Dialog literatury z fotografią: przywołania, aluzje, użycia
Transkrypt
Dialog literatury z fotografią: przywołania, aluzje, użycia
Dialog literatury z fotografią: przywołania, aluzje, użycia Natalia Zaucha II Liceum Ogólnokształcące im. Hetmana Jana Tarnowskiego W Tarnowie Tarnów 2011 1 1. „Czy można opowiedzieć zdjęcie? Czy fotografia ma coś wspólnego z literaturą piękną? Jeśli tak, to jak wyglądają te relacje?”1 Fotografia funkcjonuje w życiu ludzkim od XIX w.Jej obecność można zauważyć w obyczajowości, kulturze, literaturze. Warto zastanowić się nad zależnościami łączącymi literaturę z tym względnie nowym sposobem rejestrowania rzeczywistości. Czy fotografia jest współczesną wersją „zwierciadła przechadzającego się ulicą”? Przecież Cyprian Kamil Norwid o obiektywność i wierność tegoż odzwierciedlania zabiegał, gdy w Czarnych kwiatach zamieścił znamienne słowa: „Ile razy przypominam sobie ostatnie rozmowy z osobami, co już w niewidzialny świat odeszły, zmarłszy tu, tyle razy nie wiem, jak pominąć to, co ze zbioru razem wspomnień tych samo czasem zdaje się określać, i dlatego właśnie w daguerotyp raczej pióro zamieniam, aby wierności nie uchybić.”2 Czy fotografia przybliżyła nas, artystów i odbiorców, do ideału mimezis? Jeżeli tak, to czy pozostawiła margines wolności interpretacyjnej, czy zdominowała i ubezwłasnowolniła naszą wyobraźnię i pamięć? *** Niektóre teorie utraciły z czasem swoją świeżość i odkrywczość, ale to nie znaczy, że nie warto do nich sięgać; choćby jedynie po to, by później móc posługiwać się niezwykle przydatną terminologią.Wedle podziału Barthesa wyróżniamy dwa elementy fotografii: studium oraz punctum3. Studium jest „zewnętrznością” zdjęcia, tym, co widzimy bez dokładniejszej analizy obrazu, Często jest to po prostu temat – społeczny,polityczny, rodzinny, który może okazać się jakoś nam bliski. Punctum moglibyśmy nazwać sercem fotografii, tj. elementem, który przykuwa naszą uwagę. Jestpunktem wyjścia dla wszelkich głębszych 1 I. Wiśniewska, Album o końcu pewnego świata, czyli fotografia w literaturze współczesnej na przykładzie Finis Silesiae Henryka Wańka, w: http://www.ikonosfera.umk.pl/index.php?id=93 2 C. K. Norwid, Czarne kwiaty, [w]:tegoż, Pisma wybrane, t.4, Warszawa 1983, s. 36-37. 3 R. Barthes, Światło obrazu – uwagi o fotografii, przeł. J. Trznadel, Warszawa 2005, s. 49-50. 2 emocji i spostrzeżeń na temat danego zdjęcia. Tak naprawdę punctum stanowi istotę, do której dąży profesjonalny fotograf kadrujący rzeczywistość – jest czymś, co zachwyci, zszokuje, zaintryguje odbiorcę i sprawi, że zdjęcie zostanie zapamiętane. Jednak tutaj należy zwrócić uwagę na indywidualny, więc relatywny charakter percepcji fotografii: co dla jednego odbiorcy będzie punctum, dla innegopozostanie niewyróżniającą się częścią studium. Tutaj właśnie stajemy w obliczu sporu o prawdziwość fotografii. Czy można stwierdzić, że istnieje obiektywna prawda sformułowana, uchwycona przy użyciu aparatu? A może percepcję określa subiektywizm upodobań, doświadczeń spektatora, cała sfera jego emocji, temperamentu, mentalności? Odnosząc się do konkretnych przykładów, można posłużyć się przykładem Stanisława Ignacego Witkiewicza. Fotografie przedstawiające tego artystę wzbudzają wiele mieszanych emocji. Na zdjęciu z ok. 1912r.,pochodzącym ze zbiorów Jadwigi Witkiewiczówny, widzimy arystokratyczne oblicze Witkacego: wytwornie ubrany, przybierający poważną pozę.Spoglądając jednak na fotografię, wykonaną przez Józefa Głogowskiego w 1930r., zauważamy naciągnięty na głowę beret i minę szaleńca. Rzuca się w oczy eksperymentalny zamysł Witkacego, mający na celu zdezorientowanie odbiorcy. Który portret wyraża „prawdę” o modelu? I jaką prawdę, czyją? Eksperyment artystycznopsychologiczny wymyka się jednoznacznym konstatacjom. Nieporównanie ważniejsze jest zauważenie postulatu tak popularnego w XX-leciu międzywojennym, (a sformułowanego przez Leona Chwistka,) by oddać „wielość rzeczywistości w sztuce.4” Artysta, w przeciwieństwie do filozofa, nie przesądza o słuszności i prawdziwości świata przedstawianego w dziele. Według Witkacego, autora teorii czystej formy5, twórca nadaje ramy, porządkuje, wprowadza jakiś ład w świat przypadkowych i chaotycznych form. W ten sposób można próbować przybliżyć się do Tajemnicy Istnienia i, dostrzegając wanitatywny charakter rzeczywistości, ocalać ją przed zapomnieniem. Cezary Zalewski w następujący sposób rozwija tę myśl: 4 Por.J. Woleński, Wielość rzeczywistości Chwistka, w: „Dekada Literacka”, 2005, nr 1. Por. A. Hutnikiewicz, Od czystej formy do literatury faktu, Warszawa 1988, s.180-200. 