pobierz tutaj
Transkrypt
pobierz tutaj
Antoni Kozłowski Krwawa piaskownica Kajet poezji politycznej Motto: Inne są skutki lekkomyślnego zachowania przy partii brydża, a inne w klatce ze lwem. Istnienie komunizmu czyni z głupoty śmiertelne niebezpieczeństwo. Barbara Toporska CZY JUŻ? Czy to już? Czy wejść trzeba Do sali gdzie siedzi Komisja zbrojna w egzamin Głowy na szpilkach dogmatu Czy to już? Czy musisz teraz Opuścić spodnie Podnieść kwestię niemocy Przełknąć plwocinę kłamstwa Czy to już? Czy właśnie teraz Usłyszysz trąby archanielskie Żmudną pracę jelit potwora Dialektyczne torsje Czy to już? Czy zapadł werdykt Skazujący na definitywność niebytu Wywłaszczający z dóbr człowieczeństwa Odbierający bilet nadziei Chyba już Na koniec. Gdańsk 8 12 1981 rok Antoni Kozłowski DWA GRUDNIE Pamiętasz tamte kaski stoczniowe Szare watówki, twarze ze stali Rozdarte serca, oplute dusze I łotrów, którzy do na s strzelali Pamiętasz tamte skrzydła nadziei Co nas uniosły w czas przebudzenia I ludzkie ręce niosące kamień By razić gromem stróżów więzienia Pamiętasz tamte dymy i wrzawę Ludzi miotanych furią i trwogą Jak fala niosła pieśń pokoleń Tych, które żyją choć żyć nie mogą Pamiętasz tamte chwile rozpaczy Ciała ścinane jak suche drzewa Metal co zwarzył powietrze mrozem I usta pełne piachu nie chleba Pamiętasz tamte żałosne kłamstwa Szmatławy patos, z tektury twarze I bełkot władzy przybranej w skruchę Która się myli, lecz ufać każe A więc to samo przyszło po latach Chociaż niewinnych kości bieleją Lecz podłość nie ma twarzy a maski Zatrutą karmi naród nadzieją I choć historia idzie do przodu W proch obracając pychę i przemoc Nasz zegar stanął mrokiem na tarczy Lecz pancerz czołgu maskuje niemoc. Gdańsk 1312 1981 roku Antoni Kozłowski CZERWONE JASEŁKA Pamiętaj o tym, że oglądasz Proces stawania się słowa ciałem Co się ogromnym wali trupem Na ludzkie głowy oniemiałe Nie słyszysz bracie ludzkiej mowy Kiedy w dziejowym brniesz rynsztoku I bity pałką kłamstwa w twarz Umykasz z bielmem trwogi w oku Przypatrzysz się dobrze twym przybytkom Co się w szalety przemieniły Tym piramidom nadętych słów Co krwią i chłamem się wypełniły W ogromnych halach produkcyjnych Rodzi się nowy wrak człowieka Ze szklaną ścianą hyclów zgraja Na rożen bredni mózgi nawleka W jamach z betonu zagnieżdżone W bezsilnym bólu wyklęte plemię W koronie zbrodni władający Syndykat miernot skalpuje Ziemię Na fali martwej czasu rzeki Płyniesz wśród lepkiej masy śmieci Niebo to czarny, sklepiony kanał Na nim czerwona gwiazda świeci. Gdańsk 14 03 1982 rok Antoni Kozłowski