"Przeznaczeni" - recenzja powieści Katarzyny Grocholi

Transkrypt

"Przeznaczeni" - recenzja powieści Katarzyny Grocholi
“Przeznaczeni” – recenzja
powieści Katarzyny Grocholi
To jest naprawdę DOBRA KSIĄŻKA!!! Już dawno nie czytałam niczego tak
dobrego!!!
Książki Kasi Grocholi towarzyszyły mi w czasach mojej wczesnej
młodości. Powieść “Nigdy w życiu” wprost uwielbiam. Jej ekranizację
włączałam sobie kilka razy w miesiącu w czasach, kiedy moje życie
osobiste nie układało się najlepiej. Jakoś tak podnosiła mnie na
duchu. Może dlatego, że bardzo identyfikowałam się z główną bohaterką,
Judytą.
Pamietam, że przeczytałam jeszcze kilka innych powieści, które zrobiły
na mnie pozytywne wrażenie. Grochola cudownie potrafi wejść w ludzką
psychikę i opowiadać o niej zdaniami, których konstrukcja wzbudza mój
szczery podziw.
Wiem, wiem…jest wielu ludzi, którzy uważają pisarkę za “Produkt
marketingowy” a po jej powieściach spodziewają się jedynie ckliwych
historii z serii “On ją kocha, a ona się zastanawia”. Posiadaczy
takiego zdania o piórze Grocholi chciałabym pozytywnie rozczarować –
TAKIEJ POWIEŚCI JESZCZE NIE BYŁO!!!
Ilekroć oglądałam “Nigdy w życiu”, zastanawiałam się, co się dzieje z
Kasią Grocholą? Gdzie się podziała? Dlaczego nie publikuje kolejnych
powieści? Teraz wiem…po prostu pracowała nad tym, co póżniej mnie
oczarowało bez reszty.
Na “Przeznaczonych” czaiłam się już od dawna, jednak odstraszała mnie
ich okładkowa cena. Odkładałam zatem kupno powieści na czas, kiedy już
wszyscy się nią nasycą i pojawi się wreszcie w nieco niższej cenie.
Doczekałam się i kupiłam ją praktycznie za połowę ceny.
Jednak…Kochani
– ta książka jest warta każdej złotówki!!! Kwota 48 zł
nie jest wygórowana jeśli pomyśleć, ile pracy kosztowało pisarkę jej
napisanie.
Powieść przeplata się historiami pięciu osób. Na pozór każda z nich
jest jest niezależna od żadnej. Jednak w kluczowym momencie wszystkie
się splatają ukazując nam, jak idealnie dopasowane do siebie fragmenty
ludzkiego życia, potrafią stworzyć jedną całość.
Spodziewałam się wartkich dialogów z charakterystycznym dla pisarki
poczuciem humoru, jednak już po kilkunastu stronach domyśliłam się, że
powieść wcale nie została napisana po to, aby było nam do śmiechu.
Sądzę, że celem pisarki było wciągnąć czytelnika w świat refleksji i
zadumy nad tym, czym tak naprawdę jest ludzkie życie i jak często sami
je komplikujemy.
Olin jest autorką kryminałów. Czytając o niej myślimy, że ma wszystko.
Pieniądze, sukces zawodowy, sławę o którą tak wielu z nas skrupulatnie
by dbało. Wydaje się, że nawet jest nawet zakochana. Problem w tym, że
jej uczucie ulokowane jest w mężczyźnie, który niestety ma żonę…Romans
ciągnie się latami, a jego finał…przekonajcie się sami..
Gabrysia jest pracownicą kasyna. Każdego dnia spotyka ludzi ludzi,
którzy próbują pójść w życiu na skróty. Wygrają po to, aby chwilę
później przegrać. Ona wszystkiemu się przygląda nie dostrzegając nawet
momentu, w którym zaczyna tracić wiarę w drugiego człowieka. Staje się
nieufna. Pewnego dnia los stawia na jej drodze Mateusza.
Mateusz jest grafikiem i … singlem. Ma pieniądze, a wiadomo nie od
dziś, że gdy mężczyzna je ma to nie narzeka na brak zainteresowania
płci przeciwnej. Kobiety w jego życiu pojawiają się i znikają nie
pozostawiając po sobie nawet cienia emocji, w jego zimnym męskim
sercu. Do czasu oczywiście, aż poznaje Gabrysię. Dziewczyna staje się
dla niego wyzwaniem, tajemnicą i zagadką, której rozwiązanie zaczyna
być dla mężczyzny życiową misją.
Kuba to kolega Mateusza i niepijący alkoholik. Chce zmienić swoje
życie. Mateusz pożycza mu pieniądze, za które Kuba wyrusza do Stanów
Zjednoczonych, w poszukiwaniu lepszego jutra. Na miejscu poznaje
Jurka (zwanego Jerrym). Jerry to polski emigrant, który w Ameryce
dorobił się synów z coraz to nowszymi kolejnymi żonami. Jerry nie
stroni od szemranych interesów, których finał jest niestety tragiczny
w skutkach.
Historie wszystkich bohaterów zbiegają się w kluczowym punkcie. Jedni
otrzymają szansę od losu, inni bezpowrotnie ją tracą…
Uroniłam niejedna łzę podczas czytania tej powieści. Z bólem serca
dotrwałam do ostatniej strony. Historie bohaterów opisane są w sposób
przejmujący i trafiający w czytelnika. Przy historii Olin – myślałam o
swojej mamie. Przy historii Kuby – miałam przed oczami swojego brata.
W Gabrysi zobaczyłam kilka swoich cech…
Powtórzę się – dawno nie czytałam tak dobrej książki.
Kłaniam się nisko Pani Katarzynie Grocholi i jestem pełna podziwu.
Marzę, abym kiedyś napisała coś co tak poruszy czytelnika.
Już samo pierwsze zdanie: “Popołudnie wyślizgiwało się niezdarnie z
mgły” – powala mnie na kolana. Niby nic, a weź człowieku takie zdanie
napisz!!!
TO JEST NAPRAWDĘ ŚWIETNA KSIĄŻKA!!!
POLECAM !!!
Ściskam ciepło życząc przyjemnej lektury.
Ania.

Podobne dokumenty