Bozena Wojnowska, Prelekcja o prelekcji

Transkrypt

Bozena Wojnowska, Prelekcja o prelekcji
CZWARTKI NA TŁOMACKIEM: MÓJ KORCZAK
Żydowski Instytut Historyczny, 8 listopada 2012
Bożena Wojnowska
Prelekcja o prelekcji
Janusz Korczak o Palestynie - podróże, odczyty
Proszę Państwa! Mamy okazję uczestniczyć w niezwykłym wydarzeniu. W tym samym dniu,
co dzisiaj, 8 listopada, w 1936 roku, w tych samych murach – odbudowanych po wojnie,
odbył się odczyt Janusza Korczaka o Palestynie. Podstawowe dane o podróżach, które były
jego tłem, znajdą Państwo w książeczce Listy i rozmyślania palestyńskie z 1999 roku i w XIV
tom Dzieł. Są tam materiały dotąd niepublikowane, w tym właśnie materiały o podróżach. A
więc teraz w skrócie najważniejsze tylko wiadomości o nich i o okolicznościach wyjazdu.
Zaczęło się od tego, że do Palestyny, czyli Erec Izrael, jak wtedy mówiono, coraz częściej
wyjeżdżali dawni wychowankowie i wychowawcy z Domu Sierot. Czasami na stałe, czasem
w odwiedziny. Wieści stamtąd napływały listownie lub przez korespondentów „Małego
Przeglądu”, dziecięcego dodatku do „Naszego Przeglądu”, dziennika warszawskiej
inteligencji żydowskiej. Korczak założył to pismo dziecięce w 1926 roku. Napływały też
stamtąd dla Pana Doktora i Pani Stefy zaproszenia. Korczak jednak długo wzbraniał się przed
wyjazdem. W końcu za przykładem Stefanii Wilczyńskiej - pojechał.
W 1934 na trzy
tygodnie – i sześć tygodni spędził w 1936. Mieszkał w kibucu Ein Harod, gdzie było sporo
przybyszów z Polski, osiedliły się tam też dwie dawne zaprzyjaźnione wychowawczynie
Domu.
Odczyt, jaki mam skomentować, nie był jedynym Korczakowskim tekstem tyczącym
Palestyny. Było ich więcej, przeznaczonych dla różnych odbiorców. Dla tych w Polsce (jak
m.in. dzisiejszy odczyt, a właściwie notatki do niego), dla czytelników pism, ukazujących się
w żydowskiej Palestynie i wreszcie listy do palestyńskich przyjaciół, czyli teksty prywatne.
Dopiero łącznie dają one wyobrażenie o tym, czym była dla Korczaka Palestyna. Palestyna
jako kraj i Palestyna jako idea. Czyli odbudowa na tych terenach życia żydowskiego i
dalekosiężny plan utworzenia tam „żydowskiej siedziby narodowej”, jak powtarzano wtedy
dokładnie za deklaracją Balfoura. A w jeszcze dalszej przyszłości – stworzenie własnego
niepodległego państwa.
Ideologia syjonistów wlewała się wtedy szeroką falą do Domu Sierot, który pierwotnie był
raczej ostoją asymilacji. Gdy jednak asymilacja bankrutowała w latach trzydziestych,
1
CZWARTKI NA TŁOMACKIEM: MÓJ KORCZAK
Żydowski Instytut Historyczny, 8 listopada 2012
wzmagały się wśród wychowanków i wychowawców nastawienia syjonistyczne, o
socjalizującym przeważnie zabarwieniu, konkurujące z komunizmem. Korczak był niechętny
komunizmowi - nie tylko z obawy o zakład (partia komunistyczna była wtedy nielegalna).
Widział komunizm w akcji, by tak rzec, czasy rewolucji bolszewickiej spędził na Ukrainie. O
tym, jak szczytne ideały zamieniają się w nienawiść i zbrodnię, dokonywaną nieraz i na
dzieciach, pisał w ankiecie Pisarze polscy a Roska sowiecka w „Wiadomościach Literackich”.
A do syjonizmu miał stosunek ambiwalentny. Śledził jego rozwój od początku (przypadkiem
trafił na obrady III Kongresu Syjonistycznego w Bazylei, 1899, podczas podróży po
Szwajcarii), ale śledził z dystansem. Z książek, jakie
wymieniłam, można się o tym
dowiedzieć dokładniej. Teraz ograniczę się do omówienia samego odczytu.
