepowtarzalnej ikony nie stanowi celu pracy artysty. Chodzi o to, aby Chrystusa napisać w sobie. Aby inni mogli niewidzialnego Boga we mnie odczytać. Takie pisanie ikony wiele kosztuje. Nie jest rzeczą łatwą. Niewidzialnego widzialnym ukazać. Stać się obrazem Obrazu. Pisanie ikony to długi proces. Drzewo musi urosnąć, trzeba je ściąć, wysuszyć, przygotować deskę, która musi kilka lat leżakować. Kapłanowi trzeba zatem ascezy, powściągania swojego „ja”. Jest on przede wszystkim sługą kanonu. Takie podejście gwarantuje sukces ikonopisarza. Naprawiając obraz Boga w braciach i siostrach, sam będzie się do Niego coraz bardziej upodabniał. Ks. Krzysztof Pawlina Etyka mediów a …sprawa polska Człowiek współczesny, który chce w jakikolwiek sposób funkcjonować w społeczeństwie, skazany jest na odbiór tego, co serwują mu media. Musi więc być świadomy, że są one nie tylko środkiem przekazu informacji, edukacji czy też formą dostarczenia szerszemu gronu odbiorców choćby namiastki kultury i rozrywki, ale bywają także narzędziem propagandy, która interpretuje fakty, a nawet sama je tworzy, w taki sposób, by były atrakcyjne i służyły określonym interesom (mijając się częstokroć z obiektywną prawdą). Nie sposób też nie zauważyć tego, jak radykalnie mass media ingerują dzisiaj w życie rodzin przez to, że narzucają styl życia, zachowania i postaw, często świadomie dążąc przy tym do ukierunkowanej powszechnej mobilizacji, której byliśmy świadkami chociażby podczas wydarzeń związanych ze śmiercią Jana Pawła II czy pana prezydenta Jarosława Kaczyńskiego, ale dzieje się tak znacznie częściej, również w kwestiach moralnych, gdzie media wtłaczają w nasz światopogląd przekonanie, że także tutaj jest miejsce na demokrację i opinię publiczną. Istnieje zatem pilna potrzeba właściwego wychowania całego społeczeństwa, szczególnie młodzieży, do umiejętnego i dojrzałego korzystania ze środków przekazu, tak, aby nikt nie był biernym i bezkrytycznym odbiorcą otrzymywanych treści i informacji. Należy także ostrzegać przed niebezpieczeństwami - zarówno dla wiary i moralności, jak i dla ogólnego ludzkiego rozwoju - jakie mogą zagrażać ze strony niektórych czasopism, książek, filmów i programów radiowych czy telewizyjnych. Papież mówiąc o normach etycznych dotyczących dziennikarstwa stwierdza, że ważne jest to, kim jest dziennikarz, ale także to, kim się staje pełniąc swoje powinności zawodowe. Dziennikarstwo to powołanie, a więc służba człowiekowi, misja, która wymaga poczucia odpowiedzialności wobec ludzi. Media są współczesnym „aeropagiem” dzisiejszego świata, w którym Kościół, szczególne poprzez apostolat katolików świeckich, powinien być ze wszech miar obecny. Radio, telewizja i Internet nie tylko poszerzają zakres słuchania Słowa Bożego, ale są też cennym narzędziem wymiany myśli pomiędzy Kościołem a światem. Są miejscem, gdzie nie może zabraknąć promocji tego, co dla Kościoła jest przedmiotem szczególnej Jego troski, a więc: szacunku dla rodziny, ludzi cierpiących i starych, szerzenia zdrowych wartości moralnych, prawdy, solidarności, sprawiedliwości i pokoju. W tym kontekście łatwo można dostrzec, jak doniosłą jest sprawą, aby Kościół w Polsce posiadał i posługiwał się własnymi środkami społecznego przekazu o zasięgu globalnym, takim, jakim cieszy się chociażby Radio Maryja czy telewizja Trwam. Tym bardziej, że nie wszystkie mass media są „otwarte” dla ludzi w sutannach i ich poglądów. Ks. S. Adrich 12 W niedzielę 13 czerwca odbędzie się w Subkowach XI BIEG PAPIESKI organizowany przez Parafialny Oddział Akcji Katolickiej Zapraszamy na plac przed plebanią o g. 1500 Będzie muzyka, biegi na różnych dystansach, loteria fantowa, kawa,ciasto, występy różne i ciekawe, zapisy na biegi przyjmują katechetki w szkołach i biuro parafialne... Odpust w Subkowach UROCZYSTOŚCIOM ODPUSTOWYM ku czci Św. Stanisława B i M przewodniczył J.E. Ks. Biskup Diecezjalny Jan Bernard Szlaga W sobotę, 8 maja, o g. 12.oo Ksiądz Biskup Jan Bernard Szlaga celebrował sumę odpustową i wygłosił homilię przy dość licznym udziale wiernych. Jesteśmy wdzięczni, że naszej wspólnocie przez całe wieki patronuje święty biskup krakowski z XI wieku Stanisław ze Szczepanowa. Jego postawa wobec bezprawia króla, męstwo ewangeliczne i obrona wartości ważnych i podstawowych także dzisiaj oraz męczeńska śmierć, pokazują, że każdy czas wymaga wielkich ludzi, którzy bronią i wskazują drogę. Uroczystość zgromadziła 23 kapłanów dekanatu tczewskiego. Gościem odpustu był także Ksiądz infułat Stanisław Grunt z Pelplina, dyrektor ekonomiczny diecezji pelpliński. Na zakończenie uroczystości Ksiądz Biskup dokonał poświęcenia odrestaurowanej XVIII - wiecznej ambony, a ks. proboszcz przypomniał, że czeka nas jeszcze jedna wielka uroczystość: sprowadzenie z Krakowa /z Wawelu/ i intronizacja w naszym kościele relikwii Świętego Stanisława, której również dokona Ksiądz Biskup Diecezjalny. Przedstawiciele parafii dziękując Księdzu Biskupowi za obecność w naszej parafii, złożyli mu także życzenia na 70. urodziny, które nasz Pasterz obchodzi 24 maja. INTENCJA RÓŻAŃCOWA na czerwiec 2010 „ Aby wszystkie instytucje krajowe i międzynarodowe zobowiązały się do zapewnienia szacunku życiu ludzkiemu, od poczęcia aż do naturalnej śmierci”. ZAPRASZAMY NA MAJOWE I PIELGRZYMKĘ DO KAPLICZKI BŁ. SIOSTRY MARTY WIECKIEJ - w niedzielę 30 maja zbiórka o g. 1600 przy kościele filialnym w Brzuścach i pielgrzymka /1,5 km/ za wieś do posesji p. Haftków, gdzie stoi kapliczka 13 Życzenia dla Jego Ekscelencji J. E. Ksiądz Biskup Diecezjalny Prof. Dr hab. Jan Bernard Szlaga, nasz Pasterz, w poniedziałek 24 maja, obchodził 70. urodziny i 18. rocznicę ingresu do katedry pelplińskiej jako pierwszy Biskup Pelpliński Księże Biskupie przyjmij od całej parafii subkowskiej gorące życzenia i dar modlitwy: niech dalej Chrystus Najwyższy Pasterz prowadzi Ekscelencję wielkimi drogami apostolskimi, niech wspiera w zdrowiu i daje dużo radości i optymizmu ze spotkań ze swoim duchowieństwem i diecezjanami Szczęść Boże Duszpasterze i wierni parafii św. Stanisława BiM w Subkowach Poczet Papieży KLEMENS III (1187 – 1191) Ogłosił trzecią krucjatę, zachęcał do modlitwy w jej intencji, lecz nie dożył jej zakończenia. Po 60 latach niepokojów ustały walki między rzymskimi rodami arystokratycznymi a senatem, mógł więc papież rezydować i rządzić w Rzymie. Z senatem rzymskim zawarł porozumienie, w wyniku którego miał prawo do bicia własnej monety. Klemens III wprowadził do liturgii podniesienie hostii i kielicha podczas Przemienienia. GRZEGORZ VIII (1187) Nim został papieżem powierzano mu ważne misje poselskie. Na papieża wybrany w Ferrarze. Jego pontyfikat trwał zaledwie dwa miesiące. Tuż przed jego wstąpieniem na tron papieski padła Jerozolima, więc gdy został papieżem, zabiegał o kolejną krucjatę. Słał w tej sprawie legata także do Polski. Nawet jako papież nosił habit zakonny. Rezydował i umarł w Pizie. wał w Rzymie z powodu trwających tam niepokojów. Urban III zaliczał się do przeciwników Fryderyka I Barbarossy i czynił wszystko, aby wyprzeć Hohenstaufów z Italii. Wbrew ich woli, papież konsekrował na stolicę biskupią Trydentu swojego kandydata, skutkiem czego doszło do zerwania stosunków papieża z cesarzem. Syn cesarza Henryk, najechał i podbił państwo kościelne. Biskupi niemieccy opowiedzieli się w tym sporze po stronie cesarza. Władze Mediolanu, także popierające cesarza, kazały papieżowi opuścić miasto. Papież zmuszony był zabiegać o pokój. Obrał sobie za siedzibę Ferrarę, gdzie wkrótce zmarł. LUCJUSZ III (1181 – 1185) Był cysterskim mnichem. Po wyborze na papieża nie mógł być koronowany w Bazylice św. Piotra z powodu rozruchów, więc osiadł na stałe w Velletri, a później w Weronie i nigdy już nie wrócił do Rzymu. Papież szukał porozumienia z cesarzem niemieckim Barbarossą. Na spotkaniu, URBAN III (1185 – 1187) które odbyło się w Weronie w 1184 roku, postanowiono, że odbędzie Jako papież pozostał nadal arcybi- się nowa wyprawa krzyżowa. W tym skupem Mediolanu. Nigdy nie urzędo- czasie syn cesarza Henryk VI, za- ręczył się z córką króla Normanów. Mimo, iż papież chciał zachować pokój z Fryderykiem I Barbarossą, nie obeszło się bez konfliktów na tle terytorialnym i w sprawach obsady biskupstw. Papież odmówił koronacji jego syna Henryka VI na cesarza. W 1184 wydał bullę, która dała formalny początek inkwizycji. Lucjusz III zmarł w Weronie podczas przygotowań do wyprawy krzyżowej, tam też został pochowany. ALEKSANDER III (1159 – 1181) Panował 23 lata, w tym 20 lat poza Rzymem. Jego pontyfikat cechowała walka z cesarzem Barbarossą, który jako przeciwników prawowitego papieża wystawiał kolejno czterech antypapieży. Aleksander III przewodniczył obradom Soboru Laterańskiego III w 1179 roku, podczas którego ustalono, że o wyborze papieża w przyszłości zdecyduje zgoda co najmniej dwóch trzecich członków Kolegium Kardynalskiego. Sobór ten potępił również nauki waldensów, albigensów i katarów. W czasie pontyfikatu tego papieża odbyła się kanonizacja angielskiego męczennika arcybiskupa Canterbury, Tomasza Becketa (1173), który w roku 1170 został zamordowany w katedrze na rozkaz króla angielskiego. M ijający miesiąc przyniósł nam wydarzenia na stałe wpisane w krajobraz Polski, takie jak Nabożeństwa majowe, odprawiane wieczorami w kościołach, przy kapliczkach i przydrożnych figurach. Nasza parafia na przełomie kwietnia i maja stała się bogatsza o jeszcze jedno radosne wydarzenie. W tym roku po raz 14 Fundacja „Uśmiech dziecka” zorganizowała koncert, z którego dochód, jak co roku, przeznaczony był na stypendia dla uzdolnionych uczniów Gimnazjum Zjednoczonej Europy. Dzięki staraniom prezesa Szczepana Rajskiego i władz zarządu fundacji mogliśmy oklaskiwać w Subkowach gwiazdy estrady. Znakomitą piosenkarkę Krystynę Prońko, muzyków Adama Wendta, Przemysława Raminiaka, mima- Ireneusza Krosnego, niewątpliwie zasługujących na miano gwiazd, znanych w świecie dzięki talentowi i osiągnięciom w swoich dziedzinach. Tym większe uznanie dla władz fundacji, którym udało się sprowadzić ich do Subków. Wzorem lat ubiegłych Subkowy stają się raz w roku stolicą kulturalną regionu. Nie wiemy, które z miast Kociewia może w swych kronikach pochwalić się tak bogatym dorobkiem prezentacji polskiej sztuki z zakresu wszystkich jej gatunków. Formuła tegorocznego koncertu pozostała bez zmian, w pierwszej części zaprezentowali się ci, dla których jest on organizowany- uczniowie gimnazjum. Chciałoby