5 3 Fotografia staje się swoistą ikoną vanitas, i to o podwójnym sensie. Przypomina o kruchości ludzkiego istnienia, powodując, iż wszelkie konwencje- dotyczące różnych sfer kultury – także odsłaniają swójzmienny, arbitralny charakter. Miłosz jednak nie poprzestaje na takiej konstatacji: nicość ma bowiem swe „odbicie” po stronie bytu. Fotografia zaświadcza zarówno o trwaniu przyrody wobec ludzkiej znikomości, jak i sugeruje, że w państwie cieni – tam po „drugiej stronie” – nie rządzi śmierć, i że to nie ona ma ostatnie słowo.6 Fotografia ma charakter synkretyczny. Łączy w sobie zarówno element utrwalenia, swoistego zatrzymania chwili, jak i znamię przemijalności, groźbę zapomnienia. Uwieczniamy daną chwilę dzięki technice fotografii w nadziei na zatrzymanie bezlitośnie upływającego czasu. Staramy się nie dopuszczać do świadomości faktu istnienia drugiej, ciemnej strony fotografii, kruchej materii, również ulegającej rozpadowi. Paradoks polega na tym, że zniszczalne miałoby zapobiegać zniszczeniu. Antonina Lubaszewska wskazuje dualistyczny charakter fotografii, zauważając, że: w zmiennym, płynnym, nie do opisania świecie jest oto coś stałego, co się zatrzymało, utrwaliło. Ale zatrzymało się będąc ruchomym. (WDRPZ, 168)7 Tak więc stare albumy dzierżą spuściznę wspomnień, a nawet – jak twierdzi Lubaszewska – pozwalają rozwinąć szersze wątki biograficzne, bazując na fotografiach. Poglądy tejże autorki są niezwykle cenne, jeśli chodzi o wielorakie aspekty, odnoszące się do fotografii. Trafnie na przykład prezentuje opis postaci Komornickiej – Piotra Odmieńca; (WDRPZ,179-180). „Utrwalanie nieobecności” postaci odwróconej, widocznej zaledwie w zarysie musi kojarzyć się z detektywistycznym i odkrywczym spojrzeniem bohatera filmu M. Antonioniego Powiększenie, do którego odwołam się w dalszych rozdziałach. Istotnym dla dogłębnego zrozumienia fotografii jest jej nieodłączna więź z literaturą. Wiele dzieł poetyckich i epickich jest właściwie ekfrazą fotografii. Rola owego opisu jest różna. Często jest to po prostu próba intersemiotycznego przekładu. Równie często fotografia może ewokować sensy transcendentne. 6 C. Zalewski, Pisarz nad fotografią [w:] „Twórczość”, nr 12, Warszawa 2006, s. 96-98 Cytaty z W daguerotyp raczej pióro zamieniam podaję wedle poniższego wydania, stosując następujący skrót: WDRPZ - A. Lubaszewska, W daugerotyp raczej pióro zamieniam [w:] „Teksty Drugie”, Kraków 1999,nr 4. Cyfra po skrócie oznacza numer strony. 7 4 *** Warto byłoby rozważyć również aspekt więzi intymnej spektatora z fotografiami. Niektóre z nich są dla nas tak ważne i unikatowe, iż w obawie przed utratą tej delikatnej materii, zachowujemy je tylko dla siebie. Opis literacki, chyba częściej opis liryczny, strzeże tej intymności, często w ogóle nie ukazuje fotografii, nie naraża jej na niezrozumienie, strywializowanie przez patrząca nań osobę trzecią. Takie przemilczenie wynika z przekonania o magicznej niemal zależności między życiem człowieka i rzeczy – fetysza: „gdy tylko umiera człowiek, umiera jego fotografia.”8 2. Tak naprawdę każda aktywność artystyczna jest buntem przeciwko nieistnieniu, przemijaniu. Wiersz Wisławy Szymborskiej Fotografia z 11 września to manifestacja sprzeciwu wobec konkretnej tragedii ludzkiej. Poetka usiłuje przedstawić w literackim kadrzedramat ostatnich sekund życia anonimowych ofiar, wyskakujących z pożeranych przez ogień wież World Trade Center. Wiersz ma charakter dualistyczny. Z jednej strony jest swego rodzaju stop klatką, wydawać by się mogło, że chwilowo utrzymuje tych ludzi przy życiu. Z drugiej – Szymborska uzewnętrznia etyczne zaangażowanie, wynikające z konieczności protestu. Literackie ujęcie tego okrutnego obrazu jest sposobem na swoiste utrzymanie przy życiu tych jakże zdesperowanych i bezradnych ludzi, niedopowiedzenie może uchronić owe postacie zawieszone w czasie przed brutalnym faktem dokonanym. Analogii możemy się doszukać w innym wierszu, w Radości pisania. „Zemsta ręki 8 K. Mansfield - http://cytaty.eu/motyw/fotografia.html 5 śmiertelnej” wynika z tych samych pobudek, co słynne pytanie Woltera „Dlaczego Lizbona?”, sformułowane po tragicznym trzęsieniu ziemi. Surrealistyczne okrucieństwo obydwu wydarzeń wydaje się nie do przyjęcia. Czesław Miłosz także nawiązuje do motywów wanitatywnych. W wierszu Fotografiajuż na wstępie podkreśla trudne zadanie, jakie przed nim stoi: nie wie, jak opisać emocje towarzyszące