MARATON BESKIDY, JAKIEGO NIE BYŁO!
Transkrypt
MARATON BESKIDY, JAKIEGO NIE BYŁO!
MARATON BESKIDY, JAKIEGO NIE BYŁO! Piękny jesienny listopadowy poranek. Blask wschodzącego słońca i lekki przymrozek towarzyszyły maratończykom oraz uczestnikom chodu z kijkami, czyli Rajdu Nordic Walking, podczas czwartej edycji Maratonu Beskidy, która odbyła się w sobotę 12 listopada br. w Radziechowach na Żywiecczyźnie. Trasę maratonu dokładnie wytyczył, przemierzył i oznakował sam Komandor Edward Dudek. Ubiegłoroczne podpowiedzi i prośby sprawiły, że wyznaczył ją na sam szczyt Skrzycznego (1257 m n.p.m.). Komandor Dudek jeżdżąc po Europie zachęcał do udziału w maratonie – dzięki niemu przyjechało w sumie 150 uczestników, w tym nie tylko z Polski, ale także z Czech, Słowacji, Serbii, Węgier, Włoch i Niemiec. Zgodnie z tradycją imprezie znów towarzyszyła piękna pogoda. Lekki mróz i mocno świecące słońce zagrzewało maratończyków do boju, gdyż trasa po raz kolejny była niezwykle trudna. Na starcie Maratonu Beskidy stanęło prawie 150 biegaczy i 50 osób biorących udział w Rajdzie Nordic Walking. – Uczestnicy mówią, że to jeden z najtrudniejszych maratonów w Polsce. W tym roku postanowiliśmy dorzucić jeszcze 800 metrów podbiegu przez szczyt Skrzycznego, żeby było jeszcze trudniej. – mówi Edward Dudek. – Pogoda i frekwencja dopisały, więc kolejny bieg można zaliczyć do udanych, tym bardziej, że wiele osób na mecie przychodziło i gratulowało organizacji. Mistrzyni świata w nordic walking, Elżbieta Wojciechowska zachwycona organizacją zawodów obiecała, że wróci także na kolejną imprezę. W tej dynamicznie rozwijającej się dyscyplinie sportu w Radziechowach wystartowało jeszcze prócz Eli trzech mistrzów świata i kilku mistrzów Polski. Rajd Nordic Walking był rozgrywany pod patronatem Polskiego Stowarzyszenia Nordic Walking. Uczestnicy tej dyscypliny wystartowali o godzinie 8:00. Od początku rajdu na czele znajdowali się mistrzowie świata, Tomasz Brzeski i Ela Wojciechowska, którzy nie mieli sobie równych. Tuż za nimi podążał Paweł Kulik, który jednak nieprawidłowo pokonywał dystans (biegł z kijami). – Często przemieszczając się samochodem wśród zawodników NW miałem okazje oglądać nienaganną technikę mistrzów. – opowiada Komandor Dudek. Dwie godziny po rozpoczęciu nordic walking z Przybędzy ruszyli maratończycy, którzy do przebiegnięcia mieli sporą ilość kilometrów pod górę. Biegacze na swojej trasie mieli szczyt Skrzycznego oraz Golgotę Beskidów, czyli Matyskę, a to oznaczało co najmniej dwa ciężkie podbiegi. Najpierw na 2 km przy rodzinnym domu Komandora była orkiestra, punkt żywieniowy i kibice. Całą różnokolorową ekipę prowadził wóz strażacki. Na trasie znajdowało się 10 punktów żywieniowych, z których najlepiej zaopatrzony był ten na 21 km, którym opiekował się Sebastian, syn Komandora Dudka. Sebastian to były biegacz narciarski, więc najlepiej wie, czego potrzebuje maratończyk. Ponadto nie raz jeździł z tatą jako serwisant po Europie. Na Skrzycznym kolejny punkt – tym razem wystawiony przez miasto Szczyrk. Jest ciepła herbatka i placek drożdżowy, są izotoniki. Teraz już będzie z górki. Na mecie pierwszy pojawił się mistrz świata Tomasz Brzeski czas 4 godz. 48 min. 21 sek. Natomiast tylko 2 min. 28 sek. więcej zajęło pokonanie dystansu 42,195 km Eli Wojciechowskiej. Są medale, gratulacje i oczywiście pamiątkowe zdjęcia z Koman-dorem. Na podium stanął jako drugi Adrian Tofil (5 godz. 11 min) przed Bartkiem Skowronem (prawie 5 godz. 12 min.) W klasyfikacji kobiet równych sobie nie miała mistrzyni świata Elżbieta Wojciechowska, która pokonała Paulinę WitykSzumną oraz Monikę Romańczuk i Paulinę Ruta Kaczmarską (obie zawodniczki przekroczyły linie mety razem). Natomiast wśród biegaczy najlepiej z trudami trasy maratońskiej poradził sobie Piotr Karolczak z Poznania (3:13:16), który wyprzedził Lucjana Chorążego ze Skawnik tuż przed Golgotą (3:13:55) oraz Marka Obstoja z Bytomia (3:31:23). Wśród kobiet najszybsza była Ewa Majer (3:47:09), która okazała się szybsza od Magdaleny Janowskiej (4:06:22) i Magdaleny Chełmickiej (4:13:19). Na trasie maratonu przygrywały kapele, a hitem tej imprezy byli dwaj góralscy trębacze, Jacenty Ignatowicz i Michał Moroń. Na mecie każdemu zawodnikowi medal wręczał Edward Dudek. Każdy z zawodników otrzymał pamiątkowy dyplom ze swoim zdjęciem. Zakończenie maratonu odbyło się na scenie Zajazdu Horolna, gdzie zawodnicy mogli upiec sobie kiełbaski przy watrze, spróbować rekordowej i najlepszej kwaśnicy, napić się grzańca, gorącego piwa lub herbatki. Były puchary i nagrody rzeczowe. Puchar dla najlepszych kobiet w Rajdzie NW ufundował Komandor Edward Dudek, dla najlepszych mężczyzn w Rajdzie NW – wójt gminy Lipowa, Stanisław Caputa, dla najlepszych kobiet w Maratonie Beskidy – Starosta Andrzej Zieliński, a dla mężczyzn – wójt gminy RadziechowyWieprz, Grzegorz Figura. Jak zwykle na zawodach organizowanych przez Edwarda Dudka nie mogło zabraknąć ponad metrowych kiełbas robionych specjalnie na Biegi Dudka przez Zakłady Mięsne Wojciecha Dobiji z Żywca. W dekoracji udział wzięli: nowo wybrana Poseł RP Małgorzata Pępek, Przewodniczący RG Lipowa Zdzisław Setla, Wójt Gminy R-W Grzegorz Figura, ks. proboszcz Ryszard Kubasiak, dyr. Zbigniew Śliwiński, Komandor Edward Dudek. – Bardzo się cieszę, że usłyszałem dziś tak wiele pozytywnych komentarzy dotyczących naszego maratonu. Co ciekawe, zdaniem wielu biegaczy właśnie na naszym biegu były najpiękniejsze medale, jakie kiedykolwiek widzieli – podsumowuje Edward Dudek. materiały: Baca Edek