się wymienić wszystkich występujących, potrafimy jednak przywołać z nazwiska jedynie niektórych, nie wymienimy więc nikogo. Młodzież przygotował do występów pan Zdzisław Świtalla. Brawa należą się wszystkim. Za talent, za trud włożony w przygotowanie, za odwagę wyjścia na scenę. Ci, którzy mieli możliwość występu przed licznym gremium wiedzą, czym jest trema, a o tremę nie było trudno, wśród gości dostrzegliśmy Proboszcza Parafii Subkowy ks. Feliksa Kameckiego, posłów na sejm RP, Jana Kulasa, Kazimierza Smolińskiego, władze powiatu Starostę Witolda Sosnowskiego, Przewodniczącego Rady Waldemara Pawluska, Wojta Gminy Subkowy Mirosława Murzydło, Wójta Gminy Morzeszczyn Piotra Lanieckiego, mieszkańców Subków i wielu przyjezdnych gości fundacji. Repertuar występującej młodzieży był zróżnicowany. Oprócz utworów mniej znanych można było wysłuchać kilku „standardów” polskich i światowych. Jesteśmy zwolennikami rejowskiego „A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają „ - język i autorów. Mnogość i różnorodność form pozostawionych przez naszych rodaków, z których wypływają wartości nieprzemijające, jest ogromna. Być może to zadanie dla nas, mamy wszczepiać te wartości w zjednoczoną Europę. Europę, która próbuje odcinać się od tradycji i lansować nowy porządek wprowadzający chaos. My wszyscy, którym leży na sercu przyszłość Europy, powtarzajmy za Janem Pawłem II: „Pamięć o przeszłości oznacza zaangażowa- 14 Koncert f nie w przyszłość“. Zwolennikom laickiej Europy przypominamy - przywołana na wstępie Tradycja nabożeństw majowych, w Europie nie jest niczym nowym. Już średniowieczni monarchowie zachęcali, by w majowe wieczory gromadzić się na wspólnej modlitwie przed figurami Bożej Rodzicielki. Nabożeństwo majowe bardzo szybko stało się popularne w całej chrześcijańskiej Europie. Starajmy się, aby Zjednoczona Europa była zjednoczoną nie tylko z nazwy, aby nie była Europą frustratów i odmieńców. Krokiem ku temu niewątpliwie jest troska o nasze dzieci, abyśmy my, dorośli dali przykład, że przetrwać może tylko to, co pełne Boga. Tego życzyliśmy sobie podczas drugiej części spotkania przy kawie w gmachu Gimnazjum Zjednoczonej Europy. Wdzięczni uczestnicy koncertu Iwona Szulc-Wojciechowska, Krzysztof Wojciechowski Podziękowanie Ci z Was drodzy czytelnicy, którzy mają okazję czytać Emaus od lat, wiedzą, że raz w roku właśnie w tym miejscu, składam podziękowania wszystkim, którzy przygotowali kolejny, już czternasty, „Koncert z gwiazdą”. Moja rola jest trudna, bowiem mam świadomość tego, że każda z osób włożyła, na powierzonym jej odcinku, coś niezwykłego. Wyjątkowość swej duszy, osobowości, to niepowtarzalne ja. Bez tego swoistego indywidualnego wkładu, impreza nie byłaby tym czym była. Nie warto byłoby o niej wspominać. Zatem należy się każdej z tych osób również niebanalne podziękowanie. Czy jednak stać mnie na nie? Nie jestem do końca tego pewien, ale spróbuję. Czy mam zresztą inne wyjście? Trudność mojego położenia bierze się w tym roku jeszcze i z tego, że przyszło mi na tej samej stronie sąsiadować z legendarną osobowością Pani Iwony Szulc-Wojciechowskiej, która swoje wiersze publikowała również w legendarnej już „Subkowiance”. Sądzę, że Pani Iwona łączenie jej, tak młodej jeszcze osoby z legendą, wybaczy mi, ale niektórzy przechodzą w ten obszar jeszcze za życia, a jeszcze inni nawet za młodu. Moja sytuacja przypomina mi piłkarza amatora, który ma zagrać w tej samej drużynie z Leo Messim. Trema wielka, a efekt przez to może być mizerny. Grać jednak trzeba, sytuacja może się prędko nie powtórzyć. Pewien mędrzec powiedział kiedyś, że „niepokój wiedzie ku 15 fundacji sławie, zadowolenie ku klęsce”. Czy zatem fundacji, której przewodzę, grozi klęska i niepowodzenie? Sądzę, że nie, pomimo tego, że nie tylko jestem zadowolony z tego, co wspólnie dokonaliśmy, ale uważam, iż w tych uwarunkowaniach, w jakich działamy, nic więcej zrobić nie można było i nikt inny lepiej by imprezy nie przygotował i przeprowadził. Cóż zatem z mądrą maksymą? Czyżby straciła tkwiącą w niej siłę? Pewnie nie. Nie wszystko bowiem, co sprawdza się w stosunku do indywidualnego losu, ma także odniesienie do działań zbiorowych. Tak przynajmniej ja to sobie tłumaczę, czy Wy, czytelnicy, sądzicie podobnie i kto ewentualnie ma w tym postrzeganiu obecnych i przyszłych losów fundacji rację, czas kiedyś pokaże. W tym miejscu najwyższa już pora wymienić tych niezwykłych, wspaniałych ludzi, bez których, jak to napisał wielce nam życzliwy ks. Feliks Kamecki, w jednym z numerów „Emaus”, takie imprezy „nie powinny się zdarzyć…a zdarzyły się!”. Dziękuję wójtowi Mirosłwowi Murzydło i dyrektorowi szkoły Waldemarowi Pawluskowi za plejadę znakomitych osobistości na widowni, w tym i posłów, za rozprowadzanie zaproszeń i przygotowanie „spotkania przy kawie” w holu szkoły, oraz za życzliwość i wsparcie ( w tym finansowe ze strony Starostwa) na każdym etapie, Jackowi Lisewskiemu za prowadzenie koncertu, Zdzisławowi Świtalli za przygotowanie do występu i występ naszej młodzieży, dyrektor Domu Kultury Dorocie Nawój za udostępnienie sali i mnóstwo innych drobnych i większych spraw, nieodzownych jednak do przeprowadzenia koncertu, Grzegorzowi Radtke za przygotowanie nagłośnienia i wielką siłę woli w pokonaniu stresu z tym związanego, paniom: Izabeli Kołodziejskiej i Barbarze Jabłońskiej za scenografię. Paniom seniorkom: Halinie Sielskiej, Annie Tucholskiej, Teresie Tucholskiej, Barbarze Gurbowicz, Krystynie Sielskiej, Weronice Gostomskiej za obsługę szatni, Markowi Cejnerowi- komendantowi Posterunku Policji w Subkowach za nadzór nad bezpieczeństwem imprezy, panu Krzysztofowi Januszowi za rozprowadzenie zaproszeń, Leszkowi Sarkowiczowi za nagrywanie koncertu, Kazimierzowi Gduli za współpracę ze Zdzisławem i Grzegorzem, pani Marii Tomasik za koordynację przygotowań do wytwornej kolacji i wszystkim, którzy pomagali jej i dołożyli starań, by jej echa słychać było jeszcze dotąd: Teresie Citkowskiej, Barbarze Kowalczyk, Marii Justka, Ludwice Makow- skiej, Marlenie Lipskiej, Reginie Boguń, Aleksandrze Kuszyńskiej, Ewie Kolos, Marii, Zofii i Władysławowi Krygierom, Marii Chrzanowskiej, Jarosławowi Citkowskiemu, Małgorzacie Wicek, Helenie Hennig, Renacie Kuźnia, Mircie Słiwa, Natali Ossowskiej, Józkowi Gądkowi i Damianowi Ostrowskiemu za zdjęcia do kroniki i „Emaus”. Na koniec, jakby na deser, pozostawiłem podziękowania fundatorom fundacji: ks. Feliksowi Kameckiemu, Zdzisławowi Makowskiemu, Jerzemu Cisewskiemu, Stanisławowi Klein, Ryszardowi Sarnowskiemu, Jerzemu Murzydło, Romanowi Piotrowskiemu. Ich mądre rady i pełne poświęcenia zaangażowanie w pozyskiwaniu sponsorów sprawiły, że kolejny już raz wypracowane zyski pozwolą przyznać naszej zdolnej młodzieży stypendia naukowe. Na ukłon aż do ziemi zasłużyli sponsorzy strategiczni, bez nich nie byłoby ani stypendiów, ani tak wielkich artystów w Subkowach. W tym roku listę darczyńców otwiera Starostwo Powiatowe w Tczewie, potem tuż za nim podążał Bank Spółdzielczy w Tczewie, a potem już w jednej linii do mety czternastego koncertu dobiegli: Spółdzielnia Inwalidów w Tczewie, „Energoqua” panów K. Kulińca i R. Janduły, Apteka Czyżykowo należąca do przemiłych pań E. Leszczyńskiej i M. Koreckiej. Niech za ich wielkie serca los obdarzy czarodziejską mocą, zamienia wszystko czego się dotkną w złoto, co ponoć jest nie tylko możliwe ale i sprawdzone, przez greckich herosów. Opowiadanie, a ten tekst za takowe uważam, powinna kończyć puenta, najlepiej by jeszcze była błyskotliwa, ja na zakończenie powiem jednak jedynie to, że od lat należę do Dream Teamu, jestem ogromnie dumny z tego i zaszczycony tym, a więc życzę by wielu jeszcze do niego trafiło, bo to my tworzymy historię. Prezes Fundacji Szczepan Rajski Opis zdjęc z ostatniej strony tego numeru fot nr 4 i 5 publiczności tym razem było odrobinę mniej, ale atrakcji chyba tyle samo co zawsze fot. 7 Członkowie zarządu fundacji Zdzisław Makowski i Jerzu Cisewski w zgodzie z długoletnią tradycją rozpoczęli kolejny koncert fundacji fot. 8 Uśmiech rzadko gościł na ustach pani Krystyny Prońko, ale nasz fotoreporter wykazał się niebywałym refleksem i uchwycił to co trwało tak któtko fot. 9 Pan Jacek Lisewski prowadzący koncert jak zwykle z niebywałym kunsztem w towarzystwie dyrekcji Zespołu Szkół w Subkowach fot. 10 Zdjęcie z gwiazdą wieczoru Ireneuszem Krosnym należało do standardu tego wieczoru, ale tylko pani Anna Mogilska wraz z córką trafiła na łamy naszego pisma (wiadomo, żona wydawcy Emaus ) N ajbardziej popularne życzenia, jakie ludzie składają sobie przy rozmaitych okazjach, to życzenia szczęścia. Życzymy ,,szczęścia na nowej drodze życia”, ,,szczęścia z okazji imienin”, ,,szczęśliwego Nowego Roku” itd. Cóż więc oznacza szczęście? Co to za stan? W historii ludzkości wiele znamienitych osób próbowało go zdefiniować, innym wydawało się, że już go osiągnęli, ale musieli zmienić zdanie. Znajdowali się też tacy, którzy chcieli przechytrzyć los i kupić szczęście, tak by w życiu doświadczać tylko dobrych chwil. A jednocześnie bywają osoby, które idąc przez życie nieustannie narzekają i nie dostrzegają dobra, które wokół nich się znajduje. A czym dla ciebie jest szczęście? Czy wystarczy posiadać duży dom, pieniądze, dobrą pracę? A może to brak trosk i jednocześnie możliwość zastąpienia wszystkich pragnień? Reklama i środki masowego przekazu wręcz obsesyjnie ukazują model szczęścia bazującego na sukcesie, pięknie i przyjemnościach. W ten sposób łatwo wprowadza się młodych ludzi w błąd. W pojęciu prawdziwego szczęścia nie chodzi przecież o chwilową ,,przyjemność”, popisywanie się modnymi rzeczami czy drogimi przedmiotami . Przykładem poszukiwania definicji szczęścia w swoim życiu jest dla nas św. Augustyn. Hulaszczy tryb życia, kariera retora i polityka nie przyniosły mu zadowolenia i w końcu doszedł do wniosku, że ludzkie serce poszukujące szczęścia nie zazna spokoju dopóki nie spocznie w 16 Słowo katechety O SZCZĘŚCIU Bogu. W swoich ,,Wyznaniach” napisał po latach o żalu spowodowanym tak późnym odnalezieniem Boga, którego poszukiwał na bezdrożach swego życia, a który w gruncie rzeczy był bardzo blisko. Chrześcijanie szukając odpowiedzi na pytanie o szczęściu, wskazują na Górę Błogosławieństw w 5 rozdziale Ewangelii Mateusza. Czytamy tam, że błogosławieni są ubodzy w duchu, smutni, cisi, spragnieni sprawiedliwości, miłosierni, czystego serca, wprowadzający pokój. Te wszystkie określenia można by pomyśleć, że przecież w ogóle nie pasują do szczęścia w naszym ludzkim pojęciu, a jednak paradoksalnie to właśnie one stanowią istotę. Słowo błogosławiony z języka greckiego i łacińskiego znaczy właśnie szczęśliwy. Należy jednak pamiętać, że Błogosławieństwa zostały ogłoszone przez Chrystusa na górze, co znaczy, że aby je zdobyć należy podjąć trud wspinaczki. Prawdziwe szczęście, o którym mówi Pan Jezus nie jest łatwe do zdobycia, gdyż wymaga trudu i ofiary. Świadczy to jednak o wiarygodności szczęścia, które proponuje współczesnemu człowiekowi chrześcijaństwo. Nawet bowiem z obserwacji życia codziennego wiemy, że wszystko, co piękne, prawdziwe i dobre powstaje w ,,bólach rodzenia”. Starajmy się zatem tak pokierować swoim życiem, aby nasze niespokojne serce poszukujące szczęścia nie skłoniło się ku marnościom tego świata, lecz by doznało ukojenia w Bogu. Niech naszym Jedynym Dobrem będzie sam Bóg, a drogowskazem do zdobycia Prawdziwego Szczęścia - Osiem Błogosławieństw: ,, Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni. Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię. Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni. Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą. Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi. Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was.” (Mt 5,3-11) Barbara Ziemann Wojewódzko – Metropolitalny Konkurs Biblijny im. Sługi Bożego kard. Augusta Hlonda Organizatorem Konkursu Biblijnego był Diecezjalny Instytut Akcji Katolickiej w Archidiecezji Gdańskiej. Konkursowi patronowali m.in.: Jego Ekscelencja ks. abp Sławoj Leszek Głódź, Metropolita Gdański; Jego Ekscelencja ks. bp Jan Bernard Szlaga, Biskup Pelpliński; Dr Zdzisław Szudrowicz, Pomorski Kurator Oświaty. Celem akcji było ukazanie Pisma Świętego jako źródła wiary i zachęta do jego indywidualnej lektury, wspomaganie uczniów w praktycznym wykorzystaniu zdobytej wiedzy oraz promowanie osiągnięć uczniów i katechetów. Odbył się na wszystkich etapach nauczania. Cieszy fakt, że po raz pierwszy w tym roku konkurs odbywał się w randze konkursu kuratoryjnego. Przebiegał w kilku stopniach: I – etap wstępny – wyłonienie osób do etapu szkolnego II – etap szkolny – eliminacje przeprowadzane na terenie szkoły przez Szkolną Komisję Konkursową powołaną przez dyrektora szkoły. Pytania do tego etapu przygotowane zostały przez Wojewódzką Komisję Konkursową i przesłane do szkół. Obowiązywała znajomość Ewangelii św. Łukasza z przypisami. Do konkursu Biblijnego przystąpila także uczniowie Zespołu Szkółw Subkowach. W pierwszym etapie uczestniczyło uczniowie z klas 4-6 Szkoły Podstawowej i z Gimnazjum. Po sprawdzeniu prac przez Komisję do następnego etapu rejonowego zakwalifikowały się dwie najlepsze osoby: Dominika Cherek i Krzysztof Piotrowski – w szkole podstawowej Emilia Przeperska i Jarek Krajnik– w gimnazjum III – etap rejonowy – odbył się 10 kwietnia 2010r. w Pelplinie. Obowiązywała znajomość tekstu Ewangelii św. Łukasza z przypisami wraz ze słownikiem zamieszonym na końcu Pisma Świętego. Po tym etapie na kolejny stopień wojewódzki zakwalifikowała się Dominika Cherek z klasy Vb. IV – etap wojewódzki – metropolitalny odbył się 22 maja 2010r. w Rumi. Obowiązywała znajomość Ewangelii św. Łukasza z przypisami wraz ze słownikiem oraz fragment książki Etienne Charpentier, „Czytając Nowy Testament”. Na tym szczeblu brało udział 103 uczniów ze szkół podstawowych i 140 z pozostałych szczebli edukacyjnych z terenu kilku diecezji. Nie znamy dokładnych wyników uzyskanych przez Dominikę, ale radosną nowiną jest ta, że nasza uczennica doszła tak wysoko i pokazała, że warto czytać Pismo Święte. Dominiko – gratulujemy! Niezależnie od uzyskanego miejsca jesteś zwyciężczynią w naszej Parafii i szkole! I.Kołodziejska 17 KRÓLEWSKI POCHÓWEK… W KRÓLEWSKIM MIEŚCIE N iedzielny ranek powitał nas w Krakowie słonecznie i pogodnie. Jeszcze resztki mgły snuły się na krzewach, a ostro czerwona przed chwilą kula wznosiła coraz wyżej, rzucając coraz jaśniejsze i cieplejsze promienie. Ulice około godziny ósmej wydawały się jeszcze całkiem spokojne. I tak było w rzeczywistości, bowiem przygotowane parkingi świeciły na razie pustkami. Poranny spacer w kierunku centrum miasta okazał się bardzo przyjemny. Za chwilę miały ruszyć bezpłatne środki transportu…. i warto było skorzystać z tego czasowego dobrodziejstwa. Dopiero po dziesiątej ruch wzmógł na sile – głównie mniejsze i większe grupki pieszych z narodowymi flagami przemieszczały się ku krakowskiemu rynkowi. Karty wstępu upoważniające do wejścia na jego teren określały konieczność wyboru właściwej „bramki”. Tu napotkaliśmy na przeszkodę w postaci policji, dokładnie sprawdzającej zawartości toreb. Nie mieliśmy jednak z tym problemów, bo sporo wcześniej w internecie pojawiły się informacje, co można ze sobą wnieść w sektor, usytuowany najbliżej kościoła Mariackiego. „Gorąca” atmosfera szczególnego wydarzenia i jego miejsca przypominała te z czasu pielgrzymek Ojca Św. Jana Pawła II do Ojczyzny. Przyjazne rozmowy w oczekiwaniu na przyjazd z lotniska aut z trumnami pary prezydenckiej; obserwacja trasy przemieszczania się orszaku na telebimach; rozglądanie się w poszukiwaniu ziomków… I w końcu entuzjastyczne „Jeszcze Polska nie zginęła…”, kiedy Grodzką do Mariackiego zbliżały się auta. Około południa „gorąca” stała się już nie tylko atmosfera… Długo oczekiwane przed kilkoma dniami słońce paliło niemiłosiernie, szczególnie, że w ubiorach pielgrzymów dominowała czerń. Obok nas – grupy w strojach regionalnych i mundurach: marynarze, stoczniowcy, górnicy, hutnicy… Kiedy we wnętrzu kościoła trwały modlitwy, rynek wypełniał się ciągle przybywającymi falami ludzi - głównie delegacjami i pocztami sztandarowymi, w tym spora liczba z Pomorza: Malborka, Starogardu Gdańskiego i samego Gdańska - przeważała na nich „Solidarność”. Solidarność przeważała też w zachowaniach pielgrzymów, którzy wspomagali się w trudzie przezwyciężania chwilowych słabości. Często pojawiały się służby ratownicze i harcerze roznoszący wodę. Tymczasem na telebimach pojawiły się dziwne obrazy z TVN i beznadziejne wypowiedzi kontrowersyjnych polityków. Ludzie zaczęli krzyczeć, że nie chcą tych relacji… w końcu zaczęli śpiewać „Barkę” i „Serdeczna Matko…”. Z kościelnej wieży popłynął dźwięk trąbki. W końcu rozległ się głos kapłana… wspólna modlitwa pozwoliła szczęśliwie dotrwać do rozpoczęcia Mszy św., podczas której służby ratownicze raz po razie przemieszczały się wśród tłumu, by wspomagać słabnących. Panował jednak spokój i skupienie i jakaś niesamowita, trudna do określenia więź żałobnej wspólnoty , która zebrała się, by oddać hołd nie tylko prezydenckiej parze… ale wspaniałym ludziom, z których jeszcze przed kilkoma dniami szydzono w mediach i wytykano wierność najwyższym wartościom… Pożegnalne, oficjalne przemówienia po nabożeństwie nie wzbudziły specjalnie entuzjazmu zebranych… Dopiero na wspólne „Boże, coś Polskę….” powędrowały w górę narodowe flagi i sztandary. Maria i Lech Kaczyńscy ruszyli w ostatnią drogę… na trumny spadał deszcz kwiatów. Teraz wszyscy cisnęli się do ogrodzenia, by być jak najbliżej ulicy… by wzrokiem odprowadzić poruszający się wolno kondukt. W tym czasie chóralne okrzyki: „Lech Kaczyński” , „Nasz Prezydent”, „Jesteśmy z Wami”, „Solidarność”… i nagle ktoś zawtórował „Jeszcze Polska nie zginęła…” I gruchnęło z pełnych piersi tłumu: „..póki my żyjemy…” Do oczu cisnęły się łzy - żałoby, wzruszenia, jedności; ludzie płakali trzymając wysoko krzyże i flagi… i las kłaniających się sztandarów. Po pieśni, pośród innych przedarł się wyraźnie kobiecy głos: ”Jarek, jesteśmy z Tobą” … chyba usłyszał, bo na chwilę zwrócił smutny wzrok ku temu zawołaniu… To zostało zauważone i dało się usłyszeć, tym razem mocne i chóralne: „Jarek, Jarek…” Kiedy kondukt przemieszczał się ku królewskiemu wzgórzu, spora część ludzi szybko opuszczała rynek. Inni pozostali, by na telebimach obserwować do końca uroczystości pochówku na Wawelu. Wspólnie modlili się… i było to takie naturalne i zwyczajne, jakbyśmy żegnali najbliższych członków rodziny. Około osiemnastej pełne tramwaje i autobusy miejskie rozwoziły przyjezdnych ku parkingom usytuowanym na krańcach miasta. Ruch wyjazdowy przebiegał sprawnie. Kolejna noc w autokarze… Dopiero teraz odczuło się ogromne zmęczenie… a jednak nikt się nie skarżył. Spora część Krakowian przyjęła na tę noc krewnych, bliskich i znajomych pod swój dach. Do późnych godzin trwały wspomnienia tych niecodziennych, historycznych wydarzeń … Teraz mogliśmy ponownie przeżyć te ważne chwile – tym razem z trochę innej perspektywy, oglądając relację zarejestrowaną z TVP. I wtedy poczuliśmy się twórcami kawałka porządnej historii Naszej Ojczyzny – tej historii, za którą się nie będą musiały wstydzić nasze wnuki. Alicja Słyszewska Dzień Fatimski Parafialnego Oddziału Akcji Katolickiej 13 maja jest dniem wspomnienia szczególnych wydarzeń związanych z życiem i nauką Ojca Św. Jana Pawła II. Jak zwykle w naszej parafii, nabożeństwo z tej okazji przygotował Parafialny Oddział Akcji Katolickiej. Tym razem jednak stał się dniem ważnym dla tej wspólnoty również z innej przyczyny. Nadszedł czas wyborów władz POAK na kolejną kadencję. Z pośród trzech zgłoszonych kandydatur wybrano prezesa i dwóch v-ce prezesów. Zostali nimi: Prezes: Mariola Goleniowska (po raz kolejny); v-ce Prezesi: Alicja Zalewska oraz Jerzy Cisewski. Sekretarzem POAK wybrano Marię Raczkowską a skarbnikiem- Alicję Słyszewską. Pod zwierzchnictwem nowych władz dyskutowano o realizacji najbliższych przedsięwzięć. Główny temat obrad stanowiła organizacja kolejnego Biegu Papieskiego, który zaplanowano na 13 czerwca br. oraz udział w spotkaniach formacyjnych Diecezjalnego Instytutu Akcji Katolickiej. W szerokim kontekście omówiony został również wyjazd do Krakowa, związany ze sprowadzeniem relikwii Św. Stanisława. Po spotkaniu wszyscy udali się do świątyni, by razem ze wspólnotą parafialną dziękować Matce Boskiej Fatimskiej za opiekę i orędownictwo oraz wypraszać potrzebne łaski, w tym też rychłą beatyfikację Ojca Świętego Jana Pawła II. Mariola Goleniowska 18 ANIA RADZI jak radzić sobie z małym łobuziakiem Już małe dzieci szybko uczą się manipulowania rodzicami i potrafią zmuszać ich do uległości tupiąc nogami, gryząc i krzycząc. Żeby uniknąć takiej sytuacji, postępuj konsekwentnie z dzieckiem w każdym wieku, dużo rozmawiaj z nim i pokazuj mu, kto tu jest