Gimnazjum – Hagiografie i homilie Jana Pawła II

Transkrypt

Gimnazjum – Hagiografie i homilie Jana Pawła II
Gimnazjum
Życiorys św. Urszuli Ledóchowskiej
Julia Maria urodziła się w wielodzietnej rodzinie hrabiowskiej 17 kwietnia 1865 r.
w Loosdorf koło Wiednia. Była rodzoną siostrą Marii Teresy Ledóchowskiej, powszechnie
nazywanej matką czarnej Afryki, założycielki sióstr klawerianek. W latach 1874-1883 Julia
Maria kształciła się w Instytucie Najświętszej Maryi Panny prowadzonym przez Panie
Angielskie w austriackim Sankt Polten. W roku ukończenia nauki przybyła wraz z rodziną
do nabytego przez ojca majątku w Lipnicy Murowanej koło Bochni.
Jako 21-letnia dziewczyna wstąpiła do klasztoru urszulanek w Krakowie i tam przyjęła
zakonne imię Maria Urszula. Wyróżniała się gorliwością w modlitwie i umartwieniach.
Pierwszą profesję zakonną złożyła 28 kwietnia 1889 roku. Następnie pracowała w
krakowskim internacie sióstr. W 1904 roku jako przełożona domu kierowała internatem.
Dwa lata później założyła pierwszy na ziemiach polskich internat dla studentek szkół
wyższych. Swoje powołanie do wychowania młodzieży i opieki nad nią odkryła jeszcze w
nowicjacie.
W 1907 r. z błogosławieństwem papieża Piusa X, z dwiema siostrami, w świeckim
stroju wyjechała do pracy dydaktycznej w Petersburgu. Objęła tam kierownictwo
zaniedbanego polskiego internatu i liceum św. Katarzyny. Już w rok później została
erygowana w Petersburgu autonomiczna placówka urszulańska. Następnie przeniosła się do
Finlandii, gdzie otworzyła gimnazjum dla dziewcząt. Podczas I wojny światowej
apostołowała w krajach skandynawskich, wygłaszając odczyty o Polsce, organizowała
pomoc dla osieroconych polskich dzieci. Jednocześnie nie zaniedbywała swego
zgromadzenia, rozrastał się nowicjat i dom zakonny w Szwecji. Pod koniec wojny Urszula
Ledóchowska przeniosła go do Danii, gdzie założyła również szkołę i dom opieki dla dzieci
polskich.
W roku 1920 Urszula wróciła do Polski. Osiedliła się w Pniewach koło Poznania,
gdzie - z myślą o pracy apostolskiej w nowych warunkach - założyła zgromadzenie Sióstr
Urszulanek Serca Jezusa Konającego, zwane urszulankami szarymi. Całe życie s. Urszuli
było ofiarną służbą Bogu, ludziom, Kościołowi i ojczyźnie. Matka Urszula wiele
podróżowała, wizytowała poszczególne domy, kształtowała w siostrach ducha
ewangelicznej radosnej służby. "Naszą polityką jest miłość. I dla tej polityki jesteśmy
gotowe poświęcić nasze siły, nasz czas i nasze życie" - powtarzała często.
Umarła 29 maja 1939 r. w Rzymie. Tam też została pochowana. Beatyfikowana
została przez Jana Pawła II 20 czerwca 1983 roku w Poznaniu. W 1989 zachowane od
zniszczenia ciało bł. Urszuli zostało przewiezione z Rzymu do Pniew i złożone w kaplicy
domu macierzystego. 18 maja 2003 roku, w dniu swoich 83. urodzin, Jan Paweł II ogłosił ją
w Rzymie świętą. Założone przez św. Urszulę Ledóchowską zgromadzenie Urszulanek
Serca Jezusa Konającego realizuje swe zadania apostolskie przede wszystkim w dziedzinie
wychowania i nauczania dzieci i młodzieży oraz służąc potrzebującym i pokrzywdzonym.
W ikonografii (na obrazach) św. Urszula przedstawiana jest w szarym zakonnym habicie.
Jej wspomnienie liturgiczne obchodzone jest 29 maja.
1
Życiorys św. Faustyny Kowalskiej
Helena Kowalska urodziła się 25 sierpnia 1905 r. w okolicach Łodzi, w małej
wiosce Głogowiec jako trzecie z dziesięciorga dzieci. Dwa dni później została ochrzczona
w kościele parafialnym pod wezwaniem św. Kazimierza w Świnicach Warckich (diecezja
włocławska). Nadano jej wówczas imię Helena. Już w młodości bardzo pragnęła życia
zakonnego, ale rodzicom powiedziała o swoich zamiarach dopiero w 1922 r. Ojciec jednak
nie wyraził zgody. W lipcu 1924 r., kiedy Helena z koleżankami uczestniczyła w zabawie
w parku koło łódzkiej katedry, Pan Jezus przemówił do niej i polecił niezwłocznie pojechać
do Warszawy i wstąpić do klasztoru. Helena postanowiła nie wracać do domu i postawić
rodziców przed faktem dokonanym. Następnego dnia zgłosiła się do Zgromadzenia Sióstr
Matki Bożej Miłosierdzia w Warszawie. Postulat odbywała w Warszawie, a nowicjat w
Krakowie, gdzie w czasie obłóczyn zakonnych razem z habitem otrzymała imię Maria
Faustyna. 30 kwietnia 1928 r. złożyła pierwsze śluby zakonne, następnie z pokorą i radością
pracowała w różnych domach zakonnych, m.in. w Krakowie, Płocku i Wilnie, pełniąc
rozmaite obowiązki. Zawsze pozostawała w pełnym zjednoczeniu z Bogiem. Jej bogate
życie wewnętrzne wspierane było poprzez wizje i objawienia. W zakonie przeżyła 13 lat.
22 lutego 1931 r. po raz pierwszy ujrzała Pana Jezusa Miłosiernego. Otrzymała
wtedy polecenie namalowania takiego obrazu, jak ukazana jej postać Zbawiciela, oraz
publicznego wystawienia go w kościele. Śluby wieczyste złożyła 30 kwietnia 1933 r.
Później została skierowana do domu zakonnego w Wilnie. Na początku 1934 roku zwróciła
się z prośbą do artysty-malarza Eugeniusza Kazimierskiego o wykonanie według jej
wskazówek obrazu Miłosierdzia Bożego. Gdy w czerwcu ujrzała ukończony obraz, płakała,
że Chrystus nie jest tak piękny, jak Go widziała. Dzięki usilnym staraniom ks. Michała
Sopoćko, kierownika duchowego siostry Faustyny, obraz został wystawiony po raz
pierwszy w 1935 r. Został umieszczony wysoko w oknie Ostrej Bramy. W 1936 r. stan
zdrowia siostry Faustyny pogorszył się znacznie, stwierdzono u niej zaawansowaną
gruźlicę. Od marca tego roku do grudnia 1937 r. przebywała na leczeniu w szpitalu w
Krakowie.