Samego odczytu – to właściwie na wyrost powiedziane. Nie mamy bowiem tekstu takiego
odczytu. To, czym dysponujemy, to notatki do niego w postaci maszynopisu, które przepisała
Stefania Wilczyńska. Znajdziemy je w XIV tomie Dzieł, w woluminie 2.
Tych notatek było „z pierwszego pobytu szesnaście bloków, czyli tysiąc czterysta
momentów, z drugiego dwanaście zapisanych bloków i tysiąc momentów”. „Momenty” – to
w języku Korczaka sytuacje, które uznał za godne odnotowania. Na podstawie tych zapisków
Korczak wygłosił kilka odczytów. Pierwszy, pt. Miesiąc na wsi palestyńskiej, na zaproszenie
Towarzystwa Przyjaciół Uniwersytetu w Jerozolimie w 1934 roku i powtórnie – w 1935. A z
drugiego pobytu również dwa: w sali bibliotecznej Instytutu Nauk Judaistycznych,
zatytułowany Sześć tygodni w Palestynie 20 października i na prośbę publiczności
powtórzony w tym samym miejscu – 8 listopada1936.
Z tego pierwszego zachowało się krótkie sprawozdanie w „Małym Przeglądzie” i obszerne
w „Naszym Przeglądzie”. Oto fragmenty:
Janusz Korczak należy do rzędu tych ludzi, których skłonić do publicznych wystąpień
jest niezmiernie trudno. Znakomity znawca duszy dziecięcej niechętnie obcuje ze
starszymi. Woli widocznie towarzystwo dzieci. Świat dziecięcy jest mu bliższy.[…]
Piękne, głębokie i pełne polotu poetyckiego przemówienie, w którym Korczak podzielił
się swymi wrażeniami z podróży do Palestyny, było tak fascynujące, że nie dziwiliśmy się
wcale wypowiadanym głośno prośbom publiczności, by mówił dłużej i kontynuował swą
niezwykłą opowieść
Jak wielki malarz rzucający na płótno różnokolorowe farby, wydobywający z nich po
mistrzowsku przecudowną harmonię barw - tak Janusz Korczak w ciągu prawie całej
godziny, operując piękną, pełną poezji prozą, rzucając oderwane, zdawałoby się niczym
2
CZWARTKI NA TŁOMACKIEM: MÓJ KORCZAK
Żydowski Instytut Historyczny, 8 listopada 2012
nie powiązane ze sobą zdania, dał słuchaczom plastyczny obraz życia środowiska
palestyńskiego, zaobserwowanego przez niego w ciągu czterotygodniowego pobytu na
wsi, wśród kolonistów w Ein Harod. („Nasz Przegląd”)
„Doktor mówi do wszystkich, każdy ma jednak wrażenie, że mówca zwraca się
bezpośrednio do niego. Nie odczyt, lecz głośne wypowiadanie swoich wątpliwości, pytań
i odpowiedzi, które dało życie”. {„Mały Przegląd”)
I jeszcze Stefania Wilczyńska:
Doktor miał bardzo piękny odczyt pt. 6 tygodni w Palestynie. Szkoda, ze czytał, ale w
pewnych momentach był bardzo wzruszony” – „Odczyt wygłoszony (odczytywał raczej)
w Sali Towarzystwa Biblioteki Judaistycznej. Piękna sala. Poważna. Jestem pewna, ze
nie wszyscy zrozumieli”.
Zachowane notatki potwierdzają w pełni ów charakterystyczny styl przemawiania Korczaka,
odnotowany przez sprawozdawców. Korczak robił te notatki dla siebie, ale widać, że
obserwacja, która leżała u ich podstaw, nie była dla niego czymś neutralnym, oderwanym od
osobistych przeżyć. Przeciwnie – one są widoczne, choć nie na powierzchni, nasycają je, i to
mocno. Mamy w nich jak gdyby wewnętrzny dialog, pełen emocji, jakby spotkanie
doświadczenia z doświadczeniem, nie ma stanowczych, niepodważalnych stwierdzeń, nie ma
mentorstwa. Korczak niczego nie narzuca, raczej zachęca do własnych przemyśleń.
