Janusz Radek robi karierę (Gazeta Wyborcza)

Transkrypt

Janusz Radek robi karierę (Gazeta Wyborcza)
Janusz Radek robi karierę W ubiegłym roku usłyszała o nim cała Polska ‐ zdobył Grand Prix na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu, potem na festiwalu w Opolu dostał nagrodę dziennikarzy. Nie sposób ogarnąć jego wokalnych możliwości ‐ bez problemu radzi sobie z repertuarem operetkowym, heavymetalowym, rockiem czy piosenką kabaretową. O Januszu Radku ze Starachowic pisze Paweł Słupski. ‐ Od początku wiedziałam, że to niezwykły chłopak ‐ mówi Lidia Pokuszyńska, wieloletnia dyrektor Młodzieżowego Domu Kultury w Starachowicach. ‐ Był zupełnie inny niż wszyscy. Widać było, że ma pasję do muzyki. To było coś magicznego i niezmiernie interesującego widzieć, jak recytuje czy śpiewa ‐ dodaje. Wtedy, w połowie lat 80., istniejący zresztą do dziś Młodzieżowy Dom Kultury był jednym z nielicznych miejsc, gdzie młodzi zapaleńcy mogli się realizować. Na serio o śpiewaniu Janusz Radek zaczął myśleć już jako uczeń II LO im. Stanisława Staszica w Starachowicach. Wspólnie z kolegą przygotowywał się wtedy do konkursu recytatorskiego w Olsztynie. ‐ Pamiętam, że instruktor nie miał z nim za wiele pracy. Sam układał sobie repertuar ‐ wspomina pani Lidia. Jeździł wtedy na obozy do Giby na Podlasiu. ‐ Śpiewał tym swoim niewyobrażalnym głosem, a gospodarze słyszeli z daleka, że Janusz już dojechał ‐ śmieje się pani dyrektor. Pamięta go większość nauczycieli z liceum. ‐ On i jego koledzy stworzyli, chyba w drugiej klasie, świetny Kabaret za Dychę ‐ opowiada Wanda Janusz, polonistka z II LO. ‐ Na ich popołudniowe występy przychodziło mnóstwo młodych ludzi, to było coś niesamowitego. Janusz jako uzdolniony wokalnie obsługiwał też wszystkie akademie szkolne i konkursy śpiewu. Był szalenie sympatyczny. Jego paczka i nauczyciel niemieckiego przed świętami Bożego Narodzenia odwiedzali innych nauczycieli w domach jako kolędnicy ‐ dodaje pani Wanda. Wanda Janusz wspomina te czasy: ‐ W MDK mogliśmy pograć na małym pianinie, była jakaś salka do ćwiczeń. To były wówczas moje fascynacje. Po maturze starachowicki talent zaczął studia na Uniwersytecie Jagiellońskim ‐ wybrał najpierw prawo, a ostatecznie skończył historię. ‐ Nie wiem jak teraz, ale wtedy młodzi ludzie w Starachowicach raczej nie myśleli o studiach aktorskich czy muzycznych. Wyjeżdżając do Krakowa, chciałem nabrać ogłady, ale też śpiewać i liczyłem na to, że to mi w tym pomoże ‐ przyznaje. Obserwatorzy jego kariery zwracają uwagę na jego cierpliwość i konsekwencję. ‐ Większość młodych ludzi po jakimś czasie się poddaje. On po przyjeździe do Krakowa śpiewał praktycznie wszystko, od razu też wskoczył na scenę kabaretową ‐ podkreśla jeden z ludzi z branży. ‐ Były też chwile zwątpienia. Po jakimś czasie potrzebowałem odskoczni i zacząłem pracować w reklamie, jako copywriter. Ale muzyka zawsze we mnie żyła. Przełomem był dla mnie teatr ‐ to było to, co najbardziej mi pasowało ‐ żadnych ram, barier, pełna swoboda artystyczna i wolność stylistyczna ‐ wspomina Janusz Radek. Wystąpił m.in. w Teatrze Rozrywki w Chorzowie w "Jezus Chryst Superstar", a w Gdyni we "Śnie nocy letniej". Potem były recitale w krakowskiej Piwnicy pod Baranami, rejestrowane przez Telewizję Polską. Na festiwalu kabaretowym PaKA poraził wszystkich umiejętnościami naśladowania dźwięków. Sam jednak sceptycznie podchodzi do tych sztuczek. ‐ Nie jestem wesołym chłopaczkiem, który lubi się tym popisywać. Nauczyłem się tego, bo kiedyś wynikało to z potrzeb sceny. Teraz to moje dodatkowe rekwizyty. Nie strzelam z pachy na scenie, ani nie imituję odgłosów bitwy tak dla śmiechu. To musi być wpisane w rolę ‐ zaznacza. W ubiegłym roku usłyszała o nim cała Polska ‐ zdobył Grand Prix na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej, potem na festiwalu w Opolu nagrodę dziennikarzy. Nie sposób ogarnąć jego wokalnych możliwości ‐ bez problemu radzi sobie sobie z repertuarem operetkowym, heavymetalowym, rockiem czy piosenkę kabaretową. Sam uważa, że w tym jest jego siła, mimo że część osób z branży doradza mu skupienie się na jednym gatunku. ‐ Ciągle słyszę pretensje, że mieszam style, ale nieskromnie powiem, że umiem parę rzeczy. To mój walor, więc staram się z tego korzystać ‐ mówi. Dlatego wydana miesiąc temu płyta "Królowa nocy" zawiera najróżniejsze covery utworów Marleny Dietrich, Violetty Villas, Björk, Kory, węgierskiego zespołu Omega oraz słynnej amerykańskiej formacji The Velvet Underground z recitalu pod tym samym tytułem. Pytany o autorską płytę, wyjaśnia, że wszystko w swoim czasie. ‐ Mam kilka rzeczy, które zacząłem i chcę je skończyć. Właśnie teraz jestem w studiu i w maju lub na jesieni wydam płytę z utworami z Piwnicy pod Baranami. Następny ruch to płyta autorska w przyszłym roku, ale uprzedzam, że będą tam różne style, bo takie śpiewanie lubię najbardziej ‐ zapowiada. źródło: Gazeta Wyborcza 2004 

Podobne dokumenty