Chrystus uczynił siostrę Faustynę odpowiedzialną za szerzenie kultu Jego
Miłosierdzia. Polecił pisanie Dzienniczka poświęconego tej sprawie, odmawianie nowenny,
koronki i innych modlitw do Bożego Miłosierdzia. Codziennie o godzinie 15.00 Faustyna
czciła Jego konanie na krzyżu. Po długich cierpieniach, które znosiła bardzo cierpliwie,
zmarła w wieku 33 lat - 5 października 1938 r. Jej ciało pochowano na cmentarzu
zakonnym w Krakowie-Łagiewnikach. W 1966 r. w trakcie trwania procesu informacyjnego
w sprawie beatyfikacji siostry Faustyny, przeniesiono jej doczesne szczątki do kaplicy
Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach. S. Faustyna została
beatyfikowana 18 kwietnia 1993 r., a ogłoszona świętą 30 kwietnia 2000 r. Uroczystość
kanonizacji przypadła w II Niedzielę Wielkanocną, którą Jan Paweł II ustanowił wtedy
świętem Miłosierdzia Bożego. Relikwie św. siostry Faustyny znajdują się w KrakowieŁagiewnikach, gdzie mieści się sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Dwukrotnie nawiedził je
również Jan Paweł II, po raz pierwszy w 1997 r., a po raz drugi - 17 sierpnia 2002 r., aby
dokonać uroczystej konsekracji nowo wybudowanej świątyni w Krakowie-Łagiewnikach i
zawierzyć cały świat Bożemu Miłosierdziu. W ikonografii św. Faustyna przedstawiana jest
2
w czarnym habicie, w stroju swego zgromadzenia. Jej wspomnienie w liturgii wspominamy
5 października.
Życiorys św. Jadwigi, królowej
Jadwiga była trzecią i najmłodszą córką króla Węgier i Polski, Ludwika
Andegaweńskiego, i Elżbiety, księżniczki bośniackiej. Urodziła się prawdopodobnie 18
lutego 1374 roku. Rodzice planowali dla Jadwigi małżeństwo z Wilhelmem Habsburgiem.
Dzieci połączono warunkowym ślubem (1378), by go dopełnić w ich wieku dojrzałym. W
chwili zawarcia ślubu warunkowego Jadwiga miała zaledwie 4 lata. Po śmierci Ludwika
Węgierskiego (1382) Węgrzy ogłosili królową siostrę Jadwigi, Marię. Natomiast Polacy
zaprosili na swój tron Jadwigę. W wieku 10 lat została koronowana 16 października 1384 r.
W związku z zaistniałą sytuacją polityczną, a także wobec dalekosiężnych planów polskich
rozważano możliwość unii Polski z Litwą. Stała się ona faktem dzięki małżeństwu królowej
Jadwigi z Władysławem Jagiełłą, wielkim księciem Litwy. Ceremonia zaślubin,
poprzedzona chrztem Jagiełły (15 lutego 1386 r.), odbyła się w katedrze królewskiej 18
lutego 1386 r. Tam również 4 marca odbyła się koronacja Jagiełły na króla polskiego.
Jagiełło miał wówczas 35 lat, Jadwiga - 12.
Do najpilniejszych trosk Jadwigi należało odnowienie Akademii Krakowskiej.
Założył ją Kazimierz Wielki w 1364 roku, jednak za rządów Ludwika Węgierskiego
Akademia podupadła. Jadwiga oddała wszystkie swoje klejnoty na jej odnowienie.
Wystarała się także u Stolicy Apostolskiej o zezwolenie na jej dalsze prowadzenie i
rozbudowę. Akademię otwarto po jej śmierci w 1400 roku. Jagiełło bardzo pragnął mieć
potomka, który zapewniłby ciągłość jego rodu na tronie polskim. Kiedy więc Jadwiga
została matką, na dworze królewskim zapanowała wielka radość. Niestety, trwała krótko, bo
zakończyła się podwójną tragedią: śmiercią dziecka i matki. Dnia 22 marca 1399 roku
Jadwiga urodziła córkę, której na chrzcie dano imię matki. Jednak po trzech tygodniach
dziewczynka zmarła, a niebawem zmarła też matka. Zasnęła w Panu 17 lipca 1399 roku, w
wieku 25 lat, okrywając naród polski żałobą. Jako królowa rządziła Polską sama przez 2 lata
(1384-1386), natomiast razem z Jagiełłą - przez 13 lat (1386-1399). Opłakiwaną przez
wszystkich królową pochowano w podziemiach katedry krakowskiej na Wawelu. Z
pamiątek po św. Jadwidze warto wymienić krzyż, który znajduje się w katedrze wawelskiej,
uważany za cudowny, nazywany także "krzyżem Jadwigi", gdyż przed nim królowa miała
się często modlić. Według podania z tego krzyża Chrystus miał do niej przemówić.
Kanonizacji Jadwigi dokonał Jan Paweł II - na krakowskich Błoniach, 8 czerwca
1997 roku. Była to pierwsza w dziejach kanonizacja na ziemi polskiej. W ikonografii (na
obrazach) św. Jadwiga przedstawiana jest w stroju królewskim. Jej atrybutem są buciki.
Wspomnienie liturgiczne obchodzimy 8 czerwca.
3
KTO TRWA W CHRYSTUSIE, PRZYNOSI OWOC OBFITY
(Homilia Jana Pawła II wygłoszona podczas Mszy świętej kanonizacyjnej bł. Urszuli
Ledóchowskiej - 18 maja 2003 r.)
1. "Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity" (J 15, 5; por. śpiew przed Ewangelią).
Słowa, które Jezus skierował do apostołów podczas Ostatniej Wieczerzy, są gorącym wezwaniem
również dla nas, Jego uczniów w trzecim tysiącleciu. Tylko ten, kto jest z Nim ściśle zjednoczony wszczepiony w Niego jak latorośl w winny krzew - otrzymuje niczym życiodajne soki Jego łaskę.
Tylko ten, kto żyje w komunii z Bogiem, przynosi owoc obfity sprawiedliwości i świętości.
Świadkami tej podstawowej prawdy Ewangelii są święci, których z radością kanonizowałem w tę
piątą niedzielę wielkanocną. Dwoje z nich pochodzi z Polski: Józef Sebastian Pelczar, biskup
przemyski, założyciel Zgromadzenia Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego, oraz Urszula
Ledóchowska, dziewica, założycielka Zgromadzenia Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego.
