Przekręt jak Pałac [podpis] Paweł Kwaśniewski
Transkrypt
Przekręt jak Pałac [podpis] Paweł Kwaśniewski
Przekręt jak Pałac [podpis] Paweł Kwaśniewski; współpraca Iwona Szpala Gazeta Wyborcza nr 112, wydanie z dnia 15/05/1996 KRAJ, str. 4 Działalność byłego dyrektora Pałacu Kultury i Nauki bada prokurator Księgowość poza kontrolą, wycieczki na koszt miasta i nie znane magistratowi konto bankowe znaleźli kontrolerzy badający cztery lata działalności Waldemara S. - dyrektora Zarządu Pałacu Kultury i Nauki. Od kilku miesięcy inspektorzy z Zespołu Kontroli Wewnętrznej Urzędu Miasta Warszawy studiują dokumenty Zarządu Pałacu. A prokurator obłożony tomami kodeksu karnego, wykroczeń, ustawy karnej skarbowej i o działalności gospodarczej bada działalność byłego dyrektora PKiN Waldemara S. i jego głównego księgowego. - Nie ma się czemu dziwić - mówi jeden z pracowników warszawskiego Ratusza. - W Zarządzie Pałacu Kultury i Nauki nie istniały praktycznie żadne procedury formalnego obiegu dokumentów. Wpływy i wydatki można było księgować, rozliczać i ukrywać w dowolny sposób. Waldemar S. był p.o. dyrektorem, a potem dyrektorem Zarządu PKiN od października 1990 do marca 1995 r. Gdy przyszedł na stanowisko, Pałac - i jego zarząd - zmienił właściciela: dotąd zakład państwowy, został własnością samorządu terytorialnego (wciąż jest jednak zakładem budżetowym miasta, co oznacza, że dochody z działalności PKiN powinny wpływać do Ratusza). Dżentelmenów spór o fakty Waldemar S., który po rozstaniu z Pałacem piastuje funkcję dyrektora warszawskiego II Oddziału TUiR Warta, niechętnie rozmawia o pałacowej przeszłości: - Mamy z prezydentem Marcinem Święcickim dżentelmeńską umowę o zachowaniu jak najdalej idącej wstrzemięźliwości w wypowiadaniu się o przyczynach mojej rezygnacji. Prezydent Marcin Święcicki kategorycznie zaprzecza, by wiązały go z dyrektorem S. jakiekolwiek dżentelmeńskie umowy. Waldemar S. sugeruje, że przyczyną jego odejścia mogły być konflikty personalne. To właśnie S., jako członek rady nadzorczej Warty, głosował za odwołaniem Wojtyńskiego z funkcji prezesa tej spółki. Dzielą ich też poglądy polityczne - wiceprezydent Andrzej Wojtyński jest działaczem Unii Wolności. - Ja się nie odżegnuję od mojej przeszłości, nie jestem farbowanym lisem - mówi S. - Nie ukrywam, że zwalczałem "Solidarność". Ale za mojej kadencji Pałac zaczął zarabiać na siebie. Nie myli się ten, kto nic nie robi. Pekin zwiedza Amerykę W styczniu 1995 r. Biuro Zarządu Miasta doniosło też prokuratorowi, że Zarząd PKiN nie zapłacił podatku dochodowego. Jest winien fiskusowi 80 mld starych złotych. W styczniu też prezydent Święcicki polecił kontrolerom zbadanie wyjazdów zagranicznych kadry kierowniczej Zarządu PKiN. Okazało się, że w 1991 r. wydatki na podróże zagraniczne przekroczyły plan o 1436 proc., rok i dwa lata później o ponad 220 proc., a w 1994 r. - o 460 proc. Wyjazdy dyrektora pochłonęły między 20 a 66 proc. rocznych kosztów delegacji zagranicznych. Wiadomo nam, że kontrolerzy zakwestionowali część tych podróży ze względu na uchybienia formalne, brak poleceń służbowych, nie uprawnione wydatki wliczane w ciężar delegacji, delegowanie osób nie będących pracownikami Zarządu PKiN itp. W sumie straty z tytułu podróży oszacowano na ok. 52 miliardy starych złotych. Olbrzymia część tej kwoty (32 mld zł) to organizacja i koszty utrzymania wystawy pt. "Warszawa miasto spotkań". Według scenariusza przygotowanego przez znanego podróżnika Olgierda Budrewicza, a zaakceptowanego przez dyr. Waldemara S., miała to być wystawa promująca Warszawę jako miasto kongresowe. Jednak Zarząd PKiN (będący zakładem budżetowym) nie jest wpisany na listę komunalnych instytucji kultury i tym samym nie ma uprawnień do organizacji takich wystaw. Tym bardziej że na wystawie promowano nie tylko PKiN, ale i inne obiekty będące dla niego konkurencją w organizacji targów i imprez międzynarodowych. Przygotowanie i zagraniczną obsługę wystawy zlecano Pracowniom Sztuk Plastycznych, przy czym kontrakty te pozwalały firmie na obciążanie Zarządu PKiN praktycznie nie kontrolowanymi kosztami wyjazdów zagranicznych. A mimo to dyrektor delegował swoich pracowników i siebie do pilnowania