zeszyty prawnicze - Wydział Prawa i Administracji UKSW
Transkrypt
zeszyty prawnicze - Wydział Prawa i Administracji UKSW
UNIWERSYTET KARDYNAŁA STEFANA WYSZYŃSKIEGO WYDZIAŁ PRAWA I ADMINISTRACJI ZESZYTY PRAWNICZE 11.4 13.4 Kwartalnik ISSn 1643 - 8183 Zeszyt poświęcony Pamięci Prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego Wydawnictwo Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego Warszawa 2013 11 Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego Wydział Prawa i Administracji Redaktor Naczelny Jan Zabłocki Rada Naukowa Che Xiaoming (Chiny), Cosimo Cascione (Włochy), Luigi Garofalo (Włochy), Wojciech Góralski (Polska), Antun Malenica (Serbia), Carla Masi Doria (Włochy), Leonid Kofanov (Rosja), Jarosław Majewski (Polska), Marek Michalski (Polska), Cezary Mik (Polska), Francesco Milazzo (Włochy), Paul J. Du Plessis (Szkocja), Stanisław Prutis (Polska), Francesco Sini (Włochy), Janusz Sondel (Polska), Katarzyna Sójka-Zielińska (Polska),Grażyna Szpor (Polska), Tadeusz Tomaszewski (Polska), Maria Zabłocka (Polska), Guodong Xu (Chiny) Redaktorzy Tematyczni Aleksandra Gawrysiak-Zabłocka, Sławomir Godek, Maria Szczepaniec, Anna Tarwacka Redaktorzy Językowi Teresa Bałuk-Ulewiczowa (język angielski), Dorota Oleszczak (język polski) Redaktor Statystyczny Ryszarda Rempała Recenzenci José Luis Alonso (Hiszpania), Piotr Girdwoyń (Polska), Krzysztof Amielańczyk (Polska), Ewa Bieńkowska (Polska), Jacek Jastrzębski (Polska), Maciej Kaliński (Polska), Paweł Księżak (Polska), Marek Kuryłowicz (Polska), Paola Lambrini (Włochy), Irena Lipowicz (Polska), Jan Majchrowski (Polska), Joseph Mélèze Modrzejewski (Francja), Joanna Misztal-Konecka (Polska), Piotr Niczyporuk (Polska), Andrey Novikov (Rosja), Łukasz Pisarczyk (Polska), Anton Rudokvas (Rosja), Michal Skřejpek (Czechy), Joanna Sieńczyło-Chlabicz (Polska), Aleksander Stępkowski (Polska), Renata Świrgoń-Skok (Polska), Daniil Tuzov (Rosja), Jacek Wierciński (Polska), Mirosław Włodarczyk (Polska), Rafał Wojciechowski (Polska),Witold Wołodkiewicz (Polska), Andrzej B. Zakrzewski (Polska) Wersja pierwotna to wersja drukowana Adres Redakcji Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego Wydział Prawa i Administracji, ul. Wóycickiego 1/3, 01-938 Warszawa e-mail: [email protected] www.uksw.edu.pl/node/1165 ISSN-1643-8183 Skład, druk i oprawa: EXPOL, P. Rybiński, J. Dąbek, sp.j. ul. Brzeska 4, 87-800 Włocławek tel. 54 232 37 23, e-mail: [email protected] SPIS TREŚCI ARTYKUŁY: Zuzanna Benincasa ‘Si vivariis inclusae ferae’… Status prawny dzikich zwierząt żyjących w ‘vivaria’ i parkach myśliwskich w prawie rzymskim ....... ‘Si vivariis inclusae ferae’: The Status in Roman Law of Wild Animals Kept in ‘vivaria’ and Game Parks ............................ Anna Tarwacka Mędrek sprzedaje niewolnika, czyli wady towaru w antycznym dowcipie ............................................................ A Learned Fool Sells a Slave. Defective Sales Goods in an Ancient Joke ................................................................... Paweł Blajer ‘Deeds recordation’ ‘title registration’. Rozwiązania modelowe w zakresie rejestrów nieruchomości w systemie ‘common law’ .................................................................................. Deeds Registration and Title Registration: Model Solutions Concerning Land registries in the Common Law system ....... 5 40 43 51 53 89 Bartosz Lewandowski František Weyr (1879-1951). Zapomniany normatywista ...... 91 František Weyr (1879-1951): A Forgotten Normativist .......... 114 Aleksander Stępkowski Problem „istoty” prawa podstawowego w perspektywie klasycznych teorii prawa podmiotowego ................................ 115 The “Essential Core” of Fundamental Rights in the Light of the Classical Rights Theories ............................................. 126 Anna Reda Wolność koalicji związkowej pracowników nietypowych, osób zatrudnionych na podstawie umów cywilnoprawnych i samozatrudnionych ............................................................... 127 Freedom of Association of Atypical Employees, Persons Employed on the Grounds of Civil Contracts, and the Self-Employed .... 142 4 Spis treści [2] Bartosz Majchrzak Charakter prawny odpowiedzialności zawodowej w budownictwie ...................................................................... 145 The Legal Nature of Professional Liability in the Construction Industry ................................................... 165 Rafał Teluk Osobowe źródła informacji jako jedna z metod operacyjnego działania organów policyjnych ........................ 167 Individidual Persons as Sources of Information: an Operational Method Used by Police Forces ..................... 192 Glosy: Jędrzej Maśnicki Godność człowieka w świetle orzeczenia Oliver Brüstle przeciwko Greenpeace eV (C-34/10) ...................................... 193 Human Dignity in the Judgment in Case C-34/10 Oliver Brüstle v Greenpeace eV .............................................. 209 Disputare Necesse Est: Marek Krzymkowski Koncepcja ustanowienia Rady Stanu (w związku z projektem Rzecznika Praw Obywatelskich Janusza Kochanowskiego) ... 211 A Proposal to Establish a Council of State in Poland ............ 227 Tłumaczenia – Monumenta Aere Perenniora: Anna Tarwacka Opowiadana jest historia edyla Hostiliusa Mancinusa i prostytutki Manilii; przytacza się słowa dekretu trybunów, do których odwołała się Manilia. Aulus Gellius,‘Noce Attyckie’ 4,14. Tekst – tłumaczenie – komentarz ......................................................... 229 Od Redakcji : Informacje dla autorów ......................................................... 235 Zeszyty Prawnicze 13.4 / 2013 Zuzanna Benincasa Uniwersytet Warszawski ‘Si vivariis inclusae ferae’… Status prawny dzikich zwierząt żyjących w ‘vivaria’ i parkach myśliwskich w prawie rzymskim Vivaria stanowiły wydzielony i zamknięty teren lub akwen wodny w obrębie nieruchomości, na którym jej właściciel hodował różne gatunki dziko żyjących zwierząt, ptaków i ryb1. Zwyczaj zakładania w okolicy villa rezerwatów, w których trzymano dzikie zwierzęta, takie, jak dziki, jelenie, sarny, zające, a także koszatki oraz kaczki, gęsi, a nawet ślimaki oraz utrzymywania sztucznych zbiorników wodnych, w których hodowano ryby, miał w prawie rzymskim długą tradycję. Termin ten, jak podaje Gellius (Gell., 2,20) był mu współczesnym terminem, wcześniej takie wydzielone na potrzeby hodowli dzikich zwierząt części nieruchomości, w zależności od typu zwierząt, nazywano albo leporaria (jak poddaje Warron, przodkowie trzymali w nich zające, ale z czasem termin ten nabrał znaczenia bardziej ogólnego i zaczął być używany na oznaczenie jakiejkolwiek sztucznej konstrukcji używanej do trzymania zwierząt ‒ Warron wspomina m.in. o kupionej przez Aksjusza od Marka Pizona posiadłości, na której w takim leporarium znajdowało się wiele dzików), albo ornithones (wydzielone z nieruchomości ścianami przestrzenie, w których trzymano ptaki) albo piscinae (zamknięte lub półotwarte, sztuczne lub naturalne zbiorniki wodne służące do hodowli ryb). Por. Varro., Rer. rust. 3,3,1-9. Gellius zauważa, że podany przez Warrona termin leporaria nie występuje u żadnego z antycznych mówców i pisarzy, za jego odpowiednik może być uznany termin roboraria, którego użył na oznaczenie tego, co obecnie nazywa się vivarium albo z greckiego ‘paradeisoi’, Scypion Afrykański w 5 mowie przeciw Claudiusowi Asellusowi, który to termin pochodzi od tabulae roboriae używanych do wydzielania zamkniętej przestrzeni. Gellius wymienia też termin mellaria na określenie pasieki, w której hodowano pszczoły. Por. Gell., 2,20. 1 6 Zuzanna Benincasa [2] Warron, w zależności od gatunku zwierząt, które były w nich trzymane przez właściciela dla celów hodowlanych i łowieckich, wyróżnił trzy typy takich vivaria2. Pierwszy typ określił terminem leporarium, chociaż, jak zauważył, trzymane były w nich nie tylko zające, ale także inne dzikie zwierzęta. Drugi typ stanowiły ornithones, nazywane wcześniej aviaria, służące do trzymania na zamkniętej przestrzeni ptaków, które właściciel hodował albo fructus causa, albo delectationis causa3. Trzeci typ stanowiły piscinae, tak ze słoną, jak i słodką wodą, Por. Varro, Rer. rust. 3,3,1-5: Merula non gravate, Primum, inquit, dominum scientem esse oportet earum rerum, quae in villa circumve eam ali ac pasci possint, ita ut domino sint fructui ac delectationi. Eius disciplinae genera sunt tria: ornithones, leporaria, piscinae. Nunc ornithonas dico omnium alitum, quae intra parietes villae solent pasci. Leporaria te accipere volo non ea quae tritavi nostri dicebant, ubi soli lepores sint, sed omnia saepta, afficta villae quae sunt et habent inclusa animalia, quae pascantur. Similiter piscinas dico eas, quae in aqua dulci aut salsa inclusos habent pisces ad villam. Harum rerum singula genera minimum in binas species dividi possunt: in prima parte ut sint quae terra modo sint contentae, ut sunt pavones turtures turdi; in altera specie sunt quae non sunt contentae terra solum, sed etiam aquam requirunt, ut sunt anseres querquedulae anates. Sic alterum genus illut venaticum duas habet diversas species, unam, in qua est aper caprea lepus; altera item extra villam quae sunt, ut apes cochleae glires. Tertii generis aquatilis item species duae, partim quod habent pisces in aqua dulci, partim quod in marina. De his sex partibus ad ista tria genera item tria genera artificum paranda, aucupes venatores piscatores, aut ab iis emenda quae tuorum servorum diligentia tuearis in fetura ad partus et nata nutricere saginesque, in macellum ut perveniant. Neque non etiam quaedam adsumenda in villam sine retibus aucupis venatoris piscatoris, ut glires cochleas gallinas. Earum rerum cultura instituta prima ea quae in villa habetur; non enim solum augures Romani ad auspicia primum pararunt pullos, sed etiam patres familiae rure. Secunda, quae macerie ad villam venationis causa cluduntur et propter alvaria; apes enim subter subgrundas ad initio villatico usae tecto. Tertiae piscinae dulces fieri coeptae et e fluminibus captos recepere ad se pisces. 3 Por. Varro, Rer. rust 3,3,7: Contra nunc aviaria sunt nomine mutato, quod vocantur ornithones, quae palatum suave domini paravit, ut tecta maiora habeant, quam tum habebant totas villas, in quibus stabulentur turdi ac pavones; 3,4,2 Merula, Duo genera sunt, inquit, ornithonis: unum delectationis causa, ut Varro hic fecit noster sub Casino, quod amatores invenit multos; alterum fructus causa, quo genere macellarii et in urbe quidam habent loca clausa et rure, maxime conducta in Sabinis, quod ibi propter agri naturam frequentes apparent turdi. 2 [3] ‘Si vivariis inclusae ferae’... 7 w których właściciele villae hodowali przeróżne gatunki ryb morskich i słodkowodnych. W zależności od funkcji spełnianej przez takie vivaria, zdaniem Warrona, można wyróżnić dwa ich typy, odpowiadające historycznej ewolucji takich rezerwatów: wcześniejszy, związany z antyczną frugalitas, i późniejszy, wynikający z coraz większych potrzeb luksusu u obywateli rzymskich4. Początkowo vivaria były wykorzystywane przede wszystkim na potrzeby auspicia oraz służyły zaspokajaniu potrzeb familia, bowiem znajdujące się w nich zwierzęta dostarczały mięsa rodzinie właściciela oraz rozrywki dla polujących na nie osób, ptaki dostarczały jaj i pierza oraz, podobnie jak ryby hodowane w stawach, stanowiły źródło pożywienia. Wzrost poziomu życia obywateli rzymskich i związana z tym zmiana nawyków posiadaczy ziemskich, którzy porzucili obyczaje przodków na rzecz realizacji coraz bardziej luksusowych potrzeb i zachcianek, spowodował zmianę charakteru takich vivaria. Współczesne Warronowi rezerwaty służyły już nie tylko celom utylitarnym, ale także w dużym stopniu rozrywce oraz podniesieniu walorów estetycznych posiadłości5. Ponadto zmiana nawyków kulinarnych bogatych Rzymian, upowszechnienie się mody na hodowanie egzotycznych gatunków zwierząt i ryb celem zamanifestowania dobrego smaku i statusu majątkowego właściciela villa, a także traktowanie polowania jako godnego posiadacza ziemskiego Por. Varro, Rer. rust. 3,3,6: Omnibus tribus his generibus sunt bini gradus; superiores, quos frugalitas antique, inferiores, quos luxuria posterior adiecit. 5 Coll., De re rust., 8,16,5: Ac tamen isdem temporibus quibus hanc memorabat Varro luxuriam maxime laudabatur severitas Catonis, qui nihilominus et ipse tutor Luculli grandi aere sestertium milium quadringentorum piscinas pupilli sui venditabat; 8,16, 2-3: Magni enim aestimabat vetus illa Romuli et Numae rustica progenies, si urbanae vitae comparetur villatica, nulla parte copiarum defici; quamobrem non solum piscinas quas ipsi construxerant frequentabant, sed etiam quos rerum natura lacus fecerat convectis marinis seminibus replebant. Inde Velinus, inde etiam Sabatinus, item Volsiniensis et Ciminius lupos auratasque procreaverunt, ac si qua sunt alia piscium genera dulcis undae tolerantia. Mox istam curam sequens aetas abolevit, et lautitiae locupletium maria ipsa Neptunumque clauserunt iam tum avorum memoria cum circumferretur Marcii Philippi velut urbanissimum, quod erat luxuriose factum atque dictum. 4 8 Zuzanna Benincasa [4] sposobu spędzania czasu i rozrywki spowodowały, iż vivaria zaczęły być traktowane jako swoiste „przedsiębiorstwa” stanowiące istotny element majątku właściciela villa i dostarczające pokaźnych dochodów ze sprzedaży hodowanych w nich okazów. Od I w. p.n.e. powszechnie obowiązującą modą stało się zakładanie przez bogatych posiadaczy ziemskich ze sfery nobiles parków myśliwskich, zajmujących znaczne połacie górzystego i zalesionego terenu ogrodzonego murem6. Takie parki służyły właścicielom nie tyle jako źródło dziczyzny dla celów kulinarnych, ale również dla celów rozrywkowych – na ich terenach organizowano polowania na dziki i zające oraz inną dziką zwierzynę7. Parki takie nazywa6 Popularność takich parków myśliwskich wynikała z szerzącej się mody na polowanie, traktowane jako godny sposób spędzania wolnego czasu przez osoby wywodzące się ze sfer arystokratycznych. Polowania od zawsze stanowiły nieodzowny element rzymskiej rzeczywistości i, jak wydaje się, również w okresie wczesnej republiki były uważane także za sport i źródło rozrywki, jednak dopiero pod wpływem wzrostu poziomu życia Rzymian w I w. p.n.e. polowanie stało się prawdziwą modą, a arystokraci prześcigali się w organizacji parków łowieckich obejmujących ogromne tereny. Na temat stosunku Rzymian do polowania por. J.K. Anderson, Hunting in the Ancient World, Berkeley 1985; C.M.C. Green, Did the Romans hunt? «Classical Antiquity» 15.2/1996, s. 226-260; R. Lane Fox, Ancient Hunting from Homer to Polybios, [w:] Human Landscapes in Classical Antiquity. Environment and Culture, ed. J. Salmon and G. Shipley, New York 1996, s. 119-153; P. Galloni, Storia e cultura della caccia. Dalla preistoria a oggi, Roma 2000; N.B. Crowther, Sport in Ancient Times, Westport 2007, s. 87-88; 113-116; D. Słapek, Sport i widowiska w świecie antycznym. Kompendium, Kraków-Warszawa 2010, s. 450-453; 703-708 wraz z literaturą przywoływaną przez autora. 7 Myśliwskie parki rozrywki tym różniły się od tradycyjnie zakładanych vivaria, że, o ile w tych ostatnich właściciel w sensie dosłownym hodował dzikie zwierzęta (karmił je i sprawował kontrolę nad ich liczebnością i rozrodem), o tyle w parku myśliwskim, obejmującym pokaźny obszar lasu zagrodzony murem, miał mniejszą kontrolę nad zwierzętami i większość z nich żyła w swoim środowisku naturalnym w stanie dzikim, chociaż na zagrodzonym terytorium. Varro, Rer. rust. 3,12,1-2 Interea redit Appius, et percontati nos ab illo et ille a nobis, quid esset dictum ac factum. Appius, Sequitur, inquit, actus secundi generis adficticius ad villam qui solet esse, ac nomine antico a parte quadam leporarium appellatum. Nam neque solum lepores in eo includuntur silva, ut olim in iugero agelli aut duobus, sed etiam cervi aut capreae in iugeribus multis. Quintus Fulvius Lippinus dicitur habere in Tarquiniensi saepta [5] ‘Si vivariis inclusae ferae’... 9 no therotrophia, w odróżnieniu od tradycyjnych vivaria, zapewne z uwagi zarówno na ich rozmiar, jak i odmienny charakter. Nie służyły one bowiem tak jak tradycyjne rezerwaty przydomowe hodowli zwierząt celem zaspokojenia potrzeb familia właściciela, ale miały służyć realizacji bardziej „luksusowych” potrzeb ich właścicieli oraz odwiedzających, będąc źródłem rozrywki tudzież oznaką bogactwa i luksusu swoich posiadaczy, przynosząc im znaczne dochody ze sprzedaży dzikiej zwierzyny. Jak podaje Pliniusz, prekursorem zakładania parków myśliwskich był Fulvius Lippinus i rychło znalazł on naśladowców wśród innych nobiles, między innymi żyjących w I w. p.n.e. Luciusa Liciniusa Lucullusa i Quintusa Hortensiusa Hortalusa, znanych z zamiłowania do zbytku i luksusu8. Podobnie luksusowy charakter miały współczesne Warronowi ornithones, w których trzymano egzotyczne gatunki ptaków dla ich walorów estetycznych (ornithones delectationis causa) oraz hodowano gatunki rodzime, które następnie trafiały na stoły właściciela ptaszarni bądź iugera quadraginta, in quo sunt inclusa non solum ea quae dixi, sed etiam oves ferae, etiam hoc maius hic in Statoniensi et quidam in locis aliis; in Gallia vero transalpina T. Pompeius tantum saeptum venationis, ut circiter passum locum inclusum habeat. Praeterea in eodem consaepto fere habere solent cocliaria atque alvaria atque etiam dolia, ubi habeant conclusos glires. Sed horum omnium custodia, incrementum et pastio aperta, praeterquam de apibus.; 3.13.1-2 Apros quidem posse haberi in leporario nec magno negotio ibi et captivos et cicuris, qui ibi nati sint, pingues solere fieri scis, inquit, Axi. Nam quem fundum in Tusculano emit hic Varro a M. Pupio Pisone, vidisti ad bucinam inflatam certo tempore apros et capreas convenire ad pabulum, cum ex superiore loco e palaestra apris effunderetur glans, capreis victa aut quid aliud. Ego vero, inquit ille, apud Q. Hortensium cum in agro Laurenti essem. Ibi istuc magis thraikikos fieri vidi. Nam silva erat, ut dicebat, supra quinquaginta iugerum maceria saepta, quod non leporarium, sed therotrophium appellabat. Ibi erat locus excelsus, ubi triclinio posito cenabamus, quo Orphea vocari iussit. Qui cum eo venisset cum stola et cithara cantare esset iussus, bucina inflavit, ut tanta circumfluxerit nos cervorum aprorum et ceterarum quadripedum multitudo, ut non minus formosum mihi visum sit spectaculum, quam in Circo Maximo aedilium sine Africanis bestiis cum fiunt venationes. 8 Plin., Nat. hist. 8,211: vivaria eorum ceterarumque silvestrium primus togati generis invenit Fulvius Lippinus; in tarquiniensi feras pascere instituit, nec diu imitatores defuere L. Lucullus et Q. Hortensius. Por. Varro, Rer. rust. 3,12,1-2. 10 Zuzanna Benincasa [6] były sprzedawane z zyskiem9. Także hodowle ryb w wydzielonych zbiornikach wodnych, tak ze słodką, jak i słoną wodą (piscinae) stały się okazją nie tylko do manifestowania zamożności właściciela villa, ale i szansą na zdobycie znacznych zysków ze sprzedaży rzadkich i cenionych z uwagi na ich walory estetyczne czy kulinarne gatunków ryb10. Warron opisuje luksusową ptaszarnię, w której jej właściciel Lukullus urządził również jadalnie, tak by można było ucztować w otoczeniu egzotycznych i barwnych ptaków, z której to ptaszarni poszczególne gatunki prosto z drzew trafiały na stoły biesiadników. Varro, Rer. rust. 3,4,3 … Ex iis tertii generis voluit esse Lucullus coniunctum aviarium, quod fecit in Tusculano, ut in eodem tecto ornithonis inclusum triclinium haberet, ubi delicate cenitaret et alios videret in mazonomo positos coctos, alios volitare circum fenestras captos. Quod inutile invenerunt. Nam non tantum in eo oculos delectant intra fenestras aves volitantes, quantum offendit quod alienus odor opplet nares. 10 Plin., Nat. hist. 9,173: ostrearum vivaria primus omnium sergius orata invenit in baiano aetate L. Crassi oratoris ante marsicum bellum, nec gulae causa, sed avaritiae, magna vectigalia tali ex ingenio suo percipiens, ut qui primus pensiles invenerit balineas, ita mangonicatas villas subinde vendendo. is primus optimum saporem ostreis lucrinis adiudicavit, quando eadem aquatilium genera aliubi atque aliubi meliora, sicut lupi pisces in tiberi amne inter duos pontes, rhombus ravennae, murena in sicilia, elops rhodi, et alia genera similiter, ne culinarum censura peragatur. nondum britannica serviebant litora, cum orata lucrina nobilitabat. postea visum tanti in extremam italiam petere brundisium ostreas, ac, ne lis esset inter duos sapores, nuper excogitatum famem longae advectionis a brundisio conpascere in lucrino. eadem aetate prior licinius murena reliquorum piscium vivaria invenit, cuius deinde exemplum nobilitas secuta est philippi, hortensi. lucullus exciso etiam monte iuxta neapolim maiore inpendio quam villam exaedificaverat euripum et maria admisit, qua de causa magnus pompeius xerxen togatum eum appellabat. [30xl]30 hs e piscina ea defuncto illo veniere pisces. Sztuczne baseny, w których hodowano cenione, zarówno z uwagi na ich walory smakowe jak i estetyczne, gatunki ryb morskich i słodkowodnych bywały bardzo wymyślne ‒ dzielono je na sektory odrębne dla poszczególnych gatunków, konstruowano również skomplikowane, niekiedy podwodne, systemy doprowadzające wodę do takich zbiorników. Takie baseny często były połączone z morzem, by zapewnić przepływ świeżej wody i jej stałą temperaturę. Wszystkie te inwestycje służyły bardziej celom zbytkownym niż gospodarczym (magis ad oculos pertinent, quam ad vesicam, et potius marsippium domini exinaniunt, quam implent, Varro, Rer. rust. 3,17,2.) Kolumella ostatnie dwa rozdziały księgi ósmej traktatu De re rustica poświęca zagadnieniom związanym z hodowlą ryb i konstrukcją sztucznych piscinae. Hodowla ryb była częstokroć bardzo kosztowna, tak że koszty jej utrzyma9 [7] ‘Si vivariis inclusae ferae’... 11 W dziele Rerum rusticarum Warrona wielokrotnie można odnaleźć odwołanie do korzyści natury majątkowej, które właściciel vivarium był w stanie uzyskać z prowadzonej hodowli, co dowodzi, iż w I w. p.n.e. sztuczne rezerwaty nie były traktowane jedynie jako przydomowe hodowle, ale jako poważne przedsięwzięcia o charakterze dochodowym, stanowiące autonomiczne źródło utrzymania właściciela i mające istotny wpływ na wartość nieruchomości11. Dzięki dochodom uzyskiwanym z hodowli kwiczołów termin ptaszarnia stał się synonimem pojęcia „zysk”12,. Podobnie hodowla pawi przynosiła właścicielom wymierne zyski: wspomniany przez Warrona Marcus Aufidius Lurcus zarabiał na swojej hodowli rocznie sześćdziesiąt tysięcy sesterców, a upowszechnienie się zwyczaju serwowania pawi i ich jaj jako przysmaku na ucztach podbiło cenę pawich jaj do pięciu denarów za sztukę, podczas, gdy za pojedynczego przedstawiciela tego gatunku można było na rynku otrzymać cenę pięćdziesięciu denarów13. Marcus Seius z prowadzonej w swojej villa w Ostii hodowli nia równoważyły zyski, jakie można było osiągnąć z hodowli. Warron wspomina też o kosztownych i pracochłonnych przedsięwzięciach, które miały zapewnić hodowlanym gatunkom ryb optymalne warunki bytowania – Lucius Lucullus, który ponoć w hodowli ryb nie ustępował Neptunowi, przekopał górę położoną pod Neapolem, by skierować do stawów rybnych nurt morski i poprzez zapewnienie dostępu świeżej morskiej wody chronić swoje ryby przed upałami. Por. Varro, Rer. rust. 3,17,3; 3,17,9. Niekiedy cenne okazy z hodowli stawały się nawet ulubieńcami swoich właścicieli, tak, jak należąca do matrony Antonii, żony Drususa, murena, którą właścicielka ozdobiła kolczykami. Por. Coll., De re rust. 8,16-17; Vitruv., de architect., 2,6; 12,3, Plin., Nat. hist. 9,68; 9,171-173. Na temat hodowli ryb por. J. Jundziłł, Rzymianie a morze, Bydgoszcz 1991, s. 109-111; M. Fiorentini, Sulla rilevanza economica e giuridica delle ville marittime durante la Repubblica e l’Impero, «Index» 24/1996, s. 143-198; The Oxford Handbook of Engineering and Technology in the Classical World, red. J.P. Oleson, Oxford 2008, s. 206-213; L. Nobile, Dalla pesca alla acquacoltura: cambiano i tempi ma non le esigenze, «Il Pesce»1 (2009) http://www. pubblicitaitalia.com/cocoon/pubit/riviste/articolo.html?idArticolo=8780. 11 Zyski, jakie właściciel uzyskiwał z prowadzonej hodowli zwierząt, ptaków lub ryb, przewyższały znacznie dochody, jakie przynosiła posiadłość ziemska dzięki uprawie ziemi. Por. Varro, Rer. rust. 3.2.17. 12 Varro, Rer. rust., 3,4,1; 3,2,11-15; 3,5,8. 13 Varro, Rer. rust. 3,6,1; 3,6,6. 12 Zuzanna Benincasa [8] dzikich zwierząt i ptaków uzyskiwał zyski porównywalne z tymi, które inni uzyskiwali z całej posiadłości ziemskiej, zaś z samej ptaszarni znajdującej się na terenie innej villa uzyskiwano w ciągu roku sześćdziesiąt tysięcy sesterców dochodu14. Także hodowla gołębi uważana była za źródło pokaźnych zysków a pojedyncze sztuki ptaków tego gatunku osiągały na rynku ceny od dwustu do tysiąca sesterców15. Nie mniejszych profitów dostarczały pasieki, w których hodowano pszczoły, których właściciele mogli na sprzedaży miodu zarabiać do dziesięciu tysięcy sesterców rocznie16. Także stawy rybne, w których hodowano rzadkie i egzotyczne gatunki ryb przynosiły ich właścicielom niebagatelne zyski – Marek Katon będący tutorem syna Lukullusa sprzedał ryby z hodowli swego podopiecznego za czterdzieści tysięcy sesterców17. Specjalne okazy cenionych i rzadkich gatunków ryb na rynku osiągały ceny wręcz astronomiczne, tak że poeta Juwenalis nawet ironicznie zauważył, iż niekiedy cena pojedynczej ryby przewyższała wartość rybaka18. Warron wspomina też o nietypowej pożyczce, której udzielił właściciel stawów hodowlanych Hirrus Cezarowi, opiewającej na dwa tysiące muren na wagę. Obecność stawów rybnych na terenie villa Hirrusa miała też istotny wpływ na wartość jego nieruchomości, którą wyceniono na astronomiczną kwotę czterech milionów sesterców19. Hodowane w vivaria zwierzęta mogły również przynosić zyski właścicielom Varro, Rer. rust. 3,2,13-15. Varro, Rer. rust. 3,7,10-11. 16 Varro, Rer. rust. 3,16,10-11. 17 Varro, Rer. rust. 3,2,17. Kolumella podaję, iż zysk ze sprzedaży tych stawów rybnych wynosił czterysta tysięcy sesterców. Por. Coll., De re rust. 8,16,5. 18 Cezar za hodowane przez siebie ryby i minogi zainkasował kwotę czterech milionów sesterców, w czasach Tyberiusza za pojedynczą barwenę pewien miłośnik kuchni zapłacił pięć tysięcy sesterców, Kaligula zaś za innego przedstawiciela tego gatunku ryb zapłacił osiem tysięcy sesterców. Por. Sen., ep. 95,42; Suet., Tib. 34; Plin. Nat. hist. 9,31,67; Iuv., Sat. 4,15-4,17, Mart., Epigr. 9,31, Plut., Cat. 8. Na temat najbardziej pożądanych gatunków ryb i ich wartości rynkowej por. J. Jundziłł, op. cit., s. 111. 19 Varro, Rer. rust. 3,17,3. Por. Plin., Nat. hist. 9,171; Macr. Sat. 3,15,10. Na temat hodowli Hirrusa oraz nietypowej pożyczki udzielonej Cezarowi z okazji triumfu tego ostatniego por. M. Fiorentini, op. cit., s. 150-153. 14 15 [9] ‘Si vivariis inclusae ferae’... 13 villa, jeżeli sprzedawane były na potrzeby zaopatrzenia organizatorów imprez publicznych. Taka możliwość pojawiła się zaś dla posiadaczy ziemskich wraz z rosnącą popularnością publicznych spektakli w amfiteatrach20, podczas których to spektakli, nazywanych venationes, przedstawiano sceny z polowania na dzikie zwierzęta czy walki dzikich bestii. Do takich spektakli w równym stopniu, jak zwierzęta egzotyczne (słonie, lwy, pantery, tygrysy, hipopotamy), wykorzystywano również lokalne gatunki zwierząt występujących na terenie Italii: jelenie, byki i dziki. Jak zauważył Warron21, ich atrakcyjność dla Zwyczaj organizowania publicznych przedstawień imitujących sceny polowania i walk z dzikimi zwierzętami (venationes) miał w prawie rzymskim długą tradycję, być może mającą związek z obchodami świąt poświęconych bogom. W okresie republiki venationes stanowiły stały element obchodów takich świąt, były też organizowane w ramach igrzysk wotywnych lub uroczystości triumfalnych. W okresie cesarstwa, kiedy to cesarze praktycznie zmonopolizowali organizację igrzysk i publicznych pokazów, mogły być organizowane także bez specjalnej okazji wedle uznania panującego i stanowiły istotny element państwowej propagandy, pełniąc ważną funkcję ideologiczną. Pokazy dzikich zwierząt odbywające się w cyrkach czy amfiteatrach obejmowały nie tylko tradycyjne polowania – venationes z udziałem venatores i bestiarii, ale także wzajemne walki samych zwierząt, egzekucje skazańców oraz pokazy tresury dzikich zwierząt. W literaturze uważa się, że spektakle z udziałem dzikich zwierząt zostały wprowadzone do repertuaru teatrów w III w. p.n.e., chociaż najwcześniejsza wzmianka źródłowa dotyczy roku 186 p.n.e i widowiska z udziałem lwów i leopardów sponsorowanego przez jednego z rzymskich nobiles, Marcusa Fulviusa Nobiliora. Por. Liv. 39,5,7-10; 39,22,1-2. Niektórzy badacze są jednak skłonni twierdzić, iż pierwsze venationes odbyły się w Rzymie dopiero w 99 r. p.n.e., a wcześniejsze wzmianki źródłowe nie dotyczyły ściśle spektakli z udziałem dzikich zwierząt. Praktyka takich widowisk upowszechniła się w I w. p.n.e., by osiągnąć punkt kulminacyjny w czasach cesarstwa, kiedy to podczas trwających kilka dni igrzysk zabijano w teatrze setki, a nawet tysiące dzikich zwierząt. Por. Liv. 44,18,8; Plin., Nat. hist., 8,19; 8,20; 8,53; 8,64; 8,94; 43,23. Spektakle takie z jednej strony dostarczały mieszkańcom Rzymu rozrywki i być może również mięsa z zabitych zwierząt dla celów kulinarnych, z drugiej strony były wykorzystywane przez ich organizatorów (polityków, a w późniejszym okresie głównie cesarzy) dla zaskarbienia sobie popularności i przychylności tłumów. Na temat relacji między aspektem politycznym i społecznym takich widowisk a ich funkcją rozrywkową por. R. Lane Fox, op. cit., s. 128-153; D. Słapek, Gladiatorzy i polityka. Igrzyska w okresie późnej Republiki Rzymskiej, Wrocław 1995; D. Słapek, Sport i widowiska…, s. 703-711. 21 Varro, Rer. rust. 3,13,1-2. 20 14 Zuzanna Benincasa [10] publiczności była porównywalna z atrakcyjnością spektakli z udziałem importowanych, przede wszystkich z terenów Afryki i Azji, egzotycznych stworzeń. Rosnące wciąż zapotrzebowanie na zwierzęta wykorzystywane do takich publicznych przedstawień otworzyło przed rodzimymi posiadaczami terenów łowieckich nowe możliwości bogacenia poprzez odpłatne dostarczanie zwierzyny znajdującej się w ich vivaria osobom odpowiedzialnym za organizację publicznych spektakli i ich zaopatrzenie w zwierzęta i gladiatorów (lanisti)22. Odbywające się z dużą częstotliwością triumfy i publiczne imprezy zwiększały również popyt na zwierzęta wykorzystywane dla celów kulinarnych podczas towarzyszących im uczt23. Zwierzęta znajdujące się w takim sztucznym vivarium, mimo że zaliczane do kategorii zwierząt dzikich i w pewnym sensie żyjące w środowisku imitującym ich środowisko naturalne, nie były jednak uważane na podobieństwo dzikiej zwierzyny za res nullius24, ale za Dostarczenie zwierząt na potrzeby takich imprez publicznych było zadaniem niezwykle skomplikowanym i kosztownym, przede wszystkim w kontekście pozyskania i importu do Rzymu zwierząt egzotycznych (głównie azjatyckich i afrykańskich). Prawdopodobnie również dostarczenie odpowiedniej ilości sztuk zwierząt występujących na terenie Italii (zajęcy, niedźwiedzi czy lisów) stanowiło nie lada wyzwanie dla organizatora igrzysk. W okresie cesarstwa zadanie zaopatrzenia w zwierzęta mające brać udział w publicznym spektaklu było częstokroć powierzane prywatnym spółkom, które podejmowały się, za odpowiednią opłatą, organizacji takiego przedsięwzięcia. Por. D. Słapek, Sport i widowiska…, s. 703-707. Na temat dostarczania egzotycznych zwierząt na potrzeby venationes i spektakli organizowanych w amfiteatrach, por. M. MacKinnon, Supplying Exotic Animals for the Roman Amphitheatre Games. New Reconstructions combining Archeological, Ancient Textual, Historical and Etnographic Data, «Mouseion» Ser.3 6/2006, s. 137-161. 23 Por. Varro, Rer. rust., 3,2,16. 24 Dziko żyjące zwierzęta nie stanowiły przedmiotu własności właściciela gruntu, na którym bytowały, ale były traktowane jako res nullius – ich własność mógł nabyć każdy przez occupatio w momencie schwytania takiego zwierzęcia. G. 2,66: Nec tamen ea tantum, quae traditione nostra fiunt, naturali nobis ratione acquiruntur, sed etiam, quae occupando ideo adepti erimus, quia antea nullius essent, qualia sunt omnia, quae terra, mari, caelo capiuntur. Por. D. 41,1,3pr.-2; I. 2,1,12. Na temat nabycia własności dzikich zwierząt w prawie rzymskim por. G. Lombardi, Libertà di caccia e proprietà privata in diritto romano, «BIDR» 12-13/1948, s. 273-343; 22 [11] ‘Si vivariis inclusae ferae’... 15 zwierzęta będące własnością właściciela wydzielonego terenu. Decydujący dla nabycia prawa własności tych zwierząt był jednak nie tyle fakt, iż znajdowały się na wydzielonym terenie, z którego nie mogły się wydostać, ale fakt, iż zostały przez właściciela tego terenu uprzednio zawłaszczone w momencie ich schwytania i umieszczone w zaM.J. Garcia Garrido, Derecho de la caza y ‘ius prohibendi’ en Roma, «AHDE» 26/1956, s. 269-336; G. Polara, Le venationes. Fenomeno economico e costruzione giuridica, Milano 1983, s. 9-17; Hughes, Furtum ferarum bestiarum, «The Irish Jurist» 9/1974, s. 189; O. Longo, Le regole della caccia nel mondo greco-romano, «Aufidus» 1/1987, s. 59-81; A. De Manfredini, Un’iniuria che non c’è, [w:] Diritto romano, tradizione romanistica e formazione del diritto europeo, ed. L. Vacca, Cedam 2008, s. 181-202. Dla nabycia własności dzikiego zwierzęcia konieczne było nabycie jego posiadania, którego element fizyczny corpus utożsamiano z możliwością bezpośredniej kontroli tego zwierzęcia. Por. D. 41,1,5,1; D. 41,1,55. Osoba, która zawłaszczyła dziko żyjące zwierzę, zachowywała własność takiego zwierzęcia tak długo, jak długo zwierzę znajdowało się pod jej kontrolą (custodia). W momencie, w którym właściciel tracił możliwość kontroli nad zwierzęciem, a zwierzę powracało do stanu naturalnej wolności, zawłaszczający tracił prawo własności i zwierzę na powrót stawało się res nullius. Por. G. 2,67; D. 41,1,3,2; D. 41,1,5pr.; D. 41,1,44 pr.; D. 9,1,1,10. Odmienne reguły miały zastosowanie do utraty prawa własności dzikiego zwierzęcia, które zostało przez człowieka oswojone, a więc przejawiało animus revertendi, wykazując nawyk powracania do określonego miejsca (revertendi conruetudo). Istnienie tego nawyku pozwalało bowiem uznać, iż takie zwierzę pozostaje pod custodia dotychczasowego właściciela, co w konsekwencji zapobiegało utracie prawa własności takiego zwierzęcia w momencie, w którym oddalało się od właściciela na taką odległość, iż tracił on możliwość kontrolowania zwierzęcia. Por. G. 2,68; D. 41,2,3,15-16; D. 10,2,8,1; D. 41,1,5,4; I. 2,1,14-15. Na temat prawa własności zwierząt quae ex consuetudine abire et redire solent por. D. Daube, Doves and Bees, [w:] Droits de l’antiquité et sociologie juridique. Mélanges Henri Lévy-Bruhl, Paris 1959, s. 64-65; G. Polara, op. cit., 125-153; B.W. Frier, Bees and Lawyers, «Classical Journal» 78.2/1983-84, s. 105-114; H. Hausmaninger, Celsus gegen Proculus, [w:] Festschrift Ulrich von Lübtow, Rheinfelsen 1991, s. 53-62; B.W. Frier, Why did the Jurists change Roman Law? Bees and Lawyers revisited, «Index» 22/1994, s. 135-137; 139-141; P. Costa, Le api e l’alveare. Immagini dell’ordine fra ‘antico’ e ‘moderno’, [w:] Ordo iuris. Storia e forme dell’esperienza giuridica, Milano 2003, s. 373-409; T. Giaro, Römische Rechtswahrkeiten. Ein Gedenkenexperiment, Frankfurt am Main, 2007, s. 504-505; D. Mantovani, I giuristi, il retore e le api. Ius controversum e natura nella Declamatio Maior XIII, [w:] Testi e problemi del giusnaturalismo romano, a cura di D. Mantovani; A. Schiavone, Pavia 2007, s. 323-385. 16 Zuzanna Benincasa [12] mknięciu, co można wnioskować z tekstu pochodzącego z komentarza Paulusa ad edictum25: D. 41,2,3,14-15 (Paul. 54 ad ed.): Item feras bestias, quas vivariis incluserimus, et pisces, quos in piscinas coiecerimus a nobis possideri. Sed eos pisces, qui in stagno sint, aut feras, quae in silvis circumseptis vagantur, a nobis non possideri, quoniam relictae sint in libertate naturali: alioquin etiam si quis silvam emerit, videri eum omnes feras possidere, quod falsum est. Aves autem possidemus, quas inclusas habemus aut si quis mansuetae factae custodiae nostrae subiectae sunt. Jak stwierdził Paulus, zarówna zwierzęta dzikie, żyjące na wydzielonym przez właściciela terenie vivarium, jak i ryby hodowane w piscinae oraz ptaki trzymane w zamkniętych pomieszczeniach lub oswojone były uważane za własność osoby, która założyła takie vivarium, staw hodowlany czy ptaszarnię. Odmienny status zdaniem jurysty posiadały zwierzęta żyjące w naturalnych zbiornikach wodnych (in stagno) albo na zagrodzonych obszarach leśnych (in silvis circumseptis), które jurysta traktuje jako relictae in libertate naturali. W opinii Paulusa takie zwierzęta jako zwierzęta dziko żyjące w stanie natury nie stanowiły własności właściciela gruntu, na którym znajdował się taki las czy naturalny zbiornik wodny, ale uważane były za res nullius niebędące przedmiotem niczyjego prawa własności. W omawianym tekście Paulus analizował więc dwie sytuacje, w których mogły znajdować się dzikie zwierzęta żyjące na obszarze nieruchomości: pierwszą, kiedy znajdowały się na obszarze sztucznie wydzielonym przez właściciela gruntu (vivarium, piscina), i drugą, kiedy dzikie zwierzęta żyły na ogrodzonym terenie będącym własnością określonej osoby w swoim środowisku naturalnym (in stagno albo in silvis). Aczkol25 Co prawda, Paulus rozważa w cytowanym tekście jedynie zagadnienie posiadania takich zwierząt, a nie kwestię prawa własności, jednak, ponieważ w odniesieniu do ferae bestiae moment nabycia ich posiadania był jednocześnie momentem nabycia prawa własności, można uznać, iż jurysta, uznając właściciela vivarium za posiadacza znajdujących się w rezerwacie zwierząt, jednocześnie uznawał go również za ich właściciela. [13] ‘Si vivariis inclusae ferae’... 17 wiek te dwa stany faktyczne z pozoru wyglądały podobnie, jednak w sferze prawnej status zwierząt przedstawiał się z gruntu odmiennie. Za zawłaszczone, a więc będące własnością właściciela gruntu, Paulus uznawał tylko te zwierzęta, które zostały umieszczone przez właściciela w sztucznie zorganizowanych przez niego strukturach zapewniających mu kontrolę nad tymi zwierzętami, co było równoznaczne z odebraniem tym zwierzętom libertas naturalis a więc nabyciem ich własności przez zawłaszczenie. Ten element, jak wydaje się, Paulus uznaje za kluczowy dla odróżnienia statusu prawnego tych zwierząt od zwierząt, które żyły na terenie będącym własnością określonej osoby, ale bytowały w swoim środowisku naturalnym i nigdy nie zostały przez właściciela gruntu zawłaszczone, by umieścić je w sztucznym vivarium26. Ryby znajdujące się w sztucznie zorganizowanym przez właściciela villa zbiorniku wodnym były uważane za jego własność, ponieważ, aby umieścić je w tym zbiorniku, musiał uprzednio je złowić a więc nabyć ich posiadanie i tym samym je zawłaszczyć, ale już ryby, które żyły w zbiorniku będącym wytworem natury, nie mogły być uznane za będące jego własnością, bowiem nigdy nie zostały wyodrębnione ze środowiska naturalnego, a więc jako pozostające in libertate naturali stanowiły res nullius. Analogicznie zwierzęta zaliczane do ferae bestiae, które zostały w przeszłości przez właściciela schwytane i umieszczone na zamkniętym terenie w vivarium stanowiły jego własność, bowiem zostały przez niego zawłaszczone w momencie schwytania, zwierzęta, które żyły w środowisku naturalnym w lesie do momentu ich schwytania zachowywały status res nullius, czyli rzeczy niczyich, samo ogrodzenie lasu nie mogło być bowiem uznane za równoznaczne z nabyciem posiadania znajdujących się w tym lesie w stanie natury dziko żyjących stworzeń. Jako argument Podobnie Polara przeciwstawia się upatrywaniu różnicy między silva circumsepta a vivarium jedynie w rozmiarze terenu wydzielonego przez właściciela. Jego zdaniem różnica między tymi dwoma stanami faktycznymi sprowadzała się do tego, iż samo zagrodzenie terenu, na którym żyją dziko żyjące zwierzęta, nie może być uznane za równoznaczne z nabyciem posiadania tych zwierząt, o ile wcześniej właściciel tego terenu nie schwytał tych zwierząt i nie nabył ich własności przez zawłaszczenie. Por. G. Polara, op. cit., s. 121-125. 26 18 Zuzanna Benincasa [14] potwierdzający słuszność swojego twierdzenia Paulus wskazuje, iż uznanie zwierząt żyjących na zagrodzonym obszarze leśnym za będące w posiadaniu właściciela tegoż lasu implikuje uznanie, iż właściciel, sprzedając taki ogrodzony las, sprzedaje również wszystkie dzikie zwierzęta w nim żyjące, co należy uznać za pogląd oczywiście fałszywy (quod falsum est) 27. Analogiczne rozwiązanie miało zastosowanie do roju pszczół, który osiadł w dziupli drzewa na terenie posiadłości należącej do określonej osoby: tylko te pszczoły, które były hodowane w specjalnie zorganizowanej pasiece28 mogły być uznane za własność właściciela gruntu, natomiast pszczoły, które założyły gniazdo w dziupli drzewa nadal pozostawały res nullius, podobnie jak inne dzikie zwierzęta, które chwyta się terra, mari, caelo: D. 41,1,5,2 (Gai. 2 rer. cott.): Apium quoque natura fera est: itaque quae in arbore nostra consederint, antequam a nobis alveo concludantur, non magis nostrae esse intelleguntur quam volucres, quae in nostra arbore nidum fecerint. D. 47,2,26 pr. (Paul. 9 ad Sab.): Si apes ferae in arbore fundi tui apes fecerint, si quis eas vel favum abstulerit, eum non teneri tibi furti, quia non fuerint tuae: easque constat captarum terra mari caelo numero esse. 27 Na temat reductio ad absurdum i odwołania się do koncepcji natury w argumentacji Paulusa por. T. Giaro, op. cit., s. 354. 28 Por. I. 2,1,14: Apium quoque natura fera est. Itaque quae in arbore tua consederint, antequam a te alveo includantur, non magis tuae esse intelleguntur, quam volucres, quae in tua arbore nidum fecerint: ideoque si alius eas incluserit, is earum dominus erit. Autor Parafrazy Teofila również utożsamia zawłaszczenie dzikich pszczół z momentem umieszczenia ich w sztucznie zorganizowanych przez właściciela pasiekach: itaque apes quae in tua arbore consederint, sub tuum dominium non rediguntur antequam eas in alveis includas quas κυφὲλλας vocitant Graeci … Ideo si quis eas apes in propriis alveis prior incluserit. Por. Institutionum graeca paraphrasis Theophilo vulgo tributo, ed. C. Ferrini, 2.1.14 Na temat hodowli pszczół i organizacji pasieki por. Coll., De re rust. 9, 5-7. [15] ‘Si vivariis inclusae ferae’... 19 Gaius traktował dzikie pszczoły, które założyły gniazdo w dziupli drzewa, jako res nullius do momentu, do którego nie zostały zawłaszczone przez właściciela tego gruntu przez umieszczenie ich w specjalnie przeznaczonych do hodowli ulach. Paulus z kolei zanegował możliwość przyznania skargi z tytułu kradzieży przeciwko osobie, która zabrała pszczoły żyjące w naturalnym gnieździe w dziupli drzewa, traktując takie pszczoły analogicznie do dziko żyjących zwierząt stanowiących res nullius, których własność może nabyć każdy poprzez zawłaszczenie. Z przywołanych wyżej tekstów wynika, iż pszczoły, mające gniazdo w dziupli drzewa znajdującego się na gruncie określonej osoby, nie były uważane za własność tej osoby, ale za zwierzęta dziko żyjące, z uwagi na to, że pszczoły nie zostały uprzednio zawłaszczone przez właściciela gruntu, na którym założyły gniazdo. W moim przekonaniu więc istotne z punktu widzenia określenia statusu prawnego zwierząt zaliczanych do ferae bestiae żyjących na terenie będącym czyjąś własnością było stwierdzenie, czy zwierzęta te zostały kiedykolwiek przez właściciela tego gruntu pozbawione libertas naturalis, a więc zawłaszczone, co następowało dopiero w momencie nabycia posiadania takiego zwierzęcia. Jeżeli zostały przez niego schwytane i umieszczone na wydzielonym terenie, ogrodzonym tak, by nie mogły się z niego wydostać, wówczas traktowano je jak zwierzęta nabyte przez zawłaszczenie i będące jego własnością do momentu, do którego nie wydostały na wolność, a więc nie powróciły do stanu naturalnej swobody. Jeżeli natomiast właściciel gruntu nigdy nie nabył ich posiadania, a jedynie ogrodził teren, na którym dotychczas żyły, co uniemożliwiało co prawda zwierzętom ucieczkę, ale nie było tożsame z ich schwytaniem i nabyciem ich posiadania, nie pozbawiało to żyjących na takim wydzielonym terenie zwierząt statusu res nullius. Zagadnieniem dyskusyjnym może być status zwierząt znajdujących się w zorganizowanym przez właściciela parku myśliwskim (therotrophium), który z uwagi na rozmiar i charakter różnił się od tradycyjnego vivarium. Ponieważ zorganizowanie takiego parku polegało na zagrodzeniu murem znacznego obszaru, na którym w środowisku naturalnym bytowały dzikie zwierzęta, prawdopodobnie uznawano, iż status większości zwierząt w nim żyjących był podobny do tego, jaki 20 Zuzanna Benincasa [16] miały zwierzęta quae in silvis circumseptis vagantur, które uznawano za zwierzęta żyjące w stanie naturalnej wolności, a więc należące do kategorii res nullius29. Nie jest bowiem możliwe, by właściciel gruntu, który otoczył znajdujący się na nim las murem, był w stanie schwytać i policzyć wszystkie zwierzęta, które żyły w takim lesie. O ile w przypadku zwierząt takich, jak jeleń czy dzik, był w stanie w pewnym zakresie zorientować się, ile sztuk poszczególnych gatunków znajdowało się na terenie parku myśliwskiego, o tyle już schwytanie i policzenie wszystkich zajęcy bytujących w lesie czy dzikich ptaków wydaje się niemożliwe do zrealizowania30. W moim przekonaniu należy więc uznać, iż właściciel takiego parku myśliwskiego mógł być co najwyżej uważany za właściciela takich zwierząt, które sam nabył, a następnie umieścił na terenie parku ale nie wszystkich zwierząt, które żyły na obszarze silva circumsepta w momencie ogrodzenia lasu. Inny pogląd wyraził Giovanni Polara31, którego zdaniem rozmiar vivarium nie miał wpływu na status prawny zwierząt w nim bytujących i który traktuje zwierzęta żyjące w takim parku myśliwskim analogicznie do zwierząt żyjących w tradycyjnych vivaria. O ile rzeczywiście należy zgodzić się z tym autorem, iż o statusie prawnym zwierząt znajdujących się w vivarium nie decyduje jedynie rozległość terenu, który taki park zajmował, to jednak w kontekście tekstu D. 41,2,314, w którym traktuje się zwierzęta żyjące na terenie silva circumsepta jak res nullius, nie można uznać wszystkich zwierząt żyjących w takim therotrophium 29 O podobieństwie parku myśliwskiego do silva circumsepta może świadczyć fakt, iż Warron, mówiąc o therotrophium, używa właśnie określenia silva supra quinquaginta iugerum maceria saepta. Por. Varro, Rer. rust., 3,13,2. 30 Por. G. Polara, op. cit., s. 193-194. Faktyczna niemożliwość schwytania i policzenia wszystkich dziko żyjących w lesie stworzeń przez właściciela, który zorganizował taki park myśliwski, stanowi dla Polary argument na korzyść uznania tekstu D. 7,1,62,1, w którym Tryphoninus traktuje zwierzęta żyjące w vivarium analogicznie do stada zwierząt za efekt interpolacji dokonanej przez kompilatorów justyniańskich. Moim zdaniem jednak niesłusznie Polara traktuje jednakowo zwierzęta żyjące w vivarium zorganizowanym przez właściciela i zwierzęta żyjące na swobodzie w takim parku myśliwskim. 31 Por. G. Polara, op. cit., s. 121-125. Por uwagi krytyczne R. Martini, Sui frutti delle ‘venationes’, «Labeo» 32/1986, s. 217. [17] ‘Si vivariis inclusae ferae’... 21 za zwierzęta będące własnością właściciela lasu na terenie którego urządzono taki park myśliwski32. W tradycyjnych vivaria to właściciel umieszczał na wydzielonym terenie zwierzęta, które uprzednio zawłaszczył i na bieżąco sprawował kontrolę nad ich liczebnością i stanem oraz zapewniał im pożywienie33. Park myśliwski stanowił zaś zagrodzony murem albo sztachetami teren leśny, w którym w stanie naturalnym żyło w momencie założenia go wiele dzikich zwierząt różnych gatunków, które to zwierzęta przez większą cześć roku zdobywały pożywienie, polując na inne stworzenia czy korzystając z zasobów lasu34. Część z takich zwierząt właściciel był w stanie schwytać i zawłaszczyć, mógł również umieszczać w parku nowe sztuki zwierząt, które upolował na innym terenie albo nabył od osób trzecich, część Przeciwko interpretacji Polary przemawia również tekst D. 47,2,26 pr. z komentarza Paulusa ad Sabinum, w którym jurysta nie uważa dziko żyjące pszczoły mające gniazdo na drzewie znajdującym się na terenie należącym do określonej osoby za własność właściciela tego gruntu. Sam Polara przyznaje, że powodem uznania takich pszczół za res nullius jest to, iż nie zostały one uprzednio zawłaszczone przez właściciela gruntu. Analogicznie w moim przekonaniu przedstawiała się sytuacja w odniesieniu do zwierząt żyjących dziko na zagrodzonym przez właściciela obszarze leśnym: w odniesieniu do tych zwierząt, które żyły w lesie w momencie ogrodzenia lasu, z uwagi na fakt, iż właściciel tego lasu nie nabył ich posiadania poprzez ich schwytanie, nie można uznać, iż zostały przez niego zawłaszczone, stając się jego własnością. 33 Por. Coll., De re rust., 9,1,1-9. W zorganizowanych vivaria właściciel kontrolował ilość zwierząt wchodzących w skład hodowli, np. w ptaszarni osoba odpowiedzialna za utrzymanie hodowli informowała każdorazowo właściciela o ilości ptaków, które padły (Varro, Rer. rust., 3,5,5-6). 34 Kolumella opisuje, że w tradycyjnych vivaria obejmujących niewielki obszar w obrębie gospodarstwa wiejskiego zwierzęta były karmione przez właścicieli z ręki, podczas gdy w parkach myśliwskich właściciel tylko w niektórych porach roku dokarmiał zwierzęta poprzez pozostawiane w określonym miejscu pożywienia i wykorzystywanie oswojonych sztuk zwierząt, by naprowadziły te dziko żyjące na żerowisko. Coll., De re rust. 9,1,6. Contentus tamen non debet esse diligens paterfamiliae cibis quos suapte natura terra gignit, sed temporibus anni quibus silvae pabulis carent condita messe clausis succurrere hordeoque alere vel adoreo farre aut faba, plurimumque etiam vinaceis, quidquid denique vilissime constiterit dare. Idque ut intellegant ferae praeberi, unam vel alteram domi mansuefactam conveniet immittere, quae pervagata totum vivarium cunctantis ad obiecta cibaria pecudes perducat. 32 22 Zuzanna Benincasa [18] z nich mógł oswoić, tak że nie tracił ich własności mimo oddalenia się ich do lasu, jednak wiele zwierząt żyło na terenie takiego parku myśliwskiego w swoim środowisku naturalnym i nigdy nie zostało zawłaszczone przez właściciela takiego parku. Ponieważ samo ogrodzenie lasu nie było równoznaczne z nabyciem posiadania znajdujących się w nim zwierząt, nie można zatem uznać, iż właściciel parku myśliwskiego był właścicielem wszystkich dziko żyjących stworzeń w nim się znajdujących. Kwestią moim zdaniem niejednoznaczną jest również określenie statusu zwierząt, które po ich zawłaszczeniu i umieszczeniu na terenie takiego parku nadal żyły w stanie dzikim. Nie jest bowiem do końca jasne, czy fakt, iż miały swobodę przemieszczania się na terenie takiego parku, samodzielnie zdobywały pożywienie, tylko w określonych porach roku będąc dokarmianymi przez właściciela (a więc właściciel nie miał możliwości sprawowania nad nimi na bieżąco bezpośredniej kontroli), był traktowany przez jurystów jako powrót tych zwierząt do stanu naturalis libertas, co skutkowałoby utratą prawa własności przez zawłaszczającego. Z jednej bowiem strony schwytanie takiego zwierzęcia w lesie, który był otoczony murem czy palisadą, ale zajmował znaczny obszar, było równie trudne, jak schwytanie zwierzęcia w lesie, który nie został uprzednio przez właściciela ogrodzony, z drugiej strony jednak, nie można nie zgodzić się ze stwierdzeniem, iż ogrodzenie lasu powodowało ograniczenie swobody przemieszczania się zwierząt i uniemożliwiało im ucieczkę poza taki wydzielony obszar nieruchomości. Gaius, wyjaśniając, na czym polega powrót dzikich zwierząt, które zostały uprzednio zawłaszczone, do stanu naturalnej wolności (naturalis libertas), wskazuje na dwa elementy, które są równoznaczne z utratą custodia nad zwierzęciem: zniknięcie zwierzęcia z zasięgu wzroku albo trudność jego ponownego schwytania w przypadku, w którym zwierzę znajdowało się w polu widzenia właściciela, które je zawłaszczył35. Interpretując literalnie tekst Gaiusa, można więc utrzy G. 2,67: Itaque si feram bestiam aut volucrem aut piscem ceperimus, simul atque captum fuerit hoc animale, statim nostrum fit, et eo usque nostrum esse intellegitur, donec nostra custodia coerceatur; cum vero custodiam nostram evaserit et in 35 [19] ‘Si vivariis inclusae ferae’... 23 mywać, iż nawet jeżeli właściciel uprzednio nabył własność dzikiego zwierzęcia, to jeżeli później wypuścił to zwierzę do lasu znajdującego się na terenie tego parku i miało ono swobodę przemieszczania się w swoim naturalnym środowisku, nie było uważane za jego własność, bowiem wypuszczenie takiego zwierzęcia do lasu było równoznaczne z odzyskaniem libertas naturalis i powrotem do stanu dzikiego. W odniesieniu do dzikich ptaków Paulus uważał je za będące własnością określonej osoby, jeżeli znajdowały się w zamknięciu albo jeżeli zostały oswojone i tym samym mogły być uznane za znajdujące się pod custodia tej osoby36, co sugeruje, iż dzikie ptaki niezamknięte w klatkach czy innym pomieszczeniu, żyjące na terenie parku myśliwskiego w swoim naturalnym środowisku były traktowane jak zwierzęta niebędące własnością właściciela takiego parku, chyba że po schwytaniu zostały przez niego oswojone i zaczęły przejawiać animus revertendi37. Pogląd ten wydaje się słuszny z uwagi na fakt, iż w stosunku do większości ptaków nawet ogrodzenie obszaru leśnego murem czy palisadą nie uniemożliwiało im w żaden sposób ucieczki z takiego parku, bowiem mogły wyfrunąć poza ogrodzony teren. Inne zwierzęta dzikie, takie, jak dziki czy jelenie, które po schwytaniu ich przez właściciela parku zostały umieszczone na terenie parku i miały swobodę przemieszczania się po lesie, co prawda nie były bezpośrednio przez właściciela parku kontrolowane, tym niemniej nie miały możliwości wydostania się z takiego parku. Można jednak uznać za kontrowersyjne, czy sam fakt, iż zostały uprzednio zawłaszczone przez właściciela gruntu oraz żyły na ogrodzonym naturalem se libertatem receperit, rursus occupantis fit, quia nostrum esse desinit. Naturalem autem libertatem recipere videtur, cum aut oculos nostros evaserit, aut licet in conspectu sit nostro, difficilis tamen eius persecutio sit. Kompilatorzy justyniańscy w Institutiones niemal wiernie przytoczyli ów fragment podręcznika Gaiusa, dodając jedynie, iż nie miało znaczenia, czy zawłaszczenie miało miejsce na gruncie zawłaszczającego, czy na cudzym gruncie, ani czy właściciel tego gruntu godził się na polowanie na jego terenie, czy też nie – zawsze własność zwierzęcia żyjącego dziko przypadała osobie, która schwytała to zwierzę, bowiem dzikie zwierzę stanowiło res nullius. Por. I. 2.1.12. 36 Por. D. 41,2,3,15. 37 Por. G. 2,68; D. 41,2,3,15-16 ; D. 10,2,8,1; D. 41,1,5,4-5; I. 2,1,14-15. 24 Zuzanna Benincasa [20] terenie leśnym, był wystarczający dla uznania, że pozostawały pod jego custodia, jeżeli na bieżąco nie mógł on sprawować nad nimi kontroli a pochwycenie takiego zwierzęcia wiązało się z koniecznością polowania na nie tak, jak poluje się na zwierzęta pozostające w stanie naturalis libertas. Zagadnienie rezerwatów, w których posiadacze ziemscy hodowali dzikie zwierzęta, ryby czy ptaki pojawia się także w rozważaniach jurystów dotyczących potraktowania upolowanej zwierzyny, ptactwa czy złowionych ryb jako fructus fundi, a więc korzyść pozyskiwaną z gruntu w toku normalnej jego eksploatacji zgodnie z gospodarczym przeznaczeniem takiego gruntu38. Zagadnienie to pozostaje w ścisłym związku z problematyką użytkowania gruntu, na którym znajdowały się dziko żyjące zwierzęta, bowiem kwestia, czy venatio, aucupio lub piscatio mogły być uznane za sposób wykonywania służebności użytkowania, której przedmiot stanowił fundus, z uwagi na to, iż dziko żyjące zwierzęta znajdujące się na czyimś gruncie nie były traktowane jako własność właściciela tej nieruchomości, ale jako res nullius podlegająca zawłaszczeniu, mogła rodzić wiele kontrowersji39. Rozważając ogólne zagadnienie, czy korzyści, jakie właściciel gruntu czerpie z polowania na tym gruncie, stanowią fructus fundi, Na temat pojęcia fructus por. przede wszystkim R. Cardilli, La nozione giuridica di fructus, Napoli 2000. 39 Wyłączenie dziko żyjących zwierząt z pojęcia fructus fundi wydaje się logiczne, biorąc pod uwagę, iż nie stanowiły one własności właściciela gruntu, na którym przebywały, lecz traktowane były jako rzeczy nienależące do nikogo. Ponieważ mogły być zawłaszczone przez każdą osobę, która je pochwyciła z zamiarem zatrzymania dla siebie, a więc możliwość nabycia ich własności miał w równym stopniu właściciel, jak i osoba trzecia, tym samym nie mogły być uznane za korzyść bezpośrednio uzyskiwaną z gruntu. Jako rzeczy nienależące do nikogo (res nullius) nie były one w żaden sposób związane z gruntem będącym czyjąś własnością w sensie prawnym, nie można również wykazać regularności ich pozyskiwania. Do momentu nabycia ich własności przez zawłaszczającego były składnikiem natury, a nie częścią użytkowanej nieruchomości, w konsekwencji więc prawo do nabycia ich własności przez zawłaszczenie przysługiwało w równym stopniu właścicielowi, użytkownikowi, jak i każdej innej osobie. 38 [21] ‘Si vivariis inclusae ferae’... 25 stwierdza się, że zwierzęta upolowane na gruncie oddanym w użytkowanie nie są pożytkiem, chyba że fructus fundi ex venatione constet40. D. 22,1,26 (Iul. 6 ex Minic.): Venationem fructu[s] m fundi negavit esse, nisi fructus fundi ex venatione constet. Jurysta41 neguje zatem co do zasady możliwość potraktowania upolowanych zwierząt jako fructus fundi, co jest zgodne z ogólną koncepcją fructus jako korzyści uzyskiwanych z normalnego korzystania z gruntu (na co wskazuje przede wszystkim bezpośrednia zależność między korzystaniem z gruntu a ich pozyskiwaniem oraz regularność ich pozyskiwania)42. Jedynie w przypadku, w którym ekonomiczne przeznaczenie gruntu polegało na venatio, a więc grunt ten był przeznaczony do celów myśliwskich czy łowieckich, należy przyjąć, iż schwytane na gruncie zwierzęta stanowiły fructus fundi. Na podstawie przywołanego tekstu można więc utrzymywać, iż, jeżeli dzikie zwierzęta zostały przez właściciela gruntu zawłaszczone i umieszczone na zamkniętej przestrzeni (leporarium, ornithones czy piscinae), wyjątkowo uznawano polowanie za sposób korzystania z gruntu zgodny z jego gospodarczym przeznaczeniem. Ponieważ takie zwierzęta uważano za własność właściciela gruntu, a przeznaczenie ekonomiczne gruntu polegało w przeważającej części na venatio albo piscatio czy aucupio (korzyści, jakie przynosił właścicielowi, w przeważającej części stanowiła upolowana zwierzyna, ptactwo lub złowione ryby albo też zysk z ich sprzedaży), zwierzęta, ptaki i ryby schwytane albo złowione na tym gruncie stanowiły fructus fundi, a więc korzyść bezpośrednio i regularnie pozyskiwaną z gruntu. Kwestia, czy analogiczne rozwiązanie znalazłoby zastosowanie w odniesieniu do parku myśliwskiego albo gruntu, na którym co prawda nie znajdowały się zorganizowane przez właściciela hodowle, ale Na temat dyskusji dotyczącej autentyczności fragmentu por. G. Lombardi, op. cit., s. 294-298; G. Polara, op. cit., s. 22 przyp. 17; s. 246-247. Za autentycznym charakterem fragmentu opowiada się Cardilli, por. R. Cardilli, op. cit., s. 217-218. 41 Prawdopodobnie chodzi o Miniciusa, ucznia Sabinusa, którego odpowiedź przywołuje Julian w swoich libri ex Minicio. Por. R. Cardilli, op. cit., s. 217. 42 Por. R. Cardilli, op. cit., s. 218. 40 26 Zuzanna Benincasa [22] z uwagi na warunki naturalne terenu możliwe było na nim polowanie czy połów, nie jest do końca jasna. Polara43 stoi na stanowisku, iż za grunt, którego ekonomiczne przeznaczenie polega w przeważającej części na venatio, aucupio czy piscatio, może być uznany jedynie teren, na którym znajdują się zorganizowane przez właściciela gruntu vivaria, aviaria (ornithones) czy piscinae, w których umieszczone zostały zwierzęta uważane za własność właściciela gruntu. Tym samym wyklucza on możliwość potraktowania jako fructus fundi korzyści uzyskiwanych z polowania na dzikie zwierzęta żyjące w stanie naturalis libertas. Taka zawężająca interpretacja zwrotu nisi fructus fundi ex venatione constat, chociaż uzasadniona przekonaniem, iż dziko żyjące zwierzęta stanowią res nullius, nie wynika jednak jednoznacznie z przywoływanych przez tego autora źródeł, z których żadne wprost nie odwołuje się do konstrukcji vivarium. Dowód na kontrowersyjność zagadnienia, na ile i w jakim stanie faktycznym polowanie czy łowienie ryb na gruncie może być uznane za sposób korzystania z gruntu zgodnie z jego ekonomicznym przeznaczeniem, stanowią teksty rozważające kwestię uprawnienia użytkownika do czerpania korzyści ekonomicznych z aktywności polegającej na venatio, aucupio czy piscatio (D. 7,1,9,5; PS. 3,6,22) oraz rozważania nad potraktowaniem jako instrumentum fundi narzędzi i personelu wykorzystywanego do polowania (D. 33,7,12,12-13; D. 33,7,22 pr.; PS. 3,6,45; PS. 3,6,41). Interpretacja tych tekstów jest źródłem kontrowersji w dotychczasowej literaturze44. Zagadnienie polowania jako sui generis sposobu korzystania z gruntu i wiążąca się z tym zagadnieniem kwestia potraktowania jako fructus fundi upolowanej zwierzyny bądź zysków, jakie z tytułu polowania mógł czerpać użytkownik gruntu, szczególnie w kontekście uprawnień mieszczących się w ramach służebności użytkowania, jest zagadnieniem, które wykracza poza ramy niniejszego artykułu, wymagającym odrębnego opracowania, w moim przekonaniu jednak stwierdzenie, że kwestie te były przez rzymskich jurystów rozważane jedynie Por. G. Polara, op. cit., s. 221-222. Por. G. Polara, op. cit., s. 22-57; 211-241. 43 44 [23] ‘Si vivariis inclusae ferae’... 27 w odniesieniu do pastio villatica nie oddaje w pełni złożonego charakteru tego zagadnienia w prawie rzymskim. Niezależnie jednak od zajęcia określonego stanowiska w kwestii możliwości potraktowania jako fructus fundi korzyści uzyskiwanych poprzez polowanie czy łowienie na gruncie, uznanie za fructus fundi zwierząt znajdujących się w sztucznie zorganizowanych przez właściciela vivaria, ornithones czy piscinae, które to zwierzęta uznawano za będące własnością właściciela gruntu, nie budzi większych kontrowersji. W tym przypadku jako instrumentum fundi traktowano personel i narzędzia służące do hodowli i polowania na dzikie zwierzęta45. D. 33,7,12,12-13 (Ulp. 20 ad Sab.): Si in agro venationes sint, puto venatores quoque et vestigatores et canes et cetera quae ad venationem sunt necessaria instrumento contineri, maxime si ager et ex hoc reditum habuit. 13. Et si ab aucupio reditus fuit, aucupes et plagae et huius rei instrumentum agri instrumento continebitur: nec mirum, cum et aves instrumento exemplo apium contineri Sabinus et Cassium putaverunt. Ulpian, rozważając kazus gruntu przeznaczonego do celów łowieckich, opowiada się za potraktowaniem jako instrumentum fundi również instrumentum venationis, a więc wykwalifikowanych myśliwych, vestigatores, psów i wszelkich innych utensyliów przydatnych do polowania. Analogiczne rozwiązanie podaje w odniesieniu do gruntu, z którego zyski pochodziły z aucupio, powołując się na opinię wyrażona przez Cassiusa i Sabinusa w materii pszczół46. Podobne rozstrzygnięcie można odnaleźć również w tekście Pauli Sententiae, który Na temat instrumentum fundi por. M. A. Ligios, Interpretazione giuridica e realtà economica dell’instrumentum fundi tra il I sec. a.C. e III sec. d. C., Napoli 1996, s. 5; s. 44 i n.; 253 i n.; R. Cardilli, op. cit., s. 351; A.M. Giomaro, Dall’instruere all’instrumentum e viceversa nell’economia della Roma antica, «Studi Urbinati» 62.1-2/ 2011, s. 105-166. Odnośnie do instrumentum venationis por. G. Lombardi, op. cit., s. 277-290; G. Polara, op. cit., s. 211-222; A.M. Giomaro, op. cit., s. 135-136; 145-146. 