Pozostałe dwie święte są Włoszkami: Maria De Mattias, dziewica, założycielka Zgromadzenia
Sióstr Adoratorek Krwi Chrystusa, oraz Wirginia Centurione Bracelli, wierna świecka, założycielka
Zgromadzenia Sióstr Matki Boskiej od Schronienia na Górze Kalwarii i Zgromadzenia Córek Matki
Boskiej z Góry Kalwarii.
2. "Doskonałość jest jak owe miasto Objawienia (Ap 21), mające dwanaście bram, wychodzących
na wszystkie strony świata, na znak, że ludzie wszelkiego narodu, stanu i wieku wejść przez nie
mogą... Żaden stan lub wiek nie jest przeszkodą do życia doskonałego. Bóg bowiem nie ma
względu na rzeczy zewnętrzne... ale na duszę... a żąda tylko tyle, ile dać możemy". Tymi słowami
nasz nowy święty Józef Sebastian Pelczar wyrażał swoją wiarę w powszechne powołanie do
świętości. Tym przekonaniem żył jako kapłan, jako profesor, rektor uniwersytetu i jako biskup.
Sam do świętości dążył i innych do niej prowadził. Dokładał wszelkiej gorliwości, ale tak to czynił,
aby w jego posłudze sam Chrystus był Nauczycielem i Mistrzem.
Dewizą jego życia było zawołanie: "Wszystko dla Najświętszego Serca Jezusowego przez
Niepokalane Ręce Najświętszej Maryi Panny". Serce Boże kształtowało jego duchową sylwetkę,
której charakterystycznym rysem jest zawierzenie siebie, całego swego życia i posługi, Chrystusowi
przez Maryję.
Swoje oddanie Chrystusowi pojmował nade wszystko jako odpowiedź na Jego miłość, jaką zawarł i
objawił w sakramencie Eucharystii. "Zdumienie - mówił - musi ogarnąć każdego, gdy pomyśli, że
Pan Jezus, mając odejść do Ojca na tron chwały, został z ludźmi na ziemi. Miłość Jego wynalazła
ten cud cudów (...) ustanawiając Najświętszy Sakrament". To zdumienie wiary nieustannie budził w
sobie i w innych. Ono prowadziło go też ku Maryi. Jako biegły teolog nie mógł nie widzieć w
Maryi Tej, która "w tajemnicy Wcielenia antycypowała także wiarę eucharystyczną Kościoła"; Tej,
która nosząc w łonie Słowo, które stało się ciałem, w pewnym sensie była "tabernakulum pierwszym tabernakulum" w historii (por. Ecclesia de Eucharistia, 55). Zwracał się więc do Niej z
dziecięcym oddaniem i z tą miłością, którą wyniósł z domu rodzinnego, i innych do tej miłości
zachęcał. Do założonego przez siebie Zgromadzenia Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego
pisał: "Pośród pragnień Serca Jezusowego jednym z najgorętszych jest to, by Najświętsza Jego
Rodzicielka była czczona od wszystkich i miłowana, raz dlatego, że Ją Pan sam niewypowiedzianie
miłuje, a po wtóre, że Ją uczynił Matką wszystkich ludzi, żeby Ona swą słodkością pociągała do
siebie nawet tych, którzy uciekają od świętego Krzyża, i wiodła ich do Serca Boskiego".
4
Wynosząc do chwały ołtarzy Józefa Sebastiana, modlę się za jego wstawiennictwem, aby blask jego
świętości był dla sióstr sercanek, dla Kościoła w Przemyślu i dla wszystkich wierzących w Polsce i
na świecie zachętą do takiego umiłowania Chrystusa i Jego Matki.
3. Św. Urszula Ledóchowska przez całe swe życie wiernie i z miłością wpatrywała się w oblicze
Chrystusa, swego Oblubieńca. W sposób szczególny jednoczyła się z Chrystusem konającym na
Krzyżu. To zjednoczenie napełniało ją niezwykłą gorliwością w dziele głoszenia słowem i czynem
Dobrej Nowiny o miłości Boga. Niosła ją przede wszystkim dzieciom i młodzieży, ale także
osobom znajdującym się w potrzebie, ubogim, opuszczonym, samotnym. Do nich wszystkich
mówiła językiem miłości popartej czynem. Z przesłaniem Bożej miłości przemierzyła Rosję, kraje
skandynawskie, Francję i Włochy. Była w swoich czasach apostołką nowej ewangelizacji, dając
swym życiem i działaniem dowód, że miłość ewangeliczna jest zawsze aktualna, twórcza i
skuteczna.
I ona czerpała natchnienie i siły do wielkiego dzieła apostolstwa z umiłowania Eucharystii. Pisała:
"Mam miłować bliźnich jak Jezus mnie umiłował. Bierzcie i jedzcie me siły, bo one są do waszej
dyspozycji... Bierzcie i jedzcie moje zdolności, moją umiejętność, me serce - niech swą miłością
rozgrzewa i rozjaśnia życie wasze... Bierzcie i jedzcie mój czas - niech on będzie do waszej
dyspozycji. Jam wasza, jak Jezus jest mój". Czy w tych słowach nie brzmi echo oddania, z jakim
Chrystus w Wieczerniku ofiarował samego siebie uczniom wszystkich czasów?
Zakładając Zgromadzenie Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego, przekazała mu tego właśnie
ducha. "Przenajświętszy Sakrament - pisała - to słońce życia naszego, to nasz skarb, nasze
szczęście, nasze wszystko na ziemi... Kochajcie Jezusa w tabernakulum! Tam niech serce wasze
czuwa, choć ciało przy pracy, przy zajęciu. Tam Jezus, a Jezusa trzeba nam kochać tak gorąco, tak
serdecznie. Jeśli nie umiemy kochać, to przynajmniej pragnijmy kochać - kochać coraz więcej".
W świetle tej eucharystycznej miłości św. Urszula w każdej okoliczności umiała dostrzec znak
czasu, aby służyć Bogu i braciom. Ona wiedziała, że dla człowieka wierzącego każde, nawet
najmniejsze wydarzenie staje się okazją do realizowania planów Bożych. To, co zwyczajne, czyniła
nadzwyczajnym; codzienne zamieniała w ponadczasowe; to, co przyziemne, czyniła świętym.
