III niedziela Wielkiego Postu – B

Transkrypt

III niedziela Wielkiego Postu – B
III niedziela Wielkiego Postu – B
„Kupczący w świątyni”
Okres Wielkiego Postu jest czasem niezwykłym. W Środę Popielcową słyszeliśmy
słowa, które kapłan wypowiadał posypując nam głowy popiołem: „Pamiętaj człowiecze,
że prochem jesteś i w proch się obrócisz” i za chwilę dodawał “Nawracajcie się i
wierzcie w Ewangelię”. Trwa czas pokuty i odnowy wewnętrznej, czas, który wzywa nas
do oderwania się od rzeczy ziemskich, a zwrócenia się ku Bogu, czas odrzucenia grzechu
i szczerości wobec samego siebie.
Dzisiejsza Liturgia Słowa przypomina nam dziesięć przykazań Bożych, przez
wielu odmawianych w codziennym pacierzu. Święty Paweł w drugim czytaniu pokazuje
jak jesteśmy spostrzegani przez innych ludzi, jako chrześcijanie. Natomiast w Ewangelii
widzimy Jezusa jak rozpędza kupczących w świątyni, wywraca im stoły i rozrzucając
pieniądze. Jakie stad płynie przesłanie dla nas? Czy dzisiejsze czytania biblijne
odczytujemy, jako apel do naszego osobistego nawrócenia, do weryfikacji naszej
chrześcijańskiej postawy i życia?
Rodzi się to pytanie, ponieważ dzisiaj coraz powszechniejsza staje się postawa
subiektywnego podejścia do tego, co głosił Jezus i nieustannie przypomina nam Kościół.
Subiektywne podejście, czyli tak jak nam się wydaje, co nam odpowiada, to uznajemy.
Trudne przykazania odrzucamy, jako niemożliwe do zachowania w dzisiejszych czasach.
Tworzymy sobie własną religijność, własne zasady i normy postępowania i tylko to
uważamy za dobre, normalne, że tak powinno być. Czy w takiej postawie nie jesteśmy
podobni do tych handlarzy z dzisiejszej Ewangelii, których Pan Jezus rozpędził ze
świątyni?
Popatrzymy szczerze na swoje życie, nie cudze, bo u innych łatwiej zauważyć
błędy. Zróbmy sobie rachunek sumienia ze swojego życia, ze swojego zachowania, czy
jest ono według Bożych przykazań i nauczania Jezusa, czy własnych wyborów i
przyzwyczajeń.
Gdy przychodzi dzień Pański, niedziela, to nie mówmy: "ja mam Boga w sercu, nie
potrzebuję chodzić do Kościoła”, albo “ja chodzę do Kościoła, ale tylko wtedy, kiedy
czuję taką potrzebę”. I tak powoli poprawiamy Prawo Boże dzieląc je na życiowe i
nieżyciowe, na słuszne i niesłuszne, dostosowując je do własnego postępowania.
Pewien wieśniak, widząc w pałacu dziedzica gości zajadających smakowite ciasto,
zapragnął spróbować tego przysmaku. Udało mu się zdobyć przepis i polecił żonie, by
upiekła mu taki przysmak. Żona zabrała się do pieczenia, ale była bardzo skąpa, zaczęła
narzekać: “Kilo mąki pszennej? A skąd ja wezmę pszenną? Dam trochę żytniej. Pięć
jajek? Po co pięć, wystarczą dwa. Pół litra śmietany? Wystarczy mleko i trochę wody.
Dwie łyżki masła? Szkoda masła, dam gęsiego smalcu”. Gdy ciasto było już gotowe,
mąż, gdy go skosztował, to razu wypluł wszystko, dziwiąc się, że bogaci ludzie mogą
jeść coś tak okropnego.
Czy my nie zachowujemy się podobnie – jak owa żona – zmieniając po cichu to,
czego wymaga od nas Bóg? Wtedy nasza religijność staje się nieznośna dla nas i dziwna
dla innych, gdy na nas patrzą. Po pewnym czasie spostrzeżemy, że taka pobożność już
nam "nie smakuje", tak jak temu wieśniakowi ciasto przygotowane przez skąpą żonę.
Wobec Boga nie można być skąpym, trzeba Go słuchać i miłować całym sercem.
W postawie głębokiej wiary, w świetle biblijnych zdarzeń, które towarzyszą
dzisiejszej liturgii, każdy powinien spojrzeć na swoje serce, czy jest ono godnym
miejscem spotkania z Panem, czy być może tylko “targowiskiem”.
Wielki Post wzywa nas do nawrócenia, pojednania i pokuty. I chociaż to zadanie,
jakim jest uznanie własnych słabości, ten wysiłek duchowy jest niewątpliwie wielkim
trudem, to jednak jest równocześnie wielką, może największą szansą, by tworzyć siebie
na nowo! Tworzyć, przekształcać swoje życie według wymogów prawdy i miłości.
Stawać się nowym stworzeniem w Chrystusie!
Msza radiowa, OL, 2015