rodzicem – w końcu to ty wychowujesz swoje dziecko, a nie ono ciebie! W wychowaniu dzieci niezwykle istotna jest konsekwencja. Musisz wytyczyć pewne granice, których przekroczenie będzie wiązało się dla dziecka z przykrymi konsekwencjami. Maluchy często sprawdzają, jak daleko mogą się posunąć i na ile mogą sobie pozwolić. Musisz jasno określić, co jest zakazane i stanowczo przestrzegać tych zakazów. Jeśli ulegniesz, dziecko szybko wyczuje, że można cię zmiękczyć. Gdy natomiast maluch przekona się, że jego nerwy i krzyki nic nie dają, szybko przestanie w ten sposób wymuszać na tobie swoje zachcianki. Warto zastanowić się nad racjonalnym systemem nagród i kar. Absolutnie zakazane są kary cielesne i agresja słowna! Nie mów dziecku: „Jesteś zły, brzydki, nieznośny, inne dzieci są grzeczne, a ty potrafisz tylko rozrabiać!” Obniży to poczucie jego wartości. Zamiast takich drastycznych słów lepiej pokaż dziecku, że jego postępowanie sprawiło ci przykrość. Z góry ustalcie, co może spotkać dziecko, gdy będzie rozrabiało. W rozmowie z nim zwróć uwagę na potrzebę wywiązywania się z umów i dotrzymywania słowa. Nie zapominaj o nagrodach – chwal dziecko za jego osiągnięcia i staraj się zauważać jego sukcesy, nawet te najmniejsze. Poczuje się wtedy docenione i nabierze pewności siebie. Ważne jest, abyś potrafiła zachować spokój i opanowanie – nie krzycz, nie awanturuj się, ale jednocześnie okaż dziecku swoje niezadowolenie i rozczarowanie. Kontroluj się, bo dziecko będzie cię naśladowało – jeśli zaczniesz krzyczeć, to i ono nauczy się krzykiem wyrażać emocje. Gdy natomiast pozostaniesz spokojna pomimo zdenerwowania, dziecko zrozumie, że to odpowiedni wzorzec do naśladowania i samo też będzie tak postępować. Ton twojego głosu powinien być opanowany, a jednocześnie kategoryczny i stanowczy. Zwracaj się do dziecka jak do dorosłej osoby i patrz mu w oczy, ponieważ kontakt wzrokowy wzmocni twój przekaz. Staraj się nie dopuścić do wybuchu złości u smyka – gdy zauważysz, że emocje biorą nad nim górę, spróbuj go uspokoić i przypomnij mu o waszych ustaleniach. Pamiętaj jednak, że dziecko pragnie odrobiny niezależności. Nie zakazuj mu wszystkiego – zostaw mu odpowiednią ilość swobody. W ten sposób maluch poczuje, że darzysz go szacunkiem. Przecież nie chcesz robić z niego niewolnika! Ania Bartoszewska Nasza powódź „Nigdy nie widziałem czegoś takiego, a mieszkam tu od ponad pięćdziesięciu lat” stwierdził starszy człowiek. Powodzi, jakiej nawiedziła krakowski Bieżanów w niedzielę 16 maja i w kolejne dni, nie pamiętają nawet najstarsi mieszkańcy. Miał wody po pas Lało od soboty. Strugi zimnego deszczu ściekały z nieba, dachów, kurtek przedostając się do butów. Rzeczka za naszym oknem przybrała o ponad półtora metra. Wody przybywało z minuty na minutę. Około godziny 14 sąsiad z naprzeciwka miał wody po pas w ogrodzie. Wspomniana rzeczka wylała się na osiedlowe ulice topiąc je i dostając się do domów. Wtedy też elektrownia wyłączyła prąd. czternastej, jednak niewiele przez ten czas zdziałali. Mogli jedynie zablokować drogi dla ruchu i pilnować, by nikt przypadkiem nie spłynął z rzeką. Internautka kasiale1, mieszkanka osiedla napisała: „Policji, straży i straży miejskiej nie dziękuję - bo nie pomagali - na moją prośbę o pomoc w noszeniu piasku - powiedzieli, żebym nosiła sama w czynie społecznym, a oni stali i pali papierosy na mostku.” Z drugiej strony jednak widziałam jak funkcjonariusze straży ładowali piasek, a potem przewozili worki na inne ulice, by łatwiej można było porozTego jeszcze nie było Zatroskani ludzie przyglądali się temu kładać. Odjechali dopiero około pierwszej wszystkiemu z okien, wzywali strażaków w nocy. lub próbowali zaradzić katastrofie. „Mam Odcięci ponad dwadzieścia lat i nigdy nie widziałem tu tyle wody” - mówił jeden z mieszPoniedziałek, wtorek. Dni te nie kańców. „Mój samochód stoi w garażu, przyniosły poprawy sytuacji. Nieliczwidziałem wodę na siedzeniach” - dołącza ni, ubrani w wodery, kalosze usiłowali się drugi. Mężczyźni, mimo deszczu licznie przedostać się w inne rejony osiedla. W wylegli na ulice, chętni do pomocy, ładowa- różnych miejscach stała Straż Miejska nia i noszenia worków z piaskiem. Jednak- pilnując, by żaden samochód nie przeże nie było czego układać, bo worki i piasek jeżdżał ulicami stojącymi w wodzie. dojechały około godziny osiemnastej. Domy obłożono workami na pół metra wysokości. A gdy woda zaczęła opaDziałania służb dać naszym oczom ukazał się krajobraz Strażacy jeździli po Bieżanowie już od księżycowy. Gdzie indziej gorzej W innych częściach miasta było znacznie gorzej. Jak czytaliśmy w medialnych doniesieniach zamknięto trzy mosty, krakowskie bulwary zniknęły w Wiśle, ulica Nowohucka stała w wodzie. Wielu ludzi ewakuowano. W Bochni mieszkańcy siedzieli na dachach. Patrząc więc z tej perspektywy, widzimy, że nasza „powódź jakiej jeszcze na Bieżanowie nie było” to tylko małe lokalne podtopienie, po którym nie ma już nawet wody w piwnicy. Rzeczka wróciła do normalnej wysokości. Jednakże w Krakowie i w Polsce jest ciągle wielu poszkodowanych. Takich, którym woda zabrała dorobek życia. Teraz trzeba im pomóc. Anna Piechowska UWAGA DZIECI 30 maja 2010 r. o godz. 1400 na łączce parafialnej odbędzie się festyn dla dzieci, który był już kilkakrotnie odwoływany. Wiek uczestników 5 do 10 lat. Będa nagrody. Zappraszamy 19 OBWIESZCZENIE Wójta Gminy Subkowy z dnia 11 maja 2010 r. w sprawie obwodów gáosowania w wyborach Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych na dzieĔ 20 czerwca 2010 r. Na podstawie art. 24 ust. 1 ustawy z dnia 27 wrzeĞnia 1990 r. o wyborze Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej (Dz. U. z 2000 r. Nr 47, poz. 544 z póĨn. zm.) podaje siĊ do publicznej wiadomoĞci informacjĊ o numerach i granicach obwodów gáosowania oraz o siedzibach obwodowych komisji wyborczych, w których odbĊdzie siĊ gáosowanie w wyborach Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Numer obwodu 1 Granice obwodu Narkowy, Subkowy Siedziba Obwodowej Komisji Wyborczej Gimnazjum im. Zjednoczonej Europy w Subkowach, ul. Wybickiego 19b LOKAL DOSTOSOWANY DO POTRZEB OSÓB NIEPEàNOSPRAWNYCH 2 GorzĊdziej, Maáa SáoĔca, Maáy Garc, Rybaki, Wielka SáoĔca Zespóá Ksztaácenia Podstawowego i Przedszkolnego w Maáej SáoĔcy, ul. Dáuga 1 LOKAL DOSTOSOWANY DO POTRZEB OSÓB NIEPEàNOSPRAWNYCH 3 BrzuĞce, Bukowiec, Radostowo, StarzĊcin, Waümierz, Wielgáowy Szkoáa Filialna w BrzuĞcach, ul. Milenijna 12 W dniu gáosowania lokale obwodowych komisji wyborczych otwarte bĊdą w godzinach od 6.00 do 20.00. Wójt /-/ Mirosáaw Murzydáo 20 Na pielgrzymkowym szlaku - Monte Casino J est to jedno z najświętszych miejsc chrześcijaństwa. W 529 roku św. Benedykt założył opactwo, które stało się wzorem dla klasztorów zachodniej Europy. Z Monte Cassino, zakonnicy wyruszali do różnych zakątków aby szerzyć wiarę. Jednocześnie we wspaniałej bibliotece przechowywano i kopiowano dzieła stworzone od czasów starożytności, zabezpieczając dziedzictwo wczesnej cywilizacji. W dobie renesansu opactwo stało się popularnym celem pielgrzymek. Benedyktyni zgodnie ze swoim zwyczajem, obmywali podróżnym nogi i usługiwali im przy stole. W jednym tylko roku na początku XVII wieku, przybyło 80 tysięcy pielgrzymów. Pokolenia Włochów włożyły wiele trudu w upiększenie budynków. W XVIII wieku, dzięki kilku największym włoskim artystom, klasztor stał się barokowym arcydziełem i ośrodkiem sztuk pięknych. W 1868 roku opactwo uznano za dobro narodowe Włoch, a biblioteka pozostała jedną z najważniejszych na świecie. Klasztor był potężnym, rozległym kompleksem budynków, położonych obok pięciu dziedzińców. Mury miały u podstawy sześć metrów grubości. Z dołu ogromna budowla z rzędami okien wyglądała jak forteca. W celu ochrony swej nowej wspólnoty, św. Benedykt zbudował opactwo na szczycie wysokiej na ponad 500 metrów litej skały, na krańcu górskiej grani, która wznosi się niemal pionowo nad położoną niżej doliną. W XX wieku klasztor wraz z masywem Cassino spełnił zupełnie inną funkcję, niezgodną z pierwotnym przeznaczeniem. Stal się kluczowym stanowiskiem niemieckich linii obronnych. Był to przykład imponującej inżynierii wojskowej, z jaką zetknęli się alianci i musieli ją pokonać, aby otworzyć drogę na Rzym. W znacznej części masyw Cassino górował nad rzekami o stromych brzegach, w szczególności nad Garigliano i Rapido. Dla rozszerzenia pola rażenia Niemcy usunęli budynki i drzewa. W innych miejscach powiększono występujące w tej okolicy naturalne jaskinie, a pozycje obronne wzmocniono dźwigarami kolejowymi i betonem. Wykopane ziemianki połączono podziemnymi przejściami. Umocnienia nie były jedną linią, a raczej wieloma, skąd przewidywano przeprowadzenie kontrataku w przypadku utraty frontowego obszaru. Od listopada 1943 roku Adolf Hitler osobiście interesował się linią Gustawa, rozkazując, by rozbudowano ją do „potęgi fortecy”. Aż do maja 1944 roku, Niemcy skutecznie bronili swej górskiej twierdzy, trzykrotnie odpierając zmasowane ataki żołnierzy alianckich, aż do przybycia II Korpusu Polskiego pod dowództwem gen. Władysława Andersa. Rozpoczęła się bitwa, która ze względu na bohaterstwo biorących w niej udział uczestników przeszła do historii. Generał Władysław Anders, tak jak wspomniał, mógł znać jej obraz tylko z meldunków oraz rozmów telefonicznych, ale pozostawił po sobie graficzny zapis. Oto on: „ Na tę jednak nieuchwytną całość ogólną składa się mnogość przeżyć oddziałów, pododdziałów, ba - nawet ludzi, już po prostu nie jednostek woskowych, lecz ludzkich. Jest to rój drobnych epopei. Niektóre z nich, nagle ucięte śmiercią na miejscu, wybiegu naprzód lub w przypadnięciu do ziemi w wybuchu, zabrała z sobą tajemnica grobu. Niektóre, wstrząsające wrażeniami już nie z godziny na godzinę, ale z minuty na minutę, stały się strzępami wspomnień tej bitwy w tysiącach serc żołnierskich. I z nich wyłania się dopiero epopeja całości. Ten pochód na wzgórze 593, na Gardziel i na Widmo, to jedno pasmo woli, męstwa, wysiłku i ofiary, którym razem dano miano bohaterstwa” W nocy z 11/12 V 1944 rok, z podstaw wyjściowych do ataku na Widmo ruszyły trzy bataliony 5 Kresowej Dywizji Piechoty, natomiast na wzgórza 593,569 i Massa Albaneta, dwa bataliony 3 Karpackiej Dywizji Piechoty. Kilka tysięcy żołnierzy uzbrojonych w nowoczesne środki rażenia zetknęły się z elitarnymi jednostkami wroga. Likwidacja załóg schronów nie była łatwa, gdyż brakowało ładunków