Trzeba przypomnieć, że odczyty te były fragmentem całego korpusu ówczesnych
wypowiedzi o Palestynie i idei syjonistycznej. Pisali je autorzy żydowscy i polscy. Z polskich
dość wymienić: Ksawerego Pruszyńskiego Palestyna po raz trzeci, 1935 (z adnotacją:
„Wydanie dla przyjaciół”), Miasto Heroda, 1938 Marii Kuncewiczowej (prwdr. w
„Wiadomościach Literackich” 1936), Hanny Mortkowiczówny W Palestynie. Obrazy i
zagadnienia, 1936 (z fotografiami Edwarda Poznańskiego, autora słynnego zdjęcia Korczaka
z uciętym czubkiem głowy). Pruszyński tak określił intencje swojego reportażu: „Pojechałem
do Palestyny, bo uderzyła mnie różnica tonu, w jakim o Nowej Palestynie mówi się w moim,
polskim społeczeństwie, a w jakim mówi się o niej coraz bardziej w społeczeństwie
żydowskim. [...] Lepiej niż gdziekolwiek indziej winien być nad Wisłą znany wielki wysiłek
tego kraju, który oto za naszych dni wchodząc w historię świata, czyni to nie po raz
pierwszy”.
Warto dodać, że reportaż Pruszyńskiego – prócz pierwodruku w „Słowie” wileńskim
(1933) - był również publikowany w „Chwili” (1933), dzienniku polsko-żydowskim
wychodzącym we Lwowie i został tam uznany za najlepszy z reportaży, poświęconych
3
CZWARTKI NA TŁOMACKIEM: MÓJ KORCZAK
Żydowski Instytut Historyczny, 8 listopada 2012
Palestynie, zasługujący „na życzenie, by pod wszystkie w Polsce powędrował dachy”.
Zacytuję tu w jeden z poruszających komentarzy, w jakie obfituje ta książka: „Żydostwo
czekało całe wieki na powrót do ziemi ojców. Co więcej, to żydostwo najwyraźniej chlubiło
się z tego, że czeka, że umie, że potrafi czekać. [...] Odrętwienie gett przetopiło się w żywość
kibuców. Można by powiedzieć, że ci ludzie przeczuwają jakieś wielkie, tajemnicze
niebezpieczeństwo, jakąś nadciągającą burzę, przed którą należy na gwałt zbudować arkę
schronienia”.
Władysław
Panas,
nieżyjący
już
historyk
literatury,
badacz
międzywojennego
piśmiennictwa polsko-żydowskiego, zauważył, że pisanie o kraju Izraela po polsku przez
autorów żydowskich, świadczyło o ich szczególnej dwoistości. O zakorzenieniu w polskości z
jednej strony – za sprawą języka, który nie jest przecież obojętnym nosicielem treści, i z
drugiej o ich nadziei na nową tożsamość, pragnieniu nowego zadomowienia. Trochę podobnie
jak u Korczaka, co doprecyzuję jeszcze. Teraz zasugeruję najgłówniejsze wątki odczytu.
Mamy więc Palestynę współczesną, kibucową, z problemem pracy, bohaterstwa, idealizmu.
Dalej – Palestynę biblijną z silnym akcentem uniwersalnej religijności. I wreszcie – mocno
zaznaczony rys utopii, powiedzmy – Palestynę mesjańską.
Palestynę współczesną reprezentuje głównie kibuc Ein Harod, choć zwiedzał też Korczak
inne kibuce. Ale przypatrzeć się dokładniej mógł na prawdę tylko kibucowi, w którym
mieszkał. A musiał on być dla niego ogromną niespodzianką. Posłuchajmy jednego z jego
ideologów, Zerubawela Gileada: „Zostaliśmy wezwani do stworzenia nowego społeczeństwa,
nowego życia, będącego realizacją historycznych ideałów sprawiedliwości społecznej,
równości
i
humanizmu.
niewyzyskującym
Kibuc
ma
społeczeństwem,
być
nieposiadającym,
społeczeństwem
nierywalizującym
samorządnym,
i
sprawiedliwie
rozdzielającym dobra materialne i duchowe, zaangażowanym w zasadę wzajemnej pomocy,
wzajemnej opieki, wzajemnej odpowiedzialności”.
W liście do mieszkańców kibucu, nadesłanym do miejscowej gazetki, Korczak pisał
ostrożnie: „Wasze wysiłki i dążenia są czyste, a troski, błędy i nieporządki - ludzkie”. W
odczycie z podobną ostrożnością: „Palestynę tworzą ludzie i jako dzieło ludzkie musi ona
posiadać swoje złe obok dobrych strony.”
