ZGO Uniwersytet ZG - 2014-10-28

Transkrypt

ZGO Uniwersytet ZG - 2014-10-28
Jak zostałem pulsarowcem
- Chcesz wiedzieć, jak zostałem pulsarowcem? - zapytał mnie kilka lat temu prof. Janusz Gil. Umówiliśmy się
na przygotowanie dużego tekstu o tym, jak powstawała zielonogórska astronomia, zajmująca się dziś pulsarami.
W
sce. Spytał, czy chciałbym robić
u niego doktorat.Dodał,że organizuje studia doktoranckie.Zgłosiłem się. Powiedział, że będzie
rozdawał tematy.Było ich osiem
dla ośmiu świeżo upieczonych
magistrów.
A więc jak Profesor
został pulsarowcem?
- Ja jeden byłem jednak spoza „warszawki”. Jako człowiek
nieśmiały, z prowincji, czekałem
z boku,aż coś dla mnie zostanie.
Został temat ze słowem pulsary. Nigdy wcześniej tego słowa
nie słyszałem. No, ale nie miałem wyboru, bo innego tematu
już nie było.A poza tym przecież
nie mogłem wybrzydzać
przy promotorze. Jako tematykę pracy doktorskiej zaakceptowałem taką, o której nie miałem
zielonego pojęcia. - Co to są,
do cholery, te pulsary! - myślałem nieźle spanikowany.
nr 10(20) | prowadzący Grażyna Zwolińska, Uniwersytet Zielonogórski, 68 328 25 93, e-mail: [email protected]
- W szkole interesowałem się
biologią. Zdałem nawet na bardzo wtedy oblegane biologiczne
studia na Wyższej Szkole Pedagogicznej w Rzeszowie, ale nie
przyjęto mnie z braku miejsc.Zaproponowano mi w zamian fizykę. W szkole średniej o fizyce
miałem dość blade pojęcie. Kupiłem więc książkę. Na pamięć
się jej prawie nauczyłem.Ale dalej nie za bardzo wiedziałem,
o co w tym wszystkim chodzi.
Taki młody adiunkt od razu mnie
rozgryzł i upokorzył przed grupą. Byłem wściekły! Postanowiłem się zemścić.
- Kupiłem kolejną książkę dla
studentów pierwszego roku fizyki. No, może światełko w tunelu,
ale nadal niezbyt wiedziałem,
o co tak naprawdę na tych studiach z fizyki chodzi. Dotarło
do mnie, że powinienem kupić
sobie książki do szkoły średniej,
żeby nadrobić zaległości. Uczyłem się krok po kroku, kartka
po kartce. Coraz bardziej zaczęła mnie ta fizyka wciągać. Całkiem zapomniałem, że robię to
wszystko po to,żeby się zemścić
na młodym adiunkcie.
- I tak w końcu zostałem fizykiem. Bo ja nie jestem astronomem, ale fizykiem. A ściślej
astrofizykiem, czyli fizykiem,
który uprawia fizykę na potrzeby astronomii.
- Na początku zajmowałem
się fizyką einsteinowską. Byłem
na stażu pomagisterskim
na Wydziale Fizyki na Uniwersytecie Warszawskim, kiedy zjawił
się tam facet od astrofizyki. To
były początki astrofizyki w Pol-
okazało się szybko, że nas na to
nie stać i trzeba będzie tego zaniechać. Więc mówię: - Panie
rektorze, niech pan się jeszcze
trochę wstrzyma, dwa tygodnie.
Pojechałem do Londynu, do ludzi którzy wcześniej zapraszali
mnie na obiady i z otwartymi
ustami słuchali opowieści
o czarnych dziurach w kosmosie.Zawsze mówili: - Wiesz, gdyby nie to, że muszę robić pieniądze, to byłbym astrofizykiem.
Wróciłem od nich z czekiem
na 5 tysięcy funtów. W 1989 r.
za te pieniądze można było wybudować w Polsce duży dom.
- Przychodzę do rektora Bartkiewicza i mówię, że
mam pieniądze i możemy ruszać z remontem. Okazało się
jednak, że nie jest to takie proste. Żeby wszystko było zgodne
z prawem, musiałem te pieniądze zdeponować na swoim prywatnym koncie i zrobić moją
prywatną dotację na rzecz
uczelni. Więc cóż, de facto to ja
jestem fundatorem remontu
wieży. Pojawiła się jednak rewolucja Balcerowicza i w momencie, kiedy był już zrobiony parter, pieniądze stopniały i zrobiły się żadne.Ale skoro już ruszyliśmy z remontem, to udało się
dostać z ministerstwa na resztę. Bo to w końcu nie była nasza
wina, że tak się z tymi pieniędzmi stało…
- Oczywiście najpierw próbowałem się czegoś o nich dowiedzieć.
Dziś
wklepałbym
w internetową wyszukiwarkę,ale
wtedy internetu nie było. Nauczony przygodą ze złośliwym
adiunktem, nie chciałem na samym początku robienia doktoratu dać plamy przed promotorem. Szukałem po bibliotekach.
Jednak po polsku nie było nawet
wzmianki o pulsarach. Znalazłem coś po angielsku. Mój angielski był taki sobie. Musiałem
szybko go podszkolić.
