ZGO Uniwersytet ZG - 2014-10-28
Transkrypt
ZGO Uniwersytet ZG - 2014-10-28
Jak zostałem pulsarowcem - Chcesz wiedzieć, jak zostałem pulsarowcem? - zapytał mnie kilka lat temu prof. Janusz Gil. Umówiliśmy się na przygotowanie dużego tekstu o tym, jak powstawała zielonogórska astronomia, zajmująca się dziś pulsarami. W sce. Spytał, czy chciałbym robić u niego doktorat.Dodał,że organizuje studia doktoranckie.Zgłosiłem się. Powiedział, że będzie rozdawał tematy.Było ich osiem dla ośmiu świeżo upieczonych magistrów. A więc jak Profesor został pulsarowcem? - Ja jeden byłem jednak spoza „warszawki”. Jako człowiek nieśmiały, z prowincji, czekałem z boku,aż coś dla mnie zostanie. Został temat ze słowem pulsary. Nigdy wcześniej tego słowa nie słyszałem. No, ale nie miałem wyboru, bo innego tematu już nie było.A poza tym przecież nie mogłem wybrzydzać przy promotorze. Jako tematykę pracy doktorskiej zaakceptowałem taką, o której nie miałem zielonego pojęcia. - Co to są, do cholery, te pulsary! - myślałem nieźle spanikowany. nr 10(20) | prowadzący Grażyna Zwolińska, Uniwersytet Zielonogórski, 68 328 25 93, e-mail: [email protected] - W szkole interesowałem się biologią. Zdałem nawet na bardzo wtedy oblegane biologiczne studia na Wyższej Szkole Pedagogicznej w Rzeszowie, ale nie przyjęto mnie z braku miejsc.Zaproponowano mi w zamian fizykę. W szkole średniej o fizyce miałem dość blade pojęcie. Kupiłem więc książkę. Na pamięć się jej prawie nauczyłem.Ale dalej nie za bardzo wiedziałem, o co w tym wszystkim chodzi. Taki młody adiunkt od razu mnie rozgryzł i upokorzył przed grupą. Byłem wściekły! Postanowiłem się zemścić. - Kupiłem kolejną książkę dla studentów pierwszego roku fizyki. No, może światełko w tunelu, ale nadal niezbyt wiedziałem, o co tak naprawdę na tych studiach z fizyki chodzi. Dotarło do mnie, że powinienem kupić sobie książki do szkoły średniej, żeby nadrobić zaległości. Uczyłem się krok po kroku, kartka po kartce. Coraz bardziej zaczęła mnie ta fizyka wciągać. Całkiem zapomniałem, że robię to wszystko po to,żeby się zemścić na młodym adiunkcie. - I tak w końcu zostałem fizykiem. Bo ja nie jestem astronomem, ale fizykiem. A ściślej astrofizykiem, czyli fizykiem, który uprawia fizykę na potrzeby astronomii. - Na początku zajmowałem się fizyką einsteinowską. Byłem na stażu pomagisterskim na Wydziale Fizyki na Uniwersytecie Warszawskim, kiedy zjawił się tam facet od astrofizyki. To były początki astrofizyki w Pol- okazało się szybko, że nas na to nie stać i trzeba będzie tego zaniechać. Więc mówię: - Panie rektorze, niech pan się jeszcze trochę wstrzyma, dwa tygodnie. Pojechałem do Londynu, do ludzi którzy wcześniej zapraszali mnie na obiady i z otwartymi ustami słuchali opowieści o czarnych dziurach w kosmosie.Zawsze mówili: - Wiesz, gdyby nie to, że muszę robić pieniądze, to byłbym astrofizykiem. Wróciłem od nich z czekiem na 5 tysięcy funtów. W 1989 r. za te pieniądze można było wybudować w Polsce duży dom. - Przychodzę do rektora Bartkiewicza i mówię, że mam pieniądze i możemy ruszać z remontem. Okazało się jednak, że nie jest to takie proste. Żeby wszystko było zgodne z prawem, musiałem te pieniądze zdeponować na swoim prywatnym koncie i zrobić moją prywatną dotację na rzecz uczelni. Więc cóż, de facto to ja jestem fundatorem remontu wieży. Pojawiła się jednak rewolucja Balcerowicza i w momencie, kiedy był już zrobiony parter, pieniądze stopniały i zrobiły się żadne.Ale skoro już ruszyliśmy z remontem, to udało się dostać z ministerstwa na resztę. Bo to w końcu nie była nasza wina, że tak się z tymi pieniędzmi stało… - Oczywiście najpierw próbowałem się czegoś o nich dowiedzieć. Dziś wklepałbym w internetową wyszukiwarkę,ale wtedy internetu nie było. Nauczony przygodą ze złośliwym adiunktem, nie chciałem na samym początku robienia doktoratu dać plamy przed promotorem. Szukałem po bibliotekach. Jednak po polsku nie było nawet wzmianki o pulsarach. Znalazłem coś po angielsku. Mój angielski był taki sobie. Musiałem szybko go podszkolić. - Przeczytałem, co było dostępne o pulsarach. Za wiele tego nie było.To przecież przełom lat 70. i 80. Ale jak to często bywa w nauce,okazało się to w sumie okolicznością sprzyjającą. Bo ja, nie wiedząc za dużo na temat pulsarów, musiałem wiele rzeczy sam próbować wymyślić, kombinować, szukać, w którym kierunku można by pójść, sam proponować rozwiązania, bez sugerowania się tym, co zrobili inni i bez chodzenia po ich śladach. W rezultacie zostałem więc twórcą pewnej dziedziny w pulsarologii, która by nie powstała, gdyby nie te okoliczności. W ten sposób zostałem, hm…, znanym pulsarowcem. - Napisałem doktorat o tych pulsarach i do tytułu magistra fizyki, dołączyłem tytuł doktora FOT. KAZIMIERZ ADAMCZEWSKI zabieganiu nie wróciliśmy do tematu na tyle konkretnie, żebym dziś mogła w laptopie otworzyć ten tekst. Zostały mi tylko notatki z tamtej rozmowy. Cóż, dopiero jak ktoś odejdzie, zdajemy sobie sprawę z tego, o jak wiele spraw go nie spytaliśmy i jak niekiedy nie dość uważnie go słuchaliśmy.Taki właśnie mam problem z prof. Januszem Gilem. Prof. Janusza Gila zapamiętamy nie tylko jako naukowca, twórcę zielonogórskiej astronomii, prorektora Uniwersytetu Zielonogórskiego, ale także jako popularyzatora wiedzy. Na zdjęciu podczas Festiwalu Nauki. fizyki. Habilitację zrobiłem z fizyki. Tytuł profesora też mam zresztą z nauk fizycznych. W 1984 roku po obronie doktoratu wyjechałem do Narodowego Centrum Radioastronomii w Charlottesville w Stanach.Potem były prawie trzy lata na Wydziale Fizyki i Astronomii Uniwersytetu Kentucky, też w Stanach.Rodzina pojechała ze mną. Nie, nie chciałem tam zostać, choć to wielu dziwiło. Do Warszawy też mnie nie ciągnęło. - Do Zielonej Góry przyjechałem w 1988 r. jako doktor fizyki. Zostałem adiunktem w Instytucie FizykiWSP.To były czasy,kiedy rektorem był prof. Bartkiewicz. Dziekan Rybarczyk szukał właśnie takich ludzi jak ja, tuż przed habilitacją. Ja z kolei szukałem miejsca, gdzie mógłbym coś od początku budować wokół dziedziny, którą uprawiałem. Postawiłem na Zieloną Górę.Strzał w dziesiątkę.Dostałem bardzo duże poparcie od miasta. - Od miasta dostałem też Wieżę Braniborską. Zrujnowaną. Miałem ją odbudować, ale Na spisanej z taśmy wypowiedzi prof.Janusza Gila są różne interesujące wątki. Kiedy już po jego pogrzebie czytałam te notatki, zwróciłam uwagę na kilka zdań, które wtedy mi umknęły: - Ludzie o bardzo dużej wiedzy i dużej nawet inteligencji niekoniecznie dokonują w nauce czegoś naprawdę znaczącego. Bo w nauce nie wystarczy mieć wiedzę i inteligencję, żeby dokonać wiekopomnych rzeczy. Potrzebny jest kawał stresu. Ten kawał stresu, pomieszany z ogromną naukową pasją,towarzyszył profesorowi Gilowi przez całe jego naukowe życie. Do niedzielnego popołudnia 19 października… Grażyna Zwolińska 2 WTOREK, 28 PAŹDZIERNIKA 2014 GAZETA LUBUSKA Strefa nauki Przywilej tworzenia od zera - Przytrafiła się Panu rzecz niezwykła: tworzenie od podstaw Wydziału Prawa i Administracji na Uniwersytecie Zielonogórskim. Co było najtrudniejsze? - Oczywiście znalezienie odpowiedniej kadry. I wyważenie wszystkich proporcji, które w tej kadrze powinny się znaleźć. Drugą rzeczą były pomieszczenia. Wciąż jesteśmy w stanie tymczasowości, ale nawet on jest już zadowalający. Trzecią wielką niewiadomą było, czy zgłoszą się chętni na studia. Rekrutacja przeszła nasze najśmielsze oczekiwania. - Prawie sześciuset studentów! A jak w ogóle trafiła do Pana propozycja tworzenia wydziału prawa. - Byłem kiedyś profesorem Uniwersytetu Europejskiego Viadrina we Frankfurcie nad Odrą i dobrych kilka lat przejeżdżałem przez Zieloną Górę. W 2001 r. znajomi przekazali mi, że rektor tutejszego uniwersytetu chciałby się ze mną spotkać w sprawie uruchomienia wydziału prawa. Do spotkania doszło, ale potem to umarło śmiercią naturalną. Aż dwa lata temu zostałem ponownie zaproszony do Zielonej Góry. Obecny rektor, Tadeusz Kuczyński, zaproponował mi zostanie pełnomocnikiem do spraw uruchomienia na UZ wydziału prawa. Wtedy już prace zaczęły się na poważnie. - Skąd pochodzi kadra? - Z całej Polski. Od Szczecina po Lublin Udało mi się ułożyć to tak, że nie ma przewagi żadnego akademickiego ośrodka. Ma to swoje plusy, bo każdy przychodząc z innego ośrodka przynosi inne doświadczenia. Wybierzemy z tych