Najbardziej pociągał zapewne Korczaka żywy przykład młodych przyjaciół. Takich, którzy
jak Józef Arnon czy Mieczysław Zylbertal, porzucali dobrze zapowiadającą się karierę w
Polsce, by ciężką pracą na roli przybliżać cel – zdawałoby się – nieosiągalny: budować
żydowski dom w Palestynie. Przemiana subtelnego myśliciela czy płomiennego agitatora w
4
CZWARTKI NA TŁOMACKIEM: MÓJ KORCZAK
Żydowski Instytut Historyczny, 8 listopada 2012
pastucha owiec musiała mocno oddziaływać na wyobraźnię pisarza i człowieka, który
przedkładał praktykę nad teorię i więcej niż deklaracje cenił osobiste świadectwo składane
idei.
A musiały one być tym bardziej przekonujące, iż podobne nastawienia odnajdywał i w
polskiej tradycji. Myślę o owym przedziwnym stopie romantycznego idealizmu i pracy u
podstaw, który w ciągu wieku określał cel przerastający życie jednego pokolenia, przy
różnych metodach zbliżania się doń. Nie bez racji budowano wtedy paralelę pomiędzy
dążeniami polskich romantyków a idealizmem syjonistów, zmierzających do odzyskanie w
Palestynie własnego państwa.
Korczakowi musiały więc być bliskie aspiracje przyjaciół również w tym punkcie, który
łączył cele dalekosiężne z praktycznym tu i teraz. Tym bardziej, że do ostrożnej afirmacji
tamtego złożenia skłaniała go też struktura własnej umysłowości, rozpięta – jak to się często
zauważa - między biegunem marzycielstwa a trzeźwym, praktycznym podejściem do życia,
między idealizmem i zgodą na świat. Ta dwoistość, nie jedyna w jego kondycji („aprioryczną
daną jego świadomości” nazwał ją Piotr Matywiecki) nadawała kierunek obserwacjom,
decydowała o ocenie.
Przyglądał się zatem Palestynie ostrożnie i trochę niedowierzająco. Powściągała go – można
powiedzieć - krytyczna wiedza o ideale, przy całej do niego tęsknocie. Czyli to napięcie, to
złożenie, które wywodziło się m.in. z obserwacji stosunków w niepodległej Polsce.
Zderzenie ideału z rzeczywistością, gdy wolność stała się już faktem, przeżył boleśnie wraz
z całą polską formacją inteligencką. Podczas współpracy z „Głosem” Jana Władysława
Dawida dawał dowody, jak bardzo czuł się związany z jej socjalizującymi i
niepodległościowymi ideami. Sarkastyczna formuła „radość z odzyskanego śmietnika” była
prawdziwie rozpaczliwym wyrazem tych rozczarowań. Tym dotkliwszych, im górniejsze były
nadzieje szczepione na gruncie romantycznego mesjanizmu narodowego. Korczak przekazał
nam swój zawód, zwracając się z gniewem przeciwko tym wszystkim „dla których Polska nie
jest zadaniem i mozołem, terenem pracy, warsztatem ubogim, ale miłą wycieczką przez
życie” (1935).
Doświadczenie z Polską, przejęcie się polskością, przerzucał na Palestynę. „Muszę albo
wiedzieć, co mam powiedzieć Palestynie o niej i o Polsce, albo co mam powiedzieć Polsce o
Palestynie” – pisał w liście do Józefa Arnona jeszcze przed pierwszym wyjazdem.
5
CZWARTKI NA TŁOMACKIEM: MÓJ KORCZAK
Żydowski Instytut Historyczny, 8 listopada 2012
W palestyńskiej teraźniejszości, w tym tu i teraz palestyńskim, Korczak zdawał się cenić
najbardziej to, co można by ująć symbolicznym słowem „alija”. Alija to nazwa grupy
psalmów śpiewanych w czasach biblijnych przez pielgrzymów wstępujących pod górę do
świątyni w Jerozolimie. Z okolic Jordanu, gdzie jest najgłębsza depresja na świecie, na
wzgórze, gdzie wznosi się świątynia. Czyli: wznoszenie się. Tak nazywano też ruch powrotu
do Erec Izrael. Słowo to pada w notatkach wiele razy. Wieńczy też inny tekst palestyński
Wrażenia i rozmyślania (1937). Zdaje się zawierać myśl o duchowym odrodzeniu narodu,
jego dźwignięciu się z poniżenia, uzyskaniu prawa do godności. Notatki odnotowują ten
proces na różnych polach: w heroizmie pracy, w ofiarności, próbach pokojowego współżycia
z Arabami.
