Ja jestem Pan, Twój Bóg
Transkrypt
Ja jestem Pan, Twój Bóg
3 niedziela Wielkiego Postu - B “Ja jestem Pan, Twój Bóg” Ogłoszenie Dziesięciu Przykazań Bożych, to jeden z najważniejszych etapów całej historii zbawienia. Wydarzenie spod Synaju stanowi “słup milowy” na drodze tworzenia się Ludu Bożego Starego Przymierza. W Trzecim miesiącu wędrówki, po cudownym uwolnieniu z niewoli Egipskiej, Izraelici znaleźli się u podnóża Góry Synaj. Tutaj za pośrednictwem Mojżesza zostało zawarte Przymierze między Bogiem Jahwe i narodem żydowskim. Przymierze to zawierało z jednej strony obietnice Bożej opieki nad Żydami, którzy odtąd słusznie zaczęli uważać się za naród wybrany. Z drugiej strony Przymierze nakładało na Izraelitów obowiązek wypełniania woli Bożej, która została zawarta w Dekalogu Przykazaniach spisanych na kamiennych tablicach. Od wprowadzenia ich w życie uzależniona była opieka Boga nad narodem. Przykazania Boże, chociaż zawierają wiele cech podobieństwa z innymi kodeksami praw Starożytnego Wschodu, wykazują jednak pewną zasadniczą różnicę: powołują się nie na autorytet ziemskiego władcy, który dysponuje środkami do wyegzekwowania praworządności, lecz na autorytet moralny niewidzialnego Boga “Jam jest Pan, twój Bóg”. Odtąd moralność staje się wewnętrznym nakazem ducha, a nie wymuszonym posłuszeństwem trzymanych w ryzach niewolników. Ogłoszenie Dekalogu, to rozpoczęcie procesu dojrzewania ludzkości ku wolności Dzieci Bożych. “Jam jest Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi Egipskiej, z domu niewoli” to przypomnienie historii narodu, który za Bożym wstawiennictwem uzyskał wolność od ucisku i niewoli. Świadomość moralna jest zarazem świadomością historyczną. Od pierwszych słów “wprowadzenia”, cały Dekalog nabiera zabarwienia paschalnego. Oto Bóg, jako Pan najwyższy i nakazujący, jest tym Bogiem jedynym, który wyzwala swój lud z niewoli, by zaprowadzić go do krainy wolności, do własnej ojczyzny oraz ojcowskiego domu. Poprzez sakrament chrztu zostaliśmy kiedyś włączeni w ten potężny nurt zbawczych dziejów. Jeszcze byliśmy nieświadomi swojego jestestwa, jako niemowlęta, a już Kościół w osobie szafarza naszego chrztu kierował do naszych rodziców te słowa: “Prosząc o chrzest dla waszego dziecka, przyjmujecie na siebie obowiązek wychowania go w wierze, aby zachowując Boże przykazania, miłowało Boga i bliźniego, jak nas nauczał Jezus Chrystus”. Wielkopostna katecheza liturgiczna, koncentrując się między innymi na chrzcie, nie może pominąć Dekalogu, jako Bożego prawa, warunkującego Przymierze przyjaźni z Bogiem. Konkretne i bardzo wymagające polecenia Dekalogu są zawsze aktualne, a chrześcijanin widzi je ponadto w pełnym blasku Nowego Przymierza oraz w świetle Chrystusowego “Nowego Przykazania”. Odnawiając na Wielkanoc nasze zobowiązania chrzcielne musimy odnowić doskonałą wierność w zachowaniu Dekalogu, jako prawa Przymierza z Bogiem, które w prawie Chrystusowym osiągnęło pełnię doskonałości. W drugim istotnym temacie wielkopostnej refleksji Kościoła - o pokucie, Dekalog również zajmuje ważne miejsce, jako przypomnienie przewin i niewierności. Wielkopostny rachunek sumienia nie może pominąć głównych wymagań Dekalogu, jako podstawy ładu wewnętrznego w sumieniu chrześcijanina oraz we wspólnocie miejscowego Kościoła. Przedpaschalne nawrócenie winno dać w życiu konkretnym większą wierność w przestrzeganiu Dekalogu oraz opromienić jego wymagania światłem Nowego Przymierza oraz duchem miłości synowskiej w wypełnianiu Bożych przykazań. Jest to przecież królewska droga wolności chrześcijańskiej, droga życia wolnych dzieci Bożych, związanych z Ojcem więzami synowskiej miłości. Dzisiejszy opis ewangeliczny należy zaliczyć do obrazów niecodziennych. Przywykliśmy do wyobrażeń Chrystusa, jako Dobrego Pasterza z owcą na ramionach, Chrystusa tulącego dzieci i błogosławiącego im, Chrystusa uciszającego burzę na morzu, uzdrawiającego chorych, płaczącego nad grobem