doświadczeń to, co najlepsze. Jeśli chodzi o profesorów i doktorów, są to naukowcy bardzo dobrze przygotowani do pracy naukowej i dydaktycznej, z dorobkiem. - Czym Pan ich skusił? - Było bardzo wiele czynników, które ich przekonały. Przychodząc tu, wiedzieli, że będą uczestniczyć w tworzeniu czegoś nowego, od podstaw. W nowym miejscu jest też możliwość kształtowania od nowa własnego profilu badawczego, prowadzenia nowych badań, których być może niektórzy nie mieli szansy prowadzić u siebie. - Czy ci naukowcy będą dojeżdżać z innych ośrodków, czy zamieszkają w Zielonej Górze? - Z tym jest bardzo różnie. Mamy dwóch profesorów z Viadriny. Jeden z nich już wcześniej mieszkał w Zielonej Górze, nie musi więc się przeprowadzać. Każdy z profesorów, ale i adiunktów, ma możliwość osiedlenia się w Zielonej Górze na stale bądź zamieszkania na razie w mieszkaniu służbowym. Niektórzy już się przeprowadzili, np. doktor z Lublina na stale przeniósł się tu z żoną. Myślę, że trend powolnego przenoszenia się w ciągu roku-dwóch będzie trwał. - Czy przy budowaniu wydziału prawa wykorzystano też naukowców pracujących na UZ? - Tak. Już wcześniej zatrudnionych tu było kilku prawników. Postanowiliśmy wykorzystać ten potencjał. Dziś na dwunastu profesorów na naszym wydziale, pięciu jest z Zielonej Góry. FOT. KAZIMIERZ ADAMCZEWSKI - Nasi studenci muszą wynieść ze studiów bardzo dobre przygotowanie teoretyczne, ale także nauczyć się warsztatu podkreśla dziekan Wydziału Prawa i Administracji na Uniwersytecie Zielonogórskim prof. dr hab. BOGUSŁAW BANASZAK - Studenci muszą wynieść ze studiów bardzo dobre przygotowanie teoretyczne, ale też nauczyć się warsztatu – podkreśla prof. Bogusław Banaszak - Macie osiem katedr. To stan docelowy, czy będą powstawać kolejne? - Można powiedzieć, że w tej chwili jesteśmy inkubatorem przyszłego wydziału, bo mamy na razie tylko studentów I roku. Co roku, przy kolejnych naborach, będą dochodzić następni. Tej rosnącej liczbie studentów będziemy musieli zapewnić coraz większą obsadę dydaktyczną. Trzeba więc będzie zatrudnić więcej pracowników, bo już w tej chwili każdy ma swoje pensum plus nadgodziny. Prowadzimy jeszcze tzw. zajęcia ogólnouniwersyteckie na in- nych wydziałach, np. z prawa Unii Europejskiej Chociaż na dziś mamy kadrę wystarczającą, to już w przyszłym roku może jej być za mało. To dotyczy też podziałów na katedry. Na razie te, które są, obsadzają wszystkie ważniejsze dziedziny prawa, ale w przyszłości na pewno będą się rozwijały, może dzieliły. - Mówimy dużo o prawie, a przecież jest to wydział prawa i administracji... - A nawet studentów administracji jest więcej, gdyby wziąć pod uwagę I i II stopień studiów. Bardzo dobrym posunięciem było uruchomienie na administracji studiów II stopnia, czyli magisterskich. Bo wiele szkół wyższych kształci administratywistów tylko na licencjackim poziomie. Nie bardzo mają gdzie zrobić ten drugi poziom, czyli studia magisterskie. - A co z pracą dla nich po studiach? - Dobrze wykształcony administratywista jest ciągle potrzebny. Nie tylko w administracji samorządowej, ale i w wielu innych dziedzinach życia. Jeśli ktoś dobrze zna się na prawie administracyjnym, to może pracować w bardzo różnych miejscach, np. w związku sportowym, i tam załatwiać sprawy organizacyjno-prawne. Prawnicy też nie powinni się martwić o pracę. Żaden z doktorantów czy magistrów wypromowanych przeze mnie na przestrzeni ostatnich 20-25 lat nie jest bezrobotny. - Czy UZ jest ostatnim uniwersytetem, który nie miał wydziału prawa? - W Polsce prawo mają 44 uczelnie. Nie ma go chyba jesz- cze tylko Uniwersytet im. Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Jest tam tylko administracja. - Czy zielonogórski wydział nie będzie gorszy od innych? - Na pewno nie. Przeczytałem niedawno w tutejszej gazecie, że UZ jest uniwersytetem drugiego wyboru, że idą tu słabsi studenci. Po pierwsze jest to krzywdzące dla tych, którzy tu studiują, bo od razu im się mówi, wy jesteście gorsi. A po drugie – wystarczy zobaczyć, jakie sukcesy mają studenci studiujący na UZ. To na pewno nie są „ci słabsi”. Mam nadzieję, że studenci prawa też niedługo pokażą, że nie są „tymi słabszymi”. O tym, dlaczego ktoś wybiera ten a nie inny uniwersytet, decydują różne czynniki. -Jakich więc prawników chcecie kształcić? - W swojej mowie na inauguracji wydziału nawiązałem do rzymskiego powiedzenia: „Kochajcie ojczyznę, szanujcie prawo”. Chcemy kształcić prawników, którzy będą szanowali prawo i będą potrafili je praktycznie zastosować. Bo dziś w kształceniu prawników w Polsce mamy wielki problem. Chodzi o rozdźwięk między tym, że na studiach kształci się bardziej „z teoretycznym zacięciem”, a prawa od strony praktycznej absolwenci uczą się w zasadzie dopiero na aplikacji. Chcemy to zmienić. Już podczas studiów będziemy większy nacisk kłaść na praktyczny aspekt prawa. To samo dotyczyć też będzie studiów na administracji. Studenci muszą wynieść ze studiów bardzo dobre przygotowanie teoretyczne, ale też nauczyć się warsztatu. Grażyna Zwolińska Już po raz szósty w dniach od 20 do 24 bm. Biuro Karier Uniwersytetu Zielonogórskiego zorganizowało na uczelni Ogólnopolski Tydzień Kariery. Było ciekawie. Tegoroczny Tydzień przebiegał podhasłem„Jakzaprzyjaźnićsię zrynkiempracy”.Studenciiabsolwenci mogli wziąć udział w działaniachzwiązanychzrynkiempracyiplanowaniemwłasnejkariery. Przygotowanodlanichwarsztaty, wykłady,atakżeprezentacjefirm orazspotkaniezprzedstawicielami służb mundurowych. Biuro Karier w ramach akcji Open Office odwiedziło studen- tów bezpośrednio na wydziałach. Do zainwestowania w swoją karierę w ramach wolontariatu zaprosił studentów Dr Clown oraz Akademia Przyszłości. Ogólnopolski Tydzień Kariery to akcja Stowarzyszenia Doradców Szkolnych i Zawodowych Rzeczypospolitej Polskiej inspirująca ogólnopolskie i lokalne inicjatywy środowisk doradców zawodowych na rzecz wspomagania drogi do edukacji, zawodu, pracy i kariery. Biuro Karier, czyli Dział Zawodowej Promocji Studentów i Absolwentów, powołano do życia wraz z utworzeniem UZ. Do jego FOT. KAZIMIERZ ADAMCZEWSKI Pomagają zaprzyjaźnić się z trudnym rynkiem pracy Na uniwersyteckich Targach Kariery można się było też wiele dowiedzieć na temat pracy w służbach mundurowych. zadań należy udzielanie pomocy studentom oraz absolwentom w wyborze drogi zawodowej, pozyskiwanieofertpracydlastudentów i absolwentów, promowanie absolwentów.Aleteżorganizowanie praktyk i staży zawodowych, prowadzeniedziałalnościinformacyjnej i szkoleniowej studentów i absolwentów, nawiązywanie współpracy z pracodawcami, organizowanie prezentacji firm. Podczas tegorocznego tygodnia można było np. poznać siedem sekretów rozmowy kwalifikacyjnej (czyli jak olśnić rekrutera i zdobyć upragnioną pracę).Kto chciał mógł obejrzeć filmy szkoleniowe ( Mowa ciała czyli komunikacja niewerbalna, Autoprezentacja, Asertywność, Jak pokonać stres, Skuteczny negocjator - strategie negocjacji, Techniki negocjacji, Jak motywować ludzi do pracy, Jak odnieść sukces w sprzedaży,Savoir-vivre w biznesie, w biurze i nie tylko,Metody szybkiego uczenia się, Poczucie własnej wartości). Biura Karier na świecie mają długą historię.Pierwsze powstały tuż po II wojnie światowej, w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych, później również w innych krajach anglojęzycznych. 3 GAZETA LUBUSKA WTOREK, 28 PAŹDZIERNIKA 2014 Strefa nauki Wydarzenia na UZ w skrócie Starzejemy się jako naród Niesie to wiele wyzwań Samorząd w regionie „Rola samorządu województwa w kształtowaniu rozwoju regionu” - taki był temat wczorajszego (27 bm.) spotkania na Forum Politycznym.Wzięła w nim udział marszałek województwa lubuskiego Elżbieta Polak. Zaprosił na nie Instytut Politologii UZ i dr Waldemar Sługocki, poseł na Sejm RP „Stan zdrowia aprocesy demograficzne w Europie Środkowej” to tytuł 2-dniowej IV międzynarodowej konferencji naukowej, jaka odbyła się 15 bm. naUZ. Goście z Humboldta Jej uczestnicy mówili m.in.o międzynarodowychikrajowychprawnychregulacjachstanównadzwyczajnych,ostanienadzwyczajnym jakośrodkuochronywewnętrznej suwerenności państwa, o stanie nadzwyczajnymwsytuacjizagrożenia dostaw gazu ziemnego w Unii Europejskiej,o stanowisku WspólnotyNiepodległychPaństw wobeczagadnieniastanówisytuacji nadzwyczajnych, o sytuacji dzieci w stanie