Unia europejska
Transkrypt
Unia europejska
Page 1 of 5 Euromowa Tygodnik Wprost - Numer: 20/2008 (1325) Brukselski żargon stał się odrębnym językiem unii NA niedawnym szczycie NATO w Bukareszcie furorę zrobił angielski czasownik recognize, użyty w odniesieniu do tarczy antyrakietowej. Dla Czechów oznaczało to „akceptację", dla Polaków „uznanie", zaś dla Francuzów „przyjęcie do wiadomości". I o to właśnie chodziło sygnatariuszom dokumentu – dowolność interpretacji pozostawia otwartą furtkę i w każdym momencie można się wycofać ze zbyt daleko idących propozycji lub wniosków. To jednak nic w porównaniu z przykładami unijnego żargonu, który dla większości obywateli krajów jest zupełnie niezrozumiały. Łamanie kodem Ponad rok temu polski eurodeputowany Stanisław Jałowiecki, z wykształcenia socjolog, postanowił uciąć łeb hydrze euromowy. W specjalnej deklaracji postulował uproszczenie języka unijnych dokumentów tak, by mogły być zrozumiałe dla obywateli. Pod jego apelem podpisało się zaledwie 70 deputowanych i projekt upadł. Nic nie dały też rozmowy z komisarzem ds. transportu Jacques'em Barrotem – punktem zaczepienia była „intermodalność" (wedle dokumentów KE to swobodne przemieszczanie się pociągów między krajami unii). Francuski komisarz pomysł zastąpienia wydumanej nazwy prostszą skwitował jednak wyznaniem, że chodzi o „pewną filozofię". Ta „filozofia" narodziła się pół wieku temu. Polacy zetknęli się z eurożargonem dopiero w latach 90., w czasie negocjacji członkowskich, ale specyficzny język powstawał jednocześnie z rozwojem wspólnoty europejskiej. Przez lata korzystał on głównie z francuskiego, który od ponad dekady zaczął być wypierany przez http://www.wprost.pl/ar/129526/Euromowa/?O=12952... 2012-01-10 Page 2 of 5 angielski. Jest to zresztą na tyle specyficzny angielski, że wyspiarze mogliby mieć problemy z jego zrozumieniem. Większość unijnych dokumentów powstaje w języku macierzystym, a potem w angielskim lub francuskim. W przekładzie na inne języki tłumacze używają często kalek językowych, bo sami nie są do końca pewni znaczenia tłumaczonych zwrotów (i działają pod presją czasu). Dzieje się tak nawet wtedy, gdy istnieją np. polskie odpowiedniki angielskich słów. W ten sposób powoli powstaje ujednolicony język unijny, zrozumiały „dla wybranych”. Terminy typu „kohezja” czy „unilateralizm” stają się uniwersalne, wypierając narodowe wersje tych pojęć. Urzędnicy komisji istnienie euromowy tłumaczą próbą zapanowania nad wielością unijnych języków. Słowa kontra myśli Do dziś w Brukseli cytuje się słowa polskiego dyplomaty, który po kolejnej rundzie negocjacji akcesyjnych oznajmił dziennikarzom, iż „w transpozycji i implementacji acquis communautaire mamy mixed record". W wolnym tłumaczeniu oznaczało to, że we wdrażaniu prawa wspólnotowego mamy średnie rezultaty. Równie enigmatycznie zabrzmiała wypowiedź innego polskiego polityka opowiadającego o „inicjatywie prezydencji niemieckiej powołania jakiegoś organu, nazywanego independent body, który miałby za zadanie redukcję kosztów administracyjnych i wprowadzenie zasad better regulation". Te „independent bodies" mają tę przewagę nad prostszymi wyrażeniami, że można je interpretować na wiele sposobów i w zależności od potrzeby wybrać najbardziej pasującą wersję. Pomaga to w osiąganiu kompromisu. Można tu przypomnieć słynną Joaninę, która pojawiła się na szczycie konstytucyjnym w Brukseli w 2007 r. i miała przekonać polską delegację do podpisania dokumentu. A już po szczycie wybuchły spory prawników, o co tak naprawdę chodzi w tej zasadzie. Euromową najczęściej skażeni są eurokraci z krwi i kości, którzy http://www.wprost.pl/ar/129526/Euromowa/?O=12952... 