Jeżeli dziś św. Urszula staje się przykładem świętości dla wszystkich wierzących, to dlatego, że jej
charyzmat może być podjęty przez każdego, kto w imię miłości Chrystusa i Kościoła chce
skutecznie dawać świadectwo Ewangelii we współczesnym świecie. Wszyscy możemy uczyć się od
niej, jak z Chrystusem budować świat bardziej ludzki - świat, w którym coraz pełniej będą
realizowane takie wartości, jak: sprawiedliwość, wolność, solidarność, pokój. Od niej możemy
uczyć się, jak na co dzień realizować "nowe" przykazanie miłości.
4. "Przykazanie zaś Jego jest takie, abyśmy wierzyli... i miłowali się wzajemnie" (1 J 3, 23). Jan
apostoł wzywa nas, byśmy odpowiedzieli na bezgraniczną miłość Boga, który dał Swojego
Jednorodzonego Syna (por. J 3, 16), aby zbawić świat. Miłość ta wyraziła się najpełniej, kiedy
Chrystus przelał swoją Krew jako "nieskończony okup" za całą ludzkość. Tajemnicę Krzyża
umiłowało do głębi serce Marii De Mattias, która założyła Zgromadzenie Sióstr Adoratorek Krwi
Chrystusa "pod sztandarem Boskiej Krwi". Miłość do Jezusa ukrzyżowanego wyrażała w oddaniu
duszom i w pokornym poświęcaniu się braciom, "drogiemu bliźniemu", jak mawiała.
"Rozbudzajmy w sobie pragnienie, by cierpieć z miłości do Jezusa ukrzyżowanego - mawiała który z tak wielką miłością przelał za nas Krew. Nie szczędźmy sił, by zdobywać dusze dla nieba".
To przesłanie św. Maria De Mattias powierza dzisiaj swoim duchowym synom i córkom, wzywając
wszystkich, by naśladowali do głębi Baranka, który ofiarował się za nas.
5
5. Ta sama miłość ożywiała Wirginię Centurione Bracelli. Wypełniając polecenie Jana apostoła,
chciała kochać nie tylko "słowem, czy językiem, ale czynem i prawdą" (por. 1 J 3, 18). Choć
należała do rodziny arystokratycznej, ofiarnie i z wielkim zapałem apostolskim troszczyła się o
najmniejszych. Jej owocne apostolstwo wyrastało z bezwarunkowego podporządkowania się woli
Bożej, nieustannej kontemplacji i posłusznego wsłuchiwania się w słowo Pana.
Zakochana w Chrystusie i ze względu na Niego gotowa poświęcić się braciom, św. Wirginia
Centurione Bracelli pozostawiła Kościołowi świadectwo świętości prostej i owocnej. Jej przykład
odważnej wierności ewangelicznej budzi wielki podziw również u ludzi naszych czasów. Często
mawiała, że jeśli Bóg jest jedynym celem, "można przezwyciężyć wszystkie przeciwności i
pokonać wszelkie trudności" (Positio, 86).
6. "Trwajcie we Mnie!" W Wieczerniku Jezus wielokrotnie powtarzał to wezwanie, na które św.
Józef Sebastian Pelczar, św. Urszula Ledóchowska, św. Maria De Mattias i św. Wirginia
Centurione Bracelli odpowiedzieli z całkowitym oddaniem i ufnością. To przynaglające i miłosne
wezwanie skierowane jest do wszystkich wierzących. "Jeżeli we Mnie trwać będziecie - zapewnia
Pan - a słowa moje w was, to proście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni" (J 15, 7).
Oby każdy z nas mógł doświadczyć w swoim życiu, jak bardzo prawdziwe są te słowa Jezusa.
Niech nas wspomaga Maryja, Królowa Wszystkich Świętych i wzór doskonałej komunii z Boskim
Synem, byśmy umieli pozostawać "wszczepieni" w Chrystusa, jak latorośl w winny krzew, i nigdy
nie odłączyli się od Jego miłości. Nic bowiem nie możemy bez Niego, ponieważ naszym życiem
jest Chrystus żywy, obecny w Kościele i w świecie. Teraz i zawsze.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
6
Homilia Jana Pawła II wygłoszona podczas kanonizacji s. Faustyny - Rzym, 30 IV 2000 r.
1. "Confitemini Domino quoniam bonus, quoniam in saeculum misericordia eius" - "Dziękujcie
Panu, bo jest dobry, bo łaska Jego trwa na wieki" (Ps 118 [117], 1). Tak śpiewa Kościół w oktawę
Wielkanocy, powtarzając niejako te słowa Psalmu za samym Chrystusem: za Chrystusem
zmartwychwstałym, który przynosi do wieczernika wspaniałe orędzie Bożego Miłosierdzia i
powierza apostołom posługę jego szafarzy: "Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was
posyłam. (...) Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a
którym zatrzymacie, są im zatrzymane" (J 20, 21-23).
Przed wypowiedzeniem tych słów Jezus pokazuje ręce i bok. Pokazuje rany zadane Mu podczas
męki, zwłaszcza zranione Serce - źródło, z którego wypływa obfity strumień miłosierdzia,
rozlewający się na ludzkość. Siostra Faustyna Kowalska - błogosławiona, którą od dziś będziemy
nazywać świętą - ujrzy dwie smugi światła promieniujące z tego Serca na świat. "Te dwa promienie
- wyjaśnił jej pewnego dnia sam Jezus - oznaczają krew i wodę" (Dz. , 299).
2. Krew i woda! Na myśl przychodzi tu natychmiast świadectwo ewangelisty Jana: kiedy na
Kalwarii jeden z żołnierzy przebił włócznią bok Chrystusa, Jan widział, że wypłynęła z niego "krew
i woda" (por. J 19, 34). Krew przywodzi na myśl ofiarę krzyża i dar eucharystyczny, natomiast
woda jest w symbolice Janowej znakiem nie tylko chrztu, ale także daru Ducha Świętego (por. J 3,
5; 4, 14; 7, 37-39).
Poprzez Serce Chrystusa ukrzyżowanego Boże Miłosierdzie dociera do ludzi: "Powiedz, córko
moja, że jestem miłością i miłosierdziem samym" - zażąda Jezus od Siostry Faustyny (Dz. , 1074).
To miłosierdzie Chrystus rozlewa na całą ludzkość poprzez zesłanie Ducha, który w Trójcy Świętej
jest Osobą-Miłością. A czyż miłosierdzie nie jest "drugim imieniem" miłości (por. Dives in
misericordia, 7), ujmującym jej aspekt najgłębszy i najbardziej wzruszający: jej gotowość do
zaspokojenia wszelkich potrzeb, a zwłaszcza jej bezgraniczną zdolność przebaczania?