przyjaciela - Łazarza, tego, który przeszedł przez ziemię wszystkim dobrze czyniąc. I oto dzisiaj widzimy Go w innej roli. W najwyższym zagniewaniu, ze splecionym sznurem w dłoni, wypędza przekupniów ze świątyni jerozolimskiej. Władczym gestem przewraca stoły bankierów i kupców, zarzucając im, że dom Ojca zamienili na targowisko i jaskinię rozbójników. Każdej świątyni w sensie materialnym oddajemy wielki szacunek, ponieważ jest obiektem sakralnym. Nie traktujemy jej, jako muzeum, jeśli nawet jest dziełem sztuki i zabytkiem historycznym. Nie uważamy jej za salę koncertową, choć można w niej słuchać pięknej muzyki i śpiewu; nie jest ona miejscem publicznych występów, choć odbywają się w niej doniosłe ceremonie chrztu, ślubu, pogrzebu. Świątynia jest tym wyjątkowym miejscem, gdzie Bóg jest szczególnie bliski człowiekowi ze swoim orędziem, ze swoją łaską. Prawo Starego Testamentu oparte na Dekalogu nakazywało wyraźnie oddawanie Bogu czci, a w związku z tym szacunek dla miejsca świętego. Żydzi mieli tylko jedną świątynię i głęboko wierzyli, że właśnie w niej zamieszkuje Jahwe. Toteż Chrystus, zawsze łagodny i dobry, manifestuje swój gniew i oburzenie, kiedy widzi jak ludzie kierując się chęcią zysku, dyspensują się od obowiązku uszanowania świętego miejsca. Rozumiemy oburzenie Mistrza. Świątynia, którą tak się chlubili Izraelici, którą tyle razy odbudowywano, za którą zawsze tęsknił Naród Wybrany będąc w niewoli; ta świątynia, która symbolizowała obecność Jahwe wśród Izraelitów, a zarazem mówiła o przyjściu Mesjasza - teraz, gdy On się wreszcie pojawił, stała się targowiskiem... Fakt ten stał się dla Chrystusa okazją do objawienia znaku, w imię, którego działał. Znakiem tym i mocą jest On sam. On, który jest nie tylko materialną świątynią, ale świętością, Bogiem samym. “Zburzcie tę świątynię, a ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo” powiedział. Ale oni nie rozumieli tych słów, bo “mówił o świątyni swego ciała”. Mówił o swoim Zmartwychwstaniu. Scena wypędzenia przekupniów ze świątyni objawia boską i mesjańską godność Jezusa, wskazuje na Niego, jako na “Nową Świątynię” czasów ostatecznych i równocześnie sygnalizuje “drogę”, na jakiej Jezus z Nazaretu stanie się “Nową Świątynią” dla wszystkich narodów. Będzie to droga paschalna, przejście przez mękę oraz śmierć do zmartwychwstania, do nowego życia i chwały u Ojca. Ciało Chrystusa jest świątynią i każdy człowiek należący do Chrystusa przez chrzest jest świątynią Ducha św. Żywej świątyni zamieszkałej przez Boga nie wolno znieważać. Za piękno tej świątyni warto zapłacić najwyższą cenę wyrzeczeń i ofiar. Grzech, niby “przekupnie” profanujący świątynię jerozolimską, wtargnął do wnętrza Bożego “sanktuarium” i zamienił ją w “jaskinię zbójców”. Chrystus Pan poprzez pokutne wołanie Kościoła, a zwłaszcza przez sakrament pokuty, oczyszcza tę żywą świątynię “wypędzając przekupniów” z serca wierzącego i sam, jako “Nowa Świątynia” eschatologiczna staje się znów źródłem całej naszej egzystencji. Przez wielkopostne oczyszczenie oraz umocnienie stanowimy z Nim jedno w sposób doskonalszy, a tym samym w pełniejszym znaczeniu stajemy się znów żywą świątynią Boga, czystą oraz świętą, zdolną do kultu w “Duchu i Prawdzie”, czyli w Chrystusie paschalnym obdarowującym człowieka Bożym duchem. Chrystus dobrze znał nie tylko Żydów, którzy Go otaczali w świątyni jerozolimskiej. On przenika również nasze serca i wie, co się w nas kryje. Musimy stale o tym pamiętać, ale w sposób szczególny wtedy, kiedy zbieramy się przy ołtarzu dla sprawowania Ofiary Eucharystycznej. Dlatego zawsze rozpoczynamy ją od przyznania się do naszych win i upadków. Czynimy to w tym celu, by móc później z czystym sercem słuchać Słowa Bożego i przyjąć je do serca oraz by szeroko się otworzyć na Boże działanie, które chce zawsze wesprzeć nasze ułomne ludzkie siły, szczególnie teraz, na drodze naszego wielkopostnego oczyszczenia. Ks. Wojciech Kosowicz, SiL - 1985