- Przeczytałem, co było dostępne o pulsarach. Za wiele tego nie było.To przecież przełom
lat 70. i 80. Ale jak to często bywa w nauce,okazało się to w sumie okolicznością sprzyjającą.
Bo ja, nie wiedząc za dużo na temat pulsarów, musiałem wiele
rzeczy sam próbować wymyślić,
kombinować, szukać, w którym
kierunku można by pójść, sam
proponować rozwiązania, bez
sugerowania się tym, co zrobili
inni i bez chodzenia po ich śladach. W rezultacie zostałem
więc twórcą pewnej dziedziny
w pulsarologii, która by nie powstała, gdyby nie te okoliczności.
W ten sposób zostałem, hm…,
znanym pulsarowcem.
- Napisałem doktorat o tych
pulsarach i do tytułu magistra fizyki, dołączyłem tytuł doktora
FOT. KAZIMIERZ ADAMCZEWSKI
zabieganiu nie
wróciliśmy
do
tematu
na tyle konkretnie, żebym dziś
mogła w laptopie otworzyć ten
tekst. Zostały mi tylko notatki
z tamtej rozmowy. Cóż, dopiero
jak ktoś odejdzie, zdajemy sobie
sprawę z tego, o jak wiele spraw
go nie spytaliśmy i jak niekiedy
nie dość uważnie go słuchaliśmy.Taki właśnie mam problem
z prof. Januszem Gilem.
Prof. Janusza Gila zapamiętamy nie tylko jako naukowca, twórcę zielonogórskiej astronomii,
prorektora Uniwersytetu Zielonogórskiego, ale także jako popularyzatora wiedzy. Na zdjęciu podczas Festiwalu Nauki.
fizyki. Habilitację zrobiłem z fizyki. Tytuł profesora też mam
zresztą z nauk fizycznych.
W 1984 roku po obronie doktoratu wyjechałem do Narodowego Centrum Radioastronomii
w Charlottesville w Stanach.Potem były prawie trzy lata na Wydziale Fizyki i Astronomii Uniwersytetu Kentucky, też w Stanach.Rodzina pojechała ze mną.
Nie, nie chciałem tam zostać,
choć to wielu dziwiło. Do Warszawy też mnie nie ciągnęło.
- Do Zielonej Góry przyjechałem w 1988 r. jako doktor fizyki.
Zostałem adiunktem w Instytucie FizykiWSP.To były czasy,kiedy
rektorem był
prof.
Bartkiewicz. Dziekan Rybarczyk
szukał właśnie takich ludzi jak ja,
tuż przed habilitacją. Ja z kolei
szukałem miejsca, gdzie mógłbym coś od początku budować
wokół dziedziny, którą uprawiałem. Postawiłem na Zieloną Górę.Strzał w dziesiątkę.Dostałem
bardzo duże poparcie od miasta.
- Od miasta dostałem też
Wieżę Braniborską. Zrujnowaną. Miałem ją odbudować, ale
Na spisanej z taśmy wypowiedzi prof.Janusza Gila są różne interesujące wątki. Kiedy już
po jego pogrzebie czytałam te
notatki, zwróciłam uwagę na kilka zdań, które wtedy mi umknęły:
- Ludzie o bardzo dużej wiedzy i dużej nawet inteligencji niekoniecznie dokonują w nauce
czegoś naprawdę znaczącego.
Bo w nauce nie wystarczy mieć
wiedzę i inteligencję, żeby dokonać wiekopomnych rzeczy. Potrzebny jest kawał stresu.
Ten kawał stresu, pomieszany z ogromną naukową pasją,towarzyszył profesorowi Gilowi
przez całe jego naukowe życie.
Do niedzielnego popołudnia 19
października…
Grażyna Zwolińska
2
WTOREK, 28 PAŹDZIERNIKA 2014 GAZETA LUBUSKA
Strefa nauki
Przywilej tworzenia od zera
- Przytrafiła się Panu rzecz
niezwykła: tworzenie od podstaw Wydziału Prawa i Administracji na Uniwersytecie
Zielonogórskim. Co było najtrudniejsze?
- Oczywiście znalezienie odpowiedniej kadry. I wyważenie
wszystkich proporcji, które
w tej kadrze powinny się znaleźć. Drugą rzeczą były pomieszczenia. Wciąż jesteśmy
w stanie tymczasowości, ale
nawet on jest już zadowalający.
Trzecią wielką niewiadomą było, czy zgłoszą się chętni
na studia. Rekrutacja przeszła
nasze najśmielsze oczekiwania.
- Prawie sześciuset studentów! A jak w ogóle trafiła
do Pana propozycja tworzenia wydziału prawa.
- Byłem kiedyś profesorem
Uniwersytetu Europejskiego
Viadrina we Frankfurcie
nad Odrą i dobrych kilka lat
przejeżdżałem przez Zieloną
Górę. W 2001 r. znajomi przekazali mi, że rektor tutejszego
uniwersytetu chciałby się ze
mną spotkać w sprawie uruchomienia wydziału prawa.
Do spotkania doszło, ale potem to umarło śmiercią naturalną. Aż dwa lata temu zostałem ponownie zaproszony
do Zielonej Góry. Obecny rektor, Tadeusz Kuczyński, zaproponował mi zostanie pełnomocnikiem do spraw uruchomienia na UZ wydziału prawa.
Wtedy już prace zaczęły się
na poważnie.
- Skąd pochodzi kadra?