człowiekowi, wpatrującemu się w zdjęcie. Niby to proste: Jego dawna miłość Ale tu właśnie Zaczyna się pytanie Jeżeli dotykalna, Tak silnie obecna W swojej skórze i sukni, Paznokciach i włosach, To czy była jak obłok Albo fala rzeki I powróciła Do nieistnienia?9 W dalszej części utworu poeta znacznie poszerza zakres swoich refleksji. Nawiązuje do bytu i nieistnienia oraz niewyraźnej, zacierającej się granicy pomiędzy nimi. Dzięki porównaniu ludzkiej egzystencji do zjawisk tak ulotnych, jak obłok, czy fala, autor zauważa pewną uniwersalną wspólnotę świata fauny i flory, świadomość przemijalności wzbudza w istotach żywych uczucie współcierpienia. Fotografia ukazana jest jako swoisty łącznik bohatera lirycznego z jego zmarłą ukochaną. Zdjęcie staje się swego rodzaju ikoną. Mężczyzna zwraca się bezpośrednio do postaci ujętej w kadrze, wyraża nadzieję na nieprzerwaną duchową obecność jego zmarłej miłości. Pragnie głęboko wierzyć, że zmarła jest blisko niego oraz, że ingeruje w jego życie i wyprasza dla niego łaski u Boga. Dla niego jego ukochana jest „tajemnicą czasu”. Właściwie sam podkreśla, że wielką trudność sprawia mu ubranie jego zawiłych uczuć w słowa. Ma nadzieje, że właśnie gdy kontempluje fotografię kobiety, może czuć jej obecność – pomoc i przebaczenie. Tak więc Miłosz podnosi fotografię do rangi łącznika świata doczesnego i wiecznego. Nie bez kozery autor kładzie nacisk na niemożność dokładnego zdefiniowania uczuć 9 C. Miłosz, Fotografia [w:] tegoż Dalsze okolice, Kraków, 1991, s. 1006-1008 6 i zamiarów, towarzyszących spektatorowi fotografii. Każdy z innych pobudek sięga po album ze zdjęciami, lecz za generalny wspólny powód możemy uznać uczucie metafizyczne, tak podkreślane przez Witkacego. Patrząc na starą fotografię, świat oraz osoby na niej ujęte, przez moment na nowo ożywają, czujemy obecność, która w racjonalnym rozumowaniu jest niemożliwa. Fotografia jest doskonałą machiną czasu oraz narzędziem, służącym do przypominania, odświeżania często zamglonych wspomnień; daje nam komfort podróży w przeszłość, jednak przypomina również o nieubłagalnym upływie czasu: „Fotografia to kęsy czasu, które można wziąć do ręki”10. *** Cezary Zalewski również przejawia fascynację metafizycznym wymiarem fotografii. W tekście „Pisarz nad fotografią” zauważa: Drugą, częstą, ale i przeciwstawną sytuacją, jest oglądanie zdjęć należących do rodzinnego albumu. Niejednokrotnie przedstawiają one osoby, które odeszły bezpowrotnie, jednakże fakt ten nasuwa teratologiczne refleksje tym częściej, im mniejszy był dystans między patrzącym a sfotografowanym. I odwrotnie: pokolenia odległe rzadziej przywołują tę kwestię, stając się obiektem fascynacji z innych powodów.11 Nie bezpodstawnie autor nadaje fotografii charakter nauki o śmierci i przemijaniu; to właśnie zdjęcia przeszłości, bezpowrotnie zagarnięte przez upływ czasu, wprawiają nas w największą zadumę nad losem ludzkim oraz zmuszają do refleksji egzystencjalnych. Możemy dostrzec zbieżność z poglądami Antoniny Lubaszewskiej(WDRPZ, 172-173), która poddaje głębszej analizie relację intymność – fotografia. Im bardziej utożsamiamy się z postacią na zdjęciu, im bardziej jesteśmy do niej przywiązani, tym większą atencją darzona jest owa fotografia. W procesie percepcji kieruje nami strach przed demaskacją naszych skrywanych dotąd doświadczeń, uczuć. Dla ilustracji problemu wystarczy wspomnieć obawy Barthesa, dotyczące odbioru fotografii jego matki; wyraża on obawę, że punctum owej fotografii, dla niego tak silnie 10 Strona internetowa: http://pl.wikiquote.org/wiki/Fotografia C. Zalewski, Pisarz nad fotografią [w:] Twórczość nr 12, Warszawa, 2006, s.92. 11 7 nacechowane emocjonalne, zostanie zdegradowane przez odbiorcę do rangi studium - „obojętnego zdjęcia”. Warto także wspomnieć tutaj o tekście Tadeusza Różewicza pt. Matka odchodzi., Ten oryginalny literacki pomnik nagrobny zawiera wspomnienia o matce artysty, na które składają się wiersze, fragmenty pamiętnika, części prozatorskie oraz autentyczna fotografia umieszczona na okładce. Tu także dostrzec można nader silną więź syna z matką, jak w przypadku Barthes’a. W Hanemannie12Stefana Chwina bohater pali stare fotografie swej ukochanej. Widzi, jak płomienie niszczą je i nagle dociera do niego, że to jedyna spuścizna, jedyny sposób na jakąkolwiek łączność ze zmarłą. Ta świadomość wzbudza w nim całą gamę skomplikowanych uczuć. Od gniewu, żalu przez lęk aż do rozpaczy. Zdjęcie uświadamia mu, jak bolesne może być odejście kogoś bliskiego, a więc w konkluzji, jak okrutne jest przemijanie ludzkie, nieodwracalne i bezlitosne. To dogłębne, jakże intymne przeżycie, pełni właściwie podwójną funkcję. Z jednej strony dostarcza wiele przykrych emocji, z drugiej zaś – pełni rolę swoistego katharsis. Oczyszcza bowiem bohatera, poszerza jego horyzonty, umożliwia ekspresję dotąd głęboko utajonych uczuć.Jeśli obraz utrwalony na materiale światłoczułym nie przemawia do nas przez pryzmat bliskich koligacji rodzinnych, emocjonalnych, to –jak zauważa Zalewski – może przykuwać naszą uwagę na przykład ze względu na wartości estetyczne, społeczne, polityczne. Pozwala nam wtedy na komfort większego dystansu, obiektywność. 