przeczytaj relację
Transkrypt
przeczytaj relację
W czwartek (18.11.2016) klasy: II G oraz III R spędziły dzień w Warszawie. Nasza przygoda rozpoczęła się 17.11 (czwartek) o godz. 22.00 na dworcu PKP w Szczecinie i w tym samy miejscu zakończyła się w sobotę ok 10 rano. Gdy podróżowaliśmy nocą wszystkim było gorąco, ponieważ jeden z nas miał obok siebie pokrętło, którym regulował temperaturę w naszym wagonie. Gdy wszyscy się topili, jemu było nadal zimno, więc temperatura rosła i rosła. Dzień rozpoczęliśmy od darmowej kawy w McDonaldzie w centrum, skąd był cudowny widok na miasto oraz oczywiście Pałac Kultury i Nauki (który widać w całym mieście, chyba że stoimy na samej górze tak jak w następnej części wycieczki). Sądzimy jednak, że nasz Szczeciński McDonald jest lepszy, ponieważ u nas (w przeciwieństwie do Warszawskich) są darmowe łazienki. Następnie udaliśmy się do Muzeum Powstania Warszawskiego. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że było to bardzo ciekawe miejsce. Nauczyliśmy się o historii Polski, zobaczyliśmy wiele nowych rzeczy: zdjęcia, ręcznie pisane listy, pamiątki które nas zafascynowały a zarazem bardzo wzruszyły. Następnie przejechaliśmy metrem (które nam się bardzo podobało i zgodnie stwierdzamy, że takie w Szczecinie byłoby bardzo przydatne) do kolejnego punktu naszej wycieczki - taras widokowy w Pałacu Kultury i Nauki. Obserwowaliśmy piękną panoramę miasta, którą uwieczniliśmy na zdjęciach. Przewodnik opowiadał nam o historii tego Pałacu, a my grzecznie słuchaliśmy. Na dół zjechaliśmy ciasną windą, w której siedziała Pani na małym krzesełku i naciskała przyciski z piętrami. Niektórzy zobaczyli w tej pracy swoją przyszłość;). Następnym punktem wycieczki był spacer Nowym Światem i Krakowskim Przedmieściem. Zobaczyliśmy pomnik Adama Mickiewicza, Pałac Prezydencki oraz hotel Bristol, Zamek Królewski, Kolumnę Zygmunta, archikatedrę Świętego Jana, rynek, syrenkę, mury miejskie i Barbakan oraz pomnik Małego Powstańca na Starym Mieście. Gdy już zaczynaliśmy czuć nasze nogi, przeszliśmy się na Plac Piłsudskiego gdzie zobaczyliśmy Grób Nieznanego Żołnierza. Z szacunkiem obserwowaliśmy dwóch wojskowych, którzy dumnie pełnili służbę przy pomniku. Przeszliśmy obok Teatru Wielkiego, Opery Narodowej i ………. Nareszcie nadszedł czas na jedzenie. Gdy jedni wyruszyli na poszukiwanie KFC, drudzy zagubili się w wąskich uliczkach, inni pozostali na placu, gdzie skusili się na kebab. Rada dla odwiedzających Warszawę: sos średni doprowadza do łez, ponieważ okazuje się bardzo ostry. Gdy delektowaliśmy się smakiem kołacza, ledwo uszliśmy z życiem, ponieważ zaatakowały nas wróble. Biedne były bardzo głodne, dlatego podzieliliśmy się z nimi ciastkami. Okazały się bardzo mądre i wytresowane. Gdy ciastko było na wysokości ręki, one podlatywały do góry na tę samą wysokość, co z początku nas wystraszyło, a potem wspólnie bawiliśmy się z ptaszkami. Nadszedł czas na długo odczekiwane przez wielu Centrum Nauk Kopernik, gdzie widzieliśmy wiele fascynujących doświadczeń, poczuliśmy się jak małe dzieci a przy okazji mogliśmy się wiele nauczyć. Odwiedziliśmy tam Teatr Wysokich Napięć: gdy stanęło się na wielkiej blaszanej powierzchni i dotknęło się lewą ręką włosy stawały dęba. Koleżanka była bardzo naelektryzowana...tak bardzo, że gdy przybiłyśmy piąteczkę to prąd "kopnął" nas i kilka osób w otoczeniu. Przeprowadzaliśmy wiele eksperymentów, w których mogliśmy wykazać się siłą oraz inteligencją. Mogliśmy gryźć słomkę przez którą słyszeliśmy muzykę, zawiesić się na linie, bawić się małymi stateczkami czy wydostać z tonącego statku. Oczywiście nie obyło się bez szybkich zakupów. Nie w Złotych Tarasach, ale… niektórzy z nas mieli nawet możliwość spotkać Beatę Kozidrak (BAJM). Kolejną częścią wycieczki było zwiedzenie Stadionu Narodowego. Zobaczyliśmy loże VIPów, a nawet usiąść na bardzo wygodnych siedzeniach, poczuliśmy się jak bardzo ważne osobistości. W szatniach w których nasi idole szykują się do meczu, dotykaliśmy ich koszulek (ale lepiej o tym nie wspominać, bo wnioskując po barierkach, nie było to dozwolone :p ), wychodząc na stadion mogliśmy poczuć to co czuje Lewandowski, Szczęsny czy Błaszczykowski. Gdy już powoli wracaliśmy, czuliśmy każdy kawałek ciała, o nogach już nie mówiąc. Będąc na dworcu i czekając na nasz środek transportu, jedni siedzieli i odpoczywali, drudzy kupowali pamiątki, a jeszcze inni poszli do McDonalda umyć włosy. Zasiedliśmy w pociągu na naszych jakże wygodnych miejscach, kilka osób wymyśliło naprawdę bardzo ciekawe pozycje do spania. Niektórzy nie mogli zmrużyć oczu, ponieważ drzwi żyły własnym życiem, ciągle się otwierały i zamykały. Mogliśmy usłyszeć w nocy wiele talentów muzycznych oraz recytatorskich, które nie sprzyjały spokojnemu snowi. Obudziliśmy się wszyscy o 5, ponieważ zbliżała się godzina planowanego przybycia do naszego miasta. Ku naszemu zdziwieniu byliśmy nadal w Poznaniu. Mieliśmy w gratisie trzy godziny, dzięki czemu mogliśmy się wszyscy bardziej zintegrować. Gdy w końcu dotarliśmy do Szczecina, każdy rozszedł się w swoją stronę. Wycieczkę wspominamy bardzo dobrze. Była to niewątpliwie lekcja historii a zarazem możliwość bliższego poznania. Mamy nadzieję, że będzie jeszcze wiele takich wyjazdów :D Laura i spółka