- Z całej Polski. Od Szczecina
po Lublin Udało mi się ułożyć
to tak, że nie ma przewagi żadnego akademickiego ośrodka.
Ma to swoje plusy, bo każdy
przychodząc z innego ośrodka
przynosi inne doświadczenia.
Wybierzemy z tych doświadczeń to, co najlepsze. Jeśli chodzi o profesorów i doktorów, są
to naukowcy bardzo dobrze
przygotowani do pracy naukowej i dydaktycznej, z dorobkiem.
- Czym Pan ich skusił?
- Było bardzo wiele czynników,
które ich przekonały. Przychodząc tu, wiedzieli, że będą
uczestniczyć w tworzeniu czegoś nowego, od podstaw. W nowym miejscu jest też możliwość kształtowania od nowa
własnego profilu badawczego,
prowadzenia nowych badań,
których być może niektórzy nie
mieli szansy prowadzić u siebie.
- Czy ci naukowcy będą dojeżdżać z innych ośrodków,
czy zamieszkają w Zielonej
Górze?
- Z tym jest bardzo różnie. Mamy dwóch profesorów
z Viadriny. Jeden z nich już
wcześniej mieszkał w Zielonej
Górze, nie musi więc się przeprowadzać. Każdy z profesorów, ale i adiunktów, ma możliwość osiedlenia się w Zielonej
Górze na stale bądź zamieszkania na razie w mieszkaniu
służbowym. Niektórzy już się
przeprowadzili, np. doktor
z Lublina na stale przeniósł się
tu z żoną. Myślę, że trend powolnego przenoszenia się
w ciągu roku-dwóch będzie
trwał.
- Czy przy budowaniu wydziału prawa wykorzystano też
naukowców pracujących
na UZ?
- Tak. Już wcześniej zatrudnionych tu było kilku prawników.
Postanowiliśmy wykorzystać
ten potencjał. Dziś na dwunastu profesorów na naszym wydziale, pięciu jest z Zielonej Góry.
FOT. KAZIMIERZ ADAMCZEWSKI
- Nasi studenci muszą wynieść ze studiów bardzo dobre przygotowanie teoretyczne, ale także nauczyć się warsztatu podkreśla dziekan Wydziału Prawa i Administracji na Uniwersytecie Zielonogórskim prof. dr hab. BOGUSŁAW
BANASZAK
- Studenci muszą wynieść ze studiów bardzo dobre przygotowanie teoretyczne, ale też nauczyć się warsztatu – podkreśla
prof. Bogusław Banaszak
- Macie osiem katedr. To stan
docelowy, czy będą powstawać kolejne?
- Można powiedzieć, że w tej
chwili jesteśmy inkubatorem
przyszłego wydziału, bo mamy
na razie tylko studentów I roku.
Co roku, przy kolejnych naborach, będą dochodzić następni.
Tej rosnącej liczbie studentów
będziemy musieli zapewnić coraz większą obsadę dydaktyczną. Trzeba więc będzie zatrudnić więcej pracowników, bo już
w tej chwili każdy ma swoje
pensum plus nadgodziny. Prowadzimy jeszcze tzw. zajęcia
ogólnouniwersyteckie na in-
nych wydziałach, np. z prawa
Unii Europejskiej Chociaż
na dziś mamy kadrę wystarczającą, to już w przyszłym roku może jej być za mało. To dotyczy też podziałów na katedry.
Na razie te, które są, obsadzają
wszystkie ważniejsze dziedziny
prawa, ale w przyszłości
na pewno będą się rozwijały,
może dzieliły.
- Mówimy dużo o prawie,
a przecież jest to wydział prawa i administracji...
- A nawet studentów administracji jest więcej, gdyby wziąć
pod uwagę I i II stopień studiów. Bardzo dobrym posunięciem było uruchomienie na administracji studiów II stopnia,
czyli magisterskich. Bo wiele
szkół wyższych kształci
administratywistów tylko
na licencjackim poziomie. Nie
bardzo mają gdzie zrobić ten
drugi poziom, czyli studia magisterskie.
- A co z pracą dla nich po studiach?
- Dobrze wykształcony
administratywista jest ciągle
potrzebny. Nie tylko w administracji samorządowej, ale
i w wielu innych dziedzinach
życia. Jeśli ktoś dobrze zna się
na prawie administracyjnym,
to może pracować w bardzo
różnych miejscach, np.
w związku sportowym, i tam
załatwiać sprawy
organizacyjno-prawne. Prawnicy też nie powinni się martwić
o pracę. Żaden z doktorantów
czy magistrów wypromowanych przeze mnie na przestrzeni ostatnich 20-25 lat nie jest
bezrobotny.
- Czy UZ jest ostatnim uniwersytetem, który nie miał
wydziału prawa?
- W Polsce prawo mają 44
uczelnie. Nie ma go chyba jesz-
cze tylko Uniwersytet im. Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Jest tam tylko administracja.
- Czy zielonogórski wydział
nie będzie gorszy od innych?
- Na pewno nie. Przeczytałem
niedawno w tutejszej gazecie,
że UZ jest uniwersytetem drugiego wyboru, że idą tu słabsi
studenci. Po pierwsze jest to
krzywdzące dla tych, którzy tu
studiują, bo od razu im się mówi, wy jesteście gorsi. A po drugie – wystarczy zobaczyć, jakie
sukcesy mają studenci studiujący na UZ. To na pewno nie są
„ci słabsi”. Mam nadzieję, że
studenci prawa też niedługo
pokażą, że nie są „tymi słabszymi”. O tym, dlaczego ktoś
wybiera ten a nie inny uniwersytet, decydują różne czynniki.
