Między smokiem a tygrysem

Transkrypt

Między smokiem a tygrysem
Między smokiem a tygrysem
Wpisany przez Aleksander Żywczyk
Podejście Rosji do euro jest specyficzne, a wynika z jej geograficznego położenia - pomiędzy
dwiema potęgami gospodarczymi, Chinami i Unią Europejską.
Podejście Rosji do euro jest specyficzne, a wynika z jej geograficznego położenia pomiędzy dwiema potęgami gospodarczymi, Chinami i Unią Europejską.
Ponieważ rosyjska gospodarka jest gospodarką surowcową, która zasila silniejszych sąsiadów,
głównie państwa Unii, to w jej interesie jest dobre współżycie z tymi państwami. Z drugiej
jednak strony - i tu wkracza polityka - Kreml jest zainteresowany w osłabianiu tych gospodarek,
swoistego „rozgrywania" jednych państw kosztem drugich.
Rosji zależy na tym, żeby strefa euro się nie rozszerzała, uzależnia więc od siebie kraje, które
mogłyby zbyt szybko wejść do eurolandu. To gra zarówno na rynku energetycznym, jak i hojnie
udzielanych pożyczek najmłodszym członkom Unii Europejskiej. Ale oficjalnie administracja
Federacji Rosyjskiej mówi, że wierzy w europejską walutę. I na dowód zwiększa rezerwy
walutowe w euro.
Nie zmieniamy walut, ale...
1/8
Między smokiem a tygrysem
Wpisany przez Aleksander Żywczyk
W niedawnym wywiadzie dla agencji AFP premier Rosji (były i przyszły prezydent - w Moskwie
mówi się o tym wprost) deklarował, że wierzy w unijną walutę. Jej kłopoty - choć wyglądają na
zapowiedź poważnego kryzysu, w związku z problemami Grecji, Włoch, Portugalii, Irlandii i
Hiszpanii - są przejściowe. I zapewniał: „nie zamierzamy zmieniać naszego stosunku do euro
jako waluty rezerwowej. Owszem, występują pewne trudności, ale jestem pewien, że są one
chwilowe. Rezerwy banku centralnego Rosji składają się w niemal równych częściach z dolarów
i euro: odpowiednio 44,5 proc. i 43,8 proc.".
Jakie są powody tak ogromnej wiary Putina w walutę, co do której wątpliwości mają nawet
niektórzy członkowie Europejskiego Banku Centralnego? Otóż jego zdaniem podstawy
gospodarki europejskiej są stabilne. A liderami stabilizacji są Niemcy i Francuzi. Pierwszy kraj
jest największym klientem Rosjan, jeśli chodzi o ich paliwa kopalne. Drugi może być
największym w niedługim czasie. Więc - deklaruje Putin - zniszczenie tych gospodarek nie leży
w niczyim interesie.
Jeśli jednak prześledzić działania rosyjskiego banku centralnego z ostatnich kilku lat,
moskiewska wiara w euro nie jest już tak oczywista. Pierwsza informacja - z czasów wojny
rosyjsko-gruzińskiej, mówiła o zwiększeniu rezerw walutowych do 581,5 mld dolarów, co
postawiło Rosję na trzecim miejscu (po Chinach i Japonii) w świecie pod względem wartości
rezerw trzymanych przez bank centralny. Zwiększenie rezerw było prostą reakcją na wycofanie
z tego kraju kapitału - głównie europejskiego - co osłabiło rubla i mogło zdestabilizować
gospodarkę.
Niedługo później Rosjanie wprowadzili do koszyka rezerw również dolary australijskie i
kanadyjskie. Ten ruch nie wywołał zdumienia międzynarodowych ekonomistów, ale ostrzegł, że
w każdej chwili Rosja może przewalutować rezerwy i pozbyć się euro, tym bardziej, że w
połączeniu z amerykańskim dolarem, funtem brytyjskim (10 proc. rezerw), jenem (2 proc.
rezerw) mogły już stanowić wystarczające zabezpieczenie dla systemu finansowego.