nadzwyczajnym, o stanie nadzwyczajnym z perspektywy filozofii prawa. A także o artykule nr 16 konstytucji V RepublikiFrancuskiejjakowzorcuregulacji instytucji stanu nadzwy- czajnego w państwach Afryki frankofońskiej,oograniczeniuwolnościmediówwstanachnadzwyczajnych,oniebezpieczeństwach związanych z prawną regulacją stanównadzwyczajnychwPolsce. Był też referat „Stan klęski żywiołowej a powódź z 2010 roku - czy normy ustanawiające stany nadzwyczajne służą obywatelom”. Konferencję współorganizowały Instytut Politologii oraz nowy Wydział Prawa i Administracji. Partnerem przy organizacji sesji dotyczącej problematyki międzynarodowej był Regionalny Ośrodek Debaty Międzynarodowej w Zielonej Górze W obradach wzięli też udział uczniowie z Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Gubinie. Organizacja tego naukowego wydarzenia byłaby niemożliwa bez wsparcia finansowego PGE Gubin. Jubileusz socjologii Instytut Socjologii obchodził 1 bm. 20-lecie swego powstania. Powstał w 1994 r. w strukturach WSP.Inicjatorem zorganizowania studiów z zakresu socjologii był rektor Jerzy Baksalary. Dziś instytut funkcjonuje już w strukturach UZ (na Wydziale Pedagogiki, Socjologii i Nauk o Zdrowiu). Prorektor Wojciech Strzyżewski pogratulował profesorowi Tomaszowi Jaworskiemu zmieniają również relacje międzypokoleniowe. Naukowcy podkreślali,że wyniki wspólnych prac, w tym analiza procesów zachodzących w przeszłości, diagnoz i ocena stanu aktualnego oraz prognozowanie tych zjawisk, winny wspomagać władze państwowe oraz regionalne ośrodki decyzyjne w kształtowaniu polityki zdrowotnej oraz świadomości zdrowotnej w społeczeństwie. Podczas konferencji prezes GUS prof. J. Witkowski wręczył Honorowe Odznaczenia za wkład w rozwój Polskiej Statystyki Publicznej. Otrzymał je m.in. prof. dr hab. Tomasz Ja- worski. Konferencja była również okazją do uświetnienia jubileuszu jego 70. urodzin. Profesor jest inicjatorem badań z zakresu demografii historycznej na obszarze dzisiejszego pogranicza polsko-niemieckiego. Jubilat jest spiritus movens „Zielonogórskich spotkań z demografią”, które na trwale wpisały się w kalendarz istotnych wydarzeń naukowych w województwie lubuskim. Jest mentorem, który pasję i wiedzę z obszaru demografii przekazuje zarówno studentom Uniwersytetu Zielonogórskiego, jak i szerokiemu gronu mieszkańców regionu. Stany nadzwyczajne Kryminalne tematy na uniwersytecie Różne ich aspekty Ogólnopolska Konferencja Naukowa „Stan nadzwyczajny jako zagadnienie polityczno-prawne” odbyła się w dniach 16-17 bm. w auli uniwersyteckiej w siedzibie rektoratu Uniwersytetu Zielonogórskiego. Na zaproszenie rektora UZ prof. Tadeusza Kuczyńskiego 3 i 4 bm. do Zielonej Góry przyjechali członkowie Zarządu Głównego Fundacji im. Alexandra von Humboldta.Z tej okazji Societas Humboldtiana Polonorum - Stowarzyszenie Stypendystów Fundacji im. Aleksandra Humbolta zaprosiło na cykl otwartych wykładów. Premier RP powołał prof. Stefana Dudrę, kierownika Zakładu Stosunków Międzynarodowych i Pracowni Badań Nad Mniejszościami Narodowymi i Etnicznymi Instytutu Politologii UZ, w skład Komisji Wspólnej Rządu i Mniejszości Narodowych i Etnicznych. Prof. Dudra jest znanym badaczem mniejszości narodowych i dziejów prawosławia. Sale zielonogórskiej Biblioteki Uniwersyteckiej gościły w dniach od 15 do 16 bm. uczestników międzynarodowej konferencji naukowej pod hasłem „Kryminał. Między tradycją a nowatorstwem”. Jej organizatorami były Instytut Filologii Germańskiej i Instytut Filologii Polskiej Uniwersytetu Zielonogórskiego. Na konferencji podjęto refleksję nad szeroko pojętym obrazem gatunku powieści kryminalnej w literaturze polskiej i światowejXIXi XXwieku aż po współczesność. W swoich rozważaniach naukowcy chcieli ukazać przemiany, jakim ulegał ten gatunek oraz wskazać pomosty i początki rodzimej literatury kryminalnej. W obrębie konferencyjnego dyskursu naukowcy przedstawili przekształcenia, jakim pod- legała współczesna powieść kryminalna, istniejąca w powojennych odmianach PRL-u, jak i ta powstała po roku 1989, będąca swoistą hybrydą, dla której intryga kryminalna to częstokroć pretekst do ukazania nowych