46 Por. D. 33,7,8 pr.-1 z komentarza Ulpiana ad Sabinum, w którym definicja instrumentum fundi pozostaje w ścisłym związku z pojęciem pożytków uzyskiwanych z takiego gruntu. Na temat tego tekstu por. G. Polara, op. cit., s. 214-215. 45 28 Zuzanna Benincasa [24] traktuje piscaturae et venationis instrumentum jako instrumentum fundi w przypadku, w którym korzyści, jakie przynosi grunt, w przeważającej części uzyskiwane były poprzez polowanie czy łowienie ryb47. Kolejnymi tekstami, w których rozważane jest pojęcie instrumentum fundi w odniesieniu do aktywności polegającej na polowaniu czy łowieniu na gruncie, są tekst D. 33,7,22 pr. i odpowiadający mu tekst zamieszczony w Pauli Sententiae (PS 3,6,45)48. Przywołane wyżej teksty potwierdzają, iż w przypadku gruntu, z którego zyski w przeważającej części pochodziły z polowania na dzikie zwierzęta, chwytania dzikich ptaków czy łowienia ryb, narzędzia i sprzęt służące do polowania i połowu były traktowane jako instrumentum fundi, a więc jako zespół narzędzi i ludzi służący do pozyskiwania z gruntu korzyści zgodnie z ekonomicznym przeznaczeniem takiego gruntu49. Aczkolwiek żaden z tych tekstów expressis verbis nie odwołuje się do kazusu vivarium, jednak zwrot „maxime si ager et ex hoc reditum habuit”, czy „si quaestus fundi ex maxima parte in venationibus consistat” pośrednio wskazują na fakt, iż zagadnienie potraktowania instrumentum venationis jako instrumentum fundi było przez jurystów rozważane w kontekście gruntu, którego ekonomiczne przeznaczenie polegało na venatio, a za taki z całą pewnością można uznać grunt, na którym znajdowały się specjalne struktury przeznaczone do hodowli zwierząt trzymanych dla celów łowieckich czy połowu. 47 PS. 3,6,41: Piscaturae et venationis instrumentum ita demum instrumento fundi continentur, si ex his maxime fundi reditus cogatur. Por. D. 33,7,27 pr.; D. 33,7,17,1. Na temat instrumentum piscatorium por. A.M. Giomaro, op. cit., s. 146-147. 48 D. 33,7,22 pr. (Paul. 3 sent.): Fundo legato „ut optimus maximusque est” retia apraria et cetera venationis instrumenta continebuntur: quod etiam ad instrumenta pertinet, si quaestus fundi ex maxima parte in venationibus consistat.; PS. 3,6,45: Fundo legato „ita ut optimus maximusque est” reta agraria et cetera venationis instrumenta continebuntur: quae etiam ad instrumentum pertinent, si quaestus fundi ex maxima parte in venationibus consistat. Na temat dyskusji w literaturze dotyczącej przywołanych tekstów por. G. Polara, op. cit., s. 218-220. 49 Por. także PS. 3,6,71; D. 32,99,1, w którym jako kwestię dyskusyjną stawia się zaliczenie do instrumentum fundi venatores servi vel aucupes. Na temat tych tekstów por. G. Lombardi, op. cit., 285-289; G. Polara, op. cit., s. 222-223. [25] ‘Si vivariis inclusae ferae’... 29 Zagadnienia związane z użytkowaniem vivarium znajdującym się na gruncie oddanym w ususfructus były przedmiotem rozważań jurysty Tryphoninusa, który w siódmej księdze disputationes zastanawiał się nad uprawnieniami użytkownika do korzystania z takiego vivarium znajdującego się na terenie objętym użytkowaniem oraz statusem prawnym zwierząt znajdujących się w vivarium w czasie trwania użytkowania: D. 7,1,62,1 (Tryph. 7 disp.): Si vivariis inclusae ferae in ea possessione custodiebantur, quando usus fructus coepit, num exercere eas fructuarius possit, occidere non possit? Alias si quas initio incluserit operis suis vel post sibimet ipsae inciderint delapsaeve fuerint, hae fructuarii iuris sint? Commodissime tamen, ne per singula animalia facultatis fructuarii propter discretionem difficilem ius incertum sit, sufficit eundem numerum per singula quoque genera ferarum finito usu fructu domino proprietatis adsignare, qui fuit coepti usus fructus tempore. W pierwszym zdaniu tekstu jurysta pyta, czy użytkownik może exercere50 znajdujące się w nim zwierzęta, czy również może na nie polować i je zabijać (occidere). Dalej zastanawia się nad statu Termin exercere użyty przez Tryphoninusa jest terminem wieloznacznym, różnie interpretowanym przez autorów analizujących tekst D. 7,1,62,1, np. Polara i Amirante tłumaczą go jako chwytanie i sprzedaż, a więc czerpanie zysków (catturare e vendere), Giomaro jako hodowanie i rozmnażanie (allevamento e ripopolamento). Por. G. Polara, op. cit., s. 190; L. Amirante, recenzja z G. Polara, Le venationes. Fenomeno economico e costruzione giuridica, «Iura» 34/1983, s. 259; A.M. Giomaro, op. cit., s. 135. Obszerne wyjaśnienie do tego zwrotu podaje Gerardius Noodt, który tłumaczy zwrot exercere feras jako feras habere ex quibus quaestum capiat, salva earum substantia. Por. G. Noodt, Opera omnia ab ipsa recognita, aucta, emendata, multis in locis, atque in duos tomos distribuita, s. 309. Wydaje się więc, iż termin ten mógł zostać użyty w znaczeniu hodowania zwierząt i czerpania z nich korzyści innego rodzaju niż mięso i skóra z zabitych zwierząt, w opozycji do occidere, czyli polowania na te zwierzęta i zabijania ich. Nie można wykluczyć, iż zagadnienie analizowane przez Tryphoninusa dotykało kwestii o charakterze ogólnym, czyli uprawnień mieszczących się w zakresie służebności użytkowania, której przedmiotem było vivarium. Wówczas postawione przez jurystę pytanie należałoby interpretować bardziej w kon50 30 Zuzanna Benincasa [26] sem zwierząt, które sam użytkownik umieścił w takim vivarium w czasie trwania użytkowania, oraz zwierząt, które złapały się lub wpadły w zastawione pułapki na użytkowanym terenie. Rozstrzygnięcie obu problematycznych kwestii znajduje jurysta w przyjęciu w odniesieniu do takiego vivarium rozwiązania analogicznego do stada zwierząt (grex). Jeżeli na terenie oddanym w użytkowanie znajdowało się takie vivarium, użytkownik mógł polować na znajdujące się w nim zwierzęta i mógł dodawać do takiego vivarium nowe sztuki zwierząt, powinien jednak po zakończeniu użytkowaniu zwrócić właścicielowi dokładnie tyle zwierząt z poszczególnego gatunku, ile znajdowało się w vivarium przy rozpoczęciu użytkowania51. Jako ratio takiego rozstrzygnięcia podaje trudności w rozróżnieniu poszczególnych sztuk zwierząt, co w konsekwencji mogło powodować wątpliwości co do tytułu prawnego nabycia własności takich zwierząt przez użytkownika. W przypadku bowiem, kiedy vivarium byłoby zasilane przez nowe zwierzęta pozyskane przez użytkownika, należałoby uznać, iż takie zwierzęta, w odróżnieniu od zwierząt umieszczonych w vivarium przez właściciela przed ustanowieniem użytkowania, stawały się przez zawłaszczenie własnością użytkownika, a nie właściciela gruntu. Fakt, iż w takim vivarium żyły zwierzęta należące zarówno do właściciela vivarium, jak i użytkownika, mógł być źródłem problemów przy określeniu, czyje zwierzę zostało upolowane czy złapało się w pułapkę i z jakiego tytułu użytkownik jest jego właścicielem: czy dlatego, że tekście zagadnienia, czy użytkownik vivarium ma możliwość wykonywania prawa użytkowania, nie mając możliwości zabijania znajdujących się w nim zwierząt. 51 Szczególny reżim prawny użytkowania stada zwierząt (grex) wynikał ze specyficznego pojmowania stada jako szczególnej rzeczy, odrębnej od poszczególnych zwierząt wchodzących w jego skład (corpus ex distantibus). Por. D. 41,3,30 pr. Zasada summisio capitum defunctorum, zobowiązująca użytkownika do zwrotu właścicielowi po zakończeniu użytkowania dokładnie tylu sztuk zwierząt, ile liczyło stado w momencie oddania w użytkowanie, z jednej strony nawiązywała do wymogu zachowania substantia użytkowanej rzeczy, z drugiej, do koncepcji fructus jako korzyści uzyskiwanej przez użytkownika wskutek narodzin młodych zwierząt w tym stadzie. Na temat stada jako przedmiotu użytkowania por. D. 7,1,68,2; D. 7,1,69; D. 7,1,70 pr.3; D. 7,4,31 ; por. G. Grosso, Il corso di diritto romano: Le cose, Torino 1941, s. 98-99; R. Cardilli, op. cit., s. 206-207. [27] ‘Si vivariis inclusae ferae’... 31 był jego właścicielem, bowiem uprzednio to zwierzę zawłaszczył, czy dlatego, że jako fructus fundi należało do niego z tytułu użytkowania. Rozstrzygnięcie zaproponowane przez Tryphoninusa pozwalało na uniknięcie rozstrzygania w konkretnym przypadku, czyją własnością było takie zwierzę żyjące w vivarium – właścicielem stawał się w każdym wypadku użytkownik, ale obowiązany był po zakończeniu użytkowania zwrócić właścicielowi vivarium zawierające dokładnie tyle samo sztuk zwierząt każdego gatunku, ile się w nim znajdowało w momencie rozpoczęcia użytkowania. Należy także zauważyć, o czym Tryphoninus nie wspomina, że takie rozstrzygnięcie regulowało status zwierząt, które urodziły się w niewoli w takim vivarium, użytkownik mógł bez ograniczeń na nie polować, dbając jedynie o to, by pod koniec użytkowania zwrócić właścicielowi dokładnie tyle zwierząt, ile znajdowało się w vivarium w momencie rozpoczęcia użytkowania. Rozwiązanie to pozwalało również na uniknięcie problemu związanego z ustaleniem, jakie uprawnienia mieściły się w zakresie użytkowania vivarium: czy użytkownik mógł wykonywać prawo użytkowania w taki sposób, iż polował i zabijał znajdujące się w nim zwierzęta (occidere), czy mógł on w ramach użytkowania jedynie hodować dla zysku czy dla przyjemności znajdujące się w nim dzikie zwierzęta (exercere). Polowanie i zabijanie znajdujących się w vivarium okazów, aczkolwiek odpowiadało tradycyjnej funkcji spełnianej przez takie rezerwaty, jednak w oczywisty sposób kolidowało z interesami właściciela takiego vivarium zainteresowanego odzyskaniem swojej hodowli po zakończeniu ususfructus, stąd kwestia, czy w zakresie prawa użytkowania mieści się także zabijanie zwierząt, mogła być zagadnieniem budzącym kontrowersje jurystów52. Pozbawienie użytkownika możli52 Zbliżony problem rozważał Ulpianus w księdze 17 ad Sabinum (D. 7,1,12,1) w odniesieniu do zapisanej w legacie służebności użytkowania statku, korzystanie z którego to statku polegało na odbywaniu podróży morskich związanych z ryzykiem utraty przedmiotu prawa użytkowania. Jurysta opowiada się za przyznaniem użytkownikowi prawa do odbywania statkiem rejsów morskich, chociaż te ostatnie pociągają za sobą ryzyko zatonięcia statku, a jako uzasadnienie odwołuje się do przeznaczenia społeczno-gospodarczego rzeczy, jaką jest statek, stwierdzając, iż navis etenim ad hoc paratur, ut naviget. Zakaz odbywania podróży morskich stanowiłby przeszkodę dla wykonywania służebności, bowiem użytkownik nie miałby możliwości wyko- 32 Zuzanna Benincasa [28] wości zabijania zwierząt hodowanych w vivariach byłoby jednak równoznaczne z uniemożliwieniem mu normalnego korzystania z rzeczy oddanej w ususfructus i w konsekwencji wykonywania służebności. Rozstrzygnięcie, które zaproponował Tryphoninus i które uznał za comodissime, pozwalało użytkownikowi na korzystanie z vivarium w sposób zgodny z tradycyjną funkcją takiego rezerwatu, nie narażając jednocześnie na uszczerbek interesów właściciela, któremu gwarantowało odzyskanie hodowli w stanie niepogorszonym po upływie terminu, na który ustanowiono użytkowanie53. Z rozstrzygnięcia przytoczonego przez Tryphoninusa w omawianym tekście wynika, że zwierzęta znajdujące się w vivarium stanowiły własność właściciela gruntu, a oddanie vivarium w użytkowanie uprawniało do przyjęcia analogii do stada zwierząt oddanego przez właściciela w użytkowanie. Kontrowersyjne jest, czy analogiczne rozstrzygnięcie miałoby zastosowanie do zwierząt żyjących w parku myśliwskim na ogromnym zalesionym terenie ogrodzonym murem. Park myśliwski niewątpliwie przeznaczony był do polowania i stanowił stały zasób, z którego pobierano korzyści w postaci schwytanych zwierząt, prawdopodobnie istniała więc możliwość oddania go w użytkowanie venandi causa. Naturalna swoboda dziko żyjących w takim parku zwierząt również była przez właściciela ograniczona poprzez zagrodzenie terenu murem, jednak z uwagi na to, iż właściciel parku nie miał możliwości schwytania i policzenia wszystkich rzystywania przedmiotu użytkowania zgodnie z jego przeznaczeniem. Analogicznie zakazanie użytkownikowi możliwości zabijania zwierząt znajdujących się w vivarium uniemożliwiałoby de facto czerpanie korzyści z takiego vivarium, a więc wykonywanie służebności ususfructus. 53 Zdaniem Polara zagadnienie omawiane przez Tryphoninusa dotyczy kwestii, czy użytkownik może w sposób niekontrolowany polować na znajdujące się w vivarium zwierzęta, doprowadzając w konsekwencji do znacznego uszczuplenia, a nawet unicestwienia całej hodowli i wygaśnięcia użytkowania przez mutatio rei. Por. G. Polara, op. cit., s. 190-191. Moim zdaniem jednak czasownik „occidere” został użyty w tekście Tryphoninusa po prostu w znaczeniu „zabijać”, a więc korzystania z hodowli w tradycyjny sposób, w opozycji do „exercere”, a więc korzystania ze zwierząt znajdujących się w vivarium w taki sposób, by nie uszczuplać zasobów zwierzyny w nim się znajdujących. [29] ‘Si vivariis inclusae ferae’... 33 zwierząt żyjących w takim parku, niemożliwe było uznanie żyjących w nim zwierząt za objęte w posiadanie i zawłaszczone przez właściciela nieruchomości, na której taki park się znajdował. W odniesieniu do tych zwierząt nie można więc wprost zastosować reguły podanej przez Tryphoninusa przewidzianej dla zwierząt żyjących w vivarium, bowiem właściciel nie miał możliwości sprawowania kontroli nad tymi zwierzętami i nie był w stanie na bieżąco orientować się, ile sztuk z poszczególnych gatunków aktualnie znajdowało się na terenie takiego therotrophium54. Nie jest wykluczone, iż polowania na zwierzęta znajdujące się w parku myśliwskim dotyczy tekst, który kompilatorzy zamieścili w principium omawianego fragmentu, również pochodzący z tego samego dzieła jurysty: D. 7,1,62 pr. (Tryph.7 disput.): Usufructuarium venari in saltibus vel montibus possessionis probe dicitur: nec aprum aut cervum quem ceperit proprium domini capit, sed aut fructus iure aut gentium suos facit. Akceptując powszechnie przyjętą w literaturze55 korektę zaproponowaną przez Mommsena w jego Editio Maior, który, na podstawie Zdaniem Polary rozwiązanie zaproponowane przez Tryphoninusa jest nie do zaakceptowania w kontekście klasycznej konstrukcji vivarium i parku myśliwskiego, w konsekwencji więc przypisuje on analogię między vivariis inclusae ferae a grex kompilatorom justyniańskim. Jego zdaniem, o ile np. w przypadku ptaszarni możliwe było zastosowanie do takiej hodowli rozwiązania stosowanego w odniesieniu do stada zwierząt, bowiem ptaki trzymane były w klatkach i można było łatwo je policzyć, to w przypadku vivarium, w którym na rozległym terenie leśnym bytowało wiele gatunków zwierząt dzikich, nie było to już możliwe, Autor ten jest skłonny poszukiwać analogii bardziej w rozwiązaniach mających zastosowanie w odniesieniu do silva cedua. Zarzuty Polary pod adresem omawianego fragmentu opierają się jednak na niesłusznym, moim zdaniem, utożsamieniu statusu ferae vivariis inclusae i zwierząt żyjących na ogrodzonych obszarach lasu w parkach myśliwskich. Por. G. Polara, op. cit., s. 183-210; L. Amirante, op. cit., s. 259; 262 i krytyka R. Martini, op. cit., s. 217. Na temat pojmowania vivarium jako corpus ex distantibus por. G. Polara, op. cit., s. 177-183 wraz z cytowaną przez tego autora literaturą. 55 Por. P. Voci, Corso di diritto romano. Modi di aquisto della proprietà, Milano 1952, s. 15-18; G. Grosso, Usufrutto e figure affini nel diritto romano, II, Torino 1958, s. 180; 249-250; G. Polara, op. cit., s. 233-244.; G. Polara, akceptując rekonstrukcję 54 34 Zuzanna Benincasa [30] tekstu Basilica rekonstruuje kontrowersyjny tekst w sposób następujący „aut fructus iure aut gentium”56, należy interpretować tekst jurysty w tym sensie, iż według Tryphoninusa zwierzęta dziko żyjące na gruncie oddanym w użytkowanie uprawniony z tytułu ususfructus może zarówno nabywać zgodnie z zasadami ius gentium, a więc zawłaszczać, jak i nabywać jako użytkownik z tytułu fructus. Zakładając, iż tekst paragrafu pierwszego fragmentu D. 7,1,62 odnosi się tylko do zwierząt żyjących w vivarium, w którym właściciel hodował te zwierzęta, mając bieżącą kontrolę nad ilością sztuk zwierząt poszczególnego gatunku i które zawsze były traktowane jako fructus fundi (w odniesieniu do których użytkownik po zakończeniu użytkowania musiał każdorazowo zwrócić właścicielowi vivarium tyle samo sztuk zwierząt, ile znajdowało się w nim w momencie rozpoczęcia użytkowania), można uznać principium omawianego fragmentu za mające zastosowanie do przypadku, w którym w użytkowanie został oddany taki parki myśliwski, w którym żyły dzikie zwierzęta, które, aczkolwiek znajdowały się na terenie zagrodzonym, w znacznym stopniu miały swobodę przemieszczania się po tym terenie i nie znajdowały się pod bezpośrednią kontrolą właściciela. W odniesieniu do takiego obszaru dyskusyjnym zagadnieniem mogło być nabywanie własności upolowanych przez użytkownika zwierząt, bowiem takie zwierzęta nie zawsze mogły być uznane za fructus fundi. Co prawda teren leśny, na którym znajdował się taki park, był ogrodzony murem czy palisadą, a więc zwierzęta te nie miały takiej swobody, jak w naturalnym lesie, ale nie można uznać, iż poprzez sam fakt ogrodzenia lasu wszystkie zostały przez właściciela parku zawłaszczone. Na obszarze takiego zaproponowaną przez Mommsena, odwołuje się do literalnego brzmienia scholii Stefana będącej podstawą dla odtworzenia oryginalnej lektury tekstu Digestów i proponuję następującą lekturę przedmiotowego tekstu: sed fructuario iure aut gentium suos facit. Proponowana korekta nie wpływa jednak na znaczenie i interpretację tekstu Tryphoninusa. Por. G. Polara, op. cit., s. 242-244. 56 Odmienną rekonstrukcję końcowej części tekstu przyjął we włoskiej edycji Digestów Scialoja, który zaproponował korektę ‘fructuarius iure gentium suos facit’, tym samym wskazując jedynie na prawo użytkownika do nabywania na własność upolowanych zwierząt żyjących dziko przez occupatio. Por. uwagi na temat rekonstrukcji fragmentu w G. Grosso, Usufrutto..., s. 180; P. Voci, op. cit., s. 15-16. [31] ‘Si vivariis inclusae ferae’... 35 parku mogły więc znajdować się zarówno zwierzęta bytujące w lesie w stanie naturalis libertas, jak i zwierzęta uprzednio schwytane czy nabyte przez właściciela parku, w odniesieniu do których można uznać go za ich właściciela, jeżeli nadal sprawował nad nimi kontrolę albo zostały przez niego oswojone i przejawiały animus revertendi. W tym przypadku więc ustalenie granicy między nabywaniem własności znajdujących się w parku myśliwskim zwierząt przez occupatio a nabywaniem własności fructus iure mogło być zagadnieniem kontrowersyjnym. Rozstrzygnięcie przyjęte przez Tryphoninusa, który w sposób jednoznaczny opowiedział się za nabywaniem własności takich zwierząt przez użytkownika, pozwalało na uniknięcie problemów przy rozstrzyganiu, czy konkretne upolowane przez użytkownika zwierzę w takim parku było zwierzęciem dzikim znajdującym się w tym parku w momencie oddania go w użytkowanie, czy zostało w nim umieszczone przez właściciela, który uprzednio takie zwierzę zawłaszczył bądź nabył od osoby trzeciej, czy było zwierzęciem, które urodziło się w stanie dzikim w takim parku w czasie trwania użytkowania lub wcześniej, przed oddaniem takiego parku w użytkowanie. Stwierdzenie, że własność takich zwierząt nabywa użytkownik aut fructus iure aut gentium, można rozumieć zatem jako odwołanie się do dwóch alternatywnych rozstrzygnięć dotyczących statusu takich zwierząt, które w zależności od sytuacji konkretnego zwierzęcia mogły być traktowane albo jako fructus fundi, jeżeli zostały wcześniej zawłaszczone przez właściciela takiego parku i pozostawały jego własnością, ponieważ żyły na wydzielonym przez niego terenie i pod jego kontrolą, albo jako zwierzęta żyjące dziko, których własności nie nabył właściciel takiego parku jedynie poprzez ogrodzenie obszaru lasu. Odrębną kwestią rozważana przez jurystów w kontekście użytkowania gruntu, na którym możliwe było polowanie na dzikie zwierzęta, ptaki czy łowienie ryb, było zagadnienie zysków, jakie mogły stać się udziałem użytkownika z tytułu venatio, aucupio czy piscatio. Zagadnienie to omawia Ulpian w tekście pochodzącym z księgi 17 36 Zuzanna Benincasa [32] libri ad Sabinum, powołując się na zdanie republikańskiego jurysty Cassiusa57. D. 7,1,9,5 (Ulp. 17 ad Sab.): Aucupiorum quoque et venationum reditum Cassius ait libro octavo iuris civilis ad fructuarium pertinere: ergo et piscationum. Zdaniem Cassiusa zysk (reditum) uzyskany z polowania na dzikie zwierzęta lub ptaki na użytkowanym gruncie należy się użytkownikowi, podobnie jak zysk ze złowionych ryb. Znamienne jest, iż Cassius nie rozważa kwestii, czy upolowane dzikie zwierzęta, schwytane na gruncie ptaki czy złowione ryby stanowią fructus fundi, co, jak wynika z wcześniejszych rozważań, mogło mieć miejsce tylko wtedy, gdy ekonomiczne przeznaczenie gruntu polegało na możliwości polowania czy połowu, ale wypowiada się jedynie w materii zysków, jakie z tytułu polowania czy połowu mogą stać się udziałem użytkownika58. Jak 57 Por. G. Polara, op. cit., s. 22-23; 23 n. 18; 109-110 przyp. 82; 224.; G. Negri, Diritto minerario romano, Milano 1985, s. 301. 58 Por. PS. 3,6,22: Accessio ab alluvione ad fructuarium fundum, quia fructus fundi non est, non pertinet; venationis vero et aucupii reditus ad fructuarium pertinent. W początkowej części tekstu wyklucza się możliwość zaliczenia do kategorii pożytków uzyskiwanych z gruntu accessio ab alluvione, do której to kategorii jednak zalicza się venationis et aucupii reditus. Na temat tego fragmentu por. P. Maddalena, Gli incrementi fluviali nella visione giurisprudenziale classica, Napoli 1970, s. 20 przyp. 27; G. Polara, op. cit., s. 227-232 oraz wykaz wcześniejszej literatury na s. 2324 przyp. 19; A. Barra, Gli incrementi fluviali in diritto romano, [w:] Paese e uomini nel tempo. Collane di monografie di storia, scienze ed arti 7/1998. Przeciwstawienie accessio ab alluvione zyskom z polowania na dziko żyjące zwierzęta i ptaki (venationis et aucupii reditus) jest w kontekście prowadzonych rozważań niezwykle interesujące. Zarówno powiększenie się gruntu wskutek powolnego nanoszenia przez rzekę osadu, jak i zyski uzyskiwane z polowania na dziko żyjące zwierzęta były kontrowersyjne z punktu widzenia uprawnień użytkownika gruntu, na którym ustanowiono służebność ususfructus, bowiem w sposób oczywisty nie mogły być uznane za typowe korzyści pozyskiwane z gruntu, jako że zarówno grunt przyłączony przez alluvio, jak i dzikie zwierzę były wytworami samej natury. W przypadku accessio ab alluvione powodem uznania, iż nie stanowi ono pożytku z gruntu, było prawdopodobnie przekonanie, iż w przypadku alluvio nie dochodzi do powstania nowej rzeczy, a jedynie do zmiany właściwości rzeczy już istniejącej, tym samym nie powstaje problem odrębnego nabycia prawa własności, bowiem rzecz nadal pozostaje własnością dotychczasowego [33] ‘Si vivariis inclusae ferae’... 37 twierdzi Riccardo Cardilli59, zagadnienie rozważane przez Cassiusa należy interpretować w kontekście sytuacji, w której przeznaczeniem gruntu oddanego w użytkowanie nie było polowanie, a więc własność upolowanych przez użytkownika zwierząt przypadała użytkownikowi jako zawłaszczającemu. Zdaniem tego autora, gdyby zamierzeniem Cassiusa było rozważanie kazusu zamkniętego i wydzielonego terenu do polowania ‒ pastio villatica, wówczas kwestia, czy reditus aucupiorum et venationum przypada użytkownikowi w ogóle nie byłaby przedmiotem rozważań jurysty, bowiem sama upolowana zwierzyna traktowana byłaby jako fructus fundi zgodnie z literalnym brzmieniem tekstu D. 22,1,26. Tym samym uznaje on, iż Cassius rozważa problem okazjonalnych zysków wynikających z polowania na dzikie zwierzęta, ptaki i połowu ryb uzyskiwanych przy okazji użytkowania gruntu przeznaczonego do innego użytku. Ponieważ fructuarius, użytkując przekazany mu grunt, okazjonalnie mógł zezwalać za odpowiednią opłatą osobom trzecim polować na gruncie albo np. zawrzeć kontrakt emptio spei z rybakiem czy myśliwym, Cassius rozważa zagadnienie, czy dochód w ten sposób uzyskany przez użytkownika stanowi jego korzyść wynikającą z użytkowanego gruntu i wypowiada się twierdząco w tej materii. Rozważany problem zdaniem tego autora dotyczył więc wykorzystywania użytkowanego terenu przez użytkownika w inny sposób, niż jego oryginalne przeznaczenie celem osiągania okazjonalnych zysków z polowania. O ile upolowane zwierzęta nie stanowiły fructus fundi, za wyjątkiem sytuacji, w której w zakres użytkowania wchodziło wyłącznie wykorzystywanie gruntu dla celów łowieckich, o tyle korzyści ekonomiczne, które pośrednio mogły stać się udziałem właściciela, którego prawo własności jedynie zmienia swoje granice. Por. A. Plisecka, Accessio and specificatio reconsidered, «The Legal History Review», 74.1-2/2006, s. 45-60. Inaczej rzecz się miała w przypadku polowania na dziko żyjące zwierzęta, ptaki czy łowienia ryb. W tym przypadku bowiem schwytanie takiego zwierzęcia, ryby czy ptaka oznaczało nabycie nowego prawa własności przez osobę, która takie zwierzę zawłaszczyła i niejako prowadziło do powstania nowej rzeczy (wcześniej dziko żyjące zwierzę w stanie natury nie stanowiło przedmiotu odrębnego prawa własności ale res nullius, której własność potencjalnie mógł nabyć każdy). 59 R. Cardilli, op. cit., s. 203-205. 38 Zuzanna Benincasa [34] użytkownika z tytułu polowania na gruncie oddanym w użytkowanie poprzez okazjonalne odpłatne udostępnianie możliwości polowania na gruncie osobom trzecim, były traktowane już jako korzyść uzyskiwana z gruntu. Zdaniem Ricardo Cardilli, tekst Tryphoninusa wskazuje na zerwanie z wymogiem regularności w odniesieniu do koncepcji fructus, bowiem za fructus fundi zostały uznane przez jurystę również dochody, które użytkownik mógłby uzyskać z tytułu okazjonalnego umożliwienia osobom trzecim polowania na użytkowanym gruncie w zamian za ustaloną opłatę lub zawarcia umów emptio spei z rybakiem. Inna możliwość interpretacji omawianego tekstu zakłada uznanie, iż zagadnienie, które rozstrzygał Cassius w 8 księdze libri iuris civilis, dotyczyło prowadzenia przez użytkownika regularnej działalności gospodarczej, a więc negotiatio prokurującej zysk (reditum) rozumiany jako cena uzyskana ze sprzedaży takich zwierząt, schwytanych żywcem bądź upolowanych na użytkowanym gruncie60. O ile zgodnie z tradycją użytkowanie vivarium polegało na polowaniu na znajdujące się w nim zwierzęta celem pozyskania mięsa i skór czy dla czystej rozrywki, a upolowana zwierzyna traktowana była jako fructus fundi, o tyle czerpanie korzyści ekonomicznych poprzez osiąganie zysku z takiego vivarium w obrocie, jako niemieszczące się w tradycyjnym pojęciu użytkowania vivarium, mogło być przedmiotem zainteresowania jurystów. Wówczas bowiem jako fructus fundi postrzegane miały być nie upolowane przez użytkownika zwierzęta, ale zyski, jakie mógł czerpać użytkownik z wynajmu czy sprzedaży poszczególnych zwierząt czy ptaków pochodzących z takiego Na temat znaczenia terminu ‘reditus’ obejmującego również zysk ze sprzedaży dzikich zwierząt por. R. Cardilli, op. cit., s. 205 przyp. 43 wraz z cytowaną przez tego autora literaturą. W podobnym znaczeniu termin ten został też użyty w odniesieniu do prawa użytkowania w tekście D. 33,2,42 jako zysk ze sprzedaży oliwek. Por. R. Cardilli, op. cit., 181-189. Terminy venatio i aucupium były również stosowane na określenie złowionej zwierzyny i schwytanych ptaków, więc zwrot aucupiorum reditum czy venationum reditum niekoniecznie musi być interpretowany jako zysk z działalności polegającej na polowaniu czy chwytaniu ptaków, ale także jako zysk z upolowanych zwierząt czy schwytanych ptaków. Por. Th. L.L. ‘Aucupium’, II 6 (1997) coll. 1238. Na temat znaczenia terminów venatio i aucupium por. G. Polara, op. cit., s. 69-70 z uwagami R. Martini, op. cit., s. 216. 60 [35] ‘Si vivariis inclusae ferae’... 39 rezerwatu na potrzeby publicznych spektakli venationes, do prywatnych kolekcji czy na stoły miłośników egzotycznej kuchni. Podobnie sytuacja przedstawiała się w odniesieniu do zysków uzyskiwanych z połowu ryb, które następnie użytkownik mógł sprzedać osobom trzecim zainteresowanym nabyciem cenionych i rzadkich gatunków ryb na potrzeby kuchni czy jako ozdobę prywatnych piscinae – za fructus fundi nie były uważane same ryby złowione w takim sztucznym zbiorniku wodnym, ale zysk uzyskany z ich sprzedaży. Akceptując jako dopuszczalną taką interpretację tekstu Ulpiana, można uznać, iż jednym z problemów dyskutowanym przez rzymskich jurystów była możliwość wykorzystania przez użytkownika będących przedmiotem ususfructus vivaria dla celów czysto zarobkowych, w której to dyskusji rzymscy iurisprudentes opowiadali się za rozszerzającą koncepcją użytkowania vivarium czy piscinae, jako służebności obejmującej nie tylko prawo do polowania na znajdujące się w nim zwierzęta i połowu ryb ale także i prawo do czerpania zysków z wykorzystania znajdujących się tam zwierząt w inny sposób, przynoszący użytkownikowi korzyści ekonomiczne. Praktyka organizowania wokół posiadłości sztucznych rezerwatów, w których trzymano dzikie zwierzęta dla celów kulinarnych, hodowlanych czy łowieckich, a także jako ozdobę posesji, pozwalała właścicielom terenów ziemskich na zapewnienie sobie wyłącznej możliwości polowania i chwytania zwierząt dzikich znajdujących się na gruncie, a więc może być postrzegana jako swoiste remedium na nieograniczoną zasadę swobody polowania, tak na gruncie własnym, jak i cudzym. Swoboda ta, wywodząca się z okresu archaicznego, kiedy dzikie zwierzęta w dużym stopniu stanowiły zagrożenie dla człowieka, w miarę podporządkowywania człowiekowi środowiska naturalnego i rozwoju gospodarki rolnej opartej na zorganizowanej i systematycznej eksploatacji posiadłości ziemskich, w coraz szerszym zakresie wchodziła w konflikt z prawem własności właścicieli ziemskich, bowiem zwierzęta dziko żyjące na ich gruntach zaczęły być traktowane jako źródło korzyści, dostarczając nie tylko pożywienia, ale także rozrywki i będąc atrakcyjnym źródłem zysków. Z uwagi na to, że zwierzęta dzikie bytujące w stanie natury traktowane były jako część natury, a więc rzecz ze swojej istoty nienależąca do nikogo, właściciel 40 Zuzanna Benincasa [36] nie miał możliwości z góry zapewnienia sobie wyłącznej możliwości chwytania i łowienia zwierząt dzikich znajdujących się na jego gruncie. Taką szansę stwarzało mu jednak zorganizowanie na swoim terenie sztucznego rezerwatu, w którym umieszczał uprzednio schwytane zwierzęta: zwierzęta żyjące w zorganizowanym vivarium były uważane za jego własność, a więc w stosunku do nich uzyskiwał wyłączne prawo polowania i czerpania innych korzyści61. W pewnym zakresie podobną funkcję spełniano ogrodzenie terenu do polowania murem czy palisadą, które co prawda nie pozwalało na uznanie, iż właściciel gruntu nabył na własność znajdujące się lesie dzikie zwierzęta, ale jednak uniemożliwiało, a przynajmniej znacznie utrudniało osobom trzecim polowanie na takim gruncie. Rozważane przez rzymskich jurystów kwestie dotyczące statusu zwierząt znajdujących się w takich rezerwatach i parkach myśliwskich i ustanowienia służebności użytkowania na gruncie, na którym znajdowały się vivaria, są świadectwem ewolucji takich sztucznych rezerwatów, oryginalnie służących zaspokajaniu potrzeb rodziny i dostarczających rozrywki pater familias, które w miarę zmiany nawyków kulinarnych Rzymian, upowszechniania się zwyczaju organizowania publicznych przedstawień z udziałem dzikich bestii i mody na hodowanie egzotycznych gatunków zwierząt, ryb i ptaków, stały się atrakcyjnym sposobem na pozyskiwanie zysków w obrocie gospodarczym. ‘Si vivariis inclusae ferae’: The Status in Roman Law of Wild Animals Kept in ‘vivaria’ and Game Parks Summary The paper discusses the legal questions concerning the keeping and rearing of wild animals in game reserves and game parks (vivaria) by 61 Na temat swobody polowania i ius prohibendi przysługującemu właścicielowi gruntu por. m. in. P. Bonfante, Corso di diritto romano, II: La proprietà, Milano 1968; G. Lombardi, op. cit., s. 273-343.; M.J. Garcia Garrido, op. cit., s. 269-336; G. Polara, op. cit., w szczególności s. 9-17; Hughes, op. cit., s. 189; O. Longo, op. cit., s. 59-81; A. De Manfredini, op. cit., s. 181-202. [37] ‘Si vivariis inclusae ferae’... 41 Roman landowners. According to the fundamental principle of ius gentium a wild animal was no-one’s property (res nullius) and could be captured by anyone, who then became its owner, regardless of whether the animal was captured on their own or another person’s property. Property owners who established enclosed game reserves near their villas for wild animals such as boars, deer, birds and fish held the exclusive right to hunt the animals on their reserve and enjoy the profit from them, as the animals confined on their property were considered theirs by law. Originally vivaria were small and catered mainly for the needs of the family. As Roman society became more and more affluent vivaria were transformed into large reserves where landowners kept and bred various species of domestic and exotic animals, not only for profit from selling them in the market but also for their own pleasure and to manifest their social status (delectationis causa). Since hunting became a noble sport among upper-class Romans, even huge forest areas were enclosed (therotrophium). According to the literary evidence, by the late Republic profit from vivaria had become a considerable source of revenue for landowners, so Roman jurisprudence had to take the phenomenon into consideration in discussions of various issues related to land management. Roman jurists focused first of all on who owned animals kept in game reserves and game parks: as Paul observed in D. 41,2,3,14 only animals which had been captured and enclosed in a vivarium by the landowner were considered his property, while animals living in the wild (in silvis circumseptis) were still no-one’s property. The other question raised by Roman jurists concerned the usufruct of a vivarium i.e. the way in which the usufructuary could farm the profit and benefits accruing from a game reserve (num exercere eas fructuarius possit, occidere non possit). This problem was resolved by applying an analogical principle to the usufruct of vivaria as for the usufruct of a herd of domestic animals (grex). This solution resolved disputes over who owned a single animal enclosed in a vivarium, and also gave the usufructuary a discretional right to enjoy of a vivarium, while at the same time not putting its owner at risk. The other issue discussed by Roman jurists in the context of game reserves and game parks was whether wild animals and the profit accruing from hunting them should be deemed a fructus fundi. Zeszyty Prawnicze 13.4 / 2013 Anna Tarwacka Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego MĘDREK SPRZEDAJE NIEWOLNIKA, CZYLI WADY TOWARU W ANTYCZNYM DOWCIPIE Przedmiotem niniejszego artykułu jest dowcip pochodzący ze zbioru Philogelos, antologii 265 żartów, datowanej na IV-V wiek n.e.1, za autorów której uważa się Hieroclesa i Philagriusa2. Zbiór ten często nazywany bywa „czarną owcą”3 klasycznej spuścizny, ponieważ jest raczej słaby i – w porównaniu z zaginionymi arcydziełami – wydaje się mało wartościowy. Być może dlatego niewiele uwagi poświęcono mu w badaniach romanistycznych4. Wydaje się on jednak obiecujący dla badacza, chcącego przyjrzeć się codziennemu funkcjonowaniu znanych instytucji jurydycznych, a także poszukującemu informacji na temat świadomości prawnej społeczeństwa. 1 Por. C. Wessely, Ein Altersindizium im ‘Philogelos’, «Sitz. Akad. der. Wiss. in Wien. Phil.-hist. Klasse», 149.5/1905, s. 1-47; M. Andreassi, Le facecie del ‘Philogelos’. Barzellette antiche e umorismo moderno, Lecce 2004, s. 33 i n. 2 Por. M. Andreassi, op. cit., s. 27 i n. 3 Por. V. Jennings, rec. (R.D. Dawe, Philogelos, München-Leipzig 2000), «Bryn Mawr Classical Review» 2001.04.05. 4 Por. jednak J. Rougé, Le Philogélôs et la navigation, «Journal des savants» 1-2/1987, s. 3-12; A. Bürge, Der Witz im antiken Seefrachtvertrag. Beobachtungen zur Vertragspraxis im antiken Mittelmeerraum, «Index» 22/1994, s. 389-407; Tenże, Humor ist Glückssache oder Wie die Alten den Juristenwitz gebildet, [w:] Festschrift für Peter Nobel zum 50. Geburtstag, 1995, s. 11-25. ic ać ak w go 44 Anna Tarwacka [2] Chociaż językiem Philogelosa jest greka, większość5 żartów opisuje rzeczywistość Imperium Romanum6, a to dlatego, że czytelnicy zbioru byli obywatelami rzymskimi. W 212 roku n.e. na mocy słynnego edyktu Karakalli Constitutio Antoniniana obywatelstwo otrzymali prawie wszyscy wolni mieszkańcy państwa. Nie doprowadziło to do zupełnego zaniku lokalnych porządków prawnych, ale spowodowało, że prawo rzymskie zaczęło być stosowane powszechnie i stało się wspólnym punktem odniesienia. Niewolnicy są dość częstymi, choć raczej drugoplanowymi bohaterami dowcipów Philogelosa. Towarzyszą swoim właścicielom tak w rodzinnym mieście, jak i w podróży (7, 23, 30, 76, 130), dbają o ich wygodę (21), administrują majątkiem (47), wchodzą z nimi w relacje intymne (57, 251), a nawet okradają (254). Pojawiają się też niewolnicy publiczni, obsługujący klientów w łaźniach (58, 149). Umowa kupna sprzedaży niewolnika to jeden z najbardziej powszechnie zawieranych na terenie Imperium Romanum kontraktów. Świadczy o tym ogromna ilość źródeł prawniczych, literackich, epigraficznych, papirologicznych, a także ikonograficznych dotyczących tej instytucji prawnej. I w Philogelosie nie mogło zatem zabraknąć odniesień do sprzedaży niewolników. Z prawnego punktu widzenia bardzo interesujący wydaje się następujący dowcip: 7 ĘDREK SPRZEDAJE NIEWOLNIKA [3] Philogelos 18M : [Ktoś spotyka mędrka i mówi: 5 - Ten niewolnik, którego mi sprzedałeś, umarł! Należy jednak zauważyć, że niektóre dowcipy mają bardzo stary, często jeszcze- republikański a część z –nich pochodziła z Rzymu, innych Na bogów!rodowód, – odpowiada póki był u nie mnie, nigdya znic państw. Przykładem może być choćby pozbawiona detali personalnych anegdota, podobnego nie zrobił. (przeł. J. Łanowski)] znana również z Moraliów Plutarcha o tym, jak Filip Macedoński zasnął, sprawując obowiązki sędziego: Philogelos 264; por. Plut., Mor. Bohaterem dowcipu jest typowa dla178f. Philogelosa postać 6 8 Zalewska-Jura, Obyczajowe obrazki z ‘Philogelosa’, «Symbolae Por. H. , czyli człowiek wykształcony, któremu brak jednak Philologorum Posnaniensium Graecae et Latinae» 20.2/2010, s. 106-107. zdrowego rozsądku, zachowujący się po prostu głupio. 7 Tekst grecki za Philogelos, red. R.D. Dawe, München-Leipzig 2000. 9 czasów Żart ten prawdopodobnie sięga korzeniami republikańskich, jego rodowód wyprowadzić można z zacytowanego przez Cycerona fragmentu mimu nieznanego autora10. MĘDREK SPR [3] [3] 45 Mędrek sprzedaje niewolnika [Ktoś spotyka mędrka i mówi: [Ktoś spotyka mędrka i mó - Ten niewolnik, któreg – Ten niewolnik, którego mi sprzedałeś, umarł! - Na bogów! – odpow – Na bogów! – odpowiada – póki był u mnie, nigdy nic podobnego podobnego nie zrobił. ( nie zrobił. (przeł. J. Łanowski)] Bohaterem dowcipu jest Bohaterem dowcipu jest typowa dla Philogelosa postać 88,, czyli człowiek zdrowego rozsądku, zachowują czyli człowiek wykształcony, któremu brak jednak zdrowego rozsądku, Żart ten prawdopodob zachowujący się po prostu głupio. republikańskich, jego rodowód Żart ten prawdopodobnie sięga korzeniami9 czasów republikańprzez Cycerona fragmentu mim skich, jego rodowód wyprowadzić można z zacytowanego przez CyCic., De orat. 2, 274: ‘qua cerona fragmentu mimu nieznanego autora10. emortuus’. Arpinata Cic., De orat. 2, 274: ‘quamdiu ad aquas fuit, numquam est emor-przytoczył ten komizmu przydatnych dla mów tuus’. żartu zaliczanego do kateg Arpinata przytoczył ten fragment sztuki, pisząc o formach komi8 Por. A. ŁUKASZEWICZ, zmu przydatnych dla mówcy. Podał go jako przykład lekkiego ANDREASSIżartu , op. cit., s. 43 i n. 9 zaliczanego do kategorii subabsurda11, czyli pozornie bezsensownych, Por. A. THIERFELDER, ‘Philog Philagrios, München 1968, s. 208; M który można wykorzystać, udając, że mówi się coś głupiego, ale nacetakże liczne późniejsze odpowiedni chować to ironią. Nie znamy kontekstu, ale wydaje się, żepierwowzoru mowa jest skeczu Monty Pythona ‘Philogelos’póki or Laughter-lover. Tran o człowieku, który zmarł, opuściwszy uzdrowisko, co wcześniej, Amsterdam 1983, s. 58; D tam pozostawał, nigdy mu się nie zdarzyło. http://news.bbc.co.uk/2/hi/7725079.stm [w:] warstwą Confronting the Classics. A pro Wersja przekazana w Philogelosie, poza najprostszą Classics – learned, trenchant and witty komizmu, zawiera jednak bardzo ciekawe odniesienia prawne. 10 Być może chodzi o Aquae Laberius. The Fragments, ed. C. PANA 11 Por. Quint., Inst. or. 6,3,23. 8 Por. A. Łukaszewicz, WNHSIS APO BIBLIWN, «JJP» 24/1994, s. 97 i n.; M. Andreassi, op. cit., s. 43 i n. 9 Por. A. Thierfelder, ‘Philogelos’ der Lachfreund. Von Hierokles und Philagrios, München 1968, s. 208; M. Andreassi, op. cit., s. 91. Dowcip ten ma także liczne późniejsze odpowiedniki. Brytyjczycy cieszyli się z odnalezienia pierwowzoru skeczu Monty Pythona ze zdechłą papugą, por. B. Baldwin, The ‘Philogelos’ or Laughter-lover. Translated with an introduction and commentary, Amsterdam 1983, s. 58; Dead Parrot sketch ancestor found, http://news.bbc.co.uk/2/hi/7725079.stm; M. Beard, What Made the Greeks Laugh?, [w:] Confronting the Classics. A provocative tour of what is happening now in Classics – learned, trenchant and witty, London 2013, s. 56-57. 10 Być może chodzi o Aquae caldae Decimusa Laberiusa. Por. Decimus Laberius. The Fragments, ed. C. Panayotakis, Cambridge 2010, s. 125. 11 Por. Quint., Inst. or. 6,3,23. 46 Anna Tarwacka [4] Rozmówcami są strony umowy kupna sprzedaży. Poinformowany o śmierci sprzedanego niewolnika, zbywca przyjmuje pozycję obronną, próbując zapewnić nabywcę o swojej niewinności. Wydaje się zatem, że jurydyczny kontekst tej rozmowy stanowi kwestia odpowiedzialności sprzedawcy za wady fizyczne towaru. Według ius civile zbywca odpowiadał za ukryte wady fizyczne towaru, jeśli o nich wiedział i je podstępnie zataił. Poza tymi ogólnymi zasadami istniały jednak szczegółowe normy, wprowadzane w edykcie edylów kurulnych, a dotyczące między innymi kontraktów, których przedmiotem był niewolnik. Kwestie te regulował edykt De mancipiis emundis vendundis12. D. 21,1,1,1 (Ulp. 1 ad ed. aedil. curul.): Aiunt aediles: “qui mancipia vendunt certiores faciant emptores, quid morbi vitiive cuique sit, quis fugitivus errove sit noxave solutus non sit: eademque omnia, cum ea mancipia venibunt, palam recte pronuntianto. quodsi mancipium adversus ea venisset, sive adversus quod dictum promissumve fuerit cum veniret, fuisset, quod eius praestari oportere dicetur: emptori omnibusque ad quos ea res pertinet iudicium dabimus, ut id mancipium redhibeatur”. Ulpian przekazał treść edyktu, zgodnie z którym sprzedawcy niewolników mieli poinformować nabywców, na jaką który z nich cierpi chorobę lub przypadłość, który jest zbiegiem lub włóczęgą lub nie został uwolniony od odpowiedzialności noksalnej, oraz ujawnić wszystkie podobne sprawy. Jeśli natomiast niewolnik został sprzedany wbrew tym postanowieniom albo wbrew temu, co zostało powiedziane lub przyrzeczone podczas sprzedaży, co do czego można stwierdzić, że powinno być objęte gwarancją, edylowie udzielali actio redhibitoria kupującemu oraz wszystkim, których ta sprawa dotyczyła, aby ten niewolnik został zwrócony. 12 Por. przede wszystkim O. Lenel, Das Edictum Perpetuum, Lipsiae 1907, s. 529 i n., G. Impallomeni, L’editto degli edili curuli, Padova 1955, passim. [5] Mędrek sprzedaje niewolnika 47 Postanowienia edyktu służyły ochronie interesów kupującego, w związku z czym zbywca odpowiadał bez względu na to, czy podstępnie zataił wadę niewolnika, czy też nie był jej świadomy13. Normy edyktalne, dotyczące początkowo tylko umów zawieranych na objętych jurysdykcją edylów targowiskach, zaczęły być stosowane szerzej, najpierw w Italii, potem w całym Imperium. TPSulp. 43: [solutum] esse fugit[i]vom [err]onem non esse [et] cetera ex edicto aed. cur. [q]uae huiusque an[n]i scripta conprehensaque sun[t] recte praestar[i et d]uplam [p]ecuniam ex form[ula] ita [u]ti [ad]s[o]let recte [dar]i stipul. [e]st T. Vestorius Arpocra mi[n]or [spo]pondit T. Vestorius Phoenix. Actum Puteol XII k. Se[p]t. Se[r. A]sin[io] Sex. Nonio cos. Przykładem zastosowania postanowień edyktu w praktyce może być odnaleziona w Puteoli tabliczka z archiwum Sulpicjuszy14 datowana na 18 sierpnia 38 roku n.e.15. Sprzedawca T. Vestorius Phoenix przyrzekł stypulacyjnie T. Vestoriusowi Arpokrze młodszemu prawidłowo zagwarantować, że za sprzedawanym niewolnikiem nie idzie odpowiedzialność noksalna, że nie jest zbiegiem ani włóczęgą i udzielić gwarancji odnośnie do pozostałych kwestii z edyktu edylów kurulnych, które w tym roku zapisano i zawarto, oraz zapłacić dwukrotną16 kwotę pieniężną z formuły, jak to jest w zwyczaju. Tabliczka nie jest kompletna, więc należy przypuszczać, że we wcześniejszej partii tekstu była mowa o chorobach i przypadłościach niewolnika (sanum esse)17. D. 21,1,1,2 (Ulp. 1 ad ed. aedil. curul.). Na temat archiwum Sulpicjuszy por. G. Camodeca, L’archivio puteolano dei Sulpicii, I, Napoli 1992, s. 3-22; J. Urbanik, Tabliczki Sulpicjuszy i rzymska praktyka dokumentarna, «CPH» 51.1-2/1999, s. 51-75. 15 Por. G. Camodeca, op. cit., s. 141-155; R. Ortu, ‘Aiunt aedlies...’. Dichiarazioni del venditore e vizi della cosa venduta nell’editto ‘de mancipiis emundis vendundis’, Torino 2008, s. 90-92. 16 Por. jednak É. Jakab, ‘Praedicere’ und ‘cavere’ beim Marktkauf – Sachmängel im griechischen und römischen Recht, München 1997, s. 284. 17 G. Camodeca, op. cit., I, s. 150, zrekonstruował treść stypulacji następująco: mancipium, quo de agitur, sanum esse, furtis noxaque solutum esse, fugitivum erronem 13 14 48 Anna Tarwacka [6] Wymóg nałożony przez edylów był zatem realizowany w formie stypulacji18, w której sprzedawca udzielał gwarancji dotyczącej stanu niewolnika i przyrzekał zapłacić karę podwójnej wysokości szkody w razie ewikcji19. Rozpowszechnienie praktyki udzielania gwarancji dotyczącej wad towaru potwierdzają także liczne inne źródła epigraficzne, pochodzące z różnych miejsc i okresów20: tabliczki z okolic Wezuwiusza21 i z Londynu22 z I wieku n.e., z Dacji23 z II wieku n.e., a także papirusy z Pamfilii24, Egiptu25 i Fenicji26 pochodzące z II-IV wieku n.e. czy też dokument z archiwum Dioskorosa z VI wieku n.e.27. Wydaje się zatem, że była to znana instytucja prawna i że czytelnikom Philogelosa w sposób naturalny przychodziło do głowy skojarzenie z nią. Informacja o śmierci niewolnika sugeruje, że nabywca chciał być może zgłosić do sprzedawcy jakieś pretensje, zapewne związane z chorobą, o której nie został poinformowany, a która zakończyła się fatalnie. non esse et cetera quae in edicto aedilium curulium huius anni scripta conprehensaque sunt recte praestari et duplam pecuniam ex formula ita uti adsolet, si quis eum puerum partemve quam eius evicerit, duplam recte dari spondes? 18 Por. D. 21,2,31 (Ulp. 42 ad Sab.). 19 Por. G. Camodeca, op. cit., I, s. 145-146. 20 Zestawienia źródeł dokonał P. Arzt-Grabner, “Neither a Truant nor a Fugitive”: Some Remarks on the Sale of Slaves in Roman Egypt and Other Provinces, [w:] Proceedings of the Twenty-Fifth International Congress of Papyrology, Ann Arbor 2010, s. 21-32, http://hdl.handle.net/2027/spo.7523866.0025.112. 21 Oprócz cytowanej TPSulp. 43 także TH 60 i 62. 22 R.S.O. Tomlin, The Girl in Question. A New Text from Roman London, «Britannia» 34/2003, s. 41-51. 23 FIRA III nr 87-89. Por. E. Pólay, Verträge auf Wachstafeln aus dem römischen Dakien, «ANRW» II.14/1982, s. 509–523; É. Jakab, op. cit., s. 166 i n.; T. Sambrian, La mancipatio nei trittici della Transilvania, «Diritto@Storia» 4/2005, http://www. dirittoestoria.it/4/Tradizione-Romana/Sambrian-Mancipatio-trittici-Transilvania.htm. 24 P.Turner 22; BGU III 887. 25 SB III 6016; SB V 8007; P.Abinn. 64. 26 BGU I 316. 27 Por. J. Urbanik, P. Cairo Masp. I 67120 recto and the Liability for Latent Defects in the Late Antique Slave Sales: or Back to ‘Epaphe’, «JJP» 50/2012, s. 219-247. [7] Mędrek sprzedaje niewolnika 49 D. 21,1,47,1 (Paul. 11 ad Sab.): Post mortem autem hominis aediliciae actiones manent. Paulus w komentarzu ad Sabinum podał, że skargi z edyktu edylów kurulnych nie wygasały wraz ze śmiercią niewolnika28. Wyjątkiem była sytuacja, kiedy zmarł on z winy nabywcy, osoby pozostającej pod jego władzą lub zarządcy29. Kupujący mógł zatem zwykle skorzystać nawet z actio redhibitoria, mimo że nie był już w stanie zwrócić towaru30. W omawianym przypadku przyczyną wniesienia skargi byłaby właśnie śmierć niewolnika, która miała być spowodowana wadą objętą gwarancją sprzedawcy, czyli chorobą. Jest to sytuacja, w której możliwość odstąpienia od umowy na pewno istniała31. Na powodzie ciążył natomiast obowiązek dowiedzenia, że kupiony niewolnik faktycznie był, wbrew gwarancji sprzedawcy, chory i że ta choroba doprowadziła do jego śmierci. Odpowiedź sprzedawcy z Philogelosa bawi swoją absurdalnością. Można jednak pokusić się o jej bardziej szczegółową interpretację. Jedną z wad obejmowanych gwarancją zbywcy na mocy edyktu edylów było to, że niewolnik jest fugitivus. Definicja tego terminu dość mocno zaprzątała jurystów, którzy podawali, że zbiegiem jest ten, kto w konkretnym zamiarze opuszcza właściciela32 czy też ten, kto 28 Por. L. Garofalo, L’impossibilità della redibizione nella riflessione dei giuristi classici, [w:] Au-delà des fontierès. Mélanges de droit romain offers à Witold Wołodkiewicz, I, Varsovie 2000, s. 257-268; Tenże, Studi sull’azione redibitoria, Padova 2000, s. 51-64. 29 D. 21,1,48 pr. (Pomp. 23 ad Sab.): Si tamen sine culpa actoris familiaeve eius vel procuratoris mortuus sit. Por. D. 21,1,31,11 (Ulp. 1 ad ed. aedil. curul.). 30 Sytuacja ta jest określana fikcją mortuus redhibetur. Por. R. Zimmermann, The Law of Obligations. Roman Foundations of the Civilian Tradition, Oxford 1996, s. 330-334; L. Garofalo, L’impossibilità..., s. 261-263; Tenże, Studi..., s. 55-59. 31 Wątpliwości badaczy budzi przypadek, kiedy niewolnik zmarł w okolicznościach niezawinionych przez nabywcę, który chciał skorzystać z actio redhibitoria z innego powodu. Gdyby doszło do odstąpienia od umowy, sprzedawca utraciłby zarówno towar, jak i cenę, co w praktyce oznaczałoby, że to na nim ciążyło ryzyko przypadkowej utraty rzeczy, wbrew zasadzie periculum est emptoris. 32 D. 21,1,17,2 (Ulp. 1 ad ed. aedil. curul.): Cassius quoque scribit fugitivum esse, qui certo proposito dominum relinquat. 50 Anna Tarwacka [8] w zamiarze ucieczki pozostaje poza domem właściciela, aby się przed nim ukryć33. Gwarantując, że niewolnik nie jest fugitivus, sprzedawca zapewniał, że nigdy nie zbiegł on od właściciela. W razie gdyby ucieczka się uprzednio zdarzyła, zbywca powinien, zgodnie z edyktem edylów kurulnych, poinformować o tym kupującego34. D. 21,1,54 (Pap. 4 resp.): Actioni redhibitoriae non est locus, si mancipium bonis condicionibus emptum fugerit, quod ante non fugerat. Papinian podał natomiast, że z actio redhibitoria nie można było skorzystać wówczas, gdy kupiony niewolnik, który nigdy wcześniej nie uciekał, jednak zbiegł. Termin bonis condicionibus należy wiązać, z tym, że sprzedawca udzielił gwarancji w formie stypulacji, ale także z zachowaniem zasad dobrej wiary35. Można zatem przypuszczać, że odpowiedź sprzedawcy z Philogelosa miałaby sens w innych okolicznościach36. Gdyby informacja nabywcy brzmiała: „Niewolnik, którego mi sprzedałeś, uciekł”, wówczas odpowiedź: „Póki był u mnie, nigdy nic podobnego nie zrobił”, wydawałaby się jak najbardziej na miejscu37. Kupujący, od którego niewolnik, co do którego otrzymał gwarancję fugitivum non esse, zbiegł, mógł dochodzić swoich roszczeń, stosując 33 D. 21,1,17 pr. (Ulp. 1 ad ed. aedil. curul.): Quid sit fugitivus, definit Ofilius: fugitivus est, qui extra domini domum fugae causa, quo se a domino celaret, mansit. Por. też D. 21,1,17,1-13 (Ulp. 1 ad ed. aedil. curul.); D. 50,16,225 (Tryph. 1 disp.). 34 Świetny przykład stanowi kontrakt opisany przez Horacego (Ep. 2,2,14-18): ‘Semel hic cessavit et, ut fit,/ in scalis latuit metuens pendentis habenae’;/ des nummos, excepta nihil te si fuga laedit,/ ille ferat pretium poenae securus, opinor. Zbywca nie zataił, że niewolnik raz uciekł w strachu przed karą, i dzięki temu może czuć się bezpieczny, jeśli chodzi o ewentualne pretensje kupującego. 35 J. Urbanik, P. Cairo Masp. I 67120 recto..., s. 226-228. 36 O takim konstruowaniu dowcipu pisał Cycero (De or. 2,255): Sed scitis esse notissimum ridiculi genus, cum aliud exspectamus, aliud dicitur. Komizm polega na tym, że otrzymuje się zupełnie inną od oczekiwanej odpowiedź. Por. W. Süss, Lachen, Komik und Witz in der Antike, Zürich-Stuttgart 1969, s. 24-25. 37 Za aluzję do cytowanego wyżej D. 21,1,54 uznała omawiany dowcip É. Jakab, op. cit., s. 1. [9] Mędrek sprzedaje niewolnika 51 actio redhibitoria lub actio quanti minoris. Musiał jednak udowodnić, że nabył wadliwy towar. Zbywca, dowodząc, że niewolnik wcześniej nie uciekał, mógł zostać uwolniony od odpowiedzialności i stąd właśnie zapewnienie sprzedawcy z Philogelosa. Komizm omawianego dowcipu nie polega zatem wyłącznie na konstatacji, że umiera się tylko raz. Wyraźne są jego prawne aspekty. Umowa kupna-sprzedaży niewolnika była czynnością prawną dnia codziennego, doskonale znaną czytelnikom Philogelosa. Powszechne było także udzielanie gwarancji z tytułu wad towaru. Można zatem podejrzewać, że skojarzenie z odpowiedzialnością sprzedawcy było dość naturalne. Humorystyczny musiał się wydawać dysonans między słowami nabywcy, wyraźnie nawiązującego do choroby niewolnika, i zbywcy, który bronił się przez zarzutem dotyczącym skłonności do ucieczek. A Learned Fool Sells a Slave. Defective Sales Goods in an Ancient Joke Summary The aim of the article is to analyse and explain the joke in Philogelos 18 by bringing out its legal connotations. The joke is about a learned fool being informed by the buyer that the slave he has sold him has died. The fool replies that the slave had never done such a thing before. The legal background is the seller’s liability for physical defects in the sales goods, which was regulated by the Aedilician edict De mancipiis emundis vendundis as regards slaves. While the buyer seems to be referring to an illness as the presumable cause of the slave’s death, the seller’s answer would only make sense if it applied to another “defect” – the slave running away. Both situations were usually covered in the seller’s guarantee for the quality of the product. If the slave had escaped, the assertion that he had never done that before would have been perfectly logical, because – if proven – it would have exonerated the seller from liability. Zeszyty Prawnicze 13.4 / 2013 Paweł Blajer Uniwersytet Jagielloński ‘Deeds recordation’ ‘title registration’. rozwiązania modelowe w zakresie rejestrów nieruchomości w systemie ‘common law’ I.Uwagi wstępne Przyjęte w ramach porządku common law rozwiązania prawne odnoszące się do nieruchomości (land law) różnią się fundamentalnie od regulacji obowiązujących w tym zakresie w państwach opierających się na rzymskiej, kontynentalnej tradycji prawnej. Różnice dotyczą kwestii najbardziej podstawowych, przede wszystkim samej koncepcji prawa własności nieruchomości, która w systemie common law jeszcze współcześnie nawiązuje do idei feudalnych, posługując się skomplikowanymi doktrynami tenures i estates1. W konsekwencji, z uwagi na odmienne założenia podstawowe, koncepcje teoretyczne oraz stosowaną terminologię, studia nad anglosaskim land law łączą się ze szczególnymi trudnościami dla prawnika pochodzącego z kontynentalnej Europy, w której rewolucyjną akcję tworzenia wielkich kodyfikacji XIX wieku prowadzono pod hasłami walki z przeżytkami feudalizmu i powrotu do „czystego” prawa rzymskiego. Z tego też zapewne względu w literaturze polskiej brakuje szerszych opracowań 1 Por. S.K. Wagemann, Funktion und Bedeutung von Grundsücksregistern. Eine rechtsvergleichende Studie zum Liegenschaftsrecht von Deutschland, England und Frankreich, Heidelberg 2002, s. 33; Na temat tenures i estates: J.H. Merryman, Ownership and estate (Variations on a theme by Lawson), «Tulan Law Review» 40/19731974, s. 916 i n. 54 Paweł Blajer [2] poświęconych problematyce prawa nieruchomości w ramach systemu common law. Niemniej pomimo zarysowanych fundamentalnych różnic pomiędzy porządkami common law i civil law pojawiają się jednak na ich płaszczyźnie zbliżone problemy związane z obrotem nieruchomościami. Do takich problemów należy niewątpliwie kwestia publicyzacji obrotu, zapewnienia mu odpowiedniego stopnia jawności, która we współczesnej rzeczywistości ściśle łączy się z zagadnieniem rejestrów nieruchomości. O ile zatem problematyka np. zasad przenoszenia praw do nieruchomości w świetle regulacji anglosaskich ma dla prawników z krajów Europy kontynentalnej znaczenie raczej teoretyczne, może być nawet traktowana jako swojego rodzaju ciekawostka, o tyle kwestia publicyzacji tych praw, powiązana z problematyką rejestrów nieruchomości, posiada już istotne znaczenie poznawcze jako konkretna propozycja do zastosowania w praktyce. Celem niniejszego opracowania jest zatem przybliżenie dwóch podstawowych modeli prowadzenia rejestrów nieruchomości w krajach common law, tj. systemów: deeds recordation oraz title registration. Zrealizowanie tego celu wymaga jednak umieszczenia obu wymienionych modeli w szerszej perspektywie historycznej, wskazania ich genezy, ewolucji i rozwoju i wreszcie aktualnego stanu regulacji im poświęconych. Rozmiary niniejszego opracowania zmuszają jednak do ograniczenia się wyłącznie do kwestii o najistotniejszym znaczeniu; w konsekwencji wiele szczegółowych zagadnień dotyczących zasad prowadzenia rejestrów w ramach obu modeli zostanie w niniejszej pracy jedynie zasygnalizowanych, zasługują one jednak na dalszą, pogłębioną analizę. Za podjęciem badań nad problematyką rejestrów nieruchomości w ramach porządku common law przemawiają zarówno względy teoretyczne, jak i praktyczne. Już samo zajęcie się tym tematem posiada istotny walor teoretyczno-prawny, chociażby z uwagi na sygnalizowany powyżej niedostatek opracowań poświęconych tej tematyce w polskiej literaturze prawniczej2. Praca niniejsza zmierza zatem do 2 Do wyjątków w tym względzie zaliczyć należy pracę T. Staweckiego, Rejestry nieruchomości, księgi hipoteczne i księgi wieczyste od czasów najdawniejszych do XXI wieku, [3] ‘Deeds recordation’ ‘title registration’ 55 wypełnienia istotnej luki w tym względzie, pozwalając czytelnikowi polskiemu na zapoznanie się z nieznanymi dotychczas rozwiązaniami w zakresie rejestrów nieruchomości, które, co dodatkowo zasługuje na podkreślenie, obowiązują na nieporównywalnie większym obszarze naszej planety niż np. regulacje dotyczące niemieckiej księgi gruntowej lub francuskiej publicité foncière. W aspekcie praktycznym studia nad modelami deeds recordation i title registration znaleźć mogą zastosowanie w dyskusjach nad potencjalną optymalizacją systemu ksiąg wieczystych w Polsce. Jego aktualna forma jest co prawda oceniana pozytywnie3, niemniej coraz częściej pojawiają się postulaty jego usprawnienia organizacyjnego lub też oparcia go o nowe zasady materialnoprawne4. W tym kontekście niektóre rozwiązania przyjęte w ramach modeli anglosaskich zasługują na szczególną uwagę jako potencjalne źródło inspiracji dla spodziewanych zmian. Konstrukcja niniejszego opracowania ściśle powiązana jest z jego tematyką, która dotyczy dwóch podstawowych rozwiązań modelowych w zakresie rejestrów nieruchomości w krajach common law. Z tego względu analizie poddane zostały legislacje najbardziej reprezentatywne w świetle wspomnianego „modelowego” podejścia. System deeds recordation scharakteryzowany został na podstawie regulacji przyjętych w zdecydowanej większości stanów USA, natomiast model title registration przedstawiono na przykładzie tzw. systemu Torrensa, którego początki sięgają Australii, ale skąd rozprzestrzenił się na niemal wszystkie kontynenty. Zarysowana konstrukcja pracy oraz jej rozmiary zmusiły również do wyłączenia z zakresu badań problematyki historycznego rozwoju angielskiego modelu rejestrowania praw do nieruchomości, tym bardziej, że jego aktualne rozwiązania «Studia Iuridica» 40/2002, s. 167 i n., która, w ograniczonym zakresie, dotyczy również rejestrów nieruchomości funkcjonujących w USA, w Australii i Nowej Zelandii. 3 Por. S. Rudnicki, Systemy ksiąg wieczystych i zabezpieczeń majątkowych na nieruchomościach w większości krajów europejskich, «Rejent» 5.11/1995, s. 27 i n. 4 Por w szczególności: T. Smyczyński, Uwagi o wiarygodności ksiąg wieczystych, [w:] Współczesne problemy prawa prywatnego. Księga Pamiątkowa ku czci Profesora Edwarda Gniewka, red. J. Gołaczyński, P. Machnikowski, Warszawa 2010, s. 547 i n. 56 Paweł Blajer [4] urzeczywistniają podstawowe zasady modelu title registration, wykazując wiele cech wspólnych z systemem Torrensa. Niemniej należy z mocą podkreślić, że oba analizowane w niniejszej pracy modele rejestrów nieruchomości wyrosły z angielskiej tradycji prawnej, a jednocześnie ukształtowały się w głębokiej opozycji do niej. Stanowiły one bowiem odpowiedź na realia angielskiego obrotu nieruchomościami w XVII-XIX wieku, które charakteryzowały się praktycznie całkowitą niejawnością. Fiasko Statute of Enrolments z 1535 roku, mocą którego próbowano wprowadzić w Anglii pierwszy publiczny rejestr nieruchomości, doprowadziło do sytuacji, iż aż do reformy z 1925 roku nabycie nieruchomości w Anglii wymagało przeprowadzenia żmudnych i kosztownych ustaleń przez prawników reprezentujących zbywcę i nabywcę nieruchomości w zakresie jakości praw (tzn. tytułu – title) przysługujących zbywcy oraz potencjalnych obciążeń i roszczeń przysługujących osobom trzecim, opracowania tzw. abstract of title (prywatnej opinii prawnika ustalającego stan prawny danej nieruchomości) i wreszcie wydania nabywcy aktu własności (deed), oznaczającego tradycyjnie przejście praw do nieruchomości na nabywcę5. Brak jakiegokolwiek rejestru nieruchomości wydłużał ten proces i przyczyniał się do zwiększenia jego kosztów. W związku z powyższym na uwagę zasługuje okoliczność, że impulsy do zmiany tego niezadowalającego stanu rzeczy przyszły nie z metropolii, ale właśnie z peryferii rozrastającego się w XVII-XIX wieku imperium brytyjskiego. II. Recordation of deeds w Stanach Zjednoczonych Ameryki Pierwsi koloniści europejscy, przybywając z Europy na tereny dzisiejszych Stanów Zjednoczonych Ameryki, przywozili ze sobą te rozwiązania prawne ‒ w tym także dotyczące przeniesienia praw do nieruchomości oraz publicyzacji takich transakcji – które znane im były z krajów pochodzenia. Stąd też w koloniach angielskich we wschodniej Ameryce, w których pierwsza prywatna transakcja dotycząca zbycia nieruchomości poświadczona jest w źródłach na 5 J.S. Stewart-Wallace, Introduction to the Principles of Land Registration, London 1937, s. 6. [5] ‘Deeds recordation’ ‘title registration’ 57 rok 16146, początkowo upowszechniła się angielska ceremonia tzw. livery of seisin. Odbywała się ona na zbywanej nieruchomości, a polegała na wręczeniu przez zbywcę nabywcy określonego przedmiotu reprezentującego zbywaną nieruchomość – np. kawałka gałęzi lub darni, co miało symbolizować wydanie tego gruntu w posiadanie7. W konsekwencji, zbycie praw do nieruchomości uważane było za w pełni skuteczne dopiero z chwilą przeniesienia jej posiadania8. Niemniej w krótkim czasie koloniści wypracowali alternatywne i bardziej skuteczne metody zapewnienia jawności transakcjom dotyczącym nieruchomości, wśród których podstawowe znaczenie posiadał system rejestrowania aktów dotyczących praw do nieruchomości (deeds recordation). Pierwszy chronologicznie dokument potwierdzający obowiązek rejestracji takich aktów to uchwała kolonii Wirginia z października 1626 roku, zgodnie z treścią której fakt sprzedaży nieruchomości powinien być zarejestrowany w aktach sądowych miasta Jamestown w ciągu roku od jego zaistnienia. Jak się wydaje, legislacja ta okazała się jednak nieskuteczna, skoro w styczniu 1640 roku kolejna uchwała tej samej kolonii postanawiała, że niezarejestrowany akt powinien być uważany za nieważny, chyba że doszło do przeniesienia posiadania na nabywcę9. Regulacje odnoszące się do rejestracji aktów dotyczących praw do gruntów wydawane były następnie w innych koloniach wschodniej Ameryki, takich jak Plymouth (1636), Rhode Island 6 Miała ona miejsce na terenie kolonii Wirginii. Por. G. Wunderlich, Public Costs of Land Records, «The American University Law Review» 22/1973, s. 333 i n. 7 A.M. Garro, The Louisiana Public Records Doctrine and the Civil Law Tradition, Baton Rouge 1989, s. 55. 