2/8
Między smokiem a tygrysem
Wpisany przez Aleksander Żywczyk
Administracja rosyjska rozpoczęła skomplikowaną grę na emocjach poszczególnych
gospodarek. Pojawiły się deklaracje o konieczności redukcji udziału w dolarach i euro.
- Zaczynamy tracić na walutach - mówił prezydent Dimitrij Miedwiediew. - Dolar w ciągu 2,5
roku stracił wobec euro 34 proc. wartości. Potem euro w czerwcu ub. roku spadło do
czteroletniego minimum 1,1877 dolarów i poczynając od 25 listopada spadło o 22 proc. wskutek
kryzysu zadłużeniowego w Europie.
Ale niezależni od Kremla ekonomiści rosyjscy mówili, że ani australijski, ani kanadyjski dolar nie
mogą być traktowane poważnie jako rezerwy walutowe. Ze względu na ich bardzo ograniczoną
płynność.
Pożyczymy, ale dolary
Rząd Rosji za wszelką cenę uzależnia europejskie kraje od pożyczek, których - mimo kryzysu udziela na lewo i prawo. I zawsze według tego samego mechanizmu - najpierw czeka na
kłopoty swojego kontrahenta, później proponuje kredyt. Zawsze wysoki.
Znakomita większość analityków międzynarodowych rynków finansowych przyznaje, że polityka
Rosji przypomina spekulacje walutami. Szastająca miliardami euro Rosja sama wielokrotnie
stała nad przepaścią w ciągu ostatnich dwóch lat. I niemal na kolanach, choć skutecznie,
prosiła o 4 mld dolarów kredytu w Międzynarodowym Funduszu Walutowym, na pokrycie
3/8
Między smokiem a tygrysem
Wpisany przez Aleksander Żywczyk
deficytu budżetowego.
Rosjanie chcą pożyczać Europie na duży procent, bo to uzależni od Rosji gospodarki tych
krajów unijnych, które są dopiero w kolejce do przyjęcia wspólnej waluty.
- Mechanizm jest prosty - wyjaśnia Piotr Niczyperowicz, analityk rynków wschodnich. Uzależnienie młodego unijnego kraju od dostaw gazu czy ropy oraz od kredytu pozwoli
Rosjanom na prowadzenie takiej polityki, która nie pozwoli na zbyt szybkie wejście do strefy
euro. To nie pozwoli na wzmocnienie euro i będzie działać na unijną walutę destabilizująco.
Obecne kłopoty i tak są Rosji na rękę. Rozszerzenie strefy, a teraz, po casusie krajów PIIGS,
będzie się ono odbywać na zupełnie innych zasadach i przy ostrzejszym reżimie przestrzegania
mechanizmu ERM II, może zostać przez Rosję zahamowane.
Niczyperowicz wylicza kraje, którym Rosjanie pożyczali. - To Islandia, która posiada wprawdzie
własną koronę, ale niemal bez wartości, po tym jak kraj otarł się o bankructwo w związku z
zupełną destabilizacją własnego sektora bankowego. I - trzeba dodać - całkiem poważną wojną
dyplomatyczną z krajami Unii Europejskiej, których obywatele i instytucje trzymały w islandzkich
bankach swoje pieniądze.
Bułgaria w pierwszym etapie negocjacji zrezygnowała z rosyjskiej pożyczki. Minister finansów
bułgarskiego rządu tłumaczył, że w sytuacji globalnego kryzysu rząd nie może obciążyć
swojego budżetu kredytem od Rosji. Ale to kwestia czasu, kiedyś Bułgarzy jednak po
moskiewskie pieniądze sięgną. Przede wszystkim dlatego, że za tymi pieniędzmi nie idą
wymagania reform fiskalnych i ograniczenia wydatków. Są w końcu kraje pozaunijne, które
również są finansowane przez Moskwę. Przede wszystkim te, które zbyt szybko mogą się
znaleźć w europejskiej strefie wpływów. Dwa miliardy dolarów dla Białorusi, niespełna rok po
4/8
Między smokiem a tygrysem
Wpisany przez Aleksander Żywczyk
wcześniejszym kredycie ledwie o pół miliarda dolarów niższym, to gwarancja, że ten kraj
pozostanie uzależniony od rosyjskich dostaw gazu. I że nie pozwoli europejskim inwestorom na
zbyt intensywne penetrowanie białoruskiego rynku. 150 mln dolarów dla Mołdawii, kolejny
miliard dolarów dla Serbii i w końcu kilka miliardów dolarów dla Ukrainy. Też warunkowane
ściślejszą, niż z Europą, gospodarczą współpracą z Rosją. A tak naprawdę w tle wszystkich
rosyjskich działań jest utrzymywanie euro w takiej pozycji, która nie pozwoli na zbytnie
umocnienie się waluty. Rosjanie nie mogą sobie pozwolić na to, żeby znaleźć się między
gospodarkami na tyle silnymi, żeby to one mogły dyktować jej warunki.