wybuchowych. Zwalczano je ostrzeliwując widoczne otwory strzelnicze. Pomimo zaciętej obrony udało się zdobyć wzgórza 593 i 569 oraz część Widma. Niemcy skoncentrowali ogień swojej artylerii i moździerzy na zajętych przez Polaków terenach. Później przeprowadzili w ciągu nocy i następnego dnia kilka przeciwuderzeń. Wobec narastających z każdą chwilą strat, żołnierze II Korpusu wycofali się z zajętego obszaru. Po kilkudniowej przerwie 16 batalion, zaatakował wieczorem 16 maja Widmo. Rozpoczęło się żmudne zdobywanie niemieckich bunkrów. Kapitan Adam Łempicki zapisał: „Kiedy już nie mogli strzelać z km rzucali granaty i bronili się ogniem pistoletów maszynowych. Zaszedł wypadek, gdzie Niemiec, który wystrzelił wszystkie naboje ze Schmaisera, wyskoczył zza bunkru i rzucił w naszych żołnierzy pistoletem maszynowym. Na miejscu został zabity. Żaden z broniących nie oddał się do niewoli. Większość poległa, na miejscu, część zbiegła.” Jak wspominają uczestnicy wydarzeń, schron za schronem trzeba było zdobywać narażając swe życie. Najpierw należało podczołgać się i rzuci materiały wybuchowe, a następnie grupa uderzeniowa skutecznie ostrzeliwała bunkier. Po opanowaniu znacznej części Widma, około godziny czwartej w nocy Niemcy rzucili kontratak, który został odparty. Ponownie posłużymy się cytatem, tym razem mjr Andrzeja Stańczyka: „twarda postawa żołnierzy zmusiła nieprzyjaciela do wycofania się”. Przez cały dzień 17 maja,16 batalion toczył ciężkie walki na Widmie całkowicie je opanowując. Jednocześnie inne pododdziały 5 kresowej Dywizji Piechoty, po przełamaniu niemieckiej obrony na wspomnianym wcześniej wzgórzu ruszyły w kierunku San Angelo. Tutaj także „Niemcy trzymali się nad podziw bardzo dobrze, każdego kto podczołgał się pod schron razili celnym strzałem strzelca wyborowego lub serią z pistoletu maszynowego, będących w załomach skał obrzucali granatami wychodząc niejednokrotnie śmiało ze schronów”. Jest to świadectwo dane przez mjr Mieczysława Baczkowskiego. Niemcy przypuścili kilka kontrataków. W trakcie jednego z nich, kpt. Leśkiewicz zaintonował „Jeszcze Polska nie zginęła”, melodię podchwycili również jego podkomendni. Z pieśnią na ustach żołnierze przez cały czas walczyli. W ciągu dnia 17 V do osamotnionego na wzgórzu San Angelo 17 batalionu, dołączyły jeszcze 16 i 18 batalion oraz komandosi. Bój trwał przez kolejne dwa dni i zakończył się sukcesem polskich żołnierzy. W tym samym czasie walczyła także 3 Karpacka Dywizja Piechoty. Na wzgórze 593 dotarł 4 batalion. Lawina ognia ogarnęła cały stok. Strzelano ze wszystkich stron. Celowniczy Mieczysław Gul obsługiwał lekki karabin maszynowy. W pewnym momencie został trafiony pociskiem z granatnika w głowę. Kronikarz 1 kompanii kpr. pchor. Feliks Redlarski zanotował: „Znieruchomiał. Pozostał na stanowisku z bronią, jako symbol wytrwania”. Po zniszczeniu kolejnych bunkrów, natarcie stopniowo przesuwało się do przodu. Przykładem bohaterstwa świecił ppor. Emil Sowa. Obrzucił Niemców granatami, ale został ranny. Nie opuścił jednak stanowiska bojowego. Ofiarność żołnierzy nie znała granic i w tym momencie można odwołać się do kolejnego cytatu: „ wyróżniała się w walce cała kompania, jej wysiłek był ogromny, świadczą o nim ofiary... może kiedyś historia przyrówna to do najsławniejszych szarż kawalerii.” Po całym dniu walk, 17 V zdobyto prawie w całości wzgórze 593 oprócz samego wierzchołka z 3 bunkrami. Rano 18 V zajęto szczyt oraz sąsiednie wzniesienie 569 i klasztor. Na jego murach zatknięto polską flagę,a później także brytyjską. W tym samym czasie zdobyto Massę Albanetę. Marek Kordowski 21 OBCY JĘZYK POLSKI kowska Jasnorzewska (bez dywizu). Ale cóż, przepisy ortograficzne takiej sytuacji nie przewidziały … Pani Prezydentowa Maria Kaczyńska na co dzień używała wyłącznie nazwiska odmężowskiego, a zatem na płycie wystarczyło napisać Maria Kaczyńska. Pierwotnie tak właśnie miało być: Lech Kaczyński, Maria Kaczyńska. Jeżeli zadecydowano inaczej, należało postąpić tak - użyć sformułowania Maria Helena z Mackiewiczów Kaczyńska albo Maria Helena Kaczyńska z domu (z d.) Mackiewicz. Byłoby i poprawnie, i zgodnie z etykietą językową obowiązującą od lat. Tymczasem pojawił się na sarkofagu prezydenckiej pary błędny zapis bez dywizu. Ciekawe, że kiedy przygotowywano tabliczkę z napisem (kartusz) na trumnę Pierwszej Damy, między nazwiskami Mackiewicz i Kaczyńska znalazł się dywiz, a pełny napis brzmiał: Maria Helena Mackiewicz-Kaczyńska / Małżonka Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Wystarczyło to powielić na płycie sarkofagu… na szczęście błąd został zauważony, zdaje się po tygodniu – między nazwiskami Mackiewicz i Kaczyńska pojawił się dywiz. Anna Falgowska Maria Skłodowska – Curie, Maria Pawlikowska – Jasno- dziła się tego krótkiego i porzewska, Maria Mackiewicz – Kaczyńska…czyli o poprawnej chopnie zawartego związku pisowni nazwisk dwuczłonowych. małżeńskiego z człowiekiem, o którym jej ukochany ojciec Reguła ortograficzna odno- skę i osiadła w Anglii, gdzie mówił, że „on stanowczo i sząca się do pisowni nazwisk zmarła w 1945 r. (cierpiała na głupi, i cham”. Ponieważ ślub żeńskich dwuczłonowych wy- nieuleczalną chorobę). został unieważniony (w maju Gdyby zatem być precy- 1919 r.), uznała, jakby nigdy raźnie i bezsprzecznie każe wstawiać między obydwa zyjnym przy podawaniu per- tego małżeństwa w ogóle nie człony tzw. dywiz (łącznik), sonaliów poetki, należałoby było, pragnęła jak najszybwtedy, kiedy w odniesieniu w różnych okresach życia za- ciej zapomnieć o tym roczdo kobiet – jest to połączenie pisywać jej imię i nazwisko nym epizodzie wojennym, nazwiska panieńskiego i od- tak: Maria Kossak-Bzowska, spędzonym z mężem ułanem Maria Kossak-Pawlikowska i prostakiem, gdzieś tam damężowskiego. Regułę zapisu z dywizem i Maria Kossak-Jasnorzew- leko w prowincjonalnych potwierdza nie byle kto, bo ska. Dlaczego autorka „Po- garnizonach, na oficerskich autorytet w dziedzinie chemii. całunków” postanowiła, że kwaterach przy koszarach auSłynna noblistka Maria Skło- rezygnuje z rodowego członu striackiej kawalerii. Poczuła dowska choć zrezygnowała z Kossak, a na wsze czasy upa- się znowu osobą całkowicie członu panieńskiego, dziś jed- miętnia drugiego i trzeciego wolną i stając po raz drugi na nak piszemy Maria Skłodow- męża? A pan Bzowski gdzie? ślubnym kobiercu, 1 czerwca ska-Curie lub z nieuzasadnio- Nie wiadomo… 1919 r. przyjęła tylko nazwiNajprawdopodobniej cho- sko męża. Tym bardziej, że nym przestawieniem członów dziło tu o względy uczucio- wkrótce, w tym samym 1919 Maria Curie-Skłodowska. Pierw- r. (prawdopodobnie również Każda reguła w naszym we, sentymentalne. języku poświadczona jest sze małżeństwo Marii z por. w czerwcu) pojawiła się… licznymi wyjątkami i osobli- Bzowskim trwało właściwie nowa pani Bzowska: Władywościami zapisu. Takim jest zaledwie rok; mieszkali naj- sław Bzowski poślubił Helenę choćby przypadek polskiej pierw w Mödling pod Wied- Jordanównę. Dlatego zapewne poetki Marii Pawlikowskiej niem (mąż był tu wykładow- Lilka nie chciała być Bzowcą w Technicznej Akademii ską-Pawlikowską, chciała być – Jasnorzewskiej. Otóż w jej dwuczłonowe Wojskowej), a następnie w tylko Janową Pawlikowską. nazwisko z rozpędu wstawia Weisskirchen (Hranice) na W takiej sytuacji jak najsię dywiz, a właściwie… nie Morawach (tu uczył w Szkole bardziej uzasadniona wydaje powinno go tam być. Należa- Kadetów Kawalerii i tu stacjo- się pisownia Maria Pawliłoby pisać Maria Pawlikowska nował jego 1. Pułk Ułanów). Jasnorzewska (bez łącznika). We wrześniu 1916 r. Maria Powszechnie wiadomo, opuściła męża i powróciła P i e c z i g o t u j że „staroświecka młoda pani do Krakowa. - Małżeństwo z Krakowa”, jak pisał o niej to było zdecydowanie niedoJulian Tuwim, nazywała się z brane:… - pisze K. Olszańdomu Kossak (jej ojcem był ski - ciasna, mieszczańska Wojciech Kossak, dziadkiem mentalność nie odpowiadała – Juliusz Kossak, a siostrą artystycznemu usposobieniu pisarka Magdalena Samo- Lilki. Po trwających blisko Podam dziś przepis na mało spotykaną potrawę, którą przyrzązwaniec). Niestety, nie za- dwa i pół roku staraniach, dzała moja mama. Nazywa się „Kućmok”. To bardzo smaczne i liczała się do dam stałych w głównie Wojciecha (ojca Ma- proste danie, nie może się nie udać. Składniki: 1 kg chudych żebeuczuciach, aż trzy razy stawa- rii), małżeństwo Marii i Wła- rek, około 1,5 kg ziemniaków, 2 jajka, 2 cebule, 2 łyżki mąki, sól, ła na ślubnym kobiercu. Jej dysława Bzowskich zostało pieprz, tłuszcz do smażenia, mielona ostra papryka. Przygotowapierwszym mężem był oficer unieważnione przez władze nie: Żeberka umyć, osuszyć, przyprawić pieprzem, papryką i solą austriacki Władysław Bzow- kościelne. – Powód rozpadu? (do smaku). Cebulę pokroić w cienkie plasterki. Żeberka z cebulą ski, z którym rozwiodła się, – zastanawia się biografka dusimy do miękkości. Ziemniaki ścieramy na tarce o małych oczby poślubić Jana Pawlikow- poetki, Daniela Scott – Za- kach, dodajemy jajka, mąkę, łyżeczkę soli, trochę papryki i 2 płaskiego, syna jednego z pierw- skakujący i raczej wymyślony skie łyżeczki pieprzu. Dokładnie wszystko mieszamy. Uduszone szych polskich taterników. przez sprawnych adwokatów żeberka z cebulą układamy na średniej blaszce wyłożonej papiePóźniej wyszła po raz trzeci wynajętych dla Lilki przez rem. Zalewamy masą ziemniaczaną. Wkładamy do piekarnika o za mąż, tym razem za oficera Kossaków, niż prawdziwy: temperaturze 180 stopni. „Kućmok” pieczemy około 1,5 godziny. lotnictwa Jerzego Stefana Jas- „oziębłość płciowa” młodej, Wspomnę jeszcze, że z żeberek można usunąć kości, ale to już na norzewskiego, z którym we 23-letniej żony. bardziej wybrednych domowników. Życzę smacznego. Wydaje się, że Maria wstywrześniu 1939 r. opuściła PolHalina Sielska Z HALINKĄ 22 § Porady Prawne PROWADZENIE CUDZYCH SPRAW BEZ ZLECENIA Co do zasady, prawo powinno przewidzieć i uregulować każdą sytuację, która może wystąpić w naszym życiu. Nie chodzi tu o mnożenie przepisów i przewidywanie wszystkiego, ale o możliwość oceny, czy dana sytuacja jest zgodna z prawem, czy też niezgodna. W systemie prawa zasada: „ co nie jest zakazane to jest dozwolone” spełnia podstawową rolę. W myśl tej zasady, gdy przy konkretnym stanie faktycznym nie znajdujemy przepisu, który reguluje go, to uznajemy, że ustawodawca dopuszcza takie zachowanie i nie uznał za stosowne uregulować w sposób szczegółowy tego zachowania. Podstawami prawa cywilnego