Doznaję dziś naprawdę wielkiej radości, ukazując całemu Kościołowi jako dar Boży dla naszych
czasów życie i świadectwo Siostry Faustyny Kowalskiej. Zrządzeniem Bożej Opatrzności życie tej
pokornej córy polskiej ziemi było całkowicie związane z historią XX w., który niedawno dobiegł
końca. Chrystus powierzył jej bowiem swoje orędzie miłosierdzia w latach między pierwszą a
drugą wojną światową. Kto pamięta, kto był świadkiem i uczestnikiem wydarzeń tamtych lat i
straszliwych cierpień, jakie przyniosły one milionom ludzi, wie dobrze, jak bardzo potrzebne było
orędzie miłosierdzia.
Jezus powiedział do Siostry Faustyny: "Nie znajdzie ludzkość uspokojenia, dopokąd się nie zwróci
z ufnością do miłosierdzia mojego" (Dz. , 300). Za sprawą polskiej zakonnicy to orędzie związało
się na zawsze z XX wiekiem, który zamyka drugie tysiąclecie i jest pomostem do trzeciego. Nie jest
to orędzie nowe, ale można je uznać za dar szczególnego oświecenia, które pozwala nam głębiej
przeżywać Ewangelię Paschy, aby nieść ją niczym promień światła ludziom naszych czasów.
3. Co przyniosą nam nadchodzące lata? Jaka będzie przyszłość człowieka na ziemi? Nie jest nam
dane to wiedzieć. Jest jednak pewne, że obok kolejnych sukcesów nie zabraknie niestety także
doświadczeń bolesnych. Ale światło Bożego Miłosierdzia, które Bóg zechciał niejako powierzyć
7
światu na nowo poprzez charyzmat Siostry Faustyny, będzie rozjaśniało ludzkie drogi w trzecim
tysiącleciu.
Konieczne jest jednak, aby ludzkość, podobnie jak niegdyś apostołowie, przyjęła dziś w
wieczerniku dziejów Chrystusa zmartwychwstałego, który pokazuje rany po ukrzyżowaniu i
powtarza: Pokój wam! Trzeba, aby ludzkość pozwoliła się ogarnąć i przeniknąć Duchowi
Świętemu, którego daje jej zmartwychwstały Chrystus. To Duch leczy rany serca, obala mury
odgradzające nas od Boga i od siebie nawzajem, pozwala znów cieszyć się miłością Ojca i zarazem
braterską jednością.
4. Ważne jest zatem, abyśmy przyjęli w całości orędzie, zawarte w słowie Bożym na dzisiejszą II
Niedzielę Wielkanocną, która od tej pory nazywać się będzie w całym Kościele "Niedzielą
Miłosierdzia Bożego". W kolejnych czytaniach liturgia zdaje się wytyczać szlak miłosierdzia, które
odbudowuje więź każdego człowieka z Bogiem, a zarazem tworzy także między ludźmi nowe
relacje braterskiej solidarności. Chrystus nauczył nas, że "człowiek nie tylko doświadcza i
dostępuje miłosierdzia Boga samego, ale także jest powołany do tego, ażeby sam ?czynił?
miłosierdzie drugim: ?Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią? (Mt 5, 7)"
(Dives in misericordia, 14). Jezus wskazał nam też wielorakie drogi miłosierdzia, które nie tylko
przebacza grzechy, ale wychodzi też naprzeciw wszystkim ludzkim potrzebom. Jezus pochylał się
nad wszelką ludzką nędzą, materialną i duchową.
Chrystusowe orędzie miłosierdzia nieustannie dociera do nas w geście Jego rąk wyciągniętych ku
cierpiącemu człowiekowi. Takiego właśnie widziała Go i takiego ogłosiła ludziom wszystkich
kontynentów Siostra Faustyna, która pozostając w ukryciu swojego klasztoru w Łagiewnikach, w
Krakowie, uczyniła ze swego życia hymn na cześć miłosierdzia: Misericordias Domini in aeternum
cantabo (Ps 89 [88], 2).
5. Kanonizacja Siostry Faustyny ma szczególną wymowę. Poprzez tę kanonizację pragnę dziś
przekazać orędzie miłosierdzia nowemu tysiącleciu. Przekazuję je wszystkim ludziom, aby uczyli
się coraz pełniej poznawać prawdziwe oblicze Boga i prawdziwe oblicze człowieka.
Miłość Boga i miłość człowieka są bowiem nierozłączne, jak przypomina Pierwszy List św. Jana:
"Po tym poznajemy, że miłujemy dzieci Boże, gdy miłujemy Boga i wypełniamy Jego przykazania"
(5, 2). W takich słowach Apostoł wyraża prawdę o miłości, wskazując, że jej miarą i kryterium jest
wypełnianie przykazań.
Nie jest łatwo miłować miłością głęboką, która polega na autentycznym składaniu daru z siebie. Tej
miłości można nauczyć się jedynie wnikając w tajemnicę miłości Boga. Wpatrując się w Niego,
jednocząc się z Jego ojcowskim Sercem, stajemy się zdolni patrzeć na braci nowymi oczyma, w
postawie bezinteresowności i solidarności, hojności i przebaczenia. Tym wszystkim jest właśnie
miłosierdzie!
W miarę tego, jak ludzkość będzie wnikać w tajemnicę tego miłosiernego spojrzenia, ideał, o jakim
słyszeliśmy w dzisiejszym pierwszym czytaniu, będzie jawił się jako możliwy do spełnienia: "Jeden
duch i jedno serce ożywiało wszystkich wierzących. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał,
ale wszystko mieli wspólne" (Dz 4, 32). Tak oto miłosierdzie nadawało formę ludzkim
odniesieniom, życiu wspólnoty, wyznaczało zasady podziału dóbr. Z niego wypływały "uczynki
miłosierdzia" co do ciała i co do ducha. Tak oto miłosierdzie przybrało konkretny kształt stawania
się "bliźnim" dla najbardziej potrzebujących braci.
6. Siostra Faustyna Kowalska napisała w swoim Dzienniczku: "Odczuwam tak straszny ból, kiedy
patrzę na cierpienia bliźnich; odbijają się w sercu moim wszystkie cierpienia bliźnich, ich
8
udręczenia noszę w sercu swoim, tak, że mnie to nawet fizycznie wyniszcza. Pragnęłabym, aby
wszystkie bóle na mnie spadały, by ulżyć bliźnim" (Dz. , 1039). Oto do jakiego stopnia
współodczuwania prowadzi miłość, kiedy mierzona jest miarą miłości Boga!
