CZY WOLNY RYNEK JEST SPRAWIEDLIWY?
Transkrypt
CZY WOLNY RYNEK JEST SPRAWIEDLIWY?
CZY WOLNY RYNEK JEST SPRAWIEDLIWY? Michał Araszkiewicz Wprowadzenie Postawione pytanie jest bez wątpienia niejednoznaczne. Domaga się bowiem dokładniejszego określenia, co mamy rozumieć przez „wolny rynek”, a przede wszystkim, z punktu widzenia jakiej koncepcji sprawiedliwości mamy go oceniać. Pytanie to jest również kontrowersyj- 18 ne, ponieważ kwestionując wolny rynek z pewnego punktu widzenia, zdajemy się dopuszczać ewentualną akceptację jakiejś radykalnie przeciwstawnej możliwości, a więc gospodarki czysto nakazowej. Pierwsze poruszone tu zagadnienie – dotyczące znaczenia używanych terminów – jest niewątpliwie zasadne: rozpatrując powyższe pytanie, trzeba w szczególności doprecyzować pojęcie sprawiedliwości, jakiego używamy. Należy przy tym pamiętać, że teoretyczne modele sprawiedliwości są często mocno oderwane od rzeczywistości. Celem tego krótkiego eseju nie jest budowanie zrębów jakiejś nowej koncepcji sprawiedliwości czy dokładna analiza koncepcji istniejących, ale raczej próba sformułowania warunków odpowiedzi – a ostatecznie i samej odpowiedzi – na tytułowe pytanie, zainspirowana pew- nymi zachodzącymi współcześnie stanami rzeczy. Owe stany rzeczy to: trwający od kilku miesięcy kryzys gospodarczy oraz kształt Kryzys, który pozbawił tysiące Amerykanów oszczędności, a którego skutki daje się również odczuć w Europie, każe na nowo postawić pytanie o granice i charakter interwencji państwa w działalność rynków finansowych. i funkcjonowanie tak zwanej opieki socjalnej. Nie ulega wątpliwości, że wspomniany kryzys, który pozbawił tysiące Amerykanów oszczędności, a którego skutki daje się również odczuć w Europie, każe na nowo postawić pytanie o granice i charakter interwencji państwa w działalność rynków finansowych. Z kolei kwestia zakresu i kształtu pomocy socjalnej to jeden z najistotniejszych problemów gospodarczych Europy, przy czym można go rozpatrywać z kilku różnych perspektyw, z których szczególnie interesująca wydaje się analiza kosztów owej pomocy w zestawieniu z jej efektami. Czy reguły, jakimi kierują się rynki finansowe, mogą zostać ocenione jako spra- wiedliwe? Szerzej, czy funkcjonowanie w społeczeństwie takich podmiotów jak wielkie międzynarodowe korporacje jest usprawiedliwione? Jak uzasadnić pewne szczególne przywileje takich podmiotów? Czy drastyczna redystrybucja dóbr, spowodowana przez działanie takich podmiotów (plany ratunkowe), może być uzasadniona z punktu widzenia pewnej koncepcji sprawiedliwości? Jak uzasadnić redystrybucję dóbr wynikającą z programów pomocy społecznej? Są to niewątpliwie interesujące pytania i, chociaż każde z nich obrosło bogatą literaturą przedmiotu, warto je rozważać na nowo, w szczególności w zmienionych okolicznościach faktycznych. Taki jest też cel niniejszego eseju. Porządek rozważań jest następujący. Wychodząc z założenia, że w systemach etyki indywidualistycznej1 wartością szczególnie podkreślaną musi być wolność jednostki, jako podstawowe narzędzie analizy omawianych problemów stosuję teorię sprawiedliwości Roberta Nozicka2. Jest jasne, że przywołany autor odpowiedziałby na tytułowe pytanie zdecydowanie pozytywnie, poczyniwszy pewne zastrzeżenia dotyczące znaczenia stosowanych terminów. W pierwszej części opracowania następuje zatem przypomnienie podstawowych tez teorii Nozicka, wraz ze sformułowanymi przez niego argumentami krytycznymi przeciwko redystrybucji dóbr. W częściach dalszych nastąpi analiza dwóch szczególnie nas interesujących kontekstów: rynków finansowych oraz pomocy społecznej. W zakończeniu postaram się zaproponować pewne warunki udzielenia odpowiedzi na pytanie tytułowe oraz pewne warianty samej odpowiedzi. Teoria sprawiedliwości Roberta Nozicka Robert Nozick dzieli teorie sprawiedliwości dystrybucyjnej według kilku kryteriów. Szczególnie istotną rolę odgrywają podziały na teorie historystyczne oraz niehistorystyczne z jednej strony, oraz na schematyczne i nieschematyczne z drugiej. W teoriach historystycznych to, czy dystrybucja jest sprawiedliwa, zależy od tego, jak do niej doszło. Teorie niehistorystyczne, zwane również teleologicznymi, ignorują historyczny aspekt nabycia pewnych udziałów czy uprawnień, a zwracają uwagę jedynie na strukturalne aspekty dystrybucji w chwili bieżącej. Z kolei dystrybucja ma charakter schematyczny, jeżeli ma zmieniać się odpowiednio do pewnego – zgódźmy się tu na pewne uproszczenie – wymiaru naturalnego. Schematyczne formuły sprawiedliwości przybierają zatem kształt „od/dla każdego