USA i Niemcy
Oleg Grigorijew i Michaił Kazin, byli doradcy ekonomiczni rosyjskiego rządu a dziś niezależni
analitycy, już dawno wskazywali na rosyjskie problemy, które wynikają z ogromnej przepaści
między tradycyjną rosyjską gospodarką a błyskawicznym rozwojem technologicznym, za którym
stoją technologie implementowane z krajów strefy euro. I to kolejny argument za tym, że
Kremlowi będzie zależało na takiej gospodarczej i politycznej grze, która w konsekwencji będzie
wpływać na osłabianie eurowaluty.
- Stały spadek zyskowności starej, realnej gospodarki rosyjskiej, przede wszystkim przemysłu,
najprawdopodobniej będzie podtrzymywał obecny globalny kryzys gospodarczy - uważają. - O
ile do 2000 roku rozwijające się rynki azjatyckie służyły przede wszystkim jako zawory
bezpieczeństwa dla amerykańskiej gospodarki, o tyle późniejsze działania Unii Europejskiej przede wszystkim na Starym Kontynencie - miały służyć wzmacnianiu wspólnej europejskiej
waluty. Według Grigorijewa i Kazina nawet najbardziej wstępne obliczenia już dawno
sugerowały globalny spadek konsumpcji, któremu towarzyszyć będzie z jednej strony osłabienie
pozycji korporacji, a z drugiej wzrost protekcjonizmu na rynkach narodowych, co doprowadzi do
utraty przez amerykańskiego dolara niemal stuletniej pozycji jedynej waluty międzynarodowej
na rzecz nieprzygotowanego do pełnienia tej funkcji euro.
5/8
Między smokiem a tygrysem
Wpisany przez Aleksander Żywczyk
- Jesteśmy przekonani, że współpraca mechanizmów protekcjonizmu narodowych rynków
zdefiniuje rozwój globalnej gospodarki w pierwszych pokryzysowych latach - deklarują. - Kryzys
wprowadzi znaczące zmiany na światowej arenie gospodarczej. Osłabienie gospodarki USA,
którego następstwem mogą być poważne zaburzenia społeczne, dotknie szczególnie te kraje,
które czerpią swój dochód głównie ze sprzedaży w USA - przede wszystkim Japonia, Chiny,
Azja Południowo-Wschodnia. Poważna stagnacja nastąpi w zachodniej Europie, lecz dzięki
ekspansji euro, rejon ten zapewni sobie silny potencjał inwestycyjny, który częściowo powinien
być skierowany do Ameryki Łacińskiej.
Obecny kryzys finansowy, ich zdaniem, jest jednak doskonałym momentem na zmianę trendu.
A Rosja w dzisiejszym, pozbawionym zimnowojennej polaryzacji świecie po stokroć bardziej
woli silne USA niż Unię Europejską. Bo Stany Zjednoczone nie będą walczyły o polityczne
strefy wpływów w krajach byłego bloku sowieckiego. A Europa i owszem. Nie oznacza to
jednak, że Rosjanie nie poszukują silnego gospodarczo partnera z Europy Zachodniej. Wprost
przeciwnie - są ogromnie zainteresowani współpracą z Niemcami. I może z Francją. Stąd
właśnie Putinowskie wyznanie wiary w stabilność eurowaluty. Poprzedzone działaniami, które
na rynkach międzynarodowych zaufanie do euro mają osłabić. Tak się na Kremlu robi politykę.
