Pobierz w pdf - Portal literacki Extrastory
Transkrypt
Pobierz w pdf - Portal literacki Extrastory
Dymphna (część trzecia) Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl Autor: Cristtimm Obudził ją sygnał z telefonu, w którym ustawiła funkcję budzenia. Godzina była bardzo ważna, tak pisała Małgosia. Ona zapewne również już się szykowała do podróży. Umówiły się dokładnie co do minuty. Sprawdziła na znajomym portalu czy są wiadomości od niej lub może ona sama. Ikonka koperty świeciła się, dając znać, że coś zawiera. Kliknęła. "Moja Droga. Ja jestem już w pełni gotowa. Poukładałam się z sobą i z wiecznością. Mam nadzieję, że Ty też. Do spotkania tam. Pamiętaj - trzymam Cię za rękę, nie bój się. M." Karolina i tak miała pewność, że przyjaciółka jest z nią. Obiecała. Napuściła gorącej wody i rozpoczęła przygotowania zgodnie z instrukcjami Małgosi. Ostry nóż. Przyłożyła ostrze do ręki i ukłuła się. Zabolało. Oblizała wargi. To nic, jeszcze tylko chwila i przyjdzie ulga. Weszła do wanny i przez chwilę rozkoszowała się kojącym dotykiem wody. Musi to zrobić dokładnie tak jak pisała lekarka, bo inaczej może się nie udać. Znów dźgnęła się, tym razem mocniej. Pociągnęła... Boli. To nic... To tylko moment. Gorąca woda... Unosząca się para. Ciepło... Jeszcze raz tak samo. Przymknęła oczy. Szkoda, że nie pomyślałam o jakiejś fajnej muzyczce... Szkoda... Robiło jej się słabo, zaczynało kręcić w głowie. Mamusiu... Tato. Ostatnim doznaniem jakie wydało jej się realnym był zapach maminego rosołu. Monika była pewna, że coś jest nie tak. Karolina co prawda ostatnimi czasy często lekceważyła jej próby kontaktu, ale w końcu odbierała połączenie lub oddzwaniała. Ostatni kontakt miały przedwczoraj. Stała pod jej mieszkaniem już dobre piętnaście minut. Dzwoniła na przemian dzwonkiem do drzwi i próbowała połączyć się telefonicznie. Łomotanie do drzwi też nie pomogło. Wyszła sąsiadka z mieszkania obok. - Widziała pani Karolinę? - Ostatnio? - pokręciła głową. - Nie, chyba nie... Dawno jakoś jej... Monika znów załomotała. - Karo! Karo, do cholery! Zaraz zadzwonię po policję jak nie otworzysz. Przyjechali po około czterdziestu minutach. - Wreszcie. Panowie, to tu. Musicie wyważyć drzwi... Jej na pewno coś się stało. Szybko! Mundurowi jednak najpierw zadawali pytania osobie zgłaszającej, poprosili o wylegitymowanie się. Strona: 1/6 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl Pod drzwiami zdążył zebrać się tłumek ciekawskich. Policjant spokojnie notował. Monika była już na skraju histerii. Zaczynała krzyczeć i w dość niecenzuralnych słowach wyrażać opinię o służbie policyjnej. - Kontaktowała się pani z rodzicami przyjaciółki? Może wyjechała do nich? - Co? Nie! Przecież mówiłam, że jej samochód stoi przed blokiem, a rodzice mieszkają jakieś czterdzieści kilometrów stąd. Ona ostatnio źle się czuła, nie sądzę żeby zdecydowała się na jakąkolwiek podróż... Proszę! Pomóżcie jej! Otwórzcie, ona może tam umiera! Cholera, czy wy serca nie macie?! Tłumek pod drzwiami zareagował pomrukiem aplauzu. Po konsultacji przez krótkofalówkę policjanci zdecydowali się podjąć interwencję. Wyważyli drzwi. Monika wbiegła za nimi do mieszkania. Podczas, gdy oni sprawdzali pokoje i kuchnię, ona tknięta niewyjaśnionym przeczuciem weszła do łazienki. Jej ogromny, przeraźliwy krzyk dotarł do każdego mieszkania w bloku. Na pogrzebie były tłumy. Wieść o samobójczej śmierci młodej, lubianej studentki rozniosła się niczym błyskawica, Komentowano ją na uczelni, w akademikach, w klubach studenckich ale i też na portalach społecznościowych i wszelkiego rodzaju "domówkach". Monika nie rozmawiała z nikim na ten temat, chociaż wiele osób próbowało wydobyć od niej szczegóły tamtego dnia. Teraz stała i patrzyła spokojnie jak trumna zjeżdża w dół. To efekt środków uspokajających jakie ostatnio łykała garściami, jednak gdy podeszła do niej