Niezwykły marsz

Transkrypt

Niezwykły marsz
Niezwykły marsz
Nie mając już żadnych szans innego rozwiązania, w dniu 27 września 1944 r. o godz.
11.00, po 48 dniach walki na skutek przygniatającej przewagi hitlerowców i ich
sprzymierzeńców, i nie chcąc pogłębiać dalszego cierpienia bohaterskiej ludności Mokotowa,
jak też po nieudanej ewakuacji kanałami wojska do Śródmieścia, postanowiono podpisać
kapitulację Mokotowa. Wiadomo też było, że liczyć na jakiejkolwiek pomoc od pseudosprzymierzeńców zza Wisły – nie ma sensu.
Walki były wyczerpujące nie tylko dla powstańców i mieszkańców Mokotowa. Ich
zaciekłość i heroizm Polaków spowodował, że Niemcy uznali kapitulację powstańców za
swój wieki sukces wojenny i zadeklarowali, że jeńcy będą traktowani na prawach
kombatantów (mimo, że dotychczas uważali powstańców za bandytów). Jednak nie wszystkie
ich jednostki zastosowały się do tych ustaleń.
Bandycka załoga hitlerowskiej żandarmerii składająca się też z faszystów innych
narodowości dokonała mordu na 119 wychodzących włazem kanałowym na ulicy Dworkowej
i błądzących w kanałach od wielu godzin powstańców. Nie dotarli oni do Śródmieścia z
powodu sypania przez nieprzyjaciela zapór spiętrzających wodę w kanałach, rzucania przy
tym granatów i karbidu, z którego wytwarzał się trujący gaz „acetylenowy”. Dlatego wyjście
z kanału było koniecznością, bez względu na niebezpieczeństwo dostania się w ręce
Niemców.
Człowiek
w
śmiertelnym
niebezpieczeństwie
liczy
nawet
na
urojoną szansę ocalenia i czasami mu się udaje. Jednak tym, którzy pierwsi wyszli na
Dworkowej – nie udało się.
Bezwzględny i bandycki wróg zastrzelił ich, chociaż nie byli już zdolni do walki
i wyszli po podpisaniu kapitulacji. Nie mieli szansy jakiejkolwiek obrony, będąc ujmowani
przez żandarmów przy wychodzeniu z wąskiego włazu kanału.
Wielkość zbrodni określa ten, który miał szczęście, bo ocalał. Zbigniew Pawelski
w swoich jakże obrazowych, ale też i tragicznych wspomnieniach pisze:
,,Wymarsz do niewoli ulicą Dworkową unaocznił nam niemieckie zbrodnie [widząc
zabitych powstańców]. Plut. pchor. „Cygan” Stanisław Falkowski wydał rozkaz przejścia
marszem na baczność wśród poległych. Idziemy, więc od podnóża skarpy, z rękami
podniesionymi, ale na baczność, wśród bezwładnie usłanych ciał zastrzelonych powstańców.
Niemcy widzą naszą postawę, ale już nie reagują. Idąc w kierunku Puławskiej po lewej
stronie ul. Dworkowej obok nr 5-7 widzimy dużą grupę ludności cywilnej, ludzi zawieszonych
na kratach i witrynach okiennych z wzniesionymi rękami, nie widać u nich żadnego ruchu,
prawdopodobnie już nie żyją. Po prawej stronie ul. Dworkowej nie dochodząc Puławskiej, na
resztkach drutu kolczastego, leży sterta ciał naszych żołnierzy, wymordowanych – wśród nich
dziewczęta i chłopcy. Ciała rozrzucone, w podartych ubraniach podobnie jak nasze po
przebytej kanałami drodze. Widać, że i oni wyszli z kanałów”.
Połączmy się, więc duchowo – dla pamięci – z tymi, którzy swoim niezwykłym
marszem czcili swoich zamordowanych kolegów.
Zdzisław Franciszek Piłatowicz „Żagiel”,
żołnierz AK pułku „Baszta”
Okładka pisma powstańczego „Baszta” wydawanego na Mokotowie w czasie powstania
Zdjęcie autora

Podobne dokumenty