Ta miłość powinna inspirować współczesnego człowieka, współczesną ludzkość, aby mogła stawić
czoło kryzysowi sensu życia, podjąć wyzwania związane z różnorakimi potrzebami, a przede
wszystkim, by mogła wypełnić obowiązek obrony godności każdej ludzkiej osoby. W ten sposób
orędzie o Miłosierdziu Bożym stanie się pośrednio również orędziem o niepowtarzalnej godności,
wartości każdego człowieka. W oczach Bożych każda osoba jest cenna, za każdego Chrystus oddał
swoje życie, każdemu Ojciec daje swego Ducha i czyni go bliskim sobie.
7. To krzepiące orędzie jest skierowane przede wszystkim do człowieka, który udręczony jakimś
szczególnie bolesnym doświadczeniem albo przygnieciony ciężarem popełnionych grzechów utracił
wszelką nadzieję w życiu i skłonny jest ulec pokusie rozpaczy. Takiemu człowiekowi ukazuje się
łagodne oblicze Chrystusa, a promienie wychodzące z Jego Serca padają na niego, oświecają go i
rozpalają, wskazują drogę i napełniają nadzieją. Jakże wielu sercom przyniosło otuchę wezwanie
"Jezu, ufam Tobie", które podpowiedziała nam Opatrzność za pośrednictwem Siostry Faustyny!
Ten prosty akt zawierzenia Jezusowi przebija najgęstsze chmury i sprawia, że promień światła
przenika do życia każdego człowieka. "Jezu, ufam Tobie".
8. Misericordias Domini in aeternum cantabo (Ps 89 [88], 2). Do głosu Najświętszej Maryi Panny,
"Matki Miłosierdzia", do głosu nowej świętej, która w niebiańskim Jeruzalem śpiewa hymn na
cześć miłosierdzia wraz z wszystkimi przyjaciółmi Boga, dołączmy nasz głos także my, Kościół
pielgrzymujący.
Ty zaś, Faustyno, darze Boga dla naszej epoki, darze polskiej ziemi dla całego Kościoła, wyjednaj
nam, abyśmy mogli pojąć głębię Bożego Miłosierdzia, pomóż nam, abyśmy osobiście go
doświadczyli i świadczyli o nim braciom. Twoje orędzie światłości i nadziei niech się
rozprzestrzenia na całym świecie, niech przynagla grzeszników do nawrócenia, niech uśmierza
spory i nienawiści, niech uzdalnia ludzi i narody do czynnego okazywania braterstwa. My dzisiaj,
wpatrując się razem z tobą w oblicze zmartwychwstałego Chrystusa, powtarzamy twoją modlitwę
ufnego zawierzenia i mówimy z niezłomną nadzieją: "Jezu, ufam Tobie".
9
RADUJ SIĘ, KRAKOWIE, ODDAJĄC HOŁD ŚWIĘTEJ PANI WAWELSKIEJ
Kraków, 8.06.1997. Homilia Jana Pawła II podczas kanonizacji bł. Jadwigi Królowej
1. Gaude, mater Polonia! Powtarzam dziś to wezwanie do radości, które przez wieki śpiewali
Polacy na wspomnienie św. Stanisława. Powtarzam je, ponieważ miejsce i okoliczność w
szczególny sposób do tego usposabiają. Mamy bowiem znów powrócić na Wawel, do królewskiej
katedry, i stanąć tam przy relikwiach królowej, Pani Wawelskiej. Oto nadszedł wielki dzień jej
kanonizacji. A zatem,
Gaude, mater Polonia,
Prole fecunda nobili,
Summi Regis magnalia
Laude frequenta vigili.
Długo czekałaś, Jadwigo, na ten uroczysty dzień. Prawie 600 lat minęło od twej śmierci w młodym
wieku. Umiłowana przez naród cały, ty, która stoisz u początku czasów jagiellońskich, założycielko
dynastii, fundatorko Uniwersytetu Jagiellońskiego w prastarym Krakowie, długo czekałaś na dzień
twojej kanonizacji — ten dzień, w którym Kościół ogłosi uroczyście, że jesteś świętą patronką
Polski w jej dziedzicznym wymiarze — Polski za twoją sprawą zjednoczonej z Litwą i Rusią:
Rzeczypospolitej trzech narodów. Dziś nadszedł ten dzień. Wielu ludzi pragnęło dożyć tej chwili i
wielu jej nie doczekało. Mijały lata i stulecia, i wydawało się, że twoja kanonizacja jest już wręcz
niemożliwa. Niech ten dzisiejszy dzień będzie dniem radości nie tylko dla nas, współcześnie
żyjących, ale także dla nich wszystkich — tych, którzy na ziemi go nie doczekali. Niech będzie
wielkim dniem świętych obcowania. Gaude, mater Polonia!
2. Ewangelia dzisiejsza zwraca nasze myśli i serca w stronę chrztu. Oto raz jeszcze jesteśmy w
Galilei, skąd Chrystus wysyła na cały świat swych apostołów: «Dana Mi jest wszelka władza w
niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i
Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z
wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata» (Mt 28, 18-20) — mandat misyjny, który
apostołowie podjęli poczynając od dnia Pięćdziesiątnicy. Podjęli i przekazali swoim następcom.
Przez tych następców posłanie apostolskie docierało stopniowo na cały świat. I przyszedł czas przy
końcu pierwszego tysiąclecia, kiedy apostołowie Chrystusa przybyli na ziemię piastowską.
Wówczas Mieszko I przyjął chrzest, a to — zgodnie z ówczesnym przeświadczeniem — stanowiło
zarazem chrzest Polski. W roku 1966 obchodziliśmy tysiąclecie tego chrztu.
Jakże by się dzisiaj radował Prymas Tysiąclecia, Sługa Boży kardynał Stefan Wyszyński, gdyby
dane było mu uczestniczyć wraz z nami w tym wielkim dniu kanonizacji! Leżała mu ona na sercu,
tak samo jak wielkim metropolitom krakowskim, jak księciu kardynałowi Adamowi Stefanowi
Sapieże i całemu polskiemu Episkopatowi. Wszyscy wyczuwali, że kanonizacja królowej Jadwigi
jest jak gdyby dopełnieniem milenium chrztu Polski. Jest dopełnieniem także i dlatego, iż przez
dzieło królowej Jadwigi ochrzczeni w X wieku Polacy po czterech wiekach podjęli misję apostolską
i przyczynili się do ewangelizacji i chrztu swoich sąsiadów. Jadwiga miała świadomość tego, że jej
posłannictwem jest zanieść Ewangelię braciom Litwinom. I dokonała tego wraz ze swoim
10
małżonkiem, królem Władysławem Jagiełłą. Nad Bałtykiem powstał nowy kraj chrześcijański,
odrodzony w wodzie chrztu św., tak jak w X wieku ta woda odrodziła synów i córki polskiego
narodu.