matka Karoliny coś w niej pękło. - Gdybym przyjechała wcześniej, gdybym nie pozwoliła jej się spławić... - obwiniała się szlochając. Mama tuliła dziewczynę i choć sama trzęsła się w spazmatycznym płaczu, próbowała uspokoić. - Nie jesteś nic winna... Nic. My też nie pomogliśmy, nie zrozumieliśmy... Po uroczystościach pogrzebowych i stypie pojechała wraz z rodzicami przyjaciółki do mieszkania Karoliny. Wynajęli je dla córki na czas studiów, ale teraz trzeba było je opróżnić i uporządkować. Zaproponowali Monice, aby wzięła część rzeczy przyjaciółki. Ta nie chciała, jednak zrozumiała, że to niezwykle ważne dla nich, aby pamięć po córce, zaklęta w przedmiotach, nie trafiła na śmietnik. - Uznali, że to samobójstwo. Oględziny miejsca i sekcja nie wykazała ingerencji osób trzecich opowiadał ojciec. Wyglądał niezwykle staro, ostatnie dni przybiły go i pozbawiły sił witalnych. Monika zapakowała to co jej dali. - Jest jeszcze laptop, chcesz? - zapytała matka. - Nie mogę, zbyt cenne. - Weź, pewnie miała tam zanotowane różne rzeczy związane ze studiami, a my i tak nie znamy się na takich urządzeniach. Weź, proszę. Zgodziła się. Pomogła im uprzątnąć mieszkanie, choć pod żadnym pozorem nie weszła do łazienki. Obraz martwej koleżanki wciąż mocno palił jej pod powiekami i wywoływał poczucie winy. Nie zaglądała do laptopa dość długo, aż jednego wieczoru "odpaliła" go. Obrazek na tapecie przedstawiał morze, plażę i biegnącego, prawie fruwającego psa. Monika pamiętała tamten moment. Były wtedy razem z Karoliną na krótkim, dwudniowym "wypadzie" nad morze i spacerowały po plaży, upajając się powietrzem, przestrzenią, młodością i... życiem. Westchnęła i poczuła, że łzy znów napływają do oczu. Szybko trzeba zająć myśli. Zaczęła zaglądać do folderów, przejrzała notki, zdjęcia. Czuła się nieswojo wkraczając w intymny, wirtualny świat przyjaciółki, ale w jakimś sensie czuła, że powinna. Co cię pchnęło, Karo? Dlaczego? Dlaczego? Strona: 2/6 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl W notatkach nie było odpowiedzi, w zdjęciach też nie. Co prawda na wielu z nich wciąż widniał były chłopak, ale Monika wiedziała, że przyjaciółka pogodziła się z rozpadem ich związku. Kliknęła na ikonkę przeglądarki internetowej. Główna strona. Hmm...nic ciekawego. Weszła w historię. Przebiegłą wzrokiem po kolumnie odwiedzanych stron. Poczuła zaskoczenie. Każdego w ostatnich dniach po kilka, a nawet kilkanaście razy Karolina wchodziła na portal Rozczarowani.pl - Ki diabeł - mruknęła Monika i kliknęła wchodząc na tę stronę. Pojawił się panel do zalogowania, a w okienkach na nick i hasło wskoczyły automatycznie ustawienia przyjaciółki. Musiała mieć opcję zapamiętywania. Chwila wahania, czy może i... kliknęła: "loguj". Ciekawość była silniejsza, tym bardziej, że wszystko wskazywało na to, iż Karolina w ostatnim czasie mocno udzielała się na tym przedziwnym portalu. Najpierw Monika skupiła się na oprawie graficznej strony, potem na rozmowach na ogólnym czacie, aż w końcu zobaczyła folder "wiadomości". Kliknęła. Było ich sporo. Wszystkie od i do jednej osoby o nicku Dymphna. Monika przebiegała wzrokiem kolejne zdania i poczuła jak włoski na rękach zaczynają jej się jeżyć. Boże Święty! Boże! Co to jest? Na policji zgłoszenie potraktowano bardzo poważnie. Zabezpieczono laptop jako dowód i spisano zeznanie. Monika po wyjściu z komendy powiadomiła rodziców Karoliny, byli zszokowani, ale obiecali, że będą z nią w kontakcie i podzielą się wszystkimi informacjami, jakie trafią do nich w sprawie okoliczności śmierci córki. Faktycznie dotrzymali słowa i co jakiś czas mama przyjaciółki meldowała telefonicznie o postępach w dochodzeniu. Sama Monika przesłuchiwana była dwukrotnie, jednak policja nie chciała jej niczego bliżej zdradzać. Pewnego dnia zatelefonowała mocno wzburzona mama: - Monika? Namierzyli ją, to znaczy... - rozpłakała