8 Nie do końca jasne pozostaje jedynie, czy przeniesienie posiadania warunkowało ważność przeniesienia praw do gruntu, a więc przede wszystkim skuteczność transakcji między samymi stronami, czy też wpływało wyłącznie na jej skuteczność wobec osób trzecich. Por. A.M. Garro, Recordation of Interests in Land, [w:] International Encyclopedia of Comparative Law, VI: Property and Trust. Tübingen 2002, s. 35. 9 P.A. Bruce, Economic History of Virginia in the Seventeenth Century, New York 1895, s. 570. 58 Paweł Blajer [6] (1638), Connecticut (1639)10. Rozwiązania przyjęte w powołanych regulacjach charakteryzowały się jednak dużym zróżnicowaniem, zarówno co do przedmiotu rejestracji, jak i jej skutków prawnych. Najistotniejsze jednak znaczenie dla dalszego rozwoju systemu rejestrów nieruchomości w USA miały regulacje przyjęte pomiędzy rokiem 1634 i 1640 w kolonii Massachusetts. W kwietniu 1634 roku Sąd Generalny tej kolonii zarządził powszechny spis nieruchomości na jej obszarze. Wyniki inspekcji, prowadzonej przez lokalne organy administracyjne, miały następnie zostać umieszczone w archiwach poszczególnych osad. W sierpniu 1637 roku ten sam Sąd ustanowił karę grzywny dla osadników, którzy zaniedbali obowiązku rejestracji aktów potwierdzających prawa do nieruchomości w miejskiej księdze posiadania (town book of possessions). Wreszcie w dniu 7 października 1640 roku Sąd Generalny Massachusetts wydał ordynans określający zasady rejestracji aktów dotyczących praw do nieruchomości (deeds recordation) w tej kolonii. Rozwiązania przyjęte w ordynansie również współcześnie charakteryzują zdecydowaną większość stanowych regulacji w USA poświęconych tej problematyce11. W literaturze amerykańskiej wymieniane są cztery podstawowe zasady określające kształt systemu deeds recordation przyjętego w ordynansie z 1640 roku12: 1.Dokument podlegający rejestracji (deed) powinien być oficjalnie potwierdzony przez właściwego urzędnika, przy czym obowiązek uzyskania potwierdzenia spoczywał na zbywcy nieruchomości. W przypadku jego odmowy nabywca mógł się zwrócić do sądu o urzędowy nakaz dokonania tej czynności. 2.Co do zasady, cały dokument podlegał rejestracji, a nie tylko np. wyciąg z niego. Niemniej, zdaniem niektórych autorów, wystarczające G.L. Haskins, The Beginnings of the Recording System in Massachusetts, «Boston University Law Review» 21/1941, s. 284. Pierwszy poświadczony źródłowo przypadek rejestracji aktu bargain and sale dotyczącego nieruchomości miał miejsce na obszarze kolonii Plymouth w 1627 r. 11 J.H. Beale, The Origin of the System of Recording Deeds in America, XIX, Green Bag 1907, s. 336. 12 G.L. Haskins, op. cit., s. 282. 10 [7] ‘Deeds recordation’ ‘title registration’ 59 było wpisanie do rejestru nazwisk stron, opisu nieruchomości oraz daty aktu13. Późniejsze poprawki do ordynansu wprowadziły ponadto okres karencji (period of grace) w zakresie obowiązku rejestracji, spoczywającego na nabywcy nieruchomości; w przypadku, gdy miał on miejsce zamieszkania na obszarze właściwości sądu, w którym miał być zarejestrowany dany akt, okres ten wynosił jeden miesiąc, w pozostałych natomiast przypadkach – trzy miesiące. 3.Przeniesienie praw do nieruchomości następowało na podstawie samego aktu (deed), jego rejestracja nie miała zatem skutku konstytutywnego. W konsekwencji, w sytuacji, gdy nabywca nieruchomości nie dopełnił spoczywającego na nim obowiązku rejestracji, transakcja pomiędzy nim a zbywcą dochodziła jednak do skutku, natomiast musiał się on liczyć z obowiązkiem zapłacenia grzywny. 4.Rejestracja dokumentu dotyczącego praw do nieruchomości powodowała, iż transakcja stawała się skuteczna wobec osób trzecich oraz zapewniała ich nabywcy pierwszeństwo przed niezarejestrowanymi prawami tych osób, spełniając tym samym istotną rolę w zakresie jawności obrotu. W tym kontekście rejestracja stanowiła przede wszystkim alternatywę dla aktu livery of seisin14. Z biegiem czasu jednak jej znaczenie istotnie wzrosło, przede wszystkim z uwagi na fakt, iż stała się ona jedynym sposobem zapewnienia transakcji skuteczności wobec osób trzecich. Do dnia dzisiejszego w literaturze amerykańskiej trwają spory co do źródeł inspiracji podstawowych założeń ordynansu z 1640 roku15. A.M. Garro, The Louisiana Public Records Doctrine…, s. 69. Zdaniem A.M. Garro, The Louisiana Public Records Doctrine…, s. 68, rejestracja dokumentów przewidziana ordynansem z 1640 roku wymagana była wyłącznie w przypadku, gdy zbywca nieruchomości pozostawał w jej posiadaniu, a więc nie dochodziło do ceremonii livery of seisin. 15 Zaprezentowany przez J.H. Beale, op. cit., s. 339 pogląd o oryginalnym, rodzimym pochodzeniu systemu deeds registration w stanie Massachusetts jest obecnie kwestionowany przez innych autorów. Podobnie nie znajdują dostatecznego uzasadnienia tezy o odwoływaniu się przez kolonistów amerykańskich do praktyki rejestracji aktów dotyczących przeniesienia praw do nieruchomości przyjętych w angielskich hrabstwach Middlesex i Yorkshire, skoro regulacje wprowadzające ten system na obszarze wymienionych hrabstw pochodzą dopiero z początku XVIII 13 14 60 Paweł Blajer [8] Dyskusyjne pozostają również przyczyny, które doprowadziły do wprowadzenia w Massachusetts wyżej opisanego systemu deeds registration16. Niemniej faktem pozostaje sukces, jaki odniosły jego wieku. Niemniej europejskie korzenie amerykańskiego modelu deeds registration nie budzą aktualnie większych wątpliwości. Wśród potencjalnych źródeł inspiracji wymieniany jest angielski Statute of Enrolments z 1535 roku z uwagi na podobieństwo językowe pomiędzy tym statutem i amerykańskim ordynansem z 1640 roku, jak również przewidziany oboma aktami okres karencji co do obowiązku rejestracji. Z drugiej jednak strony podkreśla się, że angielski Statute of Enrolments nigdy nie stał się częścią amerykańskiego porządku prawnego, choćby z uwagi na oczywistą absurdalność w amerykańskich warunkach przewidzianego nim obowiązku rejestracji praw do nieruchomości w Sądzie w Westminsterze (Por. W.F. Walsh, A history of Anglo-American Law, Indianapolis 1932, s. 179). Podstawowym założeniem Statute of Enrolments był również konstytutywny skutek rejestracji, podczas gdy w świetle amerykańskiego ordynansu miała ona znaczenie czysto deklaratoryjne. W konsekwencji z większym prawdopodobieństwem można mówić o lokalnych zwyczajach angielskich, w tym w szczególności o tzw. systemie copyhold jako o podstawowym źródle inspiracji dla amerykańskiego systemu deeds registration. Nie bez znaczenia może w tym względzie pozostawać okoliczność, że większość kolonistów pochodziła z północnej i wschodniej Anglii, gdzie copyhold od pokoleń posiadał istotne znaczenie jako narzędzie ochrony chłopów przed bezprawnym usuwaniem ich z ziemi przez panów feudalnych. Wreszcie analiza regulacji ordynansu z 1640 roku wskazuje na ich związki z holenderskim modelem rejestracji, z którym koloniści mogli zapoznać się w czasie pobytu w Lejdzie podczas swojej podróży do Nowego Świata (por. H.M. Dexter, The England and Holland of the Puritans, Boston 1905, s. 648). Holenderskie regulacje w tym zakresie, pochodzące z 1580 roku, przewidywały bowiem oficjalne, urzędowe potwierdzenie dokumentu podlegającego rejestracji, jego transkrypcję w całości do rejestru oraz deklaratoryjne skutki rejestracji. Por. S. van Leeuwen, Commentaries on Roman-Dutch Law, I, London 1921, s. 191.Więcej na temat kontrowersji co do rodowodu amerykańskiego modelu deeds registration: G.L. Haskins, op. cit., s. 288 i n; A.M. Garro, Recordation of Interests in Land…, s. 36 i n. 16 A.M. Garro, The Louisiana Public Records Doctrine…, s. 72-73 wymienia cztery podstawowe przyczyny wprowadzenia systemu rejestracji dokumentów dotyczących praw do nieruchomości w Massachusetts, czyli: 1) dążenie kolonistów do ochrony zajętych przez nich obszarów przed kolejnymi falami imigrantów, a wiec zapewnienie publicznej kontroli nad obrotem gruntami, 2) chęć utrwalenia treści dokumentów dotyczących nieruchomości w jednym rejestrze, utrzymywanym w bezpiecznym miejscu, z uwagi na wysokie prawdopodobieństwo utraty lub zagubienia samych dokumentów przez ich posiadaczy żyjących w surowej i niebezpiecznej rzeczywistości pogranicza, 3) wyniesione z Anglii obawy przed naruszeniem ich władztwa nad [9] ‘Deeds recordation’ ‘title registration’ 61 regulacje najpierw w samej kolonii Massachusetts, a następnie w szeregu kolejnych kolonii brytyjskich w Ameryce Północnej i wreszcie w stanach USA. Pomimo iż podejmowane były próby oparcia systemu rejestrowania praw do nieruchomości o inne zasady17, fundamentalne założenia ordynansu z 1640 roku do dnia dzisiejszego leżą u podstaw zdecydowanej większości stanowych regulacji, a model deeds registration uznawany jest za dominujący na obszarze USA. Odrębne rozwiązania obowiązują aktualnie jedynie w Luizjanie, szczycącej się swoją przynależnością do systemu prawa civil law, oraz w tych nielicznych stanach, które zdecydowały się na wprowadzenie systemu Torrensa (zob. niżej). Jednakże, pomimo iż w zdecydowanej większości stanów USA obowiązuje system deeds recordation swym rodowodem sięgający ordynansu z Massachusetts z 1640 roku, to jednak w szczegółach rozwiązania stanowe w istotny sposób się od siebie różnią. W USA brakuje bowiem federalnej, ogólnokrajowej regulacji dotyczącej rejestracji dokumentów dotyczących praw do nieruchomości; kompetencja w tym zakresie przysługuje poszczególnym stanom, wprowadzającym odmienne unormowania zarówno w zakresie samej organizacji rejestrów, jak i niektórych konsekwencji prawnych wpisu18. ziemią wskutek braku systemu potwierdzającego prawa do nieruchomości, 4) wola zagwarantowania jawności transakcjom dotyczącym nieruchomości, w szczególności poprzez zapewnienie osobom trzecim wiedzy co do stanu prawnego nieruchomości poprzez wprowadzenie zasady, iż określone transakcje stawały się skuteczne wobec osób trzecich dopiero z chwilą ich rejestracji. 17 Warto podkreślić, że np. w 1715 roku władze kolonii Pensylwania próbowały wprowadzić model rejestracji wzorowany w całości na angielskim Statute of Enrolments, a więc przyznający wpisowi do rejestru charakter konstytutywny. W 1775 roku zrezygnowano jednak z tego wymogu, powracając do powszechnej w koloniach amerykańskich reguły, iż przejście praw do nieruchomości w stosunkach pomiędzy stronami transakcji nie jest uzależnione od wpisu. Por. K. von Metzler, Das angloamerikanische Grundbuchwesen. Eine rechtsvergleichende Untersuchung unter besonderer Berücksichtigung Englands, Australiens und der USA, Hamburg 1966, s. 37. 18 Należy jednak przypomnieć, że w przeszłości podejmowane były próby zmierzające do uniformizacji regulacji stanowych dotyczących deeds recordation oraz usprawnienia systemu poprzez wyeliminowanie jego podstawowych patologii. Taki cel postawiono przed opracowanym przy współudziale Amerykańskiej Rady 62 Paweł Blajer [10] Podstawowe różnice występujące pomiędzy poszczególnymi statutami stanowymi, wykształcone w toku historycznej ewolucji tych regulacji, dotyczą kwestii „dobrej wiary” nabywcy praw do nieruchomości. Ordynans z Massachusetts z 1640 roku i inne starsze statuty nie zawierają w tym zakresie żadnych postanowień. Zgodnie z ich regulacjami nabywca praw do nieruchomości, który nie zarejestrował tego faktu we właściwym rejestrze, traci te prawa, jeśli zbywca rozporządził nimi na rzecz osoby trzeciej, a osoba ta dopełniła obowiązku rejestracji. Zgodnie z przyjętą w literaturze amerykańskiej terminologią wymienione statuty wprowadziły zatem tzw. wyścig do rejestracji (race to the record). Niemniej, z biegiem czasu w statutach uchwalanych przez kolejne stany USA pojawiły się dodatkowe przesłanki warunkujące wyżej opisane pierwszeństwo osoby trzeciej przed wcześniejszym nabywcą praw do tej samej nieruchomości, który zaniedbał obowiązku rejestracji. Do typowych przesłanek w tym zakresie należy wymóg, by nabycie przez osobę trzecia praw do nieruchomości miało charakter odpłatny (valuable consideration) oraz by osoba ta pozostawała w „dobrej wierze”, przy czym spełnienie tego ostatniego warunku oceniane jest aktualnie w oparciu o tzw. „doktrynę świadomości” (doctrine of notice)19. W konsekwencji historyczny Adwokackiej w latach siedemdziesiątych dwudziestego wieku dokumentem Uniform Simplification of Land Transfer Act (USOLTA). Dokument ten stanowił projekt statutu dotyczącego modelowego rejestru, który miałby następnie zostać uchwalony przez poszczególne stany, przyczyniając się w ten sposób do ujednolicenia stanowych rozwiązań, jak również obniżenia kosztów i usprawnienia funkcjonowania rejestrów. Wobec silnego oporu różnych grup zainteresowanych utrzymaniem status quo model rejestru przewidziany w USOLTA nie został jednak do dnia dzisiejszego zaadoptowany w żadnym stanie USA, choć jego założenia nadal służą za punkt odniesienia dla ewentualnych zmian legislacyjnych w poszczególnych stanach. Por. J.M. Pedowitz, Uniform Simplification of Land Transfers Act ‒ a Commentary, «Real Property, Probate and Trust Journal» 3/1978, s. 696-732; A.M. Garro, Recordation of Interests in Land…, s. 37-38. 19 W przeszłości ochrona pozostającego w dobrej wierze nabywcy praw do nieruchomości w przypadku rozporządzania nimi przez nieuczciwego zbywcę na rzecz dwóch osób w sytuacji, gdy pierwszy nabywca zaniedbał obowiązku rejestracji, realizowana była przez amerykańską judykaturę w oparciu o tzw. doktrynę Estoppel, zgodnie z którą każdy, kto świadomie zatajał swoje prawa do nieruchomości, w tym [11] ‘Deeds recordation’ ‘title registration’ 63 rozwój amerykańskiego systemu deeds recordation doprowadził do wykształcenia czterech podstawowych grup statutów stanowych urzeczywistniających ten model20: 1.race statutes – w ramach których pierwszeństwo zależy od chwili złożenia wniosku o zarejestrowanie dokumentu dotyczącego praw do nieruchomości; zwycięzca wyścigu do urzędu prowadzącego rejestr nabywa pierwszeństwo niezależnie od swojej wiedzy o wcześniejszym, ale niezarejestrowanym przypadku nabycia praw do tej samej nieruchomości, 2.notice statutes – w ramach których nie przywiązuje się żadnej uwagi do chwili złożenia wniosku o rejestrację, a tylko do faktu, czy kolejny nabywca praw do nieruchomości posiadał świadomość, iż zbywca rozporządził już tymi prawami, przy czym miarodajna dla oceny tej świadomości jest wyłącznie treść wpisów do rejestru; w konsekwencji, w świetle regulacji tych statutów kolejny nabywca zawsze posiada pierwszeństwo przed pierwszym nabywcą, który zaniedbał obowiązku rejestracji, niezależnie od tego, czy sam tego obowiązku dopełnił, 3.race-notice statutes ‒ zakładające, iż aby kolejny nabywca praw do tej samej nieruchomości uzyskał pierwszeństwo przed pierwszym nabywcą, powinien on z jednej strony nie posiadać świadomości odnośnie wcześniejszej transakcji, a ponadto złożyć wcześniej wniosek o rejestrację, 4.period of grace statutes – zgodnie z którymi rejestracja może nastąpić w ramach oznaczonego okresu karencji (period of grace), sensie, iż ich nie rejestrował, nie mógł się w procesie powoływać na swoje prawa wobec osoby trzeciej w przypadku, gdy działała ona w zaufaniu do wpisów w rejestrze. W innych przypadkach uciekano się do tzw. reguły Lickbarrow, sformułowanej już w 1787 roku w orzeczeniu Lickbarrow vs. Mason, w myśl której w przypadku, gdy jedna z dwóch niewinnych osób (niezarejestrowany pierwszy nabywca i pozostający w dobrej wierze drugi nabywca) musi ponieść ujemne skutki nieuczciwego postępowania osoby trzeciej (zbywcy), konsekwencje te powinna ponieść ta osoba, której zachowanie przyczyniło się do wystąpienia tych ujemnych skutków (a więc niezarejestrowany pierwszy nabywca). Więcej na ten temat: K. von Metzler, op. cit., s. 38. 20 Zestawienie grup statutów stanowych przytoczone za: A.M. Garro, Recordation of Interests in Land…, s. 38. 64 Paweł Blajer [12] przy czym jej skutki mają charakter retroaktywny, tzn. następują od momentu, w którym został sporządzony dokument (deed) stanowiący podstawę przeniesienia praw do nieruchomości21. Cechą charakterystyczną amerykańskiego modelu deeds recordation jest jednak okoliczność, iż urzędowe rejestry, w których gromadzone są dokumenty dotyczące praw do nieruchomości, nie stanowią wyłącznego narzędzia służącego zapewnieniu bezpieczeństwa obrotu, a nawet można zaryzykować tezę, że mają w tym zakresie znaczenie drugorzędne22. Wynika to z założenia leżącego u podstaw modelu deeds recordation, zgodnie z którym rejestracji podlega nie tyle prawo do nieruchomości, co raczej dowód istnienia tego prawa (evidence of title), czyli dokument (instrument) dotyczący przeniesienia praw do nieruchomości albo innych czynności odnoszących się do tych praw (np. ustanowienia obciążeń, etc.)23. W konsekwencji, dane pochodzące z urzędów prowadzących oficjalne rejestry nie rozstrzygają same w sobie stanu prawnego konkretnej nieruchomości, a mają tylko charakter pomocniczy, służąc prawnikom (lawyers) lub aktualnie coraz częściej wyspecjalizowanym przedsiębiorstwom (title companies) za jedno ze źródeł informacji służących ustaleniu tytułu (title) do tej nieruchomości. Stan prawny nieruchomości ustalany jest bowiem w dalszym ciągu na podstawie badania praw przysługujących zbywcy nieruchomości poprzez odtwarzanie „łańcucha tytułów” (chain of title), tzn. wykazania następstwa prawnego, sięgającego kilkudziesięciu lat wstecz (w zależności od stanu 40-60 lat). Na podstawie tych badań (title search) prowadzonych najczęściej w urzędowych rejestrach, ale także poza nimi, prawnicy lub title companies wystawiają tzw. abstracts of title oraz certificate of title, obejmujące ich profesjonalną opinię co do stanu prawnego nieruchomości, jakości praw przysługujących zbywcy oraz potencjalnych obciążeń. Teoretycznie operacja taka powinna być O tej grupie statutów wspomina S. Rowton Simpson, Land law and registration, Cambridge-London-New York-Melbourne 1976, s. 96, z tym, że jako przykład takiego statutu wymienia nie regulację amerykańską, a pochodzący z 1861 roku statut Liberii. 22 Na temat szczegółów amerykańskiego modelu obrotu nieruchomościami: P. Blajer, Notariat łaciński z amerykańskiej perspektywy, «Rejent» 23.2/2013, s. 50-59. 23 S. Rowton Simpson, op. cit., s. 97 21 [13] ‘Deeds recordation’ ‘title registration’ 65 powtarzana w każdym przypadku zbycia nieruchomości, co istotnie podwyższa koszty obrotu nieruchomościami. Jednakże również certificate of title nie posiada znaczenia rozstrzygającego dla określenia stanu prawnego nieruchomości. W związku z powyższym jego znaczenie wzmacniane jest poprzez system gwarancji umownych (contractual guarantees), czyli system zestandaryzowanych formuł obejmujących określone zapewnienia zbywcy nieruchomości co do „jakości” jego tytułu do niej24. Najistotniejszą jednak formę zabezpieczenia interesów uczestników obrotu nieruchomościami stanowi w USA do dnia dzisiejszego ubezpieczenie transakcji, w tym w szczególności ubezpieczenie tytułu przysługującego zbywcy. W wystawianiu tego typu polis specjalizują się firmy ubezpieczeniowe (title insurance companies), których działalność w USA posiada długą tradycję, gdyż pierwsza taka firma powstała już w 1870 roku25. Na użytek swojej działalności i w celu maksymalnego ograniczenia własnego ryzyka prowadzą one niejednokrotnie własne, prywatne rejestry praw do nieruchomości położonych na obszarze ich działania, często bardziej dokładne i aktualne od urzędowych, oficjalnych rejestrów. W konsekwencji za T. Staweckim można powtórzyć, iż „Stany Zjednoczone są współcześnie chyba jedynym krajem na świecie, w którym bezpieczeństwo skutecznego nabycia nieruchomości w mniejszym stopniu spoczywa na publicznym rejestrze, a bardziej w rękach prywatnego przemysłu prowadzonego przez adwokatów, osoby zajmujące się przygotowaniem wyciągów z dokumentów oraz wyspecjalizowanych spółek ubezpieczeniowych”26. 24 System deed warranties stanowi najstarszy sposób ochrony nabywcy praw do nieruchomości, ale również najmniej efektywny ze względu na ograniczenia zarówno w zakresie maksymalnej wysokości odszkodowania, jak również osób, od których tego odszkodowania można dochodzić. Por. A.M. Garro, Recordation of Interests in Land…, s.38. 25 Więcej na temat rozwoju w USA usług w zakresie ubezpieczania transakcji dotyczących nieruchomości: Q. Johnstone, Title Insurance, «Yale Law Journal» 49/1957, s. 492-524. 26 T. Stawecki, op. cit., s. 201. 66 Paweł Blajer [14] III. Title registration na przykładzie tzw. systemu Torrensa Jeden z najbardziej rozpowszechnionych na świecie systemów rejestracji praw do nieruchomości zawdzięcza swoje powstanie Irlandczykowi Sir Robertowi Richardowi Torrensowi, który wprowadził model tzw. registration of title w 1858 roku w jednym ze stanów Australii – tj. Australii Południowej. Stamtąd rozpoczął się pochód „systemu Torrensa” początkowo przez pozostałe terytorium Australii, a następnie przez inne terytoria ówczesnego imperium brytyjskiego (poza samymi wyspami brytyjskimi). Zalety tego systemu spowodowały, iż w kolejnych latach przyjmowany był on także w krajach niepowiązanych w jakikolwiek sposób z monarchią brytyjską (niektóre stany USA, francuskie kolonie w Afryce). Początki registration of title powiązane są jednak niezwykle silnie z dziejami twórcy tego systemu, którego biografii poświęca się w literaturze anglosaskiej wiele uwagi. Robert Richard Torrens urodził się w Cork w Irlandii w 1814 roku i po studiach w Dublinie przeniósł się w 1840 roku do Adelaide – stolicy stanu Południowa Australia – gdzie rozpoczął pracę w Urzędzie Celnym27. Praca w tym miejscu pozwoliła mu zapoznać się z brytyjskim przemysłem okrętowym, w tym także z systemem obrotu statkami regulowanym English Merchant Shipping Act z 1854 roku, który zwrócił jego uwagę ze względu na swoją prostotę oraz przejrzyste zasady28. Kontrastowały one rażąco z ówczesnymi praktykami w zakresie obrotu nieruchomościami, które zainte S. Rowton Simpson, op. cit., s. 68. Wymieniony akt prawny przewidywał, iż dla każdego statku powinna być prowadzona oddzielna karta w ramach ogólnego rejestru. Na karcie takiej opisany był statek, podana jego nazwa oraz dane właściciela. Wszelkie ewentualne roszczenia osób trzecich dotyczące statku musiały być również umieszczone na właściwej karcie, tak że jej treść oddawała w całości stan prawny konkretnego statku. Odpis karty rejestru ‒ traktowany jako certyfikat własności ‒ wydawany był następnie właścicielowi statku. Wydanie certyfikatu nabywcy oznaczało zbycie praw do statku. Nabywca z kolei przedstawiał certyfikat w urzędzie prowadzącym rejestr statków, w którym był on anulowany, podobnie jak i stara karta statku, a w ich miejsce urzędnicy wypełniali nową kartę i jej odpis wydawali nowemu właścicielowi. Por. A.M. Garro, Recordation of Interests in Land…, s. 43; T. Stawecki, op.cit., s. 198. 27 28 [15] ‘Deeds recordation’ ‘title registration’ 67 resowały Torrensa jeszcze w czasie jego pobytu w Europie. Pomimo iż nie posiadał on wykształcenia prawniczego, dostrzegał liczne wady XIX-wiecznego angielskiego modelu zbywania praw do nieruchomości, który według niego był nadmiernie skomplikowany, niepewny, niesprawiedliwy oraz całkowicie niejawny, a przez to zdominowany przez środowiska prawników, bez których fachowego udziału transakcja w praktyce nie mogła dojść do skutku29. Uproszczenie tego systemu stało się zatem zasadniczym celem dalszej działalności Torrensa, a podstawową rolę w jego realizacji odegrać miał nowo wprowadzony rejestr praw do nieruchomości, wzorowany na rejestrze statków, który w założeniu miał zagwarantować stronom transakcji taki sam stopień pewności i bezpieczeństwa, a ponadto uwolnić je od konieczności każdorazowego zabiegania o fachową pomoc prawną30. Swoje pomysły Torrens zaczął wprowadzać w życie począwszy od roku 1853, w którym został powołany na stanowisko generalnego rejestratora stanu Południowa Australia (Registrar General of Deeds), jak również – z nominacji gubernatora ‒ wszedł w skład Rady Legislacyjnej tego stanu. W 1857 roku został z kolei wybrany do Izby Zgromadzenia Australii Południowej (South Australian House of Assembly) jako reprezentant stołecznej Adelaide, po czym został pierwszym premierem tego stanu. Już w trakcie kampanii poprzedzającej wybory 1857 roku problematyka nowego systemu rejestrowania praw do nieruchomości zajmowała naczelne miejsce w programie wybor Swoje poglądy w tym zakresie przedstawił R. Torrens w słynnym traktacie: The South Australian System of Conveyancing by Registration of Title, Adelaide 1859, por. P. Fox, The Story behind the Torrens System, «Australian Law Journal» 23/1950, s. 489 i n. 30 Odrębną kwestią pozostaje wpływ, jaki na założenia systemu Torrensa wywierał niemiecki model obrotu nieruchomościami, zakładający prowadzenie ksiąg gruntowych (Grundbuch), o konstytutywanym charakterze wpisu; w nauce australijskiej zwraca się bowiem uwagę, że wśród głównych współpracowników Torrensa w propagowaniu jego „Sprawy” (Torrens określał bowiem swoje dzieło jako „the Cause”) był Niemiec – dr Ulrich Hübbe – a wiele szczegółowych regulacji tego systemu nawiązuje także do rozwiązań przyjętych w owym czasie w miastach hanzeatyckich. Por. D.J. Whalan, The Torrens System in Australia, Sydney-Melbourne-Brisbane-Perth 1982, s. 6; S. Robinson, Transfer of Land in Victoria, Sydney 1979, s. 11. 29 68 Paweł Blajer [16] czym Torrensa, zjednując mu zarówno liczne grono zwolenników (Torrens prowadził bardzo efektywną kampanię, podróżując po całym stanie i prezentując wyborcom szczegóły swojego programu), jak i zaprzysięgłych przeciwników, wywodzących się przede wszystkim ze środowisk prawniczych31. Pomimo ich oporu, prace legislacyjne w Izbie Zgromadzenia potoczyły się zgodnie z planami Torrensa, który w styczniu 1858 roku doprowadził do uchwalenia aktu prawnego, znanego jako tzw. Torrens Act. Wszedł on w życie dnia 2 lipca 1858 roku. Po tej dacie Torrens zrezygnował z dalszej kariery politycznej, by jako Generalny Rejestrator (Registrar-General) poświęcić się urzeczywistnieniu podstawowych zasad nowego systemu w praktyce obrotu32. Fundamentalne rozwiązania południowoaustralijskiego Torrens Act z 1858 roku, które do dnia dzisiejszego charakteryzują system Torrensa, pomimo lokalnych różnic oczywistych z uwagi na ogólnoświatowy zasięg tego systemu, sprowadzić można do następujących punktów33: 1.Rejestracja posiada charakter konstytutywny (constitutive effect of recordation), co oznacza, iż jest ona co do zasady niezbędna dla bytu praw dotyczących nieruchomości. W konsekwencji, prawa te nie są zbywane na mocy porozumienia (konsensu) między stronami ani też poprzez wydanie aktu własności (deed) lub przeniesienie posiadania nieruchomości na nabywcę. Uczestnicy obrotu korzystają ze 31 Niechęć między Torrensem a środowiskami prawniczymi, w tym również sędziowskimi, była szczególnie silna i obopólna. W swoich licznych pismach Torrens zarzucał swoim przeciwnikom egoizm zawodowy oraz czerpanie nadmiernych zysków z patologicznego systemu obrotu nieruchomościami; w jego opinii utrzymanie „sekretności” tego systemu było ich głównym celem, a ujawnienie „tajemnic” zawodowych, których zgłębianiu poświęcali długie lata, stanowiło z ich punktu widzenia rzecz wysoce niepożądaną. Por. R. Torrens, op. cit., s. 5. Z kolei prawnicy podkreślali nieprzygotowanie merytoryczne Torrensa, w szczególności brak wykształcenia prawniczego. Por. T.B.F Ruoff, An Englishman Looks at the Torrens System, Sydney 1957, s. 5. 32 Działalności tej poświęcił kolejnych 10 lat; w 1868 roku wrócił do Anglii, gdzie podjął na nowo karierę polityczną, do roku 1874 zasiadając w Parlamencie Cambridge. Robert Torrens zmarł w roku 1884. Por. S. Rowton Simpson, op. cit., s. 69. 33 Opis podstawowych założeń systemu Torrensa oparto na pracy A.M. Garro, The Louisiana Public Records Doctrine…, s. 76-80. [17] ‘Deeds recordation’ ‘title registration’ 69 zestandaryzowanych formularzy obejmujących najczęstsze transakcje dotyczące nieruchomości, takie, jak sprzedaż, darowizna lub ustanowienie hipoteki. Przeprowadzenie transakcji polega zatem na wyborze przez jej strony właściwego formularza, wypełnieniu go, a następnie przesłaniu do rejestru wraz z certyfikatem potwierdzającym prawa zbywcy. Na podstawie tych dokumentów rejestrator dokonuje odpowiednich wpisów w rejestrze, a następnie anuluje certyfikat zbywcy i wystawia w to miejsce nowy, potwierdzający prawa nabywcy34. 2.Rejestratorzy wyposażeni zostali w daleko idące kompetencje w zakresie badania wniosków o rejestrację. W literaturze anglosaskiej podkreśla się, że, choć rejestratorzy nie mają statusu sędziów, to jednak ich prawa i obowiązki w zakresie badania wniosków mają charakter quasi-sądowy35. Wydają oni bowiem rozstrzygnięcia zarówno w zakresie stanu faktycznego nieruchomości – np. jej granic – jak i jej stanu prawnego, przesądzając np. czy zbywca rzeczywiście jest uprawniony do rozporządzania prawami do niej. 3.Po zbadaniu wniosku o rejestrację nabywcy nieruchomości i jego akceptacji, w wyniku której następuje wpis do rejestru, rejestratorzy sporządzają dwa identyczne certyfikaty potwierdzające prawa nabywcy jako nowego właściciela nieruchomości. Certyfikaty obejmują opis stanu faktycznego nieruchomości, z uwzględnieniem jej granic i obszaru (identyfikacja katastralna) oraz opis jej stanu prawnego, w tym przede wszystkim ewentualnych obciążeń. Jeden z tych certyfikatów doręczany jest nabywcy, drugi natomiast pozostaje w urzędzie prowadzącym rejestr. Zgodnie z obowiązującą w ra34 Warto podkreślić, że poprzez upowszechnienie formularzy Torrensowi udało się wyeliminować z obrotu nieruchomościami niechętnych mu prawników, zgodnie z przyjętą przez niego zasadą, iż skoro nie zamierzają oni współpracować, należy ich całkowicie pozbawić wpływu na obrót nieruchomościami. Torrens zastąpił ich zatem licencjonowanymi pośrednikami (landbrokers), niekoniecznie posiadającymi wykształcenie prawnicze, którzy do dziś w Południowej Australii pomagają stronom transakcji w wypełnianiu koniecznych formularzy. Inne jurysdykcje, które w późniejszym czasie przyjęły system Torrensa, zrezygnowały nawet z tej skromnej formy udziału profesjonalistów w praktyce obrotu. Por. S. Rowton Simpson, op. cit., s. 70. 35 Por. B.C. Schick, I.H. Plotkin, Torrens in the United States. A Legal and Economic History and Analysis of American Land Registration Systems, Toronto 1978, s. 21. 70 Paweł Blajer [18] mach systemu Torrensa zasadą „lustra” (mirror principle), certyfikat w sposób wyczerpujący odzwierciedla stan prawny nieruchomości. W konsekwencji prawo przysługujące osobie, która taki certyfikat uzyskała, jest niepodważalne, a ponadto żadne żądania lub roszczenia osób trzecich wobec nieruchomości nie mogą zostać podniesione, o ile nie uwidoczniono ich w treści certyfikatu. Zasada ta szczególnie konsekwentnie artykułowana była właśnie w ramach południowoaustralijskiego Torrens Act z 1858 roku, zgodnie z treścią którego wystawienie certyfikatu oznaczało „zasunięcie kurtyny” (curtain principle) na wszelkie ewentualne spory co do stanu prawnego nieruchomości oraz niezarejestrowane prawa i roszczenia osób trzecich. Tym samym potencjalny nabywca nieruchomości mógł działać w całkowitym zaufaniu do treści certyfikatu przysługującego zbywcy; żadne dodatkowe ustalenia w zakresie stanu prawnego nieruchomości, np. odtwarzanie łańcucha tytułów, nie były już wymagane36. Efektem konsekwentnego urzeczywistniania wymienionych zasad jest również wykluczenie przez oryginalny Torrens Act z 1858 roku możliwości zasiedzenia nieruchomości. 4.Z przyjętymi w ramach systemu Torrensa zasadami „lustra” i „kurtyny” ściśle związany jest zakres ochrony udzielanej nabywcy działającemu w zaufaniu do treści certyfikatu. W literaturze anglosaskiej podkreśla się, że jest on stosunkowo szeroki, szerszy niż na płaszczyźnie większości pozostałych systemów rejestracji praw do nieruchomości. Co do zasady bowiem, system Torrensa chroni każdego nabywcę praw do nieruchomości pod tytułem odpłatnym, w przypadku gdy nabywa on te prawa od zbywcy dysponującego odpowiednim certyfikatem. Ochrony tej nie przekreśla nawet sama wiedza nabywcy o tym, iż zarejestrowanemu uprawnionemu prawa te rzeczywiście nie przysługują lub dotknięte są dodatkowymi, niezarejestrowanymi ob36 Zasady „lustra” i „kurtyny” nie były jednak równie konsekwentnie przestrzegane w innych jurysdykcjach, w ramach których wprowadzono system Torrensa; np. w nielicznych stanach USA, w których system ten funkcjonuje, znana jest kategoria praw istniejących pomimo braku rejestracji, określanych podobnie, jak ma to miejsce w Anglii i Walii, terminem overriding interests. Por. B.C. Schick, I.H. Plotkin, op. cit., s. 23. [19] ‘Deeds recordation’ ‘title registration’ 71 ciążeniami na rzecz osób trzecich. Wyklucza ją dopiero sytuacja, gdy transakcja posiada „oszukańczy” (fraudulent) charakter, przy czym sama przesłanka „oszustwa” (fraud) rozumiana jest w sposób rozmaity w ramach różnych jurysdykcji urzeczywistniających założenia systemu Torrensa. Uogólniając, można stwierdzić, iż, aby przypisać oszustwo nabywcy praw do nieruchomości, należy udowodnić, że działał on w sposób intencjonalnie nieuczciwy, z zamiarem pozbawienia rzeczywistego ‒ ale nie zarejestrowanego ‒ uprawnionego przysługujących mu praw do nieruchomości. 5.Instytucją charakterystyczną dla systemu Torrensa jest tzw. caveat, czyli oficjalna adnotacja umieszczana w treści rejestru, a dotycząca zamierzonego rozporządzenia prawami do nieruchomości. Caveat powoduje, iż wszelkie rozporządzenia prawami dokonane po jego umieszczeniu uznawane są za bezskuteczne, o ile prowadziłyby one do udaremnienia lub naruszenia zarejestrowanego roszczenia. Z reguły caveat traci ważność po upływie stosunkowo krótkiego terminu, niemniej w przypadku, gdy osoba, która spowodowała jego umieszczenie, składa wniosek o wpis prawa na swoją rzecz, skutki tego wpisu mają moc wsteczną od chwili umieszczenia caveat. 6.Szeroka ochrona udzielana osobom działającym w zaufaniu do treści certyfikatu wydawanego przez rejestratorów oraz konsekwentnie urzeczywistniane zasady „lustra” i „kurtyny” spowodowały konieczność powołania instytucji, której celem byłaby kompensacja szkód ponoszonych przez osoby pozbawiane lub ograniczane w swoich prawach do nieruchomości na skutek błędnych wpisów w rejestrze lub pomyłek w treści certyfikatu. Zadanie to w ramach systemu Torrensa odgrywają fundusze ubezpieczeń (Assurance Funds), do których wpływają środki pochodzące z opłat rejestracyjnych. Rozwiązania przyjęte przez poszczególne jurysdykcje wprowadzające system Torrensa różnią się w zakresie wymogu wcześniejszego wyczerpania drogi sądowej przed podniesieniem żądań wobec takiego funduszu; część z nich formułuje taki obowiązek, inne z niego rezygnują. Charakterystyczny jest natomiast długi (6-10 lat) termin do dochodzenia odszkodowania od funduszu, liczony od dnia wykrycia błędu lub pomyłki. 72 Paweł Blajer [20] Natychmiastowy sukces w Australii Południowej i powszechne zastosowanie w praktyce Torrens Act przyczyniło się do szybkiego rozprzestrzenienia przewidzianego tym aktem prawnym systemu na całym obszarze Australii, a następnie jego ekspansji poza granice kontynentu. W literaturze wymienianych jest wiele przyczyn tego zjawiska, przy czym do podstawowych zaliczyć można prostotę nowego systemu obrotu nieruchomościami i związaną z tym pewność, jaką oferował on jego uczestnikom. Istotne znaczenie posiadała również rzeczywistość kolonialna w Australii i stosunkowo nieskomplikowane stosunki własnościowe panujące na jej obszarze, tak różne od złożonego stanu prawnego nieruchomości w Anglii. Kolonizatorzy zajmujący nowa terytoria zostali bowiem zobowiązani do przestrzegania Torrens Act, a liczne nadania ze strony Korony brytyjskiej na ich rzecz zapewniały stałe zwiększanie się liczby zarejestrowanych gruntów. Obowiązkowemu charakterowi rejestracji, dzięki któremu udało się zapewnić powszechny charakter rejestrów funkcjonujących na zasadach opracowanych prze Torrensa, towarzyszyło również istotne uproszczenie systemu prawnego polegającego np. na likwidacji znanego z Anglii podziału na freehold i leasehold interests. Nie bez znaczenia pozostała również aktywność samego twórcy systemu – tj. Roberta Torrensa ‒ podróżującego po całym obszarze Australii, a nawet poza jej granice (w 1862 roku udał się np. w podróż do Tasmanii) i propagującego podstawowe założenia opracowanych przez siebie zasad rejestracji praw do nieruchomości. W konsekwencji w 1861 roku statut wprowadzający system Torrensa uchwalony został w stanie Queensland, a w 1862 roku w Nowej Południowej Walii, Wiktorii i Tasmanii. W 1870 roku system ten dotarł do Nowej Zelandii, a w 1874 roku do Zachodniej Australii. Wreszcie w 1886 roku zaakceptowano go na obszarze Terytorium Północnego, zaś w 1925 roku w obrębie Australijskiego Terytorium Stołecznego. W ten sposób całe terytorium Australii objęte zostało systemem title registration opracowanym przez Roberta Torrensa37. D.J. Whalan, op. cit., s. 8-11. 37 [21] ‘Deeds recordation’ ‘title registration’ 73 Zalety nowego systemu dostrzeżone zostały także w innych posiadłościach brytyjskiego imperium kolonialnego, a także w państwach, które po jego rozpadzie weszły w skład Wspólnoty Narodów (Commonwealth). Z tego względu system Torrensa przyjęty został na obszarze Zachodniej Kanady (Alberta, Kolumbia Brytyjska, Manitoba, Saskatchewan), w licznych państwach afrykańskich (Etiopia, Kenia, Tanzania, Uganda, Ghana, Egipt, Sudan) oraz na terenie byłych posiadłości brytyjskich w Azji (Indie, Sri Lanka, Nepal, Malezja)38. Zasięgu tego systemu nie można jednak ograniczać wyłącznie do krajów powiązanych z dawnym imperium brytyjskim. Silne związki gospodarcze pomiędzy posiadłościami brytyjskimi z jednej strony, a francuskimi i belgijskimi z drugiej, jak również analogiczna – kolonialna – rzeczywistość prawna umożliwiła rozprzestrzenienie się systemu Torrensa także na obszar francuskich i belgijskich kolonii w Afryce. Tym samym został on przyjęty w Algierii (1873 rok), Kongo Belgijskim (1886 rok), Tunezji (1885 rok), Madagaskarze (1897 rok), Maroku (1913 rok), Senegalu i Wybrzeżu Kości Słoniowej (1906 rok)39. W konsekwencji zasady opracowane przez Torrensa także współcześnie stanowią najpopularniejszy system rejestracji praw do nieruchomości na obszarze francuskojęzycznej Afryki. Należy wreszcie wspomnieć, że system Torrensa został przyjęty przez państwa, które nie doświadczyły kolonialnej przeszłości, albo w stosunku do których okres kolonializmu zakończył się na wiele lat przed opracowaniem jego zasad. Do państw tych zaliczyć należy w szczególności Tajlandię, Turcję, Iran i niektóre kraje południowoamerykańskie. W tych ostatnich jednak system Torrensa nie zdołał zakorzenić się na stałe, czego dowodzi przykład Brazylii, w której został on formalnie wprowadzony w roku 1890, ale jego rozwiązania nigdy nie były wykorzystywane w praktyce40. 38 Szeroko o przyjmowaniu systemu Torrensa w wyżej wymienionych krajach pisze G. Larsson, Land Registration in Developing Countries, New York 1971, s. 33-67. 39 S. Rowton Simpson, op. cit., s. 84-86, który zwraca uwagę na problem organizacyjne, które towarzyszyły tworzeniu pierwszych rejestrów na obszarze wymienionych kolonii. 40 A.M. Garro, Recordation of Interests in Land…, s. 48 jako powód odrzucenia systemu Torrensa w Brazylii wskazuje, iż w kraju tym rejestracja praw do nierucho- 74 Paweł Blajer [22] Odrębnego natomiast omówienia – także ze względu na obfitość literatury oraz liczne kontrowersje – wymagają próby wprowadzenia systemu Torrensa na obszarze USA. Należy bowiem podkreślić, że światowy sukces metody title registration zaproponowanej przez Torrensa zachęcił również organy ustawodawcze w niektórych stanach USA do uchwalenia statutów adaptujących na ich obszarze ten system rejestracji praw do nieruchomości. W sumie model title registration w latach 1895-1915 został przyjęty w 20 stanach USA41, przy czym pierwszymi stanami, które zdecydowały się na jego wprowadzenie były Illinois (1895) i Ohio (1896). Niemniej, w zdecydowanej większości tych stanów nowy system nie zdobył sobie uznania. W konsekwencji w sześciu z nich po pewnym czasie uchylono statuty wprowadzające system Torrensa42, a w dziewięciu nie ma on większego praktycznego znaczenia43. Aktualnie zatem o obowiązywaniu modelu title registration można mówić wyłącznie w pięciu stanach USA, tj. Illinois, Massachusetts, Minnesocie, Ohio i na Hawajach, przy czym wyłącznie Hawaje i Massachusetts przyjęły go na całym swoim obszarze, a przypadku pozostałych trzech jego zasięg terytorialny ograniczony został do wybranych hrabstw44. Porażka systemu Torrensa na obszarze USA dała początek licznym analizom w amerykańskiej literaturze. Przedmiotem kontrowersji stały mości oparta o model opracowany przez Torrensa miała charakter dobrowolny, a więc sprzeczny z fundamentalną dla tego systemu zasadą obligatoryjności rejestracji. 41 Gwoli ścisłości należy podkreślić, że źródła amerykańskie różnią się pomiędzy sobą w zakresie liczby stanów, które w przeszłości przyjęły system tile registration opracowany przez Torrensa: B.C. Schick, I.H. Plotkin, op. cit., s. 18 mówią o 20 stanach, podczas gdy A.M. Garro, The Louisiana Public Records Doctrine…, s. 82 wspomina 22 takie stany. 42 Kalifornia, Mississipi, Oregon, Południowa Karolina, Tennessee, Utah. 43 W czterech stanach (Nebraska, Północna Dakota, Południowa Dakota i Wirginia) postanowienia statutów wprowadzających system Torrensa nigdy nie zostały wprowadzone w życie. W pięciu (Kolorado, Georgia, Nowy York, Północna Karolina, Waszyngton) pomimo wydania szczegółowych przepisów przewidujących wprowadzenie tego systemu na części ich terytorium jego praktyczne znaczenie pozostało znikome. Por. B.C. Schick, I.H. Plotkin, op. cit., s. 18 44 Np. Cook County w Illinois, St. Paul w Minnesota. [23] ‘Deeds recordation’ ‘title registration’ 75 się przyczyny odrzucenia tego prostego i pewnego modelu rejestracji praw do nieruchomości na korzyść skomplikowanych i zawodnych założeń tradycyjnego systemu deeds recordation. Punktem wyjścia dla tej dyskusji o ogólnokrajowym zasięgu, stała się praca profesora Richarda Powella z Columbia University, opublikowana w 1930 roku, w której poddał on głębokiej krytyce zasady systemu Torrensa obowiązujące wówczas w stanie Nowy York45. Wysunięte przez niego argumenty wciąż przywoływane są przez współczesnych krytyków systemu Torrensa, mimo że wiele z nich zostało w późniejszym czasie obalonych46. Niemniej to właśnie opracowanie R. Powella zadało decydujący cios idei rozciągnięcia systemu Torrensa na cały obszar Stanów Zjednoczonych47. W nowszej literaturze przyczyn fiaska systemu Torrensa na obszarze USA dopatruje się w następujących okolicznościach48: 1.Wątpliwości konstytucyjne. Pierwsze statuty stanowe wprowadzające system Torrensa na obszarze Illinois i Ohio przestrzegały R. Powell, Registration of the Title to Land in the State of New York, New York 1938. 46 W swoim opracowaniu R. Powell podaje, iż badania rozpoczął jako zwolennik systemu Torrensa, jednak ich wynik zmusił go do zakwestionowania swych dotychczasowych poglądów. Modelowi title registration zarzucił, iż powoduje on trudności, w tym również kadrowe, a co za tym idzie, pociąga za sobą wyższe koszty funkcjonowania, jego zasady są rzadko stosowane w praktyce, a nieliczne wypadki ich zastosowania prowadzą do zwiększenia się liczby sporów. Zdaniem autora tradycyjny system deeds recordation jako znacznie tańszy wykazuje więcej zalet od modelu zaproponowanego przez Torrrensa, co najwyżej wymaga nielicznych poprawek w celu usprawnienia jego funkcjonowania. Za: A.M. Garro, Recordation of Interests in Land… s. 48. 47 Wyniki badań prof. Powella stały się przedmiotem licznych komentarzy w amerykańskiej literaturze; by unaocznić skalę zainteresowania tym opracowaniem, wystarczy wymienić następujące artykuły: J.C. Maher, Registered Land Revisited, «Case Western Reserve Law Review», 8/1957, s. 162-195; B. Goldner, The Torrens System ‒ After Thirty-Five Years, «North Carolina Law Review» 10/1932, s. 329-356; T.J. Fiflis, Land Transfer Improvement – the Basic Facts and Two Hypotheses for Reform, «University of Colorado Law Review», 38/1966, s. 431-466. 48 Por. A.M. Garro, The Louisiana Public Records Doctrine…, s. 83-91; B.C. Schick, I.H. Plotkin, op. cit., s. 56-64. 45 76 Paweł Blajer [24] typowej dla tego modelu zasady, zgodnie z którą ustalenie praw do nieruchomości odbywało się w drodze administracyjnej, a „rejestrator” dokonujący takich ustaleń i wydający stosowny certyfikat posiadał status urzędnika publicznego (administrative oficer). Wymienione postanowienia tych statutów zostały niebawem uznane za sprzeczne z konstytucją USA jako naruszające zasadę podziału władz, zgodnie z którą ustalenia w zakresie stanu prawnego nieruchomości powinny mieścić się w kompetencji władzy sądowniczej. W konsekwencji kolejne statuty stanowe wprowadzające system Torrensa przewidywały już drogę sądową dla rejestrowania praw do nieruchomości zgodnie z założeniami tego systemu; powołano nawet odrębne sądy, które miały zajmować się wyłącznie tymi sprawami. Okoliczność ta, eliminując dotychczasowe wątpliwości konstytucyjne, przyczyniła się jednakże do podważenia jednej z fundamentalnych zasad systemu Torrensa, tj. szybkości postępowania zmierzającego do rejestracji praw do nieruchomości i nadal stanowi o wyjątkowości amerykańskiej wersji tego systemu49. Postępowanie zmierzające do rejestracji praw do nieruchomości wszczynane jest w USA na skutek wniesienia powództwa przed właściwym sądem, w którym powód pozywa wszystkie osoby, znane i nieznane, które mogłyby podnieść żądania sprzeczne z żądaniem powoda w zakresie rejestracji jego praw do nieruchomości. W piśmie procesowym powód powinien dokładnie opisać nieruchomość oraz podać jej wartość, następnie wskazać, kiedy, jak i od kogo nabył prawa do niej, określić, w czyim posiadaniu nieruchomość ta się aktualnie znajduje, wyliczyć wszystkie znane mu obciążenia i roszczenia przysługujące osobom trzecim i podać nazwiska i adresy wszystkich osób, których rejestracja jego praw mogłaby w jakikolwiek sposób dotyczyć. Por. S.L. Sabel, Suggestions for Amending the Torrens Act, «New York University Law Review» 13/1935, s. 246. Pozew ten jest rejestrowany, a o jego wniesieniu, a zatem o zaistnieniu stanu lis pendens, umieszcza się wzmiankę w treści rejestru. Następnie tzw. „egzaminator tytułów” (Examiner of titles), czyli biegły wyznaczony przez sąd, bada stan prawny danej nieruchomości i przekazuje swoją opinię sądowi, który na jej podstawie wydaje stosowne orzeczenie, określające stan prawny danej nieruchomości. Orzeczenie to obejmuje także nakaz wydania certyfikatu na rzecz powoda o treści wskazanej orzeczeniem, kierowany do rejestratora działającego we właściwym hrabstwie. Charakterystyczną cechą tej procedury jest niezwykle długi termin dla wniesienia odwołania od sądowego orzeczenia, wynoszący w zależności od stanu od sześciu miesięcy do dwóch lat. Długość tego terminu dodatkowo wzmacnia nie49 [25] ‘Deeds recordation’ ‘title registration’ 77 2.Niepełna realizacja zasad lustra i kurtyny. Zgodnie ze statutami stanowymi wprowadzającymi system Torrensa, certyfikat potwierdzający prawa do nieruchomości nie ma charakteru rozstrzygającego (inconclusive), w tym sensie, iż nie odzwierciedla on w zupełności stanu prawnego nieruchomości. Zakres praw, które istnieją pomimo braku rejestracji i wzmianki o nich w treści certyfikatu, jest zróżnicowany w zależności od konkretnego stanu, ale generalnie jest szerszy niż w innych krajach wprowadzających system Torrensa50. W konsekwencji, model title registration nie eliminuje konieczności ubezpieczenia transakcji dotyczących zarejestrowanych nieruchomości, a tym samym nie oferuje oczywistych korzyści w porównaniu do systemu deeds recordation. Instytucje kredytujące niechętnie opierają się wyłącznie na treści certyfikatu, konsekwentnie żądając wykupienia dodatkowej polisy na wypadek istnienia nieujętych w jego treści obciążeń. Większe koszty prowadzenia rejestru opartego o model opracowany przez Torrensa nie przekładają się zatem na bezpieczeństwo obrotu i obniżenie kosztów transakcji. 3.Wysokie koszty utworzenia rejestrów opartych o system Torrensa. Wprowadzenie modelu title registration musi być każdorazowo poprzedzone szczegółowymi badaniami w zakresie zarówno stanu faktycznego (opracowanie map wskazujących obszar i granice nieruchomości, być może wprowadzenie katastru), jak i prawnego nieruchomości. Operacje te w sposób oczywisty generują istotne wydatki, rekompensowane następnie niższymi kosztami samego obrotu nieruchomościami. Amerykańska wersja systemu Torrensa stawia jednak tę ostatnią zaletę modelu title registration pod znakiem pewność co do stanu prawnego nieruchomości. Por. C.A. Yzenbaard, The Consumer’s Need for Title Registration, «Northern Kentucky Law Review» 4/1977, s. 256-257. 50 Tytułem przykładu można wskazać, że w przeciwieństwie do większości legislacji wprowadzających system Torrensa praktycznie wszystkie amerykańskie statuty stanowe przyznają osobie, która została pozbawiona praw na skutek oszustwa (fraud) innej osoby, prawo do żądania unieważnienia wydanego na rzecz tej osoby certyfikatu. Ponadto, generalnie spod obowiązku rejestracji, a tym samym wzmiankowania w treści certyfikatu, zwolnione są niektóre obciążenia o charakterze publicznym, takie jak np. służebności lub zaległości podatkowe, przewidziane prawem federalnym, które nie podlegają rejestracji zgodnie z prawem stanowym. 78 Paweł Blajer [26] zapytania, a tym samym wywołuje wątpliwości co do konieczności ponoszenia tak wysokich kosztów inicjalnych, związanych z utworzeniem rejestrów, choć w literaturze nie brakuje interesujących pomysłów w zakresie potencjalnych źródeł ich finansowania51. 4.Brak wykwalifikowanego personelu. Z problematyką kosztów wprowadzenia rejestrów opartych o metodę Torrensa ściśle powiązana jest kwestia kosztów ich funkcjonowania. System ten zakłada bowiem przyznanie rejestratorom daleko idących kompetencji, a w konsekwencji zmusza do położenia nacisku na ich wysokie kwalifikacje, w przeciwieństwie do rejestratorów w ramach systemu deeds recordation, którzy niejednokrotnie są osobami zupełnie przypadkowymi, gdyż swoje stanowisko uzyskują w następstwie zwycięstwa w wyborach52. 5.Niedobór środków zgromadzonych w funduszach ubezpieczeniowych. Dane statystyczne dowodzą, iż zgromadzone w funduszach ubezpieczeniowych środki finansowe przeznaczone na wypłatę odszkodowań z tytułu błędów przy prowadzeniu rejestrów opartych o system Torrensa są stosunkowo skromne. Okoliczność ta skłania z kolei uczestników obrotu nieruchomościami do poszukiwania alternatywnych metod zabezpieczeń, w tym przede wszystkim ubezpieczania transakcji53. 51 C.A. Yzenbaard, op. cit., s. 279 pisze np. o konieczności wprowadzenia rządowych subsydiów w celu opłacenia biegłych dokonujących odpowiednich ustaleń w zakresie stanu prawnego i faktycznego nieruchomości, które powinny w tym zakresie uzupełniać wydatki ponoszone na ten cel przez stany; z kolei A.M. Garro, The Louisiana Public Records Doctrine…, s. 88 wskazuje inną możliwość, zgodnie z którą strony ponoszące koszty związane z rejestracją praw do nieruchomości mogłyby pomniejszyć o nie swój podatek dochodowy. 52 W literaturze amerykańskiej wskazuje się jednak, że znaczenie kwalifikacji rejestratorów także w ramach systemu Torrensa zostało w istotny sposób ograniczone na skutek upowszechnienia się formularzy i ogólnej automatyzacji procesu przeniesienia praw do nieruchomości. W tym kontekście ich rola polega przede wszystkim na zweryfikowaniu tożsamości stron oraz identyfikacji nieruchomości. Por. M.S. McDougal, Title registration and Land Reform: A Reply, «The University of Chicago Law Review» 62/1940, s. 75. 53 B.C. Schick, I.H. Plotkin, op. cit., s. 63. Z drugiej jednak strony wskazuje się również na niewielką ilość roszczeń o odszkodowanie kierowanych do funduszy ubezpieczeniowych. Por. A.M. Garro, The Louisiana Public Records Doctrine…, s. 89. [27] ‘Deeds recordation’ ‘title registration’ 79 6.Dobrowolny charakter rejestracji praw do nieruchomości. W przeciwieństwie do większości państw, które przyjęły system Torrensa, w tych stanach USA, które zdecydowały się na jego wprowadzenie, rejestracja praw do nieruchomości nie uzyskała charakteru przymusowego. W konsekwencji model title registration napotkał silną opozycję ze strony tych wszystkich grup interesu, które czerpały korzyści z tradycyjnego systemu deeds recordation. Prawnicy specjalizujący się w ustalaniu stanu prawnego nieruchomości, title companies, jak również przedsiębiorstwa ubezpieczeniowe stały się zagorzałymi przeciwnikami systemu Torrensa, uzyskując w tym względzie, jak wskazywano powyżej, wsparcie ze strony banków. Kampania prowadzona przez te podmioty, podkreślająca ponadto obcość sytemu Torrensa wobec amerykańskiej kultury i tradycji prawnej54, ma często charakter dezinformacyjny, sprzyja jej również ogólna ignorancja społeczeństwa amerykańskiego w zakresie problematyki obrotu nieruchomościami55. Wymienione okoliczności sprawiają, że zalety systemu Torrensa, pomimo iż dostrzegane w literaturze amerykańskiej i szeroko w niej komentowane, nigdy nie mogły zostać w pełni urzeczywistnione w USA. Obserwacji tej nie zmienia fakt, iż w tych nielicznych stanach, w których system ten funkcjonuje, przede wszystkim w Massachusetts i na Hawajach, jest on oceniany bardzo wysoko, a jego efektywność zapewniona została przez skuteczne współdziałanie sądów i rejestratorów, dokładne pomiary gruntów i akceptację społeczeństwa56. Plany rozciągnięcia tego systemu na cały obszar USA pozostaną jednak raczej ograniczone do rozważań o charakterze czysto akademickim, choć, jak podkreśla się w literaturze, kwestia ta nie została jeszcze jednoznacznie rozstrzygnięta. 54 Por. np. P. Bordwell, The Resurrection of Registration of Title, «The University of Chicago Law Review», 7/1940, s. 488. 55 Por. M. Lobel, A Proposal for a Title Registration System for Realty, «University of Richmond Law Review» 11/1977. 56 A.M. Garro, The Louisiana Public Records Doctrine…, s. 83. 80 Paweł Blajer [28] IV.Porównanie modeli deeds recordation i title registration Dwa podstawowe systemy prowadzenia rejestrów nieruchomości w krajach common law, tzn. model deeds recordation, którego najlepszy przykład stanowi ustawodawstwo obowiązujące w zdecydowanej większości stanów USA, oraz model title registration opracowany przez Roberta Torrensa wykazują wiele teoretycznych i praktycznych różnic57. Poniższy wykaz ma za zadanie wskazać te najbardziej fundamentalne spośród nich, nie pretendując jednak do wyczerpania tego niezwykle złożonego problemu. 1.W ramach modelu deeds recordation rejestracji podlegają nie prawa do nieruchomości, ale instrumenty (deeds) służące przeniesieniu tych praw, podczas gdy model title registration zakłada rejestrację samych praw. Okoliczność ta w istotny sposób wpływa na realizację przez oba modele zasady pewności obrotu. W ramach modelu deeds recordation, zakładającego przeniesienie praw do nieruchomości na podstawie samego aktu (deed), w celu ustalenia stanu prawnego nieruchomości niezbędne staje się każdorazowe odtworzenie łańcucha tytułów, czyli wskazanie poprzednich uprawnionych, od których aktualny uprawniony wywodzi swoje prawa; proces ten, określany jako title search, następuje zasadniczo przy zastosowaniu wszelkich dostępnych środków, w tym również poprzez zbadanie aktów zgromadzonych we właściwym rejestrze, które jednak nie mają charakteru rozstrzygającego; wyniki badań muszą być każdorazowo poddane interpretacji i ocenie. W ramach title registration natomiast dane z rejestru mają charakter rozstrzygający, a to ze względu na zasadniczo konstytutywny skutek rejestracji58. Z powyższych względów model deeds recordation, określany bywa niekiedy w literaturze jako negatywny, podczas gdy system title registration posiada charakter pozytywny, Warto jednak nadmienić, że w literaturze anglosaskiej spotyka się również głosy, że choć teoretyczne założenia obu systemów są diametralnie odmienne, to praktyczne skutki ich zastosowania z czasem coraz bardziej się do siebie upodabniają. Por. S. Rowton Simpson, op. cit., s. 19. 58 D. J. Whalan, op. cit., s. 14-15. 57 [29] ‘Deeds recordation’ ‘title registration’ 81 tzn. rozstrzyga o prawach do nieruchomości, a określony w nim stan prawny jest gwarantowany przez Państwo59. 2.Model deeds recordation oparty jest o system tzw. folio personalnego, w ramach którego dokumenty dotyczące praw do nieruchomości rejestrowane są pod nazwiskiem konkretnego uprawnionego, a ustaleniu stanu prawnego nieruchomości służy system ich indeksowania, którym najczęściej jest system osobowy (grantor-grantee). Polega on na równoległym prowadzeniu dwóch indeksów: zbywców i nabywców praw do nieruchomości, przy czym dokument dotyczący przeniesienia praw do nieruchomości odnotowywany jest dwukrotnie – tzn. w każdym z wymienionych indeksów60. Taki system prowadzenia rejestrów wpływa na zwiększenie ilości czasu potrzebnego na dokonanie ustaleń stanu prawnego nieruchomości, a tym samym kosztów takich badań, choć opisaną sytuację w istotny sposób poprawiła komputeryzacja rejestrów i indeksów. Model title registration opiera się z kolei o system folio realnego, tzn. rejestr prowadzony jest dla poszczególnych nieruchomości, a wgląd do niego pozwala na natychmiastowe określenie ich stanu prawnego. Utworzenie takiego rejestru musi jednak być poprzedzone dokonaniem odpowiednich pomiarów i opracowaniem szczegółowych map pozwalających na ustalenie stanu faktycznego gruntów, które ponadto powinny być na bieżąco aktualizowane. 3.System title registration uważany jest również za prostszy i tańszy. Jego wprowadzenie przyczyniło się także do uproszczenia samego prawa gruntowego (land law), niezwykle skomplikowanego w ramach systemu common law, poprzez praktyczną eliminację wielu praw do nieruchomości jako niepodlegających rejestracji. Z kolei brak konieczności korzystania z wykwalifikowanej pomocy prawnej przy ustalaniu stanu prawnego nieruchomości oraz szerokie wykorzystanie prostych formularzy przyczyniły się do istotnego ograniczenia kosztów obrotu w porównaniu z modelem deeds recordation. 4.System title registration wprowadza również szerszą ochronę osoby, która na skutek nieprawidłowego funkcjonowania rejestru zo S. Rowton Simpson, op. cit., s. 19. T. Stawecki, op. cit., s. 200. 59 60 82 Paweł Blajer [30] stała pozbawiona swoich praw lub odniosła innego rodzaju szkody, przyznając jej możliwość dochodzenia odszkodowania ze specjalnie w tym celu powołanego funduszu ubezpieczeniowego. W to miejsce system deeds recordation przewiduje wyłącznie opierającą się o ogólne zasady odpowiedzialność urzędników prowadzących właściwy rejestr. W konsekwencji możliwość dochodzenia od nich stosownego odszkodowania doznaje istotnych ograniczeń. V.Systemy „mieszane” W niektórych krajach tradycyjnie zaliczanych do porządku common law obowiązują zasady prowadzenia rejestrów nieruchomości, które nie dają się jednoznacznie zakwalifikować ani do modelu deeds recordation, ani też title registration. Przykładów takich regulacji dostarczają w szczególności ustawodawstwa Szkocji i Republiki Południowej Afryki. Systemy obowiązujące w wymienionych krajach zaliczane są tradycyjnie do modelu deeds recordation, ale ‒ jak podkreśla się we współczesnej literaturze anglosaskiej ‒ terminologia ta ma obecnie znaczenie wyłącznie historyczne, nie odpowiadając rzeczywistości. Początkowo w Szkocji, podobnie jak w Anglii i Walii, metodę publicyzacji transakcji dotyczących przeniesienia praw do nieruchomości stanowiła ceremonia livery of sasine (stanowiącej odpowiednik angielskiej seisine)61. Przebieg tych ceremonii utrwalany był niejednokrotnie przez notariuszy w księgach protokołów, które stanowiły pierwszą namiastkę nieformalnego rejestru nieruchomości w Szkocji62. Z biegiem czasu szkoccy notariusze zaczęli opracowywać pisemne dokumenty, tzw. instruments of sasine, które stopniowo zastępowały ceremonię livery of sasine. Upowszechnienie się tych dokumentów doprowadziło w 1617 roku do uchwalenia przez szkocki Parlament Aktu, który powoływał do życia pierwszy publiczny rejestr nieruchomości, tzw. Register of Sasines, który funkcjonuje do dnia dzisiejszego. W rejestrze tym gromadzi się dokumenty dotyczące praw do nieruchomości, Por. S. Rowton Simpson, op. cit., s. 98. R. Rennie, S. Brymer, Conveyancing in the Electronic Age, Glasgow 2008, s. 5. 61 62 [31] ‘Deeds recordation’ ‘title registration’ 83 które w Szkocji nazywane są writs (odpowiednik angielskich deeds), niemniej praktyczne skutki ich rejestracji przypominają efekty registration of title. Register of Sasines opiera się na trzech podstawowych zasadach, tzn. jawności, pewności i dostępności. Zgodnie z pierwszą z nich prawo do nieruchomości położonej w Szkocji nie może być skutecznie zbyte na podstawie writ, o ile dokument ten nie został w całości zarejestrowany w Rejestrze. Zasada pewności przesądza, iż w przypadku konkurencyjnych żądań kierowanych do tej samej nieruchomości o ich pierwszeństwie decyduje chwila rejestracji. Natomiast zgodnie z zasadą dostępności Register of Sasines jest całkowicie jawny, tzn. wgląd do niego mają wszyscy zainteresowani. Formalnie rejestracja aktu dotyczącego praw do nieruchomości w Register of Sasins nie posiada charakteru obligatoryjnego, a rejestratorzy nie mają prawnego obowiązku dokładnego badania złożonego do rejestracji dokumentu, np. z punktu widzenia jego ważności. Niemniej w praktyce prawo do nieruchomości w Szkocji nie może zostać nabyte bez rejestracji dotyczącego go aktu, a rejestratorzy szczegółowo badają jego treść i formę przed zarejestrowaniem63. Rejestracja polega na sporządzeniu kopii aktu, przy czym obecnie następuje to poprzez jego sfotografowanie. Kopie są przechowywane w tzw. Record Volume, w którym umieszczane są w porządku chronologicznym, zgodnie z ogólnymi założeniami modelu deeds recordation. Do rozwiązań przyjętych w systemie registration of title nawiązuje natomiast stosowana od 1871 roku praktyka prowadzenia osobnego rejestru tzw. search sheets. W jego ramach oddzielne karty prowadzone są dla poszczególnych nieruchomości; na kartach tych umieszczane są krótkie notatki odnoszące się do kolejnych aktów dotyczących praw do konkretnej nieruchomości. Wgląd do search sheets pozwala zatem w istotnym stopniu skrócić i ułatwić procedurę ustalania stanu prawnego nieruchomości, nie zwalnia jednak z obowiązku badania treści samych deeds64. Rejestracja danego aktu nie daje bowiem pew Por. S. Rowton Simpson, op. cit., s. 99-100. A.M. Garro, Recordation of Interests in Land…, s. 41. 63 64 84 Paweł Blajer [32] ności, iż na jego podstawie rzeczywiście doszło do zbycia praw do nieruchomości i w konsekwencji zainteresowana strona musi dokonać charakterystycznego dla modelu deeds recordation badania tytułów (title search) sięgających dziesięć lat wstecz. Tym samym Register of Sasines nie gwarantuje tytułu w takim zakresie, jak czynią to rejestry urzeczywistniające model title registration. Ta ostatnia okoliczność doprowadziła do uchwalenia w 1979 roku Land Registration Act (1979), wprowadzającego na obszarze Szkocji nowy rejestr – Land Register oparty o model registration of title, w wersji nawiązującej do systemu wprowadzonego na obszarze Anglii i Walii w ramach reform z 1925 roku65. Zasięg tego rejestru rozciągany jest stopniowo na cały obszar Szkocji, niemniej, jak dotąd, nie doprowadził do wyeliminowania Register of Sasines. Aktualnie zatem oba te rejestry funkcjonują równolegle, przy czym w ostatnich latach zarówno Land Register, jak i Register of Sasines poddane zostały komputeryzacji, co doprowadziło do istotnego usprawnienia ich działania, a także pozwala snuć plany co do wprowadzenia systemu elektronicznego obrotu nieruchomościami, na wzór angielskiego e-conveyancing66. Do kategorii deeds recordation zaliczany jest również system prowadzenia rejestrów nieruchomości przyjęty w Republice Południowej Afryki. Jednak w literaturze anglosaskiej podkreśla się, że pozostaje on takim wyłącznie z nazwy, w praktyce wykazując wiele cech zbliżonych do modelu title registration67. Okoliczność ta wynika również z historycznych uwarunkowań; południowoafrykański system prawny nawiązuje bowiem w większym stopniu do holendersko-rzymskich rozwiązań prawnych niż do anglosaskiego common law. W konsekwencji na obszarze dzisiejszej RPA od chwili pierwszego osiedlenia się europejskich kolonistów w 1652 roku upowszechniła 65 Więcej na temat systemu rejestracji praw do nieruchomości obowiązującego aktualnie w Anglii: P. Blajer, Historyczny rozwój angielskiego modelu rejestrowania praw do nieruchomości, w: Rozprawy cywilistyczne. Księga pamiątkowa dedykowana Profesorowi Edwardowi Drozdowi, red. M. Pecyna, J. Pisuliński, M. Podrecka, Warszawa, 2013, s. 275 i n. 66 R. Rennie, S. Brymer, op. cit., s. 5. 67 S. Rowton Simpson, op. cit., s.104-105. [33] ‘Deeds recordation’ ‘title registration’ 85 się rzymska, alodialna własność ziemi, a także przeszczepione z Niderlandów formy rejestracji praw do nieruchomości. Podwaliny pod obecny system deeds recordation położone zostały natomiast w ordynansie z 1828 roku, wprowadzającym zasadę, iż wszelkie akty (deeds) dotyczące przeniesienia własności nieruchomości lub hipotek, jak również inne instrumenty mające za przedmiot prawa do nieruchomości, powinny zostać poświadczone przez rejestratora (registrar of deeds) w celu uzyskania skuteczności zarówno wobec osób trzecich, jak i inter partes68. Od wejścia w życie wymienionego aktu prawnego, rejestracji w RPA podlegają zatem dokumenty (deeds), a nie prawa, których one dotyczą, zgodnie z podstawowymi założeniami modelu deeds recordation. Niemniej system południowoafrykański posiada także cechy, które w istotny sposób zbliżają go do modelu title registration, w tym przede wszystkim: ‒ oparcie rejestru o zasadę folio realnego, zgodnie z którą dokumenty rejestrowane są w odniesieniu do konkretnej działki, pozwalając tym samym ustalić jej stan prawny; opisanej praktyce towarzyszą bardzo szczegółowe prace pomiarowe, w zakresie granic i obszaru poszczególnych działek, prowadzone w oparciu o Land Survey Act z 1927 roku, pozwalające na opracowanie szczegółowych map stanowiących następnie punkt odniesienia dla Rejestru Aktów (Deeds Registry)69, ‒ szeroki zakres niemal dyskrecjonalnych kompetencji przyznanych urzędnikom dokonującym rejestracji (rejestratorom – registrars) w zakresie badania treści oraz formy dokumentów złożonych do rejestracji; rejestratorzy wyposażeni zostali między innymi w prawo do odmowy rejestracji aktów niezgodnych z wymogami prawa, co jest swoistym ewenementem w systemie deeds recordation70, 68 A.M. Garro, Recordation of Interests in Land…, s. 40. Przed wejściem w życie tego ordynansu akty takie potwierdzali dwaj członkowie Sądu Sprawiedliwości w obecności Sekretarza Kolonii. Por. J.W.S. Heyl, Grondregistrasie in Suid-Afrika, Johannesburg 1977, s. 2. 69 S. Rowton Simpson, op. cit., s. 105 zauważa, iż system pomiarów nieruchomości w RPA jest obecnie najdokładniejszy na świecie. 70 W literaturze spotyka się głosy, że tak szeroki zakres kompetencji przyznanych rejestratorom stanowi reminiscencje holenderskich rozwiązań zakładających powie- 86 Paweł Blajer [34] ‒ szczególny skutek rejestracji polegający na tym, iż w praktyce własność nieruchomości nie może zostać nabyta bez odzwierciedlenia tego zdarzenia w rejestrze, mimo iż, teoretycznie, wpis do rejestru nie ma charakteru konstytutywnego, a przeniesienie własności nieruchomości następuje na skutek wydania samego dokumentu własności (deed of transfer); niemniej, aby ten dokument rzeczywiście stanowił dowód własności nieruchomości, powinna znajdować się na nim adnotacja o jego zarejestrowaniu; w konsekwencji dokument zaopatrzony w taką adnotację spełnia funkcje analogiczne do certyfikatu tytułu w ramach systemu title registration, eliminując konieczność prowadzenia szczegółowego title search, ‒ odpowiedzialność Państwa za szkody poniesione na skutek nieprawidłowości w prowadzeniu rejestru. Wymienione cechy południowoafrykańskiego systemu deeds recordation pozwalają przyjąć, iż wbrew swej nazwie posiada on więcej cech wspólnych z modelem title registration. Jednak w przeciwieństwie do tego ostatniego, zasadniczy dowód przysługiwania prawa do nieruchomości stanowi nie tyle fakt jego rejestracji, co raczej dokument dotyczący tego prawa, pod warunkiem wszelako, że został zarejestrowany71. VI. Uwagi końcowe Dokonana powyżej charakterystyka dwóch podstawowych modeli rejestrów nieruchomości funkcjonujących w krajach common law, uwzględniająca szerokie tło historyczne, stanowić może punkt wyjścia dla kilku krótkich uwag o nieco ogólniejszym charakterze. rzenie prowadzenia rejestrów nieruchomości sądom. Por. G. Pienaar, A comparison between some aspects of South African deeds registration and the German registration system, «The Comparative and International Law Journal of Southern Africa» 19/1986, s. 238. 71 S. Rowton Simpson, op. cit., s. 105; warto jednak podkreślić, że w literaturze południowoafrykańskiej dostrzega się wiele słabości rodzimego system, w szczególności w porównaniu z niemieckimi księgami gruntowymi. Por. G. Pienaar, op. cit., s. 248 i n. [35] ‘Deeds recordation’ ‘title registration’ 87 Na podkreślenie zasługuje okoliczność, jak dużą uwagę w systemie common law przywiązuje się do kosztów funkcjonowania rejestrów nieruchomości, a w konsekwencji kosztów obrotu nieruchomościami. Argument obniżenia takich kosztów podnoszony jest w dyskusji zarówno na korzyść systemu title registration, jak i na rzecz modelu deed recordation. Paradoksem może wydawać się fakt, że zadecydował on zarówno o światowym sukcesie systemu Torrensa, jak i jego fiasku w USA. Płynie stąd wniosek, że problematyka sprawnego funkcjonowania rejestrów nieruchomości to nie tylko temat czysto prawniczy, istotną rolę w tym względzie odgrywa także polityka oraz interesy potężnych grup nacisku, lobbujących w sposób bardziej lub mniej bezpośredni na rzecz konkretnego modelu rejestru. Z punktu widzenia aktualnej sytuacji w Polsce należy jednak wyraźnie podkreślić znaczenie tego aspektu funkcjonowania rejestrów nieruchomości, który rzadko znajduje odpowiednie odzwierciedlenie w polskiej literaturze. Warto zatem pamiętać, że wśród różnych funkcji rejestrów nieruchomości, uzasadniających byt tych instytucji, takich jak funkcja rejestracyjno-ewidencyjna, prawno-ustalająca, ochronna, fiskalna itd. na szczególną uwagę zasługuje także rola rejestrów w obniżaniu kosztów obrotu, która niejednokrotnie może decydować o ich społecznej akceptacji. Tę zatem funkcję powinny również uwzględniać prace nad ewentualnymi zmianami w systemie polskich ksiąg wieczystych, starając się oczywiście w odpowiedni sposób wyważyć pozostałe zadania tego rejestru. Jeśli zbadamy natomiast możliwości praktycznego zastosowania niektórych rozwiązań anglosaskich w polskim systemie rejestrowania praw do nieruchomości, to ich zakres wydaje się ograniczony z uwagi na odmienną tradycję prawną, doświadczenia oraz aktualny stan rejestrów. Podkreślić należy, że na tle np. modelu deeds recordation polski system ksiąg wieczystych wykazuje zdecydowanie więcej zalet, przyczyniając się zarówno do zwiększenia bezpieczeństwa obrotu nieruchomościami, jak i stosunkowo sprawnie realizując funkcję rejestracyjno-ewidencyjną rejestru72. Niemniej niektóre rozwiązania przyjęte S. Rudnicki, Polski system ksiąg wieczystych na tle regulacji państwa europejskich – członków UE – zalety i wady tego system, ocean stanu obecnego i wnioski na przyszłość, «Rejent» 8.61998, s. 30 i n. 72 88 Paweł Blajer [36] w ramach modelu title registration mogłyby, być może, stanowić punkt odniesienia dla prac nad optymalizacją polskich ksiąg wieczystych. Do takich cech tego systemu wypadałoby zaliczyć zasadę powszechności rejestru, tj. objęcia nim wszystkich nieruchomości na obszarze danego kraju, którą w ramach systemu Torrensa urzeczywistnia reguła obligatoryjności rejestracji (w tym tzw. pierwszej rejestracji – first registration, wchodzącej w grę niezależnie od zaistnienia obrotu prawami do nieruchomości). Do rozważenia pozostaje również kwestia organów właściwych do prowadzenia rejestrów nieruchomości; system Torrensa przewiduje w tym względzie administracyjny tryb postępowania i, co za tym idzie, powierza prowadzenie rejestrów organom administracji publicznej. W Polsce uznano prowadzenie ksiąg wieczystych za część sprawowania wymiaru sprawiedliwości, powierzając to zadanie sądom, lecz, jak się wydaje, dyskusja w przedmiocie prawidłowości tego rozwiązania nie została jeszcze ostatecznie rozstrzygnięta73. Podstawowe założenia systemu title registration mogą stanowić również przedmiot badań w aspekcie toczących się aktualnie w Polsce dysput nad ewentualnym przywróceniem zasady konstytutywności wpisu w księdze wieczystej74. System Torrensa przewiduje tę właśnie regułę i chyba najpełniej spośród wszystkich światowych modeli rejestrów nieruchomości realizuje zasadę wpisu, zgodnie z którą bez wpisu nie może nastąpić żadna zmiana stanu prawnego nieruchomości, a sam wpis jest wystarczającą przesłanką zmiany stosunków prawno-rzeczowych, bez względu na istnienie innych przesłanek75. W konsekwencji, w ramach tego systemu, to właśnie sprawnie funkcjonujący rejestr nieruchomości odgrywa zdecydowanie najistotniejszą rolę w procesie obrotu nieruchomościami. Warto podkreślić, że pełniejszemu urzeczywistnianiu wymienionych zasad w świetle modelu title registration sprzyja komputeryzacja rejestrów zapewniająca szybszy dostęp do za Por. E. Gniewek, Księgi wieczyste, [w:] System Prawa Prywatnego, III, red. E. Gniewek, Warszawa 2007, s. 74. 74 Por. np. Z. Truszkiewicz, Niektóre projektowane zmiany przepisów o własności i o księgach wieczystych w nowym kodeksie cywilnym, «Rejent» 22/2012, numer specjalny, s. 146; T. Smyczyński, op. cit., s. 547 i n. 75 E. Gniewek, op. cit., s. 115. 73 [37] ‘Deeds recordation’ ‘title registration’ 89 wartych w nim danych oraz skracająca czas oczekiwania na rejestrację lub niemal całkowicie go eliminująca w ramach procedury tzw. e-conveyancing76. Niebezpieczeństwo nadużyć i szkód wywołane konsekwentnie realizowaną zasadą wpisu jest natomiast do pewnego stopnia rekompensowane systemem funduszy ubezpieczeniowych, finansowanych z opłat rejestracyjnych. Pozostaje zatem kwestią otwartą, czy tego typu rozwiązania mogłyby znaleźć aprobatę również w Polsce. Na zakończenie warto podkreślić, iż model prowadzenia rejestrów nieruchomości oparty o title registration, ze względu na swoją niewątpliwą prostotę, przykuwa także uwagę badaczy pochodzących z państw Europy kontynentalnej77. W literaturze podkreśla się znaczenie, jakie jego zasady, zakładające szybki i bezpieczny obrót nieruchomościami, mogą mieć dla realizacji unijnych swobód, w tym w szczególności swobody przepływu kapitału78. W tym kontekście rejestr nieruchomości nawiązujący do rozwiązań modelowych title registration jawi się nawet jako naturalny wzór dla potencjalnego paneuropejskiego rejestru nieruchomości79. Deeds Registration and Title Registration: Model Solutions Concerning Land Registries in the Common Law System Summary The aim of this article is to present the two main land registration models in the common law countries, i.e. deeds recordation and title registration, taking into account the broader historical perspective, 76 B. Bogusz, Bringing Land Registration into the Twenty-First Century – The Land Registration Act 2002, «The Modern Law Review«, 4/2002, s. 566. 77 Por. S. Nasarre Aznar, La reforma del Derecho Registral ingles. Un modelo flexible para una eurohipoteca, «Revista Crítica de Derecho Inmobiliario», 683/2004, s. 1285 i n. 78 B. Bogusz, op. cit., s. 566. 79 P. Sparkes, European Land Law, Oxford -Portland 2007, s. 303. 90 Paweł Blajer [38] indicating their origins, evolution and developments, as well as the current state of legal regulations in the field of registration of interest in land. The system of deeds recordation is characterized on the basis of regulations adopted in the vast majority of the US states, whereas the title registration model is presented against the background of the Torrens system, the origins of which date back to 19th-century Australian legislation. From Australia this particular land registration system spread to other continents. A comparison is carried out of the two systems, taking into account their advantages and disadvantages, and the reasons for the global success of the title registration model are indicated. On the grounds of the regulations adopted in Scotland and the Republic of South Africa the author makes also an attempt to characterize the mixed systems, which are generally based on the deeds recordation model but employ some solutions typical for the title registration system. Concluding the article, the author tries to indicate the particular characteristics of title registration model which could be a source of inspiration for the potential optimization of the Polish land registry system. Zeszyty Prawnicze 13.4 / 2013 Bartosz Lewandowski Uniwersytet Warszawski František Weyr (1879-1951). zapomniany normatywista We współczesnej teorii prawa dostrzegalne jest niesłabnące zainteresowanie normatywizmem. Ten kierunek filozoficznoprawny cieszy się szczególną popularnością w Stanach Zjednoczonych oraz krajach Europy Zachodniej. Jako jego głównych reprezentantów jednym tchem wymienia się najbardziej znanych przedstawicieli tzw. wiedeńskiej szkoły normatywistycznej1 ‒ Adolfa Juliusa Merkla (1890-1970), Alfreda Verdross’a (1890-1980) oraz – przede wszystkim najwybitniejszego z nich ‒ Hansa Kelsena (1881-1973). Błędem jest jednak utożsamianie tego kierunku w teorii prawa wyłącznie z ośrodkiem austriackim. W okresie międzywojennym normatywizm był również popularyzowany na świecie przez pracowników Wydziału Prawa Uniwersytetu Masaryka w Brnie. Jednym z nich był František Weyr (1879-1951), zwany „Platonem czeskiej filozofii prawa”2. Ten prawnik i myśliciel był niewątpliwie najwybitniejszym przedstawicielem czechosłowackiego ośrodka normatywistycznego. Często zapomina się, że stworzył podwaliny nowej doktryny prawnej zanim zrobił to jego przyjaciel H. Kelsen3. Co istotniejsze, uczynił to całkowicie niezależnie od Austriaka. Niniejszy artykuł ma na celu zwrócenie uwagi na 1 W zasadzie określanej precyzyjnie mianem „Wiedeńskiej Szkoły Teorii Prawa” – die Wiener rechtstheoretische Schule. 2 Tak krytycznie nastawiony do myśli F. Weyra: V. Čermák, O podstatě práva, Praha 1940, s. 10. 3 V. Kubeš, Právní filozofie XX. století, Brno 1947, s. 45. 92 Bartosz Lewandowski [2] działalność tego nieobecnego w polskiej nauce prawa normatywisty, którego dorobek był imponujący. František Weyr przyszedł na świat w 1879 roku w cesarskim Wiedniu w rodzinie inteligenckiej jako najstarsze z trójki dzieci. Jego ojciec – Emil Weyr ‒ był matematykiem, powołanym na stanowisko profesora w Wyższej Szkole Technicznej w Pradze w wieku 23 lat4, a cztery lata później także na Uniwersytecie w Wiedniu (1875 r.). Eduard Weyr ‒ stryjek prawnika ‒ był również matematykiem i profesorem na praskiej Politechnice. Podobną ścieżkę kariery wybrał jego dziadek – także František. Po śmierci Emila Weyra w 1894 roku cała rodzina przeniosła się do Pragi, gdzie młody František uczęszczał do niemieckiego gimnazjum. Podjął również aktywną naukę języka czeskiego, którego w tamtym czasie dobrze nie znał. Wybierając drogę zawodową, nie poszedł jednak w ślady swoich krewnych. Podjął decyzję o wstąpienia na czeski Wydział Prawa Uniwersytetu Karola-Ferdynanda. W trakcie swojej edukacji na uniwersytecie, Weyr zetknął się z wieloma osobistościami z kręgu nauki i polityki. Uczęszczał m.in. na wykłady Tomáša Garrigue Masaryka z zakresu filozofii. Po ukończeniu studiów w 1903 roku Weyr powrócił do Wiednia, gdzie pracował m.in. jako urzędnik administracji politycznej w Urzędzie Miasta. Jednocześnie pracował nad swoją pracą habilitacyjną „Wprowadzenie do teorii jednolitego systemu prawnego”, na podstawie której ubiegał się o prawo do podjęcia pracy dydaktycznej w dziedzinie prawa administracyjnego na Wydziale Prawa Uniwersytetu Karola-Ferdynanda w Pradze. Weyr w swojej książce, opublikowanej w 1908 roku5, podejmował zagadnienia aktualne dla normatywizmu – w tym – krytykę sztucznego podziału prawa na prawo publiczne i prywatne. Sam czechosłowacki prawnik przyznał, że jego pierwsze poglądy powstały niezależnie od myśli H. Kelsena, choć niemal równocześnie z nią6. 4 Allgemeine deutsche Biographie: Werenfels ‒ Wilhelm d. Jüngere, Leipzig 1897, s. 283. 5 F. Weyr, Příspěvky k teorii nucených svazků, Praha 1908 oraz Tenże, Zum Problem eines einheitlichen Rechtssystems, «Archiv des öffentlichen Rechts» 23/1908. 6 Tenże,Teorie práva, Brno 1936, s. 332. [3] František Weyr (1879-1951) 93 W grudniu 1908 roku Weyr pozytywnie odbył kolokwium habilitacyjne na Wydziale Prawa Uniwersytetu Karola w Pradze, jednakże zostało to potwierdzono postanowieniem Ministerstwa Kultury i Nauczania dopiero w marcu następnego roku. Młody naukowiec musiał wybrać między Wiedniem a Pragą. Zaproponowano mu stanowisko docenta, z tym jednak zastrzeżeniem, że zdecyduje się na pobyt w prowincjonalnej wówczas Pradze. Nie było dziełem przypadku, że młody prawnik otrzymał w tym samym momencie, od wysokiego urzędnika Ziemskiej Kancelarii Statystycznej7, propozycję objęcia stanowiska koncepisty. Ze względu na problemy z zatrudnieniem w Wiedniu, w sierpniu 1909 roku trzydziestoletni wówczas Weyr zdecydował się na ponowny wyjazd do Pragi. Drugi pobyt młodego filozofa i prawnika w Pradze był krótszy i trwał tylko trzy lata. Przyniósł mu jednak więcej sukcesów na polu naukowym i zawodowym. Weyr objął posadę w Ziemskiej Kancelarii Statystycznej. Pracował również na Wydziale Prawa Uniwersytetu w Pradze jako docent oraz na Politechnice Praskiej w charakterze docenta, zastępcy profesora, prowadzący wykłady oraz egzaminy z zakresu prawa publicznego. W okresie między rokiem 1910-1912 – ze względu na wielość obowiązków – F. Weyr nie publikował dużo. Nie zaniedbywał jednak polemik ze swoimi przeciwnikami. Do najgłośniejszych z nich należał spór naukowy z Jiřím Hoetzlem8 ‒ późniejszym profesorem Uniwersytetu Karola w Pradze i przewodniczącym Komisji Prawodawczej Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, odpowiedzialnej za kształt Karty Konstytucyjnej Republiki Czechosłowackiej z 1920 roku. Podłożem konfliktu była krytyka pracy habilitacyjnej Weyra, opublikowana przez konstytucjonalistę na łamach czasopisma Przegląd Nauk o Państwie i Prawie („Sborník věd právních a státních”). 7 Zemská statistická kancelář – był to organ wykonawczy Ziemskiego Urzędu Statystycznego Królestwa Czeskiego (Zemský statistický úřad Království českého) powstałego uchwałą Sejmu Czeskiego dnia 6 marca 1897 roku. Drugim jego organem wykonawczym była Komisja Statystyczna (Statistická komise). 8 Jiří Hoetzel (1874-1961) – znany czechosłowacki prawnik i polityk. Zajmował się czechosłowackim prawem konstytucyjnym. Przewodniczący Komisji Prawodawczej Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Profesor Uniwersytetu Karola w Pradze. 94 Bartosz Lewandowski [4] Spór przeniósł się z pola naukowego na osobisty i po pewnym czasie obaj adwersarze nie rozmawiali ze sobą i ignorowali się. Przybrało to formę permanentnego konfliktu. Wymiana poglądów na łamach prasy naukowej dotyczyła przede wszystkim kwestii zasadności podziału prawa na prawo publiczne i prywatne. Pogląd Weyra o jednolitości systemu prawa spotkał się z powszechną krytyką ze strony prawników praskich. Nieoczekiwana pomoc i wsparcie naukowe przyszło z zagranicy, a konkretnie z Wiednia, gdzie młody wówczas prawnik H. Kelsen opublikował w 1911 roku swoje słynne dzieło „Hauptprobleme der Staatsrechtslehre”9. Od tego momentu spór prawniczy przybrał wymiar międzynarodowy, w którym Austriak podzielał poglądy Weyra. W 1912 roku po raz pierwszy spotkali się osobiście. Z czasem ich sympatia przerodziła się w dożywotnią przyjaźń. Czechosłowak pozostawał pod znacznym wpływem koncepcji Kelsena10, nie przestając być jednak wiernym swoim dawnym poglądom. W okresie drugiego pobytu w Pradze – z inicjatywy przyjaciela Karela Engliša11 – Weyr uzyskał propozycję objęcia stanowiska profesora w Czeskiej Szkole Technicznej w Brnie. Stanowiło to spełnienie jego młodzieńczych marzeń. Ofertę przyjął i od 1912 roku do końca życia był związany ze stolicą Moraw. Jego związek z miastem Gregora Mendla miał również wymiar osobisty. Na krótko przed sprowadzeniem się do Brna ten ponad trzydziestoletni prawnik ożenił się z nauczycielką ze szkoły miejskiej, Heleną Marskesovą. Podczas swojej pracy w Czeskiej Szkole Technicznej František Weyr zajmował się naukowo szeregiem dziedzin prawa, m.in. prawem budowlanym, patentowym, wodnym czy cywilnym. Działalność na 9 H. Kelsen, Hauptprobleme der Staatsrechtslehre, entwickelt aus der Lehre vom Rechtssätze, Tübingen 1911. 10 M. Słownik historii doktryn politycznych, red. M. Jaskólski, IV, Warszawa 2007, s. 265. 11 Karel Engliš (1880-1961) – czechosłowacki ekonomista i polityk, twórca teleologicznej teorii gospodarczej. Poseł Zgromadzenia Narodowego z ramienia narodowych demokratów w latach 1920-1925. Od roku 1934-1939 Naczelnik Narodowego Banku Czechosłowackiego. Od 1919 roku pierwszy Rektor Uniwersytetu T. Masaryka w Brnie. W latach 1947-1948 rektor Uniwersytetu Karola w Pradze. [5] František Weyr (1879-1951) 95 uczelni technicznej nie pozwoliła mu jednak realizować i rozwijać swoich oryginalnych koncepcji prawnych. Znakomitą szansą byłaby praca na wydziale prawa, ten jednak jeszcze wtedy w Brnie nie istniał. Dość spokojny pobyt Weyra w stolicy Moraw przerwał wybuch pierwszej wojny światowej i powołanie go do służby wojskowej. Po powstaniu niepodległej Pierwszej Republiki Czechosłowackiej 28 października 1918 roku konieczne było zorganizowanie politycznego oraz intelektualnego zaplecza dla nowego państwa. Działalność organizacji, mających na celu zwrócenie uwagi na konieczność istnienia niezależnego państwa Czechów i Słowaków – w których główną rolę odgrywali m.in. T. G. Masaryk oraz Edvard Beneš – rozpoczęła się już w pierwszych dniach Wielkiej Wojny12. František Weyr zaangażował się w powojenną odbudowę niepodległej Republiki. Komitet Wykonawczy Czechosłowackiej Narodowej Demokracji delegował Weyra oraz K. Engliša w charakterze posłów do Czechosłowackiego Rewolucyjnego Zgromadzenia Narodowego (1918-1920). W ławach poselskich breński normatywista zasiadał m.in. z takimi osobistościami świata polityki, jak Alois Rašín13, Karel Kramář14, Adolf Stránský15 czy przedstawicielami 12 Kulisy konspiracyjnej działalności politycznej Czechów i Słowaków przedstawia E. Beneš, Odrodzenie Narodów, Warszawa-Kraków-Poznań-Lwów, [brak daty wydania polskiego]. 13 Alois Rašín (1867-1923) – czechosłowacki ekonomista i polityk. Członek Narodowego Komitetu Czechosłowackiego, który 28 października 1918 roku proklamował powstanie niepodległej Czechosłowacji. Poseł Zgromadzenia Narodowego z ramienia narodowych demokratów. W latach 1918-1919 pierwszy Minister Finansów Republiki Czechosłowackiej. Postrzelony 5 stycznia 1923 roku przez związanego z komunistami anarchistę Josefa Šoupala. W wyniku zamachu zmarł w szpitalu kilka tygodni po zdarzeniu.; M. Surosz, Pepiki. Dramatyczne stulecie Czechów, Warszawa 2010, s. 208; L. Soukup, V. Valentová, Právníci spolutvůrci Československé republiky roku 1918, [w:] Acta historico-iuridica Pilsnensia 2006, red. V. Knoll, Plzeň 2007, s. 186. 14 Karel Kramář (1860-1937) – czechosłowacki polityk narodowo-konserwatywny, pierwszy premier Republiki Czechosłowackiej w latach 1918-1919. W lipcu 1918 roku stanął na czele Czechosłowackiego Komitetu Narodowego. Był jednym z ojców założycieli Czechosłowacji. Od 1919 do 1934 roku sprawował mandat posła do Zgromadzenia Narodowego, po czym wycofał się z polityki. 15 Adolf Stránský (1855-1931) – czechosłowacki dziennikarz i polityk, założyciel gazety Lidové noviny. Jeden z członków Czechosłowackiego Komitetu Narodowego. 96 Bartosz Lewandowski [6] kultury, jak chociażby Alois Jirásek16, Viktor Dyk17 czy Jan Herben18. W działalności politycznej Weyr mocno zaangażował się w pracę Komitetu Konstytucyjnego (ústavní výbor)19, któremu przewodniczył twórca tymczasowej ustawy zasadniczej20 Alfréd Meissner. Pełnił w nim funkcję wiceprzewodniczącego21, którą dzielił z Františkiem Hnídkiem22. Stąd dostrzegalny jest jego znaczny wpływ na przygotowywanie Karty Konstytucyjnej Czechosłowacji uchwalonej 29 lutego 1920 roku. W latach 1918-1920 poseł Rewolucyjnego Zgromadzenia Narodowego, a w okresie od 1920-1925 senator. Pierwszy Minister Handlu niepodległej Republiki Czechosłowackiej w rządzie Karela Kramařa. 16 Alois Jirásek (1851-1930) – czeski pisarz i dramaturg, przedstawiciel realizmu, autor powieści historycznych. W nowo powstałej Czechosłowacji był posłem Rewolucyjnego Zgromadzenia Narodowego z ramienia czechosłowackich narodowych demokratów. W wyborach parlamentarnych w roku 1920 uzyskał fotel senatorski w Zgromadzeniu Narodowym. Senatorem był do roku 1925. Zajmował się polityką aż do momentu, w którym ciężko zachorował, co uniemożliwiło mu także dalszą twórczość. W latach 1918, 1919, 1921 i 1930 był nominowany do Nagrody Nobla w dziedzinie literatury. 17 Viktor Dyk (1877-1931) – czechosłowacki poeta, prozaik, polityk i prawnik. W 1918 roku był jednym z założycieli czeskiej partii narodowo-demokratycznej. Zaliczał się do konserwatystów. W okresie Pierwszej Republiki Czechosłowackiej był jednym z najbardziej aktywnych przeciwników rządu T. Masaryka. 18 Jan Herben (1857-1936) – czechosłowacki polityk, dziennikarz, pisarz i historyk. Członek Czechosłowackiego Komitetu Narodowego, następnie Rewolucyjnego Zgromadzenia Narodowego. W latach 1920-1925 senator z ramienia Narodowej Demokracji. W latach późniejszych związany z Narodową Partią Pracy oraz ze stronnictwem narodowosocjalistycznym. 19 W II Rzeczypospolitej odpowiednikiem tego ciała parlamentarnego była komisja konstytucyjna. 20 Chodzi o ustawę o tymczasowej konstytucji z 13 listopada 1918 roku; Zákon o prozatímní ústavě, Sbírka zákonů a nařízení státu československého (dalej: Sb. z. a n.) č. 37/1918. 21 Wybrany przez Zgromadzenie Narodowe na drugim posiedzeniu w dniu 15 listopada 1918 roku; Těsnopisecká zpráva o II. schůzi Národního shromáždění československého v Praze dne 15. listopadu 1918; wersja protokołu dostępna na stronie internetowej Biblioteki Elektronicznej Izby Poselskiej Czeskiej Republiki pod adresem: http://www. psp.cz/sqw/hp.sqw?k=82. 22 J. Rychlik, Ústava ČSR z roku 1920 – historické souvislosti, [w:] Československá ústava 1920. Devadesát let poté, red. M. Loužek, Praha 2010, s. 51. [7] František Weyr (1879-1951) 97 Mylne jest jednak wyobrażenie o istotnym wpływie normatywistycznych koncepcji Weyra na kształt instytucjonalny niepodległej Republiki. Projekt ustawy zasadniczej przygotowywany był przez jego głównego naukowego przeciwnika J. Hoetzela. Jan Filip wyraźnie zwracał na to uwagę, pisząc: „W 1919 roku kiedy kończono prace przygotowaniem nowej konstytucji, wpływ tej teorii [czystej teorii prawa – przyp. B.L.] w gronie autorów tekstu projektu, był znikomy. Projekt był przygotowany przez prof. Jerzego Hoetzela, wówczas jednego z najważniejszych oponentów czystej teorii prawa i jej głównego przedstawiciela w Czechosłowacji F. Weyra. Jest to więc projekt samoistny, niezależny od Austrii, przeciwnie, jest krytyczny wobec doświadczeń monarchii austriackiej. … Protokoły z posiedzeń Komitetu Konstytucyjnego rewolucyjnego Zgromadzenia Narodowego są tego świadectwem. Dowodzą, że dużą rolę na posiedzeniach Komitetu odegrał czynnik psychologiczny – potrzeba rozstania się z byłym państwem”23. Weyr podczas swojej działalności w parlamencie czechosłowackim był współautorem szeregu projektów ustawy, w tym: ustawy o likwidacji szlachectwa i tytułów, ustawy o powołaniu Sądu Najwyższego w Brnie oraz o powołaniu Najwyższego Urzędu Kontroli i Księgowości. Działalność czechosłowackiego normatywisty nie ograniczała się wyłącznie do prac nad kształtem konstytucyjnym niepodległego państwa. Czynił starania, aby powołać w Brnie wyższą uczelnię i otworzyć wydział kształcący przyszłą elitę prawniczą w kraju. Dnia 28 stycznia 1919 roku Rewolucyjne Zgromadzenie Narodowe przyjęło jedną z pierwszych ustaw24, na mocy której utworzono Uniwersytet T. Masaryka w Brnie. Głównym pomysłodawcą i autorem projektu tego aktu normatywnego był Weyr i K. Engliš. Od tego momentu w Brnie funkcjonowała druga co do wielkości – po Uniwersytecie J. Filip, Dorobek pierwszego Sądu Konstytucyjnego Republiki Czeskiej (19932003), [w:] Ustroje, doktryny, instytucje polityczne. Księga jubileuszowa Profesora zw. dra hab. Mariana Grzybowskiego, red. J. Czajowski, J. Karp, G. Kuca, A. Kulig, P. Mikuli, A. Opałek, Kraków 2007, s. 76 przyp. 4. 24 Zákon ze dne 28. ledna 1919, kterým se zřizuje druhá česká universita, Sb. z. a n. č. 50/1919. 23 98 Bartosz Lewandowski [8] Karola w Pradze – czechosłowacka uczelnia wyższa. W późniejszym okresie stanowiska profesorów zwyczajnych na Wydziale Prawa uzyskali nie tylko sam Weyr – z zakresu prawa konstytucyjnego – i K. Engliš, ale również m.in. Josef Vacek, Bohumil Baxa, a status profesora nadzwyczajnego Rudolf Dominik. Pierwszym dziekanem Wydziału Prawa – mającego siedzibę do 1932 roku w gmachu przy ul. Antoninskiej25 ‒ został Weyr, który pełnił tę funkcję trzykrotnie w latach 1919-1920, 1927-1928 oraz 1935-1936. W 1923 roku pełnił również przez rok funkcję rektora Uniwersytetu w Brnie. Do dzisiaj jego nazwisko jest zaliczane do najbardziej znanych pracowników uczelni, a jego zasługi są doceniane przez obecnych jej przedstawicieli26. Pierwszy rok akademicki na nowo powstałym Wydziale Prawa, František Weyr rozpoczął wykładami na temat podstaw filozofii prawa, która była przedmiotem wprowadzającym do studiów prawniczych dla studentów pierwszego roku. Dopełnieniem tego przedmiotu było seminarium, które charakteryzowało się tym, iż niemal wszyscy jego słuchacze zostali z czasem pracownikami Wydziału Prawa Uniwersytetu brneńskiego ze stopniem docenta. Do nich należeli m.in.: Zdeněk Neubauer (prawo konstytucyjne), Adolf Procházka i Karel Gerlich (postępowanie cywilne), Vladimír Kubeš (prawo cywilne), Jaroslav Pošvář (prawo administracyjne i nauka o administracji), Vladimír Vybral (prawo finansowe i gospodarcze), Hynek Bulín (postępowanie cywilne), Václav Chytil (polityka gospodarcza i statystyka oraz prawo gospodarcze), Kazimír Čakrt (prawo finansowe) oraz Josef Keprt (prawo karne i postępowanie karne). Znaczna część wychowanków została później profesorami na brneńskim Wy- 25 Potem Wydział Prawa został przeniesiony do obecnej siedziby przy ul. Veveří 70. Budowa nowego gmachu rozpoczęła się wbudowaniem kamienia węgielnego w obecności ówczesnego Prezydenta Pierwszej Republiki T. Masaryka dnia 9 czerwca 1928 roku. Autorem projektu nowej budowli był praski architekt Alois Dryák. 26 Znamiennym faktem jest, że w 1999 roku opublikowano artykuł z okazji jubileuszu urodzin Františka Weyra i powstania Wydziału Prawa Uniwersytetu Masaryka; M. Večeřa, František Weyr a Právnická fakulta MU jubilanty, «Časopis pro právní vědu a praxi» 1/1999, s. 93-100. [9] František Weyr (1879-1951) 99 dziale Prawa, tworząc w okresie międzywojennym tzw. „brneńską neokantowską szkołę prawa”27. Działalność na Uniwersytecie T. Masaryka pozwoliła Weyrowi rozwinąć swoje koncepcje teoretyczno-prawne i opublikować je w formie książki. W roku 1920 ukazała się – pisana w latach 1914-1915 ‒ pierwsza pozycja tego autora Podstawy filozofii prawa28. Zaprezentował w niej własną koncepcję teorii normatywnej29 w początkowym okresie jej rozwoju. M. Večeřa uznaje pierwsze dzieło brneńskiego teoretyka za punkt zwrotny w czeskiej filozofii prawa, co najmniej na płaszczyźnie noetycznej oraz metodologicznej30. Praca Weyra licząca 244 strony powstawała już wcześniej ‒ w latach 1914-1915. Pomimo faktu, iż była tworzona pod znacznym wpływem Kelsenowskiej „czystej teorii prawa”, autor przedstawił w niej szereg swoich oryginalnych poglądów na prawo. Czechosłowak zdecydował się dokonać podziału książki na dwie części. W pierwszej rozróżnił oraz przeciwstawił sobie kauzalną (opartą na naukach przyrodniczych) metodę poznania z metodą normatywną (prawniczą). Podzielił zatem koncepcję swojego wiedeńskiego przyjaciela H. Kelsena, który również rozróżnił świat „jaki jest” ‒ oparty na związkach przyczynowych ‒ oraz świat „powinności” („jaki ma być”) zdeterminowany normami prawnymi. W podziale tym dostrzegalne jest oparcie się obu autorów na pracach Immanuela Kanta i jego koncepcji dualizmu bytu (Sein) i powinności (Sollen). Teoria normatywna ma na celu zbadanie poznawczych oraz logicznych podstaw systemu powinności. Różnica między wiedeńczykiem a Weyrem polegała na tym, że Kelsen czerpał inspirację 27 L. Vojáček, Brněnská právnická fakulta v meziválečném období let 1919-1939, [w:] Československé právo a právní věda v meziválečném období a jejich místo ve střední Evropě, red. K. Malý, L. Soukup, Praha 2010, s. 126-247. 28 F. Weyr, Základy filosofie právní, Brno 1920. 29 Sam Weyr zwracał uwagę na to, że kreślenie „teoria normatywna” może być mylące, bowiem normatywna może być nie tyle sama teoria, ale metoda poznania; zob. F. Weyr, Hans Kelsen (k jeho padesátým narozeninám). Zároveň příspěvek k povšechné charakterisaci vývoje právní vědy ve XX. století u nás a Linde, «Časpopis pro právní a státní vědu» 1-2/1932 (nadbitka), s. 2 przyp. 1. 30 M. Večeřa, František Weyr, právní filozof, státovědec a právník, «Časopis pro právní vědu a praxi» 2/2001, s. 119. 100 Bartosz Lewandowski [10] z marburskiej neokantowskiej szkoły filozoficznej i prac Hermanna Cohena w tym względzie31, Weyr natomiast nawiązywał do interpretacji Kanta, dokonywanej przez Arthura Schopenhauera32, co stwierdził wprost w jednej ze swoich książek33. Ostatni z filozofów niemieckich i przedstawiciel pesymizmu w filozofii odrzucał w swoich rozważaniach oddzielenie przez myśliciela z Królewca rozumu praktycznego i teoretycznego, przyjmując w tym względzie koncepcję monistyczną. W dalszej części Podstaw filozofii prawa Weyr dokonuje analizy i podziału pojęcia normy w najszerszym jej znaczeniu. Zajmuje się i starannie oddziela podmiot normy (normotwórcę) od podmiotu powinności czy uprawnienia oraz omawia ocenę działań intelektu przy poznaniu normatywnym. Podsumowując, stwierdza, że prawoznawstwo („nauka o prawie” – věda o právu) powinno być utożsamiane z wiedzą o normach prawnych. Nie jest to bowiem jedyna nauka o normach. Zalicza się do nich między innymi etyka, która była najbliższa prawoznawstwu. Następnie Weyr przeszedł do analizy związku prawoznawstwa z socjologią, etyką oraz historią. W swoim dziele wyraźnie podkreślił rozdział między czynnością prawodawczą (praktyczną) a poznaniem normatywnym (teoretyczną). Wyróżnił także dynamiczny (cechujący system prawny) i statyczny (cechujący system moralny) charakter powiązań hierarchicznych w systemach normatywnych. Wyraźnie rozgraniczył także sferę kognitywną oraz woluntarystyczną, twierdząc, że prawoznawstwo powinno się zajmować jedynie sferą poznawczą prawa. Wynikały z tego dalsze bardzo istotne konsekwencje. Normatywiści uważali, że normatywizm cechuje ostra tendencja aideologiczna34. Jednocześnie akcentowali relatywizm, przejawiający się w stwierdzeniu, że naukowe poznanie bezpośrednich wartości, H. Kelsen, Hauptprobleme der Staatsrechtslehre, entwickelt aus der Lehre vom Rechtssätze, Tübingen 1923, s. 17. 32 V. Kubeš, Dějiny myšlení o státu a právu ve 20. století se zřetelem k Moravě a zvláště Brnu, I, Brno 1995, s. 142. 33 F. Weyr, Teorie…, s. 335-336. 34 Zarzut taki w odniesieniu do prac H. Kelsena stawiał wielokrotnie Jerzy Wróblewski: zob. J. Wróblewski, Krytyka normatywistycznej teorii prawa i państwa Hansa Kelsena, Warszawa 1955, s. 101. 31 [11] František Weyr (1879-1951) 101 normy podstawowej (zwanej też za Jaromirem Sedláčkiem „normą najwyższą” – nejvyšší norma35) nie jest naukowo możliwe36. Teoria normatywna pragnie poznawać prawo, jakie jest, a nie, jakie ma być albo jakie będzie. Pragnie być wiedzą o prawie, a nie polityką prawa37. Druga część książki wydanej w 1920 roku została poświęcona podstawowym pojęciom prawnym takimi jak: prawo, porządek prawny, źródła prawa, norma prawna, powinność, osoba prawna czy też państwo i jego funkcje. W rozbiorze poszczególnych pojęć Weyr rozwinął swoje metodologiczne koncepcje, dokonując konstatacji polemicznych względem H. Kelsena. W szczególności w odniesieniu do konstrukcji normy prawnej František Weyr był zdania, że dowód obowiązywania (ważności) systemu prawnego (porządku prawnego – právní řad) należy do dziedziny metanormatywnej. Rozważania, obejmujące zainteresowanie się filozofa systemem prawnym, zamyka zgodnym z Kelsenem poglądem, że podział prawa na prawo publiczne i prywatne stanowi istotny błąd obarczony wadą relatywizmu. Weyr, podobnie jak wiedeńczyk, był w tej materii konsekwentnym monistą38. J. Sedláček, Občanské právo československé, Brno 1931, s. 12. M. Zirk-Sadowski, Wprowadzenie do filozofii prawa, Warszawa 2011, s. 45, co prawda w odniesieniu do koncepcji Kelsena, pisał, że „transcendentalna kategoria normy podstawowej stanowi warunek umożliwiający poznanie prawa pozytywnego”. 37 R. Rázková, Uplynulo 120 let od narození prof. Františka Weyra, «Časopis pro právní vědu a praxi», 1/1999, s. 102. 38 H. Kelsen stwierdzał, że w związku z tym, iż oświadczenie woli w publicznoprawnych aktach państwa i prywatnoprawnych aktach jednostek jest dalszym ciągiem procesu wytwarzania się woli państwa. Tak, jak w zwierzchniczym akcie woli państwa, tak w akcie prywatnoprawnym dokonuje się zindywidualizowanie ogólnej (generalnej) normy w pierwszym wypadku prawa administracyjnego, a w drugim ustawy cywilnej. Z punktu widzenia uniwersalistycznego czysta teoria prawa jest zawsze skierowana ku całości porządku prawnego, jako ku woli państwa, która – jako wynik procesu wytwarzania prawa – musi być jednolita; H. Kelsen, Czysta teorja praw (Metoda i pojęcia zasadnicze), Warszawa 1934, s. 62-63. Nie jest to koncepcja nowa. Już Thomas Hobbes pisał, że wola suwerena (nieutożsamianego z państwem) ustanawia reguły prawa prywatnego. Nie sposób oddzielić zatem prawa prywatnego i prawa publicznego. Nie był jednak w tej materii konsekwentny, gdy rozróżniał wyraźnie sytuację, w której państwo działało w sferze imperium, a kiedy działało 35 36 102 Bartosz Lewandowski [12] Książka Podstawy filozofii prawa jako pierwsza zawierała wykład teorii normatywistycznej, dokonany przez Weyra. Wzbudziła tym spore kontrowersje. Początkowo w gronie naukowców Wydziału Prawa Uniwersytetu T. Masaryka koncepcje przedstawione w książce były dobrze przyjęte. Wspierali je K. Engliš, J. Sedláček oraz R. Dominik. Ten ostatni zmienił dość szybko swoje podejście do normatywizmu i stał się jego krytykiem. Podział w gronie profesorów brneńskiej uczelni stał się faktem. Grono krytyków poglądów Weyra, wśród których oprócz prof. Dominika znaleźli się znawcy historii prawa: Bohumil Baxa czy Josef Vacek, spierało się ze znacznie liczniejszą grupą zwolenników jego normatywistycznych koncepcji. Należeli do niej m.in. K. Engliš czy Jaroslav Kallab. Ten ostatni co prawda nigdy nie opowiedział się wprost za teorią Weyra, ale też jej nie odrzucił. Co interesujące, zwolennicy normatywizmu polemizowali ze sobą na łamach czasopism naukowych oraz publikacji książkowych. Szkoła nie była jednolita pod względem poglądów na prawo. Profesor prawa cywilnego J. Sedláček już w 1919 roku opublikował pracę Własność i prawo własności (Vlastnictví a vlastnická práva), w którym podejmował zagadnienia z perspektywy normatywizmu prawniczego. W 1931 roku ukazała się jego głośna książka Czechosłowackie prawo cywilne (Občanské právo československé)39, w której rozwinął swoje poglądy w tej materii. W jej treści dostrzegalny był znaczny wpływ koncepcji I. Kanta. J. Sedláček postulował zastąpienie określenia teorii normatywistycznej mianem „normologii”. Jego zdaniem jest to nauka, zajmująca się funkcjami prawa, w znaczeniu intelektualnych (psychologicznych) związków między normami. Stanowisko normatywistyczne usiłował zatem uzupełnić o aspekt teleologiczny. Kolejnym ważnym dziełem Weyra była opublikowana w 1936 roku Teoria prawa40. Zgodnie ze słowami samego autora można stwierdzić, iż książka ta była kamieniem milowym w jego twórczości, dotyczącej teorii prawa i stanowiła podsumowanie ogólnych myśli filozofa podw sferze dominium; zob. T. Hobbes, Lewiatan, czyli materia, forma i władza państwa kościelnego i świeckiego, Warszawa 2009, s. 306-307, 337. 39 Zob. przyp. 35. 40 Zob. przyp. 6. [13] František Weyr (1879-1951) 103 czas jego całej działalności. Dzieło zostało podzielone na dwie części i 46 paragrafów. Pierwszą Weyr określił jako ogólną, bowiem dotyczyła filozoficznych podstaw i źródeł koncepcji teoretyczno prawnych autora – w tym transcendentalnej filozofii Kanta. Podkreślił, że nie może istnieć nauka prawa bez podstaw filozoficznych. W przypadku czystej nauki prawa wskazywał na konieczność jednolitości całego poznania naukowego (noetycznego). Samą noetykę Weyr uznawał za filozoficzną dyscyplinę zajmującą się poznaniem, która ze względu na swój formalny charakter różni się od filozofii „materialnej”, a która dotyczy mądrości człowieka. Wyróżniał noetykę normatywną (zwaną ewentualnie normologią), teleologiczną (teleologia) i kauzalną (etiologia)41. Brneński filozof z jednej strony uznaję noetykę za dyscyplinę filozoficzną, z drugiej dostrzega jej pokrewieństwo z dyscyplinami ścisłymi, do których zaliczał logikę i matematykę (arytmetykę i geometrię). Zdaniem Weyra także normologia nosi cechy nauki ścisłej, bowiem jest nauką o abstrakcyjnych formach myślenia – abstrahujących od treści norm prawnych. Jej stosunek do konkretnych nauk normatywnych (do których zaliczał etykę i nauki prawne) jest analogiczny do stosunku matematyki do dyscyplin ją stosujących (np. mechaniki). Jak stwierdza Antonín Špiruda, Weyr za cel stawiał sobie zbudowanie teorii prawa jako nauki ścisłej, co jest najwartościowszym, ale najbardziej niedocenionym aspektem jego teorii normatywnej42. Wyjaśnienia wymaga, iż František Weyr dzielił dyscypliny naukowe na realne, formalne i filozoficzne. Do pierwszych zaliczał m.in. nauki prawne, socjologię, psychologię, historię, językoznawstwo, fizykę, chemię. Za przedmiot poznania wyznaczają one pewien fragment rzeczywistości, tzn. pewien rodzaj rzeczy występujący w określonym czasie i przestrzeni. Sposób poznania dla dyscyplin realnych jest jednakowy. Punkt wyjścia stanowią odbierane za pomocą zmysłów ustalenia empiryczne, które stanowią „odbicie” poszczególnych zjawisk (przedmiotów). Z nich, drogą indukcyjną, wyciągane są wnioski F. Weyr, Teorie…, s. 23. Antonín Špiruda, Význam metodologického přístupu Františka Weyra, [w:] Dny práva – 2009 – Days of Law, Brno 2010, s.766. 41 42 104 Bartosz Lewandowski [14] o charakterze ogólnym. Uporządkowany zbiór wiedzy ogólnej natomiast to teoria. Nauki formalne nie zajmują się fragmentem rzeczywistości, ale jej abstrakcyjną formą albo strukturą. Tradycyjnie chodzi tutaj o struktury pochodności (logika), wielkości (arytmetyka) oraz powierzchni (geometria). Podstawę nauk formalnych stanowią abstrakcyjne (wyimaginowane) obiekty, jak liczby czy twierdzenia. Metodą rozwijania podstawowych twierdzeń jest dedukcja. Poznanie formalne jest niezależne od zmysłowego, stąd określa się je mianem apriorycznego. Trzecią dyscypliną naukową, zgodnie z poglądami Weyra, jest filozofia. Została wyraźnie wydzielona, bowiem przedmiot i metody poznania są w ramach poznania filozoficznego podporządkowane celowi, którym jest określenie miejsca i roli człowieka w świecie. Filozofia często przekracza możliwości empirycznego i formalnego dowodzenia. W metodzie poznania dopuszcza pewną dozę subiektywizmu, który jest na gruncie nauk formalnych i realnych zwyczajnie wykluczony. W swojej Teorii prawa Weyr wykazał również, że odpowiednikiem „istnienia” w nauce przyrodniczej jest „moc obowiązująca” (platnost43) w normatywności. W związku z powyższym przyroda istnieje, a norma jest obowiązująca (ważna). Weyr przeciwstawia wolę intelektowi, a postępowanie poznaniu. Dalej określił pojęcie „normy” jako wyraz tego, „co ma być”, starannie odróżnia „obowiązywanie” normy od jej „skuteczności”. Dokonywał rozróżnienia między „normą” a „wartością”, między „dynamicznym” (genetycznym) a „statycznym” badaniem systemu prawnego44 czy miedzy wykładnią a stosowaniem norm prawnych. W Teorii prawa František Weyr na gruncie Kanta i Schopenhauera rozwija normatywną metodę poznania jako naukę zbliżoną do logiki i matematyki. Jej podstawą jest pojęcie normy prawnej, którą uznaje za noetyczną formę. Kilkakrotnie zaznacza jednak, że nie ma Termin ten może być również tłumaczony jako „ważność”. Ze względu jednak na sens sformułowania trafniejsze wydaje się użycie określenia „moc obowiązująca”. 44 Kwestia dotyczyła w tym przypadku odpowiedzi na pytanie, czy, badając system prawny, bierze się pod uwagę wyłącznie normy prawne obowiązujące, czy również przyszłe. Za drugą koncepcją odpowiadał się między innymi Adolf Procházka. 43 [15] František Weyr (1879-1951) 105 na myśli jedynie stworzenia normatywnej noetyki, ale jej prawnicze zastosowanie. W drugiej części pracy, którą można określić jako „krytyczną”, ze względu na to, że Weyr polemicznie odnosił się do tradycyjnej teorii prawa, autor podejmuje zagadnienia normy prawnej jako przedmiotu poznania prawniczego, stosunku prawoznawstwa do socjologii i historii, a także wzajemnych relacji teorii prawa do praktyki. Szczegółowo omawia kwestie pozytywnego charakteru prawa, związku państwa i prawa, porządku prawnego w państwie i prawa międzynarodowego, źródeł prawa i osobowości prawnej, zasad tworzenia prawa oraz kryteriów tradycyjnego podziału prawa. Ostatnią część swojego dzieła Weyr poświecił rozwojowi normatywizmu oraz dwóch głównych ośrodków myśli normatywistycznej w Wiedniu i w Brnie, wykazując różnice między nimi. Ostatni rozdział Teorii prawa stanowi popis erudycji i wiedzy autora. Jaroslav Kallab – notabene często polemicznie odnoszący się do poglądów Weyra ‒ doceniając kunszt brneńskiego prawnika, pisał w 1937 roku: „Jest mało prac tak przepełnionych myślami tak filozoficznymi, jak i prawniczymi, nierzadko całkowicie nowymi oraz oryginalnie sformułowanymi, które skłaniają do dalszej refleksji, jak to dzieło, w którym Weyr zamieścił dorobek myśli, zebrany skrupulatnie i systematycznie w ciągu dwudziestu lat swojej pracy badawczej”45. W 1941 roku Czeska Akademia Nauk i Umiejętności doceniła walor naukowy książki i przyznała Weyerowi nagrodę, co stanowiło prestiżowe wyróżnienie dla autora. W ramach działalności badawczej Weyr opublikował szereg prac, dotyczących filozofii prawa. Mimo że stanowiły ogromny wkład w rozwój czechosłowackiej teorii prawa, były jedynie rozwinięciem koncepcji filozoficznoprawnych autora. W 1927 ukazała się krótka praca O metodzie socjologicznej46. Dwa lata później Cztery rozdziały z noetyki prawniczej47, a w 1935 roku Nauka prawa i nauka o prawie48, J. Kallab, Několik poznámek k Weyrovu spisu Teorie Práva, «Časopis pro právní a státní vědu» 20/1937, s. 257. 46 F. Weyr, O metodě sociologické, Brno 1927. 47 Tenże,Čtyry kapitoly z právní noetyki, Brno 1929. 48 Tenże,Právní věda a věda o právu, Praha 1935. 45 106 Bartosz Lewandowski [16] stanowiąca polemikę z J. Kallabem i K. Englišem. Ponadto w swojej działalności badawczej František Weyr zajmował się prawem konstytucyjnym49, publikując szereg prac na ten temat – w tym napisany wspólnie ze Z. Neubauerem komentarz do Karty Konstytucyjnej Republiki Czechosłowackiej z 1920 roku50. W bardzo obszernym51 dorobku naukowym Weyra znalazły się także prace, będące wynikiem zainteresowania badawczego autora prawem administracyjnym52, prawem międzynarodowym czy statystyką. W zakresie teorii państwa, bardzo ciekawe są jego rozważania w pracy Opinia publiczna w demokracji – jej charakter, organizacja i znaczenie53 czy Problem zarządzania w demokracji54 oraz w Statusie prawnym partii politycznych55. Jednym z podstawowych dzieł czechosłowackiego normatywisty jest System czechosłowackiego prawa państwowego56 wydany w 1921 roku (drugie wydanie w 1924 roku). Całokształt dorobku naukowego Weyra pozwolił Z. Neubauerowi na stwierdzenie, że „Weyr nie był jedynie filozofem prawa. W odróżnieniu od innych filozofów prawa, którzy zajmowali się wyłącznie prawem w tym obszarze, mógł on dowieść wpływu swojej noetyki w obszarach, którymi zajmował się Zob. np. pracę poświęconą tymczasowej ustawie zasadniczej Czechosłowacji z 1918 roku: Tenże,Ústava republiky československé, Brno 1919; zob. również Tenże,Českoslovenké právo ústavní, Praha 1937. 50 F. Weyr, Z. Neubauer, Ústavní listina Československé republiky: její znění s poznámkami, Praha 1931. 51 Jan Filip naliczył ok. 940 (!) pozycji bibliograficznych Weyra, uwzględniając artykuły naukowe; J. Filip, František Weyr svědek umírajícího času (k prvním dílu pamětí Františka Weyra), [w:] Místo normativní teorie v soudobém právním myšlení: (k odkazu Františka Weyra a Hanse Kelsena). Sborník z mezinárodní konference konané ve dnech 27.-28.září 2001 v Brně, Právnická fakulta MU, Brno 2003, s. 255 przyp. 17. 52 Zob. np. F. Weyr, Československé právo správní, část obecná, Brno 1920 czy F. Weyr, R. Dominik, Grundriss des čechoslovakischen Verwaltungsrechtes, Brünn 1922. 53 F. Weyr, Veřejné mínění v demokracii: jeho podstata, organisace a význam, Praha 1925. 54 Tenże,Problém správy v demokracii, Brno 1924. 55 Tenże,Úprava právního postavení politických stran, Brno 1924. 56 Tenże,Soustava českosovenského práva státního, Brno 1921. 49 [17] František Weyr (1879-1951) 107 podczas pracy na Uniwersytecie: prawem konstytucyjnym i administracyjnym”57. František Weyr był inicjatorem powstania szeregu czasopism naukowych o zasięgu zarówno krajowym, jak i zagranicznym. W niepodległej Republice był redaktorem poczytnego wówczas fachowego periodyku Czasopismo nauk o prawie i państwie (Časopis pro právní a státní vědu), wydawanego przez Morawskie Zjednoczenie Prawnicze, którego był wiceprzewodniczącym w latach 1920-1930. W składzie kolegium redakcyjnego czasopisma zasiadał aż do roku 1948, z przerwą w okresie wojny. Krótko po roku 1918 z inicjatywy Weyra rozpoczęto wydawanie Zbioru prac prawniczych i gospodarczych (Sbírka spisů právnických a národohospodářských), który był organem przeznaczonym do publikowania prac przez zwolenników normatywizmu. Od roku 1922 ukazywał się również Rocznik Naukowy Wydziału Prawa Uniwersytetu Masaryka (Vědecká ročenka Právnické fakulty Masarykovy univerzity), w redakcji którego również zasiadał Weyr. Najbardziej znanym czasopismem o zasięgu europejskim redagowanym przez Weyra był Międzynarodowy Przegląd Teorii Prawa, wydawany w języku francuskim (Revue Internationale de la Théorie du Droit) i niemieckim (Internationale Zeitschrift für Theorie des Rechts). Pomysłodawcą projektu był J. Sedláček, który zaproponował Weyrowi założenie czasopisma propagującego normatywizm na forum międzynarodowym. Brneński filozof zwrócił się z propozycją współpracy do H. Kelsena, który pozytywnie odniósł się do pomysłu. Od 1926 r. wydawnictwo R. M. Rohrer w Brnie rozpoczęło wydawanie jednego z najważniejszych czasopism propagujących normatywizm w teorii prawa. W skład kolegium wydawniczego wchodził nie tylko Weyr i Kelsen, ale również tak znani teoretycy prawa, jak m.in. Louis Le Fur, Gaston Jéze z paryskiej Sorbony czy Léon Duguit z Uniwersytetu w Bordeaux. Redaktorem naczelnym został Jaromír Sedláček, zaś sekretarzem uczeń austriackiego normatywisty Aldár Métall, który 57 Z. Neubauer, František Weyr, [w:] Sborník prací k poctě šedesátých narozenin Františka Weyra, Praha 1939, s. 9. 108 Bartosz Lewandowski [18] później sam objął kierownicze stanowisko w redakcji. Bardzo szybko Międzynarodowy Przegląd Teorii Prawa stał się oficjalnym organem Międzynarodowego Instytutu Filozofii i Socjologii Prawa, którego przewodniczącym był Le Fur, a wiceprzewodniczącymi H. Kelsen i F. Weyr. Na łamach tego czasopisma publikowali zwolennicy normatywizmu z całej Europy. Podczas drugiej wojny światowej zaprzestano jego wydawania. Kolejnym wielkim projektem głównego przedstawiciela brneńskiej normatywistycznej szkoły prawa było wydanie pięciotomowego Słownika czechosłowackiego prawa publicznego (Slovník veřejného práva československého). Weyr był autorem 25 haseł, często o charakterze monograficznym, wzbogacając dorobek czechosłowackiej myśli prawnej z zakresu prawa konstytucyjnego i teorii prawa. Słownik ukazywał się od roku 1929 do 193858, zaś ostatni tom został wydany po drugiej wojnie światowej w 1948 roku. Seria ukazywała się w Brnie nakładem wydawnictwa Polygrafia (ostatni tom był drukowany przez Rovnost). Jej edycją zajmował się nie tylko Weyr, ale również Prezydent Najwyższego Sądu Administracyjnego i późniejszy Prezydent Drugiej Republiki59, a także Protektoratu Czech i Moraw, Emil Hácha, wspomniany już J. Hoetzel z praskiego Wydziału Prawa czy Karel Laštovka z Wydziału Prawa Uniwersytetu Jana Amosa Komeńskiego. Wśród autorów haseł znalazło się wielu uczniów Weyra, w tym Jaroslav Krejčí60 – drugi i ostatni Przewodniczący Sądu Konstytucyjnego Czechosłowacji. Tom I w 1929 r., tom II w 1932 r., tom III w 1934 r. oraz tom IV w 1938 r. Pierwsza Republika Czechosłowacka istniała od powstania niepodległego państwa czechosłowackiego 28 października 1918 roku do 1 października 1938 roku, a zatem do tzw. dyktatu monachijskiego i zaboru Sudetów przez hitlerowskie Niemcy. Druga Republika obejmuje zaś późniejszy okres do 15 marca 1939, czyli do wkroczenia wojsk niemieckich do Pragi i utworzenia dzień później Protektoratu Czech i Moraw. 60 Jaroslav Krejčí (1892-1956) – Od 1920 roku do końca I Republiki pełnił służbę w Prezydium Rady Ministrów oraz funkcję Sekretarza Sądu Konstytucyjnego (1921 - 1938) a od 1938 Przewodniczącego tego Sądu. Wybitny znawca prawa konstytucyjnego, pozostający pod silnym wpływem normatywizmu. Profesor nadzwyczajny Uniwersytetu T. Masaryka w Brnie. W okresie Drugiej Republiki objął tekę Ministra Sprawiedliwości w rządzie Rudolfa Berana, co nie pozbawiało go funkcji przewod58 59 [19] František Weyr (1879-1951) 109 Działalność naukowa Františka Weyra nie ograniczała się wyłącznie do pracy na Uniwersytecie. Był on aktywnym członkiem społeczności naukowej w Czechosłowacji. Bardzo szybko wszedł w skład grona Królewskiego Czeskiego Towarzystwa Nauk (Královské české společnost nauk). Działał również w Czechosłowackiej Narodowej Radzie Badawczej (Českoslovenká národní rada badatelská). W roku 1926 uzyskał członkostwo w Czeskiej Akademii Nauk i Umiejętności (Česká akademie věd a umění), działającej od 1890 roku, co było niezwykle prestiżowym wyróżnieniem. Wystarczy dodać, że oprócz Weyra spośród całego grona naukowców z Wydziału Prawa brneńskiej uczelni wyższej członkiem Akademii był jedynie prof. J. Kallab. Uzyskując wstęp do tej instytucji, czechosłowacki normatywista kontynuował tradycję rodzinną. Wcześniej bowiem członkiem Akademii byli jego ojciec oraz stryj. Weyr należał także do szeregu zagranicznych instytucji, w tym Międzynarodowego Instytutu Statystycznego w Hadze, Międzynarodowego Instytutu Prawa Publicznego w Paryżu, pełnił funkcję wiceprzewodniczącego Międzynarodowego Instytutu Filozofii i Socjologii Prawa, był członkiem Węgierskiego Towarzystwa Statystycznego w Budapeszcie. Istotny wkład wniósł również w działalność Towarzystwa Paneuropa (Panevropa), którego celem było dążenie do zjednoczenia państw europejskich z wyłączeniem Rosji Sowieckiej. To ostatnie zaangażowanie pozostawało w związku z jego sympatią do koncepcji zjednoczenia europejskiego, propagowanych przez twórcę paneuropeizmu, hrabiego Richarda Nikolausa Coudenhove-Kalergi61. Od 1926 roku František niczącego Sądu Konstytucyjnego. Kierownictwo resortem zachował także w okresie istnienia Protektoratu Czech i Moraw. Pełnił funkcję wicepremiera aż do stycznia 1942 roku, kiedy został szefem rządu. Po trzech latach ponownie został wicepremierem. Do 1945 r. faktycznie pełnił urząd głowy państwa. W 1946 roku skazany na 25 lat pozbawienia wolności za współpracę z okupantem. 61 Co ciekawe, František Weyr przejawiał również sympatię do planu francuskiego polityka Aristide’a Brianda, którego koncepcję Unii Federacyjnej Państw Europejskich uznawał za kontynuację poglądów hrabiego Coudenhove-Kalergi. Weyr poglądy na ten temat zamieścił w tekście niewygłoszonego wykładu, który miał odbyć się w Wiedniu w 1931 roku. V. Chytil przełożył jego tekst na język czeski i opublikował go w studenckim czasopiśmie „Všehrd”. Główne tezy wykładu to: 1) małe państwa powstałe po pierwszej wojnie światowej oparte na wartościach demokratycznych są 110 Bartosz Lewandowski [20] Weyr był przewodniczącym największego w Czechosłowacji oddziału Unii Paneuropejskiej, znajdującego się w Brnie62. Spokojne życie brneńskiego filozofa prawa skończyło się wraz z wkroczeniem wojsk niemieckich do Pragi w marcu 1939 roku. Hitlerowcy rozpoczęli masowe aresztowania czeskich intelektualistów. František Weyr, niezwykle znany w środowisku naukowym, zmuszony był uciekać z Brna do Pragi, gdzie mógł skorzystać z ochrony udzielonej mu przez wpływowych przyjaciół – Prezydenta Protektoratu Czech i Moraw Emila Háchy63 czy wspomnianego już J. Krejčího, pełniącego wówczas urząd Ministra Sprawiedliwości oraz wicepremiera rządu. Represje ze strony okupanta dotknęły również i samego Weyra. W 1943 roku Krejčí – wtedy już będący Przewodniczącym Rady Ministrów Protektoratu Czech i Moraw wspólnie z Emilem Háchą uwolnili z więzienia Gestapo Františka Weyra64. Ciężkie warunki bytowe w stanie wziąć udział w budowie europejskiej federacji, 2) w związku z postępującym kryzysem demokracji w Europie potrzebne jest zbudowanie nowej organizacji państwowej o charakterze europejskim, 3) nowy związek federacyjny ma być nie tylko związkiem państw opartym na umowie międzynarodowej, ale trwałą organizacją, która siłą rzeczy musi ograniczać suwerenność swoich członków, 4) projekt Brianda już funkcjonuje w niektórych kwestiach, np. współpracy gospodarczej, również w ramach Ligii Narodów, 5) należy utworzyć jeden wspólny europejski porządek prawny, a co za tym idzie, konieczne jest utworzenie wspólnego organu „normotwórczego”; F. Weyr, Idea evropské unie, «Všehrd» 13/1931-1932, s. 1-33. 62 L. Vojáček, Meziválečná Panevropa z pohledu dvou brněnských profesorů [w:] V. Knoll (red.), Pocta Stanislavu Balíkovi k 80. narozeninám. Acta historico-iuridica Pilsnensia 2008, Plzeň 2008, s. 418. 63 Emil Hácha (1872-1945) – czechosłowacki polityk prawicowy, prawnik, prezydent Czechosłowacji, a następnie utworzonego przez Hitlera Protektoratu Czech i Moraw. Sędzia (1918) a potem wiceprzewodniczący i przewodniczący (1925) Najwyższego Sądu Administracyjnego w Pradze. W tym czasie był już jednym z najwybitniejszych prawników w Czechosłowacji, specjalizował się w angielskim prawie zwyczajowym i prawie międzynarodowym. Po układzie w Monachium i emigracji prezydenta E. Beneša, Hácha jako osoba bezpartyjna i nieobarczona odpowiedzialnością za rezygnację z walki z Niemcami i doprowadzenie do rozbioru kraju został wybrany na jego następcę. Po wojnie aresztowany pod zarzutem kolaboracji. 64 J. Osterkamp, Verfassungsgerichtsbarkeit in der Tschechoslowakei (19201939). Verfassungsidee – Demokratieverständnis – Nationalitätensproblem, Frankfurt am Mein 2009, s. 74-76. [21] František Weyr (1879-1951) 111 podczas okupacji, a także fakt, iż pozostawił cały swój księgozbiór w Brnie, spowodowały, że okres drugiej wojny światowej nie należał do najpłodniejszych w jego życiu. Napisał jedynie pracę dotyczącą orzecznictwa Najwyższego Sądu Administracyjnego w zakresie dopuszczalności składania urn w grobach cmentarnych65. Dopiero zakończenie okupacji pozwoliło czechosłowackiemu myślicielowi na dalszy rozwój działalności naukowej. Weyr w październiku 1945 roku zdecydował się powrócić do stolicy Moraw. Po powrocie do Brna Weyr usiłował wrócić do pracy na Wydziale Prawa Uniwersytetu Masaryka. Uczelnia ucierpiała jednak w okresie okupacji. Wydziałowy budynek był w czasie wojny zajęty i wykorzystywany jako główna siedziba Gestapo, stąd uruchomienie ponownie studiów na Uniwersytecie przebiegało z wielkimi trudnościami. Podczas pobytu w Brnie Weyr bardzo podupadł na zdrowiu. Zaczęły go męczyć coraz częściej duszności i rozwijająca się uciążliwa agorafobia. Postępująca choroba serca uniemożliwiła mu pełne zaangażowanie w pracę na Wydziale Prawa. Weyr prowadził w trakcie roku akademickiego dwugodzinne cotygodniowe seminaria w swoim domu. Wciąż wydawał Czasopismo wiedzy o prawie i państwie. W 1946 roku opublikował książkę Wprowadzenie do studiów prawniczych (teoria normatywna)66, w której wyłożył swoje koncepcje teoretyczno-prawne. Jednocześnie od 1946 roku działał również w komisji przygotowującej projekt nowej czechosłowackiej konstytucji67. Pracownicy naukowi powojennego Wydziału Prawa Uniwersytetu brneńskiego docenili dorobek Weyra, przyznając mu 21 kwietnia 1947 roku tytuł doktora honoris causa68. Oprócz niego, tytuł ten uzyskał również K. Engliš. W tekście dyplomu, wręczonego filozofowi prawa podczas tej uroczystości znajdowały się podziękowania za wielki wkład Weyra w rozwój szkoły prawa i pracę naukową nad teorią prawa publicznego. M. Večeřa, František Weyr, právní filozof…, s. 122. F. Weyr, Úvod do studia právnického (normativní teorie), Brno 1946. 67 J. Rychlík, Češi a Slováci ve 20. století, Praha 2012, s. 308. 68 F. Kopa, Karel Engliš a František Weyr čestnými doktory MU v Brně, Praga 1947. 65 66 112 Bartosz Lewandowski [22] W roku 1948 w związku ze zmianami politycznymi w Czechosłowacji większość przedwojennych pracowników Wydziału Prawa brneńskiego Uniwersytetu było zmuszonych opuścić swoje dotychczasowe miejsce pracy. Dotknęło to również Weyra. Dwa lata później władze zamknęły Wydział Prawa. Pojawiły się nawet pomysły, aby przyznany przed kilkoma laty Weyrowi i Englišowi doktorat honoris causa odebrać, co na szczęście się nie stało. W lutym 1948 roku z inicjatywy Vladimíra Vybrala69 przyznano Weyrowi urlop naukowy na Wydziale Prawa, który zakończył się z momentem jego przejścia na emeryturę w roku 1949. Podczas urlopu brneński filozof nie zaniechał pracy naukowej. Jej wynikiem była kilkusetstronicowa praca Filozofia, polityka, prawo, która jednak nigdy nie ukazała się drukiem. Ponadto Weyr był autorem szeregu innych publikacji w periodykach naukowych. Końcowy okres życia najwybitniejszego czechosłowackiego normatywisty przypadł na burzliwy okres w historii państwa. František Weyr – mocno już wówczas chory – po przejściu na emeryturę nie zaprzestał swojej pracy naukowej. Pracował także nad swoimi pamiętnikami70. Ze względu na kłopoty zdrowotne i konieczność nieustannego leczenia, jego sytuacja finansowa uległa także znacznemu pogorszeniu. Ostatni dzień swojego życia – 29 czerwca 1951 roku – Weyr jak zwykle spędził na pracy oraz spotkaniu z przyjaciółmi. Śmierć spotkała go w trakcie wieczornego odpoczynku. Przyczyną zgonu była niewydolność serca. 