Nr 2 - IT Cup

Transkrypt

Nr 2 - IT Cup
GAZETA
4
Szaleństwa
przy Strefie
Silnych Wiatrów
REGATOWA
Puchar ITCup
w rękach TP S.A.
Po całym dniu zmagań regatowych żeglarze
w końcu mogli odpocząć. Przy piwku, dobrej muzyce i w końcu bezdeszczowej, ale i bezwietrznej
pogodzie zażywali upragnionego relaksu.
Tradycyjnie już cała impreza
rozpoczęła się od kolacji. Od
obiadu upłynęło już kilka
dobrych godzin,
a druga tura wyścigów była
raczej wymagająca. Dużą popularnością cieszyły się więc
nie tylko potrawy z grilla, ale
Nr 2 Niedziela 07.06.2009
i wędzone rybki, jakże tradycyjne dla Mazur.
Widać było, że zmagania
nadwątliły znacząco siły
ekip regatowych. Mimo
że stawili się tłumniej, niż
dzień wcześniej, nieco więcej czasu potrzebowali, żeby
się rozkręcić. Podczas występu Andrzeja Koryckiego
i Dominiki Żukowskiej
uczestnicy imprezy postawili
na odpoczynek i bursztynowy browar.
Tak wzmocnieni mogli przystąpić do szaleństw na parkiecie. Kiedy na scenę wyszli
panowie ze „Strefy Silnych
Wiatrów” publiczność ożyła.
Początkowo nieśmiało kilka
osób podskakiwało w rytm
rockowych szant. Nie trzeba
było długo czekać by parkiet
zapełnił się szalejącym tłumem, a wokalista wyczerpawszy cały swój repertuar
zaczął śpiewać covery. Najciekawsze wydawało się jednak wykonanie popularnej
piosenki „Na Mazury...”.
Okazało się, że śpiewana
głębokim gardłowym głosem
jest jeszcze ciekawsza niż
oryginał.
2
Niepewny start:
kilkuminutowe
odroczenie
3
Żeglarze pokonali deszcz
Drugi dzień regat upłynął pod znakiem deszczu i zimna. Wiatru znowu
było jak na lekarstwo, ale sędziowie podjęli decyzję o przeprowadzeniu
obu zaplanowanych wyścigów. Zespoły więc chcąc nie chcąc zapakowały się do łódek, rozłożyły maszty i wypłynęły na Jezioro Mikołajskie.
Niewątpliwie nie najlepsze
warunki pogodowe wpłynęły
na kondycję zawodników,
a więc i decyzje przez nich
podejmowane. W poszukiwaniu wiatru nieraz albo nerwowo przebierali foki, albo
starali się nie „gotować”
i czekać, aż przyjdzie szkwał.
Efekty były różne.
W pierwszym wyścigu Telekomunikacja Polska S.A. już
Od rana siąpił deszcz i brakowało wiatru. Załogi nie były
do końca przekonane, czy
w ogóle do wyścigów dojdzie.
Sędziowie zdecydowali, że
warunki nie są najgorsze, jednak kiedy wszystkie ekipy wypłynęły na jezioro, regaty
odroczono, co zostało ogłoszone podwójnym uderzeniem
w dzwon. Początkowo nie
wiadomo było, ile to potrwa.
Jak nas poinformował pan
Henio na niektórych zawodach bywało, że załogi czekały
nawet kilka godzin. Na szczęście już po kilku minutach
zawodnicy usłyszeli jedno
uderzenie, które oznaczało, że
mają się przygotować do łapania wiatru.
Okiem regatowego fotoreportera
Ciasny i zatłoczony zakręt.
Zimno, mokro, nerwowo... daleko jeszcze do tej mety...?
przy okrążaniu górnej boi
znacząco odpłynęła od przeciwników. Choć by tego dokonać musiała wykonać tzw.
złotą kolebkę, czyli bujnięcie
łódką. To im pomogło wyrwać się z poduszki, na której się zatrzymali. Podobny
manewr wykonała załoga
PWPW S.A. Niestety w przypadku tych drugich pomogło
to jedynie na chwilę – tuż po
okrążeniu boi... zatrzymali się
i nijak nie mogli popłynąć.
Według pana Henia, czyli
naszego regatowego komentatora wiele załóg w pierwszym wyścigu skuteczniej
żeglowała, ponieważ dużo lepiej siedziała na swoich
Omegach.
Dalsza część zmagań była
równie ciekawa. Poza bezkonkurencyjnym TP S.A.
i podążającym jego śladem
PWPW, zacięta walka toczyła
się o trzecie miejsce. Na
prowadzenie wysuwały się na
przemian zespoły Asseco Poland S.A. (Piotr Chylarecki)
i GTS Energis (Andrzej
Czarnowski). Jednak ta
pierwsza drużyna lepiej wybrała fok przy boi i płynnie
wyprzedziła swoich konkurentów.
W drugim wyścigu na prowadzenie wyszła już
na samym starcie Telekomunikacja Polska. Przy
czym wszystkie załogi nie
mogły narzekać na niedobór wiatru. Wyścig był
krótki, szybki i treściwy.
O drugie miejsce ponownie
walczyło Asseco Piotra
Chylareckiego, ale tym
razem z PWPW S.A. (Jarosław Gawrysiak)
i NASK (Jacek Terpiłowski). Ten ostatni walczył
o utrzymanie drugiej pozycji nie tylko w tym wyścigu, ale i w klasyfikacji
końcowej. Nie udało mu się
i metę jako druga przekroczyła załoga Asseco, przed
Papierami Wartościowymi.
Pan Andrzej –
doświadczony
żeglarz
Dzięki uprzejmości kapitanatu
mogliśmy obserwować zawody
z motorówki krążącej po jeziorze. Naszym przewodnikiem po
tajnikach żeglarstwa był Andrzej
Nowicki, Polak, który jako
pierwszy zdobył mistrzostwo
świata w regatach w 1966
roku. Ze swadą, ale i pełnym
zawodowstwem objaśniał nam
dobre i złe decyzje zawodników.
- Takich błędów nie popełnia
się podczas profesjonalnych
regat - opowiada - ale dzięki
temu, tutaj jest wszystko możliwe i można przeskoczyć nawet
o kilka pozycji na jednym
zwrocie. I trzeba mu przyznać
rację – przetasowania na jeziorze, zaskakiwały czasem każdego widza.

Podobne dokumenty