Sit Trinitati gloria, laus, honor, jubilatio... Dzisiaj dziękujemy Trójcy Przenajświętszej za twoją
mądrość, Jadwigo. Pyta autor Księgi Mądrości: «Któż poznałby Twój zamysł, o Boże, gdybyś Ty
sam nie dał Mądrości, nie zesłał z wysoka Świętego Ducha swego?» (por. Mdr 9, 17). Dziękujemy
więc Bogu Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu za twoją mądrość, Jadwigo; za to, żeś rozeznała
zamysł Boży nie tylko w stosunku do swego własnego powołania, ale także w stosunku do
powołania narodów: naszego dziejowego powołania i do powołania Europy, która za twoją sprawą
dopełniła obrazu ewangelizacji na własnym kontynencie, żeby potem móc podjąć ewangelizację
innych krajów i kontynentów na całym świecie. Bo przecież Chrystus powiedział: «Idźcie (...) i
nauczajcie wszystkie narody» (Mt 28, 19). Radujemy się dzisiaj twoim wyniesieniem na ołtarze.
Radujemy się w imieniu tych wszystkich narodów, którym stałaś się matką w wierze. Radujemy się
wielkim dziełem mądrości. I dziękujemy Bogu za twoją świętość, za posłannictwo, jakie spełniłaś
w naszych dziejach; za twoją miłość narodu i Kościoła, za twoją miłość Chrystusa ukrzyżowanego i
zmartwychwstałego. Gaude, mater Polonia!
3. Miłość jest największa. «Wiemy — pisze św. Jan — że przeszliśmy ze śmierci do życia, bo
miłujemy braci, kto zaś nie miłuje, trwa w śmierci» (1 J 3, 14). A więc, kto miłuje, uczestniczy w
życiu — w tym życiu, które jest od Boga. «Poznaliśmy miłość — pisze dalej św. Jan — po tym, że
On, [Chrystus], oddał za nas życie swoje» (por. 1 J 3, 16). Dlatego też my również winniśmy
oddawać życie za braci (por. tamże). Chrystus wskazał, iż w ten sposób — oddając życie za braci
— objawiamy miłość (por. J 15, 13). I to jest miłość największa (por. 1 Kor 13, 13).
My dzisiaj, wsłuchując się w słowa apostołów, pragniemy ci powiedzieć — tobie, nasza święta
królowo — że pojęłaś jak mało kto tę Chrystusową i apostolską naukę. Nieraz klękałaś u stóp
wawelskiego krucyfiksu, ażeby uczyć się takiej ofiarnej miłości od Chrystusa samego. I nauczyłaś
się jej. Potrafiłaś swoim życiem dowieść, że miłość jest największa. Czyż w prastarej polskiej
pieśni nie śpiewamy tak:
«Krzyżu święty nade wszystko,
Drzewo przenajszlachetniejsze!
W żadnym lesie takie nie jest,
jedno, na którym sam Bóg jest.
(...) Niesłychanać to jest dobroć
za kogo na krzyżu umrzeć;
Któż to może dzisiaj zdziałać,
za kogo swoją duszę dać?
Sam to Pan Jezus wykonał,
bo nas wiernie umiłował».
(Crux fidelis, XVI wiek.)
I właśnie wtedy, od Chrystusa wawelskiego, przy tym czarnym krucyfiksie, do którego
pielgrzymują krakowianie co roku w Wielki Piątek, nauczyłaś się, Jadwigo Królowo, dawać życie
za braci. Twoja głęboka mądrość i szeroka aktywność płynęły z kontemplacji — z osobistej więzi z
Ukrzyżowanym. Contemplatio et vita activa tu zyskiwały słuszną równowagę. Dlatego nigdy nie
utraciłaś tej «najlepszej cząstki» (por. Łk 10, 42) — obecności Chrystusa. Dziś chcemy razem z
tobą, Jadwigo, uklęknąć u stóp wawelskiego krzyża, aby usłyszeć echo tej lekcji miłości, której ty
słuchałaś. Od ciebie chcemy się uczyć, jak ją wypełniać w naszych czasach.
4. «Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u
was. Lecz kto by chciał między wami być, stać się wielkim, niech będzie waszym sługą» (por. Mt
20, 25-26). Głęboko wniknęły w świadomość młodej władczyni z rodu Andegawenów te słowa
Chrystusa. Najgłębszym rysem jej krótkiego życia, a zarazem miarą jej wielkości jest duch służby.
11
Swoją pozycję społeczną, swoje talenty, całe swoje życie prywatne całkowicie oddała na służbę
Chrystusa, a gdy przypadło jej w udziale zadanie królowania, oddała swe życie również na służbę
powierzonego jej ludu.
Duch służby ożywiał jej społeczne zaangażowanie. Z rozmachem zagłębiała się w życie polityczne
swej epoki. A przy tym ona, córka króla Węgier, potrafiła łączyć wierność chrześcijańskim
zasadom z konsekwencją w bronieniu polskiej racji stanu. Podejmując wielkie dzieła na forum
państwowym i międzynarodowym, niczego nie pragnęła dla siebie. Wszelkim materialnym i
duchowym dobrem hojnie ubogacała swą drugą ojczyznę. Biegła w kunszcie dyplomatycznym,
położyła podwaliny pod wielkość XV-wiecznej Polski. Ożywiała religijną i kulturalną współpracę
między narodami, a jej wrażliwość na krzywdy społeczne wielekroć była sławiona przez
poddanych.
Z jasnością, która po dzień dzisiejszy oświeca całą Polskę, wiedziała, że tak siła państwa, jak siła
Kościoła mają swoje źródło w starannej edukacji narodu; że droga do dobrobytu państwa, jego
suwerenności i uznania w świecie wiedzie przez prężne uniwersytety. Dobrze też wiedziała
Jadwiga, iż wiara poszukuje zrozumienia, wiara potrzebuje kultury i kulturę tworzy, żyje w
przestrzeni kultury. I niczego nie szczędziła, aby ubogacić Polskę w całe duchowe dziedzictwo
zarówno czasów starożytnych, jak i wieków średnich. Nawet swoje królewskie berło oddała
uniwersytetowi, sama zaś posługiwała się pozłacanym berłem drewnianym. Fakt ten, mając
konkretne znaczenie, jest także wielkim symbolem. Za życia nie królewskie insygnia, ale siła
ducha, głębia umysłu, wrażliwość serca dawały jej autorytet i posłuch. Po śmierci jej ofiara
zaowocowała bogactwem mądrości i rozkwitem kultury zakorzenionej w Ewangelii. Za to
szczególne dzieło Jadwigi dziękujemy dziś, gdy z dumą wracamy do owych sześciuset lat
dzielących nas od założenia Wydziału Teologicznego i odnowy uniwersytetu w Krakowie — lat,
rzec można, nieprzerwanej świetności nauki polskiej.