się. Dziewczyna nie mogła nic zrozumieć - Nie mogę... - Dobrze... Spokojnie, niech nic pani nie mówi przez telefon. Zaraz będę. Podjęła decyzję, jeszcze tego dnia pojedzie do nich ze swoim chłopakiem, Maćkiem. Zastali oboje rodziców w widocznym podenerwowaniu. Dziewczyna przyglądała im się ze współczuciem. Widać było, jak bardzo ostatnie miesiące mocno nadszarpnęły im zdrowie. Usiedli nad herbatą i pachnącym ciastem domowej roboty. Jak Karolina mogła im to zrobić, przemknęło przez myśl Monice. Kochała przyjaciółkę, znały się od wielu lat, jeszcze z liceum. Razem poszły na studia i początkowo wspólnie dzieliły mieszkanie. Jednak, gdy Karolina zaczęła spotykać się z Krzysztofem, Monika uznała, iż zaburza ich intymność i wyprowadziła się. Po rozstaniu pary czekała na propozycję ponownego wprowadzenia się, jednak Karolina zagustowała w samotności i nie chciała współlokatorki. Ojciec zmarłej trzęsącą ręką uniósł kubek z herbatą do ust, wziął dużego łyka i zaczął opowieść. Mama siedziała przygarbiona na kanapie. Monika w spontanicznym geście usiadła obok i chwyciła ją Strona: 3/6 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl za rękę. Załzawione oczy spojrzały z wdzięcznością. - Wygląda to tak. Karolina miała bezsprzecznie depresję, jednak kryła się z nią przed nami. To, że my nie umieliśmy odszyfrować właściwie wysyłanych przez nią sygnałów to osobna i bolesna historia. Jego żona "zachłysnęła się" jękiem. Na chwilę zapadła cisza. - Otworzyła się w internecie - podjął opowiadanie ojciec - znalazła stronę skupiającą osoby z podobnymi problemami. Wiesz o jaką chodzi? - zwrócił się do dziewczyny, ta kiwnęła głową przytakując. - Jednak zamiast pomocy otrzymała... - chwilę ważył słowa w ustach zanim wypowiedział - kłamstwa i śmierć. Widziałaś Moniko te "rozmowy". Karo sądziła, że trafiła na wrażliwą, podobnie jak ona pogubioną kobietę... Szczerze pisała jej o swoich problemach i przejmowała kłopotami tamtej. Nie umiem powiedzieć, czym kieruje się człowiek, który oszukując innych, świadomie wywołując określone reakcje - bawi się nimi lub przygląda niczym w jakimiś dziwnym eksperymencie? Czy planuje sobie takie "polowanie"? Czy "idzie na żywioł"? Nie potrafię jednoznacznie stwierdzić, czy to wciąż człowiek, czy już potwór? Moja córka zaufała pewnej kobiecie, jak na tacy podała wrażliwość, intymność... Co z tym zrobiono? Monika poczuła jak dłoń starszej kobiety zaciska się kurczowo na jej ręce. - Czy wiecie kim była Małgosia? - po dłuższej chwili milczenia spytał Maciek. - Tak, wiemy. Nie ma żadnej Małgosi. Kłamstwem było imię, życiorys, zawód... Wszystko to jedno wielkie oszustwo. Małgorzata okazała się mężczyzną. - Co? - Wykrzyknęli jednocześnie Monika i jej chłopak. - Tak - głos ojca drżał i widać było, że ze wszystkich sił próbuje opanować wzburzenie. - Jedna, wielka mistyfikacja. Policja namierzyła adres IP, czy jak wy to nazywacie? W każdym razie doszli do kogo należy komputer. Pojechali tam i ze zdziwieniem odkryli, że mieszka tam "schorowany" rencista wraz z matką. Matkę zaraz wykluczono, bo to staruszka poruszająca się o kulach i na wpół ślepa. Natomiast on - były sanitariusz, miał wiedzę medyczną i sporo wolnego czasu. Prawdopodobnie już od dawna wymyślił sobie taką rozrywkę, zabawiał się w pana życia i śmierci. On... On - tu głos załamał mu się całkowicie i rozpłakał się. Żona wysunęła rękę z dłoni Moniki, podniosła się i podeszła do męża. Wyjęła z kieszeni paczkę chusteczek higienicznych, podała mu. Przyjął z wdzięcznością ale i zakłopotaniem. - Już... - uśmiechnął się - już opowiadam dalej. On od dłuższego czasu przebywał w domu i zaczynał, jak to się mówi, fiksować. Popadał w depresję i zaczął interesować się tym tematem. Wyszukiwał fora, czy jak to się określa, osoby, strony związane z tą tematyką i początkowo czytał, by później zacząć udzielać rad. Mówił śledczym, że znów