Praca zajmuje w tych notatkach bardzo ważne miejsce. Wydaje się to przeciwieństwem, to
znów odpowiednikiem bohaterstwa na wojnie. Korczak zmaga się jak gdyby w sobie z
obiegowym wtedy i teraz kultem patriotyzmu heroicznego, militarnego. Model ten i w
Palestynie znajdował wówczas zwolenników w szeregach tzw. syjonizmu rewizjonistycznego
pod wodzą Włodzimierza Żabotyńskiego, ostro zwalczanego w kibucach (organizował
bojówki do walk z Arabami i nękanie Anglików). Ideałem tego nurt była postać Josefa
Trumpeldora, który padł w potyczce z Arabami ze słowami: „słodko umierać za ojczyznę”,
śpiewano o nim pieśni, postawiono mu pomnik (Korczak oglądał go w miejscowości, gdzie
Trumpeldor zginął; w sąsiedztwie Ein Harodu leżała też osada nazwana jego imieniem: Tel
Josef).
Jakby w polemice z jednymi i drugimi (a może i każdą ideologią?) Korczak tak pisał we
wspomnianych już Wrażeniach i rozmyślaniach: „Istnieją, oczywiście, starzy entuzjaści i
idealiści bez cienia sceptycyzmu. Nawet ja sam wierzę w jednorazowe bohaterstwo, w
chwilowy entuzjazm. […] Ale bez krzty zaufania sprawdzam bohaterstwo przywódców.
Istnieją rewolucyjne programy i recepty, w których nie ma żadnego błędu i które są poprawne
aż do znudzenia”. I jeszcze – ironicznie – w 1928 roku: „Najłatwiej umrzeć za ideę. Taki
ładny film: pada z piersią przestrzeloną – strumyk krwi na piasku – i grób spowity w kwiaty.
Najtrudniej dzień po dniu i rok za rokiem dla idei żyć”. I po palestyńskich doświadczeniach
(1937): „Trudniejsze jest bohaterstwo znojnego życia”.
Odpowiednikiem czynu Legionów (Korczak miał wśród legionistów wielu przyjaciół, darzył
uznaniem Piłsudskiego) była mordercza praca przy budowie szos, odzyskiwanie pustynnych i
bagnistych terenów, nieustępliwa renowacja ziemi. „Piękny jest Emek – notował Pruszyński.
6
CZWARTKI NA TŁOMACKIEM: MÓJ KORCZAK
Żydowski Instytut Historyczny, 8 listopada 2012
- Choć ginęli tu chłopcy i dziewczęta [z powodu malarii], jak się ginie na wojnie, na
froncie”.
Korczak nie popadał w zachwyt na widok Żyda pracującego na roli czy wykonującego inne
fizyczne prace. Przenosił zagadnienie w sferę pedagogiki społecznej, akcentował moralną,
wychowawczą funkcję pracy jako zajęcia, które nie tylko wytwarza coś w świecie
zewnętrznym, lecz przemienia duchowo człowieka, doskonali go. Wyraźnie słyszy się tu echo
poglądów Stanisława Brzozowskiego, którego Korczak znał i cenił. Podobnie ujmowali rolę
pracy rzecznicy tzw. syjonizmu kulturowego, jak Aron Dawid Gordon czy Achad Ha-Am, I
Martin Buber, uczestnik tego samego Kongresu Syjonistycznego, o którego obrady zawadził
Korczak w młodości. „Syjonizm nie jest sprawą przynależności partyjnej – mówił wtedy w
swoim przemówieniu Buber – lecz sprawą światopoglądu. […] nie powinno się być syjonistą
w taki sam sposób, w jakim jest się konserwatystą bądź liberałem, lecz tak, jak jest się
człowiekiem lub artystą”. Wszyscy oni kultywowali swoistą religię pracy, wydobywali jej
etyczne znaczenie, kładli nacisk na duchowe odrodzenie żydostwa przez język, kulturę,
jednostkowy wysiłek moralny, mniej zajmowali się polityką, co zbiegało się z nastawieniem
Korczaka. I bliskie było myśleniu naszych polskich romantyków na emigracji, kiedy przyszło
im rozważać problemy polskiego bytu narodowego w niewoli.