Białoruś za euro
Czy Rosja ma się czego obawiać ze strony euro? Rosjanie mogą stracić nawet najbardziej
prorosyjską Białoruś. Białoruski ekonomista Władimir Kołupajew zauważa, że dzisiejsza
6/8
Między smokiem a tygrysem
Wpisany przez Aleksander Żywczyk
gospodarka światowa to trzy wielkie bloki - amerykański, razem z kanadyjskim i
latynoamerykańskim, Unia Europejska i szereg państw członków stowarzyszonych oraz
Japonia i Azja Południowo-Wschodnia z Oceanią. To ponad 70 proc. gospodarki światowej.
Każdy kraj, który jeszcze nie włączył się do procesów regionalizacji i liberalizacji, ale rozumie
wpływ globalizacji na gospodarkę, będzie zmuszony otworzyć się i iść na zbliżenie z jednym z
prądów gospodarki światowej. Kołupajew deklaruje dalej, że dzisiaj w izolacji nie można
osiągnąć postępu, jest to sprzeczne ze współczesnymi procesami rozwoju gospodarki
światowej. Białoruś, jeśli pragnie osiągnąć poziom i standardy życia krajów rozwiniętych, nie ma
innej drogi, jak stopniowa integracja i wstąpienie do kształtującego się w naszym regionie
silnego międzypaństwowego bloku politycznego, gospodarczego i walutowego, czyli Unii
Europejskiej.
- Istnieje wiele prognoz rozwoju światowego systemu walutowego - uważa Kołupajew. Oczywista jest jednak wspólna tendencja poszukiwania i wykorzystania w obrocie
międzynarodowym najbardziej stabilnych walut narodowych, które zdolne są do spełnienia roli
walut światowych.
Robert Mandell, laureat Nagrody Nobla 1999 r., przewiduje za 10 lat dominację trzech
podstawowych walut: euro, dolara i jena. Wszystkie pozostałe będą z nimi związane. Co
prawda ostatnie wydarzenia wskazują, że wątpliwe czy jen japoński potrafi w najbliższym czasie
stać się godną konkurencją dla dolara i euro, bowiem gospodarka japońska nie może
wydźwignąć się z następstw kryzysu walutowego lat 1997-1999. Nie należy również lekceważyć
waluty chińskiej, która acz nadal niewymienialna, emitowana jest przez kraj, którego
gospodarka minęła w tym roku japońską i zajmuje drugie miejsce - po Stanach Zjednoczonych.
Wypowiadane są również bardziej globalne prognozy. Że tendencja utworzenia jednolitego
rynku światowego może pobudzić dalszy etap integracji - już między regionalnymi blokami
gospodarczymi, np. północnoamerykańskim blokiem gospodarczym (NAFTO), Unią Europejską
7/8
Między smokiem a tygrysem
Wpisany przez Aleksander Żywczyk
(UE), WNP, Organizacją Współpracy Gospodarczej Krajów Azji i Pacyfiku. Na najwyższym
szczeblu politycznym również omawiany jest pomysł utworzenia Stowarzyszenia
Euro-Atlantyckiego między dwoma najbardziej rozwiniętymi blokami regionalnymi NAFTO i UE.
Zdaniem białoruskiego ekonomisty, większość krajów europejskich byłego obozu
socjalistycznego, mających dzisiaj słabą walutę, będzie miała jeszcze mniej szans na jej
zachowanie, a podtrzymanie stabilności własnej waluty nie będzie miało żadnego sensu
ekonomicznego. Ważne jest zrozumienie - dodaje - że we współczesnych procesach
internacjonalizacji gospodarczej, integracji międzypaństwowej, utrata własnej jednostki
pieniężnej nie oznacza utraty suwerenności państwa. Dlatego w celu pomyślnego rozwoju
międzynarodowych stosunków gospodarczych Białorusi i aktywnego włączenia się w procesy
globalizacji, transnacjonalizacji i modernizacji, trzeba będzie na początku podczepić się pod
jakąś jedną wiodącą walutę światową - dolara lub euro (lub pod koszyk tych walut), a następnie
wprowadzić którąś z nich na swoje terytorium. 8/8