według jego...”, gdzie w puste miejsce mogą być podstawione bardzo zróżnicowane sformułowania; w szczególności mogą one mieć charakter historystyczny (na przykład: „każdemu według jego zasług”), ale także niehistorystyczny („każdemu według jego ilorazu inteligencji”)3. Oryginalna koncepcja Nozicka, zwana przez niego koncepcją legalistyczną, jest koncepcją historystyczną oraz nieschematyczną. Sprowadza się ona do trzech następujących formuł: 1. Osoba, która nabywa udział w sposób zgodny z zasadą sprawiedliwości nabywania, jest uprawniona do posiadania tego udziału. Impressje 19 20 2. Osoba, która w sposób zgodny z zasadą sprawiedliwości transferu nabywa udział od kogoś, kto jest uprawniony do posiadania tego udziału, jest uprawniona do posiadania tego udziału. 3. Nikt nie jest uprawniony do posiadania udziału z wyjątkiem tych, którzy weszli w jego posiadanie na mocy (wielokrot- charakter sprawiedliwości. Oczywiście, Nozick precyzuje swoją koncepcję, ale warto w tym miejscu zauważyć, że zaproponowany przez niego schemat mógłby być konkretyzowany również na inne sposoby. W jaki sposób Nozick konkretyzuje swoją koncepcję? Punktem wyjścia dlań jest wolność jednostki i wynikający z niej nego) zastosowania zasad 1 i 24. Nozick jest świadomy faktu, że w rzeczywistości może się zdarzyć, że pewna osoba nabędzie udział z pogwałceniem powyżej sformułowanych zasad. Ostatecznie, koncepcja ta musi zostać uzupełniona o pewną formułę sprawiedliwości naprawczej, umożliwiającą zniweczenie skutków nabycia udziałów w sposób sprzeczny z zasadami sprawiedliwości5. Autor jest świadom trudności, jakie musi napotkać próba odpowiedniego sformułowania zasady sprawiedliwości naprawczej, ale z oczywistych względów musi być ona uwzględniona w teorii sprawiedliwości. Zdaniem Nozicka powyższe sformułowania, wraz z formułą sprawiedliwości komutatywnej, wyczerpują zagadnienie sprawiedliwości. Oczywiście, prowadzi to do rozmaitych pytań i wątpliwości. Po pierwsze, łatwo zauważyć, że zasady sformułowane przez Nozicka mają charakter czysto formalny (proceduralny). Można z łatwością skonkretyzować jego koncepcję, na przykład podstawiając pod wyrażenie „zasada sprawiedliwości” dowolną formułę schematyczną. W swoim ogólnym sformułowaniu teoria Nozicka jest zatem raczej schematem teorii sprawiedliwości, a nie konkretną teorią, schematem akcentującym historystyczny postulat państwa minimalnego6. Wolne jednostki, działając na wolnym rynku, wytwarzają towary i usługi, a następnie dokonują ich wymiany po kursach dyktowanych przez rynek. W ten sposób dokonuje się dystrybucja dóbr. Powstaje w tym miejscu interesujące pytanie, w jaki sposób tak dokonanej dystrybucji można zarzucić, że jest niesprawiedliwa, przy założeniu, że wytwarzanie dóbr i ich wymiana nie naruszyły zasad sprawiedliwości? Innymi słowy, w jaki sposób uzasadnić redystrybucję Wolne jednostki, działając na wolnym rynku, wytwarzają towary i usługi, a następnie dokonują ich wymiany po kursach dyktowanych przez rynek. W ten sposób dokonuje się dystrybucja dóbr. Powstaje w tym miejscu interesujące pytanie, w jaki sposób tak dokonanej dystrybucji można zarzucić, że jest niesprawiedliwa, przy założeniu, że wytwarzanie dóbr i ich wymiana nie naruszyły zasad sprawiedliwości? w taki sposób rozdzielonych dóbr? Nozick pisze o tym następująco: „Słysząc termin »dystrybucja«, większość ludzi sądzi, że chodzi o jakąś rzecz czy mechanizm, który używa pewnej zasady lub kryterium rozprowadzania pewnego zasobu rzeczy. W ów proces dystrybucji udziałów może wkraść się błąd. […] Ale nie jesteśmy w sytuacji dzieci, którym ktoś daje po kawałku ciasta i w ostatniej chwili jeszcze je przykrawa, aby skorygować to, że krajał nieuważnie. Nie ma centralnej dystrybucji, takiej osoby czy grupy kontrolującej wszystkie zasoby, decydując, jak mają być dzielone. To, co każdy otrzymuje, otrzymuje od innych, którzy dają mu to w zamian za coś innego lub jako dar. W wolnym społeczeństwie różne osoby kontrolują różne zasoby, a nowe udziały powstają dzięki dobrowolnym wymianom i działaniom”7. W przytoczonym fragmencie jest kilka kwestii, na które należy zwrócić szczególną uwagę. Po pierwsze, wymiany mają być dobrowolne. To znaczy, że pewne typy wymian będą naruszały zasadę sprawiedliwości, a w szczególności te, do których doszło wskutek przemocy, groź- „Ale nie jesteśmy w sytuacji dzieci, którym ktoś daje po kawałku ciasta i w ostatniej chwili jeszcze je przykrawa, aby skorygować to, że krajał nieuważnie. Nie ma centralnej dystrybucji, takiej osoby czy grupy kontrolującej wszystkie zasoby, decydując, jak