poczuł się potrzebny. A potem zaczął eksperymentować. Sprawdzał jak daleko może sięgnąć taka "empatia" na odległość. Twierdzi, że Karolina była pierwszą osobą, na której przeprowadzał swoje badania... Ja wiem, że kłamie! To psychol! Zwyrodnialec! Mówił, że nie wierzy, aby ktoś faktycznie mógł popełnić samobójstwo namówiony przez nieznaną osobę. Gówno prawda! Dobrze wiedział co robi! - Głos podniósł się do poziomu krzyku, a potem zamilkł. Cisza zaległa ciężarem na każdym z nich. Strona: 4/6 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl - Nie wiem co powiedzieć - odezwała się w końcu Monika. - Nie wiedziałem, że istnieje coś takiego jak fora dla potencjalnych samobójców. Ja jeszcze niedawno nie wiedziałem, co znaczy słowo "forum" w takim znaczeniu. - Ojciec mówił znów spokojnie. Zacząłem dopytywać się, interesować. Teraz wiem, że takie fora to wirtualna przestrzeń, która może być przystanią, ratunkiem dla cierpiących na duszy, a może też stać się areną, na której rozszarpana zostanie wrażliwość, emocjonalność, a nawet istnienie. Teraz już jestem w pełni świadomy, w co wpakowało się nasze dziecko. Westchnął przeciągle. - Nie jesteśmy bez winy... Wciąż nie możemy darować sobie, że nie umieliśmy usłyszeć wołania o pomoc. Psycholożka powiedziała nam, że samobójcy bardzo rzadko kiedy ujawniają światu, że zamierzają podjąć próbę odebrania sobie życia, a ci, którzy się z tym afiszują, najczęściej "jedynie" próbują zwrócić na siebie uwagę. I żebyśmy nie brali na siebie ciężaru odpowiedzialności... Ale jak? Jak się nie obwiniać? Nie ustrzegliśmy córki przed zwyrodnialcem. Nie umieliśmy nawet go odnaleźć. Jesteśmy tobie wdzięczni... choć przyznam się, że czasem łapię się na tym, że chyba wolałbym, abym nigdy się prawdy nie poznał. Myśl, że ktoś obcy, wstręty, obleśny pchnął moje dziecko... bo pchnął, dźgnął, ugodził. Jego słowa były bronią nie gorszą od noża, sztyletu czy rewolweru. To był najtrudniejszy wieczór w życiu Moniki. Ta rozmowa sprawiła, że poczuła jakby na jej młodości odciśnięto piętno nie do zmycia. Już na zawsze będzie nosić w sobie pamięć tego dnia i tej rozmowy. Wyszła z Maćkiem od nich późną nocą. Wracali bez słów. Nie mieli siły ani ochoty na rozmowę. Monika, jako świadek obowiązana był stawić się na rozprawie sądowej. Zobaczyła go. Niepozorny, niewysoki, lekko łysiejący, zwyczajny niczym "sąsiad z naprzeciwka". Kulił się, garbił, unikał kontaktu wzrokowego. Patrzyła na niego zachłannie. Więc tak wygląda współczesny potwór. Taką twarz ma "ktoś-nikt" z sieci. O kimś takim trzeba układać współczesne bajki, ku przestrodze dzieci. Niedługo po rozprawie odkryła, że jest w ciąży i nie chcąc karmić się złymi emocjami postanowiła nie uczestniczyć aktywnie w dalszym przebiegu procesu. Poprosiła rodziców Karoliny, aby powiadamiali ją o ważniejszych wydarzeniach. Uszanowali to. Tym razem zatelefonował ojciec zmarłej przyjaciółki poinformować, że odbyła się już ostatnia rozprawa. W krótkich słowach zrelacjonował przebieg i na sam koniec dodał. - Prawdopodobnie miał na swoim koncie przynajmniej jeszcze dwie osoby, jednak nie udowodniono mu tego. Za Karolinę dostał najwyższy wymiar kary, pięć lat. Pięć lat za życie mojej córki - w jego Strona: 5/6 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl głosie nie trudno było uchwycić gorycz. - No, ale Ty Moniko możesz być dumna. - Ja? Dlaczego? - Bezsprzecznie ty przyczyniłaś się do jego ujęcia... i uratowałaś komuś życie. - Co? - spytała zaszokowana. - Okazało się, że facet miał już "na widelcu" następną ofiarę, nastolatkę... Podawał się za jej rówieśnicę, wyśmiewaną i dręczoną przez koleżanki i kolegów... Niewiele, niewiele brakowało i miałby na koncie następne pięć lat wolności za życie... Odłożyła telefon na stolik, pogłaskała się po brzuchu. - Ciii Karolinko... Strona: 6/6 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl