Kult Marii IV

Transkrypt

Kult Marii IV
Zwiastun nr 6, 15 marca 1992
Matka Boża
Nie jest to tytuł biblijny, w Piśmie Świętym mówi się tylko o “matce Jezusa” (Dz. Ap. 1,12).
Określenie “matka Boża” pojawiło się najpierw w pobożności ludowej (około III wieku),
potem w dziełach teologów chrześcijańskich w Egipcie (Atanazjusz, Orygenes). Powstaje
pytanie: – kiedy tytuł ten wszedł do dogmatów Kościoła? Nauka chrześcijańska zaczęła się
ustalać od IV wieku po Chr., po legalizacji chrześcijaństwa przez cesarza Konstantyna
Wielkiego (313 r.). Trudnym problemem okazało się sformułowanie dogmatu o istocie
Chrystusa. Kim jest Chrystus? Był On prawdziwym człowiekiem, który urodził się i umarł, a
także prawdziwym Bogiem (Słowo, Logos – po grecku: Słowo; por. Ew. Jana 1,1–14).
Dogmat chrystologiczny kształtował się w dramatycznych okolicznościach. Na I soborze
Kościoła w małoazjatyckiej Nicei (r. 325) potępiono Ariusza, który kwestionował pełną
boskość Słowa tj. Logosu, twierdząc, że był On boską istotą, ale był stworzony, miał swój
początek. Symbol nicejski, w którym sformułowano stanowisko Kościoła w tej sprawie, nic
nie mówi o Marii.
W roku 381 zwołano do Konstantynopola II sobór, który potępił tezę Syryjczyka
Apolinarego, kwestionującego pełne człowieczeństwo Chrystusa. Wtedy to, mówiąc o
narodzeniu Pańskim, po raz pierwszy wprowadzono do symbolu kościelnego imię Marii
Panny, na dowód, że Chrystus się urodził. Tekst Konstantynopolitańskiego Wyznania Wiary
znajduje się w naszym “Śpiewniku kościelnym”.
W dalszych dziejach zarysowały się w Kościele dwa kierunki: szkoła antiocheńska (Azja
Mniejsza) i aleksandryjska (Egipt). Przedstawicielami pierwszej byli wybitni teolodzy –
Teodor z Mopsuestii, Jan Chryzostom (“Złotousty” kaznodzieja w Konstantynopolu) i
Nestoriusz. Żaden z nich nie wątpił w jedność istoty Syna i Ojca (Ew. Jana 1,1–14) i w to, że
Bóg uniżając się, przyjął postać człowieka (Ew. Jana 1,14; Filip. 2,7). Przez narodzenie
Jezusa nastąpiło połączenie natury boskiej i ludzkiej. Lecz jakie są wzajemne relacje tych
dwu natur? Zdaniem szkoły antiocheńskiej doskonała natura Boska zjednoczyła się w
Chrystusie z doskonałą naturą ludzką w ten sposób, że człowiek Jezus jest dla Słowa
(Logosu) tym, czym jest płaszcz dla ciała. W tej sytuacji Maria tylko w przenośni może się
nazywać Matką Bożą. Teodor w Mopsuestii głosił, iż Maria urodziła Jezusa, ale nie urodziła
Słowa (Logosu), gdyż ono jest wieczne. Ostatecznie, przyjmując, że Bóg w szczególny
sposób jest w Chrystusie, można o Marii w sposób obrazowy powiedzieć, że jest Matką Bożą,
lecz cielesna istota, którą Maria narodziła nie jest Bogiem, lecz świątynią, w której mieszka
Bóg.
Gdy w roku 428 Nestoriusz został patriarchą Konstantynopola, istniał wśród chrześcijan
podział – jedni widzieli w Marii Matkę Bożą, inni matkę Jezusową. Nestoriusz stanął na
stanowisku, że Chrystus ma dwie natury, ale nie zmieszane ze sobą. W Chrystusie doszło do
hipostatycznej jedności – konkretnej formy istnienia Boga w Słowie (Logosie) z
człowieczeństwem Jezusa.
Jest to jedność osobowego Logosu z osobowym człowiekiem – Jezusem. Każdy z nich
pozostał sobą, zachował swoje właściwości – Bóg (Logos, Słowo) jest wieczny, nie rodzi się
ani nie umiera, natomiast człowiek Jezus, zachowując swoje właściwości, rodzi się i umiera.
W tej sytuacji Maria nie jest Matką Bożą, gdyż Bóg jest wieczny i nie ma matki, lecz jest ona
Matką Jezusową. Termin “matka” może być użyty tylko w przenośni, obrazowo.
Przeciwko tezie Nestoriusza ostro wystąpił patriarcha Aleksandrii – Cyryl. Sprzeciwił się on
twierdzeniu, że Jezus jest tylko “mieszkaniem” Słowa (Logosu). Poglądy Cyryla miały
zabarwienie mistyczne i głosił on naukę o fizycznej (nie hipostatycznej) jedności Słowa z
człowiekiem. Obie natury były przed zjednoczeniem niezależne, potem jednak powstała jedna
zmieszana natura ucieleśnionego Słowa (Logosu). Właściwości obu natur stały się
wymienialne (communicatio idiomatum). W ten sposób można powiedzieć, że Bóg cierpiał, a
Maria jest Matką Bożą istotnie, a nie w przenośni.
Cyryl bardzo ostro wystąpił przeciwko Nestoriuszowi, wystosował do niego liczne pisma i
sformułował 12 tez, w których obłożył Nestoriusza klątwą. Masy kościelne, a zwłaszcza
liczne szeregi mnichów koptyjskich poparły Cyryla.