mają być dzielone”. by lub wprowadzenia w błąd. Po drugie i interesujące, Nozick zdaje się nie przyjmować silnego założenia o naturze ludzkiej, najczęściej prezentowanego pod nazwą homo oeconomicus8. Człowiek w ujęciu Nozicka nie musi być instrumentalnie racjonalnym egoistą, chociaż – realistycznie rzecz biorąc – często właśnie takie ujęcie będzie adekwatne opisowo. Warto podkreślić, że nie ma tu żadnej konieczności, chociaż przyjęcie co najmniej słabego założenia opisowego o homo oeconomicus z całą pewnością jest psychologicznie prawdopodobne. Teoria Nozicka daje się również ująć za pomocą schematu „dla każdego według …”. Oczywiście, w pustym miejscu nie pojawi się żaden wymiar naturalny. Pojęcie sprawiedliwości zostaje zdefiniowane w terminach wyboru w sposób następujący: „od każdego według tego, co decyduje się robić, każdemu według tego, co robi dla siebie (być może z zakontraktowaną pomocą innych) i co inni decydują się robić dla niego, i co decydują mu dać z tego, co sami wcześniej otrzymali (w zgodzie z tą maksymą), i czego jeszcze nie wydali ani nie przekazali”, a prościej: „od każdego według tego, jak wybiera, każdemu według tego, jak jego wybierają”9. Jeszcze raz podkreślmy w tym miejscu, że ludzie niekoniecznie muszą wybierać ekonomicznie racjonalnie. Oczywiście, nie sposób w tym miejscu przywołać całego bogactwa argumentów, jakie przytacza Nozick na rzecz swojej koncepcji sprawiedliwości, ani szeregu błyskotliwych kontrargumentów przeciwko teoriom uzasadniającym redystrybucję, w szczególności zaś przeciwko teorii Johna Rawlsa oraz proponowanej przez niego zasadzie dyferencji. Zagadnienia te są, po pierwsze, dobrze znane, a po drugie Impressje 21 22 zdecydowanie zbyt obszerne, by je w tym miejscu choćby zaprezentować bez drastycznych uproszczeń. Warto jednak sięgnąć do pewnych ogólnych linii argumentacyjnych. Po pierwsze, żadnej z formuł teleologicznych czy schematycznych nie da się wprowadzić bez ciągłej ingerencji w życie ludzi; wolność łamie schematy10. Redystry- ślednią rolę odgrywają dowody logicznej niekonkluzywności twierdzeń Rawlsa. Nie musimy w tym miejscu wchodzić w tę bogatą problematykę. Zamiast tego chciałbym zwrócić uwagę na pewien rodzaj argumentu, który może być skierowany przeciwko teorii Nozicka. Wydaje się prima facie, że jeżeli przyjmiemy pozycję indy- cy ingerencji w wolności, jak i w sytuacji odróżnienia nabycia lub transferu sprawiedliwego od niesprawiedliwego, występuje użycie terminów normatywnych. W przypadku Milla mówi się o krzywdzie. W przypadku Nozicka posłużyłem się terminem „szkody”, nie nawiązując do jego własnej terminologii, gdyby jednak to uczynić punkt wyjścia do analizy systemów normatywnych opartych na zasadzie indywidualizmu, stwierdzam, że wymaga ona pewnych uzupełnień o charakterze schematycznym bądź teleologicznym. Oczywiście należy mieć na uwadze, że z punktu widzenia autora omawianej koncepcji takie uzupełnienia stanowiłyby zapewne niedopuszczalne bucyjne teorie sprawiedliwości faworyzują pozycję biorców, natomiast dyskryminują dawców; w tym ostatnim zakresie nie są dostatecznie uargumentowane, by mogły zostać obronione11. Opodatkowanie zapłaty za pracę stoi na równi z pracą przymusową: zabieranie komuś zapłaty za n godzin pracy przypomina odbieranie mu tych n godzin, jest równoznaczne ze zmuszaniem go do pracy przez n godzin nie dla swoich celów12. Przyjmowanie schematycznych (czy teleologicznych) formuł sprawiedliwości, takich jak zasada dyferencji, musi prowadzić do absurdalnych konse- widualistyczną, to musimy również zaakceptować omawianą teorię sprawiedliwości: daje nam ona tyle, na ile zasługujemy w oczach innych, sami również dajemy innym tyle, ile uznajemy za stosowne; każdy zabór udziałów, sprzeczny z naszą wolą, musiałby zostać uznany za niesprawiedliwy, a w konsekwencji podlegałby procedurom sprawiedliwości naprawczej. Po pewnym namyśle łatwo zauważyć, że propozycja Nozicka przypomina w swojej strukturze znacznie starszą koncepcję, mianowicie koncepcję granic ingerencji w wolność jednostki opracowaną przez J.S. Milla. Oczywiście, pomysł Milla nie jest tak drobiazgowo opracowany jak teoria Nozicka, niemniej jednak zasadza się na podobnej idei. Jak wiadomo, Mill twierdził, że ingerencja w wolność jednostki jest możliwa jedynie wtedy, gdy zapobiega krzywdzie innych14. Z kolei Nozick broni tezy, że nabycie lub transfer udziału jest sprawiedliwe jedynie wtedy, jeżeli nie narusza zasad sprawiedliwości nabycia lub transferu, a z kolei to naruszenie ma miejsce wówczas, jeżeli doszło do wymiany niedobrowolnej (innymi słowy, jeżeli istnieje taka jednostka, która poniosła szkodę wskutek tej wymiany). Warto zauważyć, że w obu przypadkach, zarówno jeśli chodzi o wyznaczenie grani- i analizować znaczenie „transferów do- wypaczenie jego koncepcji. Kwestię „uzupełnień” można wszakże sformułować nieco inaczej: sądzę, że racje o charakterze teleologicznym i schematycznym mogą stanowić ograniczenia reguł sprawiedliwości, które – już zaakceptowane – rozstrzygają o tym, jakie nabycie udziałów i jakie transfery należy uznać za sprawiedliwe. Inną kwestią, która wymaga rozpatrzenia, jest kwestia rewizji raz zaakceptowanych zasad sprawiedliwości. W dalszej części eseju próbuję zmierzyć się z tymi brakami teorii Nozicka, odwołując się do dwóch ważnych kontekstów: funkcjonowania współczesnych wielkich korporacji w odniesieniu do obecnego kryzysu gospodarczego oraz do problemu pomocy społecznej. Opodatkowanie zapłaty za pracę stoi na równi z pracą przymusową: zabieranie komuś zapłaty za n godzin pracy przypomina odbieranie mu tych n godzin, jest równoznaczne ze zmuszaniem go do pracy przez n godzin nie dla swoich celów. kwencji – na przykład, do przymusowego wyłupienia oczu osobie, która już „napatrzyła się na świat”, celem wszczepienia ich takiej osobie, która do tej pory tego świata oglądać nie mogła13. Oczywiście, Nozick proponuje znacznie więcej linii argumentacyjnych, wśród których niepo- Nie da się przeprowadzić argumentacji, na jakiej powodzenie liczy Nozick, bez założenia jakiejś, choćby cząstkowej, aksjologii, w postaci pewnego katalogu wartości i relacji preferencji między nimi. browolnych”, otrzymalibyśmy podobny wynik, ostatecznie dający się sformułować w kategorii możliwości postawienia zarzutu, że osoba wymuszająca pewien transfer, naruszyła pewną normę. Powstaje pytanie, jak określić treść owej normy, skoro to właśnie jej treść ma przesądzać o tym, jaki transfer ma (nie)sprawiedliwy charakter. W konsekwencji, nie da się przeprowadzić argumentacji, na jakiej powodzenie liczy Nozick, bez Sprawiedliwość i kryzys założenia jakiejś, choćby cząstkowej, aksjologii, w postaci pewnego katalogu wartości i relacji preferencji między nimi. Z oczywistych względów nie można w tym miejscu polegać wyłącznie ma preferencjach ujawnionych „użytkowników” reguł sprawiedliwości, ponieważ może to bardzo prędko doprowadzić do patologicznych sytuacji, włącznie z utworzeniem reżimów totalitarnych. W konsekwencji, doceniając wartość koncepcji Nozicka i uznając ją za znakomity W 2008 r. w ciągu kilku miesięcy całkowita wartość akcji spółek notowanych na światowych giełdach spadła o 26 bilionów dolarów (z 58 bln dol. do 32 bln dol.15). Przyczyny tego stanu rzeczy są od miesięcy szeroko dyskutowane i oczywiście nie miejsce tu, by je przytaczać. Oczywiście, w różnych krajach skutki kryzysu są odczuwane rozmaicie; na przykład zapaść rynku kredytów hipotecznych w Stanach Impressje 23 24 Zjednoczonych nie przekłada się automatycznie na podobną sytuację w Polsce. W naszym kraju skutki kryzysu odczują przede wszystkim ludzie, którzy w ciągu kilku najbliższych lat przejdą na emeryturę, a to z tego powodu, że fundusze emerytalne są jedną z bardziej znaczących grup inwestorów na rynku finansowym. Po- z przymusową redystrybucją. Osoba, która straciła w wyniku niefortunnych inwestycji dokonanych przez fundusz czy bank inwestycyjny, może zasadnie sprzeciwiać się dodatkowemu opodatkowaniu jego dochodów, mających na celu ratowanie tych podmiotów. Jeżeli jednak liczba osób odmawiających przyjęcia na siebie nowe- Podkreślmy zatem, że w ciągu ostatnich dwóch setek lat podmioty obrotu gospodarczego – korporacje – uzyskały tak wielkie znaczenie, że mogą w dużej mierze determinować kształt reguł sprawiedliwości, które przesądzają o zasadności nabycia i transferów pewnych udziałów16. Można zatem stwierdzić, że niekorporacyjne pod- wszechnie znany jest również temat planów pomocowych dla podmiotów rynków finansowych, opracowywanych zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Europie. Przeprowadzenie tych planów pomocowych zakłada oczywiście daleko idącą redystrybucję udziałów, czyli sięgnięcie do kieszeni podatników. Czy funkcjonowanie wolnego rynku (czy to jest wolny rynek?), które prowadzi do takich skutków, może być uznane za sprawiedliwe? Czy plany pomocowe można uzasadnić z punktu widzenia sprawiedliwości? To trudne i złożone pytania, na które w tym miejscu nie sposób udzielić wyczerpującej odpowiedzi. Można wszelako zarysować pewne grupy istotnych problemów, związanych przede wszystkim z alokacją ryzyka w