Gen. bryg. Ludwik Kmicic Skrzyński, dowódca Podlaskiej Brygady

Transkrypt

Gen. bryg. Ludwik Kmicic Skrzyński, dowódca Podlaskiej Brygady
SGO „Polesie” w dokumentach i wspomnieniach
4.
Gen. bryg. Ludwik Kmicic­
‑Skrzyński, dowódca
Podlaskiej Brygady
Kawalerii. Sprawa
rzekomych pertraktacji
kapitulacyjnych
gen. Franciszka
Kleeberga z bolszewikami
w 1939 r., [Wielka Brytania],
29 kwietnia 1958 r.
Czytając sprawozdania, względnie wspomnienia z kampanii 1939 r., czasem natykam
się na „legendę” o rzekomych pertraktacjach kapitulacyjnych gen. Franciszka Kleeberga,
dowódcy Grupy Operacyjnej „Polesie”, z bolszewikami.
Uważam za wskazane wyjaśnić tę sprawę – tak jak ja ją znam:
I. 22 IX 1939 r. zostałem wezwany z Werch354 do dowódcy Grupy Operacyjnej „Polesie”
gen. F. Kleeberga do Kamienia Koszyrskiego355.
Otrzymałem od Niego osobiście instrukcje: że mam się udać do miejsca postoju czoło­
wego (od strony Kowla) baonu piechoty. Tam mam oczekiwać na przybycie parlamentariu­
sza bolszewickiego, którego przyjazd był Mu obiecany telefonicznie przez jakiegoś bolsze­
wickiego dowódcę z Kowla356.
Towarzyszyć mi ma mjr Grzeszkiewicz ze sztabu Grupy Operacyjnej. Po przybyciu
wyżej wymienionego parlamentariusza bolszewickiego mam z nim ustalić warunki na
przejście całej naszej Grupy Operacyjnej poprzez rejon Kowla w kierunku na południe.
Oczywiście w zwartych oddziałach i z bronią.
Chodziło więc o ustalenie tras tej drogi, no i czasu oraz granic demarkacyjnych etc.
Prócz tego chodziło Generałowi o możność zaopatrzenia naszych wojsk z naszych, pol­
skich, magazynów i składnic po drodze.
Nie byliśmy wówczas w wojnie z Sowietami.
Podczas tej rozmowy Generał wspomniał, że telefonicznie rozmawiał z jakimś dowód­
cą sowieckim i powiedział mu, o co nam chodzi: o przejście bez walki.
Poza tym Generał powiedział, że nie bardzo wierzy, by to się dało zrobić, lecz uważa,
że jest to Jego obowiązek zbadać wszystkie możliwości przed powzięciem decyzji co do dal­
szego kierunku naszego marszu.
354 Werchy – miejscowość na południowy wschód od Kamienia Koszyrskiego na linii kolejowej Kamień Koszyrski – Powórsk.
355 Faktycznie do Lubieszowa, gdzie mieściło się Dowództwo gen. Kleeberga.
356 Kowel zajęły w nocy z 20 na 21 IX 1939 r. oddziały rosyjskiego 15 Korpusu Strzeleckiego, którego dowództwo stacjonowało potem w mieście. W jego dzienniku działań z tego okresu (Agresja sowiecka na Polskę w świetle dokumentów 17 września
1939, t. 2. Działania wojsk Frontu Ukraińskiego, Warszawa 1996, s. 297–299) brak wzmianki o opisywanym wydarzeniu.
424
R el ac j e: Lud w i k K m ic ic ­‑ S k r z y ń s k i
Wspomniał On przy tym, że ponieważ nie wierzy w powodzenie tej imprezy, tj. wolne­
go przejścia poprzez rejon Kowla na południe, więc szykuje rozkazy do marszu na zachód,
tj. w kierunku Warszawy, która wtedy jeszcze walczyła. W dalszym przewidywaniu tego,
co może się stać, Generał powiedział, że jeżeli do tego czasu Warszawa padnie – przed na­
szym dojściem – to będzie się starał zdobyć twierdzę Dęblin i w niej bronić się tak długo,
jak się da. Chodziło Mu o jak najdłuższe prowadzenie wojny na naszym własnym terenie…
Czekaliśmy z mjr. Grzeszkiewiczem w tym dowództwie baonu prawie do wieczora.
Widząc, że żaden sowiecki parlamentariusz nie przyjeżdża, i nudząc się bezczynnością
– prosiłem gen. F. Kleeberga o pozwolenie powrotu do Podlaskiej BK. Zgodził się na to.
W drodze powrotnej w Dowództwie Grupy Operacyjnej w Kamieniu Koszyrskim otrzyma­
łem pisemny rozkaz operacyjny na dzień następny: marsz na zachód w kierunku Warszawy.
II. Po wojnie, zdaje mi się, że w 1946 r., dowiedziałem się, że podczas mojej nieobec­
ności w Werchach mój ówczesny szef sztabu mjr dypl. [Juliusz] Szychiewicz „wykombino­
wał”, że pojechałem pertraktować z bolszewikami na temat… kapitulacji, czyli poddania
się im. Wobec tego wezwał, względnie zaprosił obecnych dowódców oddziałów do sztabu
Podlaskiej Brygady Kawalerii i wobec nich wygłosił przemówienie stwierdzające cel mego
wyjazdu (według własnej fantazji) i zaproponował:
–– a) wypowiedzenie gen. F. Kleebergowi i mnie posłuszeństwa,
–– b) objęcie dowództwa Podlaskiej BK przez płk. [Tadeusza] Falewicza357,
–– c) ruszenie samodzielnie na Warszawę, którą chciał osiągnąć w ciągu 3 dni
(odległość w liniach powietrznych około 270 km).
O tym „buncie” nikt mi nic nie powiedział, gdym powrócił. Przywiozłem właśnie roz­
kaz marszu na zachód, skalkulowany więcej realnie przez Sztab Grupy Operacyjnej. Na
podstawie tegoż nazajutrz ruszyliśmy na zachód…
III. Trudno sobie wyobrazić, by bolszewicy nie przysłali swego delegata, by tak bez bo­
ju wziąć „poddającą się” grupę kilkunastu tysięcy ludzi. Na pewno w tym celu przysłaliby
nawet kilku, gdyby taką propozycję wysunął gen. Kleeberg w swojej telefonicznej rozmowie
z sowieckim dowódcą…
IV. Lekkomyślne stworzona „legenda” – niestety – rzuca cień na dobre imię dobrego
Polaka i żołnierza gen. Kleeberga. Niezasłużenie.
Dziwnym mi się wydaje, że autorem tej „legendy” był mjr dypl. J. Szychiewicz, który przed
przybyciem do sztabu Podlaskiej BK pracował wspólnie z gen. F. Kleebergiem i który zawsze
bardzo dobrze odzywał się o Generale: „Czy to nadmiar zmęczenia, czy też psychoza…?”.
[…]358
Oryginał, maszynopis; IPMS, sygn. B.I.97/A
357 Dowódca 9 pułku strzelców konnych.
358 Opuszczono pkt V, w którym autor przytacza fragment relacji szefa Sztabu SGO „Polesie” płk. dypl. Mikołaja Łapickiego
publikowanej w tym zbiorze.
425