2012-01-10 Page 3 of 5 nawet do rozmów prywatnych wtrącają unijny żargon. Skażeni są nią też brukselscy neofici, którzy często sami nie do końca rozumieją, o czym mówią, i dlatego na wszelki wypadek cytują całe frazy z dokumentów. Gorzej, jeśli dziennikarze proszą ich o wytłumaczenie znaczenia terminów. Pewne jest, że zwykli obywatele, a nawet dziennikarze niespecjalizujący się w tematyce unijnej mieliby wielki problem ze zrozumieniem przekazów większości konferencji w Brukseli, zdominowanych przez europejską nowomowę. – Nie chcę bronić eurokratów, ale często sięgają oni po eurożargon z pośpiechu – mówi Rafał Trzaskowski, ekspert z Centrum Europejskiego w Natolinie. – Pracują głównie na dokumentach oryginalnych angielskich lub francuskich i automatycznie powielają pewne frazy. Inna sprawa to troska o precyzję przekazu. W niektórych wypadkach celowo wolę posługiwać się określeniami rodem z eurożargonu, bo nasze polskie odpowiedniki nie oddają w pełni znaczenia oryginału. Tak jest na przykład, gdy odwołuję się do słów niemieckiego eurodeputowanego Elmara Broka i cytuję jego „dyferencjację". Nasze polskie „rozróżnienie” jest za mało pojemne – mówi Trzaskowski. Inna sprawa, że unijne procedury wręcz nakładają wymóg używania pewnych zwrotów. W oficjalnych dokumentach nie ma np. Holandii, jest za to Królestwo Niderlandów, podobnie Wielka Brytania jest Zjednoczonym Królestwem, zaś Czechy Republiką Czeską – takie bowiem nazwy figurują w unijnych traktatach. I eurokrata musi to uszanować. Szczytowym osiągnięciem euromowy są konstytucja europejska i traktat lizboński, całe naszpikowane unijnym żargonem. – Próbowałem przeczytać tekst traktatu i abstrahując już od jego odniesień do innych traktatów, tego po prostu nie da się czytać – przyznaje Jałowiecki. Mur niezrozumienia Bruksela uwielbia też skróty. A skraca się nazwy instytucji, http://www.wprost.pl/ar/129526/Euromowa/?O=12952... 2012-01-10 Page 4 of 5 departamentów czy nawet dokumentów. Europejska nowomowa to jednak nie tylko poszczególne słowa, ale i całe frazy oraz pojęcia, które bywają bardzo mylące. Na przykład „zdrowie reprodukcyjne" obejmuje nie tylko troskę o kobiety w ciąży, ale przede wszystkim regulację płodności, a niekiedy wręcz propagowanie aborcji. – Moim ulubionym zwrotem jest „lizbonizacja kohezji" – mówi Rafał Trzaskowski. – Teoretycznie powinno to znaczyć połączenie polityki spójności (czyli wyrównywania różnic ekonomicznych między krajami unijnymi) z celami strategii lizbońskiej (rozwojem przedsiębiorczości). W istocie jednak to wspieranie konkurencyjności w najbogatszych, a nie najbiedniejszych regionach wspólnoty, czyli coś odwrotnego – dodaje Trzaskowski. Istnieją też oczywiście słowa-klucze, tak pojemne, że dla każdego znaczą co innego – sztandarowym przykładem są prawa człowieka. Jednym z unijnych haseł jest motto: „UE bliżej obywateli", a misją – wzmacnianie społeczeństwa obywatelskiego. Eurożargon tworzy mur między eurokratami a obywatelami, co sprawia, że w powszechnym mniemaniu unia staje się jakimś enigmatycznym tworem, działającym na niezrozumiałych zasadach. Krótki słownik euromowy kohezja – spójność (fundusze kohezyjne mają dofinansowywać najbiedniejsze części wspólnoty) implementacja – wdrożenie transpozycja – przekierowanie (np. funduszy) PFP – Partnerstwo dla Pokoju, program dla krajów współpracujących z NATO GAERC – rada ministrów spraw zagranicznych SAA – porozumienie o współpracy i stowarzyszeniu RELEX – departament KE ds. stosunków zewnętrznych HR – wysoki przedstawiciel unii DG – dyrekcja generalna, np. w komisji raporter – poseł przygotowujący projekt, np. rezolucji shadow – http://www.wprost.pl/ar/129526/Euromowa/?O=12952... 2012-01-10 Page 5 of 5 poseł recenzujący ów projekt (nawiązanie do gabinetu cieni) szerpa – doradca negocjatora w czasie szczytu, np. konstytucyjnego Autor: Dominika Ćosić http://www.wprost.pl/ar/129526/Euromowa/?O=12952... 2012-01-10