-Jakich więc prawników chcecie kształcić?
- W swojej mowie na inauguracji wydziału nawiązałem
do rzymskiego powiedzenia:
„Kochajcie ojczyznę, szanujcie
prawo”. Chcemy kształcić
prawników, którzy będą szanowali prawo i będą potrafili je
praktycznie zastosować. Bo
dziś w kształceniu prawników
w Polsce mamy wielki problem.
Chodzi o rozdźwięk między
tym, że na studiach kształci się
bardziej „z teoretycznym zacięciem”, a prawa od strony
praktycznej absolwenci uczą
się w zasadzie dopiero na aplikacji. Chcemy to zmienić. Już
podczas studiów będziemy
większy nacisk kłaść na praktyczny aspekt prawa. To samo
dotyczyć też będzie studiów
na administracji. Studenci muszą wynieść ze studiów bardzo
dobre przygotowanie teoretyczne, ale też nauczyć się warsztatu.
Grażyna Zwolińska
Już po raz szósty w dniach od 20
do 24 bm. Biuro Karier Uniwersytetu Zielonogórskiego zorganizowało na uczelni Ogólnopolski Tydzień Kariery. Było ciekawie.
Tegoroczny Tydzień przebiegał
podhasłem„Jakzaprzyjaźnićsię
zrynkiempracy”.Studenciiabsolwenci mogli wziąć udział w działaniachzwiązanychzrynkiempracyiplanowaniemwłasnejkariery.
Przygotowanodlanichwarsztaty,
wykłady,atakżeprezentacjefirm
orazspotkaniezprzedstawicielami służb mundurowych.
Biuro Karier w ramach akcji
Open Office odwiedziło studen-
tów bezpośrednio na wydziałach. Do zainwestowania w swoją karierę w ramach wolontariatu zaprosił studentów Dr Clown
oraz Akademia Przyszłości.
Ogólnopolski Tydzień Kariery to akcja Stowarzyszenia Doradców Szkolnych i Zawodowych Rzeczypospolitej Polskiej
inspirująca ogólnopolskie i lokalne inicjatywy środowisk doradców zawodowych na rzecz
wspomagania drogi do edukacji,
zawodu, pracy i kariery.
Biuro Karier, czyli Dział Zawodowej Promocji Studentów i Absolwentów, powołano do życia
wraz z utworzeniem UZ. Do jego
FOT. KAZIMIERZ ADAMCZEWSKI
Pomagają zaprzyjaźnić się z trudnym rynkiem pracy
Na uniwersyteckich Targach Kariery można się było też wiele
dowiedzieć na temat pracy w służbach mundurowych.
zadań należy udzielanie pomocy
studentom oraz absolwentom
w wyborze drogi zawodowej, pozyskiwanieofertpracydlastudentów i absolwentów, promowanie
absolwentów.Aleteżorganizowanie praktyk i staży zawodowych,
prowadzeniedziałalnościinformacyjnej i szkoleniowej studentów
i absolwentów, nawiązywanie
współpracy z pracodawcami, organizowanie prezentacji firm.
Podczas tegorocznego tygodnia można było np. poznać
siedem sekretów rozmowy kwalifikacyjnej (czyli jak olśnić
rekrutera i zdobyć upragnioną
pracę).Kto chciał mógł obejrzeć
filmy szkoleniowe ( Mowa ciała
czyli komunikacja niewerbalna,
Autoprezentacja, Asertywność,
Jak pokonać stres, Skuteczny
negocjator - strategie negocjacji, Techniki negocjacji, Jak motywować ludzi do pracy, Jak odnieść sukces w sprzedaży,Savoir-vivre w biznesie, w biurze i nie
tylko,Metody szybkiego uczenia
się, Poczucie własnej wartości).
Biura Karier na świecie mają
długą historię.Pierwsze powstały tuż po II wojnie światowej,
w Wielkiej Brytanii i Stanach
Zjednoczonych, później również
w innych krajach anglojęzycznych.
3
GAZETA LUBUSKA WTOREK, 28 PAŹDZIERNIKA 2014
Strefa nauki
Wydarzenia na UZ
w skrócie
Starzejemy się jako naród
Niesie to wiele wyzwań
Samorząd w regionie
„Rola samorządu województwa
w kształtowaniu rozwoju regionu” - taki był temat wczorajszego (27 bm.) spotkania na Forum
Politycznym.Wzięła w nim udział
marszałek
województwa
lubuskiego Elżbieta Polak. Zaprosił na nie Instytut Politologii
UZ i dr Waldemar Sługocki, poseł na Sejm RP
„Stan zdrowia aprocesy demograficzne w Europie Środkowej” to tytuł 2-dniowej
IV międzynarodowej konferencji naukowej, jaka odbyła się 15 bm. naUZ.
Goście z Humboldta
Jej uczestnicy mówili m.in.o międzynarodowychikrajowychprawnychregulacjachstanównadzwyczajnych,ostanienadzwyczajnym
jakośrodkuochronywewnętrznej
suwerenności państwa, o stanie
nadzwyczajnymwsytuacjizagrożenia dostaw gazu ziemnego
w Unii Europejskiej,o stanowisku
WspólnotyNiepodległychPaństw
wobeczagadnieniastanówisytuacji nadzwyczajnych, o sytuacji
dzieci w stanie nadzwyczajnym,
o stanie nadzwyczajnym z perspektywy filozofii prawa. A także
o artykule nr 16 konstytucji V RepublikiFrancuskiejjakowzorcuregulacji instytucji stanu nadzwy-
czajnego w państwach Afryki
frankofońskiej,oograniczeniuwolnościmediówwstanachnadzwyczajnych,oniebezpieczeństwach
związanych z prawną regulacją
stanównadzwyczajnychwPolsce.
Był też referat „Stan klęski
żywiołowej a powódź z 2010 roku - czy normy ustanawiające
stany nadzwyczajne służą obywatelom”.
Konferencję współorganizowały Instytut Politologii oraz nowy Wydział Prawa i Administracji. Partnerem przy organizacji
sesji dotyczącej problematyki
międzynarodowej był Regionalny Ośrodek Debaty Międzynarodowej w Zielonej Górze W obradach wzięli też udział uczniowie
z Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Gubinie.
Organizacja tego naukowego
wydarzenia byłaby niemożliwa
bez wsparcia finansowego PGE
Gubin.
Jubileusz socjologii
Instytut Socjologii obchodził 1
bm. 20-lecie swego powstania.
Powstał w 1994 r. w strukturach
WSP.Inicjatorem zorganizowania
studiów z zakresu socjologii był
rektor Jerzy Baksalary. Dziś instytut funkcjonuje już w strukturach UZ (na Wydziale Pedagogiki, Socjologii i Nauk o Zdrowiu).
Prorektor Wojciech Strzyżewski pogratulował profesorowi Tomaszowi Jaworskiemu
zmieniają również relacje międzypokoleniowe.
Naukowcy podkreślali,że wyniki wspólnych prac, w tym analiza procesów zachodzących
w przeszłości, diagnoz i ocena
stanu aktualnego oraz prognozowanie tych zjawisk, winny
wspomagać władze państwowe
oraz regionalne ośrodki decyzyjne w kształtowaniu polityki zdrowotnej oraz świadomości zdrowotnej w społeczeństwie.
Podczas konferencji prezes
GUS prof. J. Witkowski wręczył
Honorowe
Odznaczenia
za wkład w rozwój Polskiej Statystyki Publicznej. Otrzymał je
m.in. prof. dr hab. Tomasz Ja-
worski. Konferencja była również okazją do uświetnienia jubileuszu jego 70. urodzin. Profesor jest inicjatorem badań
z zakresu demografii historycznej na obszarze dzisiejszego pogranicza polsko-niemieckiego.
Jubilat jest spiritus movens
„Zielonogórskich spotkań z demografią”, które na trwale wpisały się w kalendarz istotnych
wydarzeń naukowych w województwie lubuskim. Jest mentorem, który pasję i wiedzę z obszaru demografii przekazuje zarówno studentom Uniwersytetu Zielonogórskiego, jak i szerokiemu gronu mieszkańców regionu.
Stany nadzwyczajne Kryminalne tematy
na uniwersytecie
Różne ich aspekty
Ogólnopolska Konferencja Naukowa „Stan nadzwyczajny jako
zagadnienie polityczno-prawne”
odbyła się w dniach 16-17 bm.
w auli uniwersyteckiej w siedzibie rektoratu Uniwersytetu Zielonogórskiego.
Na zaproszenie rektora UZ prof.
Tadeusza Kuczyńskiego 3 i 4
bm. do Zielonej Góry przyjechali członkowie Zarządu Głównego
Fundacji im. Alexandra von
Humboldta.Z tej okazji Societas
Humboldtiana Polonorum - Stowarzyszenie Stypendystów Fundacji im. Aleksandra Humbolta
zaprosiło na cykl otwartych wykładów.
Premier RP powołał prof. Stefana Dudrę, kierownika Zakładu
Stosunków Międzynarodowych
i Pracowni Badań Nad Mniejszościami Narodowymi i Etnicznymi Instytutu Politologii UZ,
w skład Komisji Wspólnej Rządu
i Mniejszości Narodowych i Etnicznych. Prof. Dudra jest znanym badaczem mniejszości narodowych i dziejów prawosławia.
Sale zielonogórskiej Biblioteki
Uniwersyteckiej gościły
w dniach od 15 do 16 bm. uczestników międzynarodowej konferencji naukowej pod hasłem
„Kryminał. Między tradycją a nowatorstwem”.
Jej organizatorami były Instytut
Filologii Germańskiej i Instytut
Filologii Polskiej Uniwersytetu
Zielonogórskiego.
Na konferencji podjęto refleksję nad szeroko pojętym obrazem gatunku powieści kryminalnej w literaturze polskiej i światowejXIXi XXwieku aż po współczesność. W swoich rozważaniach naukowcy chcieli ukazać
przemiany, jakim ulegał ten gatunek oraz wskazać pomosty
i początki rodzimej literatury kryminalnej.
W obrębie konferencyjnego
dyskursu naukowcy przedstawili przekształcenia, jakim pod-
legała współczesna powieść
kryminalna, istniejąca w powojennych odmianach PRL-u, jak
i ta powstała po roku 1989, będąca swoistą hybrydą, dla której intryga kryminalna to częstokroć pretekst do ukazania nowych tematów czy też ważkiej
problematyki współczesnej.
Omawiali też powieść kryminalną jako wytwór literatury popularnej oraz jej nową rolę perswazyjną i kreatywna w obszarze
szeroko pojętej współczesnej
kultury.
Wśród licznych referatów były też te dotyczące funkcjonowania tematu kryminalnego w literaturze dla dzieci i młodzieży.
Mówiono np. o retorycznych
funkcjach najnowszej powieści
kryminalnej dla dzieci i młodzieży czy o kryminale edukacyjnym
dla młodzieży na przykładzie serii „Pan Samochodzik” Zbigniewa Nienackiego.
Kwantowe nadzieje
Informatyka kwantowa to nowo
powstały dział nauki funkcjonujący w ramach informatyki. Tej
interdyscyplinarnej dziedzinie
poświęcone będzie 21 listopada
seminarium na naszym uniwersytecie.
Informatyka kwantowa łączy
w sobie pojęcia z fizyki kwantowej, matematyki i naturalnie
informatyki. Od połowy lat 80.
ub. w. dziedzina ta rozwija się
niezwykle dynamicznie. Zarówno w obszarze teoretycznym,
jak i technicznym.
Obecnie działające komputery kwantowe to jednak wciąż
eksperymenty przeprowadzane
w wielu laboratoriach na świecie.
Komputer kwantowy wykorzystuje prawa mechaniki kwantowej,które dotyczą najmniejszych
elementów, z których zbudowany jest świat, jaki nas otacza. Potencjalnie pozwala to na osiągnięcia znacznie wyższej mocy
obliczeniowej niż ta oferowana
przez dostępne dziś komputery.
Kwantowe obliczenia to nie tylko naukowa abstrakcja, ale jeszcze nie realna technologia.
Wystawa dydaktyków
FOT. KAZIMIERZ ADAMCZEWSKI
Z
gicznym w polityce ochrony
zdrowia publicznego - na przykładzie
województwa
lubuskiego, o aktywnym, zdrowym starzeniu się społeczeństwa - rys historyczny i wyzwania współczesności,o profilaktyce gerontologicznej. Omawiano
m.in. zdrowie mieszkańców województwa lubuskiego w świetle
danych statystycznych, kondycję psychofizyczną studentów
jako wyznacznika osiągnięć edukacyjnych, ale też to, co sami
Lubuszanie sądzą o swoim zdrowiu. Porównywano stan zdrowia
mieszkańców krajów środkowoeuropejskich w zależności
od dostępności świadczeń medycznych.
Podkreślano, że obserwowane procesy ludnościowe oraz
zmiany jakie one wywołają
w niedalekiej przyszłości rodzą
potrzebę poszukiwań działań
zaradczych wobec wyzwań z jakim mierzą się państwa europejskie.
Zmiany demograficzne,
w tym starzenie się społeczeństw, przy jednoczesnym
wydłużaniu się życia ludzkiego,
stwarzają poważne wyzwanie
m.in. dla systemu ochrony zdrowia. Zmiany struktury wiekowej
społeczeństwa oddziałują jednocześnie na system edukacyjny oraz system zabezpieczeń
społecznych, w końcu istotnie
FOT. KAZIMIERZ ADAMCZEWSKI
organizowana została w cyklu „Zielonogórskich spotkań
z demografią”. Jej
celem było ukazanie
i zinterpretowanie zmian demograficznych, w tym starzenia się
społeczeństw oraz wyspecyfikowanie wyzwań, jakie niosą one
za sobą m.in.dla systemu ochrony zdrowia. Zarówno w zakresie
medycyny interwencyjnej,w tym
klinicznej, jak i szeroko rozumianej profilaktyki, promocji i edukacji zdrowotnej.
Podczas konferencji, mówiono o konieczności zintegrowania
wielodyscyplinarnych studiów
i badań naukowych obejmujących zachowania prozdrowotne
ludności dziś i w przeszłości oraz
ich wpływu na przemiany demograficzne.
Wykład inauguracyjny pt.
Zdrowie seksualne Polaków
w kontekście zmian demograficznych wygłosił prof.Zbigniew
Izdebski z UZ|.
Poszczególne sesje plenarne
poświęcone były: zdrowiu publicznemu i opiece medycznej,
starzejącemu się społeczeństwu
- perspektywom i wyzwaniom,
zdrowiu lubuskiemu, stanowi
zdrowia ludności w perspektywie historycznej, stylowi i jakości życia a zdrowiu.
Uczestnicy konferencji mówili m.in. o programowaniu strate-
Profesor w komisji
mniejszości
Do końca grudnia od godz. 9.00 do 19.00 w Galerii Biblioteki
Uniwersyteckiej można obejrzeć wystawę dydaktyków Zakładu Malarstwa Instytutu Sztuk Wizualnych UZ „ Idee i obrazy”.
4
WTOREK, 28 PAŹDZIERNIKA 2014 GAZETA LUBUSKA
Strefa nauki
Potrzeba nam w Polsce więcej czasu
„Toksyczność w procesie beztlenowej stabilizacji komunalnych osadów ściekowych” to tytuł najnowszej książki prof.
ZOFII SADECKIEJ z UZ. Za tę pracę i dotychczasowy dorobek naukowo-dydaktyczny otrzymała właśnie tytuł profesorski
z rąk prezydenta RP.
rzeciętnemu zjadaczowi chleba taka
problematyka może
wydać się niezbyt
pasjonująca. Tymczasem dotyczy niezwykle ważnej dla nas wszystkich dziedziny. Trudno powiedzieć, że prof.
Sadecka interesowała się nią
od dziecka,ale jest coś w tym,że
kiedy jako bardzo dobry uczeń,
mogła bez egzaminu wybrać
szkołę średnią, zdecydowała się
na Technikum Gospodarki Wodnej w Sulechowie. Potem jako
najlepszy uczeń technikum,mogła wybrać uczelnię i kierunek.
Postawiła na inżynierię sanitarną na PolitechniceWrocławskiej.
Przekonuje, że oczyszczanie
ścieków i osady, które podczas
tego procesu powstają, to naprawdę pasjonująca dyscyplina,
dająca wiele możliwości badań
teoretycznych i proponowania
nowatorskich rozwiązań.
Do Zielonej Góry przyjechała zaraz po studiach i rozpoczęła pracę na tutejszej uczelni.
W poprzedniej kadencji była prodziekanem ds. nauki Wydziału
Inżynierii Lądowej i Środowiska
Uniwersytetu Zielonogórskiego.
Pracuje w Zakładzie Technologii
Wody, Ścieków i Odpadów w Instytucie Inżynierii Środowiska.
Wżyciorysie naukowym prof.
Sadeckiej można przeczytać: „W
całym dorobku Pani Profesor
prezentuje jednorodny i ważny
obszar badań nad fenomenologią procesu biologicznego
oczyszczania ścieków i optymalizacją działania systemów realizujących ten proces, ze szczególnym uwzględnieniem stabilizacji osadów ściekowych. Zainteresowania naukowe bardzo
dobrze wpisują się w aktualną
problematykę
związaną
z oczyszczaniem ścieków komunalnych i przemysłowych oraz
FOT. KAZIMIERZ ADAMCZEWSKI
P
- Normy, jakie obowiązują w Europie zachodniej, są dziś nałożone też na nas. Mamy bardzo
mało czasu, żeby rozwiązać tę kwestię – mówi prof. Zofia Sadecka
procesami przeróbki i ostatecznego zagospodarowania osadów ściekowych”.
Ajak,jeśli chodzi o te sprawy,
na tle Europy prezentuje się Polska?
- Trudno porównywać nas
do bogatych krajów zachodniej
Europy. Poziom rozwiązania
problemów gospodarki wodnościekowej zależy od ekonomii.
Koszty działań w tej dziedzinie
są wysokie, a my jesteśmy krajem niezbyt zamożnym. Poza
tym praktycznie zainteresowaliśmy się ochroną środowiska dopiero w latach 90. ub. wieku.
Wcześniej grabieżczo korzystaliśmy ze środowiska. Odprowa-
dzaliśmy nieoczyszczone ścieki
do rzek i jezior. Potrzeba czasu
i dobrych technologii,które przywrócą naturalne walory samooczyszczania się środowiska –
podkreśla prof. Sadecka.
Przypomina, że jesteśmy
zobligowani ramową dyrektywą
wodną i dekretami unijnymi.Dodaje, że w ostatnich latach można mówić o wyraźnym postępie,
ale wciąż są zaniedbania.
Zwłaszcza na wsiach. Tam
wprawdzie już ponad 70 proc.
mieszkańców ma wodociąg, ale
tylko niespełna 20 proc. podłączona jest do sieci kanalizacyjnej zakończonej oczyszczalnią
ścieków.
Polska nie należy do krajów
zasobnych w wodę. Jednostkowy statystyczny przydział wody
na jednego Polaka to 1500 m3
na rok.To na poziomie… Egiptu.
Nasza jakość wody nie będzie
więc taka sama jak na Zachodzie, ponieważ my daną ilość
ścieków odprowadzamy do danej pojemności zbiorników wodnych.W zachodnich państwach
ilość wody przypadającej na jednego mieszkańca kształtuje się
na poziomie 5 tys.m3.Nawet jak
tam odprowadzają ścieki
do wód, to tych wód jest więcej
i jest rozcieńczenie.To także dlatego mają oni lepszą sytuację,jeśli chodzi o stopień czystości
wód powierzchniowych niż my.
Normy, jakie obowiązują w Europie zachodniej,są dziś nałożone też na nas.Mamy bardzo mało czasu, żeby rozwiązać tę kwestię.
Potrzebne więc są nam nowoczesne oczyszczalnie. Dziś
w Polsce oczyszczanie ścieków
polega na ich oczyszczeniu mechanicznym oraz biologicznym,
w większości przypadków z zastosowaniem osadu czynnego,
czyli aktywnej biomasy mikroorganizmów.
- W nowoczesnych technologiach ścieki po takim oczyszczeniu powinny być kierowane
do tzw. odnowy wody, czyli usunięcia resztkowych zanieczyszczeń i uzyskania (co jest marzeniem) parametrów wody do picia. Zastosowanie rozwiązań
pozwalających na przeprowadzenie pełnego procesu odnowy
wody jest kosztowne i u nas się
ich nie stosuje.A przecież w rejonach tak ubogich w wodę jak
Polska, należałoby je wprowadzić – podkreśla prof. Sadecka.