A gdybyśmy zdołali nawiedzić średniowieczne szpitale w Bieczu, w Sandomierzu, Sączu, na
Stradomiu, dostrzeglibyśmy dzieła miłosierdzia, których wiele podjęła polska władczyni. W nich
chyba najwymowniej realizowała wezwanie Chrystusa do miłowania czynem i prawdą.
5. Ergo, felix Cracovia,
Sacro dotata corpore,
Deum, qui fecit omnia,
Benedic omni tempore.
«Raduj się dziś, Krakowie!» Raduj się, bo nadszedł wreszcie czas, że wszystkie pokolenia twoich
mieszkańców mogą oddać hołd wdzięczności świętej Pani Wawelskiej. To właśnie głębi jej umysłu
i serca zawdzięczasz, królewska stolico, że stałaś się znaczącym w Europie ośrodkiem myśli,
kolebką kultury polskiej i pomostem pomiędzy chrześcijańskim Zachodem i Wschodem, wnosząc
niezbywalny wkład w kształt europejskiego ducha. Na Uniwersytecie Jagiellońskim kształcili się i
wykładali ci, którzy na cały świat rozsławili imię Polski i tego miasta, ze znawstwem włączając się
w najważniejsze debaty swojej epoki. Dość wspomnieć wielkiego rektora krakowskiej Wszechnicy
— Pawła Włodkowica, który już na początku XV wieku kładł podwaliny pod nowożytną teorię
praw człowieka, czy Mikołaja Kopernika, którego odkrycia dały początek nowemu spojrzeniu na
kształt stworzonego kosmosu.
A czy nie powinien Kraków, a wraz z nim Polska cała, dziękować za to dzieło Jadwigi, które
przyniosło najwspanialszy owoc — owoc życia świętych studentów i profesorów? Stają więc
między nami dziś te wielkie postaci Bożych mężów, wszystkie pokolenia — od Jana z Kęt i
Stanisława Kazimierczyka po błogosławionego Józefa Sebastiana Pelczara i sługę Bożego Józefa
Bilczewskiego — aby włączyć się w nasz hymn uwielbienia Boga za to, że dzięki ofiarnemu dziełu
królowej Jadwigi to miasto stało się kolebką świętych.
Raduj się, Krakowie! Cieszę się, że mogę dzisiaj dzielić tę twoją radość będąc tu, na krakowskich
Błoniach, wraz z twoim arcybiskupem, kardynałem Franciszkiem, jego biskupami pomocniczymi,
12
biskupami seniorami, z kapitułami katedry i kolegiaty św. Anny, z kapłanami, osobami życia
konsekrowanego oraz z całym Ludem Bożym. Jakże pragnąłem przybyć tu i w imieniu Kościoła
uroczyście zapewnić cię, Krakowie, umiłowane moje miasto, że nie myliłoś się, nie myliłoś się od
wieków czcząc Jadwigę jako świętą. Dziękuję Bożej Opatrzności, że jest mi to dane — że dane mi
jest wpatrywać się razem z wami w tę postać jaśniejącą Chrystusowym blaskiem i uczyć się, co to
znaczy, że «miłość jest największa».
Dziękuję wszystkim polskim biskupom, całemu Episkopatowi z księdzem kardynałem Prymasem
na czele i wszystkim biskupom gościom, kardynałom i biskupom z Rzymu, z krajów sąsiednich,
zwłaszcza z Węgier, Czech, Słowacji, Litwy. Bardzo cenna jest dla nas wasza obecność, drodzy
bracia, w dniu dzisiejszym.
6. «Nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą!» — tak pisze apostoł (1 J 3, 18). Bracia i
siostry! Uczmy się w szkole św. Jadwigi Królowej, jak wypełniać to przykazanie miłości.
Zastanawiajmy się nad «polską prawdą». Rozważajmy, czy jest szanowana w naszych domach, w
środkach społecznego przekazu, urzędach publicznych, parafiach. Czy nie wymyka się niekiedy
ukradkiem pod naporem okoliczności? Czy nie jest wykrzywiana, upraszczana? Czy zawsze jest w
służbie miłości?
Zastanawiajmy się nad «polskim czynem». Rozważajmy, czy jest podejmowany roztropnie. Czy
jest systematyczny, wytrwały? Czy jest odważny i wielkoduszny? Czy jednoczy, czy też dzieli
ludzi? Czy nie uderza w kogoś nienawiścią albo pogardą? A może tego czynu miłości, polskiego,
chrześcijańskiego czynu jest zbyt mało? (por. St. Wyspiański, Wesele).
«Nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą!»
Przed dziesięcioma laty w encyklice o problemach współczesnego świata napisałem, iż «każdy kraj
winien odkryć i jak najlepiej wykorzystać przestrzeń własnej wolności» (Sollicitudo rei socialis,
44). Wówczas stał przed nami problem «odkrycia wolności». Teraz Opatrzność stawia nam nowe
zadanie: miłować i służyć. Miłować czynem i prawdą. Św. Jadwiga Królowa uczy nas tak właśnie
korzystać z daru wolności. Ona wiedziała, że spełnieniem wolności jest miłość, dzięki której
człowiek gotów jest zawierzyć siebie Bogu i braciom, do nich przynależeć. Zawierzyła więc
Chrystusowi i narodom, które pragnęła do Niego przyprowadzić, swoje życie i swoje królowanie.
Całemu narodowi dała przykład umiłowania Chrystusa i człowieka — człowieka spragnionego
zarówno wiary, jak i nauki, jak też codziennego chleba i odzienia. Zechciejmy i dzisiaj czerpać z
tego przykładu, ażeby radość z daru wolności była pełna.
Święta nasza królowo, Jadwigo, ucz nas dzisiaj — na progu trzeciego tysiąclecia — tej mądrości i
tej miłości, którą uczyniłaś drogą swojej świętości. Zaprowadź nas, Jadwigo, przed wawelski
krucyfiks, abyśmy jak ty poznali, co znaczy miłować czynem i prawdą, i co znaczy być prawdziwie
wolnym. Weź w opiekę swój naród i Kościół, który mu służy, i wstawiaj się za nami u Boga, aby
nie ustała w nas radość. Raduj się, raduj się, matko Polsko! Gaude, mater Polonia! Amen.
13

Podobne dokumenty