Pobierz PDF - Racjonalista TV
Transkrypt
Pobierz PDF - Racjonalista TV
Jako meloman i poliglota i miłośnik pięknej pełnej charakteru niemczyzny, rytmicznej pełnej energii angielszczyzny, melodyjnej nieco buńczucznej hiszpańszczyzny i zabawnie nosowej francuszczyzny, a także szwedzkiego, niderlandzkiego, włoskiego i rosyjskiego, nie lubię esperanto bo melodyjnie wydaje mi się bez jaj jak czeski, czy portugalski, węgierski lub duński. Ale to są gusta natomiast uważam, że esperanto to prostu zły pomysł. Lepszy już jest Globish czy uproszczony hiszpański. Zawsze językiem międzynarodowym zostawał język dominującej kultury; włoskich miast-państw, Filipa II Hiszpańskiego i konkwistadorów, Ludwika XIV i Voltaire’a, Jamesa Cooka i Johna Stuarta Milla, liberalizmu biznesu, czy – na nieco mniejszą skalę – łacina benedyktynów, lub niemczyzna Siemensa i Kruppa. Chiński czy japoński są za trudne więc nigdy nie będą językiem międzynarodowym, jednak powszechny obowiązek nauczenia się angielskiego lub hiszpańskiego – globalny obowiązek bym jak najbardziej poparł. Nie popieram natomiast języka bez własnej historii, kultury, niuansów, tonów, autorów, i bez własnej literatury. Sam pomysł sztucznego języka, nawet ładnego, jest dla mnie czymś budzącym wstręt. Esperanto zachwala się jako neutralne; a nie jest neutralne, to jest antykapitalistyczny pomysł lewicowca Zamenhoffa; taki socjalistyczny dialekt łaciński z litewskimi końcówkami. Chwali się brak wyjątków, ale one służą myśleniu. Angielski ma tyle liter co łacina, esperanto ma cirkonfleksy zupełnie zbędne tonalnie. Znacznie lepszym pomysłem jest rugowanie wyjątków z żywych języków. Nie zawsze się da, trudno, jednak lepiej pracować na czymś żywym; wynalazku milionów ludzi, niż na wynalazku jednego człowieka. Miliony ludzi już znają hiszpański i angielski, lepiej opracować nowe lepsze metody nauki języków Shakespeare’a i Cervantesa niż tracić czas na pomnik ludzkiej głupoty i ego imci Zamenhoffa…