69 Vladimír Vybral (1902-1980) – czechosłowacki prawnik, profesor na Wydziale Prawa Uniwersytetu Masaryka w Brnie, polityk, członek Czeskiej Rady Narodowej oraz Izby Narodowej Zgromadzenia Federalnego z ramienia Czechosłowackiej Partii Ludowej. Był uczniem Františka Weyra i Karela Engliša. W swojej pracy naukowej zajmował się prawem finansowym. W latach 1946-1947 pełnił funkcję Dziekana Wydziału Prawa brneńskiej uczelni wyższej. W latach pięćdziesiątych redagował pamiętniki Františka Weyra, które zostały opublikowane w latach 1999-2004. 70 Wprowadzał poprawki do pierwszego tomu pamiętników napisanego w roku 1940 oraz do drugiego, który stworzył na przestrzeni dwóch lat od 1942 do 1943 roku. Tom trzeci obejmujący wspomnienia z okresu okupacji aż do roku 1951, był pisany już po wojnie; J. Filip, František Weyr: Paměti. 3. Za okupace a po ní (1939-1951), «Časopis pro právní vědu a praxi», 2/2004, s. 178. [23] František Weyr (1879-1951) 113 František Weyr był postacią bardzo zasłużoną dla nauki przedwojennej Republiki Czechosłowackiej. Życie i dorobek naukowy tego filozofa prawa pozwalają stwierdzić, iż bardzo konsekwentnie bronił swoich przekonań i oryginalnych koncepcji. Normatywizm był doktryną prawną, która – szczególnie przed drugą wojną światową – miała wielu przeciwników. Odegrała jednak ogromną rolę w rozwoju teorii prawa, obejmując swoim zakresem zagadnienia, które również dzisiaj pozostają w obszarze zainteresowań prawników. Weyr był obok Hansa Kelsena jednym z najwybitniejszych normatywistów epoki. Nazwisko Austriaka jest powszechnie znane w świecie naukowym, a jego poglądy stały się podstawą do rozważań innych teoretyków prawa. Nazwisko czołowego przedstawiciela brneńskiej neokantowskiej szkoły prawa do dzisiaj pozostaje mało rozpoznawalne. Działalność współczesnych pracowników Wydziału Prawa Uniwersytetu T. Masaryka – w tym w szczególności prof. Miloša Večeřy – ma na celu rozpropagowanie dorobku naukowego Weyra. Po okresie funkcjonowania w Czechosłowacji reżimu komunistycznego koncepcje prawne prezentowane przez tego prawnika nie były popularyzowane, gdyż przeczyły marksistowskiej nauce prawa. Dopiero po 1989 roku prace Weyra na nowo odzyskały czytelników i badaczy. W 1991 roku na Wydziale Prawa Uniwersytetu T. Masaryka odbyła się konferencja z okazji 40. rocznicy śmierci teoretyka zatytułowana „Spuścizna prof. Františka Weyra”. Dziesięć lat później oprócz wydanej monografii71 dotyczącej życia brneńskiego filozofa prawa, zorganizowano międzynarodową konferencję: „Miejsce torii normatywnej we współczesnej myśli prawnej: dorobek Františka Weyra i Hansa Kelsena”. Zamykając rozważania, warto odnieść się do słów Karela Gerlicha ‒ jednego z uczniów Czechosłowaka ‒ który pisał w 1939 roku: „Przyglądając się całemu życiowemu dorobkowi Weyra, zwraca naszą uwagę niewątpliwy geniusz oraz twórczy duch jego osoby”72. M. Večeřa, František Weyr, Brno 2001. K. Gerlich, K šedesátinám Františka Weyra, «Časopis pro právní a státní vědu» 22/1939, s. 101. 71 72 114 Bartosz Lewandowski [24] František Weyr (1879-1951): A Forgotten Normativist Summary František Weyr (1879-1951) was one of the most outstanding adherents of the normative theory of legal science during the inter-war period. His scholarly activity was focused on the basic issues important for normativism, on which he embarked shortly before Hans Kelsen’s, and with no influence from Kelsen (Weyr published his earliest book in 1908). Weyr was one of the founders and the main representative of the Czechoslovak Neo-Kantian Law School, which was composed of his former students, members of the Faculty of Law at the Tomáš Masaryk University in Brno. Members of the Czechoslovak Neo-Kantian Law School engaged in numerous polemics on key normativist issues (e.g. the nature of legal norms). F. Weyr’s work in the philosophy of law made a salient contribution to the turbulent history of Czechoslovakia, exerting an influence from the auspicious years of the independent Second Republic (1918-1938), through the period of the Czech and Moravian Protectorate under Nazi German occupation during the Second World War, to the postwar period under the Communist regime and its miserable demise in 1990. Weyr is appreciated in Czech scholarship for his achievements in the theory of law. Although he was one of the key figures associated with normativism, often compared with his colleague H. Kelsen, his work in scholarship is not well known in the Polish theory of law. Zeszyty Prawnicze 13.4 / 2013 Aleksander Stępkowski Uniwersytet Warszawski Problem „istoty” prawa podstawowego w perspektywie klasycznych teorii prawa podmiotowego 1. Wstęp Problematyka prawa podmiotowego ma kluczowe znaczenie w kontekście bodaj każdej ze współczesnych dziedzin prawa. Na gruncie każdej z nich prawo podmiotowe pojmowane jest swoiście, nie znaczy to jednak, że jest rozumiane jako zupełnie inne, wzajemnie nieprzystające do siebie, konstrukcje prawne. W niniejszym tekście zamierza się m.in. wykazać, że używając bardzo różnych opisów, wciąż opisuje się tę samą rzeczywistość, co powinno pozwolić nie tylko na integrację różnych teoretycznych konceptualizacji obecnych na gruncie jednej dziedziny prawa, ale również odnaleźć iunctim między konstrukcjami dogmatycznymi funkcjonującymi w ramach różnych gałęzi prawa. Konkretnie, w niniejszym tekście chodzi o pokazanie, w jaki sposób wypracowane na gruncie klasycznej, dziewiętnastowiecznej cywilistyki konstrukcje okazują się nader przydatne na gruncie współczesnego prawa konstytucyjnego i kluczowej tam problematyki ochrony praw podstawowych. Jednym z ciekawszych zagadnień w tym kontekście jest problematyka „istoty konstytucyjnego prawa lub wolności”. Zagadnienie to rozpatruje się w perspektywie dopuszczalnych granic ingerencji władzy publicznej w treść praw podstawowych, czyli praw podmiotowych 116 Aleksander Stępkowski [2] gwarantowanych na poziomie konstytucyjnym1. Kategoria ta, obecna w art. 31 ust. 3 polskiej konstytucji, wywodzi się z prawa niemieckiego, a konkretniej z art. 19 ust. 2 federalnej Ustawy Zasadniczej i jest bardzo podobnie postrzegana w innych systemach prawnych, niezależenie od ich narodowych specyfik. Znalazła ona wyraz m.in. w art. 53 ust. 1 konstytucji Hiszpanii i art. 18 ust. 3 konstytucji Portugalii2. Ta sama treść kryje się za pojęciem „natury prawa”, funkcjonującym na gruncie orzecznictwa francuskiego Conseil Constitutionnel3. Podobne konstrukcje zostały wprowadzone przez orzecznictwo do prawa szwajcarskiego oraz do prawa austriackiego. Na gruncie tego ostatniego, używa się pojęć Wesensgehalt lub Wesenskern stanowiących stały element orzecznictwa konstytucyjnego od początku lat sześćdziesiątych minionego stulecia4. Dotykamy tu zatem zagadnienia o uniwersalnej doniosłości na gruncie europejskiej kultury prawnej, które wydaje się być szczególnie stosowne do rozpatrywania w perspektywie doktryn polityczno-prawnych5 rozumianych jako iunctim między technicystycznie pojmowanymi dziedzinami dogmatycznymi oraz nazbyt niekiedy abstrakcyjnymi z punktu widzenia wymagań obrotu prawnego, dyscyplinami niedogmatycznymi6. Przyjęcie tej perspektywy powinno natomiast, z jednej strony, pomóc w dostrzeżeniu praktycznej doniosłości ujęć teoretycznych, z drugiej zaś strony ukazać doniosłość inspiracji płynącej z praktyki orzeczniczej dla refleksji teoretycznej. Autor stoi na stanowisku, że kategoria praw podstawowych stanowi podkategorię praw podmiotowych chronionych na poziomie konstytucyjnym. Sama nazwa „prawa podstawowe” (niem. Grundrechte) stanowi pochodną pojęcia „ustawy zasadniczej” (Grundgesetz). 2 Zob. szerzej K. Wojtyczek, Granice ingerencji ustawodawczej w sferę praw człowieka w Konstytucji RP, Kraków 1999, s. 204. 3 A. Stępkowski, Zasada proporcjonalności w europejskiej kulturze prawnej. Sądowa kontrola władzy dyskrecjonalnej w nowoczesnej Europie, Warszawa 2010, s. 281. 4 Szerzej zob. A. Stępkowski, op.cit., s. 268. 5 Wskazać należy, że już samo rozporządzenie MNiSW z 12 lipca 2007 r. (Dz.U. nr 164, poz. 1166 ze zm.) wśród koniecznych treści kształcenia w zakresie doktryn polityczno-prawnych wskazuje właśnie problematykę praw podmiotowych. 6 Szerzej: H. Izdebski, Doktryny polityczno-prawne. Fundamenty współczesnych państw, Warszawa 2010, s. 16, 18. 1 [3] Problem „istoty” prawa podstawowego 117 2. Istota – czyli co? Pytanie o istotę jest pytaniem stricte ontologicznym stawiającym problem tożsamości bytu, czyli jego natury. Chodzi o wyjaśnienie, dlaczego dany byt jest właśnie tym, czym jest. Wydawać by się zatem mogło, że pytanie o „istotę prawa podmiotowego” powinno być punktem wyjścia dla rozważań nad tym, czym w ogóle jest prawo podmiotowe i wiązać się z próbami definiowania go. Podejście takie, chociaż nader uzasadnione, jest jednak wielką rzadkością. Cały problem sprowadzany jest bowiem w orzecznictwie do praktycznego pytania o to, jaki rodzaj modyfikacji zasadniczej prima facie treści prawa podmiotowego przekreśla jego tożsamość i tym samym jego istnienie. Pozwala to prima facie uniknąć wikłania się w rozważania na wysokim poziomie abstrakcji, umożliwiając konkretyzację problemu. Chociaż jednak spojrzenie takie poważnie ułatwia podjęcie decyzji in casu, jednak powoduje istotny niedosyt w zakresie ogólnego wyjaśnieniea tego, czym jest chronione konstytucyjnie prawo podmiotowe – a tym samym również i jego istota. Tym niemniej, czynione przez sądy konstytucyjne ustalenia są bardzo pouczające choćby dlatego, że znakomicie ilustrują doniosłość poszczególnych ujęć teoretycznych, ich możliwości i ograniczenia. W praktyce orzeczniczej trybunałów konstytucyjnych pytanie o istotę sprowadzone zostaje do pytania o konstytucyjnie dopuszczalny zakres ograniczania prawa podmiotowego przez ustawodawcę. Ściśle łączy się w ten sposób problem „istoty” z zasadą proporcjonalności, co z resztą znalazło wyraz w redakcji art. 31 ust. 3 Konstytucji RP. Związek ten widać jeszcze wyraźniej, gdy uwzględni się kontrowersję między absolutnym i relatywnym sposobem pojmowania „istoty prawa”. Zwolennicy stanowiska relatywnego, uzależniający treść owej istoty od bieżącego kontekstu społeczno-prawnego, gwarancje wynikające z jej konstytucyjnej ochrony czynią właściwie tożsamymi z gwarancjami wynikającymi z zasady proporcjonalności7. W przypadku absolutnego pojmowania istoty można mówić już o różnych stopniach ochrony. W obu tych przypadkach chodzi o ingerencję ustawodawczą, Por. szerzej. K. Wojtyczek, op. cit., s. 208. 7 118 Aleksander Stępkowski [4] która jednak przy ingerencji nieproporcjonalnej jest jedynie nadmierna, w przypadku zaś naruszenia istoty, nadmiar ten praktycznie unicestwia konstytucyjne prawo podmiotowe. Naruszenie istoty postrzegane jest zatem jako przypadek szczególnie głębokiej ingerencji ustawodawczej – na tyle głębokiej, że niweczącej prawo podmiotowe. W ten sposób pojęcie „istoty prawa podmiotowego” sprowadzono do wymiaru jego „minimalnej ilości”8, której konstytucyjna ochrona winna być bezwzględna9. W tym miejscu jednak nasuwa się istotne zastrzeżenie co do adekwatności wyrażania tożsamości prawa (istoty) – podobnie jak jakiegokolwiek innego bytu – w kategoriach ilościowych. Nie ma w tej chwili niestety miejsca na bliższą analizę tej trudności, jednak na krótko trzeba będzie do niej tu jeszcze powrócić. 3. Teorie prawa podmiotowego w świetle orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego Warto zauważyć, że ta ilościowa optyka determinuje sposób, w jaki w umysłach prawników odwzorowywana jest natura prawa podmiotowego. Dotyczy to zarówno wypowiedzi TK przywołujących zasadę proporcjonalności, jak i odnoszących się do zakazu naruszania istoty prawa. Prawo podmiotowe okazuje się być czymś, w co można ingerować z zewnątrz, w głąb – przybiera postać sferyczną. Owa sferyczna wizualizacja pojawia się nader często w orzecznictwie. Znakomicie ilustruje to wypowiedź TK w sprawie K 11/94, w której podsumowywano dorobek orzeczniczy pierwszej połowy lat 90. u.s., zmierzający 8 Por. L. Garlicki, Przesłanki ograniczania konstytucyjnych praw i wolności (na tle orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego), «PiP» 56.10/2001, s. 21-22. 9 W rzeczywistości, należałoby mówić o chęci sądów do operowania pojęciem istoty na sposób absolutny, jednak w praktyce udaje się to czynić jedynie w sposób relatywny. Robert Alexy, w kontekście niemieckiej Ustawy Zasadniczej, wprost stwierdza, że chociaż „liczne wypowiedzi Federalnego Trybunału Konstytucyjnego pozwalają przyjąć, że wyznaje on teorię absolutną” to bliższa analiza każe przyjąć, że „gwarancja istoty treści art. 19. ust. 2 GG nie formułuje wobec zasady proporcjonalności żadnej dodatkowej granicy ograniczalności praw podstawowych” niż ta zasada. R. Alexy, Teoria praw podstawowych, tłum. B. Kwiatkowska, J. Zajadło, Warszawa 2010, s. 229, 231. [5] Problem „istoty” prawa podstawowego 119 ku sformułowaniu zasady proporcjonalności. Tam to właśnie wskazano na „ogólną ideę praw i wolności jako s f e r s w o b o d n e g o d z i a ł a n i a j e d n o s t k i , w które państwo (ustawodawca) może ingerować tylko w razie konieczności i tylko w koniecznym wymiarze”10. Ten sferyczny obraz prawa podmiotowego ulega istotnemu uzupełnieniu, gdy pojawia się zagadnienie „istoty prawa”. Polski Trybunał Konstytucyjny dał temu wyraz w uzasadnieniu wyroku z 12.01.2000 r., nawiązując wyraźnie do niemieckiej doktryny konstytucyjnej. TK wyjaśnił, że koncepcja „istoty prawa” opiera się „na założeniu, że w ramach każdego konkretnego prawa i wolności można wyodrębnić pewne elementy podstawowe (rdzeń, jądro), bez których takie prawo czy wolność w ogóle nie będzie mogła istnieć, oraz pewne elementy dodatkowe (otoczkę), które mogą być przez ustawodawcę zwykłego ujmowane i modyfikowane w różny sposób bez zniszczenia tożsamości danego prawa czy wolności”11. O ile więc prawo podmiotowe jest przedstawiane jako określona sfera możności działania, o tyle „istota” tego prawa stanowi podobną sferę, koncentryczną względem pierwszej, jednak mającą mniejszy promień. Należy zatem uszczegółowić wyjściową wizję prawa podmiotowego poprzez wyróżnienie w nim węższego obszaru, cieszącego się szczególnie intensywną ochroną. Owe sferyczne „wizualizacje prawa podmiotowego” nawiązują nolens volens do doktrynalnych początków rozróżnienia między prawem podmiotowym i przedmiotowym, które bodaj pierwszy raz znalazło dojrzały wyraz u Tomasza Hobbesa. W twórczości tego filozofa tkwią korzenie koncepcji prawa podmiotowego, której w XIX w. nadano nazwę teorii woli. W myśl tej teorii, w granicach przez prawo przedmiotowe ustanowionych, rozciąga się sfera indywidualnej autonomii, w której jednostka cieszy się cząstką swej pierwotnej (naturalnej) wolności i w której suwerennie panuje jej wola lub „moc woli”12. Ten «OTK» 1/1995, s. 133. Wyrok z dnia 12 stycznia 2000 r. Sygn. P. 11/98, «OTK ZU» 1/2000, poz. 3. 12 Podobne określenie spotykamy u większości filozofów na przestrzeni XVII-XIX w. T. Hobbes, Lewiatan, tłum. Cz. Znamierowski, Warszawa 1954, s. 113; Benedicti de Spinoza, Tractatus theologico-politicus, XVI § 40, [w:] ‘Opera quae supersunt omnia’, 10 11 120 Aleksander Stępkowski [6] autonomiczny obszar, w którym podmiot cieszy się pełną „mocą postępowania”, to właśnie prawo podmiotowe. Perspektywa ta z czasem spotkała się z poważną krytyką, jednak wciąż zachowuje ogromną siłę oddziaływania i bynajmniej nie odeszła do lamusa historii myśli prawniczej, ciesząc się niesłabnącą popularnością, zwłaszcza w orzecznictwie sądów konstytucyjnych, nie wspominając nawet o Europejskim Trybunale Praw Człowieka. Można wręcz stwierdzić, że teoria woli determinuje zasadniczy sposób pojmowania praw podmiotowych na poziomie konstytucyjnym. To właśnie na jej gruncie można mówić o „ingerowaniu w” podmiotową sferę wolności przez ustawodawcę, który w postaci norm prawa przedmiotowego zawęża obszar prawa podmiotowego13. Nie pojawia się jednak na gruncie klasycznej teorii woli rozróżnienie na dwie sfery o różnej intensywności ochrony prawnej. Na gruncie teorii woli mowa jest jedynie o konieczności utrzymywania podmiotowej sfery wolności w stopniu możliwie najszerszym, co znajduje swój instytucjonalny wyraz w zasadzie proporcjonalności. Konsekwentnie też nie ma mowy o dwóch składnikach prawa podmiotowego (jądrze i otoczce). 4. Składniki prawa podmiotowego Opis prawa podmiotowego wyróżniający te dwa jego składniki nie jest bowiem charakterystyczny dla teorii woli, mimo że wydaje się stanowić logiczną jej konsekwencję. W rzeczywistości został on zaczerpnięty przez niemiecką (a w ślad za nią również i polską) doktrynę III, red. C. Hermanus Bruder, Lipsiae 1846, s. 214. Polskie tłumaczenie Ignacego Halperna B. de Spinoza, Traktat teologiczno-polityczny, Dzieła, II, Warszawa 1916, s. 252; Kant również obok prawa przedmiotowego wyróżniał jego postać podmiotową: Der Rechte als (moralischer) Vermögen Andere zu verpflichten. I. Kant, Metafizyczne podstawy nauki prawa, przekł. i oprac. W. Galewicz, Kęty 2006, s. 49-50; Warto zacytować też K. Opałka, Prawo podmiotowe. Studium z teorii prawa, Warszawa 1957, s. 165: „… u Hegla mamy podobną, jak u Kanta czy Fichtego, koncepcję praw podmiotowych – sfer przyrodzonej wolności ludzkiej…”. 13 Warto wskazać chociażby na ustalenia R. Alexy’ego, który podkreśla, że granicami praw podstawowych są normy (Teoria praw podstawowych…, s. 217) ujmując tę kwestię identycznie, jak na gruncie teorii woli. [7] Problem „istoty” prawa podstawowego 121 konstytucyjną z określenia prawa podmiotowego autorstwa Rudolfa von Jhering – zadeklarowanego przeciwnika teorii woli i głównego protagonisty teorii interesu. Fakt, że Jhering zajmował się problematyką prawa podmiotowego w kontekście cywilistycznym, nie zaś konstytucyjnym, nie ma wpływu na zasadność odnoszenia jego poglądów do bieżącego kontekstu. Jhering, występując ze swą krytyką teorii woli, kwestionował sferyczny sposób obrazowania prawa podmiotowego jako przestrzeni, w której panuje wola podmiotu, bowiem uznał kategorię woli za nieistotną dla prawa podmiotowego. Nie odnosił on zatem pojęcia jądra lub rdzenia (der Kern) do nienaruszalnej sfery jednostkowej autonomii, a pojęcia ochronnej otoczki (die schützende Schale) do tej sfery, w którą ustawodawca może jednak pod pewnymi warunkami ingerować. Ten współczesny kontekst ochrony praw podmiotowych był mu z powodów historycznych całkowicie obcy. Dokonując rozróżnienia na „jądro” i „otoczkę”, wskazywał natomiast na dwa jakościowo różne elementy składające się na prawo podmiotowe, które tworzą odpowiednio jego aspekt materialny i formalny. Owym materialnym elementem w prawie podmiotowym jest ‘indywidualny interes’ podmiotu (jądro) natomiast elementem formalnym powództwo, czyli ochrona prawna tego interesu (otoczka/łupina)14. W ten sposób prawo podmiotowe zaczęto na gruncie cywilistyki końca XIX w. rozumieć jako chronione prawem przedmiotowym interesy (rechtlich geschüzte Interessen)15. Jak widać, współczesna doktryna i orzecznictwo prawa konstytucyjnego projektuje pojęcia, którymi posłużył się Jhering dla sformułowania teorii interesu, na sposób obrazowania prawa podmiotowego właściwy teorii woli. Wykorzystując związki frazeologiczne właściwe 14 R. von Jhering, Geist des römischen Rechts auf den verschidenen Stufen seiner Entwicklung8, (3.1), § 60, Darmstadt 1954, s. 339: „Zwei Momente sind es, die den Begriff des Rechts konstituieren, ein substantielles, in dem, der praktische Zweck desselben liegt, nämlich der Nuzen, Vorteil, Gewinn, der durch das Recht gewährleistet werden soll, und ein formales, welches sich zu jenem Zweck bloß als Mittel verhält, nämlich der Rechtsschuz, die Klage. E r s t e r e s i s t d e r K e r n , l e z t e r e s d i e s c h ü z e n d e S c h a l e d e s R e c h t s ”. 15 R. von Jhering, op. cit., s. 339. 122 Aleksander Stępkowski [8] teorii interesu, wyodrębnia się w prawie podmiotowym rozumianym w sposób właściwy dla teorii woli węższą sferę, w której wola jednostki panować ma „jeszcze bardziej autonomicznie”. Powstał w ten sposób pewien orzeczniczy topos, który rozpowszechnił się w literaturze, choć nosi wiele znamion doktrynalnego oksymoronu. Oto bowiem zasadniczy kształt teorii woli zostaje pod wpływem innego ujęcia teoretycznego zmodyfikowany, jednak nie poprzez uwzględnienie materialnych treści konkurencyjnej teorii (kategorii interesu), ale ograniczając się do wykorzystania samej jedynie frazeologii, w oderwaniu od tego, co ona opisywała. To paradoksalne zjawisko ma swoje uzasadnienie w dominacji teorii woli na płaszczyźnie konstytucyjnej. Prawo podmiotowe nieprzypadkowo było na początku konceptualizowane w kontekście politycznym jako sfera indywidualnej wolności, dając asumpt do sformułowania teorii woli. To właśnie stanowisko przyświeca też z reguły redaktorom konstytucyjnych katalogów praw podmiotowych, w tym twórcom drugiego rozdziału polskiej Konstytucji z 1997 r. Wskazuje na to już samo tytułowe ujęcie konstytucyjnych praw podmiotowych jako „praw człowieka”. Można zatem mówić o istniejącej na płaszczyźnie prawa konstytucyjnego naturalnej inklinacji do postrzegania praw podstawowych w kategoriach teorii woli. Jest ona bowiem właściwa ujmowaniu prawa podmiotowego jako kategorii politycznej, a konstytucja jest wszak w pierwszej kolejności jurydycznym opisem ładu politycznego. Nie można jednak twierdzić, że teoria interesu została na tej płaszczyźnie zmarginalizowana. Nie tylko jest ona wyraźnie obecna w orzecznictwie konstytucyjnym, ale wraz z upływem czasu będzie też odgrywać coraz większą rolę, podobnie jak miało to miejsce pod koniec XIX i na początku XX w. na gruncie cywilistyki. Doniosłość teorii interesu widać bardzo wyraźnie m.in. w kontekście orzeczeń rozpatrujących możliwość naruszenia „istoty prawa podmiotowego”. Warto w tym kontekście zwrócić uwagę na niezwykle istotne orzeczenie TK zapadłe w sprawie o sygnaturze P 2/98, w którym poruszając problematykę istoty prawa w ujęciu absolutnym, Trybunał rozpoczął od opisu właściwego dla teorii woli, stwierdzając potrzebę „wskazania, choćby przykładowo, pewnego nienaruszalnego [9] Problem „istoty” prawa podstawowego 123 rdzenia danego prawa lub wolności, który pozostawać winien wolny od ingerencji prawodawcy”. Kontynuując ten wywód, uznano jednak, że naruszenie owego rdzenia „nastąpiłoby w razie, gdyby wprowadzone ograniczenia dotyczyły podstawowych uprawnień składających się na treść danego prawa i uniemożliwiły realizowanie przez to prawo funkcji, jaką ma ono spełnić w porządku prawnym”16. Nawiązując bezpośrednio do tej wypowiedzi w zapadłym rok później wyroku w sprawie P 11/98, TK dodał w konkretnym aspekcie ochrony własności, że regulacje ustawowe „nie mogą niweczyć podstawowych uprawnień składających się na treść prawa własności, takich jak możliwość korzystania, pobierania pożytków lub pośredniego eksploatowania przedmiotu własności”17. W ten sposób problematykę „istoty prawa” usytuowano w kontekście funkcjonalnym, który w naturalny sposób wymusza odniesienie się do kategorii interesu i sposobów jego ochrony. Zmienia się wówczas również sposób opisywania prawa podmiotowego, które w tym kontekście przybiera kształt wiązki bardziej szczegółowych uprawnień, zaś „istota prawa podmiotowego” okazuje się wówczas być wiązką uprawnień węższą niż całe prawo podmiotowe i cieszącą się na poziomie konstytucyjnym absolutną ochroną. Operowanie pojęciami zarówno„wiązki uprawnień składowych”, jak i „funkcji prawa podmiotowego” przenosi rozważania nad prawem podmiotowym na płaszczyznę, której nie sposób adekwatnie opisywać we właściwych teorii woli, kategoriach sferycznych. Jak bowiem wymierzyć w praktyce długość promienia owego „jądra” lub „rdzenia” stanowiącego istotę prawa podmiotowego? Tutaj też należy przywołać sygnalizowane już wątpliwości co do ilościowego pojmowania istoty prawa podmiotowego, jako jego „minimalnej ilości”. Sprawa natomiast przedstawia się zgoła inaczej, gdy mowa jest o prawnej ochronie interesów. Uprawnienia składające się na „wiązkę” konstytucyjnego prawa podmiotowego, to nic innego bowiem, jak możliwość prawnej ochrony konkretnych interesów podmiotu. Są one zatem niczym innym, jak prawami podmiotowymi, tyle tylko, że na niższym poziomie Wyrok TK z dnia 12 stycznia 1999 r., sygn. P. 2/98, «OTK ZU» 1/1999, poz. 2, s. 21. Wyrok z dnia 12 stycznia 2000 r. Sygn. P. 11/98. 16 17 124 Aleksander Stępkowski [10] sytemu prawnego, tzn. – w zależności od okoliczności – na płaszczyźnie prawa prywatnego lub publicznego, ewentualnie na poziomie prawa procesowego. W innym aspekcie, konieczności posługiwania się teorią interesu dowodzi wyrok TK z 24.04.2002 r. (Sygn. akt P 5/01) przesądzający, że, wbrew nazwie rozdziału drugiego Konstytucji, jako podmioty praw konstytucyjnych traktować należy również osoby prawne. Wprawdzie nie było to pierwsze takie rozstrzygnięcie18, jednak dopiero w nim podano przekonujące teoretyczne uzasadnienie tego stanowiska. Nie sposób wszak do ludzkich wytworów, jakimi są jednostki organizacyjne, odnosić pojęcia prawa podstawowego jako sfery naturalnej wolności człowieka. Nic zatem dziwnego, że w uzasadnieniu wskazywano na istnienie odrębnych interesów jednostek organizacyjnych, by następnie, w oparciu o autorytet Romana Longchamps de Bérier, wskazać, że „każdy twór, który może mieć interesy, może mieć też i prawnie chronioną możliwość ich zaspokojenia czyli prawo podmiotowe”. W ten sposób uzasadniono konieczność odpowiedniego odnoszenia gwarancji konstytucyjnych z II rozdziału ustawy zasadniczej do osób prawnych. Spoglądając na to rozstrzygnięcie z perspektywy teoretycznej, wskazuje ono zwyczajnie, że pojmowanie praw podmiotowych jedynie w kategoriach teorii woli, pozwala uchwycić tę rzeczywistość w sposób dalece niewystarczający i niezbędne jest odwoływanie się również do teorii interesu, aby ująć je w sposób bardziej adekwatny. W efekcie, zarówno w orzecznictwie, jak i w doktrynie konstytucyjnej, sposoby mówienia o prawie podmiotowym właściwe dla obydwu podstawowych stanowisk teoretycznych ściśle się ze sobą splatają. Ilustruje to choćby fragment uzasadnienia, zapadłego w 2006 r. wyroku, w sprawie o sygnaturze SK 51/05. Trybunał stwierdził tam, że „Przez «ochronę» prawa podmiotowego należy rozumieć przede wszystkim … środki prawne, które zabezpieczają możliwość swobodnego wykonywania przez uprawnionego owej «mocy postępowania», czyli wiązki uprawnień składających się na treść danego prawa podmiotowego”19. Wyrok TK z dnia 8 czerwca 1999, SK 12/98, «OTK ZU» 5/1999, poz. 96. Wyrok z dnia 23 maja 2006, Sygn. akt SK 51/05. 18 19 [11] Problem „istoty” prawa podstawowego 125 Jak widać, w jednym zdaniu Trybunał pomieścił dwie teorie. Posługując się pojęciem „mocy postępowania”, odwołano się do frazeologii właściwej dla teorii woli, po czym tę samą treść wyrażono w sposób właściwy dla teorii interesu, mówiąc o „wiązce uprawnień”. 5. Wnioski Podsumowując, warto uczynić dwie uwagi. Po pierwsze, dostrzec możemy, że zagadnienia kluczowe na gruncie dziewiętnastowiecznej cywilistyki przeżywają dziś swój renesans na płaszczyźnie prawa konstytucyjnego. Nie jest to z resztą dziełem przypadku. W XIX w., dla kształtującego się wówczas modelu liberalnego państwa prawnego, cywilistyka była tym, czym współcześnie jest prawo konstytucyjne. Wówczas to konstytucje były głównie dokumentami politycznymi, o nikłym walorze prawnym, porównywalnym do większości dzisiejszych rezolucji gremiów międzynarodowych. Życie społeczne było wówczas realnie kształtowane przez kodeksy cywilne, których uchwalanie stanowiło często spektakularną manifestację suwerenności nowoczesnego państwa narodowego. Dziś kodeksy cywilne toną w powodzi dekodyfikującego je ustawodawstwa szczególnego, natomiast tym, co spina system prawny i przesądza o jego tożsamości, jest w coraz większym stopniu konstytucja. Z czasem jednak i konstytucje podzielą los nowoczesnych kodeksów cywilnych, wraz z nabieraniem prawnego waloru przez decyzje podejmowane na płaszczyźnie ponadnarodowej. Po drugie, podkreślić należy, że nie sposób mówić o wyższości jednej z obu klasycznych teorii praw podmiotowych nad drugą. Obie są niezbędne dla kompleksowego opisania rzeczywistości skrywającej się pod pojęciem prawa podmiotowego. Każda z tych teorii lepiej opisuje ten aspekt praw podmiotowych, który trudno uchwycić w kategoriach właściwych dla drugiej. Co więcej, widzimy, że najbardziej nawet pragmatyczne podejścia nie są w stanie uciec przed możliwością ich teoretycznej kwalifikacji i to ona dopiero lepiej pozwala zrozumieć rzeczywistość. Sądy, choćby kierowały się najbardziej pragmatycznymi względami, i tak muszą posługiwać się obydwiema teoriami prawa podmiotowego, również 126 Aleksander Stępkowski [12] wówczas, gdy czynią to z tą samą samoświadomością, z jaką molierowski Pan Jourdain posługiwał się prozą przez większą część swego życia. The “Essential Core” of Fundamental Rights in the Light of the Classical Rights Theories Summary This paper addresses the issue of fundamental rights as subjective rights of a specific kind, namely those which are granted by constitutional provisions. The author focuses on the protection of the “essential core” of fundamental rights. This concept serves as a point of departure for a broader analysis of the language in which the Polish Constitutional Court has been describing the construction of fundamental rights in terms of two basic theories of subjective rights formulated in the 19thcentury civil law theory. In conclusion the author points out that the Polish Constitutional Court has been using expressions peculiar to both theories of subjective rights. Each of the theories has its own specific area, in which it provides a better description of those functions of subjective rights which are not easy to describe in terms of the other theory. The will theory is much better at describing the political dimension of public life (which is particularly important on the constitutional level), whereas the interest theory becomes more and more important as a constitution becomes more and more of a legal act (rather than a political act). In this context it may be observed that today’s constitutional law seems to be playing a parallel function to 19th-century civil law, and traditional civil law theory seems to be particularly useful in conceptualising contemporary constitutional law constructions, as developed by constitutional courts. Anna Reda-Ciszewska Zeszyty Prawnicze 13.4 / 2013 Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego Wolność koalicji związkowej pracowników nietypowych, osób zatrudnionych na podstawie umów cywilnoprawnych i samozatrudnionych 1. Uwagi wstępne Przyznanie pracownikom i innym osobom wykonującym pracę wolności związkowych ma na celu zabezpieczenie praw i interesów różnych grup zawodowych1. Z wolności koalicji związkowej (tj. prawa zrzeszania się w związkach zawodowych) wynikają dalsze uprawnienia zbiorowe osób zatrudnionych. W literaturze wskazuje się, że fundamentalne znaczenie ma przede wszystkim wolność koalicji, od której pochodnymi będą pozostałe wolności związkowe2. W zakresie pojęcia wolności związkowej można wyróżnić właśnie wolność koalicji (tj. prawo tworzenia i przystępowania do związków zawodowych), swobodę prowadzenia rokowań, głównie w celu rozwiązywania sporów zbiorowych oraz zawierania układów zbiorowych pracy i innych porozumień, prawo do organizowania strajków pracowniczych i innych form protestu celem rozwiązania sporu zbiorowego3. Natomiast pojęcie wolności związkowej w wąskim ujęciu obejmuje tylko 1 K. W. Baran, O funkcjach zbiorowego prawa pracy, [w:] Prawo pracy a wyzwania XXI w., Księga Jubileuszowa Profesora Tadeusza Zielińskiego, red. M. Matey, L. Nawacki, B. Wagner, Warszawa 2002, s. 403. 2 W. Sokolewicz, Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej Komentarz, IV, red. L. Garlicki, Warszawa 2005, s. 50. 3 W doktrynie prawa pracy utożsamia się pojęcie wolności i praw związkowych. Zob. W. Sanetra, Konstytucyjna ochrona wolności i praw pracowniczych, «Przegląd Sądowy» 5/1998, s.10. 128 Anna Reda-Ciszewska [2] prawo zrzeszania się w związkach zawodowych4. Z. Góral wskazuje, że naturalną konsekwencją prawa zrzeszania się w związki zawodowe powinno być prawo do rokowań oraz prawo do prowadzenia sporów zbiorowych5. W konsekwencji należy zdawać sobie sprawę z tego, iż w momencie trudności z realizacją wolności koalicji przez poszczególne grupy pracowników będzie skutkowało to trudnościami w zakresie rokowań zbiorowych oraz prawa do prowadzenia sporu zbiorowego. Grupy zawodowe ograniczone w wolnościach związkowych będą miały mniejsze szanse na kształtowanie swojego statusu, a przede wszystkim uprawnień. To właśnie zadaniem związków zawodowych jest ochrona pracowników dzięki negocjowaniu układów zbiorowych pracy zapewniających pracownikom w pewnym stopniu stabilizację. Dzięki realizacji uprawnień w zakresie zbiorowego prawa pracy pracownicy mogą mieć istotny wpływ na kształt ich statusu. W literaturze podkreśla się wagę wolności związkowych, wskazując na nierozerwalne ich powiązanie z uzyskaniem statusu pracowniczego, a także zwraca się uwagę na mniej korzystną sytuację pracowników niezrzeszonych6. W polskim prawie wolność koalicji służy przede wszystkim pracownikom w rozumieniu kodeksu pracy, tj. osobom zatrudnionym w oparciu o umowę o pracę, powołanie, mianowanie, wybór i spółdzielczą umowę o pracę. W przypadku pracowników nietypowych i osób zatrudnionych niepracowniczo można odnotować mniejszy ich udział w organizacjach związkowych. Pomimo trudności w zakresie realizacji wolności związkowych przez omawiane kategorie pracowników uregulowania międzynarodowe nie wyłączają tych uprawnień. Polskie prawo przewiduje jednak pewne wyłączenia w zakresie wolności koalicji względem osób zatrudnionych w ramach pozapracowniczych podstaw prawnych. W tym zakresie warto odno L. Florek, Pojęcie i zakres wolności związkowej, [w:] Zbiorowe prawo pracy w XXI wieku, red. A. Wypych-Żywicka, M. Tomaszewska, J. Stelina, Gdańsk 2010, s. 70. 5 Z. Góral, Zbiorowa reprezentacja pracowników sfery publicznej, [w:] Zbiorowe prawo pracy w XXI wieku, red. A. Wypych-Żywicka, M. Tomaszewska, J. Stelina, Gdańsk 2010, s. 143-144. 6 A. Dubowik, Prawo zrzeszania się w związki zawodowe pracowników sektora publicznego, «Praca i Zabezpieczenie Społeczne» 6/2002, s. 19. 4 [3] Wolność koalicji związkowej pracowników nietypowych 129 tować ostatnią wypowiedź Komitetu Wolności Związkowej w zakresie polskiej regulacji i jego zaleceń skierowanych do Polski7. 2.Wolność koalicji w świetle prawa międzynarodowego W prawie międzynarodowym istotną rolę w odniesieniu do wolności związkowych odgrywa konwencja nr 87 Międzynarodowej Organizacji Pracy (dalej: MOP) z 1948 r. dotycząca wolności związkowej i ochrony praw związkowych8. Prawo koalicji w świetle tej konwencji przysługuje pracownikom. Pojęcie pracownika nie jest jednak rozumiane jednolicie w poszczególnych porządkach prawnych. Przede wszystkim zauważyć trzeba, że w konwencji używa się szerokiego pojęcia pracownika w języku angielskim worker, a nie employee. Jak wskazuje się w piśmiennictwie istnienie stosunku pracy nie jest kryterium określenia osób objętych prawem zrzeszania się w związkach zawodowych, ponieważ stosunek pracy często nie istnieje chociażby w przypadku robotników rolnych, osób świadczących pracę na własny rachunek oraz wykonujących wolne zawody9. Na podstawie art. 2 konwencji nr 87 pracownicy i pracodawcy, bez jakiegokolwiek rozróżnienia, mają prawo, bez uzyskania uprzedniego zezwolenia, tworzyć organizacje według swego uznania, jak też przystępować do tych organizacji, z jedynym zastrzeżeniem stosowania się do ich statutów. Natomiast władze publiczne powinny powstrzymać się od wszelkiej interwencji, która by ograniczała to prawo lub przeszkadzała w jego wykonywaniu zgodnie z prawem (art. 3 ust. 2). Komitet Wolności Związkowej podkreśla, że wszyscy pracownicy, bez jakiegokolwiek rozróżnienia, czy są zatrudnieni na stałe, na czas określony, powinni mieć Zob. E. Podgórska-Rakiel, Rekomendacje MOP dotyczące wolności koalicji związkowej i ochrony działaczy, «Monitor Prawa Pracy» 2/2013, s. 68 i n. 8 Dz.U. z 1958 r. Nr 29, poz. 125. 9 Z. Hajn, Prawo zrzeszania się w związkach zawodowych – prawo pracowników, czy ludzi pracy?, [w:] Zbiorowe prawo pracy w XXI wieku, red. A. Wypych-Żywicka, M. Tomaszewska, J. Stelina, Gdańsk 2010, s. 178. 7 130 Anna Reda-Ciszewska [4] prawo do ustanowienia i przyłączenia się do organizacji według ich własnego wyboru10. Warto zauważyć, że postanowienia Konwencji nr 87 zostały rozwinięte w kolejnej Konwencji nr 98 dotyczącej korzystania z prawa organizowania się i rokowań zbiorowych11. Konwencja nr 98 przewiduje, że pracownicy powinni korzystać z należytej ochrony przed wszelkimi aktami dyskryminacji, dążącymi do naruszenia wolności związkowej w dziedzinie pracy, a organizacje pracowników i pracodawców powinny korzystać z odpowiedniej ochrony przed wszelkimi aktami ingerencji jednych w sprawy drugich bądź bezpośrednio, bądź przez swych przedstawicieli lub członków, jeżeli chodzi o tworzenie tych organizacji, ich działalność i zarządzanie nimi. Trzeba jednak pamiętać, że art. 9 konwencji nr 87 i art. 5 konwencji nr 98 pozostawia prawodawcy krajowemu rozstrzygniecie w odniesieniu do członków sił zbrojnych i policji. Podobnie art. 6 konwencji nr 98 wyłącza z jej zakresu funkcjonariuszy publicznych zatrudnionych w administracji państwowej, do których odnosi się inna konwencja MOP nr 15112. Warto podkreślić, że według Komitetu Wolności Związkowej (dalej: Komitet) wolność zrzeszania się w związkach zawodowych jest wartością podstawową, która powinna być powszechnie gwarantowana13. Unormowania MOP pozwalają na wprowadzenie ograniczeń bądź nawet wyłączeń w zakresie wolności związkowej jedynie w przypadku członków sił zbrojnych i policji, a także pracowników administracji publicznej. Nie tylko MOP wprowadza uregulowania dotyczące wolności związkowej. Są one również przedmiotem unormowania Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności z 1950 r.14 oraz 10 Freedom of Association, Digest of decisions and principles of the Freedom of Association Committee of the Governing Body of the ILO, Fifth (revised) edition, Geneva 2006, s. 53. 11 Dz.U. z 1958 r. Nr 29, poz. 126. 12 L. Florek, M. Seweryński, Międzynarodowe prawo pracy, Warszawa 1988, s. 139. 13 A.M. Świątkowski, [w:] Zbiorowe prawo pracy. Komentarz, red. J. Wratny, K. Walczak, Warszawa 2009, s. 401. 14 Dz.U. z 1993 r. Nr 61, poz. 60. [5] Wolność koalicji związkowej pracowników nietypowych 131 Europejskiej Karty Społecznej z 1961 r.15, które zostały ratyfikowane przez Polskę. Jeżeli umowy międzynarodowe przewidują zróżnicowane ograniczenia wolności związkowych, to stosuje się korzystniejszą dla pracowników, czyli dopuszczającą węższe ograniczenia16. Europejska Konwencja o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności w art. 11 stanowi, że każdy ma prawo do swobodnego, pokojowego zgromadzania się oraz do swobodnego stowarzyszania się, włączenie z prawem tworzenia związków zawodowych i przystępowania do nich dla ochrony swych praw. W ust. 2 przewiduje się, że możliwe są ograniczenia wolności związkowych, jeżeli ograniczenia te są konieczne ze względu na interesy bezpieczeństwa państwowego lub publicznego, ochronę porządku publicznego i zapobieganie przestępstwom, ochronę zdrowia, moralność lub ochronę praw i wolności innych osób, z zastrzeżeniem, że ograniczenia te nie mogą naruszać istoty tych wolności. W ostatnim czasie Europejski Trybunał Praw Człowieka na podstawie powyższych przepisów zakwestionował nawet rozwiązania ograniczające wolności związkowe względem tureckich pracowników administracji samorządowej w sprawach Demir i Baykara przeciwko Turcji oraz Enerji Yapi-Yol Sen przeciwko Turcji17. „Natomiast Europejska Karta Społeczna z 1961 r. w art. 5 przewiduje, że w celu zapewnienia lub popierania swobody pracowników i pracodawców tworzenia lokalnych, krajowych lub międzynarodowych organizacji w celu ochrony ich interesów ekonomicznych i społecznych oraz wstępowania do tych organizacji strony karty zobowiązują się, że ustawodawstwo krajowe nie będzie naruszać ani też nie będzie stosowane w sposób, który naruszałby tę swobodę. Możliwe ograniczenia tego uprawnienia mogą zostać przewidziane w ustawodawstwie krajowym w odniesieniu do policji oraz członków sił zbrojnych. W zasadzie regulacje przewidziane przez MOP oraz omawiane uregulowania pozostają zbieżne”. Dz.U. z 1999 r. Nr 8, poz. 67. L. Florek, op. cit, s. 71 przyp. 4. 17 Zob. szerzej na ten temat W. Sanetra, Wyrok przeciwko Turcji a sprawa polska, «Praca i Zabezpieczenie Społeczne» 5/2009, s. 9. 15 16 132 Anna Reda-Ciszewska [6] 3. Wolność koalicji w świetle prawa polskiego Konstytucja RP w art. 12 i 59 ust. 1 gwarantuje wolność zrzeszania się w związkach zawodowych, ale jednak nie przesądza o granicach tej wolności. Można dojść do wniosku, że Konstytucja ujmuje wolność zrzeszania się szeroko, ponieważ sama nie przewiduje wyłączeń podmiotowych. W art. 59 ust. 4 Konstytucja wskazuje jedynie, że ograniczenia zakresu przedmiotowego i podmiotowego wolności związkowej możliwe są w granicach dopuszczonych przez przepisy prawa międzynarodowego. Polska na podstawie art. 9 Konstytucji przestrzega wiążącego ją prawa międzynarodowego. Ważną wskazówką będzie także wypowiedź Trybunał Konstytucyjnego, który uznał w wyroku z dnia 17 listopada 1998 r., że wszelkie ograniczenia muszą być traktowane w kategorii wyjątków oraz nie mogą naruszać istoty prawa bądź wolności18. Trybunał Konstytucyjny wskazywał także, że wolności związkowe mogą podlegać tylko takim ograniczeniom ustawowym, jakie są dopuszczalne ze względu na potrzebę ochrony ważnych konstytucyjnych wartości19. W świetle polskiego prawa pełne prawo koalicji przysługuje pracownikom (art. 2 ust. 1 ustawy o związkach zawodowych)20. Biorąc pod uwagę treść art. 2 u.zw.zaw. pełna wolność koalicji przysługuje wszystkim pracownikom bez względu na charakter aktu kreującego stosunek pracy. Prawo tworzenia i wstępowania do związków zawodowych mają pracownicy zatrudnieni na podstawie umów terminowych, w niepełnym wymiarze czasu pracy, w celu przygotowania zawodowego, spółdzielczej umowy o pracę, osoby pozostające na urlopach bezpłatnych, wychowawczych21. 18 Wyrok Trybunału Konstytucyjnego z dnia 17 listopada 1998 r. w sprawie K 42/97, «OTK» 7/1998, poz. 113. 19 Wyrok Trybunału Konstytucyjnego z dnia 7 grudnia 1999 r. w sprawie K 6/99, «OTK» 7/1999, poz. 160. 20 Ustawa z dnia 23 maja 1991 r. o związkach zawodowych, dalej: u.zw.zaw., t.j. Dz.U. z 2001 r. Nr 79, poz. 854 ze zm. 21 Zob. K. W. Baran, Zbiorowe Prawo Pracy, Kraków 2002, s. 116-117. [7] Wolność koalicji związkowej pracowników nietypowych 133 Pełne prawo koalicji przysługuje jednak nie tylko pracownikom, ale także członkom rolniczych spółdzielni produkcyjnych oraz osobom wykonującym pracę na podstawie umowy agencyjnej, jeżeli nie są pracodawcami. Trzeba wyraźnie podkreślić, że wyliczona grupa osób pracujących nie mieści się w pojęciu pracownika, które zostało zdefiniowane w art. 2 k.p. Dojść można do spostrzeżenia, że szerokie prawo koalicji (tj. zrzeszania się i wstępowania do związków zawodowych) zostało przyznane w prawie polskim nie tylko pracownikom. Ustawa wspomina także o prawie koalicji w odniesieniu do innych osób zatrudnionych na podstawie innych umów niż umowa o pracę, tj. chałupników, ale jedynie w ograniczonym zakresie w postaci prawa wstępowania do związków zawodowych działających w zakładzie pracy (art. 2 u.zw.zaw.). Już w tym momencie trzeba uznać wyliczenie osób posiadających prawo koalicji za niepełne, ponieważ zauważyć należy, że tylko niektóre podstawy niepracowniczego zatrudnienia zostały wskazane jako gwarantujące prawo do tworzenia i zrzeszania się w związkach zawodowych. W świetle polskiego prawa prawo koalicji przysługuje także osobom, które nie wykonują pracy, a dotyczy to emerytów i rencistów oraz bezrobotnych. O ile prawo tworzenia i wstępowania do związków zawodowych przysługuje tylko pracownikom, członkom rolniczych spółdzielni produkcyjnych, osobom wykonującym pracę na podstawie umowy agencyjnej oraz osobom skierowanym do zakładów w celu odbycia służby zastępczej, to osoby wykonujące pracę nakładczą (chałupnicy), emeryci, renciści i osoby bezrobotne mają jedynie prawo do wstępowania do związków zawodowych (bez prawa ich zakładania). W piśmiennictwie zauważa się, że unormowanie polskiej ustawy ma cechy legislacyjnej dowolności, a kryterium, którym posłużył się ustawodawca, pozostaje nieprzejrzyste. Trudno odnaleźć racjonalne uzasadnienie dla tak zróżnicowanego zakresu podmiotowego prawa koalicji22. Warto wreszcie również podkreślić, że polska ustawa wspomina także o ludziach pracy, nie ograniczając zakresu prawa koalicji jedynie do pracowników, w art. 1 ust. 1 u.zw.zaw. definiując związek Z. Hajn, op. cit., s. 177 przyp. 9. 22 134 Anna Reda-Ciszewska [8] zawodowy jako dobrowolną i samorządną organizację ludzi pracy, powołaną do reprezentowania i obrony ich praw, interesów zawodowych i socjalnych. Z uwagi na zarzuty wobec kształtu polskiego unormowania w 2011 r. została złożona do Komitetu Wolności Związkowej Rady Administracyjnej Międzynarodowego Biura Pracy MOP skarga dotyczącą naruszeń wolności związkowych w Polsce. Strona skarżąca uznała, że polski ustawodawca, posługując się terminem „pracownik” w jego wąskim rozumieniu, wynikającym z kodeksu pracy, odmawia wolności zrzeszania się osobom zatrudnionym na podstawie umów cywilnoprawnych (chodzi głównie o zleceniobiorców, wykonawców dzieła), samozatrudnionym oraz innym osobom wykonującym pracę, które nie są jednak pracownikami w rozumieniu kodeksu pracy23. Warto w tym miejscu przytoczyć główne zalecenia skierowane do Polski. Komitet podnosi, że konwencja nr 98 chroni wszystkie osoby zatrudnione i ich przedstawicieli przed aktami dyskryminacji dążącymi do naruszenia wolności związkowej w dziedzinie pracy oraz że jedyne dopuszczalne wyjątki od jej stosowania dotyczą policji, sił zbrojnych i urzędników państwowych zaangażowanych w administrowanie państwem. W ramach końcowych zaleceń Komitet zwraca się do rządu polskiego o podjęcie działań mających na celu zapewnienie, by wszystkim osobom zatrudnionym, bez jakiegokolwiek rozróżnienia, łącznie z osobami samozatrudnionymi oraz zatrudnionymi na podstawie umów cywilnoprawnych przyznano prawo tworzenia i przystępowania, wedle swego wyboru, do organizacji w rozumieniu konwencji nr 87. Komitet zwraca się także do rządu, by ten dokonał zmiany ustawy o związkach zawodowych tak, aby zapewnić osobom wykonującym pracę nakładczą prawo tworzenia organizacji i przystępowania do nich wedle własnego wyboru. Skarga na rząd Rzeczypospolitej Polskiej wniesiona przez Komisję Krajową NSZZ „Solidarność” (Sprawa Nr 2888). Na temat skargi obszerniej zob. E. Podgórska-Rakiel, op. cit., s. 68 i n. przyp. 7. 23 [9] Wolność koalicji związkowej pracowników nietypowych 135 4. Prawo koalicji pracowników nietypowych Polskie prawo nie przewiduje ograniczeń wolności związkowych wobec pracowników nietypowych. Pojęciem pracownika zostały objęte osoby świadczące pracę w ramach umów o pracę także w niepełnym wymiarze czasu pracy, na czas określony, w ramach telepracy oraz za pośrednictwem agencji pracy tymczasowej. Zaznaczyć wypada, że na potrzeby tego opracowania przyjmuję, iż nietypowe formy zatrudnienia to właśnie wskazane wcześniej formy świadczenia pracy, odróżnione od typowego zatrudnienia na podstawie umowy o pracę na czas nieokreślony, w pełnym wymiarze czasu pracy, bezpośrednio na rzecz pracodawcy i zazwyczaj w jego siedzibie24, jednak kategoria nietypowego zatrudnienia pozostaje nieznana prawu pracy, a jest jedynie przedmiotem rozważań doktryny i w konsekwencji różnie ujmowana25. Należy zauważyć, że w ramach tych form zatrudnienia zagwarantowano pracownikom ochronę prawa pracy także w ramach zbiorowego prawa pracy już z racji posiadania przez nich statusu pracownika. Jednakże nie można nie zauważyć, że pracownicy ci mają mniej korzystną sytuację, ponieważ zazwyczaj nietypowe umowy o pracę utrudniają członkostwo w organizacji związkowej. Trudności w realizacji uprawnień zbiorowych upatrywać należy w nietypowości zatrudnienia tej kategorii pracowników. Warto także dodać, iż w momencie wejścia w życie ustawy o związkach zawodowych w Polsce w praktyce nie funkcjonowały jeszcze tak różnorodne formy zatrudnienia, jak w czasach dzisiejszych, przy czym ustawodawca polski, wprowadzając uregulowania prawne dotyczące tych form świadczenia pracy w ramach indywidualnego prawa pracy, nie próbował wprowadzać w tym zakresie szczególnych ułatwień w zakresie realizacji uprawnień zbiorowych przez tzw. pracowników nietypowych. Nie 24 A. Chobot, Nowe formy zatrudnienia. Kierunki rozwoju i nowelizacji, Warszawa 1997, s. 130. 25 Zob. M. Matey-Tyrowicz, Nietypowe formy zatrudnienia – Dyrektywy i praktyka UE, [w:] Deregulacja polskiego rynku pracy, red. K.W. Frieske, Warszawa 2003, s. 153; A. Sobczyk, Do dyskusji o definiowaniu nietypowych form zatrudnienia, [w:] Aktualne zagadnienia prawa pracy i polityki socjalnej, pod red. B. M. Ćwiertniak, I, Sosnowiec 2012, s. 75. 136 Anna Reda-Ciszewska [10] możemy też odnotować, że polski ustawodawca dopuszcza się jakiegoś ograniczenia czy wyłączenia sprzecznego z prawem międzynarodowym w zakresie prawa koalicji wobec kategorii pracowników nietypowych, ponieważ formalnie gwarantuje im wolność koalicji związkowej. Biorąc pod uwagę sprawy, które dotyczyły pracowników nietypowych, a były przedmiotem rozstrzygnięć Komitetu, można przywołać przykład uregulowania kanadyjskiego, które wykluczało prawo zrzeszania się w odniesieniu do pracowników, których czas pracy był poniżej 1/3 wymiaru pełnego czasu pracy i pracowników niezatrudnionych na okres sześciu lub więcej miesięcy, stwierdzając, iż jest to naruszenie standardów międzynarodowych26. Polskie prawo nie wyłącza wprawdzie prawa koalicji w odniesieniu do pracowników nietypowych, ale można uznać, iż jego realizacja jest utrudniona. W zasadzie w przypadku pracowników zatrudnionych na czas określony i pracowników tymczasowych można mówić o zatrudnieniu jedynie w ramach terminowych umów o pracę. Terminowość zatrudnienia nie sprzyja realizacji wolności koalicji związkowej. Niepokojący jest natomiast odsetek pracowników zatrudnionych na podstawie umów o pracę na czas określony, który oscyluje w okolicach 27% ogółu zatrudnionych w Polsce27. Zarówno pracownik zatrudniony na podstawie umowy o pracę czas określony, jak i pracownik tymczasowy ma pełne prawo koalicji. Zgodnie z przepisami ustawy o związkach zawodowych pracownicy zatrudnieni na podstawie umowy o pracę na czas określony oraz pracownicy tymczasowi zatrudnieni za pośrednictwem agencji pracy tymczasowej mogą tworzyć i wstępować 26 Sprawa Case No 2083 (Canada) - Complaint date: 17-APR-00, dostępna pod adresem http://www.ilo.org/dyn/normlex/en/f?p=1000:50002:0::NO:50002:P50002_ COMPLAINT_TEXT_ID:2905776, [dostęp 19 kwietnia 2013 r.] 27 Ł. Arendt, I. Kukulak-Dolata, I. Poliwczak, Perspektywy implementacji modelu flexicurity na poziomie przedsiębiorstw, [w:] Raport na temat flexiurity w Polsce, red. E. Kryńska, Warszawa 2009, s. 137-138. Liczba osób zatrudnionych na podstawie tych umów w roku 2007 to 28,2 % ze wszystkich osób zatrudnionych na podstawie umowy o pracę. Zob. D. Zalewski, Zbiorowe stosunki pracy z perspektywy zatrudnienia na czas określony, [w:] Zatrudnienie na czas określony w polskiej gospodarce. Społeczne i ekonomiczne konsekwencje zjawiska, red. M. Bednarski, K. Frieske, Warszawa 2012, s. 152. [11] Wolność koalicji związkowej pracowników nietypowych 137 do istniejących już związków zawodowych działających u pracodawcy, przy czym pracodawcą pracownika tymczasowej jest agencja pracy tymczasowej. Nie istnieją przeszkody prawne dla utworzenia związku zawodowego (zakładowej organizacji związkowej) w każdej agencji pracy tymczasowej. Członkami zakładowej organizacji związkowej mogą być zarówno pracownicy „stali” agencji pracy tymczasowej, jak i pracownicy tymczasowi tej agencji. Kwestią budzącą wątpliwości może być prawo koalicji pracowników tymczasowych u pracodawcy użytkownika. Pomimo że nie kwestionuje się pełnego prawa pracowników tymczasowych do koalicji, zakres tego prawa nie został jednak dokładnie sprecyzowany. Z jednej strony przyjmuje się, że pracownikom tymczasowym, których z pracodawcą użytkownikiem nie łączy żadna umowa, nie przysługuje prawo koalicji w zakładowych związkach zawodowych u niego działających28. Ze względu na brak formalnej więzi pracowniczej pracownika tymczasowego z pracodawcą użytkownikiem jest on uznawany za osobę świadczącą pracę w ramach innej formy zatrudnienia niż stosunek pracy. Z uwagi na zaprezentowane wątpliwości proponuje się przyznanie pracownikom tymczasowym prawa wstępowania do zakładowych organizacji związkowych działających u pracodawcy użytkownika na zasadach przewidzianych w przypadku chałupników29. Zauważyć należy, że żaden przepis nie stanowi o braku pełnego prawa koalicji pracownika tymczasowego u pracodawcy użytkownika. Wobec braku przepisu, który wyłączałby prawo pracowników tymczasowych do wstąpienia do organizacji związkowej, nie ma podstaw prawnych dla sprzeciwu pracodawcy użytkownika. Nie powinno wyłączać prawa koalicji pracownika tymczasowego u pracodawcy użytkownika to, że praca tymczasowa to forma wykonywania pracy, w ramach której występują trzy podmioty, a pracownikowi tymczasowemu gwarantuje się prawo koalicji jedynie w odniesieniu do agencji. Skoro ustawodawca w art. 2 ust. 1 u.zw.zaw. pracownikowi tymczasowemu 28 Tak A. Sobczyk, Ustawa o zatrudnianiu pracowników tymczasowych. Komentarz, Kraków 2005, s. 40. 29 J. Wratny, Problemy ochrony pracowników w elastycznych formach zatrudnienia, «Praca i Zabezpieczenie Społeczne» 7/2007, s. 5. 138 Anna Reda-Ciszewska [12] przyznaje pełne prawo koalicji, nie można tego prawa różnicować w ten sposób, że w odniesieniu do agencji pracy tymczasowej pracownik tymczasowy posiada je w pełni, a w odniesieniu do pracodawcy użytkownika tego prawa nie posiada. Realizacja pełnego prawa koalicji zarówno przez pracowników tymczasowych, jak i przez pracowników zatrudnionych na podstawie terminowej umowy o pracę może okazać się utrudniona, ponieważ okres świadczenia pracy może być zbyt krótki, aby pracownik taki stał się członkiem związkiem. Natomiast dla pracownika tymczasowego dodatkowym utrudnieniem będzie to, iż jako pracownik agencji pracy tymczasowej może być kierowany do wielu pracodawców użytkowników. O ile praca na czas określony oraz praca tymczasowa nie sprzyjają wysokiemu uzwiązkowieniu, to inaczej sytuacja wygląda w przypadku pracy w niepełnym wymiarze czasu pracy i telepracy. W przypadku pracowników niepełnoetatowych ustawodawca nie przewiduje ograniczeń bądź też wyłączeń wolności koalicji związkowej. Należałoby stwierdzić, że pracownicy wykonujący pracę w niepełnym wymiarze czasu pracy mają takie same prawo koalicji, jak pracownicy pełnoetatowi. Przepisy polskiego prawa nie przewidują także różnicowania uprawnień telepracowników w porównaniu do pracowników typowych30. Europejskie porozumienie ramowe dotyczące telepracy przewiduje, iż telepracownicy powinni mieć te same prawa w zakresie zbiorowych stosunków pracy. Chociaż można zauważyć, że na skutek odosobnienia telepracownika, który świadczy pracę regularnie poza zakładem pracy (art. 675 § 1 k.p.) od pozostałych pracowników, realizacja uprawnień związkowych może być utrudniona. 5.Prawo koalicji osób zatrudnionych w ramach niepracowniczych form zatrudnienia Zdecydowanie w mniej korzystnej sytuacji pozostają osoby zatrudnione w ramach niepracowniczych podstaw prawnych, tj. osoby zatrudnione w ramach umów cywilnoprawnych, samozatrudnieni Tak A. Sobczyk, Telepraca w prawie polskim, Warszawa 2009, s. 243. 30 [13] Wolność koalicji związkowej pracowników nietypowych 139 i inne osoby świadczące pracę, a niebędące pracownikami. W świetle polskiego prawa ograniczone prawo koalicji polegające na prawie przynależności i wstępowania do związków zawodowych, a nieprzyznające prawa do tworzenia związku zawodowego przysługuje osobom nieposiadającym statusu pracownika: chałupnikom, rencistom i emerytom oraz osobom mającym status bezrobotnego (art. 2 ust. 2, 3, 4 u.zw.zaw.). Ustawodawca polski zareagował na zalecenia Komitetu Wolności Związkowej i zaprojektował zmiany w zakresie wolności koalicji chałupników, ale zrobił to z powodu już wcześniej kierowanych do Polski uwag Komitetu Niezależnych Ekspertów Rady Europy i konieczności dostosowania prawa polskiego do Europejskiej Karty Społecznej31. Trzeba zwrócić uwagę, iż zmiana przepisów ustawy związkowej ma na celu poszerzenie wolności koalicji chałupników i zagwarantowanie im pełnego prawa koalicji obejmującego zarówno prawo wstępowania, jak i tworzenia związku zawodowego. Dodać jednak należy, że umowa o pracę nakładczą nie jest uznawana za umowę o pracę32. Osoby wykonujące pracę nakładczą nie są pracownikami, ale rozporządzenie33, które reguluje ich status, po części przyznaje im uprawnienia pracownicze. Status chałupników można także kojarzyć ze statusem telepracownika, który także może być pracownikiem bądź wykonywać pracę w oparciu o umowę cywilnoprawną. Dosyć szybko można jednak zauważyć, że pomiędzy tymi kategoriami osób świadczących pracę będzie można zaobserwować znaczące różnice w zakresie wolności związkowej. O ile chałupnicy (po wejściu w życie projektowanych rozwiązań) oraz telepracownicy zatrudnieni na podstawie umowy o pracę będą posiadać pełne prawo koalicji, o tyle 31 Projekt wraz z uzasadnieniem z dnia 03 stycznia 2013 r. o zmianie ustawy o związkach zawodowych oraz ustawy o organizacjach pracodawców dostępny na stronie http://www.mpips.gov.pl/bip/projekty-aktow-prawnych/projekty-ustaw/dialog-spoleczny/ustawa-o-zmianie-ustawy-o-zwiazkach-zawodowych-oraz-ustawy-oorganizacjach-pracodawcow/ [dostęp 19 kwietnia 2013 r.]. 32 Zob. szerzej Ł. Pisarczyk, Różne formy zatrudnienia, Warszawa 2003, s. 118. 33 Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 31 grudnia 1975 r. w sprawie uprawnień pracowniczych osób wykonujących pracę nakładczą, Dz.U. z 1976 r. Nr 3, poz. 19 ze zm. 140 Anna Reda-Ciszewska [14] telepracownicy, którzy zostaną zatrudnieni na podstawie umów cywilnoprawnych, takiego prawa będą pozbawieni. W przywołanym projekcie nie wprowadza się zmian w odniesieniu do osób zatrudnionych na podstawie pozostałych umów cywilnoprawnych i samozatrudnionych. Obecnie prawo koalicji nie przysługuje osobom zatrudnionym w ramach tzw. niepracowniczych podstaw prawnych, zwłaszcza na podstawie umów cywilnoprawnych, z wyjątkiem osób zatrudnianych na podstawie umowy agencyjnej pod warunkiem, że nie zatrudniają pracowników i nie posiadają statusu pracodawcy. Do pojęcia zatrudnienia niepracowniczego zaliczyć należy przede wszystkim zatrudnienie w ramach umów cywilnoprawnych na podstawie umowy zlecenia, umowy o dzieło oraz innych umów o świadczenie usług, do których stosuje się przepisy o zleceniu34. Takie zróżnicowanie zakresu podmiotowego prawa koalicji wobec osób zatrudnionych na podstawie umów cywilnoprawnych nie jest uzasadnione. Trzeba dojść do wniosku, że jeżeli możliwe jest zrzeszanie w związkach zawodowych przez osoby zatrudnione na podstawie umów agencyjnych, o ile nie są to pracodawcy, to również powinno być możliwe zrzeszanie się w związkach zawodowych osób zatrudnianych na podstawie innych umów cywilnoprawnych. W przeciwnym razie polski ustawodawca nie przestrzega zasady równego traktowania osób wykonujących pracę i dyskryminuje zatrudnionych cywilnoprawnie bez obiektywnego uzasadnienia. Polskie przepisy nie przewidują także prawa koalicji dla osób samozatrudnionych35. Komitet Wolności Związkowej także wypowiada się za przyznaniem osobom samo zatrudnionym i wykonującym wolne 34 Wyróżnia się także zatrudnienie niepracownicze typu administracyjnego, karnoprawnego oraz ustrojowego, do którego nie będę się odnosić, a uwagi w opracowaniu dotyczyć będą jedynie zatrudnienia cywilnoprawnego, zob. J. Jończyk, Prawo pracy, Warszawa 1995, s. 114. 35 Nie zawsze pojęcie samozatrudnienia jest włączane w zakres pojęcia zatrudnienie. Zob. Z. Kubot, Szczególne formy zatrudnienia i samo zatrudnienia, [w:] Szczególne formy zatrudnienia, red. Z. Kubot, Wrocław 2000, s. 17. [15] Wolność koalicji związkowej pracowników nietypowych 141 zawody prawa koalicji36. W przypadku osób samozatrudnionych problematyka ich prawa koalicji wydaje się nastręczać najwięcej wątpliwości, ponieważ jest to kategoria dość obszerna i niejednorodna. Brać należy jednak pod uwagę, że prawo koalicji związkowej powinno być zagwarantowane osobom, które prowadzą działalność gospodarczą, ale nie są pracodawcami – nie zatrudniają ani jednego pracownika. Problematyka wolności koalicji samozatrudnionych powinna być jednak przedmiotem pogłębionej analizy. W doktrynie prawa pracy przyjmuje się, że kwestia przyznania prawa koalicji osobom zatrudnionym na podstawie umów cywilnoprawnych pozostaje otwarta37. Postuluje się przyznanie zatrudnionym na podstawie pozapracowniczych podstaw prawnych praw w zakresie zbiorowego prawa pracy. W zbiorowym prawie pracy obserwowana jest tendencja rozszerzająca jego zakres podmiotowy38. Przywołać należy w tym kontekście projekt zbiorowego kodeksu pracy, który realizuje ten postulat, stanowiąc w art. 15 § 1, że pracownicy, jak również niebędące pracodawcami osoby wykonujące pracę zarobkową, mają prawo tworzenia i wstąpienia do związku zawodowego według własnego uznania i bez uprzedniego zezwolenia jakiejkolwiek władzy. 6. Uwagi końcowe W ramach zaprezentowanych zagadnień pojawia się pytanie, jak daleko w polskim prawie mogą sięgać granice wolności koalicji związkowej. Biorąc pod uwagę unormowania międzynarodowe i odsyłającą do nich Konstytucję RP w art. 59 ust. 4, należałoby ujmować Freedom of Association, Digest of decisions and principles of the Freedom of Association Committee of the Governing Body of the ILO, Fifth (revised) edition, Geneva 2006, s. 53. 37 Zob. J. Stelina, Zbiorowa reprezentacja pracowników w Polsce – stan obecny i perspektywy, [w:] Problemy kodyfikacji prawa pracy. Wybrane zagadnienia zabezpieczenia społecznego, Referaty na XVI Zjazd Katedr oraz Zakładów Prawa Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, Gdańsk, 19-21 września 2007 r., Gdańsk 2007, s. 104. 38 M. Seweryński, Problemy legislacyjne zbiorowego prawa pracy, [w:] Prawo pracy w obliczu przemian, red. M. Matey-Tyrowicz, T. Zieliński, Warszawa 2006, s. 111. 