O wzajemnym przepływie ludzi i idei między ówczesną Polską i Palestyną wiemy dzisiaj
niewiele, warto więc podkreślić tutaj fascynację Gordona Brzozowskim i to, że jego
Płomienie były przełożone na hebrajski i cieszyły się wielkim powodzeniem. Oraz że
korespondował on z Rafałem Buberem, kuzynem Martina, bratankiem dziadka Salomona,
adwokatem i działaczem socjalistycznym we Lwowie, swoim obrońcą w sprawie o
szpiegostwo; listy Brzozowskiego do Rafała i jego żony, Wuli (lata 1905-1911) są dostępne w
tomie korespondencji Brzozowskiego..
I wreszcie, by zakończyć to snucie analogii i powiązań zgódźmy się, że i w Polsce, i w
Palestynie, ciężar realizacji ideału podjęła się dźwigać tylko garstka, większość była obojętna,
może nawet wroga, wobec marzeń?
Palestyna biblijna…. Znamienne wyznanie, że w drodze, na okręcie, czytał na przemian
Biblię i Odyseję. Po przybyciu odbył wiele wycieczek do miejsc biblijnych. „Co mi powie
góra Synaj, co Jordan, co grób Chrystusa, co Uniwersytet, co jaskinie Machabeuszy,
Tyberiada. I jak w tym oświetleniu przeżywałbym dwa tysiące lat historii Europy, Polski i
tułaczki Żydów” – zastanawiał się, zanim jeszcze podjął decyzję odwiedzin (1933). Obrazy
biblijnej przeszłości przywoływane są w notatkach powściągliwie, wyraźniej zaznaczają się w
7
CZWARTKI NA TŁOMACKIEM: MÓJ KORCZAK
Żydowski Instytut Historyczny, 8 listopada 2012
listach. To w nich właśnie przemawia najsilniej wspomniany typ religijności Korczaka.
Związany z Biblią, ale o zakroju wyraźnie uniwersalnym, mistyczny. „Bywają chwile, gdy
wierzę, że porozumiałem się ze zwierzęciem i rośliną; chciałbym pogadać z kamieniami:
mało i cicho mówią, ale nie kłamią – i gwiazdami – Rozumiecie, dlaczego chcę pojechać do
Palestyny? – zapytywał w liście do Edwina Markuze, gdy rozważał kolejną, trzecią już
podróż (1938). Również w Polsce nie rozstawał się z Biblią. W jego mieszkaniu na Złotej
Zerubawel Gilead widział otwartą na stole Biblię z licznymi glossami i notatkami na
marginesach. Przygotowywał się do napisania cyklu o dzieciach Biblii. Chciał jechać znowu,
ażeby „z Bogiem i przeszłością rozmawiać” (1937).
Jak wiemy - nie był pogodzony ze światem. Myśl, że świat trzeba zmienić, że „nie można
zostawiać świata, jakim jest”, należała do stałych danych jego świadomości. Choć pewnie i
nie zdawał sobie sprawy, że powtarza tu ten ważny archetyp europejskiej kultury, który
otrzymała ona w spadku (via romantyzm) po biblijnej idei tikkun (tikkun olam), obecnej też w
Kabale. Nadzieję na odrodzenie świata Korczak wpisywał w obraz dziecka. Zetknięcie z
Palestyną, a bodaj tylko myślenie o niej, uzupełniało tę nadzieję, odtwarzało w jego umyśle
strukturę mesjańską. Palestyna biblijna prowadziła ku dziecięctwu świata, ku temu, co
esencjalnie „niewinne”, bez grzechu, nieskażone błędami cywilizacji, „rajskie”. Czy stan taki
da się kiedyś powtórzyć?
Korczak poszukiwał odpowiedzi zgłębiając historyczny konkret i jego duchowe znaczenie.
Jak kiedyś Mickiewicz widział wyzwolenie Polski jako rzecz moralnego porządku świata, tak
Korczak dostrzegał uniwersalne przesłanie w fakcie, że ludzie rozproszeni dotąd i wygnani,
wracają, by znaleźć punkt oparcia. Gorzka świadomość ludzkiej bezdomności, wynikająca z
faktu, że to, co wymarzone i idealne, wypacza się w rzeczywistości i marnieje, wyznaczała w
jego zapiskach, wraz z wątkami wygnania i powrotu, podstawowe węzły dramatycznej
ludzkiej egzystencji.