transakcjach na rynkach finansowych. Oczywiście, można mówić, że osoby powierzające swoje pieniądze rozmaitym funduszom godzą się z ryzykiem ich utraty, co więcej, że godzą się również z ryzykiem ewentualnego dokładania kolejnych środków, jeżeli okaże się, że pierwotnie powierzone środki zostały zainwestowane w sposób niefortunny. W ten sposób można zasadnie twierdzić, że środki zostały przekazane zgodnie z zasadą sprawiedliwości transferu. Powstają jednak w tym miejscu poważne problemy go podatku będzie wystarczająco wysoka, upadłości podmiotów rynku finansowego nie uda się uniknąć i w rezultacie stracą wszyscy – w tym również ci, którzy wyrażą zgodę na obciążenie ich dochodów nowym podatkiem. Sytuacja ta może być, rzecz jasna, w elegancki sposób wymodelowana przy użyciu teorii gier, a konkretnie jednego z wariantów dylematu więźnia. Sądzę jednak, że warto w tym miejscu pokusić się o nieco szerszą perspektywę i zwrócić uwagę na fakt, że w obecnie dyskutowanym kontekście sytuacja poszczególnych podmiotów jest drastycznie nierównorzędna, przynajmniej w aspekcie możliwości wpływu na kształt sytuacji, w jakiej się znalazły. Inwestycje, dokonywane przez podmioty na rynku finansowym, nie są kontrolowane nawet przez osoby, które powierzają im swoje pieniądze, nie mówiąc już o ogóle społeczeństwa; tymczasem skutki ryzykownych decyzji owych podmiotów dotykają nie tylko tych, którzy związali się z nimi stosunkami umownymi, ale całego społeczeństwa. Jak ocenić tę sytuację z punktu widzenia sprawiedliwości? Sadzę, że warto uwypuklić tu pewien wątek, który skłania do stwierdzenia, że – nawet z punktu widzenia koncepcji legalistycznej – jest to sytuacja niesprawiedliwa. mioty są po prostu wrzucone w pewną rzeczywistość normatywną, na której kształt nie mają praktycznie żadnego wpływu. Co więcej, skutki takiego właśnie, a nie innego kształtu owej rzeczywistości są dla nich podwójnie negatywne: po pierw- W ciągu ostatnich dwóch setek lat podmioty obrotu gospodarczego – korporacje – uzyskały tak wielkie znaczenie, że mogą w dużej mierze determinować kształt reguł sprawiedliwości, które przesądzają o zasadności nabycia i transferów pewnych udziałów. Można zatem stwierdzić, że niekorporacyjne podmioty są po prostu wrzucone w pewną rzeczywistość normatywną, na której kształt nie mają praktycznie żadnego wpływu. sze, ponoszą one (wolnorynkowe) koszty związane z ryzykiem obrotu na rynkach finansowych, po to, by ewentualnie ponieść (wynikające z polityki interwencjonizmu) koszty ratowania niefrasobliwych podmiotów korporacyjnych. Sądzę, że obecny kryzys drastycznie uwypukla tę kwestię. W konsekwencji, należałoby postulować uzupełnienie koncepcji legalistycznej, tak mocno przecież podkreślającej autonomię i wolność jednostki, o procedury ustalania samych reguł sprawiedliwości, a zatem o pewne wątki kontraktualistyczne. Sprawiedliwość i pomoc społeczna Fenomen pomocy społecznej jest we współczesnych demokracjach jednym z najważniejszych kontekstów, w których dochodzi do redystrybucji dóbr. Pewne udziały są zabierane podmiotom, które je wytworzyły bądź otrzymały, i (w założeniu) przekazywane podmiotom będącym w gorszym położeniu. Istnienie instytucji pomocy społecznej jest ewidentnym naruszeniem postulatów teoretycznych Nozicka. Jeżeli zgodzić się z formułą „każdemu według tego, jak jego wybierają”, to nie można zaakceptować przymusowej pomocy społecznej; oczywiście, każdy może dobrowolnie pomagać, komu chce, ale państwo nie może nikogo do tego zmusić. Spójrzmy na listę podmiotów, uprawnionych do pomocy społecznej zgodnie z polską Ustawą o pomocy społecznej z dnia 12 marca 2004 r.17 Pomoc społeczna ma na celu umożliwianie osobom i rodzinom przezwyciężania trudnych sytuacji życiowych, których nie są one w stanie pokonać, wykorzystując własne uprawnienia, zasoby i możliwości (art. 2 ust. 1). Z kolei artykuł 7 zawiera katalog przykładowych sytuacji, w których pomocy społecznej się udziela; w katalogu tym znajdują się między innymi: ubóstwo, sieroctwo, bezdom- Impressje 25 ność, bezrobocie, długotrwała lub ciężka choroba, przemoc w rodzinie, alkoholizm lub narkomania. Są to kategorie bardzo niejednorodne, a przy tym schematyczne: wskazują na pewien wymiar, którym należy się kierować, by uzasadnić redystrybucję dóbr. Ustawodawca zakłada bowiem, Czy jest miejsce na uwzględnianie godności człowieka w legalistycznej koncepcji sprawiedliwości? 