- Srebrna moneta to pół złotej, jak zdobędziesz cztery srebrne to

Transkrypt

- Srebrna moneta to pół złotej, jak zdobędziesz cztery srebrne to
- Srebrna moneta to pół
złotej, jak zdobędziesz cztery
srebrne to wymień je w banku. –powiedziała największa żaba.
- Jak chcesz zarobić jedzą srebrną monetę, to zbierz mi
dziewięć błękitnych
kwiatów. – powiedziała mała żabka.
Czesław pobiegł
na polankę gdzie rosły błękitne kwiaty, ale zobaczył tylko jeden, zerwał go i
poszedł dalej. Po godzinie
miał już wszystkie, popędził
do stawu i dał je małej żabie.
Ona dała mu srebrną monetę.
- Czy jeszcze ktoś chce jakąś usługę za srebrną monetę?
– zapytał Czesław.
- Ja bym chciała dużego
arbuza! – krzyknęła żabka.
Czesław rozejrzał się i zobaczył trzy arbuzy. Pobiegł
tam, ale okazało się, że to tylko malowidło. Zasmucony
poszedł szukać owocu dla
żabki. Nagle zobaczył arbuza
rosnącego na polanie, pobiegł
tam i go zerwał. Potem zobaczył jabłka, zerwał ich pięć,
schował je do torby i poszedł
do stawu. Żabka za arbuza
dała mu obiecaną zapłatę. Potem żaba o imieniu Mika
chciała trzy jabłka, dostała je,
a w zamian za to dała mu
srebrną monetę. Mam już trzy
srebrne monety, czy któraś z
was chce czegoś jeszcze?
Żadna nie chciała, a już zapadał zmrok. Czesław poszedł
spać pod drzewko, a następnego ranka najsilniejsza żaba
zapragnęła zjeść
lody, i podzielić
się nimi z innymi,
zamiast
srebrnej monety
miał dostać złotą. Czesio dowiedział się że
to mają być lody
o smaku karmelu, więc za
srebrną monetę kupił cukier,
mleko i inne składniki od farmera Romka. Potem zapalił
ognisko i zaczął gotować,
mieszać i mrozić. Po kilku
godzinach miał już gotowe
kilka gałek lodów. Zaniósł je
żabką, a one dały mu obiecaną złotą monetę, niestety musiał iść do banku wymienić
dwie srebrne monety. Droga
była kręta i bardzo długa, ale
na szczęście Czesio miał dość
siły, aby dojść do celu. W
banku szybko otrzymał złotą
monetę, potem wyjął mapkę,
którą dostał od najstarszej żaby. Po pięciu godzinach zrobił
postój, na drodze były krzaki
z kolcami. Po następnej godzinie dotarł do celu. Czarodziejka Kunegunda wyszła na
drogę i przywitała go jakby
się znali od lat.
- Cześć, chyba po tylu godzinach drogi jesteś zmęczony, w końcu przez siedem godzin nic nie jadłeś! Choć tu,
to cię poczęstuje ciastem! –
krzyknęła czarodziejka Kunegunda.
Czesław bez wahania poszedł za Kunegundą. Po zjedzeniu ciasta i wypiciu kakao
kamyk powiedział co go tu
sprowadza. Po wysłuchaniu
tego Kunegunda wysłała Arnolda tam gdzie wylądował
Czesław, a Czesława do jego
domku.
Tak skończyła się historia
o Czesławie Kamieniu, który
po tym wszystkim spotkał
małą wiewiórkę, którą się zajął, ale to już inna historia. …
Żył długo i szczęśliwie.
Julia Kulpa

Podobne dokumenty