Stanowisko Ruchu Komunia i Wyzwolenie w kontekście wyborów
Transkrypt
Stanowisko Ruchu Komunia i Wyzwolenie w kontekście wyborów
Komunikat prasowy Stanowisko Ruchu Komunia i Wyzwolenie w sprawie sytuacji politycznej, w kontek cie zbli aj cych si wyborów rodki przekazu nadal wskazuj na Ruch Komunia i Wyzwolenie w kontek cie wydarze politycznych, wyra aj c obawy o podzia y i konflikty wewn trz Ruchu przed podejmowaniem decyzji w sprawie zbli aj cych si wyborów. Po pierwsze, pragniemy powtórzy to, co od zawsze nale y do natury naszego Ruchu, ale co w tym momencie widzimy ze szczególn jasno ci : jedno Ruchu nie jest uniformizacj polityczn , a tym bardziej nie ma cech ugrupowania partyjnego, lecz wynika z pocz tkowego do wiadczenia Komunii i Wyzwolenia (i w tym sensie jest na pierwszym miejscu wobec wszelkich, nawet s usznych, opinii czy kalkulacji): jest pomoc w prze ywaniu wiary i wiadczeniu o niej jako o czym , co odpowiada na potrzeby ycia. Z takim do wiadczeniem ka dy, kto nale y do Ruchu, mo e si porównywa , niezale nie od swojego miejsca w spo ecze stwie. Po drugie, w zwi zku z t podstawow trosk , w sko poj te zaanga owanie polityczne dotyczy oddzielnie ka dej osoby, a nie Ruchu jako takiego. Ze swojej strony Ruch patrzy przychylnie na tych swoich cz onków, którzy decyduj si podj ryzyko wej cia do polityki; ma nadziej , e z otrzymanego wychowania i nauki Ko cio a wci b d czerpa idea y przewodnie dla zaanga owania na rzecz dobra wspólnego, wolno ci Ko cio a i dobrobytu, równie materialnego, naszej Ojczyzny, zapewniaj c sw obecno ci w instytucjach warunki prawdziwej demokracji, to znaczy wolno ci do wyra ania si i zrzeszania osób i formacji spo ecznych. W ten sposób zrealizowa oby si yczenie Benedykta XVI: „Chrze cijanie nie poszukuj hegemonii politycznej czy kulturalnej, ale w ka dym miejscu, w jakim si anga uj , s poruszeni pewno ci , e Chrystus jest kamieniem w gielnym ka dego ludzkiego gmachu. (…) Wk ad wnoszony przez chrze cijan staje si decyduj cy, je li rozumienie wiary staje si rozumieniem rzeczywisto ci, kluczem do oceny i do przeobra ania wiata” (21 maja 2010). W po owie lat siedemdziesi tych, w podobnie trudnym dla naszego pa stwa momencie, ksi dz Giussani sformu owa kilka ocen, które równie dzi mog by wskazówk do ycia po chrze cija sku w ró nych miejscach naszego spo ecze stwa, równie w polityce: 1. „Pierwszym poziomem tego, jak chrze cija ska wspólnota wp ywa na polityk , jest samo jej istnienie, poniewa domaga si ona przestrzeni, mo liwo ci wyra ania si ”; wspólnota ta „ze swej natury nie domaga si wolno ci ycia i wyra ania si jako przywileju tylko dla siebie, ale raczej do uznania prawa do takiej wolno ci dla wszystkich. A zatem, przez sam fakt, e istniej , wspólnoty chrze cija skie, je li s autentyczne, s w a nie gwarantami i promotorami samej istoty demokracji”. W tym sensie „powi kszanie si liczby i rozmiarów ywych, autentycznych wspólnot chrze cija skich musi wywo a narodziny i rozwój procesu, w którym wp yw na spo ecze stwo obywatelskie nieuniknienie si powi ksza; do wiadczenie chrze cija skie staje si w ten sposób pierwszoplanowym czynnikiem ycia obywatelskiego, w ci g ym dialogu i konfrontacji ze wszystkimi innymi si ami obecnymi w spo ecze stwie i sk adaj cymi si na nie”. 1 2. „Autentyczna wspólnota chrze cija ska yje w ci g ej relacji z innymi lud mi, których potrzeby ca kowicie podziela, z którymi razem odczuwa wszelkie problemy. Z powodu g bokiego do wiadczenia braterstwa, jakie si w niej realizuje, wspólnota chrze cija ska nie mo e nie podj próby wyrobienia sobie zdania i znalezienia metody podchodzenia do wspólnych problemów, zarówno praktycznych jak i teoretycznych, i to mo e by form jej szczególnej wspó pracy z ca reszt spo ecze stwa, w którym yje”. 3. „Kiedy od fazy prowokacji i animacji polityczno-kulturalnej przechodzi si do etapu cis ej walki politycznej, nie anga uje si ju wspólnota jako taka, ale pojedyncze osoby, które na w asn odpowiedzialno , cho s ukszta towane przez konkretne ycie owej wspólnoty, podejmuj poszukiwanie dodatkowych narz dzi wp ywania na polityk , zarówno teoretycznych jak i praktycznych”. Dlatego „nie jest wcale poprawne ani uczciwe u ywanie, wypromowanych przez najwa niejsze gazety, sformu owa «kandydaci CL», «samorz dowcy z CL» wobec polityków z naszego Ruchu, którzy zdecydowali si wzi udzia w kampaniach wyborczych i generalnie w walce politycznej, podobnie jak – przede wszystkim – wcale nie jest poprawne okre lanie jako «liderów CL» tych, którzy kieruj tworzonymi przez nich ugrupowaniami”. Giussani konkludowa wi c: „w ród nas, w Ruchu Komunia i Wyzwolenie, i wobec naszych przyjació anga uj cych si w Movimento Popolare i w chadecj , musi by nieodwo alnie pewien krytyczny dystans”, bo „bez niego, to znaczy, gdyby ka de przedsi wzi cie z samego faktu, e jest podejmowane przez osoby z CL (…) stawa o si automatycznie «przedsi wzi ciem Ruchu», do wiadczenie Ko cio a bardzo atwo sta oby si instrumentalne, a wspólnoty zamieni yby si w mównice i przykrywki dla decyzji i ryzyka, które musz pozostawa osobiste” ((L. Giussani, Il Movimento di Comunione e Liberazione. Conversazioni con Robi Ronza, Jaca Book, Milano (1976) 1986, s. 118-121). Te uwagi, wy o one prawie czterdzie ci lat temu przez ksi dza Giussaniego, za o yciela naszego Ruchu, wydaj nam si bardziej ni kiedykolwiek aktualne we w oskim krajobrazie politycznym ostatnich miesi cy i dlatego stanowi wci najbardziej jasne i syntetyczne sformu owanie stanowiska, z jakiego obserwujemy rozwój inicjatyw politycznych i propozycji, które z nich wyp yn w najbli szych tygodniach. Biuro Prasowe CL Mediolan, 2 stycznia 2013. 2