26 że w szczególności te kwalifikacje, które zostały wymienione w punkcie 7, są charakterystyczne dla takich warunków życia, które uwłaczają godności człowieka. Właśnie pojęcie godności człowieka odgrywa w tym miejscu kluczową rolę. Czy jest miejsce na uwzględnianie godności człowieka w legalistycznej koncepcji sprawiedliwości? Nie sposób odpowiedzieć na to pytanie wprost: wszak zawsze znajdą się tacy, którzy twierdzić będą, że to jałmużna – w postaci pomocy społecznej – uwłacza godności człowieka. Sadzę jednak, że można zasadnie twierdzić, że legalistyczna koncepcja sprawiedliwości dopuszcza takie sytuacje, gdy jako uzasadnione będą traktowane takie alokacje dóbr, w których pewne osoby zostaną pozbawione – na trwałe – dóbr wyznaczających nawet minimalne standardy jakości życia. Jest to oczywiście krytyka teorii Nozicka prowadzona z perspektywy zewnętrznej. Można jednak twierdzić, że jest to krytyka zasadna. Weźmy pomoc społeczną udzielaną osobom, które stają się ofiarami przemocy w rodzinie. W sytuacji braku pomocy socjalnej, finansowanej w sposób obligatoryjny z kieszeni podatnika, osoby takie zostałyby w sposób oczywisty pozostawione samym sobie, zakładając rzecz jasna, że pewne inne osoby nie zapewniłyby im godziwych warunków życia (kto jednak byłby gotów to zrobić? Jak wielki jest to odsetek społeczeństwa? Czy jest takich osób więcej niż ofiar przemocy w rodzinie?). Oczywiście to tym bardziej musimy przyjąć, że konsekwencji takich nie powinny ponosić osoby, które nie miały żadnego wpływu na treść podejmowanych wyborów, a które mogą być w sposób istotny dotknięte ich skutkami. W interesującym nas kontekście chodzi oczywiście o dzieci. Nie sądzę, aby możliwa do utrzymania była teoria sprawiedliwości, któ- a nie innym człowiekiem), a jeżeli spostrzegałeś wybór jako ryzykowny, to musisz niestety ponieść konsekwencje przyjęcia na siebie ryzyka”. Tego typu konstatacje, pasujące być może do wielu kontekstów ekonomicznych, brzmią w omawianych kontekstach rodzinno-społecznych bardzo nieprzekonująco, zarówno w odniesieniu do osób, które podej- można twierdzić, że założenie rodziny to kwestia autonomicznego wyboru dwojga ludzi, którzy powinni ponosić konsekwencje tego wyboru; zaznaczmy może w tym miejscu, że Nozick podaje dobór życiowego partnera jako paradygmatyczny przykład arbitralnego, nieskrępowanego wyboru wolnej jednostki18. Sadzę jednak, że taki pogląd na naturę człowieka niesie ze sobą znaczne uproszczenia, nie uwzględniające wpływu na psychikę rozmaitych czynników sytuacyjnych, niezależnych od wyborów podejmowanych przez większość ludzi, których te czynniki dotyczą (weźmy tu pod uwagę szok, jakim była w Polsce zachodząca od końca lat 80. XX w. transformacja ustrojowo-gospodarcza). Zatem, podtrzymywanie normatywnego twierdzenia, że człowiek powinien ponosić każde ryzyko związania się z drugim człowiekiem, wydaje się mocno kontrowersyjne. Chciałbym podkreślić, że argument ten odnosi się do dwóch różnych grup osób, dotykanych przez skutki dokonywanych wyborów. Po pierwsze, chodzi tutaj o osoby, które ponoszą skutki swoich własnych wyborów, podejmowanych w warunkach niepewności. Jeżeli zgodzimy się z tezą, że osoby takie nie powinny ponosić wszelkich konsekwencji swoich wyborów, ra obarcza dzieci konsekwencjami niewłaściwego doboru partnera życiowego przez rodzica, jak również taka, która nakazuje dzieciom ponosić negatywne skutki ekonomicznej degradacji rodziców wynikającej z okoliczności, na które nie mieli oni wpływu. Wydaje się, że konstatacje te stanowią istotny argument na rzecz istnienia instytucji pomocy społecznej. Oczywiście nie twierdzę, że intencją Roberta Nozicka jest sformułowanie holistycznej koncepcji natury ludzkiej, opierającej się na zasadzie absolutnej odpowiedzialności każdej jednostki za każdy jej wybór, nawet dokonany w kontekście drastycznego deficytu relewantnej informacji. Sądzę jednak, że można zakwestionować proponowane przez niego rozłożenie akcentów, być może nie naruszające ważnych moralnych intuicji w kontekstach ekonomicznych, z całą pewnością jednak wątpliwe, gdy wziąć pod uwagę skomplikowane relacje rodzinno-społeczne, zwłaszcza o charakterze patologicznym. Ujmując tę myśl w prostych słowach: sądzę, że komentując wiele „podbramkowych” sytuacji życiowych, zwolennik teorii Nozicka byłby skłonny powiedzieć poszkodowanej osobie: „po prostu miałeś pecha” albo „należało wcześniej przemyśleć konsekwencje swojego wyboru (np. związania się z tym, mują życiowe decyzje, jak i przede wszystkim w odniesieniu do osób nie mających na nie wpływu, a więc do dzieci. Podobne w kształcie argumenty można budować w odniesieniu do każdej z kategorii, wymienionej w artykule 7 ustawy. Oczywiście, fakt istnienia takiej ustawy w polskim porządku prawnym nie stanowi żadnego argumentu przeciwko normatywnej koncepcji Nozicka. Natomiast treść normatywnych przesłanek, które przez tę teorię są implikowane, może nastręczać wątpliwości natury moralnej. Oczywiście, można twierdzić, że argument z „ważnych intuicji moralnych” jest argumentem słabym, gdy formułuje się go wobec spójnej teorii sprawiedliwości; można również twierdzić, że jest to argument metodologicznie niepoprawny, ponieważ zawsze istnieje możliwość jego sformułowania – generalna teoria sprawiedliwości, jeżeli ma być nietrywialna, zawsze niesie ze sobą ryzyko naruszenia czyichś ważnych intuicji. Być może zatem budowanie generalnej teorii sprawiedliwości jest ślepą uliczką? Zakończenie Czy wolny rynek jest sprawiedliwy? Z punkt widzenia legalistycznej teorii sprawiedliwości Roberta Nozicka – tak, oczy- Impressje 27 wiście. Wydaje się jednak, że wobec owej teorii można wysunąć szereg poważnych argumentów, podobnych zresztą w swo- Fenomeny współczesnego życia społecznego, takie jak kontekst współczesnego kryzysu gospodarczego oraz kwestii pomocy socjalnej, prowadzą do sformułowania takich normatywnych przesłanek, które wyraźnie kłócą się z przyjmowaniem generalnej tezy o sprawiedliwości wolnego rynku. jej strukturze do argumentów krytycznych wobec Millowskiej koncepcji granic ludzkiej wolności. Sądzę ponadto, że fenomeny współczesnego życia społecznego, takie jak 28 kontekst współczesnego kryzysu gospodarczego oraz kwestii pomocy socjalnej, prowadzą do sformułowania takich normatywnych przesłanek, które wyraźnie kłócą się z przyjmowaniem generalnej tezy o sprawiedliwości wolnego rynku. Jak znaleźć wyjście z tego impasu? Myślę, że kluczem do rozwiązania podobnych problemów jest daleko idąca kontekstualizacja rozważań na temat sprawiedliwości. Na czym miałoby to polegać? Dyskurs posługujący się generalnymi formułami sprawiedliwości generuje zbyt duże trudności, a przy tym utrudnia stosowanie rozstrzygnięć filozoficznych w praktyce społecznej. Ideę kontekstualizacji można by zatem sformułować w postaci następującego zestawu postulatów: 1) jak najdokładniej wyznacz zakres problemu społecznego, jaki chcesz rozwiązać, 2) zrezygnuj z myślenia „od ogółu do szczegółu”, w szczególności nie wychodź w swojej argumentacji od generalnych założeń typu „wolny rynek jest sprawiedliwy”, 3) spróbuj sformułować katalog wartości, jakie odgrywają istotną rolę w rozstrzygnięciu danego problemu, 4) spróbuj sformułować pewien porządek preferencji pomiędzy tymi wartościami i uzasadnij swoją propozycję, 5) bądź gotów zrewidować niektóre ze swoich ustaleń w razie, gdy ktoś przedstawi silniejszą rację na rzecz poglądu przeciwnego, 6) na podstawie całokształtu przeprowadzonych rozważań, dokonaj wyboru, 7) pamiętaj o tym, że w innym kontekście rozwiązanie może bazować na zupełnie innych przesłankach. Na płaszczyźnie praktycznej wspomniany proces kontekstualizacji jest już widoczny w pewnym nurcie myśli amerykańskiej, zwanej neorealizmem19. Neorealizm rezygnuje z przyjmowania uniwersalnych formuł sprawiedliwości oraz fikcji, jakoby dyskurs społeczno-etyczny mógł unikać sporu o wartości. Powstaje zatem istotne pytanie, w jaki sposób teoria sprawiedliwości ma sobie radzić z tym, zdawałoby się, chaosem. Sądzę, że odpowiedź może być sformułowana w terminach koherentyzmu etycznego. Koherentyzm etyczny twierdzi, że uzasadnienie poszczególnych twierdzeń etycznych jest rezultatem stopnia spójności tego twierdzenia z innymi, uprzednio zaakceptowanymi twierdzeniami20. Ów kierunek w metaetyce wydaje się szczególnie obiecującym kandydatem na normatywną podstawę rozstrzygania współczesnych dylematów społecznoetycznych, z następujących powodów. Jest on antydogmatyczny, to znaczy dopuszcza rewizję każdego z przekonań, jakie brane jest pod uwagę w dyskusji. Jest również antyirracjonalistyczny, to znaczy domaga się ty. W konsekwencji, nie przyjmując zasady dyferencji oraz koncepcji zasłony niewiedzy Rawlsa, warto oprzeć się na jego koncepcji równowagi refleksji: uzasadnienie twierdzeń moralnych bierze się z totalnej koherencji pomiędzy tymi twierdzeniami, wielkimi teoriami etycznymi oraz dobrze przemyślanymi intuicjami etycznymi21. Czy uzasadnienia dla każdego z prezentowanych twierdzeń. Dlatego też może zwiększać stopień transparencji publicznej deba- wolny rynek jest sprawiedliwy? To zależy. Dobra koherencyjna teoria sprawiedliwości powie nam, od czego to zależy. Przypisy: 1. W przeciwieństwie do etyk kolektywistycznych. 