są : równość stron i swoboda umów. Czyli ujmując to w języku potocznym, strony stosunków cywilnoprawnych samodzielnie podejmują decyzję o zawarciu umowy, złożenia innego oświadczenia woli i mogą dany stosunek swobodnie regulować. W unormowaniu prawa cywilnego większość przepisów są to przepisy dyspozytywne, które w trakcie konstruowania umowy można modyfikować i dopiero w sytuacji, gdy strony umowy nie uregulują danego zakresu, „wchodzą” odpowiednie przepisy prawa cywilnego. Jednakże swoboda umów ma swoje granice. Tą granicą są zawsze przepisy bezwzględnie obowiązujące ius cogens. W zakresie regulowanym przez przepisy, bezwzględnie obowiązujące strony nie mogą dowolnie modyfikować stosunku prawnego. W tym miejscu wracamy do naszego tematu, prowadzenia cudzych spraw bez zlecenia i zadajemy pytanie, co w sytuacji, gdy jedna osoba działa w imieniu drugiej bez podstawy prawnej (jej działanie nie ma umocowania w umowie, przepisach prawa, czy innej czynności prawnej). Wyobraźmy sobie taką sytuację – do przedsiębiorcy prowadzącego hurtownię owoców przyjeżdża w odwiedziny kolega. Przedsiębiorca ulega wypadkowi – leży nieprzytomny w szpitalu. W hurtowni nie ma nikogo, kto byłby upoważniony do jej prowadzenia . Jednocześnie jest pewne, że jeżeli nie będzie prowadzona działalność ( sprzedaż owoców) straty przedsiębiorcy będą ogromne. W tej sytuacji kolega „przejmuje” prowadzenie hurtowni i zaczyna wyprzedawać towar. Ta jego działalność ma oparcie w art.752 kc, który stanowi, że kto bez zlecenia prowadzi cudzą sprawę, powinien działać z korzyścią osoby, której sprawę prowadzi, i zgodnie z jej prawdopodobną wolą, a przy prowadzeniu sprawy obowiązany jest zachowywać należytą staranność. Kolega prowadzący hurtownię powinien być w stałym kontakcie ze szpitalem i w każdej chwili powinien być przygotowany na przekazanie spraw przedsiębiorcy albo oczekiwać jego zleceń, albo prowadzić sprawę nadal, dopóki nie będzie on mógł sam się nią zająć. W momencie gdy przedsiębiorca będzie już mógł samodzielnie lub za pośrednictwem innej osoby prowadzić hurtownię, kolega z czynności swych powinien złożyć rachunek oraz wydać wszystko, co przy prowadzeniu sprawy uzyskał dla przedsiębiorcy. Jeżeli działał zgodnie ze swoimi obowiązkami, może żądać zwrotu uzasadnionych wydatków i nakładów wraz z ustawowymi odsetkami oraz zwolnienia od zobowiązań, które zaciągnął przy prowadzeniu sprawy art. 753 kc. Natomiast w sytuacji gdy przedsiębiorca zakazuje koledze prowadzenia spraw hur- towni, a kolega prowadzi hurtownię wbrew wiadomej mu woli przedsiębiorcy, nie może kolega żądać zwrotu poniesionych wydatków i odpowiedzialny jest za ewentualną szkodę, chyba że wola przedsiębiorcy sprzeciwia się ustawie lub zasadom współżycia społecznego. Na przykład przedsiębiorca jest w błędzie lub ma ograniczoną możliwość podjęcia swobodnej decyzji. Jest to jedna z możliwych, przykładowa sytuacja. W praktyce może być jeszcze bardziej złożona lub bardzo prosta. W tym miejscu należy podkreślić, że prawo regulując prowadzenie cudzych spraw bez zlecenia, jak gdyby „rozwija” moralny nakaz pomagania innym osobom. Podstawa prawna kodeks cywilny art. 752 in. Roman Małecki prawnik 23 N Kronika czarlińska (cz. II) owy budynek w Czarlinie powstał w 1862 roku i „stoi do dnia dzisiejszego, uległszy międzyczasie rozbudowie”. Autorem cytatu jest Edmund Raduński i wzmianka dotyczy roku 1938. Jeżeli czytelnik dokona dokładnej analizy tekstu to zapewne zauważy pewną lukę w przestrzeni czasowej, obejmującą lata 1860-1861. Czy wówczas funkcjonowała szkoła,czy została zamknięta? Jest to kolejna niewiadoma, trudna do ustalenia, ale należy podążyć dalej tropami śladów historii i odsłonić jej tajemnice. W następnych latach działalności obwód szkoły w Czarlinie, nieustannie zmniejszał się ponieważ odłączano poszczególne miejscowości. Tak też w 1875 roku Gniszewo i Śliwiny, a jeszcze wcześniej Wielgłowy, przydzielono do katolickiej szkoły w Brzuścach. W konsekwencji pozostały tylko dwie osady - Czarlin i Narkowy. Pod wspomnianą datą, zanotowano w spisie 80 uczniów, w tym 13 dzieci narodowości niemieckiej. Do lat dziewięćdziesiątych XIX wieku, skład liczbowy reprezentantów odrębnej nacji utrzymywał się na podobnym, ustabilizowanym poziomie. Później jednak zmieniał się na korzyść Niemców i osiągnął wartość około 30%. Kary cielesne w formie chłosty były jedną z metod wychowawczych, jakie stosowano w XIX wieku wobec uczniów. Herman Kreft uznał za słuszne i konieczne wykonywanie kar i to na stronach kroniki. No cóż, czasy zmieniły się i obecnie „narzędzia tortur”dziatwy szkolnej, możemy oglądać tylko i wyłącznie w muzeach np. we Wdzydzach Kiszewskich. Nauczyciel mógł stosować karę chłosty dowolnie przeważnie kijem. Od roku 1882 rózgą z brzózek lecz nie w sposób, jak to czynił ojciec lub matka, lecz na rękę po lekcjach. Pięć lat później zaostrzono przepisy i można było bić kijem o grubości do 5mm każdego chłopca, który ukończył 9 rok życia. Na koniec nie istniały żadne ograniczenia i „nauczyciel mógł karać, kiedy uważał to za stosowne, mógł wymierzyć chłostę czym chciał i gdzie chciał, byleby nie kaleczył” Jakie były pierwsze spostrzeżenia czarlińskiego nauczyciela, gdy rozpoczął prace w 1861 roku? Utyskiwał i żałował, że nie może porozumieć się z miejscową ludnością w języku niemieckim. Niewielu umiało czytać czy też pisać po polsku. Jak sam zaznaczył - „Na Sponsor numeru: ogół lud był umysłowo zaniedbany, szczególnie polski. Szkoły ewangelickie, o ile uczęszczały do nich dzieci znające język niemiecki, wykazywały wyższy poziom nauki, chociaż i tu postępy i wyniki na ogół zależały od woli i sumienności nauczyciela”. Z wielkim entuzjazmem przystąpił do działania, przede wszystkim germanizując ponieważ”przylgnął więcej do niemczyzny”, jak sam to przyznał. To było jego posłannictwo, które realizował w ciągu 31 lat aktywności pedagogicznej. U schyłku swej kariery zawodowej, pod koniec roku 1890, Herman Kreft zastanawiał się nad wynikami swej pracy wychowawczej, a wyniki oceniał postępami niemczyzny. Dzieła swego nie dokonał i germanizacja dwóch polskich osad nie powiodła się, nad czym bardzo ubolewał. Chciał dokonać cudów, jak to stało się w jego rodzinnym Chinowie. Pomimo wielkiego zaangażowania, efekty były mizerne. W zapisie kronikarskim z 1893 roku odnotowano, że dzieci czyniły na ogół mierne postępy. Z kolei uczniowie drugiego oddziału czytały używając elementarza i nie umiały pisać dyktand. Mając 61 lat, w roku 1892 Herman Kreft przeszedł w stan spoczynku ”zniszczywszy zdrowie i przytępiwszy umysł”, jak sam napisał. Był pracowity i oszczędny z natury, a w pracy pedagogicznej bardzo konsekwentny i wytrwały. Mógł zatem w spokoju i beztrosko spełnić ostatnie dni swego życia w Tczewie. Dysponując wolnym czasem poświęcił się pasji pisarskiej i opublikował w 1910 roku, w kociewskim kalendarzu powiatowym, kronikę swego rodzinnego Chinowa. Zmarł 20 I 1915 roku. Odszedł człowiek, który był kronikarzem epoki swego czasu. Pisał o tym, co widział i dostrzegł. Wnikliwa analiza wydarzeń, choć nie zawsze obiektywna, wskazuje na różne aspekty życia codziennego mieszkańców Czarlina. Osiągnięcia Hermana Krefta w tej mierze są godne uwagi. Wobec uchwał i zarządzeń eliminujących język polski z ostatniego bastionu, jakim była nauka religii w szkołach, do walki w obronie mowy ojczystej stanęły dzieci. Pod datą 2 XI 1906 roku znajduje się notka, zawierająca szczegóły na ten temat. Starsze dzieci pozdrowiły po polsku wchodzącego do klasy nauczyciela religii. Zostały wymienione nazwiska najaktywniejszych uczniów, którzy wzięli udział w „sztrajku” szkolnym, a mianowicie Fran- ciszek i Marcin Rybiccy oraz Jan Stopieński. Wobec buntujących się zapowiedziano chłosty, a ojcom zapłacenie kar grzywny. Obawa przed konsekwencjami skłoniła dzieci do rezygnacji z akcji protestacyjnej już następnego dnia. Jak zanotowano wówczas w kronice „sztrajk ucichł i więcej się nie powtórzył”. Po przejęciu majątku czarlińskiego, Samuel Heine założył intratną hodowlę owiec rasy merynos, kontynuowaną przez jego następców w II połowie XIX wieku. W związku z importem tańszej wełny australijskiej, dotychczasowa rasa owiec już nie przynosiła tak dużych dochodów. Podjęto decyzję o wymianie i sprowadzono w 1874 roku z Francji rasę rambouillet. Duża efektywność produkcji oraz wysoka cena poszczególnych okazów hodowli narkowskiej, ugruntowała jej powszechną sławę i rozgłos. Barany na ubój sprzedawano przeciętnie po 16 talarów. W 1880 roku, niektóre sztuki osiągnęły wagę 106 kilogramów. Roczny dochód z ich sprzedaży wynosił niejednokrotnie 1000 talarów. W 1884 roku bogaty farmer amerykański nabył 4 barany i 8 owiec za kwotę 12 tysięcy marek. Za najlepszego barana zapłacił 4 tysiące marek i była to najwyższa cena transakcji handlowej, jaką kiedykolwiek uzyskano ze sprzedaży pojedynczej sztuki tego gatunku zwierząt. Z transportem owiec do Ameryki Południowej udał się owczarz Jaskólski. Zdobycie pierwszej nagrody na wystawie wiedeńskiej przez hodowlę narkowską, to wymierny efekt działalności uhonorowany wyróżnieniem. Do wszelkich prac polowych wykorzystywano woły pociągowe sprowadzone z Bawarii, gdyż tutejsza rasa bydła nie dawała dobrego materiału. Dla poprawy rasy kupowano bydło rasy holsztyńskiej. Aby uzyskać wysokie plony buraków cukrowych, należało wcześniej dokonać głębokiej orki gruntów. Toteż do pługów zaprzęgano albo 4 konie, albo 4 woły. Bardzo opłacalna okazała się uprawa buraków cukrowych, którą rozpoczęto w roku 1870. Przetwarzano je początkowo w cukrowni lisewskiej, a od 1879 roku w tczewskiej. Z tekstu kroniki dowiadujemy się, że ostatnia z wymienionych instytucji w latach 1882 i 1883 odrzucała 50% dewidendy, a w 1884 roku 30%. Autor podał dokładną cenę cukru i wynosiła ona 1,20 mk za kilogram. Później obniżono ją do 70 fenigów. Marek Kordowski Gerard i Marek Kalkowscy - Stolarstwo - Subkowy Ferma kurcząt i kaczek - Teresa i Tadeusz Januszewscy - Gniszewo Redakcja: Ks. Feliks Kamecki i Szczepan Rajski.Współpraca: A. Bartoszewska, S. Cichocka, M. Goleniowska, L. Kapturska, I. Kołodziejska, K. Kulwińska. Ks. S. Olszewski, Ks, S. Adrich, Ks, Ariel Januszewski, B. Ziemann, A. Falgowska. Skład komputerowy:Wiesław Niemaszyk. Foto: J. Gądek. Adres: 83-120 Subkowy, ul. Kościelna 8, tel. 536-85-19 Druk: Drukarnia MPC Gdańsk ul. Starowiejska 65/67. Tel. 343-20-31. Nakład 600 egz. 24 Sztuka sakralna TRÓJCA ŚWIĘTA – OBLICZE BOGA Dogmat o Trójcy