A rozwiązania z jeszcze wyższej półki? Czy kiedyś będzie
możliwe np. segregowanie ścieków już w miejscu ich wytwarzania, czyli np. w domku jednorodzinnym?
- To już jest realne. Wymaga
jednak nakładów na przystosowanie instalacji w tych budynkach tak, żeby jedną instalacją
odprowadzany był mocz, a drugą kał. Kał, po pewnym przygotowaniu, idzie do przetworzenia
na nawóz, a mocz jest wykorzystywany do produkcji mocznika. W niektórych bogatych krajach takie technologie są już
stosowane, nawet w wieżowcach. U nas to melodia przyszłości.
Prof. Zofia Sadecka jest też
autorką kilku patentów.
- Najbliższy mojemu sercu
jest ten związany z unieszkodliwianiem pestycydów.Zajmowałam się procesem rozkładu tych
związków i wpływu na proces
fermentacji metanowej. Jeżeli
one są w środowisku, trafią
do
osadów
ściekowych
w oczyszczalni ścieków. Udało
mi się ustalić ich poziomy stężeń
toksycznych, czyli takich, które
blokują proces rozkładu osadów
w komorach fermentacyjnych.
Przy okazji stwierdziłam, że wybrane związki z grupy insektycydów są rozkładane jedynie w warunkach beztlenowych, a w warunkach tlenowych niestety są
stabilne.
„Profesorska” książka prof.
Sadeckiej napisana jest właśnie
na bazie tego patentu i wcześniejszych wyników badań.
Prof.Zofia Sadecka łączy dorobek naukowy z praktycznym
jego zastosowaniem. Wykonała
już ponad 50 prac, które zostały wykorzystane do modernizacji ciągów technologicznych
oczyszczania wody, oczyszczania ścieków komunalnych, ścieków przemysłowych, ustalenia
technologii przeróbki osadów
ściekowych, czy pomocy gminom w zdobyciu funduszy unijnych na modernizację istniejących oczyszczalni.
-Współpracujemy w wieloma
gminami naszego województwa.
Ich władze zgłaszają się do nas
z prośbą o konsultacje, o recenzje spraw związanych z inżynierią środowiska.Przykładem może być gmina Łagów Lubuski.
Dziś ma ona w Gronowie piękną
nowoczesną oczyszczalnię.
Oczyszczone w niej ścieki mogą
być bezpiecznie odprowadzane
do rzeki Pliszki o I klasie czystości wody. Czyli można! – podkreśla prof. Sadecka
Grażyna Zwolińska
Przez dwa miesiące w Museum
Junge Kunst we Frankfurcie n.
Odrą prezentowana była wystawa
czworga artystów, pracowników
Instytutu Sztuk Wizualnych UZ.
Zorganizowano ją dzięki współpracy z BWA w Zielonej Górze,
podopiekąkuratorskąWojciecha
Kozłowskiego.
Wystawa
zielonogórzan nosiła prowokującytytuł„Prosimyouwagę”.Zawierała prezentację czterech odrębnych środków wizualnych i postaw twórczych.
Paulina Komorowska-Birger
przygotowała retrospektywę,
umieszczając w dwu salach ze-
staw prac na tle dokumentacji
fotograficznej swojej twórczości. W tych pracach szkło bierze
na siebie rolę ochraniającą, tworzy paradoksalne,nierealne klatki na przedmioty, opowiadające
jasno o niemożności ochrony,
daremności prób zatrzymywania przemijania.
Imponujący rozmiarami
zbiór/kolekcja, zatytułowana
„Ziemia obiecana” Agnieszki
Graczew-Czarkowskiej został
rozpoczęty w lutym ub. r. To tego dnia podniosła we Wrocławiu
garstkę ziemi z miejsca naznaczonego dla niej silnymi emocjami. Zebrana próbka była pierw-
FOT. MAREK LALKO
Prosimy o uwagę / Wir bitten um ihre Aufmerksamkeit
szą,w liczącym 400 elementów,
chronologicznie ułożonym zbiorze zawierającym ziemię z kilku
kontynentów. Kolekcję zbudowano dzięki wielu osobom, które artystka zaprosiła do wykonania podobnego gestu.
Radosław Czarkowski zaprezentował cykl „Y”złożony zobrazów, rysunków i dopełniającego
je symbolicznym kontrapunktem obiektu. Prace zawierały
kombinacje czarnych, elementarnych form. Cykl „Y” to opowieść o potencjalności formy...kompozycji znalezionej intuicyjnie. Czarne formy noszą
subtelne ślady gestu i narzędzia:
przesunięcia, rozmazania, przetarcia - co czyni je mimo pozornej mechaniczności - indywidualnymi. Prezentację dopełniały
rozwinięte na podłodze ołowiane blachy.
Trzy instalacje Alicji Lewickiej
„To będzie spokojny dzień” to
symboliczne wyobrażenie sytuacji oczekiwania.W każdej był element roślinylub zwierzęcia,odrealniony przez swoją sztuczność,
zaburzenie proporcji, pozbawienie barwy lub iluminacyjność. Instalacje pierwotnie przywołując
element sielanki kreują wefekcie
wrażenie deformacji, atmosferę
napięcia i zagrożenia.