Zmierzą ciśnienie i zważą polskich uczniów

Transkrypt

Zmierzą ciśnienie i zważą polskich uczniów
Zmierzą ciśnienie i zważą polskich uczniów
Olga Szpunar
2008-02-26, ostatnia aktualizacja 2008-02-26 20:10
Jakie ciśnienie i jaką wagę powinien mieć polski uczeń? Nie wiadomo, bo jak dotąd
przykładano do niego... północnoamerykańskie normy. By ustalić wreszcie normy
krajowe, lekarze z Centrum Zdrowia Dziecka ruszyli z ciśnieniomierzami do szkół.
Przychodzą przed obiadem (ciśnienie najlepiej sprawdzać w godzinach rannych), zbierają
ankiety z podpisaną zgodą od wcześniej poinformowanych rodziców, zakasują rękawy
i zaczynają pomiary - praktyczną pomoc w realizacji programu opracowanego przez
specjalistów z Centrum Zdrowia Dziecka zadeklarowało 70 nefrologów z całego kraju.
Oprócz ciśnienia mierzą uczniom obwód pasa, klatki piersiowej, ważą ich. Dzięki temu przy
okazji powstanie pierwszy w Polsce kompletny (bo obejmujący wszystkie województwa,
miasto i wieś) raport o otyłości dzieci. Do tej pory - podobnie jak w przypadku ciśnienia lekarze przykładali do polskich uczniów ramy północnoamerykańskie.
Jak wygląda, nie jak się wydaje
- A Ameryka jest daleko. I ludzie żyją w niej inaczej niż w Polsce. Inaczej jedzą, inaczej
ważą, przede wszystkim bardzo wielu ma inny kolor skóry! A to wszystko wpływa na
ciśnienie. Dlatego przykładanie tamtejszych norm do polskich uczniów jest
nieporozumieniem - mówi dr Mieczysław Litwin, nefrolog z Centrum Zdrowia Dziecka.
A jednak pediatrzy, interniści i lekarze rodzinni te normy przykładają. Powód jest prosty.
Innych nie mają. W Polsce nigdy nie zrobiono badań, które pozwoliłby poznać i określić ramy
prawidłowego ciśnienia uczniów w wielu 6,5 do 18,5 lat. Na własną rękę robili to lekarze w
kilku województwach (np. mazowieckim, wielkopolskim), ale - jak mówi Litwin - to nie mogą
być reprezentatywne wyniki dla całego kraju.
- Tu chodzi o to, by wreszcie dowiedzieć się, jak polski uczeń wygląda, a nie jak się nam
wydaje, że powinien wyglądać - tłumaczy. - Chcemy sprawdzić, na ile jego ciśnienie i waga
zależą od tego, czy mieszka na wsi, czy w mieście, czy rodzice są zamożni, czy nie.
I określić prawidłowe ramy, które ze względu na te wszystkie czynniki mogą być inne niż te,
którymi się posługujemy. To będzie nieoceniona wiedza dla lekarzy - mówi Litwin.
Na razie pewne jest tylko to, że ciśnienie rośnie wraz z dzieckiem. I że nie chodzi tylko o jego
wiek, ale także wzrost i płeć. Przykładowo u siedmioletnich chłopców może się wahać od
110/77 do 119/77 (według danych powstałych po przebadaniu uczniów z Ameryki
Północnej).
Pieniądze na to by sprawdzić, czy w Polsce jest inaczej, dała Unia Europejska (pochodzą z
finansów przeznaczonych dla nowych państw członkowskich). Przebadanych ma zostać 15
tys. uczniów.
Złym się nie chce, dobrym też
W Małopolsce testom poddanych zostanie 38 szkół. Kraków już wystartował (w sumie
badanie zostanie przeprowadzone w pięciu szkołach). Nefrolodzy pojawili się w piątek w XV
Liceum Profilowanym. - Uczniowie grzecznie stawili się na badania - cieszy się dr Zbigniew
Kułaga odpowiedzialny za realizację projektu.
To ważne, bo nie wszystkie szkoły i wszyscy rodzice podchodzą poważnie do problemu. Najgorzej jest w szkołach uchodzących za złe, bo tam nikomu nic się nie chce, i w szkołach
uchodzących za najlepsze, bo tam mądralińscy uczniowie uważają, że są ponad takie akcje mówi Litwin. CZD ma też kłopoty z ankietami, o których wypełnienie prosi rodziców. Litwin: Pytamy w nich o status materialny, by sprawdzić, czy stopa życiowa ma wpływ na wysokość
ciśnienia. No i dostajemy ankiety pełne obraźliwych uwag i pytań, co nas to obchodzi. Jakby
rodzice nie rozumieli, że te badania mogą pomóc ich dzieciom.
Cała akcja nosi nazwę "Olaf" i jej pierwszy etap (badania w szkołach) ma się zakończyć w
grudniu 2008 r. Potem lekarze zabiorą się za wyciąganie wniosków i opracowanie polskich
norm. Patronat nad badaniami objęło Ministerstwo Edukacji.
Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków