"Spadkobiercy": historia o stawaniu się lepszym człowiekiem Ten

Transkrypt

"Spadkobiercy": historia o stawaniu się lepszym człowiekiem Ten
"Spadkobiercy": historia o stawaniu
się lepszym człowiekiem
Ten jednak, kto sądzi, że czeka nas
sielska opowiastka o rajskim życiu
wśród słońca, palm i przepięknych plaż
może
być nieco
zawiedziony.
Oczywiście i słońca i wspaniałych
hawajskich
krajobrazów
w
"Spadkobiercach" nie brak, ale jedną z
podstaw tego filmu jest pokazanie, że
nawet w "raju" ludzie mają problemy
osobiste, rodzinne, z pieniędzmi,
zdrowiem1 George Clooney wciela się
w Matta Kinga, prawnika mieszkającego
w Honolulu. Jest on także jedynym
powiernikiem rodzinnego funduszu,
który kontroluje sporą część ziemi po
przodkach znajdującą się na niedalekiej
wyspie Kaua’i. Rodzina straci jednak
prawa do tej ziemi za siedem lat, więc
wszyscy postanawiają ją odsprzedać.
Niestety w tym samym momencie ma
miejsce straszliwy wypadek – żona
Matta ląduje w szpitalu w śpiączce i
wkrótce okazuje się, że już się z niej nie
wybudzi. Sytuacja ta zmusza go do
zaangażowania się w sprawy rodzinne,
a przede wszystkim poświęcenia
większej uwagi swoim dwóm córkom, z
którymi nie łączą go specjalnie głębokie
więzi.
Matt to człowiek jakich wielu, bardziej
skupiony na pracy niż na życiu poza nią.
Przez lata zaniedbywał zarówno swoją
żonę jak i dzieci, a teraz przyszło mu
odnaleźć się w zupełnie nowych,
nieznanych
dla
niego
i
niespodziewanych
warunkach.
Początkowo towarzyszy mu jedynie
zdezorientowanie. Grający tą postać
Clooney jest po prostu znakomity! To
jedna z najlepszych ról w całej jego
karierze – najbardziej niejednoznaczna,
ambitna, złożona, przechodząca pod
wpływem
trudnych
okoliczności
transformację i znajdująca w sobie
pokłady
człowieczeństwa
dotąd
skrywane przed bliskimi. Nie ma tu
jednak
miejsca
na
fabularne
uproszczenia. Scenariusz jest świetnie
rozpisany i do tego obfity w liczne
fabularne zwroty akcji, które
niejednokrotnie
zaskoczą
widza i wprowadzą go na
zupełnie
inne
tory.
Alexander Payne to w tej
chwili jeden z najlepszych
amerykańskich reżyserów
i "Spadkobiercy" są tego
kolejnym potwierdzeniem.
Jego najnowszy film z
niesamowitą finezją łączy
dramat
z
humorem,
balansując przy tym blisko
granicy czarnej komedii (choć
jej nie przekraczając). To
wielka, trudna i nieuchwytna
sztuka. Opowiadać o śmierci,
umieraniu i radzeniu sobie ze
stratą nigdy nie jest łatwo, a już na
pewno nie wtedy gdy wykorzystuje się
do tego elementy komediowe,
wprawdzie subtelne, ale zawsze. Jest w
tym skryta jakaś głębsza dojrzałość
twórcy, który w ten sposób potrafi
podejść do tematu."Spadkobiercy" to
także opowieść o trudnych relacjach
rodzinnych, próbie ich odbudowy i o
odpowiedzialności. Obie córki Matta są
w trudnym wieku, starsza Alex ( w tej roli
świetna Shailene Woodley) ma 1 7 lat,
przeżywa okres buntu i jeszcze przed
wypadkiem wielokrotnie kłóciła się z
matką. Młodsza z kolei ma lat 1 0,
powoli wchodzi w okres dojrzewania i to
jej chyba najbardziej brakuje obecności
mamy,
w
do
tku
wszyscy
da
niemal
do
końca ukrywają przed nią fakt, że ona
się już ze śpiączki nie wybudzi. A w
środku tego wszystkiego znajduje się
Matt, na którego czeka chyba
najważniejsze zadanie w swoim życiu –
bycie ojcem. Trudno jednoznacznie
wskazać słabe punkty tego filmu,
zapewne znajdą się osoby, którym taki
sposób opowiadania o sprawach.