2. Warto zauważyć, że w 2009 r. upływa 35. rocznica pierwszego wydania jednego z najważniejszych dzieł Nozicka, Anarchy, State and Utopia, które będziemy tu często przywoływać. 3. R. Nozick, Anarchia, państwo, utopia, przeł. P. Maciejko i M. Szczubiałka, Aletheia, Warszawa 1999, ss. 186–193. 4. Ibidem, s. 183. 5. Ibidem, s. 184. 6. Ibidem, zwłaszcza rozdział 5, s. 113 i nast. 7. Ibidem, s. 182. 8. Por. W. Załuski, Założenie deskryptywne ekonomicznej analizy prawa: człowiek jako homo oeconomicus [w:] O. Bogucki, S. Czepita (red.), System prawny a porządek prawny, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Szczecińskiego, Szczecin 2008, ss. 297–314, w szczególności por. ss. 298–300. 9. R. Nozick, Anarchia…, op. cit., s. 193. 10. Ibidem, s. 196 i nast. 11. Ibidem, s. 202. 12. Ibidem, ss. 202–203. 13. Ibidem, s. 243. 14. Por. J. S. Mill, O wolności, przeł. A. Kurlandzka, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2005, s. 102. 15. W.M. Orłowski, Znikające pieniądze, „Polityka” nr 43, 2008, s. 50. 16. Tę ewolucję, na przykładzie społeczeństwa i prawa amerykańskiego, znakomicie opisuje T. Nace w swojej książce Gangi Ameryki. Współczesne korporacje a demokracja, przeł. L. Niedzielski, Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA, Warszawa 2004. Należy Impressje 29 zwrócić uwagę przede wszystkim na kolejne orzeczenia sądów Stanów Zjednoczonych, poszerzające uprawnienia korporacji, czy też przyznające im pewne przywileje. Cytaty z odpo- SPRAWIEDLIWOŚĆ POLITYCZNA wiednich orzeczeń znajdują się w wymienionej książce na stronach 381–393. 17. Dz. U. z 2004 r., nr 64, poz. 593 ze zm. 18. R. Nozick, Anarchia…, op. cit., s. 182. 19. Por. J. Żakowski, Rewolucja neorealistyczna, „Polityka” 46, 2008, ss. 20–21. 20. Na temat koherentyzmu w etyce por. znakomitą książkę N. Danielsa, Justice and Justification: Reflective Equilibrium In Theory and Practice, Cambridge University Press 1996. 21. Por. M. Araszkiewicz, „Koherencyjne teorie uzasadniania twierdzeń w dyskursach normatywnych”, „Estetyka i krytyka”, w druku. Michał Araszkiewicz (ur. 1982): 30 doktorant w Katedrze Teorii Prawa WPiA UJ oraz w Europejskim Kolegium Doktoranckim (Kraków – Heidelberg – Mainz), student IV roku filozofii na UJ. Interesuje się głównie teorią argumentacji, zwłaszcza argumentacji prawniczej, praktycznymi zastosowaniami narzędzi logicznych, filozofią umysłu, bioetyką oraz ekonomiczną analizą prawa. Marek Przychodzeń K ażdy ustrój społeczny promuje określony sposób życia, w rzeczy samej stanowi powszechny sposób życia, jeśli pojęcie ustroju za Arystotelesem będziemy rozumieć szeroko (a więc nie tylko w sposób prawno-konstytucyjny), jako „ujęcie tych, co mieszkają w państwie w ramach pewnego porządku”1. W różnych ustrojach panują zatem różne porządki społeczne. W demokracji promuje się równość i wolność rozumianą jako robienie tego, co się chce2, w oligarchii zaś bogactwo. Polityka jest walką zarówno o urzędy, jak też i o możliwość promowania własnego sposobu życia. Walka polityczna to walka na słowa, w której czasie formułuje się roszczenia do władzy. Domaganie się władzy i politycznego uznania to akt waleczny, choć polityka nie wiąże się jedynie z odwagą, ale także z rozumem (logos). Rozum i mowa umożliwiają formułowanie opinii na temat dobra i zła, a zatem umożliwiają też politykę i czynią nas istotami politycznymi (zoon politikon). Stanowcza mowa to przede wszystkim przymiot męski, pozwalający przejść od słów do czynów, polityka to więc bezpośrednio również domena mężczyzn3. Sprawiedliwość w sensie najszerszym to zespół pozytywnych cech promowanych przez prawo i jako taka jest podstawą życia społecznego, a ludzie pozbawieni elementarnej przyzwoitości w stosunkach z innymi zagrażają jedności wspólnoty. Z kolei sprawiedliwość w sensie węższym jest pojedynczą cnotą, umożliwiającą dokonywanie sprawiedliwych sądów, w przypadku polityki, sprawiedliwego podziału władzy. Do dokonania sprawiedliwego sądu politycznego potrzebne są pozostałe cnoty (które umożliwiają przyznanie tego, co się komu należy), a ten, kto nie posiada cnót osobistych, nie będzie również sprawiedliwy przy wyborze władz. Z kolei sama sprawiedliwa ocena innych owe cnoty publicznie utwierdza, ponieważ sprawiedliwy podział władzy promuje cnotę w życiu społecznym. Ogólnie, zdaniem Arystotelesa, sprawiedliwość w sensie węższym jest [...] cechą charakteru, dzięki której o człowieku sprawiedliwym mówi się, że zgodnie z postanowieniem postępuje sprawiedliwie, że mając dokonać jakiegoś podziału, [...] nie przydziela sobie więcej rzeczy pożądania godnych (niż to proporcjonalnie słuszne)4. Impressje 31