3. Rozważając przywołania fotografii w dziełach literackich, warto zwrócić uwagę na poezję Jacka Dehnela. W Brzytwie okamgnienia już w początkowych wersach widoczne są skutki oddziaływania migawki aparatu fotograficznego. Poezja utrwala jedynie fragment rzeczywistości, ten nieprzypadkowo zaaranżowany, mieszczący się w kadrze. Być może celem autora było zasugerowanie jakiejś zbieżności jego poetyckiej optyki z filozoficznym światopoglądem Williama Ockhama. Brzytwa okamgnienia ukazuje tylko to, co niewątpliwe, starannie wyselekcjonowane, więc w swym minimalizmie – prawdziwe: 12 S. Chwin, Okno, [w:] tegoż Hanemann, Gdańsk, 1995, s.14-18. 8 Brzytwa okamgnienia odcina to, co zbędne: całą resztę świata za rozlewiskiem13 Kadr fotograficzny hierarchizuje, więc ustala ważność. Fotograf, jak każdy artysta, posiada przywilej subiektywnego kreowania świata przedstawionego. Czy dzieło może zatem ilustrować prawdę obiektywną? Według Dehnela – nie; do odbiorców, czytelników trafia jedynie to, co fotograf/poeta uchwycił, być może pomijając wiele istotnych szczegółów. Brzytwa okamgnienia ukazuje pewien paradoks: poeta skontrastował i połączył w oryginalny sposób iluzoryczną trwałość zdjęcia i jego namacalną wręcz przemijalność. ”Bohaterem < Brzytwy okamgnienia> jest czas, a raczej jego nieuchronny upływ. Erozja. Powolne wietrzenie i prucie się tkaniny życia. Osiowym tematem zbioru jest próba uchwycenia tytułowego okamgnienia. W kolejnych trzech odsłonach, na które składają się trzy zasadnicze części tomiku, Dehnel metodycznie poszukuje w mijających chwilach, uczuciach i ludziach, cząstki wieczności. Spod eleganckiej formy jego wysublimowanych konstrukcji poetyckich przeziera jedno pytanie: o rdzeń- cząstkę życia, która wśród blednących kolorów i ulatniających się zapachów, pozostaje niezmienna. W poszukiwaniu tej esencji, poeta dociera nie tylko pod skrzydła kultury i wielowiekowych tradycji. Wypuszcza się także na obce sobie tereny gminnych rytuałów, na grząską granicę życia i śmierci…”14 Poezja, nie tylko ta Dehnelowska, opiera się na podkreślaniu erozji wszystkiego na świecie, włącznie z człowiekiem. W Ostrości mamy do czynienia z przypadkowością fotografii, a więc po raz kolejny autor zaprzecza, by ta zawierała w sobie prawdę uniwersalną. Substancje chemiczne, przypadek, wydobyły ze zdjęcia coś innego, aniżeli oczekiwał artysta („Miało być co innego”). W dalszej części wiersza poeta unaocznia zagrożenie jej (fotografii) upływem czasu, nietrwałością. Podmiot liryczny uświadamia nam, że rzeczy tak dla nas obecnie istotne, warte utrwalenia, mogą nieoczekiwanie, z biegiem lat, zamienić się w obojętne, mogą zacząć przywoływać gorzkie wspomnienia. Nasza relacja ze zdjęciami nieustannie ewoluuje pod wpływem nowych doświadczeń, retrospekcji. I tylko artysta jest w stanie przywrócić utraconą harmonię, nastawić ostrość, to znaczy uporządkować ważność, istotność poszczególnych planów. Artysta/poeta wyznacza ramy czystej formy. *** 13 J. Dehnel, Brzytwa okamgnienia [w:] tegoż Brzytwa okamgnienia i inne wiersze, Warszawa, 2005, s.5. Natalia Schiller, Zaduma zastygłych obrazów – o tomiku poetyckim Jacka Dehnela pt Brzytwa okamgnienia,http://www.papierowemysli.pl/arts/artsReadFull/40 14 9 W Babim lecie Julio Cortazara15 już na początku autor podkreśla niemożność dokładnego oddania tych wydarzeń, w których brał udział. Stwierdza, że lepiej by było, gdyby ta historia „opowiedziała się sama”, narrator zdaje sobie sprawę z subiektywnego sposobu przedstawienia historii, co może rzutować na jej prawdziwość. Fotograf podczas przechadzki napotyka parę. Początkowo jest pewien, że to kobieta – uwodzicielka, usiłuje zdeprawować chłopca, z którym rozmawia. Jednakże dopiero po spłoszeniu ich swoją obecnością, po dostrzeżeniu czegoś więcej, niż to, co było widoczne w kadrze kamery, zdaje sobie sprawę z błędnie wysnutych