36 142 Anna Reda-Ciszewska [16] zakres wolności koalicji szeroko. Wyłączenia, jak wskazano, będą dopuszczalne w odniesieniu do policji, sił zbrojnych oraz pracowników administracji realizujących władzę państwową. Pozostałe osoby świadczące pracę powinny mieć zagwarantowaną wolność koalicji związkowej, ponieważ w dzisiejszych czasach jest to już uprawnienie o charakterze podstawowym. Biorąc jednak pod uwagę kształt polskiej ustawy związkowej, należy dojść do wniosku, iż posługuje się ona dosyć nieklarownym kryterium, przyznając prawo koalicji jedynie niektórym zatrudnionym na podstawie umowy cywilnoprawnej (umowa agencyjna), a pomijając pozostałych (umowa zlecenie, umowa o dzieło). Trzeba także dojść do wniosku, iż w przypadku samozatrudnionych (kwestia najczęściej dotyczy prowadzących działalność gospodarczą) kwestia uregulowania ich wolności związkowej będzie zdecydowanie trudniejszym zadaniem dla ustawodawcy. Obecne uregulowanie ustawy związkowej w zakresie wolności koalicji należy uznać za nieuzasadnione i niezrozumiałe. Być może powodem wprowadzenia takiego właśnie unormowania było to, że na początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy powstawała ustawa związkowa, zatrudnienie cywilnoprawne i samozatrudnienie nie było aż tak popularne. W dzisiejszych czasach jednak należałoby całościowo zmienić uregulowanie ustawy związkowej, ponieważ jest niezgodne ze standardami międzynarodowymi. Freedom of Association of Atypical Employees, Persons Employed on the Grounds of Civil Contracts, and the Self-Employed Summary This article discusses the freedom of association of atypical employees, persons employed on the grounds of civil law contracts, and the selfemployed. Polish law guarantees the right of association to employees on the grounds of its labour law (kodeks pracy). However, the International [17] Wolność koalicji związkowej pracowników nietypowych 143 Labour Organisation Convention denies the right of association to members of the armed forces, police, and public administration. In 2011 a complaint was submitted to the Committee on Freedom of Association, which has drawn up recommendations for Polish law. The author analyses the solutions of Polish law in the context of the Committee’s recommendations on freedom of association for atypical employees, persons employed on a civil law contract, and the self-employed. Zeszyty Prawnicze 13.4 / 2013 Bartosz Majchrzak Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego Charakter prawny odpowiedzialności zawodowej w budownictwie 1. Uwagi wprowadzające Celem niniejszego opracowania jest próba udzielenia odpowiedzi na pytanie o charakter prawny odpowiedzialności zawodowej w budownictwie uregulowanej w art. 95-101 ustawy z dnia 7 lipca 1994 r. – Prawo budowlane (tj. Dz.U. z 2013 r. poz. 1409 ze zm.; dalej: p.b.). Prima facie oznacza to zajęcie stanowiska w kwestii zaliczenia jej do jednej z następujących kategorii: odpowiedzialności dyscyplinarnej, odpowiedzialności administracyjnej lub odpowiedzialności innego rodzaju niż dotychczas wymienione. Dodatkowym problemem ujawniającym się na tle powyższego zagadnienia jest to, że cechy odpowiedzialności dyscyplinarnej oraz administracyjnej są przedmiotem sporów1, dlatego też w zakresie rozumienia tych pojęć ograniczam się do przedstawienia jednego stanowiska, a pomijam rozbudowany opis odmiennych poglądów wyrażanych na ten temat oraz polemikę z nimi. W kontekście zaś istoty odpowiedzialności zawodowej w budownictwie za determinanty oceny uznaję w szczególności krąg podmiotów jej podlegających, przesłanki ponoszenia tej odpowiedzialności, uwarunkowania formalnoprawne wymierzenia kary, formę prawną rozstrzygnięcia w przedmiocie odpo- 1 Zob. np.: M. Wincenciak, Sankcje w prawie administracyjnym i procedura ich wymierzania, Warszawa 2008, s. 45 i 89. 146 Bartosz Majchrzak [2] wiedzialności zawodowej, rodzaje kar oraz czynniki wpływające na ich wymiar. 2.Treść unormowań dotyczących odpowiedzialności zawodowej w budownictwie Zgodnie z art. 95 p.b., odpowiedzialności zawodowej w budownictwie podlegają osoby wykonujące samodzielne funkcje techniczne w budownictwie, przez które to funkcje należy rozumieć działalność związaną z koniecznością fachowej oceny zjawisk technicznych lub samodzielnego rozwiązania zagadnień architektonicznych i technicznych oraz techniczno-organizacyjnych obejmującą: a) projektowanie, sprawdzanie projektów architektoniczno-budowlanych i sprawowanie nadzoru autorskiego; b) kierowanie budową lub innymi robotami budowlanymi; c) kierowanie wytwarzaniem konstrukcyjnych elementów budowlanych oraz nadzór i kontrolę techniczną wytwarzania tych elementów; d) wykonywanie nadzoru inwestorskiego; e) sprawowanie kontroli technicznej utrzymania obiektów budowlanych; f) rzeczoznawstwo budowlane (art. 12 ust. 1 p.b.). Przy tym, jak twierdzi A. Plucińska-Filipowicz, art. 95 p.b. odnosi się do osób posiadających wymagane uprawnienia do wykonywania powyższej działalności, co różnicuje zakresy podmiotowe tego przepisu i art. 91 ust. 1 pkt 2 p.b.2. Kwestia dysponowania wspomnianymi uprawnieniami podlega weryfikacji na gruncie art. 12 ust. 2 i 7 p.b., w których świetle podstawę wykonywania samodzielnych funkcji technicznych w budownictwie stanowi legitymowanie się przez daną osobę: a) decyzją (zwaną w przepisach P.b. „uprawnieniami budowlanymi”) wydaną przez organ samorządu zawodowego; b) wpisem na listę członków właściwej izby samorządu zawodowego (potwierdzonym zaświadczeniem wydanym przez izbę, z określonym w nim terminem ważności); c) wpisem, w drodze decyzji, do centralnego rejestru osób posiadających uprawnienia budowlane prowadzonego przez Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego A. Plucińska-Filipowicz, [w:] Prawo budowlane. Komentarz, red. Z. NiewiaWarszawa 2006, s. 802. 2 domski, [3] Charakter prawny odpowiedzialności zawodowej 147 (na podstawie informacji przekazywanych bezzwłocznie przez organy samorządu zawodowego – art. 12 ust. 9 p.b). Ta kilkustopniowość uzyskiwania uprawnień do wykonywania zawodu skutkuje trudnością w precyzyjnym ustaleniu zakresu podmiotowego odpowiedzialności przewidzianej w art. 95 p.b., w szczególności tego, czy obejmuje on osoby posiadające „uprawnienia budowlane”, ale niewpisane na listę członków właściwej izby samorządu zawodowego. Intencje ustawodawcy ujawniają szczegółowe unormowania zawarte w ustawie z dnia 15 grudnia 2000 r. o samorządach zawodowych architektów, inżynierów budownictwa oraz urbanistów (tj. Dz.U. z 2013 r. Nr 932, poz. 42 ze zm.; dalej: ustawa o samorządach zawodowych). Wynika z nich bowiem (np. z art. 26 pkt 1 ustawy o samorządach zawodowych), że orzecznictwo organów samorządu zawodowego w sprawach odpowiedzialności zawodowej w budownictwie odnosi się tylko do członków izb, a zatem osób wpisanych na listę członków danej izby okręgowej (zob. art. 9 ust. 2 ustawy o samorządach zawodowych). Czyny zagrożone odpowiedzialnością zawodową w budownictwie wymienia art. 95 p.b. Są nimi: a) dopuszczenie się występku lub wykroczenia określonego w rozdziale 9 p.b.; b) popełnienie czynu, za który dana osoba została ukarana w związku z wykonywaniem samodzielnych funkcji technicznych w budownictwie; c) spowodowanie, wskutek rażących błędów lub zaniedbań, zagrożenia życia lub zdrowia ludzi, bezpieczeństwa mienia lub środowiska albo znacznych szkód materialnych; d) niespełnianie lub niedbałe spełnianie obowiązków; e) uchylanie się od podjęcia nadzoru autorskiego lub niedbałe wykonywanie obowiązków wynikających z pełnienia tego nadzoru (por. art. 20 ust. 1 pkt 4 p.b.). W tym kontekście warto dodatkowo podkreślić, że odpowiedzialność zawodowa w budownictwie expressis verbis (art. 95 pkt 2 p.b.) nie została wyłączona w przypadku ukarania osoby wykonującej samodzielne funkcje techniczne z tytułu odpowiedzialności karnej uregulowanej w p.b. Oczywistym wydaje się także to, że wymierzenie kary „zawodowej” w związku z zaistnieniem przesłanki z art. 95 pkt 1 P.b. nie wyklucza ukarania za ten sam czyn na podstawie przepisów karnych rozdziału 9 p.b. Odmiennie zaś przedstawia się relacja odpowiedzialności zawodowej w budownictwie oraz odpowie- 148 Bartosz Majchrzak [4] dzialności dyscyplinarnej członków izb samorządu zawodowego. Jak stanowi art. 45 ust. 1 ustawy o samorządach zawodowych, deliktem dyscyplinarnym jest „zawinione naruszenie obowiązków, o których mowa w art. 41” ustawy o samorządach zawodowych, a zatem obowiązku przestrzegania przy wykonywaniu czynności zawodowych obowiązujących przepisów oraz zasad wiedzy technicznej lub urbanistycznej, przestrzegania zasad etyki zawodowej, stosowania się do uchwał organów izby oraz regularnego opłacania składek członkowskich. Jednocześnie jednak, zgodnie z art. 45 ust. 2 ustawy o samorządach zawodowych, od odpowiedzialności dyscyplinarnej wyłączone są czyny podlegające odpowiedzialności zawodowej wymienione w art. 95 p.b. Procedurę rozstrzygania spraw odpowiedzialności zawodowej w budownictwie normują przepisy p.b., ustawy o samorządach zawodowych oraz stosowane odpowiednio przepisy ustawy z dnia 14 czerwca 1960 r. – Kodeks postępowania administracyjnego (tj. Dz.U. z 2013 r., poz. 267 ze zm.; dalej: k.p.a.), do których odsyła art. 11 ust. 1 ustawy o samorządach zawodowych3. Organem prowadzącym postępowanie w pierwszej instancji jest okręgowy sąd dyscyplinarny (art. 25 ust. 1 ustawy o samorządach zawodowych), chyba że sprawa dotyczy członka organu Krajowej Izby (Architektów oraz Inżynierów Budownictwa) lub członka organu okręgowej izby (architektów oraz inżynierów budownictwa) – wówczas w pierwszej instancji orzeka Krajowy Sąd Dyscyplinarny (art. 37 ust. 1 pkt 2 ustawy o samorządach zawodowych). Drugą instancję stanowią: w stosunku do okręgowego sądu dyscyplinarnego – Krajowy Sąd Dyscyplinarny (art. 37 ust. 1 pkt 1 ustawy o samorządach zawodowych), w odniesieniu zaś do Krajowego Sądu Dyscyplinarnego rozstrzygającego sprawę w pierwszej instancji – minister właściwy do 3 Tamże, s. 814; W. Piątek, [w:] Prawo budowlane. Komentarz, red. A. Gliniecki, Warszawa 2012, s. 725; J. Siegień, Prawo budowlane. Komentarz, Warszawa 2003, s. 400; D. Sypniewski, Nadzór nad procesem budowlanym, Warszawa 2011, s. 139; wyrok NSA z 13 lutego 2007 r., II OSK 303/06, «Centralna Baza Orzeczeń Sądów Administracyjnych»; postanowienie NSA z 17 października 2008 r., II GSK 393/08, «Centralna Baza Orzeczeń Sądów Administracyjnych». [5] Charakter prawny odpowiedzialności zawodowej 149 spraw budownictwa, lokalnego planowania i zagospodarowania przestrzennego oraz mieszkalnictwa jako organ sprawujący nadzór nad działalnością samorządu zawodowego (por. art. 17 pkt 4 k.p.a.). Zgodnie z art. 97 p.b., postępowanie w sprawie odpowiedzialności zawodowej w budownictwie jest wszczynane na wniosek: a) organu nadzoru budowlanego właściwego dla miejsca popełnienia czynu; b) organu nadzoru budowlanego, który stwierdził popełnienie czynu; c) organu samorządu zawodowego w zakresie swojej właściwości, a zatem okręgowego rzecznika odpowiedzialności zawodowej (art. 26 pkt 1 ustawy o samorządach zawodowych) albo Krajowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej, jeżeli sprawa dotyczy członka organu Krajowej Izby (art. 38 pkt 1 ustawy o samorządach zawodowych). W szczególności zatem inwestor, właściciel obiektu, jego użytkownik czy inny podmiot podnoszący zarzuty wobec działalności osoby wykonującej samodzielne funkcje techniczne w budownictwie nie mogą wnioskować bezpośrednio o wszczęcie powyższej procedury4. W doktrynie i orzecznictwie zasadniczo nie ma sporu co do tego, że stroną postępowania w sprawie odpowiedzialności zawodowej jest wyłącznie podmiot podlegający takiej odpowiedzialności5. Przyjąć należy, że jest to wynikiem odpowiedniego stosowania w tym zakresie kryterium interesu prawnego wskazanego w art. 28 k.p.a.6 W kontekście uczestników tej procedury nie można ponadto zapomnieć o specyficznej pozycji procesowej okręgowego rzecznika odpowiedzialności zawodowej i Krajowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej, którzy zostali określeni w art. 26 pkt 1 i art. 38 pkt 1 ustawy o samorządach zawodowych jako podmioty sprawujące funkcje oskarżyciela w sprawach z zakresu odpowiedzialności zawodowej (także wtedy, E. Radziszewski, Prawo budowlane. Przepisy i komentarz, Warszawa 2004, s. 229. W. Piątek, op. cit., s. 724; A. Plucińska-Filipowicz, [w:] Prawo budowlane…, s. 818; S. Serafin, Prawo budowlane. Komentarz, Warszawa 2005, s. 517; D. Sypniewski, op. cit., s. 137; wyrok NSA z 8 września 1999 r., IV SA 1144/97, «Lex» nr 47829; wyrok NSA z 13 lutego 2007 r., II OSK 303/06, «Centralna Baza Orzeczeń Sądów Administracyjnych»; odmiennie: Z. Kostka, Prawo budowlane. Komentarz, Gdańsk 2005, s. 198. 6 Por. postanowienie NSA z 22 marca 2007 r., II OSK 501/06, «Lex» nr 344523. 4 5 150 Bartosz Majchrzak [6] gdy z wnioskiem o wszczęcie postępowania wystąpił organ nadzoru budowlanego7). Tego typu uczestników postępowania nie przewidują przepisy k.p.a. mające odpowiednie zastosowanie w omawianej procedurze. Nie byłoby również zasadne przyjęcie, że przysługuje im interes prawny w postępowaniu w rozumieniu art. 28 k.p.a. Wobec tego określenie sytuacji procesowoprawnej wymienionych podmiotów jest utrudnione, tym bardziej, że przepisy p.b. i ustawy o samorządach zawodowych regulują ją szczątkowo. Stanowią jednak, że rzecznicy odpowiedzialności zawodowej składają odwołania i skargi do sądu administracyjnego od orzeczeń w sprawach odpowiedzialności zawodowej (art. 26 pkt 2 i art. 38 pkt 2 ustawy o samorządach zawodowych). Ich uprawnienia i obowiązki procesowe przysługujące w toku postępowania nie zostały ponadto wyraźnie określone. W świetle art. 99 ust. 1 p.b. postępowanie w sprawie odpowiedzialności zawodowej w budownictwie kończy „decyzja o ukaraniu” właściwego sądu dyscyplinarnego, podpisywana przez wszystkich członków składu orzekającego (art. 11 ust. 2 ustawy o samorządach zawodowych). W ocenie A. Plucińskiej-Filipowicz w tym przypadku mamy do czynienia z aktem rozstrzygającym sprawę indywidualną, załatwianą zgodnie z przepisami k.p.a. przez organ wykonujący funkcje organu administracji publicznej8. Z. Kostka zaś jednoznacznie określa powyższe orzeczenie „decyzją administracyjną, na którą służy skarga do sądu administracyjnego po wyczerpaniu służących w postępowaniu administracyjnym środków odwoławczych”9 (por. art. 26 pkt 2 i art. 38 pkt 2 ustawy o samorządach zawodowych). Treścią powyższej decyzji jest wymierzenie jednej z następujących kar: a) upomnienia; b) upomnienia z jednoczesnym nałożeniem obowiązku złożenia, w wyznaczonym terminie, egzaminu warunkującego uzyskanie uprawnień budowlanych, o którym mowa w art. 12 ust. 3 p.b.; c) zakazu wykonywania samodzielnej funkcji technicznej w budownictwie na okres od roku do 5 lat, połączonego z obowiązkiem złożenia, A. Plucińska-Filipowicz, [w:] Prawo budowlane…, s. 815-816. Tamże, s. 814. 9 Z. Kostka, op. cit., s. 198. 7 8 [7] Charakter prawny odpowiedzialności zawodowej 151 w wyznaczonym terminie, egzaminu warunkującego uzyskanie uprawnień budowlanych, o którym mowa w art. 12 ust. 3 p.b. (nieuzyskanie pozytywnej oceny z egzaminu oznaczać będzie utratę uprawnień do pełnienia samodzielnej funkcji technicznej – art. 96 ust. 6 p.b.). Ustawodawca nie wiąże jednocześnie określonej kary z konkretnym czynem wskazanym w art. 95 p.b. Precyzuje jednak dyrektywy wyboru sankcji przez sąd dyscyplinarny. W tym kontekście organ ten uwzględnia dotychczasową karalność z tytułu odpowiedzialności zawodowej w budownictwie (art. 96 ust. 2 p.b.). Ponadto art. 96 ust. 3 p.b. stanowi, że o zakazie wykonywania samodzielnej funkcji technicznej orzeka się w przypadku znacznego społecznego niebezpieczeństwa czynu. Dodatkowymi przesłankami umożliwiającymi wymierzenie wspomnianej kary zakazu są ponowne dopuszczenie się czynu powodującego odpowiedzialność zawodową, pomimo uprzedniego dwukrotnego upomnienia, oraz uchylanie się od złożenia nakazanego egzaminu (art. 96 ust. 4 p.b.). Wszczęcie postępowania w sprawie odpowiedzialności zawodowej podlega przedawnieniu po upływie 6 miesięcy od dnia powzięcia przez organy nadzoru budowlanego wiadomości o popełnieniu czynu i nie później niż po upływie 3 lat od dnia zakończenia robót budowlanych albo zawiadomienia o zakończeniu budowy lub wydania decyzji o pozwoleniu na użytkowanie obiektu budowlanego (art. 100 p.b.). Ostateczna decyzja o ukaraniu jest przesyłana do wiadomości m.in. Głównemu Inspektorowi Nadzoru Budowlanego (art. 99 ust. 1 pkt 4 p.b.). Informacja o karze podlega bowiem wpisowi do centralnego rejestru ukaranych prowadzonego przez ten organ w formie elektronicznej (art. 88a ust. 1 pkt 3 lit. c) p.b.). Dodatkowo kary z tytułu odpowiedzialności zawodowej w budownictwie ulegają zatarciu w warunkach określonych w art. 101 ust. 1 p.b., o czym orzeka organ wydający decyzję o ukaraniu w pierwszej instancji. 3. Charakter prawny odpowiedzialności zawodowej w budownictwie w świetle ustaleń doktryny i orzecznictwa Wyżej scharakteryzowane unormowanie odpowiedzialności zawodowej w budownictwie stanowi podstawę formułowania w doktrynie 152 Bartosz Majchrzak [8] i judykaturze rozbieżnych poglądów w odniesieniu do charakteru prawnego tej odpowiedzialności. Według pierwszego stanowiska, sformułowanego przez A. Plucińską-Filipowicz, w omawianym przypadku ustawodawca przewiduje odpowiedzialność administracyjną osób wykonujących samodzielne funkcje techniczne w budownictwie10. W ramach tej koncepcji mieści się również wywód zaprezentowany w uzasadnieniu wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego z 20 kwietnia 2007 r. W jego świetle postępowanie w sprawie odpowiedzialności zawodowej jest postępowaniem administracyjnym, które prowadzi do wymierzenia sankcji z tytułu popełnienia deliktu służbowego, nie wyłączając sankcji zakazu wykonywania samodzielnej funkcji technicznej w budownictwie. „Pozbawienie członka samorządu zawodowego inżynierów budownictwa prawa wykonywania samodzielnej funkcji w budownictwie, w tym także tryb, w jakim pozbawienie to następuje, należy do spraw z zakresu administracji publicznej definitywnie rozstrzygających o statusie zawodowym obywatela”11. Podobnie wypowiedział się Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w wyroku z 18 października 2007 r., w którym stwierdził, że rzecznicy odpowiedzialności zawodowej obu instancji nie są uprawnieni do orzekania w sprawach administracyjnych, a właściwość rzeczową w tym zakresie posiadają jedynie sądy dyscyplinarne izb. Ustawodawca, określając w art. 25 ustawy o samorządach zawodowych zadania tych sądów, wymienił wśród nich kompetencje publicznoprawne zawarte w przepisach prawa materialnego, tj. w art. 95-101 p.b. „Są to więc typowe sprawy z zakresu administracji publicznej, przejęte do załatwiania przez korporacje architektów, inżynierów budownictwa oraz urbanistów”12. W innej publikacji A. Plucińska-Filipowicz utożsamia odpowiedzialność zawodową w budownictwie i odpowiedzialność dyscyplinarną, stosując te pojęcia zamiennie13. Analogiczny wniosek formułuje Z. Leoński, A. Plucińska-Filipowicz, Wszczęcie postępowania w sprawie odpowiedzialności zawodowej w budownictwie, «Nieruchomości» 112.12/2007, s. 12. 11 II OSK 659/06, «Centralna Baza Orzeczeń Sądów Administracyjnych». 12 VII SA/Wa 1253/07, «Centralna Baza Orzeczeń Sądów Administracyjnych». 13 A. Plucińska-Filipowicz, [w:] Prawo budowlane…, s. 802. 10 [9] Charakter prawny odpowiedzialności zawodowej 153 twierdząc, że odpowiedzialność zawodowa „[z]astępuje odpowiedzialność dyscyplinarną, gdyż jest rodzajowo podobna”. Wspólne dla niech jest to, iż ustawa nie łączy z popełnieniem danego czynu określonych sankcji, a zatem istnieje dość duża swoboda w doborze sankcji za popełnienie określonego deliktu14. A. Wasilewski zaś określa omawianą odpowiedzialność jako jedną z postaci „odpowiedzialności dyscyplinarnej w sensie ścisłym”, a zatem dotyczącej wyłącznie osób pozostających w stosunkach publicznoprawnego podporządkowania i z tego tytułu związanych szczególnymi obowiązkami dyscypliny, które w każdym przypadku determinowane są specyfiką celów publicznych i charakteru danego rodzaju stosunków prawnych15. Do tego samego nurtu poglądów zaliczam16 także konstatację W. Radeckiego, że odpowiedzialność zawodowa w budownictwie jest odpowiedzialnością typu penalnego, skoro za czyny będące jej podstawą nakłada się kary. Nie stanowi ona jednak odpowiedzialności karnej (za przestępstwa czy wykroczenia), ale szczególny rodzaj odpowiedzialności, do której reguły rządzące odpowiedzialnością karną mogą być stosowane tylko na zasadzie analogii17. Z kolei T. B. Babiel przypisuje odpowiedzialności zawodowej osób wykonujących samodzielne funkcje techniczne miano „rodzaju odpowiedzialności karnej”, która wymaga szczególnie jasnych zasad stosowania, bez względu na gałąź prawa18. 14 Z. Leoński, [w:] Z. Leoński, M. Szewczyk, Zasady prawa budowlanego i zagospodarowania przestrzennego, Bydgoszcz-Poznań 2002, s. 320. 15 A. Wasilewski, Prawo do sądu w sprawach dyscyplinarnych (ustawodawstwo polskie na tle standardów Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności oraz Konstytucji RP), «Przegląd Sądowy» 9/2001, s. 16 i 23. 16 Jest to związane z akceptacją stanowiska, że odpowiedzialność dyscyplinarna jest odpowiedzialnością typu karnego (zob. np. Z. Leoński, Odpowiedzialność dyscyplinarna urzędników państwowych (administracji rządowej) i pracowników samorządowych w Polsce a arbitralność orzecznictwa, [w:] Jednostka, państwo, administracja – nowy wymiar. Międzynarodowa konferencja naukowa Olszanica, 23-26 maja 2004 r., red. E. Ura, Rzeszów 2004, s. 271). 17 W. Radecki, [w:] W. Radecki, J. Sommer, K. Stoga, A. Zwierzchowski, Ustawa Prawo budowlane. Komentarz oraz wybrane przepisy wykonawcze, Wrocław 1998, s. 207. 18 T. B. Babiel, Nadzór budowlany, Warszawa 2001, s. 101. 154 Bartosz Majchrzak [10] W niektórych swoich publikacjach Z. Leoński zajmuje stanowisko kompromisowe w stosunku do obu wyżej przedstawionych. Autor ten stwierdza mianowicie, że wśród tzw. kar administracyjnych (służących organom administracji publicznej wymuszaniu wykonania obowiązków administracyjnoprawnych)19 występują takie, które swą istotą przypominają częściowo kary dyscyplinarne. Przykładem tego typu kary administracyjnej są sankcje stosowane w ramach odpowiedzialności zawodowej w budownictwie20. 4. Odpowiedzialność administracyjna a odpowiedzialność zawodowa w budownictwie Na potrzeby niniejszego opracowania pojęcie odpowiedzialności administracyjnej ograniczam do kwestii ponoszenia przez jednostkę (w szczególności podmiot administrowany) ujemnych konsekwencji polegających na wymierzeniu jej tzw. kary administracyjnej. Wprowadzenie tego typu odpowiedzialności ma stanowić gwarancję wykonywania obowiązków administracyjnoprawnych21 (obejmuje sankcje powiązane ze stosunkiem administracyjnoprawnym nawiązywanym ex lege lub w drodze aktu administracyjnego22). Kary administracyjne są w istocie środkami mającymi na celu mobilizowanie podmiotów do terminowego i prawidłowego wykonywania obowiązków na rzecz państwa. Sankcje te zatem – stosowane automatycznie, z mocy ustawy – mają przede wszystkim znaczenie prewencyjno-ochronne i zabezpieczające, a nie wyrządzenia osobistej dolegliwości za naruszenie fundamentalnych zasad współżycia ludzi w społeczeństwie (przymuszają do respektowania nakazów i zakazów). Kary administracyjne nie są konsekwencją dopuszczenia się czynu zabronionego, lecz skutkiem zaistnienia stanu niezgodnego z prawem, co sprawia, że ocena stosunku sprawcy do czynu nie mieści się w reżimie odpowiedzialności Z. Leoński, O istocie tzw. kar administracyjnych, [w:] Jednostka w demokratycznym państwie prawa, red. J. Filipek, Bielsko-Biała 2003, s. 355. 20 Tamże, s. 358. 21 Tamże, s. 355. 22 Por. M. Wincenciak, op. cit., s. 91. 19 [11] Charakter prawny odpowiedzialności zawodowej 155 obiektywnej23. Jest ona bowiem oderwana od konieczności stwierdzania winy; wystarczy ustalenie samego faktu naruszenia prawa lub wymogów decyzji administracyjnej24 („obiektywnie ujęte bezprawie administracyjne”25). Jak stwierdza Trybunał Konstytucyjny, tego rodzaju odpowiedzialność realizowana jest zasadniczo w trybie przepisów k.p.a. (w formie decyzji administracyjnej26), a kontrolę w tym zakresie sprawują sądy administracyjne27. Stanowi ona część procesu administrowania służącą wypełnianiu funkcji administracji publicznej, szczególnie policyjnych i reglamentacyjnych28. Podejmując próbę skonfrontowania unormowań dotyczących odpowiedzialności zawodowej w budownictwie i powyższych cech odpowiedzialności administracyjnej, można wykazać podobieństwo w zakresie kilku elementów. Stypizowane w art. 95 p.b. czyny objęte odpowiedzialnością zawodową w zestawieniu z grożącymi z tytułu ich dokonania karami (art. 96 ust. 1 p.b.), wskazują na to, że represja nie stanowi podstawowej funkcji omawianej odpowiedzialności. Przeważa tutaj funkcja ochronna interesu publicznego przed nieprofesjonalnymi, nieodpowiedzialnymi lub lekkomyślnymi działaniami osób wykonujących samodzielne funkcje techniczne w budownictwie29. Innymi słowy, celem ustawodawcy jest zagwarantowanie należytego wykonywania samodzielnych funkcji technicznych (odpowiedniej jakości świadczonych usług), 23 Zob. wyrok TK z 31 marca 2008 r., SK 75/06, «OTK ZU» 2/A/2008, poz. 30 i cytowane tam orzeczenia. 24 Z. Cieślak, [w:] Prawo administracyjne, red. Z. Niewiadomski, Warszawa 2011, s. 68. 25 P. Sadowski, [w:] Prawo ochrony środowiska, red. J. Stelmasiak, Warszawa 2010, s. 127. 26 L. Klat-Wertelecka, Sankcja egzekucyjna w administracji a kara administracyjna, [w:] Sankcje administracyjne, red. M. Stahl, R. Lewicka, M. Lewicki, Warszawa 2011, 71. 27 Wyrok TK z 14 października 2009 r., Kp 4/09, «OTK ZU» 9/A/2009, poz. 134. 28 A. Michór, Odpowiedzialność administracyjna – odrębny rodzaj odpowiedzialności prawnej, czy sankcja karna w prawie administracyjnym, [w:] Nowa kodyfikacja prawa karnego, red. L. Bogunia, XVIII, Wrocław 2005, s. 352. 29 A. Plucińska-Filipowicz, Wszczęcie postępowania…, s. 12. 156 Bartosz Majchrzak [12] a tym samym ochrona interesu indywidualnego bezpośrednich adresatów działań osób objętych odpowiedzialnością oraz interesu zbiorowego, na który mogą one również oddziaływać. Przepisy dotyczące odpowiedzialności zawodowej w budownictwie służą zatem realizacji dobra wspólnego, w ramach którego mieszczą się takie wartości chronione, jak życie i zdrowie ludzi, własność i inne prawa majątkowe, środowisko, ład przestrzenny czy odpowiednie warunki użytkowe obiektów budowlanych. Odpowiedzialność zawodowa oddziałuje w tym zakresie zarówno odstraszająco, jak i przez eliminowanie osób nieprzygotowanych merytorycznie do pełnienia samodzielnych funkcji technicznych w budownictwie. Nawiązując do powyższego, można bronić poglądu, że odpowiedzialność zawodowa w budownictwie służy realizacji funkcji administracji publicznej (zadań państwa), polegających na realizacji wartości wyróżnionych ze względu na dobro wspólne30. Polega to na stosowaniu przez organy samorządu zawodowego sankcji z tytułu naruszenia administracyjnoprawnych obowiązków osób wykonujących samodzielne funkcje techniczne w budownictwie. Obowiązki te zostały uregulowane przede wszystkim w przepisach p.b. i powstają z mocy samego prawa, w związku z podjęciem się wykonywania – w odniesieniu do konkretnej inwestycji – funkcji projektanta, kierownika robót budowlanych, inspektora nadzoru inwestorskiego czy rzeczoznawcy budowlanego. Dodatkowo zauważyć należy, że wymierzanie kar z tytułu odpowiedzialności zawodowej w budownictwie może być traktowane jako jeden z instrumentów sprawowania przez samorząd zawodowy pieczy nad należytym wykonywaniem zawodu. Jak przypomniał Trybunał Konstytucyjny w wyroku z 30 listopada 2011 r. o sygn. K 1/1031, art. 17 ust. 1 Konstytucji RP przewiduje jedną z form decentralizacji rzeczowej, a mianowicie samorząd zawodowy. Decentralizacja ta polega na ustawowym powierzeniu zadań publicznych temu samorządowi, połączonym z przyznaniem samodzielności w zakresie ich wykony Por. Z. Cieślak, op. cit., s. 55. «OTK ZU» 9/A/2011, poz. 99. 30 31 [13] Charakter prawny odpowiedzialności zawodowej 157 wania. Jednocześnie Konstytucja RP określa podstawowe zadanie publiczne, jakie mają do zrealizowania – na zasadzie decentralizacji (względnej samodzielności) – samorządy zawodowe zawodów zaufania publicznego32. Jest nim „sprawowanie pieczy nad należytym wykonywaniem zawodu” (w granicach interesu publicznego i dla jego ochrony). Zadanie to ma bardzo szeroki zakres, na który składają się różne zadania reglamentacyjne, kontrolne i nadzorcze wykonywane przez organy samorządu zawodowego nad członkami korporacji zawodowej (osobne zadania publiczne)33. Jednym z takich zadań szczegółowych wydaje się być zatem sprawowanie orzecznictwa w zakresie odpowiedzialności zawodowej w budownictwie. Argumentem formalnoprawnym uzasadniającym tezę o administracyjnym charakterze odpowiedzialności zawodowej w budownictwie jest nakaz odpowiedniego stosowania w procedurze jej ustalania przepisów k.p.a. (art. 11 ust. 1 ustawy o samorządach zawodowych). Dodając do tego okoliczność posłużenia się przez ustawodawcę w art. 99 ust. 1 p.b. pojęciem „decyzji o ukaraniu”, naturalnym wydaje się wniosek, że sprawa odpowiedzialności zawodowej jest sprawą administracyjną w rozumieniu art. 1 pkt 1 k.p.a. (sprawą indywidualną rozstrzyganą przez organ administracji publicznej w drodze decyzji administracyjnej). Na tym tle jednak należy pamiętać o tym, iż odesłanie do przepisów k.p.a. nie przesądza automatycznie o decyzyjnym charakterze rozstrzygnięcia kończącego procedurę, w której ramach ten akt normatywny ma być stosowany (por. np. art. 91 ust. 5 ustawy z dnia 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym, tj. Dz.U. z 2013 r. poz. 594 ze zm.). Podobnie użyte przez ustawodawcę określenie „decyzja” nie musi oznaczać decyzji administracyjnej w rozumieniu k.p.a., ponieważ o naturze czynności organu rozstrzyga jej treść i wywoływane skutki, a nie nazwa, jaką posługuje się język aktów normatywnych34. Dokonując kwalifikacji danego aktu, stosuje się tzw. materialną 32 M. Tabernacka, Zakres wykonywania zadań publicznych przez organy samorządów zawodowych, Wrocław 2007, s. 111. 33 Tamże. 34 Por. J. Jendrośka, [w:] Kodeks postępowania administracyjnego. Komentarz, red. J. Borkowski, Warszawa 1989, s. 200. 158 Bartosz Majchrzak [14] koncepcję decyzji administracyjnej jako władczego, jednostronnego oświadczenia woli organu administracji publicznej, skierowanego do indywidualnie oznaczonego adresata, z którym nie łączy organu więź organizacyjna lub służbowa (zewnętrzny charakter), rozstrzygającego o uprawnieniach lub obowiązkach materialnoprawnych tego adresata na podstawie normy prawa powszechnie obowiązującego. Po analizie przedmiotu rozstrzygnięcia zawartego w „decyzji o ukaraniu” z tytułu odpowiedzialności zawodowej w budownictwie, powstają zasadnicze wątpliwości, czy materialnie, w każdym przypadku, jest to decyzja administracyjna w ujęciu kodeksowym. Wspomniane zastrzeżenia są konsekwencją trudności w odnalezieniu w decyzji o wymierzeniu kary upomnienia (art. 96 ust. 1 pkt 1 p.b.) oraz upomnienia z jednoczesnym nałożeniem obowiązku złożenia egzaminu (art. 96 ust. 1 pkt 2 p.b.) elementu ustalania sytuacji materialnoprawnej jednostki w zakresie wykraczającym poza stosunki wewnątrzkorporacyjne. Tylko orzeczenie o zakazie wykonywania samodzielnej funkcji technicznej w budownictwie przez wskazany okres nosi cechy kształtowania uprawnień lub obowiązków jednostki w sferze administracyjnego prawa materialnego. Konstatacja ta jednak nie wpływa na istnienie ustawowego obowiązku stosowania przepisów k.p.a. w procedurze ustalania odpowiedzialności zawodowej w budownictwie, niezależnie od rodzaju kary wymierzonej w jej ramach. Może być ewentualnie podstawą sformułowania zarzutu nieadekwatności wybranego unormowania formalnoprawnego. 5. Odpowiedzialność dyscyplinarna a odpowiedzialność zawodowa w budownictwie E. Bojanowski określa odpowiedzialność dyscyplinarną mianem „odpowiedzialności karnej w organizacji”35. Wskazuje zatem na jej powiązanie z faktem przynależności pewnych osób do określonych or E. Bojanowski, Odpowiedzialność dyscyplinarna notariuszy. Glosa do wyroku SN z 26 lutego 2004 r., III SZ 2/03, «Gdańskie Studia Prawnicze – Przegląd Orzecznictwa» 1-2/2005, s. 14. 35 [15] Charakter prawny odpowiedzialności zawodowej 159 ganizacji (w tym tzw. korporacji) i wynikających stąd konsekwencji36. Ta przynależność powoduje zwiększenie zakresu obowiązków podmiotów, a w konsekwencji ponoszenie odpowiedzialności już wówczas, gdy sankcji jeszcze nie przewidziano w sądowym prawie karnym czy w prawie administracyjnym (prawo dyscyplinarne w mniejszym lub większym stopniu obejmuje odpowiedzialność za czyny obojętne z punktu widzenia powszechnego prawa karnego – tzw. odpowiedzialność wzmocniona). Nie oznacza to jednak, że w każdym przypadku odpowiedzialności dyscyplinarnej stosuje się sankcje za czyny niekarane sądownie lub administracyjnie. Z taką sytuacją mielibyśmy do czynienia, gdyby ogół przepisów dyscyplinarnych przyjmował zasadę ne bis in idem w stosunku do odpowiedzialności karnej i administracyjnej (tymczasem większość tych przepisów tę zasadę odrzuca)37. Odpowiedzialność dyscyplinarna związana jest zasadniczo z naruszeniem funkcjonujących w ramach danej organizacji specyficznych reguł deontologicznych, ukierunkowanych na ochronę powagi i godności wykonywanego zawodu przez wskazanie powinności etycznego wypełniania obowiązków zawodowych (wysoki poziom wymagań stawianych przedstawicielom zawodu związany jest z dużym prestiżem społecznym danej profesji). Jednocześnie w odniesieniu do deliktów dyscyplinarnych nie jest możliwa precyzyjna typizacja czynów zabronionych. Są one zatem ustawowo niedookreślone ze względu na obiektywną niemożność stworzenia wyczerpującego katalogu zachowań godzących w należyte wykonywanie obowiązków służbowych czy zachowanie prestiżu danego zawodu38. Swoisty dla odpowiedzialności dyscyplinarnej jest również system sankcji, ponieważ kary dyscyplinarne wywołują skutki w sferze stosunku występującego między osobą podlegającą odpowiedzialności a organizacją, której jest członkiem. Konsekwencje te polegają albo na zerwaniu powyższego stosunku albo – w przypadku takich kar jak upomnienie czy nagana – na innym traktowaniu osoby ukaranej 36 Z. Leoński, Odpowiedzialność dyscyplinarna w prawie Polski Ludowej, Poznań 1959, s. 63-64. 37 Tamże, s. 156-157 i 159. 38 Wyrok TK z 27 lutego 2001 r., K 22/00, «OTK ZU» 3/2001, poz. 48. 160 Bartosz Majchrzak [16] w zakresie ewentualnych awansów, typowania do nagród, otrzymywania pewnych ulg itp.39 („infamia” w ramach organizacji). Przy tym formalnym wyrazem zasady wewnątrzorganizacyjnego oddziaływania sankcji jest odnotowanie kary dyscyplinarnej w odpowiednim rejestrze prowadzonym przez daną organizację lub jej organy nadzorcze40. Przejaw wewnątrzorganizacyjnego charakteru odpowiedzialności dyscyplinarnej stanowi również to, że orzecznictwo w tym zakresie prowadzi organ organizacji, do której przynależy obwiniony. Przemawia za tym przekonanie, iż przedstawiciele danej profesji lepiej znają specyfikę jej funkcjonowania, a w konsekwencji mogą zastosować sankcje charakteryzujące się większą skutecznością i efektywnością41. Takie ukształtowanie struktury organów służy ponadto zagwarantowaniu pewnej (organizacyjnej lub personalnej) niezależności jurysdykcyjnej danej instytucji lub korporacji42. Regulacje dotyczące postępowania dyscyplinarnego przewidują, co do zasady, odpowiednie stosowanie w tej procedurze przepisów ustawy z dnia 6 czerwca 1997 r. – Kodeks postępowania karnego (Dz.U. Nr 89, poz. 555, ze zm.; dalej: k.p.k.), co nie oznacza jednak, że staje się ona przez to postępowaniem karnym. Celem jest jedynie zapewnienie osobie obwinionej praw i gwarancji służących zabezpieczeniu jej interesów w postępowaniu dyscyplinarnym43. Odpowiedzialność dyscyplinarna bowiem nie jest tożsama z odpowiedzialnością karną, chociaż obie wywodzą się z prawa represyjnego (odpowiedzialności represyjnej), które cechuje posługiwanie się środkami będącymi z założenia dolegliwością dla sprawcy oraz oparcie odpowiedzialności Z. Leoński, Odpowiedzialność dyscyplinarna w prawie…, s. 166. Tamże, s. 167. 41 P. Sławicki, P. Sławicki, Odpowiedzialność dyscyplinarna w sporcie w świetle nowej ustawy, «PiP» 67.4/2012, s. 67. 42 Por. M. Zubik, M. Wiącek, „O spornych zagadnieniach z zakresu odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów Trybunału Konstytucyjnego” – polemika, «Przegląd Sejmowy» 80.3/2007, s. 70. 43 Wyrok TK o sygn. K 22/00. 39 40 [17] Charakter prawny odpowiedzialności zawodowej 161 na zasadzie winy44. Innymi słowy, przejęcie instytucji wywodzących się z prawa karnego i postępowania karnego do postępowania dyscyplinarnego służyć ma celom ochronnym (sięgnięcie do nich stwarza możliwość optymalnego zabezpieczenia praw i wolności obwinionego). W szczególności obejmuje to obowiązek przestrzegania zasady domniemania niewinności, nakazującej organowi prowadzącemu postępowanie dyscyplinarne przyjęcie tzw. prawdy tymczasowej, do czasu gdy dowody przeprowadzone w postępowaniu wykażą, że prawda rzeczywista (obiektywna) jest odmienna45. Dokonując oceny unormowania odpowiedzialności zawodowej w kontekście powyższego wzorca dotyczącego odpowiedzialności dyscyplinarnej, można zauważyć przede wszystkim, że ta pierwsza kategoria odpowiedzialności odnosi się do ograniczonego zakresu podmiotowego, a mianowicie do osób wykonujących samodzielne funkcje techniczne w budownictwie na podstawie wymaganych uprawnień, a tym samym będących członkami właściwego samorządu zawodowego. Niemniej jednak powstaje zasadnicza wątpliwość, czy odpowiedzialność zawodowa odznacza się cechą jej powiązania z faktem przynależności do określonej organizacji (korporacji) w takim rozumieniu, o jakim pisze się w odniesieniu do odpowiedzialności dyscyplinarnej. Tę wątpliwość motywuje to, że odpowiedzialność zawodową w budownictwie przewidywały przepisy P.b. obowiązujące jeszcze przed powołaniem samorządu zawodowego na mocy ustawy o samorządach zawodowych. Ustawa ta, oprócz utworzenia korporacji zawodowej, wprowadziła odpowiedzialność dyscyplinarną członków izb samorządu, która funkcjonuje obok i w sposób niekonkurencyjny (por. art. 45 ust. 2 ustawy o samorządach zawodowych) w stosunku do odpowiedzialności unormowanej w art. 95-101 p.b. Okoliczności te wskazują, że wymienione przepisy P.b. nie są ukierunkowane na ochronę prestiżu zawodu wykonywanego przez osoby należące do korporacji ani na zagwarantowanie prawidłowości stosunków we44 K. Dudka, Stosowanie przepisów k.p.k. w postępowaniu dyscyplinarnym w stosunku do nauczycieli akademickich, [w:] Węzłowe problemy procesu karnego, red. P. Hofmański, Warszawa 2010, s. 354-355. 45 Wyrok TK o sygn. K 22/00. 162 Bartosz Majchrzak [18] wnątrzorganizacyjnych, a cel tej regulacji stanowi ochrona interesu indywidualnego i interesu zbiorowego (bezpośrednich i pośrednich) adresatów działań osób wykonujących samodzielne funkcje techniczne w budownictwie. Innymi słowy, funkcje odpowiedzialności zawodowej w budownictwie abstrahują od kwestii przynależności podmiotu jej podlegającego do samorządu zawodowego. Konsekwentnie sankcje wymienione w art. 96 ust. 1 p.b. tylko pośrednio mogą wywołać konsekwencje w sferze stosunku między osobą wykonującą samodzielne funkcje techniczne a korporacją, której jest członkiem. Mogą one doprowadzić bowiem, zgodnie z art. 96 ust. 6 P.b., do utraty uprawnień budowlanych, co spowoduje w dalszej kolejności skreślenie z listy członków okręgowej izby samorządu zawodowego (art. 42 ust. 1 pkt 2 ustawy o samorządach zawodowych). Jednak bezpośrednim celem tych kar jest odsunięcie (czasowe lub definitywne) osób nieprzygotowanych merytorycznie lub lekkomyślnych od wykonywania zawodu zaufania publicznego. Odmiennie zagadnienie to kształtuje się w przypadku odpowiedzialności dyscyplinarnej członków izb. Sankcje z jej tytułu są ukierunkowane na czasowe lub definitywne pozbawienie statusu członka izby samorządu zawodowego (por. art. 54 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o samorządach zawodowych), a w rezultacie również prawa wykonywania samodzielnej funkcji technicznej w budownictwie (ale już nie uprawnień budowlanych). W aspekcie proceduralnym odpowiedzialność zawodowa w budownictwie, pomimo odesłania do stosowania przepisów k.p.a. (art. 11 ust. 1 ustawy o samorządach zawodowych), odznacza się pewnymi podobieństwami do odpowiedzialności dyscyplinarnej. Obejmują one możliwość inicjowania postępowania w sprawie odpowiedzialności przewidzianej w art. 95-101 p.b. przez rzecznika odpowiedzialności zawodowej (wnioskuje on również o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego – art. 47 ust. 1 ustawy o samorządach zawodowych). Ponadto organ ten pełni „funkcję oskarżyciela w sprawach z zakresu odpowiedzialności zawodowej” (art. 26 pkt 1 i art. 38 pkt 1 ustawy o samorządach zawodowych), która to funkcja procesowa jest charakterystyczna dla postępowań dyscyplinarnych, mających z istoty swojej formę kontradyktoryjną. Tej specyfice natomiast nie odpowiada unor- [19] Charakter prawny odpowiedzialności zawodowej 163 mowanie k.p.a. obejmujące administracyjne postępowanie jurysdykcyjne, w którym nie ma miejsca dla kontradyktoryjności, ponieważ zmierza ono do dokonania przez organ administracji publicznej „pierwotnej”, a w związku z tym „niespornej” konkretyzacji normy prawa materialnego, polegającej na określeniu uprawnień lub obowiązków jednostki w drodze decyzji administracyjnej46. Związany z tym jest dodatkowo, wcześniej już sygnalizowany, problem statusu procesowoprawnego rzecznika odpowiedzialności zawodowej, którego z natury rzeczy nie unormowano w k.p.a., a regulacja ustawy o samorządach zawodowych czyni to jedynie szczątkowo. Podmiot ten z pewnością nie legitymuje się interesem prawnym w postępowaniu w rozumieniu art. 28 k.p.a., co pozwoliłoby uznać go za stronę. Stoi raczej na straży interesu publicznego, a zatem motyw jego udziału w postępowaniu w sprawie odpowiedzialności zawodowej jest analogiczny do ratio legis wprowadzenia w postępowaniu administracyjnym instytucji podmiotów na prawach strony (prokurator, Rzecznik Praw Obywatelskich, Rzecznik Praw Dziecka i organizacja społeczna). Niemniej jednak w żadnym razie uczestnicy ci, na gruncie procedury administracyjnej, nie są powołani do prowadzenia ze stroną sporu dotyczącego dokonania przez nią czynu zagrożonego karą (a taka sytuacja ma miejsce w postępowaniu w sprawie odpowiedzialności zawodowej). Cechą wspólną regulacji odpowiedzialności zawodowej w budownictwie i odpowiedzialności dyscyplinarnej jest to, że kara podlega „miarkowaniu” przez organ orzekający, gdyż ustawodawca nie przypisuje ściśle określonej sankcji do oznaczonego czynu. Innymi słowy, nie występuje w tym przypadku automatyzm wymiaru charakteryzujący kary administracyjne. Przy tym należy zwrócić uwagę na treść dyrektywy dotyczącej orzekania zakazu wykonywania samodzielnej funkcji technicznej w budownictwie, polegającej na konieczności stwierdzenia „znacznego społecznego niebezpieczeństwa czynu” (art. 96 ust. 3 p.b.). Ustawodawca posłużył się zatem identycznym sformułowaniem z użytym na oznaczenie dyrektywy wymiaru kary w art. 50 Szerzej zob. B. Majchrzak, [w:] W. Federczyk, M. Klimaszewski, B. MajPostępowanie administracyjne, Warszawa 2011, s. 51. 46 chrzak, 164 Bartosz Majchrzak [20] § 1 ustawy z dnia 19 kwietnia 1969 r. – Kodeks karny (Dz.U. Nr 13, poz. 94, ze zm.; uchylona na mocy ustawy z dnia 6 czerwca 1997 r. – Przepisy wprowadzające Kodeks karny, Dz.U. Nr 88, poz. 554, ze zm.) oraz w art. 33 § 1 ustawy z dnia 20 maja 1971 r. – Kodeks wykroczeń w brzmieniu pierwotnym (tj. Dz.U. z 2013 r. poz. 482, ze zm.; dalej: k.w.). W aktualnie obowiązujących przepisach ustawy odwołują się w to miejsce do pojęcia „stopnia społecznej szkodliwości czynu”, przy ocenie którego – zgodnie z art. 47 § 6 k.w. i art. 115 § 2 ustawy z dnia 67 czerwca 1997 r. – Kodeks karny (Dz.U. Nr 88, poz. 553, ze zm.) – należy brać pod uwagę „rodzaj i charakter naruszonego dobra, rozmiary wyrządzonej lub grożącej szkody, sposób i okoliczności popełnienia czynu, wagę naruszonych przez sprawcę obowiązków, jak również postać zamiaru, motywację sprawcy, rodzaj naruszonych reguł ostrożności i stopień ich naruszenia”. Unormowania dotyczące odpowiedzialności zawodowej zawarte w P.b. wykazują dalsze podobieństwa do regulacji występujących typowo w przepisach odnoszących się do odpowiedzialności dyscyplinarnej. Polegają one na wprowadzeniu upomnienia jako jednej z kar (art. 96 ust. 1 pkt 1 i 2 p.b.), wpisu informacji o ukaraniu do centralnego rejestru ukaranych prowadzonego przez Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego (art. 99 ust. 2 p.b.), instytucji przedawnienia wszczęcia postępowania (art. 100 p.b.) oraz zatarcia kary poniesionej z tytułu odpowiedzialności zawodowej (art. 101 ust. 1 p.b.). 6. Konkluzja Odpowiedzialność zawodowa w budownictwie (art. 95-101 p.b.) ma swoisty charakter, jako że zasługuje na umiejscowienie na pograniczu odpowiedzialności administracyjnej i odpowiedzialności dyscyplinarnej. Ustawodawca w jej przypadku bowiem łączy elementy administracyjne z unormowaniami przyjmowanymi w odniesieniu do wymierzania sankcji dyscyplinarnych. Funkcja, podstawowe kryterium przesądzające, zdaniem Trybunału Konstytucyjnego47, o charak Np. wyrok TK o sygn. SK 75/06. 47 [21] Charakter prawny odpowiedzialności zawodowej 165 terze prawnym odpowiedzialności, sugeruje administracyjnoprawną naturę odpowiedzialności zawodowej w budownictwie. Podobne wnioski nasuwają się w związku z przyjętymi zasadniczymi rozwiązaniami proceduralnymi (odesłanie do stosowania przepisów k.p.a.). Natomiast szereg szczegółowych regulacji zostało zaczerpniętych z wzorców właściwych odpowiedzialności dyscyplinarnej (dotyczy to: organu orzekającego, podmiotu inicjującego postępowanie w sprawie, występowania funkcji oskarżyciela, miarkowania kary, katalogu kar, wprowadzenia instytucji przedawnienia wszczęcia postępowania, wpisu informacji o ukaraniu do rejestru oraz zatarcia kary). Przeprowadzona analiza wskazuje, że to „niezdecydowanie” prawodawcy może być podstawą formułowania uzasadnionego zarzutu niekoherencji współwystępujących elementów. The Legal Nature of Professional Liability in the Construction Industry Summary The article concerns the legal nature of professional liability in the construction industry (Articles 95-101 of Ustawa z dnia 7 lipca 1994 r. – Prawo budowlane: the Polish Construction Act of July 7, 1994; Dz.U. 2013, Item. 1409; with later amendments; hereinafter P.b.). This issue requires an analysis of the relevant norms of P.b. in the context of the typical characteristics of administrative and disciplinary liability. It can be concluded that the professional liability of persons performing independent technical duties in the construction industry has a specific character, combining elements of administrative law with the solutions adopted for disciplinary penalties. The function of this liability and its essential procedural regulations, which are subject to the Polish Administrative Procedure Code (Kodeks postępowania administracyjnego) suggest its nature is administrative. However, a number of specific regulations have been drawn from the model applicable in disciplinary liability (including the deciding authority, 166 Bartosz Majchrzak [22] the initiator of the proceedings, the prosecutor’s function, moderation of penalties, the catalogue of penalties, the institution of limitation of proceedings, entry of records in the register of sentenced persons and its erasure). As a result, we can formulate an objection of incoherent regulation. Zeszyty Prawnicze 13.4 / 2013 Rafał Teluk Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie OSOBOWE ŹRÓDŁA INFORMACJI JAKO JEDNA Z METOD OPERACYJNEGO DZIAŁANIA ORGANÓW POLICYJNYCH 1. Wstęp Proces karny jako działalność poznawcza skierowany jest na wykrycie czynu zabronionego i ustalenie jego sprawcy. Podstawowe znaczenie dla jego przebiegu mają dowody. Wykrywanie przestępstw i ujawnienie ich sprawców należy niewątpliwie do trudnych celów, które realizowane są w różny sposób przez wyznaczone do tego w drodze ustawy organy policyjne1. Jednym z głównych środków przeznaczonych do walki z szeroko rozumianą przestępczością jest działalność pozaprocesowa. Praca operacyjna oparta na niekonwencjonalnych i ofensywnych metodach jest jedynym gwarantującym powodzenie narzędziem, dzięki któremu organy policyjne mogą zapobiegać przestępstwom, w szczególności tym o zorganizowanym charakterze. Organy ścigania dla realizacji swoich zadań zmuszone są podejmować różnego rodzaju czynności operacyjno-rozpoznawcze, wyprzedzające działania procesowe. Te ostatnie bowiem już dla swego podjęcia wymagają dysponowania przez organ ścigania określonym Mam tu na myśli nie tylko Policję, ale również Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Agencję Wywiadu, Straż Graniczną, organy kontroli skarbowej, Centralne Biuro Antykorupcyjne, Żandarmerię Wojskową, Służbę Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służbę Wywiadu Wojskowego. 1 168 Rafał Teluk [2] zasobem informacji, które uzyskać trzeba w drodze przedprocesowej. Czynności operacyjno-rozpoznawcze służyć mogą także wykryciu i ściganiu sprawcy przestępstwa, a ten nie musi być od razu znany przy wszczynaniu dochodzenia lub śledztwa2. Czynności operacyjno-rozpoznawcze są samodzielną, różną od czynności procesowych formą aktywności organów policyjnych. Można powiedzieć, że stanowią autonomiczną działalność tych organów. Podkreślić należy, że wszystkie czynności pozaprocesowe są prawnie dopuszczalne. Podejmowane przez organy policyjne działania operacyjno-rozpoznawcze mają głównie niejawny charakter. Zapewnia to w szczególności skuteczność podejmowanych działań. Czynności operacyjno-rozpoznawcze mogą być podejmowane w różnym czasie. Mogą być wykonywane równolegle do toczącego się procesu karnego, ale także przed jego wszczęciem oraz po jego zakończeniu. Problematyka dotycząca realizacji czynności pozaprocesowych wywołuje szereg dyskusji i polemik. Związane są one generalnie ze stosowaniem przepisów tzw. ustaw „policyjnych” (ustawa z dnia 6 kwietnia 1990 r. o Policji3, ustawa z dnia 24 maja 2002 r. o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Agencji Wywiadu4, ustawa z dnia 12 października 1990 r. o Straży Granicznej5, ustawa z dnia 28 września 1991 r. o kontroli skarbowej6, ustawa z dnia 9 czerwca 2006 r. o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym7, ustawa z dnia 24 sierpnia 2001 r. o Żandarmerii Wojskowej i wojskowych organach porządkowych8, ustawa z dnia 9 czerwca 2006 r. o Służbie Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służbie Wywiadu Wojskowego9), szeregu aktów wykonawczych, a także ure T. Grzegorczyk, Wykorzystywanie i przekształcanie materiałów operacyjnych w materiał dowodowy w postępowaniu karnym, [w:] Przestępczość Zorganizowana, Świadek Koronny, Terroryzm, red. E. W. Pływaczewski, Kraków 2005, s. 222. 3 Dz.U. z 2011 r. Nr 287, poz. 1687 ze zm. 4 T.j. Dz.U. z 2010 r. Nr 29, poz. 154 ze zm. 5 T.j. Dz.U. z 2011 r. Nr 116, poz. 675 ze zm. 6 T.j. Dz.U. z 2011 r. Nr 41, poz. 214 ze zm. 7 T.j. Dz.U. z 2012 r., poz. 621. 8 Dz.U. z 2001 r. Nr 123, poz. 1353 ze zm. 9 Dz.U. z 2006 r. Nr 104, poz. 709 ze zm. 2 [3] Osobowe źródła informacji 169 gulowań określonych w ustawie z dnia 5 sierpnia 2010 r. o ochronie informacji niejawnych10. Zaznaczyć należy, że wszystkie czynności operacyjno-rozpoznawcze przeprowadzane są w oparciu o przepisy ustaw „policyjnych” i aktów wykonawczych. Są to czynności pozaprocesowe. Nie realizuje ich osobiście organ procesowy i nie stosuje się do nich przepisów ustawy z dnia 6 czerwca 1997 roku ‒ Kodeks postępowania karnego11 (dalej jako k.p.k.), która normuje przebieg procesu, a nie działalność operacyjną. Prawo do przeprowadzania czynności operacyjno-rozpoznawczych mają jednak tylko te organy państwowe, którym przepisy właściwej ustawy takie uprawnienia przyznają12. Podstawą prawną wykonywania przez Policję czynności operacyjno-rozpoznawczych jest art. 14 ust. 1 ustawy o Policji. Wskazany przepis stanowi, że Policja w granicach swych zadań, w celu rozpoznania, zapobiegania i wykrywania przestępstw i wykroczeń, wykonuje oprócz czynności dochodzeniowo-śledczych i administracyjno-porządkowych również czynności operacyjno-rozpoznawcze. Zgodzić należy się z E. Gruzą13, że czynności operacyjno-rozpoznawcze są jedną ze skuteczniejszych metod dyskretnego uzyskiwania informacji przez wszystkie policje na świecie i wybrane służby porządku i bezpieczeństwa publicznego. Poufność działań wykrywczych, Dz.U. z 2010 r. Nr 182, poz. 1228. Dz.U. z 1997 r. Nr 89, poz. 555 ze zm. 12 Uprawnienie do wykonywania czynności operacyjno-rozpoznawczych wynika wprost z przepisów ustaw policyjnych, w tym: z art. 14 ust. 1 ustawy z dnia 6 kwietnia 1990 r. o Policji, art. 13 ust. 1 ustawy z dnia 9 czerwca 2006 r. o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym, art. 21 ust. 1 i art. 22 ustawy z dnia 24 maja 2002 r. o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Agencji Wywiadu, art. 36 ust. 4 ustawy z dnia 28 września 1991 r. o kontroli skarbowej, czynności wywiadu skarbowego, art. 9 ust. 1 ustawy z dnia 12 października 1990 r. o Straży Granicznej, art. 4 ust. 2 pkt 4 ustawy z dnia 24 sierpnia 2001 r. o Żandarmerii Wojskowej i wojskowych organach porządkowych oraz art. 25 i art. 26 ustawy z dnia 9 czerwca 2006 r. o Służbie Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służbie Wywiadu Wojskowego. 13 E. Gruza, Czynności operacyjno-rozpoznawcze, „Kryminalistyka – czyli rzecz o metodach śledczych”, Warszawa 2008, s. 61 i n. 10 11 170 Rafał Teluk [4] możliwość stosowania elementów podstępu oraz środków techniki operacyjnej powodują, że są one bardziej skuteczne w wykrywaniu przestępstw i ujawnianiu ich sprawców niż środki dowodowe przewidziane przez przepisy procedury karnej. Zauważyć należy, że pojęcie czynności operacyjno-rozpoznawczych nie posiada definicji ustawowej. Istnieje wiele określeń czynności operacyjno-rozpoznawczych. Brak jest jednak wyraźnego rozgraniczenia wskazującego, czy działania realizowane przez uprawnione do tego organy państwowe są czynnościami operacyjno-rozpoznawczymi, dochodzeniowo-śledczymi czy też administracyjno-porządkowymi. Określenie zakresu czynności operacyjno-rozpoznawczych przez wskazanie celów oraz rodzajów czynności prowadzonych przez organy policyjne jest mało przydatne i nie pozwala w sposób jednoznaczny na rozgraniczenie czynności operacyjno-rozpoznawczych od innego rodzaju działań, np. administracyjno-porządkowych.14 Według stanowiska prezentowanego przez A. Tarachę15, czynności operacyjno-rozpoznawcze są to czynności organów państwowych, wykonywane tajnie lub poufnie, w oparciu o podstawę ustawową, spełniające funkcję informacyjną, wykrywczą, profilaktyczną i dowodową. Obecnie ustawodawca podjął próbę wypracowania legalnej definicji czynności operacyjno-rozpoznawczych i ujednolicenia wszystkich procedur związanych z ich stosowaniem. W świetle definicji zawartej w art. 2 ust. 1 poselskiego projektu ustawy, wniesionej w dniu 7 lutego 2008 r.16, czynności operacyjno-rozpoznawcze są zespołem przedsięwzięć jawnych i niejawnych prowadzonych wyłącznie w celu rozpoznania, zapobiegania i wykrywania przestępstw, odnajdywania osób ukrywających się przed organami ścigania lub wymiarem sprawiedliwości oraz osób zaginionych, jeżeli zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ich zaginięcie jest wynikiem przestępstwa, a także od A. Taracha, Zakres czynności operacyjno-rozpoznawczych w świetle ustawodawstwa „policyjnego”. Kierunki i stan reformy prawa karnego, Lublin 1995, s. 100. 15 A. Taracha, Czynności operacyjno-rozpoznawcze, aspekty kryminalistyczne i prawnodowodowe, Lublin 2006, s. 25. 16 Poselski projekt ustawy o czynnościach operacyjno-rozpoznawczych, druk sejmowy numer 353. 14 [5] Osobowe źródła informacji 171 najdywania rzeczy utraconych w wyniku przestępstwa lub mających związek z przestępstwem, ustalenia tożsamości osób i zwłok, w przypadku uzasadnionego podejrzenia przestępczego działania. Czynności operacyjno-rozpoznawcze można najprościej określić jako metody zbierania informacji i dowodów przez organy ścigania poza procesem karnym. Jako zespół prawnie określonych niejawnych działań prowadzonych poza procesem karnym w celu wykrycia, rozpoznania i utrwalania przestępczej działalności są złotym środkiem służącym do zwalczania przestępczości. Czynności operacyjno-rozpoznawcze przewidziane w szeroko rozumianym prawie policyjnym inicjowane są w dwojaki sposób. W pierwszym wypadku czynności te zarządzane są przez służby policyjne i nie podlegają kontroli zewnętrznej, zarówno w przypadku ich rozpoczęcia, jak i ich przebiegu oraz postępowania ze zgromadzonymi w czasie ich prowadzenia materiałami. Do grupy tej należą takie czynności, jak korzystanie z tajnego współpracownika, obserwacja, uzyskiwanie, sprawdzanie, gromadzenie i przetwarzanie informacji operacyjnych (z wyjątkiem informacji objętych tajemnicą bankową i ubezpieczeniową). W drugim wypadku zaś zarządzenie ich przeprowadzenia wymaga decyzji lub zgody organu, który nie jest organem policyjnym i może w pewnym zakresie sprawować funkcję kontrolną nad czynnościami operacyjno-rozpoznawczymi. Do czynności tych należy zaliczyć kontrolę operacyjną, zakup kontrolowany oraz przesyłkę niejawnie nadzorowaną17. 2. Metody i cele realizowane w trakcie czynności operacyjno-rozpoznawczych Czynności operacyjno-rozpoznawcze, podobnie jak czynności dowodowe, realizowane w toku postępowania przygotowawczego należą do szerokiej kategorii czynności kryminalistycznych, w trakcie których znajdują zastosowanie reguły celowościowe wyznaczane przez współczesną taktykę i technikę kryminalistyczną. A. Taracha, Czynności operacyjno-rozpoznawcze…, s. 92. 17 172 Rafał Teluk [6] Podczas wykonywania tych czynności stosuje się różnego rodzaju metody, w tym: współpracę z osobowymi źródłami informacji, przedsięwzięcie werbunkowe, kombinację operacyjną, operację specjalną, działania maskujące, kontrolę operacyjną, zakup kontrolowany, kontrolowane wręczenie lub przyjęcie korzyści majątkowej, przesyłkę niejawnie nadzorowaną, obserwację, wywiad operacyjny, zasadzkę i analizę kryminalną. Pojęcie „metody” w czynnościach operacyjno-rozpoznawczych definiuje T. Hanausek18 jako celowo stosowany zespół zachowań i środków, który dzięki konsekwencji oraz wykorzystaniu wiedzy i doświadczenia pozwala na optymalną realizację założonych celów. „Środek”, zdaniem przywołanego autora, stanowi natomiast element celowo używany dla realizacji określonego celu. Definicja „środka” w czynnościach operacyjno-rozpoznawczych odnoszona jest najczęściej do środków technicznych, które umożliwiają uzyskiwanie i utrwalanie informacji. J. Konieczny19 stoi na stanowisku różnorodności form realizowanych czynności operacyjno-rozpoznawczych. Dla celów dydaktycznych dzieli te czynności na proste (wywiad, obserwacja, praca z osobowymi źródłami informacyjnymi, korzystanie z danych ewidencji i zbiorów informatycznych, zakup kontrolowany, przesyłka kontrolowana, stosowanie techniki operacyjnej) i złożone (inwigilacja, rozpracowanie operacyjne, kombinacja operacyjna, infiltracja środowiska przestępczego lub kryminogennego). T. Grzegorczyk20, wskazując na różnorodność czynności operacyjno-rozpoznawczych, dostrzega także ich zróżnicowane cele, jakim mają one – czy też mogą – służyć. Do tradycyjnych (prostych) działań operacyjnych zalicza inwigilację, penetrację terenu, rozpytanie, wywiad policyjny, korzystanie z osób zaufanych. Jako formy złożone, a jednocześnie nowocześniejsze i związane przy tym z wkraczaniem w sferę swobód obywatelskich T. Grzegorczyk wymienia kontrolę operacyjną, zakup kontrolowany, niejawne nadzorowanie pomieszczenia i obrotu przed T. Hanausek, Kryminalistyka. Zarys wykładu, Kraków 2005, s. 135. J. Konieczny, Kryminalistyka, red. J. Widacki, Warszawa 1999, s. 111. 20 T. Grzegorczyk, op.cit., s. 222. 18 19 [7] Osobowe źródła informacji 173 miotami przestępstwa, pozyskiwanie danych identyfikujących abonenta sieci telekomunikacyjnej, połączeń tej sieci lub osób korzystających z usług pocztowych czy danych odnośnie do umów ubezpieczenia lub umów bankowych. W świetle regulacji zawartej w art. 2 ust. 3 pkt 8 poselskiego projektu ustawy o czynnościach operacyjno-rozpoznawczych, jedną z metod prowadzenia czynności operacyjno-rozpoznawczych jest współpraca z osobami fizycznymi. Skuteczność działań operacyjnych wyraża się w szczególności w tym, że ich wyniki dostarczyć mogą jednoznacznego, często niepodważalnego materiału dowodowego dla procesu karnego. Informacje uzyskane podczas czynności operacyjno-rozpoznawczych mogą zostać także wykorzystane do przeprowadzenia konkretnych czynności procesowych. Do celów realizowanych przez czynności operacyjno-rozpoznawcze, za J. Gołębiewskim21, zaliczyć należy: ‒ ustalanie źródeł dowodowych dla procesu karnego. Jest to jeden z podstawowych celów pracy operacyjnej. Uzyskane informacje mogą zostać wykorzystane w różny sposób. Posłużyć mogą zarówno do wskazania nieznanego dotychczas, istotnego dla sprawy świadka, jak również do ustalenia osoby podejrzanej. Pozyskane informacje mogą być pomocne również podczas przesłuchania wytypowanych osób. Wiedza operacyjna pozwala wybrać najbardziej skuteczną taktykę tej czynności i ustalić katalog pytań oraz kolejność przesłuchiwanych osób. W trakcie przesłuchania zastosować można różne metody taktyczne mające zapewnić przesłuchującemu przewagę nad osobą przesłuchiwaną22. Wykorzystanie wiedzy operacyjnej może np. przemawiać za przyjęciem takich metod przesłuchania, jak metody kumulatywnego i selektywnego ujawniania materiału dowodowego, odtworzenia przebiegu zdarzenia, ujawnienia motywu działania sprawcy przestępstwa. Jedna z tych metod, 21 J. Gołębiewski, Praca operacyjna w zwalczaniu przestępczości zorganizowanej, Warszawa 2008, s. 21-23. 22 J. Widacki, Kryminalistyka, Warszawa 1999, s. 84-87. 174 Rafał Teluk [8] zwana metodą wykorzystania informacji o podejrzanym, opiera się głównie na informacjach zdobytych w trakcie działań operacyjnych, najczęściej obserwacji23. Czynności operacyjno-rozpoznawcze nakierowane są także na ustalenie miejsca przechowywania rzeczy lub osoby, która rzecz posiada. Mam tutaj na myśli rzeczy stanowiące przedmiot lub narzędzie przestępstwa, noszące ślady działania przestępczego, nabyte za środki uzyskane z prowadzonej działalności przestępczej oraz wykazujące związek potencjalnego sprawcy ze zdarzeniem przestępczym, ‒ ustalanie składów osobowych grup przestępczych i przedmiotowego zakresu ich działania. Na podstawie wyników pracy operacyjnej można zdefiniować fakt istnienia zorganizowanej struktury przestępczej, a także określić zakres jej przestępczego zainteresowania. Czynności operacyjno-rozpoznawcze doprowadzić mogą do poznania wzajemnych relacji pomiędzy poszczególnymi członkami grupy przestępczej. Działania te pozwalają poznać środowisko przestępcze, a w szczególności ustalić sposób działania członków danej grupy przestępczej, ich wzajemne kontakty, podział ról, strukturę grupy, w tym hierarchię pionową i poziomą, ‒ ujawnianie przestępstw i mechanizmów je powodujących. Czynności operacyjno-rozpoznawcze odgrywają pierwszoplanową rolę w ujawnianiu działalności przestępczej. Pozwalają, na przykład na zlokalizowanie wytwórni narkotyków, wykrycie przestępstwa o charakterze korupcyjnym, czy też ujawnienie przemytu broni i materiałów wybuchowych. Czynności te dostarczają także szeroką wiedzę na temat przyczyn powodujących popełnianie wielu przestępstw, ‒ umożliwienie zatrzymania ustalonych sprawców przestępstw. Coraz częściej zdarza się, że nie można w żaden dostępny sposób (np. na podstawie zeznań świadków, informacji urzędowych) ustalić faktycznego miejsca pobytu osoby, która dopuściła się czynu zabronionego, w szczególności o zorganizowanym charakterze. Niejedno23 K. Otłowski, Podejrzany w postępowaniu karnym. Studium kryminalistyczne, Warszawa 1979, s. 94-96. [9] Osobowe źródła informacji 175 krotnie, wyłącznie na skutek podjętych działań pozaprocesowych, możliwym staje się zatrzymanie osób, będących w zainteresowaniu organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, ‒ ustalanie miejsc ukrywania się osób poszukiwanych przez organy ścigania i sądy, miejsc pobytu osób zaginionych, przetrzymywania osób uprowadzonych bądź pozbawionych bezprawnie wolności. Powszechne jest, że osoby poszukiwane nie zamieszkują w miejscu swojego zameldowania. Najczęściej miejsce ich pobytu nie jest znane nawet osobom najbliższym czy też znajomym. Problemem, przed którym stają organy ścigania, jest także zlokalizowanie miejsca, w którym przebywają osoby zaginione, a także te, które zostały w bezprawny sposób uprowadzone i pozbawione wolności. W takich przypadkach czynności operacyjno-rozpoznawcze są nieocenione. Pozwalają na zebranie informacji, które przyczynią się do ustalenia miejsca, w którym przebywać mogą będące w zainteresowaniu osoby, ‒ udaremnienie popełnienia przestępstwa. Czynności operacyjno-rozpoznawcze pozwalają na zebranie informacji o planowanych przestępstwach. Działania organów policyjnych spowodować mogą wykorzystanie działań wyprzedzających, które w konsekwencji uniemożliwią dokonanie zaplanowanego czynu zabronionego. 