tematów czy też ważkiej problematyki współczesnej. Omawiali też powieść kryminalną jako wytwór literatury popularnej oraz jej nową rolę perswazyjną i kreatywna w obszarze szeroko pojętej współczesnej kultury. Wśród licznych referatów były też te dotyczące funkcjonowania tematu kryminalnego w literaturze dla dzieci i młodzieży. Mówiono np. o retorycznych funkcjach najnowszej powieści kryminalnej dla dzieci i młodzieży czy o kryminale edukacyjnym dla młodzieży na przykładzie serii „Pan Samochodzik” Zbigniewa Nienackiego. Kwantowe nadzieje Informatyka kwantowa to nowo powstały dział nauki funkcjonujący w ramach informatyki. Tej interdyscyplinarnej dziedzinie poświęcone będzie 21 listopada seminarium na naszym uniwersytecie. Informatyka kwantowa łączy w sobie pojęcia z fizyki kwantowej, matematyki i naturalnie informatyki. Od połowy lat 80. ub. w. dziedzina ta rozwija się niezwykle dynamicznie. Zarówno w obszarze teoretycznym, jak i technicznym. Obecnie działające komputery kwantowe to jednak wciąż eksperymenty przeprowadzane w wielu laboratoriach na świecie. Komputer kwantowy wykorzystuje prawa mechaniki kwantowej,które dotyczą najmniejszych elementów, z których zbudowany jest świat, jaki nas otacza. Potencjalnie pozwala to na osiągnięcia znacznie wyższej mocy obliczeniowej niż ta oferowana przez dostępne dziś komputery. Kwantowe obliczenia to nie tylko naukowa abstrakcja, ale jeszcze nie realna technologia. Wystawa dydaktyków FOT. KAZIMIERZ ADAMCZEWSKI Z gicznym w polityce ochrony zdrowia publicznego - na przykładzie województwa lubuskiego, o aktywnym, zdrowym starzeniu się społeczeństwa - rys historyczny i wyzwania współczesności,o profilaktyce gerontologicznej. Omawiano m.in. zdrowie mieszkańców województwa lubuskiego w świetle danych statystycznych, kondycję psychofizyczną studentów jako wyznacznika osiągnięć edukacyjnych, ale też to, co sami Lubuszanie sądzą o swoim zdrowiu. Porównywano stan zdrowia mieszkańców krajów środkowoeuropejskich w zależności od dostępności świadczeń medycznych. Podkreślano, że obserwowane procesy ludnościowe oraz zmiany jakie one wywołają w niedalekiej przyszłości rodzą potrzebę poszukiwań działań zaradczych wobec wyzwań z jakim mierzą się państwa europejskie. Zmiany demograficzne, w tym starzenie się społeczeństw, przy jednoczesnym wydłużaniu się życia ludzkiego, stwarzają poważne wyzwanie m.in. dla systemu ochrony zdrowia. Zmiany struktury wiekowej społeczeństwa oddziałują jednocześnie na system edukacyjny oraz system zabezpieczeń społecznych, w końcu istotnie FOT. KAZIMIERZ ADAMCZEWSKI organizowana została w cyklu „Zielonogórskich spotkań z demografią”. Jej celem było ukazanie i zinterpretowanie zmian demograficznych, w tym starzenia się społeczeństw oraz wyspecyfikowanie wyzwań, jakie niosą one za sobą m.in.dla systemu ochrony zdrowia. Zarówno w zakresie medycyny interwencyjnej,w tym klinicznej, jak i szeroko rozumianej profilaktyki, promocji i edukacji zdrowotnej. Podczas konferencji, mówiono o konieczności zintegrowania wielodyscyplinarnych studiów i badań naukowych obejmujących zachowania prozdrowotne ludności dziś i w przeszłości oraz ich wpływu na przemiany demograficzne. Wykład inauguracyjny pt. Zdrowie seksualne Polaków w kontekście zmian demograficznych wygłosił prof.Zbigniew Izdebski z UZ|. Poszczególne sesje plenarne poświęcone były: zdrowiu publicznemu i opiece medycznej, starzejącemu się społeczeństwu - perspektywom i wyzwaniom, zdrowiu lubuskiemu, stanowi zdrowia ludności w perspektywie historycznej, stylowi i jakości życia a zdrowiu. Uczestnicy konferencji mówili m.in. o programowaniu strate- Profesor w komisji mniejszości Do końca grudnia od godz. 9.00 do 19.00 w Galerii Biblioteki Uniwersyteckiej można obejrzeć wystawę dydaktyków Zakładu Malarstwa Instytutu Sztuk Wizualnych UZ „ Idee i obrazy”. 