wniosków. Pojawia się bowiem postać trzecia – mężczyzna, a kobieta, jak się okazało, pełniła jedynie rolę stręczycielki. Fotograf odkrył to dopiero podczas wywoływania zdjęć i sukcesywnego powiększania ich. Wtedy też, dzięki owemu zabiegowi, zrozumiał prawdę, ukrytą pod powierzchnią zdarzeń. Na podstawie tego opowiadania powstał genialny film M. Antonioniego Powiększenie. Bohater, robiąc zdjęcia przypadkowo spotkanej w parku parze,w ten sam sposób, co bohater w opowiadaniu Cortazara, wywołując je i, powiększając, odkrywa nowe oblicze zaistniałej sytuacji. Nowopowstałe obrazy pozwalają mu odkryć, że był nieświadomie świadkiem zbrodni: Powstaje pytanie: czy poszukiwany sens wydarzeń jest czymś obiektywnym, czy też subiektywnym wytworem jego wyobraźni?16 Gdy bohater udaje się do parku, by potwierdzić swoje przypuszczenia, nie znajduje ciała. Dobitna jest ostatnia scena filmu. Potwierdza ona iluzyjny charakter wydarzeń, z którymi mamy do czynienia: widzimy, jak bohater zbity z tropu wraca przez park. Po drodze napotyka grupę ludzi (mimów), którzy grają niewidzialną piłeczką w tenisa. Fotograf obserwuje ich, po czym, gdy piłka opuszcza kort, po chwili namysłu „odrzuca ją” grającym. W ekranizacji mamy więc intrygująco przedstawiony problem kreowania świata za pośrednictwem aparatu fotograficznego, który staje się narzędziem odkrywania prawdy. Czy owa prawdziwość jest uniwersalna, czy też fotograf tworzy dzieło przepełnione iluzją? Analogia między Babim latem a Powiększeniem jest jasna: Wszystko to prowadzi do kolejnego problemu, a mianowicie relacji między subiektywnym a obiektywnym spojrzeniem, Bohater Cortazara, podobnie jak Antonioniego, próbuje uprawomocnić swoja hipotezę, a gdy już zdobywa – jak się wydaje – pewność, pojawia się pęknięcie, luka w jego interpretacji świata, która sprawia, że realność i pozór zaczynają się w niepokojący sposób przenikać.17 15 J. Cortazar, Babie lato, [w:] tegoż Opowiadania, tom II, przeł. Z. Chądzyńska, Kraków, 1997, s.301-316. K. Loska, Powiększenie, Wstęp do kolekcji „Gazety Wyborczej,”2006, s.14. 17 Tamże, s. 51. 16 10 Film Antonioniego stanowi próbę eksploracji pogranicza między różnymi odmianami rzeczywistości. Wyraźnie koresponduje z postulatem, wcześniej już sformułowanym przez S. I. Witkiewicza, by sztuka wysoka przynajmniej usiłowała odkryć Tajemnicę Istnienia. 4. Zastanówmy się nad relacją fotografii z tekstem literackim. Precyzując, chciałabym skupić się na analizie książki gdańskiego prozaika Pawła Huelle pt. Mercedes-Benz. Autor oparł swoją, jakże zresztą ciekawą opowieść, na licznych zdjęciach z rodzinnych albumów. Z ich wartości w pełni zdawał sobie sprawę: […] cóż bowiem znaczy utrata domu czy majątku wobec utraty ostatnich pamiątkowych fotografii, szedłem więc na tę następną jazdę mocno zasępiony, z postanowieniem, że już ani słowa nie opowiem mojej instruktorce o dawnych sprawach automobilowych, ani słowa, choćby szeptem, skoro zgubiłem te fotografie, i nagle poczułem się jak człowiek okradziony dosłownie ze wszystkiego […]18 Utrata fotografii jest równoznaczna z zatraceniem tożsamości, jakiejś części siebie, tak istotnej w kwestii formowania jego obecnego charakteru, nastawienia, poglądów (przecież tak podobnych do jego przodków, czego dopatrzeć się można na przykład w inteligentnej ironii, obecnej w przepełnionych czarnym humorem opowiastkach).Warto zauważyć, iż pod każdą fotografią znajduje się nie osobno skonstruowany podpis, lecz fragment tekstu. Zdjęcia pełnią funkcję uwiarygodniania, potwierdzania autentyczności prezentowanych zdarzeń. Kierunkują wyobraźnię odbiorcy, ponieważ ukazują wraz z detalami to, o czym opowiada nam Huelle. Topos fotografii przewija się przez cały utwór. Stale podkreślane są melancholijne uczucia, jakie zostają wywoływane w bohaterze (utożsamianym z autorem): […] ilekroć oglądałem tę fotografię,, ilekroć obracałem w palcach ten mały pożółkły kartonik z zakładu pana Bronsteina, czułem wzruszenie, no bo przecież ten cień był jak zapowiedź nadchodzących wydarzeń, był jak milcząca zapowiedź dziadka przez parę najbliższych lat[…]19 Zdjęcia są dla niego najcenniejszą spuścizną. Utrwalają one nietuzinkowe losy tej rodziny, przypominają, a zarazem dopełniają obraz literacki. Antonina 18 P. Huelle, Mercedes-Benz, Kraków, 2003, s.43-44. Tamże, s.82. 