3. Pozaprocesowe uzyskiwanie informacji Informacjami nazywane są wszelkie dane o świecie zewnętrznym, które uzyskujemy albo przez bezpośrednie poznanie zmysłowe, albo przez odbiór podawanego przez inną osobę opisu jakiegoś stanu rzeczy lub zjawisk24. Informacja (łac. informatio) oznacza wyobrażenie, wizerunek, pomysł. To wiadomość, wieść, nowina, rzecz zakomunikowana, zawiadomienie, komunikat, pouczenie, powiadomienie, zakomunikowanie o czymś, dane, miara wiedzy o jakimś zdarzeniu25. T. Hanausek, op.cit., s. 74. Zob. Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych W. Kopalińskiego, witryna internetowa o nazwie www.slownik-online.pl, dostęp 22 marca 2013 r. 24 25 176 Rafał Teluk [10] Słownik współczesnego języka polskiego26 definiuje informację jako element wiedzy przekazywanej za pomocą języka lub innego kodu, stanowiący czynnik zmniejszający stopień niewiedzy o jakimś zjawisku, umożliwiający człowiekowi polepszenie znajomości otoczenia i sprawniejsze przeprowadzenie celowego działania. Według B. Michalskiego27 informacja to wiadomość lub suma wiadomości o sytuacjach, stanach rzeczy, wydarzeniach i osobach. Może być przedstawiona w formie pisemnej, fonicznej, wizualnej i każdej innej możliwej do odbioru przy pomocy zmysłów. Zdaniem B. Kunickiej-Michalskiej28 wiadomością jest informacja lub suma informacji o osobie albo stanie rzeczy, dotycząca faktów, stanowiąca logiczną całość. Informacją jest natomiast wiadomość lub suma wiadomości o osobie albo stanie rzeczy, dotycząca faktów, stanowiąca logiczną całość. Informacją jest wiadomość lub określona suma wiadomości o sytuacjach, stanach rzeczy, wydarzeniach i osobach. Zdaniem przytoczonej autorki pojęcia „informacja” i „wiadomość” są tożsame. Informacja (wiadomość) może zostać utrwalona bądź w pamięci osoby, która ją poznała, bądź poprzez inny zapis w najróżniejszych jego formach (pismo ręczne, maszynopis, druk, taśma magnetofonowa, zapis komputerowy, płyta, fotografia, model np. broni, inny przedmiot lub inny dokument). W literaturze podkreśla się, że wiadomość to informacja o faktach, a nie subiektywne opinie, oceny i przypuszczenia. Według W. Wróbla29 pod pojęciem informacji obecnie rozumie się nie tyle proces informowania, co samą wiadomość, a więc określony znak, dźwięk, zapis, szyfr, kryjący pewną sensowną treść. Tak stało się przede wszystkim z uwagi na możliwość gromadzenia takich zapisów w sztucznych pamięciach. Informacja oddziela się w Zob. Słownik współczesnego języka polskiego, red. B. Dunaj, Warszawa 1998, s. 320. 27 B. Michalski, Prawo dziennikarza do informacji, Kraków 1974, s. 9-10. 28 B. Kunicka-Michalska, Przestępstwa przeciwko ochronie informacji i wymiarowi sprawiedliwości. Rozdział XXX i XXXIII kodeksu karnego. Komentarz, Warszawa 2000, s. 391-392. 29 W. Wróbel, Przestępstwa przeciwko ochronie informacji, [w:] Kodeks karny. Część szczególna. Komentarz, II, red. A. Zoll, Kraków 2006, s. 1235. 26 [11] Osobowe źródła informacji 177 ten sposób od procesu jej przekazywania, jakkolwiek definiowanie informacji w kategoriach znaku kulturowego nie eliminuje z zakresu rozważań także procesu powstawania takiego znaku (zapis informacji), jak również procesu jej przekazywania (nadawania i odbioru). Kryminalistyka wyróżnia szereg źródeł, z których pochodzić mogą informacje. Są nimi: osoby, rzeczy, miejsca, zjawiska i zdarzenia, ślady, dokumenty, zwłoki. W trakcie realizowanych przez Policję czynności operacyjno-rozpoznawczych z reguły już pierwsza informacja dotycząca zakresu wykonywanych zadań powoduje podjęcie określonych czynności służbowych. Do najczęstszych źródeł pierwszych informacji należą osoby. T. Hanausek30 proponuje podział źródła pierwszych informacji w zależności od ich stosunku do odbierającego ją organu. W tym celu wyróżnia źródła zewnętrzne i wewnętrzne. Źródła zewnętrzne to informacje uzyskane od osób, które dotychczas nie miały żadnych kontaktów z organami ścigania i które przekazują tym organom informacje w sposób spontaniczny. Do typowych źródeł zewnętrznych zalicza on: zawiadomienia obowiązkowe, doniesienia jawne, doniesienia anonimowe, samooskarżenia, publikatory, instytucje kontrolne i kontrolno-rewizyjne. Źródła wewnętrzne (własne) to źródła informacji jako takie celowo zorganizowane przez organy ścigania dla zapewnienia sobie dopływu informacji o interesujących te organy faktach, zjawiskach czy osobach. Do takich źródeł wskazany autor zalicza bezpośrednie wyniki czynności operacyjno-rozpoznawczych, poufne ‒ osobowe źródła informacji, określane niekiedy jako „agentura”, wyniki niektórych czynności służbowych organów ścigania, rezultaty analiz materiałów archiwalnych, efekty różnych form kontaktów organów ścigania ze społeczeństwem. T. Hanausek, op.cit., s. 79-80. 30 178 Rafał Teluk [12] 4. Wpływ czynności operacyjno-rozpoznawczych na proces gromadzenia materiału dowodowego Czynności operacyjno-rozpoznawcze mogą w różnorodny sposób wpływać na postępowanie dowodowe31. Wyraźnie oddzielić należy dwie sytuacje. Pierwsza, dość wyjątkowa w praktyce, dotyczy spraw, w których przedmiotem postępowania dowodowego będzie fakt przestępstwa popełnionego w trakcie lub w związku z prowadzeniem czynności operacyjno-rozpoznawczych. W tym wypadku wszelkie utrwalenia tych czynności, w tym także wszelkiego rodzaju notatki służbowe, raporty, polecenia wykonania czynności operacyjnej wydane na piśmie stanowić będą materiał dowodowy. Jeżeli dokumenty te utrwalają przebieg czynu przestępnego, stanowić będą dowody rzeczowe. Druga sytuacja dotyczy wykorzystania zgromadzonych przez służby policyjne informacji w wyniku różnorodnych działań operacyjnych podjętych przeciwko środowisku przestępczemu. Ze względu na możliwość wykorzystania wyników czynności operacyjno-rozpoznawczych jako dowodów w procesie karnym wyróżniamy trzy grupy czynności. Do pierwszej grupy zaliczyć należy czynności, których wynikom ustawy policyjne nadają wprost rangę dowodu. Są nimi: kontrola operacyjna, zakup kontrolowany oraz przesyłka niejawnie nadzorowana. Do drugiej grupy zaliczyć należy wszelkiego rodzaju dowody rzeczowe i dokumenty ujawnione w trakcie działań operacyjnych w warunkach, które nie wypełniają wymogów z art. 19, 19a i 19b ustawy o Policji, których zarządzenie i przeprowadzenie nie jest poddane kontroli sądu i prokuratora. Do trzeciej grupy zaliczyć należy informacje uzyskane w wyniku czynności operacyjno-rozpoznawczych przeprowadzonych przez funkcjonariuszy lub tajnych współpracowników, a utrwalone w postaci notatki służbowej, raportu, itd. Wykorzystanie tak utrwalonych informacji w procesie karnym napotyka na dwie przeszkody formalne. Pierwszą z nich jest zakaz substytuowania wyjaśnień i zeznań treścią pism i zapisków, drugą – objęcie tajemnicą A. Taracha, Czynności operacyjno-rozpoznawcze…, s. 226-230. 31 [13] Osobowe źródła informacji 179 danych o osobach biorących udział w czynnościach operacyjno-rozpoznawczych oraz o organizacji i formach tych czynności. Zaznaczyć w tym miejscu należy, że do czynności operacyjno-rozpoznawczych nie ma zastosowania, wynikająca z zakazu wyrażonego w art. 174 k.p.k. formalno-dowodowa gwarancja praw oskarżonego32. Polega ona na tym, że organom procesowym nie wolno pod rygorem bezskuteczności czynności procesowej utrwalać niektórych czynności procesowych (których obligatoryjną formą utrwalenia jest protokół) w formie „pism i zapisków”, czy też w formie notatki urzędowej. Z uwagi na to, że czynności operacyjno-rozpoznawcze nie należą do czynności protokołowanych, wskazana zasada podlega wyłączeniu. 5. Osobowe źródła informacji Każdy żyjący w określonej społeczności człowiek jest przedmiotem obserwacji i opinii innych osób. Dotyczy to również osób objętych zainteresowaniem Policji. Osoby takie nie żyją w izolacji od społeczeństwa, dlatego i one są obiektem rejestracji zachowań oraz przedmiotem rozmów. Powyższe niewątpliwie ułatwia uzyskiwanie informacji. Policja może skutecznie i sprawnie działać jedynie wówczas, kiedy posiada odpowiednie rozpoznanie środowiska przestępczego, zna jego zamierzenia oraz otrzymuje aktualne informacje o jego działalności. Do tego celu nie wystarczą ewidencje, rejestry i dokumenty uzyskiwane ze źródeł oficjalnych. Niewystarczające są również rezultaty własnej obserwacji funkcjonariuszy i ich spostrzeżenia oraz analiza posiadanych materiałów. Przedsięwzięcia operacyjne organu policyjnego nabierają właściwego znaczenia dopiero w powiązaniu z informacjami zaczerpniętymi wprost ze środowisk przestępczych, ze spostrzeżeń i opinii osób, które stykają się ze środowiskami i zjawiskami, którymi interesuje się Policja.33 Pozyskanie każdego poufnego źródła informacji wymaga wnikliwej oceny i właściwego przygotowania. Jest to szczególnie trudne, a za R. Kmiecik, Dowód ścisły w procesie karnym, Lublin 1983, s. 122. Z. Biernarczyk, Praca poufna funkcjonariuszy mundurowych, «Służba MO» 2/1961, s. 256-257. 32 33 180 Rafał Teluk [14] razem ważne w dużych skupiskach ludności, w których zewnętrzna obserwacja otoczenia jest często ograniczona i fragmentaryczna. W takich wypadkach źródło informacji musi znajdować się stosunkowo blisko osoby podejrzanej, ponieważ w przeciwnym razie trudno byłoby uzyskać konkretne informacje. Pamiętać należy, że przedmiotem zainteresowania Policji są informacje bardzo szczegółowe, dotyczące osób, z którymi podejrzani się kontaktują, ich wypowiedzi itp. Stosunkowo najlepsze możliwości zbierania takich informacji mają np. sąsiedzi, utrzymujący stały kontakt z osobami podejrzanymi, kibice tego samego klubu piłki nożnej zrzeszeni w nieformalnych stowarzyszeniach, członkowie tej samej podkultury społecznej itp. Źródłami informacji mogą być osoby w różnym wieku, a także różnej płci, o różnym wykształceniu, pochodzeniu społecznym i wyznaniowym, należące do różnych środowisk społecznych, wykonujące różne zawody itp. Wśród osób, które podjęły współpracę z organem policyjnym, mogą także znajdować się przestępcy, zdemoralizowani nieletni oraz osoby wywodzące się ze środowiska patologicznego. Wiadomości pochodzące od osób ze „świata przestępczego”, które w ramach nawiązanej współpracy podjęły się przekazywania organowi policyjnemu informacji, powinny podlegać szczególnej weryfikacji i sprawdzeniu. Uzyskiwanie od takich osób informacji odbywać się jednak może pod następującymi warunkami: ‒ nie może być mowy o stałym utrzymywaniu łączności z elementem szczególnie zdemoralizowanym i groźnym dla otoczenia, ‒ kontakt z przestępcami i osobami podejrzanymi nie powinien na osobach postronnych robić wrażenia kontaktów o charakterze towarzyskim, ‒ informacje uzyskiwane od osób podejrzanych winny być szczególnie wnikliwie sprawdzane i systematycznie kontrolowane34. Oprócz uzyskiwania informacji dotyczących trybu życia poszczególnych osób objętych zainteresowaniem Policji ważne znaczenie ma również zapewnienie dopływu informacji z miejsc, w których grupuje się środowisko przestępcze. Wykorzystanie źródeł poufnych infor Tamże, s. 256-257. 34 [15] Osobowe źródła informacji 181 macji odgrywa także poważną rolę przy sprawdzaniu alibi sprawców przestępstw. Poufne źródła informacji pożytkowane są nadto w ustalaniu osób ukrywających się oraz ich kontaktów. W trakcie toczącego się procesu karnego osobowe źródła informacji mogą być wykorzystane do sprawdzenia zachowania się osób podejrzanych, uzyskiwania informacji o współsprawcach przestępstw jeszcze niewykrytych lub przestępstwach jeszcze nieujawnionych, a łączących się z prowadzonym postępowaniem. Dla usprawnienia pracy operacyjnej policjanci powinni dokonać podziału wszystkich osób, z którymi utrzymywanie aktualnego kontaktu jest konieczne, na: ‒ osoby, z którymi systematycznie należy się kontaktować, mimo że udzielają informacji ogólnych i często przypadkowych (pracownicy hotelowi, dozorcy, barmani, listonosze), ‒ osoby, z którymi należy się kontaktować co pewien czas ze względu na wykonywane przez nich długoterminowe zadania (osoby obserwujące element podejrzany, który aktualnie nie dokonuje przestępstw, osoby obserwujące rodziny ukrywających się), ‒ osoby obserwujące podejrzanych o aktualnie dokonywane przestępstwa, ‒ poufne źródła informacji wykorzystywane do zadań związanych z prowadzonym postępowaniem karnym35. Realizowanie przedsięwzięć werbunkowych w ramach Komendy Głównej Policji należy do kompetencji Wydziału Werbunkowego Biura Wywiadu Kryminalnego36. Do głównych zadań wykonywanych przez tenże wydział należy: ‒ zlecanie, koordynowanie i nadzorowanie przedsięwzięć werbunkowych prowadzonych przez komórki wywiadu kryminalnego komend wojewódzkich (Stołecznej) Policji, ‒ koordynowanie i monitorowanie wykorzystywania możliwości operacyjnych osobowych źródeł informacji na szczeblu centralnym, Tamże, s. 270. Zarządzenie Numer 749 Komendanta Głównego Policji z dnia 27 maja 2010 r. w sprawie regulaminu Komendy Głównej Policji (Dz.Urz. KGP z 2010 r. Nr 6, poz. 20). 35 36 182 Rafał Teluk [16] ‒ zlecanie oraz, w uzasadnionych przypadkach, pozyskiwanie agentów, a także nadzorowanie oraz realizowanie czynności z ich wykorzystywaniem, ‒ administrowanie siecią agenturalną, ‒ współpraca międzynarodowa w zakresie wykorzystania osobowych źródeł informacji, w szczególności jako punkt kontaktowy Europolu37 (Europol Single Point of Contact), ‒ inicjowanie zmian w aktach prawnych w zakresie pracy operacyjnej, ‒ inicjowanie oraz konsultowanie zmian w programach szkoleń w zakresie pracy operacyjnej, ‒ organizowanie oraz udział w prowadzeniu szkoleń dla policjantów pełniących służbę w komórkach właściwych w sprawach werbunków i kandydatów do służby w tych komórkach, a także w prowadzeniu szkoleń dla policjantów służby kryminalnej. Formą dokumentowania wiadomości przekazywanych organowi policyjnemu przez osobowe źródło informacji są notatki służbowe. Sporządza je tzw. funkcjonariusz prowadzący, tj. policjant utrzymujący kontakt ze zwerbowaną osobą. Notatka służbowa (urzędowa) sporządzona przez funkcjonariusza Policji w trybie wykonywania czynności operacyjnych z art. 19 i 19a ustawy o Policji jest dokumentem urzędowym złożonym w postępowaniu przygotowawczym, dokumentującym czynności, z których przeprowadzenia nie jest wymagane sporządzenie protokołu, a co więcej, nie zastępuje ona zeznania świadka (w rozumieniu art. 174 k.p.k.).38 Notatka służbowa (urzędowa) może być uznana za dowód Europejski Urząd Policji (European Police Office) to europejska agencja policyjna z siedzibą w Hadze, współpracująca ze wszystkimi 27 państwami Unii Europejskiej. Celem Europolu jest poprawienie efektywności działania i współpracy między kompetentnymi władzami krajów członkowskich w zakresie zapobiegania i zwalczania zorganizowanej przestępczości o międzynarodowym charakterze. Witryna internetowa pod adresem www.europol.europa.eu, dostęp 22 marca 2013 r. 38 Wyrok SA w Warszawie z dnia 22 grudnia 2005 r., sygn. II AKa 396/05, Apel.-W-wa 2006/1/5, KZS 2006/2/70, «Prokuratura i Prawo-wkł.» 2006/5/42, OSA 2006/6/37, Lex numer 166806. 37 [17] Osobowe źródła informacji 183 tego tylko, że sporządziła ją wskazana osoba i podała w niej określone informacje, a nie tego, że wskazane okoliczności rzeczywiście miały miejsce i przebiegały w sposób w notatce opisany. To bowiem udowodnić można, w zgodzie z regułami postępowania karnego, dopiero w drodze przesłuchania autora notatki w charakterze świadka okoliczności dotyczących treści w niej zawartych. Zgodnie z dyspozycją art. 410 k.p.k. podstawą wyroku jest całokształt okoliczności ujawnionych w toku rozprawy głównej w oparciu o wszystkie zgromadzone w sprawie dowody, w tym materiały i dokumenty operacyjne uzyskane podczas stosowania czynności operacyjno-rozpoznawczych, o ile zgromadzono je w zgodzie z przepisami rangi ustawowej, a udokumentowano zgodnie z aktami wykonawczymi. O tym, jakie materiały i dokumenty operacyjne uznać za dowody i w jakim trybie ujawnić je w toku rozprawy, zdecyduje sąd po analizie stosownych przepisów ustaw kompetencyjnych i aktów wykonawczych. Dopiero wówczas ocena, jakiej dokona sąd orzekający, według reguł art. 7 k.p.k., będzie odnosić się do wszystkich przeprowadzonych dowodów, a zatem będzie kompletna. Na podstawie art. 22 ust. 2 ustawy o Policji za udzielenie pomocy przy wykonywaniu przez organ policyjny ustawowych zadań mających na celu rozpoznawanie, zapobieganie i wykrywanie przestępstw i wykroczeń, osobom niebędącym policjantami może być przyznane wynagrodzenie. Koszty podejmowanych przez Policję czynności operacyjno-rozpoznawczych związane z pomocą udzielaną przez osoby niebędące policjantami pokrywane są z tworzonego na ten cel funduszu operacyjnego (art. 22 ust. 2a ustawy o Policji). Zasady tworzenia i gospodarowania funduszem operacyjnym określona zarządzenie numer pf-1/05 Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 10 stycznia 2005 r. w sprawie zasad tworzenia i gospodarowania funduszem operacyjnym Policji. Nadanie wskazanemu dokumentowi niejawnemu klauzuli „poufne” uniemożliwia dokonanie jego analizy i omówienie na potrzeby niniejszego opracowania. 184 Rafał Teluk [18] 6. Tajny agent policji Szczególnym rodzajem osobowego źródła informacyjnego jest tajny agent Policji. Tajni informatorzy (agenci) są bodaj najstarszym i klasycznym źródłem poufnych informacji, wykorzystywanym przez wszystkie służby policyjne, które bez agentury byłyby „głuche i ślepe”39. Wykorzystanie poufnych, osobowych źródeł informacji stanowi pośrednią formę infiltracji środowisk przestępczych i jest niezmiernie cenną metodą zwalczania przestępczości, głównie o zorganizowanym charakterze. Według S. Waltosia40, tajnego agenta Policji można określić jako osobę będącą funkcjonariuszem Policji lub działającą na jej zlecenie, która, ukrywając własną tożsamość i związek z Policją, nawiązuje kontakt z osobą podejrzaną o przestępstwo w celu jego ujawnienia i wykrycia sprawców. Określenie to obejmuje przeróżne formy tajnej współpracy. Mieszczą się w nim funkcjonariusze organu policyjnego zachowujący w tajemnicy swą przynależność do Policji, a często i tożsamość, oraz działający w środowisku przestępczym ludzie z tego środowiska, zwerbowani przez Policję i wykonujący ściśle wyznaczone czynności w zakresie kontaktów z osobami podejrzanymi. Istota tajnego agenta Policji opiera się na podstępie, który polega na świadomym wprowadzeniu w błąd przestępców co do rzeczywistej tożsamości agentów i intencji względem inwigilowanych. Wykorzystując ich błędne przeświadczenie, funkcjonariusz lub tajny współpracownik staje się jednym z nich i ma za zadanie posiąść ich tajemnice, które następnie ujawnia organom ścigania41. Korzystanie z instytucji tajnego agenta Policji zostało ustawowo uregulowane w takich krajach, jak Dania, Niemcy i Francja. W Anglii, Holandii, Belgii i USA regulacje dotyczące wskazanej materii wprowadzone zostały aktami niższego rzędu. Z przeglądu aktów prawnych J. Konieczny, Kryminalistyka, red J. Widacki, Warszawa 2008, s. 129. S. Waltoś, Tajny agent policji, «PiP» 48. 11-12/1993, s. 23. 41 B. Kurzępa, Możliwość wykorzystania w procesie karnym informacji uzyskanych przez agenta policyjnego, «Wojskowy Przegląd Prawniczy» 1/2003, s. 29. 39 40 [19] Osobowe źródła informacji 185 dotyczących omawianej instytucji wynika, że wskazane wyżej państwa przyjęły podobne rozwiązania, dotyczące: ‒ subsydiarnego i wyjątkowego charakteru instytucji tajnego agenta Policji, ‒ sądowej lub prokuratorskiej kontroli nad działalnością podejmowaną przez takiego agenta, ‒ zawężenia podmiotowego określającego, że tajnym agentem policji może zostać wyłącznie funkcjonariusz organu policyjnego42. W systemie prawa polskiego brak jest regulacji poświęconej stricte instytucji tajnego agenta Policji. Dodać nadto należy, że unormowanie aktualnie przewidziane w art. 22 ustawy o Policji w sposób niewystarczający określa omawianą instytucję. Zgodzić należy się z A. Szumskim43, który dostrzega brak prawnego uregulowania instytucji tajnego agenta Policji. Wskazana luka prawna pociąga za sobą konsekwencje przede wszystkim w postaci utrudnień w wykorzystaniu podczas procesu karnego uzyskanych przez tajnego agenta informacji. Ze względu na wagę tego zagadnienia i kontrowersje, jakie mu towarzyszą, słusznym wydaje się postulat, aby instytucja tajnego agenta Policji została uregulowana w ustawach policyjnych. 7. Ochrona osobowych źródeł informacji Informacja stanowi skuteczne narzędzie prowadzenia przez państwo zarówno efektywnej polityki wewnętrznej, jak i zewnętrznej. Uzyskiwanie informacji oraz ich ochrona (rozumiana jako ograniczenie dostępności) warunkują prawidłowość procesów decyzyjnych aparatu państwowego z punktu widzenia realizacji określonych celów politycznych. Każde państwo, niezależnie od ustroju politycznego, zabezpiecza określone informacje, obejmując je poufnością, tzn. wyłączając możliwość zapoznania się z nimi przez bliżej nieokreśloną liczbę osób. Ograniczenie dostępu do informacji jest ściśle związane z zagadnieniem jawności życia publicznego. Zatem im większy zakres 42 A. Szumski, Wykorzystanie taktyki i techniki kryminalistycznej w ramach czynności operacyjno-rozpoznawczych, Wrocław 2010, s. 182. 43 Tamże, s. 182. 186 Rafał Teluk [20] informacji, które objęte są poufnością, tym mniejsza jawność życia publicznego. Powyższy problem sprowadza się do kolizji dóbr, w której z jednej strony mamy do czynienia z jawnością życia publicznego, z drugiej zaś z jakimś innym dobrem lub dobrami społecznie akceptowanymi, których ochrona realizowana jest właśnie poprzez utajnienie informacji, które tych dóbr dotyczą. W zależności do hierarchii dóbr w danym społeczeństwie, w danym systemie kulturowym konflikt ten będzie różnie rozwiązywany44. Podstawę prawną regulującą możliwość nawiązania przez Policję współpracy z osobowymi źródłami informacji stanowi art. 22 ust. 1 ustawy o Policji. Zgodnie z brzmieniem przywołanego przepisu, Policja przy wykonywaniu swych zadań może korzystać z pomocy osób niebędących policjantami. Przepis ten zawiera nadto zakaz ujawniania danych o osobie udzielającej pomocy Policji w zakresie odnoszącym się do czynności operacyjno-rozpoznawczych. Niemniej zakaz ten ma wyłącznie charakter niezupełny względny, a więc przy zachowaniu określonych prawem wymogów jest on możliwy do usunięcia45. Pamiętać należy, że sprawa konspiracji źródeł informacji jest jednym z podstawowych warunków należytego wykonywania działalności operacyjnej. Na podstawie art. 5 ust. 1 pkt 5 i 6 ustawy z dnia 5 sierpnia 2010 r. o ochronie informacji niejawnych, informacjom niejawnym nadaje się klauzulę „ściśle tajne”, jeżeli ich nieuprawnione ujawnienie spowoduje wyjątkowo poważną szkodę dla Rzeczypospolitej Polskiej przez to, że doprowadzi lub może doprowadzić do identyfikacji funkcjonariuszy, żołnierzy lub pracowników służb odpowiedzialnych za realizację zadań wywiadu lub kontrwywiadu, którzy wykonują czynności operacyjno-rozpoznawcze, jeżeli zagrozi to bezpieczeństwu wykonywanych czynności lub może doprowadzić do identyfikacji osób udzielających im pomocy w tym zakresie oraz zagrozi lub może zagrozić życiu lub zdrowiu funkcjonariuszy, żołnierzy lub pracowników, którzy wyko44 P. Burzyński, Tajemnica państwowa jako przedmiot ochrony regulacji prawnokarnej, «Czasopismo prawa karnego i nauk penalnych» 1/2002, s. 17. 45 Wyrok SA w Łodzi z dnia 24 września 2009 r., sygn. II AKa 140/09, OSAŁ 2010/1/8, «Lex» nr 1116171. [21] Osobowe źródła informacji 187 nują czynności operacyjno-rozpoznawcze lub osób udzielających im pomocy w tym zakresie. Ujawnienie danych o osobie udzielającej Policji pomocy może nastąpić jedynie w przypadkach i trybie określonym w art. 9 ustawy z dnia 21 czerwca 1996 r. o niektórych uprawnieniach pracowników urzędu obsługującego ministra właściwego do spraw wewnętrznych oraz funkcjonariuszy i pracowników urzędów nadzorowanych przez tego ministra. Zgodnie z brzmieniem art. 9 ust. 1 cyt. ustawy, minister właściwy do spraw wewnętrznych może zezwalać pracownikom, policjantom, strażakom, funkcjonariuszom Straży Granicznej lub funkcjonariuszom Biura Ochrony Rządu na udzielenie wiadomości stanowiącej informację niejawną określonej osobie lub instytucji. Możliwość ujawnienia danych o osobie udzielającej Policji pomocy wynika wprost z przepisu art. 22 ust. 1b ustawy o Policji. Zgodnie z treścią tegoż przepisu, informacje o osobie udzielającej Policji pomocy mogą być ujawnione jedynie w dwóch przypadkach. Po pierwsze, nastąpić to może na żądanie prokuratora. Po wtóre, w razie uzasadnionego podejrzenia popełnienia przez tę osobę przestępstwa ściganego z oskarżenia publicznego w związku z wykonywaniem czynności operacyjno-rozpoznawczych. W razie odmowy zwolnienia pracownika, policjanta, strażaka, funkcjonariusza Straży Granicznej, funkcjonariusza Biura Ochrony Rządu lub osoby udzielającej im pomocy w wykonywaniu czynności operacyjno-rozpoznawczych od obowiązku zachowania tajemnicy albo odmowy zezwolenia na udostępnienie dokumentów lub materiałów zawierających informacje niejawne o klauzuli tajności „tajne” lub „ściśle tajne”, pomimo żądania prokuratora lub sądu, zgłoszonego w związku z postępowaniem karnym o przestępstwo wymienione w art. 109 ustawy z dnia 6 czerwca 1997 r. – Kodeks karny46 – lub o zbrodnię godzącą w życie ludzkie, albo o występek przeciwko życiu i zdrowiu, gdy jego następstwem była śmierć człowieka, Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji przedstawia żądane dokumenty i materiały oraz wyjaśnienia Pierwszemu Prezesowi Sądu Najwyższe Dz.U. Nr 88, poz. 553 ze zm. 46 188 Rafał Teluk [22] go. Jeżeli Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego stwierdzi, że uwzględnienie żądania prokuratora lub sądu jest konieczne do prawidłowości postępowania karnego, Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji jest obowiązany zwolnić daną osobę od zachowania tajemnicy lub udostępnić dokumenty i materiały objęte tajemnicą. Zaznaczyć nadto należy, iż formy i metody działalności operacyjno-rozpoznawczej realizowane przez organy policyjne mają niejawny charakter. Zgodnie z przepisem art. 5 ust. 2 pkt 4 i 5 ustawy z dnia 5 sierpnia 2010 r. o ochronie informacji niejawnych informacjom niejawnym nadaje się klauzulę „tajne”, jeżeli ich nieuprawnione ujawnienie spowoduje poważną szkodę dla Rzeczypospolitej Polskiej przez to, że utrudni wykonywanie czynności operacyjno-rozpoznawczych prowadzonych w celu zapewnienia bezpieczeństwa państwa lub ścigania sprawców zbrodni przez służby lub instytucje do tego uprawnione albo w istotny sposób zakłóci funkcjonowanie organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości. Natomiast na podstawie art. 5 ust. 3 pkt 4 i 5 cyt. ustawy, informacjom niejawnym nadaje się klauzulę „poufne”, jeżeli ich nieuprawnione ujawnienie spowoduje szkodę dla Rzeczypospolitej Polskiej przez to, że utrudni wykonywanie zadań służbom lub instytucjom odpowiedzialnym za ochronę bezpieczeństwa lub podstawowych interesów Rzeczypospolitej Polskiej albo utrudni wykonywanie zadań służbom lub instytucjom odpowiedzialnym za ochronę porządku publicznego, bezpieczeństwa obywateli lub ściganie sprawców przestępstw i przestępstw skarbowych oraz organom wymiaru sprawiedliwości. 7. Wartość dowodowa informacji pozyskanych w trakcie czynności operacyjno-rozpoznawczych Rola czynności operacyjno-rozpoznawczych w procesie uzyskiwania dowodów może być dwojaka. W większości tych czynności (np. obserwacja, wywiad) mogą one stanowić najwyżej uzupełnienie czynności procesowych. W odniesieniu zaś do czynności wymienionych w ustawie o Policji należy opowiedzieć się za możliwością bezpośredniego wykorzystania w procesie rezultatów czynności wymienionych w art. 19, [23] Osobowe źródła informacji 189 19a i 19b, o czym świadczy zawarte w ustawie wyraźne sformułowanie o uzyskiwaniu dowodów. Niezależnie jednak od tego, czy w danym przypadku możemy mówić o bezpośrednim uzyskiwaniu dowodów za pomocą czynności operacyjnych, czy też nie, należy zaznaczyć, że dla wartości dowodowej informacji zdobytych dzięki takim czynnościom decydujące znaczenie będzie zawsze miała jakość i sposób ich utrwalenia. Jeżeli sporządzona dokumentacja w pełni odzwierciedli przebieg przeprowadzonej czynności operacyjnej, prokurator lub sąd, który ją otrzyma, będzie miał możliwość oceny środkami procesowymi zawartych tam danych. Oznacza to więc, że przy dokonywaniu czynności operacyjno-rozpoznawczych należy w każdym wypadku kłaść szczególny nacisk na postępowanie zgodne z zasadami taktyki kryminalistycznej47. Szczególnie kontrowersyjna jest wartość dowodowa tych czynności operacyjnych, które nie zostały szczegółowo uregulowane w ustawie o Policji lub wydanych na jej podstawie rozporządzeniach48. Mam tu na myśli zwłaszcza informatora (tajnego agenta) umieszczonego w środowisku przestępczym lub w więzieniu. Zauważyć należy, że ustawy przewidujące prowadzenie czynności operacyjno-rozpoznawczych przez uprawnione organy nie zawierają żadnych ograniczeń związanych z miejscem ich wykonywania. Obowiązujące przepisy nie wykluczają możliwości prowadzenia czynności o charakterze operacyjno-rozpoznawczym przez właściwe, uprawnione do tego służby na terenie jednostek penitencjarnych, przy czym czynności te winny być prowadzone w oparciu o przepisy dotyczące poszczególnych służb49. Uzyskana przez informatora policyjnego wiedza może stanowić ważną część materiału dowodowego, na którym sądy będą opierać swoje rozstrzygnięcia. W związku z brakiem ustawowego uregulowania instytucji tajnego agenta pojawia się istotny problem A. Szumski, Rola czynności operacyjno-rozpoznawczych w uzyskiwaniu dowodów w procesie karnym, «Nowa Kodyfikacja Prawa Karnego» 26/2010, «Lex» nr 119991/4. 48 A. Szumski, Wykorzystanie taktyki i techniki kryminalistycznej…, s. 75. 49 A. Cempura, Czynności operacyjno-rozpoznawcze prowadzone w aresztach śledczych i zakładach karnych, «Prokuratura i Prawo» 10/2011, s. 132. 47 190 Rafał Teluk [24] przetworzenia uzyskanych od niego w sposób tajny informacji tak, aby mogły one być wykorzystane w procesie karnym. A. Szumski50 przyjmuje dwa różne rozwiązania. Pierwsze polega na przesłuchaniu w charakterze świadka osoby udzielającej w sposób tajny informacji organom Policji. Pamiętać jednak należy, że dekonspiracja dobrze ulokowanego w środowisku przestępczym informatora oznacza utratę, często bezpowrotną, wglądu w inwigilowane środowisko. Dlatego też przed każdą taką decyzją służby policyjne muszą rozważyć, czy bardziej celowe jest wykorzystanie osobowych źródeł dowodowych w procesie karnym z jednoczesną utratą możliwości operacyjnych, czy bardziej celowe jest pozostawienie tajnego współpracownika w „konspiracji”, a w procesie wykorzystanie innych źródeł dowodowych. Zaznaczyć nadto należy, że rozwiązanie powyższe jest proste z punktu widzenia teoretycznego, ale z drugiej strony stoi w sprzeczności z główną cechą czynności operacyjno-rozpoznawczych, jaką jest tajność. Wykorzystanie tajnego współpracownika jako świadka na gruncie polskiego prawa karnego procesowego nie jest poddawane żadnym szczególnym regułom. Jednak w literaturze kryminalistycznej rozwiązanie takie spotyka się z jednoznaczną krytyką. Drugie rozwiązanie opiera się na wprowadzeniu do procesu karnego uzyskanych informacji w drodze przeprowadzenia innych dowodów, wyłączając korzystanie z informatora jako źródła dowodowego. Niewątpliwie chroni ono tajność współpracy i nie naraża osoby przekazującej informacje Policji na zemstę ze strony środowiska przestępczego. Możliwe jest w praktyce wprowadzenie do procesu karnego uzyskanych w sposób niejawny informacji poprzez wykonanie czynności procesowych, jak, w szczególności, przeszukanie, oględziny, zatrzymanie, przesłuchanie wskazanych przez informatora świadków. Wiadomości uzyskane w czasie czynności operacyjnorozpoznawczych mogą zostać wykorzystywane do przeprowadzenia konkretnych czynności procesowych. Wyniki działalności poufnych, osobowych źródeł informacji często wskazują na kierunki poszukiwania dowodów i mogą się przyczynić A. Szumski, Wykorzystanie taktyki i techniki kryminalistycznej…, s. 75. 50 [25] Osobowe źródła informacji 191 do ich sprawdzania i weryfikowania51. Wiedza operacyjna pozwala skutecznie przeprowadzić głównie czynności dowodowe, ukierunkowane na poszukiwanie dowodów. Zarówno wskazanie potencjalnych świadków, jak też podejrzanych, często opiera się na informacjach uzyskanych operacyjnie. W swej głównej funkcji wykrywczej czynności operacyjno-rozpoznawcze prowadzą do ujawnienia źródeł dowodowych (rzeczowych, osobowych). Źródła rzeczowe będą uzyskiwane głównie w wyniku takich czynności operacyjno-rozpoznawczych, jak kontrola operacyjna, zakup kontrolowany i przesyłka niejawnie nadzorowana. Najczęściej jednak w praktyce będą to informacje pochodzące od tajnego współpracownika. Klasycznym przykładem takiej informacji, która może zostać natychmiast przekształcona w czynność dowodową, będzie wiadomość o miejscu ukrycia przedmiotów mogących stanowić dowód w sprawie, a więc uzasadniająca przeprowadzenie przeszukania52. Reasumując, stwierdzić należy, że materiały uzyskane w wyniku czynności operacyjno-rozpoznawczych nie stają się z mocy samego prawa wiarygodnymi dowodami, które bez zastrzeżeń wykorzystać można w procesie karnym. Przede wszystkim czynności operacyjno-rozpoznawcze dostarczające określony materiał dowodowy muszą zostać przeprowadzone na podstawie szczegółowych regulacji przewidzianych zarówno w ustawach policyjnych, jak też w aktach wykonawczych wydanych na ich podstawie. Wartość uzyskanych w powyższy sposób dowodów stanowić powinna ocenę dokonaną przez sąd na podstawie art. 7 k.p.k. Dopiero staranna i drobiazgowa weryfikacja dowodów uzyskanych w trakcie czynności pozaprocesowych pozwoli na podjęcie decyzji o włączeniu ich do podstawy orzeczenia. Rozstrzygnięcie w tym zakresie ostatecznie zadecyduje o wartości dowodowej uzyskanych w taki sposób informacji. T. Hanausek, op. cit., s. 85. A. Taracha, Czynności operacyjno-rozpoznawcze…, s. 241-242. 51 52 192 Rafał Teluk [26] Individidual Persons as Sources of Information: an Operational Method Used by Police Forces Summary The aim of this article is to discuss an important issue in criminalistics, the use of information acquired from individuals in the police’s operational and investigative work. The author presents the methods and aims of the activities pursued out of court by authorised agencies of the state. He discusses the problems involved in the collection and recording of information from individuals who collaborate with the police, the influence this type of information has on the collection of evidence, and its value in court proceedings. Another issue discussed in the article is the institution of the secret police agent – probably the police’s oldest, classical source of confidential information. The article also addresses the question of the protection and remuneration of police informers. Zeszyty Prawnicze 13.4 / 2013 Glosy Jędrzej Maśnicki Uniwersytet Warszawski Godność człowieka w świetle orzeczenia Oliver Brüstle przeciwko Greenpeace eV (C-34/10)1 Odpowiadając na pytanie dotyczące wpływu rozwoju nauki na współczesne prawo, nie sposób pominąć sprzężenia dynamicznie rozwijającej się biomedycyny oraz uregulowań ponadnarodowych2. Dotychczasowy rozwój ustawodawstw państw członkowskich Unii Europejskiej pozostaje niejednolity i zróżnicowany. Jedne dążą do możliwie precyzyjnego prawnego dookreślenia kwestii rozwoju badań i przemysłowego wykorzystania komórek macierzystych i embrionów ludzkich, inne pozostawiają ten obszar jako prawną terra incognita, zawłaszczaną przez rozmaite grupy interesów3. Harmonizacja niektó1 Wyrok z dnia 18 października 2011 r. C-34/10 Oliver Brüstle przeciwko Greenpeace eV., Zb.Orz., dotychczas nieopublikowany, dostępny na stronie: http://curia.europa.eu/ juris/liste.jsf?language=pl&jur=C,T,F&num=C-34/10&td=ALL, dostęp 3 kwietnia 2013 r. 2 Szerszy przegląd współczesnych uregulowań międzynarodowych nie będzie przedmiotem niniejszego opracowania, został on już omówiony m.in. w: A. Krajewska, Badania naukowe na ludzkim materiale biologicznym [w:] Badania naukowe z udziałem ludzi w biomedycynie. Standardy międzynarodowe, red. J. Różyńska, M. Waligóra, Warszawa 2012. 3 Przegląd ustawodawstwa państw członkowskich zob. A. Wnukiewicz-Kozłowska, Zdolność patentowa embrionu ludzkiego w kontekście orzeczenia Trybunału 194 Jędrzej Maśnicki [2] rych prawnych aspektów badań nad embrionami ludzkimi wydaje się być wskazana w świetle dalszego rozwoju technologicznego i utrzymania konkurencyjności państw członkowskich. Ponadto, rzadko który prawodawca krajowy byłby w stanie samodzielnie oprzeć się lobbingowi firm dążących do zapewnienia jak najlepszych warunków komercjalizacji efektów badań wątpliwych z etycznego punktu widzenia. Wyrazem tych dwóch dążeń jest Dyrektywa 98/44/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 6 lipca 1998 r. w sprawie ochrony prawnej wynalazków biotechnologicznych, której motyw 7 stanowi: „Nieskoordynowany rozwój krajowych ustawodawstw dotyczących ochrony prawnej wynalazków biotechnologicznych we Wspólnocie, może prowadzić do dalszych utrudnień w handlu, szkód w rozwoju przemysłowym takich wynalazków oraz sprawnym funkcjonowaniu rynku wewnętrznego”4. Rozwiązania przyjęte w dyrektywie o wynalazkach biotechnologicznych, częstokroć krytykowane jako niewystarczające dla osiągnięcia jej nadrzędnego celu, spotkały się ze znaczącym oporem na etapie implementacji do porządków wewnętrznych państw członkowskich5. Dowodem czego były liczne skargi Komisji o stwierdzenie uchybienia zobowiązaniom z art. 258 TFUE (art. 226 TWE)6. Rząd holenderski wniósł skargę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości o stwierdzenie nieważności dyrektywy, podnosząc m.in. zarzut instrumentaSprawiedliwości Unii Europejskiej z dnia 19 października 2011 r. w sprawie Brüstle przeciwko Greenpeace, «Przegląd Sejmowy» 4(111)/2012, s. 57-63 i literatura tam przywołana. Wartym uwagi pozostaje również przegląd orzecznictwa w sprawach o nadanie patentów dotyczących tkanek żywych, zob. E. Bonadio, Biotech patents and morality after Brustle, «European Intellectual Property Review» 2012, s. 436-439. 4 Dyrektywa 98/44/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 6 lipca 1998 r. w sprawie ochrony prawnej wynalazków biotechnologicznych, Dz. Urz. WE 1998 Nr L 213/13, dalej jako dyrektywa o wynalazkach biotechnologicznych. 5 W Polsce harmonizacja prawa krajowego do wymogów dyrektywy nastąpiła poprzez przepisy Ustawy z dnia 30 czerwca 2000 r. – Prawo własności przemysłowej ( Dz. U. z 2003 r. Nr 119, poz. 1117 z późn. zm.). 6 C-5/04 Komisja przeciwko Niemcom, C-4/04 Komisja przeciwko Austrii, C-456/03 Komisja przeciwko Włochom, C-454/03 Komisja przeciwko Belgii, C-450/03 Komisja przeciwko Luksemburgowi, C-448/03 Komisja przeciwko Francji. [3] Godność człowieka 195 lizacji żywej materii ludzkiej i szkodliwości uregulowania wspólnotowego dla godności osoby ludzkiej, a ponadto, zagrożenia dla prawa osób do samostanowienia7. Wyrażone wówczas stanowisko Trybunału, iż: „dyrektywa ogranicza prawo do patentu w sposób wystarczająco rygorystyczny, aby zachowane były rzeczywiście nietykalność i nienaruszalność ciała ludzkiego, a tym samym, aby była zapewniona godność ludzka”8, wymagało jednak ponownego odczytania pod wpływem najnowszych osiągnięć technologicznych. Ponadto, podnoszono istnienie rozmaitych rozbieżności interpretacyjnych, które mogły prowadzić do wewnętrznej sprzeczności niektórych uregulowań dyrektywy dotyczących zakazu patentowania elementu wyizolowanego z ciała człowieka z zakazem patentowania ciała ludzkiego9. Przyczynkiem do powtórnej analizy dyrektywy o wynalazkach biotechnologicznych stały się trzy pytania prejudycjalne skierowane przez federalny sąd krajowy (Bundesgerichtshof) zadane w związku z postępowaniem odwoławczym w sprawie o unieważnienie patentu nadanego dr. Oliverowi Brüstle10 wszczętym przez organizację Greenpeace. Przedmiotem patentu był sposób wytwarzania izolowanych i progenitorowych komórek nerwowych z embrionalnych komórek macierzystych. Metoda będąca przedmiotem spornego patentu miałaby zostać zastosowana do terapii wad układu nerwowego i pomóc w leczeniu takich schorzeń, jak choroba Parkinsona11. Wyizolowanie komórek macierzystych, które miałoby prowadzić do zniszczenia embrionów, wzbudziło wątpliwości co do zgodności patentu z art. 6 ust. 2 c) dyrektywy o wynalazkach biotechnologicznych, zgodnie Wyrok z dnia 9 października 2001 r. C-377/98 Niderlandy przeciwko Parlamentowi i Radzie, Zb.Orz. 2001 I-07079, pkt 69. 8 Zob. pkt 77 wyroku TS w sprawie C-377/98. 9 H. Żakowska-Henzler, Wynalazek biotechnologiczny. Przedmiot patentu, Warszawa 2006, s. 319 i n. 10 Oliver Brüstle pozostaje jednym z wiodących naukowców w dziedzinie biomedycyny, publikuje w najbardziej prestiżowych periodykach o zasięgu międzynarodowym. 11 Zob. pkt 15-16 wyroku TS w sprawie C-34/10. Autorowi nie udało się jednak dotrzeć do badań potwierdzających zapewnienia O. Brüstlego. 7 196 Jędrzej Maśnicki [4] z którym uważa się za niemające zdolności patentowej wykorzystywanie embrionów ludzkich do celów przemysłowych lub handlowych. Pytania sądu krajowego zmierzały do ustalenia następujących kwestii: 1.„Co należy rozumieć pod pojęciem »embrionów ludzkich« zawartym w art. 6 ust. 2 lit. c) dyrektywy […]? 2.Czy obejmuje ono wszystkie stadia rozwoju życia ludzkiego od zapłodnienia komórki jajowej, czy też muszą być spełnione dodatkowe przesłanki, jak na przykład osiągnięcie określonego stadium rozwoju? 3.Czy obejmuje ono również następujące organizmy: – niezapłodnione ludzkie komórki jajowe, w które wszczepiono jądro komórkowe pochodzące z dojrzałej komórki ludzkiej; – niezapłodnione ludzkie komórki jajowe, które zostały pobudzone do podziału i dalszego rozwoju w drodze partenogenezy? 4.Czy obejmuje ono również komórki macierzyste, które zostały pozyskane z embrionów ludzkich w stadium blastocysty? 5.Co należy rozumieć pod pojęciem »wykorzystywania embrionów ludzkich do celów przemysłowych lub handlowych«? Czy obejmuje ono każde wykorzystanie handlowe w rozumieniu art. 6 ust. 1 dyrektywy, w szczególności również wykorzystanie do celów badań naukowych? 6.Czy wiedza techniczna jest wyłączona z opatentowania na mocy art. 6 ust. 2 lit. c) dyrektywy […] również wtedy, gdy wykorzystanie embrionów ludzkich nie należy do wiedzy technicznej zastrzeżonej patentem, ale jest niezbędną przesłanką zastosowania tej wiedzy: – ponieważ patent dotyczy wyrobu, którego wytworzenie wymaga uprzedniego zniszczenia embrionów ludzkich, lub – ponieważ patent dotyczy procesu, dla którego wyrób taki jest konieczny jako materiał wyjściowy?”12. Komentarze doktryny wskazują, iż pytania prejudycjalne zostały sformułowane w sposób sugerujący udzielenie odpowiedzi możliwe odmiennej od wcześniejszego rozstrzygnięcia Rozszerzonej Komisji Zob. pkt 23 wyroku TS w sprawie C-34/10. 12 [5] Godność człowieka 197 Odwołań Europejskiego Urzędu Patentowego w sprawie WARF/ Thomson13. W decyzji Europejskiego Urzędu Patentowego odmówiono nadania kontrowersyjnego patentu, gdyż zasada ochrony godności została rozszerzona również na embriony ludzkie14. Rozstrzygnięcie w sprawie WARF/Thomson zostało oparte na przepisach mających na celu implementację do reżimu prawa patentowego dyrektywy o wynalazkach biotechnologicznych. Tym samym RKO dokonała w rzeczonej decyzji pośredniej interpretacji prawa unijnego, w świetle której niedopuszczalne jest opatentowanie wynalazku, który w swym zastosowaniu i produkcji przewiduje świadome i zaplanowane niszczenie embrionów ludzkich15. Intencją sądu pytającego w sprawie Brüstle przeciwko Greenpeace było jednak możliwie wąskie zinterpretowanie przez TS wyłączeń zapisanych w dyrektywie, umożliwiające przyjęcie interpretacji przyjaznej dla dalszego rozwoju i wykorzystania wynalazków opartych na wykorzystaniu i zniszczeniu embrionów16. Odpowiadając na pytania prejudycjalne, TS jednak przyjął szeroką definicję embrionu. Uznano, że na potrzeby dyrektywy embrionem ludzkim jest „każda ludzka komórka jajowa począwszy od stadium jej zapłodnienia, każda niezapłodniona ludzka komórka jajowa, w którą wszczepiono jądro komórkowe pochodzące z dojrzałej komórki ludzkiej oraz każda niezapłodniona ludzka komórka jajowa, która została pobudzona do podziału i dalszego rozwoju w drodze partenogenezy; – do sądu krajowego należy ustalenie, w świetle rozwoju nauki, czy komórka macierzysta, która została pozyskana z embrionu ludzkiego w stadium blastocysty, stanowi «embrion ludzki»”17. Wyłączenie ze zdolności patentowej obejmuje zatem wykorzystywanie do celów ba Decyzja z 25 listopada 2008 r., sygn. akt G 2/06. P. Łącki, Ludzkie embriony i godność człowieka w świetle prawa patentowego. Wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z dnia 19 października 2011 r. w sprawie Brüstle przeciwko Greenpeace, «Przegląd Sejmowy» 4(111)//2012, s. 36-38. 15 Zob. omówienie decyzji WARF/Thomson w: W. Włodarczyk, Zdolność patentowa zastosowań embrionów ludzkich – komentarz do decyzji Europejskiego Urzędu Patentowego w sprawie WARF/Thomson, «Europejski Przegląd Sądowy», 10/2009. 16 Szerzej na ten temat, zob. P. Łącki, op. cit., s. 37-38. 17 Zob. pkt 38 wyroku TS w sprawie C-34/10. 13 14 198 Jędrzej Maśnicki [6] dań naukowych, „bowiem przedmiotem patentu może być jedynie wykorzystywanie do celów terapeutycznych lub diagnostycznych, które jest stosowane do embrionu ludzkiego i jest dla niego użyteczne”18. TS uznał również, że, wiedza techniczna jest wyłączona z opatentowania na mocy dyrektywy, gdy „wymaga uprzedniego zniszczenia embrionów ludzkich lub ich użycia jako materiału wyjściowego, bez względu na stadium, w którym do tego dochodzi, i nawet gdy opis zastrzeżonej wiedzy technicznej nie wspomina o wykorzystywaniu embrionów ludzkich”19. Przy pierwszej analizie uzasadnienia budzi ono niedosyt i razi wręcz enigmatycznością. Orzeczenie Brüstle przeciwko Greenpeace jest pod tym względem egzemplaryczne dla coraz bardziej znacznej ilości wypowiedzi TS20. Co jest może i adekwatne w sprawach gospodarczych, zawodzi jednak przy zetknięciu się z kwestiami filozoficznie i moralnie kontrowersyjnymi. Podstawowym problemem, z którym musiał zmierzyć się TS, był wybór podstawy uzasadnienia swego stanowiska. Przy czym o wskazaniu jasnej podstawy rozważań interpretacyjnych nie świadczy zdanie, iż „Trybunał nie został poproszony o rozważenie kwestii natury medycznej lub etycznej, a więc powinien ograniczyć się do wykładni prawnej właściwych przepisów dyrektywy”21. Nie tyle determinuje ono metodę uzasadnienia, co stanowi jedynie doprecyzowanie przedmiotu wykładni. Rzeczywista podstawa uzasadnienia może nastręczać pewne trudności w prawidłowej identyfikacji. Większa część rozumowania zastosowanego przez TS staje się bardziej zrozumiała dopiero po lekturze opinii rzecznika generalnego22. Dopiero Zob. pkt 46 wyroku TS w sprawie C-34/10. Zob. pkt 52 wyroku TS w sprawie C-34/10. 20 Zjawisko to jest określane mianem judicial minimalism, co – oddając jego istotę – można byłoby przetłumaczyć jako „minimalizmu orzeczniczego”. 21 Zob. pkt 30 wyroku TS w sprawie C-34/10. 22 Opinia rzecznika generalnego Yves’a Bota przedstawiona w dniu 10 marca 2011 r. dostępny na stronie: http://curia.europa.eu/juris/document/document.jsf?text=&docid=81836&pageIndex=0&doclang=PL&mode=lst&dir=&occ=first&part=1 &cid=1356975#Footnote1, dostęp 3 kwietnia.2013 r. 18 19 [7] Godność człowieka 199 łączna interpretacja tych dwóch dokumentów pozwala na prawidłowe odtworzenie argumentacji uzasadniającej orzeczenie. Rzecznik generalny, Yves Bott zasugerował TS oparcie rozważań prawnych na informacjach, które są obiektywne i wynikają z nauki. Ponadto, na potrzeby uzasadnienia własnego stanowiska przyjął, że: „milczenie nauki lub niemożność wykazania przez nią czegoś również należy uznać za obiektywną informację, na której może opierać się analiza prawna”23. Troska o zachowanie tak rozumianej obiektywności była wyrazem obawy, że oparcie interpretacji dyrektywy na podstawach nienaukowych może doprowadzić do odrzucenia stanowiska TS i braku innych niż instytucjonalnie zagwarantowany autorytet podstaw jego uznania. Jednakże, ściśle techniczne sięgniecie do przesłanek empirycznych nie okazało się w przedmiotowej sprawie możliwe. Rzecznik odwoływał się do zasady godności24 oraz do wspólnego wszystkim państwom członkowskim minimalnego rozumienia etyki25. Trybunał natomiast szukał obiektywizacji swojego uzasadnienia głównie w odwołaniu do brzmienia samej dyrektywy26, w tym wyrażonego w niej celu uregulowania27 dotychczasowego orzecznictwa własnego28, orzecznictwa Rozszerzonej Komisji Odwoławczej Europejskiego Urzędu Patentowego29 oraz odwołując się do skuteczności i konsekwencji już przyjętej interpretacji30, raz tylko odwołano się do wiedzy ogólnej31. O ostrożnej postawie TS świadczy również, że tylko raz dokonano rekonstrukcji celu dyrektywy bez wyraźnego przywołania jej brzmienia32. Z powyższego zestawienia wynika, że orzeczenie Brüstle przeciwko Greenpeace zostało uzasadnione w sposób niezwykle formalistyczny i nie można zgodzić 25 26 27 28 29 30 31 32 23 24 Zob. pkt 47 opinii rzecznika w sprawie C-34/10. Zob. pkt 96 opinii rzecznika w sprawie C-34/10. Zob. pkt 114 opinii rzecznika w sprawie C-34/10. Zob. pkt 29, 30 wyroku TS w sprawie C-34/10. Zob. pkt 27, 32, 33, 34, 42, 44 wyroku TS w sprawie C-34/10. Zob. pkt 25, 27, 29, 30, 31, 33 wyroku TS w sprawie C-34/10. Zob. pkt 45, 51 wyroku TS w sprawie C-34/10. Zob. pkt 28, 43, 49, 50 wyroku TS w sprawie C-34/10. Zob. pkt 41 wyroku TS w sprawie C-34/10. Zob. pkt 40 wyroku TS w sprawie C-34/10. 200 Jędrzej Maśnicki [8] się z zarzutami, aby tak skonstruowana argumentacja nie mogła rościć sobie prawa do nowocześnie rozumianej obiektywności33. Nieuchronną konsekwencją przyjętego przez TS modelu rozumowania jest związanie wywiedzionych tą drogą elementów koncepcji godności z brzmieniem konkretnych przepisów dyrektywy o wynalazkach biotechnologicznych. Powyższe związanie może budzić uzasadniony niepokój o tymczasowość stanowiska uzasadnionego w oparciu o sam tekst dyrektywy, który może zostać w perspektywie kilkunastu lat zmieniony. Nalezy jednak wyrazić pogląd, że konstatacje TS dotyczące godności zachowałyby jednak swoją aktualność do rozważań nad interpretacją art. 1 oraz art. 2 Karty praw podstawowych Unii Europejskiej34, ponieważ nie tylko rozwijają one normatywne znaczenie zasady godności, ale również dookreślają zakres podmiotowy jej zastosowania35. Zasadnicze znaczenie dla kierunku rozstrzygnięcia miał, związany z ustaleniami nauk medycznych, argument z potencjalności, oparty na przesłance zdolności embrionów do rozwinięcia się w „jednostkę ludzką”36. Rozumowanie obecne w dokumentach sprawy Brüstle przeciwko Greenpeace można prześledzić na podstawie następujących punktów: 1) podstawą uzasadnienia powinna być tylko pewna wiedza medyczna, nie jest zatem zadaniem TS rozstrzyganie sporów naukowych37; 2) nauka nie jest w stanie wskazać, w którym momencie dokładnie rozpoczyna się życie, co jest determinowane tym, że nie wiadomo, co tak naprawdę rozumieć pod tym filozoficznie i światopoglądowo uwarunkowanym pojęciem. Zadaniem TS nie jest jednak rozstrzyganie sporów światopoglądowych38; 3) należy zatem poprzestać na wiedzy medycznej stanowiącej, że każdy organizm ludzki powstał w wyniku Zob. zarzuty sformułowane przez S.H.E Harmon, G. Laurie, A. Courtney, Dignity, Plurality and Patentability: the Unfinished story of Brustle v Greenpeace, «European Law Review» 38.1/2013. 34 Karta praw podstawowych Unii Europejskiej, Dz. Urz. UE 2012 Nr C 83/02. 35 Taki wniosek można wysnuć na podstawie: A. Wróbel, Art. 1 [w:] Karta Praw Podstawowych Unii Europejskiej. Komentarz, red. A. Wróbel, Warszawa 2013. 36 Zob. pkt 34 – 37 wyroku TS w sprawie C-34/10. 37 Zob. pkt 40 opinii rzecznika w sprawie C-34/10. 38 Zob. pkt 81 opinii rzecznika w sprawie C-34/10. 33 [9] Godność człowieka 201 podziałów pojedynczych komórek, których cechą szczególną jest to, że każda z nich ma zdolność rozwinięcia się w pełni w istotę ludzką39; 4) wynika stąd, że już pojedyncze komórki totipotentne posiadają zdolność do dalszego rozwoju, który prowadzi do uformowania się ciała ludzkiego. Zatem, wobec niemożności postawienia jednoznacznie naukowej granicy, w którym momencie rozpoczyna się formowanie ciała ludzkiego, należy przyjąć, iż to te komórki są embrionami w rozumieniu prawa Unii Europejskiej40; 5) pozwala to na objęcie zakresem zastosowania zasady godności już pierwszych etapów formowanie się ciała ludzkiego, gdyż dyrektywa „dzięki rozwadze użytych w niej terminów prowadzi nas nie do zdefiniowania życia, lecz ciała ludzkiego. To bowiem «ciału ludzkiemu, w różnych jego stadiach formowania się i rozwoju» dyrektywa ta zapewnia ochronę, zastrzegając wyraźnie, że jest ono wyłączone spod możliwości opatentowania”41. Po uczynieniu powyższych zastrzeżeń, rzecznik Y. Bott objął zakresem zastosowania zasady godności również embrion ludzki, będący pierwszym stadium rozwoju ciała ludzkiego: „Z dyrektywy wynika tym samym, że ochrona godności człowieka stanowi zasadę, która ma zastosowanie nie tylko do istniejącej osoby ludzkiej, czyli narodzonego dziecka, lecz również ciała ludzkiego od pierwszego stadium jego rozwoju, to znaczy od stadium zapłodnienia”42. Częstokroć podnosi się, iż w toku zaprezentowanego stanowiska byłoby możliwe przyjęcie optyki nakazującej szersze uwzględnienie najnowszych badań z zakresu biomedycyny. Wówczas jednak zakres zasady prawnej wywiedzionej przez TS z dyrektywy mógłby wzbudzić wątpliwości przy pierwszym pojawieniu się badań modyfikujących dotychczasowy stan wiedzy empirycznej. Ponadto, nie jest zadaniem Zob. pkt 84 opinii rzecznika w sprawie C-34/10. Zob. pkt 85 opinii rzecznika w sprawie C-34/10. 41 Zob. pkt 72 opinii rzecznika w sprawie C-34/10. 42 Zob. pkt 95 opinii rzecznika w sprawie C-34/10. Pomimo tego, ze sam TS uniknął definiowania „życia ludzkiego”, to można zadać sobie pytanie, czy możliwe jest istnienie rozwijającego się i podtrzymującego swoje funkcje życiowe ciała ludzkiego bez życia ludzkiego, zob. zdanie rzecznika: „Ciało istnieje, formułuje się i rozwija niezależnie od tego, co w nim żyje” (pkt 73 opinii rzecznika w sprawie C-34/10). 39 40 202 Jędrzej Maśnicki [10] TS interpretacja najnowszych wyników badań, tylko interpretacja prawa, a ta została w opinii rzecznika oparta na zasadzie godności. Prowadzi to do wniosku, że argument medyczny nie stanowił rzeczywistej i samoistnej podstawy rozstrzygnięcia. Przesłanka potecjalności była jedynie służebna wobec prawnej zasady godności. Godność ludzka jest wskazana jako podstawa prawa UE w preambule43 oraz w art. 1 Karty praw podstawowych Unii Europejskiej44 stanowiącym, że „Godność człowieka jest nienaruszalna. Musi być szanowana i chroniona”. Znalazła również swój normatywny wyraz w motywie 16 dyrektywy, nakazującym stosowanie prawa patentowego z uwzględnieniem podstaw zasad chroniących godność i integralność osoby ludzkiej. Nie zostało jednak jeszcze w pełni rozwinięte, jak należy rozumieć zakres tej zasady na płaszczyźnie prawa UE45, być może dlatego, że nie sposób tutaj uciec od rozstrzygnięć aksjologicznych. Stwierdzenie, że tłumaczenie zasady godności poprzez pryzmat tradycji, z której się ona wywodzi, jest „bezowocne i bezcelowe”, w zamian za to poszukiwanie jej źródeł w sprzecznych ze sobą kierunkach myślowych jest nacechowane określoną ideologią prowadząca do postawy etycznego sceptycyzmu i zdającą się na orzecznictwo jako jedyny wyznacznik znaczenia normatywnej zasady godności obecnej w unijnych aktach prawnych46. O tym, że dotychczasowe orzecznictwo nie może być jedynym źródłem interpretacji zasady godności, świadczy nieliczna ilość wypowiedzi TS w tej materii. W sprawie Omega Spielhallen TS ograniczył się jedynie do stwierdzenia, że „cel w postaci ochrony godności ludzkiej jest zgodny z prawem wspólnotowym, niezależnie od tego, że w Niemczech zasada poszanowania godności ludzkiej korzysta ze szczególnego statusu jako niezależne prawo podstawowe” oraz że „Tak Wspólnota, jak i Państwa Członkowskie mają obowiązek przestrzegania praw podstawowych, więc ochrona tych „… Unia jest zbudowana na niepodzielnych, powszechnych wartościach godności osoby ludzkiej, wolności, równości i solidarności …” 44 Karta praw podstawowych Unii Europejskiej, Dz. Urz. UE 2012 Nr C 83/02. 45 Szerzej na ten temat zob. L. Bosek, Gwarancje godności ludzkiej i ich wpływ na polskie prawo cywilne, Warszawa 2012, s. 207-255 i 355-361. 46 Por. A. Wróbel, op. cit., s. 36 i n. 43 [11] Godność człowieka 203 praw stanowi co do zasady wystarczające uzasadnienie ograniczenia zobowiązań nałożonych przez prawo wspólnotowe”47. Niechęć TS do bezpośredniego rozwijania normatywnego znaczenia zasady godności na płaszczyźnie prawa UE może wynikać z kilku przyczyn. Po pierwsze, kwestie związane z ochroną praw podstawowych nadal pozostają niewielkim ułamkiem całości orzecznictwa. Po drugie, normatywna treść zasady godności należy do europejskiej wspólnoty prawnej, stąd też nie ma potrzeby szczegółowego rozwijania jej znaczenia. Po trzecie, koncepcja godności, tak jak każda inna zasada prawna, może być w ujęciu TS dynamiczna i zależy od jej kontekstowego zastosowania, czego wyrazem jest również fakt, iż pojawia się ona w orzeczeniach stanowiących odpowiedzi na pytania prejudycjalne skierowane w związku z zindywidualizowanym stanem faktycznym i prawnym. Jej dynamizm wyraża się w tym, że wiele zależy choćby od sposobu sformułowania pytań prejudycjalnych przez sąd pytający, czy od okoliczności określonej sprawy. Brak szerszego rozwinięcia zasady godności może również wynikać z podnoszonych przez niektórych wątpliwości co do jej niejednoznacznego statusu teoretyczno-prawnego48. Z ustaleń poczynionych przez Roberta Alexy’ego można wywieść wniosek, że normy wyrażające godność są zarówno zasadami, jak i regułami, wśród których zasada godności ma pierwszeństwo przed zasadami przeciwstawnymi49. Zgodnie z częścią zastrzeżeń wysuwanych w doktrynie można zadać pytanie, czy Trybunał powinien był dokonać ważenia zasady godności np. z prawem do opieki medycznej bądź z wolnością badań naukowych. W tym przypadku odpowiedź musi być przecząca, bowiem norma-reguła oparta na godności, statuowana przez art. 6 ust. 2 lit c dyrektywy Wyrok z dnia 14 października 2004 r. C-36/02 Omega Spielhallen- und Automatenaufstellungs-GmbH przeciwko Oberbürgermeisterin der Bundesstadt Bonn Zb. Orz. 2004 I-09609, pkt 34 – 35. 48 Przyjmuję tutaj teorię Roberta Alexy’ego do opisu prawa unijnego, zob. odmienny pogląd: C. Hilson, Rights and Principles In EU Law: A Distinction Without Foundation?, «Maastricht Journal of European & Comparative Law» 193/2008. 49 R. Alexy, Teoria praw podstawowych, tłum. B. Kwiatkowska, J. Zajadło, Warszawa 2010, s. 93. 47 204 Jędrzej Maśnicki [12] UE o wynalazkach biotechnologicznych w związku z jej motywem 16, ma bezwzględne pierwszeństwo zastosowania przed innymi regułami. Z drugiej strony, należałoby jednak oczekiwać jasnego wyartykułowania powyższych konsekwencji zasady godności, gdyż sama przez się nie posiada ona statusu zasady absolutnej50. Niemniej w podniesienie rangi zasady godności i jej dookreślenie w Karcie praw podstawowych Unii Europejskiej jako „nienaruszalnej” skłania ku przyznaniu takiego właśnie statusu na płaszczyźnie prawa Unii Europejskiej. Wypada w tym miejscu poczynić jeszcze jedną uwagę. Częstokroć podnoszonym argumentem przeciwko zasadności rozstrzygnięcia zawartego w orzeczeniu Brüstle przeciwko Greenpeace jest brak konsensusu w przestrzeni prawnej państw członkowskich co do identyfikacji zagadnienia embrionów i badań na komórkach macierzystych51. Nie wydaje się jednak, żeby to właśnie konsens w kwestii dopuszczalności badań z użyciem embrionów ludzkich miał być najlepszym miernikiem słuszności decyzji podjętej w przedmiotowej sprawie. Świadomość nieprzystawalności dotychczasowych, opartych na rachunku strat i korzyści, metod dyskursu w kwestiach bioetycznych skłania niektórych do zaakceptowania konstruktywnej roli emocji i wartości jako nieodłącznego elementu debaty wokół zdolności patentowej wynalazków uzyskanych z wykorzystaniem embrionów ludzkich52. Tym też należy tłumaczyć pojawienie się w opinii rzecznika porównania mogącego wywoływać emocjonalne reakcje audytorium, którego celem było odrzucenie argumentu, jakoby sposób pobierania komórek macierzystych był bez znaczenia, gdyż przedmiotem wniosku patentowego jest sam wynalazek, a nie sposób pozyskania niezbędnych do jego wytworzenia „półproduktów”. Rzecznik Y. Bott poczynił następującą uwagę: „Rzeczywistość prawna wynikająca z działalności Międzynarodowego Trybunału Karnego dla byłej Jugosławii pokazuje, […] że w trakcie wydarzeń w tym państwie więźniowie byli mordowani w celu pobrania od nich organów, które stanowiły R. Alexy, op. cit., s. 95. P. Łącki, op. cit., s. 53 i n. 52 K. Sideri, op. cit., s. 824. 50 51 [13] Godność człowieka 205 przedmiot nielegalnego handlu. Czy gdyby nie chodziło o nielegalny handel, lecz eksperymenty będące źródłem „wynalazków” w znaczeniu, jakie pojęcie to posiada w prawie patentowym, przysługiwałaby im zdolność patentowa ze względu na to, że sposób ich pozyskania wykraczałby poza zastrzeżenie techniczne patentu?”53. W odpowiedzi na te słowa zaczęto konstruować różne inne porównania. K. Sideri opisuje sytuację, wedle której, gdyby wybuchł pożar w laboratorium, gdzie przechowywane są embriony oraz w którym przebywa pięcioletnie dziecko, w pierwszej kolejności ratowalibyśmy dziecko, a nie zapłodnione komórki macierzyste54, w związku z czym nie sposób stawiać znaku równości między godnością ludzi przed momentem urodzin i po nim. Zastanowić jednak może absurdalność opisywanej przez K. Sideri „sytuacji”. Ciężko sobie wyobrazić specjalistyczne laboratorium medyczne pełniące jednocześnie funkcję przedszkola i biegające wśród białych ścian kilkuletnie dzieci. Nie odwołując się do tak skrajnych emocji, inny autor, E. Bonadio, zauważa, ze gdyby chcieć konsekwentnie zastosować logikę rozumowania rzecznika generalnego wyrażoną w dyskutowanym porównaniu, należałoby zadać sobie pytanie, czy produkty wyprodukowane w państwach trzeciego świata dzięki niewolniczej pracy dzieci nie powinny również zostać pozbawione zdolności patentowej55. Tutaj należy wskazać, że sam produkt nie został opatentowany, gdyż został wykonany przez niewolniczą pracę dzieci. Wybór rynku pracy, na którym jest on wytwarzany, należy do producenta. Tymczasem technologia opracowana przez O. Brüstlego nie pozostawia żadnego wyboru etycznego – warunkiem jej zastosowania jest komercyjne wykorzystanie i zniszczenie integralności istoty ludzkiej. W jeszcze innym komentarzu niepełnosprawny autor zarzuca, że opinia rzecznika generalnego pozbawia szans na wyleczenie z choroby, na którą cierpi dziennikarz. Zaznaczając przy tym, że nie rozumie, dlaczego godność embrionów miałaby być równie wysoko chroniona, co jego własna – skoro żyje w społeczeństwie, w któ Zob. pkt 106 opinii rzecznika w sprawie C-34/10. K. Sideri, op. cit., s. 828. 55 E. Bonadio, op. cit., s. 442. 