By iść dalej, trzeba umieć pozostawić swoje stare drogi…
Transkrypt
By iść dalej, trzeba umieć pozostawić swoje stare drogi…
Od czereśni do kraba, czyli jak „mieć” słońce w wakacje… Pomyślałam ostatnio, że wakacje są jak czereśnie. Czekasz na nie przez cały rok, a kiedy w końcu się pojawią, albo nie smakują tak, jak się spodziewaliśmy, albo są przepyszne, ale z obawy przed tym, że szybko się skończą, nie sięgamy po nie, a jedynie patrzymy z podziwem i pożądaniem. Nie wiem, czy to nasza przekorna natura, czy narodowy pesymizm, ale boję się, że ciągle znajduje się coś, co nie pozwala nam tak prawdziwie cieszyć się wakacjami. Z drugiej strony, szczerze mówiąc, sama mam dość sceptyczne podejście do momentów, w których coś MUSZĘ. Na przykład „muszę” być szczęśliwa. Jak zatem znaleźć złoty środek; jak cieszyć się chwilą, nie mając przy tym poczucia, że ktoś na nas coś wymusza? Chciałabym choć raz wiedzieć coś na pewno; chciałabym Wam przekazać jakiś patent, który działałby znacznie dłużej niż tylko kilkadziesiąt letnich dni. Tym bardziej, że jesteśmy na starcie wakacji. Na razie mogę Was jedynie prosić o to, abyście się nie poddawali złym nastrojom; abyście budząc się, nie myśleli o tym, co może się nie udać, ale cieszyli się tym, że możecie wstać; uśmiechnąć się do kogoś bliskiego, wypić colę przez słomkę i pomachać stopą w stronę latającego niestrudzenie nad głową motyla. Nie, nie każę Wam „musieć” się cieszyć. Proponuję Wam jedynie inne spojrzenie na świat, które nic nie kosztuje. Może jedynie lepsze samopoczucie, no i pewną pogodę. Ducha. A wydaje mi się, że wakacje będą dobrą ku temu okazją. Może nie uda Wam się tego zrobić od razu. Może nie już, zaraz, za chwilę. Nie wiem nawet, kiedy mnie się to uda, bo jakoś smutno mi jeszcze, że już odeszli od nas ci, którzy dawali tyle radości i pozytywnej energii. Smutno mi, bo jem czereśnie, które tak długo stały przede mną i boję się, że… w końcu mi ich zabraknie;-). I smutno mi, że mam tyle różnych obaw. Ale cieszę się, że mogłam o tym napisać. Że nie schowałam swoich lęków do wakacyjnej walizki i nie zostawiłam ich tak do kolejnego lata. Mam nadzieję, że i Wam uda się rozpakować, to znaczy rozprawić się z własnymi myślami i odczuciami jeszcze przed wyjazdem. Że wyjedziecie z wolną głową. Wolną od strachu, obaw i całego tego bagażu, który nie pozwala Wam po prostu być szczęśliwym. A na koniec życzę Wam, aby było pięknie, wspaniale i wyjątkowo – to znaczy tak, jak Wy chcecie, a nie ktoś inny. Aby te wakacje wskazały Wam nowe szlaki i perspektywy; by otworzyły nawet zamknięte okna, a przede wszystkim uchyliły serca. Życzę Wam, by nie było jakoś, ale tak, żeby nawet słońce przebiło się przez chmury z zazdrości i dało Wam tyle ciepła, aby niestraszne były nawet pochmurne dni. Oczywiście tych ostatnich nie życzę przez wrodzoną miłość do tropikalnych temperatur. Do zobaczenia za dwa miesiące albo i wcześniej, gdzieś między babką z piasku, morską falą a starym, poczciwym krabem.☺☼ M.S.