19 11 Lubaszewska również zauważa tę analogię. Fotografia jako narzędzie w tworzeniu „mitologii rodzinnej”(WDRPZ, 170). To dzięki niej kształtujemy własne wspomnienia o bliskich. Nierzadko zdarza się tak, że jest jedynym źródłem wiedzy o przodkach, ponieważ oni już odeszli, a albumy rodzinne to wszystko, co po nich odziedziczyliśmy. Co więcej, autorka wskazuje dualistyczny charakter fotografii: migawka aparatu tworzy obraz mnie, którego już nie ma i tu Lubaszewska przywołuje fragmenty wierszy Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej oraz Wisławy Szymborskiej. Poetki dokonują ekfrazy swoich zdjęć z lat dziecięcych, podkreślając w ten sposób przemijanie, metamorfozę, jaką przeszły. Spoglądając na te zdjęcia doświadczają nostalgii, zdają sobie sprawę, że małe dziewczynki, którymi były, bezpowrotnie odeszły. Szymborska używa niezwykle wymownego porównania: „Nie patrz tak na nas/ tymi swoimi oczami/ zanadto otwartymi,/ jak oczy umarłych”( WDRPZ, 170). Kilka wersów wiersza Jasnorzewskiej, opowiadającego o babci, ukazuje nam, jak fotografia pozwala przewidywać – „obserwując zatrzymany czas, można powiedzieć, co się stanie”(WDRPZ, 171). Z drugiej strony Z. Herbert w przytoczonych tu fragmentach przyrównuje czynność robienia zdjęcia do przelewania krwi. Brutalne przeciwdziałanie czasowi, które ma na celu za wszelką cenę „zabić” moment, czyli zatrzymać na fotografii jakieś istnienie. Huelle, patrząc na zdjęcie zrobione przez dziadka, dostrzegłszy cień, rzucany przez jego postać, reinterpretuje zdjęcie. Cień stanowi dla niego metafizyczny symbol nieobecności.20 Widzimy dwóch chłopców ubranych schludnie, elegancko i uśmiechającą się kobietę. Młodzieńcy mrużą oczy pod wpływem mocno świecącego słońca, są uśmiechnięci. Cień i słońce – kontrast dobrych chwil, jak ta uchwycona w kadrze, przeplatanych złymi, jak fakt późniejszej nieobecności ojca chłopców. Wymowny obraz, który mógłby być metaforą ludzkiego życia. Dla Karola Huelle fotografia była ogromna pasją. Czytamy o komicznych próbach zniechęcenia ciotki Zofii do wspólnych przejażdżek. Zatrzymywał się co rusz, nie kryjąc swojego zachwytu krajobrazem, bądź jakimś detalem i dobywał swoją leikę, by uwiecznić to, co go ujęło. Co prawda zachwyt ten był hiperbolizowany, nieco emfatyczny, lecz sam fakt ciągłego noszenia ze sobą aparatu ukazuje nam, jak wiele znaczyły dla niego te obiekty, którym jest w stanie podarować nieśmiertelność, umieszczając je w kadrze. 20 Podobnie, jak w wierszu D. Naborowskiego Krótkość żywota. 12 […] całymi dniami przeglądał stare fotografie, porządkował swoje archiwum, dopisywał na odwrotach kartoników brakujące daty, imiona osób, nazwy miejsc, i czuł, że ten rozwijany na nowo rulon czasu jest zupełnie czymś innym niż katalogiem zwykłych wspomnień, czuł, że chwile schwytane kiedyś chłodną migawką leiki składają się na zupełnie nową Księgę chwil, której nigdy przecież nie zamierzał tworzyć, a która złożona z przypadkowych chwil, przegubów światła, okruchów materii i dawno wybrzmiałych głosów, jest niczym nagle otwarta, sekretna furtka uchylająca przed zaskoczonym przechodniem nieznana dotąd perspektywę, zadziwiający spektakl fantomów czasu i przestrzeni[…]21 Księga – życia, utrwalenia, skrawków wspomnień, których istotności nigdy byśmy nie podejrzewali. Księga zostaje wręcz sakralizowana, podobnie jak w przypadku Brunona Schulza.22 Zawiera w sobie odpowiedzi na elementarne pytania – o lata beztroskiego dzieciństwa, o buntowniczą młodość. Konstruując własny album, tworzymy często mozaikę, collage z wycinków zdjęć, z niewielkich dygresji, które ujęte dopiero jako całość, wiernie oddają egzystencjalną prawdę. Ożywione jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, na moment odległe, chwile, które jesteśmy w stanie przeżyć na nowo, jak kantorowskie „klisze pamięci”23. Zarówno Kantor jak i Schulz podkreślali rolę tych z czasów lat dziecięcych, prostoty i idylli. Ten pierwszy nazwał je ‘małym pokoikiem wyobraźni”, z którego czerpał pomysły na swoje spektakle. Dziadek Huellego tyle czasu poświęca fotograficznej spuściźnie, segregując jej zasoby w obawie przed bezpowrotną utratą wspomnień któregoś z tych cennych, niepowtarzalnych doświadczeń. Album daje mu komfort wyrażania siebie, staje się jego biografią, zawiera w sobie to, co dla niego ma największą wartość. Księga ponadto jest tu nawiązaniem do historii. Przodek autora porządkując, opisując i datując własne zdjęcia, podarowuje nam niezwykle barwny fragment historii Polski z czasów wojennych. Jest to materiał o tyle cenny, iż nie „książkowy” a oryginalny, przepełniony prawdziwością, intymnością wspomnień. Huelle w końcowej części swojej książki oddaje cześć swojemu mentorowi: Bohumil Hrabal był najbardziej nowoczesnym, najbardziej awangardowym prozaikiem dwudziestego wieku, a przy tym nie miał w sobie nic z awangardowych barbarzyńców, 21 P. Huelle, Mercedes-Benz, Kraków, 2003, s. 89-90 por. B. Shulz, Księga,w: Sklepy cynamonowe, Kraków 2006. 23 por. J. Ficowski, Regiony wielkiej herezji i okolice. Bruno Schulz i jego mitologia, Fundacja "Pogranicze", Sejny 2002. 22 13 z tej przekupnej hołoty, która poza naśladowaniem paru gagów Kabaretu Voltaire z Zurychu nic już nie umie sklecić, otóż Bohumil Hrabal klecił z najmarniejszych ułomków, ze strzępów zdań, z resztek obrazów, tapet, fotografii, dźwięków i zapachów absolutnie niepowtarzalne frazy, zdumiewające konstrukcje, feerie światów i opowieści, a przy tym w tych jego rozedrganych słowach zawsze czaiła się elegancja Mozarta, siła Beethovena i Chopinowska melancholia, co wy sobie wyobrażanie niedouczone gamonie, któż tak jak on, niczym sztukmistrz, potrafił zwykłą rzecz ze śmietnika naszej historii, naszej wspaniałej cywilizacji i niczym Bruno Shulz ze strzępu starej gazety uczynić z niej stronę Księgi, stronę płonącą własnym, a nie odbitym blaskiem?24 Typowa dla Hrabala zdolność tworzenia z odrzuconych, zbędnych, wydawać by się mogło faktów, dygresji, jest jak budowa barykady w kantorowskim spektaklu. Obydwaj dokonują przecież aktu twórczego – powołania do życia. Świat przez nich wykreowany zawiera w sobie szereg dygresji autobiograficznych. Według Huellego przekaz literacki to połączenie wielu dziedzin sztuki, to swego rodzaju collage. Przy użyciu słów artysta ujmuje w kadr biograficzne, historyczne i fikcyjne prefabrykaty, kreuje nową rzeczywistość - niczym genialny fotograf. *** Gdański prozaik w sposób paradokumentalny wplata w tekst zdjęcia. Razem tworzą spójną całość, która niezwykle wiernie oddaje klimat opowieści. Intryguje odbiorcę i wywołuje u niego ciekawość dalszych losów postaci. Jeśli chodzi o środki stylistyczne, jakich używa do opisu obrazów z przeszłości, to w zasadzie są one identyczne z tymi, które służą literaturze. (liczne epitety, metafory, hiperbolizacje, ironia…) Historia instruktorki, panny Ciwle, smutna i pesymistyczna, ściera się z pełnym kolorów oraz zabawnych anegdot i humoru powrotem do korzeni autora. Wielowątkowość nawiązuje do fotografii poprzez wyraźne wykadrowanie i wyostrzanie pierwszoplanowych historii. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że narrator cieszy się fotograficzną pamięcią. Przecież przez większość fabuły opowiada dzieje rodzinne pannie Ciwle odwołując się tylko i wyłącznie do zasobów swojej pamięci, opisując z detalami istotniejsze wydarzenia i zdjęcia. Jego skrupulatne, ciekawe opisy przenoszą nas w odległą przeszłość, pozwalają poznać realia wojenne zabarwione genealogią autora. Autor zainspirowany dziełem Hrabala – mistrza, sam staje się twórcą literacko-fotograficznego collage’u. 24 P. Huelle, Mercedes-Benz, Kraków, 2003, s. 131-132. 14 5. Fotografia to jedyna w swoim rodzaju „maszyna retrospekcyjna”, która pozwala na najodleglejsze podróże w czasie. Rozważałam wcześniej różnorodne aspekty fotografii, jej relacje z literaturą, problematykę prawdziwości, zauważyłam fakt, że jest ona swoistą deklaracją: non omnis moriar. Teraz wyruszam na spotkanie z tajemnicą, sekretem minionego życia. Umieszczona obok fotografia pochodzi z mojego własnego zbioru rodzinnego. Z pozoru nic jej nie wyróżnia: jest jak każda inna, wręcz można by rzec – nudna , ponieważ statyczna, pozowana, nienaturalna. Ale to tylko złudzenie. Wystarczy się jej dokładniej przyjrzeć. Mała dziewczynka, czterolatka i jej mama. Są to późne lata sześćdziesiąte, kiedy częste wizyty u fotografa, szczególnie w małych miastach, nie były zbyt popularne. Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że jest to rodzina co najmniej średnio zamożna, inteligencka. Matka i córka są ubrane bardzo schludnie, może nawet elegancko. Zdjęcie zostało wykonane chyba w celu uwiecznienia jakiejś sytuacji, wydarzenia, rocznicy? Młoda dama trzyma dłoń na ręce swojej mamy, co ukazuje bliską, choć pozbawioną taniej czułostkowości więź. Obie delikatnie się uśmiechają, dziewczynka wydaje się nieco zdezorientowana. Jest to jedna z takich chwil, które każdy z nas posiada – niezapomniany, nader przyjemny moment z dzieciństwa, którego wspomnienie, pomimo upływu dekad nie wyblakło. Mimo wielu późniejszych, jakże zresztą przewrotnych i niespodziewanych kolei losu, nie zostało przyćmione. 