53 54 206 Jędrzej Maśnicki [14] rym „zezwala się na aborcję jako prawnie i etycznie dopuszczalną”56. Pytanie tylko, czy rzeczywiście zastosowanie embrionalnych komórek macierzystych daje całkowitą pewność wyleczenia wszystkich chorób. Podane przykłady wskazują, że odwołania do emocji niekoniecznie mogą służyć uzasadnieniu stanowiska zgodnego z orzeczeniem TS. Tym bardziej, że merytoryczna wartość argumentów, opartych jedynie na wymienionych przez krytyków rozstrzygnięcia TS przykładach, wydaje się wątpliwa. Siła przekonywania wyrażona przez krytyków opinii rzecznika generalnego jest zależna od szerszej wizji wartości, którymi powinny się kierować społeczeństwa państw członkowskich UE. Jedno orzeczenie Trybunału nie jest w stanie zmienić całości postmodernistycznej narracji, wskazuje jednak, że, przyjmując narzucone przez nią reguły prowadzenia dyskursu, można uzasadnić stanowisko szanujące integralność osoby ludzkiej. Przyjmując reguły liberalnego dyskursu, rzecznik generalny zaznaczył, że postęp wiedzy technicznej może doprowadzić do zmiany stanowiska TS57, co należy tłumaczyć jako ucieczkę od jednoznacznego rozstrzygnięcia filozoficznego statusu pojęcia godności obecnego w aktach prawa UE58. Jednakże, brak etycznego zakorzenienia unijnego rozumienia zasady godności prowadzi nie tylko do nie przewidywalności dalszej ewolucji zastosowania tej koncepcji, ale bezpośrednio rzutuje na system regulacji Unii Europejskiej w dziedzinie biotechnologii oraz finansowania etycznie kontrowersyjnych badań naukowych. Zwłaszcza, że powszechnym wydaje się oczeki A. Palmer, Should the European Court be allowed to dash my hopes of a cure?, «The Telegraph», data publikacji on-line: 30 kwietnia 2011, dostęp 24 lipca 2013 r., źródło: http://www.telegraph.co.uk/comment/columnists/alasdair-palmer/8485520/ Should-the-European-Court-be-allowed-to-dash-my-hopes-of-a-cure.html 57 Zob. pkt 48 opinii rzecznika w sprawie C-34/10. 58 Należy zaznaczyć, że na takie wyjaśnienie pozwolił sobie działający również w warunkach pluralistycznego i zróżnicowanego społeczeństwa Federalny Trybunał Konstytucyjny, stwierdzając, że podstawą normy godności człowieka jest: „wyobrażenie człowieka jako istoty duchowo-moralnej, dążącej do samookreślenia i rozwoju w warunkach wolności. Wolność tę ustawa zasadnicza pojmuje nie jako wolność jednostki wyizolowanej i autokratycznej, lecz jako jednostki osadzonej we wspólnocie i związanej z nią.” Zob. R. Alexy, op. cit., s. 270. 56 [15] Godność człowieka 207 wanie dotyczące relacyjnego odczytanie godności w kontekście praw społeczeństwa do lepszej wiedzy i opieki medycznej59. Odrzucenie związku między godnością a fazami życia ludzkiego, poprzedzającymi narodziny, jest argumentem na rzecz możliwie wąskiego odczytania reguły wywiedzionej z orzeczenia Brüstle przeciwko Greenpeace i prowadzi część autorów do wniosku, że dozwolone są badania naukowe z użyciem i zniszczeniem embrionów ludzkich, tyle tylko, że ich wyników nie można objąć ochroną patentową60. Instrumentalizacja ciała ludzkiego – i w rozumieniu Trybunału – również embrionów ludzkich prowadzi wprost do praktyk eugenicznych61, tym bardziej niepokojących, że ukazywanych w przeważającej mierze jako pozytywne osiągnięcie naszej cywilizacji. Polegać ma ono m.in. na realnej perspektywie świadomego decydowania przez rodziców o niektórych cechach swoich dzieci jako wyzwoleniu od przypadku na rzecz wyboru przyszłości następnych pokoleń62. Zjawisko to jest opisywane przez Jürgena Habermasa jako „eugenika liberalna” pozwalająca na uczynienie potencjalnej jakości przyszłego życia podstawowym kryterium jego istnienia63. Krytyka praktycznych konsekwencji orzeczenia wykraczałaby poza ramy niniejszego opracowania. Warto jedynie zasygnalizować, że orzeczenie TS może budzić wątpliwości dotyczące naruszenia zobowiązań wynikających z art. 27 Porozumienia w sprawie handlowych aspektów praw własności intelektualnej64. Jak do tej pory, brakuje K. Sideri, op. cit., s. 829. S.H.E Harmon, G. Laurie, A. Courtney, op. cit., s. 101 i n. 61 K. Sideri, op. cit., s. 825 i n. 62 A. Krajewska, Conceptual Quandaries about Genetic Data – A Comparative Perspective, «European Journal of Health Law» 16 /2009, s. 19. 63 Zob. J. Habermas, Przyszłość natury ludzkiej. czy zmierzamy eugenetyki liberalnej, przeł. M. Łukasziewicz, Warszawa 2003, s. 75-81; P. Blus, Godność i idea godności a roszczenia nauki [w:] Badania nad embrionami ludzkimi w świetle etyki i prawa, red. E. Podrez, T. Stawecki, Warszawa 2013. 64 DZ. Urz. WE 1994 Nr L 336/214. Sprzeczność orzeczenia TS w sprawie C-34/10 z tym uregulowaniem podkreśla S. Williams, Brüstle v. Greenpeace: The Court of Justice of the European Union Interprets the Term „Human Embryo” Widely, Restricting Member States’ Discretion To Pass National Patent Legislation for Bio59 60 208 Jędrzej Maśnicki [16] również danych empirycznych pozwalających zweryfikować domysły niektórych autorów, związane m.in. z emigracją potencjału naukowo-badawczego do państw, w których wynalazki oparte na embrionach ludzkie uzyskały już zdolność patentową65. Celem niniejszego opracowania jest analiza omawianego orzeczenia uwzględniająca argumentacyjny aspekt jego uzasadnienia. W opinii piszącego te słowa, wyrok w sprawie Brüstle przeciwko Greenpeace stanowi istotny przyczynek do szerszej dyskusji na temat uzasadnienia praw podstawowych i ich dynamicznej interpretacji. Wypowiedź TS, wyostrzając jeszcze bardziej dylemat wyboru między zasadami autonomiczności a skuteczności w systemie prawnym Unii Europejskiej66, powinna być, ponadto, istotnym przyczynkiem do prac legislacyjnych nad jednolitym patentem europejskim. Brak jednoznacznie wyartykułowanego filozoficznego i etycznego zakorzenienia zasady godności prowadzi do nieprzewidywalności dalszej ewolucji zastosowania koncepcji praw podstawowych. Zaobserwować przy tym można dwie tendencje, pierwszą jest odrzucenie związku między godnością a wszystkimi fazami życia ludzkiego, drugą natomiast relacyjne odczytanie zasady godności. Orzeczenie Brüstle przeciwko Greenpeace nie przesądziło w sposób nieodwołalny kwestii granic rozwoju biomedycyny i zakresu odpuszczalnej ingerencji nauki w życie ludzkie. Warto jednak wyartykułować kilka jego nie tylko prawnych konsekwencji. Po raz pierwszy przedstawiono szerszej opinii technological Inventions, «Tulane Journal of International and Comparative Law» 20.2/2012, s. 573. 65 Przyznają to również krytycy rozstrzygnięcia przyjętego przez TS, zob. S.H.E Harmon, G. Laurie, A. Courtney, op.cit., s. 100. 66 Przyjmuję tutaj, że system prawny Unii Europejskiej można opisać za pomocą równoważności i napięcia między jego wewnętrznymi trzema zasadami: autonomicznością rozumianą jako ograniczenie zakresy regulacji prawa UE, zasadą powierzenie kompetencji wewnątrzpaństwowych oraz zasadą skuteczności, rozumianą jako obowiązek zapewnienie pełnego i możliwie jednolitego stosowania prawa UE w dziedzinach nim objętych, zob. D. Sarmiento, Dealing with Judicial Minimalism at the European Court of Justice, [w:] Constitutional Conversations in Europe - Actors, Topics and Procedures, eds. Monica Claes, Maartje de Visser, Patricia Popelier and Catherine Van de Heyning, Cambridge-Antwerp-Portland, s. 16-18. [17] Godność człowieka 209 publicznej zagadnienie granic rozwoju biomedycyny. Na płaszczyźnie nie tylko dyrektywy, ale też pośrednio Karty praw podstawowych Unii Europejskiej postawiono też istotną barierę dla dalszego rozwoju komercyjnego wykorzystania badań nad macierzystymi komórkami embrionalnymi, uznając ich potencjał do stania się istotą ludzką za wystarczającą przeszkodę na drodze do ich przemysłowego zniszczenia. Wyeliminowano tym samym koncepcje godności pozwalające na instrumentalne traktowanie integralności osoby ludzkiej. Niemniej, aktualnym pozostaje zadanie poczynienia jasnych dystynkcji i dokonania wyborów etycznych stojące bezustannie przed sędziami i legislatorami, poruszającymi się na płaszczyźnie już nie tylko krajowych konstytucji, ale też ponadnarodowego prawa Unii Europejskiej. Dylemat, który powstaje w związku z rozwojem współczesnej nauki, sprowadza się do wyboru pomiędzy integralnym rozumieniem życia człowieka, obejmującym wszystkie fazy jego rozwoju, a koncepcją jednostki ludzkiej jako produktu możliwości technicznych. Human Dignity in the Judgment in Case C-34/10 Oliver Brüstle v Greenpeace eV Summary The judgment in Case C-34/10 Oliver Brüstle v Greenpeace eV. has not defined limits to the development of biomedicine, nor has it demarcated a boundary to science’s admissible intervention in a human life. However, a few of its consequences, not only the legal ones, call for special emphasis. First of all, it was the first time that the question of boundaries to progress in biomedicine was put to European public opinion. Embryonic stem cells were recognised as having the potential to develop into a human being, which gives sufficient grounds for a prohibition on their commercial destruction; thereby an effective barrier was laid down to further development in the commercial application of embryonic stem cell research, on the grounds not only of secondary law (directives), but also of the EU Charter of Fundamental 210 Jędrzej Maśnicki [18] Rights. The C-34/10 judgment has thus ruled out all concepts of dignity which adopt an instrumental approach to the integrality (inviolability) of the human person. However, the task of making ethical and valueoriented distinctions is still a problem facing judges and legislators in their everyday legal practice, since they now have to abide not only by the provisions of their respective national constitutions, but also by the supranational EU law. The dilemma which has emerged in connection with progress in contemporary science has put the European Union in a situation where it has to make a choice between the integral concept of human life covering all the stages of human development, and the notion of the human individual as the outcome of technological potential. Koncepcja ustanowienia rady stanu 211 Zeszyty Prawnicze 13.4 / 2013 disputare necesse est Marek Krzymkowski Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu Koncepcja ustanowienia Rady Stanu (w związku z projektem Rzecznika Praw Obywatelskich Janusza Kochanowskiego) W 2006 r. Rzecznik Praw Obywatelskich, Janusz Kochanowski, wystąpił z inicjatywą utworzenia Rady Stanu. Swoją koncepcję przedstawił 14 września 2006 r. na posiedzeniu senackiej Komisji Ustawodawczej. Poświęcone ono było reformie procesu stanowienia prawa w Polsce. W jego zamyśle Rada Stanu miałaby spełniać istotną rolę w legislacji. Inicjatywa J. Kochanowskiego znalazła swoje odbicie w przygotowanych w 2008 r. w jego biurze projektach zmiany konstytucji i ustawy o Radzie Stanu. Zostały one zamieszczone wraz z Uzasadnieniem na stronie internetowej Rzecznika Praw Obywatelskich1. Wystąpienie J. Kochanowskiego było w pewnym stopniu kontynuacją prac prof. Andrzeja Zolla, poprzedniego Rzecznika Praw Obywatelskich. Proponował on utworzenie organu opiniującego projekty ustaw, tak przygotowane przez rząd, jak i będące wynikiem inicjatywy poselskiej. Według prof. A. Zolla organ ten miałby nosić nazwę Krajowej Rady Legislacyjnej2. www.rpo.gov.pl [dostęp 28 czerwca 2010 r.]. M. Dzierżanowski, Rada Stanu będzie pilnować pracy parlamentarzystów, «Życie Warszawy» z 2 września 2006 r. 1 2 212 Marek Krzymkowski [2] Rada stanu w polskim systemie ustrojowym pojawiła się w czasach Księstwa Warszawskiego. Wzorem dla niej był francuski Conseil d’État. Organ ten został utworzony przez Napoleona Bonapartego w 1799 r. Podstawy prawne jego działalności zawarte zostały w konstytucji konsularnej z roku VIII (1799). Najważniejszymi kompetencjami francuskiej Rady Stanu było przygotowywanie projektów aktów prawnych. Poza tym pełniła ona funkcję organu rozstrzygającego spory administracyjne, kompetencyjne i decydowała o oddawaniu pod sąd urzędników. Jej skład stanowili ministrowie, radcy stanu i referendarze3. W Księstwie Warszawskim w skład Rady Stanu wchodzili początkowo tylko ministrowie. W 1808 r. król powołał nową kategorię jej członków – radców stanu. Od roku 1808 ta ostatnia grupa przeważała liczebnie. Poza tym wchodzili do niej prezes Rady Stanu i ‒ od 1811 r. ‒ minister stanu. Referendarze nie byli jej członkami. Ich zadaniem 3 Ch. Durand, Études sur le Conseil d’ État napoleonien, Paris 1949, s. 58-73, 87-88, 243, 361; Tenże, Le Conseil d’État, son histoire à travers les documents d’époque 1799-1974, Paris 1974, s. 23-25, 39, 42-44, 49; Krzymkowski, Rada Stanu Księstwa Warszawskiego, Poznań 2011, s. 15-31; M.W. Francksen, Staatsrat und Gesetzgebung im Groβherzogtum Berg 91806-1813), Franfkfurt am Main – Bern [1982], s. 1-2, 12-13; Tenże, Die Institution des Staatsrats in den Deutschen Staaten des 19. Jahrhunderts, «Zeitschrift für Neuere Rechtsgeschichte» 7/1985, s. 11, 19; G. Sautel, J.-L. Harouel, Histoire des institutions publiques depuis la Revolution française8, Paris 1997, s. 221-223; T. Sauvel, Nivôse an VIII. Les débuts du Conseil d’État, «Études et documents du Conseil d’État» 3/1949, s. 130; M. Morabito, D. Bourmaud, Historia konstytucyjna i polityczna Francji (1789-1958), Białystok 1996, s. 187; G. Sautel, Histoire des institutions publiques depuis la Revolution française. Administration-Justice-Finances, Paris 1974, s. 250; F. Pontel, Napoléon Ier et l’organisation autoritaire de la France, Paris 1965, s. 29. B. Pacteau, Le Conseil d’Ếtat et la fondation de la justice administrative française au XIXe siècle, [Paris 2003], s. 13-14; J. Baszkiewicz, Anatomia bonapartyzmu, Gdańsk 2003, s. 91; B. Stirn, Conseil d’État, son role, sa jurisprudence, Paris 1991, s. 15; M. Rostworowski, Rada Ministrów i Rada Stanu Księstwa Warszawskiego, Kraków 1911, s. 15-16; T. Maciejewski, Historia administracji, Warszawa 2002, s. 186; M. Kallas, Konstytucja Księstwa Warszawskiego, jej powstanie systematyka i główne instytucje w związku z normami szczegółowymi praktyką, Toruń 1970, s. 93; F. Ochimowski, Rada Stanu na Zachodzie Europy i w Rosji, «Sfinks»1917, s. 9; J. Godechot, Les institutions de la France sous la Révolution et l’Émpire, Paris 1985, s. 561. [3] Koncepcja ustanowienia rady stanu 213 było merytoryczne przygotowywanie uchwał Rady Stanu. W 1810 r. nastąpiła wewnętrzna reorganizacja Rady poprzez utworzenie czterech sekcji o charakterze resorowym. Były to sekcje: sprawiedliwości, wojny, spraw wewnętrznych i skarbu. Dla przygotowywania decyzji w sprawach sądowych została powołana Komisja Podań i Instrukcji4. Kompetencje Rady Stanu obejmowały przygotowywanie dekretów królewskich i ustaw sejmowych. Za jej pomocą król realizował w sejmie swoje prawo inicjatywy ustawodawczej. Rada pełniła szereg funkcji sądowniczych. Była przede wszystkim sądem kasacyjnym. Poza tym rozstrzygała spory administracyjne (w pierwszej lub drugiej instancji) i spory kompetencyjne. Decydowała także o oddawaniu urzędników pod sąd. Z początku wykonywała faktycznie, wbrew przepisom konstytucji, funkcję rządu krajowego. W związku z wojną z Austrią, w 1809 r., król nadał jej nadzwyczajne uprawnienia do wydawania decyzji w jego zastępstwie5. Rada Stanu funkcjonowała także w Królestwie Polskim w okresie konstytucyjnym. Różniła się jednak znacząco od swej poprzedniczki z czasów Księstwa Warszawskiego. Przede wszystkim inna była jej struktura wewnętrzna. Dzieliła się bowiem na dwa odrębne ciała: Zgromadzenie Ogólne i Radę Administracyjną. W skład Zgromadzenia Ogólnego Rady Stanu wchodzili: namiestnik, ministrowie, radcy stanu, referendarze i osoby wyznaczone przez króla. Radcowie stanu dzielili się na zwyczajnych i nadzwyczajnych. Ci ostatni uczestniczyli w pracach Rady jedynie na wezwanie namiestnika. Do kompetencji Zgromadzenia Ogólnego Rady Stanu należało przede wszystkim przygotowywanie projektów aktów normatywnych. W szczególności Rada Stanu opracowywała projekty „praw”, czyli ustaw sejmowych, i, w imieniu króla, wnosiła je do sejmu. Poza tym pełniła funkcje sądu administracyjnego. Jedynie w latach 1816-1822 sprawy te przekazano Dziennik Praw (Księstwa Warszawskiego), t. I, s. VIII; M. Krzymkowski, op. cit., s. 49-132; W. Sobociński, Historia ustroju i prawa Księstwa Warszawskiego, Toruń 1964, s. 113-116; Historia państwa i prawa Polski, III: Od rozbiorów do uwłaszczenia, red. J. Bardach, M. Senkowska-Gluck, Warszawa 1981, s. 93. 5 M. Krzymkowski, op. cit., s. 155-253; W. Sobociński, op. cit., s. 114-115; Historia państwa i prawa ..., III, s. 93-94. 4 214 Marek Krzymkowski [4] tzw. Delegacji Administracyjnej. Rozpatrywała też spory kompetencyjne i decydowała o oddaniu urzędników pod sąd6. Rada Administracyjna była organem węższym. Składała się namiestnika, ministrów – szefów komisji rządowych i osób powołanych przez króla. Według konstytucji Rada Administracyjna była ciałem doradczym dla króla i namiestnika. Faktycznie Rada Administracyjna stała się odpowiednikiem Rady Ministrów z czasów Księstwa Warszawskiego. Od 1826 r., czyli od śmierci namiestnika Józefa Zajączka, stała się „kolegialnym rządem Królestwa Polskiego”7. Po upadku powstania listopadowego Rada Stanu została reaktywowana w 1833 r. na podstawie Statutu Organicznego. Funkcjonowała ona do 1841 r., kiedy została zlikwidowana. Określa się ją jako tzw. II Radę Stanu. Składała się z namiestnika, dyrektorów głównych komisji rządowych, kontrolera generalnego prezydującego Najwyższej Izbie Obrachunkowej, radców stanu i innych osób wyznaczonych przez monarchę do stałego lub czasowego w niej zasiadania. Kompetencje Rady obejmowały przygotowywanie projektów aktów normatywnych, rozstrzyganie sporów kompetencyjnych, oddawanie urzędników pod sąd, rozpatrywanie raportów dyrektorów głównych i kontrolera generalnego. Ważną funkcją Rady było też rozpatrywanie budżetu przygotowywanego przez Radę Administracyjną. Później przejęła także kompetencje do rozpatrywania sporów administracyjnych i do badania dowodów szlachectwa i jego przyznawania. Pozycję Rady, szczególnie odnośnie opiniowania projektów aktów prawnych, ograniczał nadzór rosyjskiej Rady Państwa. Poza tym, wobec likwidacji sejmu, utraciła funkcje organu współtworzącego ustawodawstwo sejmowe8. Dziennik Praw (Królestwa Polskiego), t. I, s. 36-44; Historia państwa i prawa..., III, s. 308-310; J. Malec, D. Malec, Historia administracji i myśli administracyjnej, [Kraków 2003], s. 103-104. 7 Historia państwa i prawa..., III, s. 308; H. Izdebski, Rada Administracyjna Królestwa Polskiego w latach 1815-1830, Warszawa 1978, s. 166; Dziennik Praw (Królestwa Polskiego), t. I, s. 36-38. 8 T. Demidowicz, Rada Stanu Królestwa Polskiego 1833-1841, «Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska», vol. XLIII/XLIV, Sectio F, 1988/1989. s. 75-103; 6 [5] Koncepcja ustanowienia rady stanu 215 W okresie reform Aleksandra Wielopolskiego powołano tzw. III Radę Stanu. Została ona ustanowiona w 1861 r. w miejsce Ogólnego Zebrania Warszawskich Departamentów Rządzącego Senatu i Heroldii Królestwa9. Na jej czele stał namiestnik lub osoba pełniąca jego obowiązki. W czasie nieobecności namiestnika zastępował go wiceprezes powołany przez cara spośród członków Rady. W skład Rady wchodzili poza tym członkowie Rady Administracyjnej (dyrektorzy główni i kontroler generalny) oraz dwunastu radców stanu mianowanych przez monarchę. Car mógł również powoływać innych członków Rady Stanu, pełniących swe funkcje stale lub czasowo (przez jeden rok). Wyboru dokonywał spośród wyższego duchowieństwa, w tym biskupów, prezesów i członków rad gubernialnych oraz członków władz Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego. Mógł też powołać do składu Rady także inne osoby według swego uznania10. Zgromadzenia plenarne określano jako Ogólne Zebrania Rady Stanu. Do ich kompetencji należało rozpatrywanie projektów dotyczących zarządu Królestwa, budżetu, sprawozdań zwierzchników poszczególnych działów administracji i innych organów centralnych, wystąpień rad gubernialnych i warszawskiej Rady Miejskiej oraz skarg na urzędników. Rada Stanu dzieliła się na cztery wydziały: Prawodawczy, Skarbowo-Administracyjny, Sporny oraz Próśb i Zażaleń. Połączone wydziały: Prawodawczy, Skarbowo-Administracyjny i Sporny określano jako skład sądzący Rady Stanu. Do jego zadań należało m.in. rozpatrywanie sporów jurysdykcyjnych z zakresu sądownictwa administracyjnego M. Rutkowski, II Rada Stanu Królestwa Polskiego 1833-1841. Studium uzależnienia prawno-państwowego, Białystok 2001; Historia państwa i prawa..., III, s. 311-312; Dziennik Praw (Królestwa Polskiego), t. 14, s. 199-213; J. Malec, D. Malec, op. cit., s. 134-135. 9 Historia państwa i prawa Polski…, III, s. 313; W. Tekely, Skład Sądzący Rady Stanu Królestwa Polskiego jako najwyższy organ rozstrzygający sprawy celne (18611867), «Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska» 1988, vol. XXXV, 8, sectio G, s. 172; Dziennik Praw (Królestwa Polskiego), t. 58, s. 232-341. 10 Historia państwa i prawa Polski…, III, s. 313; W. Tekely, op. cit., s. 172-173; Dziennik Praw (Królestwa Polskiego), t. 58, s. 232-341. 216 Marek Krzymkowski [6] i decydowanie o oddaniu urzędników pod sąd. III Rada Stanu istniała do 1867 r.11. Obecnie instytucja rady stanu funkcjonuje m.in. we Francji, Włoszech, Belgii, Holandii. We Francji Rada Stanu opiniuje wszystkie projekty ustaw i dekretów autorstwa rządu. Te opinie wraz z uzasadnieniami są publikowane i odgrywają bardzo ważną rolę w praktyce ustrojowej. Niejednokrotnie zawierają one wykładnię norm konstytucyjnych. Oprócz funkcji opiniodawczych Rada Stanu pełni także rolę organu sądowniczego. Jest mianowicie sądem administracyjnym najwyższej instancji. Członków Rady Stanu powołuje prezydent na posiedzeniu Rady Ministrów. Jej formalnym prezesem jest premier, faktycznie jednak jej pracami kieruje wiceprezes. Rada ma dość skomplikowaną strukturę wewnętrzną. Dzieli się bowiem na dziesięć sekcji administracyjnych dla wykonywania funkcji opiniodawczych, dziesięć podsekcji spornych (dla rozpatrywania sporów administracyjnych), jednej sekcji spornej (dla poważniejszych spraw) i zgromadzenia dla spraw spornych (dla najpoważniejszych przypadków). Każdy z radców należy jednocześnie do jednej z sekcji administracyjnych i jednej z podsekcji spornych12. We Włoszech, podobnie jak we Francji, Rada Stanu (Il Consiglio di Stato) pełni funkcję najwyższego sądu administracyjnego i wykonuje funkcje konsultacyjne. Opinie Rady Stanu mają charakter obligatoryjny lub fakultatywny. Obowiązek zasięgnięcia zdania Rady istnieje np. przy publikacji tekstów jednolitych, wydawaniu przez rząd rozporządzeń wykonawczych czy rządowych projektów ustaw dotyczących zmian kompetencji samej Rady Stanu. W tych wypadkach, gdy opinia Rady jest konieczna, ma ona charakter wiążący. O opinie mogą zwracać się także inne organy uprawnione do tego na podstawie ustaw. Takie prawo mają na przykład rady regionalne. Zadania doradcze Rada Stanu wykonuje na Zgromadzeniu Ogólnym lub poprzez jedną 11 W postępowaniu o oddaniu urzędników pod sąd, skład sądzący był powiększanych o trzech radców nienależących do żadnego z wydziałów, Historia państwa i prawa Polski…, III, s. 313-314; J. Malec, D. Malec, op. cit., s. 135 12 P. Sarnecki, Ustroje konstytucyjne państw współczesnych, Warszawa 2013, s. 281-282. [7] Koncepcja ustanowienia rady stanu 217 z trzech sekcji. Sekcje te tworzone są corocznie przez prezydenta Republiki. Wchodzący w skład Rady Stanu radcowie stanu i referendarze powoływani są częściowo w drodze konkursów, częściowo zaś na podstawie nominacji przez rząd. Warunkiem uczestnictwa w takim konkursie lub nominacji jest pełnienie funkcji sędziego w którymś z niższych trybunałów administracyjnych13. W Holandii Rada Stanu (Raad van State) opiniuje projekty ustaw i ogólnych przepisów administracyjnych, traktaty międzynarodowe zatwierdzane przez Stany Generalne, projekty decyzji królewskich w sprawie uchylenia aktów prawnych podjętych przez inne organy, gdy tak przewidują odpowiednie normy prawne. Opinie Rady wymagane są dla wszystkich projektów ustaw, tak przedstawianych formalnie z inicjatywy królewskiej, jak i zatwierdzania przez niego ostatecznego tekstu ustawy. Rada Stanu wyraża również swoje zdanie odnośnie wszystkich przewidzianych ustawami decyzji monarszych w sprawie zatwierdzenia lub uchylenia jakiegoś aktu prawnego. Jej opinie nie mają formalnie charakteru wiążącego. Jednakże w przypadku, gdy jakiś akt prawny nie jest zgodny z jej opinią, musi zostać opublikowany wraz z tą negatywną opinią wraz z wyjaśnieniem właściwego ministra w sprawie nieuwzględnienia zdania Rady. Rada Stanu sprawuje także funkcję naczelnego sądu administracyjnego. Należy do niej również sprawowanie władzy królewskiej do czasu objęcia tronu przez nowego monarchę lub ustanowienia regencji. W skład holenderskiej Rady Stanu wchodzi 20 członków powoływanych dożywotnio na podstawie dekretu monarchy. Do Rady można powołać również dodatkowo kolejnych 10 radców stanu, mających prawo do udziału tylko w niektórych sferach działalności Rady. Na jej czele stoi formalnie monarcha. Z reguły nie bierze jednak udziału w jej pracach. Faktycznie więc kieruje nią wiceprzewodniczący. Prawo do zasiadania w Radzie ma także następca tronu po ukończeniu 18 roku życia. Jej członkami mogą zostać również pozostali przedstawiciele domu królewskiego. Rada jest podzielona na sekcje odpowiadające resortom ministerialnym14. P. Sarnecki, op. cit., s. 158-159. Ustrój Unii Europejskiej i ustroje państw członkowskich, red. P. Sarnecki, [Warszawa 2007], s. 223-224, 227; B. Banaszak, Porównawcze prawo konstytucyjne współczesnych państw demokratycznych, Warszawa 2012, s. 445. 13 14 218 Marek Krzymkowski [8] W Belgii Rada Stanu została powołana na podstawie dekretu z 23 grudnia 1946 r. Podzielona jest ona na dwie sekcje – prawodawczą i sporno-administracyjną. Podobnie jak w Holandii, pełni funkcje organu opiniodawczego i sądu administracyjnego. W tym drugim wcieleniu Rada Stanu może anulować podustawowe akty normatywne i akty indywidualne wydane przez władze publiczne każdego szczebla15. Według projektu Rzecznika Praw Obywatelskich głównym zadaniem Rady Stanu było opiniowanie projektów najważniejszych aktów normatywnych. Ta kompetencja obejmowała projekty ustaw, w tym zmiany Konstytucji oraz rozporządzeń z mocą ustawy. Rada mogła opiniować projekty rozporządzeń, założeń do projektów ustaw, poprawki do projektów ustaw, które wniesiono w czasie rozpatrywania ich przez Sejm, poprawki do ustawy zaproponowanych w uchwałach Senatu (art. 2 projektu ustawy o Radzie Stanu /dalej: u. o RS/, art. 215a Konstytucji, według projektu ustawy o zmianie Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej)16. Poza tym Rada Stanu miała przedstawiać opinie o programach prac legislacyjnych Rady Ministrów dotyczących projektów ustaw, dokonywać okresowych ocen stanu prawa, przedstawiać propozycje i wnioski dotyczące eliminowania zbędnych barier i procedur administracyjnych, badać „stosowanie niektórych ustaw w celu oceny skuteczności przyjętych rozwiązań prawnych”, formułować propozycje i wnioski dotyczące wdrażania prawa Unii Europejskiej w Polsce, formułować propozycje i wnioski odnośnie procesu stanowienia prawa (art. 3 u. o RS)17. Kolejnym zadaniem Rady Stanu miało być przedstawianie prezydentowi projektu rozporządzenia w sprawie zasad techniki prawodawczej. Mogła ona przygotowywać projekty kodyfikacji określonych gałęzi prawa. Nie wiadomo, kto miałby wnosić pod obrady Sejmu te projekty. Rada nie została bowiem wyposażona w prawo inicjatywy ustawodawczej. Miała natomiast mieć szerokie możliwości wystę Moniteur Belge – Belgisch Staatsblad z 9.01.1947 r., 21.03.1973; www.raadvst-consetat.be; Ustrój Unii Europejskiej..., s. 90. 16 Uzasadnienie..., s. 4, 6 17 Uzasadnienie..., s. 6 15 [9] Koncepcja ustanowienia rady stanu 219 powania do sądów i Trybunału Konstytucyjnego. Do tego ostatniego mogłaby składać wnioski, o których mowa w art. 188 Konstytucji (art. 4-6 u. o RS)18. Do Sądu Najwyższego Rada Stanu mogłaby się zwracać o rozstrzyganie rozbieżności w wykładni prawa sądów powszechnych, sądów wojskowych lub Sądu Najwyższego. Do Naczelnego Sądu Administracyjnego Rada Stanu mogłaby się zwracać o wydanie uchwały wyjaśniającej przepisy prawne, których stosowania wywołało rozbieżności w orzecznictwie sądów administracyjnych (art. 7-8 u. o RS). Skład Rady Stanu określały art. 215b ust. 1 Konstytucji i art. 12 u. o RS (według projektów RPO). Według tych przepisów gremium to liczyło 15 radców stanu. W tej liczbie mieścili się prezes i wiceprezes Rady. Kadencja radców wynosiła 9 lat, przy czym nie można by zostać wybranym ponownie na tę funkcję. Wyboru radców dokonywałby Sejm. Jednakże, w świetle treści art. 2 projektu ustawy o zmianie Konstytucji, członkowie pierwszego składu Rady Stanu wybierani byliby na różne kadencje. Jedna trzecia radców wybierana byłaby na 3 lata, jedna trzecia – na 6 lat, pozostali na 9 lat. Podziału na te grupy dokonywałby sejm. W związku z tym radcy wybrani na kadencję trzyletnią mogliby ubiegać się o ponowny wybór. Ustawa szczegółowo określała warunki, jakie musieli spełnić kandydaci do tej godności. Według projektu zmiany Konstytucji, ponad połowa, czyli co najmniej 8 radców, musiałoby „wyróżniać się wiedzą prawniczą” (art. 215b ust. 3 Konstytucji). Projekt ustawy o Radzie Stanu określał bliżej, co stanowi kryterium pozwalającym uznać tę wiedzę za wyróżniającą. Było to mianowicie posiadanie 18 Art. 188: „Trybunał Konstytucyjny orzeka w sprawach: 1) zgodności ustaw i umów międzynarodowych z Konstytucją, 2) zgodności ustaw z ratyfikowanymi umowami międzynarodowymi, których ratyfikacja wymagała uprzedniej zgody wyrażonej w ustawie, 3) zgodności przepisów prawa, wydawanych przez centralne organy państwowe, z Konstytucją, ratyfikowanymi umowami międzynarodowymi i ustawami, 4) zgodności z Konstytucją celów lub działalności partii politycznych, 5) skargi konstytucyjnej, o której mowa w art. 79 ust. 1.” Możliwość składania skargi konstytucyjnej przez Radę Stanu nie wchodzi jednak w rachubę, gdyż może ją wnieść jedynie ten, „czyje konstytucyjne wolności lub prawa zostały naruszone” (art. 79 ust. 1 Konstytucji); Uzasadnienie..., s. 7. 220 Marek Krzymkowski [10] kwalifikacji do zajmowania stanowiska sędziego Sądu Najwyższego lub Naczelnego Sądu Administracyjnego19. Według ustawy z dnia 25 lipca 2002 r. – Prawo o ustroju sądów administracyjnych – na stanowisko sędziego NSA może być powołana osoba, która, poza innymi wymaganiami, ukończyła 40 lat oraz pozostawała co najmniej dziesięć lat na stanowisku sędziego lub prokuratora albo przynajmniej przez dziesięć lat wykonywała zawód adwokata, radcy prawnego lub notariusza. Poza tym na to stanowisko mogą być powołane osoby z tytułem naukowym profesora lub ze stopniem naukowym doktora habilitowanego nauk prawnych20. Wymagania konieczne do objęcia stanowiska sędziego Sądu Najwyższego określa ustawa z dnia 23 listopada 2002 r. o Sądzie Najwyższym. W myśl art. 22 tego aktu taką funkcję może objąć, poza innymi warunkami, osoba, która ma co najmniej dziesięcioletni staż pracy na stanowisku sędziego lub prokuratora albo przez taki okres wykonywała w Polsce zawód adwokata, radcy prawnego lub notariusza Poza tym wymagania konieczne do objęcia tego stanowiska spełniają osoby, które pracowały w polskiej szkole wyższej, w Polskiej Akademii Nauk, w instytucie naukowo-badawczym lub innej placówce naukowej, mając tytuł naukowy profesora albo stopień naukowy doktora habilitowanego nauk prawnych21. Pozostali radcy rekrutowaliby się spośród osób posiadających tytuł naukowy profesora lub stopień doktora habilitowanego nauk ekonomicznych w zakresie ekonomii bądź nauk o zarządzaniu lub doktora habilitowanego nauk humanistycznych w zakresie nauk o polityce, nauk o zarządzaniu lub socjologii. Górna granica wieku dla kandydatów na radców została określona na 70 lat. Kandydatów na stanowisko radcy przedstawiałyby rady jednostek organizacyjnych publicznych szkół wyższych, rady naukowe placówek naukowych Polskiej Akademii Nauk i rady naukowe instytutów naukowo-badawczych, posia Uzasadnienie..., s. 5 Dz. U. nr 153, poz. 1269 ze zm. Wymaganie ukończenia 40 lat nie dotyczy tych sędziów, którzy co najmniej przez trzy lata pozostawali na stanowisku sędziego wojewódzkiego sądu administracyjnego. 21 Dz. U. nr 240, poz. 2052 ze zm. 19 20 [11] Koncepcja ustanowienia rady stanu 221 dających uprawnienia do nadawania stopnia doktora habilitowanego nauk prawnych lub nauk i dyscyplin określonych powyżej. Poza tym kandydatów mogłyby zgłaszać władze stowarzyszeń lub innych organizacji społecznych, „których statutowym celem jest troska o jakość stanowionego prawa lub procesu jego tworzenia”. Wyboru radców dokonywałby Sejm bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. (art. 12 u. o RS). Radcowie po zakończeniu kadencji mogliby powrócić na poprzednio zajmowane stanowisko. Projekt ustawy o Radzie Stanu nie przewidywał, co było zrozumiałe, objęcia radców immunitetem. Ponosiliby więc oni odpowiedzialność karną i za wykroczenia na zasadach ogólnych. Poza tym odpowiadaliby dyscyplinarnie. Podstawy tej odpowiedzialności określone zostały dość mętnie. Radcowie odpowiadaliby mianowicie za „naruszenie przepisów prawa, uchybienie godności swego stanowiska lub inne nieetyczne zachowanie, mogące podważyć zaufanie” do ich osób (art. 14 u. o RS). Za te przewinienia groziłoby: upomnienie, nagana lub usunięcie ze stanowiska. Odpowiedzialność tę ponosiliby przed samą Radą22. Zakończenie pełnienia obowiązków radcy przed upływem kadencji, projekt ustawy określał jako zwolnienie stanowiska. Następował ono wskutek śmierci radcy, zrzeczenia się stanowiska, stwierdzenia trwałej niezdolności do pełnienia obowiązków ze względu na stan zdrowia, skazania prawomocnym wyrokiem za przestępstwo popełnione z winy umyślnej ścigane z oskarżenia publicznego, a także prawomocnego orzeczenia dyscyplinarnego o skazaniu na karę usunięcia ze stanowiska radcy (art. 18 u. o RS). Obsługę Rady Stanu zapewniałoby jej Biuro. Na jego czele stałby szef Biura Rady. Szczególna kategorią członków Biura stanowiliby referendarze. Ich podstawowym zadaniem byłoby przygotowywanie opinii i uchwał Rady. Dlatego musieliby spełniać szczególne wymagania odnośnie przygotowania zawodowego. Oprócz innych obejmowały one jeden z warunków: Uzasadnienie..., s. 6 22 222 Marek Krzymkowski [12] 1)wykonywanie przez co najmniej dwa lata zawodu adwokata lub radcy prawnego, 2)zajmowanie przez taki czas stanowiska sędziego lub stanowiska prokuratora, 3)zajmowanie przez dziesięć lat stanowiska związanego ze stosowaniem lub tworzeniem prawa w urzędach obsługujących organy władzy publicznej, 4)ukończenie aplikacji legislacyjnej i zajmowanie przez sześć lat stanowiska związanego ze stosowaniem lub tworzeniem prawa w urzędach obsługujących organy władzy publicznej, 5)posiadanie tytułu lub stopnia naukowego w dziedzinie nauk prawnych, nauk ekonomicznych lub nauk humanistycznych w zakresie, jaki wymagany jest dla kandydatów na radców stanu (art. 23 u. o RS). Pracami Rady Stanu miałby kierować jej prezes. On też reprezentowałby ją na zewnątrz. W razie nieobecności prezesa miał go zastępować wiceprezes. Obydwaj wybierani byliby przez samą Radę na trzyletnią kadencję (art. 19-20 u. o RS). Projekt ustawy szczegółowo określał krąg podmiotów uprawnionych do występowania do Rady o przedstawienie przez nią opinii. W przypadku projektów ustaw kompetencję taką miałby podmiot, któremu przysługuje inicjatywa ustawodawcza. Tę, jak wynika z art. 118 Konstytucji, mają posłowie, Senat, prezydent Rzeczypospolitej, Rada Ministrów, a także grupa 100 tysięcy obywateli mających prawo wybierania do Sejmu. Z wnioskiem o opinie o projekcie rozporządzenia z mocą ustawy mogłaby występować Rada Ministrów. W tych przypadkach wystąpienie do Rady Stanu o opinię byłoby obligatoryjne. Wniosek o opinię o projekcie rozporządzenia mógłby, ale nie musiał, przedstawić organ je wydający lub też prezes Rady, gdy chodziło o rozporządzenie wydawane przez ministra. O przedstawienie opinii o założeniach do projektu ustawy mógłby zwrócić się podmiot, któremu przysługuje inicjatywa ustawodawcza. Z wnioskiem o opinie o poprawkach do projektów ustaw, które wniesiono w czasie rozpatrywania ich przez Sejm, poprawkach do ustawy zaproponowanych w uchwałach Senatu mógłby wystąpić wnioskodawca, Rada Mini- [13] Koncepcja ustanowienia rady stanu 223 strów lub grupa posłów, której przysługuje inicjatywa ustawodawcza (art. 31 ust. 1-5 u. o RS)23. Opnie, wnioski, oceny i propozycje Rady, o których była mowa w art. 3, poza opiniami o programach prac legislacyjnych Rady Ministrów dotyczących projektów ustaw, byłyby sporządzane są na wniosek radcy, centralnego konstytucyjnego organu państwa lub grupy 50 posłów. O utworzenie komisji dla przygotowania kodyfikacji prawa mógłby wystąpić prezes Rady Ministrów. Z wnioskami o wystąpienia do Trybunału Konstytucyjnego i sądów zwracaliby się radcy. Pozostałe kompetencje określone w ustawie Rada Stanu wykonywałaby z urzędu. Dotyczyłoby to na przykład sporządzania opinii programach prac legislacyjnych Rady Ministrów dotyczących projektów ustaw (art. 31 ust. 6-9 u. o RS)24. Część wniosków o wszczęcie określonych działań byłaby dla Rady Stanu wiążąca. Dotyczyło to formułowania opinii o projektach ustaw, rozporządzeń z mocą ustawy, utworzenia komisji kodyfikacyjnych, wystąpień do Trybunału Konstytucyjnego i sądów oraz kompetencji wykonywanych przez Radę z urzędu. W pozostałym zakresie Rada Stanu lub jej prezes mieliby możliwość odmowy zajęcia się wnioskami do niej wpływającymi. (art. 31 ust. 10, art. 37 ust. 2 u. o RS)25. Po wpłynięciu wniosku o opinię lub innego rodzaju aktu Rady Stanu podejmowane byłyby czynności wstępne. Główną rolę na tym etapie miał odgrywać jej prezes. On umarzałby postępowanie w przypadku, gdy wydanie opinii byłoby zbędne lub niecelowe, lub gdy wniosek został cofnięty. Jeżeli nie zachodziłyby przeszkody formalne, prezes Rady nadawałby wnioskom bieg (art. 33, 37 u. o RS)26. Rada Stanu mogłaby rozpoznawać sprawy jej przedstawione albo na posiedzeniach plenarnych, albo na posiedzeniach zespołów. In gremio Rada rozpatrywałaby jedynie projekty najważniejszych ustaw. Należałyby do nich projekty ustawy o zmianie Konstytucji, projekty 25 26 23 24 Uzasadnienie..., s. 8-9 Uzasadnienie..., s. 9. Uzasadnienie..., s. 10 Uzasadnienie..., s. 10 224 Marek Krzymkowski [14] ustaw podatkowych, projekty ordynacji wyborczych, projekty ustaw określających ustrój i właściwość centralnych konstytucyjnych organów państwa, projekty ustaw wprowadzających ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw oraz projekty kodeksów. Pozostałe kompetencje Rada mogłaby przekazywać zespołom (art. 28 u. o. RS)27. Miały mieć one charakter stały lub doraźny. Powoływałaby je Rada Stanu. Jednakże zespoły doraźne mógłby powołać także prezes Rady. Projekt ustawy nie precyzował, jaki one miały mieć skład. W projekcie mowa była jedynie o tym, że większość ich składu powinni stanowić radcowie i referendarze. Poza tym, na czele zespołów musieliby stać radcowie stanu (art. 28 ust. 3-4 u. o RS)28. Kworum konieczne dla podjęcia przez Radę uchwał zostało określone na 2/3 ustawowej liczby radców. W tym gronie konieczna byłaby obecność prezesa lub wiceprezesa. W głosowaniach wymagane byłoby uzyskanie bezwzględnej liczby głosów. Głosowania miały być jawne, chyba że któryś z radców zażądałby głosowania tajnego. W takim wypadku głosowanie odbywałoby się w sposób tajny (art. 29 u. o RS). Radcowie głosowaliby według wieku – od najstarszego do najmłodszego. Na końcu swój głos oddawałby prezes, jeżeli oczywiście był obecny na posiedzeniu. Radca, który sprzeciwiłby się zdaniu większości, mógłby zgłosić zdanie odrębne. Ten fakt zaznaczany byłby w opinii, a radca, który zgłosiłby zdanie odrębne, uzasadniałby je na piśmie. Jednakże opinię podpisywaliby wszyscy radcy, w tym przegłosowani. Praca zespołów podlegałaby tym samym regułom, co funkcjonowanie całej Rady. Dotyczyło to m.in. zasad głosowania (art. 28 ust. 5, art. 29, 42 u. o RS). Posiedzenia Rady zwoływałby prezes. Miałyby one być protokołowane. Protokół podpisywałby prezes i protokolant. W posiedzeniach mogłyby uczestniczyć, na wezwanie prezesa, podmioty, które wstąpiły z wnioskiem o opinię, centralne konstytucyjne organy państwa oraz „organy stanowiące” jednostek samorządu terytorialnego. Na przedstawienie opinii Rada Stanu miałaby trzydzieści dni. Uchwały Rady Uzasadnienie..., s. 7. Uzasadnienie..., s. 7. 27 28 [15] Koncepcja ustanowienia rady stanu 225 byłyby ogłaszane w Biuletynie Informacji Publicznej Rady Stanu, a opinie ‒ w Biuletynie Informacji Publicznej organu, który o nią wystąpił (art. 38, 41, 51, 52 u. o RS)29. Wydając opinię, Rada Stanu badałaby szczególnie zgodność projektu aktu normatywnego z Konstytucją, ratyfikowanymi umowami międzynarodowymi, a także jego spójność z systemem prawa i zgodność z zasadami techniki prawodawczej. Rada, oprócz wydania opinii dotyczącej projektu aktu normatywnego, mogłaby także wskazać, które jego przepisy wymagałyby zmiany (art. 40, 44 u. o RS). Podmioty, dla których Rada sporządzałaby opinie, zobligowane były do zajęcia wobec nich stanowiska, a także przedstawienia nowej wersji projektu aktu prawnego, jeśli zostałby on zmieniony. Stanowił o tym art. 45 u. o RS. Przepis ten był jednak sformułowany na tyle niejasno, że jego interpretacja jest bardzo utrudniona30. Projekt Rzecznika Praw Obywatelskich budzi szereg wątpliwości. Dotyczą one tak strony redakcyjnej, jak i racjonalności przyjętych rozwiązań. Spośród nich zwraca uwagę skład zespołów. Projekt stanowił, że na ich czele staliby radcy, a większość stanowiliby w nich radcy i referendarze. Natomiast pozostali członkowie powinni mieć uprawnienia do zajmowania stanowiska radcy i referendarza. Nie wiadomo, czy mieliby być powoływani z grona pozostałych, poza referendarzami, urzędników biura Rady, czy spoza niego. Biorąc pod uwagę ich kompetencje, sądzić należy, że mieli pochodzić z zewnątrz. Projekt nie różnicował pozycji radców, referendarzy i pozostałych członków zespołów w głosowaniach. Wszyscy więc mieliby takie same prawa w tym względzie. Dotyczyłoby to również referendarzy, którzy nie mieli być przecież pełnoprawnymi członkami Rady. Można w związku z tym wyobrazić sobie sytuację, że w zespole, w którym byłby jeden radca, kilku referendarzy i pozostali jego członkowie spoza Rady, radca zostałby przegłosowany. W związku z tym, że projekt ustawy nie Uzasadnienie..., s. 7, 12. „Organ wydający akt normatywny lub podmiot, który wykonuje inicjatywę ustawodawczą projektu aktu normatywnego, do którego Rada przedstawiła opinię, przedstawia Radzie stanowisko w sprawie opinii Rady, wraz z treścią projektu aktu normatywnego, jeżeli zmienił jego treść” (art. 45 u. o RS). 29 30 226 Marek Krzymkowski [16] różnicował pod względem formalnym opinii, czy innych aktów Rady wydanych przez nią in gremio i wydanych przez zespoły, miałyby one jednakową wagę. Możliwe byłoby więc firmowanie przez Radę opinii, które nie miały poparcia choćby jednego pełnoprawnego jej członka. Te wątpliwości biorą się poniekąd z nieprecyzyjnego określenia w projekcie ustawy relacji pomiędzy Radą Stanu a jej zespołami. Z jednej strony, według szeregu przepisów projektu, miały mieć one daleko idącą samodzielność. Zastosowanie miałyby do nich przecież przepisy dotyczące samej Rady (art. 28 ust. 5 u. o RS). Z drugiej strony, w art. 43 ust. 1, w którym opisana została formalna konstrukcja opinii, mowa była o wymienieniu „zespołu proponującego treść opinii i referendarzy uczestniczących w jej przygotowaniu” (pkt 4). Ten przepis sugerowałby, że opinie zespołów byłyby jedynie podstawą dla formułowania ostatecznego stanowiska całej Rady Stanu. Chyba, że autor miał w tym wypadku na myśli jakiś inny zespół działający w ramach Rady Stanu. Projekt Rzecznika Praw Obywatelskich w ograniczonym zakresie nawiązywał do polskich tradycji ustrojowych związanych z funkcjonowaniem rady stanu, a także współczesnych rozwiązań przyjętych w państwach, gdzie ten organ działa. Jak widać rada stanu łączyła i łączy zwykle dwie funkcje: konsultacyjną i sądowniczą. Pierwsza z nich obejmuje przede wszystkim przedstawianie opinii w sprawie aktów prawnych wydawanych przez głowę państwa i parlament. Kompetencje sądownicze ‒ to przede wszystkim pełnienie funkcji sądu administracyjnego najwyższej instancji. Rada Stanu, według pomysłu J. Kochanowskiego, miałaby pełnić jedynie rolę konsultacyjną w zakresie opiniowania aktów normatywnych. Stanowiłoby to więc znaczące odstąpienie od rozwiązań modelowych przyjętych chociażby we Francji napoleońskiej czy Księstwie Warszawskim. Dlatego należy uznać, że nazwanie proponowanego przez J. Kochanowskiego organu Radą Stanu nie było trafnym pomysłem. Nie znaczy to jednak, że sama propozycja ustanowienia organu konsultacyjnego nie zasługuje na uznanie. Wręcz przeciwnie, słabość polskiego systemu legislacyjnego każe szukać rozwiązań poprawiających jakość stanowionego prawa. Propozycja powołania niezależnego, umocowanego konstytucyjnie [17] Koncepcja ustanowienia rady stanu 227 organu o charakterze konsultacyjnym jest ze wszech miar godna aprobaty. Mimo nikłego zainteresowania jego projektem, J. Kochanowski nie zaniechał idei powołania Rady Stanu. Dał temu wyraz w przedstawionych w 2009 r. trzech projektach konstytucji31. Pierwszy przewidywał system rządów parlamentarno-gabinetowych z dwuizbowym parlamentem. W rozdziale VIII („Organy kontroli państwowej i ochrony prawa”) trzy artykuły zostały poświęcone Radzie Stanu. Według tego projektu stałaby ona „na straży racjonalności i poprawności stanowienia prawa” (art. 130). Składałaby się, podobnie jak według koncepcji z 2008 r., z 15 radców, powoływanych jednak w sposób odmienny, niż to pierwotnie przewidziano. Wybierani byliby w równej liczbie przez Sejm, Senat i prezydenta na sześcioletnią kadencję. Ponowny wybór byłby niedopuszczalny. Według drugiego projektu wprowadzenia systemu rządów parlamentarno-gabinetowych z jednoizbowym parlamentem, Rada Stanu przejęłaby funkcje zlikwidowanego Trybunału Konstytucyjnego. W tym projekcie z wcześniejszej koncepcji powołania Rady Stanu pozostała jedynie nazwa. Natomiast w trzecim projektów zaproponowanych przez Rzecznika Praw Obywatelskich, zakładającym prezydencki system rządów, utworzenia rady stanu nie przewidziano32. Żaden z projektów ustanowienia Rady Stanu nie doczekał się realizacji. Pracom i dyskusjom nad nimi położyła kres śmierć Rzecznika Praw Obywatelskich Janusza Kochanowskiego w katastrofie pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r. A Proposal to Establish a Council of State in Poland Summary In 2006 Janusz Kochanowski, Poland’s Civil Rights Spokesman, put forward a proposal for the establishment of a council of state. The idea itself is not new, and goes back to the Napoleonic Conseil d’État. www.rpo.gov.pl; www.money.pl [dostęp 28 czerwca 2010 r.]. www.rpo.gov.pl; 31 32 228 Marek Krzymkowski [18] A council of state operated on Polish territories in the 19th century, when the country was partitioned and under foreign rule, during the brief spell under the Duchy of Warsaw controlled by Napoleonic France (1807-1815), and subsequently in the so-called Kingdom of Poland under Russian rule (1815-1831, 1833-1845, 1861-1867). Nowadays councils of state operate in France, Holland, Italy, and Belgium. Their primary tasks are judicial and consultative, as a supreme administrative court. Kochanowski’s proposal envisaged a council of state empowered to issue its opinion on prospective legislation at the draft bill stage. It was to have a president and a membership of 15 counsellors elected by Sejm for a 9-year term of office. Only candidates with the required juridical and/or academic qualifications would be eligible to stand for this office. Zeszyty Prawnicze 13.4 / 2013 Tłumaczenia MONUMENTA AERE PERENNIORA Anna Tarwacka Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego OPOWIADANA JEST HISTORIA EDYLA HOSTILIUSA MANCINUSA I PROSTYTUTKI MANILII; PRZYTACZA SIĘ SŁOWA DEKRETU TRYBUNÓW, DO KTÓRYCH ODWOŁAŁA SIĘ MANILIA aULUS GELLIUS, ‘NOCE ATTYCKIE’ 4,14 Tekst − tłumaczenie − komentarz Komentowany fragment Nocy attyckich to relacja Gelliusa z lektury dzieła Ateiusa Capitona Coniectanea. Antykwarystę zaciekawił opisywany tam dekret trybunów plebejskich. Sprawa, mająca dość skandaliczny wydźwięk, dotyczyła edyla kurulnego Aulusa Hostiliusa Mancinusa i prostytutki Manilii. Trybunowie postanowili wesprzeć kobietę swoją intercessio, uznając zachowanie edyla za sprzeczne z godnością sprawowanego przez niego urzędu. 230 Anna Tarwacka [2] Auli Gellii Noctes Atticae 4,14 NARRATUR HISTORIA DE HOSTILIO MANCINO AEDILIUM ET MANILIA MERETRICE; VERBAQUE DECRETI TRIBUNORUM, AD QUOS A MANILIA PROVOCATUM EST 1. Cum librum IX Atei Capitonis coniectaneorum legeremus, qui inscriptus est de iudiciis publicis, decretum tribunorum visum est gravitatis antiquae plenum. 2. Propterea id meminimus, idque ob hanc causam et in hanc sententiam scriptum est: Aulus Hostilius Mancinus aedilis curulis fuit. 3. Is Maniliae meretrici diem ad populum dixit, quod e tabulato eius noctu lapide ictus esset, vulnusque ex eo lapide ostendebat. 4. Manilia ad tribunos plebi provocavit. 5. Apud eos dixit comessatorem Mancinum ad aedes suas venisse; eum sibi recipere non fuisse e re sua, sed cum vi inrumperet, lapidibus depulsum. 6. Tribuni decreverunt aedilem ex eo loco iure deiectum, quo eum venire cum corollario non decuisset; propterea, ne cum populo aedilis ageret, intercesserunt. [3] Aulus Gellius, ‘Noce Attyckie’ 231 aULUS GELLIUS, NOCE ATTYCKIE 4,14 OPOWIADANA JEST HISTORIA EDYLA HOSTILIUSA MANCINUSA I PROSTYTUTKI MANILII; PRZYTACZA SIĘ SŁOWA DEKRETU TRYBUNÓW, DO KTÓRYCH ODWOŁAŁA SIĘ MANILIA 1. Kiedy czytaliśmy IX księgę Różnych spraw Ateiusa Capitona, która zatytułowana jest O sądach publicznych, zobaczyliśmy dekret trybunów pełen dawnej powagi. Dlatego go zapamiętaliśmy. Został on napisany z takiego powodu i w takich słowach: Aulus Hostilius Mancinus był edylem kurulnym. Oskarżył on prostytutkę Manilię przed zgromadzeniem ludowym o to, że z jej piętra został w niego w nocy rzucony kamień i pokazywał ranę od tego kamienia. Manilia odwołała się do trybunów plebejskich. Przed nimi powiedziała, że Mancinus przyszedł do jej kamienicy jako hulaka; nie chciała go wpuścić, ale – kiedy ten wdarł się siłą – został odparty kamieniami. Trybunowie postanowili w dekrecie, że edyla odparto zgodnie z prawem z tego miejsca, do którego nie godziło mu się przybyć w wieńcu; dlatego sprzeciwili się, by edyl zwołał zgromadzenie. 232 Anna Tarwacka [4] Komentarz Pisząc ten fragment Nocy attyckich, Gellius korzystał z dzieła Ateiusa Capitona (cos. suff. 5 r. n.e.), założyciela szkoły Sabinianów, zatytułowanego Coniectanea, które składało się z co najmniej dziewięciu ksiąg. Do tego kompendium antykwarysta zaglądał często (por. Gell. 2,24; 10,6; 14,7; 14,8; 20,2) i tylko dzięki niemu mamy pojęcie o jego tematyce. Księga dziewiąta (według niektórych badaczy ósma) była zatytułowana de iudiciis publicis. W komentowanym fragmencie Gellius, za Capitonem, opisał tematykę i przyczyny wydania dekretu trybunów plebejskich. Trybunowie dysponowali prawem wydawania edyktów (ius edicendi). Z kompetencji tej korzystali w przypadku konieczności uregulowania spraw dotyczących ogółu, jak na przykład w przypadku edyktu zakazującego przebywania w Rzymie osobom skazanym na karę śmierci (Cic., In Verr. 2,2,100). Natomiast w razie konieczności podjęcia decyzji dotyczącej jednostki wydawali dekrety. Gellius przytaczał także trybuńskie dekrety z czasów Tyberiusza, ojca Grakchów (Gell. 6,19), w których jeden urzędnik sprzeciwiał się nałożeniu grzywny przez kolegów. Omawiany dekret dotyczy edyla kurulnego ze 151 roku p.n.e. Aulusa Hostiliusa Mancinusa i prostytutki Manilii. Edyl wyznaczył kobiecie termin procesu przed comitia tributa. Aby pokusić się o interpretację tego epizodu, należy przede wszystkim zrekonstruować przebieg zdarzeń. Mancinus przybył w nocy do kamienicy prostytutki, ale nie został tam wpuszczony. Kiedy próbował się dostać przy użyciu siły, został odparty przy pomocy kamieni, z których jeden go zranił. Wniósł zatem oskarżenie przed zgromadzenie ludowe. Musiało to mieć formę edyktu, zapewne ogłoszonego w czasie contio, podczas której edyl pokazał ludowi swoje rany. Tymczasem Manilia zwróciła się do trybunów plebejskich, którzy nie dopuścili do procesu, stosując intercessio. Wątpliwości budzi natura oskarżenia wysuniętego przez Mancinusa. Przede wszystkim należy zauważyć, że wśród kompetencji edylów znajdowało się sprawowanie pieczy nad miejscami stanowiącymi potencjalne zagrożenie dla porządku publicznego, takimi jak łaźnie, [5] Aulus Gellius, ‘Noce Attyckie’ 233 zajazdy czy lupanary, które Seneka nazwał obrazowo „miejscami drżącymi przed edylem” (loca aedilem metuentia). Dlatego kontrola przybytku wykorzystywanego przez prostytutkę dla wykonywania jej profesji jak najbardziej wchodziła w zakres obowiązków Mancinusa. Tymczasem Manilia nie wpuściła go, a kiedy próbował dostać się do środka siłą, został odparty. Według Gelliusa edyl oskarżał quod e tabulato eius noctu lapide ictus esset, czyli o to, że z piętra Manilii został w niego rzucony kamień. Nie wskazywał zatem prostytutki jako tej, która go zraniła, ale dowodził, że to z jej mieszkania rzucono kamień. Mancinus mógł oczywiście skorzystać z prywatnoprawnej drogi dochodzenia swoich roszczeń. W połowie II wieku p.n.e. nie można jednak jeszcze było skorzystać z actio legis Aquiliae, regulującej odpowiedzialność za bezprawne wyrządzenie szkody w wypadku uszkodzenia ciała człowieka wolnego. Tu zresztą przeszkodą byłby także fakt, że to niekoniecznie Manilia rzuciła kamień. Podobny problem mogłoby sprawić wytoczenie actio iniuriarum z tytułu zniewagi. Fakt, że szkodę spowodowała rzecz wyrzucona z mieszkania uzasadniałby odpowiedzialność z tytułu effusum vel deiectum, co zresztą sugeruje sformułowanie Gelliusa. Czy jednak już wówczas actio de effusis vel deiectis istniała, nie wiadomo. Zapewne ze względu na sprawowanie urzędu edyla Mancinus wybrał jednak drogę publicznoprawną, wszczynając proces na zgromadzeniu ludowym – comitia tributa – jako że był edylem kurulnym. Taka kompetencja przysługiwała edylom w sprawach obyczajowych oraz w związku z pospolitymi przestępstwami, także w odniesieniu do kobiet. Mancinus postawił prawdopodobnie zarzut uniemożliwiania mu wykonywania obowiązków urzędowych, być może chodziło też o naruszenie godności urzędu. Według Gelliusa prostytutka skorzystała z provocatio, odwołując się do trybunów plebejskich. Informacja ta budzi wątpliwości. Przede wszystkim provocatio polegała na odwołaniu się od wyroku urzędnika, nakładającego na obywatela karę śmierci, chłosty bądź grzywny, do zgromadzenia ludowego. Trybunowie zaś mogli udzielać auxilium w przypadku, gdy obywatela spotykała krzywda ze strony urzędnika. Te dwie instytucje nie są jednak w źródłach zawsze ściśle rozgrani- 234 Anna Tarwacka [6] czane. Możliwe zatem, że Gellius użył czasownika provocare, mając na myśli skorzystanie z ius auxilii (podobnie Gell. 6,19,3). Nie da się też wykluczyć, że przebieg zdarzeń został w zachowanej relacji nieco uproszczony: otóż edyl mógł nałożyć na Manilię grzywnę, przekraczającą najwyższą wartość (multa maxima), w związku z czym prostytutka skorzystała z ius provocationis i wtedy właśnie Mancinus wszczął proces przed zgromadzeniem. Manilia natomiast, chcąc uniknąć głosowania nad jej losem na comitia tributa, postanowiła skorzystać jeszcze z pomocy trybunów. Bardzo ciekawa jest argumentacja prostytutki. Otóż nie zaprzeczała ona istnieniu kompetencji edyla do wejścia do lokalu, twierdziła natomiast, że Mancinus przybył do niej jako commessator – hulaka. Odmówiła zatem tej wizycie charakteru urzędowego. Powiedziała, że nie chciała go wpuścić, a – skoro zaczął dobijać się siłą – został odparty przy użyciu kamieni. Do tego zdania przychylili się trybunowie plebejscy, wyrażając opinię, że edyl został odparty zgodnie z prawem i że do lokalu prostytutki nie godziło mu się przychodzić w wieńcu, czyli w celach rozrywkowych. Z treści dekretu można wysnuć pewne wnioski. Przede wszystkim prostytutka uznała, że może nie przyjąć klienta i – co bardziej znamienne – że w przypadku zastosowania przez niego siły ma prawo odpowiedzieć tym samym. Potwierdzili to trybunowie, stosując termin iure deiectus. Nawet meretrix mogła się zatem bronić w przypadku użycia w stosunku do niej siły. Pewną analogię może stanowić jedna z kontrowersji Seneki Retora (1,2), dotycząca westalki porwanej przez piratów, która została kupiona przez stręczyciela i prostytuowana. Przychodzących do siebie błagała o zapłatę mimo niewykonania usługi. Ponieważ nie mogła ubłagać żołnierza, który do niej przyszedł, zabiła go, kiedy użył wobec niej siły. Została oskarżona i uniewinniona, co Seneka umieścił w temacie ćwiczenia, nie poddając w wątpliwość. Nawet zatem zabicie natręta mieściło się w granicach dopuszczalnej obrony własnej meretrix. Zeszyty Prawnicze 13.4 / 2013 Od Redakcji Informacje dla autorów I. Zasady Publikacji w «Zeszytach Prawniczych» 1.Nadesłane materiały mogą mieć formę artykułu, komentarza, glosy, recenzji, sprawozdania oraz przeglądu ustawodawstwa, orzecznictwa i czasopism, a także edycji źródeł wraz z tłumaczeniem i komentarzem. 2.Materiały winny być sporządzone w wersji drukowanej wraz z zapisem elektronicznym w formacie edytora Microsoft Word. Redakcja nie zwraca nadesłanych materiałów i zastrzega sobie prawo wprowadzenia w nich zmian. 3.Autor podaje swoje imię, nazwisko oraz afiliację. 4.Do artykułu należy dołączyć streszczenie nie dłuższe niż ¾ strony (1200 znaków) w j. polskim i w j. angielskim wraz tytułem, oraz słowa kluczowe w języku polskim i angielskim, które nie powinny być powtórzeniem tytulu pracy. 5.Autor, przesyłając materiał do publikacji proszony jest o podanie swojego adresu do korespondencji (poczty tradycyjnej i elektronicznej) i kontaktu telefonicznego. 6.Autor otrzymuje w wersji papierowej materiał do korekty autorskiej. Brak zwrotu korekty autorskiej w wyznaczonym terminie oznacza akceptację wersji tekstu otrzymanego. 7.Redakcja nie płaci autorom za opublikowane materiały; przesyła jedynie egzemplarz zeszytu. 8.Autorzy proszeni są o podanie krótkiej noty biograficznej z następującymi danymi: imię i nazwisko, tytuł lub stopień naukowy oraz przynależność do ośrodka naukowego i specjalność, którą się zajmuje. 236 Informacje dla autorów [2] II. Zasady sporządzania przypisów w «Zeszytach Prawniczych» 1.Numeracja przypisów jest ciągła. 2.W tekście numer przypisu umieszcza się bez spacji po wyrazie, przed przecinkiem lub kropką kończącą zdanie, np. … system rezerwy1 został przyjęty po raz pierwszy w Kodeksie Napoleona2, a następnie w wielu innych krajach europejskich3. 3.Przypis jest traktowany jak zdanie, dlatego powinien zaczynać się wielką literą, a kończyć kropką. 4.Dzieło autora, które jest powoływane po raz pierwszy, należy cytować w następujący sposób: inicjał imienia z kropką, nazwisko kapitalikami, po przecinku tytuł dzieła kursywą, miejsce wydania i rok, strony, np. E. Gintowt, Rzymskie prawo prywatne w epoce postępowania legislacyjnego, Warszawa 1960, s. 89 i n.; kolejne wydanie należy zaznaczyć cyfrą w indeksie górnym po tytule, np. E. Gintowt, Rzymskie prawo prywatne w epoce postępowania legislacyjnego2, oprac. W. Wołodkiewicz, Warszawa 2005, s. 91. 5.Dzieło cytowane po raz pierwszy z czasopisma naukowego powinno zawierać w opisie, podobnie jak przy dziele zwartym: inicjał imienia, nazwisko kapitalikami, tytuł artykułu kursywą, tytuł czasopisma (w cudzysłowie «…»), cyframi arabskimi tom/ rocznik, kropka, numer/zeszyt, ukośnik, rok wydania, cytowane strony – np. A. Stępkowska, Ustanowienie posagu, «Zeszyty Prawnicze» 6.1/2006, s. 195; W. Wołodkiewicz, Tron i ołtarz, «Palestra» 53.3-4/2008, s. 120. 6.Tylko jedno dzieło (artykuł, książka) tego samego autora przywołane po raz kolejny powinno zawierać w opisie inicjał imienia, kropkę, nazwisko autora kapitalikami, skrót op. cit. w kursywie i numer strony oraz ewentualnie przypis – np. A. Stępkowska, op. cit., s. 204 przyp. 38. 7.Jeśli w tekście artykułu znajdą się obok siebie w kolejnych przypisach dwa odniesienia do jednej pozycji, należy stosować skrót „Tamże”, np.: przypis 1 – A. Stępkowska, Ustanowienie posagu…, s. 204; przypis 2 – Tamże, s. 212. [3] Informacje dla autorów 237 8.Jeśli w jednym dziele jest cytowanych kilka tekstów tego samego autora, należy w przypisach (dalszych, nie dotyczy to pierwszego przypisu z danej pozycji) wprowadzić jednoznaczny skrót tytułu, który zróżnicuje te pozycje, po nim trzykropek „…”, np. M. Kuryłowicz, Die ‘adoptio’im klassischen römischen Recht, Warszawa 1981, s. 121 i n.; M. Kuryłowicz, Prawo i obyczaje w starożytnym Rzymie, Warszawa 1994, s. 5 – w przypisach dalszych należy cytować (jeśli znajdą się w jednym przypisie): M. Kuryłowicz, Die ‘adoptio’…, s. 121 i n.; Tenże, Prawo i obyczaje…, s. 5; (jeśli w różnych) M. Kuryłowicz, Die ‘adoptio’…, s. 121 i n. oraz M. Kuryłowicz, Prawo i obyczaje…, s. 5. 9.Artykuł z publikacji zbiorowej powinien zawierać w opisie inicjał imienia autora, nazwisko kapitalikami, tytuł artykułu w kursywie, przecinek, a następnie [w:], tytuł publikacji zbiorowej w kursywie, redaktora/redaktorów kapitalikami, miejsce wydania i strony, np. A. Dębiński, Prawo rzymskie a systematyka prawa kanonicznego, [w:] ‘Leges sapere’. Studia i prace dedykowane Profesorowi Januszowi Sondlowi w pięćdziesiątą rocznicę pracy naukowej, red. W. Uruszczak, P. Święcicka, A. Kremer, Kraków 2008, s. 135 i n. 10. Artykuł z czasopisma lub gazety codziennej powinien zawierać w opisie inicjał imienia i nazwisko autora kapitalikami, tytuł artykułu w kursywie, tytuł periodyku (w cudzysłowie «…»), numer wydania i datę – J. Pcimski, Znowu korupcja w magistracie, «Wiadomości Policyjne» nr 223 z 3 listopada 2006 r. III. Zasady recenzowania czasopisma «Zeszyty Prawnicze» 1.Teksty nadsyłane do redacji są poddawane wstępnej ocenie przez redaktorów tematycznych. 2.Redakcja stosuje zasadę double blind review, zgodnie z którą recenzent i autor nie znają swoich tożsamości. 3.Do oceny każdego artykułu powołuje się dwóch recenzentów zewnętrznych, spoza jednostki (w przypadku tekstow w języku obcym co najmniej jeden z nich jest afiliowany w instytucji zagranicznej innej niż narodowość autora pracy). 238 Informacje dla autorów [4] 4.Redakcja, przekazując recenzentowi opis publikacji (tytuł, ilość znaków lub stron znormalizowanych) oraz streszczenie artykułu, prosi go o podjęcie, w określonym terminie, decyzji o przyjeciu lub odrzuceniu tekstu do recenzji. 5.Recenzenci są obowiązani w trakcie procesu recenzowania do poufności w opiniach na temat recenzowanego artykułu oraz niewykorzystywania zdobytej przy tej okazji wiedzy przed jego publikacją. 6.Redakcja, zlecając recenzję, przekazuje recenzentowi formularz recenzji, przy pomocy którego recenzent winien sporządzić recenzję. Recenzja musi kończyć się jednoznacznym wnioskiem co do dopuszczenia artykułu do publikacji lub jego odrzucenia. 7.Recenzent przekazuje sporządzoną recenzję Redakcji w postaci elektronicznej oraz w formie papierowej z odręcznym podpisem. 8.Redakcja nie przyjmuje recenzji niespełniajacych merytorycznych i formalnych wymagań, w tym recenzji zdawkowych, nieumotywowanych, pozbawionych logicznego powiazania między treścią a konkluzją, tj. recenzji zdecydowanie krytycznych, lecz z konkluzją pozytywną lub odwrotnie. 9.Uwagi recenzenta przekazywane są autorowi recenzowanego tekstu. Racjonalne i umotywowane konkluzje przedstawione w recenzji są dla niego wiążące. Ma on obowiązek uwzględnić zalecenia recenzentów i poprawić tekst. Recenzentom przysługuje prawo do powtórnej weryfikacji poprawionego tekstu. 10.W przypadku, gdy autor tekstu nie zgadza się z konkluzjami recenzenta, ma prawo do przedstawienia swojego stanowiska Redakcji. 11.Decyzję o publikacji tekstu podejmuje Redaktor Naczelny, po zasięgnięciu opiniu Kolegium Redakcyjnego i Rady Naukowej, na podstawie analizy uwag i konkluzji zawartych w recenzjach wraz z ewentualnymi odpowiedziami na nie autora tekstu i ostatecznej wersji tegoż tekstu dostarczonej przez autora. 12.Według przyjętego zwyczaju recenzje artykułów są sporządzane nieodpłatnie. Recenzenci otrzymują egzemplarz każdego zeszytu czasopisma. 13.Wykaz recenzentów jest zamieszczony na stronie internetowej czasopisma.