4 WTOREK, 28 PAŹDZIERNIKA 2014 GAZETA LUBUSKA Strefa nauki Potrzeba nam w Polsce więcej czasu „Toksyczność w procesie beztlenowej stabilizacji komunalnych osadów ściekowych” to tytuł najnowszej książki prof. ZOFII SADECKIEJ z UZ. Za tę pracę i dotychczasowy dorobek naukowo-dydaktyczny otrzymała właśnie tytuł profesorski z rąk prezydenta RP. rzeciętnemu zjadaczowi chleba taka problematyka może wydać się niezbyt pasjonująca. Tymczasem dotyczy niezwykle ważnej dla nas wszystkich dziedziny. Trudno powiedzieć, że prof. Sadecka interesowała się nią od dziecka,ale jest coś w tym,że kiedy jako bardzo dobry uczeń, mogła bez egzaminu wybrać szkołę średnią, zdecydowała się na Technikum Gospodarki Wodnej w Sulechowie. Potem jako najlepszy uczeń technikum,mogła wybrać uczelnię i kierunek. Postawiła na inżynierię sanitarną na PolitechniceWrocławskiej. Przekonuje, że oczyszczanie ścieków i osady, które podczas tego procesu powstają, to naprawdę pasjonująca dyscyplina, dająca wiele możliwości badań teoretycznych i proponowania nowatorskich rozwiązań. Do Zielonej Góry przyjechała zaraz po studiach i rozpoczęła pracę na tutejszej uczelni. W poprzedniej kadencji była prodziekanem ds. nauki Wydziału Inżynierii Lądowej i Środowiska Uniwersytetu Zielonogórskiego. Pracuje w Zakładzie Technologii Wody, Ścieków i Odpadów w Instytucie Inżynierii Środowiska. Wżyciorysie naukowym prof. Sadeckiej można przeczytać: „W całym dorobku Pani Profesor prezentuje jednorodny i ważny obszar badań nad fenomenologią procesu biologicznego oczyszczania ścieków i optymalizacją działania systemów realizujących ten proces, ze szczególnym uwzględnieniem stabilizacji osadów ściekowych. Zainteresowania naukowe bardzo dobrze wpisują się w aktualną problematykę związaną z oczyszczaniem ścieków komunalnych i przemysłowych oraz FOT. KAZIMIERZ ADAMCZEWSKI P - Normy, jakie obowiązują w Europie zachodniej, są dziś nałożone też na nas. Mamy bardzo mało czasu, żeby rozwiązać tę kwestię – mówi prof. Zofia Sadecka procesami przeróbki i ostatecznego zagospodarowania osadów ściekowych”. Ajak,jeśli chodzi o te sprawy, na tle Europy prezentuje się Polska? - Trudno porównywać nas do bogatych krajów zachodniej Europy. Poziom rozwiązania problemów gospodarki wodnościekowej zależy od ekonomii. Koszty działań w tej dziedzinie są wysokie, a my jesteśmy krajem niezbyt zamożnym. Poza tym praktycznie zainteresowaliśmy się ochroną środowiska dopiero w latach 90. ub. wieku. Wcześniej grabieżczo korzystaliśmy ze środowiska. Odprowa- dzaliśmy nieoczyszczone ścieki do rzek i jezior. Potrzeba czasu i dobrych technologii,które przywrócą naturalne walory samooczyszczania się środowiska – podkreśla prof. Sadecka. Przypomina, że jesteśmy zobligowani ramową dyrektywą wodną i dekretami unijnymi.Dodaje, że w ostatnich latach można mówić o wyraźnym postępie, ale wciąż są zaniedbania. Zwłaszcza na wsiach. Tam wprawdzie już ponad 70 proc. mieszkańców ma wodociąg, ale tylko niespełna 20 proc. podłączona jest do sieci kanalizacyjnej zakończonej oczyszczalnią ścieków. Polska nie należy do krajów zasobnych w wodę. Jednostkowy statystyczny przydział wody na jednego Polaka to 1500 m3 na rok.To na poziomie… Egiptu. Nasza jakość wody nie będzie więc taka sama jak na Zachodzie, ponieważ my daną ilość ścieków odprowadzamy do danej pojemności zbiorników wodnych.W zachodnich państwach ilość wody przypadającej na jednego mieszkańca kształtuje się na poziomie 5 tys.m3.Nawet jak tam odprowadzają ścieki do wód, to tych wód jest więcej i jest rozcieńczenie.To także dlatego mają oni lepszą sytuację,jeśli chodzi o stopień czystości wód powierzchniowych niż my. Normy, jakie obowiązują w Europie zachodniej,są dziś nałożone też na nas.Mamy bardzo mało czasu, żeby rozwiązać tę kwestię. Potrzebne więc są nam nowoczesne oczyszczalnie. Dziś w Polsce oczyszczanie ścieków polega na ich oczyszczeniu mechanicznym oraz biologicznym, w większości przypadków z zastosowaniem osadu czynnego, czyli aktywnej biomasy mikroorganizmów. - W nowoczesnych technologiach ścieki po takim oczyszczeniu powinny być kierowane do tzw. odnowy wody, czyli usunięcia resztkowych zanieczyszczeń i uzyskania (co jest marzeniem) parametrów wody do picia. Zastosowanie rozwiązań pozwalających na przeprowadzenie pełnego procesu odnowy wody jest kosztowne i u nas się ich nie stosuje.A przecież w rejonach tak ubogich w wodę jak Polska, należałoby je wprowadzić – podkreśla prof. Sadecka. A rozwiązania z jeszcze