15 Dlaczego wybrałam akurat tę fotografię? Bo jest dla mnie wyjątkowa, skrywa w sobie jakieś intrygujące niedopowiedzenie, kojarzy mi się – bez literackiego patosu – z wspomnianym wcześniej Horacjańskim toposem. Jest to także swoisty medalion nagrobny. To obraz, który, przypominając mi o mojej nieżyjącej już krewnej, unaocznia uniwersalną prawdę o przemijaniu. Kontrast między późniejszymi kolejami życia tej małej dziewczynki, a ową ciepłą, pełną dobrych wspomnień fotografią, jest zadziwiający. Można by się zastanawiać, skąd moja pewność, co do wagi tego zdjęcia. Bierze się ona z bardzo wymownej sytuacji. Mała dziewczynka zmieniła się w dorosłą kobietę, która musiała zmierzyć się ze śmiertelną chorobą. W obliczu bólu i zwątpienia sięgnęła po album rodzinny. Mnóstwo przeróżnych obrazów, obszerny collage, ale tylko jedno zdjęcie przykuwa jej uwagę. Dzięki niemu może na moment oderwać się od brutalnych realiów i przenieść się w beztroski świat dzieciństwa. Magiczne – ten kawałek kartoniku zamienia dotąd skrytą, tajemniczą osobę w kogoś, kto pragnąłby opowiedzieć wreszcie całą historię swojego życia. Ten, wydawać by się mogło, mało istotny element jej księgi życia, pozwala na otwarcie się. *** Uczucie metafizyczne może silnie wpływać na człowieka. Szukając fotografii, natknęłam się na nieprzebrane zbiory zdjęć rodzinnych. Ku mojemu zdziwieniu każde z nich było skrupulatnie opisane. Na odwrocie znajdowała się data, miejsce i opis przedstawionych postaci. Ludzie nieświadomie tworzą księgę swojego istnienia, nieświadomie (a może jednak – świadomie?) pozostawiają po sobie wielki skarb dla późniejszych pokoleń. Coś, co wydaje się zbędnym balastem makulatury, staje się źródłem cennych informacji: „Zobacz. To ja, gdy byłam małą dziewczynką. Ja z moją mamą”. *** Tajemnica, przemijanie, ślad obecności, subiektywizm. Fotografia jest wyjątkową dziedziną. Czy jesteśmy w stanie, wskazując na jedno nasze zdjęcie, powiedzieć: „to zdjęcie przedstawia mnie dokładnie takiego jakim jestem?”. Nie, ponieważ nasze widzenie jest nieobiektywne. Ciekawie ilustruje tę prawdę Kornel Filipowicz w opowiadaniu Foto-Verite. Bohater utworu był wstrząśnięty 16 rozbieżnościami między jego, subiektywnym widzeniem siebie a bezlitośnie demaskatorskim spojrzeniem aparatu fotograficznego. Fotograf nie pozostawia mu jednak złudzeń, konstatując: „jest pan może niepodobny do tego, za kogo się pan uważa – ale jest pan podobny jak dwie krople wody do tego, kim pan jest.25” Kolekcjonując strzępy, fragmenty z naszego życia, tworzymy jego księgę. Pisanie i fotografowanie może zostać ostatecznie utożsamione. Zwraca na to uwagę A. Lubaszewska, przytaczając wiersz Roberta Lowella: Lecz czasem wszystko, co piszę, Jest jakby zdjęciem migawkowym, Upiornym, pospiesznym, przeładowanym, pocięty, (…) Jesteśmy biednymi przelotnymi faktami, I właśnie to nas upomina, By każdej postaci na zdjęciu Dać jej żywe imię26 Nadanie imienia chroni przed unicestwiającą anonimowością. Fotografia ocala przed nieistnieniem równie skutecznie, jak literatura. 25 K. Filipowicz, Foto-Vérité, w: Rzadki motyl, Kraków 1995, s. 127-128. 26 R. Lowell, Epilog, cyt. za: A. Lubaszewska, W daguerotyp raczej pióro zamieniam, w: „Teksty Drugie”, Kraków 1999, s. 180. 17 Bibliografia: Podmiotowa: 1. Chwin S., Hanemann, Gdańsk 1995. 2. Cortazar J., Babie lato, [w:] Opowiadania tom II, przeł. Z. Chądzyńska, Kraków 1997. 3. Dehnel J., Brzytwa okamgnienia [w:] Brzytwa okamgnienia i inne wiersze, Warszawa 2005. 4. Ficowski J., Regiony wielkiej herezji i okolice. Bruno Schulz i jego mitologia, Fundacja Pogranicze, Sejny 2002. 5. Huelle P., Mercedes-Benz, Kraków 2003. 6. Miłosz Cz., Fotografia [w:] Dalsze okolice, Kraków 1991. 7. Shultz B, Sklepy cynamonowe, Kraków 2006. 8. Szymborska W., Chwila, Kraków 2002. 9. Film: Powiększenie, reż. Michelangelo Antonioni, Wielka Brytania-Włochy, 1966. Przedmiotowa: 1. Barthes R., Światło obrazu – uwagi o fotografii, przeł. J. Trznadel, Warszawa 2005. 2. Hutnikiewicz A., Od czystej formy do literatury faktu, Warszawa 1988. 3. Loska K., Powiększenie, kolekcja „Gazety Wyborczej,” 2006. 4. Lubaszewska A., „W daguerotyp raczej pióro zamieniam” [w:] „Teksty Drugie”, Kraków 1999, nr 4. 5. Schiller N., Zaduma zastygłych obrazów – o tomiku poetyckim Jacka Dehnela pt. Brzytwa okamgnienia, w: http://www.papierowemysli.pl/arts/artsReadFull/ 6. Wiśniewska I., Album o końcu pewnego świata, czyli fotografia w literaturze współczesnej na przykładzie Finis Silesiae Henryka Wańka, w: http://www.ikonosfera.umk.pl/index.php?id=93 7. Zalewski C., „Pisarz nad fotografią” [w:] „Twórczość”, Warszawa 2006, nr 12. 18