Palestyna biblijna była zatem dla Korczaka Palestyną uniwersalną Czy również mesjańską?
„Cała tęsknota nie żydowska, a ludzka spływa do Palestyny” – oznajmiał na początku swojej
palestyńskiej przygody” (1928). „I tej właśnie Palestynie [symbolizuje ją tu Uniwersytet –
„Watykan żydowski”] w poszukiwaniu dróg odrodzenia moralnego ludzkości – chciałbym
poświęcić pozostałe lata” – to u jej końca, w zapowiedzi wyjazdu, który nie doszedł do skutku
(1938).
„Duch ludzki musi przejść przez narodowość, zanim dojdzie do powszechności” – pod tym
zdaniem Mickiewicza podpisałby się zapewne i on. Łączył w sobie – jak widzieliśmy -
8
CZWARTKI NA TŁOMACKIEM: MÓJ KORCZAK
Żydowski Instytut Historyczny, 8 listopada 2012
polskość i żydowskość. Ale obydwa te uwarunkowania przekraczał w trosce o cały świat.
„Zagadnienie „człowiek”, jego przeszłość i przyszłość na ziemi – przysłania mi nieco bliskie
zagadnienie: „Żyd” – tak napisał w 1928 roku do Estery Budko. I należy czytać te słowa jako
wypowiedź polemiczną, skierowaną przeciwko wąsko narodowemu pojmowaniu syjonizmu,
przeciwko ograniczania żydostwa do narodu i państwa. Podobny sprzeciw, podobne
nastawienia uniwersalistyczne, znajdziemy i u Bubera, i Ahad Ha-Ama. Buber pisał:
„Prawdziwy nacjonalizm i prawdziwe człowieczeństwo nie tylko nie wykluczają się
wzajemnie, lecz nawet warunkują”, zdanie, w którym pobrzmiewa wyraźnie przytoczona
wcześniej fraza Mickiewicza. „Odkryciem naszego najgłębszego człowieczeństwa” nazwał
Buber żydowski nacjonalizm (tzn. żydowską ideę narodową), odrodzenie żydowskiego
narodu uznał za „fragment nowego odrodzenia ludzkości”. Podobnie myślał Ahad Ha-Am
(pseudonim pochodzącego z Ukrainy Aszera Hersza Ginsberga, znaczy on po hebrajsku:
Jeden z wielu). Chciał utworzenia w Palestynie duchowego (nie politycznego) centrum
żydostwa, widział ją jako dom modlitwy dla całej ludzkości. I znów fragnent z Korczaka –
jakby echo: „Czasem wydaje mi się, że znajdę to magiczne zaklęcie, które zbuduje dom dla
jakże bezdomnej ludzkości” (1937).
Czy tym zaklęciem mógł być okręt wiozący emigrantów do Palestyny? Okręt symboliczny przeciwieństwo domu, synonim pielgrzymki do celu, do którego zbliżamy się, lecz osiągnąć
go nie możemy? „Skażenie idei przez jej urzeczywistnienie” – tak zdaniem Tomasza Manna
Goethe pierwszy określił ową fundamentalną tragiczność życia ludzkiego, o której była
mowa. Goethe jest także autorem pojęcia „Streben”: nieustępliwego dążenia do celu, którego
nie da się w pełni uchwycić. Podobnie jak w żydowskiej tradycji ideał mesjański –
oczekiwany, nieustannie obecny na horyzoncie, oddala się, ale nie wolno go tracić z oczu.
Ludzie są bezdomni z natury – zdaje się mówić Korczak. Ale mogą wyruszyć ponownie w
podróż ze staro-nowego lądu, na którym wykopią nową studnię i będą szukać nowej wody –
na nową podróż.
„Palestyna, jeśli się nie mylę – napisał do Józefa Arnona - winna być drugą Ligą Narodów;
Genewa to parlament spraw materialnych: wojna, rzezie, praca, higiena, metody nauczania i
gromadnego wychowania. Jerozolima – to życie indywidualne, duch, jego przeznaczenie i
racja. Oto kapitał wielu rozważań, z którymi zamierzam wyruszyć w pielgrzymkę swoją
ostatnią” – tymi słowami Korczaka zakończę.
9

Podobne dokumenty