wyższej półki? Czy kiedyś będzie możliwe np. segregowanie ścieków już w miejscu ich wytwarzania, czyli np. w domku jednorodzinnym? - To już jest realne. Wymaga jednak nakładów na przystosowanie instalacji w tych budynkach tak, żeby jedną instalacją odprowadzany był mocz, a drugą kał. Kał, po pewnym przygotowaniu, idzie do przetworzenia na nawóz, a mocz jest wykorzystywany do produkcji mocznika. W niektórych bogatych krajach takie technologie są już stosowane, nawet w wieżowcach. U nas to melodia przyszłości. Prof. Zofia Sadecka jest też autorką kilku patentów. - Najbliższy mojemu sercu jest ten związany z unieszkodliwianiem pestycydów.Zajmowałam się procesem rozkładu tych związków i wpływu na proces fermentacji metanowej. Jeżeli one są w środowisku, trafią do osadów ściekowych w oczyszczalni ścieków. Udało mi się ustalić ich poziomy stężeń toksycznych, czyli takich, które blokują proces rozkładu osadów w komorach fermentacyjnych. Przy okazji stwierdziłam, że wybrane związki z grupy insektycydów są rozkładane jedynie w warunkach beztlenowych, a w warunkach tlenowych niestety są stabilne. „Profesorska” książka prof. Sadeckiej napisana jest właśnie na bazie tego patentu i wcześniejszych wyników badań. Prof.Zofia Sadecka łączy dorobek naukowy z praktycznym jego zastosowaniem. Wykonała już ponad 50 prac, które zostały wykorzystane do modernizacji ciągów technologicznych oczyszczania wody, oczyszczania ścieków komunalnych, ścieków przemysłowych, ustalenia technologii przeróbki osadów ściekowych, czy pomocy gminom w zdobyciu funduszy unijnych na modernizację istniejących oczyszczalni. -Współpracujemy w wieloma gminami naszego województwa. Ich władze zgłaszają się do nas z prośbą o konsultacje, o recenzje spraw związanych z inżynierią środowiska.Przykładem może być gmina Łagów Lubuski. Dziś ma ona w Gronowie piękną nowoczesną oczyszczalnię. Oczyszczone w niej ścieki mogą być bezpiecznie odprowadzane do rzeki Pliszki o I klasie czystości wody. Czyli można! – podkreśla prof. Sadecka Grażyna Zwolińska Przez dwa miesiące w Museum Junge Kunst we Frankfurcie n. Odrą prezentowana była wystawa czworga artystów, pracowników Instytutu Sztuk Wizualnych UZ. Zorganizowano ją dzięki współpracy z BWA w Zielonej Górze, podopiekąkuratorskąWojciecha Kozłowskiego. Wystawa zielonogórzan nosiła prowokującytytuł„Prosimyouwagę”.Zawierała prezentację czterech odrębnych środków wizualnych i postaw twórczych. Paulina Komorowska-Birger przygotowała retrospektywę, umieszczając w dwu salach ze- staw prac na tle dokumentacji fotograficznej swojej twórczości. W tych pracach szkło bierze na siebie rolę ochraniającą, tworzy paradoksalne,nierealne klatki na przedmioty, opowiadające jasno o niemożności ochrony, daremności prób zatrzymywania przemijania. Imponujący rozmiarami zbiór/kolekcja, zatytułowana „Ziemia obiecana” Agnieszki Graczew-Czarkowskiej został rozpoczęty w lutym ub. r. To tego dnia podniosła we Wrocławiu garstkę ziemi z miejsca naznaczonego dla niej silnymi emocjami. Zebrana próbka była pierw- FOT. MAREK LALKO Prosimy o uwagę / Wir bitten um ihre Aufmerksamkeit szą,w liczącym 400 elementów, chronologicznie ułożonym zbiorze zawierającym ziemię z kilku kontynentów. Kolekcję zbudowano dzięki wielu osobom, które artystka zaprosiła do wykonania podobnego gestu. Radosław Czarkowski zaprezentował cykl „Y”złożony zobrazów, rysunków i dopełniającego je symbolicznym kontrapunktem obiektu. Prace zawierały kombinacje czarnych, elementarnych form. Cykl „Y” to opowieść o potencjalności formy...kompozycji znalezionej intuicyjnie. Czarne formy noszą subtelne ślady gestu i narzędzia: przesunięcia, rozmazania, przetarcia - co czyni je mimo pozornej mechaniczności - indywidualnymi. Prezentację dopełniały rozwinięte na podłodze ołowiane blachy. Trzy instalacje Alicji Lewickiej „To będzie spokojny dzień” to symboliczne wyobrażenie sytuacji oczekiwania.W każdej był element roślinylub zwierzęcia,odrealniony przez swoją sztuczność, zaburzenie proporcji, pozbawienie barwy lub iluminacyjność. Instalacje pierwotnie przywołując element sielanki kreują wefekcie wrażenie deformacji, atmosferę napięcia i zagrożenia.