Postmodernizm to bzdura. Nadal żyjemy w
Transkrypt
Postmodernizm to bzdura. Nadal żyjemy w
Postmodernizm to bzdura; to przerobiony konserwatyzm, który wszystko uważa nie za efekt dobrego pomysłu lecz za emanację kultury; a więc jest jednym wielkim zwątpieniem, pozwalającym może poczuć się lepiej w błogim sentymentalizmie, ale intelektualnie zupełnie nieprzydatnym do niczego. Postmodernizm można traktować jako nową odsłonę romantyzmu lub konserwatyzmu, w każdym razie jest to najmniej interesujący intelektualnie kierunek w dziejach. Czy postmodernizm jest nowym konserwatyzmem? Tak, bo absolutyzuje kulturę i wmawia nam bzdury typu: „Chińczycy to konfucjaniści, więc lubią naturalnie zamordyzm i autokrację”, choć istnieją przecież liberalne chińskie Tajwan i Hongkong. Postmoderniści tak jak konserwatyści wątpią w możliwość stworzenia dobrego ustroju dla wszystkich ludów. Są więc antyoświeceniowi. Tutaj więcej o konserwatyzmie postmodernistów: https://www.youtube.com/watch?v=NgJZc43_v2M Czy postmodernizm jest nowym romantyzmem? Oba nurty wykazują niespotykane podobieństwo. Postmodernizm kładzie nacisk na jednostkowe „przeżywanie” świata i systematycznego myślenia i planowania. wykazuje niechęć do Zarówno postmoderniści jak i romantycy mieli tendencję do kreowania własnego skomplikowanego autorskiego słownictwa, które dla czytelników bywa zupełnie niezrozumiałe; kiedy czytam postmodernistów mam wrażenie, że matnia słów jaką mam przed oczami przypomina jako żywo „Giaura” Byrona. Zarówno postmodernizm jak i romantyzm nastąpiły w czasach przesytu i znudzenia. Dopóki ludzkość walczyła z poważnymi problemami oświeceni i liberalni czytelnicy nie chcieli czytać dziwacznych dzieł Keatsa, który opisywał np „jak czuje rzeka”. Teraz postmoderniści zajmują się kwestia cierpienia np. pojedynczych ludzi, którzy byli w obozie koncentracyjnym, tak jakby miało nam to powiedzieć coś więcej, niż tylko to, że powinno się unikać cierpienia i, że jest ono straszne. Nakład sił i środków wyrazu postmodernistów i romantyków jest nieproporcjonalnie duży w stosunku do wyników badań. To, że postmodernizm jest nurtem nauki, a romantyzm literatury nie powinno nas zwieść. Postmoderniści przez swój skrajny subiektywizm upodabniają naukę do literatury i do literackiej fikcji. Pierre Nora pisze własne impresje o pamięci ubierając je w pseudonaukowy język, czytamy o różnych „mikrohistoriach”, z których nic nie wynika, o historii mówionej, która zrównuje prawdę subiektywną opowiadającego z prawdą historyczną, lub czytamy filozofów postmodernizmu, którzy głoszą, że w ogóle nie ma prawdy (co jak zauważył ostatnio Stanisław Michalkiewicz, oznacza, że zdanie: „nie ma prawdy” również jest nieprawdziwe). Romantycy lubowali się w egzotyce, anty-okcydentalizmie, szaleństwie pseudobohaterów (np. Carlyle czy Byron), pseudomistyce (Towiański, Mickiewicz), agresywnym nacjonalizmie, lub wręcz odwrotnie szaleńczym internacjonalizmie. Volkizm i nazim są dziećmi niemieckiego romantyzmu. Nihilizm i anarchizm – rosyjskiego. Postmoderniści bliżsi są nihilizmowi, są anarchistami i nihilistami intelektualnymi, ale tylko dlatego, że Hitler to tabu. Nacjonalistów spoza Europy; typu Ghandiego (mimo iż uwielbiał Hitlera), czy Mandeli – kochają. Romantycy zachwycali się Napoleonem, Aleksandrem Wielkim – postaciami mówiąc najogólniej szkodliwymi dla normalności życia codziennego. Postmoderniści i romantycy mieli i mają tego samego klasycyzm. Klasycyzm to wszystko co wartościowe w kulturze; grecka nauka, rzymskie prawo, renesansowy barokowa administracja, akademie naukowe Richelieugo i II Angielskiego, oświeceniowa nauka i zdrowy rozsądek – tego przed neoromantykami-postmodernistami; teraz liberałowie bronimy cywilizacji. wroga; naszej polot, Karola brońmy to my