Wspomnienia o Michale Życzkowskim
Transkrypt
Wspomnienia o Michale Życzkowskim
BOGDAN GODYMIRSKI Wspomnienia o Michale Życzkowskim Nazywam sie Bogdan Godymirski, studiowałem Mechanikę Stosowaną na Wydziale Mechanicznym Politechniki Krakowskiej w latach 1982-1988. Miałem sporo okazji poznać Michała Życzkowskiego, który był opiekunem mej grupy, wykładał nam stabilność i optymalizację konstrukcji, a także prowadził seminarium specjalistyczne na piątym roku studiów. W roku 1987 (lub 1988) byłem też na tradycyjnej wizycie studentów piątego roku w domu pana profesora. Niedawno czytałem w sieci wspomnienia o Michale Życzkowskim. Była to zarówno interesująca jak i wzruszająca lektura, a moja pamięć o Profesorze zbiega sie z tonem tych wspomnień. Od siebie pragnę dodać pewien epizod, który dobrze utkwił mi w pamięci. Na jednym z końcowych wykładów ze stabilności i optymalizacji była mowa o wyniku końcowym rachunku, gdzie po całkowaniu pojawił sie czynnik 1/2 oraz wielkość w kwadracie. Jeden z mych kolegów, Krzysztof Bujar, spytał, dlaczego w końcowym wzorze pojawia sie wyraz postaci "1/2*x^2", skoro funkcja podcałkowa niekoniecznie musi być liniowa. Pan profesor uznał pytanie za interesujące i obiecał udzielić odpowiedzi na następnym wykładzie. Następny wykład zaczął się oczywiście od nawiązania do pytania i udzielenia wyczerpującej odpowiedzi, z uwagą, iż pytanie nie było trywialne oraz, ze nad odpowiedzią pracował "cały zakład"... Parę tygodni później zdawałem razem z Krzyśkiem egzamin u pana profesora. Odpowiedź Krzysztofa była jednak poniżej jego możliwości. Pan profesor nadmienił, że pewnie stać go było na więcej, ale pytanie podczas wykładu z przed paru tygodni przesądza sprawę i o innej ocenie niż „bardzo dobry” nie może być mowy. Do dziś podaję profesora Michała Życzkowskiego, jako przykład człowieka o wielkiej kulturze. Jako prawdziwego naukowca, który wyczulony na prawdę, chce ją zawsze zgłębiać. Jako człowieka, u którego pragnienie poznania jest silniejsze od fałszywie pojętego prestiżu. Bogdan Godymirski Sierpień, 2011