Znowu Dobroniak 377

Transkrypt

Znowu Dobroniak 377
046
The Guardian
o Polakach
ich badań, zauważa, że osoby, które
nabyły obywatelstwo brytyjskie, najczęściej mówią o sobie per „Brytyjczycy”, autochtoni, którzy z pokolenia na pokolenie są mieszkańcami
Wysp, nie mówią o sobie inaczej jak
„Anglicy”. „Walijczycy”, „Szkoci” czy
„Irlandczycy”. Zatem należy postawić pytanie, jaki procent Anglików
w Brytyjczykach, jest aż tak przeciwny „najazdowi” Polaków? Należy
zadać sobie pytanie, czy tak samo jak
o Polakach, myślą Hiszpanie o mieszkańcach Wysp Brytyjskich, którzy od
2002 roku osiedlają się w „słonecznej
Andaluzji”, po sukcesie książki Chrisa
Stewarta „Driving over lemons” (polski tytuł „Jeżdżąc po cytrynach” – tłumaczenie: Anda MacBride).
Dwa – trzy lata temu, BBC 1 emitowało na swojej antenie, serial dokumentalny na temat naszych rodaków
przyjeżdżających do pracy na Wyspach.
Dziennikarze odwiedzili wtedy Urząd
Pracy w jednym z miast i zajrzeli do
rady miejskiej innego miasta. Przerażające było to, że zarówno młodzieńcy
Polska poezja
underground
„Blacksmith Shop”
I liked the bellows operated by rope.
A hand or a foot pedal
– I don’t remember.
But that blowing and blazing of fire!
And a piece of iron in the fire, held there
by tongs (…)
Od tego tygodnia można podziwiać
twórczość Czesława Miłosza, Zbigniewa
Herberta oraz Adama Zagajewskiego
w londyńskim metrze. W języku
Szekspira będzie można przeczytać
wiersze: „Kuźnia" (Blacksmith Shop)
Miłosza, „Nic Specjalnego" (Nothing
Special) Herberta oraz "Gwiazda" (Star)
Zagajewskiego.
Ci, którzy zakochają się w twórczości
polskich poetów, będą mogli zabrać
ją ze sobą do domu, korzystając
z kolportowanych na stacjach ulotek.
Dla przykładu dajemy skrawki owej
twórczości:
377_34-57 teksty.indd 46
czyli
„Kuźnia”
Podobał mi się miech, poruszany sznurem.
Może ręka, może nożny pedał,
nie pamiętam.
Ale to dmuchanie, rozjarzanie ognia!
I kawał żelaza w ogniu, trzymany
cęgami.(…)
Czesław Miłosz
spod „pośredniaka”, którzy nie byli
zainteresowani pracą jak i sami „rajcy
miejscy”, sami będący potomkami emigrantów, za Polakami nie przepadali
– delikatnie mówiąc. Jakież może być
zdziwienie tych wszystkich ludzi, kiedy
okaże się, że obecne dane są bardzo
zaniżone, w porównaniu do najnowszego spisu powszechnego?
Jakiż jest sens publikowania
danych statystycznych – notabene,
które nie są nowością, tuż przed wynikami bardziej wiarygodnego spisu?
Jaki jest cel uwypuklania liczby Polaków na Wyspach? O komentarzach
pod wspomnianym artykułem, nie
ma co pisać – tak jak w Polsce są niewybredne. Pytanie tylko, czy piszą je
„Anglicy”, czy „Brytyjczycy”? «
źródło: Wikipedia.org
»
Brytyjska lewicowa gazeta
codzienna „The Guardian”,
poinformowała na swoich łamach
o nowych danych statystycznych ONS
(Office for National Statistics, odpowiednik polskiego Urzędu Statystycznego).
Według gazety i owego biura, Polaków na Wyspach mieszka 545 tysięcy,
co jest dużym skokiem w porównaniu
z rokiem 2003, kiedy to statystycznie
w Wielkiej Brytanii mieszkało zaledwie 73 tysiące Polaków.
Dla Anglików i Polaków, liczba
jest całkowitym zaskoczeniem. Jedyna
różnica pomiędzy naszymi narodowościami to powód tego zaskoczenia.
Anglicy podnieśli larum o to, ilu
tych Polaków jest – zdecydowanie za
dużo. Polacy ze zdziwieniem stwierdzają często: „tylko nas tu tylu?”. Najgorsze jest to, że to są dane statystyczne, znaczy, że daleko niepełne.
Najgorsze dla Anglików. Poza tym
należy postawić pytanie, czy należy
pisać „Anglicy”, czy „Brytyjczycy”, bo
to już jest zasadnicza różnica. Antropolog, Kate Fox, w wynikach swo-
The Guardian online
dzieje się na wyspach
znowu dobroniak
Czesław Miłosz
Londyńczycy będą mieli teraz okazję do
„przemyśliwania” sobie o życiu podczas
porannej gonitwy do pracy. Roztrzepane,
denerwujące wszystkich wokół, młódki
z poczochranymi włosami, bez makijażu,
w przerwie pomiędzy fryzowaniem się
w wagonikach metra, a malowaniem sobie
facjaty, na chwilę zwolnią. Zastanowią się
nad swoim życiem. Będzie cudnie…
NOT!
07/06/2011 16:14:01