Celem zażegnania sporu cesarz Teodozjusz zwołał sobór do Efezu (r. 431). Wybór miejsca
był bardzo niekorzystny dla Nestoriusza. W Efezie bowiem znajdował się domniemany grób
ap. Jana i Marii Matki Jezusowej. W mieście panował bowiem rozwinięty kult Marii Panny.
Mieszkańcy miasta stanęli więc zdecydowanie w obronie Marii jako Matki Bożej. Sobór miał
się zebrać w święto Zesłania Ducha Świętego. W określonym terminie przybyło około 200
delegatów Cyryla. Delegaci Nestoriusza spóźnili się z powodu przeszkód w podróży.
Również spóźnił się reprezentant papieża. Cyryl nie czekając na przybycie wszystkich
uczestników soboru, otworzył sobór wbrew woli cesarza i 68 biskupów. Usunął
przedstawicieli Teodozjusza, ekskomunikował Nestoriusza i pozbawił go godności patriarchy.
Wieczorem całe miasto świętowało w triumfalnym pochodzie z pochodniami obronę czci
Matki Bożej.
W dwa lata później (r.433) ogłoszono symbol kościelny w duchu zasad aleksandryjskich.
Nestoriusz został znieważony, kto nie podpisał aktu soborowego miał być wygnany poza
granicę perską. Następcą zmarłego w roku 444 Cyryla został Dioskur, z natury despota.
Zwołał on w roku 449 synod, znów do Efezu. Tam potępiono jeszcze raz zwolenników
Nestoriusza. Doszło do gwałtownego tumultu. Wojsko osłaniało brutalne poczynania
Dioskura. Był to tzw. “synod rozbójniczy”. Papież Leon Wielki wysłał do Flawiana list
dogmatyczny, lecz jego trzech wysłanników nie dopuszczono na synodzie do głosu. Flawian,
patriarcha Konstantynopola wkrótce zmarł.
Leon, choć ciężko chory, usiłował odegrać rolę pośrednika. Na rękę był mu układ sił
politycznych w Konstantynopolu. Pulcheria, siostra cesarza Teodozjusza II dążyła do
kontaktu z Rzymem. W roku 451 cesarz zwołał sobór ekumeniczny do Chalcedonu. Dioskur
bronił tezy Cyryla o jednej naturze Chrystusa (monofizytyzm), sobór jednak tę doktrynę
odrzucił. Podstawową rolę na soborze odegrał wspomniany list Leona Wielkiego, biskupa
Rzymu. Sobór przyjął tzw. “symbol chalcedoński”. Potępiono tezę aleksandryjską o jednej
naturze Chrystusa. Przyjęto, iż w Chrystusie jest prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek.
Zachowuje On jedność istoty z Ojcem i jedność istoty z ludzkością, we wszystkim nam jest
równy oprócz grzechu, przed wiekami spłodzony z Boga, a dla naszego zbawienia narodzony
z Marii Panny, Bogarodzicy (!). Wierzymy w jednego Chrystusa, Syna, Pana,
Jednorodzonego, którego poznajemy w dwu naturach nie zmieszanych, lecz też nie
rozdzielonych, w którym po zjednoczeniu natur nie doszło do zatarcia różnic, przeciwnie,
zachowano ich właściwości w jednej osobie, w jednej “hipostazie”. – Oto skrót listu Leona
Wielkiego. Odrzucono więc tezy Cyryla i Dioskura, symbol zbliża się wyraźnie do tezy
Nestoriusza. Nie cofnięto na niego klątwy ze względów kościelno–politycznych. Przyjęto
tedy tezę, iż w Chrystusie są dwie natury w jednej osobie, pominięto natomiast określenie
nestoriańskie, iż ludzka natura jest “mieszkaniem” lub “świątynią” dla “Słowa”. Warto jednak
zaznaczyć, że obecnie, po 15 wiekach istnieje tendencja do rehabilitacji Nestoriusza.
Szczególnie interesuje nas w symbolu sformułowanie dotyczące Marii. Maria Panna jest
według ciała matką Słowa, które stało się ciałem i to w tej mierze w jakiej stało się Ono
człowiekiem, ponieważ zaś Chrystus jest według ducha Synem Boga Ojca, nie jest ona matką
Bóstwa jako takiego, lecz hipostazy (szczególnej postaci) Słowa (Logosu). Maria nie jest
matką Słowa jako takiego, gdyż Słowo (Logos) nie ma matki, lecz hipostazy Słowa, które
stało się ciałem i może mieć matkę. Maria jest matką ucieleśnionego Słowa o tyle, o ile ono
stało się człowiekiem, gdyż muszą być zachowane właściwości obu natur i nie można
powiedzieć o Chrystusie w tej mierze, w jakiej jest On człowiekiem, tego co jest Jego
własnością jako Boga. Lecz ze względu na unię hipostatyczną, ponieważ mamy tylko jednego
Chrystusa, można powiedzieć, mając w pamięci powyższe zastrzeżenia, że matka Chrystusa
jest matką Bożą. Jest to paradoksem wiary. W tym sensie Kościół V wieku przyjął dla Marii
tytuł “Matka Boża”. Jest to więc pewna finezja teologiczna.
Można jednak powiedzieć, że w popularnej pobożności dnia dzisiejszego sprawa ta znacznie
jest uproszczona i przeciętny wyznawca kultu maryjnego nie zdaje sobie sprawy z finezji jaka
jest istotnie związana z tym tytułem, tym bardziej, że w ciągu 15 wieków przypisano Marii
jeszcze inne tytuły, jak “Wniebowzięta”, “Królowa Niebios”, a nawet “Współzbawicielka”.
Może uda mi się w przyszłości przedstawić ten rozwój mariologii.
Ks. Tadeusz Wojak