Świętej sformułowany został już w IV wieku i od samego początku stał się przedmiotem gwałtownych sporów teologicznych, które doprowadzały nawet do herezji. Niezmiernie trudno było zobrazować dogmat o Bogu Trójjedynym w sztuce, podobnie jak i zrozumieć jego istotę. Wyobrażenia ludowe niejednokrotnie działalność Osób Trójcy Świętej rozdzielały w czasie. Zgodnie z tymi przekazami początki świata, to okres panowania Boga Ojca, teraźniejszością rządzi Pan Jezus, a czasy Ducha Świętego to bliżej nieokreślona przyszłość. W sztuce europejskiej istnieje kilka schematów ikonograficznych, według których artyści przedstawiali Trójcę Świętą. Najczęściej jest to tzw. Tron łaski. Bóg Ojciec siedzący na tronie trzyma przed sobą Chrystusa Ukrzyżowanego, a poniżej unosi się Duch Święty w postaci gołębicy. Przedstawienie to szczególnie popularne było w okresie kontrreformacji. Według tego schematu, Tomaso di ser Giovanni Guidi di More, zwany Masaccio namalował fresk na ścianie florenckiego kościoła Santa Maria Novella. Dzieło to znane jest po nazwą „Trójca Święta z Maryją i św. Janem”. W centrum obrazu znajduje się Trójca Święta: stojący na podwyższeniu Bóg Ojciec podtrzymuje krzyż Syna. Nad Jezusem unosi się słabo widoczna gołębica symbolizująca Ducha Świętego. Po obu stronach krzyża stoją Matka Boża i św. Jan. Fresk powstał na zamówienie bogatej rodziny florenckiej, która chciała w ten sposób udekorować rodzinną kaplicę grobową. Fundatorów można dostrzec u dołu obrazu, klęczących i adorujących Trójcę Świętą. To wielkie dzieło, obecnie mocno już zniszczone, zapoczątkowało przełom w malarstwie i stało się wzorem dla innych artystów. Masaccio, jako pierwszy wprowadził do swojej twórczości nowy sposób malowania perspektywy, co pozwoliło artyście uzyskać niezwykłe w jego czasach wrażenie głębi w obrazie. Trójca Święta umieszczona została w arkadzie otwierającej jakby głęboka niszę przykrytą sklepieniem. W średniowieczu Trójcę Świętą przedstawiano często zasiadającą na królewskich tronach,tak aby ukazać jej majestat, chwałę i triumf. Malarstwo renesansowe, które dużą wagę przywiązywało do uczuć, zwróciło uwa- gę na relacje pomiędzy Ojcem i Synem. Tak dzieje się w przypadku dzieła El Greca. W jego „Trójcy Świętej” Bóg Ojciec z miłością i czułością obejmuje Syna. Twarz Ojca wyraża bezgraniczny smutek, a Jego ramiona czule podtrzymują martwe ciało Syna. El Greco namalował Chrystusa obdartego z szat i bezwład- nie spoczywającego w objęciach Ojca. Jezus ma wykręcone ręce, tak, jakby jeszcze przed chwilą były one przybite do krzyża. Artysta wyraźnie zaznaczył też rany na rękach, nogach i boku Syna Bożego. Wszystko to wskazuje, że obraz przedstawia chwilę, która nastąpiła tuż po zgonie Zbawiciela. Jezus odniósł właśnie wielkie zwycięstwo, jakim była Jego zbawcza śmierć na krzyżu. Nad głowami Ojca i Syna widnieje biały gołąb, symbolizujący Ducha Świętego. Osobom Trójcy Świętej towarzyszą płaczące anioły. Inspiracją dla El Greca była tzw. Pieta – popularne przedstawienie rozpa- czającej Matki Bożej, trzymającej na kolanach martwego Jezusa. Cierpienie Ojca na obrazie El Greca jest równie wielkie. Obraz powstał na zamówienie dostojnika z Toledo Diego de Castilla i został umieszczony w kościele Santo Domingo el Antiguo w tym mieście. Ślad bólu na twarzy Ojca, który doświadczył śmierci dziecka, wyraźnie widać także w innym przedstawieniu Trójcy Świętej. Jego autorem jest Pieter Coecke van Aelst. Bóg Ojciec z obrazu patrzy nam prosto w oczy, przekazując przede wszystkim wielką siłę i spokój. Swymi potężnymi ramionami podtrzymuje zdjęte z krzyża ciało Syna, równie eksponowane na obrazie jak sylwetka Ojca. Przebite gwoźdźmi stopy Jezusa, podobnie jak i stopy Ojca, spoczywają na kuli ziemskiej, będącej symbolem stworzonego świata. Umieszczone symetrycznie po obu stronach obrazu anioły przytrzymują przedmioty przypominające mękę Chrystusa: u góry krzyż i kolumnę, przy której Go biczowano, poniżej tabliczkę z napisem „INRI”, która była przybita do krzyża i koronę cierniową. Anioły głoszą więc chwałę Boga, który w osobie Syna oddał życie za ludzi. Otoczonego światłem gołębia – symbol Ducha Świętego, widzimy ponad głowami Ojca i Syna. Trójca Święta znajduje się w niebiańskiej przestrzeni, skąpana w złotym, nadnaturalnym świetle, które zdaje się promieniować właśnie od trzeciej Osoby Boskiej. Poniżej artysta domalował niewielki fragment ziemskiego krajobrazu. Inny, równie popularny schemat ukazywania Trójcy Świętej to kompozycja pozioma trzech postaci: Boga Ojca, Syna Bożego i Ducha Świętego. Do tego typu przedstawień zaliczyć można scenę koronacji Matki Bożej. W tej kwestii biografia ustępuje miejsca teologii. Nie chodzi bowiem o to, by zilustrować moment życia Najświętszej Panny, lecz by ukazać za pomocą symbolu kult maryjny i Świętą Trójcę. W górnej części tego wizerunku znajduje się przedstawienie trzech Osób Boskich. Bóg Ojciec i Syn Boży wkładają wspólnie koronę na głowę Maryi, której postać widnieje nieco niżej. Koronacja odbywa się w obecności gołębicy, uosabiającej Ducha Świętego. (oprac. K. Kulwińska) 25 Wójt Gminy Subkowy po rozstrzygnięciu ogłoszonego w miesiącu kwietniu konkursu na realizację zadań publicznych na podstawie ustawy o działalności pożytku publicznego i wolontariacie przyznał dotacje podmiotom, które złożyły poprawne oferty. W tym roku, podobnie jak w poprzednim z takiej możliwości wsparcia skorzysta Rzymskokatolicka Parafia Św. Wojciecha w Gorzędzieju, Stowarzyszenie Rodzina Kolpinga przy Parafii Św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Subkowach, oraz Stowarzyszenie Krzewienia Kultury Fizycznej Orzeł Subkowy. Wymienione podmioty będą realizowały część zadań własnych gminy polegających w głównej mierze na szeroko pojętym wychowaniu dzieci i młodzieży poprzez organizowanie zajęć w czasie wolnym. Dzięki tej formie, która polega na połączeniu środków publicznych i dużemu zaangażowaniu wolontariuszy, możliwe jest stworzenie dodatkowej oferty dla rozwijania własnych zainteresowań i zagospodarowania czasu wolnego. Tradycją w naszej gminie stały się już wizyty przedstawicieli niemieckiej delegacji z zaprzyjaźnionej gminy Steimbke w powiecie Ninburg w pobliżu Hanoweru. Tym razem w dniach od 1 do 6 maja z odwiedzinami przybyła do nas pięcioosobowa grupa strażaków na czele z wójtem Hansem Jurgenem Hoffmanem. Tegoroczny program wizyty obejmował między innymi udział w gminnych uroczystościach z okazji Dnia Strażaka, zwiedzanie Gdyni, Gdańska i Helu, integracyjne spotkanie z Kociewskim Forum Kobiet. Tradycją stało się również, że zabezpieczenia atrakcji w podczas jednego dnia wizyty podjęła się współpracująca z nami gmina Morzeszczyn. W wyniku spotkania włodarzy trzech gmin ustalono, że również w tym roku do Niemiec uda się 21-osobowa grupa dzieci i opiekunów z gmin Subkowy i Morzeszczyn w celu udziału w międzynarodowym obozie sportowo – pożarniczym, który zostanie zorganizowany w miejscowości Langendamm w dniach od 25 czerwca do 4 lipca. W dniu 5 maja Wójt Gminy Subkowy Mirosław Murzydło podpisał umowę na realizację długo oczekiwanej inwestycji polegającej na remoncie drogi gminnej łączącej Subkowy z Brzuścami. Na wykonanie zadania gmina otrzymała dofinansowanie w ramach Narodowego Programu Przebudowy Dróg Lokalnych. Zgodnie z umową partnerstwa dofinansowania udzieliło również Starostwo Powiatowe w Tczewie. Realizacja inwestycji przewidziana jest w terminie od początku czerwca do końca września, może jednak nastąpić w terminie znacznie krótszym, w zależności od możliwości wykonawcy, którym jest znana na naszym terenie firma WAKOZ z Luzina. W dniu 10 maja w Domu Kultury odbyło się II spotkanie organizacyjne dotyczące zrealizowania w naszej gminie w październiku Wieści gminne tego roku projektu pod nazwą - Sympozjum kulinarne „O jeściu na Kociewiu” w ramach IV Kongresu Kociewskiego. Realizatorem projektu jest Stowarzyszenie Kociewskie Forum Kobiet. Projekt pt.: Sympozjum kulinarne „O jeściu na Kociewiu” rozpoczyna się od 15.05.2010 r. i trwać będzie do 15.11.2010 r. Dofinansowany jest przez Zarząd Powiatu Tczewskiego w ramach konkursu ofert na realizację zadania publicznego „Rozwój kultury w powiecie tczewskim”. Patronat honorowy nad Sympozjum obejmie Starosta Tczewski i Wójt Gminy Subkowy. Do udziału w projekcie zaproszeni zostaną uczestnicy IV Kongresu Kociewskiego, mieszkańcy powiatu tczewskiego, mieszkańcy gminy Subkowy, a także młodzież gimnazjalna i Koła Gospodyń Wiejskich z terenu Kociewia. W dniu 14 maja w Pelplinie odbył się IV Integracyjny Dzień Sportu, w którym uczestniczyły reprezentacje radnych i pracowników administracji samorządowej z gmin Stężyca, Przodkowo, Żukowo, Gniew, Pelplin, Morzeszczyn i Subkowy. Głównym celem imprezy jest integracja środowisk kaszubskich z kociewskimi poprzez rywalizację sportową. Wśród konkurencji sportowych dominuje piłka siatkowa, natomiast rozgrywane są dodatkowo tenis stołowy, szachy, Baśka, przeciąganie liny oraz konkurencje sprawnościowe dla przewodniczących rady gminy, sekretarzy gmin oraz wójtów i burmistrzów. W tegorocznej imprezie najlepszą gminą okazało się Przodkowo, natomiast nasza gmina zajęła piąte miejsce. W dniu 12 maja rozstrzygnięty został przetarg na realizację kolejnego w tym roku zadania inwestycyjnego polegającego na budowie kompleksu boisk sportowych w ramach rządowego programu „ Moje Boisko Orlik 2012”. W ramach inwestycji przewidziana jest budowa oświetlonego i ogrodzonego kompleksu sportowego składającego się z boiska do piłki nożnej o sztucznej nawierzchni, wielofunkcyjnego boiska do piłki ręcznej, siatkowej, koszykowej i tenisa ziemnego, bieżni lekkoatletycznej, a także murowanego budynku administracyjnoszatniowego oraz dróg dojazdowych i chodników. Oddanie obiektu do użytku przewidziane jest na dzień 10 października tego roku. Niecodzienny gość Leontijs Romanovskis odwiedził naszą gminę w dniu 14 maja. Mieszkaniec Łotwy, siedemdziesięcioletni podróżnik, którego niecodziennym hobby jest zwiedzanie świata na rowerze bez własnych środków finansowych, wykorzystując do tego celu ludzką dobroć i propagując przy tym zdrowy styl życia. Pan Leontijs w wieku 18 lat zachorował na cukrzycę, którą wyleczył przy użyciu niekonwencjonalnych metod leczenia. Po przejściu na emeryturę zaczął podróżować pokonując dziennie średnio około 100 km, wykorzystując każdą możliwą okazję do propagowania swoich metod na zdrowy sposób bycia. W ten sposób przejechał większość krajów