wystawy np. w USA. W 1994 r. Waldemar S. i dwóch innych urzędników udało się w tym celu do Nowego Jorku. Jak wynika z rachunków hotelowych, samolotowych oraz z agencji wynajmującej samochody, panowie odwiedzili także Los Angeles, San Francisco, San Diego, Seattle, Cincinatti, Rochester. Dochodziło i do takich sytuacji, że na poleceniu wyjazdu służbowego dla jednego z wiceprezydentów Warszawy figuruje podpis dyrektora S., czyli podwładnego wiceprezydenta, a przelot Budrewicza na trasie Sao Paulo-Brasilia-Sao Paulo był zaksięgowany jako reklama. Dysponujemy także listą nazwisk urzędników magistratu, którzy mieli opłacone podróże zagraniczne przez Zarząd PKiN, co wiązało się często z pobieraniem podwójnych diet (z Pałacu i Ratusza). Jedna z urzędniczek powiedziała: - Te wyjazdy to było nic innego, jak finansowa gratyfikacja kadry kierowniczej Ratusza. W takich wyprawach na koszt Zarządu PKiN dwukrotnie (do Wiednia i Hamburga) uczestniczyła także żona dyrektora S. Poproszony o komentarz prezydent Warszawy Marcin Święcicki powiedział: - Apeluję o wstrzemięźliwość. Z naszych informacji wynika także, że dyrektor S. używał służbowej karty kredytowej visa do celów prywatnych (m.in. rozmowy telefoniczne, rachunki w restauracjach, czego zabrania nasze prawo) i nie zwracając tych kwot do kasy Zarządu PKiN rozliczał je jako koszty delegacji. Karta ta została także użyta jesienią 1994 r. w Turcji, gdy oficjalnie wizyta dyrektora skończyła się tydzień wcześniej. Pekin w szarej strefie Na początku 1991 r. dyrektor S. został pełnomocnikiem prezydenta miasta stołecznego Warszawy Stanisława Wyganowskiego oraz burmistrza gminy-dzielnicy Warszawa-Śródmieście Jana Rutkiewicza. W ich imieniu miał zorganizować targowisko na terenie przyległym do Pałacu. Targowisko to znany dziś kwartał "szczęk" między Alejami Jerozolimskimi a Pałacem. Zdzisław Ciszek, reprezentujący Stowarzyszenie Kupców i Gastronomów "Plac Defilad": - Nam się z dyrektorem S. nieźle układało. Liczył się honor i słowo. Uzgodnień przeważnie nie spisywaliśmy na papierze. Pieniądze za nasze "szczęki" szły na konto Pałacu. Konto to jednak tylko w nazwie należało do Pałacu. Ponieważ nie figurowało w rejestrze rachunków bankowych Zarządu PKiN, wpływy z targowiska pozostawały poza kontrolą pałacowej księgowości, a w konsekwencji także Urzędu Miasta. W świetle prawa Waldemar S. jako pełnomocnik prowadził nie zarejestrowaną działalność gospodarczą jako osoba fizyczna. Oznacza to, że pieniądze za opłaty targowe trafiały do "szarej strefy". Waldemar S. jest prawnikiem. Pionierzy samorządności? Lech Pruchno-Wróblewski, wiceprzewodniczący komisji skarbu w Radzie Warszawy, mówi: Wokół sprawy panuje dziwna cisza. Już dwukrotnie żądałem dokumentów kontroli Zarządu PKiN. Dwukrotnie mi odmówiono. Jeden z kontrolerów powiedział mi wprost, że czego się nie dotknie w Pałacu, to śmierdzi kryminałem. Marcin Święcicki: - Nie mogę służyć informacjami, bowiem w sprawie dyrektora S. i jego głównego księgowego toczy się postępowanie prokuratorskie. Dyrektor Waldemar S. nie chce rozmawiać o zarządzaniu Pałacem: - Nie zależy mi na sławie. Zamiast odpowiedzieć na nasze pytania, przefaksował 11 tez o dynamicznym rozwoju Pałacu Kultury i Nauki pod jego kierownictwem. Opatrzył je komentarzem, że wyniki kontroli są tendencyjne, a on sam jest celem nienawiści i mściwości "niejakiego pana W." Dlaczego nikt nie skontrolował Zarządu Pałacu przez cztery lata działalności byłego dyrektora? Marcin Święcicki: - Pewne niedociągnięcia można radnym poprzedniej kadencji wybaczyć. Wszak byli pionierami samorządności. Żeby w przyszłości nie zdarzały się podobne historie, poszerzamy zespół inspektorów. A w sprawie byłego Zarządu PKiN doniesienie do prokuratury nie wstrzymało naszej kontroli. Nasi inspektorzy wyjaśnią sprawę do końca. Inspektor Konrad Tomaszewski odmówił nam jakichkolwiek komentarzy. Z naszych informacji wynika, że w tym tygodniu nie widziano inspektorów w Pałacu. Paweł Kwaśniewski; współpraca Iwona Szpala RP-DGW Tekst pochodzi z Internetowego Archiwum Gazety Wyborczej. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez odrębnej zgody Wydawcy zabronione. © Archiwum GW 1998,2002,2004