Boży Biedaczyna i pierwsza szopka

Transkrypt

Boży Biedaczyna i pierwsza szopka
www.gazetagazeta.com
Boże Narodzenie 2010
Strona 3
OBYCZAJE
Boży Biedaczyna i pierwsza szopka
Ubiegłoroczna żywa szopka w klasztorze św. Franciszka w Salerno
Święty Franciszek z Asyżu,
zwany Biedaczyną Bożym, nie
nosił od początku imienia Franciszek, ani też nie był święty.
Data Jego urodzenia nie jest
pewna, lecz wiadomo, że urodził
się we włoskim mieście, Asyżu i
że był synem Pietro di Bernardone, zamożnego i poważanego
przez wszystkich kupca handlującego tkaninami. Na chrzcie
otrzymał imię Giovanni, lecz ojciec, który powrócił z podróży
do domu po Jego urodzeniu,
zmienił je na Franciszek, aby
podkreślić zacieśnianie się powiązań rodziny Bernardone z
Francją.
W młodości, Franciszek pomagał nieco w rodzinnym biznesie, lecz większość czasu spędzał wesoło w towarzystwie
przyjaciół. Przełom w Jego życiu
nastąpił kiedy, próbując zrobić
karierę wojskową, dostał się do
Archiwum
niewoli, przez rok był więziony i
ciężko zachorował. Nastąpiła w
Nim wówczas duchowa przemiana - Zbawiciel stał się osią
Jego istnienia. Niedługo potem,
wyrzekłszy się wszystkiego, co
posiadał, zaczął Franciszek
życie w całkowitym ubóstwie,
poświęcone bez reszty naśladowaniu Jezusa Chrystusa i głoszeniu pochwały błogosławionej
prostoty. Kochając bez reszty
Boga, ukochał również gorąco
wszystkie dzieła Stwórcy i zasłynął ze swej miłości do natury
i łączności z nią.
Jego wiara była prosta, dziecięca, radosna, niczym niezmącona, a oddanie Bogu bezgraniczne, i wielu sądzi, że stał się
on świętym już za życia.
Trzy lata przed swoją śmiercią, Franciszek powziął pomysł
uczczenia Urodzin Jezusa odtworzeniem Jego Narodzin w
Największy paradoks
sobie jasnością.
Kolęda ta, w przeciwieństwie
do wielu innych, kładzie akcent
na niezwykle z ludzkiego punktu widzenia trudny do rozumowego przyjęcia fakt Wcielenia,
zaś użyte w niej paradoksalne
zestawienia mają za zadanie
podkreślić, że stało się coś, co
Ta kolęda, odmienna od in- rzeczywiście wstrząsnęło świanych, bardziej lirycznych i bliższych ludowej tradycji, dotyka
aspektów filozoficznych i teologicznych, będących sednem tajemnicy Wcielenia - Słowa danego przez Boga, które stało się
Bogiem - Człowiekiem, podlegającym prawom fizycznym
człowiekiem i żyło wśród ludzi
zwykłym, ludzkim życiem.
Mówi ona o niepojętym paradoksie: Niemożliwość staje się
rzeczywistością - wieczny,
wszechmocny Stwórca wszechrzeczy rodzi się jako Człowiek,
ograniczony czasem, choć wiekuisty, śmiertelny, choć nieśmiertelny, podlegający ludzkim ograniczeniom, chociaż
wszechmogący. Przyrodzony
nam sposób logicznego rozumowania z trudem akceptuje urzeczywistnienie tego, co wedle
wszelkich prawideł zdaje się niemożliwością, bo przecież niemożliwe jest zamknięcie nieskończoności w granicach stanowiących jej zaprzeczenie, tak
jak nie może krzepnąć ogień i
ciemnieć blask będący sam w
Bóg się rodzi, moc truchleje Pan Niebiosów obnażony...
Ogień krzepnie, blask ciemnieje,
ma granice nieskończony.
Wzgardzony, okryty chwałą,
śmiertelny król nad wiekami,
a Słowo ciałem się stało
i mieszkało między nami.
prawdziwej scenerii, w stajni ze
żłobem, z udziałem żywych ludzi i zwierząt. Oddał się przygotowaniom z właściwą dla siebie
pasją i w wigilię Bożego Narodzenia 1223 roku stworzona
przez Niego w Greccio scena
Narodzenia zdumiała przybyłych tam ludzi. W tę zimną grudniową noc, Maryja i Józef z
krwi i kości pochylali się nad
żłobem, w którym leżało Dzieciątko, wokół klęczeli pasterze z
jagniętami na barkach, strzygły
uszami wół i osioł. W stajni odprawiała się msza z udziałem
miejscowych mieszczan i wieśniaków, a Franciszek czytał
śpiewnie Ewangelię. To niezwykle radosne wydarzenie zapoczątkowało tradycję bożonarodzeniowych szopek.
***
W wielu miejscach we Włoszech istnieje nadal tradycja
"presepe vivente" - żywej szopki,
lecz przed kilkoma dniami papież Benedykt XVI wyraził żal,
że katolickie symbole i tradycje
bledną. Spychane są one w kąt
przez komercjalizację świąt i
amerykańskie, "neutralne" symbole - kukłowatego Santa Claus,
bałwanki itp.
W celu ożywienia ducha dawnej tradycji, kanclerz papieski
Monsignore Rino Fisichella postanowił wysłać grupy studentów w miejsca publiczne z zadaniem przywrócenia tradycji szopek we włoskich domach i obudzenia dawnego ducha. Studenci sprzedawać będą za drobne
tem i zachwiało jego pewnikami.
Paradoksem jest również to,
że, poza jaśniejącą wówczas na
niebie niezwykłą gwiazdę, narodzinom Boga nie towarzyszyły
żadne nadzwyczajne znaki,
wskazujące, że następuje przełom w dziejach świata i ludzkości. Zresztą nawet gwiazdę, która wskazała mędrcom drogę do
miejsca, gdzie znajdowało się
nowonarodzone Boże Dziecię
uważa się obecnie za pojawiają-
Święty Franciszek z Asyżu
Archiwum
pieniądze woreczki zawierające
figurki Dzieciątka Jezus, Maryi,
św. Józefa i innych postaci z
szopki. Tymczasem zaś, z wielkim zainteresowaniem oczekiwane jest odkrycie zasłoniętego
na razie "presepe" na Placu św.
Piotra w Rzymie. Tegoroczna
szopka przed bazyliką św. Piotra inspirowana jest przez papieża i jej scena umiejscowiona jest
nie w Betlejem, lecz w Nazarecie. Żłobek znajduje się w domu
św. Józefa, w nawiązaniu do
Ewangelii wg. św. Marka, opisującej sen Józefa, w którym otrzymał On polecenie przyjęcia z
radością Bożego Dzieciątka.
Odsłonięcie szopki nastąpi w
Wigilię, przed rozpoczęciem
Pasterki.
Elżbieta Szlachetka
cą się co pewien czas kometę,
która w owym czasie spełniła
szczególne zadanie. I nie ona to
sprawiła, że mędrcy ze wschodu
wybrali się w drogę. Służyła im
wprawdzie za przewodniczkę,
lecz przekonanie o narodzeniu
się Króla Królów podszepnęły
im wiedza i mądrość - znali Pisma proroków i potrafili czytać
znaki czasu.
Kilku pasterzom, jak mówi
Pismo Święte, tę niebywałą nowinę obwieścili aniołowie, król
Herod, obeznany z proroctwami, zaniepokoił się pojawieniem
się potencjalnego rywala na tyle,
że wydał okrutne zarządzenie
zgładzenia wszystkich dzieci
płci męskiej do drugiego roku
życia, ale większość mieszkańców Izraela nie podejrzewała
nawet, że stało się coś doniosłego, a najmniej, że narodził się
Mesjasz i że daleki, groźny, niepojęty Jahwe przybrał wymiary
ludzkie, aby spełnić obietnicę
daną swemu ludowi.
Stwórca nie potrzebuje fanfarów i Jego przyjściu na świat
nie towarzyszyły spektakularne
znaki, bicie dzwonów, ani wielkie festyny, lecz cisza; w niej
to spełnił się największy cud.
To także kłóci się z ludzką mentalnością, która pragnie podniosłym chwilom nadawać uroczystą oprawę. Pasterze, którzy przybyli do stajenki, byli zapewne zaskoczeni ubóstwem
miejsca narodzin niezwykłego Dziecka, mimo iż usłyszeli, że znajdą Je leżące w żłobie.
Ten nowonarodzony Król nie
pasował do wizerunku możnych. Pasterze nie pojmowali,
ale uwierzyli słowom anioła,
Józef nie rozumiał w pełni, lecz
bez reszty zawierzył Bogu. Mędrcy ze wschodu odgadli, że
w małości jest bezmiar wielkości. I każdy z przybyłych na swój
sposób wielbił nieodgadnionego Pana Niebios, który ze swej
woli spoczywał w nędznej, będącej schronieniem zwierząt
grocie.
Jerzy Szlachetka