Europy i nie tylko. W dniu 10 maja w Urzędzie Gminy w Subkowach odbyło się posiedzenie Komisji Ochrony Środowiska i Rolnictwa Rady Gminy Subkowy. Tematem obrad komisji było omówienie oraz analiza planów zagospodarowania przestrzennego w poszczególnych sołectwach naszej gminy. Ponadto komisja zajęła się oceną gospodarowania środkami Gminnego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, a także zapoznała się ze stanem urządzeń melioracyjnych, planowanymi remontami i inwestycjami oraz działalnością Gminnej Spółki Wodnej. Dnia 8 maja Gmina Subkowy po raz kolejny przyłączyła się do ogólnopolskiej akcji „Polska Biega”. Organizatorem lokalnym był Urząd Gminy w Subkowach, a koordynatorem akcji Dom Kultury w Subkowach. W sprawne przeprowadzenie zawodów włączyli się nauczyciele wychowania fizycznego ze szkół naszej gminy. Celem tej akcji jest zachęcenie Polaków do aktywnego spędzania wolnego czasu i promowanie biegów jako sposobu na zdrowy tryb życia. Biegi rozpoczęły się o godz. 16:00 na ul. Spacerowej przy lesie. Trasa przebiegała przez drogę leśną, natomiast metą było boisko sportowe w Wielgłowach. W tym roku w akcji brało udział 33 zawodników. Najliczniejszą grupę stanowiły dzieci w kategorii Szkoła Podstawowa klasy I – III (17 osób). Uczestnicy biegu, którzy jako pierwsi dobiegli do mety, otrzymali nagrody. Byli to: w kategorii Szkoła Podstawowa klasy I – III: I miejsce Kalkowski Paweł, w kategorii Szkoła Podstawowa klasy IV – VI (chłopcy): I miejsce Kalinowski Michał, w kategorii Szkoła Podstawowa klasy IV – VI (dziewczęta): I miejsce Lisewska Agata, w kategirii Dorośli mieszkańcy Gminy Subkowy: I miejsce Czerwiński Marcin. Ponadto nagrodę otrzymał najmłodszy zawodnik biegu Miłosz Czerwiński (5 lat) i najstarszy pan Aleksander Woźniak. Na zakończenie zawodów wszyscy uczestnicy spotkali się na boisku sportowym w Wielgłowach na wspólnym grillowaniu. W organizację biegu włączył się również GOPS w Subkowach. Organizatorzy serdecznie dziękują wszystkim, którzy z wielkim zaangażowaniem włączyli się w przebieg akcji, szczególnie głównemu sędziemu panu Marcinowi Czerwińskiemu i panu Leszkowi Sarkowiczowi za uwiecznienie spotkania w kadrze swojego obiektywu. Na kolejną edycję zapraszamy za rok. dok. na str. 26 26 K o n k u r s „Zgadnij” nr 103 a) przy trzech b) przy czterech c) przy pięciu 4) Jaki kolor ornatu obowiązuje kapłana w okresie W tym numerze Quiz liturgiczny. POWODZENIA!!! zwykłym roku liturgicznego? a) biały 1) Którą litanię Kościół odmawia szczególnie w czerwcu na speb) zielony cjalnym nabożeństwie? c) czerwony a) Litanię do Imienia Pana Jezusa b) Litanię ku czci Najświętszego Serca Pana Jezusa Rozwiązania przesyłajcie do 12 czerwca 2010 r. c) Litanię do Wszystkich Świętych 2) Co jest najbardziej znanym i tradycyjnym elementem obchoNagrodę za rozwiązanie konkursu nr 103 otrzymują bradów uroczystości Bożego Ciała? cia Łukasz i Karol Dembowscy z Gręblina. a) święcenie wody chrzcielnej b) procesja z Najświętszym Sakramentem GRATULUJEMY!!! c) Msza św. i litania 3) Przy ilu ołtarzach zatrzymuje się procesja Bożego Ciała? Nagrodę można odebrać 6 czerwca 2010 r. dok. ze str. 25 Spotkanie ku czci pamięci Naszego Rodaka, Jana Pawła II odbyło się w Domu Kultury w dniu 29 kwietnia 2010 roku. Zostało przygotowane przez instruktorów kulturalno – wychowawczych, natomiast wystąpiła grupa dzieci i młodzieży uczęszczająca na zajęcia teatralne prowadzone w Domu Kultury. Spotkanie rozpoczęło się o godzinie 1700. W czasie spotkania przybliżono wszystkim zgromadzonym życiorys Jana Pawła II. Zaprezentowano także krótkie filmiki z życia Papieża oraz łączące się z jego pontyfikatem utwory i fragmenty przemówień. Wszystkiemu towarzyszyła prezentacja multimedialna, na której zostały zawarte zdjęcia z czasów zarówno młodości Karola Wojtyły, jak i jego kapłaństwa, a także z czasu pontyfikatu. Ukazane zostały również trasy pielgrzymek, jakie odbył do Polski. Natomiast dzieci i młodzież zaprezentowały życie Jana Pawła II nie tylko w formie narratorskich wystąpień, ale także wyrecytowały kilka wierszy związanych z tematem spotkania. Zatem na scenie wystąpiły: Dominika Cherek, Klaudia Maciąg, Wiktoria Chronowska, Julia Lis, Paulina Brandt, Daria, Klaudia Guz, Natalia Zander, Klaudia Czachorowska, którym serdecznie dziękujemy za udaną współpracę. Dziękujemy także członkom Klubu Seniora Radość, którzy liczną grupą przybyli na występ. Długi weekend to czas, kiedy wielu może sobie pozwolić na dłuższe lenistwo. Jest to zatem czas rozpoczęcia sezonu grillowania. Natomiast w Gminie Subkowy, tradycyjnie od kilku lat na boisku sportowym w Subkowach, odbywa się festyn rekreacyjno – kulturalny. Tegoroczna majówka upłynęła pod hasłem muzyki country. Głównym gościem sobotniego spotkania był zespół ALABAMA BAND, przybyły do nas z Warszawy. Zaprezentował on niemal dwugodzinny program, dzięki któremu przybliżył mieszkańcom prezentowany przez nich rodzaj muzyki country. W przerwie w występie instruktorzy Domu Kultury zorganizowali dla najmłodszych krótką zabawę z chustą animacyjną, która zdobywa w naszej gminie coraz większą popularność, przyspa- Wieści gminne rzając wszystkim uczestnikom mnóstwo dobrej zabawy i radości. Po występie zespołu country przyszedł czas na zabawy i konkurencje z nagrodami, skierowane do dzieci i młodzieży, przybyłych na boisko sportowe. Po nich rozpoczęła się zabawa taneczna dla mieszkańców. Podczas całego festynu na boisku znalazły się takie atrakcje jak zamki dmuchane i zjeżdżalnie, stoiska z zabawkami i watą cukrową, mała gastronomia oraz ogródek piwny. Ponadto każdy mógł się poczęstować nieodpłatnie tradycyjną strażacką grochówką oraz chlebem ze smalcem przygotowanym według receptury pań z Klubu Seniora. Chłodny wieczór i noc sprawiły, iż na festyn przybyło niewiele osób, i zakończył się koło północy. Jednak przebiegał on bez zakłóceń i problemów zarówno ze strony organizacyjnej jak i ze strony przybyłych mieszkańców, co cieszy organizatorów i daje siłę do kolejnych działań. Dlatego też dziękujemy wszystkim przybyłym za udział i wspólną zabawę, jednocześnie zapraszamy do udziału w kolejnych imprezach, o których informacje są dostępne zawsze na stronie internetowej Gminy Subkowy. Dnia 2 maja w sali Zespołu Szkół w Subkowach miał miejsce XXVI Turniej Majowy w Tenisie Stołowym. Organizatorem spotkania był Dom Kultury realizując zadanie w ramach pożytku publicznego zleconego przez Gminę Subkowy; Kociewskie Stowarzyszenie Przyjaciół Sportu w Swarożynie oraz Drużyna Tenisa Stołowego „Emo – Swarożyn”. Do sportowej realizacji stanęło 45 zawodników reprezentujących różne regiony z całego kraju i zagranicy. Najlepsi zawodnicy otrzymali puchary oraz nagrody rzeczowe. Zwycięzcą tegorocznego Turnieju w Finale A był Andrzej Truszczyński (zawodnik, który na co dzień gra w lidze niemieckiej), który otrzymał puchar Starosty Powiatu Tczewskiego. Drugie miejsce w Finale A przypadło mieszkańcowi Gminy Subkowy Tomaszowi Choszcz – otrzymał puchar Przewodniczącego Rady Powiatu Tczewskiego, a III miejsce zdobył Wojciech Cierlica otrzymując puchar Prezesa Kociewskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Sportu Swarożyn. Finał B wygrał Januszewski Sławomir, otrzymał puchar Wójta Gminy Subkowy. Puchar Dyrektora Domu Kultury w Subkowach w finale C zdobył Rybak Tomasz. Finał D i puchar Wójta Gminy Tczew wygrał Tomczyk Mariusz. Zwycięzca finału E to Komorowski Krzysztof (dostał puchar Prezesa Banku Spółdzielczego w Tczewie). Kolejny puchar to Puchar Wiceprezesa KSPS Swarożyn zdobyty w finale F przez Kopczyńskiego Grzegorza. Status zwycięzcy w finale G otrzymał Dobrzelecki Bogusław otrzymując puchar Drużyny „EMO” Swarożyn. Pan Rekowski Zygmunt w finale H pokonał rywali i zdobył puchar Przewodniczącego Rady Gminy Subkowy. Finał J należał do pana Sobocińskiego Ryszarda, który wygrał puchar Komendanta OSP Gorzędziej. Również w rozgrywkach turniejowych brała udział pani Kita Paulina, która także otrzymała puchar i wyróżnienie dla najmłodszego uczestnika. Z kolei pan Nowak Edward otrzymał wyróżnienie i nagrodę rzeczową dla najstarszego uczestnika. Oprócz nagród rzeczowych i pucharów każdy uczestnik turnieju otrzymał drobny upominek w postaci płyty DVD z filmem bułgarskim, czeskim lub polskim. Fundatorem płyt DVD była gazeta „Dziennik Bałtycki”. Dodatkowo upominek otrzymała również osoba, która zajęła ostatnie miejsce w rozgrywkach turniejowych. Była to deska z przewrotnym napisem, który brzmiał następująco „ostatnia deska ratunku”. Przygotowaniem poczęstunku dla wszystkich zawodników zajęła się pani Maria Georgijew serwując gościom kuchnię bułgarską. Organizatorzy dziękują wszystkim sponsorom oraz osobom zaangażowanym w przebieg i organizację turnieju. Kolejne rozgrywki już za rok. Zapraszamy. 27 I KOMUNIA ŚWIĘTA 2010 1 SZKOŁA PODSTAWOWA Subkowy klasa II A zdjęcie nr 1 1. Block Adam, 2. Gąsiorowski Dominik, 3. Jabłonka Kinga, 4.Krawczyk Julia, 5. Maciąg Robert, 6. Mokwa Paweł, 7. Nawój Paweł, 8. Piotrowska Wioleta, 9. Polańska Roksana, 10.Rupa Bartosz, 11.Sarach Michał, 12.Stalmaski Mateusz, 13.Wojcicki Mateusz, 14.Wolska Anna, 15.Wolski Sebastian, 16.Zdyb Kacper SZKOŁA PODSTAWOWA Mała Słońca klasa II - zdjęcie nr 2 1.Kolberg Wiktoria, 2.Kondysiak Nikola, 3.Laszkiewicz Daria, 4.Musiał Brygida, 5.Strambowski Kacper, 6.Witkowski Adrian Gniszewo /Szkoła w Swarożynie/ 1.Cichoń Alicja, 2.Cichoń Kinga 2 SZKOŁA PODSTAWOWA Subkowy klasa II B - zdjęcie nr 3 1. Baran Maciej, 2.Cheda Kamila, 3.Herstowska Andżelika, 4.Kamrowska Kamila, 5.Kubacka Karol, 6.Landowski Michał, 7.Laszkiewicz Natalia, 8.Mackiewicz Konstanty, 9.Makowska Magdalena, 10.Makowska Natalia, 11.Małolepszy Dawid, 12.Noga Michalina, 13.Predel Zuzanna, 14.Przybyłowska Patrycja, 15.Sarkowicz Paweł, 16.Szałański Tomasz, 17.Walkowiak Natalia, 18.Walkusz Karol, 19.Zielińska Kinga SZKOŁA PODSTAWOWA Brzuśce klasa II - zdjęcie nr 4 1.Dzienisz Dominik, 2.Faliński Kacper, 3.Fordon Dominik, 4.Kasprzak Katarzyna, 5.Kriger Tomasz, 6.Kwaśniewski Bartosz, 7.Lisewska Julia, 8.Małodziński Franciszek, 9.Mokwa Przemysław, 10.Podlewska Zofia, 11.Puchała Jakub, 12.Rogaczewski Łukasz, 13.Rudzka Sandra, 14.Sójka Marcelina, 15.Zakrzewska Weronika 3 4 28 2 Wykonawcy XIV Koncertu Fundacji „Uśmiech Dziecka” w Subkowach 1 Krystyna Prońko, młodzież ze szkoły w Subkowach przygotowana przez Zdzisława Świtallę, Ireneusz Krosny 3 4 5 6 7 foto 6 - Krystyna Prońko wśród głównych sponsorów koncertu Fundacji 8 9 10